Skocz do zawartości

Zagrożenie duchowe - ezoteryka xd


Radiana

Rekomendowane odpowiedzi

Szeroko rozpowszechniona jest wiedza na temat zagrożeń duchowych. Znani są katoliccy, czy protestanccy propagandyści, którzy próbują chronić owieczki przed diabelskim zwiedzeniem. Do zagrożeń duchowych włączają praktycznie wszystko co niezgodne z nauczaniem ich kościołów, a co ma jakiś, choćby najmniejszy związek z duchowością. Zła jest gnoza, antropozofia, ezoteryka, diabelski jest tarot, aikido, joga, medytacja. Złe są nawet gry RPG, heavy metal, ba, lektura Harry'ego Pottera i wegetarianizm to diabelstwo (sic!). Wszystko co nie mieści się w głowach takich osób jak np. Robert Tekieli , co nie jest zgodne z prymitywną i dogmatyczną interpretacją Biblii lub z doktryną wspaniałego i nieskazitelnego Kościoła jest dziełem diabła, zagrożeniem duchowym dla duszy, psychiki i życia człowieka.

 

Lecz każda moneta ma dwie strony. Jak wygląda to z perspektywy kogoś, kto stoi po stronie alternatywnej duchowości, ezoteryki, czy gnozy?

 

Radykalnie odwrotnie. Zagrożeniem duchowym jest właśnie uczestnictwo w religijnym obłędzie, zagrożeniem jest fundamentalizm (który niósł i nadal niesie tak wiele nienawiści, wojen, nietolerancji). Zagrożeniem jest obarczanie sumienia młodego człowieka i tłamszenie jego pragnień, które powodują lęki, fobie i kompleksy. Propaganda lęku i odbieranie wolności - to jest to co grozi człowiekowi. I co paradoksalne, dla nas, ludzi uduchowionych, ale wolnych od kościelnej indoktrynacji, Biblia, czy inne pisma duchowe, bronią właśnie wolności człowieka! Krytykują postawę kościelniczą i faryzejską, zachęcają by kroczyć wąską ścieżką, a nie tą, którą podążają tłumy, czy to zwiedzonych wiernych, czy przeciwnie - ludzi bezdusznych.

 

Apostoł Paweł pisał: "Wszystkiego próbuj, chociaż nie wszystko przynosi korzyść". Czyń więc swoją wolę. Jeżeli się pokaleczysz, nie uczynisz tego ponownie, bo wierzę, że jesteś rozsądnym człowiekiem. Doświadczenia są cenne, one niosą naukę, prawdziwą naukę. Trzymanie zaś człowieka w klatce i w kaftanie bezpieczeństwa nie jest przecież dobrym rozwiązaniem i nie uchroni go od zła. Musi przyjść czas na konfrontację z rzeczywistością, z ciemną stroną świata i nas samych. Dla chronionej osoby prędzej czy później przyjdzie chwila, gdy tłumione pragnienia, gdy ciekawość wezmą górę i wówczas mogą wybuchnąć ze zdwojoną siłą, przynosząc prawdziwą niekorzyść.

 

Niechaj jednak każdy wie, że w istocie droga duchowa, droga samowtajemniczenia nie jest usłana różami. To jest jasne, że niesie ze sobą zagrożenia i może się źle skończyć. Tak samo, jak źle może się skoczyć wspinaczka wysokogórska. Czy to jest jednak powód, żeby nie zdobywać szczytów? By nie iść na wyprawę i największą z przygód?

 

Duchowość można przyrównać właśnie do wspinaczki. Szczyty wysokich gór to wysokie poziomy uduchowienia, jakie człowiek może osiągnąć. Można zdobywać góry niskie, a można próbować najwyższe, ponosząc całą odpowiedzialność za siebie i za ryzyko które się podejmuje. A można tylko obserwować góry z dołu, w ogóle na nie nie wchodząc. Wielu nawet nie patrzy w górę. Kościoły zaś proponują nam tylko wyciąg linowy. Zbiorową przejażdżkę i to nie na Mount Everest, ani nawet na Rysy, ale na Śnieżkę, w dodatku nie na sam szczyt. Mamią też umysł człowieka opowiastkami o duchowych alpinistach, ty zaś masz tylko ich podziwiać, broń Boże nie próbować naśladować.

 

Ale wybór jest twój. Jednak gdy się wybierzesz aby zdobywać wielkie góry, bądź ostrożny, przygotuj się. Najpierw zacznij od małych pagórków, rób to stopniowo. Nie zaczynaj od Himalajów.

 

Zdradzę Ci jakie są zagrożenia duchowe na drodze wtajemniczenia, nie na kościelnym wyciągu linowym, który prędzej czy później się urwie albo przestanie działać.

 

Oto główne przeciwności, którym będziesz musiał sprostać:

 

odrzucenie/niezrozumienie przez najbliższych i przez otoczenie

wyszydzanie, wyśmiewanie, represje

lęk, obawy, złe myśli, być może złe sny

konfrontacja ze wszystkim co w tobie złe, demoniczne i ciemne

rozdwojenie sfer życia - duchowej i przyziemnej

rezygnacja wobec wszystkiego, rozchwianie emocjonalne

chwilowa dezintegracja osobowości

trans smutku i bólu egzystencjalnego, poczucie bezsensu i beznadziei ludzkiego życia

 

Temu będziesz musiał sprostać na wyprawie, to przezwyciężyć, by odnaleźć perłę, by pokonać smoka i zdobyć serce królewny. Nie da się tego dokonać bez zstąpienia do czeluści - "żeby wstąpić, trzeba najpierw zstąpić". Nie da się przejść drogi bez kuszenia na pustyni, bez golgoty, bez krzyża. To niemożliwe.

 

Duchowość ezoteryczna jest wielką wyprawą w nieznane. To o niej w symboliczny sposób mówią znane Ci bajki, mity, opowieści o bohaterach. Droga wtajemniczenia to zejście do podziemi, to walka z demonami i mocami, pojedynek ze smokiem. W końcu to wielki labirynt przeszkód. Twoim celem jest ukryty skarb, triumf i nieśmiertelna chwała. Nagrodą: zbawiona, wolna i harmonijna dusza o poszerzonej, boskiej świadomości.

 

Ponieważ duchowość "jest największą możliwą przygodą. Jest wezwaniem i wyzwaniem dla wszystkich, którzy mają jakąkolwiek odwagę i inteligencję. (...) nie jest dla tchórzy, ale dla ludzi, którzy lubią ryzyko".

 

Jeśli masz odwagę idź, nie obawiaj się. Jeśli czujesz lęk, zaczynaj od niskich gór, przejedź się wyciągiem linowym, pospaceruj. Za jakiś czas może nadejść chwila, w której upewniony i przygotowany podejmiesz najbardziej ryzykowną i największą wyprawę swojego życia. Miej wiarę, a skończy się dla Ciebie największym z możliwych triumfów.

 

 

 

 

 

P.S nie jestem autorka tekstu, pobrano z Eioba.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto główne przeciwności, którym będziesz musiał sprostać:

 

- odrzucenie/niezrozumienie przez najbliższych i przez otoczenie

- wyszydzanie, wyśmiewanie, represje

- lęk, obawy, złe myśli, być może złe sny

- konfrontacja ze wszystkim co w tobie złe, demoniczne i ciemne

- rozdwojenie sfer życia - duchowej i przyziemnej

- rezygnacja wobec wszystkiego, rozchwianie emocjonalne

- chwilowa dezintegracja osobowości

- trans smutku i bólu egzystencjalnego, poczucie bezsensu i beznadziei ludzkiego życia

 

 

hmm... co prawda to Prawda ;) ... i jaki z tego wniosek ? ;

- ano taki że na "dobrej drodze" do Rozwoju Duchowego czyli siebie Samych, są nie Ci co wyszydzają innych, lecz ci którzy są wyszydzani... Amen.

- hmm... ciekawe, co na to nasza kochana Hrefunia i jej "adoratorzy"? ... ;)^

- dzięki Radii za 'zajawke' i kierunek/namiary... :))

 

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- ano taki że na "dobrej drodze" do Rozwoju Duchowego czyli siebie Samych, są nie Ci co wyszydzają innych, lecz ci którzy są wyszydzani... Amen.

- hmm... ciekawe, co na to nasza kochana Hrefunia

w sensie, że to taki komplement w stosunku do Hrefny, że się rozwija duchowo? (skoro jest wyszydzana przez ciebie w prawie każdym wątku?). Ech, kto zrozumie logikę trolla ;)

Edytowane przez LoonyMystic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odrzucenie/niezrozumienie przez najbliższych i przez otoczenie

wyszydzanie, wyśmiewanie, represje

lęk, obawy, złe myśli, być może złe sny

konfrontacja ze wszystkim co w tobie złe, demoniczne i ciemne

rozdwojenie sfer życia - duchowej i przyziemnej

rezygnacja wobec wszystkiego, rozchwianie emocjonalne

chwilowa dezintegracja osobowości

trans smutku i bólu egzystencjalnego, poczucie bezsensu i beznadziei ludzkiego życia

 

 

A czy te zagrożenia duchowe ,nie brzmią jak choroba umysłowa (psychiczna) ,którą trzeba przejść i doświadczyć ,by się rozwinąć duchowo ,czyli jak podejrzewałem psycho-emocje u człowieka to jego duch ,jednym słowem człowiek rozwinięty duchowo ,przebudzony czy oświecony , to człowiek dojrzały emocjonalnie o zdrowej psychice i dużej intuicji ,takie jest moje skromne zdanie .

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sensie, że to taki komplement w stosunku do Hrefny, że się rozwija duchowo?

- hmm... w sensie takim, że znowu "widzisz" tylko to co potrafisz :>^

- próbuj dalej, a może jednak uda Ci się znaleźć drugą stronę medalu... ;)^

 

skoro jest wyszydzana przez ciebie w prawie każdym wątku?.

- wybacz mój drogi, ale ja Nigdy nie pisałem że nie szanuje innych Ludzi, natomiast Hrefna niemal podkreśla to na 'każdym kroku' (i to nie 'jedną osobę', a zdecydowaną większość), na siłę robiąc z tego niemal swą "zaletę"... czyż to nie daje Ci bardziej do myślenia... ;> przecież Ona jest niemal uzależniona od własn'ego "cienia", a nawet Sama twierdzi w swych postach, że go jeszcze wzmacnia... wiec? myślę że nie robię nadużycia, skoro Ona sama tez jasno o tym pisze... a resztę, to każdy rozsądnie myślący Człowiek niech sobie domaluje Sam... ;)

 

Ech, kto zrozumie logikę trolla ;)

- ech... a kto Ci powiedział że to Troll? , jak myślisz(?)...

- może wiec zacznij od t'ego, mój drogi... ;)^

 

 

 

---pozdrawiam...infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hola, Hola Panowie - dałam artykuł, ale nie po to, by robić personalne wycieczki, w sumie dyskusja nie na temat

 

Infedro bardzo Ciebie szanuję, ale jestem przeciwna , osobistym podtekstom w stosunku do Hrefny, czy innego użytkownika tego Forum

.

Każdy ma swoją drogę życia i swój tok myślenia i nie wolno nikomu nam jej oceniać.

 

Twoja droga Infedro jest odmienna i bardzo dobrze , tylko ja dając ten artykuł sądzilam, że być może wywiąże się fajna dyskusja . ale na dany temat, a nie personalne potyczki.

 

Temat szeroki i temat rzeka, w sumie kontrowersyjny i sadze ze dość ciekawy . Dlatego bardzo proszę o merytoryczna dyskusję,jeżeli taka zaistnieje tylko bez osobistych wycieczek i używania nicków użytkowników

 

 

 

 

P.S chyba jeszcze umiemy rozmawiać sensownie i na dany temat- to kiedyś było w miarę jakąś regułą i ogólnie przyjętą etyką tego właśnie Forum

Edytowane przez Radiana
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O.K. kochana Radii... :)*^

 

- to proponuje rozpatrzenie/przedyskutowanie po kolei kazdego z tych 8 punktów... czyli na początek punkt 1

 

Oto główne przeciwności, którym będziesz musiał sprostać:

- odrzucenie/niezrozumienie przez najbliższych i przez otoczenie

- wyszydzanie, wyśmiewanie, represje

- lęk, obawy, złe myśli, być może złe sny

- konfrontacja ze wszystkim co w tobie złe, demoniczne i ciemne

- rozdwojenie sfer życia - duchowej i przyziemnej

- rezygnacja wobec wszystkiego, rozchwianie emocjonalne

- chwilowa dezintegracja osobowości

- trans smutku i bólu egzystencjalnego, poczucie bezsensu i beznadziei ludzkiego życia

 

 

- O.K. proszę bardzo... kto pierwszy zajmie głos?

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze zabiorę jako pierwsza w tej dyskusji i na ten pierwszy punkt

 

Kto ? z Was osobiscie przyznaje się , że lubi te tematyka i bez obaw rozmawia z bliskimi jak i ze znajomymi , odrzucenia raczej nie ma, ale brak tolerancji jest na pewno. Wiadomo nie w kazdej rodzinie i kazdym otoczeniu

 

 

 

Sądzę , ze malo osób, bo własnie boją sie osmieszania i wyszydzania, bo ogolnie mamy spoleczeństwo katolickie i naprawdę tego tematu nie rozumieją

 

Jezeli czegoś się nie rozumie, a na dodatek, otoczenie jest mocno napisze chrześcijańskie , to ten rozwój duchowy , jest kojarzony z demonem , diablem , a czasem okrelseniem choroby psychicznej

 

 

Dlatego to pierwsza droga, ktora trzeba pokonać Brak tolerancji spoleczenstwa na te tematy jest nawet w obecnych czasach dość mocna widoczna, oraz mocno zakorzeniona

Edytowane przez Radiana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

im wiekszy ludzie maja dla Ciebie szacunek, tym wiecej potrafia Ci wybaczyc, nawet jesli to co robisz jest sprzeczne z ich swiatopogladem

nie zawsze jest potrzebna akceptacja, nieraz wystarcza wzajemne tolerowanie swoich pogladow

 

istotna kwestia jest tez sposob na zycie - jesli nie probujesz epatowac tym, co robisz - a zwyczajnie robisz swoje, nie przywiazujac takze duzej wagi do tego, co na ten temat sadza inni - masz kolejne ulatwienie

fanatycy w kazdym przebraniu (dowolnej sciezki duchowego rozwoju - czy to w chrzescijanskiej, czy tez innej) sa nie do zniesienia

ci, ktorzy nawracaja innych zazwyczaj uwazaja, ze sami juz osiagneli co trzeba i juz moga "ratowac" innych; czesto lacza sie w grupy :D

samotnicy zas rzadziej nawracaja innych, sa zbyt duzymi indywidualistami, zeby szukac wspolbratymcow/powiekszac ich grono poprzez przekonywanie do swoich idei

jesli "naprawe" (rozwoj) zaczniesz od siebie i zrobisz to uczciwie - to bedziesz mial zajecie do konca zycia, nie wystarczy Ci go na przekalibrowywanie innych

no chyba, ze poczujesz sie "guru" ;)

 

inna kwestia - to, na ile dopuszczasz do siebie innych, w sensie na ile poddajesz sie ich wplywom

ludzie to swietnie wyczuwaja - i jednych atakuja, innych obchodza szerokim lukiem - na wszelki wypadek badz w poczuciu bezsensu atakowania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam... :)

- gdzies juz o czyms takim pisałem wiec skorzystam z tego samego tekstu...

 

 

Hmm... taki już nasz los, tych co poszukują ...

 

- zawsze, tych co wychodzą przed szereg uważa się za... "wyłomków " i odludków...

- i u mnie oczywiście jest/było podobnie tak samo ... ale już się nie przejmuję, kiedyś tez się ukrywałem ale od czasu jak daję REiKI... to już "wszyscy" w domu wiedzą i choć kiedyś patrzyli trochę jak na "dziwoląga" to teraz już jest O.K....

 

Dlatego bardzo cenie sobie kontakt z osobami Ezo na forach... gdyż są to jedyne osoby, które podchodzą do tej "inności" jak do normalności...

- a przecież tylko dzięki "inności" jednostek... Ludzkość zawdzięcza postęp i rozwój, bo to właśnie ci "inni" odważyli się myśleć nie "konwencjonalnie" jak tłumy... i dzięki temu choćby "wstrzymać Słońce i poruszyć Ziemie"... we własnym Życiu.

- dlatego uważam, że przyjęcie pewnych "zasad czy dogmatów"... na dłuższa metę nic nie daje, więc jeśli te zasady są dla nas Samych "drętwe", to Sami musimy "coś" z tym zrobić... by można było pójść do przodu z naszym Życiem, a wiec i rozwojem nas Samych...

- gdyż "martwe zasady czy dogmaty" urastają do rangi stereotypów naszej Świadomości... co prowadzi do jej stagnacji czyli zatrzymania się w miejscu... a to już nie rozwój tylko cofanie... bo inni idą do przodu...

 

Dlatego uważam że jesteśmy Tu... raczej po to by Sobie pomagać, i nawet jeśli zdarzą się jakieś utarczki... to przecież nie złośliwe, tylko konstruktywne... bo i tak powinno być.

- sztuką jest nauczyć się "rozmawiać z ludźmi" na zasadzie wymiany poglądów... ale żeby to było możliwe to wszyscy muszą a raczej powinni akceptować to, że "inne poglądy" wcale nie oznaczają "wroga"... tylko przyjaciela !

- gdyż poznając inny pogląd możemy zweryfikować swój własny zgodnie z WWWola, a jak nie My to przecież dajemy również taką samą szanse tej drugiej stronie i tez z jej WWWolą...

 

Dlatego wymiana poglądów jest wielkim dobrodziejstwem dla poszerzania naszych horyzontów myślowych, co musi w końcu kiedyś skutkować naszym "Przebudzeniem" i dalszym rozwojem... i o To cały czas biega by się rozwijać a nie stać w miejscu...

- czyli jakby to powiedzieli Majowie by "Grać a nie stać pod ścianą i patrzeć jak inni grają" ... i to jest właśnie To, czego brakuje "większości" w szarym codziennym życiu... taka automatyczna rutyna... zabijająca "samodzielne myślenie" właśnie te które skłania nas do poszukiwań...

- tylko ze wyrwać się z tej "szarości"... mogą tylko Oni Sami, bo Nikt za nich przecież zrobić tego nie może, choćby nawet chciał... bo to przecież chodzi o Ich Własną Wolną Wolę... a nie cudzą.

 

I dlatego WWWola/Własna Wolna Wola/ ma takie decydujące znaczenie dla naszego Życia... a wiec i Losu zdarzeń, które przecież Sami kreujemy czyli "gramy", noo(?) chyba że ktoś woli stać pod ścianą i czekać na zmiłowanie...

- wiec w sumie... "Każdy ma tak, jak Sam zagra"... bo albo "strzeli gola"... albo tylko "podpiera ścianę"... w Grze Istnienia, zwanej Życiem ;)^

 

 

 

 

---pozdrawiam wszystkich szukających... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z własnego doświadczenia powiem, że największym zagrożeniem może być chciwość duchowa, pragnienie doświadczania mistycznych wizji, lewitacji itp, a przy tym zbyt niski poziom odrzucenia dóbr materialnych, w tym używek. Jak wiadomo, początki nie bywają najłatwiejsze, zbyt wielka ambicja doprowadza do frustracji, no bo przecież Osho, czy inny nauczyciel duchowy opowiada takie piękne rzeczy, a jak praktykuje już kawał czasu i nic wielkiego nie doświadczyłem, w takim momencie często ujawniają się stare nawyki, w tym "wsparcie" się alkoholem, czy innymi złymi nawykami, co może doprowadzić do katastrofy, a jest wiele młodych ludzi, którzy chcą czarować, praktykują różne niebezpieczne techniki, na które nie są przygotowani, by następnie w weekendy iść ze znajomymi na flachę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radiana

 

Znani są katoliccy, czy protestanccy propagandyści, którzy próbują chronić owieczki przed diabelskim zwiedzeniem

 

Moim zdaniem to jednym z aspektów tego podejścia jest hermetyzm wewnętrznych poglądów .Odrzucenie to co nowe i nie sprawdzone przez materialne podejście do pism (nazwijmy objawionych) . Następną rzeczą jest narzucony radykalizm przez ustanowienie ściśle wyznaczonego horyzontu myślowego na sprawy wiary odrzucając jakiekolwiek podejście do spraw ducha przez rozwój osobisty . Idąc za Pismem Świętym to w wersecie - list do galaów 3 -2 " Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków, czy też stąd, że daliście posłuch wierze?"Biblia Tysiąclecia . Dla osoby głęboko religijnej to wiara będzie tym ogniwem spójnym w otrzymaniu Ducha . Jeśli wierzy to będzie wypełniał Prawo za pomocą uczynków. Stąd mamy nieomylność poglądów że ta wiara jest jedynym środkiem do naszej relacji z Bogiem. Tylko ten werset też ma drugą stronę medalu "czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków" Dzięki jakim to uczynkom dostaje się moc Ducha Świętego to dla umysłów o szerszych horyzontach już nie trzeba tłumaczyć. Przy takim podejściu nie ma jeszcze fanatyzmu religijnego, on się zaczyna przy psychopatycznym podejściu do spraw wiary . W to co ja wierzę to TY też musisz wierzyć bo innej prawdy nie ma. I ja i tylko ja jak i moi adwersarze mają racje . Jeśli mi się uda kogoś zmusić do przyjęcia moich poglądów to nagrodę odbiorę w niebie . Czy to nie kuszące ?

Pisma duchowe stawiają na rozwój indywidualności z ukierunkowaniem na sprawy duchowe, ale też stawiają wolny wybór . Nie straszą wiecznym potępieniem co zresztą jest nie zgodne z rozwojem duchowym jak i prawem karmicznym . Gdzieś doczytałem się w wędach że dusze które postępują niegodziwie idą żyć na pewien czas na planety sobie podobnych dusz. Nic wiecznie nie trwa . Fanatyzm też jest stanem przejściowym nawet jak i wyrządzi się największą krzywdę drugiemu człowiekowi to i tak w oczach Stwórcy jesteśmy Jego cząstkową. Cóż jak ktoś chce być zwiedziony pięknymi słówkami i obietnicami bez pokrycia to niech idzie tą drogą "uczestnictwo w religijnym obłędzie" tego mu potrzeba- ciasnoty umysłu . On się z tym dobrze czuje. A czy na to jest jakaś rada???????????!!!!!!!!!! .

 

Szeroko rozpowszechniona jest wiedza na temat zagrożeń duchowych ................heavy metal, ba, lektura Harry'ego Pottera.....

 

W tych dwóch aspektach to mają rację . Niektóre piosenki zespołu AC/DC propagują zło . Choć nie wszystkich którzy grają tą muzykę należy wrzucać do jednego worka.

"lektura Harry'ego Pottera" to jest wybitnie propagowanie czarnej magi . Osiąganie swoich celów przez kłamstwo , użycie magi a nawet posunięcie się do zabrania życia używając zaklęcia magicznych jaki i ruszciki która nigdy nie ma mocy sprawczej tylko ten kto ją używa. Ten film nigdy nie powinna powstać . Reklama pobudzająca wyobraźnie młodego człowieka jaką władzą będzie dysponował w przyszłości jak pójdzie w tym kierunku .

 

infedro

 

zawsze, tych co wychodzą przed szereg uważa się za... "wyłomków " i odludków...

- i u mnie oczywiście jest tak samo ... ale już się nie przejmuję, kiedyś tez się ukrywałem ale od czasu .........................................."wszyscy" w domu wiedzą i choć kiedyś patrzyli trochę jak na "dziwoląga" to teraz juz jest O.K..

 

Podejrzenia to prawie zostają przez cały czas . Ostatnio moja znajoma niewytrzymała i spytała wprost jako odmieńca czym się zajmuj i co to jest. Opowiedziałem tylko że jest to sposób życia i to jej wystarczyło .Ale nie zawsze tak bywało .

No cóż jest się trochę inszym!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jednym z największych "zagrożeń" są własne pomieszane wyobrażenia, sprawiające, że zamiast Żyć, "rozwijający się" staje się więźniem własnej presji sprostania różnym sprzecznym teoriom na temat życia, oczekującym na efekt niekończącego "doskonalenia się.. Dobrą ilustracją jest tekst poniżej.

 

 

"Rozwój duchowy"

 

Dążenie do Jedności, polegające na zaprzeczaniu dualnemu światu, jest skazane na niepowodzenie chybienia celu, kolejnym konceptem świetlanej przyszłości, w której „jedność” jest następnym substytutem raju.

 

Jak można rozpoznać Jedność, kiedy się nie docenia w pełni wartości tego, w czym się żyje obecnie. Mając dualne ciało można wyciszyć je tak, by na chwile bardzo długie odpocząć od zabawy życia. Bez tej ciszy to jakby siedzieć zamkniętym na karuzeli, bez możliwości jej opuszczenia.

 

Jaźń jest Ciszą, stanem umysłu poza umysłem. Jaźń pojawia się w biologicznej strukturze ciała, które powstało, bo Jedność podzieliła się na dwie podstawowe zasady, dzięki czemu powstaje fizyczne plus i minus oraz napięcia pomiędzy nimi, których sumę i wzajemne oddziaływania, nazywamy życiem, sztuką, rajem lub piekłem… różnie nazywamy, zależnie od stanu samopoczucia.

Jak dojść do Jedności, z której przyszło się właśnie po to, by dzielić ją i napięć tych smakować na różnych poziomach – pomiędzy różnicami smaków, płci, nacji, wieku, podczas spotkań ze sobą za dnia i w nocy…

Dualny świat jest źródłem biegunowych doznań, pomiędzy którymi dzieje się wszystko, czego doświadczamy za pomocą zmysłów ciała. A to doświadczanie jest tak intensywne, że choć jest snem ciała i jego senną percepcją, to prawie każdy człowiek „rodzi się i umiera we śnie”… cały czas dążąc do „spotkania z bogiem”. A wystarczy, żeby się zrelaksował, wyciszył i dotyka Ciszy, która jest „boską i świętą” przestrzenią, a może jej doświadczać za życia swojego ciała, kiedy tylko ma na to ochotę, kiedy wyzwoli się z nakazów dążenia donikąd.

Kiedy? Kiedyś… nigdy….

Jak się celu swojej wizyty w tej jednej chwili, chwili obecnej nie doceni, to pozostaje tylko myślenie, jak to fajnie będzie, kiedy ta świadomość się w końcu poszerzy więcej… lub jeszcze więcej:) I nic poza, tylko pat frustracji i narastający stres, bo relaks nie pojawia się w presji ciągłej konieczności udoskonalania się.

 

Rozwój duchowy jest dążeniem, które prowadząc do celu, wodzi donikąd.

Dążyć to sobie można na pocztę albo do sklepu, ale jak ktoś robi sobie makeupa duszy afirmacjami, jaki to on nie jest i kim to on nie jest, jakim to duchem wcielonym, awatarem z misją na zadupiu kosmosu… i myśleć może, że go to do nieba zaprowadzi. A przecież to mu tylko stres zapewnia, czasem tylko ulgę ledwo daje, mały zastrzyk endorfin… I jeszcze bez zrozumienia pozostaje, czym jest to samozadowolenie i ulga rozluźnienia napięć, że TO DOPIERO początek relaksu ciała i jego ukojenie, które niezbędne jest do połączenia z miejscem, z którego „przyszedł” na zerowej, pozabiegunowej fali, nazywanej Miłością – Ciszą – Jaźnią – Itp.

 

Spotkania IV stopnia

Jestem czymś, czego nie widać, choć przejawiam się w kimś, kogo widać czasami „na mieście”. Jestem istotą, która ma ciało do swojej dyspozycji, komunikuje się z nim, czuje jego zmysłami. Czasami patrząc z poziomu ciała, gdzie przenoszę swoją świadomość, widzę spotkanie z Jaźnią, jak z Obcym.

 

Ciało patrzy w Ciszę Pustki, którą Jestem, i chciałoby stać się czymś lepszym, czuć się dobrze, pozostając wolnym od pierwotnych lęków, które nosi w sobie… więc dąży różnymi drogami, by osiągnąć swój cel.

 

Ale to dążenie zasłania możliwość spotkania, blokując poznanie stanu Ciszy, bo np. głód ambicji powoduje zadyszkę na duchowej drodze, by mieć ten swój „umysł” coraz czystszy i większy, niż obecnie. A to nienasycenie sprawia, że choćby osiągnąć widzenie jąder galaktyk, a nawet samych boskich architektów wszystkich spotkać przy jednym stole… to i tak ten głód żądać będzie więcej, wiecznie niezadowolony z tego co jest TERAZ – w tej jednej chwili, w której się jest i co się ma do swojej dyspozycji.

 

Dlatego też nigdy na tej drodze „dążenia” nie spotyka człowiek nawet siebie samego, bo pozostaje w ciągłym niezadowoleniu, zaspakaja tylko głód swoich nauczycieli, którzy idą tą samą drogą, przekazując swoim uczniom „prawdy objawione” – „duchowe prawa”, fragmenty z kodeksu snu.

I na progu goryczy bólu, łączącego ze słodyczą zrozumienia pojawia się coś, co nazywam Anty-Drogą Zera, prowadzącą przez zatrzymanie się w Zerowej Wolności Ciszy, BYCIA w samostanowieniu o sobie, w pełnym zrozumieniu tego kim się jest i w czym się jest.

 

I nie ma na tej drodze miejsca dla „nauczycieli”, bo oni znikają od razu, jeśli tylko w człowieku… w pewnym sensie;) umrze uczeń.

 

 

 

M.

10.2012

 

P.S.

 

A jak zobaczyć „dążenie”, jako echa pierwotnego programu przetrwania, nazwane „duchową drogą” i wyłączyć go choćby na chwilę to… się okazuje, że jest super, że w tej chwili właśnie mam taki stan umysłu, jaki mam, więc czuję się lepiej lub gorzej, ale bez frustracji, że jeszcze przy boskim stole nie siedzę, tylko z przyjaciółmi przy śniadaniu… z miną srającego kota na puszczy, w obłędzie dzikiego lasu oczekiwań i odrealnionych celów, w zadyszce „drogą duchową” lub na totalnym dupościsku w roli „uduchowionego”;)

 

źródło: matrixexit.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Moim zdaniem główne zagrożenie może zagrozenie to zbyt mocne słowo, ale mur do pokonania to zmierzenie sie z samym soba.

Bo tak na prawde każdy z nas musi się zmierzyć stanąć na przeciw temu co zostało mu wpojone przez życie , wychowanie szkołę historię, często odrzucić to wszystko spojrzeć w głąb siebie i powiedzieć ... kurcze to przecież fałsz ignorancja i nieprawda.. potem jak już się z tym pogodzi zrozumie to musi się zmierzyć z tym i zaakceptować tych innych, że wcale nie jest ani lepszy ani gorszy od inich ,przyjąć do wiadomości to że niestety wszystkiego nie zmieni nie naprawi od razu, i skupić się na pielęgnowaniu światła w sobie bez szkody i inwazji na innych.

Czasem się zdarza że w efekcie rozwój domniemany, przynosi ogromna frustrację w wyniku niezrozumienia i odrzucenia bo to prawda że z tym trzeba sie zmierzyć, ale paradoksalnie, moim zdaniem prawda jest taka ze nie jest to problem w innych tylko wnas samych, naszej akceptacji samych siebie , przez to i innych.

Zaprawdę długa to i kreta droga, ale napisze osobiście ze po tym czasie coś takiego jak rozwój duchowy, droga ezo n ie istnieje , jast to pułapka która moze nas w efekcie końcowym tylko zachamować, i przysłonić to co najbardziej wartosciowe.

Aco jest dla mnie najbardziej wartościowe doświadczanie ... i radość dzielenia się z innymi aspektami tego, bo zapewne smutna by to była droga jakby człowiek kroczył przez nią sam bo na pewno nie po to tu jestesmy aby być samotnym.

Prawda że [po drodze trzeba się zmierzyć ze swym ego .. no ale cóz ono jest było i będzie i je tez trzeba pokochać jak siebie samego..

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to,najtrudniejsze jest zmierzenie się z demonami własnego umysłu.Wypływają na wierzch również pewne wzorce zachowań,wpajane bardziej lub mniej świadomie od dzieciństwa,które przeszkadzają w rozwoju,w życiu,w relacjach międzyludzkich.Niełatwo to zmienić,ale da się :) Żeby iść dalej,należy spojrzeć daleko w głąb siebie i być szczerym ze sobą,na prawdę szczerym.Taki wgląd w siebie może okazać się przeżyciem szokującym...bo łatwo zwalać winę za niepowodzenia na demony diabełki i wszystko inne z zewnątrz...a tu się nagle okaże,że nikt nas do niczego nie zmusza,nikt nic nie robi,to my sami.

To jest chyba najtrudniejszy etap-rozebrać się do naga i stanąć przed lustrem(w przenośni oczywiście).

Moim zdaniem wielu ludzi już na wstępie obiera niewłaściwą drogę,ślepy zaułek,pozując na jaśnie oświecone,pełne miłości istoty.To,że sobie przyprawimy papierowe skrzydełka i drucianą aureole,nie uczyni nas bardziej świetlistymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

No tak Jadis bardzo to dosadnie ujęłaś ale jest w tym dużo prawdy.

Prawda też jest że trudno na początku drogi dojrzeć jej koniec, często się tez zdarza w trakcie zmienia ona kierunek,,, lub kierunki.

Więc wspierajmy się w tej drodze, bo bywa czasem też że ktoś się przewróci i rozwali głowę o własne ambicje, samemu mi się nieraz to przytrafiło szczerze powiem ze dalej przytrafia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to,najtrudniejsze jest zmierzenie się z demonami własnego umysłu.Wypływają na wierzch również pewne wzorce zachowań,wpajane bardziej lub mniej świadomie od dzieciństwa,które przeszkadzają w rozwoju,w życiu,w relacjach międzyludzkich.Niełatwo to zmienić,ale da się :) Żeby iść dalej,należy spojrzeć daleko w głąb siebie i być szczerym ze sobą,na prawdę szczerym.Taki wgląd w siebie może okazać się przeżyciem szokującym...bo łatwo zwalać winę za niepowodzenia na demony diabełki i wszystko inne z zewnątrz...a tu się nagle okaże,że nikt nas do niczego nie zmusza,nikt nic nie robi,to my sami.

To jest chyba najtrudniejszy etap-rozebrać się do naga i stanąć przed lustrem(w przenośni oczywiście).

Moim zdaniem wielu ludzi już na wstępie obiera niewłaściwą drogę,ślepy zaułek,pozując na jaśnie oświecone,pełne miłości istoty.To,że sobie przyprawimy papierowe skrzydełka i drucianą aureole,nie uczyni nas bardziej świetlistymi.

- hmm... właściwie to zgadzam się z tym co piszesz, ale zaniepokoił mnie tylko ten końcowy fragment... :?

- bo znowu, pojawia się Ocena kogoś ze tak powiem na odległość... :/

- powiedz mi moja droga... na jakiej podstawie/jakim sposobem , chcesz rozróżnić u innych czy ich Miłość jest fałszywa czy prawdziwa... chociażby na odległość, lub przez Neta... :?^

- bo i owszem można spotkać tez takich ludzi, ale raczej w bezpośrednim kontakcie gdzie i tak dopiero po czasie wychodzi "szydło z worka"... :)^

No,z tym też się zgadzam,sama nieraz stałam na rozdrożu kombinując,gdzie ja to właściwie chciałam iść...

- no właśnie... :)^ ... na rozdrożach stawaliśmy/stajemy Wszyscy, wiec może jednak przed "tym Lustrem" to tak nie do końca stanęłaś "naga" i zostały tam jeszcze takie "ledwo widoczne stringi"... :P^^ ( proszę potraktować jako niewinny żart... ;)^^

 

 

 

---pozdrawiam serdecznie...infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z własnego doświadczenia powiem, że największym zagrożeniem może być chciwość duchowa, pragnienie doświadczania mistycznych wizji, lewitacji itp, a przy tym zbyt niski poziom odrzucenia dóbr materialnych, w tym używek.

- jak najbardziej, dobrze że na to zwróciłeś uwagę :)...no cóż wszak każda chciwość jest chciwością... a wiec i tylko "cieniem" naszej istoty, a w rozwoju duchowym mamy się mieć na baczności w stosunku do Własnego 'cienia' właśnie... :)

 

Jak wiadomo, początki nie bywają najłatwiejsze, zbyt wielka ambicja doprowadza do frustracji, no bo przecież Osho, czy inny nauczyciel duchowy opowiada takie piękne rzeczy, a jak praktykuje już kawał czasu i nic wielkiego nie doświadczyłem, w takim momencie często ujawniają się stare nawyki, w tym "wsparcie" się alkoholem, czy innymi złymi nawykami, co może doprowadzić do katastrofy, a jest wiele młodych ludzi, którzy chcą czarować, praktykują różne niebezpieczne techniki, na które nie są przygotowani, by następnie w weekendy iść ze znajomymi na flachę :D

- zgoda, wszystkie nawyki w Sobie trzeba pokonać Samemu Siłą Własnej Wolnej Woli… bo właśnie po to została ona nam dana, a tym samym niejako „wyrzec się” także materialistycznego uzależnienia/podejścia do życia…

- ale cóż zapewne zdarza się i tak... :/ , tylko trzeba tez zauważyć ze błędy też są nauką, jeśli tylko sami zdołamy je w porę rozpoznać... alkohol i wszelkie używki to jak najbardziej z cała pewnością, nie tędy droga... :)

 

Podejrzenia to prawie zostają przez cały czas . Ostatnio moja znajoma niewytrzymała i spytała wprost jako odmieńca czym się zajmuj i co to jest. Opowiedziałem tylko że jest to sposób życia i to jej wystarczyło .Ale nie zawsze tak bywało .

No cóż jest się trochę inszym!.

- hmm… owszem jest się trochę inszym ale tylko w poszukiwaniach, bo w ISTOCIE i tak jesteśmy wszyscy Jednym i tym samym…

- ale to i dobrze, bez inszości raczej ciężko pójść do przodu... a poza tym każdy jest niejako inny wiec i musi Sam dopasować do siebie własna drogę...

 

 

 

 

---pozdrawiam...infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz infe,myślę,że Twoja definicja rozwoju a moja nieco się od siebie różnią ;) Bo ja nie widzę nic złego w ocenianiu,w ogóle w normalnym ludzkim zachowaniu.Nie widzę też niczego niewłaściwego z nazywaniem rzeczy po imieniu.I nigdzie nie napisałam,że uważam się za oświeconą czy coś w ten deseń.Myślę,że oświecę się wtedy,jak wsadzę palec do kontaktu :P Nawet nie twierdzę że jestem dobra,miła i świetlista...;)

A miałam na myśli wzorce zachowań,które mi przeszkadzają w tym,żeby iść dalej,z czysto egoistycznego punktu widzenia.Bo uważam,że żeby cokolwiek dobrego kiedykolwiek zrobić,to należy najpierw zrobić porządek ze sobą.

Nie mam w tym momencie na myśli -zrobić z siebie chodzącą dobroć.Jeśli nie wykształci się w sobie również pewnej siły charakteru(bo niestety życie jest brutalne i nie ma litości),to po prostu nie damy rady w życiu,w rozwoju duchowym...zresztą życie i rozwój się ze sobą przeplatają.Nie można być oparciem dla innych,jeśli samemu się leży i skamle.

I żeby nie było-piszę to ze swojego punktu widzenia.To moje subiektywne zdanie na ten temat ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz infe,myślę,że Twoja definicja rozwoju a moja nieco się od siebie różnią ;)

- hmm… i maja prawo się różnic moja droga, gdyż wynika to z prostej zależności, że każdy jest niejako w innym miejscu tej „drogi”… :)

- a poza tym Rozwój Duchowy jest właściwie wszędzie taki sam (mimo rożnych Religi i prowadzących "dróg")... a przynajmniej powinien prowadzić kazdego Czlowieka, do tego samego i Jedynego Celu...

 

Bo ja nie widzę nic złego w ocenianiu,w ogóle w normalnym ludzkim zachowaniu...

- hmm… to może mamy inne podejście do oceniania? ;)^… to znaczy piszemy niby to samo, ale rozumiemy co innego… :P^

 

Nie widzę też niczego niewłaściwego z nazywaniem rzeczy po imieniu.

- I nigdzie nie napisałam,że uważam się za oświeconą czy coś w ten deseń.

- Myślę,że oświecę się wtedy,jak wsadzę palec do kontaktu :P

- ooo… :)) i to mi się podoba, zdrowe podejście(z humorem) do samego siebie, brawo :)

- a wiesz, ja tez Nigdzie nie napisałem że jestem osobą oświeconą… :P^

- ale zależność jest jednak taka… im bardziej "chcesz być" oświecony tym mniejsze szanse aby nim zostać… ale co oczywiście wcale nie oznacza ze nie mamy nad Sobą pracować… ;)

 

Nawet nie twierdzę że jestem dobra,miła i świetlista...;)

- ooo!... to gratuluje, miło ze jesteś taka wyrozumiała dla siebie…

- to ja dodam żebyś nie czuła się samotna w żartach… że też kiedyś stałem „nago przed takim „Lustrem-alterego” … ale to co zobaczyłem i tak nie nadawało się za bardzo na pokazywanie… wiec musiałem „przełknąć” to w „mądrości Serca”… :P^

 

A miałam na myśli wzorce zachowań,które mi przeszkadzają w tym,żeby iść dalej,z czysto egoistycznego punktu widzenia.

- Bo uważam,że żeby cokolwiek dobrego kiedykolwiek zrobić,to należy najpierw zrobić porządek ze sobą.

- i pełna zgoda… a czy ja powiedziałem coś innego?, chyba nie, wiec <żółwik>

 

Nie mam w tym momencie na myśli -zrobić z siebie chodzącą dobroć.Jeśli nie wykształci się w sobie również pewnej siły charakteru(bo niestety życie jest brutalne i nie ma litości
- ooo tak znam to z autopsji… a szczególnie u jednej Pani… :)^^

 

to po prostu nie damy rady w życiu,w rozwoju duchowym...zresztą życie i rozwój się ze sobą przeplatają.Nie można być oparciem dla innych,jeśli samemu się leży i skamle.

- hmm… choć ja raczej nie mam z tym problemu to wiesz, ... „leży i skamle” tez można rozumieć na dwie strony… wiec ?,

- raczej przecież nigdy adept nie może być pewny czy coś jest „białe” czy „czarne”… dopóki Sam się nie przekona na Własnej skórze… a akurat do tego to „podszepty diabełków” są na ogół jednak bardzo skore… ;)^

 

I żeby nie było-piszę to ze swojego punktu widzenia.To moje subiektywne zdanie na ten temat ;)

- to ja też… żeby nie było, pisze to tylko na bazie własnych doświadczeń… :) … a każdy i tak ma prawo doświadczać na sobie i "Tylko na Sobie"… bo i po to ma To a nie inne, czyli Własne Życie…

 

 

 

---pozdrawiam serdecznie… infedro :)

 

Ps.

- sorka ze dopiero teraz… ale właśnie wir realnego Życia upomniał się o kawałek swego Czasu… :P

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz infe,myślę,że Twoja definicja rozwoju a moja nieco się od siebie różnią ;) Bo ja nie widzę nic złego w ocenianiu,w ogóle w normalnym ludzkim zachowaniu.Nie widzę też niczego niewłaściwego z nazywaniem rzeczy po imieniu.I nigdzie nie napisałam,że uważam się za oświeconą czy coś w ten deseń.Myślę,że oświecę się wtedy,jak wsadzę palec do kontaktu :P Nawet nie twierdzę że jestem dobra,miła i świetlista...;)

A miałam na myśli wzorce zachowań,które mi przeszkadzają w tym,żeby iść dalej,z czysto egoistycznego punktu widzenia.Bo uważam,że żeby cokolwiek dobrego kiedykolwiek zrobić,to należy najpierw zrobić porządek ze sobą.

Nie mam w tym momencie na myśli -zrobić z siebie chodzącą dobroć.Jeśli nie wykształci się w sobie również pewnej siły charakteru(bo niestety życie jest brutalne i nie ma litości),to po prostu nie damy rady w życiu,w rozwoju duchowym...zresztą życie i rozwój się ze sobą przeplatają.Nie można być oparciem dla innych,jeśli samemu się leży i skamle.

I żeby nie było-piszę to ze swojego punktu widzenia.To moje subiektywne zdanie na ten temat ;)

 

Przecież mówienie "nie jestem oświecony", czy "jestem oświecony", to jest to same ego, ważniejsze jest, to co się tam w środku dzieje.

Zaprzeczanie sobie "nie jestem dobra, miła", to zaprzeczanie jakiejś części siebie, a Ty jesteś całością, jesteś dobra i niedobra w jednym.

 

Ja jestem oświecony. i zły i dobry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież mówienie "nie jestem oświecony", czy "jestem oświecony", to jest to same ego, ważniejsze jest, to co się tam w środku dzieje.

- hmm... ale przecież My wcale nie mówimy tego, :)... tylko piszemy ze właśnie tego nie pisalismy, a skoro nie pisalismy... to i przecież sprawy nie ma, bo i nie zostało w "sensie kiedyś" napisane... czyż nie tak? ;))

 

 

Zaprzeczanie sobie "nie jestem dobra, miła", to zaprzeczanie jakiejś części siebie, a Ty jesteś całością, jesteś dobra i niedobra w jednym.... Ja jestem oświecony. i zły i dobry.

- hmm... ale sorrka, przecież "dobry i niedobry" to jest niemal każdy człowiek... ;P

- wiec ?... Oświecenie to raczej jednak jest coś trochę więcej, niż tylko takie określenie...

 

 

 

---pozdrawiam...infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

W odniesieniu do tematu , jest jeszcze coś takiego jak wibracja . Ja czesto tak mam na przykład ze mimo tych słów widac cos jeszcze ,, że jakoś tak się czuje z kąd te słowa wynikają czy są szczere czy nie , więc niepotrzebne jest aż takie skupienie na poszczególnych osobach, bo jak wiadomo tez każdy coś ma za pazurami wiec po co tak sobie wytykać .

Ja od siebie powiem że szanuję Infe za umiejętność pisania prosto z serca, i myśle też ze Jadis nie miała tu intencji afiszowania się i koloryzowania swojej osoby.

Oświecony nie oswiecony ? Kogo to tak naprawdę obchodzi , za to pełen szacunek za osobiste wypowiedzi, i podzielenie doświadczeniem, myślę że na tym należałoby się skupić.

 

,,A kto jest bez winy niech pierwszy żuci kamieniem...

Pozdrawiam.

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmm... ale przecież My wcale nie mówimy tego, :)... tylko piszemy ze właśnie tego nie pisalismy, a skoro nie pisalismy... to i przecież sprawy nie ma, bo i nie zostało w "sensie kiedyś" napisane... czyż nie tak? ;))

 

 

 

- hmm... ale sorrka, przecież "dobry i niedobry" to jest niemal każdy człowiek... ;P

- wiec ?... Oświecenie to raczej jednak jest coś trochę więcej, niż tylko takie określenie...

 

 

 

---pozdrawiam...infedro :)

 

 

Jestem zły i dobry, a zarazem żadnym z nich ^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W odniesieniu do tematu , jest jeszcze coś takiego jak wibracja . Ja czesto tak mam na przykład ze mimo tych słów widac cos jeszcze ,, że jakoś tak się czuje z kąd te słowa wynikają czy są szczere czy nie , więc niepotrzebne jest aż takie skupienie na poszczególnych osobach, bo jak wiadomo tez każdy coś ma za pazurami wiec po co tak sobie wytykać .

- masz racje mój drogi Rastar :)... lecz trzeba sobie tez zdać sprawę że dla wibracji "ŚwiadomościEgo" takie wyższe wibracje są już tak zagłuszone, że raczej już nie dostępne... i dlatego taka ego'świadomość widzi tylko to co "sama widzi", a wiec sam Pozór, czyli własną "iluzje" postrzegania... i tyle ;)

 

Ja od siebie powiem że szanuję Infe za umiejętność pisania prosto z serca, i myśle też ze Jadis nie miała tu intencji afiszowania się i koloryzowania swojej osoby.

- oczywiście Rastar , ja tez wcale tego tak nie odebrałem... :)) i odwzajemniam Szacun do Ciebie... :))

- ale przyznam... że czasami trochę "Prowokuje" ale ta prowokacja jednak wcale nie jest tym, co zapewne "widzi"/pomyśli "Swiadomość'ego"... :)

 

Oświecony nie oswiecony ? Kogo to tak naprawdę obchodzi , za to pełen szacunek za osobiste wypowiedzi, i podzielenie doświadczeniem, myślę że na tym należałoby się skupić.

- i właśnie do tego mój drogi dążą moje niby "prowokacje"... aby niejako każdy, miał szanse chociażby "kiedyś" zastanowić się nad "własnymi" słowami... czy one na pewno były "własne"... :)^

 

 

,,A kto jest bez winy niech pierwszy żuci kamieniem..."

- hmm... czyli co by mie było to i tak wszyscy sprawiedliwie, niejako kotłujemy sie w "Tej samej Zupie"... Amen.

 

 

 

Jestem zły i dobry, a zarazem żadnym z nich ^^

 

- nooo :)... teraz już znacznie lepiej, to trza tak było od razu :P^

- a jak myślisz?... czy Jezus, albo Dalai Lama spełniali/ją te warunki... ?:|

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezus był tego świadom wypowiadając te słowa: "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem". Dalai Lama mówi o serdeczności względem ludzi, też uważam, że jako ludzkość powinniśmy rozwijać te dobre cechy. Mi osobiście przypadł do gustu jeden z tekstów Biblii: "Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie"

Tzn, nie wypieram się swojej ciemnej strony, co nie znaczy że w pełni ją akceptuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn, nie wypieram się swojej ciemnej strony, co nie znaczy że w pełni ją akceptuję.

I to jest myślę zdrowe i realistyczne nastawienie , dodam tylko że najlepiej swoją ciemną naturę poznać jest dobrze ,by móc trzeźwo ocenić sytuację i ludzi i nie mylić dobroci z naiwnością i emocjonalnymi wzlotami ,co miało nieraz miejsce wśród moich najbliższych .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miałam intencji afiszowania się,absolutnie nie.Piszę,co myślę,ale nie należę do osób "śmiertelnie poważnych" więc proponuję trochę dystansu ;) Bo widzę niektórzy ważą każde słowo...ehh.A co jest w moim wnętrzu,to akurat w miarę wiem,ale to są osobiste sprawy i nie zamierzam tego upubliczniać.A jeśli chodzi o dobro i zło-dla mnie to są pojęcia bardzo względne,nie dzielę świata na czarno-biały i też nie napiszę,że jest we mnie trochę zła i trochę dobra,bo tak nie uważam,nie operuję tymi pojęciami.Jak mawiała moja nauczycielka w szkole-"dobre,to są ciastka". I chwała jej za to,że mi to wbiła do głowy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miałam intencji afiszowania się,absolutnie nie.

- no i dobrze… :) przecież ci rozsądniejsi wcale tego tak nie odebrali… :)^

 

Piszę,co myślę,ale nie należę do osób "śmiertelnie poważnych" więc proponuję trochę dystansu ;) Bo widzę niektórzy ważą każde słowo...ehh.

- hmm… wybacz moja droga, ale ja jak nabierałem dystansu i chciałem trochę żartobliwym tonem, to inni nagle stawali się śmiertelnie poważni, a byli i nawet tacy którzy skwitowali to warnem… ehh ;/

 

A co jest w moim wnętrzu,to akurat w miarę wiem,ale to są osobiste sprawy i nie zamierzam tego upubliczniać.

- hmm… skoro "w miarę" to znaczy ze jeszcze nie dotarłaś do końca „drogi” , i dobrze bo pospiech jest raczej złym doradcą… ale w związku z tym, musisz się kierować jakimiś wyborami… wiec?

 

A jeśli chodzi o dobro i zło-dla mnie to są pojęcia bardzo względne,nie dzielę świata na czarno-biały

- hmm… no O.K. u mnie tez są to pojęcia względne… :)^

- po mojemu to jest tak; dopóki człowiek jest „w drodze” to jednak nie ucieknie od Dualizmu, bo musi Sam wyznaczać sobie jakiś kierunek… czyli Wartościować swoje własne wybory… a wiec kierować się jakimiś wyznacznikami które w jego pojmowaniu są dla niego samego jednak dobre albo złe ;)^

- ale i owszem wyjście poza „dualizm postrzegania” jest możliwe, ale raczej już pod koniec tej „drogi”… tzn. wtedy kiedy Matrix Dualizmu zostanie przez nas samych rozpoznany i Zweryfikowany… czyli doświadczone jEgo złudne „iluzje”…. To wtedy tak, można w pewnym sensie mówić ze „dobra i zła” nie ma… ale wtedy, to już jest niejako Oświecenie, albo chociażby jego początek… :)^

 

i też nie napiszę,że jest we mnie trochę zła i trochę dobra,bo tak nie uważam,nie operuję tymi pojęciami.

- a jakimi pojęciami operujesz?... jeśli można zapytać... :)

 

Jak mawiała moja nauczycielka w szkole - "dobre,to są ciastka".

- I chwała jej za to,że mi to wbiła do głowy ;)

- hmm… no O.K. , ale oprócz dobrych ciastek… są tez niedobre ; jeśli tkwimy w postrzeganiu Dualnym, a większość Ludzi tak właśnie ma :P^

- bo w rzeczywistości realnej to … przecież ciastko jest tylko ciastkiem, i wcale nie jest ani dobre ani złe… co nie(?)… :)^

 

 

 

---pozdrawiam…infedro :)^

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

No i tyle mozna by powiedziec na ten temat. o i infe zwrocilbym uwage ze strasznie mocno sie trzymasz , tego dualizmu... w sensie my oni...itd mam nadzieje ze nie dales sie zwiesc temu o czyym tak namietnie piszesz. :-)N

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tyle można by powiedzieć na ten temat. o

- ... :)

 

i infe zwróciłbym uwagę ze strasznie mocno się trzymasz , tego dualizmu... w sensie my oni...itd

- hmm... nie rastar... to tez chyba tylko taka "internetowa iluzja" ;)... w rzeczywistości jestem otwarty na Wszystkich Ludzi... a co niektórzy nawet maja mi za złe, ehh i weź tu człeku wszystkim dogódź... ;)^^

 

mam nadzieje ze nie dałeś się zwieść temu o czym tak namiętnie piszesz. :-)N

- nie skąd ;)^^... a z nadzieja to wiesz jak to jest ;)... "mają ją Ci którzy jej potrzebują"... ;)^

- bo Człowiek naprawdę Wolny jest również wolny i od Nadziei... gdyż w swej prawdziwej Wolności jej po prostu nie potrzebuje... :))^^

 

 

 

---pozdrawiam serdecznie mój drogi...infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

O.K. widzę ze 'punkt1' już się wyczerpał... więc ;

 

- proponuje rozpatrzenie (przedyskutowanie po kolei kazdego z tych 8 punktów)... czyli w ciągu dalszym punkt 2 ...

 

Oto główne przeciwności, którym będziesz musiał sprostać:

 

- odrzucenie/niezrozumienie przez najbliższych i przez otoczenie

- wyszydzanie, wyśmiewanie, represje

- lęk, obawy, złe myśli, być może złe sny

- konfrontacja ze wszystkim co w tobie złe, demoniczne i ciemne

- rozdwojenie sfer życia - duchowej i przyziemnej

- rezygnacja wobec wszystkiego, rozchwianie emocjonalne

- chwilowa dezintegracja osobowości

- trans smutku i bólu egzystencjalnego, poczucie bezsensu i beznadziei ludzkiego życia

 

- O.K. proszę bardzo... kto teraz pierwszy zajmie głos ?

 

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"odrzucenie/niezrozumienie przez najbliższych i przez otoczenie

wyszydzanie, wyśmiewanie, represje

lęk, obawy, złe myśli, być może złe sny

konfrontacja ze wszystkim co w tobie złe, demoniczne i ciemne

rozdwojenie sfer życia - duchowej i przyziemnej

rezygnacja wobec wszystkiego, rozchwianie emocjonalne

chwilowa dezintegracja osobowości

trans smutku i bólu egzystencjalnego, poczucie bezsensu i beznadziei ludzkiego życia"

 

W pełni się z tym zgadzam. Zajmuję się ezoteryką już jakiś czas i muszę przyznac, że nie jest łatwo. Doszłam do takiego momentu, w którym nie można zawrócic, a znajduję się akurat w kropce. Mimo tego, że nie chcę z tej drogi rezygnowac, bardzo trudno jest mi teraz odnaleźc się w nowej roli, w nowej "ja". Bo taka jest prawda- zmieniłam się. Tylko jak na razie nie potrafię tego zaakceptowac i wykorzystac tej zmiany na swoją korzyśc. Mam wrażenie- wróc, wiem, że zaczęły wyciekac ze mnie moje demony, zaczęły uwidaczniac się mroki, które tkwiły w mojej duszy. Jest ich tak dużo, że trudno je ogarnąc, a co dopiero nad nimi zapanowac.

Nie chcę w ten sposób zniechęcac żadnych osób, które dopiero zaczynają lub mają zamiar zacząc zagłębiac się bardziej w ezoterykę. Jeżeli czują takie powołanie, to uważam, że nic nie stoi im na przeszkodzie zajmowac się tym. Ale trzeba także ich uświadomic, w co chcą brnąc i czy są gotowi zmierzyc się właśnie z tym mrokiem, który pochodzi z wnętrza ich samych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Świetnie opisane. Sądziłem jednak, że owe objawy występują przy jako takim "rozwoju duchowym", sama ezoteryka tego jakby nie oddaje, bynajmniej dla mnie. Rozwój to coś wiecej, to konfrontacja z tym o czym napomkneliscie wyżej, a ezoteryka kojarzy mi się z machaniem wahadełkiem i stawianiem kart tarota. Dobrze jest zachować jakieś przyziemne zainteresowania, sport, jakieś inne hobby, wtedy jest mniejsze zagrożenie wypalenia. Koniecznie trzeba trzymać się ziemi, medytacja i inne praktyki transowe odcinają "poziom dupy", także potem nie trudno już o rozchwianie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Zagrożenia, które mogą, ale nie muszą wyniknąć z intensywnego rozwoju duchowego

1. Psychoza- spowodowana problemami

2. Narcyzm

3. Nerwica

4. Rozchwianie emocjonalne->Bordline

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagrożenia, które mogą, ale nie muszą wyniknąć z intensywnego rozwoju duchowego

1. Psychoza- spowodowana problemami

2. Narcyzm

3. Nerwica

4. Rozchwianie emocjonalne->Bordline

 

Mysle, ze nie tyle co z intensywnego rozwoju, co z silniejszej checi (kalkulacji potencjalnych zyskow) tego rozwoju niz potrzeby ducha i gotowosci na zmiany. Wtedy to wydaje mi sie, ze wszystko mozliwe...

 

Zawsze tez sytuacje mozna odwrocic, rozwijajc sie duchowo, mozemy poznac przyczyny, podloze i mechanizm wszystkich 4 wymienionych stanow, co moze pomoc wyjsc na prosta ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Informowac jak najbardziej, nie ma co straszyc.

 

Obawa przed zagrozeniami wedlug mnie tez bywa pewan forma wizualizacji - dlatego nie ma co straszyc, bo to takie troszke przyczynianie sie do poglebiania ew. dolka u takiej osoby.

Z drugiej strony jesli ktos czuje strach w takim razie to sygnal, ze czas na zmiany jeszcze nie nadszedl i nie warto sie na sile pakowac w cos czego sie nie zna. Kilka lat temu spotkalam sie z tematem rozwoju duchowego - poczytalam i ominelam szerokim lukiem bo czulam strachch. Teraz temat wrocil i wrecz mysl o tym wsztskim co przede mna nie tyle co uspakaja, ale pcha mocno do przodu, a ja nie protestuje i ide z pradem, ale starm sie zachowac ostroznosc. Tzn starm sie wyzbyc naiwnosci nowiscjusza na glod wiedzy i doznan ;p

 

PS nie wiem co mi to przyniesie, ale jakby co to prosze odwiedzajcie mnie.... :hahahaha:

Edytowane przez eile
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam za sobą 3 letnie intensywne praktyki i wypaliło się moje pożądanie doświadczeń, a rośnie chęć pomocy innym, dzięki duchowości. Uważam, że najbardziej narażone są osoby, które mają problemy życiowe, szukają ucieczki w magiczny świat. Wielu mistyków nie bierze tego uwagę, porostu dla nich to "zło konieczne" nie przejmują sie rozbitkami, dzięki temu dostają strawę i dach nad głową. Ale są tacy, którzy podchodzą do tematu holistycznie, wielopłaszczyznowo, za rozwojem duchowym powinien iść intelektualno-emocjonalny, fizyczny, społeczny, żeby to wszystko miało ręce i nogi. Tacy mistycy jak Eckhart Tolle (do którego i tak mam szacunek) to trochę takie Jezusiątka, zacofane w sandałkach, potrzebni są nam mistycy z podejściem wieloaspektowym, nie porzucać świata, a zrozumieć, zasymilować, rozwinąć i przekroczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, ja miałem taki moment kulminacyjny jakiś czas temu po praktykach pewnej kriji z kundalini jogi. Miałem wrażenie jakby jeden wymiar zaczał nakładać się na drugi, istoty duchowe stały się dla mnie tak realne, jak sąsiedzi z naprzeciwka. Nie znam słowa by opisać to przerażenie. Absolutnie nie byłem gotowy na taką konfrontacje i chciałem zrobić wszystko by ten kanał zamknąć. Wiadomo o jakim wyjściu myśli się wtedy przy tak cięzkim natęzeniu paniki. Powinno się na każdej stronie pisac o podstawowch zasadach bhp przy wszelakich praktykach, czy to medytacja, tarot czy cokolwiek innego..

Wszechświat i jego wielowymiarowść to taka większa autostrada pełna rozpędzonych aut, może być niebezpieczna, ale nie musi, jeśli będziemy spełniać pewne warunki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem dwudniowe spotkanie z tym, co nauka nazywa nieświadomością, i dostałem po głowie za to, że wszedłem do gniazda, wiele osób juz przy samej bramie krzycz o diabłach, biegnie do kościoła, albo skarży się jakieś prasie, kategorii trzeciej. No ale cóż i te nasze najgorsze strony trzeba poznać i przekroczyć, albo się za to nie brać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, przypomniał mi się pewien fragment z ksiazki wprawdzie o astrologii, ale ma tu duże odniesienie:

 

"Zaniedbanie rzetelnej pracy nad tą nakierowaną na wnętrze integracją, często przynosi silne poczucie rozŹgoryczenia albo, w niektórych przypadkach, zaburzenia psychiczne, które mogą w końcu doprowadzić do zakrojonej na dużą skalę dezintegracji osobowości.

 

Doskonały przykład potrzeby twardego stania na ziemi, dającego uzupełniająŹcą równowagę podczas jakiejkolwiek naszej aktywności duchowej lub parapsychologicznej, znajdujemy w autobiografii C. G. Junga Memories, Dreams, Re-flections. W książce tej Jung opisuje jak w trakcie doświadczania przez siebie najbardziej intensywnej fazy swojej „konfrontacji z tym co nieświadome"- podŹczas której zetknął się i porozumiewał z licznymi archetypowymi postaciami i istotami-jedyną rzeczą, która umożliwiła mu przejście przez tę całkowitą przeŹmianę w jego świadomości, był fakt, że mógł zawsze spojrzeć wstecz i widzieć, że ma określone miejsce w świecie oraz określone obowiązki rodzinne i zawoŹdowe. Bez tego solidnego „zakotwiczenia" trzymającego go w ziemi czuł, że mógłby z łatwością być miotany wkoło i dewastowany psychicznie, podobnie jak łódka jest całkowicie bezradna podczas sztormu na morzu."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja jestem zielona jak szyczypiorek na wiosne, poki co uadlo mi sie zlapac kontakt z moim opiekunem duchowym, a dokladnie z dwoam, choc tego tez niejestem pewna bo cos mi w nich nie pasowalo... Z Waszego punktu widzenia, czego powinnam sie wystrzegac ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo by pisać. W moim odczuciu bardzo potrzebny jest zdrowy, trzężwy osąd, szczerość wobec siebie, jego brak może być czasem tak samo kłopotliwy jak w niektórych przypadkach brak wybaczania, musimy wiedzieć po co robimy pewne rzeczy, jakie chcemy odnieśc z nich korzysci, do czego miałyby zaprowadzić, taka szczera wewnętrzna weryfikacja intencji, dystans do wszystkiego czego się doświadcza, głębokie zaufanie do siebie i jakkolwiek patetycznie może to zabrzmieć.. miłosć wewnątrz. To działa czesto jak izolator przed "niechcianymi istotami" w kryzysowych sytuacjach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo by pisać. W moim odczuciu bardzo potrzebny jest zdrowy, trzężwy osąd, szczerość wobec siebie, jego brak może być czasem tak samo kłopotliwy jak w niektórych przypadkach brak wybaczania, musimy wiedzieć po co robimy pewne rzeczy, jakie chcemy odnieśc z nich korzysci, do czego miałyby zaprowadzić, taka szczera wewnętrzna weryfikacja intencji, dystans do wszystkiego czego się doświadcza, głębokie zaufanie do siebie i jakkolwiek patetycznie może to zabrzmieć.. miłosć wewnątrz. To działa czesto jak izolator przed "niechcianymi istotami" w kryzysowych sytuacjach.

 

- zdrowy trzezwy osad - mam,

- szczerosc- jest (nadmiar czasem nawet boli )

- brak wybaczania (sobie) - hmm... z tym kiepsko, innym przychodzi latwiej

- po co robie pewne rzeczy - z wew. potrzeby harmonizacji, troch tez z potrzeby misji ( ale nie do konca rozumie charakter tej misji)

- szczera weryfikacja intencji - lad i harmonizacja, ale tez wew. potrzeba niesienia wsparcia inny ( wew.wspieranie siebie znacznie trudniejsze)

- dystns odnosnie doswiadczen - mam (biore poprawke na przerost formy nad terscia)

- milosc wew - konczy sie na tolerancji dla siebie, do ludzi i swiata - zaczyna sie budzic i rozkrecac w znacznym stopniu

 

I tu moje pytanie - do poki nie uporam sie z tym co powinnam, a wiem ze powinnam poukladac swoje wew. wartosci odnosnie mnie - do jakiego momentu moge sie poruszac, abym nie natrafial na mine i aby nie dostac po lapkach za "nadgorliwosc" ? jest wogole taka granica ?

Edytowane przez eile
literowki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Gość andyxxx

Kurde,

 

Jak czytam tego posta, a w zasadzie nie mam zielonego pojęcia (jedynie ukończyłem kurs Silvy I stopnia), to ciarki mnie przechodzą i mam ochotę skasować konto :hahahaha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...