Skocz do zawartości

Silva - podstawowe pytania


johnson

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 miesiące temu...

Wklejam definicję ze strony http://www.silva.alpha.pl

(jest tam też obszerne forum, gdzie absolwenci kursów dzielą się swoimi doświadczeniami i pomysłami):

 

Metoda Silvy to kurs samokontroli umysłu, podczas którego słuchacze uczą się posługiwć zmodyfikowanymi stanami umysłu w celu efektywnego rozwiązywania problemów. To co wyróżnia Metodę Silvy spośród innych technik czy metod samokontroli umysłu to fakt, iż od samego początku jej powstawania (rok 1944) opierała się ona na mocnych podstawach naukowych.

 

Naukowym fundamentem metody jest odkrycie częstotliwości impulsów elektrycznych generowanych przez ludzki mózg. W wyniku badań wyróżniono cztery podstawowe częstotliwości mózgu. Powyżej 14 cykli na sekundę to częstotliwość typu beta, od 7 do 14 to częstotliwość alfa, od czterech do siedmiu to theta, poniżej 4 to delta. W stanie przebudzenia, w czasie naszych codziennych zajęć dominującą częstotliwością jest częstotliwość typu beta. Cykl alfa na ogół pojawia się w stanie głębokiego relaksu oraz tuż przed zaśnięciem lub zaraz po przebudzieniu. Na częstotliwości theta mózg pracuje na na granicy przebudzenia. Częstotliwości delta charakteryzują głęboki sen. Podstawowym elementem kursów Metody Silvy jest nauczenie uczestników kursu samodzielnego obniżania dominującej częstotliwości swojego mózgu z poziomu beta do alfa i theta przy zachowaniu pełnej świadomości. Po co? Otóż w wyniku wieloletnich badań twórca metody - Jose Silva równolegle z wieloma innymi naukowcami badającymi ludzki mózg, odkrył, że głęboki relaks, koncentracja, procesy zdrowotne, wszelkie przejawy ludzkiej genialności oraz tzw. percepcja pozazmysłowa związane sią z obniżoną częstotliwością mózgu - przede wszystkim częstotliwością alfa. Na bazie tego odkrycia Jose Silva opracował zbiór technik służących do praktycznego wykorzystania nieskończonch możliwości ludzkiego mózgu jakie otwierają się przed nami gdy nasz mózg pracuje na częstotliwościach niższych niż beta. Są to między innymi techniki głębokiej relaksacji, poprawy pamięci, kontroli snu, budzenia się, kontroli bólu i nawyków, samokontroli zdrowia, techniki rozwijające zdolności twórcze aż po percepcję pozazmysłową.

 

Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, większość wymienionych technik zadziwia swoją prostotą i łatwością z jaką można je opanować. Już w krótkim czasie po ukończeniu kursu ich wykorzystywanie w codziennym życiu staje się całkowicie naturalne. Dla osób, które nie kończyły kursu możliwość zaprogramowania snu w celu rozwiązania problemu czy natychmiastowe usunięcie nawet silnego bólu może wydawać się, jeżeli nie niemożliwe, to przynajmniej mało prawdopodobne. Dla absolwentów Metody Silvy są to zjawiska całkowicie naturalne, nie mające nic wspólnego z jakąkolwiek magią. Możliwości jakie daje absolwentom Metoda Silvy to najlepszy dowód na to, że to co przez większość ludzi uznawane jest za paranormalne w rzeczywistości jest całkowicie normalne. Czy można bowiem powiedzieć, że tzw. postrzeganie pozazmysłowe (ang. Extra Sensory Perception, w skrócie ESP) jest zjawiskiem paranormalnym, skoro każdy człowiek może się nauczyć go w ciągu 3 dni podstawowego kursu Metody Silvy?

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...

Relaks?Wieczór. Książka. Wrząca herbata. Kocyk. I cichutka muzyka przy nocnej lampce. Popadam wtedy w stan podobny do nieważkości.. Mmmm... Ja TAK rozumiem relaks. No albo ewentualnie rysowanie:) pozdrawiam!:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurna... To masz niezły talent. Najbardziej się mi podoba to trzecie. Ba, wszystkie są genialne. Nic tylko pozazdrościć! Tfu, oczywiście. Pozdrawiam:) A ja własnie czytam Urbańczyka.. ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...

Podobaja mi sie te rzeczy, szczegolnie drugi ^^

Najlepszym sposobem na relaks umyslu jest wysilek fizyczny - bieganie, jakis przyjemny sport... Dzieki w-fowi po calym dniu nauki czuje sie, jakbym co dopiero sie urodzil ^^ No szczegolnie ze miewam czeste bole glowy i migreny... Po takim w-fie moj mozg gotowy jest na wsyzstko :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki w-fowi po calym dniu nauki czuje sie, jakbym co dopiero sie urodzil ^^ No szczegolnie ze miewam czeste bole glowy i migreny... Po takim w-fie moj mozg gotowy jest na wsyzstko

Hysterus, co kraj to obyczaj. Mnie sport nie kręci - wróć - tylko wtedy gdy jestem wściekla i muszę się jakoś wyżyc :) A co do twórczego spędzania czasu lubię pisać wiersze ;)

Ps. Wreszcie ktoś nam temat rozhuśtał :)

Ale to taki mały offtop.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • 2 tygodnie później...

Oj, ciekawe to, ciekawe. Jeden problemik - wszyscy mowia, ze trzeba na kurs, wiec jak ktos nie bardzo ma jak to niefajnie.

A to liczenie to faktycznie trudne - za pierwszym razem zasypialam chyba z godzine albo wiecej - ale w koncu sie udalo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Witam. Miałam okazję uczestniczyć w kursie dla dzieci gdzieś ok. 95 roku. Co prawda percepcja była inna, przeznaczenie odmienne od kursu standardowego, ale myślę że przede wszystkim ukazał mi on nasze możliwości.

Kurs dał mi kilka praktycznych umiejętności, które stosuję do dzisiaj, dużo prawdy w tym że pewne zjawiska stają się całkiem naturalne. Myślę, że wiele technik przerobiłam na swoją modłę, podzióbałam troszkę wiedzy, no i zdążyłam chyba dorosnąć ;)

 

Jeśli ktoś praktykuje jakieś metody medytacji wiele rzeczy się zapewne pokrywa. Stan alfa to nic innego jak coś pomiędzy jaźnią a snem, w ciągu dnia nieraz zdarza nam się wyłączyć od otoczenia. Świadome korzystanie z tej umiejętności może jednak otworzyć nas na pewne sprawy. Jeśli chodzi o narzędzia, to przede wszystkim wizualizacje.

 

Od samej metody nie radzę oczekiwać cudów, w znaczeniu mocy nadprzyrodzonych itp. Silva to dobre wejście do pracy z samym sobą dla każdego, nieinwazyjne sposoby, nie potrzeba specjalnych zdolności.

Uważam też, że to świetna sprawa dla młodzieży- uczy samodyscypliny, ułatwia koncentrację i daje dużo wiary w siebie. Ileś lat temu dla ludzi postronnych brzmiało to co najmniej jak voo doo, jednak w moim odczuciu to sztuka przemawiania do samego siebie. Poza tym kursy dzielą się na dwa czy trzy stopnie zaawansowania, nie wiem co jest dalej, logicznym jest że najpierw trzeba poznać warsztat, dopiero potem robi się ciekawiej. Sądzę, że można wyciągnąć z metody Silvy dużo więcej niż ja wyciągam na chwilę obecną, za jakiś czas spróbuję uderzyć już w tą "dorosłą" wersję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Rzeczywiście uczenie się Metody Silvy z podręcznika może być nużące.

Kurs Silvy ma tą przewagę nad książką, że jest opracowany od początku do końca, wszystko przemyślane, przetestowane i dopięte na ostatni guzik. Kurs uczy nie tylko samej metody, ale jest tak zbudowany aby zmotywować. Po wyjściu z kursu autentycznie czuje się swoją siłę i chęć zmieniania życia i świata na lepsze :) A przy tym podczas dzieją się takie rzeczy, że resztki zwątpienia odpadają :) To było moje pierwsze zetknięcie z potęgą podświadomości. Polecam zwłaszcza Zbyszka Królickiego, najlepiej w Katowicach, gdzie dysponuje wygodną dużą salą i dobrym nagłośnieniem.

Jeśli miałabym pisać o swoich doświadczeniach to wyszedłby esej :) W skrócie: jak czegoś chcę, to mam. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mozesz mi powiedziec ile taki kurs kosztuje? Ksiazka, ktora ostatnio zaczelam, mowi, ze to sa tylko podstawy, czyli wynikaloby, ze to nie to samo co na kursie. Czy tylko kurs przekazuje w pelni metode i czy wiesz, czy mozna sie nauczyc indywidualnie od kogos? Usiluje sie dowiedziec wiecej i zweryfikowac moje odczucie, ze to straszne nabijanie kasy, za cos co przeciez jest czescia nas :)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze to uczciwe brac kase za odkrywanie tego co jest w nas. Sama moglabys do tego dochodzic latami. A tam, za 400 zl masz w trzy niecale dni i to jeszcze jak. Gwarantuje, ze bedziesz zachwycona.

IDZ NA KURS! Po prostu IDZ. (ksiazke to sobie przeczytasz i moze cos porobisz a moze nie, a na kursie musisz robic, a przy tym wszystko jest skonstruowane tak, zeby maksymalnie zmotywowac - kazda minuta doslownie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jednak po prostu, to nie pojde, bo niestety ani nie mam za co ani gdzie/kiedy. Owszem uczciwe brac kase, tylko jest roznica miedzy nauczaniem za rozsadnym wynagrodzeniem, a robiebie z czegos wekiego biznesu :) zadowole sie ksiazka jak na razie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak przyjdzie odpowiedni dla Ciebie czas to bedzie i czas i pieniadze.Jest to wielki biznes, ale tylko dlatego, ze wielu ludzi wlozylo w to mnostwo energii i serca. W Niemczech Silva jest refundowana przez narodowy fundusz zdrowia dla ludzi chorych "nieuleczalnie" np. rak. Zadne naciagactwo, naukowo potwierdzona metoda.Nawet jesli poczatkowo jacys ludzie sa sceptyczni, to po kilku godzinach, w ktorych okazuje sie, ze wszyscy sa ludzmi-magnesami i cztery osoby dwoma paluszkami moga podniesc grubasa - juz nie. :)Mnie sie oplacilo, pozyczylam pieniadze i zwrocily mi sie bardzo szybko, zwielokrotnione.Uwazam ze 400 zl to bardzo niewiele za taka wiedze i umiejetnosci, za taka motywacje. Zaplacilam swojego czasu 1500 zl za kurs bioenergoterapii i wart byl duzo mniej niz Silva.Powtarzam - to jest rozsadne wynagrodzenie, dostepne dla zwyklego czlowieczka i jednoczesnie na tyle wysokie aby balans cena-jakosc byl w miare zachowany.Nie zawahalabym sie teraz wydac 1000 zl na powtorke, choc powtorka to tylko koszt organizacyjny (40 zl).To nie jest tylko czcze gadanie, zapytaj kogokolwiek kto byl na Silvie i stosuje techniki. Wiekszosc z nich to majetni, zdrowi i szczesliwi ludzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Widzisz, nie bardzo Cie rozumiem, sama sobie zaprzeczasz. Najpierw mowisz wszystkim, ze powinni darowac sobie wszelkie kursy, nauczycieli i mistrzow, a potem reklamujesz kurs Silvy przy kazdej okazji, ze to najepsze co mozge dla siebie zrobic?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie potrzebujemy kursów, ale to fajna zabawa. :)

Nie potrzebujemy, bo ograniczenia mamy tylko takie jakie sobie nadamy. Kurs Silvy sprawił mi dużo frajdy i myślę, że wielu ludziom poza mną też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprzednio nie pisalas o frajdzie, bo nie wiem po co placic 400zl za troche frajdy :)

Raczej wyrazasz sie o tym kursie jako niemal bezcennej wiedzy i umiejetnosciach, ktore jak z drugiej strony twiedzisz i tak mamy, wiec nie potrzebujemy kursu :)

pozdrawiam najserdeczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprzednio nie pisalas o frajdzie, bo nie wiem po co placic 400zl za troche frajdy :)

Raczej wyrazasz sie o tym kursie jako niemal bezcennej wiedzy i umiejetnosciach, ktore jak z drugiej strony twiedzisz i tak mamy, wiec nie potrzebujemy kursu :)

pozdrawiam najserdeczniej

 

Frajda polega na tym, że udaję iż mam ograniczenia, a ten kurs poszerza moje zdolności. Wszystko co możemy sobie tylko wyobrazić już mamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama naciskasz "IDZ NA KURS [...] IDZ" nie wiem czy to jest zgodne z opinia zeby kazdy uczyl sie sam po swojemu, ktora glosisz sugerujac innym zeby nie chodzili nazadne kursy i do nauczycieli (no oczywiscie oprocz silvy :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama naciskasz "IDZ NA KURS [...] IDZ" nie wiem czy to jest zgodne z opinia zeby kazdy uczyl sie sam po swojemu, ktora glosisz sugerujac innym zeby nie chodzili nazadne kursy i do nauczycieli (no oczywiscie oprocz silvy :))

 

Naciskam w ten sposób, bo nie ma co przeczytać o kursie albo dowiedzieć się. Najlepiej samodzielnie doświadczyć. Można chodzić na kursy i do nauczycieli, są przecież aspektem nas samych. Byle tylko być świadomym w trakcie bycia nauczanym, a nie chłonąć wszystko w siebie bezkrytycznie jak gąbka.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byle tylko być świadomym w trakcie bycia nauczanym, a nie chłonąć wszystko w siebie bezkrytycznie jak gąbka.

Jak najbardziej, ae Twoje wypowiedzi na forum sa tak nieznoszace sprzeciwu, ze "możliwy podświadomy odbiór" jest taki, ze mowisz ludziom zeby nie szli na kursy ani do nauczycieli, tylko robili co chcieli - moze ktos woli isc na kurs albo do nauczyciela? Tak jak dla Ciebie Silva jest super, a kurs bioterapii, ktory Cie zawiodl jest be.

Jeszcze rozpatruje kurs Silvy, ale nie zdecydowalam, czy pojde.

Dziekuje za Twoja opinie w tym temacie.

Pozdrawiam najserdeczniej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak najbardziej, ae Twoje wypowiedzi na forum sa tak nieznoszace sprzeciwu, ze "możliwy podświadomy odbiór" jest taki, ze mowisz ludziom zeby nie szli na kursy ani do nauczycieli, tylko robili co chcieli - moze ktos woli isc na kurs albo do nauczyciela? Tak jak dla Ciebie Silva jest super, a kurs bioterapii, ktory Cie zawiodl jest be.

 

Taki dokładnie jest mój przekaz i takiego spodziewam się odbioru: idźcie na kurs jak chcecie, a jak nie to nie, a moja opinia jest taka, a moje doświadczenia są takie. Chcesz, to bierz.

Silva jest super, a kurs bioterapii był dla mnie niepotrzebną stratą czasu i pieniędzy. Ale przeżyłam to i dobrze się bawiłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silva jest super, a kurs bioterapii był dla mnie niepotrzebną stratą czasu i pieniędzy. Ale przeżyłam to i dobrze się bawiłam.

No i wlasnie o to mi chodzilo :) moze jest super dla Ciebie, moze nie super dla innych :) tak samo jak to, ze Twoj kurs bioterapii Ci sie nie udal, nie znaczy, ze ludzie chcacy to zrobic powinni zaniechac, bo Ty tak mowisz. Wybacz, ale oczekujesz takiego odbioru, a komunikat przesylasz w sposob wywolujacy inny odbior :) (moze doskonalosci Ci zabraklo w dziedzinie komunikowania - a moze to moja subiektywna opinia?)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i wlasnie o to mi chodzilo :) moze jest super dla Ciebie, moze nie super dla innych :) tak samo jak to, ze Twoj kurs bioterapii Ci sie nie udal, nie znaczy, ze ludzie chcacy to zrobic powinni zaniechac, bo Ty tak mowisz. Wybacz, ale oczekujesz takiego odbioru, a komunikat przesylasz w sposob wywolujacy inny odbior :) (moze doskonalosci Ci zabraklo w dziedzinie komunikowania - a moze to moja subiektywna opinia?)

pozdrawiam

 

Nie mówię nigdy nikomu, że powinien coś zaniechać. Mówię o swoich doświadczeniach i proponuję w celu poznania czegoś - doświadczenia tego. Więc jeśli kogoś kurs bioterapii interesuje - jak najbardziej powinien iść i sprawdzić na sobie. To co ja mówię to tylko to co ja przeżyłam i zauważyłam.

Zdecydowanie kuleje moja zdolność komunikacji, zgadzam się. Chyba powinnam się zamknąć, bo nic dobrego z tego nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś powie – metoda jak każda inna, ale dla mnie – przed ponad dziesięciu laty - była wyjątkowa...

To był czas, gdy całe życie waliło mi się w gruzy – praca, życie prywatne. Popadałam z jednego stanu depresji w drugi. Nie radziłam już sobie z własną psychiką. Nadszedł dzień, gdy powiedziałam sobie: - no, skarbie, jest odpowiednia chwila, by wszystko zakończyć...

 

Odniosłam wypożyczone książki do biblioteki, ale wśród przyniesionych przez czytelników na jednej ze stert leżała książka, która co chwilę przyciągała mój wzrok Samokontrola umysłu metodą Silvy. Bzdura, pomyślałam i odwróciłam wzrok.

Kiedy kolejka doszła do mnie usłyszałam samą siebie mówiącą – poproszę tę z niebieską okładką o metodzie Silvy. Bibliotekarka, podając mi ją z uśmiechem mimochodem rzuciła: - ale się pani trafiło, ta książka nigdy nie leży długo, bez przerwy ktoś się o nią dopytuje.

 

Przyniosłam ją do domu, wieczorem zaczęłam czytać...

Co oni wypisują?! Liczyć wspak? I to ma mi pomóc w redukcji stresu, uzdrawiać samą siebie, pomóc w nauce, w rozwiązywaniu problemów?! No nie! Na pewno na naiwną nie trafili, ale trzeba udowodnić sobie, że to naprawdę żerowanie na naiwnych. No i zaczęło się....

Liczyłam systematycznie i usypiałam systematycznie – na leżąco, siedząc w fotelu. Liczyłam idąc ulicą, czekając na autobus i tam gdzie można było, dołączałam wyobraźnię. Z początku nie mogłam sobie poradzić z totalnym usypianiem podczas liczenia, ale wyraźnie napisali, że taka jest początkowa reakcja, potem to przejdzie.

 

Liczenie rozpoczęłam w styczniu. W tym czasie przestałam brać tabletki na uspokojenie. W połowie kwietnia w pracy powiedziałam do koleżanek, że jak mi jakiś lewy pieniądz wpadnie, to przeznaczę go na kurs Silvy. I trafił się. Na początku maja dowiedziałam się, że dostaniemy ekstra nagrody. Pod koniec maja byłam już po kursie, cała szczęśliwa i cała w skowronkach...

 

W ten sposób skończyłam drugi stopień a potem trzeci, który poprowadził sam José Silva, podczas ostatniej bytności w Polsce.

Nie wierzę w przypadki. Myślę, że wszystko jest z góry zaplanowane w zarysach – my, żyjąc na Ziemi, wypełniamy ten plan treścią. I nie jest ważne, czy kończymy jakieś kursy czy nie, ważne jest jaki robimy użytek, jacy jesteśmy dla siebie i dla innych ...

 

Rona

 

Nie udowadniaj innym swoich racji. Każdy ma swój czas przebudzenia.

 

http://snienie.net

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urzekająca historia, cudne! A opowiesz coś o konkretnych przypadkach wykorzystywania przez Ciebie innych technik i ich rezultatach?

 

Nie spisuję swoich wspomnień, żyję z nimi na co dzień...

 

Cudownych opowieści mamy co dzień bez liku, samo życie je pisze z nami w roli głównej. Szukamy stale czegoś nowego, podniecającego...

 

Przed laty prowadziłam czat, sporo młodych ludzi się schodziło.

Któregoś spokojnego wieczoru weszłam na czat, za chwilę zalogował się młody człowiek – gimnazjalista – od jakiegoś czasu już do mnie zaglądał.

Rozmowa zeszła na temat nauki i wtedy chłopiec podzielił się swoim problemem. Był zagrożony pozostaniem w tej samej klasie na drugi rok. Bał się, jak wypadnie na poprawce.

Szkoda mi się zrobiło. Dałam mu radę:

- Ty się ucz i o nic się nie martw – będę z tobą, gdy będziesz zdawał, ale musisz mnie przywołać. Pamiętaj, masz się uczyć i nie martwić czy zdasz.

Zbliżał się dzień poprawki, chłopiec przyszedł upewnić się, czy pamiętam o nim. Pamiętałam.

Przyszedł po zdanej poprawce podziękować za pomoc. Tylko nie mógł zrozumieć, jak to zrobiłam, że naprawdę czuł mnie i był spokojny przy odpowiedzi.

 

W ten sposób pomagałam maturzystom, studentom i ludziom broniącym tytułu magistra.

 

 

Potrzebowałam nowego fotela do biurka. Chodziłam po sklepie szukając odpowiedniego, gdy w pewnym momencie na fotel przede mną usiadła kobieta w średnim wieku trzymając się za skronie. Widać było że cierpi.

- Bardzo boli? – spytałam

- Tak, od wczoraj

- Czy mogę spróbować uśmierzyć ból? – spytałam

Kobieta spojrzała na mnie niedowierzająco:

- A rób pani co chcesz, mnie już tak boli, że mi wszystko jedno.

Spróbowałam. Czułam jak energia przemieszcza się przez moje dłonie. To był naprawdę silny ból, bo zrobiło mi się naraz gorąco, dłonie spociły się. Nie dotykałam tej kobiety, rzadko kładę dłonie na kimś. Po chwili odepchnęło moje dłonie.

- Do 5 minut powinien ból zniknąć – powiedziałam i odeszłam od niej.

Po kilku minutach usłyszałam za sobą kobiecy głos:

- Już mnie nie boli, dziękuję.

Obejrzałam się za siebie. Za mną stała uśmiechnięta kobieta.

 

A teraz trochę inna historia…

 

Mój internetowy przyjaciel wybierał się na kurs bioenergoterapii, ale miał problem. Potrzebował książek pana Ulmana, których nigdzie nie mógł znaleźć, ponieważ nakład był wyczerpany i nie było już jakiś czas wznowień. Jedną miałam swoją własną – wysłałam mu na domowy adres, na drugą musiał poczekać trochę, ale też mu ją znalazłam.

I jeszcze o szukaniu książek… Przyjaciel szukał dla siostrzeńca książki, której nigdzie nie mogli znaleźć. Poprosiłam o podanie autora, tytułu i roku wydania. Przyjaciel znał tylko jej tytuł. Znalazłam ją z bibliotekach uniwersyteckich – w ten sposób odnalazłam autora i rok wydania. To była bardzo stara książka, ostatnio wydana w 1969 roku. Przekopałam zasoby Internetu i znalazłam ją aż w USA. Niestety, ściągnięcie książki za drogo by kosztowało i na dodatek była po angielsku.

„Nosiłam się” z tym tytułem jakiś czas a potem zapomniałam… Któregoś wieczoru, po skończonej rozmowie z przyjacielem miałam już wyłączyć komputer. Coś mnie tknęło zajrzeć na allegro. Poprzeglądałam tytuły książek ezoterycznych, ale to jeszcze nie było to. Szwendałam się bez celu po działach szukając nie wiadomo czego. Już miałam wychodzić, ale nie… do wyszukiwarki, z ociąganiem, wpisałam tytuł książki… Jest! Była tam. Jakiś informatyk wystawił ją na licytację, nie mając sumienia jej wyrzucić na śmietnik. Zalicytowałam.

Na drugi dzień przekazałam wiadomość przyjacielowi z pytaniem, ile może za nią zapłacić. Najwięcej mogłam licytować do 40 złotych. Ostatecznie wylicytowałam ją za 25 zł.

 

Rona

 

Rzeczy niemożliwe dzieją się od zaraz, na cuda musimy czekać…

 

http://snienie.net

Edytowane przez Rona
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brakowało mi właśnie tego na forum, takich z życia wziętych prostych historii.

A możesz opowiedzieć coś o rezultatach stosowania technik Silvy, o ile korzystałaś? Mam na myśli poważniejszych projektów w rodzaju kreowania pracy, czy pieniędzy za pomocą na przykład zwierciadła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brakowało mi właśnie tego na forum, takich z życia wziętych prostych historii.

A możesz opowiedzieć coś o rezultatach stosowania technik Silvy, o ile korzystałaś? Mam na myśli poważniejszych projektów w rodzaju kreowania pracy, czy pieniędzy za pomocą na przykład zwierciadła.

 

Najpierw opowiem Ci, jak świeżo po kursie podstawowym chciałam wypróbować swoją MOC.

Skowronki jeszcze w głowie cudownie śpiewały, a ja – zachłyśnięta swoimi nowo odkrytymi możliwościami zdecydowałam; - mając taką potęgę w garści, zaprogramuję się na główną wygraną w totolotka!.

Od myśli do czynu dzieliło mnie tylko wejście na pogłębiony poziom alfa do laboratorium. Wieczorem, leżąc w łóżku zaprogramowałam główną wygraną. Powtarzałam tę procedurę prawie tydzień. I czekałam, regularnie puszczając lotka… Byłam niezmiernie ciekawa efektu. No i był…

Któregoś dnia wracając z pracy znalazłam w skrzynce grubą kopertę a w środku mnóstwo reklamówek i „list”: Pani X, gratulujemy! jest Pani kandydatką do głównej wygranej, ale….. i tu następowało wyliczenie, co powinnam zrobić, żeby „zupełnie za darmo” otrzymać mnóstwo pieniędzy…

Ponawiałam programowanie jeszcze dwa razy. W końcu dotarła do mnie myśl, że Stwórca zażartował sobie ze mnie dając do zrozumienia, że nie jest mi potrzebne bogactwo materialne, skoro dał coś bardziej cennego, czego nie doceniałam w sobie.

Często, gdy potrzebuję czegoś, na co nie mam pieniędzy, a co jest mi potrzebne, te pieniądze spadają jakby z nieba, w granicach zdrowego rozsądku. I nie tylko pieniądze. A w lotka, ile razy puściłam, trafiałam trójkę. :icon_smile2:

 

I jeszcze jedno…

Była wiosna, koniec maja. Nie chciało mi się wstawać rano do pracy. Właśnie byłam podziębiona. Myślę: - pójdę do lekarza po zwolnienie, odpocznę, nacieszę się wiosną.

Z wieczora (na poziomie laboratorium) na monitorze swojego super komputera zobaczyłam siebie, jak choruję. Jestem zaziębiona, mam wysoką gorączkę i idę do lekarza…

Rano wstałam z gorączką i zamiast do pracy poszłam do przychodni. Zarejestrowano mnie na południową godzinę. Wróciłam do domu, położyłam się na chwilę na wersalce i nie wiadomo kiedy znalazłam na poziomie laboratorium. Zobaczyłam panią doktor jak wypisuje zwolnienie – tylko dziwne, że co chwilę liczba dni się zmieniała. No, ale w końcu zostanę w domu, odpocznę…

Dostałam pięć dni zwolnienia. W ciągu tych dni gorączka utrzymywała się bardzo wysoka, antybiotyki nie działały. Poszłam znów do przychodni, po dalsze zwolnienie i zmianę leków.

Pani doktor tym razem przepisała tak silne, że dostałam uczulenia i wylądowałam w szpitalu. Nauczyło mnie to ważnej rzeczy: Primum, non nocere – po pierwsze, nie szkodzić - ani sobie, ani innym…

Techniki Silvy wykorzystywałam również do… odbierania długów.

Miałam znajomego, który ociągał się z oddaniem dość wysokiej kwoty, którą był mi od kilku lat dłużny. Po rozmowie z nim z poziomu laboratorium, ustaleniu dnia spłaty długu, po trzech dniach otrzymałam przekaz pocztowy od tego pana.

 

Pracy nie programowałam, miałam ją. Pomagałam koledze sprawdzić, czy dziewczyna, z którą aktualnie był, zostanie jego żoną. Był zdziwiony, że to, co „zobaczył” i odczuł po kilku latach sprawdziło się. Dziś są małżeństwem, mają córkę. Również z pomocą technik Silvy znalazł pracę i jest z niej zadowolony.

Techniki Silvy są dobre. Fakt, z początku trzeba przyłożyć się do ćwiczeń, inaczej nie będą działać. I co najważniejsze. Próbując szkodzić komukolwiek – sobie czy innym – działają jak bumerang i uderzają ze zwielokrotnioną siłą.

Minęło ponad dwanaście lat od ukończenia przeze mnie kursu podstawowego, a ja w dalszym ciągu ponawiam co jakiś czas formułkę, że „nigdy nie będę szkodzić”.

 

Rona

 

Nie bój się popełniania błędów, dzięki nim poznajesz głębszą prawdę.

 

http://snienie.net

 

 

Edytowane przez Rona
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jea, bring it on! :)

 

Jeśli chodzi o moje doświadczenia, to sam kurs był niesamowity i to co się na nim działo. Jeśli byłaś u Królickiego to widziałaś jak czwórka ludzi dwoma palcami podnosi grubasa z krzesła pod sam sufit; albo jak przyczepia łyżeczki do ludzi ("Proszę Państwa, oto ludzie magnesy.") Hihi.

Najważniejszą częścią dla mnie była praktyka na samym końcu. Osoba, którą podałam do sprawdzenia została odczytana przez innego kursanta z taką dokładnością, że mnie to zwaliło z kolan. Łącznie z dużymi metalowymi pierścionkami na palcach i nowotworem lewego oka (!). Ja sama też popisałam się w teście, miałam nieco prostszy obiekt - zobaczyłam znakomicie całą sylwetkę, wszystkie niedomagania (wadę wzroku - okulary, bóle brzucha itp.), ale również emocjonalne problemy. Moją uwagę przyciągnął żakiet i okazało się, że panna ma świra na punkcie żakietów właśnie :) Wręcz kolekcjonuje :)

Po kursie byłam jak wszyscy naładowana pozytywnie, na takiej fali, że mogłam zawładnąć światem gdybym tylko zechciała :)

Powiem krótko - mam 22 lata, studiuję to co lubię, nie pracuję ciężko i często, i nie jestem specjalistą, ale jak już pracuję to zarabiam średnią krajową w tydzień. Także za każdym razem jak z jakiegoś powodu potrzebuję pieniędzy, przychodzą po prostu z nieba. Ostatnio dostałam gigantyczny zwrot podatku, który mi się nie należał ;) Mam nadzieję, że nikogo nie okradłam... hihi.

Poprawiła się moja intuicja. Zdarzyło się tak, że dla zabawy spojrzałam dopiero poznanej koleżance w rękę i zapytałam bezmyślnie: co Ci się stało w lewą nogę jak miałaś 5 lat? Dziewczę i jej brat spojrzeli na mnie ogromnie zaskoczeni. "Złamałam ją wtedy..."

Przypadki manipulowania energią w celu uzdrawiania zdarzają mi się, ale już całkiem świadomie. Zajmuję się bioenergoterapią.

Wracając jeszcze do Silvy, kiedy wyjechałam do Anglii świeżo po kursie z chłopakiem, zaczął on szybko pracować, ale podstawowa stawka dla absolwenta Silvy to oczywiście nic satysfakcjonującego ;)

Zaczął wizualizować, dwa razy dziennie może jadąc metrem z pracy i do pracy. W ciągu tygodnia poproszono go aby przeszedł szkolenie na wysięgnik, w następnym tygodniu pracował już za dwa razy więcej. Aby ukazać wam jak niezwykłe to było powiem tylko, że mam wielu znajomych w stolicy Anglii, i niektórzy z nich nawet po 5 latach pracują za 5,50 :)

 

Uf. Jeszcze mi się coś na pewno przypomni i dopiszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że trzeba bardzo ostrożnie i dokładnie wymagać od podświadomości tego czego się chce.

Dla przykładu:

chciałam mieć dużo pieniędzy więc wizualizowałam sobie przeliczanie banknotów, aby zakomunikować podświadomości, że chcę mieć tyle kasy.

Po jakimś czasie zaczęłam przypadkiem pracować w hotelu, gdzie zawsze przy przejmowaniu i przekazywaniu zmiany trzeba było własnoręcznie przeliczyć pieniądze :)

To nie był psikus podświadomości. Po prostu wizualizacja była niedoprecyzowana. Ona moje życzenie spełniła bardzo precyzyjnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze bylam taka "nieswiadoma". Gaszcz informacji rzeczywiście może dezorientować i wiem jak to jest. Mam w głowie mnóstwo nauk i teorii. Trzeba dać sobie trochę luzu.

Nie martw się, wszystko jeszcze przed Tobą ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:uscisk:Zazdroszczę Ci nieświadomości-mnie (na dzień dzisiejszy) wiedza paraliżuje.

 

Blondynko, wiedza nie paraliżuje, pomaga zrozumieć innych i siebie. Odpowiem Ci wspaniałym cytatem:

 

Duża wiedza czyni skromnym, mała zarozumiałym. Puste kłosy wznoszą się ku niebu, pełne w pokorze chylą się ku ziemi.

 

Warto zastanowić się nad tym

 

pozdrawiam

 

Rona

 

Wiedza, to nie to samo co mądrość

 

Początek | Śnienie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

:icon_smile2: Witam,

od jakiegoś czasu stosuję metodę Silvy i faktycznie działa. Natomiast jest jeden problem, przy dużym stanie wyciszenia ma się wrażenie, że opuszcza się ciało, co powoduje wybicie ze stanu, w którym się jest... Może mała rada, jeśli ktoś ma podobne problemy ? Chętnie poznam różne możliwości

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam z metodą Silve zapoznałam się dwa lata temu(oczywiście na kursie) i rzeczywiście moje życie zmieniło się bardzo znacząco otworzyło się wiele drzwi, które do tej pory były zamknięte i ja sama zaczęłam postrzegać wiele rzeczy w inny sposób co sprawiło, że jestem o wiele bardziej szczęśliwsza .Silva jest świetnym początkiem i ugruntowaniem na wędrówkę „TĄ DROGĄ” Potwierdzam, że życzenia trzeba precyzować i dobrze przemyśleć mój przykład: chciałam samochód …bez kredytu ….i CUD od momentu kiedy wypowiedziałam życzenie minął tydzień i samochód się znalazł. Mój kolega wyjeżdżał zagranice i poprosił mnie żebym się zaopiekowała jego wehikułem tak wehikułem(NIESTETY:):):) byłam szczęśliwa ….ale samochód był z lekkkkkka mówiąc troszkę kiepskim stania na tyle, że obawiałam się nim jeździć. Kiedyś mi odmówił posłuszeństwa i musiałam być holowana później to tylko jeździłam na myjkę bo gołębie zrobiły sobie toaletę akurat nad tym pojazdem. I jeszcze kilka takich małych „wpadków” – mało groźnych, ale wiele marzeń się spełniło tak jak tego sobie życzyłamJJJ…..

 

 

:icon_smile2: Witam,

Natomiast jest jeden problem, przy dużym stanie wyciszenia ma się wrażenie, że opuszcza się ciało, co powoduje wybicie ze stanu, w którym się jest... Może mała rada, jeśli ktoś ma podobne problemy ? Chętnie poznam różne możliwości

Przy głębokiej medytacji możesz mieć takie wrażenie ....musisz pamiętać żeby sie dobrze ugruntować (mnie też to sie zdarza a właściwie zdarzało)jeżeli czujesz lęk to po prostu zrób sobie wizualizacje, że jesteś przymocowany do jądra ziemi mocna elastyczna lina KTÓRA NIGDY SIĘ NIE ZERWIE polecam też przeczytanie książek na temat medytacji ja osobiście na początek polecam "Sztuka Ochrony Psychicznej" Judy Hall to taka pigułka....to była moja pierwsza ksiązka po kursie Silvy dzieki,(między innymi) której poszłam dalej "TĄ DROGĄ":):)

Edytowane przez Sorpresa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaram się dotrzeć do książki , o której piszesz :ok:

Jednak mam pewne jeszcze pytanko: jak najskuteczniej wejść w stan, który jest najodpowiedniejszy, aby ta metoda była skuteczna.

W książce Jose Silva i Roberta B. Stone "Samouzdrawianie metodą Silvy" poruszono temat wzmocnienia pozytywnego nastawienia . Jednak te wskazówki nie zawsze odnoszą skutek w moim przypadku.

Czy może ktoś z Was zna lepsze metody(może inne opracowania) na ten temat?

Wszystkie pomysły mile będą widzie :_okok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

A macie jakies wskazowki dla kogos, kto nie moze isc na kurs (przynajmniej nie przez jakis cas jeszcze) i czy absolwent kursu nie moze przeprowadzic kursu komus? Tak zebym np mogla spotkac kogos kto jest tez tu i zeby mnie nauczyl, czego ucza na kursie? Czy to za duzo zeby tak sie dalo? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A macie jakies wskazowki dla kogos, kto nie moze isc na kurs (przynajmniej nie przez jakis cas jeszcze) i czy absolwent kursu nie moze przeprowadzic kursu komus? Tak zebym np mogla spotkac kogos kto jest tez tu i zeby mnie nauczyl, czego ucza na kursie? Czy to za duzo zeby tak sie dalo? :)

 

Szyla, można nauczyć drugą osobę posługiwania się technikami Silvy, ale osoba, która Cię tego uczy musi mieć ukończony drugi stopień. O ile sobie przypominam, czas nauki (programowania umysłu z poziomu alfa) wybranych technik dla początkujących trwa około 40 godzin (w ciągu jednego weekendu lub zsumowane sesje 15 minutowe). Można się tego również nauczyć z książki 'Samokontrola umysłu metodą Silvy'. Kurs skraca czas uczenia się technik i robisz to pod kontrolą instruktora. Książka prowadzi Cię krok po kroku - uzyskujesz to samo, tylko w wydłużonym czasie, ponieważ samo nauczenie się procedury wprowadzania w odmienny stan świadomości trwa dosyć długo. Końcowy efekt jest taki sam jak po kursie. Rona Śnienie, sny - drogą do samego siebie

Edytowane przez Rona
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za info :_okok:

Nie wiedzialam, ze sa stopnie w tej metodzie. No to na razie dalej bazuje na ksiazce, no chyba, ze spotkam kogos kto ma drugi stopien, albo uda mi sie urlopik :)

pozdrawiam najserdeczniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szyla W met. Silvy jest kilka stopni - ja ich mam trzy. Najważniejsze jest opanowanie procedury, ponieważ jest podstawą wszystkich technik - procedura osiągania poziomu alfa, z którego możesz programować pozostałe techniki. Warto ją opanować, dlatego, że może Ci oddać nieocenione usługi w codziennym życiu. Ja, zanim wydałam pieniądze na kurs, samodzielnie opanowałam zejście na poziom alfa i już wtedy zaczęły dziać się dobre zmiany, zwłaszcza ze zdrowiem. Zanim wydasz pieniądze, spróbuj najpierw sama poeksperymentować Rona Śnienie, sny - drogą do samego siebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mam pytanie do tych którzy uczestniczyli w kursie...albo samodzielnie zaczęli stosować metody Silvy. W ramach studiów mam okazję uczestniczyć w takim 3- dniowym kursie za 60zł. Nie jest to coś, co planowałam na swojej drodze do lepszego poznania siebie...ale znowu mam przed sobą perspektywę tego, że taka okazja może się już nie powtórzyć. Czy uważacie, że jest o coś do czego trzeba 'dojrzeć'? Czy wystarczy mi to, że pójdę ot tak z biegu a później będę się zastanawiać nad sensem tego co poznałam?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

witajcie.

zaczęłam czytać to co tu piszecie i mam takie pytanko malutkie..czy ta książka "samokontrola umysłu metodą Silvy" przy założeniu, że czytelnik się przyłoży do niej wystarczy na początek aby coś od życia wreszcie dostać..obecna moja sytuacja nie jest zbyt ciekawa i tak sobie weszłam na to forum i tak sobie czytam..i nie powiem..napawają Wasze historie optymizmem..:-)i jeszcze mam takie jedno pytanko..czy każdy człowiek jest w stanie nauczyć metody Silvy czy tylko jacyś wybrani ludzie mają takie możliwości(jakieś predyspozycje szczególne czy coś..)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witajcie.

zaczęłam czytać to co tu piszecie i mam takie pytanko malutkie..czy ta książka "samokontrola umysłu metodą Silvy" przy założeniu, że czytelnik się przyłoży do niej wystarczy na początek aby coś od życia wreszcie dostać..obecna moja sytuacja nie jest zbyt ciekawa i tak sobie weszłam na to forum i tak sobie czytam..i nie powiem..napawają Wasze historie optymizmem..:-)i jeszcze mam takie jedno pytanko..czy każdy człowiek jest w stanie nauczyć metody Silvy czy tylko jacyś wybrani ludzie mają takie możliwości(jakieś predyspozycje szczególne czy coś..)

 

Każdy człowiek jest w stanie nauczyć się technik Silvy, potrzebna jest tylko cierpliwość i konsekwencja. Predyspozycje - hm, jeśli potrafisz czytać, wyobrażać sobie to, co czytasz, to mniemam, że to wystarczy.

Najważniejsza jest konsekwencja i regularne ćwiczenie podanych w książce wskazówek. To tyle...

 

Rona

 

 

Snienie.net - Indeks

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

droga Rono

po pierwsze bardzo dziękuję Ci za szybką odpowiedź na moje pytania ale mam ich jeszcze kilka..wydaje mi się że jesteś osobą kompetentną jeśli chodzi o metodę Silvy więc byłabym Ci bardzo wdzięczna gdybyś zechciała w wolnej chwili odpowiedzieć na moje pytanka lub rozwiać wątpliwości..

otóż..dotarłam do książki i zaczęłam ja czytać i tu nasuwa mi się pytanie następujące:czy lepiej przeczytać najpierw całą książkę a potem sobie tylko przypomnieć rozdział czy wystarczy codziennie po rozdzialiku przeglądnąć i tego samego dnia stosować?

po drugie..dziś pierwszy raz próbowałam robić to co w książce piszą, rozluźniłam się łanie i zaczęłam liczyć, i faktycznie jak doszłam gdzieś do 40 to zaczęło mi się robić coraz bardziej błogo- taki naprawdę dziwny stan ale gdy doliczyłam do zera a potem do 5 i otwarłam oczy poczułam się tak bardzo dziwnie..głowa mnie zaczęła boleć i takie uczucie jakbym dostała obuchem w łeb:-))takie dziwne przytłumienie..wszystko minęło po ok.10 minutach ale czy to jest normalna reakcja??pozdrawiam cieplutko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj

 

„dotarłam do książki i zaczęłam ją czytać i tu nasuwa mi się pytanie następujące: czy lepiej przeczytać najpierw całą książkę a potem sobie tylko przypomnieć rozdział czy wystarczy codziennie po rozdzialiku przeglądnąć i tego samego dnia stosować?”

 

O ile dobrze pamiętam, panowie Silva i Miele radzą najpierw książkę przeczytać całą, a potem zacząć ćwiczyć.

Jeśli przeczytawszy książkę przemyślisz jej treść i zdecydujesz się podjąć trud systematycznego ćwiczenia przez półtora miesiąca, będzie to świadoma decyzja. Kiedy zaczniesz ćwiczyć w trakcie czytania, ćwiczenia podejmujesz pod wpływem emocji – różnie wtedy to wygląda – najczęściej po kilku dniach czy tygodniach zarzuca się trening stwierdzając, że „to nie działa”.

Dlatego autorzy jasno mówią: „najpierw przeczytaj, potem zdecyduj”. Półtora miesiąca ćwiczeń procedury to czas dany naszemu umysłowi, by to, co do niego wprowadzamy, utrwaliło się – jest to czas programowania umysłu, uczenia go dyscypliny i podporządkowania naszej woli.

 

„dziś pierwszy raz próbowałam robić to co w książce piszą, rozluźniłam się łanie i zaczęłam liczyć, i faktycznie jak doszłam gdzieś do 40 to zaczęło mi się robić coraz bardziej błogo- taki naprawdę dziwny stan…”

 

Ten dziwny stan to zmiana częstotliwości pracy mózgu. W normalnym stanie, w którym funkcjonujemy za dnia, czyli na poziomie beta nie ma takich „sensacji”, ponieważ nasz mózg pracuje z częstotliwością – o ile dobrze pamiętam – w granicach 14 cykli na sekundę. Przy zmianie, czyli spowolnieniu pracy naszego mózgu poniżej 14 cykli na sekundę wchodzisz w stan alfa, który najczęściej – nie kontrolując – uzyskujemy na granicy usypiania, po jedzeniu, kiedy „kleją” Ci się oczy i idziesz uciąć sobie drzemkę, albo podczas marzenia na jawie.

Na tym poziomie nasz umysł jest w stanie zapamiętywać całe wykłady, szybciej się uczyć, redukować stres, kreować swoje życie bardziej pozytywnie. Książka opisuje to dosyć dokładnie.

 

 

„jak doszłam gdzieś do 40 to zaczęło mi się robić coraz bardziej błogo- taki naprawdę dziwny stan ale gdy doliczyłam do zera a potem do 5 i otwarłam oczy poczułam się tak bardzo dziwnie..głowa mnie zaczęła boleć i takie uczucie jakbym dostała obuchem w łeb:-))takie dziwne przytłumienie..wszystko minęło po ok.10 minutach ale czy to jest normalna reakcja??”

 

Z tego co czytam, prawdopodobnie bardzo gwałtownie otworzyłaś oczy po doliczeniu do 5. Jest to reakcja mózgu na zbyt gwałtowne przejście z poziomu alfa do rzeczywistości. Jeśli jadąc samochodem z prędkością spacerową gwałtownie wciśniesz pedał gazu, samochód, jak koń staje dęba i rusza z wyciem silnika do przodu. Wkleja Cię wtedy w oparcie siedzenia i robi ci się niedobrze. Tak samo zareagował twój mózg.

Kiedy wychodzisz z poziomu alfa, najpierw powoli otwórz oczy, delikatnie porusz kończynami, potem przeciągnij się. Daj czas sobie do przejścia w normalny stan funkcjonowania.

Kiedy opanujesz procedurę, te sensacje na pewno nie będą miały miejsca i czas wchodzenia w zmieniony stan świadomości będzie szybszy, również wychodzenie z tego stanu nie będzie sprawiało już takich sensacji.

 

 

 

Rona

 

 

Snienie.net - Indeks

Edytowane przez Rona
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo dziękuję Ci droga Rono za wskazówki:dostal_na:świetnie rozwiałaś moje wątpliwości.Jeszcze raz dziękuję Ci za rady i wskazówki i biorę się do roboty:icon_smile2:pozdrawiam Cię cieplutko.za jakiś czas się odezwę z wrażeniami:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Witam wszystkich,

Przeczytałem z zaciekawieniem cały temat i nasunęło mi się pewne pytanie dotyczące tej metody.

Nie byłem na kursie i książki też nie czytałem ale dość łatwo osiągam stan Alfa i potrafię się w nim długo utrzymywać.

Chciałbym zapytać czy nie znacie jakiejś dobrej/sprawdzonej afirmacji na rzucanie palenia.Chciałbym już przestać palić ale ciężko jakoś tak mi to idzie i pomyślałem,ze takim sposobem łatwiej to zrobić.Z drugiej strony nie chce sam eksperymentować ,żeby nie wyszło tak jak z liczeniem tych pieniędzy :_ostr:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe palenie dozwolony narkotyk... ja sobie powiedziałam że nigdy przenigdy nie wezmę papierosa do ust. Jak ktoś idzie przez miasto i trzyma papierosa to specjalnie mu kaszlę bo mnie to denerwuje że oprócz siebie truje jeszcze innych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Boże, jakie to fascynujące co pisze Rona. Bylas na tabletkach uspokajających to tak jak ja w tej chwili. Depresja, leki izolacja, unikanie kontaktu z ludźmi, osamotnienie, myśli samobójcze...etc. Mozna z tego wyjść. Moze skończyc sie ten koszmar...

 

Metoda Silvy, cos mi sie wczesniej obilo o uszy, ale w temat sie nie zagłębiałam. Z pobieznych informacji kojarzy mi sie to z biofetback. W tym przypadku sterujemy grą komputerową poprzez fale alfa, czujniki przyklejone do glowy. Byl o tym program w tvp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam książkę umieszczoną pod linkiem. Zaczęłam liczyć wczoraj wieczorem i dzisiaj rano. U mnie pojawia sie taki problem że muszę być bardzo skupiona na tym liczeniu, bo moje myśli gdzieś zaraz odpływają, krażą idą sobie nie wiadomo gdzie i zapominam na której liczbie jestem i jaka ma być kolejna.

 

Tez tak mieliście?

 

Rona, bardzo mnie interesuje to na ile twój stres był poważny, przed zastosowaniem tej metody? Pisałaś, że brałaś tabletki na uspokojenie. Mnie stres paraliżuje do tego stopnia, ze zaczęłam bać sie wychodzić z domu. Unikam sytuacji gdzie muszę sie skonfrontować z innymi ludźmi. wszelkie spotkania towarzyskie, zebrania, narady powodują u mnie reakcje paniczne, chęc ucieczki, wydostania sie, poczucie zagrożenia, drżenie ciała, duszność - fobia społeczna w najczystszej postaci. Zdaję sobie sprawę z irracjonalności tego lęku i napięcia, wiem że jest niczym nieuzasadniony i nie potrzebny, ale mimo to pojawia się. Czy metoda Silvy będzie skuteczna w takim przypadku?

 

Droga Rono, napisałaś, że jesteś w stanie pomagać innym ludziom. Chcialam Cie prosić o pomoc dla mnie. Pomóż mi pozbyć sie tego ciągłego napięcia, strachu i nerwowości. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Brio

 

"Zaczęłam liczyć wczoraj wieczorem i dzisiaj rano.

U mnie pojawia sie taki problem że muszę być bardzo skupiona na tym liczeniu, bo moje myśli gdzieś zaraz odpływają,

krażą idą sobie nie wiadomo gdzie i zapominam na której liczbie jestem i jaka ma być kolejna."

 

 

Jest to naturalna reakcja.

Liczysz po to, by nauczyć swój umysł dyscypliny, reagowania na to, czego Ty chcesz, bo jak dotąd robi on z Tobą, co mu się podoba.

A podoba mu się wciąganie Cię w depresje, w ucieczkę od przeżywania życia takim, jakie ono jest.

Licz cierpliwie i nie przejmuj się, że zapominasz kolejne cyferki - zaczynasz uczyć swój umysł skupienia, reagowania na to, czego Ty chcesz a nie on.

Umysł jest jak małpa skacząca z gałęzi na gałąź, każda myśl jest podnietą, by za nią podążać. Powstaje wtedy chaos informacyjny,

za którym bezwiednie podążasz.

 

 

Jose Silva uczy posługiwania się własnym umysłem, kontrolowania przepływających myśli przez nasz umysł.

Uczy ochrony siebie, lepszego radzenia w życiu, kontrolowania emocji, ale nie jest panaceum na wszystkie nasze - ludzkie - bolączki.

Jest tylko narzędziem, pomocą w lepszym radzeniu sobie z tym, co nas spotyka. I nie jest jedyną metodą, która pomaga ludziom,

jest ich tyle, że każdy coś znajdzie dla siebie.

 

 

"Mnie stres paraliżuje do tego stopnia, ze zaczęłam bać sie wychodzić z domu. Unikam sytuacji gdzie muszę sie skonfrontować z innymi ludźmi.

wszelkie spotkania towarzyskie, zebrania, narady powodują u mnie reakcje paniczne, chęc ucieczki, wydostania sie, poczucie zagrożenia,

drżenie ciała, duszność - fobia społeczna w najczystszej postaci. Zdaję sobie sprawę z irracjonalności tego lęku i napięcia,

wiem że jest niczym nieuzasadniony i nie potrzebny, ale mimo to pojawia się. Czy metoda Silvy będzie skuteczna w takim przypadku?"

 

 

Wszystko, w co zdołasz uwierzyć będzie skuteczne. Tak jak wierzysz, że depresja - uleganie jej bez walki o siebie - przyniesie Ci ulgę.

Przyniesie, jeśli rozumiesz, dlaczego popadamy w depresje. Nie jesteś bezradna popadając w te stany.

 

 

Depresja jest jak odkurzacz, który usuwa wszelkie stare poglądy i blokady psychiczne robiąc miejsce na wejście nowego, świeżego poglądu.

Jeżeli poddajesz się depresji, zniszczy Ciebie, Twoje życie i życie najbliższych.

Ale jeżeli podejdziesz do niej jak do czegoś, co usuwa przestarzałe poglądy, jeżeli pozwolisz przewalić się jej przez Twój umysł

nie tracąc świadomości, że służy ona oczyszczeniu, po czasie zauważysz, że zaczynasz dostrzegać pewne sprawy inaczej niż przedtem,

że radzisz sobie lepiej.

 

Depresja to stan umysłu, który możesz kontrolować, ale najczęściej popadamy w jej głębię, jak kamień rzucony w wodę.

Zamiast obserwować, co nam z sobą przynosi, ulegamy jej wycofując się z życia, zamykamy się w ciemnym pokoju, unikamy kontaktów

z innymi ludźmi. Mamy prawo mylić się, popełniać błędy, bo na nich się uczymy, mamy prawo czuć się bezradni.

Ale również mamy prawo poprosić o pomoc, walczyć o siebie. Jeżeli zdajesz sobie sprawę co się z Tobą dzieje,

łatwiej Ci będzie zatroszczyć się o siebie, o swój komfort psychiczny.

 

 

Brio, pomóc mogę tym, co sama przeszłam, dzieląc się swoimi doświadczeniami, ale czasem potrzebna jest pomoc specjalisty - ja nim nie jestem.

Mogę wyjaśnić pewne mechanizmy, ale od Ciebie zależy, czy będziesz chciała cokolwiek zmienić w sobie.

Swoimi doświadczeniami, refleksjami dzielę się na blogu i na stronie www kolegi.

 

Gejzer

Śnienie, sny - drogą do samego siebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje refleksje na temat depresji nie muszą być zbieżne z Twoimi poglądami. Jest to tylko inne spojrzenie na problem, który dotyka tak wielu z nas...

 

 

 

 

Każda z naszych myśli materializuje się pod postacią, którą nazywamy umownie „sukcesem” lub „porażką”, przyciąga ku nam odpowiednich ludzi, którzy służą nam pomocą na naszej drodze. Niestety, pod postacią „pomocy” bardzo często rozumiemy, że ktoś wykona coś za nas. Pomoc to niekoniecznie coś, co wywołuje uśmiech radości, poczucie szczęścia, to często jest cios, ból, pod wpływem którego zmieniamy swoje poglądy, spojrzenie na daną sytuację.

 

 

Jakże często popadając w stany depresyjne, topimy się w nich, poddajemy bezwiednie ich destrukcyjnemu działaniu. Nie taki jest cel tych stanów.

 

 

 

Każda zmiana w świadomości wymaga odosobnienia i wycofania z życia społecznego, wymaga spokoju i ciszy. Żeby coś nowego mogło zaistnieć w naszym umyśle, trzeba najpierw usunąć, puścić to, co zbędne, co przykuwa nas do jednego miejsca. My natomiast odbieramy depresję jak coś, co nas pogrąża i pozwalamy wciągać się bezwolnie w jej otchłań.

 

 

 

Jeśli wiemy, czemu służy ten stan umysłu, potrafimy przetrwać ten okres obserwując siebie i zmiany, jakie zachodzą w naszej świadomości. Nie dzieje się to jednak z dnia na dzień. Rozwój świadomości to proces długotrwały, zależny od naszej otwartości i chęci przyjmowania tego, co z sobą niesie.

 

 

Kiedy zaczynamy się bać, depresja pochłania cały nasz potencjał energetyczny. Stan załamania i beznadziei pogłębia się, co niejednokrotnie doprowadza do zupełnej utraty kontaktu z zewnętrznym światem i całkowitego wycofania się. W ten sposób tracimy możliwość analizy swego wnętrza i wydobycia własnej mądrości na powierzchnię.

 

 

 

Gdy staramy się utrzymać świadomość siebie podczas takich stanów oczyszczających, potrafimy również zauważyć, czemu to służy - nie zniszczeniu, ale oczyszczeniu naszego umysłu z przestarzałych pojęć, które przestały nam służyć, z których po prostu wyrośliśmy.

 

 

Mówiąc krótko, depresja jest stanem, w który popadamy w chwili, kiedy nasze własne ograniczenia w postrzeganiu nie pozwalają zauważyć skutecznego sposobu rozwiązania danej sytuacji, lecz próbujemy uporać się z nią za pomocą starych i nieskutecznych - w tym wypadku - metod.

 

 

 

Wtedy następuje proces depresyjny, który ma za zadanie usunąć przestarzałe, zdewaluowane przekonania, by na ich miejsce weszły nowe, bardziej skuteczne działania.

 

 

 

 

Kije i kamienie mogą nam połamać kości, ale słowa mogą złamać nasze serca...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rona, wcześniej pisałaś, że pomogłaś jakiemuś chłopcu, który bał się egzaminu poprawkowego oraz jakiejś kobiecie z bólem głowy... no cóż myślałam, że może jesteś w stanie również pomóc mi.

 

Ładnie piszesz o depresji i lękach, ale ile można trwać w takim stanie. Ile można sie izolować od ludzi nie wychodzić z domu? Przecież każdy ma obowiązki czasem trzeba wyjść coś załatwić. A praca... Chcialabym w końcu zacząć gdzieś pracować, zarabiać jakieś pieniądze. Wychodzić rano z domu bez tego panicznego uczucia.

Nie będę dobierać pięknych słówek pisząc o lękach i depresji. Nie urzeka mnie ten stan w którym sie znajduję, nie lubie swojego smutku i osamotnienia. Nie czuje się wyróżniona.

W moich lękach nie widzę żadnego głębszego celu, są niepotrzebne nie pozwalają mi normalnie funkcjonować, być sobą, spełniać się, realizować. Jestem jak żywy trup, tak naprawdę mnie nie ma. I co w tym pięknego i ujmującego? Co mnie taki stan ma nauczyć? Nie czuje oczyszczenia, nie doświadczam czegoś nowego, nie poznaję siebie, swojego wnętrza.

Na mnie to tak nie działa.

Nie widzę tutaj żadnej głębszej filozofii, nie chce byc filozofem, nie chce sie zastanawiać i analizować, roztrząsać, rozpatrywać. Nie chcę mieć świadomości swojego stanu przygnębienia. Chcę być wolna, chce sobie żyć ot tak, po prostu. Roić swoje...Pracować, bawić sie z dzieckiem, pójść normalnie na zakupy, pogadać z ludźmi. Nie chce błyszczeć mądrością i unikatowymi złotymi myślami. Nie chce innych zadziwiać i wzbudzać entuzjazmu swoja osobą, chcę życ zupełnie pospolicie byleby tylko pozbyć się lęków. Nie chce czuć wciąż tego zażenowania, splatania, wstydu, tej niepewności siebie. Chciałbym byc jak pusta blondynka, która nawet jak palnie jakąś głupotę nie jest jej świadoma, nie zdaje sobie z tego sprawy, a ja jestem za bardzo świadoma siebie i swojej niedoskonalości.

 

Wiem, że to tylko nieprawidłowa reakcja chemiczna w mózgu. Za mało serotoniny, dopaminy, za dużo kortyzolu-hormonu stresu. U innych osób wszystkie te składniki pozostają we właściwych proporcjach dlatego oni sa normalni, a ja nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Brio

Zadam Ci kilka pytań, na które powinnaś sobie szczerze odpowiedzieć.

 

  • Czy zauważyłaś, w którym momencie zaczęłaś wycofywać się z życia?
  • Co było powodem, że zaczęłaś ograniczać, a następnie unikać kontaktów z innymi ludźmi?
  • Jakie relacje łączą Cię z najbliższą rodziną: rodzicami, rodzeństwem?
  • Jeżeli jesteś mężatką, jak te relacje układają się między Tobą i współmałżonkiem, między Tobą i dziećmi?
  • Co robisz dla siebie, prócz łykania tabletek?
  • Czy szukałaś pomocy psychologicznej/psychiatrycznej?

 

Dla Ciebie powinny to być najważniejsze pytania, na które sobie odpowiesz. W powyższych pytaniach możesz dopatrywać się brutalności z mojej strony, ale z tego co piszesz wysnuwam wniosek, że czekasz, iż cokolwiek SAMO się zrobi. Nic bardziej mylnego – w ten sposób myślą małe dzieci, ale nie dojrzałe istoty.

 

Każda fobia, każda choroba ma swoje źródło w umyśle – nie bierze się z powietrza. Albo jesteśmy w nią wpędzani, albo sami tam zmierzamy.

Z przeziębieniem radzimy sobie idąc do lekarza ogólnego, który przepisze nam receptę, lub leczymy się domowymi sposobami.

 

Z dołkami psychicznymi, w które popadamy na własną prośbę, po dłuższym czasie nie radzimy sobie. Siadamy i rozmyślamy pogrążając się w nich coraz bardziej. Spada wtedy samoocena, czujemy się gorsi – od kogo gorsi i dlaczego gorsi? Bo koleżanka jest dalej z tym samym partnerem, a ode mnie mój odszedł? Bo znajoma ma pracę a ja ją właśnie straciłam?...

 

Pójście do lekarza ogólnego z prośbą o receptę na uspokojenie nerwów niczego nie załatwia. Tabletki uspokajające mają to do siebie, że nie leczą, blokują układ nerwowy. Tabletka może wspomóc, ale reszta należy do człowieka, który je łyka. Albo biorę się w garść i przełamuję to, co mnie paraliżuje, albo ulegam i czekam, że tabletka stanie się dobrą wróżką i sama za nas załatwi to, z czym sobie nie radzimy. A może gramy na uczuciach innych ludzi zmuszając ich do litości nad nami?

 

Jeśli powiem Ci, żebyś zgłosiła się do poradni psychologicznej, oburzona na mnie odpowiesz, że nie jesteś wariatką, żeby tam się leczyć. Sorry, ludzi umysłowo chorych umieszcza się w szpitalach specjalnie do tego celu utworzonych. Ludziom, których psychika potrzebuje ratunku oferuje się pomoc psychologiczną w formie terapii indywidualnych lub grupowych.

 

Brio, nie czekaj, że coś za kogoś wykonam. Chłopiec przygotował się do egzaminu poprawkowego, ja dałam mu wsparcie psychiczne, którego potrzebował. Była to współpraca. Kobiecie, którą bolała głowa wyrównałam poziom energetyczny. Tu również była współpraca. tyle, że innego typu – nie wiedziała co się stanie, ale pomogła mi swoją pasywnością, ciekawością, co będzie się dalej działo.

 

Nie wymagaj, że pomogę Ci nie znając Twojej sytuacji. Jeśli straciłaś pracę, ja Ci jej nie przywrócę – stawiasz mnie na równi z Bogiem, którym nie jestem, dlatego napisałam, że możesz być w takim stanie, że jest Ci potrzebna pomoc specjalisty, którym ja nie jestem. Jeśli ratowałam siebie z depresji, robiłam to - na własną odpowiedzialność za własne życie - metodami, którymi nie poddałabym nikogo innego, ponieważ nie jestem fachowcem dla innych, tylko dla siebie.

 

Silva może Ci pomóc – choć nie musi, wszystko zależy od tego, co od tej metody oczekujesz. Jeśli liczysz na cud, który się stanie bez Twojej pracy nad sobą, to będziesz długo czekała, ponieważ cuda zdarzają się bardzo rzadko, częściej dzieją się rzeczy niemożliwe.

Nigdzie nie znajdziesz panaceum na wszystkie ludzkie dolegliwości, czy to natury fizycznej, czy to natury psychicznej.

 

Nasza psychika również może być leczona, ale tylko przy naszym współudziale bez bzdurnego, idiotycznego poglądu, że u psychologów leczą się tylko wariaci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam

 

Jeżeli uda mi się, to pod koniec czerwca pójdę na kurs Silvy. Do tego czasu postanowiłam spróbować "treningu" o własnych siłach.

 

Pierwszy dzień był trudny, strasznie musiałam skupiać się na liczeniu bo ciągle wypadałam z rytmu.

Drugi dzień troszeczkę lepszy, parę razy czułam taki błogi stan, jakbym "odpływała". Wyobraziłam sobie, że jestem na pustej plaży, uspokajający szum fal... pełna werwy i optymizmu skakałam po piasku, robiłam skłony....... nie wiem czy to ma coś wspólnego z tą wizualizacją, ale dzisiaj bolą mnie mięśnie, jak bo jakiś "wariacjach".

 

Dzisiaj trening się nie udał, przerwałam go....czuję się źle...nie wiem co się stało...płakać mi się chce.

 

Chciałam znowu znaleźć się na plaży...ale ciągle nachodziły mnie złe myśłi, strach o synka, fale już nie były spokojne, uderzały mnie z impetem....z całej siły próbowałam wyciszyć morze....

 

Moje odliczanie przerwało jakieś uderzenie w przedpokoju, słyszałam kroki jakbym ktoś szedł w moją stronę i otworzyłam oczy przestraszona....

 

Nie wiem.....może za bardzo paraliżuje mnie strach....moje dziecko - 4 latka - jedzie na pierwszą wycieczkę autokarem z przedszkola, w poniedziałek. Czym bliżej wycieczki tym bardziej się boję....

 

Kręci mi się w głowie, może dlatego że tak gwałtownie przerwałam sesję.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam,

 

Postanowilem dodac do tego watku swoja historie.

 

Swoje doswiadczenia z kontrolowaniem umyslu zaczalem wlasnie od metody Silvy majac 8 albo 9 lat. (Z perspektywy czasu i po lekturze watkow na forum wydaje mi sie, ze dzieci sa szczegolnie wrazliwe i podatne na wszelkiego typu treningi umyslu). Uczylem sie sam, bazujac na ksiazce (niestety nie pamietam tetuylu). Liczby i liczenie nigdy nie stanowily dla mnie problemu, na poczatku wyobrazalem sobie, ze liczeni jest jak drabina, kazda poprzeczka to liczba. Wedrujac po drabinie schodze (wchodze?) kierujac sie dalej od swiata materialnego a zaglebiajac sie w jasniejszy swiat niematerialny. Po drodze mijalem oczywiscie chmury, troche lepkie i nieprzeniknione, ale jak to dziecko - wrodzona ciekawosc popychala mnie dalej az ku rozswietlonemu koncowi.

Obrazowo takbym to wtedy opisal,jakbym wchodzil na drabine, ktorej koniec niknie w chumrach, ale jak sie wejdzie to w pewnym momencie mija sie chmury, a nad nimi jest piekne czyste niebo z nieskazitelnym sloncem. Jest cieplo i bezpiecznie.

 

Metody kontroli zycia przy pomocy umyslu stosuje od tamtego czasu (bedzie juz ponad 20 lat). Z najciekawszych "osiagniec" opowiem tylko o jednym: Majac 10 lat postanowilem zostac informatykiem i pracowac w pewnej amerykanskiej firmie. Oczywiscie wtedy nie bylo placowek tej firmy w polsce (lata 80-te!) i nie zapowiadalo sie aby mialo sie to zmienic. Podczas, gdy konczylem studia, firma ta otworzyla placowke w Polsce i zaraz po studiach dostalem tam prace.

 

Zbiegi okolicznosci? przypadek? ... Czesto moze sie wydawac, ze nie jestesmy w stanie kontrolowac zdazen, wlasnego zycia, ale jednak jak sie wszystko posklada w calosc, puzzle wskakuja na miejsca i mozna by nawet przedstawic ciag przyczynowo-skutkowy.

 

Obecnie bez metod kontroli umyslu, glebokiej medytacji (i kilku innych technik) nie wyobrazam sobie zycia. W zyciu i pracy osiagam cele, ktore innym wydaja sie niemozliwe.

 

Umysl jest naprawde potezny. Ale jest niczym bez wiary i milosci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MagusDraco, czytając twoja historię najpierw przyszła mi myśl do glowy:"jak cudnie, pysznie, wspaniale, tez tak mogę", potem jednak poczułam zazdrość wściekłość i zawiść, bo jednak okazuje się, że ja tak nie mogę. Nie rozumiem dlaczego. Nie umiem zapanować nad swoim umysłem, nie umiem się skoncentrować i medytować. Jeden wielk chaos, nie do opanowania. Wciąż jestem spieta, napięta, przewrażliwiona i przestraszona, ta straszna niemoc zrelaksowania się, odpuszczenia, wyluzowania.

 

Też mialam marzenia będąc dzieckiem, chciałam jednoczesnie porozowac i na tym zarabiać. Pilot wycieczek, pokojówka na statku nie ważne chcialam nauczyc się kilku języków i spedzic zycie w podróży. Podstawówke równiez kończyłam w latach 80-tych, kiedy jakims cudem wprowadzono nam jęz. angielski uczyłam się z zapałem, praktycznie sama, bo nauczyciel był kiepski. Wtedy dostanie sie do technikum hotelarskiego graniczyło z cudem kilka osob na jedno miejsce. Nie dostalam się, wybralam inna szkołę tutaj milam juz francuski i niemiecki. Nigdy zaden obcy język nie sprawiał mi trudności, chłonęłam je jak gabka. Ale moje marzenie sie nie spełniło, nie pordozuję, nie zwiedzam, nie zarabiam.

 

Zblizaja się wakacje a ja kolejny rok z rzędu spędzę w domu, przykuta do klawiatury komputera. Dlaczego? Dlaczego mi sie nie udało, a Wam tak? Jestem rozgoryczona,. rozżalona, wydaje mi się, że to niesprwiedliwe. Wchodze na portal Nasza Klasa i ogladając zdjęcia dawnych znajomych widze, że oni żyja tak jak ja zawsze chciałam. Oni żyja moim życiem, to oni podróżują, zwiedzają, a nie ja.

 

Moj smutek i żal miesza się z rozgoryczeniem i frustracją. Raz popadam w przygnebienie, potem wpadam we wściekłość. Nic mie sie nie udaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Jeden wielk chaos, nie do opanowania. Wciąż jestem spieta, napięta, przewrażliwiona i przestraszona, ta straszna niemoc zrelaksowania się, odpuszczenia, wyluzowania.

 

Polecam cwiczenia wyciszajace. Uwierz mi, kazdy potrafi sie wyciszyc, jednak nie kazda metoda jest dobra dla kazdego.

 

Na mnie skutecznie dziala "wylaczenie" umyslu. Zaprzestanie jakiegokolwiek myslenia. Kontemplacja pustki.

 

Generalnie polecam poczytac o medytacji Zen. Poczytac o cwieczeniach oddechowych (np. w jodze).

 

Czasem mozna po prostu posluchac spokojnej muzyki - najlepiej bez wokalu (muzyka klasyczna, elektroniczna, niektore techno). To pozwoli wstepnie oczyscic umysl.

 

Też mialam marzenia będąc dzieckiem, chciałam jednoczesnie porozowac i na tym zarabiać. Pilot wycieczek, pokojówka na statku nie ważne chcialam nauczyc się kilku języków i spedzic zycie w podróży.

 

W dziecinstwie mialem wiele marzen. Chodzilem do szkoly muzycznej i z muzyka wiazalem swoja przyszlosc do momentu, gdy poznalem komputery. Musialem wybrac.

 

Chcialbym tu wspomniec o dwoch wedlug mnie przydatnych umiejetnosciach:

 

1. nie zalowac podjetych decyzji

2. podejmowac takie decyzje, ktorych sie nie bedzie zalowalo

 

Pierwsza umiejetnosc mowi tak na prawde o tym aby nie rozpamietywac przeszlosci i skupic sie na terazniejszosci (przeszlosc juz przezylismy, nie ma wiec sensu marnowac terazniejszosci na powrot i rozpamietywanie)

 

Druga umiejetnosc jest trudniejsza - trzeba czuc swoja Karme. Nie wszytko, co sie nam marzy, co nam sie wydaje, ze potrzebujemy - jest dla nas dobre.

 

W twoim wypadku widze wiele dobrego - poznalas kilka jezykow. Masz latwosc uczenia sie nowych. Mozliwe, ze podroze czekaja na ciebie gdzies w przyszlosci, ale najpierw musisz sie do nich przygotowac.

 

Przepraszam, ze sie tak rozpisalem :) Szczerze mowiac moglbym napisac nawet wiecej - o szczesciu, drodze zyciowej, celach w zyciu i Bogu, ale to chyba by juz przekroczylo tematyke watku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Szukając informacji o metodzie Silvy trafiłem na to forum. Widzę, że mocno wierzycie w skuteczność tej metody. Jednak zastanawia mnie jedna rzecz. W książce o metodzie Silvy jest napisane, że:

1. Choroby robimy sobie sami źle myśląc

2. Wizualizacje o sobie jako zdrowym człowieku robimy w stanie alfa.

Ale po co jest ten stan alfa, skoro nie będąc w stanie alfa sprowadzamy na siebie choroby?

Ja poprawiłem znacznie swoje życie samym pozywywnym myśleniem, afirmacjami i tym, że zacząłem inaczej partrzeć na różne tematy. Bez żadnego stanu alfa. Przeczytam tą książkę w całości, ale jak dla mnie 400zł za taki kurs to stata kasy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Defortis

W stanie alfa łatwiej jest nam się komunikować z naszą podświadomością,a co za tym idzie łatwiej wprowadzać wzorce myślowe,afirmacje,itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak mam to rozumieć?

"2. Zamknij oczy i gałki oczne unieś nieco ku górze, w kierunku linii brwi (około 20 stopni)."

Przecież jak zamykam oczy to nie moge podnieść gałek ocznych nawet o 1 stopień, nie wiem czy tylko ja tak mam czy co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Defortis

Tzn.musisz tak przy zamkniętych oczach skierować "wzrok" jak byś patrzył na ten punkt na czole,mi się to udaje,ale nie mam pojęcia jak się ustawiają gałki oczne,bo tego nie widzę;D

ja po prostu to czuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę tak zrobić, ale tylko na jakieś 10 sekund, później bolą mnie gałki oczne i powieki całe się trzęsą :( Nie ma możliwości rozluźnienia się jak tak robię. Czy to jest aż tak istotne, czy obejdzie się bez tego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Defortis

Pewnie że się obejdzie,przecież jeśli to co robisz Cię męczy to wątpię byś w pełni się rozluźnił,ten sposób powoduje tylko szybsze wejście w stan alfa,ale bez tego też się da:)

PS.możesz lekko sobie ćwiczyć jak chcesz,powoli...powoli może się uda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...
Gość andyxxx

Hej!

 

Ukończyłem kurs ok 0.5 roku temu. Staram się stosować techniki nauczone na kursie w miarę możliwości systematycznie.

Niestety nie wiem co jest nie tak, ale będąc w laboratorium, do tej pory nie spotkałem doradców. Tzn próbowałem sobie wmówić, że tam są i "na niby" prowadzić jakiś dialog, ale to zwykła bujda.

 

Proszę o pomoc bardziej doświadczonych!

 

Pozdrawiam

Andy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

zrób powtórkę kursu, na której jeszcze raz będziesz projektował laboratorium i może z obecnymi doświadczeniami uda Ci się ich wywołać. Jeżeli nie to zawsze możesz w laboratorium pracować sam. Podobno u niektórych osób tak właśnie jest że dłużej czekają na doradców. Im częściej wchodzisz w alfa tym łatwiej to osiągasz i głębiej możesz się zapuszczać a to z pewnością ułatwia pracę w laboratorium. Zalecam powtórkę :) jest dużo tańsza a czasem coś nowego się zapamięta i utrwali techniki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ismer odpiął ten temat

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...