Skocz do zawartości

Nauka Bioenergioterapi - jak zacząć itp. :)


Cadaveris

Rekomendowane odpowiedzi

Witam :)

 

Od zawsze chciałem się nauczyć niejako leczyc stosując wlasną energie :) Kiedys juz cos probowalem . .ale to byly nieprzemyślane i w sumie głupie próby - heh choć rezultaty były :) Teraz postanowiłem się wziaść za to poważnie i teraz pytanie do specjalistów - jak zacząc itp. z czym co się je... moze jakieś ksiazki polecicie albo strony internetowe ? Choć osobiscie nie lubie ksiazek itp. wole jak ktoś bezposrednio mi pisze/mówi ponieważ sa to informacje mniej suche i sztywne oraz bardziej konkretne a w ksiazkach to jest takl zę 10 stron a 2-3 linijki konkretu :) Może dla niektórych dobrze jest tlumaczyć cos w taki sposob ... ale mnie to dobija :)

 

Czekam na odpowiedzi i pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nashira

Cadaveris - najwazniejsze, ze chcesz, czujesz potrzebę ;) od tego sie zaczyna. Z doświadczenia powiem Ci, ze jak zaczynasz szukac, samo się nagle zaczyna otwierac i niejako coś znajduje Ciebie, a nie na odwrot.

 

Pytaałes o systemy. jest ich dużo. Podstawowa bioenergoterapia bazuje tylko na tym, co czlowiek ma w sobie, poniekad na darach, gdyz nie kazdy może sama w sobie coś rozbudzic dostatecznie mocno, aby leczyc. Zwlaszcza kogoś obcego. To caloksztalt wiedzy. Nie tylko o aurze, energii czlowieka. Zawsze zaczyna się od czakr i meridianow. Najpierw trzeba zrozumiec JAK energia krąży i czym jest.

 

Skoro nei lubisz ksiązek - musisz poszukać przewodnika, ktory Cię nauczy ;) nie zrobisz tego przez internet. Nie nauczysz się z samych książek. Teoria i praktyka sa blisko, ale.. ;)

 

nie polece nic konkretnego, póki nie zastanowisz NA CZYM Ci zalezy.

 

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz zalezy mi na rozwoju :) i uważam że nauka dobrego dysponowania własną energią jest dobrym sposobem rozwoju. Widzisz chce być dobrym człowiekiem, nie neutralnym. Myśle że jak naucze się wlasnie tej sztuki leczenia bede mugł zrobić wiecej :) Teraz tylko musze się odpowiednio zmotywować i wziaść do pracy .. lecz ... musze wiedzieć jak pracować nad sobą aby osiagnąc dobry cel :) i teraz chciałbym abys mi napisała na jakiej zasadzie opiera sie to leczenie jakie jest jej dzialanie itp. i oczywiscie co jest mi potrzebne by zaczać leczyć .. jakie umiejetności. a o darze mi nie pisz :) Ja wierze! a dar ... jak jest to dobrze .. jak nie to trudno płakać nie bede bo wiem że jestem w stanie zrobić WSZYSTKO xD ( heh jak to brzmi ;p ... poczekajmy na praktyke :P)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nashira

:) determinaja na 5 :)

zacznij od rozwoju duchowego. Wszystko zaczyna się i kończy na tym. TO JEST TA SIŁA. Nie chodzi to o zdeklarowanie na jakąś religię, nie. To moze iść w parze, ale nie musi. Zaczynasz od wycieszenia, panowania nad soba, swoimi myslami, ciałem. Medytujesz nad wyciszeniem, poznajesz swoje cialo, wsłuchujesz się w wewnętrzne głosy i starasz się je rozróżniac.

 

To krok pierwszy :)

 

przyklad - jesli zdecydujesz się np na reiki, spotykasz mistrza, który - jak go przyciśniesz, pokarze Ci drogii i przygotuje do wszystkiego po troszeczku. Tak najprosciej i najefektywniej ;) ale na to zawsze masz czas ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nashira

widzisz, podstawowa róznica jest taka, ze przy systemach uzdrawiania jak np reiki ) masz inicjację, ktora wdraża Cię w uniwersalną energie. masz silniejsze wibracje, możesz więcej na początku. Zwykłe bioenergoterapie bazuja przede wszystkim na zdolnościach, nie wzmacniają wibracji aury w taki sposob. Niektórzy bioenergoterapeuci musza sie "ładowac", bo sa zmeczeni po zabiegach. tu to ni wystepuje ;)

 

zapraszam do wujka google, poszukaj tego systemu, ktory bedzie Ci najbardziej odpowiadal.

 

uciekam, pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm czarno widze to moje szukanie tych systemów. Bede próbowal metodą prób i błedów :) Po co mi jakiś schemat :) Pierwsi uzdrowiciele musieli sami do tego dojść i doszli - wiec ja też moge :P Hmmm jestem strasznie naiwny wierzac że w ten sposob dam rade ale co tam :P Moje spostrzeżenia, próby itp. bede cześciowo opisywał w tym temacie :)

 

Pozdro!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, żeby na początku zająć się rozwojem czakr i energetyki.

Pokochaniem siebie - Boga - wszystkiego.

 

Fajnym ćwiczeniem jest, żeby ludziom jakich spotkach, wysyłać energie (dobra oczywiście), np. energie z serce (np. kolor złoty [miłość bezinteresowna]) + intencja: "kocham Cię bezinteresownie"... (Chciałem pozdrowić osobę, która "wymyśliła" to "ćwiczenie" - bardzo mi pomogłeś. )

 

No i najważniejszy (chyba - zależy. . . ) jest - abyś szedł za "głosem" serca..

 

Proponuje także wyciszać umysł (1 - 2 razy na dzień wystarczy [zależy od Ciebie]) - ze zbędnych myśli, myślokształtów itp.. Tak - abyś to Ty rządził swoim umysłem, abyś ty zarządzał jakie myśli mają "być".. :)

 

Pozdrawiam,

Filip

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest też bioenergoterapia medycznego chi qung "Sześć tajemnych słów". Ale tylko o tym słyszałem. Poszukaj w googlach. Zresztą w ogóle ćwiczenia tai chi, chi qung pomagają przede wszystkim poczuć energię i jej przepływ.

 

Poza tym taka moja rada na marginesie - jak ktoś zaczyna się zajmować takimi sprawami jak energie czy medytacja to dobrze jest się oprzeć na jakiejś sprawdzonej tradycji. Niektóre np. chi kung, joga, buddyzm, ezoteryczne chrześcijaństwo mają po kilka tysięcy lat, więc do pewnego stopnia można mieć do nich zaufanie. Chodzi mi o linie przekazu. No ale to już temat na oddzielną dyskusję.

 

Tak jak powiedziała Nashira (święte słowa) zacznij od rozwoju duchowego. Jak mówił Steiner, każdemu kroku na ścieżce rozwoju powinny towarzyszyć trzy kroki na ścieżce moralności. Chodzi o to żeby nie rozpętać sobie piekła na własne życzenie. Jeśli ktoś się zaczyna zajmować np. medytacją to powinien się do tego odpowiednio przygotować, bo inaczej może mieć do czynienia z takimi silnymi (a czasami negatywnymi energiami), że może sobie nie poradzić. Kiedy ktoś zaczyna się tym zajmować to właśnie na początek wychodzą z niego wszystkie negatywne cechy i zachowania.

Żeby leczyć innych samemu trzeba być oczyszczonym. Leczenie to przede wszystkim usuwanie przyczyn na poziomie mentalno-emocjonalnym. Leczenie energią oczywiście bardzo pomaga, ale każdy praktyk Ci powie, że jak pacjent nie jest gotowy do zmiany w swoim życiu, albo jej po prostu nie chce to za jakiś czas choroba powróci. Poza tym niektórzy wcale nie chcą wyzdrowieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) w kwestii rozwoju, wyciszania i medytacji polecam rowniez poczytac Dalai Lame (np "Jak praktykować. Jak nadać życiu sens").

Co do Reiki, nie zebym reklamowala :8P: ale jedna z czech rozniacych ta metode od wielu energoterapii jest to, ze korzystamy z enrgii uniwersalnej, energii wszechswiata jak mowia Japonczycy, czy tez jak mowimy w swiecie bardziej chrzescijanskim energii Boskiej. Chodzi o to, ze energia plynie przez nas a nie z nas, czyli nie oslabiamy siebie. Ale to tematy duzo bardziej rozlegle. Rowniez polecam google i ksiazki :)

Pozdrawiam najserdeczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm czyli co w Reiki chodzi o to że MY ( osoba leczaca " ) staje sie narzedziem wychwytującym najczystrzą energie z wszechswiata ( otoczenia ) i nadającą jej emocje ( zadanie ) leczenia celu - w tym wypadku pacjeta :) tak ? Jezeli tak to w Reiki chodzi o doskonale połączenie nas samych z otoczeniem - jeżeli tak to mamy nie ograniczoną moc hmm kusi mnie by zmienić swoje plany i jednak troche posmakować energi wszechswiata :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz nielubie takich ksiazek o figu migu :) Do wnioskow zawartych w tej ksiazce sam dojde - musze tylko poznać glówne ZASADY na których stoją poszczegolne techniki i cale dziedziny :) jak sie ucze ...to najpierw ucze się metody potem dochodze SAM na czym dokładniej ona polega itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do Szyli. Jak wygląda inicjacja w reiki? Słyszałem, że składa się jakąś przysięgę. Czy to prawda? Czy żeby przejść kolejne stopnie trzeba samemu uzdrawiać innych, czy można praktykować dla siebie? I jeszcze pytanie o linie przekazu. Pobieżnie przejrzałem strony i przeczytałem, że jest kilka systemów reiki: japońskie, buddyjskie, kundalini i zachodnie (z linii Kuthumi). Które będzie dobre na początek? Poza tym jak to jest z tą inicjacją. Czy ktoś kto kompletnie nie czuje energii, kto nawet nigdy w życiu nie medytował, jest w stanie po inicjacji coś poczuć, czy nawet kierować przepływem tej energii? Bo ja nie za bardzo wierzę w takie inicjacje na kursach za kasę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm czyli co w Reiki chodzi o to że MY ( osoba leczaca " ) staje sie narzedziem wychwytującym najczystrzą energie z wszechswiata ( otoczenia ) i nadającą jej emocje ( zadanie ) leczenia celu - w tym wypadku pacjeta :) tak ? Jezeli tak to w Reiki chodzi o doskonale połączenie nas samych z otoczeniem - jeżeli tak to mamy nie ograniczoną moc hmm kusi mnie by zmienić swoje plany i jednak troche posmakować energi wszechswiata :P

Hm, nie emocje a raczej intencje :) generalnie laczymy sie z ta energia i ukierunkowujemy gdzie trzeba w okreslonym celu :)

Powiedzialabym, ze nieograniczonej to nie, bo "gora" wie co robi, i zazwyczaj nie jestesmy w stanie dzialac wbrej jej woli ( a przynajmniej nie poinnismy)

 

Mam pytanie do Szyli. Jak wygląda inicjacja w reiki? Słyszałem, że składa się jakąś przysięgę. Czy to prawda? Czy żeby przejść kolejne stopnie trzeba samemu uzdrawiać innych, czy można praktykować dla siebie? I jeszcze pytanie o linie przekazu. Pobieżnie przejrzałem strony i przeczytałem, że jest kilka systemów reiki: japońskie, buddyjskie, kundalini i zachodnie (z linii Kuthumi). Które będzie dobre na początek? Poza tym jak to jest z tą inicjacją. Czy ktoś kto kompletnie nie czuje energii, kto nawet nigdy w życiu nie medytował, jest w stanie po inicjacji coś poczuć, czy nawet kierować przepływem tej energii? Bo ja nie za bardzo wierzę w takie inicjacje na kursach za kasę.

 

Reiki, tak na prawde to jeden system - japonski, reszta to, ze tak to nazwe "tuningi" i systemy z zapozyczeniami i teoretycznie nie powinny sie tak nazywac. To system zapoczatkowany przez japonskiego mnicha Mikao Usui (ze tak powiem "traemark") wiec reszta to poprostu inne metody leczenia i rozwoju.

Tak nie trzeba koniecznie juz miec zdolnosci czy umiec cos zeby przystapic do inicjacji. Trzeba wykazac, ze tego sie chce i miec dobre zamiary :)

Stopien pierwszy to podstawowe nauki, tylko samoleczenia i rozwoju. Inicjacje sa cztery i odbywaja sie w trakcie kursu z przerwami zazwyczaj. To jest tak zwane "dostrojenie" przez nauczyciela do wibracji energii Reiki. Po tym nalezy duzo cwiczyc i pracowac nad soba, energia wtedy juz plynie, ale niekoniecznie sie cos czuje to zalezy, u kazdego bywa inaczej, jedni czuja mase roznych rzeczy od momentu inicjacji inni muza dlugo cwiczyc zeby cos poczuc, czy zobaczyc. Ale energia dziala :) dopiero drugi stopien i kolejna inicjacja pozwala nam na leczenie innych :)

Pozdrawiam najserdeczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam :) Ostatnio próbowałem coś na moim kumplu .... xD .... Ma on coś z kolanem, chodzi na zabiegi itp. lecz niebardzo pomagają a jesli nawet to na krótko. Kiedyś mu powiedziałem że chce sie nauczyc jakieś techniki bioenergioterapeutycznej, i tak jakoś sie zgadaliśmy ze pozwolil mi ćwiczyc na nim :P ... troche :) Ostatnio próbowalismy ... skupilem energie itp. obczaiłem jego kolano ... widziałem w nim jakby ciemną energie, wiec na wstepie jakby mentalnymi rekami wywaliłem ją .. przynajmniej jej cześć ... a nastepnie władowałem tam energie z intencją pomocy/leczenia itp. Wcześniej poprosiłem Boga by uzyczył mi siły bym był w stanie pomóc kumplowi.

Troche podładowałem i w sumie tyle ... bo nie wiedziałem co zrobić xD a pozatym jakoś dziwnie sie czułem. Spytałem się go czy cos czuł to powiedział że na poczatku takie lekkie ciepełko. No i się rozeszliśmy. Jak wróciłem do domu miałem krwotok z nosa ;/ tzn zdarza mi sie to dość czesto i może to był zbieg okoliczności, ale z 2 strony zastanawiam się czy przez wypadek zamiast wywalić z kumpla tą "ciemna" energie to wsadziłem ją w siebie ;/ Jak myślicie ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam

 

Wyglą na to, że powinieneś jednak skorzystać z rady Szyli i wykorzystywać energię z zewnątrz.

Prawdopodobnie stało się tak jak napisałeś. Wpompowałeś w kumpla część swojej energii, a że powstało między Wami coś w rodzaju naczyń połączonych, to załapałeś "śmiecia".

Gdybyś się "uziemił" lub otworzył inny kanał umożliwiający odprowadzenie "ciemnej" energii poza Twój organizm, to prawdopodobnie dysponowałbyś większą siłą i przy okazji "spuściłbyś" brudną energię poza siebie.

 

A tak przy okazji. Czy wiesz co znaczy Twój nick? Moim zdaniem jest nieco sprzeczny z założaniami uzdrawiania. ;)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację :) A Ty masz jakieś doświadczenie w tym temacie ?

 

A co do nick'u to wiem co oznacza ... w sumie jest kilka znaczeń, najbardziej lubie "władca ruin " albowiem " przyszedłem by ruiny zamienić w życie" heh :) a pozatym władca zwłok jakoś dziwnie brzmi :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w przekładzie najbardziej bliskim (łacina) wychodzi to drugie znaczenie :(

Może to trochę niestosowne, ale proponowałabym małą kosmetykę i drobną zmianę. Coś o podobnym brzmieniu, lecz znacznie bliższym pozytywnej energii. Będzie to prawie to samo, ale prawie i tu robi dużą różnicę ;)

 

A co do doświadczenia praktycznego w bioenergoterapii, to staram się go nie mieć. Ezoteryka przyciąga mnie już od dawna, ale wiem, że nie wolno mi wchodzić w nią zbyt daleko. Tarot jest totalnie zakazany. Może jeszcze nie jestem gotowa?

 

Poza tym można powiedzieć, że do tej pory nie dbałam o swoją energię tak jak powinnam, więc nawet jak bym teraz chciała, to i tak by z tego prawdopodobnie nic nie wyszło.

 

Wiedza na tematy ezoteryczne, w tym co nieco o energii i bioenergotarapii przybywa do mnie z różnych źródeł. Częściowo od znajomych (bioenergotarapia, reiki), częściowo z lektury różnych artykułów, książek, ale w największym stopniu z tego co czuję, a mogę zidentyfikować w oparciu o powyższe.

 

Z tego, co w skrócie mogę powiedzieć: wszystko, co się wokół nas dzieje podlega teorii naczyń połączonych. Abyś mógł korzystać z energii musisz dbać nie tylko o wszystkie jej rodzaje, ale również o rozwój swojego umysłu oraz o zdrowie i kondycję ciała. Dopiero, kiedy osiągniesz harmonię będziesz mógł w pełni delektować się energią przez Ciebie przepływającą oraz kontrolą nad jej strumieniami. Ważne abyś: myślał pozytywnie, szanował to, co wokół Ciebie się znajduje (ludzi, zwierzęta, rośliny itd.), nie gonił za doczesnością, uczył się pokory.

 

Wiem, że nie lubisz czytać "podręczników", nawet tych ezoterycznych. Mimo tego proponuję, żebyś od czasu do czasu do któregoś zajrzał. Nie chodzi, o to abyś przeczytał całość "od deski do deski", ale np. część tematu, który Cię w tej chwili "męczy". W ten sposób będziesz mógł odnieść swoje spostrzeżenia do doświadczeń innych osób.

 

Na tym forum jest dział „Czakra korony” – warto przejrzeć.

Jeżeli chcesz mnie spytać o coś konkretnego zapraszam. Jeśli tylko będę mogła, to pomogę.

 

Pozdrawiam :_papa:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Poza tym taka moja rada na marginesie - jak ktoś zaczyna się zajmować takimi sprawami jak energie czy medytacja to dobrze jest się oprzeć na jakiejś sprawdzonej tradycji. Niektóre np. chi kung, joga, buddyzm, ezoteryczne chrześcijaństwo mają po kilka tysięcy lat, więc do pewnego stopnia można mieć do nich zaufanie. Chodzi mi o linie przekazu. No ale to już temat na oddzielną dyskusję.

 

Tak jak powiedziała Nashira (święte słowa) zacznij od rozwoju duchowego. Jak mówił Steiner, każdemu kroku na ścieżce rozwoju powinny towarzyszyć trzy kroki na ścieżce moralności. Chodzi o to żeby nie rozpętać sobie piekła na własne życzenie. Jeśli ktoś się zaczyna zajmować np. medytacją to powinien się do tego odpowiednio przygotować, bo inaczej może mieć do czynienia z takimi silnymi (a czasami negatywnymi energiami), że może sobie nie poradzić. Kiedy ktoś zaczyna się tym zajmować to właśnie na początek wychodzą z niego wszystkie negatywne cechy i zachowania.

 

Nie zgadzam sie z tym, ze dobrze oprzec sie na jakiejs sprawdzonej tradycji. Mysle, ze najlepiej kierowac sie swoim wewnetrznym glosem. Rozwoj swiadomosci polega na oderwaniu sie od cudzych wplywow, a wiec przechodzenie z jednych nawykow w drugie albo zaprzestanie sluchania kogos, aby posluchac kogos innego nie prowadzi do wolnosci. Na subtelnym poziomie percepcja jest zaburzona przez to czego oczekiwalismy - jezeli "mistrz" powie, ze astralny swiat jest pelen zlych energii, to bedzie to wlasnie to co zobaczymy.

Nie ma co straszyc ludzi, kazdy ma prawo doswiadczac indywidualnie.

Sluchajcie siebie, zaufajcie sobie. Wszystko czego potrzebujecie jest w Was.

Zamiast do podrecznika zajrzyjcie do swojego wnetrza i niczego sie nie bojcie.

Edytowane przez bacchante
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bacchante,

 

nie chodzi o uleganie cudzym wpływom, tylko o podnoszenie poziomu świadomości.

Nie chodzi o to, żeby robić coś zgodnie z książką, ale żeby poznać doświadczenia innych osób i zmniejszyć ryzyko.

Po co wywarzać drzwi otwarte. Poszerzając swoje horyzonty, większasz swoje możliwości.

A to czego będzie Ci dane doświadczyć, na pewno doświadczysz indywidualnie.

Nie krzycz nigdy "wszyscy hop do wody", bo nie wszyscy potrafią pływać.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam sie z tym, ze dobrze oprzec sie na jakiejs sprawdzonej tradycji. Mysle, ze najlepiej kierowac sie swoim wewnetrznym glosem. Rozwoj swiadomosci polega na oderwaniu sie od cudzych wplywow, a wiec przechodzenie z jednych nawykow w drugie albo zaprzestanie sluchania kogos, aby posluchac kogos innego nie prowadzi do wolnosci. Na subtelnym poziomie percepcja jest zaburzona przez to czego oczekiwalismy - jezeli "mistrz" powie, ze astralny swiat jest pelen zlych energii, to bedzie to wlasnie to co zobaczymy.

Nie ma co straszyc ludzi, kazdy ma prawo doswiadczac indywidualnie.

Sluchajcie siebie, zaufajcie sobie. Wszystko czego potrzebujecie jest w Was.

Zamiast do podrecznika zajrzyjcie do swojego wnetrza i niczego sie nie bojcie.

 

Tu absolutnie ja sie musze niezgodzic, a wrecz stwierdzic, ze to glupstwo. Po pierwsze jesli ktos dopiero zaczyna sie "brac" za rozwoj, to nie mozna oczekiwac, ze bedzie potrafil rozroznic, ktory "glos" jest ktory i czego sluchac. Po to sa pewne metody, mistrzowie itd, zeby wprowadzac adeptow, dopiero jesli sie jest gotowym i ma na tyle rozwinieta intuicje, a takze wypracowana wspomniana moralnosc poniekad, mozna sie wtedy w owa intuicje wsluchiwac i samemu siebie prowadzic.

To tak jakby ktos chcial zrobic prawo jazdy i wsadzasz go w samochod i mowisz, ze najlepiej zeby sam sobie pojechal na miasto, bo kazdy instruktor uczy inaczej a najlepiej nauczy sie sam :)

Pozdrawiam najseredczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze jesli ktos dopiero zaczyna sie "brac" za rozwoj, to nie mozna oczekiwac, ze bedzie potrafil rozroznic, ktory "glos" jest ktory i czego sluchac. Po to sa pewne metody, mistrzowie itd, zeby wprowadzac adeptow, dopiero jesli sie jest gotowym i ma na tyle rozwinieta intuicje, a takze wypracowana wspomniana moralnosc poniekad, mozna sie wtedy w owa intuicje wsluchiwac i samemu siebie prowadzic.

Kiedy czlowiek dopiero co rozwija swiadomosc trudno mu okreslic kto jest odpowiednim mistrzem dla niego. Mozna trafic na roznych ludzi. Tak czy inaczej uzaleznianie sie od kogokolwiek nie prowadzi do rozwoju swiadomosci a jedynie do podazania czyjas sciezka.

Najlepsze co mozna dla siebie zrobic to uwolnic sie od wszelkich wplywow i wsluchac sie w siebie. To bardzo proste, wystarczy zwykla kontemplacja. Kazdy w pewnym momencie uslyszy wlasciwy "glos", bo latwo odroznic mysloksztalty od wlasnej swiadomosci.

 

To tak jakby ktos chcial zrobic prawo jazdy i wsadzasz go w samochod i mowisz, ze najlepiej zeby sam sobie pojechal na miasto, bo kazdy instruktor uczy inaczej a najlepiej nauczy sie sam :)

To nie jest dobra analogia, bo rozwoj swiadomosci to nie uczenie sie czegos od kogos, tylko rozwijanie siebie zgodnie z wlasnym wnetrzem. Wlasnego rozwoju i swiadomosci nie nauczysz sie od nikogo. Jesli uczysz sie, to po prostu kogos imitujesz. Przy tym uzalezniasz sie od kogos - utwierdzasz sie w przekonaniu, ze jestes wciaz zalezna. A tu powinno byc inaczej.

Rozwoj swiadomosci to nie zwykle uczenie sie pisania, czytania czy prowadzenia samochodu.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie chodzi o uleganie cudzym wpływom, tylko o podnoszenie poziomu świadomości.

Nie chodzi o to, żeby robić coś zgodnie z książką, ale żeby poznać doświadczenia innych osób i zmniejszyć ryzyko.

 

Rozumiesz, ze ryzyka nie ma, jesli nie ma strachu przed ryzykiem. Bardzo czesto ksiazki "uswiadamiaja" o owym ryzyku, niepotrzebnie. Gdy ludzie rozwijaja sie i nie maja pojecia o "ryzyku", innymi slowy nie wiedza, ze trzeba sie bac - to sie nie boja i sa bezpieczni.

 

Po co wywarzać drzwi otwarte. Poszerzając swoje horyzonty, większasz swoje możliwości.

 

Kolejna nietrafiona analogia. Po co czytac o tym albo pytac kogos co bedzie za drzwiami jak to wplywa na to, co zobaczymy za drzwiami?

 

A to czego będzie Ci dane doświadczyć, na pewno doświadczysz indywidualnie.

Nie krzycz nigdy "wszyscy hop do wody", bo nie wszyscy potrafią pływać.

 

Ta "woda", do ktorej chcialabym, aby kazdy skakal indywidualnie, wolny i bez uprzedzen i strachu - zmienia sie w straszne glebiny, a i plywanie jest niemozliwe TYLKO dlatego, ze "mistrz" powiedzial, ze tak jest. To co przezywamy podczas rozwoju swiadomosci jest tak subtelne, ze wszystko czego dowiadujemy sie na ten temat wplywa na to co tam znajdziemy. Wszyscy potrafia plywac, tylko czasami tak zwani "mistrzowie" uwazaja, ze nie.

Prawdziwy mistrz zacheca ucznia do odkrywania na wlasna reke. Nie udziela jasnych odpowiedzi i nie mowi czego sie spodziewac zdajac sobie sprawe z relatywnosci przezyc i wplywu na percepcje ucznia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy czlowiek dopiero co rozwija swiadomosc trudno mu okreslic kto jest odpowiednim mistrzem dla niego. Mozna trafic na roznych ludzi. Tak czy inaczej uzaleznianie sie od kogokolwiek nie prowadzi do rozwoju swiadomosci a jedynie do podazania czyjas sciezka.

Najlepsze co mozna dla siebie zrobic to uwolnic sie od wszelkich wplywow i wsluchac sie w siebie. To bardzo proste, wystarczy zwykla kontemplacja. Kazdy w pewnym momencie uslyszy wlasciwy "glos", bo latwo odroznic mysloksztalty od wlasnej swiadomosci.

 

 

To nie jest dobra analogia, bo rozwoj swiadomosci to nie uczenie sie czegos od kogos, tylko rozwijanie siebie zgodnie z wlasnym wnetrzem. Wlasnego rozwoju i swiadomosci nie nauczysz sie od nikogo. Jesli uczysz sie, to po prostu kogos imitujesz. Przy tym uzalezniasz sie od kogos - utwierdzasz sie w przekonaniu, ze jestes wciaz zalezna. A tu powinno byc inaczej.

Rozwoj swiadomosci to nie zwykle uczenie sie pisania, czytania czy prowadzenia samochodu.

Pozdrawiam.

 

Przykro mi ale nie wiem dlaczego stawiasz sie tu na stanowisku kogos, kto wszystko wie najlepiej i kogo wszyscy musza sluchac.

Wiesz mi, nie dla wszystkich jest tak latwo rozpoznac glos wlasnej swiadomosci czy tez intuicji. Wybacz, ale masa mlodych ludzi, ktorzy zabieraja sie za rozwoj, nie zaczynaja dlatego, bo nagle uslyszeli ten glos, ale wlasnie dzieki bodzcom zewnetrzym. Mistrzowie sa byli i beda, i maja cel i zadanie. I wszechswiat ich postawil w odpowiednich miejscach i porach, aby byli przewodnikami dla tych, ktorzy szukaja drogi. Wiec nie trafia sie na "roznych ludzi", bo nie ma przypadkow :) A to ze ktos Cie prowadzi, nie znaczy ze bedziesz go kopiowal. I tak, uwazam, ze to dobra analogia, bo teoretycznie uczyc jezdzic kazdy moglby sie nauczyc sam, bez instruktora. Jednak instruktor jest po to aby poprowadzic, naprowadzic, pomoc i przede wszystkim zeby delikwent nie wpakowal sie do rowu, nie zrobil krzywdy sobie albo komus, tudziez nie nabyl zlych nawykow :) zeby odpowiedziec na pytania.

Mistrzowie zarowno jak nasi duchowi przewodnicy nie sa tu po to aby nas wciskac w schematy :) sa tu aby nas wspierac i nam pomagac, podac zapalke kiedy przygasa nam pochodnia, dodac motywacji kiedy watpimy etc, bo to dluga droga i nie najlatwiejsza :)

Pozdrawiam najserdeczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi ale nie wiem dlaczego stawiasz sie tu na stanowisku kogos, kto wszystko wie najlepiej i kogo wszyscy musza sluchac.

 

Rownie dobrze moglabym powiedziec to samo o Tobie. Nie stawiam sie na zadnym stanowisku tylko wyrazam stanowczo opinie. Nikt nie musi mnie sluchac. Nie kaze nikomu skakac do wody. Mowie z wlasnego doswiadczenia i z obserwacji.

 

Wiesz mi, nie dla wszystkich jest tak latwo rozpoznac glos wlasnej swiadomosci czy tez intuicji. Wybacz, ale masa mlodych ludzi, ktorzy zabieraja sie za rozwoj, nie zaczynaja dlatego, bo nagle uslyszeli ten glos, ale wlasnie dzieki bodzcom zewnetrzym.

 

To prawda, niewielu utrzymuje swiadomosc z jaka sie urodzili bedac programowanymi od pierwszego dnia, wiec taki zewnetrzny bodziec przyspiesza proces.

 

Mistrzowie sa byli i beda, i maja cel i zadanie. I wszechswiat ich postawil w odpowiednich miejscach i porach, aby byli przewodnikami dla tych, ktorzy szukaja drogi. Wiec nie trafia sie na "roznych ludzi", bo nie ma przypadkow :)

 

Tez prawda. Tak samo jak wszystko inne ma cel i zadanie. Lekarz ma cel i zadanie i teoretycznie jest potrzebny (teoretycznie, bo praktycznie ludzkie ciala maja zdolnosc regeneracji), ale czasami ten lekarz moze byc oszustem albo partaczem. Tak samo i z mistrzami. Jesli nie jestes lekarzem medycyny to nie rozpoznasz czy jestes dobrze leczony. Ale to prawda, oszusci i partacze pojawiaja sie w zyciu tych ludzi, ktorzy podswiadomie sobie to zalozyli, wiec wszyscy sa w odpowiednim miejscu - i oszust i oszukiwany.

 

A to ze ktos Cie prowadzi, nie znaczy ze bedziesz go kopiowal.

 

W wiekszosci przypadkow to wlasnie to oznacza. Jezeli mistrz nie zacheca ucznia do samodzielnosci i narzuca swoje nauki (np. o zwalczaniu "niebezpieczenstw"), to konczy sie na kopiowaniu i na bezmyslnym (bez udzialu wlasnej swiadomosci) uczeniu sie nowych sztuczek etc.

 

I tak, uwazam, ze to dobra analogia, bo teoretycznie uczyc jezdzic kazdy moglby sie nauczyc sam, bez instruktora. Jednak instruktor jest po to aby poprowadzic, naprowadzic, pomoc i przede wszystkim zeby delikwent nie wpakowal sie do rowu, nie zrobil krzywdy sobie albo komus, tudziez nie nabyl zlych nawykow :) zeby odpowiedziec na pytania.

 

Rozwoj swiadomosci nie wiaze sie z zadnymi niebezpieczenstwami, jezeli nie bierzesz ich pod uwage. Ich po prostu nie ma wtedy. Dlatego analogia jest nietrafiona. Na drodze sa zasady bezpieczenstwa, bo sa przeszkody. A na drodze rozwoju przeszkody sa tylko wtedy jak ktos Ci wmowi, ze one tam sa.

Poza tym nie ma instruktora, ktory moglby Ci pokazac jak poprowadzic Twoj rozwoj duchowy, bo nikt nie poprowadzil takiego rozwoju duchowego jak Ty wczesniej. Jesli juz poslugujemy sie anologiami: to tak jakby ktos, kto tylko jezdzil rowerem pokazywal Ci jak pilotowac smiglowiec.

 

Mistrzowie zarowno jak nasi duchowi przewodnicy nie sa tu po to aby nas wciskac w schematy :) sa tu aby nas wspierac i nam pomagac, podac zapalke kiedy przygasa nam pochodnia, dodac motywacji kiedy watpimy etc, bo to dluga droga i nie najlatwiejsza :)

 

Zgadzam sie. Ale jesli mistrzowie nie sa tu po to, zeby nas wciskac w schematy, to analogia z instruktorem jazdy tym bardziej nie dziala.

Sa tu po to, zeby wspierac itd. ale przede wszystkim po to, zeby zachecic do tego, zeby uczen nie potrzebowal nikogo do wspierania sie, podawania zapalek i motywowania. Raczej zachecic, zeby sam zaczal swiecic, mocno stac na nogach i czerpac sile z siebie.

Jesli "mistrz" caly czas tylko wspiera itd. uczen robi sie slabszy. Dlatego, ze nie polega na sobie, a coraz bardziej zaczyna byc zalezny od "mistrza".

 

Mysle, ze nie rozumiemy sie, bo po prostu mowimy o innych rzeczach. Ty mowisz o rozwoju ezoterycznym, rozwoju opartym na pewnych naukach, zasadach. Ja mowie o rozwoju swiadomosci, a rozwoj swiadomosci to freestyle dla kazdego w bardzo plynnych granicach.

Ale jak mowie, wszystko to moja opinia wynikajaca z wlasnych doswiadczen, przemyslen i obserwacji.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bacchante,

 

Mysle, ze nie rozumiemy sie, bo po prostu mowimy o innych rzeczach.

 

I tu się z Tobą zgodzę.

Ty mówisz o rozwoju świadomości, a temat dotyczy bioenergoterapii.

To trochę inne zagadnienie.

 

Proponuję, abyś założył nowy temat i tam przeniósł dyskusję.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, ze nauka bioenergoterapii wyniknela w moim przypadku z rozwoju swiadomosci. Tak naprawde od zadnego mistrza nie nauczylam sie niczego praktycznego. Po prostu wiedza sama przychodzila i umiejetnosci.

Mistrzowie pokazywali mi tylko swoje punkty widzenia, ale ja nie chce podazac czyims sladem.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mysle, ze rozwoj swiadomosci wymaga glosu z zewnatrz. spor o mistrza i ucznia jest wszedzie. rzeczywiscie nie kazdy "mistrz" potrafi pomoc sie rozwijac samemu, za to wielu nie chcac tego pokazac "kaza" robic cos, myslec po ichniejszemu :) za to nie zgodze sie, ze do ksztaltowania wlasnej swiadomosci wystarczy tylko samotna kontemplacja. bo w czlowieku wszystko jest subiektywne. myslenie i intuicja. zaczynajac rozmowe samemu ze soba trzba miec tego swiadomosc. sluchajac tylko siebie mozna przeoczyc wiele rzeczy i intuicja nam nie pomoze. mozna wrecz sie zakleszczyc we wlasnym sposobie myslenia. osobiscie uwazam, ze mistrzem moze byc tylko czlowiek, ktory rozwija wlasna swiadomosc subiektywnie - po swojemu i obiektywnie- czyli z otwartoscia na nowe i otoczenie. czlowiek nie jest w stanie sam siebie poznac. poznajemy sie po tym jak inni nas postrzegaja. i to poznawanie polaczone razem dopiero daje mozliwosc rozwoju swiadomosci. dlatego mysle, ze mistrz czasem jest potrzebny, a takze, ze rozwoj swiadomosci moze wiazac sie z niebezpieczenstwami. w wiekszosci zgadzam sie z Szyla.

no i przepraszam, ze nie na temat :) bo wlasciwie to sama zainteresowalam sie nauka o bioenergoterapii ;)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bacchante,

 

widocznie masz dar.

 

Moim zdaniem poznanie punktów widzenia mistrzów nie powinno ograniczyć Twojego rozwoju. Wręcz przeciwnie. Poznając doświadczenia innych możesz odkrywać ścieżki pomiędzy ścieżkami.

 

I proszę nie neguj tak kategorycznie innych punktów widzenia. Nie wszyscy tak łatwo znajdują drogę. Niektórzy długo szukają, mają mniej pewności siebie i czasem potrzebują potwierdzenia z zewnątrz :)

 

Pozdrawiam :ok2_na:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaczynajac rozmowe samemu ze soba trzba miec tego swiadomosc. sluchajac tylko siebie mozna przeoczyc wiele rzeczy i intuicja nam nie pomoze. mozna wrecz sie zakleszczyc we wlasnym sposobie myslenia.

 

Kiedy sie rozwija swiadomosc, to dzieje sie cos odwrotnego niz przeoczanie. Zaczyna sie byc SWIADOMYM, a wiec zauwazac wiecej.

 

poznajemy sie po tym jak inni nas postrzegaja.

 

W pewnym sensie, dlatego ze kreujemy rzeczywistosc na zewnatrz. Ale zeby poznac siebie, najlepiej jest spojrzec glebiej niz na kreowana rzeczywistosc. Spojrzec w zrodlo.

 

caliah,

 

mam dar. Tak jak kazdy. Podejrzewam, ze kazdy kto poswiecilby sie kontemplacji i rozwojowi swiadomsci z latwoscia odkrylby w sobie rozne umiejetnosci i mozliwosci. Te rzeczy pojawiaja sie wtedy spontanicznie i maja wielka wartosc, bo nie sa wyuczone. Wtedy naprawde sie je czuje.

 

Nie krytykuje, nie widzisz? Pokazuje raczej, ze kazdy moze sobie poradzic sam. Nie sluchajcie mnie wcale, sluchajcie siebie. Nie wierzcie mi w nic co mowie, zgloscie sie do zrodla. Wszystko co na zewnatrz to wasze stworzenie.

Edytowane przez bacchante
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Lord,

 

Motywacja nie starczyła?

 

Chyba raczej zraziłeś się drobnym niepowodzeniem.

 

"Pomęcz" trochę bacchante. Ona ma inne spojrzenie na samokształcenie. Może coś Ci podpowie.

 

I cieniarstwo ciąg dalszy

No tego to już zupełnie nie rozumiem.

Możesz trochę jaśniej?

 

Pozdrowionka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy z tej rozmowy wynika, ze kazdy moze byc bioenergoterapeuta? to jak wygladaja te nauki? kupujesz ksiazke i meczysz wspoldomownikow i kolegow..? ja czesto czuje duza energie. wiecej czulam jak bylam mala. spodobal mi sie opis Lorda o ciemnej energii. jako dziecko potrafilam wyczuc rzeczy ciemne i jasne, np zawsze wiedzialam w ktorej rece przeciwnik ma pionki ciemne w grze w szachy. dziwne bo tylko ciemne czulam - i tak droga eliminacji. jak kogos cos bolalo to przykladalam dlon i czesto przechodzilo. zdarzalo sie tez tak, ze jak za dlugo "wisialam" nad ta osoba to bol sie powiekszal! dlaczego? potem przestalam sie w to "bawic" - nie chcialam robic wiekszej krzywdy.. teraz sa tylko momenty kiedy potrafie sie skupic, rozgrzac rece.. itp pewno dlatego, ze mam male problemy z uporzadkowaniem swojego "ja" ;)

wiec, czy to co opisalam jest totalna bzdura czy sie komus tak zdarza? i czy cos to oznacza..? i jak rzeczywiscie nauczyc sie poslugiwac energia? mnie sie udaje tylko jak "chce byc chora" w druga strone nie idzie :/

niech moc bedzie z wami ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jmN :) mysle, ze najpierw musisz poszukac, poczytac i wybrac droge dla siebie. Polecam skorzystanie z dzialu medytacja, zeby troszke sie wyciszyc i uporzadkowac :)

Musisz popracowac nad soba, nad wyciszeniem, nad koncentracja. Rozejrzec sie i zdecydowac czego chcesz, wtedy mozesz wybrac droge dla siebie i ta droga sie rozwijac i uczyc. Ja osobiscie (i dosc oczywiscie) moge polecic Reiki, zwlaszcza dlatego, ze nie nie wykorzystuje naszej wlasnej energii a energie uniwersalna, ogolnie dostepna i nie wyczerpujaca sie. Ale to moja droga, Twoja nie musi byc taka :)

Pozdrawiam najserdeczniej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jmN,

 

mnie sie udaje tylko jak "chce byc chora" w druga strone nie idzie :/

 

Destrukcja jest procesem dużo łatwiejszym niż konstrukcja.

Trochę się powtarzam, bo o tym napisałam już w Twoim temacie: "wszystko od nowa!".

 

Resztę powiedziała już Szyla :).

 

Pozdrawiam:slonko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Caliah - z tym cieniarstem to chodzi o to że nadal brak rozwoju :P

 

Jak się chce być silniejszym to automatycznie samego siebie sprowadza się na dno :P niestety ... :) Przez co zamiast się motywowac wpadamy w bezwład :P ( nie nazwe tego depresją bo ogolnie jestem wesołym czlowiekiem pomimo wszystko :) ) Hmm droge rozwoju nie rozdzielal bym na szukanie siebie w sobie i na szukanie siebie w innych - To wszystko może isc równolegle, w harmoni. Ale to zalezy od człowieka. Ja np. kurde tak się sklada ze przewaznie wiem co źle robie i jak powinnienem robic ( zazywczaj sam dochodze do tego a inne źrodla mnie w tym utwierdzają )... ale nie jestem w statnie tego zrobic .. brakuje "czegoś" - powierzchownie nazywam to motywacją, i to prawda, lecz chodzi w sumie o coś wiekszego :) To jest jak z nauką w szkole .... wiesz co masz na lekcje i z czego sprawdzian, lecz i tak nie jestes w stanie wczesniej sie uczyc jak dopiero noc przed sprawdzianem :P i wychodzi zazwyczaj wielkie JAJO :P P.S nie odczuwacie ostatnio jakiejs aktywnosci energi w powietrzu ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Caliah - z tym cieniarstem to chodzi o to że nadal brak rozwoju :P

Może za bardzo pragniesz tego rozumem, a za mało nastawiasz się na odbiór bierny. Chcesz "złapać to rękami" ;)

Może na razie zmień kierunek. Odpręż się i poczekaj na właściwy strumień, którym "popłyniesz".

 

... brakuje "czegoś" - powierzchownie nazywam to motywacją, i to prawda, lecz chodzi w sumie o coś wiekszego :)

Może chodzi Ci o wiarę. O łaski jakie możemy otrzymać.

 

Zaglądałeś na linki, które wrzucił Sakumo? Kilka publikacji o medytacjach i czakrach. Warto poczytać.

 

P.S nie odczuwacie ostatnio jakiejs aktywnosci energi w powietrzu

Zgadza się. Coś się aktywowało. A może ktoś. jmN.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P.S nie odczuwacie ostatnio jakiejs aktywnosci energi w powietrzu ?

 

Tak, w ciagu najblizszych dni moze sie cos wydarzyc.

W okresie od lipca do mniej wiecej polowy wrzesnia wielu ludzi doswiadczalo nieprzyjemne stany (zwlaszcza psychika i emocje) i sytuacje zwiazane ze zmiana energetyki, czy i wy to odczuliscie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj bacchante,

 

W okresie od lipca do mniej wiecej polowy wrzesnia wielu ludzi doswiadczalo ... stany ... i sytuacje zwiazane ze zmiana energetyki, czy i wy to odczuliscie?

 

Skutkiem tego tąpnięcia trochę mną zakręciło, co prawda na krótko, ale straciłam równowagę i skutkiem tego m.in. wylądowałam na tym forum (do tej pory internet był dla mnie jedynie źródłem suchych informacji).

Nie dociekałam co to było, ale wiem, że wiele osób się aktywowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh :P Czyli całkiem nie zwariowałem czując "to" xD Hmmm ale swoją drogą głupio czuć ze cos sie dzieje wiedzac ze samemu stoi się w miejscu ... i to w dodatku na "starcie" juz od dłuzszego czasu - bleee jak zwykle marudze :P no ale cóż .... xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to nie marudz, tylko wez sie do roboty ;p

Wszystko wymaga czasu, ja ciagle ucze sie cierpliwosci i wiesz co? Co poki nie skoncentrujesz sie na treningu, ulepszaniu sie i wytrwalosci, zamiast oczekiwac rezultatow - watpie, ze cos sie ruszy :)

Po prostu rob swoje i staraj sie to robic jak najlepiej i bez lenistwa, kiedy przyjdzie Twoj czas - przyjda zmiany! Powodzenia :)

Pozdrawiam najserdeczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Witam.

 

Poczytałem sobie trochę ten temat i powiem szczerze że mnie zaciekawił. Z prostej przyczyny, mianowicie Parapsychologią interesuję się od przeszło 13 lat czyli od 8 urodzin. Zaś bioenergoterapią zajmuję się od 11 lat, już wtedy leczyłem i do tej pory lecze. Co zaowocowało wytworzeniem mojego własnego systemu. Na który składa się wiedza z wielu innych systemów, (wybierałem to co najlebsze i najbardziej przydatne z wszystkich systemów) chociaż miałem dwie osoby które mnie w pewnym stopniu wskazały drzwi przez kture sam postanowiłem iść. Pierwsza osoba pokazała mi jak wyczuwać i czerpać energię z roślin zaś dróga pokazała mi jak leczyć. I tyle mi trzeba było bym juz sam doszedł do reszty książek raczej unikałem gdzyż jak ktoś już tu zauważył bardzo mało jest w nich konkretów.

Jeżeli ktos byłby zainteresowany poznaniem mojego systemu to podaję moje gg 514090.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałam tylko wszystkim zainteresowanym powiedzieć, że nie ma nic niezwykłego i mistycznego w tym temacie i nawet właściwie nie trzeba się tego uczyć.

Czy wiecie dlaczego gdy coś was boli instynktownie przykładacie sobie rękę w to miejsce? Już małe dzieci tak robią.

Tak! Bo jesteście natural-born bioenergoterapeutami!

Z waszych rąk, czy chcecie tego czy nie wychodzą takie promyczki energii. Możecie jej łatwo nadać informację za pomocą własnej intencji, po prostu myśląc o tym do czego chcecie jej użyć (uzdrawianie).

Pozdrawiam i życzę miłych eksperymentów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bacchante owszem masz rację, każdy ma zdolności lecznicze ale nie kazdy zdaje sobie z tego sprawę. Choć są takrze osoby które takowych zdolności nie posiadaja wogle, ale to już jest prawdziwa żadkość. Większośc ludzi jeżeli już wieży że można w ten sposób leczyć woli trwać w przekonaniu że jest to jakaś moc nadana od istot wyrzszych (wiele osób leczących takrze tak myśli) A prawda jest zaiste prozaiczna bo każdy potrafi leczyć a w szczegółności małe dzieci które mają na samym początku bardzo silną aurę, tylko nie zdają sobie z tego sprawy. I nie posiadają choćby szczątkowej wiedzy na ten temat jak operować energią jak nadawać jej kształt czy barwe oraz skąd ją czerpać. A wszystko to zawgdzieczamy niestety ale zamieschłym czasom i dziełu zniszczenia prowadzonemu przez Dominikanów a w najmniejszym stopniu przez inkwizycję i ludzi pokroju B16 który był przedstawicielem i jest nadal Świętego Oficjum.

 

Ludzie się budzą z snu, coraz więcej osub ma dostęp do literatury ale jeszcze zostaje to zakorzenione przekonanie że jest to sprawka diabła i nieczystych sił wiem to z przykładu moich dziadków jak się na mnie patrzyli gdy starałem się im pomuc. Z czasem kiedy zaczną się wybudzać ludzie o niezwykłych predyspozycjach oraz zaczną się pojawaiać bardziej naukowe dowody na istnienie aury czy choćby mozliwości że człowiek jest w stanie kierować przepływem energi w własnym ciele. Coraz więcej osób przestanie myśleć w kategoriach mistycyzmu i sił paranormalnych. Poprostu przyjmą fakt że jest to możliwe i że można się tego z lebszym lub gorszym efektem nauczyć.

 

Mam nadzieję że nie obraziłem w swoim wywodzie niczyjich uczuć religijnych ale sam jestem ateistą i historia mnie dośyć bardzo interesowała w tym zakresie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Naukowe dowody na istnienie Aury sa i to od dawna. Sa aparaty ktorymi widac aure. A najlepszym tego przykladem sa mnisi xiao-lin. Potrafia kumulowac energie tak ze np spinka do wlosow potrafia rozbic dosc grube akwarium, i co lesze przeplyw tej calej energi z ich cial do spinki widac na aparacie do ogladania podczerwieni. A ludzie nie chca tego pojac bo to nowa i malo zrozumiala rzecz. A co nowe i niezrozumiale- straszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No z tymi aparatami mój drogi jest różnie.

Ezoterycy powiadają, że halo które pokazuje się na ekranie to obraz aury, zaś uparci naukowcy zapewniają, że obraz jest winą wilgoci, którą produkuje ciało ;)

No ale podczerwień raczej mówi sama za siebie, choć jeśli już się uprzeć można powiedzieć, że kumulacja ciepła w różnych ośrodkach ciała jest winą upośledzenia krążenia krwii :P

Serce a rozum. Dusza a nauka.

Walka trwa ;)

Lecz co najważniejsze efekty medycyny niekonwencjonalnej dają się odczuć a ludzi interesują efekty a nie ich naukowe udowadnianie;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy zawsze coś wymyślą żeby zapewnić ludzi że to wszystko nie istnieje. Tzn. że zdaniem naukowców każdy mnich z klasztoru Xiao-lin ma upośledzenie krążenia krwi...

 

Lecz co najważniejsze efekty medycyny niekonwencjonalnej dają się odczuć a ludzi interesują efekty a nie ich naukowe udowadnianie;)

Zgadzam się w pełni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
  • 2 miesiące temu...
Wiesz nielubie takich ksiazek o figu migu :) Do wnioskow zawartych w tej ksiazce sam dojde - musze tylko poznać glówne ZASADY na których stoją poszczegolne techniki i cale dziedziny :) jak sie ucze ...to najpierw ucze się metody potem dochodze SAM na czym dokładniej ona polega itp.

 

Techniki to zawsze drugorzędna sprawa. Energia w nas jest świadoma, bez względu na to czy my ja sobie uswiadamiamy, dlatego żadnymi technikami jej sie nie wydobedzie jeżeli nie jest sie z nia w zgodzie. Bądź w zgodzie z prawami wszechswiata i nikt Ciebie nie złamie, bo nie ma takiego który mógłby złamac prawa wszechświata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...