Skocz do zawartości

Związki i obciążenia karmiczne-czym sa i jak sie od nich uwolnic


czarodziejka9

Rekomendowane odpowiedzi

Związki i obciążenia karmiczne

,,Za każdym z nas ciągnie się kilka silnych związków z poprzednich wcieleń. Nazywają się one karmicznymi. Trudno omówić wszystkie warianty takich związków, gdyż często związek między dwojgiem ludzi przybierał różne formy wzajemnych zależności.

Osoby jasnowidzące twierdzą, że co drugą ważną dla nas osobę spotkaliśmy w poprzednim wcieleniu. Pozostałe były dla nas ważne w innych życiach.

U podstaw większości związków karmiczych leży przywiązanie i pożądanie seksualne (pożądanie ciała jest jedną z przyczyn reinkarnacji). Sporo jest motywowanych pragnieniem dokonania zemsty (już nawet nie wiadomo za co!).

Pierwszy, który się odnawia, to związek z rodzicami.

Przynajmniej jedno z nich było dla nas już kiedyś kochankiem. Rodzice, dziadkowie lub dzieci, do których jesteśmy przywiązani jako do strażników ślubowań i innych zobowiązań, mogą nam się powtarzać co drugie, trzecie wcielenie.

Bliźniaki w poprzednich wcieleniach zwykle czuły do siebie bardzo wielkie przywiązanie, czasem nawet składały sobie wzajemnie wiążące ślubowania (np. zawsze będziemy razem, nigdy się nie rozstaniemy). Bywało, że pozostawały w transie uzupełniających się połówek (męskiej i żeńskiej), by osiągnąć pełną harmonię i doskonałość.

U podstaw związków seksualnych, czy niektórych rodzinnych, leży nie wypalenie się pożądania z poprzednich wcieleń lub inne zobowiązania.

Część znanych mi związków, które ciągnęły się przez tysiąclecia była zawarowana ślubowaniami, obwarowana strażnikami ślubowań, powiązaniami hipnotycznymi (związanie ciał astralnych, kody astrologiczne).

Wielu mężczyzn praktykujących rytuały seksualne przejęło pożądanie do swej partnerki od swego guru lub mistrza magii. W wielu szkołach uczeń był zobowiązany zrezygnować na rzecz guru ze wszystkiego, co kocha i dawać mu to. Więc oddawał mu swoje partnerki, a owo zobowiązanie może mu spędzać sen z powiek przez wiele następnych wcieleń. Guru bywał pierwszym kochankiem kobiety, którą później powierzał swemu uczniowi z wszelkimi zobowiązaniami (znam przypadki, w których były guru bywał pierwszym kochankiem w następnych wcieleniach).

Bardzo silnie wiążą karmicznie zobowiązania do spłaty długów czy do zadośćuczynienia za krzywdy (dawnymi czasy zabójca miał obowiązek utrzymywać całą rodzinę swej ofiary i miał prawo do wdowy).

Partner seksualny bywał łupem należnym zwycięzcy w walce.

Takie związki często ciągną się wiele wcieleń.

Negatywnymi silnie wiążącymi emocjami są nienawiść i mściwość, a jeszcze silniej działają, gdy są poparte transami walki, przysięgami czy ślubowaniami zemsty. Zdarza się, że pierwotnie te zobowiązania do walki, czy zemsty, zostały przejęte telepatycznie od rodziców, wodzów, lub guru (teraz ich rolę przejmują środki masowego przekazu). Zdarzało się, że zostały wmówione w hipnozie. Podobnie jest ze zobowiązaniami do opieki, ochrony, zapewnienia materialnych warunków życia.

Bardzo skomplikowane są związki i powiązania seksualne byłych kapłanek bogiń płodności, czy kapłanek Eleuzis. Pobyt w haremie lub w burdelu też pozostawia swoje piętno.

Niektóre kobiety poczuwają się do obowiązku zbierania inicjacji i energii magów (teraz raczej byłych magów) poprzez seks z nimi. Stąd bałagan dotyczący związków, bo tak naprawdę nie wiadomo po co i z kim, a prawdziwa intencja jest ukryta za poczuciem winy i strachem przed zdemaskowaniem. Pojawia się więc konieczność, by pracować z niewinnością – szczególnie w seksie i w związkach.

Podświadomość może wymagać, żeby przeprogramować jej poczucie winy z wcieleń o odmiennej, niż obecna, płci.

W magii miłosnej kodowano zwykle w hipnozie wzorzec idealnego partnera z właściwą mu wibracją, wyglądem i sposobem reakcji. To może działać nadal bez względu na obecną płeć obojga partnerów.

Praktyki magiczne niekorzystnie, choć w różnym stopniu, odbijają się na związkach międzyludzkich. Nieświadome tego kobiety nadal jednak stosują magię miłosną usiłując zniewolić mężczyzn, których pożądają. Wśród mężczyzn też nie brak takich, którzy się posuwają do magii miłosnej.

Często partner seksualny jest “kluczem” do tajemnicy lub do astralu sekty. Niektórzy przez długotrwałe stosunki chcą doprowadzić do wymieszania energii męskiej i żeńskiej, gdyż obiecano im za to nagrodę – oświecenie lub boską moc. W seksie magicznym i tantrycznym często odurzano się dymami lub innymi afrodyzjakami. U wielu byłych magów i tantryków występuje seksualny trans wstydu przed wszystkimi, z wyjątkiem tej właściwej osoby. Adepci owych praktyk mają zakodowany wzorzec idealnego partnera (np. mag – arcykapłanka, Bóg – Bogini, brat – siostra, w związku z tym zdarzają się kody cyfrowe założone na brzuchu, trzecim oku lub nawet na wszystkich czakramach lub mandale astrologiczne).

Adepci tych szkół pielęgnują przekonanie, że są dla siebie niezbędni, że wiąże ich wspólne jądro mocy magicznej lub oświecającej, że gdy będą razem, to staną się niepokonani. Nie trzeba dodawać, że takie wzorce odbijają się niekorzystnie na relacjach międzyludzkich, gdyż wypierają z nich miłość na rzecz zakłamania.

Seks orgiastyczny i rytualny najczęściej pozostawiał w umyśle zmiany narkotyczne lub transowe, czasem poczucie misji kosmicznej lub zbawczej. Najsilniejszych halucynogenów używano podczas orgii satanistycznych i orgii z “kosmitami”.

Zdarza się, że niektóre ze skutków wyżej opisanych praktyk ujawniają się podczas współżycia seksualnego lub gry wstępnej, a wówczas szokują partnerów.

Silne powiązania ciągną się w następnych wcieleniach za hipnotyzerami i ich klientami bez względu na to, czy były to rytuały religijne, magiczne, guru joga, czy leczenie psychiatryczne.

Wielu terapeutów uczy bzdurnego podejścia do seksu, np. “jak zniechęcić męża”, lub proponuje zaakceptować agresję w seksie (agresja to gwałtowna reakcja, niewspółmierna do bodźca, który ją wywołał. Czy masz ochotę na taki seks?). Osobiście cenię sobie delikatność i odreagowuję klientów ze skłonnościami sado-maso. Po odreagowaniu mają więcej przyjemności.

Gdy mowa o seksie, warto wspomnieć o zjawisku impregnacji. Polega ono na tym, że kobieta pozostaje w stałym telepatycznym (emocjonalnym) związku z mężczyzną, który pozostawił w jej pochwie nasienie jako pierwszy… Ten związek przestaje funkcjonować, gdy kobieta uwolni się od uzależnienia od pierwszego partnera.,,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Uzdrawiając związki i swój stosunek do seksu należy uzdrowić stosunek do miłości i do ludzi. Pomódl się o oczyszczenie wszelkich intencji dotyczących związków, korzystania z nich, seksu, korzystania z seksu, przywiązań, obowiązków i wielu innych spraw, jakimi czujesz się powiązany z ludźmi. Pomódl się, by Bóg uzdrowił twoje wyobrażenia na temat związków, by dał ci dobre, konstruktywne przykłady zdrowych szczęśliwych związków.

Praca nad oczyszczeniem związków może być żmudna i męcząca, ale opłaca się. Należy wiele przebaczyć sobie i innym i podnieść swą świadomość bezpieczeństwa i kompletności – samowystarczalności tak wysoko, żeby przestać potrzebować innych ludzi mając pewność, że: ”wszystko, co potrzebne pojawia się w moim życiu i otoczeniu właśnie wtedy, gdy jest potrzebne”.

Uświadomienie sobie jedności wszystkich ludzi z Bogiem poprzez odkrycie swej prawdziwej boskiej natury odcina od powiązań karmicznych. Łatwo wówczas zmienić towarzystwo na znacznie lepsze. Uświadom sobie też, że energia Boga jest przyjemniejsza i czyściejsza od energii nawet najpotężniejszych z ludzi, a Jego moc przekracza wszystko, do czego ludzie są zdolni.

 

Afirmacja

"Bóg ma dla mnie zawsze coś lepszego niż to, do czego byłem przywiązany.

W moim życiu rezygnuję ze służenia, wybieram współpracę, współtworzenie i współradowanie się.

Moje stosunki z innymi buduję na bazie miłości, szacunku, zrozumienia i zgody na doskonałą wolność.

Przebaczam . . . całą przeszłość i pozwalam sobie na przebaczenie za wszystko, co namieszałem.

Jestem pewien osiągnięcia konsensusu (pełnej zgodności) na poziomie wyższej świadomości i boskiej inspiracji w każdym związku, który tworzę. I jestem za to wdzięczny Bogu i Jego wsparciu.[/color]

 

Przykładowa modlitwa o uwolnienie

 

Boże, powierzam Ci uwolnienie mnie od wszelkich powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkami(ami)i. Dziękuję Ci za to, że uwalniając mnie od powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkam(ami)i, dajesz mi poczucie Twego wsparcia. Dziękuję Ci, Boże, za to, że uwalniając mnie, od razu pokazujesz mi, co masz dla mnie lepszego od powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkami(ami).,,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karmiczne związki i kochająca akceptacja

 

Oryginał angielski 2001 Rawn Clark

 

>> Czytałem, że ludzie często przechodzą wiele wcieleń blisko związani z tą samą grupą ludzi w rodzinie / biznesie / przyjaźni by odpracowywać określone długi karmiczne, czy problemy, jakie mają między sobą. <<

Jest jeszcze jeden aspekt do tego rodzaju wzajemnego celu poza uwalnianiem długu karmicznego. Niektórzy z nas inkarnują się celowo razem dla tworzenia Piękna i dla samej przyjemności bycia razem. :)

>> Również, czy możliwe jest wzięcie na siebie czyjejś karmy, albo jej części? <<

W określonych przypadkach tak, jest to możliwe. Lecz generalnie, wszystko co możemy zrobić, to pomóc innym odpracować ich karmę.

>> Używając powyższego przykładu, jeśli żona, która rozwinęła się duchowo, nie jest dotknięta nawet przez bicie, tj. ona rozumie i czuje współczucie dla swojego męża w jego niewiedzy, to czy to obniży Karmiczne skutki jego działań wobec niej? <<

Niekoniecznie, gdyż to głównie dotyczyłoby karmy żony, a nie męża. Twoja własna kumulacja karmy ma bardzo niewiele wspólnego z tym, jak inna osoba odbiera twoje działania. Jednak sposób, w jaki inni odbierają, czy reagują na nasze działania może mieć znaczący wpływ na twoje rozumienie ram działań i następujących po nich karmicznych konsekwencji. Innymi słowy, jeśli twój mąż cię bije, a ty odpowiadasz kochającym współczuciem, to może to pomóc mu rozwiązać tę karmiczną sprawę, lecz nie rozwiąże jej za niego.

Poza tym, zważywszy naturę twojej analogii, muszę powiedzieć, że dla napastliwych mężów, taka reakcja biernej reakcji na napaść będzie pobudzała ich dalej i pogłębiała ich psychozę. Chodzi mi o to, że należy być ostrożnym przy tworzeniu koncepcji duchowego rozwoju - bierna akceptacja przemocy w nadziei zmanipulowania napastnika do zmiany samego siebie nie jest oznaką "rozwoju". Jest to manipulacja, a nie miłość i reprezentuje kontynuację długu karmicznego, a nie jego uwolnienie.

>> Używam powyższego skrajnego przykładu, lecz czy można tego również używać w codziennym życiu, z każdym z kim mamy do czynienia dzień w dzień? Jeśli nie pozwolimy, by czyjeś negatywne działania wpływały na nas negatywnie, to czy w jakiś sposób nie chronimy ich przed gromadzeniem negatywnej karmy poprzez relację wobec nas? <<

Nie. To co robisz, to upewnianie się, że nie uczestniczysz w tworzeniu wzajemnego długu karmicznego. Zmniejszy to ostateczny dług zaciągany przez drugą osobę, lecz nie uwolni jej od odpowiedzialności za jej własne działania.

Podejście jakie opisujesz, polegające na nie pozwalaniu, by negatywne działania innej osoby wywołały u ciebie negatywną odpowiedź, to esencja tego, czym jest doświadczanie równowagi elementów. Jest to również pierwszy krok do zrozumienia boskiej Miłości.

U jej źródeł jest pewność miłości do siebie, jak również i miłości do innych. Ostatecznie, to wszystko to miłość do samego siebie, lecz ukazuje się ona jako te dwie fazy. Gdy już dojdziemy do kochania i akceptowania samego siebie, to żaden zewnętrzny wpływ nie będzie w stanie zniszczyć tego piękna. Nic nie może zmniejszyć tej solidnej podstawy jaźni, gdyż cała jaźń została zaakceptowana z miłością. Nie ma żadnej pięty Achillesa. Kiedy ta sama miłość do siebie i akceptacja samego siebie skierowana jest ku "innym", to tworzymy bezpieczne miejsce dla tych "innych", by byli dokładnie i całkowicie sobą. Jest to "święta" przestrzeń i mamy możliwość dawania ją innym, a dawanie jej jest potężnym aktem magii. Tak rzadko otrzymujemy takie błogosławieństwo kochającej akceptacji, że kiedy je już dostaniemy, to jest to katartyczne, transformujące nas doświadczenie.

Kiedy dajemy tę świętą przestrzeń innej osobie, która wysyła w naszym kierunku negatywność, to my bezpośrednio nie rozpraszamy tej negatywności. To co robimy, to pozwalamy, by osoba wysłała ją bez celu, co da jej okazję do przyjrzenia się sobie. Najczęściej owocuje to rozproszeniem negatywności, lecz właściwa praca rozpraszania dokonywana jest przez osobę wysyłającą, gdyż jest to jej własna negatywność. My jedynie zapewniamy jej doskonałą atmosferę dla badania i transformowania samego siebie.

Kiedy negatywność napotyka na stały cel, który reaguje negatywnością, to oryginalna negatywność zwiększa się wykładniczo Zatem, gdy usuwamy się z tego równania odmawiając podobnej reakcji, eliminujemy mnożenie negatywności. Ostatecznie, wysyłana negatywność nie znajduje żadnego celu poprzez który mogłaby się pomnożyć, więc albo zwraca się ku sobie, albo ulega rozproszeniu.

>> Gdy wiemy o tym, to odpowiedź na pytanie, czy możemy pomóc innym z ich karmą staje się jasna - oczywiście! Dawno już mówiono, że obecność Mistrza może rozświetlić cały pokój (przypomina to słowa Bardona w WdH odnoszące się do wschodnich praktyk transmisji światła pomiędzy Mistrzem, a Uczniem). <<

Esencja tej praktyki, jakąkolwiek tradycyjną formę ona przybierze, jest naprawdę dość prosta. Odnosi się do tego, co właśnie napisałem odnośnie tworzenia tej świętej przestrzeni kochającej akceptacji "innych", przy czym dla prawdziwego Mistrza, "inny" i "tożsamy" objęte są wewnątrz Zjednoczonej Jaźni. Daje to nowy wymiar temu, co opisałem powyżej.

Jest to bardziej dynamiczna przestrzeń w tym, że ona prawie wymusza na "innym" badanie siebie ORAZ otwiera "innego" na wewnętrzny świat *tak jak doświadcza tego Mistrz*. Innymi słowy, ta przestrzeń zwraca skupienie "innego" bezpośrednio do wewnątrz i równocześnie odkrywa przed nim sferę, której "inny" nie mógłby samodzielnie tak łatwo dosięgnąć.

Jest to też esencja tego, co czyni prawdziwy Inicjator. Tworzy on określony stan, poziom świadomości, wewnątrz swojej jaźni i obejmuje nim "innego", tym samym równocześnie kierując skupienie "innego" i odkrywając określony stan/poziom.

Zdolność tę można obserwować w jej najbardziej podstawowej formie w powszechnej zdolności do uspokajania innych (kwestia akceptacji i miłości). Dla Mistrza, staje się to w pełni świadomą zdolnością, mnożoną przez fakt jego Jedności. W rękach Mistrza, staje się to Sztuką. Mistrz może skroić swoją projekcję tej świętej przestrzeni tak, by idealnie pasowała do potrzeb "innego" i swej Jaźni równocześnie.

Edytowane przez czarodziejka9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykłady oczyszczania związków karmicznych autor:Leszek Żądło

 

Czesc I

 

Moim najważniejszym celem był rozwój duchowy, więc moja podświadomość pokazywała mi różne powody, dla których “nie można i nie warto tracić czasu” na związki, a szczególnie na seks. Wszystkie z nich są znane i ugruntowywane w rozmaitych szkołach rozwoju duchowego. Mógłbym na ich temat napisać pracę naukową, ale ograniczę się do przedstawienia najbardziej charakterystycznych.

Przede wszystkim chodzi o to, że w każdej szkole duchowej uczy się, że nie warto się rozpraszać na cele zbędne, że nie warto tracić energii. Jeśli mamy przed sobą perspektywę oświecenia, to warto zrezygnować z wszystkich innych celów, a przede wszystkim ze światowego życia. Jak wiadomo, związki i seks są powszechnie uznawane za najsilniejsze obciążenia dla osoby pragnącej osiągnąć stan zjednoczenia z boskością. Ja jednak chciałem się przekonać, czy w ramach osiągania stanu doskonałości można urzeczywistnić doskonały seks i doskonały związek. Przecież o takich możliwościach informują teksty tantryczne.

W realizacji owego celu przeszkadzały mi głównie wzorce niszczenia związków i wyrzeczenia się seksu, które nakładały się na inne idiotyczne praktyki, za którymi czaili się strażnicy mych zobowiązań i ślubowań. Wszystko to pochodziło z poprzednich wcieleń, bo w tym życiu miałem nie najgorsze przykłady. Ale za słabe, by przekonać moją podświadomość. Zresztą zamieszanie ujawniło się dopiero wtedy, gdy rozpocząłem praktykę duchową. Wcześniej go nawet nie zauważałem, choć pojawiało się to i owo. Ja jednak twardo się trzymałem zasad. Zasady doprowadziły mnie wreszcie do rozwodu, a w konsekwencji do zajęcia się rozwojem duchowym.

Podstawowy lęk u osób rozwijających się duchowo budzi pomysł współżycia seksualnego. Nie dość, że wtedy rzekomo traci się energię niezbędną do praktyki duchowej i długiego życia, to jeszcze pozostają efekty w postaci niechcianych dzieci, na których utrzymanie “trzeba potem długo i ciężko pracować, zamiast zajmować się praktyką duchową”. Dlatego buddyści i chrześcijanie pragnący poświęcić się Bogu zamykali się w klasztorach lub pustelniach. W Indiach rozwiązano ten problem w ten sposób, że mężczyźni znajdowali sobie guru dopiero po odchowaniu dzieci. Tantrycy zaś wymyślili mantry odstraszające duszyczki chętne do wcielania się. Znali też mechanizm niedopuszczania do ciąży polegający na specyficznym dopasowaniu partnerów pod względem polaryzacji męskiej i żeńskiej (por. art. Sekrety polaryzacji). I to jakoś tam działało. W mojej podświadomości też, ale mimo wszystko nie byłem tego pewny. Dlatego moja podświadomość też dążyła do niszczenia związków.

Gdy zabrałem się za przeprogramowanie mechanizmu niszczenia związków i gdy tylko pomyślałem o seksie, zaczynały się mną interesować psy – stawały się bardzo agresywne. Gdy wreszcie opanowałem sztukę badania poprzednich wcieleń, uświadomiłem sobie, że moja podświadomość była głęboko przekonana o tym, że za nadużycia seksualne trzeba się odrodzić jako pies i być szarpanym przez inne psy (to takie buddyjskie “strachy na Lachy”). Od tego czasu psy wobec mnie zobojętniały. cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykłady oczyszczania związków karmicznych autor:Leszek Żądło

 

Czesc II

 

Otwierając się na zaakceptowanie najlepszego dla siebie związku miałem możliwość przekonać się o niesamowitych oporach i lękach zakodowanych głęboko w podświadomości. Powierzyłem Bogu oczyszczenie moich związków i przetransformowanie ich w boską oświecającą przygodę, pełną cudownych niespodzianek. Czasami czułem się zbyt słaby, wobec presji przeszłości, bywałem aż nieprzytomny ze strachu.

Po jakimś czasie zacząłem patrzeć na to wszystko znacznie przytomniej i z coraz mniejszym poczuciem zależności. Gdy przypomniałem sobie wcielenia, w których byłem kobietą, to przestały mnie dziwić i uruchamiać się u mnie kobiece reakcje wobec kobiet, które wówczas były moimi partnerami. Odreagowałem sobie również hipnozy niektórych mężczyzn, z czasów kiedy pełnili role moich partnerek. Zaiste trudno było się w tym połapać.

Oczyszczenie i przeprogramowanie swego stosunku do związków i do seksu czasami natrafia na opór podświadomości przyzwyczajonej do zupełnie innych relacji między partnerami. Relacje te są tym silniej ugruntowane w podświadomości, im bardziej dawny związek był narażony na presje społeczne, czy rytualne.

Po pewnym czasie wydało mi się, że nastąpił jakiś ważny przełom w mojej praktyce. Wyraźnie zauważyłem, że moje modlitwy działają dużo skuteczniej, że jest coraz lepiej. A jednak podświadomość potrafi podrzucić od czasu do czasu niezłą świnkę!

Gdy zaczynałem afirmować, że akceptuję seks lub trwały związek, zapadałem na zdrowiu! Kiedyś takie afirmacje wywołały u mnie silną gorączkę (41 st.) w ciągu 5-10 minut od chwili rozpoczęcia afirmacji. Nie było mi do śmiechu i chciałem nawet zrezygnować, ale gorączka nie ustępowała, bo sprawy zaszły za daleko. Trzeba było działać i oczyścić podświadomość z mechanizmów destrukcji i karania się za seks. Problemu nie byłoby, gdybym chciał go uprawiać z pierwszą lepszą kobietą, która jest dla mnie emocjonalnie obojętna, ale nie z tą, do której czuję miłość. To świadczyło o skali pomieszania, ale nie tłumaczyło przyczyn.

Po kolei odkrywałem to, czego boi się moja podświadomość i modliłem się o uwolnienie. Okazało się, że podświadomość bała się, że seks czy związek mnie zniszczy, że znów nastąpi powrót do narkotyków (używanych dla urozmaicenia seksu w poprzednich wcieleniach). Dopiero po kilku latach przy okazji uwolnił się inny mechanizm – pożądanie śmierci w ekstazie seksualnej. Gdy ten mechanizm ujawnił się, nie przerażał mnie już, ale jednak podświadomie pociągał. Rozpracowywałem go przez 3 miesiące, podczas których podświadomość czuła tak wielki bezsens życia, że pieniędzy starczało mi zaledwie na skromne jedzenie, pomimo że normalnie pracowałem. I wreszcie udało się ją przekonać, że życie jest wspanialsze, bo można doznawać wielu ekstaz w dłuższym czasie.

Aby niszczyć związki, często trzeba było kłamać i zapierać się miłości. To rodziło kolejne konsekwencje w rodzaju zobowiązań wobec mnie kobiet, które chciały mnie ratować przed rozwojem duchowym (dla siebie oczywiście). Kiedy im się nie udawało, często rozeźlone rzucały na mnie klątwy, albo zawzięcie próbowały swych sił w kolejnych wcieleniach .cdn

Edytowane przez czarodziejka9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem krotko ze je byłam w zwiazku karmicznym hmm niestety spotykamy sie jeszcze czasami, zwiazek bardzo seksualny ,wkurzajacy , robienie sobie na złosc czyli msciwosc.. mimo wszystko przyciaganie.. co robic hmm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykłady oczyszczania związków karmicznych autor:Leszek Żądło

Czesc III

Ciążyły mi kłamstwa i nieporozumienia. Ciążyło mi też obłożenie ciężkimi klątwami prawie każdego z moich związków. Jeden z nich był przez ok. 10.000 lat owocem klątwy rzuconej przez moją byłą kochankę.

Gdybym wiedział w poprzednich wcieleniach, ile mnie będzie kosztowało zakłamanie i odcinanie się od miłości, to z pewnością wybrałbym jakąś sensowniejszą drogę duchową. Ale pierwotna intencja mych wyborów jeszcze długo była przede mną ukryta.

Oczyszczając moje związki i intencje do ich tworzenia nie zawsze czułem się komfortowo, ale zauważałem, że pomagało mi to w otwarciu się na miłość przez zrzucenie “klapek” na oczach. W pewnym momencie podczas praktyki oczyszczania intencji wobec związków z kobietami i seksu moje pomieszanie stało się nie do wytrzymania.

Zacząłem badać jego źródła. Po chwili miałem odpowiedź: hipnoza z poleceniem, że nie wolno mi tworzyć związków z kobietami, które kocham. Taka forma magicznej zemsty. A poza tym potężny lęk przed mocą magiczną przekazany mi przez hipnotyzerkę.

Wszystko to poparte sugestią, że jest tak poplątane, że nikt tego nigdy nie da rady odplątać. Ale dałem radę. W jednej chwili presja i pomieszanie ustąpiły miejsca nirwanie. Było mi cudownie, tak cudownie, że gdyby mnie ktoś zaczął krajać żywcem, nie czułbym bólu. I wreszcie po kilkunastu godzinach moja podświadomość zaniepokoiła się, że nie ma już żadnych powodów, by się bać. I to był dla niej powód do znalezienia jeszcze innych lęków.

Zmieniało się wiele nastawień, ale stare mechanizmy, wzmacniane przez wiele wcieleń, nie chciały łatwo popuścić. I czasem zdarzało się to, co zdarza się po długo trwającym stresie: umysł puszczał napięcia, ale ciało nie akceptowało aż tak nagłej i daleko idącej zmiany. Trzeba było zwykle kilku dni, żeby napięcia znikały i w ciele.

Poddałem kiedyś wreszcie bez oporów wszystkie swoje związki Bogu. Moja podświadomość zaakceptowała to i doszła do wniosku, że właśnie w ten sposób chce i lubi już pracować. Pozwoliłem Bogu, by wypełnił mnie świadomością boskiej doskonałości w związku. Pół dnia byłem we wspaniałym stanie. Potem zacząłem odmawiać modlitwę idąc ulicą. Ludzie uśmiechali się do mnie życzliwie, odnosili sympatycznie. I w takim stanie wróciłem do domu i zasnąłem. Obudziłem się całkiem obolały. Ponowiłem modlitwę, ale efekt był już niemiły. Odezwały się jakieś bunty i wątpliwości. Wpadłem na pomysł, żeby wobec tego Bóg wypełnił mnie świadomością boskiej doskonałości mojej pierwotnej natury. I wtedy dopiero zaczął się bunt podświadomości. Odpowiedziała mi, że jest zbyt słaba, żeby sobie poradzić z dalszym czyszczeniem mojego stosunku do związków seksualnych i zaproponowała radykalne rozwiązanie: po co się męczyć, skoro można zaakceptować pomieszanie i po prostu zwariować bez konsekwencji (ha, ha) i podejmowania jakichkolwiek decyzji (też ha, ha). Odkryłem w ten sposób swoją pierwotną intencję do ucieczki w nieprzytomność i szaleństwo. Ale tak szczęśliwie się złożyło, że nieco wcześniej odreagowałem sobie przymus odnawiania wzorca szaleństwa, jako wzorca mocy, który miał gwarantować władzę. Jak się również okazało, pociąg do szaleństwa miał i bardziej duchowe podłoże – miał mi zapewnić wyzwolenie zgodnie z doktryną tantry lewej ręki. Więc szalałem, jak mi wówczas Mistrz przykazał. cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Przykłady oczyszczania związków karmicznych autor:Leszek Żądło

Czesc IV

 

Prawą” tantrę też praktykowałam w poprzednich wcieleniach, a jakże! Miałem z tego okresu różne znaki własności od mych byłych kochanek, które w ten sposób usiłowały zapewnić sobie wierność kochanka tantrycznego, by miały z kim rozwijać się dalej w kolejnych wcieleniach. A przygotowanie do tantry nie jest sprawą łatwą. Wymaga lat praktyk wstępnych i oczyszczających. Jeśli jednak spotykamy kogoś, z kim ją praktykowaliśmy, natychmiast nasza podświadomość wie, jak uszczęśliwić siebie i partnera. Tylko nie zawsze jest to przytomne i niekoniecznie mamy ochotę znów tworzyć związek z tą osobą.

Gdy odreagowałem wzorzec energetyczny pewnej osoby, jako idealnej dla mnie partnerki, w odpowiedzi na modlitwy o idealną dla mnie partnerkę pojawiać się zaczęła się pustka. To akurat okazało się ubocznym skutkiem medytacji na pustkę – nicość w partnerce tantrycznej (i vice versa). W wyniku odreagowań i modlitw pustka, która miała być lepsza i przyjemniejsza od seksu i miłości, znikła.

Paranoidalnych mechanizmów i pomysłów na związki i seks pozbyłem się znacznie więcej. To był długotrwały proces oczyszczania podświadomości z bałaganu gromadzonego przez setki tysięcy lat.

Gdy spotkałem jedną z atrakcyjniejszych dla mnie kobiet, związek z nią zaczął mi się dawać szczególnie we znaki w sferze duchowej. Przeszłość domagała się poważnego potraktowania jej z uwagi na liczne uzależnienia. Oczekiwałem na pomoc i współpracę z jej strony. Wierzyłem, że tylko ona może mi pomóc wszystko poukładać. Mówiąc uczciwie, nie czułbym się dobrze i w porządku, gdybym poszedł na własną rękę w kierunku wskazanym przez moje wątpliwości. Czekałem na pomoc, a ona nie przychodziła.

W tym wszystkim zapomniałem, że pomoc od wewnątrz miałem zawsze, tylko nie chciałem zaakceptować treści, które zaakceptować należało. Zbyt mnie przerażała możliwość rozstania się z nią na zawsze. Pośród licznych złudzeń na jej temat odkryłem podniecające przekonanie, że mam w sobie zablokowany jakiś silny i skuteczny mechanizm transformacyjny, którego nie mogę uruchomić, dopóki nie będę z nią w trwałym związku. Moja podświadomość lubi takie odkrycia i czuje się zdopingowana. Pozornie szlachetne złudzenia były bardzo silne. Byłem więc “uparty”, pomimo niepowodzeń w zdobywaniu jej. Czekałem, aż ona otworzy się na taką miłość, na jaką naprawdę zasługuje. Ja czekałem, a ona ciągle nie akceptowała, że zasługuje na miłość i doskonały związek miłości. I wreszcie przyszło olśnienie – uwolniłem się od wzorców długotrwałego oczekiwania (okazało się, że czekałem na łaskę guru). Oczywiście, odpuściłem sobie i zwróciłem jej wolność. Niech się bawi lub cierpi, z kim chce. To jej sprawa!

Podobne powikłania w związku i wokół niego mogą się zdarzać, gdy obciąża on duży procent karmy duchowej.cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykłady oczyszczania związków karmicznych autor:Leszek Żądło

Czesc V

 

Usiłując tworzyć czy też odbudowywać związki, zacząłem w pewnej chwili podejrzewać, czy to przypadkiem nie jest jakaś próba mojej podświadomości, która chce sobie zrekompensować stare niepowodzenia? I to podejrzenie okazało się słuszne.

W pewnym momencie zauważyłem, że moje usiłowania stały się zalążkami kreacji bałaganu w moim życiu, i to takiego bałaganu, którego w ogóle się nie spodziewałem. Był to dla mnie znak, że podążam w niewłaściwym kierunku, że chcę coś zrobić na siłę. I wówczas zacząłem odkrywać różne dziwne powody, dla których chciałem odnawiać pewien związek. Miłość wcale nie była najważniejszym z nich. Najważniejszą była chęć przeniesiona z poprzednich wcieleń, by udoskonalić ten związek i tę drugą osobę. A cena? Zbyt wysoka.

Gdybym nie akceptował, że nie należy się narzucać, wówczas dalej brnąłbym w złudzeniu wywołując słuszny opór z jej strony.

Przy okazji oczyszczania swoich związków doszedłem do wniosku, że jeśli druga strona nie ma ochoty zaakceptować oczyszczenia i transformacji, to związek należy rozwiązać. Nie da się bowiem niczego utrzymać na siłę, nawet jeśli za utrzymywaniem przemawia życzliwość i miłość dla drugiej strony.

Pozwalam innym, by żyli tak, jak na to mają ochotę.

Odpuszczenie drugiej stronie niczego definitywnie nie zamyka, gdyż nadal pozostaje otwartość na ewentualną poprawę. A taka musi kiedyś nastąpić. Przestrzegam cię jednak przed naiwnością, która mogłaby się stać dla ciebie pretekstem do kontynuacji oczekiwania na poprawę przez następne wcielenia.

Czy relacje między ludźmi nie mogłyby po prostu być łatwe i proste? Przecież wielu ludzi tak żyje, a każda bajka po perypetiach kochanków zapewnia: “a potem żyli długo i szczęśliwie”. Istnieje podejrzenie, że jednak aż tak nudno, że nie ma o czym gadać.

Normalni ludzie poznają się, pobierają, rozchodzą bez żalu, a potem jeszcze są przyjaciółmi! Czy to musi być aż tak skomplikowane?

Nie musi. Ale nie wszyscy są “normalni”. Jeśli przez tysiące lat człowiek komplikował związki sobie i innym, to kiedyś wreszcie musi przestać. A ponadto ma jakieś aspiracje, które albo są zgodne z rzeczywistością, albo nie. Najczęściej nie zastanawia się nad tym i potem ponosi skutki swego lenistwa intelektualnego, lub zaślepień. Przecież wiele związków na początek bardzo obiecujących okazuje się wielkim nieporozumieniem! I mimo to większość z nich trwa na przekór zdrowemu rozsądkowi i dzięki tłumieniu miłości. Nie każdy przecież uważa, że związek należy skończyć, zanim życie w nim stanie się nie do wytrzymania. I nie każdy potrafi odpuścić partnerowi. Czasami proces odpuszczania i zwracania wolności trwa latami. I na nic zdaje się wiedza o tym, że od samego początku ten związek był szkodliwy dla obu stron. I nadal obie strony dążą, by sobie zaszkodzić jeszcze bardziej. A jak można szkodzić jak najczęściej?

Pozostając razem. Tylko, czy warto? Czy warto rezygnować z uszczęśliwienia siebie i osoby, która pasowałaby nam bardziej i z którą moglibyśmy żyć szczęśliwie?

No tak, ale to szczęście byłoby jakieś nudne, pozbawione elementów ryzyka i mocnych wrażeń. A więc wielu właśnie o to chodzi bardziej, niż o miłość, szacunek, współpracę i wspieranie się. Takie związki trwają i wielu wydają się godne naśladowania.cdn.

Edytowane przez czarodziejka9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Przykłady oczyszczania związków karmicznych autor:Leszek Żądło

Czesc VI

 

Pewnego dnia wpadłem na pomysł, żeby uwolnić się od wszelkich szkodliwych i niekorzystnych dla mnie związków. Podświadomość wpadła w panikę i trudno jej było wytłumaczyć, że ze szkodliwego związku nie może mieć żadnego pożytku. Ona się upierała, że może, bo jest tak przebiegła i inteligentna. Wreszcie jednak po kilku dniach dotarło do niej, że jeśli związek jest szkodliwy, to na pewno nie jest pożyteczny.

Upartą mam podświadomość, ale inni są w tym lepsi. Trwają w szkodliwych dla siebie związkach i starają się czerpać z nich satysfakcję: “on mnie znów pobił, jak ja cierpię, jak się poświęcam dla…”.

Kiedy człowiek nie miał przykładów zdrowego związku, trudno mu znaleźć punkt odniesienia, czy fundament, na którym mógłby taki związek zbudować. On może sobie wiedzieć teoretycznie, jakie są najważniejsze wartości w związku, ale jego podświadomość nie jest nimi zainteresowana. Wobec czego ma to, czym się pasjonuje, lub pasjonował w przeszłości (np. pewna kobieta była pełna podziwu dla swych dziadków: dziadek, taki silny, przychodził do domu i bił babcię – hm, prawdziwy maczo(!), a babcia – jak tylko udało jej się odetchnąć, łapała laskę i waliła dziadka – ale było fajnie, lepiej jak w kinie!).

Mając w podświadomości pomieszanie wzorców na temat związku (doskonałego, atrakcyjnego, rzeczywistego) dochodzi się tylko do pomieszania w życiu. To pomieszanie znika, gdy oczyścimy podświadomość, gdy ją uwolnimy od bałaganu, a także od fascynacji i podniecenia byle czym. W to miejsce należy wstawić pozytywne, a przy tym atrakcyjne, wzorce i skoncentrować uwagę na ich ugruntowaniu.

Może niezbyt cię to wszystko zachęca do pracy nad sobą, może nawet przeraża cię konieczność bycia konsekwentnym? Jeśli jednak chcesz stworzyć doskonały związek partnerski i odnosić sukcesy w związkach, nie powinieneś rezygnować z samopoznania, a przede wszystkim, nie powinieneś sobie wmawiać, że czyszczenie podświadomości jest trudne. Samoświadomość i czystość umysłu są zawsze korzystne, czy to w związkach z ludźmi, czy też w poddawaniu się Bogu i Jego miłości.

Odkryj, jak fajnie jest dawać miłość, zamiast czekać, aż ją dostaniesz.

Wychodząc poza urojenia ku miłości pozwól, by ci ulżyło, pozwól też sobie otworzyć się na związek z najodpowiedniejszą dla ciebie pod każdym względem osobą. Ja na początku stworzyłem związek, który okazał się inspirujący i pożyteczny dla mnie, i dla mojej partnerki. Potem było coraz lepiej. Ale przecież nie każdy musi zmieniać partnerki karmiczne, bo nie każdy miał w przeszłości haremy.

Szczególnie skomplikowane związki łączą osoby, które z pochodzenia są upadłymi aniołami. Na ten temat trzeba by napisać osobny rozdział. Dla mnie w tym zakresie najważniejsze było zrozumienie, że przez tysiące wcieleń trzymałem się obsesyjnie 2 osób, które ściągnęły mnie na Ziemię. Liczyłem, że pokażą mi wreszcie drogę powrotu, aż wreszcie pojąłem, że nie mają takich intencji i nigdy ich nie miały, pomimo że były guru w różnych oświecających szkołach. Jednak najbardziej znaczące zmiany w moich relacjach z innymi nastąpiły wówczas, gdy uwolniłem się od poczucia winy za to, że nie udało mi się uratować bliskich mi osób na Atlantydzie. Potem pojąłem, że one pragnęły zupełnie czego innego niż ratunek i to mnie dopiero uzdrowiło. Przekonałem się kolejny raz, że to fajne i pożyteczne mieć świadomość poprzednich wcieleń. Gdyby nie ona, znów pewnie uległbym urokowi pozornie szlachetnych kłamstw, obietnic i manipulacji, i przeszedł do następnego wcielenia z żalem i pretensjami do Boga, i z nienawiścią do ludzi, którzy nie chcą się oświecić.

Po przejściu procesu uzdrawiania wielu związków czułem w sobie coraz więcej boskiej mocy i ufności do jej uzdrawiającego, oświecającego działania. To pomaga patrzyć z ufnością w przyszłość. Niejako w nagrodę udało mi się uwolnić od tego, co się kryło za moim niepokojem i poczuciem zranienia.

Dzięki uwolnieniu się od różnych uzależnień z poprzednich wcieleń teraz mam świadomość, że kocham, a jest to boskie uczucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykłady oczyszczania związków karmicznych autor:Leszek Żądło

Czesc VII

 

AFIRMACJA

 

Powierzam już teraz Bogu uwolnienie mnie od wszelkich intencji i mechanizmów odnawiania i podtrzymywania związków karmicznych. Przebaczam sobie zmęczenie, rozdrażnienie i pomieszanie wiążące się ze związkami z kobietami / mężczyznami. Widzę już perspektywę wyjścia z uwikłań karmicznych i wychodzę z nich.

Cieszę się, że moje modlitwy i medytacje osiągnęły taką moc, że dają sobie radę z bardzo trudnymi obciążeniami i uzależnieniami.

Edytowane przez czarodziejka9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...