Zapomniałem o bożym świecie i chyba przysnąłem

19:40 - Wyjątkowo przybity, zmęczony, wkurzony kładę się na łóżko, załączam sobie kurs angielskiego przystosowany do słuchania w stanie relaksacji.

Od samego początku nie miałem problemu z zapomnieniem o sprawach dnia dzisiejszego(choć cały dzień mnie męczyły), podejrzewam że łatwo dałem się odciąć przez zmęczenie które nosiłem cały dzień. Zaczęło mi się robić przyjemnie "mętnie", później "mętność" odeszła i w ogóle nie czułem jakby nic, słyszałem że jakieś tam słówka mi lecą w słuchawkach, ale było tak jakoś obojętnie, aż w końcu myślę czy to 22 czy 20 - "A co to za ***** różnica"... coś mi powiedziało jakby bez słów, coś mi mówiło że nie wiem gdzie jestem i w ogóle że nie wiem jakby kim Nie mówiło mi to "coś" tego słowami, ale poprostu miałem takie przeczucie że właściwie nie wiem i nic mnie nie obchodzi.

20:15 - Wstałem orzeźwiony, zapomniałem o tym co mnie tak dzisiaj męczyło(teraz właściwie wydaje mi się że to nic ważnego, ale pamiętam że strasznie mnie to gnębiło, lepiej sobie nie przypominam co to było ) D tego widziałem unoszące się ciepło w powietrzu - tak charakterystycznie falował mi obraz - Wiesz o co mi chodzi Masz tak? Jak możesz się odnieść do jednej z moich pierwszych prób po kilkunastu miesiącach przerwy?

Poproszę o odpowiedź: czy zdarzają Ci się takie rzeczy.

Miewam podobne stany ;-) Myślę że jest to zależne od głębokości relaksacji ;-)