Skocz do zawartości

ratunku jak zerwac ze skorpionem ???


Gość latierra

Rekomendowane odpowiedzi

  • Administrator

O rany boskie! ze Skorpionem! :icon_surprised:

Powiedz mu, że wstępujesz do klasztoru :zeby_na:

To wcale nie takie łatwe (dla Ryby), bo ona ma tysiące wątpliwości, wahań i nie chce go urazić a poza tym Skorpion ma zwyczaj nie odpuszczania. Bardzo rzadko godzi się z porażką (jeśli w ogóle) i będzie czekał na okazję do odwetu.

Tego chyba obawia się Rybka, żeby jej nie skrzywdził, aczkolwiek niekoniecznie fizycznie, Skorpion ma mnóstwo mściwych złośliwych pomysłów, z oczernianiem i nękaniem włącznie.

Myślę, że MUSISZ wykazać się stanowczością (wiem, że to może być dla Ciebie obca cecha), ale innego wyjścia nie ma. Tak czy siak trzeba mu to oznajmić bez owijania w bawełnę. I nie wracać już do niego, pod żadnym pozorem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ha! uderz w stół a nożyce się odezwą :rolleyes:

 

A poza tym kto mówi, że Skorpiony są wielkimi potworami? Przecież to nieprawda, bo one są kosmicznie wielkimi potworami, ogrooomnymi potworami, których trzeba się: :boisie:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
Ismer przesadzasz :P

Przecież ja potulna jak baranek :D

 

Jak baranek! Oczywiście, zgadam się z tym w 100 i więcej %. Tyle, że do czasu. Wqurzyć Skorpiona to znaczy tyle samo, co przemienić baranka we wściekłą bestię, która, jeśli nie może od razu zniszczyć przeciwnika to poczeka z tym na odpowiednią okazję i nawet jeśli ta okazja do odwetu trafi mu się dopiero na łożu śmierci, to Skorpion z niego wstanie, zrobi swoje, położy się z powrotem i wtedy już spokojnie umrze :hahaha:

  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram Zosię...

Ja się 3 miesiące ze Skorpionem rozstawałam przy scenach wręcz dantejskich i rękoczynach...

Szatan...

A jak wreszcie, opadając z sił, wyjaśniłam mu, że już nie czuję tego, co czułam kiedyś - zrozumiał O_o eureka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobne doświadczenia co Trida. Tylko 'mój' skorpion potrzebował więcej czasu żeby to do niego doszło.

Choć i tak co rusz odzywa się do tej pory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
To ja nie wiem, gdzie Wy tych Skorpionów poznajecie o.o

 

Na przykład... na tym forum, o o - taka jedna pani, używa nicka Ciastko08 :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
Nie bluźnij :icon_evil::icon_evil:

 

Ja bluźnię, ja? A kto się przyznał do skorpioniostwa, hę? :bezradny:

I nieładnie jest kłamać, więc jak mogę inaczej opisać Skorpiona, skoro to klasyka astrologii, skoro to wielowieczny potwierdzony wzór. Mistrzyni by mnie zza grobu przeklęła, gdybym się wyrzekła wyznawanych zasad. Cóż, pozostanie mi spłonąć na stosie... nie wyrzeknę się :D

trudno - bij :boks_na:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bluźnię, ja? A kto się przyznał do skorpioniostwa, hę? :bezradny:

I nieładnie jest kłamać, więc jak mogę inaczej opisać Skorpiona, skoro to klasyka astrologii, skoro to wielowieczny potwierdzony wzór. Mistrzyni by mnie zza grobu przeklęła, gdybym się wyrzekła wyznawanych zasad. Cóż, pozostanie mi spłonąć na stosie... nie wyrzeknę się :D

trudno - bij :boks_na:

 

Ja? Ja mam Cię bić? :) No przeestań, ja bym muchy nie skrzywdziła :P

A przyznałam się, a nie będę się swojego skorpioniostwa wyrzekać. Bo nie każdy Skorpion to potwór ogromny :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
Ja? Ja mam Cię bić? :) No przeestań, ja bym muchy nie skrzywdziła :P

A przyznałam się, a nie będę się swojego skorpioniostwa wyrzekać. Bo nie każdy Skorpion to potwór ogromny :P

 

Nie każdy, nie każdy - póki mały, póki młody to i nie straszny. Ale z wiekiem...

Jeśli chodzi o muchę, to ja wiem, że Skorpion stworzonka nie skrzywdzi, o nie! Dopóki mu nie usiądzie na nosie i go nie utnie... niekoniecznie w akcie zemsty musi jej nóżki po jednej wyrywać, Skorpion po prostu jednym ruchem uczyni z niej mokrą plamkę...

 

była sobie mała muszka

co ugryzła skorpionuszka

i już teraz muszki nie ma

wierz mi, że to nie jest ściema :zeby_na:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość latierra

Ismer jestem pewna jestesmy ze soba 2 lata. Nic jeszcze nie zrobilam w sprawie zeby jego lub siebie przygotowac na to starcie

. Nie wiem czy sie odwaze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Zapytałam, no bo widzisz, my tu sobie na temat Skorpionów popotworzyliśmy:)

Ale to, że jest Skorpionem nie przesądza jeszcze, że będzie taki straaaaszny.

Przecież oprócz Słońca ma on jeszcze 9 innych planet i Ascendent, które składają się na jego osobowość.

Czy masz mocne podstawy aby sądzić, że zareaguje tak bardzo źle, że aż będzie chciał Cię "niszczyć?"

Czy może po prostu będzie tylko trudno mu się odkleić?

Jeśli tak, to weź pod uwagę, że kiedyś odkleić się musi, a żeby to nastąpiło jak najszybciej to po zerwaniu nie wolno dopuszczać do jakiegokolwiek kontaktu z nim, nawet maile czy smsy - nic kompletnie.

Skorpionowi mówi się prawdę, owszem, ale tak, by go nie zranić, nie krytykować, nie zwalać winy na niego (dobrze Zoska mówi), powiedz mu zwyczajnie: wypaliło się i cześć, nie chcę cię oszukiwać ani niczego udawać, bo cię szanuję itd. Skorpion (i zresztą nikt chyba) nie lubi być oszukiwany, a Ty to w tej chwili robisz.

Ale nie może być też tak, żebyś Ty, czując się nieszczęśliwie w tym związku cierpiała dlatego, iż się obawiasz jego reakcji na wiadomość, że zrywasz.

Jeśli teraz cierpisz i dalej z nim będziesz - to będziesz dalej cierpiała.

Jeśli zerwiesz, to nawet jak pocierpisz z jego powodu, to cierpienie takie prędzej czy później się skończy. Ale właśnie o ile to drugie się skończy to to pierwsze - nie.

Człowiek, w przeciwieństwie do zwierząt, obdarzony został możliwością wyboru - a ten należy do Ciebie.

Jeśli nie jest to wielką tajemnicą: kiedy ten pan się urodził? Nie namawiam Cię do podawania czyjejś daty urodzenia, bo nie rozpatruję horoskopu bez zgody jego właściciela, chodzi mi bardziej o to, czy to taki październikowy Skorpion, czy listopadowy (koniec, środek?) - mogę tylko zerknąć jak się ma to pod względem pytania, które zadałaś - i tylko to. Bo zdaje się, że właśnie z tym masz największy problem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość latierra

31,10,79. On czesto mnie bierze pod wlos. Mowi ze go nie kocham. Robi mi rozmaite wyrzuty. Dzieki ze chcesz mi pomoc. Mi sie samej mieni czy go kocham czy nie. Mamy dobry seks i to jest najgorsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
Napisano (edytowane)

Nie dziwię się, że obawiasz się jego reakcji a sama jesteś rozdarta.

Tak czułam, że to niełatwa sprawa, stąd dociekam. I podtrzymuję zdanie: jeśli zdecydujesz się na rozstanie to nigdy już nie wracaj do tego tematu, nawet staraj się go unikać jak tylko możesz.

Myślę też, że powinnaś zastanowić się, czy chcesz z tym człowiekiem spędzić resztę życia. Seks to nie wszystko, kobiecie potrzebny jest spokój i poczucie oparcia a jego nerwowe, gwałtowne i nieprzewidywalne reakcje tego Ci nie zapewnią. Nie byłabym pewna, czy pan przemocy używać nie będzie jak go nerwy najdą.

Trudno będzie Ci się od niego odkleić a i jemu od Ciebie też (a oboje macie w sobie glu stick), choćby dlatego, że macie się bardzo emocjonalnie ku sobie, więcej tam jest przyciągania niż odpychania, to jest bardzo silne.

Nie chcę się wypowiadać, czy to jest facet dla ciebie czy nie, dużo macie wspólnego, mało przeciwności, ale jeśli masz być w tym wszystkim ofiarą przemocy, to się trzeba po prostu zastanowić czy skórka warta jest wyprawki.

To ostatnie mówię z życia: nie warto stawiać na fantastyczny seks z jednym facetem, za cenę własnego cichego cierpienia, i w dodatku tak jakby innych facetów na świecie nie było.

Zresztą nie to akurat jest najważniejsze w waszym związku, tylko ta tajemnicza więź, która nie pozwala wam się rozstać. Ośmielę się rzec, iż jest to wzajemne uzależnienie. Im dłużej trwa, tym trudniej się z tego wykaraskać.

A Ryba - ma jeszcze to w "genach", że jest jej "żal" drugiego człowieka i męczy się, jeśli sprawi mu przykrość, czym niewątpliwie byłaby decyzja o rozstaniu.

Nie chciałabym być czarnowidzem, ale Ty się długo jeszcze będziesz zastanawiać, czy go porzucić czy nie.

 

Jedyne co możesz w tej sytuacji zrobić to zajrzeć w głąb siebie i poważnie porozmawiać z własną duszą czy naprawdę tego chce i czy Ty jesteś szczęśliwa będąc w związku z tym człowiekiem czy nie. Bo to jest najważniejsze, nie seks, kasa, nie stanowisko ani cokolwiek innego.

I praktycznie spójrz na związek i na siebie: czego oczekujesz po związku, czym w ogóle jest dla Ciebie związek (małżeństwo), czego oczekujesz od mężczyzny - męża i zestaw to z tym, jaki ten człowiek jest, czy on te Twoje wymogi spełnia.

Jeśli jest Ci z nim naprawdę dobrze, to fajnie, jeśli nie za bardzo, to uświadom sobie, co Cię w nim najbardziej uwiera i czy to będzie w przyszłości do przyjęcia.

Wpaść w bagno jest łatwo, wydostać się o wiele trudniej.

Edytowane przez Ismer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość latierra

Napisalam o tym seksie zdawkowo w znaczeniu ze jest mi dobrze z nim i wygodnie a wbrew pozorom w tym bagnie dziwnie bezpiecznie. Doszlam do etapu ze on sie nie nadaje ani na ojca ani na meza i nawet do tego ze nie chce miec z nim zadnych powaznych zobowiazan. Zal mi jest tego ze myslalam ze to juz tenwlasciwy. On mnie niejako prosil i przekonal bym go pokochala i przez piersze jakies 8 mies bylo cudownie. Pozniej zaczelam sie przezwyczajac do tego jaki jest. Teraz wrecz marze o dobrej milosci tak jak wspomnialas spokoju . Inni mezczyzni snia mi sie po nocach. Wiem ze jak z nim zostane to juz niczego wiecej w zyciu nie zaznam. A tak jak mowisz zal mi go strasznie na mysl ze ma byc sam serce mi sie kraje. Boje sie ze cos sobie zrobi ma nalogi ktore tez mu zagrazaja. I jest taki destrukcujny np placze czesto. Nie radzi sobie czasami z najmniejszymi problemami a przy tym w zlosci nawyzywa mnie i bedzie mnie molestowal slownie. I tak zaczelam sie stawiac wiec od kilku mies jest grzeczny. Mysle wiec o tym by miec na nim oko jak odejde zostac przyjaciolmi. A Ty radzisz na odwrot. Hm..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Latierra ja mówiłam o bagnie nie w sensie seksu, tylko w sensie przyszłości waszego związku.

To jest człowiek problematyczny, więc życie z nim pod jednym dachem porównałam właśnie do wpadnięcia w bagno, w którym im dłużej siedzisz tym głębiej się zapadasz i tym trudniej jest się z niego wydostać.

 

Powiem wprost: nie będziesz z nim szczęśliwa. To jest człowiek, który zatruje Ci życie.

Nie waham się tak powiedzieć, bo sprawa jest poważna a moje doświadczenie upoważnia mnie do tego, by taki osąd wydać.

Miłosierne Ryby na ogół mają tendencje do poświęcania się dla kogoś lub w imię czegoś i z tego czerpią przyjemność (to w skrócie oczywiście przedstawiam).

Ale de facto i w głębi duszy i w życiu realnym są z tego powodu nieszczęśliwe, a swoje życie przedstawiają jako nieudane, swoją drogę jako pełną kamieni i cierni itd. itp.

On Cię prosił i przekonał, byś go pokochała, najpierw było cudownie a potem zaczęłaś się przyzwyczajać do tego jaki on jest.

A do czego się przyzwyczaiłaś? Do patologii właśnie.

 

Żal Ci go - ale to są Twoje emocje i Twoje wyobrażenie, jakiż to on będzie nieszczęśliwy.

Boisz się, że sobie coś zrobi - no, pięknie, już hodujesz w sobie poczucie winy.

Zrozum - to nie Ty jesteś odpowiedzialna za jego nieudane życie.

On ma swoją ścieżkę, Ty swoją, na jakimś etapie te ścieżki się zeszły, ale to absolutnie nie znaczy, że nie mogą z powrotem się rozejść.

Nie jesteś powołana do tego, by kreować czyjeś życie, w dodatku litościwie się poświęcając; Ty, podobnie jak każdy z nas masz za zadanie wziąć w swoje ręce własne życie, bo tylko za własne - i niczyje inne - ponosisz odpowiedzialność.

Włączając kogoś w swoje życie ponosisz konsekwencje swego wyboru, więc dobrze się zastanów, czy będzie Ci to odpowiadało. Jeśli nie - masz możliwość dokonania innego wyboru.

Ja rozumiem, że obawiasz się, iż go "skrzywdzisz" swoją decyzją. O.K. Jednak uczciwie oceń, czy on sam sobie nie zasłużył na takie "skrzywdzenie"?

CO ZROBIŁ by "zasłużyć" na tą Twoją wyproszoną miłość, na to aby WAM a nie tylko JEMU było dobrze w tym związku?

Teraz jest grzeczny, bo się "postawiłaś", ale nie dlatego, iż sam tego chciał. Wymusiłaś niejako na nim to zachowanie, ale na jak długo?

Teraz boi się, że Cię straci, siedzi więc cicho, lecz te jego destrukcyjne cechy w nim drzemią i kiedy znów będzie pewny, że ma Cię w garści - odżyją. Tego możesz być pewna.

On tak samo jak Ty i inni ludzie ma możliwość wyboru drogi (nie jest przecież upośledzony?), jeśli mu tak bardzo zależy na Tobie to musi zmienić coś w sobie a nie coś uśpić, jeśli nie chce, jeśli nic nie robi - to pan Bóg z nim, może taki wstrząs jest mu potrzebny w tym wcieleniu.

Nawet jeśli sobie "coś zrobi" to jest jego wybór, Ty nie możesz obwiniać się za to, że ktoś jest destruktywny, że ma nałogi, które mu szkodzą. A Tobie jego nałogi nie szkodzą?

Przyjrzyj się jak już jesteś zmanipulowana i wpędzona w poczucie winy. A co będzie dalej?

 

Pamiętaj, że nikt nie ponosi odpowiedzialności za cudze życie i za cudze wybory.

Ani nie musi biedaka monitorować po rozejściu się, to przecież jest jak lina, dzięki której w dalszym ciągu jesteście związani.

 

Czy myślisz, że ja ot tak sobie trąbię o tym, żeby żadnych kontaktów już nie utrzymywać jeśli zdecydujesz się na rozstanie?

Spójrz, co napisały dziewczyny - ze "zwykłym" Skorpionem trudno jest zerwać a ja mówię, że z patologicznym o wiele trudniej. I trzeba podjąć trudną decyzję, radykalnie przecinającą wszelkie więzy inaczej po prostu w tym wypadku się nie da!

A co będzie, jak poznasz normalnego mężczyznę, pokochasz go sama z siebie a nie na jego prośbę… z którym mogłoby Ci się życie ułożyć - i nic z tego, bo hołubisz swego Skorpiona, z którym faktycznie jesteś z litości, żal Ci go - a własnego życia Ci nie żal?

Ty czujesz, że go nie chcesz, że to nie jest człowiek z którym możesz zbudować szczęśliwy związek, że nie nadaje ani na męża ani na ojca, że to nie jest człowiek dla Ciebie. I mimo to - dalej w tym tkwisz.

Masz prawo - i obowiązek - ułożyć sobie swoje własne życie tak jak chcesz, natomiast nie masz obowiązku tkwić przy kimś powodowana współczuciem a już na pewno nie lękiem o to, że "on sobie coś zrobi".

Ocknij się póki jeszcze jest czas. Przyszła pora, by się z tego snu przebudzić.

Chyba, że rzeczywiście czujesz się, jak to określiłaś: bezpiecznie i wygodnie i to Ci wystarczy by ten związek dalej ciągnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość latierra

Dalas mi teraz do myslenia duzo, jestem zalamana :( wstaje teraz chce pojsc na zakupy po ozdobne kartony zeby upiekszyc mieszkanie, i za chwile mysle ze powinnam raczej zabrac swoje rzeczy, szukac mieszkania itd.. i szykowac nowe zycie i tak stoje w miejscu.. codziennie jest to samo, jeszcze stracilam prace, nie wiem co robic. Bardzo Ci dziekuje bardzo mi pomagasz i rzeczywiscie Twoje slowa trafiaja do mnie.

Wczoraj patrzyl na mnie tak bezwzglednie ze do teraz czuje lek. Wrozka Zebuszka napisala mi ze on ma bardzo duzo niepozalatwianych spraw ze nawet moze miec syna ... i ze nie jest facetem dla mnie, napisala rowniez ze wkrotce sie zakocham tak ze o swiecie zapomne, staram sie o tym myslec.. :) czytam biegnaca z wilkami ta ksiazka zawsze daje mi kopa wiec moze za dzien za dwa za chcwile sie zbiore i pojde w swoja strone..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość latierra

jeszcze mi wczoraj powiedzial ze jest bardziej spokojniejszy jak ja nie pracuje .. ! ?? czy to normalne? chory psychicznie jest ten czlowiek, i za kazdym razem jak mowi ze kocha przelyka sline juz wiem ze klamie ... jestem tak jak napisalas w takim toksycznym chorym przywiazaniu z chorym psychicznie czlowiekiem,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
Napisano (edytowane)

Uszy do góry!

Ten człowiek nie jestdla Ciebie, ale Twoje życie - jak najbardziej jest dla Ciebie.

Jesteś młoda, więcej przed Tobą tego życia niż mniej, toteż musisz wziąć się w garść i zacząć je porządkować, byś mogła je godnie i szczęśliwie spędzić i cieszyć się nim a nie cierpieć.

A to zależy tylko od Ciebie.

Widzisz, mimo iż mamy XXI wiek, wiele kobiet w dalszym ciągu jest uzależnionych od swoich facetów i bynajmniej nie chodzi mi o stan zakochania, tylko zwyczajnie - o rzeczywistość materialną.

Kobieta z racji swej funkcji społecznej i rodzinnej ma mniejsze możliwości zaistnienia na rynku pracy niż mężczyzna, a do tego w dalszym ciągu pokutuje pogląd, że za taką samą pracę babie można zapłacić mniej niż facetowi.

To się co prawda zmienia, ale w naszym kraju - bardzo powoli. Więc ja rozumiem, że możesz mieć obawy, iż się sama nie utrzymasz, szczególnie że straciłaś pracę.

Z tego co piszesz wynika też, że nie masz własnego kąta i mieszkasz u niego, czy tak? To kolejny supeł zależności. I kolejny sygnał alarmowy - zabieraj się stamtąd, póki nie masz zobowiązań rodzicielskich. A jeśli pojawi się dziecko, to co wtedy? Będzie już o wiele trudniej to rozplątać.

Poza tym, jeśli ten człowiek mówi, że jest spokojniejszy kiedy nie pracujesz - uważaj - to już nawet nie jest sygnał alarmowy - to czyste "zło" w związku.

To już nawet nie jest zatrucie Twojego życia, ten mężczyzna jest w stanie wyrządzić Ci krzywdę.

 

Latierra, ja nie wtrącam się w cudze związki i nic mi do tego, jak kto z kim żyje. Ale jak widzę duże niebezpieczeństwo - to sygnalizuję, że nadchodzi. Twój przypadek takim jest.

Mniejsza z tym o to co robię "w ezoteryce", ale to to bardzo mi pomaga w działalności zawodowej, mimo iż oficjalnie się z tym nie pucuję. Tu to co innego, jestem wśród sobie podobnych.

Ale w realu pracuję w instytucji, która zajmuje się rodzinami patologicznymi, "przemocowymi". Wiele nieszczęść i tragedii widziałam. Nie każdemu daje się pomóc - bo rodzina (a w zasadzie kobieta) musi tego chcieć i być zdecydowaną na całkowitą zmianę swojego dotychczasowego życia.

Bez takiej chęci i bez współpracy nie ma możliwości uczynienia czegokolwiek.

Po drodze wiele kobiet wykrusza się - wycofują się, głównie dlatego iż mają nadzieję, że "pan" się poprawi i dlatego bo się boją, że same, bez niego nie poradzą sobie. A to nieprawda, kobiety świetnie sobie radzą. Muszą tylko uwierzyć i wiedzieć, że są tak samo dobre i mają taką samą godność jak każdy człowiek, że one też zasługują na lepsze życie. I mają moc je zmienić.

Często także wycofują się, bo - tak jak Tobie - żal im chłopczyka, bo ON zostanie sam… i może z tego powodu się załamie, rozpije, a może sobie coś zrobi, a kto mu jeść poda… Zapominają o tym, jak chłopczyk je dręczył, jak były bite i poniżane.

 

Ale te panie, które zdecydowały się na taki skok na głęboką wodę są dziś szczęśliwymi i spełnionymi kobietami.

 

Myślę, że przede wszystkim szukaj pracy. Musisz ją znaleźć, jakąkolwiek, gdyż musisz się uniezależnić finansowo od swego chłopaka.

On się cieszy, że nie pracujesz a wiesz dlaczego? Bo raz: on jest chory na zazdrość (prawdopodobnie to już patologia, będzie się dalej rozwijać; a i powtarzanie "że go nie kochasz" sygnalizuje, że coś jest nie tak) a po drugie: ma Cię w garści, bo jesteś od niego uzależniona finansowo i sądzi, że dzięki temu będziesz się jego trzymać.

Więc pierwszy krok: aktywnie szukaj pracy (wiem, że to może być niełatwe zadanie), jeśli trzeba będzie za pracą wyjechać - niekoniecznie za granicę, ale np. do innego miasta - nie wahaj się. Wynajęcie mieszkania - może nie stać Cię na początek, ale nawet pokoik, może w zamian za opiekę, albo jeśli jest taka możliwość zaczep się u koleżanki - byle dalej od niego.

Wróżka Zębuszka także mówi, że to nie facet dla Ciebie? To ma rację, już trzy baby mówią to samo - tą trzecią jesteś Ty - bo sama doszłaś do tego wniosku :)

Mówi, że się zakochasz? I dobrze by było, ale tym bardziej lepiej by było, byś Ty, w chwili kiedy nadejdzie nowa miłość była kobietą wolną.

Co do jego "niepozałatwianych spraw" i hipotetycznego syna - no cóż, na razie to jest nieweryfikowalne, ale nawet gdyby - to są jego sprawy i niewiele wnoszą do Twojego życia, zresztą - to już przeszłość, stało się. Jeśli jednak okazałoby się to prawdą, to dobrze byłoby skontaktować się z matką dziecka i zapytać ją o jego ojca, bo myślę, że miałaby co opowiadać. Ale to nie jest sprawa na dzień dzisiejszy i mało ważna.

 

Teraz najważniejsze jest, byś zajęła się sobą. Dasz radę.

I jeszcze możesz dużo zdziałać, masz jeszcze możliwość wyboru i ukształtowania swego losu, jeszcze nie jesteś skazana na beznadziejne poddanie się przeznaczeniu - a to w tym wszystkim jest najważniejsze.

Edytowane przez Ismer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Gość latierra

No i stalo sie ! Dzis zabralam swoje rzeczy. Po jego powrocie spotkalam sie z nim na chwile rozmowy. Duzo lez i zalu. Jestem zdeterminowana. Chociaz mam jeszcze iskre nadzieji ze go to zmieni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Dobrze się stało :)

On się nie zmieni. Musisz wytrwać w postanowieniu. Zasługujesz na lepsze życie i tylko od Ciebie zależy, czy pójdziesz naprzód, spotkasz nową miłość czy się cofniesz z powrotem w to bagnisko.

Będę teraz czekać na wiadomość o Twoim szczęściu

Jestem pewna, że taka będzie :_usmiech:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...
  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...