Skocz do zawartości

Bog,bogowie,bostwa-ile ich jest?


Mr.Magick

Rekomendowane odpowiedzi

no i tutaj (w kwestii liczby bogów) kompletnie się nie zgadzamy...

(tak, tak, już mi ktoś swego czasu kazał podszkolić się w temacie energetyki bogów, ponieważ podobno ci, z którymi mam do czynienia wcale bogami nie są, bo bogowie ponoć nie zawierają z ludziskami paktów; problem w tym, że podobnie jak w czakry, w nią nie wierzę - więc zastanawiam się, w jaki sposób osoba znająca mnie wyłącznie z forumowego nicka mogła stwierdzić, że wyższe czakry mam dobrze przybrudzone :P)

 

Jeśli chodzi o intencję - powiedziałabym raczej, że jasne określenie/wytyczenie celu - bardzo konkretne i możliwie szczegółowe. Czyli cel, wola, technika i dopasowanie się do stanu świata w czasie nakierowanego na cel działania. Zatem oprócz celu i woli, jeszcze know-how...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

problem w tym, że podobnie jak w czakry, w nią nie wierzę - więc zastanawiam się, w jaki sposób osoba znająca mnie wyłącznie z forumowego nicka mogła stwierdzić, że wyższe czakry mam dobrze przybrudzone :P)

 

Hehehehe... ciesz się, że Ci nie wyszło że ich wcale nie masz, w ramach braku wiary... to by był dopiero sukces...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i tutaj (w kwestii liczby bogów) kompletnie się nie zgadzamy...

 

Kazdy z nas ma odmienne podejscie do swiata i pojmowania istoty Boga.

Jezeli uwazasz ze nie ma jednego tego najwazniejszego od ktorego wszystko sie zaczelo to ilu ich jest?Pieciu,dziesieciu,dwudziestu,stu?Obojetnie jaka liczbe podasz,pomnoz ja przez liczbe religii i wyznan dodaj do tego roznorakie kultury na przestrzeni stuleci,i wtedy uzyskamy liczbe bogow w jaka wierza ludzie.

 

no popatrz, a to przebieraniec jeden... i do tego cholera,perwersyjny jeszcze - bo czasami udaje ze jest panienką :D

 

Ha ha ha ;P

Dlatego mowie ze Bog jest jeden,w przebierancow moze Ty wierzysz,a sam fakt ze rozmowa w ktorej napomknalem o Bogu jest dla Ciebie powodem do drwin z Boga swiadczy co najwyzej o Twoim jeszcze chyba niskim poziomie rozwoju duchowego.Az tyle potrafisz wniesc do dyskusji???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz... dowcip nie polega na wierze. Jeśli ktoś MUSI wierzyć, to znaczy, że jeszcze boga/bogów nie spotkał, nie doświadczył. Wiara jest potrzebna jedynie do hm... skatalogowania doświadczenia lub uznania go za prawdziwe lub nie...

 

Ja na przykład absolutnie nie wierzę (w rozumieniu wiary religijnej - takiej jak u chrześcijan albo New Age) w żadnego boga czy bogów. Nie muszę. Tak samo, jak nie wierzę w moją sąsiadkę z przeciwka, kumpli, z którymi chadzam na wódkę czasem, czy ludzi, których codziennie spotykam. Zresztą generalnie nie wierzę w nic, czego nie da się bezpośrednio doświadczyć... w kulistość ziemi uwierzyłam tak naprawdę dopiero podczas lotu samolotem, kiedy naprawdę dało się zobaczyć jej zakrzywienie... no dobra - może przegięty przykład - ale nie wierzę w nic niedoświaczalnego wprost i bezpośrednio.

 

To, co Ty nazywasz Bogiem, tym jednym - dla mnie może być Prazasadą lub Naturą... tyle, że nie nadawałabym ani jednemu ani drugiemu cech osobowości, zatem bogiem bym nie nazwała... Indoeuropejskie jajo, które było wszystkim i niczym (i są religioznawcy, którzy i temu jaju usiłują nadać osobowość i celowość działania...) czy celtycki (więc też indoeuropejski niewątpliwie i pochodny tego pierwotnego zalążka) kocioł Annwn... nawet helleński chaos. Natomiast jeśli chodzi o immanentną transcendencję (czy transcendentną immanencję, wszystko zależy, od której strony zwolennicy osobowej absolutnej boskości w danym momencie patrzą) - ten koncept jest mi kompletnie obcy. Podobnie zresztą jak koncepcja rozwoju duchowego i jego poziomów. Tak samo nie przemawiają do mnie poziomy boskości, w rezultacie zlewające się w jeden "niepojęty" absolut. Już mniej boli wiccański dualizm, sprowadzający wszystkich bogów do jednego i wszystkie boginie do jednej - bo znowu - jeśli tej dychotomii odebrać cechy osobowe - po prostu oddaje ona dobrze pierwotny dualizm natury (jasne/ciemne, ciepłe/chłodne, suche/wilgotne, aktywne/pasywne, yin/yang itd.), w dodatku w mikrowarunkach (bo w skali wszechświata są to mikrowarunki) ziemskich skomplikowany płciowością - bo wszystko niemal, co się rozmnaża (a więc co żyje - na Ziemi - bo jeśli gdzieś poza nią życie istnieje, nie mamy pojęcia jak jest rozwiązane przecież - płci może być na przykład sześć...) jest płciowo zdychotomizowane...

 

Tak, że jeśli pojmuje się takiego metaboga jako osobę (lub coś, co jest obdarzone osobowością, antropomorficznie rzutowaną na absolut z nas samych), i bez przejmowania się "poziomami energetyki bogów", czy w ogóle poziomami ezoenergetycznymi (co to u diabla w ogóle jest? ) - wychodzi na to, że Ulf - mimo że w żartobliwy sposób - jednak bardzo ma rację - taki metabóg rozumiany jako byt osobowy - ewidentnie musi być przebierańcem, z pewnym dodatkiem transwestytyzmu, skoro spotyka się z ludźmi a to w postaci pięknej i przystępnej kobiety, a to surowego i wyjątkowo wrednego starca, a to wojowniczej, wyjątkowo podłej i złośliwej kobiety, która sama wybiera tych, z którymi chce mieć do czynienia (i traktuje ich jak własne dzieci, gdy sprostają jej wymogom), choć wielu chciałoby się od niej uczyć, a to sympatycznego i ciepłego opiekuna, starszego krewnego... i zdecydowanie są to różne osoby, z pewnością nie będące aspektami "czegoś niepojętego"... tylko trzeba ich spotkać, żeby to wiedzieć...

 

I w tym momencie przestaje być istotne, czy to archetypy obecne w naszych głowach, czy spersonalizowane siły natury, czy w końcu myślokształty (w to ostatnie latami próbowałam wierzyć, wbrew doświadczeniu, ale w końcu w praniu wychodzi, że konsekwentnie tak się nie da)... po prostu są. I kropka. Zdecydowanie nie będąc częścią czegoś większego - zabiliby chyba śmiechem, gdyby im ten koncept próbować wcisnąć... w końcu sam JHVH - modelowy przykład "boga jedynego", w pojęciu wiernych mu wyewoluowany na absolut właśnie - wyraźnie stwierdzał, że jest zazdrosny i żądał nie czczenia innych w jego obecności - "przed nim" - więc "na jego oczach" (dekalog się kłania) - gdyby owych innych nie było - takie żądanie nie byłoby potrzebne... Podobnie z tzw. "zakazanymi wersetami" Koranu...

 

Ech.. i popatrzcie, jak bardzo 2 tysiące w lat wzrastania w małoazjatyckiej koncepcji boga wszechwiedzącego i wszechmocnego namieszało nam w głowach... Moi/nasi bogowie nie są wszechmocni i wszechwiedzący... nie muszą...

 

hehehe... ale wątek od magii miłosnej wyewoluował... a ja właśnie niniejszym spełniam kolejny prikaz pogańskiego pentalogu stworzonego przez przyjaciela... nie wiem nawet, czy nie przykazanie 1 - "rozmawiaj o naturze bogów" - może ten wątek jakoś by wydzielić od porad dotyczących tego, jaką świeczkę zapalić na uwiedzenie łysego w samo południe albo informacji, że magiczne mieszanie w głowie partnera jest be? :P

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz... dowcip nie polega na wierze. Jeśli ktoś MUSI wierzyć, to znaczy, że jeszcze boga/bogów nie spotkał, nie doświadczył. Wiara jest potrzebna jedynie do hm... skatalogowania doświadczenia lub uznania go za prawdziwe lub nie...

Ja na przykład absolutnie nie wierzę (w rozumieniu wiary religijnej - takiej jak u chrześcijan albo New Age) w żadnego boga czy bogów. Nie muszę.

 

Ja tez niemusze,nigdy nie myslalem o Bogu w kategoriach wierzyc lub nie wierzyc.Bog po prostu istnieje i tyle.

Nie musze sobie dorabiac calego panteonu bostw bozkow nadajac im cechy ludzkie opisujac cala masa przymiotnikow jakie one sa a jakie nie,typu dobry,zly etc.Sa to wymysly ludzkie,ktore sa nieudolna proba ogarniecia istoty Boga.

 

To, co Ty nazywasz Bogiem, tym jednym - dla mnie może być Prazasadą lub Naturą... tyle, że nie nadawałabym ani jednemu ani drugiemu cech osobowości, zatem bogiem bym nie nazwała...

 

Nie nadawalem nigdy cech osobowych Bogu,jednak ta Prazasada jest inteligentna sila,z ktorej powstalo i wyewoluowalo wszystko,wiec jezeli posiada inteligencje musialy byc pewne motywy dla ktorych wszystko co nas otacza dookola wyglada tak a nie inaczej.Oczywiscie nigdy za zycia tu na ziemi nie bedzie nam dane tych motywow poznac.

Jestem czlowiekiem ktory ma swiadomosc tego ze nasze umysly sa na tyle slabo rozwiniete ze nie jestesmy w stanie ogarnac nawet w malym stopniu istoty Boga...

 

Tak, że jeśli pojmuje się takiego metaboga jako osobę (lub coś, co jest obdarzone osobowością, antropomorficznie rzutowaną na absolut z nas samych), i bez przejmowania się "poziomami energetyki bogów", czy w ogóle poziomami ezoenergetycznymi (co to u diabla w ogóle jest? ) - wychodzi na to, że Ulf - mimo że w żartobliwy sposób - jednak bardzo ma rację - taki metabóg rozumiany jako byt osobowy - ewidentnie musi być przebierańcem, z pewnym dodatkiem transwestytyzmu, skoro spotyka się z ludźmi a to w postaci pięknej i przystępnej kobiety, a to surowego i wyjątkowo wrednego starca, a to wojowniczej, wyjątkowo podłej i złośliwej kobiety, która sama wybiera tych, z którymi chce mieć do czynienia (i traktuje ich jak własne dzieci, gdy sprostają jej wymogom), choć wielu chciałoby się od niej uczyć, a to sympatycznego i ciepłego opiekuna, starszego krewnego... i zdecydowanie są to różne osoby, z pewnością nie będące aspektami "czegoś niepojętego"... tylko trzeba ich spotkać, żeby to wiedzieć...

 

Coz,to nie ma co sie smiac tylko jest raczej nad czym zaplakac :D I ze ludzie w to wierza ehh...

 

I w tym momencie przestaje być istotne, czy to archetypy obecne w naszych głowach, czy spersonalizowane siły natury, czy w końcu myślokształty (w to ostatnie latami próbowałam wierzyć, wbrew doświadczeniu, ale w końcu w praniu wychodzi, że konsekwentnie tak się nie da)... po prostu są. I kropka.

 

No sa :) a jak sa trzeba z nimi wspolpracowac o ile sie potrafi.Jak to napisal Israel Regardie we wstepie do kompilacji o Golden Dawn,szlo to mniej wiecej w ten sposob: ,,Jezeli cos dziala,po prostu z tego korzystaj".Ja osobiscie wole rozmawiac z ludzmi ktorzy wiedza o co chodzi jak czyms sie zajmuja,ale swoja wiedze opieraja bardziej na doswiadczeniu i praktyce niz na liczbie przeczytanych ksiazek.Magia jest taka dziedzina w ktorej dla teoretykow za bardzo nie ma miejsca.

 

hehehe... ale wątek od magii miłosnej wyewoluował... a ja właśnie niniejszym spełniam kolejny prikaz pogańskiego pentalogu stworzonego przez przyjaciela... nie wiem nawet, czy nie przykazanie 1 - "rozmawiaj o naturze bogów" - może ten wątek jakoś by wydzielić od porad dotyczących tego, jaką świeczkę zapalić na uwiedzenie łysego w samo południe albo informacji, że magiczne mieszanie w głowie partnera jest be? :P

 

Ok wydziele posty i wkleje je do nowego watku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...