Skocz do zawartości

Chrzest a ezoteryka / rozwój duchowy


Gwiazdologia

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym poznać wasze zdanie łączące obrządki katolickie z ezoterycznym rozwojem. Czy wg Was osoba, która zajmuje się astrologią / runami / jasnowidzeniem / OOBE / regresingiem:

 

- powinna z moralnego punktu widzenia nie uczestniczyć w żadnej formie obrządku wspierającego siłę kościoła katolickiego ? (tzn uroczystości oficjalne - chrzest zwłaszcza, oraz wszelkie msze). Pytam, bo znam takie przypadki, że ludzie uduchowieni mówiący o "dominacji KrK" zostają... rodzicami chrzestnymi (sic!)

 

- czy jednak powinna być "ponad to", a pieniądze rzucane na tacę i wsparcie dla KrK uznawać jako rzecz nie wykluczającą się

 

Mi jest bliższe stanowisko, że świat duchowego rozwoju powinien mieć świadomość tolerancji dla KrK, ale jednocześnie odcinać jego wpływy i znaczenie, ponieważ, jak wiadomo, walczy o swój "biznes" i woli otrzymać finansowe zaplecze z tytułu swoich obrządków. Przez to wyraźnie zniechęca oraz demnonizuje "konkurencję" ezoteryczną. Wśród owej konkurencji jest jednak pewna tendencja, naleciałość (naciski otoczenia, rodziny?) aby być jednocześnie ezoterykiem i wspierać ten wielki egregor kościelny.

 

Dziękuję za wyrażenie swoich opinii !

 

Pozdrawiam !

----------

Gwiazdologia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to kwestia tego czego dana osoba chce. Ważne żeby się czuć w porządku, czy się idzie, czy się nie idzie. Ja nie mam problemu bo nie chodzę, ani nie uczestniczę:) Ale mnie też nigdy nie zmuszano do chodzenia, więc nawet temat jakiś niezajmujący.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, masz dobrze, ja zresztą też. Ale co mają powiedzieć osoby które są uwikłane w stosunki społeczno - rodzinno - polityczne. I wiedzą, że "pokazanie się" w kościele jest z punktu widzenia koniunktury (przychylności) korzystne, a z punktu widzenia duchowości jest sprzedawaniem własnej duszy i umacnianiem egregoru katolickiego.

 

Ciekawe, czy nie-katolicy zgadzają się z tezą, że uczestniczenie w uroczystościach, hołdowanie fałszywym, koniunkturalnym zachowaniom (większość pewnie pojawia się w kościele parę razy w roku) jest moralnie dopuszczalne, niedopuszczalne, czy może ... nie ma kompletnego znaczenia ??

 

Pozdrowienia !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo jedno, albo drugie. Kościół potępia wszelakie taroty, wróżby, praktykowanie magii, itd. Jeśli więc jest się wierzącym, to trzeba się od tego rodzaju praktyk odciąć. Jeżeli wiara tego zakazuje, to trudno. Łączenie ezoteryki z obrządkiem kk to oszukiwanie samego siebie. Jak się nie jest wierzącym, to się do kościoła nie chodzi i tyle. A ojcowie i matki chrzestne zajmujące się ezoteryką, to kłamcy i oszuści. Jeżeli ktoś uważa, że kościołem rządzi jakiś niezbyt przyjemny egregor, to jak można uczestniczyć w ofiarowaniu mu kolejnej duszyczki?

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogą się po prostu przestać wikłać w stosunki społeczno - rodzinno - polityczne :) Przynajmniej te które są wbrew im samym. Rodzina czy inni może nie będą zadowoleni, ale jakby starać się każdego zadowolić, to nie ma nikogo do zadowolenia siebie. Po prostu, nie działać pod wpływem presji, czy manipulacji i wszystko wychodzi w takich układach ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się właśnie z HellVardem i taki stosunek podzielam, że łączenie obrządków kk z ezoteryką to oszukiwanie samego siebie. Chyba że się jest Buddą, albo Chrystusem i ponad to, ale raczej wątpię, by taki mistrz wśród nas przebywał :-) ;-)

 

Co do Słonecznej33 - czy uważasz, że korzystanie z praktyk kościoła katolickiego to nie jest... wyrażanie swojego światopoglądu ? Bo mi się wydaje, że istotna rezygnacja z wzmacniania tej instytucjonalnej (zdecydowanie!) energii jest zafałszowaniem rzeczywistości.

Dobrze że wierzysz w Boga. Zdecydowanie to wzmacnia Twój rozwój duchowy. Ale - czy wierzysz w proroków, którzy... trwają na zgniłych korzeniach patriarchalnych, restrykcyjnej teologii, oraz nieomylności (sic!) papieża ?

 

Uważam też że niechodzenie do kościoła to właśnie... nie oglądanie się na innych. Nie na odwrót ! To jest zgodność swojego światopoglądu (kościół ogranicza duchowość i walczy z ezoteryką) oraz swojego bycia (...jeśli tak jest, zatem nie będę wzmacniał czegoś, co walczy z duchowością).

 

Pozdrawiam !

----------

Gwiazdologia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z praktyk owszem, ale ja tam po prostu ide sie pomodlic bo to fajne miejsce i pelne ciekawych istot ;)

mysl sobie co chcesz to moje zdanie i tyle:D

 

Jeżeli nie jesteś katoliczką, to po co idziesz do katolickiego kościoła? I w jaki sposób się modlisz? Własnymi słowami czy klepiesz formułki wspólnie z resztą? I przede wszystkim do kogo? A ciekawych ludzi to można spotkać w wielu miejscach :P

 

i ja mam tylko Boga ;) nie potrzebni mi prorocy, ksiegi i inne rzeczy stworzone przez ludzi dla ludzi, przez ludzi ktorzy chca byc swietsi od Boga :P

 

Jakiego Boga? Jahwe? Krysznę? Wielkiego Manitou? Wybacz, ale dla mnie branie po trochę z dwóch sprzecznych światopoglądów, to zdradzanie obu. Przecież wchodzisz do świątyni boga, który potępia ezoterykę we wszelakiej formie! Jeżeli nie przychodzisz do kościoła, by prosić boga o wybaczenie za zgłębianie zabronionych nauk, to zwyczajnie popełniasz świętokradztwo! Nie jest to w żadnej mierze przesada. To tak, jakbyś weszła do parku narodowego i zaczęła z uśmiechem na ustach naparzać do chronionych zwierząt z dubeltówki. Myślenie "wezmę trochę tu, trochę tam, połączę to i będzie git" jest zwyczajnie naiwne. I bardzo wygodne. Niektórych rzeczy nie da się łączyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HellVard - czy chcesz powiedzieć, że któraś religia jest lepsza, "prawdziwsza" niż inne? Zgadzam się, że niektórych rzeczy nie da się łączyć, ale właśnie uważam że "trochę tu, trochę tam" jest prawdy. Nie można być katolikiem i zajmować się ezoteryką, ale można nie być katolikiem (a nawet chrześcijaninem) a modlić się w katolickim kościele (budynku).

 

Ale do tematu:

 

Ciekawe, czy nie-katolicy zgadzają się z tezą, że uczestniczenie w uroczystościach, hołdowanie fałszywym, koniunkturalnym zachowaniom (większość pewnie pojawia się w kościele parę razy w roku) jest moralnie dopuszczalne, niedopuszczalne, czy może ... nie ma kompletnego znaczenia ??

Myślę, że... nie ma znaczenia. Albo może inaczej: ma tylko takie znaczenie jakie sami temu nadamy.

No ja np. nie mógłbym zostać chrzestnym (z resztą już właściwie dwa razy odmówiłem, choć nie wprost) już choćby z tej przyczyny, że nie pójdę do spowiedzi. Bo jak mogę się spowiadać jeśli:

a) nie uważam czegoś za grzech

B) nie żałuję

oraz c) nie zamierzam tego zmieniać.

Spowiedź taka byłaby z gruntu nieważna. A ja za bardzo szanuję wiarę katolików by takie rzeczy wyczyniać. Nie mówiąc już o tym, że na pewno dziecka bym również po katolicku nie wychowywał. Dziwią mnie tylko ludzie, którzy mi to proponują. Ja mówię: "nie mogę bo..." (i tłumaczę) a oni kwitują beztroskim: "no to co", ja nie wiem po co oni w takim razie w ogóle swoje dzieci chcą chrzcić :/ (chyba tylko po to żeby gości naspraszać i żeby była impreza).

Jednocześnie uważam, że uczestnictwo przeze mnie w jakiejkolwiek mszy (czy też jakimkolwiek innym obrządku) nie umniejsza mojej (innej) wiary w niczym. Byłem także u Świadków Jehowy na uroczystości upamiętniającej zmartwychwstanie. Niestety na uroczystościach innych religii nie miałem okazji być. Uważam że takie przeżycia jedynie wzbogacają mimo że nie zgadzam się z daną wiarą. Oczywiście pod warunkiem, że uczestnicząc w nich nie muszę wyrzekać się siebie.

Może Słoneczna33 chodzi do kościoła się pomodlić do Boga, a nie pomodlić do Boga katolickiego. Uważam, że modlić się można wszędzie, tak i w kościele katolickim jak i w Sali Królestwa Świadków Jehowy jak i w meczecie czy nawet zwykłym garażu (ale może ktoś czuje się bliżej Boga w świątyni niż w garażu ;) a więc powinien do tej świątyni chodzić).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nie będę zbyt orginalny bo moi zdaniem nie powinno się łączyć ezoteryki z praktykami w KK. To jest coś wzajemnie się wykluczającego, idziemy do kościółka słuchamy kazania, na którym dobrodziej mówi jakie to złe są czary, wróżby, bioenergo itd itd, a zaraz po powrócie ze świątyni wyciągamy nasze karty, żeby sprawdzić, co tam nas czeka. To tak jakby kobieta stwierdziła, że jest trochę ciężarna, ale w sumie to ona nie wie:) Generalnie takie praktyki, jeśli są stosowane, to moim zdaniem mogą świadczyć jedynie o braku szacunku względem danego Kościoła, również o braku pewności co do własnej tożsamości. Rozumiem, że możemy wierzyć w Boga i "bawić się" w ezoteryków, to zrozumiałe. Jednakże, KK i ezoteryka to dwa różne światy, wzajemnie się wykluczające. Co do ludzi, którzy zostają chrzestnymi, to myślę, że to już trzeba jakby rozpatrywać indywidualnie, jest to sprawa sumienia, każdego z osobna. To samo dotyczy np. świadków na bierzmowaniu. A tak swoją drogą, to zauważyłem ciekawą już niemal tradycję - bierzmowanie jest często tak naprawdę ostatnim kontaktem z Kościołem :D

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytam, bo znam takie przypadki, że ludzie uduchowieni mówiący o "dominacji KrK" zostają... rodzicami chrzestnymi (sic!)

 

Dla mnie to nieporozumienie. Zgodnie z naukami i prawodawstwem KK chrzestny ma "prowadzić życie zgodne z wiarą" , a oprócz tego "Ma on dorosłemu towarzyszyć w chrześcijańskim wtajemniczeniu, a dziecko wraz z rodzicami przedstawiać do chrztu oraz pomagać, żeby ochrzczony prowadził życie chrześcijańskie odpowiadające przyjętemu sakramentowi i wypełniał wiernie złączone z nim obowiązki.". Trudno, żeby ktoś wpajał dziecku nauczanie, z którym się nie zgadza.

 

Odnośnie uczestnictwa we mszy - jeśli ktoś kto nie uważa Jezusa za Boga tylko wielkiego oświeconego albo nie wierzy w Kościół idzie na mszę i wraz ze wszystkimi recytuje wyznanie wiary to to jest niestety hipokryzja albo brak wiedzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HellVard - czy chcesz powiedzieć, że któraś religia jest lepsza, "prawdziwsza" niż inne?

- tez uważam ze nie ma lepszych i gorszych... ;) to tylko stereotypowe podchodzenie do zagadnienia, a wiec "iluzja" Nas Samych, raczej ;)

 

- Zgadzam się, że niektórych rzeczy nie da się łączyć, ale właśnie uważam że "trochę tu, trochę tam" jest prawdy.

- prawda jest/można doszukać się wszędzie... i Nikt nie ma na nią wyłączności, dlaczego? bo prawda tyczy się samego Człowieka, a nie tego pod jaką niejako "nazwą" ją odnajdziemy, raczej ;)

 

- Nie można być katolikiem i zajmować się ezoteryką, ale można nie być katolikiem (a nawet chrześcijaninem) a modlić się w katolickim kościele (budynku).

- owszem można... :) pod warunkiem że "Bogiem" będzie dla nas To co w Nas, a nie to co na ołtarzu, /obraz, rzeźba, itp/... :)

 

Myślę, że... nie ma znaczenia. Albo może inaczej: ma tylko takie znaczenie jakie sami temu nadamy.

- i Tu trafiłeś w Sedno... :) o czym już wspomniałem... ;)^

 

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś przeczytałam takie zdanie: ezoteryka czyli modlitwa plecami do Boga. Jeżeli się nad ty zastanowimy to jest to bardzo dobre porównanie. Odwracasz się tyłem, zamujesz sprawami, o których Bóg mówi jasno - jest to dla mnie obrzydliwością - jednocześnie utrzymując, że masz do niego szacunek. Taka trochę hipokryzja. Dochodzę do wniosku, że zarówno w relacjach ludzkich jak i Bożych lepiej być szczerym i postawić sprawę jasno, jednoznacznie. Co do rodziny - stanie w kościele i patrzenie w ścianę deklaruje cię wobec ludzi, ale nie wobec Boga. Czemu więc nie spełniać tej bezsensownej powinności, chociażby w celu uniknięcia kłótni. Osobiście tak właśnie postępuje:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teofanio, przecież "Twój" Bóg jest z definicji ograniczony, ponieważ zajmowanie się ezoteryką zostało potępione w religiach judeochrześcijańskich. Po prostu powiedz wprost, że "Twoja" wizja boga: monoteistycznego, chrześcijańskiego, starotestamentowego (tam jest o ... fuj.... wróżbitach) jest jedyną słuszną, prawdziwą i pełną miłości wizją.

 

A poza tym - wracam do tezy początkowej. Brzmiała ona tak: "czy ezoteryk powinien chrzcić swoje dziecko, będąc świadomym praktyk KrK". Nie zaś odwrotnie: "czy katolik może być ezoterykiem". Wiem i jestem świadomy, że większość katolików (albo zwolenników wizji Boga monoteistycznego) na drugie pytanie zdecydowanie odpowie NIE.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do "modlenia się" w budynku zwanym Kościołem - to OK, załóżmy, że "nie przeszkadza" to osobom, które są na określonym poziomie duchowym.

 

Ale tu też pytanie zmierza w inną stronę. Modlić się to jedno. A wzmacniać egregor kościelny, który astrologię, tarota, jogę (sic!), bioenergoterapię (sic!), albo feng shui wrzuca do JEDNEGO WORA i walczy z tym. Ponieważ Kościół widzi w tym znakomitą konkurencje. Do tej pory "owczarnia" przychodziła do nich, płaciła na tacę, na spowiedź, chrzest, komunie, bierzmowania, wypominki, przygotowania, itp. A tu nagle pojawia się alternatywna duchowość, która zabiera "klientów" Kościołowi.

 

Zatem - czy nie czujecie, że uczestnicząc w kościelnych uroczystościach wzmacniacie Kościół, wzmacniacie "zabobony" i wzmacniacie instytucję, których większość przedstawicieli z miłą chęcią nazwałaby Was grzesznikami ? A może jeszcze dajecie na tacę ? Czy nie zauważacie tego kontrastu ? Dla mnie jest to hipokryzją - należeć do społeczności posługującej się innym paradygmatem niż KrK, wykonywać pewne rzeczy sprzeczne z naukami KrK, aby następnie... pokornie przyjść na mszę, dać na tacę i wzmacniać tych, którzy za multum naszych zajęć wysłałoby nas do piekła.

 

Chyba że jesteście już tacy super-hiper-uświadomieni, "ponad - to", oświeceni i nie wiadomo co jeszcze, że nic Wam nie przeszkadza. Wówczas nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście zakładali własne Aśramy :icon_smile: Najlepiej w porozumieniu z miejscowym proboszczem !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do rodziny - stanie w kościele i patrzenie w ścianę deklaruje cię wobec ludzi, ale nie wobec Boga. Czemu więc nie spełniać tej bezsensownej powinności, chociażby w celu uniknięcia kłótni. Osobiście tak właśnie postępuje:)

 

Przypomina mi to trochę naszych polityków, którzy często idą na msze po to, żeby się pokazac. Oczywiście to, że na mszy byli musi objąc kamera Wiadomości, Faktów czy innego tego typu programu. Jeśli lud nie zobaczy, że polityk X z partii Y jest wierzący i w dodatku siedział w pierwszej ławce to msze nalezy uznać za straconą.

To, że niektórzy lubią tego typu mistyfikacje nie oznacza, że mamy to powielać.

 

A wzmacniać egregor kościelny, który astrologię, tarota, jogę (sic!), bioenergoterapię (sic!), albo feng shui wrzuca do JEDNEGO WORA i walczy z tym. Ponieważ Kościół widzi w tym znakomitą konkurencje. Do tej pory "owczarnia" przychodziła do nich, płaciła na tacę, na spowiedź, chrzest, komunie, bierzmowania, wypominki, przygotowania, itp. A tu nagle pojawia się alternatywna duchowość, która zabiera "klientów" Kościołowi.

 

Dla wielu osob nie ma w tym sprzeczności, bo traktują chrześcijańskie nauczanie dość wybiórczo. Poczytaj dokładniej forum i sam zobaczysz, że Bóg dał nam runy, karty Tarota i masę innych rzeczy. Cytaty z Biblii mówiące, że ezo to obrzydlistwo w oczach Boga? Bóg przecież tak nie myśli, to kościelni sfałszowali i dopisali (to nic, że cytaty są z ST, wspólnego dla chrześcijan i Żydów).

 

Są też osoby traktujące kościelny egregor pragmatycznie. Pisze o tym m.in. Suliga, który w razie opętania radzi "podłączyć" się do egregoru kościelnego, a po egzorcyzmach zerwać z nim połaczenie.

 

Co do uroczystości - ja np. chodzę na pogrzeby. Jeśli zmarły był mi bliski to normalne, że chcę go pożegnać zanim go spuszcza do dołu i zasypią piachem. Na ślub być może też bym poszedł - z racji alergii na weselne pijaństwo i burdy od chyba 6-7 lat jeszcze na żadnym nie byłem, ale kto wie co się stanie jak będzie okazja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na cmentarz chodzę, bo do tej pory nie wynaleziono alternatywnego sposobu grzebania zmarłych, a jeśli nawet, to nic o tym nie wiem. Pomijając, że pogrzeby są niewspółmiernie rzadsze, aniżeli święta i uroczystości kościelne.

 

Na ślub chodzę, bo nie jest mszą, poza tym bardziej przypomina komedię omyłek (często są wpadki), pokaz mody, oraz zawiera pewną jarmarczność. Ale też rzadko - byłem może z sześć, siedem razy w życiu (32 l. teraz).

 

Z tym "patentem" Suligi - tak, niegłupie :-)

 

Zgadzam się z tym, że katolicy wykorzystują Biblię wybiórczo. A i nawet czynią wykroczenia, co swego czasu wypunktował im Marcin Luter i inni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na cmentarz chodzę, bo do tej pory nie wynaleziono alternatywnego sposobu grzebania zmarłych, a jeśli nawet, to nic o tym nie wiem. Pomijając, że pogrzeby są niewspółmiernie rzadsze, aniżeli święta i uroczystości kościelne.

 

Obecnie z tego co wiem są tez pogrzeby świeckie. Wynajmuje się odpowiedniego pana, który temu przewodniczy. Najczęsciej mówi kilka słów pożegnania, parę anegdotek o zmarłym. Potem trumna do dołu, każdy może sobie sypnąc piaskiem, pan dziękuje za przybycie i na tym się kończy.

 

Na ślub chodzę, bo nie jest mszą, poza tym bardziej przypomina komedię omyłek (często są wpadki), pokaz mody, oraz zawiera pewną jarmarczność.

 

Z rewią mody kojarzy mi się raczej niedzielna suma. Pamiętam jak zona wójta zrobiła sobie nowy fryz. Spóźniła się do kościoła, przemaszerowała przez całą nawę i usiadła w pierwszej ławce. Dzięki temu wszyscy mogli zobaczyć co też pani wójtowa ma na głowie. Po mszy of kors było chwalenie się przed lokalną śmietanką towarzyską: "u fryzjera byłam! We mieście! 200 złotych dałam!", a panny wiejskie rozdziawiły buzie i ciamkały z zachwytu nad tym jaka to wójtowa jest światowa. \

 

Odnośnie Suligi - znalazłem w końcu stosowne cytaty. Suliga pisze o tym tak:

 

Każdy egregor pęta człowieka. Nie oznacza to jednak, że należy „z góry” je wszystkie odrzucić i natychmiast „wyplenić” ze swojego życia. Wszystko zależy od tego, w jakiej fazie „duchowej wędrówk” się znajdujemy i co nam w związku z tym zagraża.

Jeżeli więc, na przykład, ktoś został opętany przez arymaniczne lub lucyferyczne byty do tego stopnia, że nie tylko stracił zdolność jasnego widzenia, ale i też część jego osobowości stała się ich „własnością”, bez wątpienia winien przejść egzorcyzmy i, dobrze byłoby, gdyby się nawrócił i związał z jakimś bardziej „świetlistym” egregorem ( np. z Jezusem Chrystusem ). Czemu? Ponieważ jednym z przejawów działania tego egregora jest uwalnianie spod wpływów „szatana” ( duchów ewidentnie niszczycielskich ). Fakt ten można, a czasem nawet trzeba wykorzystać.

 

Prawidło drugie można streścić w formule: wykorzystaj pomocnego egregora, a potem zerwij wiążące was nici. Nie patrz na to, że go „zdradzasz”, gdyż wiążąc się z nim na stałe, zdradzasz samego siebie i Żywego Boga. Nawet jeśli widziałeś w tym egregorze odbicie Boskości, zetnij więzi, odbicie bowiem nie jest Źródłem odbicia. Wolność ofiarowuje ci tylko Źródło Wszystkiego. I tylko Jemu bądź wierny…

 

Cytaty pochodzą stąd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teofanio, przecież "Twój" Bóg jest z definicji ograniczony, ponieważ zajmowanie się ezoteryką zostało potępione w religiach judeochrześcijańskich. Po prostu powiedz wprost, że "Twoja" wizja boga: monoteistycznego, chrześcijańskiego, starotestamentowego (tam jest o ... fuj.... wróżbitach) jest jedyną słuszną, prawdziwą i pełną miłości wizją.

 

A co to znaczy MÓJ BÓG? Akurat kulą w płot bo ani ze mnie katoliczka ani chrześcijanka. Po prostu takie jest stanowisko Starego testamentu, z którym, z powodu stanowczości stwierdzeń, nie da się dyskutować. Nie są to żadne MOJE interpretacje, dlatego nie wiem skąd te personalia:) Hmm mocno też pojechałeś jak chodzi o tą ograniczoność Boga JUDEOCHRZEŚCIJAŃSKIEGO, ponieważ większość religii uniwersalistycznych zabrania praktyk ezoterycznych (dobrym przykładem jest tutaj chociażby bahaizm). Czemu? Odpowiedź jest prosta - po co ktoś ma korzystać z innych źródeł skoro ma Boga. Bogowie z reguły są zazdrośni. Nie świadczy to o ich ograniczoności a raczej o dumie, pompatyczności.

Wydawało mi się, że moje zdanie jasno odpowiada na pytanie tematu. Jeżeli nie to napiszę jeszcze prościej. OCZYWIŚCIE, że nie powinien chrzcić dziecka. A czemu? Zwróćmy się chociażby do teologii. Dziecko przyjmuje chrzest na podstawie wiary RODZICÓW, jeżeli ktoś TRWA w grzechu, lub jest wprost niewierzący to nie ma podstaw by dziecku sakramentu udzielić. Oczywiście pomijam kwestie gdy jeden z rodziców jest jednak wierzący.

Z kościołem katolickim i jego wspieraniem czy tam zwalczaniem można przyjąć różne taktyki. Wydaje mi się jednak dziecinne poprzestać tylko na sprawach finansowych. Lepiej postawić na uświadamianie rodziny, znajomych bo wielu jest takich, których wiedza na temat machloi i manipulacji Rzymu jest nikła. Wiadomo i tu się jak najbardziej zgadzam - samemu trzeba stawać się przykładem, że MOŻNA nie ulegać i żyć poza tą całą machiną.

 

Co do chodzenia do kościoła. Wiecie, są różne sytuacje rodzinne. Jeżeli kogoś sytuacja jest na tyle tragiczna, że to czy pójdzie do kościoła zadecyduje np o własnym i osoby bliskiej zdrowiu psychicznym to z całym szacunkiem, mogę naruszyć pewne reguły moralne i postać dla samego stania. Uwierzcie, że tak bywa. Ot co polska "religijność". Tak jak napisałam, trzeba jednak pamiętać o wyrażaniu jasno swojego stanowiska i ciągłym uświadamianiu. Bo nigdy nie wiadomo, może za, którymś razem "zaskoczy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.

 

1. Teoretycznie w 90% zależy od źródeł jesteśmy narodem chrześcijan. A czy wszyscy stosują się do zasad podawanych przez kościół. NIE

Każdy ma swoje sumienie i sposób dąrzenia do bycia lepszymi i chyba to jest najwarzniejsze.

Ja przez 10 lat byłem ministrantem :) i wiele mnie to nauczyło, a właściwie obserwacja ludzi z drugiej strony. Słuchałem najcięższej muzyki jaka jest możliwa, czyli wszelkiego rodzaju metalu czy gotyka, do mszy służyłem w koszulkach czy bluzach takich zespołów jak Vader gdzie na nich widniały pentagramy, diabły, anioł przebijany mieczem i tak dalej. A ci wszyscy teoretycznie wierzący i modlący się ludzie mieli pożywkę, do rozmów zaraz po wyjściu z kościoła. Więc to mi pozwala twierdzić że nic się nie wykluczy byle żyć zgodnie z własnym sumieniem i nie krzywdzić innych.

2. I moim zdaniem należy odróżnić kościół jako doktrynalną instytucje, gdzie pewne zasady powstawały w średniowieczu i dla pewnych ludzi są nadal wygodne, a każdy i tak interpretuje wiarę na swój sposób. A po prostu wiarą w coś.

3. Zdarza mi się jeszcze iść do kościoła, ale robie to dla spokoju mojej mamy, bo dla niej jest to ważne choć zna moje zdanie o kościele. Jestem ojcem chrzestnym u dwójki dzieci i jak z nimi rozmawiam to przekazuje im jak być dobrymi ludźmi to chyba najważniejsze, a doktryny niech im ktoś inny wpaja.

 

Może kiedyś będę potępiony, ale teraz żyje i staram się jak najlepiej.

 

Nic się nie wyklucza, zależy tylko jak na to patrzymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A poza tym - wracam do tezy początkowej. Brzmiała ona tak: "czy ezoteryk powinien chrzcić swoje dziecko, będąc świadomym praktyk KrK".

Gdzieś na tym forum przeczytałem, że chrzest jest dobry, bo otwiera czakrę korony :P Także... nie wiem, jeśli ezoterykowi wydaje się, że korzyści z chrztu będą większe niż koszty, to chyba może ochrzcić. Ja bym nie ochrzcił, bo też mi się to za bardzo kłóci.

 

Co do "modlenia się" w budynku zwanym Kościołem - to OK, załóżmy, że "nie przeszkadza" to osobom, które są na określonym poziomie duchowym.

 

Ale tu też pytanie zmierza w inną stronę. Modlić się to jedno. A wzmacniać egregor kościelny, który astrologię, tarota, jogę (sic!), bioenergoterapię (sic!), albo feng shui wrzuca do JEDNEGO WORA i walczy z tym. Ponieważ Kościół widzi w tym znakomitą konkurencje. Do tej pory "owczarnia" przychodziła do nich, płaciła na tacę, na spowiedź, chrzest, komunie, bierzmowania, wypominki, przygotowania, itp. A tu nagle pojawia się alternatywna duchowość, która zabiera "klientów" Kościołowi.

Zatem - czy nie czujecie, że uczestnicząc w kościelnych uroczystościach wzmacniacie Kościół, wzmacniacie "zabobony" i wzmacniacie instytucję, których większość przedstawicieli z miłą chęcią nazwałaby Was grzesznikami ? A może jeszcze dajecie na tacę ? Czy nie zauważacie tego kontrastu ? Dla mnie jest to hipokryzją - należeć do społeczności posługującej się innym paradygmatem niż KrK, wykonywać pewne rzeczy sprzeczne z naukami KrK, aby następnie... pokornie przyjść na mszę, dać na tacę i wzmacniać tych, którzy za multum naszych zajęć wysłałoby nas do piekła.

No tu to masz trochę racji. Ja osobiście nie czuję potrzeby modlenia się akurat w kościele, więc dla mnie i owszem - trochę to byłoby dziwne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...