Skocz do zawartości

MIASTO/WIOSKA


Gość a.

Rekomendowane odpowiedzi

Śnią mi się ostatnio wielkie miasta. Duże i nieznane metropolie, w których pojam się nagle i niewiadomo skąd. Nie wiem za bardzo czego tam szukam, nie wiem co mam ze sobą zrobić, czy mam gdzieś iść, czy mam jakieś zadanie do spełnienia. Jestem zagubiony. Zagubiony ale nie bierny. Zawsze mam jakiś zamiar, jakiś plan. Trochę jak przypadkowy turysta, na zasadzie - skoro już tu jestem to zobaczę to i owo. I idę gdzieś, albo jadę. Przeważnie nigdzie nie docieram, po prostu zmagam się z drogą. Coś mi przeszkodzi, ktoś mnie zaczepi, gdzieś niespodziewanie zajdę i plan zbacza na inne tory, blednie, a potem zupełnie się zmienia.

Te sny początkowo są przyjemne, są z tych przygodowych, lżejszych. Ale za każdym razem atmosfera stopniowo się zagęszcza. Raz nie miałem co jeść więc zacząłem szukać miejsca gdzie coś ukradnę, innym razem ukradłem samochód, potem go zniszczyłem. Pobiłem się z kimś, później musiałem uciekać opłotkami z jakieś dzielnicy, bo przypadkiem widziałem jakieś przestępcze rozgrywki. Zawsze pojawia się coś, co zbija mnie zupełnie z tropu. Czasem zapada po prostu noc, a ja odkrywam, że nie mam gdzie spać, nikogo nie znam, nie znam nawet języka i nie mam pieniędzy. Momentalnie robi mi się nieswojo, zaczynam się denerwować. Nigdy nie mogę dotrzeć do znanych miejsc, do zabytków, choć wiem, że to gdzieś blisko, że już w pobliżu.

Najbardziej zastanawia mnie jednak powtarzalność tych snów i pewne motywy wspólne. Choć to za każdym razem jest inne miasto, to co i rusz śni mi się ten właśnie motyw. Miasto, wielkie i obce i nie do końca określony ja, który nie bardzo wie czego tam szuka i jak się tam znalazł. W ciągu tygodnia śniło mi się coś podobnego już ze trzy razy, a wcześniej też niedawno przytrafiał mi się ten sen. Nie mam pojęcia czy on coś oznacza, ale dlaczego tak regularnie powraca? Nigdy tego nie miałem. Śnię często, ale do niedawna zupełnie inaczej. Poza tym, rzecz może śmieszna, ale też dość znacząca - w moich snach istnieje coś w rodzaju alternatywnej geografii. Niemal każde miejsce, które śniąc odwiedzam jest zdeformowanym odpowiednikiem jakiegoś miejsca, które znam z rzeczywistości. Czasem to przeobrażenie jest ogromne i zupełnie zmienia pierwotny kształt tego miejsca, ale ja zawsze wiem, że to jest właśnie takie czy inne miejsce. Trochę tak jakby to była jakaś alternatywna rzeczywistość, w której koleje losu toczyły się na tyle inaczej, że dany punkt jest niema nierozpoznawalny gołym okiem jako odpowiednik innego.

A te miasta... nie znam ich. Nie wiem nawet gdzie są, ale myślę że wciąż w innych krajach, bo za każdym razem czuję się tam równie obco i zawsze wiem, że to nie jest to miasto, w którym już byłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnią mi się ostatnio wielkie miasta. Duże i nieznane metropolie, w których pojam się nagle i niewiadomo skąd. Nie wiem za bardzo czego tam szukam, nie wiem co mam ze sobą zrobić, czy mam gdzieś iść, czy mam jakieś zadanie do spełnienia. Jestem zagubiony. Zagubiony ale nie bierny. Zawsze mam jakiś zamiar, jakiś plan. Trochę jak przypadkowy turysta, na zasadzie - skoro już tu jestem to zobaczę to i owo. I idę gdzieś, albo jadę. Przeważnie nigdzie nie docieram, po prostu zmagam się z drogą. Coś mi przeszkodzi, ktoś mnie zaczepi, gdzieś niespodziewanie zajdę i plan zbacza na inne tory, blednie, a potem zupełnie się zmienia.

Te sny początkowo są przyjemne, są z tych przygodowych, lżejszych. Ale za każdym razem atmosfera stopniowo się zagęszcza. Raz nie miałem co jeść więc zacząłem szukać miejsca gdzie coś ukradnę, innym razem ukradłem samochód, potem go zniszczyłem. Pobiłem się z kimś, później musiałem uciekać opłotkami z jakieś dzielnicy, bo przypadkiem widziałem jakieś przestępcze rozgrywki. Zawsze pojawia się coś, co zbija mnie zupełnie z tropu. Czasem zapada po prostu noc, a ja odkrywam, że nie mam gdzie spać, nikogo nie znam, nie znam nawet języka i nie mam pieniędzy. Momentalnie robi mi się nieswojo, zaczynam się denerwować. Nigdy nie mogę dotrzeć do znanych miejsc, do zabytków, choć wiem, że to gdzieś blisko, że już w pobliżu.

Najbardziej zastanawia mnie jednak powtarzalność tych snów i pewne motywy wspólne. Choć to za każdym razem jest inne miasto, to co i rusz śni mi się ten właśnie motyw. Miasto, wielkie i obce i nie do końca określony ja, który nie bardzo wie czego tam szuka i jak się tam znalazł. W ciągu tygodnia śniło mi się coś podobnego już ze trzy razy, a wcześniej też niedawno przytrafiał mi się ten sen. Nie mam pojęcia czy on coś oznacza, ale dlaczego tak regularnie powraca? Nigdy tego nie miałem. Śnię często, ale do niedawna zupełnie inaczej. Poza tym, rzecz może śmieszna, ale też dość znacząca - w moich snach istnieje coś w rodzaju alternatywnej geografii. Niemal każde miejsce, które śniąc odwiedzam jest zdeformowanym odpowiednikiem jakiegoś miejsca, które znam z rzeczywistości. Czasem to przeobrażenie jest ogromne i zupełnie zmienia pierwotny kształt tego miejsca, ale ja zawsze wiem, że to jest właśnie takie czy inne miejsce. Trochę tak jakby to była jakaś alternatywna rzeczywistość, w której koleje losu toczyły się na tyle inaczej, że dany punkt jest niema nierozpoznawalny gołym okiem jako odpowiednik innego.

A te miasta... nie znam ich. Nie wiem nawet gdzie są, ale myślę że wciąż w innych krajach, bo za każdym razem czuję się tam równie obco i zawsze wiem, że to nie jest to miasto, w którym już byłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to zabrzmi troszkę dziwnie, ale byc może czeka Cię zmiana miejsca zamieszkania, która nie będzie zgodna z Twoją wolą. Związane z tym będą niepokoje lecz ostatecznie Twoje życie się ułoży, ale nie będzie tak ekscytujące jak Ci się mogło wydawać. Ten sen może się również odnosić do Twojej sfery duchowej. Ostatnio czujesz się osamotniony i zagubiony w otaczającym Cię swiecie. Być może jest to spowodowane nową sytaucją w jakiej się znalazłeś.

 

Życze Ci byś mógł znaleść w sobie tyle siły, by wydostać się z tego zagubienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to zabrzmi troszkę dziwnie, ale byc może czeka Cię zmiana miejsca zamieszkania, która nie będzie zgodna z Twoją wolą. Związane z tym będą niepokoje lecz ostatecznie Twoje życie się ułoży, ale nie będzie tak ekscytujące jak Ci się mogło wydawać. Ten sen może się również odnosić do Twojej sfery duchowej. Ostatnio czujesz się osamotniony i zagubiony w otaczającym Cię swiecie. Być może jest to spowodowane nową sytaucją w jakiej się znalazłeś.

 

Życze Ci byś mógł znaleść w sobie tyle siły, by wydostać się z tego zagubienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyłączam się do drugiej części interpretacji Twojego snu przez Lotheri. Widzę w tym przede wszystkim wielkie zagubienie w otaczającym świecie związane z przeżywaniem nowych doświadczeń, świadomość że musisz sobie radzić sam... i tak, również samotność. Jeżeli zaczniesz we śnie rozpoznawać te miejsca, uporasz się z tym problemem w Twojej psychice. Sam powiedziałeś, że czasem wydają Ci się znajome. Myślę, że jesteś na dobrej drodze. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyłączam się do drugiej części interpretacji Twojego snu przez Lotheri. Widzę w tym przede wszystkim wielkie zagubienie w otaczającym świecie związane z przeżywaniem nowych doświadczeń, świadomość że musisz sobie radzić sam... i tak, również samotność. Jeżeli zaczniesz we śnie rozpoznawać te miejsca, uporasz się z tym problemem w Twojej psychice. Sam powiedziałeś, że czasem wydają Ci się znajome. Myślę, że jesteś na dobrej drodze. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Postaram sie jak najlepiej opisac to co mi sie sniło:

gdziś szłąm z 2 osobami mam przeczucie ze to chodziło o kolezanke z pracy i mojego faceta szlismy taka wioską okropną pelna śmierci tz pelno bylo zwierząt ktore pozdychały konie, krowy, ludzie bardzo biedni... pogoda byla raczej jesienna wiec plucha wszedzie... te zwierzęta byly w takich foliowych workach... nawet snilo mi sie ze siekiera jednego rąbałąm :? potem jakos tak bylismy w jakims dworku u bogatego faceta (caly czas w tej wiosce) i chcielismy sie z niej dostac........ Potem sie przebudzilam i jak stwierdziłam ze za wczsnie by wstawac to przysnilo mi sie...... że moj facet wybral inna, i tak jakby moja przeczucia nagle sie sprawdzily, ale mialam przeczucie ze on mnie obgaduje.... a juz potem szlam parkingiem samochodowy i zobaczylam grupke osob robiace sobie zdjecie i to tak jakby to byli ludzie z jakiegos obozu na ktorym jeste (moze to moja klasa sredniej szkoly) robilismy sobie grupowe zdjecia najpierw ja z tylu ale poczulam ze spadam i ze akurat wtedy jest robione zdjecie, a oni mnie zawolali do srodka, odnioslam wrazenie jakby bardzo mnie lubili i chcieli bym byla w samym srodku.

 

Wiec chcialam bym sie dowiedziec co moze to znaczyc. A najbardziej zapamietalam z snu

- zdechle zwierzeta

-basen, wode

- niesmak zdrady ale takie przeczuwalo sie ta zdrade i czekalo sie na potwierdzenie tego

- zdjecie grupowe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Dostrzegasz jakąś beznadzieję sytuacji, wydaje Ci się, że nic nie ma sensu... do tego ta jesień, taka depresyjna postawa;

2) Ty chyba się boisz takiej sytuacji - w sensie zdrady. I teraz tak, ja nie wiem, czy masz ku temu powody, czy to tylko nadinterpretacja faktów... Sama musisz sobie na to pytanie odpowiedzieć;

3) Masz jakieś kompleksy dot. swojej osoby i jej postrzegania w towarzystwie, potrzebujesz stałych dowodów akceptacji.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam,

śniło mi się, że przejeżdżałam główną ulicą przez miasteczko (sądząc po architekturze- minarety) muzułmańskie. Było gorąco, jasno , ale co ciekawe na ulicy nie było żadnego człowieka. Stopniowo to puste miasteczko przemieniało się w typowe, europejskie miasto, ludzi też przybywało. Później znaleźliśmy się (ja i moja najbliższa rodzina) nad brzegiem wody i obserwowaliśmy pływające po nich statki (z ludźmi). Co ciekawe (nie wiem, jak to opisać) statki te były ciągnięte przez ludzi siedzących na małych pontonach.

 

Pozdrawiam

Edyta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

we snie bylam chyba na wsi-abo na jakiejs dzialce,dodlanie nie pamietam....Ale to jest chyba mniej istotne. Snilo m sie ze przed domkiem, razem z moim kochankiem z jakiejs doniczki wygrzebywalismy truskawki - rosly w niej. Byly baardzo duze,czerwone zrywalismy ile sie da i jedliśmy - bardzo smaczne, slodkie truskawki. Co to moze znaczyc?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

we snie bylam chyba na wsi-abo na jakiejs dzialce,dodlanie nie pamietam....Ale to jest chyba mniej istotne. Snilo m sie ze przed domkiem, razem z moim kochankiem z jakiejs doniczki wygrzebywalismy truskawki - rosly w niej. Byly baardzo duze,czerwone zrywalismy ile sie da i jedliśmy - bardzo smaczne, slodkie truskawki. Co to moze znaczyc?
- sama sielankowa wizja nie domu, a powiedzmy sobie "altanki" wyraża już relację pomiędzy Wami, to nie jest nic stabilnego, natomiast bardzo Was cieszy. Te truskawki i delektowanie się nimi to symbol "uciech", wiadomo jakich. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Cześć,

Mam takie sny "odcinkowe". Kilka razy już śniło mi się, że przyjeżdżam nocą moim samochodem do pewnego miasta, które jest okropnie ciemne, ponure, wręcz brudne. Widzę rynek, stare, paskudne budynki i ogarnia mnie smutek. W tych snach ZAWSZE mieszkańcy miasta okazują się typami spod ciemnej gwiazdy, kradną, złorzeczą... no i na końcu ZAWSZE zostaję bez samochodu, który zostaje ukradziony. Aby go odzyskać wchodzę do ogromnej, białej, wspaniale oświetlonej, nowoczesnej szafy, a z niej wydobywa się głos, który albo daruje mi samochód, albo wyśmiewa mnie i twierdzi, że na odzyskanie samochodu nie ma już szans. Głupie :P

Co myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Mam takie sny "odcinkowe". Kilka razy już śniło mi się, że przyjeżdżam nocą moim samochodem do pewnego miasta, które jest okropnie ciemne, ponure, wręcz brudne. Widzę rynek, stare, paskudne budynki i ogarnia mnie smutek. W tych snach ZAWSZE mieszkańcy miasta okazują się typami spod ciemnej gwiazdy, kradną, złorzeczą... no i na końcu ZAWSZE zostaję bez samochodu, który zostaje ukradziony. Aby go odzyskać wchodzę do ogromnej, białej, wspaniale oświetlonej, nowoczesnej szafy, a z niej wydobywa się głos, który albo daruje mi samochód, albo wyśmiewa mnie i twierdzi, że na odzyskanie samochodu nie ma już szans. Głupie

Co myślicie?

- sen być może pojawia się w chwilach, gdy w Twoim życiu istnieje zagrożenie "utraty kontroli"... gdy coś nie jest zależne od Ciebie, tylko od jakichś czynników z zewnątrz. Swoją drogą ciekawe, którą dokładnie dziedzinę określa to "brudne" miasto. Nie wiem, czy pracujesz... ale stawiam na sytuację zawodową. Pozdrawiam.
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

mi się raz na kilka tygodni śni to samo miasto, którego w realnym życiu nigdy nie widziałem. Znam każdy jego zakamarek. Jest bardzo brzydkie tzn generalnie pustkowie a od czasu do czasu jakieś stare fabryki i bloki tam są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marai, myślę że odczuwasz samotność i pewną pustkę, toteż chciałbyś bardziej udzielać się towarzysko, niż to obecnie ma miejsce.

 

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Ja miałam dziwny sen. Działo się to w mieście, które dobrze znam, uczyłam się tam. Ale miasto ze snu nie przypominało rzeczywistego. Byłam tam z kuzynką, jedną z bliższych osób w moim życiu. Szłyśmy do kogoś, kogo nie zastałyśmy. Ja poszłam do tej osoby, a kuzynka została na dworze. Gdy wracałam zobaczyłam ja całująca się z chłopakiem (jej rzeczywistym chłopakiem). We śnie chyba nie byli razem, bo nakrzyczałam na nią, ze przed chwila całowała się z kimś innym. A ona, ze mam się nie wtrącać. Więc ruszyłam sama w drogę. Ale, ze ona lepiej to miasto znała, to powiedziała, ze idę w złym kierunku i pokazała własciwy. Ale po jakimś czasie uznałam, ze nie wiem, gdzie jestem. Szukałam jakiegoś znajomego budynku, ulicy, ale nazwy ulic nic mi nie mówiły. Wreszcie dojrzałam wieże kościoła. Ale gdy podeszłam bliżej, okazało się, że nie wiem, co to za kościół. Zeszłam na dół schodami. Spotkam kilka obcych mi ludzi po drodze, wyglądali, jakby zwiedzali to miejsce. Nie czułam się tam pewnie, bo miałam wrażenie, ze do lochów schodzę. w pewnym momencie schody zrobiły się tak niebezpieczne, że zrezygnowałam z dalszej drogi i zawróciłam. Nie wiem, co było dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...