Skocz do zawartości

Prośba o interpretacje snu- średniowiecze


Chru5T

Rekomendowane odpowiedzi

Akcja mojego snu działa sie realiach średniowiecza. Średniowiecze zawasze kojżyło mi sie ponurymi kolorami, natomiast w moim śnie było dużo słońca i łagodnych kolorów. Mieszkałem na zamku, to była typowa twierdza otoczona fosą. Byłem dowódcą armi króla. W pewnym momencie zauważyłem nadciągające wojska nieprzyjaciela. To była naprawdę potężna armia, złożona głównie z piechoty, ale też łuczników, oraz kawalerii, nie dało się również nie zauważyć dumnie powiewających na wietrze sztandarów koloru żółego. Gdy już byli w pełni gotowi do ataku wyszedłem naprzeciw ich dowódcy. Nie pamiętam treści naszej rozmowy, ale gdy on wracał do swoich ludzi, ja zrobiłem kilka tanecznych kroków i zaatakowałem go. Owinąlem swe ramie wokół jego szyii i przewróciłem. Kiedy sie podniósł powiedziałem do niego szeptem (robiąc groźną minę): "spokojnie, wiesz że tylko udaję", zupełnie jakbym miał z nim jakiś układ, ale mimo wszystko on nie był zachwycony tym co zrobiłem. Wróciłem do zamku, zobaczyć się po raz ostatni z moją małżonką i nowo narodzonym dzieckiem (normalnie jestem kawalerem i nie mam dzieci). Miałem bardzo piękną żonę (miała długie włosy koloru ciemny blond) i równie uroczego (jak na noworodka) malucha. Leżeli oboje na łożu, zbliżyłem się do dziecka, i zacząłem je zabawiać, słyszałem jego śmiech, na chwilę zapominając o czekającej bitwie. Ale żona sprowadziła mnie spowrotem, pytając co z nami będzie. Najwyraźniej potrzebowała kilku słów otuchy, ale ja nic nie odpowiedziałem, wiedziałem że nasza twierdza nie oprze się wrogim wojskom. Popatrzyłem tylko na tego malca i pomyślałem, "dobrze, że nie wiesz co się dzieje, bo byś mnie znienawidził... zawiodę tak wiele osób, w tym i ciebie". Nastepnie nie żegnając się odszedłem, z wielkim poczuciem winy, bezsilności i wstydu. Opuszczając mury zamku usłyszałem coś w stylu: "teraz na pewno bedziemy się smażyć w piekle". Chwilę później rozpoczęla się bitwa, spojżałem po raz ostatni w strone zamku, ujżałem jak moi żołnierze giną od strzał i mieczy nieprzyjaciela. Następne co pamiętam to szedłem leśną drogą, odgłosy bitwy już nie docierały do moich uszu, było bardzo spokojnie. Natknąłem sie młodego człowieka o jasnych włosach i ciemnej zbroii, stojącego przy małym cmentarzu. Wyglądało to jakby go pilnował i był dumny z pełnienia swoich obowiązków. Zignorowałem go i wszedłem między groby. zatrzymałem się przy jednym z nich, był bardzo ubogi, nie miał płyty nagrobnej, żadnych ozdób, insygniów, czy nawet informacji o tym, kto w nim spoczywa. Wyciągnąłem swój miecz i wbiłem go w ziemię, tak by pełnił rolę krzyża przy tym grobie. następnie otworzyłem owy grób, nie po to by zobaczyć kto w nim leży, ale by coś do niego włożyć. Zauważyłem że trzymam coś w swoich dłoniach, w prawej pewną niedużą, białą rzecz, o kolstym kształcie, bardzo miękką, podatną na wgniecenia (nie mam pojęcia co to było, być może jakaś plastelina...), a w lewej srebrny krzyż z Jezusem Chrystusem. Wrzuciłem do grobowca to, co miałem w prawej ręce, a krzyż ułożyłem w taki sposób by wystawał se środka, po czym powoli domknąłem grób. Momentalnie poczułem wielki żal, jakby w tym miejscu spoczywał ktoś naprawde bliski memu sercu. Po chwili podszedł do mnie wcześniej wsponiany ryceż i oznajmił mi, że ja nie żyję.

Tu kończy się mój sen.

jestem studentem sztuki użytkowej, przed zasnięciem czytałem artykuł dotyczący historii komiksu, a konkretnie o komiksie w czasach średniowiecza. Stąd może taka sceneria, ale nie pokoi mnie to co czułem śniąc, ta cała dezercja, oraz jego zakończenie.

Z góry bardzo dziękuję i pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm, nie jestem zwolennikiem reinkarnacji, gdyby zmarły człowiek ponownie przychodził na świat, to liczba mieszkańców naszej planety była by stała. Chyba że założymy, że w tej zabawie biorą udział również zwierzęta, malejąca liczba fauny równa się przyrostowi populacji ludzi, ale głupoty gadam :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba że założymy, że w tej zabawie biorą udział również zwierzęta, malejąca liczba fauny równa się przyrostowi populacji ludzi, ale głupoty gadam :P

 

Hm, niektórzy wierzą, że wracamy również pod postacią zwierząt czy nawet roślin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...