Marta Kozłowska Napisano 3 Kwietnia 2014 Udostępnij Napisano 3 Kwietnia 2014 Śniło mi się jak leżałam z mamą na plaży, obok była też Aneta - moja kuzynka. Zauważyłam, że pod leżakiem jest wykopana mała jaskinia, wielkości piłki futbolowej. Zajrzałam do środka gdzie znalazłam ogromnego, czarnego, jadowitego węża. Wystraszyłam się i chciałam uciekać tak szybko jak się da, podczas gdy moja mama zareagowała jak na wieść o niczym. Ze spokojem przyjęła wiadomość i odpoczywała dalej. Zrobiłam awanturę, nieziemską aferę o całą tą sytuację. W końcu, gdy wystarczająco je uświadomiłam, postanowiłyśmy oddalić się szybko i jak najdalej z tego miejsca. Nie wiedzieć czemu moja mama przy okazji ucieczki w węża rzuciła piłeczką, jakby tenisową, ale gumową. Wąż się poruszył i zaczął wychodzić z jaskini. Nagle, nie wiem czemu i kiedy, wąż znalazł się w moich rękach, trzymany za ogon. Zorientowałam się dopiero po pewnej chwili. Szybko odwróciłam go tak, aby jego paszcza i szyja były unieruchomione. Ścisnęłam za gardło i zobaczyłam jak wypływa jad. Zauważyłam też, że na mojej dłoni jest małe poparzenie od tego jadu - gdy wąż był trzymany za ogon, zdążył mnie drasnąć - śliną próbowałam załagodzić podrażnienie. W końcu dziwnym trafem wąż znalazł się w słoiku, który zakręciłam znalezioną pokrywką. Jakieś metafory przychodzą Wam do głowy? Dodam, że po drodze spotkałam, a raczej widziałam mojego starego znajomego, jak przytula się do matki nad brzegiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.