Skocz do zawartości

Pytanko


Kaos

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanie skierowane do chrześcijan, ale takich którzy czytają pismo święte, szukają w nim prawdy żyją jego słowem rozumieją jego przekaz(osobiście też się liczy), którzy wierzą prawdziwie i ową wiarą żyją a nie prezentują się na niedzielnej mszy. Chodzi mi poprostu o normalnego chrześcijanina a nie jakiś beton nie oczytany i w dodatku fanatyczny(mieszkam w jednej bloku z rodziną Świadków Jehowy- jakbym chciał opini betona do nich bym walił)-oczekuje merytorycznej dyskusji a nie rzucania sloganami i tupania nóżkami z powodu nie rozumienia waszego punktu widzenia. Jeszcze jeden warunek- chrześcijanie nie wierzący w reinkarnację,karmę itp. Dobra zmierzam do meritum, bo zaczynam się rozwodzić:_jezyk_oko:- oto pytanie: Co mówią wasze nauki/ co sądzicie o przypadkach gdy dziecko rodzi się martwe, owe dziecko nie zaznawszy waszej doktryny ani też nie podjąwszy żadnych działani ni to w stronę dobra(w waszym rozumieniu) ani zła?? Gdzie niby ono trafi?? Dlaczego jego życie zostało mu tak szybko odebrane(niemal odrazu, nie spełniło swojej roli tu, nie odcisnęło piętna, nie zgrzeszyło ani dobra nie uczyniło- nie zaznało życia mimo że miało tylko jedno) i czemu są kłamliwe napisy na nagrobku że niby taki niemowlak trafia do grona aniołków(przecież nie zdążył otrzymać chrzestu, więc ma grzech śmiertelny na sumieniu- idzie do piekła)?? Ogólnie rzecz biorąc takie przypadki przez pryzmat waszej religi wydają się być pominięte albo ogólnie jej przeczyć(moge być w błędzie). Ok, czyli zapraszam do dyskusji. Enjoy:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumieją jego przekaz(osobiście też się liczy),

Interpretować, nie znaczy rozumieć :)

Mam pytanie skierowane do chrześcijan, ale takich którzy czytają pismo święte

Nie czytam PŚ i do tego teraz nie wiem kim jestem, ale spróbuję coś wnieść do dyskusji ;)

 

Rozmawiałem kiedyś z księdzem katolickim na ten temat. Są to tylko dogmaty, domysły KK, który uważa że tak może być, dochodzi jednak do nich nie z PŚ a raczej z racjonalnego myślenia...

W takich przypadkach dziecko chrzczone jest krwią matki, która zwykle pojawia się przy porodzie. Tak symbolicznie. Dużo jeszcze było o tym mówione, coś o tym, że nie ma jeszcze wolnej woli, ale mało z tego pamiętam ;P

 

laczego jego życie zostało mu tak szybko odebrane
niemal odrazu, nie spełniło swojej roli tu, nie odcisnęło piętna

Nie spełnilo roli? Nie odcisnęło piętna? Jak to? Chcesz powiedzieć, że urodziło się martwe, matka wzięła, wstała z łóżka, wytarła pot, krew i poszła na bosaka do domu. Pielęgniarki wyrzuciły ciało do śmietnika, nie zdejmując nawet rękawiczek poszły odbierać kolejne dziecko. Ojciec, jak przed chwilą urodzenia pulsował, łaził nerwowo i palił po trzy papierosy naraz, w tym momencie otrząsnął się, wywalił te świństwo, wziął matkę za rękę i jak gdyby nigdy nic również pomaszerował do domu.

 

Mylisz się odcisnęło piętno i to duże, spełniło swoją rolę.

 

Powiem może tak, skoro Bóg nas kocha, dlaczego każe nam cierpieć? Dlaczego ludzie głodują? Dlaczego prześladują chrześcijan (bo w również dzisiaj ich prześladują)?

Mam nadzieję, że czytałeś Quo Vadis. Było tam m.in. i masowych ukrzyżowaniach chrześcijan, jak pewnie się domyślasz XD Dlaczego Bóg do tego dopuścił? :P Spójrzmy na to z perspektywy rzymianina, który przyszedł zmęczony po całym dniu pracy obejrzeć niezłe widowisko - zabijanie chrześcijan.

 

Idziesz, siadasz w rzędzie. Wprowadzają chrześcijan. Patrzysz, na nich, śmiejesz się. Gdy przyglądasz się bardziej, widzisz znajome twarze, przed oczami mignął ci twój sąsiad, uczciwy, dobry człowiek. A tam dalej ta jego urocza córka, do której zarywałeś. No nie.. co za strata... No nic, patrzysz dalej. To koleś, u którego kupowałeś chleb na targu! Normalny człowiek, jak on mógł jeść ludzkie ciało i pić ludzką krew?! Raz nawet dał ci chleb za darmo, gdy nie maiłeś czym zapłacić i głodowałeś parę dni. Na jądra Zeusa (w którego i tak nie wierzysz)... Co się z nimi porobiło? No dobra, znajdzie się inny uczciwy handlarz... Rozsiadasz się wygodnie, czekasz na rozrywkę. Czekasz, aż będą rozszarpywać ich lwy, aż będą krzyczeć, błagać o litość, zabijać siebie nawzajem, byleby przeżyć. Ale coś jest nie tak... Na twarzach tych chrześcijan nie widać strachu! Zaczynają śpiewać, jakąś dziwną pieśń. W ogóle nie brzmi, jakby błagali o litość. Co więcej, w ich głosach słychać współczucie, szczęście oplecione łzami. W ich oczach nie widać żądzy przeżycia, wręcz przeciwnie, patrzą w dal, jakby coś widzieli daleko w niebie. Rozglądasz się, ty nic nie widzisz, oni jednak patrzą i się uśmiechają!

 

I co taki rzymianin myśli, widząc swojego sąsiada, swoich przyjaciół, ludzi, z którymi rozmawiał na co dzień? Zwykłych, dobrych ludzi, takich jak on, a i nawet uczciwszych? Niczym nie przypominali tych chrześcijan kanibalów, dokonujących sabotaży na Rzym, trujących wodę z opowieści. Myśli on tak "albo oni wszyscy są chorzy psychicznie... albo w tym chrześcijaństwie coś jest...". Umierali kobiety, dzieci, mężczyźni, noworodki, nastolatkowie, niemowlaki. Na darmo? Nie odcisnęli piętna? Nie odegrali roli?

 

"albo oni wszyscy są chorzy psychicznie... albo w tym chrześcijaństwie coś jest..."

Ta wątpliwość, która pojawiła się w sercach obserwatorów. To wystarczająca rola.

 

I właśnie dlatego umierają nienarodzone dzieci. Dlatego ludzie głodują, cierpią, są biedni. To wcale nie idzie mimo uszu. To zmienia cudze życie, do człowieka należy jedynie niesutanna nauka. Kiedy przykładowy chrześcijan powie raz w czasie kłótni do Boga tak "Boże, kurde, daj mi cierpliwość bo ja z nim nie wytrzymam!", myślisz, że zobaczy światło i stanie się nagle cierpliwy? Nie, Bóg tak nie zrobi, Bóg będzie przysyłał mu osobę, która tak go denerwuje, tak długo, aż stanie się cierpliwy!

 

To moja odpowiedź:P

edit:

zapomniałem dodać: moja + zasłyszane wypowiedzi neokatechumenatu :P

Edytowane przez koteł
wywalilem pare wykrzyknikow, bo beznadziejnie sie to czytalo :DDD
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to brednie ale cóż, sam sobie chciałem:)Ok:

 

1- Trudno osądzić kogoś gdy nawet nie posiada własnego zdania, a jeśli jego rolą było zginąć by pokazać innym to co to za miłosierny bóg?? Odbiera jednym by dać drugim?? Taka wymierna uczciwość??

2- Cierpienia to próby- standard ale nie o nich mowa koleżko tylko o tych dzieciach co zmarły nim zdążyły pojąc co oznacza to słowo, nim zdążyły cokolwiek pojąć.

3- Bełkoczesz coś o Quo Vadis- to księga o chrześcijanach, ich gloryfikująca itd. Może i winni nie byli ale że z otwartymi ramionami skakali w gardła lwów krzycząc "Smacznego"- dla mnie to populizm i propaganda. Poza tym- myślisz jako ty a nie typowy rzymianin, to były czasy gdy ludzi skazywano na śmierć z byle powodu. Ludzie byli niewoleni, składani w ofierze bogom itd. Gdyby lud przerażały takie pokazy to by tam nie łazili, to było darmowe i dobrowolne. A co do myślenia: owszem rzymianin mógł tak pomyśleć, w końcu brali oni religie jakie się tylko nawinęły i to z nudów albo dlatego bo fajnie byli ukazani(np. Mitra, Baal itd.)!!

4- Widzę że mówisz tu o wielkim boskim planie, owszem było kilka- po co bóg poddawałby ludzi próbom skoro wiedziałby jak to się skończy(dla jaj), dlaczego jako byt idealny jest tak skory do okazywania słabych ludzkich emocji, to nie przystoi wyższej istocie, i tak na końcu: Nefilim(dla niekumatych bądź niewtajemniczonych- błąd boga przez który musiał sprowadzić potop na ziemię) jedna wielka plama na nieomylności boskiej i jego domniemanej umiejętności przewidywania zdarzeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1- Trudno osądzić kogoś gdy nawet nie posiada własnego zdania, a jeśli jego rolą było zginąć by pokazać innym to co to za miłosierny bóg?? Odbiera jednym by dać drugim?? Taka wymierna uczciwość??

Nie wiem

2- Cierpienia to próby- standard ale nie o nich mowa koleżko tylko o tych dzieciach co zmarły nim zdążyły pojąc co oznacza to słowo, nim zdążyły cokolwiek pojąć.

Odniosłem się nimi do umeirania dzieci.

3- Bełkoczesz coś o Quo Vadis- to księga o chrześcijanach, ich gloryfikująca itd. Może i winni nie byli ale że z otwartymi ramionami skakali w gardła lwów krzycząc "Smacznego"- dla mnie to populizm i propaganda.

Nie powiedziałem, że krzyczeli smacznego, a i nawet w książce tak to nie było ukazane. Faktem jest, że zabijano chrześcijan, a ci zamiast się dzielić, mnożyli się, zaprzeczysz temu?

to były czasy gdy ludzi skazywano na śmierć z byle powodu. Ludzie byli niewoleni, składani w ofierze bogom itd. Gdyby lud przerażały takie pokazy to by tam nie łazili, to było darmowe i dobrowolne.
który przyszedł zmęczony po całym dniu pracy obejrzeć niezłe widowisko - zabijanie chrześcijan.
Patrzysz, na nich, śmiejesz się
Rozsiadasz się wygodnie, czekasz na rozrywkę. Czekasz, aż będą rozszarpywać ich lwy, aż będą krzyczeć, błagać o litość, zabijać siebie nawzajem, byleby przeżyć.

Napisałem to, jakby lud był tym przerażony? Jakby szedł tam z przymusu?

 

Widzę że mówisz tu o wielkim boskim planie, owszem było kilka

Nie do końca... Takie cechy przypisuje mu Kościół, że jest mega-wszechmogącym bytem tworzącym wszystko. Gra z nami w szachy, ale steruje naszymi pionkami. To trochę bzdura, bo czy Bóg każe komuś popełniać grzech? To jakaś sprzeczność. Czytałem pewną książkę, gdzie przedstawione to było jako lekka hiperbola stworzona przez KK... A autor dochodził do tego poprzez racjonalne rozumowanie zaczynające się od tego, że człowiek został stworzony na ludzkie podobieństwo.

 

Ogólnie książka opisywała mężczyzn, że pragną stoczyć bitwę, uratować piękną i przeżyć przygodę. Chodzi o to, że często w sercu mężczyzny jest coś więcej, niż tylko chęć siedzenia za biurkiem i pisania artykułów czy czegokolwiek, że zwykle, nawet jeśli o tym nie wie, w głębi jego serca chce przeżyć przygodę i trudności, chce przeżyć na pustyni, w puszczy, w górach itp. Tam się dobrze czuje. Pisał trochę pierdoły, ale chodzi o to, że mężczyzna ma to, bo został stworzony na podobieństwo Boga. Czyli Bóg również ma taką żyłkę do przygód, do ryzyka. Czy inaczej stworzyłby takie groźne pystynie, dżungle i inne groźne miejsca? Właśnie, ryzyko, to dlatego sam NIE steruje naszymi pionkami w szachach, a dał nam wolną wolę.

dlaczego jako byt idealny jest tak skory do okazywania słabych ludzkich emocji, to nie przystoi wyższej istocie,

Jakich emocji i dlaczego mówisz, że są słabe i ludzkie?

 

edit:

To są tylko teorie. Stworzone w mojej głowie jako zlepek własnej logiki, zdobytej wiedzy, zasłyszanych informacji. Kompletne bzdury. Wydają mi się zarąbiście naciągane, chodź jest w nich coś racjonalnego. A i pierwsze pytanie zadane przez Ciebie w ostatnim poście, podważa wszystko :D

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem
A i pierwsze pytanie zadane przez Ciebie w ostatnim poście, podważa wszystko :D

 

Bo to nie takie proste.

 

Nie powiedziałem, że krzyczeli smacznego, a i nawet w książce tak to nie było ukazane. Faktem jest, że zabijano chrześcijan, a ci zamiast się dzielić, mnożyli się, zaprzeczysz temu?

 

Na rozrośt chrześcijańskiej sekty duży wpływ mieli mitraiści. Poza tym wspomniane znudzenie starymi bóstwami, oraz pewien Paweł z Tarsu nawrócony, który sprytnie wykorzystał istnienie jednego pomnika bez podpisu.

 

Napisałem to, jakby lud był tym przerażony? Jakby szedł tam z przymusu?

 

Ale później bełkoczesz o wyrzutach sumienia, sory wtedy każdy dbał o własną dupcię:)

 

Nie do końca... Takie cechy przypisuje mu Kościół, że jest mega-wszechmogącym bytem tworzącym wszystko. Gra z nami w szachy, ale steruje naszymi pionkami. To trochę bzdura, bo czy Bóg każe komuś popełniać grzech? To jakaś sprzeczność. Czytałem pewną książkę, gdzie przedstawione to było jako lekka hiperbola stworzona przez KK... A autor dochodził do tego poprzez racjonalne rozumowanie zaczynające się od tego, że człowiek został stworzony na ludzkie podobieństwo.

 

Pytanie było skierwane na chrześcijan a ty jesteś jakimś mieszańcem:P Więc możesz wyrażać dowolne niemal poglądy podpisując to pod boga, co czyni niemal moją rozmowę z tobą jako bezcelową bo nie opierasz się na dogmatach tych wiar(chrześcijańskich). Odwołuje sie do wybranego przykładu.

 

 

Jakich emocji i dlaczego mówisz, że są słabe i ludzkie?

 

Bowiem nabyte i wyuczone przez ludzi. Istota wszechmądra i potężna nie popełnia ludzkich błędów, zaangażowanie(miłość) może prowadzić do odejścia od realistycznej wizji sytuacji, poza tym ktoś zawsze może cie "wydymać" mimo że go darzysz miłością. Ktoś idealny nie posiada emocji, jest wyrachowany, jego myślenie wykracza poza nasze najśmielsze umiejętności pojmowania.

 

To są tylko teorie. Stworzone w mojej głowie jako zlepek własnej logiki, zdobytej wiedzy, zasłyszanych informacji. Kompletne bzdury. Wydają mi się zarąbiście naciągane, chodź jest w nich coś racjonalnego.

 

To twoja wiara, racjonalizm przeczy wierze ale nie o tym mowa. Pytanie było do chrześcijan itp. Jeśli nie trzymasz się pisma to raczej nie udzielaj się bo masz zbyt dużą dowolność odpowiedzi:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale później bełkoczesz o wyrzutach sumienia, sory wtedy każdy dbał o własną dupcię:)

Nie zrozumiałeś, nie chodziło o wyrzuty sumienia, ale o zdziwienie. Nie podziw, nie współczucie, nie litość - zdziwienie.

Pytanie było skierwane na chrześcijan a ty jesteś jakimś mieszańcem:P Więc możesz wyrażać dowolne niemal poglądy podpisując to pod boga, co czyni niemal moją rozmowę z tobą jako bezcelową bo nie opierasz się na dogmatach tych wiar(chrześcijańskich). Odwołuje sie do wybranego przykładu.
Mam pytanie skierowane do chrześcijan, ale takich którzy czytają pismo święte, szukają w nim prawdy żyją jego słowem rozumieją jego przekaz(osobiście też się liczy), którzy wierzą prawdziwie i ową wiarą żyją a nie prezentują się na niedzielnej mszy. Chodzi mi poprostu o normalnego chrześcijanina a nie jakiś beton nie oczytany i w dodatku fanatyczny(mieszkam w jednej bloku z rodziną Świadków Jehowy- jakbym chciał opini betona do nich bym walił)-oczekuje merytorycznej dyskusji a nie rzucania sloganami i tupania nóżkami z powodu nie rozumienia waszego punktu widzenia. Jeszcze jeden warunek- chrześcijanie nie wierzący w reinkarnację,karmę itp. Dobra

Chcesz osobę która wierzy w Boga, nie w Kościół, która sama "rozumie przekaz" PŚ, a mówisz mi o dogmatach (zapewne nie chrześcijańskich, a Kościoła Katolickiego).

Ok, to powiedz mi, czego jestem mieszańcem? Pisałem o reinkarnacji? A może o wielobóstwie? Albo o szatanie? Może magii? Zacytuję Ci fragment mojej wypowiedzi zgodny z dogmatami KK, co więcej, zaakceptowany przez KK, a nazywający się droga neokatechumenalna:

Nie spełnilo roli? Nie odcisnęło piętna? Jak to? Chcesz powiedzieć, że urodziło się martwe, matka wzięła, wstała z łóżka, wytarła pot, krew i poszła na bosaka do domu. Pielęgniarki wyrzuciły ciało do śmietnika, nie zdejmując nawet rękawiczek poszły odbierać kolejne dziecko. Ojciec, jak przed chwilą urodzenia pulsował, łaził nerwowo i palił po trzy papierosy naraz, w tym momencie otrząsnął się, wywalił te świństwo, wziął matkę za rękę i jak gdyby nigdy nic również pomaszerował do domu.

 

Mylisz się odcisnęło piętno i to duże, spełniło swoją rolę.

 

Powiem może tak, skoro Bóg nas kocha, dlaczego każe nam cierpieć? Dlaczego ludzie głodują? Dlaczego prześladują chrześcijan (bo w również dzisiaj ich prześladują)?

Mam nadzieję, że czytałeś Quo Vadis. Było tam m.in. i masowych ukrzyżowaniach chrześcijan, jak pewnie się domyślasz XD Dlaczego Bóg do tego dopuścił? :P Spójrzmy na to z perspektywy rzymianina, który przyszedł zmęczony po całym dniu pracy obejrzeć niezłe widowisko - zabijanie chrześcijan.

 

Idziesz, siadasz w rzędzie. Wprowadzają chrześcijan. Patrzysz, na nich, śmiejesz się. Gdy przyglądasz się bardziej, widzisz znajome twarze, przed oczami mignął ci twój sąsiad, uczciwy, dobry człowiek. A tam dalej ta jego urocza córka, do której zarywałeś. No nie.. co za strata... No nic, patrzysz dalej. To koleś, u którego kupowałeś chleb na targu! Normalny człowiek, jak on mógł jeść ludzkie ciało i pić ludzką krew?! Raz nawet dał ci chleb za darmo, gdy nie maiłeś czym zapłacić i głodowałeś parę dni. Na jądra Zeusa (w którego i tak nie wierzysz)... Co się z nimi porobiło? No dobra, znajdzie się inny uczciwy handlarz... Rozsiadasz się wygodnie, czekasz na rozrywkę. Czekasz, aż będą rozszarpywać ich lwy, aż będą krzyczeć, błagać o litość, zabijać siebie nawzajem, byleby przeżyć. Ale coś jest nie tak... Na twarzach tych chrześcijan nie widać strachu! Zaczynają śpiewać, jakąś dziwną pieśń. W ogóle nie brzmi, jakby błagali o litość. Co więcej, w ich głosach słychać współczucie, szczęście oplecione łzami. W ich oczach nie widać żądzy przeżycia, wręcz przeciwnie, patrzą w dal, jakby coś widzieli daleko w niebie. Rozglądasz się, ty nic nie widzisz, oni jednak patrzą i się uśmiechają!

 

I co taki rzymianin myśli, widząc swojego sąsiada, swoich przyjaciół, ludzi, z którymi rozmawiał na co dzień? Zwykłych, dobrych ludzi, takich jak on, a i nawet uczciwszych? Niczym nie przypominali tych chrześcijan kanibalów, dokonujących sabotaży na Rzym, trujących wodę z opowieści. Myśli on tak "albo oni wszyscy są chorzy psychicznie... albo w tym chrześcijaństwie coś jest...". Umierali kobiety, dzieci, mężczyźni, noworodki, nastolatkowie, niemowlaki. Na darmo? Nie odcisnęli piętna? Nie odegrali roli?

 

"albo oni wszyscy są chorzy psychicznie... albo w tym chrześcijaństwie coś jest..."

Ta wątpliwość, która pojawiła się w sercach obserwatorów. To wystarczająca rola.

 

I właśnie dlatego umierają nienarodzone dzieci. Dlatego ludzie głodują, cierpią, są biedni. To wcale nie idzie mimo uszu. To zmienia cudze życie, do człowieka należy jedynie niesutanna nauka. Kiedy przykładowy chrześcijan powie raz w czasie kłótni do Boga tak "Boże, kurde, daj mi cierpliwość bo ja z nim nie wytrzymam!", myślisz, że zobaczy światło i stanie się nagle cierpliwy? Nie, Bóg tak nie zrobi, Bóg będzie przysyłał mu osobę, która tak go denerwuje, tak długo, aż stanie się cierpliwy!

Jeśli nie trzymasz się pisma

Wskaż mi fragment, gdzie się go nie trzymam.

 

Edit:

Swoją drogą, Bóg nie trzyma się PŚ o_O W ST jest inny, a w NT inny. Ale dobra, jak nie chcesz ze mną rozmawiać, to już tu nie piszę :(

 

 

edit2:

koniec! na poważnie, już tu nie piszę :D

 

edit3:

Czy magia istnieje? Szczerze? Nie obchodzi mnie to w ogóle. Mogę nawet uwierzyć że to wszystko, to zwykłe zbiegi okoliczności, jednak w tym miejscu istotne dla mnie jest to że wydarzają się one zgodnie z moją wolą i życzeniem. Jak to jest rzeczywiście? Kogo to obchodzi??

Hell Yeah! Cholera, wkleiłbym Ci kota pokazującego OK, gdyby koty miały kciuki!

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumiałeś, nie chodziło o wyrzuty sumienia, ale o zdziwienie. Nie podziw, nie współczucie, nie litość - zdziwienie.

 

Mało to ludzi w średniowieczu potrafiło pod wpływem słów księdza w sąsiedzie ujrzeć zatwardziałego heretyka?? Cezar w rzymie miał potężną władzę, skoro uznał że są winni to lud się zgadzał. Zdziwienie-owszem, ale szybko może ustąpić nienawiści. Nienawiści za wyrządzone krzywdy.

 

Chcesz osobę która wierzy w Boga, nie w Kościół, która sama "rozumie przekaz" PŚ, a mówisz mi o dogmatach (zapewne nie chrześcijańskich, a Kościoła Katolickiego).

Ok, to powiedz mi, czego jestem mieszańcem? Pisałem o reinkarnacji? A może o wielobóstwie? Albo o szatanie? Może magii? Zacytuję Ci fragment mojej wypowiedzi zgodny z dogmatami KK, co więcej, zaakceptowany przez KK, a nazywający się droga neokatechumenalna:

 

Po prostu masz tu za dużą swobodę interpretacji, wyznawców trzymają pewne dogmaty w szachu by religia miała jakiś stały kształt. Dlatego można powiedzieć jakie jest stanowisko protestantów czy katolików na daną sprawę. Ale nie chodzi mi również o ciasne- niemal fanatyczne trzymanie się doktryny.

 

Swoją drogą, Bóg nie trzyma się PŚ o_O W ST jest inny, a w NT inny. Ale dobra, jak nie chcesz ze mną rozmawiać, to już tu nie piszę :(

 

Dla mnie to jedynie dowód na fałszywość tej religi w kwesti obiektywistycznej(mówiąc ogólnie bo sam obiektywizmu nie uznaję). Skoro księgi te były objawione to dlaczego się różnią?? I owszem to nie jest odnośnie tematu głownego.

 

Hell Yeah! Cholera, wkleiłbym Ci kota pokazującego OK, gdyby koty miały kciuki!

 

To tak do czepialskich co niby mi wciskają doktryniarstwo:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem już nie pisać, ale co tam ;)

Cezar w rzymie miał potężną władzę, skoro uznał że są winni to lud się zgadzał. Zdziwienie-owszem, ale szybko może ustąpić nienawiści. Nienawiści za wyrządzone krzywdy.

Tak było. Ale w mojej wypowiedzi celowo pisałem o sąsiadach i handlarzach. Rzymianie spotykali tych ludzi na co dzień, rozmawiali z nimi, jak z każdym innym człowiekiem. Słyszeli coś o tym, że chrześcijanie są źli, zatruwają wodę, itp., a tu spotykali chrześcijan mieszkających między nimi i nie wiedzieli, że oni są chrześcijanami. Byli normalnymi (na miarę rzymianina) ludźmi. Dlatego zaczęli się dziwić.

 

Po prostu masz tu za dużą swobodę interpretacji, wyznawców trzymają pewne dogmaty w szachu by religia miała jakiś stały kształt. Dlatego można powiedzieć jakie jest stanowisko protestantów czy katolików na daną sprawę. Ale nie chodzi mi również o ciasne- niemal fanatyczne trzymanie się doktryny.

Koleś wziął PŚ, przetłumaczył z greckiego, nie znając greckiego, i nazywają się świadkowie jehowy. Niezłe mi dogmaty.

 

Mogę być jakimś "mieszańcem" (ale glupio to brzmi :DD) ale na potrzeby tego tematu starałem się trzymać PŚ, nie widzę tu niczego nie trzymającego się Biblii, ale może coś przeoczyłem. :)

Dla mnie to jedynie dowód na fałszywość tej religi w kwesti obiektywistycznej(mówiąc ogólnie bo sam obiektywizmu nie uznaję). Skoro księgi te były objawione to dlaczego się różnią?? I owszem to nie jest odnośnie tematu głownego.

Dla mnie nie tyle to jest dowód na fałszywość, co sprzeczność pojawiąjąca się w rozumowaniu prowadząca do fałszywości ogólnej myśli :P Są na to teorie, które opisywałem w innym temacie, nie zrobię tego tutaj, bo zbytnio okrążają PŚ, co nie pożądane jest w tym temacie :), no i wydają mi się zbyt naciągane.

 

Ok, to był mój ostatni post w tym temacie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

morze wziasc chrzest duchowy

 

fałszowanie biblii przez j echowych

 

Towarzystwo Strażnica formę imienia Bożego wybrało posługując się tym imieniem w języku angielskim, czyli Jehovah. Otóż hovah przetłumaczone z języka hebrajskiego na angielski (niestety brak jest polskiego słownika) według Strong's Concordance with Hebrew and Greek Lexicon znaczy ruin, mischief. Po przetłumaczeniu na język polski dowiadujemy się, że ruin znaczy ruina, upadek, zaprzepaszczenie, zatracenie, a słowo mischief znaczy figlarność, psota, mąciwoda, podżegacz. Słownik Strong Concordance jest dostępny w Internecie, więc zachęcam by się osobiście przekonać, co znaczy słowo hovah.

 

 

Towarzystwo Strażnica nigdy nie poinformowało swoich zwolenników, że istnieje takie tłumaczenie. Dlaczego? Przychodzą mi na myśl tylko dwa możliwe wyjaśnienia albo „niewolnik” nie wie, co propaguje, jako rzekome imię Boga albo robi to świadomie. Nie widzę innej możliwości albo jest ignorantem albo sługą mąciciela, czyli służy nie temu Bogu, co twierdzi. Taka sytuacja już miała miejsce za czasów Jahszua i czytamy o niej w Jan 8:44.

Fa?szerstwo imienia Bo?ego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temu tematowi daleko póki co od dyskusji. Kaos jak chcesz dyskutować to dyskutuj i nie zarzucaj komuś, że bełkocze albo bredzi.

 

Wiesz na początku uprzedziłem że chcę uslyszeć opinie chrześcijan i katolików a nie lekkoduchów wierzących w jakiś byt i zwący go bogiem. Wtedy rozmowa byłaby bardzo nie spójna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś idealny nie posiada emocji, jest wyrachowany, jego myślenie wykracza poza nasze najśmielsze umiejętności pojmowania.

Dziwny masz ideał. Dla mnie ktoś idealny posiada emocje. Potrafi cieszyć się z emocji, z samego ich odczuwania. Na pewno nie jest wyrachowany. Oprócz tego zawsze żartuje i robi te ze wszystkiego i z każdego. Niczego i nikogo nie oszczędza! Wali żartami, najbardziej sarkastycznymi, najbardziej dobitnymi, najbardziej niewinnymi i najbardziej czarnymi. Wali prosto z mostu, każdy problem obraca w żart. Jest w tym tak dobry, że nikt nie może się na niego obrazić, bo gdy słyszy ten żart, zaczyna się śmiać i czuje, że problemy to tylko błahostki, czuje jak nic nie warta jest nienawiść i obrażalskość w porównaniu do zwyczajnego śmiechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty chyba opisałeś osobę pełną autoironii albo chaote a nie ideał boskości. Wszystko co jest kruche i dziurawe nie jest idealne, ideał jest poza naszym zmysłem pojmowania ponieważ nasze myśli,emocje ograniczenia itd. są nieidealne. Idealnego boga opisałaby tylko idealna istota choć i to raczej nie jest pewne bo nawet opis narzuca jakieś ograniczenia. Porada- rozpatrz definicję słowa ideał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ideał

1. «coś absolutnie doskonałego»

2. «człowiek będący wzorem do naśladowania»

3. «najwyższy cel dążeń i pragnień ludzkich w jakiejś dziedzinie»

I co teraz??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to też zawarłem w moim poście.

 

(chociaż pościć nie lubię)

(tak naprawdę to zależy, mięsa mogę nie jeść, ale tak normalnie to lubię jeść)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem że to może zabrzmieć marnie ale trudno mi się tłumaczyć z poprzedniego zachowania(nawet sprzed 5 godzin) bo to tak jakbyście ochrzaniali mojego brata za to co ja zrobiłem. Poprostu często zmieniam zdanie;p A pytanie podtrzymuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to brednie ale cóż, sam sobie chciałem:)Ok:

 

4- Widzę że mówisz tu o wielkim boskim planie, owszem było kilka- po co bóg poddawałby ludzi próbom skoro wiedziałby jak to się skończy(dla jaj), dlaczego jako byt idealny jest tak skory do okazywania słabych ludzkich emocji, to nie przystoi wyższej istocie, i tak na końcu: Nefilim(dla niekumatych bądź niewtajemniczonych- błąd boga przez który musiał sprowadzić potop na ziemię) jedna wielka plama na nieomylności boskiej i jego domniemanej umiejętności przewidywania zdarzeń.

 

Czy ta historia o Nefilim znajduje się w Biblii ,Kaosie?

Ps. czemu wogule zadajesz to pytanie (z pierwszego posta w temacie)? Pytam z czystej ciekawosci ; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaos - przypadek z dzieckiem nie przeczy istocie chrześcijaństwa. To, że nie da się jednoznacznie na takie pytanie odpowiedzieć, nie znaczy, że w takich przypadkach obnaża się słabość chrześcijaństwa. Uważam, że nie można mieć całkowitej pewności, dokąd uda się dusza takiego maleństwa - tak samo jak nie można odpowiedzieć, czy dusza buddysty "pójdzie" do "chrześcijańskiego nieba". Osobiście myślę, że Bóg jest jeden, a wszystkie religie prowadzą do niego w pewien sposób. Nie zdziwiłbym się, gdybym wiedział, że muzułmanin jest tam gdzie ja po śmierci, czy jakiś szaman z Polinezji. Tak samo nie zdziwiłbym się, gdyby moja dusza spotkała "tam" też duszę Hitlera czy Stalina. Kościół Katolicki np nie udzieli nigdy na to odpowiedzi, bo sam tego nie wie i wiedzieć nie może. Nie wiem też do końca, co mam sądzić o "piekle". Tym bardziej, że wg mnie coś jak piekło czy niebo jest stanem duszy, a nie jakimś miejscem. Całkiem możliwe, że stan duszy będzie zależał od uczynków człowieka za życia. Jako śmiertelnik mogę wyrazić tylko nadzieję, że każda dusza odnajdzie ukojenie, a jeśli nie, to będzie to wynikało tylko z jej "woli", a nie ze straszliwej mocy Sądu Ostatecznego. Apokalipsę należy raczej rozumieć metaforycznie - jako przestrogę, czyli "jak tak dalej będziecie ludzie szerzyć zło na świecie, to będzie tylko gorzej".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to że doktrynę chrześcijańską(można nawet pokusić się o stwierdzenie że ogólnie monoteistyczną) charakteryzuje inercja i niechęć do zmian. Czyli w tym momencie tworzenie nowych miejsc skoro nie zostały opisane jest dziwne, ale nie jestem teologiem więc nie stwierdzam w 100%. Po prostu wydaje mi się że relgia ta jest nieco anachroniczna i takich przypadków nie przewidziano albo je zbagatelizowano(zapewne dlatego że są marginalne). Nie wiem w jakim zakresie kościoły mogą w tej kwestii decyzje podejmować.

 

Czy ta historia o Nefilim znajduje się w Biblii ,Kaosie?

Ps. czemu wogule zadajesz to pytanie (z pierwszego posta w temacie)? Pytam z czystej ciekawosci ; )

 

Nefilim- tu jest szczątkowo coś napisane.

 

A pytanie zadaje bo lubię poruszać takie kwestie:P Chaocka natura.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to że doktrynę chrześcijańską(można nawet pokusić się o stwierdzenie że ogólnie monoteistyczną) charakteryzuje inercja i niechęć do zmian. Czyli w tym momencie tworzenie nowych miejsc skoro nie zostały opisane jest dziwne, ale nie jestem teologiem więc nie stwierdzam w 100%. Po prostu wydaje mi się że relgia ta jest nieco anachroniczna i takich przypadków nie przewidziano albo je zbagatelizowano(zapewne dlatego że są marginalne). Nie wiem w jakim zakresie kościoły mogą w tej kwestii decyzje podejmować.

 

Jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził. I taka prawda..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja nawiązując do pytania odpowiem ,że bycie prawdziwym chrześcijaninem to słuchanie słowa Bożego i wzięcie sobie tych słów do serca , oraz czytanie pisma świętego ze zrozumieniem ,albowiem Bóg zamieszkuje każde serce ludzkie i jest wszędzie ,jest to coś nienazwanego i niemającego formy ,Bóg jest poprostu uczuciem Miłości ,ale Miłości tej niebiańskiej (AGAPE) o której chrześcijaństwo wspomina ,a o którą to miłość ciężko w dzisiejszych ,materialistycznych czasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe pytanko: co wg. was dzieje się z nie-chrześcijanami po śmierci?? Idą do piekła?? A jeśli byli dobrzy w waszym rozumieniu tego słowa, to też idą do piekła(mają na sobie grzech pierworodny bo nie są ochrzczeni oraz nie wyznają waszego boga)??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka

Tak, idą do piekła,

jesli mieli wątpliwą przyjemność usłyszeć o bogach /trzech/ chrześcijańskich.

Jeśli nie mieli okazji usłyszeć, to chyba ida do nieba - tego pewna nie jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Viperius

Anatemko, nie zgodzę się. Wg. chrześcijan istota dobra, acz bez chrztu po śmierci trafia do miejsca zwanego "Otchłanią", gdzie jest mniej więcej jak w niebie, z tą różnicą, że nie ma tam boga. Tak bynajmniej twierdzą Chrześcijanie, nie ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka

myslisz? zdaje mi sie, że jeśli ktos poznał boga, słyszał o nim, ale sie nie ochrzcił i odrzucił wiare to niestety ale piekiełko go czeka.

Ale moge sie mylić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Viperius

Ach, mnie chodziło o to, że ludzie, którze nie z własnej winy odwrócili się od boga. W sensie, takie dziecko, któe urodziło się gdzieś w Afryce, i nie z włąsnej winy nie słyszało nigdy "Jezus", jednak za życia było dobre. Jeśli ktoś usłyszał o Ewangelii itd. i to świadomie odrzucił, to co innego. Seid, w "Otchłani" źle nie jest, jednak jak mogę tłumaczyć, co mieli na myśli uczeni w piśmie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Viperius

Przyjęte w soborze? Możliwe, że mam nieaktualne informacje, w końcu, kiedy coś postanowią na soborze, "Ci u Góry" mają zwał roboty ze zmienianiem wszystkiego :) Tak czy inaczej, w takim wypadku, przepraszam za wprowadzanie w błąd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czemu Jezus nie miał braci?? Czemu Maryja i Józef nie mieli dzieci?? Dlaczego Jezus nie miał kobiety??

- Dlaczego kościół katolicki lubi wycierać sobie mordę nauką jednocześnie negując magię a wierząc w niepokalane poczęcie?? W tamtych czasach w takim wieku to dziwne nie mieć dzieci bądź mieć jedno(Maryja i Józef) albo nie mieć w ogóle żony(Jezus)

- Dlaczego katolicy uważają krzyż za znak wiary mogący przepędzić demony/diabła/szatana?? Czemu miałby on się lękać symbolu śmierci swego wroga(mowa o diable teologicznym), nie ma w nim nic mistycznego a ustanowił go jakiś cesarzyna, a nie że sam Jezus rzekł że pod tym znakiem oddawajcie mi cześć?? Uznajecie krzyż za rozsądny znak?? A jakby Jezusowi ścięto głowę, nosilibyście bez problemu miecz na szyi?? Czy nie napisano w Piśmie Świętym że nie ma pośredników itd. w kontakcie z bogiem, nie modlimy się przez figurki, znaki itd.??

- Czy w czasach Jezusa długie włosy nie były czasem niemodne i nieporządane?? Czemu przedstawia się go w innej fryzurze??

Edytowane przez Kaos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czemu Jezus nie miał braci?? Czemu Maryja i Józef nie mieli dzieci?? Dlaczego Jezus nie miał kobiety??

 

no Kaos to sa chyba pytania odpowiednio do Maryi ,Jozefa i Jezusa :zeby_na: :zeby_na:

 

- Dlaczego kościół katolicki lubi wycierać sobie mordę nauką jednocześnie negując magię a wierząc w niepokalane poczęcie??

 

Z tego co wiem, to KK nie neguje magii w sensie jej istnienia ,uznaje ja za pochodzaca od Szatana i w zwiazku z tym, zabronioną ..

Wystarczy zreszta poczytac sobie pisemko pod wymownym tytulem "Milujcie sie" ktore wrecz roi sie od historii typu "odprawialem czary i Szatan przyszedl po moja dusze", "wrozylam z Tarota i cala moja rodzina nie zyje" et cetera ,et cetera.

 

Btw o czym konkretnie mowisz w "wyciera sobie morde nauką"?

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no Kaos to sa chyba pytania odpowiednio do Maryi ,Jozefa i Jezusa :zeby_na: :zeby_na:

 

Ja jestem niemal pewien że Jezus miał gromadkę rodzeństwa a i sam mógł mieć potomka, kobietę też miał(Marie Magdalenę?? kto wie).

 

Z tego co wiem, to KK nie neguje magii w sensie jej istnienia ,uznaje ja za pochodzaca od Szatana i w zwiazku z tym, zabronioną ..

Wystarczy zreszta poczytac sobie pisemko pod wymownym tytulem "Milujcie sie" ktore wrecz roi sie od historii typu "odprawialem czary i Szatan przyszedl po moja dusze", "wrozylam z Tarota i cala moja rodzina nie zyje" et cetera ,et cetera.

 

Btw o czym konkretnie mowisz w "wyciera sobie morde nauką"?

pozdro

 

Kościół utrzymuje że magia nie działa a jedynie branie się za takie praktyki to przyczyna działań szatana więc same w sobie nie działają a jedynie diabła przyciągają. Jedynie modlitwa do boga ma moc sprawczą(przez boga). Co do wycierania mordy- mało to klech psychologów jest, cudy też najpierw starają się naukowo wyjaśniać dopiero potem badają to duchowni itp. Magia to zabobon a niepokalane poczęcie już nie. Teraz już w ogóle, próbują swoje ględzenie z bibli godzić z nowoczesnymi odkryciami nauki itp. co jest dość irracjonalne. I tu w zasadzie kolejne pytanie:

- Dlaczego biblia jako księga objawiona zawiera kłamstwa na temat powstania świata, rozumiem że piszący nie wiedział ale duch święty mógł mu tą wiedzę przekazać(znaczy przekazał, w końcu to tekst objawiony) czy nie jest to zaprzeczenie idei na temat tego że to księga objawiona??

Edytowane przez Kaos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kościół utrzymuje że magia nie działa a jedynie branie się za takie praktyki to przyczyna działań szatana więc same w sobie nie działają a jedynie diabła przyciągają. Jedynie modlitwa do boga ma moc sprawczą(przez boga). Co do wycierania mordy- mało to klech psychologów jest, cudy też najpierw starają się naukowo wyjaśniać dopiero potem badają to duchowni itp. Magia to zabobon a niepokalane poczęcie już nie. Teraz już w ogóle, próbują swoje ględzenie z bibli godzić z nowoczesnymi odkryciami nauki itp. co jest dość irracjonalne. I tu w zasadzie kolejne pytanie:

- Dlaczego biblia jako księga objawiona zawiera kłamstwa na temat powstania świata, rozumiem że piszący nie wiedział ale duch święty mógł mu tą wiedzę przekazać(znaczy przekazał, w końcu to tekst objawiony) czy nie jest to zaprzeczenie idei na temat tego że to księga objawiona??

 

A to sie dowiedzialam czegos nowego :) Nigdy nie zaglebaialam sie w doktryny KK ,jak widac ,sporo zapalonych katolikow rowniez nie ; ))

Wielu ludzi czy to zwiazanych z New Age ,kosciolem czy innymi bajerami probuje naginac naukę do swoich pogladow by zyskac "dodatkowe argumenty" i sprawiac wrazenie "logicznie myslacej osoby" ,jako ze wiekszosc ludzi slyszac pseudonaukowe terminy automatycznie sie wylacza to skutecznie im sie to udaje ,niestety. Przykladem takim jest chociazby naginanie teorii strun i fizyki kwantowej do zasad typu "Sekret" .. sodoma i gomoria normalnie.

No a Biblia jest obiawiona bo "kiedys ludzie nie byli tak inteligentni jak dzis i dlatego duch sw musial uzywac metafor blablabla" - przynajmniej tak slyszalam ; )) ale sama sie chetnie dowiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to chodzi o wiare jako wiare, ludziom rozsądkowym nie łacno brać coś na wiare więc kościół bierze naukę za rogi i się zbłaźnia. Ale to tylko próba ratowania kiesy, bo hierarchom religijnym powinno zależeć na wierze wyznawców a nie ich ilości. Klechom wcale nie wadzi mikra wiara "owieczek" byle co niedziele dla zwyczaju pokazywały sie w kościele i coś rzuciły na tacę.

Edytowane przez Kaos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy rozmnożenie przez Jezusa (Chrystusa) chleba na pustyni ,przywrócenie umarłego Łazarza do życia czy zamiana wody w wino w Kanie Galilejskiej lub chodzenie po wodzie to nie przejawy magii ,inni nazwą to czymś nadprzyrodzonym ,ja na moim wieloletnim przykładzie napiszę że "Praktyka Czyni Mistrzem" i Jezus musiał zgłębić nauki duchowe wschodu ,Jogi ,medytacji ,lub podobne ,i jak przybył do Izraela ówcześni ,prości ludzie interpretowanowali to jako przejaw Boskości,coś nadprzyrodzonego ,magicznego ,był poprostu zwykłym człowiekiem z krwi i kości lecz miał w sobie dzięki wieloletniej praktyce od 12 roku do ... gdzie krztałcił się na wschodzie , miał w sobie dużo energii Miłości (Agape -Niebiańska Miłość ) -Altruizm ,Bezinteresowność czy jak nazywają ten stan na wschodzie Wielkie współczucie dla ludzi.

 

Był poprostu człowiekiem w pełni oświeconym i podobny Siddharcie Gautamie (Buddzie ) ,gdzie po oświeceniu Gautama osiągnął stan Buddy a Jezus osiągnął świadomość Chrystusową .

Wystarczy poczytać sobie Autobiografię Jogina -Paramahansy Joganandy gdzie Jogananda pobiera nauki i spotyka na swojej drodze wielu mistrzów duchowych i świętych jak np .Babadżi -Chrystusowy Jogin współczesnych Indii ,Lewitujący Święty i wielu innych .

 

Poprostu prości ludzie w czasach Jezusa nie wiedzieli nic o Oświeceniu i zinterpretowali ten stan jako coś Boskiego,Nadprzyrodzonego ,Magicznego ,i w takiej zniekrztałconej ,niedoskonałej formie KK przekazywało nauki z pokolenia na pokolenie,które to nauki przetrwały w formie zniekrztałconej aż do dzisiaj .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co mówią wasze nauki/ co sądzicie o przypadkach gdy dziecko rodzi się martwe, owe dziecko nie zaznawszy waszej doktryny ani też nie podjąwszy żadnych działani ni to w stronę dobra(w waszym rozumieniu) ani zła?? Gdzie niby ono trafi?? Dlaczego jego życie zostało mu tak szybko odebrane(niemal odrazu, nie spełniło swojej roli tu, nie odcisnęło piętna, nie zgrzeszyło ani dobra nie uczyniło- nie zaznało życia mimo że miało tylko jedno) i czemu są kłamliwe napisy na nagrobku że niby taki niemowlak trafia do grona aniołków(przecież nie zdążył otrzymać chrzestu, więc ma grzech śmiertelny na sumieniu- idzie do piekła)?? Ogólnie rzecz biorąc takie przypadki przez pryzmat waszej religi wydają się być pominięte albo ogólnie jej przeczyć(moge być w błędzie).

Nie trzeba znać doktryny, aby spełnić wolę Boga :)

Na to pytanie, jak również następne dotyczące losów nie-chrześcijan odpowiedzieli Ci już po części Hysterus i Seid.

 

Nie spełnilo roli? Nie odcisnęło piętna? Jak to? Chcesz powiedzieć, że urodziło się martwe, matka wzięła, wstała z łóżka, wytarła pot, krew i poszła na bosaka do domu. Pielęgniarki wyrzuciły ciało do śmietnika, nie zdejmując nawet rękawiczek poszły odbierać kolejne dziecko. Ojciec, jak przed chwilą urodzenia pulsował, łaził nerwowo i palił po trzy papierosy naraz, w tym momencie otrząsnął się, wywalił te świństwo, wziął matkę za rękę i jak gdyby nigdy nic również pomaszerował do domu.

 

Mylisz się odcisnęło piętno i to duże, spełniło swoją rolę.

To dziecko wpłynęło z całą pewnością na życie innych ludzi. Jego poczęcie i śmierć były dla nich droga nauką może próbą?

 

Co do kwestii poznania samej doktryny KK, to nie jest ono konieczne do zbawienia.

 

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele...” J 14, 1-3

Oznacza to, że w „niebie” jest zarówno miejsce dla osób, które ową doktrynę poznały jak również dla tych co nigdy o niej nie słyszeli.

Ktoś kiedyś porównał ludzi do kwiatów, przy czym tych najbardziej rozmiłowanych w Bogu do wypielęgnowanych ogrodowych róż, natomiast tych, co chrześcijańskiej nauki o Bogu nigdy nie poznali do dzikich, polnych kwiatów. Wniosek z tego porównania był jeden: każdy z tych kwiatów roztacza swoje niepowtarzalne piękno i dla każdego jest miejsce w Bożym ogrodzie.

Tak samo jest z ludzkimi duszami. Są takie, które są doświadczone, rozbudowane, ale są także te ciche, proste i dla każdej z nich jest miejsce u Boga.

 

Jak natomiast wygląda sprawa braku chrztu i grzechu pierworodnego?

 

Brak oczyszczenia przez chrzest ze spuścizny grzechu pierworodnego nie jest jednoznaczny z posiadaniem jakiegokolwiek grzechu, tym bardziej grzechu ciężkiego przez dziecko nieochrzczone.

 

Grzech pierworodny to znak sprzeniewierzania się Bogu przez pierwszych ludzi, skutkiem którego utracili oni łaskę uświęcającą i stali się podatni na wpływy zła.

Chrzest natomiast jest sakramentem, który ową łaskę przywraca, oczyszcza z tego przykrego dziedzictwa.

 

Tak więc brak chrztu nie jest przeszkodą dla dziecka, które nie jest jeszcze w stanie świadomie poddać się wpływom zła i dopuścić się grzechu.

Jakie są dokładnie drogi poszczególnych dusz ludzkich po odejściu z tego świata nie da w sposób dokładny i jednoznaczny określić, gdyż zależą one od drogi jaką człowiek odbył w życiu doczesnym.

Od czasu i miejsca, w którym żył i od tego, czy przeznaczone dla niego „lekcje” odrobił.

 

A napisy na nagrobku....

Potraktuj je jako modlitwę rodziców podyktowaną miłością do utraconego dziecka.

Przypuszczam, że taka modlitwa będzie wysłuchana.

 

Nowe pytanko: co wg. was dzieje się z nie-chrześcijanami po śmierci?? Idą do piekła?? A jeśli byli dobrzy w waszym rozumieniu tego słowa, to też idą do piekła(mają na sobie grzech pierworodny bo nie są ochrzczeni oraz nie wyznają waszego boga)??

Jeżeli byli dobrzy nie tylko w „naszym” tego słowa znaczeniu, ale przede wszystkim dobrzy, bo kierujący się miłością uniwersalną, czystą, to sprawa jest jak najbardziej otwarta.

Tak, jak już wcześniej napisał Seid, jeśli ktoś niezależnie od stopnia poznania nauki chrześcijańskiej kieruje się w życiu dobrem, miłością, to idzie on w kierunku Boga i jak najbardziej w kierunku zbawienia. Pytanie tylko jak długą drogę wybierze.

A Bogu zależy na wszystkich ludziach i nikogo z góry nie potępia, a raczej nakłania do poprawy, powrotu na drogę prawdy i miłości.

 

„I ja cię nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej” J 8,10-11

Dlatego nikt „z założenia” nie jest skazany na „piekło”.

Na wieczne potępienie mogą natomiast liczyć ci, którzy świadomie się Boga wyrzekną i odrzucą Jego miłość.

 

A co ma do tego wyznawanie „naszego” Boga....

W swoim założeniu Kościół jest wspólnotą ludzi niosących dobrą nowinę, nauczających o drodze do Królestwa Bożego. Jego istotą nie jest samo „wyznawanie” Boga, ale wskazywanie drogi do Niego, która jest budowana z uczynków, czyli z tego czym żyjemy, a nie z tego co jedynie deklarujemy.

 

Czemu Jezus nie miał braci?? Czemu Maryja i Józef nie mieli dzieci?? Dlaczego Jezus nie miał kobiety??

Lecz On im odpowiedział: "Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.

Kto może pojąć, niech pojmuje". Mt 19, 12

 

A co do Maryi, to jak sobie wyobrażasz współżycie z kobietą wybraną przez Boga, co do której sam zostałeś poiformowany, że jest ona Jego oblubienicą?

Nasz ludzkie emocje, namiętności mają się do tego chyba jakoś tak nijako :)

 

Dlaczego kościół katolicki lubi wycierać sobie mordę nauką jednocześnie negując magię a wierząc w niepokalane poczęcie?? W tamtych czasach w takim wieku to dziwne nie mieć dzieci bądź mieć jedno(Maryja i Józef) albo nie mieć w ogóle żony(Jezus)

Hmmm, nie słyszałam, żeby Kościół wycierał sobie cokolwiek nauką.

Owszem często z nią polemizuje, ale jednocześnie korzysta z jej osiągnięć, jeżeli są one zgodne z nauką moralną Kościoła.

 

Magii bynajmniej nie neguje. Jest ona dla Kościoła jak najbardziej realna, włącznie z najnowszymi jej zastosowaniami w świecie biznesu.

 

Co do niepokalanego poczęcia, to jak się domyślam chodzi Ci o poczęcie Jezusa, a nie Maryi.

A jeżeli tak, to czy jesteś w stanie wykombinować, w jaki sposób Maryja mogła pozostać dziewicą nie tylko po poczęciu, ale także po urodzeniu Jezusa?

Tak, taka myśl teologiczna również istnieje :)

 

 

Dlaczego katolicy uważają krzyż za znak wiary mogący przepędzić demony/diabła/szatana?? Czemu miałby on się lękać symbolu śmierci swego wroga(mowa o diable teologicznym), nie ma w nim nic mistycznego a ustanowił go jakiś cesarzyna, a nie że sam Jezus rzekł że pod tym znakiem oddawajcie mi cześć?? Uznajecie krzyż za rozsądny znak?? A jakby Jezusowi ścięto głowę, nosilibyście bez problemu miecz na szyi??

Dlatego, że stał się symbolem pokonania szatana, ludzkiego grzechu i słabości.

Dla gapiów stojących pod krzyżem Jezus umarł, wszyscy to widzieli.

I nagle co...? Po trzech dniach zmartwychwstał, tak jak zapowiedział.

Szatan lęka się krzyża, bo jest to symbol nie śmierci, a zwycięstwa.

Nawet przez śmierć Szatan nie mógł pokonać Boga, bo to jedynie Bóg ma władzę nad życiem i śmiercią.

A Jezus swym zmartwychwstaniem pokazał, że tą śmierć realnie pokonał.

I właśnie w znaku krzyża zawiera się cała mistyka męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

Tu nie chodzi o jakiś tam krzyż, jakikolwiek krzyżyk, tylko o symbol krzyża Jezusa.

O to że sposób w jaki miał umrzeć był zapowiedziany przez proroków i przez niego samego.

To nie była jakaś przypadkowa egzekucja, to było całe misterium, ofiara w której Jezus był zarówno kapłanem jak i barankiem ofiarnym.

Długo by jeszcze można o tym pisać, praktycznie można by przepisać całą Biblię, bo w niej wszystko się ze sobą łączy, jest przyczynowo-skutkową pajęczyną.

 

 

Czy nie napisano w Piśmie Świętym że nie ma pośredników itd. w kontakcie z bogiem, nie modlimy się przez figurki, znaki itd.??

Heh, stare i stale powtarzające się błędy w interpretacji popełnianie zarówno przez osoby spoza Kościoła, jak również niestety przez część osób, które deklarują swoja przynależność do tego Kościoła.

W Piśmie Świętym napisano, że „Nie będziesz miał cudzych bogów obok mnie (inne przekłady: przed moimi oczami; przede mną)

Modlimy się tylko i wyłącznie do Boga. Jedynie On jest osobą sprawczą i od Niego wszystko zależy.

Świętych możemy prosić jedynie o wstawiennictwo, modlitwę, wsparcie naszej intencji, czyli orędownictwo w naszej sprawie u Stwórcy.

Co do figurek, obrazów i znaków, to są one jedynie elementami wystroju danego miejsca, które mają pomóc w skupieniu się na modlitwie, kontemplacji.

 

 

Czy w czasach Jezusa długie włosy nie były czasem niemodne i nieporządane?? Czemu przedstawia się go w innej fryzurze??

Czemu nie przedstawia się Jezusa w warkoczu, fryzurze którą prawdopodobnie nosił?

Takie przynajmniej wnioski wysnuli naukowcy, którzy analizowali odbicie na całunie turyńskim.

O to musiałbyś spytać artystów, którzy taką wizję Jezusa przedstawili na swoich obrazach czy rzeźbach.

Poza tym bardziej wypracowane fryzury nosili dostojnicy, osoby z tzw. wyższych sfer.

Jezus natomiast był prostym cieślą, żyjącym wśród ludu, więc ubierał się i czesał tak jak prości ludzie. A ci najprawdopodobniej co najwyżej włosy związywali lub zaplatali w warkocz. I to też nie zawsze, ale w razie potrzeby przy pracy lub gdy chcieli swój wygląd bardziej uładzić np. z okazji jakiejś uroczystości czy święta.

Inna sprawa, że widziałam wiele obrazów czy rzeźb przedstawiających Jezusa, na których włosy miał ułożone bardzo starannie, może nie spięte, ale zebrane w fale.

 

Kościół utrzymuje że magia nie działa a jedynie branie się za takie praktyki to przyczyna działań szatana więc same w sobie nie działają a jedynie diabła przyciągają.

Jak już wyżej napisałam, Kościół całkiem sporo wie o magii i skutkach jej działania.

To że nie trąbi o tym z ambony nie jest chyba niczym dziwnym. Lepiej nie rozbudzać w ludziach chorej ciekawości, skutkiem której narobili by sobie więcej kłopotów niż są to sobie w stanie wyobrazić.

Rzeczywiście Twoja wiedza o Kościele jest niewielka.

 

Co do wycierania mordy- mało to klech psychologów jest, cudy też najpierw starają się naukowo wyjaśniać dopiero potem badają to duchowni itp.

Psychologia wykładana jest chyba na wszystkich kierunkach teologicznych.

To chyba nic dziwnego, jeżeli weźmiemy pod uwagę, jak duży związek ma ona z życiem duchowym.

Prawdę mówiąc to każdemu człowiekowi przydałaby się choćby namiastka takiej wiedzy.

 

Dlaczego w sprawie cudów prowadzone są dochodzenia...?

Choćby po to aby uniknąć „cudów fałszywych”, bo praktycznie niemal każde zjawisko, którego nie da się wyjaśnić w sposób prosty mogło by zostać przez prostych ludzi okrzyknięte cudem.

I m.in. w trakcie takich dochodzeń Kościół korzysta w osiągnięć współczesnej nauki, która nota bene w przypadku rzeczywistego cudu nadal nie jest w stanie odpowiedzieć na zadane pytania.

 

Magia to zabobon a niepokalane poczęcie już nie.

Zgodnie tym co napisałam powyżej: ani magia, ani niepokalane poczęcie zabobonem nie są :)

 

Teraz już w ogóle, próbują swoje ględzenie z bibli godzić z nowoczesnymi odkryciami nauki itp. co jest dość irracjonalne.

Może trochę inaczej.

Nauka powoli odkrywa i potwierdza, to co jest w Biblii napisane.

Człowiek poznaje mechanizmy, dzięki którym to wszystko działa i to swoje poznanie nazywa odkryciami.

 

I tu w zasadzie kolejne pytanie:

- Dlaczego biblia jako księga objawiona zawiera kłamstwa na temat powstania świata, rozumiem że piszący nie wiedział ale duch święty mógł mu tą wiedzę przekazać(znaczy przekazał, w końcu to tekst objawiony) czy nie jest to zaprzeczenie idei na temat tego że to księga objawiona??

Dość skróconą odpowiedź dała już Asztoret.

Człowiekowi, aby zrozumiał, można przekazać wiadomość tylko w taki sposób w jaki jest on w stanie ją przyswoić i przekazać innym.

Jeżeli pokazałbyś człowiekowi żyjącemu w średniowieczu bankomat lub kran, z którego płynie woda, to jakby on to opisał?

Lub np. wojnę z użyciem współczesnego sprzętu wojskowego? Dla niego byłoby to zjawisko nie do pojęcia.

 

Biblia jest księgą świętą nie tylko z tego powodu, że jest księgą objawioną, ale także dlatego, że to co jest w niej napisane jest uniwersalne, aktualne od początku spisania pism aż do dnia dzisiejszego i możliwe do odczytania i zrozumienia przez każdego człowieka, niezależnie od obszaru świata, czy kręgu kulturowego, z którego pochodzi.

 

Dlaczego uważasz, że opisany w Biblii schemat powstania świata jest kłamstwem?

Jakoś nie spotkałam się z żadnymi teoriami naukowymi, które by temu przeczyły...

 

No to trochę mi się napisało :)

Cierpliwych, którzy dotarli do końca tekstu serdecznie pozdrawiam :)

 

P.S.

Pit, skoro to takie proste...

Był zwykłym człowiekiem, no nauczył się trochę tej magii....

To dlaczego był na tym świecie tylko jeden Jezus?

I na dodatek skubany zmartwychwstał, a wcześniej naopowiadał ludziom mnóstwo rzeczy o tym co się stanie.

Ba nawet jacyś prorocy o nim gadali, a przecież to człowiek jak każdy inny....

A może to jednak nie takie proste? Hm?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potraktuj je jako modlitwę rodziców podyktowaną miłością do utraconego dziecka.

Przypuszczam, że taka modlitwa będzie wysłuchana.

 

Jakbym był tym dzieckiem to kazałbym siebie pocałować w zad, odebrał mi życie nim się w ogóle zaczeło i po co?? By coś pokazać?? Jestem tylko narzędziem do pokazania "czegoś" ludziom którzy być może są mniej godni niż ja. YHY, już wierzę:)

 

"Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.

Kto może pojąć, niech pojmuje".

 

Że niby urodzenie przez niepokalane poczęcie powoduje impotencję??

 

A Bogu zależy na wszystkich ludziach i nikogo z góry nie potępia, a raczej nakłania do poprawy, powrotu na drogę prawdy i miłości.

 

Powiedz to mieszkańcom miasta którego mury zburzył piorunami tylko po to by Żydzi mogli tam zamieszkać... YHY, bo uwierzę:)

 

Magii bynajmniej nie neguje. Jest ona dla Kościoła jak najbardziej realna, włącznie z najnowszymi jej zastosowaniami w świecie biznesu.

 

Wątpie by jakikolwiek klecha to przyznał. Nie raz widziałem jak w tv katoliccy psychologowie mówią o magii jako zabobonie, tylko nikt ich "magii" za zabobon nie uzna.... A co jeśli ktoś stosuje się do słów boga ale się nie modli, jednocześnie pomaga ludziom, jest "dobry".

 

A jeżeli tak, to czy jesteś w stanie wykombinować, w jaki sposób Maryja mogła pozostać dziewicą nie tylko po poczęciu, ale także po urodzeniu Jezusa?

Tak, taka myśl teologiczna również istnieje :)

 

Widać miała cesarkę(cesarskie cięcie).

 

Dlatego, że stał się symbolem pokonania szatana, ludzkiego grzechu i słabości.

Dla gapiów stojących pod krzyżem Jezus umarł, wszyscy to widzieli.

I nagle co...? Po trzech dniach zmartwychwstał, tak jak zapowiedział.

Szatan lęka się krzyża, bo jest to symbol nie śmierci, a zwycięstwa.

Nawet przez śmierć Szatan nie mógł pokonać Boga, bo to jedynie Bóg ma władzę nad życiem i śmiercią.

A Jezus swym zmartwychwstaniem pokazał, że tą śmierć realnie pokonał.

I właśnie w znaku krzyża zawiera się cała mistyka męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

Tu nie chodzi o jakiś tam krzyż, jakikolwiek krzyżyk, tylko o symbol krzyża Jezusa.

O to że sposób w jaki miał umrzeć był zapowiedziany przez proroków i przez niego samego.

To nie była jakaś przypadkowa egzekucja, to było całe misterium, ofiara w której Jezus był zarówno kapłanem jak i barankiem ofiarnym.

Długo by jeszcze można o tym pisać, praktycznie można by przepisać całą Biblię, bo w niej wszystko się ze sobą łączy, jest przyczynowo-skutkową pajęczyną

 

Aha, więc ten historyk kłamał że chrześcijanom nigdy by nie przyszło pod tym znakiem, znakiem cierpienia ich pana , się modlić. Ciekawe że nie sam Jezus kazał się pod znakiem swojej kaźni czcić a jakiś tam cesarzyna po dziwnym śnie. Tak samo jak ktoś nie znający tej religi zdziwiłby się że modlicie sie do narzędzia dość parszywego mordu tak samo diabeł raczej ma śmiech z tego waszego krzyżyka.

 

Heh, stare i stale powtarzające się błędy w interpretacji popełnianie zarówno przez osoby spoza Kościoła, jak również niestety przez część osób, które deklarują swoja przynależność do tego Kościoła.

 

Prawo betona- nie dopuścisz do zrozumienia racji innych, swoje uznasz za niepodważalne i jedynesłuszne. A może to katolicka interpretacja jest błędna, złagodzona i odstępcza??

 

Jak już wyżej napisałam, Kościół całkiem sporo wie o magii i skutkach jej działania.[...]Rzeczywiście Twoja wiedza o Kościele jest niewielka.

 

Bo padnę, litości. Kościół sieje zabobon na temat ponoć swojego największego wroga(co ciekawe wydaje się że sam w nie wierzy, i oni mają z nim walczyć?) a co dopiero im do wiedzy magicznej, dla nich to gusła, nie zamęczają szanownych głów myśleniem o takich rzeczach, sprzedają papkę dla mas. Twoja wiedza na temat kościoła jest nie wielka albo po prostu bezkrytyczna. Kumpela opowiadała mi o rozmowie z egzorcystą: zabobon, głupota, fanatyzm- te cechy opisują jego postawę i wiedzę na temat opętań i magii. Taką kiszkę to wciskaj, wątpiącym w swoje słowa młodzikom.

 

I m.in. w trakcie takich dochodzeń Kościół korzysta w osiągnięć współczesnej nauki, która nota bene w przypadku rzeczywistego cudu nadal nie jest w stanie odpowiedzieć na zadane pytania.

 

Założę się że gdyby ktoś zasugerował że to może być działanie magii to nastąpiło by święte oburzenie "No coś ty!! To może być jedynie ingerencja boska!!".

 

Nauka powoli odkrywa i potwierdza, to co jest w Biblii napisane.

Człowiek poznaje mechanizmy, dzięki którym to wszystko działa i to swoje poznanie nazywa odkryciami.

 

Widzę że tacy jak ty dogmatycy, mają tylko jedną broń- wolność interpretacji.

 

Biblia jest księgą świętą nie tylko z tego powodu, że jest księgą objawioną, ale także dlatego, że to co jest w niej napisane jest uniwersalne, aktualne od początku spisania pism aż do dnia dzisiejszego i możliwe do odczytania i zrozumienia przez każdego człowieka, niezależnie od obszaru świata, czy kręgu kulturowego, z którego pochodzi.

 

Taa, jedyna wasza broń to wolna interpretacja. Niech sobie mówią co chcą byle uwierzyli. Daj mi książkę kucharską a i z niej przy odrobinie wysiłku zacznę ci wróżyć losy wszechświata na następne 1000 lat. Wystarczy wolna interpretacja i czytanie "pod swoje komando".

 

Dlaczego uważasz, że opisany w Biblii schemat powstania świata jest kłamstwem?

Jakoś nie spotkałam się z żadnymi teoriami naukowymi, które by temu przeczyły...

 

No tak, przecież od dawna wiadomo że na początku było dwoje ludzi, a Darwin był psychikiem godnym stosu. Był jeden taki świr co tak klepał w europarlamecie, pan Giertych, mało nie pożarł rozmówców próbujących uświadomić mu jego głupotę. Na próżno, ten pan później musial oficjalnie przepraszać za wstyd jaki nam wyrządził, myślmy tak dalej a nie pozbędziemy się stereotypu zaścianka i pseudokatolickiego(choć fanatycznego) ciemnogrodu.

 

Był zwykłym człowiekiem, no nauczył się trochę tej magii....

To dlaczego był na tym świecie tylko jeden Jezus?

I na dodatek skubany zmartwychwstał, a wcześniej naopowiadał ludziom mnóstwo rzeczy o tym co się stanie.

Ba nawet jacyś prorocy o nim gadali, a przecież to człowiek jak każdy inny....

A może to jednak nie takie proste? Hm?

 

Mahomet też ponoć czynił cuda, latał na ukochanym koźle(czy baranie) itp.

 

 

Był zwykłym człowiekiem, no nauczył się trochę tej magii....

To dlaczego był na tym świecie tylko jeden Jezus?

I na dodatek skubany zmartwychwstał, a wcześniej naopowiadał ludziom mnóstwo rzeczy o tym co się stanie.

Ba nawet jacyś prorocy o nim gadali, a przecież to człowiek jak każdy inny....

A może to jednak nie takie proste? Hm?

 

 

 

 

A i jeszcze 2 dodatkowe pytania:

- Skoro kościół uznaje istnienie magii i jej moc to czemu uważa ją za złą?? Dlaczego bóg dał nam taki dar skoro jest on zły??

- Co z Lilith?? Ponoć była pierwszą kobietą też zrodzoną z piasku?? Jest to prawdziwa wersja, czy teoria spiskowa?? A jeśli jest prawdziwa, to dlaczego kościoły próbując zataić ten fakt podająć wszem i wobec że pierwszą kobieta była Ewa??

Edytowane przez Kaos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym był tym dzieckiem to kazałbym siebie pocałować w zad, odebrał mi życie nim się w ogóle zaczeło i po co?? By coś pokazać?? Jestem tylko narzędziem do pokazania "czegoś" ludziom którzy być może są mniej godni niż ja. YHY, już wierzę:)

Gdybyś poznał Boga, tak jak to dziecko, które jest zdecydowanie bliżej niego niż którekolwiek z nas, to nie podnosiłbyś takiego wrzasku o coś, co do niczego potrzebne Tobie by nie było.

Nasze ludzkie namiętności są jedynie cieniami, ułudą.

 

 

Że niby urodzenie przez niepokalane poczęcie powoduje impotencję??

No to może skrócę cytat, bo jak widzę masz kłopoty z odczytaniem przekazu w tak długim tekście:

"a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni"

 

Powiedz to mieszkańcom miasta którego mury zburzył piorunami tylko po to by Żydzi mogli tam zamieszkać... YHY, bo uwierzę:)

Jeżeli kiedyś zachce Ci się przeczytać historie Biblijną w całości, to dowiesz się dlaczego ich miasta zostały zburzone.

 

 

Wątpie by jakikolwiek klecha to przyznał. Nie raz widziałem jak w tv katoliccy psychologowie mówią o magii jako zabobonie, tylko nikt ich "magii" za zabobon nie uzna.... A co jeśli ktoś stosuje się do słów boga ale się nie modli, jednocześnie pomaga ludziom, jest "dobry".

Tak, masz rację, jest dobry.

Ale to dopiero początek na drodze zbliżenia się do Boga.

Co do oficjalnego mówienia o magii, to już Ci niżej napisałam.

Nikt z Kościoła nie będzie robił jej reklamy. I tak jest już wystarczająco dużo problemów wśród ludzi, którzy w nią wdepnęli bez dodatkowego zachęcania.

A co do magii w biznesie, to właśnie jeden taki klecha, zwany egzorcystą zaskoczył mnie trafnością diagnozy w tym zakresie.

 

 

Widać miała cesarkę(cesarskie cięcie).

Pudło, kombinuj dalej.

 

 

Aha, więc ten historyk kłamał że chrześcijanom nigdy by nie przyszło pod tym znakiem, znakiem cierpienia ich pana , się modlić. Ciekawe że nie sam Jezus kazał się pod znakiem swojej kaźni czcić a jakiś tam cesarzyna po dziwnym śnie. Tak samo jak ktoś nie znający tej religi zdziwiłby się że modlicie sie do narzędzia dość parszywego mordu tak samo diabeł raczej ma śmiech z tego waszego krzyżyka.

Heh, nikt nikomu nie każe się pod znakiem krzyża modlić, tym bardziej nikt nie modli się do narzędzia zbrodni jakim jest krzyż.Tak jak już napisałam, modlimy się do Boga. Krzyż jest symbolem zwycięstwa i wyobraź sobie, że pan Szatan ma z tym symbolem pewien problem, taki sam jak np. z wizerunkami Maryi.

Masz rację, Jezus nie nakazał nam czcić go pod tym znakiem. Na swoja pamiątkę ustanowił wieczór Wieczerzy Pańskiej i konsekrację, której tam dokonał.

Były jednak momenty w Jego życiu, w których podkreślał znaczenie wywyższenia syna człowieczego, znaczenie symboliczne znaku podobnego do tego, który uczynił Mojżesz na pustyni.

Podobnego, bo odnoszącego się do ocalenia ludu, ale tym razem do ocalenia od o wiele większego węża.

 

 

Prawo betona- nie dopuścisz do zrozumienia racji innych, swoje uznasz za niepodważalne i jedynesłuszne. A może to katolicka interpretacja jest błędna, złagodzona i odstępcza??

Kaos, zaprzeczasz sam sobie.

 

Najpierw piszesz o błędzie oddawania czci obrazom i innym podobiznom, a teraz piszesz, że błędem jest korygowanie tego błędu.Jeżeli katolicka interpretacja byłaby błędna i odstępcza oznaczałoby to, że właściwą formą kultu jest bałwochwalstwo.

Wyszło by na to, że twierdzimy, że Bóg zaprzecza samemu sobie...

Chyba czegoś w tym wszystkim brakuje.

Moim skromnym zdaniem - logiki :)

 

Poza tym nie do końca rozumiem, na czym miałoby polegać owo dopuszczenie przez Kościół tak zwanych, czyichś racji?

Że niby niech każdy czci co mu się podoba? Obrazek, figurkę itd.? Ok, niech sobie czci, ma wolną wolę...

Ale Kościół katolicki założony przez Jezusa do niego należy i zgodnie z Jego nauką ma przestrzegać praw jakie mu Bóg pozostawił.

 

 

Bo padnę, litości. Kościół sieje zabobon na temat ponoć swojego największego wroga(co ciekawe wydaje się że sam w nie wierzy, i oni mają z nim walczyć?) a co dopiero im do wiedzy magicznej, dla nich to gusła, nie zamęczają szanownych głów myśleniem o takich rzeczach, sprzedają papkę dla mas. Twoja wiedza na temat kościoła jest nie wielka albo po prostu bezkrytyczna. Kumpela opowiadała mi o rozmowie z egzorcystą: zabobon, głupota, fanatyzm- te cechy opisują jego postawę i wiedzę na temat opętań i magii. Taką kiszkę to wciskaj, wątpiącym w swoje słowa młodzikom.

Kaosiu, mój drogi, tak się składa, że sama cosik na ten temat wiem z autopsji, a nie z opowiadań kumpeli, która być może tak naprawdę sama nie wiedziała z kim rozmawia, albo ów rozmówca po prostu ją zbył, jako kolejną, próżną i żadną sensacyjnych opowiadań panienkę.

I bynajmniej, nie zamierzam nikomu niczego wciskać. Wystarczy, że czasem mam okazję komuś pomóc.

 

Piszesz, że moja wiedza na temat Kościoła jest niewielka albo bezkrytyczna.

Myślę, że jako człowiek spoza wspólnoty zdecydowanie więcej o niej wiesz :)

A co do samej krytyki, to i owszem, wiele można zarzucić ludziom deklarującym się jako katolicy, wierzący lub należący do Kościoła.

Zarówno świeckim jak i kapłanom, ale ten temat poruszany był na tym forum już wielokrotnie przy innych okazjach, wiec może poszperaj w starszych postach.

 

 

Założę się że gdyby ktoś zasugerował że to może być działanie magii to nastąpiło by święte oburzenie "No coś ty!! To może być jedynie ingerencja boska!!".

Czy Ty w ogóle czytasz, to co ja napisałam?

W sprawie uznania "cudu" za cud prowadzone jest dochodzenie. Pierwszym założeniem takiego dochodzenia jest (tak w skrócie) właśnie podważenie prawdopodobieństwa zaistnienia cudu. Najpierw na wszelkie możliwe sposoby komisja stara się wykazać brak nadprzyrodzonego charakteru zjawiska, później rozważane są inne możliwe okoliczność jego zaistnienia.

Z tych m.in. przyczyn nie są oficjalnie uznane objawienia w Medugorje, gdyż podejrzawana jest w tym przypadku ingerencja kolesi z dołu.

 

 

Widzę że tacy jak ty dogmatycy, mają tylko jedną broń- wolność interpretacji.

Kaos, ale ja się przed niczym nie bronię :)

Takie połączenie nauki i wiary, to sposób na szukanie spójności w otaczającym nas świecie materialnym i duchowym.

Tak się "przypadkiem" złożyło, że po napisaniu poprzedniego posta trafiłam na artykuł, który idealnie oddaje to co wcześniej napisałam (wrzuciłam go jako osobny temat z serii Szukając Boga: wiara a nauka)

 

 

Taa, jedyna wasza broń to wolna interpretacja. Niech sobie mówią co chcą byle uwierzyli. Daj mi książkę kucharską a i z niej przy odrobinie wysiłku zacznę ci wróżyć losy wszechświata na następne 1000 lat. Wystarczy wolna interpretacja i czytanie "pod swoje komando".

Joj, Kaos, czego Ty ciągle o tej obronie? Boisz się czegoś?

My się przed niczym nie bronimy i jak ktoś nie chce to na siłę nie będziemy go zmuszali, aby uwierzył.

 

"Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Mt 10, 14

 

Resztę doczytaj z Pisma (jeśli chcesz).

Poza tym Biblia jako taka nie podlega interpretacji. Jest to księga, którą spisano i której się nie zmienia, tak jak nie zmienia się słowa Bożego.

Książkę mogę Ci podesłać, ale obawiam się, że Twoje wróżenie będzie się miało trochę nijak do wizji prorockich.

Hmmm, a czy Ty w ogóle wiesz czym różni się wróżba od przepowiedni prorockiej?

Czy wiesz w ogóle czym różnią się te dwa zjawiska.

 

 

No tak, przecież od dawna wiadomo że na początku było dwoje ludzi, a Darwin był psychikiem godnym stosu.

Pan Darwin stworzył jedynie teorię, ogólne założenie.

I tu znowu wracamy do tematu wiara a nauka.

Żeby połączyć jedno i drugie musiałbyś poczytać trochę na temat konwencji literatury starożytnej wschodu.

Być może wtedy zrozumienie treści Księgi Rodzaju byłoby dla Ciebie mniej kłopotliwe.

Dobrym sposobem jest też przestawienie się z opcji podważania i zaprzeczania wszystkiemu, na kierunek szukania części wspólnej, czyli spójności tego świata.

Chociaż dla chaoty może to być zakres zupełnie nieosiągalny...

 

W tematy polityczne i plotkarskie nie będę się wdawała. Dużo bicia piany, zero efektu.

 

 

Mahomet też ponoć czynił cuda, latał na ukochanym koźle(czy baranie) itp.

Być może. Nie czytałam Koranu, ale chyba niedługo nadrobię tą zaległość.

Cuda czynili też święci i naprawdę sporo z nich jest udokumentowanych. Byli też i tacy, którzy lewitowali, żyli bez pożywienia itd.

 

"Wszystkie rzeczy, które ja czyniłem i wy czynić będziecie i większe" J 14, 12

 

Ale nikt z nich nie był posłany przez Boga z misją choćby podobną do tej, jaką otrzymał Jezus.

Wszyscy wyżej wspomniani jedynie szli Jego śladem, szukali Boga i a opisując swoje doświadczenia duchowe zawsze podkreślali potężną różnicę między sobą a Jezusem i Bogiem .

 

 

 

A i jeszcze 2 dodatkowe pytania:

- Skoro kościół uznaje istnienie magii i jej moc to czemu uważa ją za złą?? Dlaczego bóg dał nam taki dar skoro jest on zły??

Uznaje ją za złą, gdyż już z samego Pisma Świętego wynika, że to nie Bóg daje nam możliwość korzystania z tego co nazywamy magią. Bóg nam wręcz jej zabrania, surowo zakazuje.

Tak jak sam wcześniej zauważyłeś, to co dokonuje się w Kościele, dokonuje się wyłącznie poprzez odniesienie do Boga, do Jego siły sprawczej. Człowiek może np. o coś prosić, może otrzymać jakiś charyzmat itd., ale nie jest to efekt jakiegokolwiek konkretnego rytuału (tak jak w przypadku magii), tylko otrzymuje to w formie daru (o ile jest to dla niego dobre).

W magii też można osiągnąć pozornie te same efekty, ale tak się składa, że nie ma nic za darmo. Jeżeli z czegoś korzystasz, to później musisz za to zapłacić, a płacisz właścicielowi. Skoro więc Bóg nie jest właścicielem, to kto?

 

A Bóg dał nam wolność wyboru, natomiast my mamy skłonność do buntu i sprawdzania na własnej skórze, czy ogień jest gorący i jak daleko można wejść w jego krąg zanim nas sparzy.

 

 

- Co z Lilith?? Ponoć była pierwszą kobietą też zrodzoną z piasku?? Jest to prawdziwa wersja, czy teoria spiskowa?? A jeśli jest prawdziwa, to dlaczego kościoły próbując zataić ten fakt podająć wszem i wobec że pierwszą kobieta była Ewa??

W kanonie Biblii oczywiście nie ma wzmianki o Lilith. Są natomiast wzmianki w innych pismach, ale przedstawiają ją raczej jako istotę zbuntowaną, tą która od Boga z własnej woli odeszła.

Zakładając, że teoria, jest prawdziwa powodów może być co najmniej kilka:

- Biblia jest historią rodzaju ludzkiego, a skoro Lilith z tworzenia tej historii z własnej woli się wycofała, to na siłę chyba nikt jej tam pchać nie będzie.

- W wielu podaniach o Lilith jest ona przedstawiana raczej jako postać demoniczna, więc powód może być taki sam jak w przypadku Szatana i magii.

- Nauka kościoła opiera się na historii, dziejach ludów, które z Bogiem trwały w przymierzu, które się Go nigdy nie wyrzekły. Bywały nieposłuszne, czasem zbuntowane, ale zawsze wracały do Stwórcy, a korzenie tych ludów miały swój początek w potomstwie zrodzonym z Ewy, a nie z Lilith. Dlatego pierwszą kobietą w tej historii jest Ewa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasze ludzkie namiętności są jedynie cieniami, ułudą.

 

Dziwne stwierdzenie jak na osobę wyznającą bóstwo którego znakiem rozpoznawczym jest kierowanie się bezgraniczną miłością i do niej namawiające.

 

No to może skrócę cytat, bo jak widzę masz kłopoty z odczytaniem przekazu w tak długim tekście:

"a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni"

 

Dobra skoro tak sobie sądzicie to ok, dla mnie to śmierdzi na kilometr. Co o miłości może wiedzieć człowiek który nigdy nie kochał bo "musiał być bezżenny".

 

Jeżeli kiedyś zachce Ci się przeczytać historie Biblijną w całości, to dowiesz się dlaczego ich miasta zostały zburzone.

 

Pierwej sczeznę ili psie odchody spożywać będę, niźli to uczynię. Jako że musiał bym "to" czytać niech ci będzie że masz rację z racji moich braków.

 

Pudło, kombinuj dalej.

 

Wyleciał jej z głowy jak Atena Zeusowi?? A może porodziła odbytem?

 

A co do magii w biznesie, to właśnie jeden taki klecha, zwany egzorcystą zaskoczył mnie trafnością diagnozy w tym zakresie.

 

Może był jakiś pobłażliwy w stosunku do dogmatów. Bo trudno zrozumieć coś takiego jak magia jak ogranicza cie legion nakazów.

 

Najpierw piszesz o błędzie oddawania czci obrazom i innym podobiznom, a teraz piszesz, że błędem jest korygowanie tego błędu.Jeżeli katolicka interpretacja byłaby błędna i odstępcza oznaczałoby to, że właściwą formą kultu jest bałwochwalstwo.

Wyszło by na to, że twierdzimy, że Bóg zaprzecza samemu sobie...

Chyba czegoś w tym wszystkim brakuje.

Moim skromnym zdaniem - logiki :)

 

Owszem, bo owe bałwochwalstwo zarzucają wam wszystkie wyznania chrześcijańskie. Ty piszesz że to powód ich mylnych interpretacji. Uważasz że twoja jest lepsza o ich, oni się nie zagubili w łańcuchu klechickich nakazów. A brak logiki to moje ulubione narzędzie, niestety tym razem go nie użyłem.

 

Kaosiu, mój drogi, tak się składa, że sama cosik na ten temat wiem z autopsji, a nie z opowiadań kumpeli, która być może tak naprawdę sama nie wiedziała z kim rozmawia, albo ów rozmówca po prostu ją zbył, jako kolejną, próżną i żadną sensacyjnych opowiadań panienkę.

 

Hehehe, taa sprzedał jej garść zabobonów, że niby taki znak to szatan a taki to inny czort. Populizm do kwadratu, ośmieszanie doktryny magicznej bez jakiegokolwiek go zapoznania. Tacy panowie bez poznania źródeł powstania takiego znaku uważają pentagramy za znak szatana itp. Tako mówił ten egzorcysta "za pięć dwunasta", a koleżanka bardzo inteligentna jest i ma wiedze w temacie dość dużą by jej nie zastraszył byle kleszyna.

 

A co do samej krytyki, to i owszem, wiele można zarzucić ludziom deklarującym się jako katolicy, wierzący lub należący do Kościoła.

 

Jako wielcy bojownicy z szatanem jakoś mi nie pasujecie, miast podchodzić do sprawy poważnie takie zabobony opowiadacie że "słuchać hadko". I właśnie to się podoba szatanowi, gdy kler zaczyna ignorować jego istnienie opowiadając o nim mity wśród pospólstwa. Nie trzeba być wielkim teologiem by poczuć że klechy do spraw związanych z diabłem podchodzą po macoszemu.

 

Z tych m.in. przyczyn nie są oficjalnie uznane objawienia w Medugorje, gdyż podejrzawana jest w tym przypadku ingerencja kolesi z dołu.

 

Ok, to wyjaśnia wiele, tylko jedno pytanie: dlaczego nikt o czymś takim nie słyszy?? Dla mnie to całkowite zdziwienie o czymś takim się dowiedzieć. Wiedza dla wtajemniczonych?? A co owieczki to głupie i nie trzeba ich kłopotać?? Nie wciskaj mi kitu, klechy robią z magii zabobon ze względu na popularność wróżb, horoskopów itd. Wolą się poradzić wróżbity niż księdza bądź przez modlitwe(której sensu 60% nie rozumie, klepią paciory "na pałę").

 

Takie połączenie nauki i wiary, to sposób na szukanie spójności w otaczającym nas świecie materialnym i duchowym.

 

Wygodne. Też może zacznę rozpatrywać tekst pod kontekstem setek alegorii aż mi się sprawdzi że dany autor biblii pisał akurat o tym.

 

Joj, Kaos, czego Ty ciągle o tej obronie? Boisz się czegoś?[...]Hmmm, a czy Ty w ogóle wiesz czym różni się wróżba od przepowiedni prorockiej?

Czy wiesz w ogóle czym różnią się te dwa zjawiska.

 

Nie boję(jedyne czego się boje że mógłbym dostać amnezji i od nowa popełnić ten sam błąd zostając katolikiem:P), próbuję uwojować coś z przedstawicielem kultu który ma monopol na prawdę.

 

Zapewne nieuchronnością się różnią, wróżba to obraz przyszłości na w danym momencie, sytuacja może ulec zmianie, prorocka pewnie jest niezmienialna i niepodważalna.

 

Dobrym sposobem jest też przestawienie się z opcji podważania i zaprzeczania wszystkiemu, na kierunek szukania części wspólnej, czyli spójności tego świata.

Chociaż dla chaoty może to być zakres zupełnie nieosiągalny...

 

Widać mało się znasz na chaotach:)... Nie szukam części wspólnej bo szkoda mi żywota na takie pierdółki, nie szukam sensu w religiach chrześcijańskich a jak już to prędzej w głowach które ją zrodziły. Z miliona religii nie zamierzam wybrać tej tylko dlatego bo jest popularna, żaden z was wierzących nigdy nie odpowie na pytanie "Dlaczego mam być katolikiem a nie np. Muzułmaninem czy Buddystą?". A i tak właściwie katolicyzm to taki religijny odpowiednik magii chaosu, też pozabierano ze wszystkich tradycji różne elementy i zrobiono taki miszmasz.

 

Ale nikt z nich nie był posłany przez Boga z misją choćby podobną do tej, jaką otrzymał Jezus.

Wszyscy wyżej wspomniani jedynie szli Jego śladem, szukali Boga i a opisując swoje doświadczenia duchowe zawsze podkreślali potężną różnicę między sobą a Jezusem i Bogiem .

 

Czyż to nie cudowne?? Mahomet mówił identycznie, że niby Jezus był tylko jednym z proroków a on jest "słuszniejszy", i jak tu odrożnić prawdę od mitu??

 

Skoro więc Bóg nie jest właścicielem, to kto?

 

A Bóg dał nam wolność wyboru, natomiast my mamy skłonność do buntu i sprawdzania na własnej skórze, czy ogień jest gorący i jak daleko można wejść w jego krąg zanim nas sparzy.

 

No tak natura to psu spod ogona wypadła, grawitację też wymyślił a magię już nie?? Ciekawe czemu obchodzi go los i przyziemne miłostki do niego istot których istnienie powinno mu "leżeć", na pewno w centylionach centylionów układów gwiezdnych są inteligentniejsze i bardziej godne niż my?? Szatan dawałby nam narzędzie które pozwala czynić dobro?? Po kiego grzyba?? Mi się raczej wydaje że gdy przeciętny człek(a katolicyzm to religia masowa) dostanie podstawowe moce wróżbity i maga to mu będzie leżeć istnienie boga, wszyscy wyznają bo mają z tego korzyść a nie "bo tak jest". Po co modlić się do jakiegoś bóstwo skoro mogę mieć to samo?? No magia istotnie jest zła, zła dla WAS. Tak bóg dał nam wolnośc wyboru tylko czemu jakiś gruby koleś w czarnej sukience o zapachu spleśniałego winiacza oblewał mi wodą głowę i klepał swoje formułki?? Wolną wolą nazywasz indoktrynowanie nim uzyska się pełną świadomość??

 

- Nauka kościoła opiera się na historii, dziejach ludów, które z Bogiem trwały w przymierzu, które się Go nigdy nie wyrzekły. Bywały nieposłuszne, czasem zbuntowane, ale zawsze wracały do Stwórcy, a korzenie tych ludów miały swój początek w potomstwie zrodzonym z Ewy, a nie z Lilith. Dlatego pierwszą kobietą w tej historii jest Ewa.

 

A nie dlatego że ortodoksyjny przekaz biblii mówi że kobieta jest podczłowiekiem?? Że ma służyć mężczyźnie, nosić strój skromny, być wierną?? Idea kobiety pochodzącej od mężczyzny(z żebra Adama) była dla nich wygodniejsza niż idea równej kobiety i mężczyzny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne stwierdzenie jak na osobę wyznającą bóstwo którego znakiem rozpoznawczym jest kierowanie się bezgraniczną miłością i do niej namawiające.

Co prawda napisałam jedynie o naszych ludzkich namiętnościach, ale tym razem Twój wniosek jest w 100% trafiony :)

W pierwszej części mojej wypowiedzi napisałam: Gdybyś poznał Boga, tak jak to dziecko, które jest zdecydowanie bliżej niego niż którekolwiek z nas, to nie podnosiłbyś takiego wrzasku o coś, co do niczego potrzebne Tobie by nie było.

W tym właśnie stwierdzeniu była zawarta myśl o wielkości, doskonałości Bożej miłości.

Ktoś kto doświadczy jej bezpośrednio zrozumie jaką jej skromną namiastką są nasze ludzkie uczucia.

Trudno o niej pisać, niemożliwym wręcz jest oddanie jej sily. Trudno jest to zrozumięć osobie, która jej nie doświadczyła podobnie jak trudno jest w słowach opisać zapach kwiatu i sprawić tym, aby słuchacz poczuł jego prawdziwą woń.

Dziecko, które jest podmiotem naszych rozważań, w momencie, w którym bezpośrednio doświadczyło miłości samego Boga nie będzie tęskniło do ziemskich doznań, ono osiągnie już pełnię i nie będzie pragnęło jej fragmentu.

 

Dobra skoro tak sobie sądzicie to ok, dla mnie to śmierdzi na kilometr. Co o miłości może wiedzieć człowiek który nigdy nie kochał bo "musiał być bezżenny".

My do tego dodajemy, że ów człowiek oprócz natury ludzkiej miał również naturę Boga.

I o miłości wiedział znacznie więcej niż jakikolwiek człowiek, bo znał miłość doskonałą, jaką jest Bóg.

Miłość na tyle silną i potężną, że dla niej zgodził się na mękę i śmierć.

Niewielu ludzi potafi aż tak kochać.

 

Inna sprawa, że miłość nie jest zarezerwowana li tylko dla uczucia jakie żywimy do osoby, która jest również obiektem naszych oczekiwań seksualnych. Wręcz przeciwnie, miłość doskonała w ogóle nie łączy się z pożądaniem. Jest czysta i całkowicie bezinteresowna.

 

"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.

Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił,

a miłości bym nie miał, byłbym niczym.

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.

Miłość cierpliwa jest,

łaskawa jest.

Miłość nie zazdrości,

nie szuka poklasku,

nie unosi się pychą;

nie dopuszcza się bezwstydu,

nie szuka swego,

nie unosi się gniewem,

nie pamięta złego;

nie cieszy się z niesprawiedliwości,

lecz współweseli się z prawdą.

Wszystko znosi,

wszystkiemu wierzy,

we wszystkim pokłada nadzieję,

wszystko przetrzyma.

Miłość nigdy nie ustaje,

[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,

albo jak dar języków, który zniknie,

lub jak wiedza, której zabraknie.

Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy.

Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.

Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko.

Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:

Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość." 1K 13, 1-13

 

Pierwej sczeznę ili psie odchody spożywać będę, niźli to uczynię.

Nie rzucaj takich deklaracji, co by ktoś Ci ich kiedyś nie wypomniał ;D

 

Wyleciał jej z głowy jak Atena Zeusowi?? A może porodziła odbytem?

Wysil się choć odrobinę. Cały czas liczę na Twoją inwencję.

Podpowiem tylko, że odpowiedź leży w naturze Jezusa.

 

Może był jakiś pobłażliwy w stosunku do dogmatów. Bo trudno zrozumieć coś takiego jak magia jak ogranicza cie legion nakazów.

To, że nie należy wkładać ręki do ognia nie oznacza, że ognia nie ma i nie znasz jego właściwości.

Normalny egrozcysta z wieloletnią praktyką.

Z tym, że rozmowa nie miała na celu zaspokojenia czyjejkolwiek ciekawości.

 

Owszem, bo owe bałwochwalstwo zarzucają wam wszystkie wyznania chrześcijańskie. Ty piszesz że to powód ich mylnych interpretacji. Uważasz że twoja jest lepsza o ich, oni się nie zagubili w łańcuchu klechickich nakazów. A brak logiki to moje ulubione narzędzie, niestety tym razem go nie użyłem.

Zaraz, żebyśmy się dobrze zrozumieli...

To, że inne wyznania zarzucają katolikom bałwochwalstwo jest w dużej cześci skutkiem tego, że niestety niektórzy katolicy (ale nie tylko) owego bałwochwalstwa niestety się dopuszczają. Moim zdaniem nieświadomie, bo na skutek błędnej interpretacji znaczenia i funkcji symboli religinych.

Są niestety osoby, które modlą się do obrazów, figurek itd. ale jest to niezgodne z zasadami wiary i religii chrześciajńskich, i przez kapłanów jako ów błąd w mierę możliwości prostowane.

 

Ta historyjka powinna się Tobie spodobać: do kościoła, w którym w dostępnym miejscu był umieszczony obraz przedstawiający św. Jerzego pokonującego smoka, wchodzi babcia z wnusiem. Idąc pobożnie przez kościół babcia zbliża się do obrazu i mówi do dziecka: zobacz wnusiu to jest bozia, teraz się do niej pomodlimy... Po skończonej modlitwie babcia po raz kolejny zwraca się do dziecka: a teraz wnusiu pocałuj bozię w ogonek...

Świadkiem tego zdarzenia był ksiądz, który po prostu zaniemówił... :)

 

Hehehe, taa sprzedał jej garść zabobonów, że niby taki znak to szatan a taki to inny czort. Populizm do kwadratu, ośmieszanie doktryny magicznej bez jakiegokolwiek go zapoznania. Tacy panowie bez poznania źródeł powstania takiego znaku uważają pentagramy za znak szatana itp. Tako mówił ten egzorcysta "za pięć dwunasta", a koleżanka bardzo inteligentna jest i ma wiedze w temacie dość dużą by jej nie zastraszył byle kleszyna.

A może powiesz mi, że nikt się żadnymi symbolami nie posługuje...?

Nie wiem czego oczekiwała Twoja koleżanka, ale jeśli wykładu o magii, to źle trafiła.

Max informacji jakie może w ten sposób uzyskać od egzorcysty, to krótkie, lapidarne stwierdzenia dotyczące odniesienia symboliki, a nie jej historii.

I nie ma co liczyć na wykład.

Nie wiem czy zajrzałeś do tematu na tym forum: Katoliku uważaj - niebezpieczne znaki. Tu nie chodzi o ich pierwotne znaczenie, ale o ich obecne wykorzystanie przez określone grupy.

Owszem wszystko można uprościć i wypaczyć, ale jakoś tak się skada, że pentagramami, jako symbolem wiary, religii, filozofii nie posługują się osoby deklarujące swoją drogę do Boga, na które całkowicie wyklucza się praktyki magiczne.

Cały czas popełniasz ten sam błąd. Nie znasz osób na temat, których wydajesz opinie.

Być może ten kleszyna bardzo dobrze wiedział, że Twoja znajoma zbyt dobrze się w temacie orientuje i celowo sprowadził potencjalną dyskusję na manowce.

 

Pycha to jeden z podstawowych grzechów. Zgadnij dlaczego?

 

Jako wielcy bojownicy z szatanem jakoś mi nie pasujecie, miast podchodzić do sprawy poważnie takie zabobony opowiadacie że "słuchać hadko". I właśnie to się podoba szatanowi, gdy kler zaczyna ignorować jego istnienie opowiadając o nim mity wśród pospólstwa. Nie trzeba być wielkim teologiem by poczuć że klechy do spraw związanych z diabłem podchodzą po macoszemu.

Podchodzimy wystarczająco poważnie.

O realności istnienia szatana mówi się w Kościele publicznie, tylko nie wiem dlaczego nie do wszystkich to dociera.

Najwyraźniej traktują ten temat tak samo jak sprawę swojej wiary, teoretycznie i z duża dozą wątpliwości.

Oczywiście nie opowiada się sensacyjnych relacji z egzorcyzmów, nie opowiada się o magii itd., bo to wzbudza jedynie niezdrową sensację, a nauki w tym nie ma żadnej.

To tak jakbyś robił dzieciom w szkole same eksperymenty, pokazy fizyczne i chemiczne, których natury one by nie rozumiały.

Dziaciaki ubawiły by się świetnie, ale wiedzy w praktyce nie wyniosłyby żadnej.

Tak jak w szkole w sprawie nauki, tak samo w Kościele w sprawie wiary potrzebny jest postęp, kolejność edukacji i przede wszystkim chęć edukowanego do zdobywania tej wiedzy.

Od samego chodzenia do szkoły nikt jeszcze niczego się nie nauczył, potrzebna jest chęć zdobycia wiedzy. Jeżeli ktoś chce wzrastać w wierze, również musi sporo nad tym popracować.

 

Ok, to wyjaśnia wiele, tylko jedno pytanie: dlaczego nikt o czymś takim nie słyszy?? Dla mnie to całkowite zdziwienie o czymś takim się dowiedzieć. Wiedza dla wtajemniczonych?? A co owieczki to głupie i nie trzeba ich kłopotać?? Nie wciskaj mi kitu, klechy robią z magii zabobon ze względu na popularność wróżb, horoskopów itd. Wolą się poradzić wróżbity niż księdza bądź przez modlitwe(której sensu 60% nie rozumie, klepią paciory "na pałę").

Osoby, które aktywnie interesują się tym co się w Kościele dzieje, wiarą żyją, a nie tylko ją deklarują w ankietach znają takie informacje na bieżąco.

Podobnie jest ze zrozumieniem sensu modlitwy, o którym napisałeś powyżej.

Niestety niektórzy "wierzą teoretycznie", bo taka tradycja itd. choć dobre i tyle. Czasem nawet taka namiastka może być pomocna :)

A co do ludzkich wyborów, tego, że wolą wróżby, horoskopy itd.

Mają wolną wolę, tylko nie mają świadomości skutków.

Tu nie chodzi o jakąś wyimaginowaną konkurencję, bo takiej nie ma. Czym innym jest karmienie się wróżbami, horoskopami, a czym innym szukanie Boga. To dwie zupełnie inne dyscypliny, które mają zupełnie inny finał.

 

Wygodne. Też może zacznę rozpatrywać tekst pod kontekstem setek alegorii aż mi się sprawdzi że dany autor biblii pisał akurat o tym.

Spróbuj :)

Chętnie porozmawiam z Tobą na temat Twoich odkryć :)

 

Nie boję(jedyne czego się boje że mógłbym dostać amnezji i od nowa popełnić ten sam błąd zostając katolikiem:P), próbuję uwojować coś z przedstawicielem kultu który ma monopol na prawdę.

Nie ma monopolu na prawdę, ale tej prawdy szuka :)

A to jest bardzo zasadnicza różnica :)

I nie musisz zapadać na amnezję, wręcz przeciwnie, doświadczenia nas kształtują i pomagają bardziej krytycznie i realnie patrzeć na świat. Zarówno materialny jak i duchowy.

 

Widać mało się znasz na chaotach:)... Nie szukam części wspólnej bo szkoda mi żywota na takie pierdółki, ...

 

Widać mało :)

Choć z tego co napisałeś wynika, że w Twoim przypadku moja teoria (przynajmniej na razie) się sprawdza ;D

 

 

...nie szukam sensu w religiach chrześcijańskich a jak już to prędzej w głowach które ją zrodziły.

No to musiałbyś ostro zabrać się za prace wykopaliskowe. Konkurencja jest duża, ale może jeszcze uda się coś odnaleźć ;)

Choć co do tej najważniejszej, to niestety szans brak :)

 

Z miliona religii nie zamierzam wybrać tej tylko dlatego bo jest popularna, żaden z was wierzących nigdy nie odpowie na pytanie "Dlaczego mam być katolikiem a nie np. Muzułmaninem czy Buddystą?".

Odpowiedź jest i wcale nie jest trudna, a opiera się o analizę filozofii moralnej zawartej w chrześcijaństwie.

Ale dla mnie nie musisz być katolikiem czy nawet chrześcijaninem. Nie jest rzeczą najistotniejszą jaką nazwę sobie nadasz, ważne jest to jak będziesz postępował w życiu, bo wiara nie jest ze słów tylko z uczynków.

Natomiast to, co nazywamy praktykami religijnymi pozwala nam lepiej zrozumieć istotę drogi i zbliżyć się do Boga.

 

 

A i tak właściwie katolicyzm to taki religijny odpowiednik magii chaosu, też pozabierano ze wszystkich tradycji różne elementy i zrobiono taki miszmasz.

Podobieństwo czy określone odniesienia między religiami to raczej efekt odwiecznych poszukiwań Boga, którymi zajmował się człowiek od początku swojego istnienia, poprzez czas religii pierwotnych, aż do dnia dzisiejszego.

Ludzie ciągle odkrywają Boga na różne sposoby i w związku z tym różnie o Nim mówią i różnie Go nazywają.

Pytałeś dlaczego religie chrześcijańskie, choćby dlatego, że wymagają zachowania w tych poszukiwaniach największej dyscypliny moralnej opartej na czystej miłości.

 

Czyż to nie cudowne?? Mahomet mówił identycznie, że niby Jezus był tylko jednym z proroków a on jest "słuszniejszy", i jak tu odrożnić prawdę od mitu??

Choćby tak, że muzułmanie sami dokładnie nie potrafią określić podstawowych dogmatów swojej wiary. Trochę to dziwne, ale prawdziwe.

Islam podzielony jest na trzy odłamy: sunnitów, szyitów i charydżytów, z czego jedni twierdzą, że Mahomet był ostatnim z proroków, natomiast inni, że w każdym pokoleniu rodzi się następca Mahometa.

Z innej beczki...pomimo tego, że Islam powstał na bazie judaizmu i chrześcijaństwa, i u jego podstaw oprócz troski o życie wieczne, leży miłość bliźniego i troska o dobro innych ludzi, to z czasem przekształcił się w delikatnie mówiąc dość agresywną religię bardzo mocno połączoną z polityką. A tu chyba nie o to powinno chodzić, czyli coś tu nie gra.

 

 

No tak natura to psu spod ogona wypadła, grawitację też wymyślił a magię już nie??

Naturę to On raczej stworzył :) Psa zresztą też, jako część owej natury ;D

Ale wcześniej stworzył również inne istoty, z których część się zbuntowała. Nie chciała być posłuszna, ale chciała być niezależna, a nawet równa Stwórcy. Niestety stworzenie nie było w stanie dorównać Stwórcy, ale było na tyle silne, że próbowało Go naśladować. Nie mogło tworzyć, więc zaczęło zmieniać. I tak w skrócie można opisać źródło powstania magii.

 

Ciekawe czemu obchodzi go los i przyziemne miłostki do niego istot których istnienie powinno mu "leżeć", na pewno w centylionach centylionów układów gwiezdnych są inteligentniejsze i bardziej godne niż my?? Szatan dawałby nam narzędzie które pozwala czynić dobro?? Po kiego grzyba?? Mi się raczej wydaje że gdy przeciętny człek(a katolicyzm to religia masowa) dostanie podstawowe moce wróżbity i maga to mu będzie leżeć istnienie boga, wszyscy wyznają bo mają z tego korzyść a nie "bo tak jest". Po co modlić się do jakiegoś bóstwo skoro mogę mieć to samo?? No magia istotnie jest zła, zła dla WAS.

Obchodzi jak los każdego stworzenia, które powołał do życia.

Z pewnością są inteligentniejsze, choćby aniołowie i demony, ale rodzice, którzy wiedzą co to miłość, kochają wszystkie swoje dzieci, choć z niektórymi mają więcej kłopotów niż ze średniej stworzonej to wynika :)

 

A szatan jak na bardzo inteligentne boże stworzenie przystało dobrze wie co robi i jak zwykle robi dokładnie odwrotnie niż Bóg, który z małego zła potrafi wyprowadzić olbrzymi dobro. Szatan natomiast w pozornie wielkiego dobra potrafi zmajstrować jeszcze większe nieszczęście.

Często potrzeba mu trochę czasu, oswojenia „pacjenta”, żeby później, zanim ten się zorientuje sprzedać mu całkiem spory bagaż problemów.

W tym biznesie nie ma nic za darmo. Rachunek będzie. Co najwyżej z odroczonym terminem płatności.

 

 

Tak bóg dał nam wolnośc wyboru tylko czemu jakiś gruby koleś w czarnej sukience o zapachu spleśniałego winiacza oblewał mi wodą głowę i klepał swoje formułki?? Wolną wolą nazywasz indoktrynowanie nim uzyska się pełną świadomość??

Kurcze, skąd Ty bierzesz takie typy, chyba tylko z jakichś brukowców wycinasz?

Wśród księży, których znam, a jest ich kilku, ani jeden nie pasuje do Twoich opisów.

Co do tematu chrztu, to krzywdy Ci on nie zrobił. Dał Ci możliwość, a wybór cały czas należy do Ciebie.

Kiedyś, na początku chrześcijaństwa chrzczono dopiero osoby dorosłe, teraz jest w zwyczaju przynoszenie do chrztu dzieci. Ale nie wszyscy chrześcijanie w ten sposób praktykują ten sakrament. Wszystko zależy od decyzji rodziców, więc nie czepiaj się kapłana. On Ciebie ani nie porwał, ani siłą rodzicom nie odebrał. On jedynie postąpił zgodnie z ich wolą.

 

A nie dlatego że ortodoksyjny przekaz biblii mówi że kobieta jest podczłowiekiem??

Ciekawe, czyj przekład, bo ja osobiście na takie tłumaczenie, takie określenie kobiety w Biblii nigdzie nie natrafiłam.

Owszem są osoby, które mają różnego rodzaju kompleksy i chętnie doszukałby się takiej interpretacji, ale niestety tłumaczenie to nie interpretacja.

 

Że ma służyć mężczyźnie, nosić strój skromny, być wierną?? Idea kobiety pochodzącej od mężczyzny(z żebra Adama) była dla nich wygodniejsza niż idea równej kobiety i mężczyzny.

Słowa „Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu.” są często jedynymi, jakie niektórzy panowie i co bardziej zakompleksione panie pamiętają z całej Biblii.

A całość tego logia wygląda następująco:

 

"Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha. Niewolnicy, bądźcie we wszystkim posłuszni doczesnym panom, nie służąc tylko dla oka, jak gdybyście się mieli ludziom przypodobać, lecz w szczerości serca, bojąc się [prawdziwego] Pana. Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a nie dla ludzi, świadomi, że od Pana otrzymacie dziedzictwo [wiekuiste] jako zapłatę. Służycie Chrystusowi jako Panu! Kto bowiem popełnia bezprawie, poniesie skutki popełnionego bezprawia; a [u Niego] nie ma względu na osoby." Kol 2, 18 - 25

 

Jest też i szersze odniesienie do zasad życia domowego:

 

„Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża! Ef 5, 21 - 33

 

Moim skromnym zdaniem mężczyzna i kobieta są tu postawieni na równi, bo oboje powinni dbać o siebie wzajemnie. Mało tego w całej filozofii chrześcijańskiej rola kobiety, jej znaczenie jest dodatkowo podkreślone przez rolę Maryi, ale o tym możesz poczytać już w innym temacie:http://www.ezoforum.pl/chrzescijanstwo/31912-szukajac-boga-fenomen-kobiety-czyli-kochaae-do-pelna.html#post243059

Edytowane przez caliah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziecko, które jest podmiotem naszych rozważań, w momencie, w którym bezpośrednio doświadczyło miłości samego

 

Boga nie będzie tęskniło do ziemskich doznań, ono osiągnie już pełnię i nie będzie pragnęło jej fragmentu.

 

Oka, oka, znam więc już twoją wersje.

 

Wręcz przeciwnie, miłość doskonała w ogóle nie łączy się z pożądaniem. Jest czysta i całkowicie

 

bezinteresowna.

 

Cudowne to, aż się rozpływam......... Skoro jest ona niedostępna dla ludzi to co z tym fantem robicie??

 

Nie rzucaj takich deklaracji, co by ktoś Ci ich kiedyś nie wypomniał ;D

 

Gwarantuję ci że jak to się stanie to nastąpią kolejne znamiona przed apokalipsą: Słońce zgaśnie, księżyc zmieni kolor na różowy, Jola Rutowicz

 

dostanie profesora z Genetyki, Filozofii i Robotyki, Orlando Bloomowi wyrośnie zarost, Polska reprezentacja w piłce nożnej wygra EURO oraz

 

mundial, Michał Wiśniewski zrezygnuje z kariery w mediach, R'yleh wyłoni się z morza, Kaczyński ożeni się z Tomaszem Jacykowem, Rydzyk

 

postawi monument Szatanowi, Coca-Cola zostanie wybrana najzdrowszym napojem na świecie, Amerykanie popadną w ascezę i zaczną jeździć na

 

gazie, Rosjanie zostaną kapitalistami, Polska stanie się ostoją ateizmu i racjonalizmu a hymnem kraju zostanie "Zabierz mnie do swej obory"

 

oraz wiele wiele innych oznak rychłej zagłady...

 

Wysil się choć odrobinę. Cały czas liczę na Twoją inwencję.

Podpowiem tylko, że odpowiedź leży w naturze Jezusa.

 

Jestem kiepski w kalambury, powiedz wreszcie:P Poza tym wole jak 99% katolików- gotowca.

 

To, że nie należy wkładać ręki do ognia nie oznacza, że ognia nie ma i nie znasz jego właściwości.

Normalny egrozcysta z wieloletnią praktyką.

Z tym, że rozmowa nie miała na celu zaspokojenia czyjejkolwiek ciekawości.

 

Ok, niech ci będzie. Ja uważam ich wiedzę za stek zabobonów. Odpędzać to mogą-muchy kapciem.

 

Są niestety osoby, które modlą się do obrazów, figurek itd. ale jest to niezgodne z zasadami wiary i religii

 

chrześciajńskich, i przez kapłanów jako ów błąd w mierę możliwości prostowane.

 

Uogólniasz, to się nie wzięło z kosmosu. Między "wyższym" i "niższym" klerem był zawsze ogromny dysonans, np. papieże ganili niższy kler za

 

wywoływanie pogromów(których powodem były oskarżenia o rytualne mordy na katolickich dzieciach) żydów. Widocznie większość nigdy się nie

 

dokształciła, a skoro katolicy jadą na ilość, a nie jakość, to słusznie można mówić o zjawisku bałwochwalstwa.

 

A historyjka o babci i wnusiu zaiste fajna, z mojej ulubionej kategori: "wychodzenie hipokryzji z hipokryzji".

 

Owszem wszystko można uprościć i wypaczyć, ale jakoś tak się skada, że pentagramami, jako symbolem wiary, religii,

 

filozofii nie posługują się osoby deklarujące swoją drogę do Boga, na które całkowicie wyklucza się praktyki magiczne.

Cały czas popełniasz ten sam błąd. Nie znasz osób na temat, których wydajesz opinie.

Być może ten kleszyna bardzo dobrze wiedział, że Twoja znajoma zbyt dobrze się w temacie orientuje i celowo sprowadził potencjalną dyskusję

 

na manowce.

 

Taaa, bo osoby zajmujące się magią to banda dzieci które nie wiedzą co czczą(owszem 90% z tych dzieci rzeczywiscie sie tak deklaruje ale nie

 

maja dość zapracia i mocy by uczynić cokolwiek poważniejszego), i kto tu nie ma wiedzy w temacie?? Przejrzałem artykuły jak i księgi napisane

 

przez klechy o magii- populizm, zabobon i głupota. A akurat egzorcyzmy to niejako mój konik, wiem jakie są przypadki i wiem że kleszyny są zbyt

 

betonowate oraz używają(Sic!) 400 letniego rytuału, ich działania mają elastyczność żelbetonowego kloca.

 

Pycha to jeden z podstawowych grzechów. Zgadnij dlaczego?

 

Zapytaj kleche, odpowie słowotokiem, myslami błądząc po ostatnio odwiedzonym zamtuzie.

 

Najwyraźniej traktują ten temat tak samo jak sprawę swojej wiary, teoretycznie i z duża dozą wątpliwości.

Oczywiście nie opowiada się sensacyjnych relacji z egzorcyzmów, nie opowiada się o magii itd., bo to wzbudza jedynie niezdrową sensację, a

 

nauki w tym nie ma żadnej.To tak jakbyś robił dzieciom w szkole same eksperymenty, pokazy fizyczne i chemiczne, których natury one by nie

 

rozumiały. Dziaciaki ubawiły by się świetnie, ale wiedzy w praktyce nie wyniosłyby żadnej. Tak jak w szkole w sprawie nauki, tak samo w

 

Kościele w sprawie wiary potrzebny jest postęp, kolejność edukacji i przede wszystkim chęć edukowanego do zdobywania tej wiedzy.

 

Przeczytaj co napisałaś, że ludzie raczej olewają szatana i że obecny system mówienia o szatanie przez kościół jest najwłaściwszy. Więc co

 

zawodzi??

 

Osoby, które aktywnie interesują się tym co się w Kościele dzieje, wiarą żyją, a nie tylko ją deklarują w ankietach znają

 

takie informacje na bieżąco.

Podobnie jest ze zrozumieniem sensu modlitwy, o którym napisałeś powyżej.

Niestety niektórzy "wierzą teoretycznie", bo taka tradycja itd. choć dobre i tyle. Czasem nawet taka namiastka może być pomocna :)

A co do ludzkich wyborów, tego, że wolą wróżby, horoskopy itd.

Mają wolną wolę, tylko nie mają świadomości skutków.

 

Jedna Caliah wiosny nie czyni, nie przeszkadza ci masowość kościoła?? Tak nie można wiary propagować(ba, kościół wiare propaguje?? raczej

 

religijność...), sama widzisz że "teoretyczny" oraz 'wierzących-nie praktykujących" jest legion, takich jak ty niewiele. Nie mają świadomości

 

skutków- a ksiądz to od czego jest?? Od "odklepania" kazania, zebrania tacy i papa??

 

Spróbuj :)

Chętnie porozmawiam z Tobą na temat Twoich odkryć :)

 

Mam obmyśloną na boku teorię jakoby Jezus był biskupem chaosu zwiastującym nowy Eon pełen magii. Nie zajeło mi długo przerobienie kilku

 

cytatów pod swój gust.

 

I nie musisz zapadać na amnezję, wręcz przeciwnie, doświadczenia nas kształtują i pomagają bardziej krytycznie i realnie

 

patrzeć na świat. Zarówno materialny jak i duchowy.

 

Właśnie z tego doświadczenia ten wniosek wyniknął. Poza tym jestem na ścieżce z której nie można zejść. I nie zamierzam, bo mogę robić

 

wszystko nie schodząc z niej.

 

Choć z tego co napisałeś wynika, że w Twoim przypadku moja teoria (przynajmniej na razie) się sprawdza ;D

 

Dla ciebie tak, jako osoba szukająca prawdy powinnać rozważyć to głębiej. Ja prawdy nie szukam więc mam fajrant:P

 

Choć co do tej najważniejszej, to niestety szans brak :)

 

Chaoci są podobnego zdania, dlatego nie szukamy czegoś czego znaleźć nie można. Mamy dzięki temu więcej wolnego czasu:)

 

Ale dla mnie nie musisz być katolikiem czy nawet chrześcijaninem. Nie jest rzeczą najistotniejszą jaką nazwę sobie

 

nadasz, ważne jest to jak będziesz postępował w życiu, bo wiara nie jest ze słów tylko z uczynków.

Natomiast to, co nazywamy praktykami religijnymi pozwala nam lepiej zrozumieć istotę drogi i zbliżyć się do Boga.

 

Sensowne, ale nadal prowadzi do jednego:)

 

Podobieństwo czy określone odniesienia między religiami to raczej efekt odwiecznych poszukiwań Boga, którymi

 

zajmował się człowiek od początku swojego istnienia, poprzez czas religii pierwotnych, aż do dnia dzisiejszego.

Ludzie ciągle odkrywają Boga na różne sposoby i w związku z tym różnie o Nim mówią i różnie Go nazywają.

Pytałeś dlaczego religie chrześcijańskie, choćby dlatego, że wymagają zachowania w tych poszukiwaniach największej dyscypliny moralnej opartej

 

na czystej miłości.

 

Ja tu mówie o aniołach zabranych od Egipcjan, obrządkach i świętach zabranych od pogan, demonach od greków, niebo, piekło, sąd ostateczny od

 

zarataszutrian i wielu wielu innych. Dlaczego w takim razie uważacie że taki akurat ten bóg obecny w wielu tradycjach przyjmuje??

 

sunnitów, szyitów i charydżytów, z czego jedni twierdzą, że Mahomet był ostatnim z proroków, natomiast inni, że w

 

każdym pokoleniu rodzi się następca Mahometa.

 

Za to hipokryzja waszego kleru sprawiła że powstał protestantyzm, kalwinizm, luteranizm a potem jeszcze inne wyznania(Mormoni, Jehowi itd.).

 

Nie chciała być posłuszna, ale chciała być niezależna, a nawet równa Stwórcy. Niestety stworzenie nie było w stanie

 

dorównać Stwórcy, ale było na tyle silne, że próbowało Go naśladować. Nie mogło tworzyć, więc zaczęło zmieniać. I tak w skrócie można opisać

 

źródło powstania magii.

 

Myślałem że tylko on posiada dar tworzenia...

 

A szatan jak na bardzo inteligentne boże stworzenie przystało dobrze wie co robi i jak zwykle robi dokładnie odwrotnie

 

niż Bóg, który z małego zła potrafi wyprowadzić olbrzymi dobro. Szatan natomiast w pozornie wielkiego dobra potrafi zmajstrować jeszcze

 

większe nieszczęście.

 

Najwięksi święci bywają największymi złoczyńcami, najwięksi złoczyńcy bywają największymi świętymi.

 

Z pewnością są inteligentniejsze, choćby aniołowie i demony, ale rodzice, którzy wiedzą co to miłość, kochają wszystkie

 

swoje dzieci, choć z niektórymi mają więcej kłopotów niż ze średniej stworzonej to wynika :)

 

Oj ludzka megalomania, tak jesteście najważniejsi w tym ogromnym świecie którego nawet w jednej miliardowej nie ogarniacie. Jesteście aż tak

 

kalecy psychicznie że posiłkujecie się ideami boga(ów)?? Was raczej boli że magik radzi sobie sam z swoim życiem dlatego dorabiacie do tego złudne idee by poczuć się lepszymi od niego. Smutne.

 

On Ciebie ani nie porwał, ani siłą rodzicom nie odebrał. On jedynie postąpił zgodnie z ich wolą.

 

Ta nie zanieś dziecka a pół miasta wyzwie od ateistów i żyć nie da, pod księdza komandem oczywiście. Bo księża w ploteczkach ogarnięci są na tiptop.

 

Kurcze, skąd Ty bierzesz takie typy, chyba tylko z jakichś brukowców wycinasz?

Wśród księży, których znam, a jest ich kilku, ani jeden nie pasuje do Twoich opisów.

Co do tematu chrztu, to krzywdy Ci on nie zrobił. Dał Ci możliwość, a wybór cały czas należy do Ciebie.

 

Jakoś wszystkie znane osoby pytam i w każdej parafii jest przynajmniej 2 obłudnych(eufemizm) klechów, reszta pewnie się kryje. Dobrych jest niewielu, w szeregach SS manów też pewnie niewielu poczciwych się uchowało, takie parcie środowiska i jego realia. Owszem nie zrobił ale kasiore zgarnął a o apostazję też nie łatwo, wiem jakie problemy rodzą klechy, będą się w najlepszym razie ociągać z papierkami.

 

Ciekawe, czyj przekład, bo ja osobiście na takie tłumaczenie, takie określenie kobiety w Biblii nigdzie nie natrafiłam.

Owszem są osoby, które mają różnego rodzaju kompleksy i chętnie doszukałby się takiej interpretacji, ale niestety tłumaczenie to nie interpretacja.

 

Nie czytam tego "czegoś", ale wiem że amisze stosują się do biblji dość ściśle, wiem jakie tam nakazy mają kobiety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Populizm do kwadratu, ośmieszanie doktryny magicznej bez jakiegokolwiek go zapoznania. Tacy panowie bez poznania źródeł powstania takiego znaku uważają pentagramy za znak szatana

 

No mi na opętanie wywalało na ciało pentagramy.

Znak ochronny? Taak. Ale nie ochrony mnie, a ochrony interesów tego, co na mnie działało. Oznaczył sobie swoją własność, od której odstraszał innych.

 

 

A tak poza wszystkim, że się tak doinformuję - co na celu ma manifestacja tego tematu?

Chyba Kaos nie powiesz że doinformowanie się, skoro każde słowo zbywasz bez głębszego zastanowienia czysto populistyczną kontrą.

Edytowane przez kaffka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No mi na opętanie wywalało na ciało pentagramy.

Znak ochronny? Taak. Ale nie ochrony mnie, a ochrony interesów tego, co na mnie działało. Oznaczył sobie swoją własność, od której odstraszał innych.

 

Mógłbym ci wyjaśnić czemu ale i tak nie pojmiesz bo pewnie przyjąłeś punkt widzenia chrześcijański, takiemu klientowi bym wyjaśnił na jego sposób zjawisko, co nie zmienia faktu że źródło mogło być zupełnie inne:) .....

 

A tak poza wszystkim, że się tak doinformuję - co na celu ma manifestacja tego tematu?

Chyba Kaos nie powiesz że doinformowanie się, skoro każde słowo zbywasz bez głębszego zastanowienia czysto populistyczną kontrą.

 

Musisz się jeszcze troszkę nauczyć. Rozmowa ma na celu poznanie waszego punktu widzenia, mechaniki myślenia a nieco agresywne lecz populistyczne odpowiedzi wymuszają większy wysiłek na odpowiedź. Powiedzmy że w ten sposób uczę się na dwójnasób, poznaję waszą mechanikę ale również myślenie odwrotne do niego. Żadne z tych zdań nie jest moje ale każda informacja jest pouczająca. Wiedze sprawdza się w ogniu walki i pod wpływem trudnych pytań. Nic nie biorę na wiarę a nawet wtedy nie uznaję tego za prawdę, a jedynie za przemawiająca do mnie w tym momencie doktrynę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co z Wami ludzie? Nazwałam się "kaffka", w avku mam kwiatek a co i rusz kolejna osoba mnie bierze za faceta!

No ale do rzeczy.

 

Mógłbym ci wyjaśnić czemu ale i tak nie pojmiesz bo pewnie przyjąłeś punkt widzenia chrześcijański, takiemu klientowi bym wyjaśnił na jego sposób zjawisko, co nie zmienia faktu że źródło mogło być zupełnie inne:) .....

 

Żeby brutalnie nie zacytować Rozmówcy Kaosa :) :

 

"Rozmowa ma na celu poznanie waszego punktu widzenia, mechaniki myślenia a nieco agresywne lecz populistyczne odpowiedzi wymuszają większy wysiłek na odpowiedź."

 

A ja miałam nadzieję zobaczyć ten wysiłek na odpowiedź. ;)

 

Musisz się jeszcze troszkę nauczyć

 

Nie zdążyliśmy się poznać, tego typu oceny na tym etapie znajomości brzmią odrobinę niepewnie.

 

Powiedzmy że w ten sposób uczę się na dwójnasób, poznaję waszą mechanikę ale również myślenie odwrotne do niego. Żadne z tych zdań nie jest moje ale każda informacja jest pouczająca. Wiedze sprawdza się w ogniu walki i pod wpływem trudnych pytań. Nic nie biorę na wiarę a nawet wtedy nie uznaję tego za prawdę, a jedynie za przemawiająca do mnie w tym momencie doktrynę.

 

Problem jest w tym, ze nie poznajesz "naszej" mechaniki, ano z tego prostego względu, że nie jesteś na nią otwarty.

Sam w temacie określiłeś restyrykcyjne wymogi co do swoich rozmówców - a ze swojej strony nie potrafisz im zaoferować w zamian nawet szacunku.

Każdego "katola" będzie strzelać, jak szóstą stronę z rzędu czyta w kółko odpowiedzi na jakiekolwiek kwestie doktrynalne w betonowym stylu "mam to w dupie, bo klechy to chodzące skarbonki-pederaści", oraz "moja interpretacja mówi inaczej".

I dalej wyrzucane z prędkością automatu 10 tysięcy innych kwestii do omówienia, na które nie da się odpowiedzieć półgębkiem w dwóch linijkach tekstu.

I nawet jeśli ktoś podejmie wysiłek, może spodziewać się kolejnych 10 tysięcy populistycznych plujek w ramach "dziękuję", łącznie z obśmianiem w ramach gratisu.

Doomed to fail.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez kaffka
literówka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się z opinią, ze dziecko odcisnę lo pietno, spełniło jakieś zadanie (najwidoczniej właśnie po to przyszło na świat, nic nie dzieje się bez przyczny, może potrezban bayła komoś lekcja np. cierpienia)

KK zakłada, ze jezeli dziecko nie było ochrzczone, a rodzice mieli zamiar je ochrzcić, dziecko i tak idzie do nieba

a na logikę- nawet jezeli takiego zamiaru nie mieli, dziecko nie moze być winne za poczyniania innej osoby, Bóg przebacza większe grzechy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cudowne to, aż się rozpływam......... Skoro jest ona niedostępna dla ludzi to co z tym fantem robicie??

A kto powiedział, że jest niedostępna?

Może nie jest dostępna w swojej pełni, ale do jej odkrycia, do zbliżenia się do niej służy coś takiego, co nazywany rozwojem duchowym.

Tej miłości można doświadczyć już tu na ziemi, wręcz tu i teraz. Ale wymaga to pracy, o której napisałam wcześniej.

 

Co robimy?

Mówimy o tym, praktycznie cały czas. Ale z tym co mówimy dzieje się tak jak z każdą informację: żeby dotarła do odbiorcy potrzeba, aby ten odbiorca chciał tą informację przyjąć.

A z tym już jest pewien kłopot, można powiedzieć, że różnej natury zakłócenia na łączach.

 

 

Gwarantuję ci że jak to się stanie to ....

Hmmm, wiesz w Rosji kapitalizm to już raczej jest, najtrudniej byłoby mi zaakceptować ten monumet, ale co tam, zaryzykuję ;D

Nawet odpuszczę Ci Twoją wcześniejsza deklarację ;D

 

 

Jestem kiepski w kalambury, powiedz wreszcie:P Poza tym wole jak 99% katolików- gotowca.

Na gotowcach daleko nie zajedziesz. Zresztą to nie Twój poziom :)

Ale dla Ciebie zrobię wyjątek.

Słyszałeś kiedyś o tym, jak Jezus wszedł przez drzwi zamknięte?

 

 

Ok, niech ci będzie. Ja uważam ich wiedzę za stek zabobonów. Odpędzać to mogą-muchy kapciem.

I w odniesieniu do tych zabobonów powstają m.in. obserwacje takie jak np. w tym artykule: Magia i dzieci

Lekki, można powiedzieć, że niemal dziecinnie naiwny, a jednak coś w nim jest...

 

 

Taaa, bo osoby zajmujące się magią to banda dzieci które nie wiedzą co czczą(owszem 90% z tych dzieci rzeczywiscie sie tak deklaruje ale nie maja dość zapracia i mocy by uczynić cokolwiek poważniejszego), i kto tu nie ma wiedzy w temacie?? Przejrzałem artykuły jak i księgi napisane przez klechy o magii- populizm, zabobon i głupota. A akurat egzorcyzmy to niejako mój konik, wiem jakie są przypadki i wiem że kleszyny są zbyt betonowate oraz używają(Sic!) 400 letniego rytuału, ich działania mają elastyczność żelbetonowego kloca.

Niestety większość osób, które zaczynają się magią bawić, tak naprawdę nie wie w co wchodzi.

Później nie wiedzą jak z tego wyjść, po prostu nie są w stanie wyjścia dostrzec i koło się zamyka.

Do tego wydaje im się, że są w jakiś sposób lepsi od innych ludzi, że mogą obyć się bez Boga, a nawet Bogu dorównać.

To jest swoisty mechanizm, który posiada swój odpowiednio skonstruowany napęd, który opiera się m.in. o pychę, o którą Cię wcześniej zapytałam.

I nie chodziło mi o to, abyś mnie do księdza odesłał, ale abyś sam znalazł odpowiedź na pytanie.

Nawet w Wikipedii jest ona w sposób prosty i chyba wystarczający do zrozumienia przedstawiona: Pycha - pojęcie i postawa człowieka, charakteryzująca się nadmierną wiarą we własną wartość i możliwości, a także wyniosłością. Człowiek pyszny ma nadmiernie wysoką samoocenę oraz mniemanie o sobie. Gdy jest wyniosły towarzyszy mu zazwyczaj agresja. W wielu przypadkach pycha, czyli wyniosłość, jest spowodowana wysokimi osiągnięciami w życiu lub niepowodzeniami drugiej osoby.

Do tego dołączone jest uzupełnienie odnoszące się do religii chrześcijańskich: nadmierna wiara w siebie, swoje możliwości, stanowi obrazę Boga i jego łaski. Zbyt wysoka samoocena jest w tym przypadku prawdopodobnie kompensacją wcześniejszego poczucia zranienia i poniżenia, o których jednak nie chce się pamiętać. Uważa się, że jest to grzech z którego powstają wszystkie inne.

 

To, że nie wszyscy księża są super fachowcami w dziedzinie nie wydaje mi się niczym nadzwyczajnym. Tak samo jak w innych profesjach mamy osoby bardziej i mniej uzdolnione, takie których praktyka jest niemal bez zarzutu i takie, które popełniają błędy.

Ty natomiast starasz się wrzucić wszystkich do jednego wora i to w dodatku z napisem "odpady".

I wydaje mi się, że w tym miejscu popełniasz właśnie błąd charakterystyczny dla wszystkich magów, błąd pychy, który po prostu zaślepia.

Ktoś mógłby powiedzieć, że niedoceniasz przeciwnika.

I choć akurat nie o walkę między ludźmi tutaj chodzi, to skutek może być taki, że nie docenisz również przeciwnika, który z natury jest wrogi człowiekowi.

 

 

Myślałem że tylko on posiada dar tworzenia...

Chyba źle mnie zrozumiałeś. Napisałam: "Niestety stworzenie nie było w stanie dorównać Stwórcy,.... Nie mogło tworzyć, więc zaczęło zmieniać."

Tworzyć, stwarzać, powoływać do istnienia może tylko Bóg.

Szatan może tylko próbować Go naśladować, tworzyć "podróbki" poprzez zmienianie tego, co już zostało stworzone.

 

 

Uogólniasz, to się nie wzięło z kosmosu. Między "wyższym" i "niższym" klerem był zawsze ogromny dysonans, np. papieże ganili niższy kler za wywoływanie pogromów(których powodem były oskarżenia o rytualne mordy na katolickich dzieciach) żydów. Widocznie większość nigdy się nie dokształciła, a skoro katolicy jadą na ilość, a nie jakość, to słusznie można mówić o zjawisku bałwochwalstwa.

Masz rację, to wzięło się z ludzkich błędów, z ludzkich słabości i ułomności, z podciągania religii pod interesy polityczne i ekonomiczne.

Co do tego czy ilość, czy jakość, to odpowiedź będzie: jak najbardziej jakość.

Z tym, że my nie możemy odmówić nikomu, kto chce przyjść, szukać drogi do Boga. Wręcz nie mamy prawa, nie do nas ono należy.

To wynika z postawy Jezusa, który nikogo z napotkanych grzesznych nie potępił. Nakazywał poprawę, pracę nad sobą, ale nie odrzucał.

Takie jest prawo Bożej miłości.

 

 

Przeczytaj co napisałaś, że ludzie raczej olewają szatana i że obecny system mówienia o szatanie przez kościół jest najwłaściwszy. Więc co zawodzi??

Wiem co napisałam i wiem, że ów "system" nie wygląda dobrze, jeżeli chodzi o skuteczność.

Nie napisałam, że jest to najwłaściwszy system, ale że robienie sensacji mogło by służyć jedynie wzbudzeniu niezdrowej sensacji.

Nie chodzi o to, aby ludzi zastraszać, a tym samym powodować powstawanie jakichś nowych zabobonów, ale pomóc im zrozumieć.

Kościół nie daje gotowców, na które czeka większość ludzików, tak jak wcześniej napisałeś.

Kościół ma za zadanie wskazanie drogi, pokazanie aspektów życia duchowego i jego realnego istnienia w świecie. Reszta należy do owieczek.

Rozmawiałam z księżmi na ten temat, ale oni jak na razie nie mają pomysłów na to jak dotrzeć do głów, które podczas Mszy św. bujają w obłokach, bynajmniej nie tych Bożych.

 

 

Jedna Caliah wiosny nie czyni, nie przeszkadza ci masowość kościoła??

Już nie.

Kiedyś też nie mogłam tego zrozumieć. Rozpraszała mnie ta liczba ludzi zajmujących się podczas mszy różnymi rzeczami. Zresztą sama nie wiedziałam po co tam idę.

To był czas, kiedy chodziłam do kościoła, bo tak było trzeba, bo rodzice kazali.

Od tego czasu sporo się wydarzyło.

 

Teraz już nie idę do kościoła, ale do świątyni i proszę, aby ci, którzy tam wchodzą również tak to zaczęli postrzegać.

To już nie jest odstanie mszy, ale spotkanie i realne uczestniczenie w tym, co się wewnątrz świątyni dzieje.

 

 

Tak nie można wiary propagować(ba, kościół wiare propaguje?? raczej religijność...), sama widzisz że "teoretyczny" oraz 'wierzących-nie praktykujących" jest legion, takich jak ty niewiele. Nie mają świadomości skutków- a ksiądz to od czego jest?? Od "odklepania" kazania, zebrania tacy i papa??

Kościół wiary nie propaguje, a raczej ją udostępnia.

A czy ktoś z tego skorzysta...?

 

Choć w sumie można by i w ten sposób:

- Puk, puk...

- Kto tam?

- Lotny patrol katechetyczny do walki z ateizmem!

- Nie wierzę!...

- My właśnie w tej sprawie...

 

A tak serio, to przecież organizowane są rekolekcje, nauki, różnego rodzaju wspólnoty, wyjazdy itd., na których można o wiele bardziej zgłębić naturę wiary.

Wybór jest, jeżeli ktoś chce może skorzystać. Pytanie tylko czy ten ktoś chce?

 

 

Mam obmyśloną na boku teorię jakoby Jezus był biskupem chaosu zwiastującym nowy Eon pełen magii. Nie zajeło mi długo przerobienie kilku cytatów pod swój gust.

No i klapa.

Nie sztuką jest przerobić w dowolny sposób fragment wyrwany z większej całość. Sztuką jest tak go przerobić, aby nadal pasował do owej całości.

W doniesieniu do magii haczyk jest w ST, w którym jest ona surowa zakazana i obłożona przekleństwem, a Jezus powiedział, że nie przyszedł prawa zmieniać, ale je wypełnić.

 

 

Właśnie z tego doświadczenia ten wniosek wyniknął. Poza tym jestem na ścieżce z której nie można zejść. I nie zamierzam, bo mogę robić wszystko nie schodząc z niej.

Z każdej ścieżki można zejść, choć zejście z niektórych wymaga dużej premedytacji i sporo pracy, a przede wszystkich woli zainteresowanego.

A doświadczenie zbieramy praktycznie przez całe życie i nie wiemy, kiedy jego owoce będą nam rzeczywiście potrzebne w praktyce :)

 

 

Dla ciebie tak, jako osoba szukająca prawdy powinnać rozważyć to głębiej. Ja prawdy nie szukam więc mam fajrant:P

Leniuch ;b

 

 

Sensowne, ale nadal prowadzi do jednego:)

Tylko różnymi drogami?

Pytanie, czy aby na pewno te drogi się schodzą?

Bo może wyjść na to, że aby z drogi alternatywnej dostać się na tą docelową trzeba będzie się dodatkowo sporo napracować...

 

 

Ja tu mówie o aniołach zabranych od Egipcjan, obrządkach i świętach zabranych od pogan, demonach od greków, niebo, piekło, sąd ostateczny od zarataszutrian i wielu wielu innych. Dlaczego w takim razie uważacie że taki akurat ten bóg obecny w wielu tradycjach przyjmuje??

A ja mówię o religiach starszych niż egipskie. Choćby same anioły, były już we wcześniejszych podaniach. Świadczą o tym pozostałości ornamentyki, rzeźby itp. Dawne religie nazywane są pogańskimi, starożytnymi itd. ale tak jak napisałam, u ich podstaw było poszukiwanie tego, co rządzi otaczającym ich światem, poszukiwanie Boga. Czegoś szukali i otrzymywali określone informacje, jak widać, choć inaczej nazywane, to znaczeniowo zbieżne.

Dlatego właśnie "tego" Boga. Tego, który był i który jest, do którego te wszystkie poszukiwania i wskazówki prowadzą.

Biblia powstawała przez tysiące lat, pod wpływami różnych kultur i religii, i nikt tego nie kryje.

To, czego trzymamy się jako chrześcijanie, to uznanie Pisma Świętego jako zbioru nauk o Bogu, jako instrukcji dla człowieka, który chce się do Boga zbliżyć, który Boga szuka i stara się doskonalić, aby w efekcie tej bliskości doświadczyć.

 

 

Za to hipokryzja waszego kleru sprawiła że powstał protestantyzm, kalwinizm, luteranizm a potem jeszcze inne wyznania(Mormoni, Jehowi itd.).

Hipokryzja?

Może raczej konsekwentność, radykalność i powściągliwość?

Stałość poglądów to zdecydowane przeciwieństwo hipokryzji.

Rzeczywiście, to że nie było zgody na dowolne interpretowanie Pisma Świętego, na nauczanie alternatywnych filozofii w granicach jednego wyznania, to właśnie umożliwiło określenie i ugruntowanie się konkretnej doktryny, podstawy, na której można się oprzeć i do której można się w bardzo konkretny sposób odnieść, od której można zacząć.

 

 

Najwięksi święci bywają największymi złoczyńcami, najwięksi złoczyńcy bywają największymi świętymi.

To, że nie jeden święty zaczynał z mocno nieświętym życiorysem, to fakt.

Ale jakoś nie bardzo wiem kogo masz na myśli pisząc o świętych, którzy byli największymi złoczyńcami?

 

 

Oj ludzka megalomania, tak jesteście najważniejsi w tym ogromnym świecie którego nawet w jednej miliardowej nie ogarniacie. Jesteście aż tak kalecy psychicznie że posiłkujecie się ideami boga(ów)?? Was raczej boli że magik radzi sobie sam z swoim życiem dlatego dorabiacie do tego złudne idee by poczuć się lepszymi od niego. Smutne.

Kaos, znowu nie czytasz tego co napisałam.

I braki nadrabiasz sarkazmem :]

Napisałam, że jesteśmy tacy sami (my ludzie) jak wszystkie inne stworzenia.

Nic nas nie boli, bo niczego więcej niż to co mamy nie potrzebujemy. Jest nam dobrze takimi, jakimi jesteśmy, a to co jest nam potrzebne otrzymujemy od Boga.

Wiem, ciężko to zrozumieć, widząc co się na dzieje na świecie.

Ale zrozumiały to osoby, które zdecydowały się Bogu odpowiedzieć.

I wcale nie chcemy się czuć lepiej od kogokolwiek.

Raczej nie chcemy, aby ktoś czuł się gorzej od nas i musiał produkować sobie coś na boku, żeby przynajmniej tą iluzja nadrobić to, o co wstydzi się np. poprosić. A przy okazji narobił sobie jeszcze jakichś dodatkowych kłopotów, które na zdrowie mogą mu nie wyjść.

I tu wychodzi pewien brak charakterystyczny dla magów, brak cechy, która jest odwrotnością pychy, brak pokory, która otwiera drzwi zamknięte przed magami.

 

 

Ta nie zanieś dziecka a pół miasta wyzwie od ateistów i żyć nie da, pod księdza komandem oczywiście. Bo księża w ploteczkach ogarnięci są na tiptop.

W małych miejscowościach presja społeczna to rzeczywiście kłopot.

Częściej do czegoś zniechęci, niż w czymś pomoże.

 

 

Jakoś wszystkie znane osoby pytam i w każdej parafii jest przynajmniej 2 obłudnych(eufemizm) klechów, reszta pewnie się kryje. Dobrych jest niewielu, w szeregach SS manów też pewnie niewielu poczciwych się uchowało, takie parcie środowiska i jego realia. Owszem nie zrobił ale kasiore zgarnął a o apostazję też nie łatwo, wiem jakie problemy rodzą klechy, będą się w najlepszym razie ociągać z papierkami.

To, że się słyszy wiele co najmniej przykrych rzeczy o księżach to fakt. Jak tak poszperałam w pamięci, to i w mojej parafii był onegdaj proboszcz, który odszedł, tj. został dokądś przeniesiony raczej w niesławie.

Tak jak napisałeś są to realia, ale realia, na które wpływ mają sami parafianie, choć często nie chcą nawet o tym wiedzieć, bo z takim wpływem wiąże się określona odpowiedzialność, a tej prawie wszyscy jak ognia unikają.

 

 

Nie czytam tego "czegoś", ale wiem że amisze stosują się do biblji dość ściśle, wiem jakie tam nakazy mają kobiety.

Muzułmanie podobno też, ale to co robią ze swoimi kobietami nie wynika z Koranu, ale z Sunny, czyli wskazówek obyczajowych oraz tradycji dotyczących życia codziennego, które z Koranu wcale nie wynikają.

A z Biblią Amiszów może być podobnie, jak z Biblią Świadków Jehowy, w której niektórych fragmentów brakuje, w innych zmieniona jest interpunkcja itd. Skutek jest taki, jakiego po takiej przeróbce spodziewać się można: zmienia się znaczenie wielu zapisów Pisma.

Edytowane przez caliah
czytelność linku
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przesadzacie z tymi postami? Bo to już wygląda jak gadka o wszystkim i o niczym, da się to prościej i krócej napisać, a ta rozmowa wygląda jak łapanie za słówka...

 

Wiesz to mój temat. Ja tu zadaje pytania. Nie pasuje możesz opuścić go. Jest tu wiele innych i być może ciekawszych dla ciebie tematów. A rozmowę pewnie przeczytałeś pobieżnie.

 

A ja miałam nadzieję zobaczyć ten wysiłek na odpowiedź. ;)

 

Jakbyś wiedziała czemu taki nick sobie wybrałem to byś nie oczekwiała "mojej" odpowiedzi. Nie ma "mojej" odpowiedzi.

 

Nie zdążyliśmy się poznać, tego typu oceny na tym etapie znajomości brzmią odrobinę niepewnie.

 

Więc załóżmy że odnoszą się do jednostkowego przypadku.

 

Problem jest w tym, ze nie poznajesz "naszej" mechaniki, ano z tego prostego względu, że nie jesteś na nią otwarty.

 

Skąd wiesz czy nie jestem otwarty?? Mam pisać potwierdzenia "Tak, zrozumiałem"??

 

Każdego "katola" będzie strzelać, jak szóstą stronę z rzędu czyta w kółko odpowiedzi na jakiekolwiek kwestie doktrynalne w betonowym stylu "mam to w dupie, bo klechy to chodzące skarbonki-pederaści", oraz "moja interpretacja mówi inaczej".

I dalej wyrzucane z prędkością automatu 10 tysięcy innych kwestii do omówienia, na które nie da się odpowiedzieć półgębkiem w dwóch linijkach tekstu.

I nawet jeśli ktoś podejmie wysiłek, może spodziewać się kolejnych 10 tysięcy populistycznych plujek w ramach "dziękuję", łącznie z obśmianiem w ramach gratisu.

Doomed to fail.

 

Możliwe, wtedy ten "katol" ma prawo opuścić ten temat w dowolny wybrany przez siebie sposób. Wasza brać gnębi ludzi a wy udajecie że świat nadal jest różowiutki i cudaczny. A i jeszcze jedna kwestia, czy ja was zmuszam do odpowiadania??:)

 

Hmmm, wiesz w Rosji kapitalizm to już raczej jest, najtrudniej byłoby mi zaakceptować ten monumet, ale co tam, zaryzykuję ;D

Nawet odpuszczę Ci Twoją wcześniejsza deklarację ;D

 

Po prostu próbowałem "poetycko", ująć jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zdarzenia.

 

A kto powiedział, że jest niedostępna?

Może nie jest dostępna w swojej pełni, ale do jej odkrycia, do zbliżenia się do niej służy coś takiego, co nazywany rozwojem duchowym.

Tej miłości można doświadczyć już tu na ziemi, wręcz tu i teraz. Ale wymaga to pracy, o której napisałam wcześniej.

 

Co robimy?

Mówimy o tym, praktycznie cały czas. Ale z tym co mówimy dzieje się tak jak z każdą informację: żeby dotarła do odbiorcy potrzeba, aby ten odbiorca chciał tą informację przyjąć.

A z tym już jest pewien kłopot, można powiedzieć, że różnej natury zakłócenia na łączach.

 

Aha, kminie, u nas jest coś podobnego. Też próbujemy uchwycić ideał ale w innym aspekcie, tylko nie mówimy że to jest możliwe a jedynie zachwycamy się rękojmią tego ideału.

 

Mówić mówicie, ale jakoś wam nie wadzi że legion z was błądzi. Zobaczyć parafianina pukającego do zakrystii z problemem natury duchowej a i jeszcze do tego chętnego do odpowiedzi kleryka- prawdopodobieństwo 1: 1 000 000 000 000 000. A kaska leci...

 

Słyszałeś kiedyś o tym, jak Jezus wszedł przez drzwi zamknięte?

 

Znaczy przeszedł przez nie?? Widziałem takie akcje w komiksach, tam nawet przez ściany przechodzili:)

 

nadmierna wiara w siebie, swoje możliwości, stanowi obrazę Boga i jego łaski. Zbyt wysoka samoocena jest w tym przypadku prawdopodobnie kompensacją wcześniejszego poczucia zranienia i poniżenia, o których jednak nie chce się pamiętać. Uważa się, że jest to grzech z którego powstają wszystkie inne.

 

Suwerenna jednostka od urodzenia ma wbite by radzić sobie sama, taka nautra jest każder istoty. Instynkt nakazujący przetrwanie, oczywiście wy wolicie to obalić i zastąpić wątłęj natury dogmatami. Co innego uważać że czasami potrzebna nam pomoc a co innego życie na łasce jakiegoś bytu.

 

I wydaje mi się, że w tym miejscu popełniasz właśnie błąd charakterystyczny dla wszystkich magów, błąd pychy, który po prostu zaślepia.

Ktoś mógłby powiedzieć, że niedoceniasz przeciwnika.

I choć akurat nie o walkę między ludźmi tutaj chodzi, to skutek może być taki, że nie docenisz również przeciwnika, który z natury jest wrogi człowiekowi.

 

Zarzucanie mi pychy bądź zaślepienia to śmiech. U nas są techniki uciszania ego jak i autorefleksji tak wysoko rozwinięte że nie ma mowy o żadnej pysze. Robisz to co mi zarzucasz- oceniasz w mylnym założeniu:) A co do bytów: wiem że inteligentniejsze mogą się nieźle zabawić człowiekiem ale gdy nie pragnień nie ma też czego podsycać, wole serwitory od bytów które wzywałem baardzo sporadycznie.

 

Szatan może tylko próbować Go naśladować, tworzyć "podróbki" poprzez zmienianie tego, co już zostało stworzone.

 

Katolicka nienawiść do szatana- czyż to nie przykład niedoinformowania?? To tak jak nienawidzić poborcę podatków czy komornika. On tylko wykonuje swoje obowiązki. Dobrze o tym napisał Tadeusz Miciński w wierszu "Lucifer"

 

Rozmawiałam z księżmi na ten temat, ale oni jak na razie nie mają pomysłów na to jak dotrzeć do głów, które podczas Mszy św. bujają w obłokach, bynajmniej nie tych Bożych.

 

Gdzie ty masz tych księży?? Bo z twoich słów rysuje mi się wizerunek takich jakimi powinni być a nigdy takich nie widziałem.

 

Teraz już nie idę do kościoła, ale do świątyni i proszę, aby ci, którzy tam wchodzą również tak to zaczęli postrzegać.

To już nie jest odstanie mszy, ale spotkanie i realne uczestniczenie w tym, co się wewnątrz świątyni dzieje.

 

Każdy z chaotów jest inny więc nas nie interesuje to co o nas myślą. Ale wy macie chyba nakaz dbania o kościół jako wspólnotę o wiarę itd. bodajrze podczas bierzmowania się coś takiego przysięga(możesz mnie poprawić bo ja już dawno nie w temacie:P).

 

A tak serio, to przecież organizowane są rekolekcje, nauki, różnego rodzaju wspólnoty, wyjazdy itd., na których można o wiele bardziej zgłębić naturę wiary.

Wybór jest, jeżeli ktoś chce może skorzystać. Pytanie tylko czy ten ktoś chce?

 

Słyszałem coś o neoekumenizmie, czemu takiej postaci nie przyjmie kościół miast bawić się w politykę. Bo skoro tak kurczowo trzymacie się ilości miast jakości to jakoś nie widzę sensu tej waszej działalności. Dlaczego religia nie może zająć należnego jej miejsca a bawi się w politykę??

 

Nie sztuką jest przerobić w dowolny sposób fragment wyrwany z większej całość. Sztuką jest tak go przerobić, aby nadal pasował do owej całości.

W doniesieniu do magii haczyk jest w ST, w którym jest ona surowa zakazana i obłożona przekleństwem, a Jezus powiedział, że nie przyszedł prawa zmieniać, ale je wypełnić.

 

Coś się wymyśli, wkońcu już niewiele jest kultów ortodoksyjnych trzymających się słów pism od deski do deski.

 

Z każdej ścieżki można zejść, choć zejście z niektórych wymaga dużej premedytacji i sporo pracy, a przede wszystkich woli zainteresowanego.

A doświadczenie zbieramy praktycznie przez całe życie i nie wiemy, kiedy jego owoce będą nam rzeczywiście potrzebne w praktyce :)

 

Heh, gdy zejdę na inną to będe tylko wariantem tej pierwotnej postaci w formie obecnej. Jak mówiłem- nie da się zejść z tej ścieżki:)

 

Tylko różnymi drogami?

Pytanie, czy aby na pewno te drogi się schodzą?

Bo może wyjść na to, że aby z drogi alternatywnej dostać się na tą docelową trzeba będzie się dodatkowo sporo napracować...

 

Owszem ale poczucie slusznosci jest mocno subiektywne. Co wyznanie to nowa jedynasłuszna ścieżka do tego punktu:)

 

Dawne religie nazywane są pogańskimi, starożytnymi itd. ale tak jak napisałam, u ich podstaw było poszukiwanie tego, co rządzi otaczającym ich światem, poszukiwanie Boga. Czegoś szukali i otrzymywali określone informacje, jak widać, choć inaczej nazywane, to znaczeniowo zbieżne.

 

My myślimy tak samo. Znamy mechanikę ludzkiego myślenia:)

 

Hipokryzja?

Może raczej konsekwentność, radykalność i powściągliwość?

Stałość poglądów to zdecydowane przeciwieństwo hipokryzji.

 

Wątpie by w piśmie stało o sprzedawaniu odpustów. Tak samo wątpie by Kalwinowi podobały się owe występki. Tak to jest hipokryzja.

 

Ale jakoś nie bardzo wiem kogo masz na myśli pisząc o świętych, którzy byli największymi złoczyńcami?

 

Wyjaśnię ci to. Gdy zatwardziały morderca zdobywa się na akt dobroci to staje się świętszy od przeciętnego człowieka, dokonuje potężnej przemiany. Tak samo świety biskup pełen dobra gwałcąć dziecię grzeszy po trzykroć. Pojmujesz??:)

 

I wcale nie chcemy się czuć lepiej od kogokolwiek.

Raczej nie chcemy, aby ktoś czuł się gorzej od nas i musiał produkować sobie coś na boku, żeby przynajmniej tą iluzja nadrobić to, o co wstydzi się np. poprosić. A przy okazji narobił sobie jeszcze jakichś dodatkowych kłopotów, które na zdrowie mogą mu nie wyjść.

I tu wychodzi pewien brak charakterystyczny dla magów, brak cechy, która jest odwrotnością pychy, brak pokory, która otwiera drzwi zamknięte przed magami.

 

Przykro mi że w młodości szukając wiary byłem karmiony dogmatami, miast moja wiara rosnąć rosnęła moja religijność. Czułem się jakbym oddawał cześć klechicie, nie lubiłem kościoła a rozmowę prowadziłem bezpośrednio z bogiem, bez formułek(modlitw) i paciorów. Walczyłem z tym ale dysonans mnie rozwalił. Kapłani zawiedli na całej linii:) A pokory nam nie brak, rytuały grupowe też mamy(żart). Prawdziwy mag nie nadrabia słabości a rzuca "czary" gdy musi a nie chce. Owszem 90% osób zajmujących się ezo takimi jest(takimi jak piszesz), ale to już ich sprawa. Jako mag chaosu jestem osobą która dokonuje autodestrukcji swej osobowości, drwię z swych pragnień, wystawiam lęki i dziecinne marzenia na katusze niespełnienia by śmiać się z ich błahości i naiwności. Braku pokory mi nie zarzucisz, wszelkie błędy nadrabiam na bierząco:)

 

W małych miejscowościach presja społeczna to rzeczywiście kłopot.

Częściej do czegoś zniechęci, niż w czymś pomoże.

 

Nie jeden raz słyszałem opowieści jakoby ksiądz nastawiał dzieci przeciw temu co na religię nie chodzi. Albo próbował mieszać w głowie dziecku które na ową religię nie chodzi.

 

Tak jak napisałeś są to realia, ale realia, na które wpływ mają sami parafianie, choć często nie chcą nawet o tym wiedzieć, bo z takim wpływem wiąże się określona odpowiedzialność, a tej prawie wszyscy jak ognia unikają.

 

Był przypadek które doprowadził mnie do szewskiej pasji. Przypadek któremu nie winni są parafianie a właśnie postawa kleru, tak siebie kreują i manipulują że stają się w oczach ludu bogiem niemal. Wracając- w pewnej wsi na południu polski 12 letnia dziewczynka została napiętnowana przez całą miejscowość(włączne z rodzicami) za to że została zgwałcona(sic!) przez księdza. Szczyt hipokryzji.

 

A z Biblią Amiszów może być podobnie, jak z Biblią Świadków Jehowy, w której niektórych fragmentów brakuje, w innych zmieniona jest interpunkcja itd. Skutek jest taki, jakiego po takiej przeróbce spodziewać się można: zmienia się znaczenie wielu zapisów Pisma.

 

Może, wszelakich wydań bilbi jest od groma:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu próbowałem "poetycko", ująć jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zdarzenia.

I mogę powiedzieć, że nawet Ci się udało :)

Ale uważaj co mówisz, bo przy odrobinie pecha Twoje życzenie może się spełnić ;)

 

 

Aha, kminie, u nas jest coś podobnego. Też próbujemy uchwycić ideał ale w innym aspekcie, tylko nie mówimy że to jest możliwe a jedynie zachwycamy się rękojmią tego ideału.

Dla nas to nie jest ideał w sensie filozoficznym, czy stan duchowy, w jaki możemy się np. wprowadzić, ale skutek zbliżenia się do Boga, bezpośrednie doświadczenie Jego miłości.

 

 

Mówić mówicie, ale jakoś wam nie wadzi że legion z was błądzi. Zobaczyć parafianina pukającego do zakrystii z problemem natury duchowej a i jeszcze do tego chętnego do odpowiedzi kleryka- prawdopodobieństwo 1: 1 000 000 000 000 000. A kaska leci...

 

Gdzie ty masz tych księży?? Bo z twoich słów rysuje mi się wizerunek takich jakimi powinni być a nigdy takich nie widziałem.

 

Każdy z chaotów jest inny więc nas nie interesuje to co o nas myślą. Ale wy macie chyba nakaz dbania o kościół jako wspólnotę o wiarę itd. bodajrze podczas bierzmowania się coś takiego przysięga(możesz mnie poprawić bo ja już dawno nie w temacie:P).

 

Heh, a Ty znowu z tym samym bólem... :)

Jeżeli nie zapuka, a ksiądz nie otworzy, to kaski nie będzie ;D

No dobra...ad rem...

 

Wadzi nam, tym którzy wiedzą i nie chodzi nawet o nakaz (choć już też nie pamiętam tego tekstu :)

Nie olewamy problemu, ale nie da się określonej świadomości włożyć człowiekowi do głowy w sposób mechaniczny, a ze standardowym słuchaniem jest tak samo, jak w przypadku nauczania w innych dziedzinach.

 

Wystarczyłoby, żeby dana osoba sama chciała realnie poznać Boga, żeby zgodziła się na Jego zaistnienie w jej życiu...

Wiary na siłę w nikogo nie wciśniesz z co najmniej dwóch powodów:

1. byłoby to naruszenie jego wolnej woli, bo co najmniej w podświadomości nie ma jeszcze jego zgody na obecność Boga

2. niemożliwe ze względów technicznych ;)

 

A do księży albo mam szczęście, albo tak jak to się w ezo mówi: gdy uczeń będzie gotowy, znajdzie się i mistrz.

Był czas, gdy religia, a tym bardzie wiara była ode mnie bardzo daleko i wtedy rzeczywiście, duchowni, których spotykałam bardziej przypominali tych z Twoich opisów.

Nie mogąc znaleźć odpowiedzi na wiele pytań zaczęłam szukać Boga i wtedy zaczęłam spotykać tych księży. Można powiedzieć, że kapłani Mistrza zaczęli się pojawiać na mojej drodze :)

 

 

Znaczy przeszedł przez nie?? Widziałem takie akcje w komiksach, tam nawet przez ściany przechodzili:)

Drzwi i okiennice były zamknięte, a mimo to znalazł się wewnątrz pomieszczenia.

W ten sam sposób również je opuścił :)

 

 

Suwerenna jednostka od urodzenia ma wbite by radzić sobie sama, taka nautra jest każdej istoty. Instynkt nakazujący przetrwanie, oczywiście wy wolicie to obalić i zastąpić wątłęj natury dogmatami. Co innego uważać że czasami potrzebna nam pomoc a co innego życie na łasce jakiegoś bytu.

Instynkt rzeczywiście pozwala człowiekowi przetrwać, ale dotyczy to sytuacji skrajnych, w których nie ma możliwości posłużenia się lub gdy zawodzi już działanie rozumu.

Czym innym jest natomiast samodzielność, której człowiek uczy się z wiekiem, a wcześniej uczy się współpracy, życia w społeczności, w rodzinie, współistnienia w strukturze określonego „organizmu”.

Takie szersze powiązanie człowieka, stwierdzenie jego współistnienia jako cząstki większej całości, z którą łączą go określone zależności nie jest „wymysłem” jedynie filozofii chrześcijańskiej, która zakłada spójne współistnienie Stwórcy i stworzeń.

 

Życie w łasce Boga nie jest życiem na Jego łasce. Źle rozumiesz to określenie.

Człowiek jest wolny, niezależny. Ma wolną wolę, którą Bóg jak najbardziej szanuje.

Dlatego możemy wybrać, czy chcemy żyć z Bogiem, korzystać z tego, co On nam daje, czyli z łask, jakie możemy do Niego otrzymać, czy może wolimy je odrzucić, zrezygnować z owych darów.

 

Człowiek, który zdecydował się na życie z Bogiem i jest to jego świadoma, odpowiedzialna decyzja wcale nie musi o wszystko prosić, czy jak to niektórym może się na myśl nasuwać, żebrać o coś.

Tak się składa, że Bóg zna nasze pragnienia, wie co jest dla nas dobre i czasem daje nam to zanim sami sprecyzujemy, co tak naprawdę jest nam potrzebne. Ot takie prezenty od kogoś, kto nas kocha.

 

A do zbliżenia się do Boga potrzebna jest właśnie pokora, świadomość współzależności naszej postawy wobec Boga i Jego odpowiedzi na nasze zachowanie.

 

 

Zarzucanie mi pychy bądź zaślepienia to śmiech. ... Robisz to co mi zarzucasz- oceniasz w mylnym założeniu:)

Możne nie tyle oceniam, bo nie lubię takiego sposobu podejścia, ale zauważam pewne symptomy na podstawie Twoich wypowiedzi, ich tonu, sposobu odnoszenia się do innych, w którym starasz się siebie przedstawić jako osobę w jakimś sensie lepszą jednocześnie ujmując wartości ludziom, którzy Ci w jakiś sposób nie pasują, a o których wiesz raczej niewiele a może nawet nic.

 

 

Katolicka nienawiść do szatana- czyż to nie przykład niedoinformowania?? To tak jak nienawidzić poborcę podatków czy komornika. On tylko wykonuje swoje obowiązki. Dobrze o tym napisał Tadeusz Miciński w wierszu "Lucifer"

To, że go nie kochamy, nie oznacza że go nienawidzimy :)

Masz rację, on tylko wykonuje swoje obowiązki, a my jedynie wyrzekamy się wszelkich konszachtów z nim, a w razie objawów jego natarczywości „informujemy” go o braku naszej zgody na taką „pufałość”.

Strach, nienawiść...o tak, tego by chciał ;)

 

 

Słyszałem coś o neoekumenizmie, czemu takiej postaci nie przyjmie kościół miast bawić się w politykę. Bo skoro tak kurczowo trzymacie się ilości miast jakości to jakoś nie widzę sensu tej waszej działalności. Dlaczego religia nie może zająć należnego jej miejsca a bawi się w politykę??

Neoekumenizm dotyczy zagadnień międzywyznaniowych i o ile KK jest skłonny do obrania takiego kierunku, to np. prawosławie patrzy na to zjawisko z dużą niechęcią i w wielu przypadkach traktuje jak apostazję.

Ilości się nie trzymamy, tylko ją dopuszczamy na zasadzie ogólnej dostępności. Tak jak wcześniej napisałam: nie mamy prawa ograniczać tego dostępu; i nasze pragnienie podniesienia jakości nie jest w tym przypadku argumentem warunkującym.

 

A polityka...tu znowu są różne aspekty i powiązania.

Często religia staje się zakładnikiem polityki i jest przez nią bezczelnie wykorzystywana do określonych celów, które z wiarą nie mają dokładnie nic wspólnego.

Czasem jest tak, że Kościół w sposób widoczny wtrąca się do polityki, tak było np. za JP II.

Nawet jakbyśmy bardzo tego chcieli, to nie da się tak zupełnie odizolować religii od polityki choćby ze względu na wartości moralne, których jest ona źródłem, a bez których chyba dość nieciekawie wyglądałaby nasza rzeczywistość.

 

 

Heh, gdy zejdę na inną to będe tylko wariantem tej pierwotnej postaci w formie obecnej. Jak mówiłem- nie da się zejść z tej ścieżki:)

Hmmm, patrząc na to z tej strony, to cały czas jesteśmy jakimś wariantem :)

Bo jeżeli tak jak wcześniej napisałeś, każdy chaota jest inny, to każdy jest wariantem jakiejś formy.

 

 

Przykro mi że w młodości szukając wiary byłem karmiony dogmatami, miast moja wiara rosnąć rosnęła moja religijność. Czułem się jakbym oddawał cześć klechicie, nie lubiłem kościoła a rozmowę prowadziłem bezpośrednio z bogiem, bez formułek(modlitw) i paciorów. Walczyłem z tym ale dysonans mnie rozwalił. Kapłani zawiedli na całej linii:) A pokory nam nie brak, rytuały grupowe też mamy(żart). Prawdziwy mag nie nadrabia słabości a rzuca "czary" gdy musi a nie chce. Owszem 90% osób zajmujących się ezo takimi jest(takimi jak piszesz), ale to już ich sprawa. Jako mag chaosu jestem osobą która dokonuje autodestrukcji swej osobowości, drwię z swych pragnień, wystawiam lęki i dziecinne marzenia na katusze niespełnienia by śmiać się z ich błahości i naiwności. Braku pokory mi nie zarzucisz, wszelkie błędy nadrabiam na bierząco:)

Smutne jest to co napisałeś na początku....

I niewiele pocieszający ciąg dalszy.

Ja bym powiedziała, że człowiek powinien być miłością, właśnie taką dziecinną, prostą, otwartą, pełną pragnień (oczywiście czystych :)

A Ty mi tu o autodestrukcji piszesz.

Aż chciałoby się napisać: tak nie można!!!

 

 

Wątpie by w piśmie stało o sprzedawaniu odpustów. Tak samo wątpie by Kalwinowi podobały się owe występki. Tak to jest hipokryzja.

W Piśmie nie ma również wielu innych rzeczy, których dopuszczali i nadal dopuszczają się duchowni...

Masz rację to jest co najmniej hipokryzja...

 

 

Wyjaśnię ci to. Gdy zatwardziały morderca zdobywa się na akt dobroci to staje się świętszy od przeciętnego człowieka, dokonuje potężnej przemiany. Tak samo świety biskup pełen dobra gwałcąć dziecię grzeszy po trzykroć. Pojmujesz??:)

Pojmuję i z pierwszym zdaniem zgadzam się w całości i bez zastrzeżeń.

Natomiast z tą świętością to trochę nie tak.

To, że jakiś duchowny sprawuje funkcję np. biskupa nie oznacza, że jest on z automatu święty.

Świętym może zostać uznany człowiek, który swoim życiem w sposób wybitny świadczył o Bogu.

I o ile pierwszy wariant: był zły, nawrócił się i dalej już czynił dobro i czynił je w sposób szczególny, jest jak najbardziej dopuszczalny, o tyle drugi nie ma żadnych znamion świętości. Co więcej, jest predyspozycją do potępienia.

 

 

Nie jeden raz słyszałem opowieści jakoby ksiądz nastawiał dzieci przeciw temu co na religię nie chodzi. Albo próbował mieszać w głowie dziecku które na ową religię nie chodzi.

 

Był przypadek które doprowadził mnie do szewskiej pasji. Przypadek któremu nie winni są parafianie a właśnie postawa kleru, tak siebie kreują i manipulują że stają się w oczach ludu bogiem niemal. Wracając- w pewnej wsi na południu polski 12 letnia dziewczynka została napiętnowana przez całą miejscowość(włączne z rodzicami) za to że została zgwałcona(sic!) przez księdza. Szczyt hipokryzji.

Szczyt i hipokryzji, i bestialstwa, i głupoty ludzkiej.

Trudno to w jakikolwiek sposób rzeczowy skomentować, tym bardziej, że dotyczy tych co powinni opierać się na naukach, które głoszą. Życie zgodne z Ewangelią powinno być podstawą ich egzystencji.

 

"Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Mt 25, 40

 

 

Może, wszelakich wydań bilbi jest od groma:)

Teoretycznie każdy może sobie stworzyć swoja wersję biblii :)

Pytanie tylko na ile będzie ona spójna z treścią pism hebrajskich, aramejskich i greckich, które są najstarszymi zapisami przekazów ewangelicznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I mogę powiedzieć, że nawet Ci się udało :)

Ale uważaj co mówisz, bo przy odrobinie pecha Twoje życzenie może się spełnić ;)

 

Chyba aż tak źle mi nie życzysz?:)

 

Nie mogąc znaleźć odpowiedzi na wiele pytań zaczęłam szukać Boga i wtedy zaczęłam spotykać tych księży. Można powiedzieć, że kapłani Mistrza zaczęli się pojawiać na mojej drodze :)

 

Nie powinno być tak że właśnie w chwili zwątpienia zjawiać powinni się ci prawdziwi?? A nie wtedy gdy już ci są nie potrzebni?

 

A do księży albo mam szczęście, albo tak jak to się w ezo mówi: gdy uczeń będzie gotowy, znajdzie się i mistrz.

 

Nie wiem, u nas nie ma mistrzów i uczniów. Uczymy się sami oraz życie, doświadczenia, na prośbę o naukę odpowiadamy żeby wszystko sprawdzać samemu.

 

Nie olewamy problemu, ale nie da się określonej świadomości włożyć człowiekowi do głowy w sposób mechaniczny, a ze standardowym słuchaniem jest tak samo, jak w przypadku nauczania w innych dziedzinach.

 

Wystarczyłoby, żeby dana osoba sama chciała realnie poznać Boga, żeby zgodziła się na Jego zaistnienie w jej życiu...

 

Trochę to naciągane ale dobrze was usprawiedliwia. Myślałem że jak coś jest źle to należy to naprawić a nie usprawiedliwiać się.

 

Drzwi i okiennice były zamknięte, a mimo to znalazł się wewnątrz pomieszczenia.

W ten sam sposób również je opuścił :)

 

Proste, dokonał aportacji.

 

Dlatego możemy wybrać, czy chcemy żyć z Bogiem, korzystać z tego, co On nam daje, czyli z łask, jakie możemy do Niego otrzymać, czy może wolimy je odrzucić, zrezygnować z owych darów.

 

I spłonąć w piekle...to sie zwało chyba 'wybór Hobsona'.

 

Czym innym jest natomiast samodzielność, której człowiek uczy się z wiekiem, a wcześniej uczy się współpracy, życia w społeczności, w rodzinie, współistnienia w strukturze określonego „organizmu”.

 

Te struktury to efekt cywilizacji, wasz bóg byłby zbędny dzikim plemionom(dlatego do nich stosowaliście prozelityzm).

 

Możne nie tyle oceniam, bo nie lubię takiego sposobu podejścia, ale zauważam pewne symptomy na podstawie Twoich wypowiedzi, ich tonu, sposobu odnoszenia się do innych, w którym starasz się siebie przedstawić jako osobę w jakimś sensie lepszą jednocześnie ujmując wartości ludziom, którzy Ci w jakiś sposób nie pasują, a o których wiesz raczej niewiele a może nawet nic.

 

A co jeśli to wszystko gra? Nie znasz mnie... sam się nie znam:) Bo nie ma "mnie":)

 

To, że go nie kochamy, nie oznacza że go nienawidzimy :)

Masz rację, on tylko wykonuje swoje obowiązki, a my jedynie wyrzekamy się wszelkich konszachtów z nim, a w razie objawów jego natarczywości „informujemy” go o braku naszej zgody na taką „pufałość”.

 

Odnoszę odmienne wrażenie.

 

Nawet jakbyśmy bardzo tego chcieli, to nie da się tak zupełnie odizolować religii od polityki choćby ze względu na wartości moralne, których jest ona źródłem, a bez których chyba dość nieciekawie wyglądałaby nasza rzeczywistość.

 

Wiem, sam pewnie syna/córkę wychowałbym na katolika. Jak powiedział Wolter "Gdyby bóg nie istniał, trzeba byłoby go wymyślić". Pojmuję rolę takich religii i ich zależność z celami społecznymi, z kształtowaniem pewnych postaw. Ale ludzie mają doskonały dar do wypaczania takich idei.

 

Hmmm, patrząc na to z tej strony, to cały czas jesteśmy jakimś wariantem :)

Bo jeżeli tak jak wcześniej napisałeś, każdy chaota jest inny, to każdy jest wariantem jakiejś formy.

 

Widzisz żebym zaprzeczał? Nie jesteśmy bandą anarchistycznych dzieci:) Wiemy że pewnych ograniczeń nie da się obejść, a uciekanie od/wyrzekanie się pewnych rzeczy sprawia że jednocześnie się do nich zbliżamy(nieświadomie).

 

A Ty mi tu o autodestrukcji piszesz.

Aż chciałoby się napisać: tak nie można!!!

 

Owszem możesz napisać jak chcesz, ja dzięki temu czuje się bardziej wolny. Więcej mi nie trzeba:)

 

W Piśmie nie ma również wielu innych rzeczy, których dopuszczali i nadal dopuszczają się duchowni...

Masz rację to jest co najmniej hipokryzja...

 

Wiem że myślicie że zostaną odpowiednio osądzeni po śmierci, jednak nie zauważacie że owi panowie odsuwają tych prawdziwie wierzących od boga?? Mało to ludzi zostało ateistami nie mogąc znieść tej hipokryzji, tego rozdźwięku między tym co słyszą a widzą?? Dlaczego nikt się tym poważnie nie zajmie tylko wszystko jest zamiatane pod dywan tym samym pogarszając sytuacje coraz bardziej?

 

I o ile pierwszy wariant: był zły, nawrócił się i dalej już czynił dobro i czynił je w sposób szczególny, jest jak najbardziej dopuszczalny, o tyle drugi nie ma żadnych znamion świętości. Co więcej, jest predyspozycją do potępienia.

 

No dobra, zastąp biskupa jakimś świętym który schodzi na ścieżkę zła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba aż tak źle mi nie życzysz?:)

Oczywiście, że życzę Ci jak najlepiej :)

Serio, serio.... :)

 

Nie powinno być tak że właśnie w chwili zwątpienia zjawiać powinni się ci prawdziwi?? A nie wtedy gdy już ci są nie potrzebni?

Teoretycznie tak, ale z chwilami zwątpienia jest różnie.

Czasem w zwątpieniu/strapieniu otrzymujemy jakieś wskazówki, jakąś pomoc, czasem są one dla nas czasem próby i sami musimy dołożyć wysiłku, abyśmy wyszli z nich mocniejsi, a czasem jest tak, że upadamy, aby czegoś doświadczyć. Najważniejsza jest w takim stanie nasza konsekwentność wyboru.

Oczywiście dobrze by było, gdyby w takich chwilach rzeczywiście ktoś mógł nam pomóc, duchowny, przyjaciel, albo ktoś z rodziny.

Ale niestety z duchownymi bywa tak, jak w tym powiedzeniu: Tacy będą księża, jaka jest wiara ludu Bożego.

I choć wygląda to na odwracanie "kota ogonem", to jednak sprawdza się to, że gdzie jest mocna wiara i modlitwa - rosną i powołania, a wtedy wzrasta również liczba tych dobrych kapłanów.

Tak jak Ci napisałam, gdy byłam dzieckiem również nie znalazłam wsparcia ani w kapłanach, ani w rodzinie. Być może miałam przejść określoną ścieżką, zebrać doświadczenie...

 

A człowiekowi szukającemu Boga dobrzy kapłani potrzebni są cały czas. To nie jest tak, że gdy w człowieku dojrzewa wiara, to doszedł on już do końca drogi i jego rozwój duchowy już się zakończył. To są pewnego rodzaju etapy. Dochodzisz do czegoś i otwierają się kolejne drzwi, idziesz dalej, poznajesz, uczysz się, znajdujesz zrozumienie tego, co do niedawna było dla ciebie wręcz abstrakcją i idziesz dalej.

Czasem wydaje mi się, że wszystko się zatrzymało, nie widzę możliwości ruchu naprzód, ale to tylko chwilowa cisza, po której otwierają się kolejne drzwi.

W takiej drodze kapłani są towarzyszami duchowymi, lustrami dla naszych doświadczeń, czasem drogowskazem od Boga.

 

Nie wiem, u nas nie ma mistrzów i uczniów. Uczymy się sami oraz życie, doświadczenia, na prośbę o naukę odpowiadamy żeby wszystko sprawdzać samemu.

U nas Mistrzem jest Jezus, a kapłani są przez Niego powołani w celu przekazywania nam Jego nauki.

Oczywiście uczymy się także sami, tak jak napisałeś, przez życie i doświadczenie, ale oprócz doświadczenie własnego danej osoby proponujemy jej również skorzystanie z doświadczeń już znanych.

 

Te struktury to efekt cywilizacji, wasz bóg byłby zbędny dzikim plemionom(dlatego do nich stosowaliście prozelityzm).

Takie struktury jak plemię i rodzina nie są przecież wytworem cywilizacji sensu stricto.

Uważasz, że w dzikim plemieniu młode jednostki nie są uczone życia przez osoby dorosłe?

Było by to trochę dziwne, bo nie ujmując ludziom, nawet zwierzęta uczą swoje młode podstaw przetrwania, choćby zdobywania jedzenia.

Oczywiście wśród dzikich plemion nie jest znane pojęcie Boga, w znaczeniu o jakim my mówimy, ale znane jest coś co możemy nazwać prawem naturalnym, czymś co człowiek ma wpisane w swoją podświadomość lub mówiąc inaczej, ma wypisane przez Boga w swoim sercu.

Zgodnie z tym prawem owa wspólnota, którą jest rodzina, plemię dba o swoich członków, przynajmniej do czasu ich usamodzielnienia.

I nie jest tu konieczne rozumowe określenie Boga.

Możesz oczywiście kwestionować potrzebę takiego przedstawiania Boga ludom, które w ten sposób Go nie pojmują, ale patrząc od strony duchowości, to tak samo jak ograniczać im dostęp do innych obszarów, które w sensie pozytywnym rozwinęły się właśnie na skutek rozwoju cywilizacyjnego.

Mam tu na myśli oczywiście zdrowe nauczanie, a nie krucjaty itp.

 

Trochę to naciągane ale dobrze was usprawiedliwia. Myślałem że jak coś jest źle to należy to naprawić a nie usprawiedliwiać się.

Ale to nie miało być usprawiedliwienie, tylko ogólny zarys przyczyn trudności w rozwiązaniu problemu.

Ja nie mam pomysłu jak się do tego zabrać, żeby podjęte działania były w sposób widoczny skuteczne.

 

Proste, dokonał aportacji.

W "jezyku magicznym" lub komiksowym tak to można ująć :)

 

I spłonąć w piekle...to sie zwało chyba 'wybór Hobsona'.

Jeżeli całkowicie, ostatecznie odrzucimy Boga, wyrzekniemy się Go...

Odrzucając Boga wybieramy "miejsce", w którym Boga nie ma, a takowe zostało nazwane piekłem.

Ale taki stan rzeczy będzie skutkiem naszego wyboru i paradoksalnie naszym podziękowaniem za wolność, którą Bóg uszanował.

 

A co jeśli to wszystko gra? Nie znasz mnie... sam się nie znam:) Bo nie ma "mnie":)

Jeśli gra... :)

Wiesz co jest najczęstszą chorobą zawodową aktorów?

Trwała identyfikacja z rolą...

 

Ale ludzie mają doskonały dar do wypaczania takich idei.

Niestety....

Co widać nie tylko na kartach historii.

 

Wiem że myślicie że zostaną odpowiednio osądzeni po śmierci, jednak nie zauważacie że owi panowie odsuwają tych prawdziwie wierzących od boga?? Mało to ludzi zostało ateistami nie mogąc znieść tej hipokryzji, tego rozdźwięku między tym co słyszą a widzą?? Dlaczego nikt się tym poważnie nie zajmie tylko wszystko jest zamiatane pod dywan tym samym pogarszając sytuacje coraz bardziej?

Tych prawdziwie, realnie wierzących, o ugruntowanej wierze może raczej nie, bo ci widzą co się dzieje, oddzielają istotę swojej wiary od ludzkich błędów.

Ale masz rację, skutek tego co owi panowie robią jest taki, że wiele osób tematy dotyczące wiary traktuje jak farsę, a wiele z tych, którym początkowo myśl o Bogu była bliska odchodzi od niej daleko.

 

Ja też przez coś takiego przeszłam. Długo wzdrygałam się na myśl o Kościele, o Bogu, widząc ludzi, którzy byli dla mnie synonimem wiary, powinni być wzorem moralności, a nie zachowywali wielu z podstawowych jej zasad. Tak było do czasu, do momentu, w którym zrozumiałam, że nie jest to tożsame, że czyjaś ułomność nie może być dla mnie ograniczeniem, czyjś błąd nie obliguje mnie do popełnienia takiego samego błędu, ani nie usprawiedliwia popełnienia takieg błędu przeze mnie.

 

No dobra, zastąp biskupa jakimś świętym który schodzi na ścieżkę zła.

Z definicji to niemożliwe, bo życie takowego po nawróceniu musi być bez zarzutu.

Ale ok. Wiem o co Ci chodzi. O dostojników kościelnych, którzy byli lub są traktowani jak Boży urzędnicy, czyli ci którzy, jak wyżej napisałam, powinni być ostoją moralności, a dopuszczali/dopuszczają się rzeczy, których nie dopuściłaby się większość przeciętnych, niezaangażowanych religijnie ludzi i o to dlaczego taki stan rzeczy ma miejsce.

 

Przyczyna: ludzka głupota, naiwność i brak logiki.

Mentalność małego dziecka, które boi się przyznać, że coś zbroiło, bo boi się kary.

Nie jest świadome, że prawda i tak kiedyś wyjdzie na jaw, a skutki ukrywania tego co się stało mogą być w swojej naturze o wiele gorsze niż owa kara, natomiast możliwie szybkie rozpoznanie problemu może zapobiec jego groźnym następstwom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz oczywiście kwestionować potrzebę takiego przedstawiania Boga ludom, które w ten sposób Go nie pojmują, ale patrząc od strony duchowości, to tak samo jak ograniczać im dostęp do innych obszarów, które w sensie pozytywnym rozwinęły się właśnie na skutek rozwoju cywilizacyjnego.

 

Nie, ja kwestionuje przedstawianie boga komukolwiek:)

 

Jeżeli całkowicie, ostatecznie odrzucimy Boga, wyrzekniemy się Go...

Odrzucając Boga wybieramy "miejsce", w którym Boga nie ma, a takowe zostało nazwane piekłem.

Ale taki stan rzeczy będzie skutkiem naszego wyboru i paradoksalnie naszym podziękowaniem za wolność, którą Bóg uszanował.

 

Łaskawca. Choć z drugiej strony, mi się piekło wydaje ciekawsze od ascetycznego i dobrotliwego nieba- cokolwiek by tam było. Jak już kiedyś powiedziałem księdzu "Nawet gdyby wasz bóg istniał to wybrałbym piekło, wasze niebo wg. mnie nie przedstawia żadnych ciekawych wartości. Świadomie wybieram piekło." no chyba że udowodnisz mi że w niebie mogą być gołe panienki, alkohol, orgie itp. rzeczy. Wtedy zastanawiałbym się nad niebem:)

 

Jeśli gra... :)

Wiesz co jest najczęstszą chorobą zawodową aktorów?

Trwała identyfikacja z rolą...

 

Właśnie dlatego ja się trwale nie indentyfikuje z rolą:) Żyje nią ale nie uważam ją nigdy za jedynąsłuszną ani za lepszą od poprzednich, nigdy:)

 

Długo wzdrygałam się na myśl o Kościele, o Bogu, widząc ludzi, którzy byli dla mnie synonimem wiary, powinni być wzorem moralności, a nie zachowywali wielu z podstawowych jej zasad. Tak było do czasu, do momentu, w którym zrozumiałam, że nie jest to tożsame, że czyjaś ułomność nie może być dla mnie ograniczeniem, czyjś błąd nie obliguje mnie do popełnienia takiego samego błędu, ani nie usprawiedliwia popełnienia takieg błędu przeze mnie.

 

Może gdybym ja miał takie podejście, to byłbym kimś takim jak ty teraz:) Ale stało się inaczej... i w ogóle nie żałuję:):)

 

Nie jest świadome, że prawda i tak kiedyś wyjdzie na jaw, a skutki ukrywania tego co się stało mogą być w swojej naturze o wiele gorsze niż owa kara, natomiast możliwie szybkie rozpoznanie problemu może zapobiec jego groźnym następstwom.

 

Eskalacja aż do wybuchu, rozkład zaawansowany. Owszem to niebezpieczne:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, ja kwestionuje przedstawianie boga komukolwiek:)

Hmmm, a jeżeli masz coś dobrego, coś czym możesz podzielić się z innymi (w dodatku nic na tym nie tracąc) i co może być dla nich pożyteczne?

 

 

Łaskawca. Choć z drugiej strony, mi się piekło wydaje ciekawsze od ascetycznego i dobrotliwego nieba- cokolwiek by tam było. Jak już kiedyś powiedziałem księdzu "Nawet gdyby wasz bóg istniał to wybrałbym piekło, wasze niebo wg. mnie nie przedstawia żadnych ciekawych wartości. Świadomie wybieram piekło." no chyba że udowodnisz mi że w niebie mogą być gołe panienki, alkohol, orgie itp. rzeczy. Wtedy zastanawiałbym się nad niebem:)

Niestety nie znajdziesz ich ani w niebie, ani w piekle.

Jedyne co mogę Ci powiedzieć o naturze nieba i piekła, to to, że są odwrotnością względem siebie, przy czym piekło to nie żaden lunapark z diabołami, to totalna nicość, tam nie ma nic.

Nie ma przestrzeni, nie ma światła, nie ma uczuć, nie ma....tak się wydaje przez chwilę.

Później okazuje się, że jednak coś tam jest...jest ból i rozpacz. Tak silne, że słyszysz ich wycie, wycie którego nie jesteś w stanie wytrzymać.

Nie pytaj gdzie to wyczytałam, to nie z tej bajki....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, a jeżeli masz coś dobrego, coś czym możesz podzielić się z innymi (w dodatku nic na tym nie tracąc) i co może być dla nich pożyteczne?

 

A co jest pożytecznego w dobru??

 

Niestety nie znajdziesz ich ani w niebie, ani w piekle.

Jedyne co mogę Ci powiedzieć o naturze nieba i piekła, to to, że są odwrotnością względem siebie, przy czym piekło to nie żaden lunapark z diabołami, to totalna nicość, tam nie ma nic.

Nie ma przestrzeni, nie ma światła, nie ma uczuć, nie ma....tak się wydaje przez chwilę.

Później okazuje się, że jednak coś tam jest...jest ból i rozpacz. Tak silne, że słyszysz ich wycie, wycie którego nie jesteś w stanie wytrzymać.

Nie pytaj gdzie to wyczytałam, to nie z tej bajki....

 

Więc przeznaczona mi nicość, bo na pewno niebiańskie uciechy nie są dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co jest pożytecznego w dobru??

Dobru jako takim?

Choćby to że jest to czynnik sprzyjający, budujący, pozwalający na spokojny rozwój.

 

A jeśli pytasz to dobro, o którym napisałam, to daje ono człowiekowi możliwość realnego spojrzenia na rzeczywistość, a tym samym świadomego wyboru dalszej drogi.

Mając w perspektywie dalsze życie chyba lepiej spędzać je w harmonii i spełnieniu, niż "przypadkowo" być zaskoczonym ciągiem dalszym, który nastąpił.

 

 

Więc przeznaczona mi nicość, bo na pewno niebiańskie uciechy nie są dla mnie.

Skąd wiesz, czy nie są dla Ciebie?

Nie chcesz nawet zapoznać się z ofertą, a już marudzisz ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobru jako takim?

Choćby to że jest to czynnik sprzyjający, budujący, pozwalający na spokojny rozwój.

 

A jeśli pytasz to dobro, o którym napisałam, to daje ono człowiekowi możliwość realnego spojrzenia na rzeczywistość, a tym samym świadomego wyboru dalszej drogi.

Mając w perspektywie dalsze życie chyba lepiej spędzać je w harmonii i spełnieniu, niż "przypadkowo" być zaskoczonym ciągiem dalszym, który nastąpił.

 

Dobro to kłamliwe uczucie pewności, samooszukiwanie się, nie ma nic wspólnego z realnym spojrzeniem. Wszelkie skrajoności przesłaniają realny obraz sytuacji, tak dobro jak i zło. To są pryzmaty, pokazują sytuacje "po swojemu". Żeby ujrzeć prawdziwy obraz sytuacji trzeba wyjść poza te trywialne i śmieszne formy oceny. Dobro jest pożyteczne tylko w pewnych sytuacjach ale nie tak jak ty mówisz. Przydaje się, bo sprzyja istnieniu złożonych cywilizacji bez zbytniej kontroli. Jest to jednak wygodne kłamstwo.

 

Skąd wiesz, czy nie są dla Ciebie?

Nie chcesz nawet zapoznać się z ofertą, a już marudzisz ;D

 

Widze jaki obraz rysuje się na ziemi na podstawie ksiąg i przykazań, co pozwala mi się domyślać oferty "tam na górze". Nie jestem zainteresowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwyraźniej mnie nie zrozumiałeś.

Dobro to nie uczucie i samo z siebie bynajmniej nie może obligatoryjnie dać pewności.

Dobro - pojęcie abstrakcyjne będące przeciwieństwem zła. Jest elementarnym pojęciem moralnym, określającym pozytywną wartość wszelkich czynów i zachowań. (tyle wiki)

Nie chodziło mi również o ślepe przyjmowanie wszystkiego w sposób pozywywny.

 

Dobro, o którym ja napisałam, to umiejętność dzielenia się tym, co jest dobre, choćby wspomnianą przez mnie informacją o możliwości dokonania świadomego wyboru, z którego realności niewiele osób tak naprawdę zdaje sobie sprawę.

 

Widze jaki obraz rysuje się na ziemi na podstawie ksiąg i przykazań, co pozwala mi się domyślać oferty "tam na górze". Nie jestem zainteresowany.

Brak zrozumienia oferty przeważnie wprowadza w błąd :)

Pismo jest instrukcją "obsługi" człowieka w życiu doczesnym, aby w jak najlepszej kondycji mógł przejść do funkcjonowania w życiu przyszłym :)

Ale jak sobie nie-życzysz ... :)

Edytowane przez caliah
uzupełnienie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anatemko, nie zgodzę się. Wg. chrześcijan istota dobra, acz bez chrztu po śmierci trafia do miejsca zwanego "Otchłanią", gdzie jest mniej więcej jak w niebie, z tą różnicą, że nie ma tam boga. Tak bynajmniej twierdzą Chrześcijanie, nie ja.

Nie sądzę. To jakimś średniowieczem mi pachnie. Chrześcijanie po prostu nie wiedzą tego, ale są optymistami bo mają to tego mocną podstawę: Chrystus umarł ZA WSZYSTKICH - co wyjaśnia w zasadzie wszelkie wątpliwości, a przynajmniej daje nadzieję. A co do grzechu pierworodnego, to nie jest to pytanie uniwersalnie chrześcijańskie, bo po prostu różne wyznania różnie do tego tematu podchodzą, więc to nie jest argument dla niektórych chrześcijan:) Aha i przepraszam, że mój post wygląda jak offtop, ale wpadłem na wcześniejsze posty:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobro to nie uczucie i samo z siebie bynajmniej nie może obligatoryjnie dać pewności.

Dobro - pojęcie abstrakcyjne będące przeciwieństwem zła. Jest elementarnym pojęciem moralnym, określającym pozytywną wartość wszelkich czynów i zachowań. (tyle wiki)

Nie chodziło mi również o ślepe przyjmowanie wszystkiego w sposób pozywywny.

 

Dobro, o którym ja napisałam, to umiejętność dzielenia się tym, co jest dobre, choćby wspomnianą przez mnie informacją o możliwości dokonania świadomego wyboru, z którego realności niewiele osób tak naprawdę zdaje sobie sprawę.

 

Nie rozumiem definicji, że wszystko jest dobre(bo stoi "wszelkich czynów"). Każdy wie że postępowanie dobrze prowadzi do świadomego dawania się wykorzystywać, a dobro dla wybranych to już nie dobro w pełnym tego słowa znaczeniu. Że chce wam się żyć w tym dogmatycznym mętliku, ja tam nie zastanawiam się czy coś jest dobre czy złe tylko jakie przyszłe korzyści przyniesie(i to w wszystkich aspektach, nie tylok materialnym ale także duchowym, moralnym bądź uświadomienia)

 

Brak zrozumienia oferty przeważnie wprowadza w błąd :)

Pismo jest instrukcją "obsługi" człowieka w życiu doczesnym, aby w jak najlepszej kondycji mógł przejść do funkcjonowania w życiu przyszłym :)

Ale jak sobie nie-życzysz ... :)

 

Oj, z tego można wywnioskować jakie cechy i cnoty są predystynowane, korzystne. Chyba że nic nie wiemy o niebie, w takim razie cały żywot przeżyć w cnocie a po śmierci w niebie chulać z gołymi babeczkami?? Czy to nie głupie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem definicji, że wszystko jest dobre(bo stoi "wszelkich czynów"). Każdy wie że postępowanie dobrze prowadzi do świadomego dawania się wykorzystywać, a dobro dla wybranych to już nie dobro w pełnym tego słowa znaczeniu.

Nie, że "wszystko jest dobre", bo takie zawężenie definicji oznaczałoby, że zło również jest dobre.

To pojęcie określa: "pozytywną wartość" i odnosi się do niej przy analizowaniu wszelkich czynów i zjawisk, biorąc w szczególności pod uwagę ich przyszłe skutki w sensie obiektywnym.

Czynić dobro, to nie znaczy być naiwym, dać się wykorzystywać, bo jeżeli tak byśmy chcieli do tego podejść to otrzymamy skutek całkowicie przeciwny. Czyniąc owo "naiwne dobro", czyli dając się wykorzystywać uczylibyśmy osoby, które tego wykorzystywania by się dobpuszczały bezkarności, braku konsekwencji w odniesieniu do ich nadużycia wyniikającego bądź z lenistwa, bądź z oszustwa/kłamstwa. A to już byłoby sprzyjanie (w pojęciu chrześciajańskim) grzechowi.

Dobre postępowanie/czynienie dobra powinno być tak samo odpowiedzialne jak obdarzanie kogoś miłością, która nie może być ślepa i bezkrytyczna, ale odpowiedzialna i jeżeli trzeba wychowawcza.

A dobro nie jest towarem dla wybranych :)

Dobro jest dostępne dla wszystkich i wszyscy powinniśmy się nim kierować na co dzień. Zarówno w odniesieniu do samych siebie, jak i, a może przede wszystkim, w odniesieniu do drugiego człowieka.

Takie skierowanie się na drugiego człowieka pozwala zdystansować się od złudnych przywiązań, pozwala dokonać przewartościowania i odrzucenia wielu rzeczy, czynników, które nas ubezwłasnowolniają, które są często dla nas dominujące, choć w rzeczywistości nie powinny takiej siły posiadać.

 

Że chce wam się żyć w tym dogmatycznym mętliku, ja tam nie zastanawiam się czy coś jest dobre czy złe tylko jakie przyszłe korzyści przyniesie(i to w wszystkich aspektach, nie tylko materialnym ale także duchowym, moralnym bądź uświadomienia)

Jeżeli udaje Ci się uzyskać powytywną odpowiedź w odniesieniu do wszystkich wymienionych przez Ciebie aspektów, to Twoje motywy postępowania nie różnią się prawie niczym od postępowania osób kierujących się moralnością wynikającą z chrześcijaństwa, gdyż czynienie dobra ma właśnie przynosić korzyści. Może w nieco innej kolejności ich ważności, niż wymieniona przez Ciebie, ale praktycznie we wszystkich tych sferach, czyli duchowej, moralnej, uświadamiającej/nauczającej i materialnej (zapewniającej nam egzystencję w życiu doczesnym).

 

Oj, z tego można wywnioskować jakie cechy i cnoty są predystynowane, korzystne. Chyba że nic nie wiemy o niebie, w takim razie cały żywot przeżyć w cnocie a po śmierci w niebie chulać z gołymi babeczkami?? Czy to nie głupie?

Jeżeli ktoś zapozna się z "instrukcją", to nie gołych babeczek będzie w niebie oczekiwał :)

Bo tam: "Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie" Mk 12, 24-25

Czymże są emocje związane z gołymi babeczkami w porównaniu z tym, co możemy odczuwać w obecności Aniołów? :)

To chyba nie jest nawet skala, w jakiej możemy takie porównania prowadzić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś zapozna się z "instrukcją", to nie gołych babeczek będzie w niebie oczekiwał :)

Bo tam: "Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie" Mk 12, 24-25

Czymże są emocje związane z gołymi babeczkami w porównaniu z tym, co możemy odczuwać w obecności Aniołów? :)

To chyba nie jest nawet skala, w jakiej możemy takie porównania prowadzić :)

 

Moje działania przywiązują mnie tu, do ziemii. Na nic mi duchowe uciechy, "KIA in ZOS" tylko w taki sposób. Dla mnie życie materialne nie jest marnością wobec duchowego, dla was tak i myślcie tak dalej. Ale dla mnie to miałkie.

 

Jeżeli udaje Ci się uzyskać powytywną odpowiedź w odniesieniu do wszystkich wymienionych przez Ciebie aspektów, to Twoje motywy postępowania nie różnią się prawie niczym od postępowania osób kierujących się moralnością wynikającą z chrześcijaństwa, gdyż czynienie dobra ma właśnie przynosić korzyści. Może w nieco innej kolejności ich ważności, niż wymieniona przez Ciebie, ale praktycznie we wszystkich tych sferach, czyli duchowej, moralnej, uświadamiającej/nauczającej i materialnej (zapewniającej nam egzystencję w życiu doczesnym).

 

Ale dla mnie te aspekty nie są wyznacznikiem a jedynie używam ich w celu oświecającym. Korzyść jest zawsze, choć nie zawsze osobista. Mogę komuś pomóc by: przekonać się że jestem w stanie to zrobić, bez powodu, żeby wyrobić dług wdzięczności u osoby której pomagam, na prośbę osoby trzeciej, z nudów itd. I ja to odnosze do każdego aspektu, nie tylko czynów moralnie chrześcijańskich ale równiesz zwanych przez was "złymi"(nadal śmieszy mnie ten durny czarno-biały podział), nie ograniczam się. A ogólenie to bycie dobrym człowiekiem i empatą daje większe korzyści niż bycie wyalienowanym i silącym się na oryginalność dziwakiem. Jako chaota wolę mieć jak najwięcej alternatyw, jak najwięcej drzwi otwartych.

 

Takie skierowanie się na drugiego człowieka pozwala zdystansować się od złudnych przywiązań, pozwala dokonać przewartościowania i odrzucenia wielu rzeczy, czynników, które nas ubezwłasnowolniają, które są często dla nas dominujące, choć w rzeczywistości nie powinny takiej siły posiadać.

 

O, to dla mnie fajnie brzmi, tyle że wy już macie swój system wartości, więc takie przewartościowania są "sztuczne". Uznajecie zmiane na "wasze" słuszne postępowanie/postrzeganie.

 

Czynić dobro, to nie znaczy być naiwym, dać się wykorzystywać, bo jeżeli tak byśmy chcieli do tego podejść to otrzymamy skutek całkowicie przeciwny. Czyniąc owo "naiwne dobro", czyli dając się wykorzystywać uczylibyśmy osoby, które tego wykorzystywania by się dobpuszczały bezkarności, braku konsekwencji w odniesieniu do ich nadużycia wyniikającego bądź z lenistwa, bądź z oszustwa/kłamstwa. A to już byłoby sprzyjanie (w pojęciu chrześciajańskim) grzechowi.

 

A jak Jezus mówił o nadstawianiu drugiego policzka? Czy to nie dawanie się wykorzystywać?? A gdyby pomagać tylko żeby osiągnąć ewidentny skutek, to raczej niewiele by się wtedy pomagało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje działania przywiązują mnie tu, do ziemii. Na nic mi duchowe uciechy, "KIA in ZOS" tylko w taki sposób. Dla mnie życie materialne nie jest marnością wobec duchowego, dla was tak i myślcie tak dalej. Ale dla mnie to miałkie.

Biorąc pod uwagę, że większość swojego istnienia spędzimy w życiu duchowym lub jemu odpowiadającym, to bardziej logiczne jest moim zdaniem większe zwrócenie uwagi na tą część naszego bytu. Życie ziemskie jest tylko etapem, czymś do czego nie warto się przywiązywać i co w żaden sposób nie powinno nas ograniczać. Owszem możemy z naszego pobytu na ziemi czerpać jak najwięcej radość, dawać tą radość innym, ale nie na zasadzie uznania go za wartość większą niż ta, jaką jest życie duchowe.

Widzę, że nie możesz się przebić przez jakiś schemat rozumienia życia, doznań duchowych i ciągle nawiązujesz do jakichś "uciech", które są raczej odwzorowaniem naszego ziemskiego pojmowania satysfakcji, które są zdecydowanie bardziej miałkie, niż to co istnieje wiecznie.

 

 

... I ja to odnosze do każdego aspektu, nie tylko czynów moralnie chrześcijańskich ale równiesz zwanych przez was "złymi"(nadal śmieszy mnie ten durny czarno-biały podział), nie ograniczam się.

Uważasz, że ten podział nie ma sensu?

Że obojętne jest kto czym się kieruje, a jedyny, właściwy punkt odniesienia, to skuteczność osiągnięcia celu?

 

 

O, to dla mnie fajnie brzmi, tyle że wy już macie swój system wartości, więc takie przewartościowania są "sztuczne". Uznajecie zmiane na "wasze" słuszne postępowanie/postrzeganie.

Tu nie chodzi o "nasze, jedyniesłuszne postępowanie/postrzeganie".

Takie przewartościowania to droga do uwolnienia się od dominacji tego co powinno nam służyć lub z nami współistnieć, a nie uzależniać nas od siebie.

Taka filozofia pojawia się nie tylko w chrześcijaństwie, to jest jeden z elementów wspólnych.

Człowiek w swoim życiu przeżywa różnego rodzaju fascynacje, pasje, przywiązania i te doświadczenia potrzebują uporządkowania, więc takie działanie wcale nie jest sztuczne, jak sugerujesz. To sposób na usystematyzowanie hierarchii w odniesieniu do istoty życia duchowego.

 

 

A jak Jezus mówił o nadstawianiu drugiego policzka? Czy to nie dawanie się wykorzystywać?? A gdyby pomagać tylko żeby osiągnąć ewidentny skutek, to raczej niewiele by się wtedy pomagało.

"Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi." Mt 5,39

Ten fragment nauczania Jezusa możemy rozpatrywać w co najmniej dwóch aspektach, ale żaden z nich nie będzie oparty o ideę wykorzystywania, choć pobieżnie, na pierwszy rzut oka może to sugerować.

Nadstawianie drugiego policzka to nie bycie naiwnym, pokornym cielęciem, któremu raz przyłożono, a ono się bezwolnie, jak ciamajda, nadstawia do drugiego razu. Nadstawianie drugiego policzka to dochodzenie swoich racji, w którym nie ma agresji, zemsty, odzewu będącego atakiem, ale jest odwaga przeciwstawienia się niesprawiedliwości. Nie ma w tym zaprzeczenia miłości, ale jest obrona swojego i nie okazywanie strachu przed tymi, którzy atakują.

"Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" J 18,23

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że nie możesz się przebić przez jakiś schemat rozumienia życia, doznań duchowych i ciągle nawiązujesz do jakichś "uciech", które są raczej odwzorowaniem naszego ziemskiego pojmowania satysfakcji, które są zdecydowanie bardziej miałkie, niż to co istnieje wiecznie.

 

Ja mogę to odwrócić, ty wzbraniasz się przed oceną i marzysz o transcendentalnych stanach pojmowania zarezerowowanych tylko dla istot "wyższych", istot duchowych. Wiesz nie tyle nie mogę się przebić, co nie zamierzam. Nie karmie się wizjami rajów moich marzeń. Co ma być to będzie, a ludzkie tupanie nużką i zapełnianie dziury która jest za głęboka by można było tego dokonać, jest śmieszne.

 

Uważasz, że ten podział nie ma sensu?

Że obojętne jest kto czym się kieruje, a jedyny, właściwy punkt odniesienia, to skuteczność osiągnięcia celu?

 

EXACTLY

 

Takie przewartościowania to droga do uwolnienia się od dominacji tego co powinno nam służyć lub z nami współistnieć, a nie uzależniać nas od siebie.

Taka filozofia pojawia się nie tylko w chrześcijaństwie, to jest jeden z elementów wspólnych.

Człowiek w swoim życiu przeżywa różnego rodzaju fascynacje, pasje, przywiązania i te doświadczenia potrzebują uporządkowania, więc takie działanie wcale nie jest sztuczne, jak sugerujesz. To sposób na usystematyzowanie hierarchii w odniesieniu do istoty życia duchowego.

 

Pisz co chcesz, ale zamiana jednej obsesji na drugą to żadne uwolnienie. Prawdy należałoby szukać ponad tym, jednakże szkoda na to czasu bo to leży za głęboko by możnabyło to dojrzeć(jeśli w ogóle istnieje). Wole karmić się doczesnymi kłamstwami niż szukać nieistniejącej prawdy.

 

Nadstawianie drugiego policzka to dochodzenie swoich racji, w którym nie ma agresji, zemsty, odzewu będącego atakiem, ale jest odwaga przeciwstawienia się niesprawiedliwości. Nie ma w tym zaprzeczenia miłości, ale jest obrona swojego i nie okazywanie strachu przed tymi, którzy atakują.

 

Znaczy postawa marzycielska i zarazem życzeniowa? Podbudowywanie się poczuciem lepszości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę to odwrócić, ty wzbraniasz się przed oceną i marzysz o transcendentalnych stanach pojmowania zarezerowowanych tylko dla istot "wyższych", istot duchowych.

Przed jaką oceną Twoim zdaniem się wzbraniam? Dlaczego tak sądzisz?

 

A takie pojmowanie, czy jest zarezerwowane...

A czy my nie jesteśmy po części istotami duchowymi?

Ten sposób pojmowania jest dla nas jak najbardziej dostępny. Wiele na temat doświadczania takiego pojmowania jest w opisach świętych, ale nie tylko. Doświadczają go również osoby żyjące tu i teraz, które realnie poszukują Boga, albo które z jakichś przyczyn doświadczyły Jego bliskości, jak np. osoby, które "wróciły z zaświatów"? Ich sposób widzenia, pojmowania rzeczywistości na skutek przeżytych doświadczeń, na skutek doświadczenia bliskości Boga, został całkowicie zmieniony, odblokowany.

Pomijając wspomniane wyżej przypadki "terapii szokowej" do takiego widzenia świata dochodzi się stopniowo, w miarę zbliżania się do poznania istoty/natury Boga.

Nie następuje to w wyniku "wgniatania" w siebie jakichś idei, czy upartego ćwiczenia medytacji. To przychodzi niejako przy okazji, jak nowa wiedza, umiejętność. Można powiedzieć, że jest darem.

 

 

Wiesz nie tyle nie mogę się przebić, co nie zamierzam. Nie karmie się wizjami rajów moich marzeń. Co ma być to będzie, a ludzkie tupanie nużką i zapełnianie dziury która jest za głęboka by można było tego dokonać, jest śmieszne.

Ale ja też nie tupię nóżką :)

I sama tej dziury zapełniać nie zamierzam :)

 

"...beze Mnie nic nie możecie uczynić" J 15,5

 

O Bożej opiece Ps 91

1 Kto przebywa w pieczy Najwyższego

i w cieniu Wszechmocnego mieszka,

2 mówi do Pana: <<Ucieczko moja i Twierdzo,

mój Boże, któremu ufam>>.

3 Bo On sam cię wyzwoli

z sideł myśliwego

i od zgubnego słowa.

4 Okryje cię swymi piórami

i schronisz się pod Jego skrzydła:

Jego wierność to puklerz i tarcza.

5 W nocy nie ulękniesz się strachu

ani za dnia - lecącej strzały,

6 ani zarazy, co idzie w mroku,

ni moru, co niszczy w południe.

7 Choć tysiąc padnie u twego boku,

a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:

ciebie to nie spotka.

8 Ty ujrzysz na własne oczy:

będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.

9 Albowiem Pan jest twoją ucieczką,

jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.

10 Niedola nie przystąpi do ciebie,

a cios nie spotka twojego namiotu,

11 bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,

aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.

12 Na rękach będą cię nosili,

abyś nie uraził swej stopy o kamień.

13 Będziesz stąpał po wężach i żmijach,

a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.

 

14 Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;

osłonię go, bo uznał moje imię.

15 Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham

i będę z nim w utrapieniu,

wyzwolę go i sławą obdarzę.

16 Nasycę go długim życiem

i ukażę mu moje zbawienie.

 

Psalm ten jest bardziej znany w wolnym tłumaczeniu Jana Kochanowskiego: "Kto się w opiekę odda Panu swemu..."

 

A rzucanie losu na chybił trafił, zdecydowanie w większości przypadków kończy się na chybił.

 

 

Uważasz, że ten podział nie ma sensu?

Że obojętne jest kto czym się kieruje, a jedyny, właściwy punkt odniesienia, to skuteczność osiągnięcia celu?

EXACTLY

Czy to nie nazbyt ryzykowne uogólnienie?

 

 

Pisz co chcesz, ale zamiana jednej obsesji na drugą to żadne uwolnienie.

Ale tu nie chodzi o skrajności, ale o tzw. złoty środek.

My nie odrzucamy rzeczywistości materialnej jako takiej. Ona ma nam służyć i nie może nad nami dominować.

 

 

Prawdy należałoby szukać ponad tym, jednakże szkoda na to czasu bo to leży za głęboko by można było to dojrzeć(jeśli w ogóle istnieje). Wole karmić się doczesnymi kłamstwami niż szukać nieistniejącej prawdy.

Podobno do odważnych świat należy :)

Ci, którzy się boją wystawić nos za drzwi lub są na to za bardzo leniwi nigdy nie wejdą na szczyt góry i nie będą się rozkoszowali przepięknym widokiem, który się z niej roztacza.

Co najwyżej będą poddawali w wątpliwość istnienie tego piękna, a jeżeli skończą się im argumenty, to stwierdzą, że po prostu góra jest za wysoka i nie da się na nią wejść.

 

 

Znaczy postawa marzycielska i zarazem życzeniowa? Podbudowywanie się poczuciem lepszości?

Czy słuszna obrona jest podbudowywaniem poczucia lepszości?

Jeżeli ktoś zarzuci Ci np. kłamstwo lub kradzież, a Ty się temu sprzeciwisz i nie będziesz się bał odeprzeć kolejnych, fałszywych zarzutów, to w ten sposób będziesz nadymał swoje ego, czy może jedynie będzie to oczekiwanie sprawiedliwości?

Postawa może i trochę marzycielska, bo niełatwa do osiągnięcia, choćby przez konieczność wyzbycia się chęci odwetu, ale tak jak już gdzieś napisałam, tu nie chodzi o to, aby nagle stać się ideałem, bo to po prostu niemożliwe, ale o to, aby do tego ideału dążyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego bliskości, jak np. osoby, które "wróciły z zaświatów"? Ich sposób widzenia, pojmowania rzeczywistości na skutek przeżytych doświadczeń, na skutek doświadczenia bliskości Boga, został całkowicie zmieniony, odblokowany.

Pomijając wspomniane wyżej przypadki "terapii szokowej" do takiego widzenia świata dochodzi się stopniowo, w miarę zbliżania się do poznania istoty/natury Boga.

Nie następuje to w wyniku "wgniatania" w siebie jakichś idei, czy upartego ćwiczenia medytacji. To przychodzi niejako przy okazji, jak nowa wiedza, umiejętność. Można powiedzieć, że jest darem.

 

Zapominasz że cała sprawa kręci się wokół wiary, ktoś móg coś takiego przeżyć ale wcale nie musi to oznaczać że rzeczywiście doznał bliskości boga, mógł być pod wpływem hormonów/substancji bądź po prostu mieć sen. Jeśli za dar uważasz szukanie wiedzy o jakimś tam bogu, którego sam stworzyłem to jest to dla mnie głupota. Ewentualna odpowiedź leży we mnie, bowiem to człowiek stworzył boga nie on człowieka. A idei nie trzeba wgniatać a można je łatwo adaptować, stany gnostyckie(osiągane również dzięki medytacji) doskonale się nadają do ukazywania nam miałkich problemów boskości.

 

A rzucanie losu na chybił trafił, zdecydowanie w większości przypadków kończy się na chybił.

 

Owszem, chaosu nie da się obejść. Naukowcy to wiedzą, może pora by przeciętny zjadacz chleba to sobie uświadomił, bo ma z tym ciągle do czynienia.

 

Ale ja też nie tupię nóżką :)

I sama tej dziury zapełniać nie zamierzam :)

 

"...beze Mnie nic nie możecie uczynić" J 15,5

 

Widze, że posiłkujesz się gotowcem, można i tak:) Więc ktoś za ciebie ją zapełnia, poza tym mówiłem ogólnie o ludzkości. A i ty musisz zaadoptować to uzupełnienie, a nie tylko przyjąć je do wiadomości. A cytat to jawne ujawnienie swej bezwolności, skoro nic bez niego nie mogę uczynić to gdy go odrzucam nie jestem w stanie nic zrobić. Jakoś tego nie uświadczyłem:P

 

Czy to nie nazbyt ryzykowne uogólnienie?

 

Człowiek jest w stanie żyć każdą prawdą. Skoro tak, to określenie co "dobre" a co "złe" leży w jego gestii, a skoro tak, to podział ten nie jest odgórny i narzucony. Czyli ogólnie rzecz biorąc bezsensowny(dla mnie). A skuteczność działania to jedyny słuszny wyznacznik, wymierny zależnie od skuteczności(bierności).

 

Ale tu nie chodzi o skrajności, ale o tzw. złoty środek.

My nie odrzucamy rzeczywistości materialnej jako takiej. Ona ma nam służyć i nie może nad nami dominować.

 

Złoty środek, trzęsawisko zużytych idei, droga "wiedzy"(a w rzeczywistości niewiedzy), usprawiedliwienie dla nie możności podjęcia decyzji.

 

Podobno do odważnych świat należy :)

Ci, którzy się boją wystawić nos za drzwi lub są na to za bardzo leniwi nigdy nie wejdą na szczyt góry i nie będą się rozkoszowali przepięknym widokiem, który się z niej roztacza.

Co najwyżej będą poddawali w wątpliwość istnienie tego piękna, a jeżeli skończą się im argumenty, to stwierdzą, że po prostu góra jest za wysoka i nie da się na nią wejść.

 

Stwierdzam że góra jest poza naszym zasięgiem, więc nie marnuje życia na wdrapywanie się na nią. Mogę ten czas lepiej spożytkować, mędrcy od tysięcy lat się wdrapują i myślą że osiągneli szczyt, rzeczywiście co najwyżej ustali w połowie i porażeni swoją porażką w samoobronie zaczęli udawać że to szczyt. Pewność/Odwaga też powinna być stosowana z umiarem, by nie przetrawić życia dla złudnej idei jak i nie pogrążyć się w apatii i nieróbstwie racząc się trzęsawiskiem zużytych idei- złotym środkiem.

 

Czy słuszna obrona jest podbudowywaniem poczucia lepszości?

Jeżeli ktoś zarzuci Ci np. kłamstwo lub kradzież, a Ty się temu sprzeciwisz i nie będziesz się bał odeprzeć kolejnych, fałszywych zarzutów, to w ten sposób będziesz nadymał swoje ego, czy może jedynie będzie to oczekiwanie sprawiedliwości?

 

Owszem to nadymanie ego, karmienie kompleksów. Sprawiedliwość nie istnieje. Bóg to również wasza rękojmia sprawiedliwości, będąc prześladowanym za życia możecie łudzić się ideą kary na niewdzięcznikach po śmierci, to bardzo kojące myśli dla ego. Jeśli mi ktoś by coś zarzucił to użyłbym waszej "sprawiedliwości" by stała się jak zawsze "moją sprawiedliwością". Bo na tym to polega, żeby sprawiedliwość stała się "czyjaś", pogadaj z doświadczonymi prawnikami, adwokatami, to zwątpisz w dziecinne idee sprawiedliwości, prawa i kary.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapominasz że cała sprawa kręci się wokół wiary, ktoś móg coś takiego przeżyć ale wcale nie musi to oznaczać że rzeczywiście doznał bliskości boga, mógł być pod wpływem hormonów/substancji bądź po prostu mieć sen.

Dopuszczasz istnienie czegoś takiego jak doświadczenia mistyczne?

Chyba tak skoro piszesz czasem o przyzywaniu bytów...

Takie doświadczenia nie wymagają zasypiania, medytacji, czy nocnej pory. One mogą przyjść w środku dnia, wręcz na ulicy.

Tak samo jak doświadczasz bliskości demona, tak samo możesz doświadczyć bliskości Anioła i Boga.

 

 

Jeśli za dar uważasz szukanie wiedzy o jakimś tam bogu, którego sam stworzyłem to jest to dla mnie głupota.

A co powiesz o doświadczeniach mistycznych osób, które wcześniej w Boga nie wierzyły?

One sobie Go nie stworzyły, bo dla nich najzwyczajniej nie istniał, nie był problemem do jakichkolwiek rozważań.

 

 

Owszem, chaosu nie da się obejść. Naukowcy to wiedzą, może pora by przeciętny zjadacz chleba to sobie uświadomił, bo ma z tym ciągle do czynienia.

Obejść się nie da.

Można po prostu w niego nie wchodzić.

 

 

Widze, że posiłkujesz się gotowcem, można i tak:)

Skoro ktoś dla mnie tego gotowca przygotował... :)

 

 

A i ty musisz zaadoptować to uzupełnienie, a nie tylko przyjąć je do wiadomości. A cytat to jawne ujawnienie swej bezwolności, skoro nic bez niego nie mogę uczynić to gdy go odrzucam nie jestem w stanie nic zrobić. Jakoś tego nie uświadczyłem:P

Tak, masz rację, to uzupełnienie wymaga mojej zgody, mojej woli.

Ale nie bezwolności tylko skorzystania z oczywistej pomocy.

A gdy tą pomoc odrzucasz, to rzeczywiście nie jesteś w stanie nic zrobić, aby odnaleźć drogę do Boga.

I co ciekawe, zobacz jak bardzo się to zgadza z Twoją postawą.

 

Cały J 15,5 + J 15, 6 - 7 brzmi następująco:

"Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni."

 

 

Człowiek jest w stanie żyć każdą prawdą. Skoro tak, to określenie co "dobre" a co "złe" leży w jego gestii, a skoro tak, to podział ten nie jest odgórny i narzucony. Czyli ogólnie rzecz biorąc bezsensowny(dla mnie). A skuteczność działania to jedyny słuszny wyznacznik, wymierny zależnie od skuteczności(bierności).

Ok, przyjmijmy, że każdy człowiek możne sobie stworzyć swoje prawdy, swoją moralność. Jak myślisz, do czego by to doprowadziło?

Na szczęście w rzeczywistości tak nie jest.

Każdy z nas ma w swojej podświadomości wpisane podstawowe zasady moralne, które są uniwersalne dla każdego człowieka niezależnie od miejsca i czasu.

Czyli coś takiego jak podział odgórny istnieje i temu nie da się zaprzeczyć.

Problem powstaje wtedy, gdy ktoś próbuje go interpretować w zależności od swoich interesów.

 

 

Złoty środek, trzęsawisko zużytych idei, droga "wiedzy"(a w rzeczywistości niewiedzy), usprawiedliwienie dla nie możności podjęcia decyzji.

Nie żadne trzęsawisko, ani usprawiedliwienie, tylko harmonia, do osiągnięcia której powinniśmy dążyć i to dążyć przez swoje świadome wybory i podejmowane decyzje.

Chaos, przeciwieństwo ładu, nic dziwnego, że wszystko widzisz odwrotnie.

 

 

Stwierdzam że góra jest poza naszym zasięgiem, więc nie marnuje życia na wdrapywanie się na nią. Mogę ten czas lepiej spożytkować, mędrcy od tysięcy lat się wdrapują i myślą że osiągneli szczyt, rzeczywiście co najwyżej ustali w połowie i porażeni swoją porażką w samoobronie zaczęli udawać że to szczyt. Pewność/Odwaga też powinna być stosowana z umiarem, by nie przetrawić życia dla złudnej idei jak i nie pogrążyć się w apatii i nieróbstwie racząc się trzęsawiskiem zużytych idei- złotym środkiem.

Wszystko powinno być stosowane z umiarem i na miarę możliwości danej osoby :)

A jeżeli ktoś uda się na szlak z Przewodnikiem, to Ten tak zaplanuje trasę, aby była ona adekwatna do zdolności podróżującego.

Być może ci, którzy lekkomyślnie liczyli jedynie na swoje siły i "porwali się z motyką na słońce" doświadczyli w ten sposób swojej słabości i zrozumieli dlaczego niektóre rzeczy leżą poza ludzkimi możliwościami.

Wtedy ratując słuszność wyprodukowanych i głoszonych przez siebie idei mogą rzeczywiście pogrążyć się w apatii i nieróbstwie zaprzestając szukania drogi na szczyt, którego nie są w stanie dostrzec. I stan ten zdecydowanie nie będzie „złotym środkiem”, harmonią istnienia, a raczej chosem w zapaści.

 

 

Owszem to nadymanie ego, karmienie kompleksów. Sprawiedliwość nie istnieje. Bóg to również wasza rękojmia sprawiedliwości, będąc prześladowanym za życia możecie łudzić się ideą kary na niewdzięcznikach po śmierci, to bardzo kojące myśli dla ego.

Ehhh, znowu trzymasz się malutkich, płyciutkich (nawet jak na człowieka) motywacji.

Nam nie zależy na tym, aby kogoś karać, aby kosztem jego cierpienia zyskać „ukojenie”(?).

Kompleksy to sprawa słabości konkretnego człowieka, który nad danym problemem powinien pracować, a nie jeden z nurtów chrześcijaństwa.

My wszystko, w tym sprawiedliwość pozostawiamy Bogu. To czy ktoś z powodu swojego postępowania zasługuje na karę czy nie to sprawa jedynie między nim a Bogiem.

„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.” Mt 7, 1 –2

 

Z naszego punktu widzenia najlepiej by było, gdyby człowiek, który w jakiś sposób zawinił, jak najszybciej pojednał się z Bogiem i doświadczył jego łaski.

 

Jeśli ktoś z jakichś powodów był za życia prześladowany, to nie oczekuje kary dla swojego prześladowcy, bo tak jak wyżej wspomniałam, nie jest to jego sprawą, a dotyczy rozliczenia między prześladowcą a Bogiem.

Natomiast osoba prześladowana, tak jak wszyscy pozostali ludzie powinna interesować się tym jaka ona sama była wobec ludzi, których w swoim życiu spotkała.

Dlatego nie spowiadamy się z grzechów cudzych, ale swoich.

 

Poza tym sprawiedliwość Boża to nie tylko rodzaj zadośćuczynienia, kary.

To przede wszystkim nauka, powtórzenie nieodrobionej lekcji.

 

 

Jeśli mi ktoś by coś zarzucił to użyłbym waszej "sprawiedliwości" by stała się jak zawsze "moją sprawiedliwością". Bo na tym to polega, żeby sprawiedliwość stała się "czyjaś", pogadaj z doświadczonymi prawnikami, adwokatami, to zwątpisz w dziecinne idee sprawiedliwości, prawa i kary.

Jeżeli sprawiedliwość byłaby czyjaś, to nie byłaby sprawiedliwością, bo nie byłaby obiektywna.

Sprawiedliwość, ta w czystej formie jest uniwersalna, nie należy do nikogo.

A prawnicy..., cóż oni z tego żyją, im się płaci za to, aby sprawiedliwość była po „właściwej” stronie.

Ale jest to sprawiedliwość tylko z nazwy, układ przepisów, norm, które człowiek nagina do własnych potrzeb i tym samym zaprzecza ich obiektywnemu charakterowi, zaprzecza ich sprawiedliwości.

 

Idee nie są dziecinne, tylko człowiek jest oporny na wiedzę i miłość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopuszczasz istnienie czegoś takiego jak doświadczenia mistyczne?

Chyba tak skoro piszesz czasem o przyzywaniu bytów...

 

Sory ale przyjmuje taki punkt że "Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone", jak mam w sygnaturze- wierzę w magię bo działa ale równie dobrze mogę uznać że to zbiegi okoliczności, haluny itp. Nie jestem w stanie tego potwierdzić dobitnie i niezaprzeczalnie w 100%. To jest wiara, tu nie ma 100% pewności:) A 90% doświadczeń mistycznych(u mistyków) to efekt wpadnięcia w stan gnostyckiej egzaltacji.

 

A co powiesz o doświadczeniach mistycznych osób, które wcześniej w Boga nie wierzyły?

One sobie Go nie stworzyły, bo dla nich najzwyczajniej nie istniał, nie był problemem do jakichkolwiek rozważań.

 

A były takie??

 

Obejść się nie da.

Można po prostu w niego nie wchodzić.

 

On sam wejdzie, wolę rozwinąć żagle by wiatr chaosu mnie prowadził w wybranym przeze mnie kierunku, niż się z nim siłować.

 

A gdy tą pomoc odrzucasz, to rzeczywiście nie jesteś w stanie nic zrobić, aby odnaleźć drogę do Boga.

I co ciekawe, zobacz jak bardzo się to zgadza z Twoją postawą.

 

Jakoś mi to nie przeszkadza, a cytat o latorośli niejako tłumaczy czemu palono heretyków i wiedźmy:D

 

Każdy z nas ma w swojej podświadomości wpisane podstawowe zasady moralne, które są uniwersalne dla każdego człowieka niezależnie od miejsca i czasu.

Czyli coś takiego jak podział odgórny istnieje i temu nie da się zaprzeczyć.

 

U nas nie wierzymy w wyższe świadomości, JA, wyższe zasady moralne. Odpowiednie metody prania mózgu, psychologia, różne substancje(np. narkotyki) itd. i z nazisty da się zrobić komunistę, z hedonisty ascetę, a z fanatycznego katolika fanatycznego teistycznego satanistę.

 

Ok, przyjmijmy, że każdy człowiek możne sobie stworzyć swoje prawdy, swoją moralność. Jak myślisz, do czego by to doprowadziło?

 

A tak nie jest?? Czyż nie powstają niszczycielskie sekty? Czy nie powstają dziwaczne kulty?? Poza tym dawałem cytat Woltera("Gdyby bóg nie istniał, trzeba by było go wymyślić", jednak i wasi duchowni pokazują że i u katolików mogą być mordercy, gwałciciele itd. A ateiści statystycznie są bardziej prawi niż chrześcijanie.

 

Nie żadne trzęsawisko, ani usprawiedliwienie, tylko harmonia, do osiągnięcia której powinniśmy dążyć i to dążyć przez swoje świadome wybory i podejmowane decyzje.

Chaos, przeciwieństwo ładu, nic dziwnego, że wszystko widzisz odwrotnie.

 

Harmonia- droga do nikąd, 'byle jakość'. Gdy piorun zapala pół lasu to w tym samym momencie nie wyrasta, na drugim końcu świata dokładnie tyle samo drzew co tu spłoneło. Nie ma równowagi ani harmoni, są raczej procesy przesytu i braku. Jak narazie obecna nauka dowodzi że wszechświecie równowaga między materią a antymaterią nie jest zachowana. Teoria chaosu, teoria nieoznaczoności Heisenberga- pokazują że istnieją losowe procesy których nie da się do końca przewidzieć i mogą mieć one nieprzewidywalny wpływ na dalsze działania/rozwój sytuacji. Nie widze wszystkiego odwrotnie, bo antagonizm to też konkretna postawa, ja obejmuje obie przeciwstawne postawy- dlatego widzę lepiej od ciebie pewne sprawy. Owszem wiem że dla ciebie jest to nie do zaakceptowania że świat nie jest czarno-biały i stały, sam podany przez ciebie podział(chaos-ład) pokazuje twój sposób pojmowania, ład jest elementem chaosu jakbyś chciała wiedzieć, więc nie jest w pełni jego przeciwieństwem. Nawet nie zamierzam cię do takich rzeczy przekonywać:)

 

Wszystko powinno być stosowane z umiarem i na miarę możliwości danej osoby :)

 

Masz rację, ale możliwości można powiększać. Sądze że niemożliwe nie istnieje, po prostu albo mamy za mało czasu albo nie mamy odpowiednich środków.

 

My wszystko, w tym sprawiedliwość pozostawiamy Bogu. To czy ktoś z powodu swojego postępowania zasługuje na karę czy nie to sprawa jedynie między nim a Bogiem.

 

Spoko, skoro was to zadowala. Ja bym nie popuścił:)

 

Ehhh, znowu trzymasz się malutkich, płyciutkich (nawet jak na człowieka) motywacji.

 

Coż może twój bóg mi wybaczy że pożądam pięknych kobiet, lubię wino i śpiew. A jak nie, to do Diabła z nim:)

 

Jeżeli sprawiedliwość byłaby czyjaś, to nie byłaby sprawiedliwością, bo nie byłaby obiektywna.

Sprawiedliwość, ta w czystej formie jest uniwersalna, nie należy do nikogo.

A prawnicy..., cóż oni z tego żyją, im się płaci za to, aby sprawiedliwość była po „właściwej” stronie.

Ale jest to sprawiedliwość tylko z nazwy, układ przepisów, norm, które człowiek nagina do własnych potrzeb i tym samym zaprzecza ich obiektywnemu charakterowi, zaprzecza ich sprawiedliwości.

 

Tu chodzi by racja była moja a nie innych, nikogo nie obchodzi pojecie sprawiedliwosci jako takiej- ona nie istnieje. Ja tam wole chytrość i twardą logikę prawników niż modlitwy do bóstw:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sory ale przyjmuje taki punkt że "Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone", jak mam w sygnaturze- wierzę w magię bo działa ale równie dobrze mogę uznać że to zbiegi okoliczności, haluny itp. Nie jestem w stanie tego potwierdzić dobitnie i niezaprzeczalnie w 100%. To jest wiara, tu nie ma 100% pewności:) A 90% doświadczeń mistycznych(u mistyków) to efekt wpadnięcia w stan gnostyckiej egzaltacji.

Owszem w magii prawdopodobnie nie ma zbiegów okoliczności i przypadków, bo ktoś ma w tym interes, żeby ludzie ślepo wierzyli w "swoją" siłę.

 

Natomiast przeżycie/doświadczenie mistyczne, to nie przesadne demonstrowanie swoich uczuć czy poglądów, jak sugerujesz.

To coś, co przychodzi z zewnątrz, coś co jest nam dane, co dopiero poznajemy/doświadczamy, a nie co sami produkujemy.

 

 

A były takie??

Były i nadal są, i prowadzą do dość nieoczekiwanych nawróceń.

 

 

On sam wejdzie, wolę rozwinąć żagle by wiatr chaosu mnie prowadził w wybranym przeze mnie kierunku, niż się z nim siłować.

Nie wejdzie, jeżeli mu na to nie pozwolimy.

To tak jakbyś wybierał pomiędzy dezintegracją a zachowaniem integralności swojej osoby.

 

 

Jakoś mi to nie przeszkadza, a cytat o latorośli niejako tłumaczy czemu palono heretyków i wiedźmy:D

W tej części cytat odnosi się do losów człowieka/duszy po śmierci.

 

 

U nas nie wierzymy w wyższe świadomości, JA, wyższe zasady moralne. Odpowiednie metody prania mózgu, psychologia, różne substancje(np. narkotyki) itd. i z nazisty da się zrobić komunistę, z hedonisty ascetę, a z fanatycznego katolika fanatycznego teistycznego satanistę.

Wierzycie czy nie to nie ma znaczenia, nie tylko katolicy doświadczają jej obecności. To tak jakbyś próbował zaprzeczyć temu, że wiatr wieje.

Wynikające z niej podstawy moralne wspólne dla wszystkich kultur po prostu istnieją.

 

 

A tak nie jest?? Czyż nie powstają niszczycielskie sekty? Czy nie powstają dziwaczne kulty?? Poza tym dawałem cytat Woltera("Gdyby bóg nie istniał, trzeba by było go wymyślić", jednak i wasi duchowni pokazują że i u katolików mogą być mordercy, gwałciciele itd. A ateiści statystycznie są bardziej prawi niż chrześcijanie.

To, o czym piszesz to w skrócie skutek grzechu pierworodnego, czyli chęci człowieka do samostanowienia o tym co dobre a co złe, czyli pychy.

Gdyby ludzie postępowali w zgodzie z Prawem, o którym wcześniej pisałam nie byłoby dziwacznych kultów, morderstw czy gwałtów.

 

Jeżeli chciałbyś dyskutować nt. wyników badań statystycznych, to musielibyśmy posługiwać się konkretnymi informacjami z podaniem wszystkich parametrów, jakimi w danym badaniu się posłużono.

Statystyka to taka fajna dziedzina, w której wystarczy wybrać np. odpowiednią grupę badaną i już masz żądany wynik :)

 

 

Jak narazie obecna nauka dowodzi że wszechświecie równowaga między materią a antymaterią nie jest zachowana. Teoria chaosu, teoria nieoznaczoności Heisenberga- pokazują że istnieją losowe procesy których nie da się do końca przewidzieć i mogą mieć one nieprzewidywalny wpływ na dalsze działania/rozwój sytuacji.

 

Nawet nie zamierzam cię do takich rzeczy przekonywać:)

Nie musisz, bo miałbyś tu spory kłopot z argumentacją, choćby dlatego, że mówisz o teoriach. Teoriach, które niestety nawet sposobem naukowym nie dają się potwierdzić, gdyż ich podstawowym problemem jest ograniczoność czasowa, która do równowagi istnienia rozpatrywanej w perspektywie wieczności nijak logicznie nie da się odnieść.

 

Tak jak mądrość świata do mądrości Bożej :)

 

"Bracia: Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia.

Napisane jest bowiem: "Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę". Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?

Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi." 1 Kor 1, 17-25

 

 

 

Nie widze wszystkiego odwrotnie, bo antagonizm to też konkretna postawa, ja obejmuje obie przeciwstawne postawy- dlatego widzę lepiej od ciebie pewne sprawy. Owszem wiem że dla ciebie jest to nie do zaakceptowania że świat nie jest czarno-biały i stały, sam podany przez ciebie podział(chaos-ład) pokazuje twój sposób pojmowania, ład jest elementem chaosu jakbyś chciała wiedzieć, więc nie jest w pełni jego przeciwieństwem.

Chyba z Twoim widzeniem nie do końca jest tak jak to sam sobie starasz się przedstawić.

Ja nie pisałam o podziale, ale o antagonizmach, o skrajnościach.

Pomiędzy ładem a chaosem jest cała masa "odcieni/kolorów".

Możesz próbować wmawiać sobie, że ład jest częścią chaosu, ale gdyby tak było to nie byłby on ładem, ale elementem chaosu.

Wiem, że trudno Ci zrozumieć, że coś może dynamicznie istnieć w zorganizowanej harmonii wzajemnie się uzupełniając :)

Bardzo prymitywny przykład takiego stanu mogłeś zaobserwować na lekcji fizyki w temacie "naczynia połączone".

 

 

Masz rację, ale możliwości można powiększać. Sądze że niemożliwe nie istnieje, po prostu albo mamy za mało czasu albo nie mamy odpowiednich środków.

Może nie tyle powiększyć, co zrozumieć, że jest ona większa niż się nam to początkowo wydawało.

I przede wszystkim nie bać się pójść dalej lub sięgnąć wyżej.

Z tym, że przewodnik dobiera trasę do kondycji, jaką podróżnik deklaruje i na taki szczyt go zaprowadzi, na jaki wg danej deklaracji będzie w stanie się dostać. Tu znowu wracamy do naszej wolnej woli.

Co bardziej leniwi mogą mieć później żal jedynie do siebie wiedząc, że mieli siłę wyjść wyżej, a z powodu niechęci do wysiłku mogą wyższe szczyty oglądać jedynie od dołu.

 

 

Coż może twój bóg mi wybaczy że pożądam pięknych kobiet, lubię wino i śpiew. A jak nie, to do Diabła z nim:)

Akurat ten fragment odnosił się do sugerowanego przez Ciebie oczekiwania zemsty z ręki Boga na osoba, które w jakiś sposób zawiniły wobec nas za życia.

Nie ma to nic wspólnego z chęcią cieszenia się ziemskim życiem, którego elementem może być towarzystwo pięknych kobiet, smak wina czy śpiew.

Życie człowieka na ziemi jak najbardziej powinno być pełne radości przy czym winien on pamiętać, aby korzystając z tego życia nie czynił nikomu krzywdy i nie przyczyniał się do tego, że z jego powodu ktoś zostanie skrzywdzony.

 

 

Tu chodzi by racja była moja a nie innych, nikogo nie obchodzi pojecie sprawiedliwosci jako takiej- ona nie istnieje. Ja tam wole chytrość i twardą logikę prawników niż modlitwy do bóstw:)

Przy takim podejściu widzenie zależy od punktu siedzenia.

Zmieniłbyś zdanie, gdyby pewnego dnia prawo prawem, ale "sprawiedliwość" nie byłaby po Twojej stronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast przeżycie/doświadczenie mistyczne, to nie przesadne demonstrowanie swoich uczuć czy poglądów, jak sugerujesz.

To coś, co przychodzi z zewnątrz, coś co jest nam dane, co dopiero poznajemy/doświadczamy, a nie co sami produkujemy.

 

Luzik, ja podałem swoje wytłumaczenie ty twoje.

 

Były i nadal są, i prowadzą do dość nieoczekiwanych nawróceń.

 

Heh, czasami sie zastanawiam, ile za takie szopki kościół płaci skruszonym "nawróconym":)

 

To tak jakbyś wybierał pomiędzy dezintegracją a zachowaniem integralności swojej osoby.

 

Ja tam sobie chasam od jednego punktu do drugiego, wedle woli:)

 

W tej części cytat odnosi się do losów człowieka/duszy po śmierci.

 

Oczywiście:)..........

 

Wierzycie czy nie to nie ma znaczenia, nie tylko katolicy doświadczają jej obecności. To tak jakbyś próbował zaprzeczyć temu, że wiatr wieje.

Wynikające z niej podstawy moralne wspólne dla wszystkich kultur po prostu istnieją.

 

Ten element pomińmy, już kiedyś mi pokazałaś swój "szeroki" horyzont myślowy z przykładem słonia. Nie dzięki, ciesz się życiem i swoją wiedzą.

 

To, o czym piszesz to w skrócie skutek grzechu pierworodnego, czyli chęci człowieka do samostanowienia o tym co dobre a co złe, czyli pychy.

Gdyby ludzie postępowali w zgodzie z Prawem, o którym wcześniej pisałam nie byłoby dziwacznych kultów, morderstw czy gwałtów.

 

Na szczęście nie postępują i cieszy mnie to wielce:) Świat(ziemia) jako gigantyczny konglomerat jest ciekawszy, niż jako 100% zaludniony przez takich samych seryjnie "produkowanych" katolików.

 

Statystyka to taka fajna dziedzina, w której wystarczy wybrać np. odpowiednią grupę badaną i już masz żądany wynik :)

 

Właśnie, dobrze że zazwyczaj nie wypadają one po waszej myśli. Świetnie-nawet powiem.

 

Teoriach, które niestety nawet sposobem naukowym nie dają się potwierdzić, gdyż ich podstawowym problemem jest ograniczoność czasowa, która do równowagi istnienia rozpatrywanej w perspektywie wieczności nijak logicznie nie da się odnieść.

 

Owszem, tylko pismo nie kłamie.

 

Możesz próbować wmawiać sobie, że ład jest częścią chaosu, ale gdyby tak było to nie byłby on ładem, ale elementem chaosu.

Wiem, że trudno Ci zrozumieć, że coś może dynamicznie istnieć w zorganizowanej harmonii wzajemnie się uzupełniając :)

Bardzo prymitywny przykład takiego stanu mogłeś zaobserwować na lekcji fizyki w temacie "naczynia połączone".

 

Bo chaos to nie jest losowość, jest to bezpostaciowa siła twórcza coś jak bóg tylko że nieskończenie idealne. Chaos jest tym wszystkim co o nim mówią i jeszcze czymś więcej. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć dokładnie o nim niczego co nie zaprzeczałoby jego majestatowi. Chaos można również zwać Bogiem(takim ogólnym a nie katolickim w dziecinnej antropomorficznej formie) albo Tao. Owszem porządek jest elementem chaosu, antagonizmem porządku jest bałagan/nieporządek. Poczytaj mitologie inne niż twoja a dowiesz się że ta idea w ogóle się nie zmieniła, więc ja nic nowego nie mówię:)

 

Przy takim podejściu widzenie zależy od punktu siedzenia.

Zmieniłbyś zdanie, gdyby pewnego dnia prawo prawem, ale "sprawiedliwość" nie byłaby po Twojej stronie.

 

I tu mnie masz, bo ja tak właśnie sądze. A nie zmieniłbym zdania, tylko bym się wkurzył, bo ona musi być po mojej stronie, inaczej nie jest dla mnie 'sprawiedliwa':)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, czasami sie zastanawiam, ile za takie szopki kościół płaci skruszonym "nawróconym":)

Może się zdziwisz, ale nie kosztują nic, a o dużej ich części Kościół oficjalnie nawet się nie dowiaduje.

Większość osób nie publikuje swoich świadectw.

Wiedzą o nich co najwyżej najbliżsi danej osoby i księża, którzy wspomagają ją w dalszej drodze jako kapłani.

Wiara nie jest na pokaz, wiara jest stanem danego człowieka, który swoimi doświadczeniami może dzielić się z innymi i robi to najczęściej w obrębie najbliższej wspólnoty.

Równie trywialnie można by było podważać wiedzę, czy doświadczenia Twoje i pozostałych magów, wszak ich płaszczyzna jest analogiczna.

Sęk w tym, że osoby, które coś już wiedzą, mają dużo szersze spojrzenie niż Tobie się wydaje.

 

 

Na szczęście nie postępują i cieszy mnie to wielce:) Świat(ziemia) jako gigantyczny konglomerat jest ciekawszy, niż jako 100% zaludniony przez takich samych seryjnie "produkowanych" katolików.

Smutne jest to Twoje zawężone widzenie świata.

Idąc tą drogą nie-myślenia można stwierdzić, że wszyscy magowie również są tacy sami, dla laika z zewnątrz żadna różnica, mag to mag, nic więcej.

A prawda jest taka, że choć cel dla chrześcijan, w tym dla katolików jest jeden, to dróg do niego wiele i każdy z nas idzie swoją własną.

 

 

Właśnie, dobrze że zazwyczaj nie wypadają one po waszej myśli. Świetnie-nawet powiem.

Chyba znowu nie załapałeś.

Nie chodzi o to czy wypadają one po naszej czy nie naszej myśli. Takie stwierdzenie nie ma żadnego odniesienia w statystyce.

Jeżeli chcesz rozmawiać o badaniach statystycznych, to przejdźmy do konkretów i zobaczymy na ile rzeczywiście są reprezentatywne.

 

 

Owszem, tylko pismo nie kłamie.

Wygląda na to, że nie kłamie, bo żyje od co najmniej kilku tysięcy lat i nadal jest aktualne.

 

 

Bo chaos to nie jest losowość, jest to bezpostaciowa siła twórcza coś jak bóg tylko że nieskończenie idealne. Chaos jest tym wszystkim co o nim mówią i jeszcze czymś więcej. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć dokładnie o nim niczego co nie zaprzeczałoby jego majestatowi. Chaos można również zwać Bogiem(takim ogólnym a nie katolickim w dziecinnej antropomorficznej formie) albo Tao. Owszem porządek jest elementem chaosu, antagonizmem porządku jest bałagan/nieporządek. Poczytaj mitologie inne niż twoja a dowiesz się że ta idea w ogóle się nie zmieniła, więc ja nic nowego nie mówię:)

Widzę, że niczego nowego nie mówisz :)

Chcesz jedynie dopasować teorię chaosu do nieskończoności Boga, a może raczej wtłoczyć Boga w tą teorię.

Kombinuj, może niedługo uda Ci się znaleźć "wytrych" do tej układanki :)

 

 

I tu mnie masz, bo ja tak właśnie sądze. A nie zmieniłbym zdania, tylko bym się wkurzył, bo ona musi być po mojej stronie, inaczej nie jest dla mnie 'sprawiedliwa':)

Ach ta wszechobecna w dzisiejszych czasach moda na relatywizm :)

Ludzie kręcą się wokół "swojego" ogona i nie są w stanie pójść naprzód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiara nie jest na pokaz, wiara jest stanem danego człowieka, który swoimi doświadczeniami może dzielić się z innymi i robi to najczęściej w obrębie najbliższej wspólnoty.

Równie trywialnie można by było podważać wiedzę, czy doświadczenia Twoje i pozostałych magów, wszak ich płaszczyzna jest analogiczna.

Sęk w tym, że osoby, które coś już wiedzą, mają dużo szersze spojrzenie niż Tobie się wydaje.

 

Ta widać ten stan ducha jak nawracacie gdzie tylko się da. Przyznaj się do ateizmu przy takich, to cie zadziobią. A co do magów- nie musisz wierzyć, nie ma to wpływu na moje pojmowanie tej sprawy, u ciebie widzę u ciebie chęć "coś za coś". Również porównuj trywialnie jak masz ochotę:P

 

Smutne jest to Twoje zawężone widzenie świata.

Idąc tą drogą nie-myślenia można stwierdzić, że wszyscy magowie również są tacy sami, dla laika z zewnątrz żadna różnica, mag to mag, nic więcej.

A prawda jest taka, że choć cel dla chrześcijan, w tym dla katolików jest jeden, to dróg do niego wiele i każdy z nas idzie swoją własną.

 

Czasami zdrowo się ograniczać:) A i możesz myśleć że wszyscy magowie są tacy sami, mi nie zależy na demonstrowaniu swojej odrębności. Nawet wole jak żyjecie w niewiedzy:)

 

Wygląda na to, że nie kłamie, bo żyje od co najmniej kilku tysięcy lat i nadal jest aktualne.

 

Wiem że nie kłamie:) Dla mnie żadna religia nie kłamie. Dla mnie to naturalne, ciebie to mierzi.

 

Chcesz jedynie dopasować teorię chaosu do nieskończoności Boga, a może raczej wtłoczyć Boga w tą teorię.

Kombinuj, może niedługo uda Ci się znaleźć "wytrych" do tej układanki :)

 

Heh, nie lepiej zapodać konkretny rozdział i powiedzieć "tu czytaj" bo pisząc o znalezieniu "wytrycha" właśnie "taki" masz na myśli. Jednak się mylisz że próbuję wtłoczyć to boga, tu użyłem słowo Bóg jako plakietki, niektórzy wolą Tao a inni Chaos. Pisząc bóg nie miałem na myśli waszego boga podanego w waszych księgach tylko nazwę. Właściwie dlatego mówi się o chaosie bo tacy jak ty już by chcieli w to wplatać swoje bóstwo. My nie naginamy teorii do wszystkiego, tylko wybieramy odpowiednią teorię do odpowiednich warunków. To wy próbujecie wpasować boga we wszystko by nie było "luk", które być muszą bo wszystkiego przemyśleć się nie da. Jeszcze się taki nie urodził, coby każdemu dogodził. Ja o tym wiem, nie boli mnie to, ciebie i owszem.

 

Ach ta wszechobecna w dzisiejszych czasach moda na relatywizm :)

Ludzie kręcą się wokół "swojego" ogona i nie są w stanie pójść naprzód.

 

Właśnie dzięki relatywizmowi idą na przód a nie siedzą w sidłach nakazów sprzed kilku tysięcy lat. A mówiąc naprzód pewnie miałaś na myśli "naprzód wg. moich nauk bo inaczej się tylko idzie do tyłu". Gdy mówicie szukaj prawdy macie na myśli szukanie "waszej" prawdy... Wasze myślenie jest proste jak drut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta widać ten stan ducha ...

Ehhh, Kaos, ja Ci odpowiadam na zadagnienie dotyczące doświadczeń mistycznych, a Ty komentujesz to tak, jakbyś w ogóle mojej odpowiedzi nie przeczytał.

 

...jak nawracacie gdzie tylko się da.

Masz na myśli rozmowy takie jak ta?

Zadajesz pytania, ja w miarę moich możliwości odpowiadam. Nic więcej.

Natomiast nawrócić może Cię jedynie Bóg, ale do tego potrzebna jest Twoja wola.

 

Wiem że nie kłamie:) Dla mnie żadna religia nie kłamie. Dla mnie to naturalne, ciebie to mierzi.

I znowu używasz skrajnych określeń, prawdę mówiąc zupełnie dla mnie obcych.

Wygląda na to, że rzeczywiście nie zależy Ci na zrozumieniu tego, co do Ciebie piszę, ale na takim pustym pogadaniu i w miarę możliwości przypięciu mi jakiejś "łatki".

 

Heh, nie lepiej zapodać konkretny rozdział i powiedzieć "tu czytaj" bo pisząc o znalezieniu "wytrycha" właśnie "taki" masz na myśli.

Niestety nie taki.

Ten, o którym napisałam wymaga myślenia, kojarzenia faktów i otworzenia się na całość, a nie tylko wybrany fragment Twojej prawdy.

 

My nie naginamy teorii do wszystkiego, tylko wybieramy odpowiednią teorię do odpowiednich warunków.

A jest w tym jakaś różnica? :)

 

 

To wy próbujecie wpasować boga we wszystko by nie było "luk", które być muszą bo wszystkiego przemyśleć się nie da. Jeszcze się taki nie urodził, coby każdemu dogodził. Ja o tym wiem, nie boli mnie to, ciebie i owszem.

Oczywiście, że człowiek nie ogarnie Boga :)

Dlatego też nie jest w stanie znaleźć luk, o których napisałeś :)

"Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić." 1 Kor 2, 15

 

A co do tych dolegliwość, to nie chce mi się już na te Twoje zaczepki odpowiadać...

Stworzyłeś sobie jakiś ograniczony obraz osoby myślącej inaczej od Ciebie i jeżeli jest to dla Ciebie wygodne, to trudno, tkwij sobie w tym betonie, ja nie zamierzam na siłę go kruszyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehhh, Kaos, ja Ci odpowiadam na zadagnienie dotyczące doświadczeń mistycznych, a Ty komentujesz to tak, jakbyś w ogóle mojej odpowiedzi nie przeczytał.

 

Można przeczytać i nie zrozumieć albo nie przyjąć do wiadomości. Poza tym nie muszę pisać potwierdzeń, owszem przyjąłem do wiadomości.

 

Masz na myśli rozmowy takie jak ta?

Zadajesz pytania, ja w miarę moich możliwości odpowiadam. Nic więcej.

Natomiast nawrócić może Cię jedynie Bóg, ale do tego potrzebna jest Twoja wola.

 

Sugerujesz że przesyt wszechogarniającymi treściami katolickimi jak i legiony prozelitycznych proroków na forach to przypadek, czy moja paranoja? Nie pamiętam bym obiecywał katolikom "moje" piekło i mówił że czeka ich jakiś zły czart bo nie słuchają moich słów oraz żebym wklejał cytaty z ksiąg jako dowody:) Ja o tym wiem ale rozmowa polega na wzajemnej tolerancji a nie wciskaniu mi idei które znam, ale ich nie popieram i nie ruszają mnie. Wąpię że nawet jakbyście pół dnia mi klepali że bóg istnieje to za 300 razem bym się zgodził(oczywiście w pewnych warunkach się zgadzam ale nie o tym tu mowa).

 

I znowu używasz skrajnych określeń, prawdę mówiąc zupełnie dla mnie obcych.Wygląda na to, że rzeczywiście nie zależy Ci na zrozumieniu tego, co do Ciebie piszę, ale na takim pustym pogadaniu i w miarę możliwości przypięciu mi jakiejś "łatki".

 

Nie rozumiem. Już dawno napisałem że wszystkie religie są dla mnie równie prawdziwe, bo każda jest fałszywa. Owszem mogę dla siebie którąś "powołać do życia" za pomocą wiary, tyle. Coś ci w tym nie pasuje?? Owszem rozumiem wszystko co piszesz ale relatywnie a nie absolutnie. Kilka razy nawet przyznałem ci rację, chyba nie oczekujesz 100% poparcia u mnie?:) A łatek nie przypinam bo są nie oddają realiów:)

 

Niestety nie taki.

Ten, o którym napisałam wymaga myślenia, kojarzenia faktów i otworzenia się na całość, a nie tylko wybrany fragment Twojej prawdy.

 

Raczej ty tak robisz. Mówisz że wplatam twojego boga w swoje idee. A może to ty tak robisz? Oczywiście zakładasz nieomylność swoich poglądów, ale dlaczego ja miałbym tak nie zrobić?:) Otwarcie się na całość= bezsprzeczna zgodna z tym wszystkim co napisałaś, "nie ma bata" mówiąc kolokwialnie:)

 

A jest w tym jakaś różnica? :)

 

Gigantyczna. Gdyby tak nie było, to wszyscy bogowie nie zależnie od położenia geograficznego byliby całkowicie identyczni. A jednak Budda różni się od Jahwe, Tezcatlipoca od Hadesa mimo podobnych funkcji/przeznaczenia. Tak samo moralność chrześcijańska jest dla chrześcijan a moralność ludu Ubuntu jest dla ludu Ubuntu, obie na pewno różnią się diametralnie. Dlaczego ludy afrykańskie miast bezsprzecznie przyjąć katolicyzm wykształciły tzw. voodoo?? Wiara ma swoją konkretną niszę, bóstwa funkcje, głupota jest naciąganie ich roli do wszystkiego, tkanina w pewnych miejscach zacznie puszcać, gdzieniegdzie na krawędziach pojawią się małe prześwity itd.

 

Oczywiście, że człowiek nie ogarnie Boga :)

Dlatego też nie jest w stanie znaleźć luk, o których napisałeś :)

 

Myślałem że stronisz od gnostycyzmu, owszem to ma sens ale wy jednak(w katolicyźmie) bogu nadajecie formy i cechy.

 

A co do tych dolegliwość, to nie chce mi się już na te Twoje zaczepki odpowiadać...

Stworzyłeś sobie jakiś ograniczony obraz osoby myślącej inaczej od Ciebie i jeżeli jest to dla Ciebie wygodne, to trudno, tkwij sobie w tym betonie, ja nie zamierzam na siłę go kruszyć.

 

Dostosowuje się do poziomu rozmówcy:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...