Skocz do zawartości

Osho - Myślicie, że był oświecony?


Vederis

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

To mój pierwszy post, więc proszę o wyrozumiałość. Umieściłem to tutaj, ze względu na powiązanie Osho z medytacją.

 

Przeczytałem kilka jego artykułów i jedną książkę "Medytacja podstawy praktyki". Odniosłem wrażenie, że ten człowiek jest bardzo inteligętny, nawet z jego słów emanuje taka energia, ale coś mi nie pasuje... On pisze tak, że raz coś mówi, a potem temu zaprzecza (nie wiem, czy wy też takie wrażenie odnieśliście). Uważał się za oświeconego, a zachowywał się tak kontrowersyjnie.

Miał kilkadziesiąt samochodów i drogich zegarków, manifestował miłość itp, a ponoć biedni nie mogli brać u niego nauk... A co najbardziej mnie od niego odpycha (bo dużo rzeczy przyciąga) to to, że uważa, że poważni ludzie nie mogą być oświeceni, że te mantry itp to tylko "narkotyzowanie" umysłu, a nie droga do oświecenia w rzeczywistości.

 

Co o tym sądzicie? Myślicie, że był oświecony?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyztaem wiele jego ksiazek i Osho jakby był taki inteligentny ,to poradziłby sobie ze swoimi niskimi skłonnościami :

Cytuję

Rajneesh używał lekarstwa chemiczne przepisywane przez lekarzy.

Valium (diazepan) jako analgetyk na bóle, symptomy płynące z układu nerwowego.

Brał 60 miligram dziennie. Miał również inhalacje z nitrous oxide (N2O) zmiksowany

z tlenem, co podnosiło jego aktywność. Był naiwny w swoim osądzie o potędze lekarstw.

To głównie one przyczyniły się do negatywnych efektów jego zachowania.

Rajneesh uzależnił się od leków.

 

Dużo uczniów zgłaszało, że Rajneesh był pod działaniem leków na farmie w Oregonie

w 1980 roku. Był tak mocno pod ich wpływem, że nie kontrolował swoich zachowań. Oddawał mocz na korytarzach i w holach w swoim domu. Odkrywano, że brał heroinę.

Wierzę, że to była prawda. Kiedy ostatni raz widziałem Bhagwana Shree Rajneesha był oszołomiony do tego stopnia, że ukazał się w całej swojej fizycznej brzydocie. Wyglądał tak samo w swoim zachowaniu jak często byłem świadkiem podczas swojej pracy w klinice odwykowej w USA z ludźmi uzależnionymi.

 

Rajneesh miał niewiarygodną mentalną moc lecz fizycznie był człowiekiem i nie tolerował tak dużych dewastujących ciało leków. W końcu zauważono, że cierpi na przedawkowanie Valium co wywoływało u niego paranoje. Uzależnieni od Valium często oskarżają innych, że im dają Valium przeciwko nim aby ich zniszczyć. Rajneesh z tego powodu obwiniał CIA, że był prze nich truty w więzieniu w USA.

 

 

Dawniej używano Valium jako lek leczący CFS, który maskował wszystkie symptomy

i pomagał w spaniu.

Rajneesh cierpiał na bezsenność, bardzo istotny symptom CFS.

Był bardzo chory fizycznie a następnie popadł w problemy mentalne.

Jego eksperymenty jakie prowadził z LSD pogorszyły tą sytuację.

Jego największym problemem było nadużywanie narkotyków.

Uważam, że to one go zniszczyły a nie konspiracja rządu amerykańskiego.

Zmarł w roku 1990 z powodu serca, taki był oficjalny raport lekarski.

 

Rajneesh zażywał narkotyki, Valium, nitrous oxide i LSD.

Pewnego razu powiedział, że na sobie samym doświadczył, że LSD może wytworzyć taką samą świadomość jak miał Buddha i jaką on sam i "trzeźwych" dni, ale nagle zaczął używać LSD i produkować "fałszywe samadhi."

 

Kiedy Rajneesh był upokorzony w USA i nastąpił jego upadek ogłosił światu, że jest

Jezusem ukrzyżowanym przez Ronalda Reagana.

Naprawdę Rajneesh był uzależnionym od narkotyków guru, który sam przyczynił się do własnej samozagłady poprzez swoje błędne postępowanie.

 

 

Takze oceniajac czyjes oswiecenie trzeba stwierdzic czy ktos taki poradzil sobie ze swoja mroczna natura .

Zrodlo http://www.vismaya-maitreya.pl/kundalini_boski_mistrz_ksiezyca_-_osho_2.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się nad tym zastanawiałem, zdziwiło mnie też to, że miał tak duży majątek. Ale jak wytłumaczyć jego wiedzę na temat medytacji?

 

 http://foof.most.org.pl/g_teksty/kundalin.htm

 

Zresztą na pewno trzeba mu przyznać, że był nietypowy, jeśli chodzi o jego nauki - niepokoi mnie jednak to, że traktował siebie jako jednego z nielicznych (oświeconych) chodzi mi o to, że tak jakby wyśmiewał buddystów na zachodzie, za to, że medytują długo. Twierdził, że ich droga prowadzi na manowce, że to tylko iluzja.

Edytowane przez Vederis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe że medytował ,lecz właśnie przebudzenie "kundalini" i przechodzenie przez "czakry"wywołuje nieraz różne nadzwyczajne stany i inne i z tym sobie pewnie nie poradził bez leków itp. a że miał pieniądze to stać go było na narkotyki myślę i tym podobne co mogło zagłuszyć przykre nieraz doznania fizyczne i psychiczne .

Wiem ponieważ medytuję już 14 lat i również miałem tego typu doznania ,ale nie uzależniłem się od alkocholu ,narkotyków,używek .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no, dać jeszcze info o bojówkach osho, i mamy komplet :)

 

a co do głownego pytania - zazwyczaj to oświecony może w pełni zweryfikować oświecenie u kogoś. masz więc wysokie mniemanie o tutejszych,

jak to łądnie ktoś napisał "mędrcach z puszczy"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem na ile prawdziwe są te pomówienia(nazwę to tak, bo nie wiem jak inaczej) z lekami czy narkotykami, ale na podstawie nauk przez niego głoszonych uważam, że oświecony nie był.

Kwestia jeszcze tego co Ty rozumiesz poprzez oświecenie. Ja na planie ziemskim dopuszczam osiągnięcie oświecenia jedynie do poziomu Wyższego Ja (wg mnie wyższej świadomości na tym planie osiągnąć się nie da). Wiele teorii Osho było bardzo trafnych w moim odczuciu, natomiast to co ja uważam za kontrowersję, to tylko mój subiektywizm. Niemniej jednak uważam, że nie był oświecony, choć osiągnął pewną świadomość. Myślę, że oscylował między 4 a 5 poziomem świadomości (wg tych tutaj umownych 'parametrów' --->Poziomy ?wiadomo?ci - klasyfikacja poziomów ?wiadomo?ci) , możliwe, że czasami zahaczał o 6. Ale tak dobrze nie zapoznałam się z jego naukami, żeby to ocenić. Nie stwierdzę też czegoś na jego temat z całkowitą pewnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem co mam o nim myśleć, bo raz jak czytam jego tekst to jest on taki wygórowany, mówi tak konkretnie.A potem mówi, że żeby osiągnąć oświecenie to wystarczy być radosnym...albo to było "wystarczy śmiać się" coś takiego... Także czasami nie wiadomo, czy pisze on poważnie, czy sobie jaja robi.

 

 

Można wiedzieć dlaczego nie wierzysz, że człowiek może osiągnąć ten 7 poziom (wg. tej klasyfikacji).

Edytowane przez Vederis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem co mam o nim myśleć, bo raz jak czytam jego tekst to jest on taki wygórowany, mówi tak konkretnie.A potem mówi, że żeby osiągnąć oświecenie to wystarczy być radosnym...albo to było "wystarczy śmiać się" coś takiego... Także czasami nie wiadomo, czy pisze on poważnie, czy sobie jaja robi.

 

 

Można wiedzieć dlaczego nie wierzysz, że człowiek może osiągnąć ten 7 poziom (wg. tej klasyfikacji).

 

Jeśli raz mówi poważnie ,to znów wesoło ,to według mnie był na różnym poziomie świadomości .

Czym się wyróżnia 7 poziom ,to tylko zacytuję ,albowiem człowiek będący na tym poziomie nic o nim w sposób zrozumiały nie może przekazać innym ludziom:

POZIOM 7

Oświecenie.

 

Stan jedności z Wszechrzeczą

 

Świadomość operacyjna jest na szóstym poziomie, lecz w tle zawsze jest obecna świadomość wyższa.

 

Po przejściu strasznego doświadczenia "odczłowieczenia" spotyka duchowego adepta wreszcie zasłużona nagroda. Zostaje odcięta ziemska kotwica i wykonuje on skok poza matrix, uzyskując dzięki temu absolutną wolność. Poczucie tej wolności jest wręcz euforyczne. Odtąd będzie ją odczuwał zawsze bez wzglądu na to, jakie fizyczne niewole i niedole spotkałyby go. Życie staje się z powrotem normalne. Przestają dręczyć egzystencjalne problemy. Nie dzieli juz włosa na czworo i po prostu żyje.

W filozofii zen mówi się, że:

Drzewa są z powrotem drzewami, woda znowu jest po prostu wodą i można zwyczajnie wypić herbatę.

 

Dodatkowym efektem mogącym towarzyszyć oświeceniu może być poczucie jedności ze wszystkim. Jest to niesamowite odczucie i największa ekstaza, jakiej może doświadczyć człowiek. Lecz stan ten trwa chwilę i jest swego rodzaju prezentem od Boga. Ciągłe jego utrzymanie jest niemożliwe i niepotrzebne. Pozostaje po nim jednak wiedza i świadomość tego jak jest naprawdę. Wiedza o tym, że wszystko ze wszystkim jest połączone i istnieje w dynamicznej równowadze. Całe stworzenie zbudowane jest z tego samego, a wszystko to, wzajemnie się przenika.

Jednak ekstazy i euforie nie są właściwą treścią oświecenia. Można ich doświadczyć również na każdym innym poziomie świadomości. Stany te można odczuć, gdy uda się dostroić do pewnych częstotliwości wibracji. Daje to wówczas w ciele i umyśle takie właśnie efekty. Co prawda, dostrojenie do nich jest trudne, bo są to częstotliwości będące poza zakresem tego co człowiek standardowo odbiera.

 

Oświecenie to stan, w którym odczuwa się głęboki, niczym niezmącony spokój. Czuje się za sobą potęgę i majestat wszechświata. Spokój jest tak gruntowny, że nic nie może go zmącić. Gdzieś w tle stale jest stan taki, jak w głębokiej medytacji.

Nie ma lęków - nawet, lub przede wszystkim, lęku przed śmiercią. Jest to przebywanie w stanie takiego komfortu wewnętrznego, że żaden komfort zewnętrzny nie jest juz niezbędny. Jest to stan bez potrzeb, pragnień, ambicji, motywacji. Czyli żadnego przymusu wewnętrznego. Wolność od przekonań daje możliwość całkowicie obiektywnego spojrzenia. Rzeczy i zjawiska widzi się takimi, jakie one są. Bez interpretacji przepuszczonej przez filtr własnych wartości. Człowiek widzi, że wszystkie konstrukcje świata są umowne. Ludzki system wartości przestaje istnieć. Zastępuje go prawo kosmiczne, w którym nie ma kategorii dobra i zła. Istnieje tylko miłość. Jednak to pojecie miłości niewiele ma wspólnego z ludzkim rozumieniem tego terminu. Miłość (boska, uniwersalna, chrystusowa) to absolutna tolerancja i akceptacja. Wybaczanie a priori, i tkliwa życzliwość. Miłość ta może tylko dawać, nie oczekując nic w zamian. Z wysokości tego stanu patrzy na istoty świata, tak jak matka patrzy na swoje dzieci. Pozwala popełniać błędy i wiecznie wybacza. Człowieka oświeconego nie można obrazić ani skrzywdzić, ponieważ kategorie ludzkiego "ja" już go nie dotyczą. Nie ma uczucia dumy i honoru, ale żaden człowiek nie jest w stanie uszczuplić jego poczucia własnej wartości.

 

Oświeconemu przyświeca myśl- "Panie, wybacz im, bo nie wiedza, co czynią"

 

Człowiek oświecony na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżnia się. Nie świeci, nie lata, nie czaruje. Jest po prostu mądry, a to mogą dostrzec nieliczni. Różnicę pomiędzy nim a zwykłym człowiekiem najwyżej widzi jasnowidzący będący również na wysokim poziomie.

 

Oświecenie jest ostatnią zdobyczą ewolucyjną, jaką można osiągnąć w świecie materialnym. Jest wiec to koniec ewolucji w naszym pojęciu. Oświeceni, jeśli się wcielają, to nie z konieczności, lecz w celu wykonania jakiegoś zadania. Przychodzą tu jako awatarowie.

 

Ten etap ewolucji nie jest ostatnim. Jest etapem pierwszym dalszej ewolucji, juz poza formą. Jak ona wygląda? Nawet się nie domyślamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego tak uważasz? a Krishnamutri?

 

Mówimy o Osho ,ale ok .Krishnamurti według mnie był dobrym filozofem życia ,to świadczy że osiągnął 5 lub 6 poziom świadomości :

POZIOM 6

Mędrzec

 

Poddanie

 

Świadomość operacyjna jest głównie w sferze przyczynowej.

 

Dusza juz na dobre odwróciła się od planu ziemskiego. Odtąd jej jedynym pragnieniem jest oświecenie. Ponieważ osobowość jest tutaj pod całkowitym wpływem duszy, człowiek na ziemi odczuwa to samo. Życie postrzega jak iluzje, odrealnione zjawiska. Jak film, który jest wyświetlany obok niego. Nie identyfikuje się z nim, a tym samym, z życiem. Żyje jak pustelnik wśród ludzi. Niezrozumiany i niedoceniany. Nie zależy mu z resztą na tym, na uciechach tego świata, na jego blichtrze i aprobacie.

 

Funkcje umysłowe są maksymalnie rozwinięte. Jest pełne, trójwymiarowe zrozumienie. Tu opanowuje trudną sztukę nie myślenia. Można powiedzieć, ze większość czasu przebywa w stanie medytacji. Myślenia konkretnego używa tylko wtedy, kiedy musi. Wcale to nie znaczy, że jest nieprzytomny. Przeciwnie, jego bystrość umysłu i uwaga są genialne. Rzecz polega tylko na tym, że nie "miele" umysłem stale tych samych myśli. To on myśli a nie myśli myślą się same. Tak samo dzieje się z emocjami. Są tylko reakcją na bodźce. Nie są podsycane myślami i nie "kołatają się" nieskończoną ilość czasu. Od tego momentu człowiek jest całkowicie zrównoważony. Nie żądzą nim już potrzeby i pragnienia. To on decyduje o nich.

Ma całkowity dostęp do wiedzy. Już nie doświadczeniem wglądu - tak jak było to na piątym poziomie, lecz szeroka świadomość rzeczywistości utrzymuje się stale. Stały wgląd w sferę przyczynową czyni go prawdziwym jasnowidzem. Potrafi odczytać stany umysłowe ludzi, przewidziec ich reakcje i przyszłe działania. Chociaż ma takie umiejętności, nie zajmuje się wróżeniem. Nie jest to, bowiem zajęcie dla mędrca. Zdaje sobie, bowiem sprawę, że tego rodzaju działalność nie ma sensu.

 

Najwazniejszym odkryciem tego poziomu jest świadomość małości ludzkich spraw. Widać stad, ze sprawy te maja tylko doraźne znaczenie jako ćwiczenie dla osobowości i duszy. Ich wynik jest nieważny. Liczy się tylko efekt rozwojowy. Jak powiedział mistrz Echart (wielki mistyk europejski) "Nie ważne jest co człowiek robi, lecz ważne jest to, co to co robi, robi z człowiekiem"

 

Na tym poziomie transcendentalna świadomość prowadzi człowieka. Nie jest on już miotany przymusami, ambicjami, dążeniami. Poddaje się wyższej woli.

 

"Panie, nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie."

 

Odtąd już nigdy nie będzie forsował swoich własnych pomysłów i nie będzie podkreślał swojego znaczenia dla świata.

Jest cichy i skromny. Nie używa mocy, ani dla własnych potrzeb, ani cudzych, bo wie, że nie ma to znaczenia. Z tego poziomu wygoda się nie liczy. Ważny jest tylko rozwój i dążenie do uduchowienia. Dobre jest wszystko, co temu pomaga i odwraca uwagę od zabawy w życie. Jako człowiek jest już doskonały. Jego budowanie siebie, zostało zakończone. Wchodzi już w etap autodestrukcji, jako istoty ziemskiej. Tak jak na piątym poziomie osobowość jako samodzielna istność, zanika, tak teraz i dusza staje się niepotrzebna. Oczekuje na zjednoczenie z jaźnią. Procesowi temu towarzyszy ogromne rozdarcie i smutek. Trzeba, bowiem umrzeć jako człowiek. Wyrzec się wszystkich ludzkich przymiotów, z którymi było się przez tysiace lat ewolucji. Ażeby urodzić się jako istota kosmiczna, należy zabić w sobie człowieka. Jest to najbardziej koszmarne doświadczenie, jakie można przeżyć. Człowiek nie należy już do ziemi a jeszcze nie do "nieba" Jest zawieszony w pustce.Św. Jan od Krzyża i na to nalazł znakomite określenie - ciemna noc ducha.

 

W takim to właśnie stanie człowiek oczekuje na oświecenie, czyli otwarcie mu drzwi do "domu Pana"

 

 

Sedno jego filozofii brzmi: "Prawda to kraina bez dróg. Żadna organizacja, żadna religia, żaden nauczyciel nie mogą do niej doprowadzić. Ludzie patrzą na świat przez pryzmat swoich myśli i swojej przeszłości. Tym samym jesteśmy niewolnikami myśli i czasu. Myśl jest zawsze ograniczona i nigdy nie odpowiada całkowicie rzeczywistości, prowadzi więc do cierpienia. Świadomość uczy odróżniania tego, co rzeczywiście jest, od tego co na ten temat myślimy i w konsekwencji do prawdziwej wewnętrznej wolności. Wszelkie autorytety, religie, ideologie powodują jedynie budowanie kolejnych fałszywych konstrukcji myślowych. Tylko świadomość i obserwacja pozwalają dostrzec ich iluzję."

 

Żródło- http://www.ezoteryka-terapia-trojmiasto.pl/poziomy_swiadomosci3.html

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem co mam o nim myśleć, bo raz jak czytam jego tekst to jest on taki wygórowany, mówi tak konkretnie.A potem mówi, że żeby osiągnąć oświecenie to wystarczy być radosnym...albo to było "wystarczy śmiać się" coś takiego... Także czasami nie wiadomo, czy pisze on poważnie, czy sobie jaja robi.

 

Nie wiesz, bo nie za bardzo rozumiesz.

A co do radości, to jest to wielka energia, jeden z czynników stymulujących dążenie do oświecenia.

 

 

Można wiedzieć dlaczego nie wierzysz, że człowiek może osiągnąć ten 7 poziom (wg. tej klasyfikacji).

 

 

Poziom 7 wg tej klasyfikacji jest możliwy do osiągnięcia, bo jego opis mniej lub bardziej oddaje opis człowieka oświeconego, acz niezbyt dokładnie i prawdziwie. Tylko, że to jest opis człowieka oświeconego do poziomu Wyższego Ja. Nie dalej.

A ja napisałam, że wg mnie w tym wymiarze ziemskim wyższe oświecenie możliwe nie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast chcę dodać jeszcze jedną rzecz.

Poziom 5, a tym bardziej 6, to nie poziom 'filozofa', czyli człowieka, który filozofuje, który się zastanawia, który ma wahania czy też takiego, który wierzy lub nie wierzy. To jest poziom 4.

Niemniej jednak uważam, że od poziomu 4 nie da się całkowicie odciąć na planie ziemskim, pomijając to, że nie ma żadnego odcięcia, skończenia czy zamknięcia między kolejnymi poziomami, bo nasza świadomość rzeczywistości zawsze oscyluje między kilkoma poziomami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam cię a nie masz na myśli pseudofilozofa ,których wielu było i jest ,cytuję

człowieka, który filozofuje, który się zastanawia, który ma wahania czy też takiego, który wierzy lub nie wierzy.

 

Przecież filozofia to miłość mądrości .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odnośnie tematu jak osho powiedział "oświecenie jest w każdym z nas, trzeba tylko do niego dotrzeć, otworzyć się. nie jest ono gdzieś na zewnątrz, jest w każdym z nas". obrałem to w swoje słowa, znaczenie jest to samo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam cię a nie masz na myśli pseudofilozofa ,których wielu było i jest ,cytuję

 

Przecież filozofia to miłość mądrości .

 

 

Nie, nie mam na myśli pseudofilozofa i pojęcie 'filozof' czy też 'filozofowanie' nie było z mojej strony opatrzone ironią. :)

Samo pojęcie 'filozofia' kojarzy mi się z rozmyślaniem i szukaniem sensu, z oddzielaniem ziaren od plew, z poszukiwaniem, zastanawianiem się oraz z wiarą lub nie wiarą.

Wyższy poziom 5 mówi już o wiedzy, w której nie ma miejsca na wiarę i nie wiarę, na zastanawianie się. Dlatego też człowiek zawsze oscyluje między kilkoma poziomami i nie jest to wahanie w znaczeniu pejoratywnym, ja to odbieram jako pewną naturalność.

A poziom 6 to zupełnie inna bajka, wg czakr to jest poziom 3. oka, tutaj widzenie i rozumienie jest inne. Chociaż człowiek, który 'dotarł' do poziomu 5 przez pewien czas(jak długi - to zależy od niego, od jego rozwoju) czuje, jakby tam było skończenie i z początku ciężko jest wychwycić jeszcze głębszy sens istnienia (poziom 6). Ale ta łaska może spłynąć, gdy się szuka i rozwija, nieustępliwie.

Wiem, bo sama tego doświadczyłam i doświadczam, stąd mówię o tym oscylowaniu na kilku poziomach, w zależności od sytuacji, od zdarzenia, od impulsu, od wielu czynników warunkujących życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie mam na myśli pseudofilozofa i pojęcie 'filozof' czy też 'filozofowanie' nie było z mojej strony opatrzone ironią. :)

Samo pojęcie 'filozofia' kojarzy mi się z rozmyślaniem i szukaniem sensu, z oddzielaniem ziaren od plew, z poszukiwaniem, zastanawianiem się oraz z wiarą lub nie wiarą.

Wyższy poziom 5 mówi już o wiedzy, w której nie ma miejsca na wiarę i nie wiarę, na zastanawianie się. Dlatego też człowiek zawsze oscyluje między kilkoma poziomami i nie jest to wahanie w znaczeniu pejoratywnym, ja to odbieram jako pewną naturalność.

A poziom 6 to zupełnie inna bajka, wg czakr to jest poziom 3. oka, tutaj widzenie i rozumienie jest inne. Chociaż człowiek, który 'dotarł' do poziomu 5 przez pewien czas(jak długi - to zależy od niego, od jego rozwoju) czuje, jakby tam było skończenie i z początku ciężko jest wychwycić jeszcze głębszy sens istnienia (poziom 6). Ale ta łaska może spłynąć, gdy się szuka i rozwija, nieustępliwie.

Wiem, bo sama tego doświadczyłam i doświadczam, stąd mówię o tym oscylowaniu na kilku poziomach, w zależności od sytuacji, od zdarzenia, od impulsu, od wielu czynników warunkujących życie.

 

Tak racja ,dobrze to mniej więcej ujęłaś ,a co powiesz o poziomie 7 ,czy doświadczyłaś tego stanu .Ja tak ,lecz z chwilą gdy o tym poziomie mówię czy piszę znajduję się na poziomie 6 .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest... Czasem trochę wyżej, czasem trochę niżej... A tych najwyższych stanów rzeczywiście się nie da opisać komuś kto sam tego nie odczuł, a komuś kto odczuł, nie trzeba, bo wie o co chodzi...

 

Parę tygodni temu, kiedy akurat miałem 'górkę energetyczną' napisałem na innym forum - chyba w temacie w którym spierano się czy istnieje Bóg i czym jest - coś co myślę może pasować do aktualnych rozważań tutaj, więc pozwolę sobie wkleić...

 

Odpowiedzi na takie pytania raczej nikt ci nie udzieli. A jeśli udzieli - nie uwierzysz. To co ja wiem z własnego doświadczenia' date=' dla ciebie równie dobrze może być omamem, halucynacją, czy skutkiem nieświeżego kotleta na kolację. Każdy z nas zdobywa tego rodzaju doznania samodzielnie.

 

Można długo opowiadać, tylko trzeba by znaleźć język który potrafiłby wyrazić takie rzeczy jak ósmy kolor tęczy, czy pozwalający opisywać postrzeganie i istnienie w więcej niż czterech wymiarach rzeczywistości...

Tego trzeba najpierw doświadczyć samemu, poznać co to jest metaliczno-żółty smak i kwaśny kolor czyjejś aury.

Poznać światło przepełniające wszystkie istoty i poruszające się między nimi, ich otoczeniem, tworzące na submolekularnym poziomie wszystko co materialne, przepływające przez to co niematerialne...

Dotknąć niematerialnych istot, porozmawiać z tymi nie wydającymi i nie słyszącymi dźwięku, zobaczyć niewidzialnych w zakresie fal spektrum światła widzialnego...

Przejść na inne plany egzystencji i obejrzeć ich chmury, i pochodzić po astralnej trawie.

Wyleczyć kogoś z czegoś tak błahego jak ból głowy lub tak poważnego jak nowotwór czystą siłą swojego umysłu, wiary, dobra, miłości...

Naprawić zniszczenia w samej istocie, samym płótnie energii na jakim utkany jest wzorzec danej osoby...

Ochronić swoich bliskich przed widmowym atakiem, zniszczyć niewidzialne, niedotykalne, a jednak raniące umysł i ciało istoty, sposobami które zna się z głębi własnej głowy...

Porozmawiać ze swoim wewnętrznym ja, ze swoimi poprzednimi wcieleniami, ze swoim astralnym opiekunem i pozwolić mu przejąć kontrolę nad swoim ciałem na pewien czas, zobaczyć jak nagle ciało zaczyna zupełnie inaczej się poruszać, działać, głowę wypełniają zupełnie inne, jakby obce, choć zdaje się znajome, bo słyszane w najgorszych, najstraszniejszych momentach od dzieciństwa myśli...

Przypomnieć sobie swoje niemowlęctwo, narodziny, pobyt w łonie matki i to co było przed nim...

 

Wtedy możemy zacząć tak na prawdę, na serio rozmawiać o istocie stworzenia, o tym co na górze, a co na dole. Bez zrozumienia przez doświadczenie tych rzeczy przez którąkolwiek ze stron, prawdziwa rozmowa o istotach wyższych, o 'bogu', o nadświadomości jest bezpodstawna i niepełna, bo może i można komuś wbić do głowy całki zanim nauczy się on dodawać, odejmować, mnożyć i dzielić, ale będzie to zupełnie pusta wiedza, którą będzie mógł pusto powtarzać jak formułkę bez sensu, jak zlepek sylab, dźwięków...

[/quote']

Edytowane przez Til
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak racja ,dobrze to mniej więcej ujęłaś ,a co powiesz o poziomie 7 ,czy doświadczyłaś tego stanu .Ja tak ,lecz z chwilą gdy o tym poziomie mówię czy piszę znajduję się na poziomie 6 .

 

 

Wg opisu poziomu 7, który zawarty jest w tej klasyfikacji, to tak, niejednokrotnie. Z tym, że dla mnie to nie jest takie oświecenie, do jakiego dążę w tym wcieleniu (i które nie stanowi dla mnie wyścigu, bo z niczym się nie spieszę z tej prostej przyczyny, że nie muszę i nie wiem czym jest pośpiech w rozwoju). Ten opis wg mnie nie oddaje oświecenia.

Poziom 6 jest ostatnim poziomem, na którym odbywa się oczyszczanie ze wszelkiej karmy. Przede mną jeszcze długa droga, aby oczyścić się ze swojej karmy, z blokad.

A tego, co pisze o poziomie 7, doświadczyłam. Tj, cytuję: ,,Oświecenie to stan, w którym odczuwa się głęboki, niczym niezmącony spokój. Czuje się za sobą potęgę i majestat wszechświata. Spokój jest tak gruntowny, że nic nie może go zmącić. Gdzieś w tle stale jest stan taki, jak w głębokiej medytacji". [<-- I tu nie zgodzę się z autorem tych słów, bo wg mnie to JEST medytacja, można by rzec, transcendentalna].

 

I dalej: ,,Nie ma lęków - nawet, lub przede wszystkim, lęku przed śmiercią. Jest to przebywanie w stanie takiego komfortu wewnętrznego, że żaden komfort zewnętrzny nie jest juz niezbędny. Jest to stan bez potrzeb, pragnień, ambicji, motywacji. Czyli żadnego przymusu wewnętrznego. Wolność od przekonań daje możliwość całkowicie obiektywnego spojrzenia. Rzeczy i zjawiska widzi się takimi, jakie one są. Bez interpretacji przepuszczonej przez filtr własnych wartości. Człowiek widzi, że wszystkie konstrukcje świata są umowne. Ludzki system wartości przestaje istnieć. Zastępuje go prawo kosmiczne, w którym nie ma kategorii dobra i zła. Istnieje tylko miłość".

 

 

Na chwilę obecną nie jestem sobie w stanie wyobrazić 'poziom' 7, czyli oświecenia. Jest to dla mnie jakiś abstrakt. A opis powyższy wg mnie nie tyle dotyczy samego oświecenia (choć z pewnością również jego), co ma również powiązanie z poziomem 6. A trwałe jego odczuwanie jest, moim zdaniem, możliwe, gdy jest się całkowicie oczyszczonym ze swojej karmy, a świadomość jest już tak 'ugruntowana', że nie tworzy się nowej.

 

 

Wg mnie opisy na tej stronie są klarowniejsze:

 

Siedem poziomów poznania / czakry/. / Rozwój Duchowy / Elen - ?yj w Mi?o?ci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szósty poziom - Ośrodek integracji/ jedności wielości / - świadomość

Z szóstego ośrodka życie widziane jest z dystansu przypominając film przez oczami obserwatora. Możliwe jest neutralne widzenie, bez emocji, ulegania euforii i depresji, różnych zdarzeń życia.

 

A tego, co pisze o poziomie 7, doświadczyłam. Tj, cytuję: ,,Oświecenie to stan, w którym odczuwa się głęboki, niczym niezmącony spokój. Czuje się za sobą potęgę i majestat wszechświata. Spokój jest tak gruntowny, że nic nie może go zmącić. Gdzieś w tle stale jest stan taki, jak w głębokiej medytacji". [<-- I tu nie zgodzę się z autorem tych słów, bo wg mnie to JEST medytacja, można by rzec, transcendentalna

 

Wierz mi napewno nie jest to medytacja transcendentalna ,raczej połączenie wszystkich technik medytacyjnych w jedno,wszystkich wierzeń religijnych światopoglądów itd. a tam pisze że gdzieś w tle stale jest stan taki jak w głębokiej medytacji ,czyli w głębokiej medytacji możemy odczuć ten stan głębokiego spokoju i całą potęgę i majestat wszechświata tylko przez okres ,jak jesteśmy zanurzeni w głębokiej medytacji ,natomiast na poziomie 7 taki stan możemy odczuwać stale ,nawet podczas zgiełku codziennego życia oraz wykonywania codziennych obowiązków.

I jakie by nie były opisy 7 poziomu ,to według mnie wszystkie są podobne opisy ,dla kogoś kto się na nim znajduje .

Według tego Czytamy

Siódmy poziom - Ośrodek przejścia -sfera doznania indywidualnego

Siódmy ośrodek to stan nie podlegający opisom. Dotarcie do tego współistnienia w świecie jest poza możliwościami oceny ludzi, którzy nie są na tym samym poziomie podobnie jak we wcześniejszych fazach rozwoju.

 

 

Proces poznawania siebie zmierza ku poznaniu swej unikalności, niepowtarzalności i nie podlega żadnym uniwersalnym wyznacznikom. Świadomość na poziomie siódmego ośrodka staje się święta księga, nie potrzebuje już żadnych autorytetów i żadnych podpór dla swego rozkwitu. Proces ten dzieje się samoistnie.

Cechy istnienia na tym poziomie energii dostępne są bezpośrednio temu, kto go dostąpił. Wcześniejsze informowanie o nich może być tylko przeszkoda dla poszukującego. Jedną z głównych funkcji człowieka żyjącego w tej sferze jest totalna indywidualność, skrystalizowanie bardzo konkretnego i charakterystycznego obrazu życia. Przykładem takiej krystalizacji są mistrzowie zen, tao i innych żywych praktyk wewnętrznych choć zachowują się i wyglądają podobnie.

 

 

 

 

 

Natomiast poziom 6 według tego autora

Poziom 6

Nie ma, po raz pierwszy oceniania lub osądzania przebiegu i tempa własnego rozwoju, co daje skutek w postaci niezakłóconego spokoju.

 

Widzenie własnych zachowań na tle wydarzeń filmy życia umożliwia podejmowanie spokojnych, wyważonych decyzji. Akceptacja przebiegu i zmienności tych wydarzeń w połączeniu ze świadomością słuszności wszystkiego tego, co się dzieje, daje totalna bezkonfliktowość, sprawia też, że wszystkie wydarzenia i tak przynoszą korzyści i nauki, nawet jeśli zachodzą w sposób nieprzewidziany.

Wzloty i upadki, wcześniej doświadczane jako część własnego życia, teraz ustępują miejsca trzeźwemu widzeniu siebie i otaczającego świata jako harmonijne kontinuum.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wierz mi napewno nie jest to medytacja transcendentalna ,raczej połączenie wszystkich technik medytacyjnych w jedno,wszystkich wierzeń religijnych światopoglądów itd. a tam pisze że gdzieś w tle stale jest stan taki jak w głębokiej medytacji ,czyli w głębokiej medytacji możemy odczuć ten stan głębokiego spokoju i całą potęgę i majestat wszechświata tylko przez okres ,jak jesteśmy zanurzeni w głębokiej medytacji ,natomiast na poziomie 7 taki stan możemy odczuwać stale ,nawet podczas zgiełku codziennego życia oraz wykonywania codziennych obowiązków.

 

 

Może transcendentalna to nie jest dobre słowo, ale nie znam się za bardzo na nazwach technik, z tego względu, że nie specjalnie mnie one interesują. Chodziło mi o całościową medytację, może pasowałoby tu słowo 'holistyczny', ale też nie sądzę, aby połączenie wszystkich możliwych technik odgrywało tutaj jakąś rolę.

Ja nie jestem oświecona(nie jestem na '7 poziomie'), a mimo to potrafię trwać w medytacji bez względu na to, co robię. Czy z kimś rozmawiam, czy czytam, czy robię zakupy. I, w moim odczuciu, autor nie wyraził się poprawnie. Bo dla mnie w takim stanie medytacja to jest centrum, ja i moja WJ, natomiast tło to jest wszystko pozostałe, poza centrum. Poza tym, głęboka medytacja = głęboki, niczym niezmącony spokój. A zatem potrafię medytować i okresowo i stale i jest to zależne ode mnie.

 

A oświecenie nie jest tylko permanetnym trwaniem w głębokiej medytacji. To bycie oczyszczonym na każdym poziomie istnienia, ze wszelkich blokad, zabrudzeń, podłączeń itd., nawet tych nieświadomych.

Edytowane przez Nereida
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A oświecenie nie jest tylko permanetnym trwaniem w głębokiej medytacji. To bycie oczyszczonym na każdym poziomie istnienia, ze wszelkich blokad, zabrudzeń, podłączeń itd., nawet tych nieświadomych.

 

Tak jest ,teraz dobrze to ujęłaś ,z tym się zgadzam ,:okok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpadła mi taka myśl do główki... Bo na tej stronie pisało, że jak już ktoś osiągnie 7 poziom itp. to nie może się dalej rozwijać na Ziem(tak w skrócie) i jak nie ma nikogo, kto potrafiłby to opisać to może się Anscenduje i tam, jako energia kontynuuje swą egzystencję, naukę - niewyobrażalną dla nas. Taka mała teoria, może z byt mało wiem,żeby się wypowiadać, ale nie zaszkodzi(chyba?). Stąd ten wniosek, że to trochę ograniczające żyć na Ziemi osiągając swe górne możliwości.

 

Zresztą gdzieś słyszałem teorię, że Atlantydzi ascendowali

Edytowane przez Vederis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stąd ten wniosek, że to trochę bez sensu być rozwiniętym do tego stopnia i żyć bez celu w spokoju.

 

Może miałeś na myśli transcendencję http://pl.wikipedia.org/wiki/Transcendencja_(filozofia) ,a nie ascedencję ,i dla człowieka czy on żyje spokojnie czy wykonuje jakieś obowiązki to dla niego nie ma to większego znaczenia gdyż nic i nikt go że tak to nazwę "do niczego nie zmusza "

Taki człowiek może się podiąć jakiejś czynności ,itd. lecz wykonuje wtedy wszystko mając prawdziwie wolną wolę ,to tak jakby był faktycznie połączony z Bogiem .Taki człowiek absolutnie nie ma żadnych wątpliwości ,i jak napisała Nereida

To bycie oczyszczonym na każdym poziomie istnienia, ze wszelkich blokad, zabrudzeń, podłączeń itd., nawet tych nieświadomych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprawiłem to na ograniczenie bo uznałem, że bez sensu to złe słowo określając coś, czego sensu jeszcze nie rozumiem. I nie, miałem na myśli Ascendencję. Strona o ascendencji jako ostatecznej fazie rozwoju cz?owieka.

 

Tak Ascendencja ,to wygląda według mnie ,jak oświecenie pełne ,podczas gdy poziom 7 to oświecenie niepełne czyli takie ,do poziomu swojego wyższego Ja .

Cytuję

Ascendencja w różnych filozofiach, czyli jak to widzą inni

Ascendencja jest to stan najwyższego poziomu ewolucji. W stanie tym człowiek opuszcza swoje fizyczne ciało i zaczyna istnieć jako byt czysto energetyczny. Stając się Ascendentem człowiek wchodzi w posiadanie niezwykłej wiedzy i mocy. Wie wszystko o naturze Wszechświata (można powiedzieć, że zdobywa wiedzę "jakimi rzeczy są") oraz może aktywnie wpływać na otaczający go świat fizyczny, ingerować w prawa natury. Moc Ascendenta może być powstrzymana przez innych Ascendentów, wynika z tego jasno, że nie są oni istotami wszechmocnymi.

 

Osiągnięcie tego stanu nie jest proste. Można do niego dojść poprzez ewolucję ciała fizycznego (tj. zwiększenie aktywności mózgu do ponad 90%) lub poprzez rozwój duchowy (głębokie praktyki medytacyjne).

 

Wychodząc z założenia, że każda obecna w świecie fizycznym materia może zmienić się w energię, zgodnie ze znanym wzorem Einsteina, należy przyjąć, że pełna ascendencja jest możliwa. Prawdopodobnie dzieli nas jeszcze długa droga do choćby zbliżenia się do tego stanu rozwoju. Osoby praktykujące medytację, mnisi czy jogini osiągają niekiedy stan Mahasamadhi, który polega na opuszczeniu przez nich swojego ciała fizycznego. Dokonują oni tego siłą własnej woli, a stan ten nie jest równoznaczny ze śmiercią i nie jest formą samobójstwa. (więcej informacji na Wikipedii)

 

Kolejnym ciekawym zagadnieniem, w którym możemy dopatrywać się ascendencji jest koncepcja ewolucjonizmu katolickiego, propagowana przez Teilhard de Chardin Pierre, francuskiego jezuitę, teologa i filozofa. Uznawał on ciągłą ewolucję wszechświata w jego wszystkich aspektach. Ewolucja ta miałaby się dokonywać w Chrystusie kosmicznym, który stanowi dla niej punkt początkowy i końcowy.

 

Etapami rozwoju są: stadium nieożywione, pojawienie się życia (witalizacja), świadomość prosta, świadomość refleksyjna, świadomość kolektywna związana z postępem cywilizacyjnym, zmierzająca do noosfery, czyli sfery umysłu (bez ciała). Właśnie ten końcowy etap doskonale pasuje do interesującej mnie wizji ascendencji.

Mahasamadhi ? Wikipedia, wolna encyklopedia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy to mahasamadhi nie jest czymś w rodzaju OOBE?

 

,, Wyzwolony jogin który osiągnął stan nirwikalpasamadhi, kiedy jego czas na opuszczenie Ziemi nadchodzi, świadomie opuści swoje ciało. To działanie jest znane jako mahasamadhi, nie jest tym samym co fizyczna śmierć która zdarza się ludziom niewyzwolonym lub zwierzętom".

 

 

Proszę o przetłumaczenie mi wyrażenia ,,wyzwolony jogin".

 

 

A tak od siebie napiszę - każda dusza wie, kiedy umrze ciało fizyczne, w które się wcieliła, więc takie wychodzenie z ciała wtedy, kiedy wyzwolony jogin czuje, że już może, bo całkowicie odpracował swoją karmę i jest oświecony, uważam za zbędne.

 

Poza tym, wg mnie dusza nie decyduje sama o swoim pełnym czy też niepełnym oświeceniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy to mahasamadhi nie jest czymś w rodzaju OOBE?

Ja bym raczej porównał to do wniebowstąpienia - bo taka jest idea. Opuszczenie tego świata na stałe (wyjście z tego wcielenia) w sposób inny niż śmierć. Nadal żyjący umysł, dusza, wędrują 'w górę'.

 

Dusza nie decyduje o tym czy jest już w pełni oświecona. Ale czuje to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy to mahasamadhi nie jest czymś w rodzaju OOBE?

 

Raczej nie jest to OOB,może opis przypomina OOB ,mahasamadhi pokazał czym jest ,Jezus Chrystus

 

Dobrym zdefiniowaniem byłoby powiedzenie, że medytacja dotyka sedna i esencji wszystkich religii, gdyż wszystkie dojrzalsze duchowo religie mają na celu zainspirowanie człowieka do odkrycia swojego wymiaru duchowego. W praktyce medytacje spotyka się zarówno w religiach Wschodu, jak i u mistyków chrześcijańskich (medytacja chrześcijańska) oraz jako skuteczną metodę w psychoterapii. Trzeba jednak nadmienić, że medytacje chrześcijańskie powstały pod wpływem inspiracji wschodnich i bez nich nie istniały, jako że sam Jezus uczył się ich w Indii i Persji oraz w Tybecie w najwyższych górach - Himalajach. Praktykuje się ją zarówno w celach zdrowotnych, w celach psychoterapeutycznych, jak i w celach bardziej duchowych - przykładowo w celu osiągnięcia oświecenia, zespolenia z Absolutem/Bogiem, czyli z Brahmanem prościej mówiąc, w celu przezwyciężenia lęku przed śmiercią, czy wreszcie w celu rozwinięcia mistrzostwa w jakiejś sztuce.
Poza tym, wg mnie dusza nie decyduje sama o swoim pełnym czy też niepełnym oświeceniu.

A kto lub co decyduje ? bo według mnie ,dusza jest stworzona na obraz i podobieństwo Boga ,więc dusza w swojej prawdziwej naturze jest Boska .

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jogin może wejść w stan mahasamadhi tylko gdy on (albo ona) osiągnie stan nirwikalpasamadhi. [b]Wyzwolony jogin który osiągnął stan nirwikalpasamadhi, kiedy jego czas na opuszczenie Ziemi nadchodzi, świadomie opuści swoje ciało[/b]

 

Z tym świadomym opuszczeniem ciała chodzi chyba o to, że jak już ma umierać i jego żywot na Ziemi dobiega końca to może on wybrać świadome opuszczenie ciała, zamiast śmierci. Ciało umiera, ale dusza żyje jako czysta energia. Swoją drogą to bardzo ciekawe - coś jak oobe, tylko można wpływać na świat zew. i trwa to cały czas.

 

No i - jeśli Jogin to potrafi to dlaczego człowiek oświecony do wyższego Ja - który posiadł kosmiczną wiedzę miałby tego nie potrafić? Przecież Joga to też medytacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A kto lub co decyduje ? bo według mnie ,dusza jest stworzona na obraz i podobieństwo Boga ,więc dusza w swojej prawdziwej naturze jest Boska .

 

 

Boskość Boskością. Dusza z pewnością czuje, kiedy jest oświecona, ale nie pytałam o to, czy czuje to, czy nie.

Jak już pisałam wcześniej - dla mnie na chwilę dzisiejszą samo oświecenie jest tak ogromnym abstraktem, że nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. A pamiętajmy, że ego jest nieograniczenie wielkie ... To, że dusza wie, czy i jak bardzo jest oświecona, to jest dla mnie oczywiste, ale co z świadomością człowieka ?

Ja im więcej się uczę, dowiaduję i przeżywam, tym bardziej odczuwam małość swojej wiedzy i samo to, że czuję i mam połączenie ze swoim WJ, z duszą, nie daje mi wiedzy na temat tego jaka moja dusza jest. Nie wiem nawet czy wiem choć 10% o niej.

Dlatego niewyobrażalnym jest dla mnie przyjęcie siebie, jako człowieka, za kogoś, kto jest oświecony, nawet do poziomu WJ. Ego jest niesamowitą pułapką i, choć coś tam wiem i coś tam doświadczyłam i przez to potrafię podejść do siebie obiektywnie w mniejszym lub większym stopniu bez udziału mojego ego, to jednak oświecenie jest dla mnie czymś bardzo dalekim i wg, mnie, na oświecenie trzeba sobie zasłużyć.

 

Co to oznacza? Z pewnością są miliony, a może miliardy istnień wyżej ode mnie, które obserwują mój rozwój i zsyłają mi inspirację. Każdy ma jakichś Opiekunów, a Ci Opiekunowie swoich. To jest łańcuch. Wszystko jest od siebie zależne, choć może być jednocześnie niezależne.

Jestem cząstką Boskiego Źródła (Absolutu - jak zwał, tak zwał) i nigdy nie jestem sama i nigdy całkowicie niezależna od wpływów bardziej oświeconych.

 

No, ale, moja wiedza jest tak ograniczona, że za wiele nie mogę powiedzieć, bo większość mojej wiedzy znajduje się w nadświadomości, która w zdecydowanej mierze jest dla mnie niedostępna.

Jeśli jogini uznają wyjście z ciała za następstwo oświecenia do poziomu WJ, a może nawet ponad to, to niech im będzie na zdrowie to opuszczanie ciała. Nie jestem jednak w stanie pojąć jak można być świadomym tego, że jest się oświeconym bardziej niż swoje WJ. To pozostanie dla mnie ciekawostką możliwie do końca życia. :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiem ,w jakim stanie byłem rok temu ,choć zdarzały się wcześniej dla mnie przebłyski tego stanu ,teraz osiągnąłem stan podobny tylko że jestem pewien co osiągnąłem ,natomiast rok temu nie bardzo rozumiałem ponieważ nie było nikogo kto by się na tym znał ,to było tak jakby że tak to nazwę - to sam Bóg przeze mnie przemawiał i kierował moimi krokami ,piszę to absolutnie to czego doświadczyłem ,a była to jakby wieczna ekstaza jak taki stale utrzymujący się orgazm z przerwami ,nawet wtedy gdy dokądś szedłem ,czułem w pewnym momencie jakbym lewitował ,takie silne bioprądy (ciarki) po całym ciele ,(to tak jak człowiek który marzy wygrać milon ,idzie odebrać tą wygraną ) tylko że ja tak się czułem bez wyrażnej przyczyny ,w ogóle nie czułem strachu ,nawet w sytuacji kiedy normalnie ten strach odczuwałem( ten rok był tylko okresem żebym mógł porównać swoje odczucie z tamtym z przed roku ) i co odczuwam obecnie .

Kiedyś zanim zaczynałem praktykę jogi i medytacji to czytając wiele na tematy mistyczne itp. to tylko wierzyłem w takie stany ,potem jak przeżyłem je na sobie byłem pewien już nie musiałem kierować się ślepą wiarą .

Przecież joga to unia z Bogiem ,lecz dopiero praktykując wszystkie ścieżki przez dłuższy czas człowiek jest w stanie to zrozumieć (sobie to uświadomić) ,samo słowo Joga to system nauk lub zasad duchowo-moralnych- który to system dzieli się na kilka ścieżek służących wzrostowi świadomości duchowej.

I tak -

karma joga -ścieżka przyczynowo-skutkowa

,bahti joga -ścieżka miłości lub serca

,kundalini joga - ścieżka kontrolowania siły duchowej (kundalini)

,radża joga -ścieżka medytacji

,dżajna joga-ścieżka wiedzy intuicyjnej lub mądrości

i hatha joga najbardziej popularna w europie ścieżka jogi kojarząca się z samą jogą -techniki oddechowe (pranajama) oraz postawy psychofizyczne (asany)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli to takie metaforyczne 'stopienie się', jeśli dobrze zrozumiałam. Człowiek po tym nie wygląda inaczej na pierwszy rzut oka.

Jak dla mnie to jest połączenie ze swoim WJ, całkowite i trwanie w takiej świadomości permanentnie. Czyli jedno z warunków oświecenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dla mnie on zawsze był stuknięty.Czytałem e-booka Osho-3 oko i tyle mi wystarczyło aby skreślić go z mojej listy.Cała książka traktowała o niczym zamiast dać jakieś wskazówki on ją przeciągał najdłużej jak szło.Dodatkowo ta książka była tak dziwna że nie dało się wytrzymać zamiast zacząć jakoś normalnie to on wyjechał z jakimś poszukiwaniem jego samego przez jakiegoś jego ucznia co mi dało wrażenie że to zapowiedź jakiegoś filmu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie on zawsze był stuknięty.Czytałem e-booka Osho-3 oko i tyle mi wystarczyło aby skreślić go z mojej listy.

 

Ponieważ nie każda wiedza jest zrozumiała dla każdego .Od zawsze Mistycy i Święci byli traktowani w historii jako ludzie odbiegający od normy przez tzw. przeciętnych ludzi (sceptyków,laików) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otoz wlasnie tak,zgadzam sie z Pitem,nie wiem czy Osho byl oswiecony czy stukniety i nie oceniam tylko staram sie zrozumiec,co nie znaczy zgodzic sie ze wszystkim co pisze.Moim zdaniem celem tego,ze cos pisze a po kilku stronach jakoby temu zaprzecza,jest "zmuszenie" mnie do szukania wlasnej sciezki,nie wskazuje gotowej drogi tylko kierunek.I zobaczcie ile tu juz zostalo napisane i mysle,ze dyskutujac kazdy cos zyskuje(dzieki Osho?).Ostatnio przeczytalam jego "Psychologie ezoteryki" i polecam! choc dla osob zaawansowanych pozycja moze byc zbyt latwa a tresci w niej zawarte oczywiste ale ja w swoich poszukiwaniach jestem na poczatku drogi i dla mnie jest o.k..Bede wdzieczna jesli podrzucicie mi jakies tytuly godne uwagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jakie ma znaczenie czy był oświecony czy nie? jakie znaczenie ma czy ty jesteś oświecony czy nie? co właściwie znaczy słowo oświecenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jakie ma znaczenie czy był oświecony czy nie? jakie znaczenie ma czy ty jesteś oświecony czy nie? co właściwie znaczy słowo oświecenie?

 

 

Sam ustanawiasz co ma dla Ciebie znaczenie i w jakim stopniu. :) Samo pojęcie oświecenie równa się dla mnie pojęciu świadomość. A ta może być różna.. szersza, węższa.. nie tylko tu, na Ziemi, ale także w formach duchowych w innych wymiarach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Też mam pytanie na temat Osho, ale nie o to czy był oświecony czy nie. Kupiłem z ciekawości jedną jego książkę "Równowaga ciała i umysłu" (przeczytałem dopiero kilka stron) i mam pytanie do innych którzy czytali jego dzieła. Czy wiedza w nich zawarta pomogła Wam zmienić coś w Waszym życiu? Czy wyznawane przez niego poglądy mają pokrycie w rzeczywistości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony ,napiszę tak ,czytając te książki ,były one dla mnie świetnym kierukowskazem na mojej ścieżce rozwoju duchowego ,w miarę doświadczenia moja świadomość duchowa wzrastała (Boska Wola) i wtedy coraz lepiej rozumiałem zawartą w niej treść czyli jej sens .

 

Zacytuję taką przypowieść :Zen (japoński ) ,Czan (Chiński ) ,Dhiana (palijski-hinduski) ,Medytacja (europejski)

 

Mistrz podszedł do ucznia kończącego czytać książkę i spytał się go: -ciekawa ta książka -owszem -a zrozumiałeś słowo czy sens -hmmm ,zamyślił się uczeń ,nigdy nad tym się nie zastanawiałem .

 

I tak samo Chrystus podkreślał - "Kto Ma Uszy Do Słuchania Niechaj Słucha ".

 

Odnosząc te przypowieści do czasów współczesnych ,odwołują one do naszego poziomu świadomości duchowej ,lub mówiąc językiem teologów -jak wiele jest w nas Boga czy językiem nauki jak bardzo jesteśmy sobą i jak silna jest nasza wola w pokonywaniu przeszkód życiowych.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem już całą książkę i muszę przyznać że Osho wyznawał bardzo interesujące poglądy. Niektóre zaś po zapoznaniu się z nimi wydają się takie oczywiste, że często się zastanawiałem: cholera przecież to takie proste, dlaczego sam na to nigdy nie wpadłem. Myślę że wielu ludzi zgodziłoby się przynajmniej z częścią jego poglądów, tylko obecne społeczeństwo i cywilizacja odrywają nas od duchowości i w ogóle się nad tym nie zastanawiamy. Teraz mi się przypomniało że w pierwszej klasie lo oglądaliśmy na religii film dokumentalny o Osho, tam był przedstawiony jako obłąkany szarlatan, wyłudzacz pieniędzy, kłamca itd. Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że książka którą kupiłem została napisana na podstawie słów właśnie tego "szarlatana" :oczko_na:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HellVard ,mam podobnie i wiem jak to jest ,gdy jesteś sobą i twoje poglądy nie pasują do schematu ,i społeczeństwo nie potrafi cię zaszufladkować ,a film czy oddaje dokładnie całą prawdę czy nie ,-"wyobrażnia ludzka a nawet historyków potrafi stworzyć takie historie , które nie wiadomo ile w tym prawdy " tak jak na you tube oglądałem program dokumentalny o Leonardzie Da Vinczim ,który pokazywał że na całunie turyńskim to on sam odbił swoją podobiznę , a naukowcy doszukują się śladów Chrystusa ,w końcu to jest najmniej ważne ,jak było naprawdę ,ważne że branie przykładu z takich ludzi jak np. Osho tobie pomaga w rozwoju , mnie wiele pomogło .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja po przeczytaniu jego książki o technikach medytacji (która nie trafiała zbytnio do mnie przekazem), stwierdzam że miał trochę nie równo pod sufitem (zabijać poduszkę nożem?! : O ), a wyp. Pit'a tylko mnie w tym utwierdziły...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz M. Aspera ,ja jako psycholog i do tego od 15 lat medytujący ,powiem ci że tak sądzą nawet co bardziej tzw. uczeni i wykształceni ... ach ta logiczna wiedza , przez wiele lat obserwuję tobie podobnie myślących ludzi i stwierdzam że ludzie chcą ocenić coś o czym pojęcia nie mają ,w końcu każdy widzi i słyszy co chce ,więc masz pełne prawo myśleć co chcesz , w końcu każdy wielki człowiek w historii i wiarygodny ,przez plotki otoczenia stawał się mniej wiarygodny ,mam tak samo , a co do OSHO to on jako oświecony mistrz duchowy nieraz celowo jak mistrz Zen przełamywał utarte tory myślenia te logiczne do których człowiek nawykł przez lata swojego życia ,zadając tzw zagadki bez odpowiedzi "KOANY" gdzie człowiek myśli że logiczne myślenie to potęga ,a niestety jest jeszcze intuicyjna sfera (tzw. Boski Drogowskaz) ,lub mądrość serca ,ja dlatego niekiedy robię podobnie i zmienię zdanie ,tak robię na co dzień ,zmieniam nie tylko zdanie ale i zachowanie.

Przecież każdy ma ukrytą wiedzę w sobie już od urodzenia ,potrzebuje tylko mądrych przewodników /nauczycieli na drodze życia ,którzy by wyzwolili w nim tą wiedzę , nikt naprawdę nie zna siły w sobie i potęciału, nazwij tę siłę - Bogiem,Światłem,Mocą ,lecz człowiek bezkutecznie poszukuje tej Siły,Światła,Boga na zewnątrz ,no cóż niech każdy robi i myśli co chce ,ale niech się kiedyś nie żdziwi że wszystko czego szukał całe życie niewiadomo gdzie ,było cały czas blisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm... Może Pit też źle trochę mnie odebrałeś. Czytając twoją wypowiedź do głowy przyszedł mi Krishnamurti (szukanie prawdy w sobie). I mogę powiedzieć, że o wiele bardziej do mnie trafia niż Osho. Nie wiem czego to kwestia, czasami intuicyjnie właśnie ufa się jednej osobie, a drugiej nie. Co do tego, co napisałeś - zgadzam się w 100%. Logiczne myślenie to nie wszystko, czasami wręcz przeszkadza i jest wiele dziedzin życia, w których to się potwierdza. Myślę, że chodzi nie tylko o logiczne myślenie, ale także o mechanikę umysłu i naszą rutynę. Większość z nas myśli, że wszystko musi być takim, jakim nas o tym nauczono, dlatego powielamy stare schematy myślowe. Mimo wszystko - poduszki nożem nie będę zabijał - toż to barbarzyństwo!! ; P

 

"Przecież każdy ma ukrytą wiedzę w sobie już od urodzenia ,potrzebuje tylko mądrych przewodników /nauczycieli na drodze życia ,którzy by wyzwolili w nim tą wiedzę , nikt naprawdę nie zna siły w sobie i potęciału, nazwij tę siłę - Bogiem,Światłem,Mocą ,lecz człowiek bezkutecznie poszukuje tej Siły,Światła,Boga na zewnątrz ,no cóż niech każdy robi i myśli co chce ,ale niech się kiedyś nie żdziwi że wszystko czego szukał całe życie niewiadomo gdzie ,było cały czas blisko. "

 

Jak Jiddu mówił nikt nie wie lepiej czym/kim jest Bóg niż my sami, i nikt nie jest w stanie nam tego pokazać oprócz nas samych. A kontakt z Bogiem straciliśmy w momencie, gdy straciliśmy kontakt z naturą. Szukanie Boga "na zewnątrz" jest dość ciekawym zjawiskiem, ale moim zdaniem stało się to przez właśnie myśli. A Boga nie można zmierzyć, nie można go opisać - opis nie jest opisywanym - dlatego w momencie, gdy ktoś próbuje doprowadzić nas do niego słowem, zaczynamy czcić słowa - nie Boga.

Edytowane przez Asper
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... czytam teraz OSHO... i na razie mi pasi... :)

 

- ja czytam OSHO... "Księga mężczyzn"... wykorzystaj 'kryzys męskości', by odkryć samego Siebie :)

 

- a moja żonka OSHO... "Księga kobiet"... duchowa siła kobiecości... :)

 

- potem się wymienimy... :P ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok. M.Aspera może trochę żle cię zrozumiałem ,ale to co napisałeś brzmi mądrze ,a co do tej poduszki i przebijania jej nożem ,to metafora/przenośnia , można inaczej rozładować nagromadzony stres , mogę ci powiedzieć to że lepiej przebić poduszkę nożem niż przebić człowieka ( mój ojciec kiedyś na zabawie na wsi przebił brzuch facetowi) i w ogóle nie potrafił sobie radzić z wewnętrznym gniewem ,co można zaobserwować u większości ludzi ,dzisiaj co obserwuję niektórzy ludzie to analfabeci emocjonalni ,owszem wykształcenie mają ,ale co z tego ,jak nie potrafią poradzić sobie z emocjami ,potem stresy,rodzi się nieuzasadniona agresja do drugich ,a stres prowadzi do wielu grożnych chorób i w końcu do śmierci ,polecam jogę ,medytacje lub inne formy relaksu i radzenia sobie z wewnętrznym gniewem,stresem .

Dla mnie najlepsza jest joga ,jest to dbałość o nasz umysłowy czyli wewnętrzny świat nie mylić z mózgiem ,a tak się powszechnie sądzi że mózg i umysł to to samo niestety to wielkie nieporozumienie ,ponieważ umysł to nasze -myśli,uczycia ,plany ,wspomnienia -cały nasz świat wewnętrzny a mózg odbiera świat zewnętrzny za pomocą 5 zmysłow -smak,wzrok,węch słuch ,dotyk ,a (y)joga to Boska nauka życia stworzona przez oświeconych mistrzów duchowych 2 500tys. lat .pne ,która ma wiele ścieżek i składa się na całokształt życia człowieka a nie co się rozpowszechniło w europie że hatha joga jedna ze ścieżek -ścieżka postaw ciała jest całą jogą i joga dlatego kojaży się ludziom tylko z jakimiś egzotycznymi pozycjami ,lecz ktoś kto autentycznie opanował teoretycznie i praktycznie Yogę staje się człowiekiem -oświeconym ,świętym ,wyzwolonym z materialistycznych pobódek które więżą wielu ludzi na świecie ,owszem taki człowiek żyje dalej i dla innych na zewnątrz jest on takim samym człowiekiem ,lecz wewnętrznie jest wolny- poza śmiercią ,formą,przyczynami i jej skutkami, mówiąc prościej fizycznie jestem taki jak dawniej (tak mnie widzą inni) a duchowo jestem wszystkim .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mogę ci powiedzieć to że lepiej przebić poduszkę nożem niż przebić człowieka

 

jest to jednak ciągle wyładowanie gniewu a nie wzorca gniewu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj co obserwuję niektórzy ludzie to analfabeci emocjonalni ,owszem wykształcenie mają ,ale co z tego ,jak nie potrafią poradzić sobie z emocjami ,potem stresy,rodzi się nieuzasadniona agresja do drugich ,a stres prowadzi do wielu grożnych chorób i w końcu do śmierci ,polecam jogę ,medytacje lub inne formy relaksu i radzenia sobie z wewnętrznym gniewem,stresem .

 

Owszem. Stworzyliśmy system, który rzeźbi z nas świetnych specjalistów. Kończymy specjalistyczne szkoły i studia, aby stać się alfą i omegą w danej dziedzinie: ekonomii, elektronice etc. Mamy na świecie miliony doktorów, magistrów, inżynierów, którzy- jak to ująłeś - są emocjonalnymi analfabetami i kompletnie nie radzą sobie z życiem. Jesteśmy nauczani, że praca i posiadanie, są celem naszego życia. Żyjemy wychowani w kulcie sukcesu. Doprowadza to do sytuacji, kiedy człowiek wraca do domu z pracy i nie wie co ze sobą zrobić. Do sytuacji, kiedy ludzie na emeryturze daliby się zaszlachtować, aby wrócić do pracy, bo czują się niepotrzebni. Wypełniamy pustkę duchową, nowymi zabawkami: telewizorem, kanapą, nowym dvd, które i tak po czasie przestają nas bawić i zamieniamy je na lepszy model - koło się zamyka. Przecież nikt nie nauczał nas innego życia. Życia w spokoju, medytacji i ciszy. Życia tu i teraz, kiedy cieszy nas "to- co- jest". Nikt nie nauczał nas życia w wolności. Cały czas musimy być od czegoś/kogoś zależni, od: pracy, żony, bożków. Cieszy mnie to, że rodzą się ludzie, którzy nas od tego odwodzą. Cieszę się za Osho, jednak jego metody wydają mi się dość skrajne (oczywiście nie wszystkie). Nadmierny stres został stworzony przez sposób w jaki żyjemy, dlatego uważam, że pojedyncze metody niczego nie naprawią, zmianie powinno ulec nasze życie i priorytety wg. których żyjemy.

 

lecz wewnętrznie jest wolny- poza śmiercią ' date='formą,przyczynami i jej skutkami[/quote']

 

Co miałeś na myśli Pit? Mógłbyś poszerzyć ten wątek?

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- nadmierny stres został stworzony przez sposób w jaki żyjemy...

- dlatego uważam, że pojedyncze metody niczego nie naprawią...

- zmianie powinno ulec nasze życie i priorytety wg. których żyjemy...

 

- i tu masz akurat... w zupełności racje... tez tak uważam... :)

- dlatego nasze "szukanie" nie powinno opierać się tylko na jednej drodze... lecz na co najmniej kilku... :)

- bo WSZYSTKIE... i tak prowadzą do RZYMU... :)

- i OSHO... jest tylko jedną z takich dróg... dla jednych lepszą, dla innych gorszą...

- wiec masz wybrać TO co Tobie odpowiada... a resztę szukać gdzie indziej... bo taka jest TWOJA droga... :)

- bo droga OSHO... była JEGO drogą... i taką pozostanie... :):):)

 

.......infe7... :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

M.Aspera ,żeby zrozumieć co mam na myśli ,proponuję ci posłuchać tego :

,słuchowisko o Siddharcie Gautamie (Budda)

oraz obejrz film z mojej sygnatury o Młodym Buddzie ,bowiem prostymi słowami nie umię wyrazić głębszych prawd duchowych ,dlatego Chrystus podkreślał w swoich słowach "Kto Ma Uszy Do Słuchania Niechaj Słucha " ponieważ nie każdy słuchając tak samo to zrozumie i to jest to ,że nawet najwięksi uczeni nie muszą być mądrzy , bowiem każdy widzi i słyszy to co chce ,chyba że ktoś doświadczył danej wiedzy na sobie i ma praktykę to tak ,wtedy można mówić o mądrości tzw. Mądrości Serca lub kierowanie się intuicją a nie tylko logiką i suchą teoretyczną wiedzą .

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...