Skocz do zawartości

Bitwa teorii z praktyką


Gość rastar

Rekomendowane odpowiedzi

Gość rastar

Wydaje mi sie że problem leży po obu stronach zarówno chodzących encyklopedii jak i tych odwołujacych sie do metafizyki i osobistych doświadczeń.

Ci pierwsi zanadto bagetelizują osobiste doświadczenia tych którzy być może ni maja wiedzy ale w tym czego doświadczyli nie moga sie zmieścić w teorii tym samym ci pierwsi w niej nie moga ich zamknąć jak i wina leży po stronie tych którzy doświadczają ale i nie chca sie pozwolić w tej teorii zamknąć.

Ja jednak opowiadam się po stronie doświadczających ponieważ dla mnie najważniejszy jest tzw czynnik ludzki tym bardziej ze tzw, ja ich tak nazwę teoretycy, moim zdaniem nie wykazują w tym temacie intencji ochrony czy tez przestrzeżenia, ale raczej znaleźli sie na forum moim zdaniem w celu zdefiniowania siebie i często nakarmienia ego.

Trudno się dziwić zatem że tworzy to odmienne zdania bo rzecz jasna gdy próbujemy zamknąć kogoś c w kostce z czterema ścianami nalepić mu nalepkę nie spowoduje to dobrej reakcji.'

jeszcze jedna rzecz odnośnie tego wątku,,, naucz się być prawdziwym magiem.. to to moim zdaniem ze trzeba by wyjść ponownie z definicji,, kim domniemany mag jest..Moim zdaniem osoba z elastyczną świadomocią dopuszczającą wiele scenariuszy ale wynikających nie z definicji ale z ze świadomości.

Na forum tym zapanował pewnego rodzaju (już nieraz to zaznaczałem) ,,,wyścig szczurów w kierunku umagicznienia sie, ale wiele osób zagubiło się moim zdaniem w celu , i celem stało się samookreślenie jako domniemanego maga, co tworzy sytuacje ze cel stał sie celem sam w sobie bez możliwości uzyskania odpowiedzi na nurtujące nas pytania, anie można jej uzyskać żę tak powiem określając z góry.

Teoria jest dobra ale nie należy zapominać, również moim zdaniem,,że to wszystko o czym nieraz sie tu rozprawia jest tylko zestawem narzędzi tzw możliwości i dużo się traci zamykając na innych.

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci pierwsi zanadto bagetelizują osobiste doświadczenia tych którzy być może ni maja wiedzy ale w tym czego doświadczyli nie moga sie zmieścić w teorii tym samym ci pierwsi w niej nie moga ich zamknąć jak i wina leży po stronie tych którzy doświadczają ale i nie chca sie pozwolić w tej teorii zamknąć

 

Tworzysz nową teorię i po kłopocie (lub ulepszasz starą)

 

Ja jednak opowiadam się po stronie doświadczających ponieważ dla mnie najważniejszy jest tzw czynnik ludzki tym bardziej ze tzw, ja ich tak nazwę teoretycy, moim zdaniem nie wykazują w tym temacie intencji ochrony czy tez przestrzeżenia, ale raczej znaleźli sie na forum moim zdaniem w celu zdefiniowania siebie i często nakarmienia ego

 

Magia jest nauką, a w każdej nauce swoje miejsce ma i doświadczenie i teoria. Wykonywanie eksperymentów bez podstawy teoretycznej to jak próba zmierzenia czegoś bez znajomości podstawowych wzorów.

 

Trudno się dziwić zatem że tworzy to odmienne zdania bo rzecz jasna gdy próbujemy zamknąć kogoś c w kostce z czterema ścianami nalepić mu nalepkę nie spowoduje to dobrej reakcji.'

 

a mimo to ludzie robią to od wieków ;]

 

i dużo się traci zamykając na innych.

 

nawet jak ewidentnie ściemniają? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar
Tworzysz nową teorię i po kłopocie (lub ulepszasz starą):D

 

to nie jest nowa teoria tylko moje osobiste zdanie które wyrazam otwarcie od dłuzszego czasu

 

 

 

Magia jest nauką, a w każdej nauce swoje miejsce ma i doświadczenie i teoria. Wykonywanie eksperymentów bez podstawy teoretycznej to jak próba zmierzenia czegoś bez znajomości podstawowych wzorów.:D

Twoim zdaniem moim zaś z nauką to nie ma nic wspólnego, raczej przeciwny biegun.

Podaj mi choć jeden wzór który w się sprawdza, bo taka jest matematyka przecież prawda?

 

 

 

 

a mimo to ludzie robią to od wieków ;]:D

No nie ma się czym chwalic tylko dowód na to ze ni drobiny nie zmadrzeli

 

 

 

nawet jak ewidentnie ściemniają? :D

A czujesz się osobą kompetenntna zeby wiedzieć to na pewno?

bo ja nie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie jest nowa teoria tylko moje osobiste zdanie które wyrazam otwarcie od dłuzszego czasu

 

Totalnie nie zrozumiałeś do czego pije. Jeśli coś się nie mieści w teorii to buduje się nową lub rozszerza odpowiednio stare ;]

 

Twoim zdaniem moim zaś z nauką to nie ma nic wspólnego, raczej przeciwny biegun.

 

Czyli wyśnijmy nasze niczym nie podparte wizje i ruszajmy ratować świat przed wyśnionym wrogiem ludzkości ;D

 

Podaj mi choć jeden wzór który w się sprawdza, bo taka jest matematyka przecież prawda?

 

Matematyka sama w sobie ssie (przynajmniej ja jej nie lubię), ale zapraszam do dokształcenia się z fizyki, która korzysta z matematyki jako narzędzia.

Z poprawkami inżynierów uzyskuje bardzo dużą precyzje (chyba, że Ty żyjesz w świecie bez elektroniki, samolotów, CERNu i lotów w kosmos).

 

Przykład wzoru, który działa

 

U=RI (dla osób, które nie uważały w szkole na lekcji fizyki. Jest to Prawo Ohma)

gdzie:

U to napięcie [V]

R opór [Ohm]

I natężenie prądu elektrycznego [A]

 

No nie ma się czym chwalic tylko dowód na to ze ni drobiny nie zmadrzeli

 

Oczywiście Ty nic takiego nie robisz naklejając ludziom nalepki teoretyk i praktyk. Sam się posługujesz takim schematem i jak się od niego uwolnisz możesz zacząć pouczać innych. Na razie nie masz do tego prawa :)

 

A czujesz się osobą kompetenntna zeby wiedzieć to na pewno?

bo ja nie

 

Z drobnym wysiłkiem potrafię oddzielić historie wiarygodne, mniej wiarygodne i w ogóle nie wiarygodne. Jeśli Ty nie to trudno :)

 

Sceptycyzm nawet do własnych doświadczeń to jeden z warunków prowadzenia badań naukowych. Możesz wykonać eksperyment i na hura uznać, że odkryłeś coś nowego. Tym czasem zręcznie oszukałeś samego siebie :)

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Chyba się nie rozumiem y nawzajem.

Pisałes ze magia jest jak nauka, i o taki wzór pytałem, nie o matematykę czy fizykę

Poza tym nilomu nie nalepiam nalepek sami sobie to robicie.

Gwałcicie sobie mózgi po prostu.

Co do oszukiwania samego siebie to mistrzem jest w tym właśnie mózg .

No a co do oddzielania wiarygodne od niewiarygodnego .. to znów możemy polemizować zalezy dla kogo... i tak w kólko mozna

co do wysnionych wizjii... i to mówi osoba malująca sigle dla kontaktu z opiekunem duchowym?

 

tERAZ PUKAM W GŁOWE.. helllo jest tam ktoo?

czy ktoś mnie słyszy?

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałeś ze magia jest jak nauka, i o taki wzór pytałem, nie o matematykę czy fizykę

 

Widzisz, nie każda nauka wykorzystuje jako swój aparat matematykę, aczkolwiek jeśli szukasz matmy w magii to patrz np kabała

 

Poza tym nilomu nie nalepiam nalepek sami sobie to robicie.

 

Grzeczny aniołek :) Robisz to ciągle, może nie jesteś świadom tego, ale to nie mój problem :)

 

A co do wysnionych wizjii... i to mówi osoba malująca sigle dla kontaktu z opiekunem duchowym?

 

Mhm, ale tutaj wchodzimy na kwestie eksperymentalne :) Sny są bardzo elastyczne w tej kwestii, ale to nie oznacza, że mam prawo komukolwiek narzucić swoje doświadczenie bo mój eksperyment jest nieweryfikowalny.

 

Oczywiście ktoś mi może powiedzieć, że to tylko sen. Może mieć rację, ale nie musi :) Ja mogę się uparcie twierdzić, że miałem po przez sen kontakt z duchowym bytem. Też mogę mieć rację ale nie muszę ;] Mogę też wysnuć, że poruszyłem w sobie jakąś psychiczną strukturę i objawiła się w moim śnie tak jak tego oczekiwałem z odpowiednią modyfikacją psychicznego cenzora (do tej teorii mi najbliżej :) )

 

No a co do oddzielania wiarygodne od niewiarygodnego .. to znów możemy polemizować zalezy dla kogo... i tak w kólko mozna

 

I uwierzyłbyś jakbym pojawił się na tym forum jako nowy user i zaczął opowiadać o swoich wojnach z demonami? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No proszę to ty jestes rozsadny i nieweryfikowalny, a potrafisz zweryfikować ze inni bzdury pisża.

 

Mogę jedynie ocenić wiarygodność owej historii. Nigdzie nie pisałem o ich weryfikowaniu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

raczej tak pisałes że przy odrobinie rozsądku potrafisz pewne rzeczy ocenić.

 

ale widzę ze dalej nie widzisz

 

 

Mhm, ale tutaj wchodzimy na kwestie eksperymentalne :) Sny są bardzo elastyczne w tej kwestii, ale to nie oznacza, że mam prawo komukolwiek narzucić swoje doświadczenie bo mój eksperyment jest nieweryfikowalny.

 

Oczywiście ktoś mi może powiedzieć, że to tylko sen. Może mieć rację, ale nie musi :) Ja mogę się uparcie twierdzić, że miałem po przez sen kontakt z duchowym bytem. Też mogę mieć rację ale nie muszę ;] Mogę też wysnuć, że poruszyłem w sobie jakąś psychiczną strukturę i objawiła się w moim śnie tak jak tego oczekiwałem z odpowiednią modyfikacją psychicznego cenzora (do tej teorii mi najbliżej :) )

 

 

 

I uwierzyłbyś jakbym pojawił się na tym forum jako nowy user i zaczął opowiadać o swoich wojnach z demonami? :D

 

 

A czy ocena wiarygodnosci nie wymaga weryfikacji?

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Bowiem to wkładanie w pewne szufladki. Jeśli weryfikacja zaistnieje to ewentualne przełożenie z jednej szafki do drugiej.

 

Proces bardzo subiektywny, ale zapewniam Cie, że i Ty tak postępujesz. Kategoryzujesz zjawiska i wydarzenia, a później jeśli pojawi się coś co da radę zmienić Twoje spojrzenie to przekładasz do innej szufladki.

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a Ty w ciągu dalszym nie bardzo :)

 

Jeśli ktoś łamie tak podstawowe prawa jak zachowanie masy czy energii to historia ląduje w odpowiedniej szafce oznaczonej jako niewiarygodne zupełnie. Niech sobie tacy "praktycy" idą łamać prawa fizyki gdzie indziej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

No właśnie widzę jak tu ktos tak żongluje tematami na forum. ;-)

a co do łapania.. to owszem i to bardzo ale dam ci jeszcze czas, wszak widzę. małe bo małe ale postępy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie że problem leży po obu stronach zarówno chodzących encyklopedii jak i tych odwołujacych sie do metafizyki i osobistych doświadczeń.

wg mnie nie da się tego zwykle oddzielić, bo większość "praktyków" też zwykle "jakieś książki czyta". Bardzo łatwo to sprawdzić: jeśli ktoś mówi o czakrach, aurach, i świecie astralnym to już samo użycie tych słów oznacza, że taka osoba mówi jakieś wyczytane/zasłyszane gdzieś pojęcia. A więc jest teoretykiem (co wcale nie oznacza, że nie jest jednocześnie praktykiem - o to mi chodzi wlaśnie, że nie da się tego oddzielić).

 

Teoria, tak jak ja to rozumiem, to pewne słowa, pojęcia, koncepcje związane z praktykowaniem magii czy ezoteryki, czy pewne zasady, którymi się ta magia ma rządzić. Jeśli powiemy np. że coś należy zrobić o pełni księżyca - to już jest to teoria, ponieważ zakładamy istnienie jakiejś "reguły" związanej z czasem przeprowadzania rytuału. Jeśli powiemy, że oczyściliśmy czakrę - to w rezultacie odwołujemy się do koncepcji czakr i związaną z czakrami teorią. Jeśli medytujemy i twierdzimy, że dążymy do Oświecenia - tym samym uznajemy możliwość Oświecenia, a więc przyjmujemy pewien intelektualny pogląd.

 

Owszem, praktyka pojawia się... ale na pewno nie przy dyskusjach na forum. Raczej jak np. medytujemy albo czarujemy czy coś innego robimy - jest to praktyka. Ale pisząc tutaj na forum, wszyscy równo teoretyzujemy, bo bez teorii niemożliwe byłoby mówienie o czymkolwiek.

 

Na forum tym zapanował pewnego rodzaju (...) wyścig szczurów w kierunku umagicznienia sie, ale wiele osób zagubiło się moim zdaniem w celu , i celem stało się samookreślenie jako domniemanego maga

Żadne umagicznienie się. Dla mnie zawsze celem pisania było zbieranie lajków i to jest cel nadrzędny ;)

Edytowane przez LoonyMystic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Opowiedzenie o pewnych doświadczeniach praktykach jest bardzo trudne zwłaszcza jeśli jest wrzucane przez ogół do jednego worka jako śmieci, albo traktowne jako narzucanie swego zdania.

Cóż a moim zdaniem teoretyków można poznać po tym ze mówią o rzeczach które się powielają w innych opisach z książek i innych żródeł, a własnie te odmienne zdanie moim zdaniem zasługuje na większą uwagę z tego względu że może świadczyć o domniemanym doświadczaniu pewnych rzeczy, jakkolwiek abstrakcyjnych tak prawdopodobnych.

Samo oświecenie ,,, nie maczegoś takiego moim zdaniem może być tym tylko to co za domniemane oświecenie przyjmiesz, dany stan świadomości który pewnie odwołasz do jakiejś definicji.

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie taki stan istnieje, nie dlatego że w coś wierzę, czy nie, a dlatego że doświadczyłem niedoświadczalnego. Jest to przebicie się przez świadomość cielesną,mentalną,czuciowa aż do stanu niedualnego, stanu tego w tym. Najciekawsze jednak jest dla mnie to podejście, które mówi, że skoro idziesz jakoby wzwyż, przekraczając kolejne sfery Twojej istoty, ciała, umysłu, uczucia, następnie subtelnego i niedualnego, nie możesz odpowiednio efektywnie przejść do kolejnej, pozostawiając poprzednią zaniedbaną, ponieważ będzie ona Ciebie ciągnęła wstecz. Więc jeżeli chcesz przekroczyć jakąś z tych sfer, musisz odpowiednio ją rozwinąć, idąc tym tropem, musisz rozwijać się na wszystkich płaszczyznach życia ludzkiego, aby doświadczenie Twojej prawdziwej istoty było na optymalnym poziomie.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

wiem chyba o czym mówisz Eonie choć i dla mnie coś takiego jak brniecie w zwyż nie istnieje bo to brniecie wzwyż jest dla mnie tylko punktem odniesienia z tej sfery cielesnej,mentalnej, i czuciowej,

Wiadomo że te punkty odniesienia sa potrzebne ale trzeba jednak sobie moim zdaniem zdać sprawe z tego że są one tylko punktami odniesienia, ponieważ jakoś nie widze potrzeby przejscia z punktu tego w tym bo traca one nijako wtedy znaczenie, liczy się w tym momencie samo doświadczanie bo burzy wszystkie bariery i punkty zaczepienia a tym samym optymalny punkt prawdziwej istoty przestaje istnieć.

Dlatego moim zdaniem miedzy teorią a praktyką jest tak wielka granica bo teoria nigdy nie odda tego stanu w pełni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie taki stan istnieje, nie dlatego że w coś wierzę, czy nie, a dlatego że doświadczyłem niedoświadczalnego. Jest to przebicie się przez świadomość cielesną,mentalną,czuciowa aż do stanu niedualnego, stanu tego w tym.

i to jest okej. Problem jest, że niektóre osoby na tym forum zdają się używać tego jako argumentu w stylu "ja tego doświadczyłem więc to prawda, i jeśli mówisz inaczej to się nie znasz, bo ja mam rację". I stąd właśnie niechęć do tzw. "praktyków", narzucaczy-zdania. Oczywiście narzucanie zdanie dotyczy także niektórych "teoretyków" którzy nie mają nawet własnego zdania, ale kłócą się o to, co gdzieś wyczytali i każą innym w to mandatoryjnie wierzyć...

 

Tak więc w dalszym ciągu - wychodzi mi na to, że nie ma czegoś takiego jak "teoretycy" i "praktycy" a są jedynie użytkownicy umiejący dyskutować kulturalnie, i są schamiali użytkownicy, narzucający swoje zdanie.

 

Jest to przebicie się przez świadomość cielesną,mentalną,czuciowa aż do stanu niedualnego, stanu tego w tym.

otóż to. W stanie niedualnym nie ma podziału na teoretyków i praktyków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar
i to jest okej. Problem jest, że niektóre osoby na tym forum zdają się używać tego jako argumentu w stylu "ja tego doświadczyłem więc to prawda, i jeśli mówisz inaczej to się nie znasz, bo ja mam rację". I stąd właśnie niechęć do tzw. "praktyków", narzucaczy-zdania. Oczywiście narzucanie zdanie dotyczy także niektórych "teoretyków" którzy nie mają nawet własnego zdania, ale kłócą się o to, co gdzieś wyczytali i każą innym w to mandatoryjnie wierzyć....

większość osób mówi że po prostu bujasz w obłokach, zresztą ja sam usłyszałem że to o czym piszę jest odbierane jako fantasty.

Intencja pierwotna jest na przykład inna, podzielenie się tym doświadczeniem, na przykład ja zaznaczam w wypowiedziach że to jest moje zdanie z naciskiem na subiektywność, ale niestety kończy się to inaczej jeśli w .. zrozumiały zresztą sposób umysł słuchacza się buntuje, i podstawia to doświadczenie do teori, często jest wtedy nawet agresywny, no ale cóż to dla mnie zrozumiałe.

Zrozumienie niektórych zagadnień wymaga poprostu sięgnięcia poza umysł, i całkowitego dokładnie odrzucenia teori.

 

Ja cały czas powtarzam że jest to forum głownie subiektywne, gdzie większą miara traktuję osobiste wypowiedzi czuciowe, wiadomo ze opisanie doświadczenia takiego wymaga pozostawienia duzej luki prawdopodobieństwa.

No i co do teoretyków głownie problem polega na tym ze nie mówią oni o prawdziwych doswiadczeniach ale o tym co za prawde przyjeli,

Ja jak bym chciał uczestniczyć w forum teoretyczno naukowym polegającym na poswiadczaniu dawno juz ustalonych teorii to bym tu nie pisał.

Dla mnie osobiscie jest to mozliwośc opisania tego co mi się przydarza a w tzw swicie obiektywnym czesto nie ma racji bytu.

Zgadzam się, ale warto go opisywać, żeby ludzka świadomość wiedziała, że coś takiego w ogóle istnieje.

Tak pod warunkiem że nie traktujemy swiadomosci jako umysłu analitycznego.. bo wtedy możesz pisać całe życie to i tak ta domniemana swiadomość tego nie pojmie

 

A ktoś mądry powiedział po przeczytaniu tego wątku... Aż dziw ze tyle osób próbuje cie sprowadzić na glebe .. tylko z tego powodu ze sami na niej leżą..

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co do teoretyków

dalej używasz mętnej dość kategorii teoretyka. Kategorii, która się zrodziła w twoim własnym umyśle, jak przypuszczam. Może trochę bardziej konkretnie?

 

głownie problem polega na tym ze nie mówią oni o prawdziwych doswiadczeniach ale o tym co za prawde przyjeli,(...)

Ja jak bym chciał uczestniczyć w forum teoretyczno naukowym polegającym na poswiadczaniu dawno juz ustalonych teorii to bym tu nie pisał.

Za mało konkretnie piszesz i nie wiem nawet czy mogę się zgodzić :| mnie irytuje dogmatyzm i wiara w jakieś wyczytane w książkach (albo na stronach www) mądrości. Ale nie nazwałbym tego teorią, tylko właśnie dogmatyzmem. Czy ktoś nastawiony na praktykę i praktykujący przez większość czasu nie może być dogmatykiem? Może. I często jest, niestety. Bywa, że osoby, które żyją w świecie własnych "prawdziwych" doświadczeń zapominają o tym, że te doświadczenia są subiektywne i niekoniecznie takie prawdziwe, jakby mogłoby się zdawać.

 

I tu moim zdaniem leży problem, a nie na linii praktycy-teoretycy - bo jak pisałem - ja np. nie widzę jakiejś specjalnej różnicy między tymi dwoma kategoriami ludzi. Liczy się to, czy ktoś:

 

- jest w stanie myśleć krytycznie, doświadczać, ale umieć poddać w wątpliwość swoje doświadczenia (=stać się krytycznym praktykiem, można powiedzieć "antypraktykiem", kimś kto wychodzi ponad praktykę - tzn. jest w stanie porównać swoje doświadczenia z doświadczeniami innych ludzi, i czegoś się od ludzi nauczyć, a nie opierać się tylko na swoich doświadczeniach),

- jak i poddać w wątpliwość wyczytane/wymyślone teorie (=czyli stać się krytycznym czytelnikiem różnych teorii, antyteorykiem można by rzec, kimś kto sprawdza wyczytane teorie w praktyce, a nie tylko powtarza bezwiednie).

 

Natomiast krytycznego spojrzenia każdy może się nauczyć, więc wydaje mi się, że każdy, czy to praktyk, czy teoretyk mógłby nauczyć się wychodzić poza czubek własnego nosa...

Edytowane przez LoonyMystic
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

oczywiscie moim zdniem pisze doscm jasno i ten kto sie tymi tylko dogmatami posuguje zapeene rozumie ale mimo to troszke zwodzi bo wygodniej jast trzymać siee misternie wydeptanej żciezki niz przyjac cos nowego, co zburzy całą misternie stworzona konstrukcje.

Jasne krytycycm jest potrzebny, ale tak jak napisałem przyjąśc dużą lukę prawdopodobieństwa a nie weryfikować z góry według tych dogmatów które przyjąłes.

Moim zdaniem właśnie te osoby robia duza krzywde dopiero co przychodzacym,,bo z regóły zauważ w odpowiedzi na doswiadczenie pisza..

Po pierwsze nie masz racji.

po drugie ja ci wytłumaczę jaka jest prawda

po trzecie czy zastanowiłaś sie zastanowiłeś co za bzdury piszesz,,, chyba ze osoba ta ma szczeście i to co opisuje w jakichs tam ramach tych dogmatów sie znajduje, a nastepna zecz ze prawdziwość tych dogmatów zalezy od interpretacji tego który je je stosuje.

NIe chodzi mi tu o pietnowanie szczerej wypowiedzi i odmiennego zdania, ale brak subiektywnej konkluzji .

Ja np uwarzam że można rozpoznac tak zwanych teoretyków na tym forum, ja sam sie teoria ta nie brzydze ale podkreslam ze moim zdaniem nie jest to forum teoretyczno naukowe i potrzebny jest jeszcz czynnik czuciowy, akceptacji domniemanego doswiadczenia , nawt jesli osoba ta pisze o zielonych jednorozcach, bo w zwykły sposób nikt nikomu nie moze udowodnić, nieprawdziwosci tego doswiadczenia.

Zasada jest prosta to o tym co napisałeś o narzucaniu swojego zdania , jeśli ktos sie nie zgadza może oczywiscie mie odpisywać lub powiedzieć ze moim zdaniem racji nie masz , ale inaczej sprawa sie mna jeśli cie segreguje z nalepka szaleńca a na dowód wyskakuje z wersem zywcem wyrwanym z wikipedii czy innej treści i mówi kłamiesz nie mogłeś tego doswiadczys bo według tego to niemozliwe.

Rozumiem sprawe jeśli osad jest poparty doswiadczeniem w swietle dogmatów, ale czesto niestety osad następuję moim zdaniem gdy go czytam po przeczytaniu pierwszych wersów bez zagladniecia w siebie.

CO DO ZAGLADANIA POZA CZUBEK WŁASNEGO NOSA ... to wydaje mi sie ze tez pewność własnych wypowiedzi jest czasem odbierana jako ten własnie wielki nochal

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest powszechny trend, że praktykując i doświadczający nienawidzą się wzajemnie, każdy inwestuje dużo czasu w to co robi i nie pozwoli, żeby jedno zdanie mogło bagatelizować jego pracę. Rozwój poprzez praktykę, to jest taka droga na skróty, do której należy podchodzić ostrożnie, bo jest wyboista i niekiedy niebezpieczna, to jest przekraczanie prędkości na drodze z ograniczeniem, wiadomo im większa prędkość, tym niebezpiecznej. Dlatego ta droga jest dla śmiałków, outsiderów, "łobuzów", którzy często brali się ze światem za bary. Rozwój poprzez treść, uświadamianie sobie to co jest napisane, z tym co widziane też jest jakąś drogą, oczywiście wtedy prowadzimy samochód w sposób ekonomiczny, no ale za to droga znacznie się wydłuża w czasie, jeżeli w ogóle jest możliwość dojechania do celu.

 

Ja jestem za tym, aby oba aspekty połączyć 1+1=3

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale podkreslam ze moim zdaniem nie jest to forum teoretyczno naukowe i potrzebny jest jeszcz czynnik czuciowy, akceptacji domniemanego doswiadczenia , nawt jesli osoba ta pisze o zielonych jednorozcach, bo w zwykły sposób nikt nikomu nie moze udowodnić, nieprawdziwosci tego doswiadczenia.

z jednej strony tak, ma to sens, z drugiej strony wtedy rozmowa na forum zamieniłaby się w pogawędki po paleniu zioła ;)

- Widziałem zielone jednorożce

- cool bro... ja widziałem różowe.

- a ja niebieskie!

dlatego wolę raczej merytoryczne, oparte na argumentach, dyskusje.

 

 

Moim zdaniem właśnie te osoby robia duza krzywde dopiero co przychodzacym,,bo z regóły zauważ w odpowiedzi na doswiadczenie pisza..

Po pierwsze nie masz racji.

po drugie ja ci wytłumaczę jaka jest prawda

po trzecie czy zastanowiłaś sie zastanowiłeś co za bzdury piszesz,,, chyba ze osoba ta ma szczeście i to co opisuje w jakichs tam ramach tych dogmatów sie znajduje, a nastepna zecz ze prawdziwość tych dogmatów zalezy od interpretacji tego który je je stosuje.

to zależy jakie osoby i jakim osobom tak mówią. Z tego co się orientuje to często są prostowane fakty historyczne czy kulturo-religio-znawcze. I moim zdaniem słusznie bo bez tego będziemy mieć total new age, gdzie w sumie już nic się nie liczy, a wszelkie religie świata są tylko po to, żeby je deptać, a wszelkie kultury są po to, żeby z nich wyciągać egzotyczne elementy czy fajne koncepcje jak oświecenie, czakry, żywioły, mitologie etc. a potem mieszać w ezo-kotle przeinaczając kompletnie pierwotne znaczenie.

 

I owszem, przeciętnego ezoteryka mogą nie interesować teorie, a jedynie praktyczne zastosowanie, i jak ktoś założy pentagram runiczny atlantydów, to będzie myślał o tym tylko, że otworzy się mu czakra trzeciego oka, na przekór teoretykom, którzy by pewnie powiedzieli że to bzdura... Mimo wszystko, jeśli ktoś już idzie w total intuicjonizm i brak zasad, to co za problem nazwać to po imieniu - magią chaosu? Interesuję się trochę magią chaosu (chociaż nie wszystko mi się z niej podoba) i uważam, że po to ją wymyślono, żeby ludzie mogli mieć jakiś punkt zaczepienia, żeby nie byli właśnie blokowani przez dogmaty, fakty historyczne(czy kulturoznawcze), czy istniejące teorie.

 

Problem tylko taki, że do magii chaosu nikt normalny się nie przyzna, bo mrocznie się kojarzy, i będą udawać, że chodzi im faktycznie np. o runy w sensie nordyckiego pisma, a nie o runy zaadoptowane do ezoteryki; będą udawać, że chodzi im o oświececenie w stylu buddyjskim, nawet jeśli to z buddyzmem nie będzie miało nic wspólnego...

 

Więc nie dziwię się, że potem ktoś "z większym stażem" powie im po prostu, że mówią bzdury, bo to jest pierwsze często co się nasuwa...

Edytowane przez LoonyMystic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar
To jest powszechny trend, że praktykując i doświadczający nienawidzą się wzajemnie, każdy inwestuje dużo czasu w to co robi i nie pozwoli, żeby jedno zdanie mogło bagatelizować jego pracę. Rozwój poprzez praktykę, to jest taka droga na skróty, do której należy podchodzić ostrożnie, bo jest wyboista i niekiedy niebezpieczna, to jest przekraczanie prędkości na drodze z ograniczeniem, wiadomo im większa prędkość, tym niebezpiecznej. Dlatego ta droga jest dla śmiałków, outsiderów, "łobuzów", którzy często brali się ze światem za bary. Rozwój poprzez treść, uświadamianie sobie to co jest napisane, z tym co widziane też jest jakąś drogą, oczywiście wtedy prowadzimy samochód w sposób ekonomiczny, no ale za to droga znacznie się wydłuża w czasie, jeżeli w ogóle jest możliwość dojechania do celu.

 

Ja jestem za tym, aby oba aspekty połączyć 1+1=3

 

Dla mnie tak zwany rozwój przez treść eonie nie istnieje.

Jedyna droga to doswiadczanie, reszta bedzie zawsze tylko teorią dopuki nie spotka sie doswiadczeniem.

 

I owszem, przeciętnego ezoteryka mogą nie interesować teorie, a jedynie praktyczne zastosowanie, i jak ktoś założy pentagram runiczny atlantydów, to będzie myślał o tym tylko, że otworzy się mu czakra trzeciego oka, na przekór teoretykom, którzy by pewnie powiedzieli że to bzdura... Mimo wszystko, jeśli ktoś już idzie w total intuicjonizm i brak zasad, to co za problem nazwać to po imieniu - magią chaosu? Interesuję się trochę magią chaosu (chociaż nie wszystko mi się z niej podoba) i uważam, że po to ją wymyślono, żeby ludzie mogli mieć jakiś punkt zaczepienia, żeby nie byli właśnie blokowani przez dogmaty, fakty historyczne(czy kulturoznawcze), czy istniejące teorie.

 

Problem tylko taki, że do magii chaosu nikt normalny się nie przyzna, bo mrocznie się kojarzy, i będą udawać, że chodzi im faktycznie np. o runy w sensie nordyckiego pisma, a nie o runy zaadoptowane do ezoteryki; będą udawać, że chodzi im o oświececenie w stylu buddyjskim, nawet jeśli to z buddyzmem nie będzie miało nic wspólnego...

 

Więc nie dziwię się, że potem ktoś "z większym stażem" powie im po prostu, że mówią bzdury, bo to jest pierwsze często co się nasuwa...

A co to znaczy przecietny ezoteryk?

czyli sa przeciętni i nieprzeciętni?

 

 

Intuicja jest zawsze intuicją bez wzgledu jak ja nazwiesz.. a oczywiście regółki jak najbardziej , ale tak jak zauwazyłeś efekt zalezy od wykorzystującego, i już będzie całkiem czym innym niż było pierwotnie.

No cóż a punkt zaczepienia potrzebny jest tylko dla umysłu.

Dziwi mnie to z ta magią ze potrzeba jest teraz tak ja sprecyzowac i wszystko sie sprowadza do niej.

I co znowu z ty niuejdzem?

pisałem kiedyś o tym na jedny z zaprzyjażnionych forum...

żródło ezodar.pl

 

http://ezodar.pl/index.php?/topic/3770-ludzie-nowej-ery-i-niuejzdze/page__p__36830__fromsearch__1&do=findComment&comment=36830

Aha wątek zarzuciłem ten jeden raz pod innym nickiem, zacząłem go pisać jako tonieja

wIekszy staż ? nie ma dla mnie nic takiego w tym temacie, ale to moje zdanie, wieksza ilość czasu spędzona nad księgami? czy większa ilośc wypowiedzianych pustych rtegułek.

Moim zdaniem wystarczy jeden moment .

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale zrozumienie treści też jest doświadczeniem, czytasz, czytasz , aż w końcu stwierdzasz, tak widzę to dokładnie! Tego świata doświadczasz także umysłem, wypieranie się go stwarza dualizm, majstersztykiem jest puszczenie i zaakceptowanie tej części siebie,w tym świecie, nie powodując niepotrzebnych konfliktów. Umysł należy przekroczyć i zaakceptować, również tą stronę doświadczenia, inaczej będziesz popadał w skrajności. Z czym walczysz? ze swoją intelektualną naturą? odrzucasz ją? odpuść sobie, zwróć uwagę że wchodząc na to forum musisz jej używać, używasz jej tutaj,a by ją negować, w ten sposób ukazujemy hipokryzję i w ten sposób stajesz się łatwym celem dla takich osób jak Hrefna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Z tym zrozmieniem tresci i doświadczeniem to nie jest tak trochę jak wyjaśnianie komuś smaku lodów waniliowych kto nigdy ich nie próbował??

 

Intelektualna natura Tak Eonie ja jej uzywam , Umysłu do tego zeby spróbować zweryfikować doświadczenie i przekazać, a nie do tego aby on mi okreslił czym to doswiadczenie było. Umysł jest swietnym narzedziem popadania w skrajnosci to prawda.

Dziękuję kolego za troske ale z niczym nie walczę.

Nigdy tez nie odrzuciłem swojej intelektualnej natury, mówię tylko o tym gdzie ten intelektualizm jest potrzebny a gdzie co innego.

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wg mnie nie da się tego zwykle oddzielić, bo większość "praktyków" też zwykle "jakieś książki czyta".

 

Teoria u praktyków często nie wynika jedynie z czytania książek czy rozmów z innymi ludźmi.

Często bywa tak, że ktoś np. na podstawie własnych doświadczeń dochodzi do pewnych wniosków (np. rzecz A należy wykonywać w czasie pełni, bo wtedy działa najsilniej). Jest to w jakimś stopniu weryfikowalne, bo każdy zainteresowany może powtórzyć eksperyment w jakimś tam zakresie.

Do takich obserwacji dodaje się zazwyczaj nieweryfikowalne wyjaśnienie dlaczego to tak działa - np. pewną mitologię związaną z fazami Księżyca wyczytaną lub usłyszaną od kogoś.

 

Ale pisząc tutaj na forum, wszyscy równo teoretyzujemy, bo bez teorii niemożliwe byłoby mówienie o czymkolwiek.

 

Ja bym jednak oddzielił teoretyzowanie oderwane od niczego z tym teoretyzowaniem opartym na jakiejś praktyce. Często bywa tak, że ktoś na kiepskiej jakości źródle stara się stworzyć jakąs teorię i potem wielce się burzy, że inni jej nie podzielają.

 

Cóż a moim zdaniem teoretyków można poznać po tym ze mówią o rzeczach które się powielają w innych opisach z książek i innych żródeł

 

To, że ktoś powtarza rzeczy oczywiste nie znaczy, że jest czystym teoretykiem. Być może po prostu te powielające się rzeczy są zweryfikowane praktycznie przez różne osoby i dlatego tak często się w różnych miejscach przewijają.

 

ywa, że osoby, które żyją w świecie własnych "prawdziwych" doświadczeń zapominają o tym, że te doświadczenia są subiektywne i niekoniecznie takie prawdziwe, jakby mogłoby się zdawać.

 

Jesli się komuś przez 20-30 lat coś sprawdza to przyjmuje najczęściej, że tak po prostu jest. Oczywiście istnieje szansa, że to wszystko jest wynikiem jakiegoś błędu u podstaw, ale szansa po tylu latach jest raczej mała.

 

- jak i poddać w wątpliwość wyczytane/wymyślone teorie (=czyli stać się krytycznym czytelnikiem różnych teorii, antyteorykiem można by rzec, kimś kto sprawdza wyczytane teorie w praktyce, a nie tylko powtarza bezwiednie).

 

Po prostu lubimy autorytety i nie zawsze chce nam się wszystko sprawdzać. Wygoda nakazuje przyjmowanie na wiarę pewnych teorii - zwłaszcza jesli prezentują nam je osoby robiące za autorytet w dziedzinie. Potem kończy się to tym, że rozciągamy to co autorytety mówią czy pisza na wszystko wokół - stąd wypowiedzi "nie wierze, że w Twojej ścieżce tak nie jest, przecież XYZ o tym pisał i tak własnie ma być!".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co to znaczy przecietny ezoteryk?

czyli sa przeciętni i nieprzeciętni?

nic nie znaczy, trochę tutaj przyznaję się, że zastosowałem skrót myślowy ;) ale to tak jak z twoim podziałem na praktyków i teoretyków (którzy też nie istnieją w świecie realnym w czystej postaci).

 

Często bywa tak, że ktoś np. na podstawie własnych doświadczeń dochodzi do pewnych wniosków (np. rzecz A należy wykonywać w czasie pełni, bo wtedy działa najsilniej). Jest to w jakimś stopniu weryfikowalne, bo każdy zainteresowany może powtórzyć eksperyment w jakimś tam zakresie.

Nie byłbym taki pewien. Doświadczenia różnych ludzi niekoniecznie muszą się nakładać na siebie. Jednej osobie wyjdzie coś podczas pełni, drugiej nie. I bądź tu mądry...

 

Jesli się komuś przez 20-30 lat coś sprawdza to przyjmuje najczęściej, że tak po prostu jest. Oczywiście istnieje szansa, że to wszystko jest wynikiem jakiegoś błędu u podstaw, ale szansa po tylu latach jest raczej mała.

tylko, że ludzie są różni. Może to zabrzmi jak truizm, ale różnimy się płcią, miejscem zamieszkania, uwarunkowaniami społecznymi, psychiką, poziomem wykształcenia, poglądami politycznymi, wierzeniami religijnymi, doświadczeniami... (idąc w ezoterykę można jeszcze powiedzieć, że pewnie też nasze przeszłe życia były inne, ale to już spekulacja...). Jeśli np. usłyszę od jakiejś kobiety "no wiesz, ja to na rozmowę o pracę ubieram szpilki, maluję paznokcie i robię słodkie minki, i tym sposobem zdobywam każdą pracę" to nie znaczy do cholery, że jak ja zrobię to samo i założę szpilki to dostanę pracę, prawda? ;) ta rada raczej skuteczna bywa jak się jest kobietą, a skoro jestem facetem to już nie za bardzo. A mimo wszystko z pewnością można by znaleźć kobiety, która przez lata stosują z powodzeniem wspomnianą technikę. Więc jest ona skuteczna dla pewnej grupy ludzi.

 

Jest to w jakimś stopniu weryfikowalne, bo każdy zainteresowany może powtórzyć eksperyment w jakimś tam zakresie.

no właśnie nie (co wykazałem powyżej).

 

Więc nawet jeśli chodzi o takie dość namacalne techniki, nie wszystko jest obiektywne, a co dopiero kiedy mówimy o praktykach bardziej "subtelnych", które w sumie są szalenie związane z ludzkim umysłem, psychiką (albo "duszą" jakby ktoś to mógłby określić). Każdy jest inny i każdy żyje w innym otoczeniu, także tym duchowym.

Edytowane przez LoonyMystic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...