syrenka27 Napisano 28 Grudnia 2013 Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2013 (edytowane) Witam. Mój sen zaczął się od tego, że przeczesywałam internet w poszukiwaniu informacji nt śmierci dziadka, wpisywałam datę, oraz imię diabła, które to albo wcześniej, albo już kiedyś usłyszałam, że dziadek został porwany/zabity przez takiego a takiego diabła. Następną migawką, którą pamiętam, było pojawienie się diabła- coś zrobił, że zwróciliśmy na niego uwagę, tylko już nie pamiętam czy kogoś zabił z bliskich, ale nie najbliższych, czy pojawił się w mieszkaniu. Rozpoczęła się ucieczka.Starałam się, aby mój mężczyzna( we śnie) był cały czas przy mnie- on w jakiś sposób chronił mnie przed kontaktem oko w oko z diabłem. W którymś momencie gdy diabeł był blisko, ale akurat nikogo nie krzywdził spytałam, dlaczego w ogóle nas ściga. Usłyszałam, że sama go ściągnęłam wpisując datę śmierci dziadka (nie imię, ale data go ściągnęła), rozmowa była spokojna, diabeł był opanowany, pewny siebie, wręcz kurtuazyjny. Byłam przerażona, zła na siebie. Pierwsza część scen" w domu" działa się w mieszkaniu babci, w którym we śnie mieszkałam, a nie mieszkam. Kolor pokoju we śnie to przybrudzony żółty, albo kolor skórki starej cytryny. Jakoś się złożyło, że samochód był u mechanika a komputer musiałam przewieść- hmm też do mechanika albo do egzorcysty- ale postanowiłam się go pozbyć na jakiś czas, więc był problem z transportem. Pamiętam, że jechałam czymś najpierw tramwajem, potem półciężarówką, czując na plecach oddech diabła. Nie rozumiem sceny, kiedy widziałam go jakby przed sobą, ale łapiącego się tyłu trolejbusu jadącego przed nami. Powiewał na wysokość szyb, bo w moim śnie diabeł bał się elektryczności. Była moja ucieczka, przez park, chowanie się w krzakach- pamiętam zielone krzewy i czołganie się na ziemi. Ucieczka zajmowała większość snu. I znów jazda półciężarówką przez miasto- aż dojechaliśmy do jakiegoś dużego, nowoczesnego biurowca. Chcieliśmy wjechać na górę i w tej korporacji znaleźć schronienie ( był ze mną mężczyzna i moja siostra). Zatrzymaliśmy się przed metalową ścianą, w której były schowane drzwi do wind - sztuk kilka. Do budynku się dostawało właśnie tymi windami, przy użyciu karty magnetycznej, której oczywiście nie mieliśmy. Udało mi się przekonać, poprosić Panią, która miała kartę aby nas wpuściła i tak znaleźliśmy się w windzie. Nie pamiętam, w jakiej kolejności staliśmy- chyba byłam na końcu windy ( tj, najgłębiej). Winda była bardzo ciasna, kształtem przypominała wagon- szerokości ok 60-70 cm ( dosłownie na jedną osobę i bez przepychania się, albo wychodzą wszyscy albo pojedynczo z brzegu) i głęboka na 4 osoby- jedna za drugą- stojące w rządku. Ściany windy były obłożne szaro-srebrnymi metalizującymi panelami, półmatowe, ale w trakcie jazdy na górę ( winda była zaskakująco szybko, więc podejrzewam, że jechałam wysoko) zauważyliśmy, że brakuje jednego panelu przy wejściu- jest zasłonięty brudną płachtą i bałam się, że stamtąd diabeł wyjdzie a może wyszedł, ale mnie nie skrzywdził- wyjechałam do jasnego przeszklonego biura. Obudziłam się, z przekonaniem, że uciekałam i uciekłam przed diabłem ( choć tej ostatniej sceny nie pamiętałam i dopiero niedawno mi się przypomniała). Nie oglądałam wcześniej horrorów, prowadzę działalność gosp. Dziekuję za wskazówki. Edytowane 3 Stycznia 2014 przez syrenka27 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.