Skocz do zawartości

Liczby mistrzowskie wokół mnie


Gość befimaka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość befimaka

Jestem numerologiczną 33-ką. Od ok. dwóch lat interesuję się numerologią, więc obliczam sobie

wszystkich znajomych pod kątem numerologicznym. Okazało się, że wśród znajomych i przyjaciół

mam wiele liczb mistrzowskich. Nawet moja córka jest 33-ką.

 

I tak się zastanawiam, czy liczby mistrzowskie się przyciągają, czy to jest zwykły przypadek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Gość befimaka

Ponieważ nikt nie odpowiedział, to chciałabym napisać, dlaczego ta sprawa mnie zainteresowała.

 

Trzeba przyjąć, że wszyscy z liczbą mistrzowską żyją jakby mieli te liczby zredukowane, gdyż jak wiadomo "mistrzostwo" nie jest nam dane i na pewno większość z nas tego mistrzostwa nie osiągnie. :) Kiedy jednak obserwuję moich znajomych (i siebie), to zauważam, że ludzie ze "zwykłą" liczbą mają w życiu trochę łatwiej. Wiadomo, że każdy w swoim życiu ma raz z górki, a raz pod górkę. I dotyczy to wszystkich. Jednak ludzie z liczbą mistrzowską mają więcej problemów z pokonaniem samego siebie. Kiedy ktoś nie ma liczby mistrzowskiej, to po prostu rozwiązuje problemy życiowe, a ludzie z tą liczbą muszą jeszcze dodatkowo "walczyć" ze sobą.

 

I dlatego zaczęłam się zastanawiać, czy ci "mistrzowie" nie ściągają się intuicyjnie, żeby się wspierać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anhana

Przyciągasz osoby które mają z drogi życia jakieś mistrzostwo ? Czy ogólnie w portrecie ?

Myślę, że przyciągamy do siebie ludzi od których możemy się czegoś nauczyć, podobnych w jakimś stopniu do nas. Ja bym powiedziała, że chodzi nie tyle o wspieranie co o wspólne tematy, podobne spojrzenie na życie. Osoba bez wibracji mistrzowskiej moze byc bardziej zakorzeniona w codzienności, w materii nie będzie się zastanawiała nad swoją duchowością itd, co będzie niekompatybilne z osobą z liczbą mistrzowską.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałam, że liczby mistrzowskie przyciągają albo ludzi słabych, którzy podświadomie czują, że osoba z liczbą mistrzowską będzie im przewodnikiem, wsparciem, drogowskazem albo przyciągają osoby urodzone pod wpływem wibracji doskonałych, w końcu nadają na tych samych "falach" :) Wszystko by się u mnie zgadzało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka

To są liczby z drogi życia.

Z niektórymi jest mi po drodze, a z innymi nie za bardzo. :) Co do zakorzenienia w codzienności, to coś w tym może być. Chociaż z drugiej strony niektóre osoby bez liczby mistrzowskiej są bardziej "uduchowione" niż te z mistrzowską. ;)

A sprawdzałaś wśród swoich znajomych, ile jest z l. mistrzowską? Nie chodzi o portret, tylko o samą drogę życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
Czytałam, że liczby mistrzowskie przyciągają albo ludzi słabych, którzy podświadomie czują, że osoba z liczbą mistrzowską będzie im przewodnikiem, wsparciem, drogowskazem albo przyciągają osoby urodzone pod wpływem wibracji doskonałych, w końcu nadają na tych samych "falach" :) Wszystko by się u mnie zgadzało.

 

Dużo jest wokół Ciebie "mistrzowskich"?

Chyba jestem plebejską liczbą mistrzowską, bo najczęściej na tych samych falach nadaję z niemistrzowskimi. ;) A z mistrzowskich najlepiej się czuję z wszystkimi znanymi mi 33-kami, jedną 22-ką i dwiema 11-kami.

Edytowane przez befimaka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wiem, że chodzi o drogę życia :) Ja jestem 33. Sprawdzałam, i do tej pory znalazło się 7 liczb mistrzowskich wokół mnie, w tym cztery właśnie 33, czyli całkiem sporo. Z niektórymi tak, jak i Ty, dogaduję się świetnie, a z niektórymi niekoniecznie i mam wrażenie, że to te negatywnie wibrujące liczby mistrzowskie. Z jedną 33 dogadywałam się dobrze od zawsze, jest między nami coś na zasadzie więzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka

Ten pierwszy post pod Tobą jest odpowiedzią na post Anhany, bo my napisałyśmy w tym samym momencie. :)

A może najlepiej się dogadujemy z tą samą liczbą. W końcu to są liczby naturalnie dopasowane. :) Moja przyjaciółka też jest 33-ką. Natomiast jak iskrzy negatywnie, to naprawdę lecą iskry. Nie ma żadnego porozumienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anhana

No zerkałam kiedyś, dużo jest wokół mnie 11. Ale też czytałam, że to najbardziej rozpowszechniona wibracja mistrzowska, więc może to tylko dzieło przypadku.

Jak się przyglądałam wibracjom moich znajomych to nagle się okazało, że np z 2 jest mi bardzo po drodze, a szóstki kompletnie nie rozumiem i nie mam wcale znajomych o tej wibracji. Zauważyłaś też taką prawidłowość u siebie?

I też ciekawe jak to jest z wibracjami imienia i nazwiska, czy na przykład to , że mam liczbę duszy, ekspresji czy realizacji X wpływa na to, że dobrze dogaduję się z osobą o takiej samej drodze życia X.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka

Przejrzałam teraz mój spis znajomych, a właściwie ich dróg życia i powiem Ci, jestem zaskoczona. Koło mnie są tylko trzy 6, a reszta to wszystkie możliwe warianty numerologiczne. I co najdziwniejsze, najlepiej się dogaduję z liczbami toksycznymi względem szóstek. Jakoś nigdy nie spojrzałam na to w ten sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

 

Jestem też 11 w związku z 33 ... od niedawna zainteresowała mnie numerologia i zaczęłam przeliczać z ciekawości daty urodzenia znajomych i co się okazało, że 11-stek znam ogrom ! 33 też mi towarzyszy dość często :) i to nie jest nawet tak, że ja te osoby szczególnie lubię, po prostu mnie do nich "ciągnie" ... nawet gdy mnie denerwują, to czuję, że jestem z nimi połączona niewidzialną nitką ;)

 

... Jednak ludzie z liczbą mistrzowską mają więcej problemów z pokonaniem samego siebie. Kiedy ktoś nie ma liczby mistrzowskiej, to po prostu rozwiązuje problemy życiowe, a ludzie z tą liczbą muszą jeszcze dodatkowo "walczyć" ze sobą.

 

I dlatego zaczęłam się zastanawiać, czy ci "mistrzowie" nie ściągają się intuicyjnie, żeby się wspierać.

zgadzam się z tym stwierdzeniem :) i jeszcze mogę dodać od siebie - (to moje spostrzeżenia), że liczby mistrzowskie dążą w swoich działaniach do ideału, są bardzo drobiazgowe, a przy tym pełne wewnętrznych rozterek ... nigdy nie jest im dobrze, w tym miejscu w którym akurat się znajdują, kiedy udaje im się osiągnąć zamierzony wcześniej cel, to i tak wewnętrznie czują, że do pełni szczęścia jest im jeszcze bardzo daleko ... te osoby czują się jakby nie były z tego świata, nie pasują do niego

Edytowane przez Ismer
połączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ja Was bardzo przepraszam, ale jak czytam to co piszecie i co inni piszą o liczbach mistrzowskich, to zawsze mam ochotę zapytać: a co tak naprawdę wiemy o ludziach, którzy są posiadaczami liczb niemistrzowskich? czy wiemy co im w duszy gra? ile tak naprawdę znamy mistrzów i niemistrzów, mamy jakieś porównanie w skali większej niż np. 100 osób? ile pełnych interpretacji numerologicznych mamy na koncie, żeby mogły być materiałem porównawczym?

Ja zajmuję się numerologią X lat. I dziś mogę stwierdzić, że wokół mnie proporcje osób znajomych mających liczby mistrzowskie i niemistrzowskie rozkładają się w dość proporcjonalnie.

Jestem posiadaczką LM, a jakże, ale nie zauważyłam jakichś szczególnych związków związanych z jej posiadaniem, w kontekście przyciągania sobie podobnych "mistrzowskich". Poza tym LM wcale nie są taką rzadkością jak by się to mogło wydawać :)

  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anhana

Ismer, zgadzam się z tobą w gruncie rzeczy :P nie mamy porównania. Tylko, że w żadnym miejscu na tym forum nie ma porównań i badań bo wszystko jest na wiarę. I nawet jeśli numerologia wydaje się być bardziej konkretna to i tak jest konstruktem, w którym przyjęto, że zwielokrotnienia liczb to niby są bardziej pożadane bo to LM :D

Edytowane przez anhana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

No właśnie. Napisałam to gdyż można mieć porównanie jeśli się w tym siedzi, a że na forum nikt nie publikuje takich przemyśleń ani spostrzeżeń to skąd ma się wydobywać światło wiedzy (ale to brzmi;p), no ale forum ma za zadanie bardziej dzielenie się swoją wiedzą lub informacjami bardziej konkretno - życiowymi a nie statystycznymi:D

No i dlatego, że mnie moja LM frustruje, gdyż zamiast ponad poziomy wylatać jak, zachęcał wieszcz Adam, to ona sobie gdzieś tam przy ziemi cichutko kwiczy, i taki ze mnie mistrzowski liczb, jak z koziego ogona waltornia...

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka

Czyli też jesteś taką plebejską liczbą mistrzowską jak ja. :) Ale to tak na marginesie.

 

Kiedy myśli się o jakiejś liczbie, to jest zupełnie naturalne, że myśli biegną w stronę w stronę znajomych osób, które daną liczbę mają i porównujemy opis liczby z daną osobą. I u niektórych ten opis się zgadza, a u innych nie. Nie uważam, że ludzie, którzy nie mają liczby mistrzowskiej w DŻ są gorsi od tych z LM. Powiem nawet, że często są lepsi. :) Nie chodzi więc o to, kto jest lepszy czy gorszy, tylko o to, że czasami zazdroszczę niemistrzowskim prostego podejścia do życia. Oni rozwiązują problemy bez zbędnych dywagacji wewnętrznych, a większość znanych mi mistrzowskich zawsze ma w sobie jakiś opór. Albo muszą się nagiąć, albo uważają, żeby nikogo nie zranić; chodzi o tego typu rzeczy.

Nie znaczy to, że niemistrzowscy nie mają takich dylematów, tylko patrząc statystycznie ;) wśród nich jest mniej takich rozważających niż wśród mistrzowskich. A statystyka jest jak najbardziej konkretno - życiowa. :)

I to ogólnie nie jest fajne. Dlatego pomyślałam, że może te mistrzowskie ciągną do siebie, żeby się wspierać. Coś w rodzaju pociechy duchowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

No, pociecha, jak najbardziej :) tylko, że jak na razie u mnie to jednostronnie działa - wychodzi ale nie wchodzi :D

Ale tak naprawdę nie ma znaczenia czy ktoś taką liczbę ma czy też nie, gdyż każdy jest wyjątkowy :):)

I też wcale nie czuję się lepiej wiedząc iż jestem użytkowniczką mistrzuni, rzekłabym nawet, że gorzej, bo wiem że mam i nic z tym nie robię. Chyba za leniwa jestem czy co?

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka

Wiadomo, ze każdy jest wyjątkowy. :) Życie byłoby nie do zniesienia, gdyby wszyscy byli tacy sami. Kiedyś wymyśliłam takie zdanie: Ludzie różnią się po to, żeby móc się uzupełniać. :)

Nie jesteś leniwa, tylko zbyt myśląca. Nie myśl o tym, a życie stanie się piękniejsze. Ja myślę o tym tylko czasami, jak moje wewnętrzne walki za bardzo dają mi się we znaki. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ismer - dlatego napisałam w nawiasach, że to są moje osobiste spostrzeżenia. Oczywiście, że nie mam na swoim koncie aż tylu interpretacji numerologicznych, bo się numerologią zwyczajnie nie zajmuję. Chociaż wydaje mi się (być może się mylę), że akurat w tym przypadku ta wiedza nie jest aż tak potrzebna. Może wystarczy trochę doświadczenia życiowego, zwykłej empatii do ludzi żeby sobie jakieś tam wnioski wyciągnąć. Ale oczywiście cenię sobie bardzo Twoją wiedzę w tym temacie, żeby nie było ;) No ale do rzeczy, taki krótki przykładzik chciałam przytoczyć. Jakieś 6 lat temu spotkałam grupę ludzi (około 20 osóB) zrzeszoną w pewnym celu. Wtedy jeszcze nie miałam zielonego pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak LM. Z niektórymi z Nich zawarłam głębsze znajomości, a do reszty po prostu nie miałam ochoty się bardziej zbliżać - tak jak to w życiu bywa ;) Naprawdę duże było moje zdziwienie, kiedy niedawno Ich obliczyłam. Zaznaczę, że jestem osobą dość twardo stąpającą po ziemi i nie we wszystko ot tak, od razu uwierzę. Włosy mi się aż zjeżyły, kiedy dotarło do mnie, że 4 osoby z którymi byłam bardziej zaprzyjaźniona posiadały LM. Więcej LM, prócz jeszcze mnie w tej grupie już nie było. Z liczb niemistrzowskich zaprzyjaźniona bliżej byłam jeszcze z 2 i 8. Myślisz, że to tylko był przypadek? Zastanawia mnie to do teraz.

 

Pozdrawiam :)

Edytowane przez ŚwiatłoNocy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Nie, ja wiem, że podobne przyciąga podobne. Moje dziecko też ma LM :)

Ale też wiem, że im większa jest grupa osób, tym jest większa możliwość nietrafień z tym przyciąganiem.

Poza tym, co tu dużo mówić - ludzie powolutku wyłażą z nieświadomości (aczkolwiek to dla mnie faza szkoły podstawowej albo i przedszkola jeszcze) i im więcej tej świadomości mają tym bardziej starają się coś robić zgodnie z przesłaniami LM. W tym celu się łączą - świadomie (zrzeszają się) lub nie - wtedy pojawia się to przyciąganie, lecz w tym wypadku to nie jest to samo co "zrzeszenie".

Myślę, że w założeniu to dobra rzecz, bo w "kupie siła", zresztą mistrz Jezus też nauczał, że "gdzie jest dwóch albo trzech zebranych w imię moje"... i tym samym wskazywał, że im więcej osób "robi coś" tym większa jest siła oddziaływania tego czegoś.

Oby tylko szło to w dobrym kierunku, bo to wcale nie jest tak, że LM uwzniośla i myśli wyłącznie o dobru innych. A i historia uczy, że wszelkie bractwa - nawet mające szczytne cele - prędzej czy później ulegają wypaczeniom, bo ludzie są tylko ludźmi. Ja myślę, że jesteśmy dopiero u progu nowej ery świadomości, (nie mylić z ruchem new age ;p), że ta świadomość ledwo chwilę temu wyszła z powijaków i zaczęła raczkować.

Swego czasu obracałam się w kręgu LM, ale siłą rzeczy - bo tak akurat wyszło, jednakże nie chciałam się zrzeszyć czy też stowarzyszyć, jak kto woli. Ale wiem, że te osoby działają gdzieś tam sobie, i mogę jedynie to powiedzieć, że przynajmniej wtedy nie były to działania na miarę "mistrzów", czyli wzorca numerologicznego :)

Nie wiem, czy to był przypadek te Twoje bliższe kontakty z 2 i 8. To znaczy uważam, że przypadek nie, bo na przykład istnieje tabela zgodności i niezgodności liczb i większe prawdopodobieństwo jest, że zaprzyjaźnimy się z tymi osobami, których wibracje numero są zgodne z naszymi. Też oczywiście nie zawsze, bo to tabela podstawowych (zredukowanych) liczb, a każdy jak wiadomo składa się z podwibracji i np. 6 co innego prezentuje z 15 czy 24 a co innego z 33 i też mimo wszystko można wsiąść na jeża.

A dla mnie numerologia jest wspaniałym uzupełnieniem astrologii, którą stawiam na pierwszym miejscu.

Napisałam tego posta po to, by ostudzić emocje tych, którzy zobaczywszy w swoim portrecie LM rzucają się na to jak wygłodniały szczerbaty na suchary - mówię tu o początkujących, nie o Was :):):)

Bo naprawdę uważam, że posiadanie LM wiąże się przede wszystkim z obowiązkiem i pracą nad sobą i/lub dla innych, z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, ja wiem, że podobne przyciąga podobne. Moje dziecko też ma LM :)

mój 4-ro latek jest 1 :) myślisz, że się jakoś "dogadamy"? Szybciej On ze mną zwariuje czy ja z Nim ;) ?

 

Poza tym, co tu dużo mówić - ludzie powolutku wyłażą z nieświadomości (aczkolwiek to dla mnie faza szkoły podstawowej albo i przedszkola jeszcze) i im więcej tej świadomości mają tym bardziej starają się coś robić zgodnie z przesłaniami LM.

zgadzam się, coś jest na rzeczy ... coraz więcej spotykam ludzi, którzy np. biegają, chodzą na jogę, medytują, rzucają nałogi i to są ludzie po których wcześniej bym się nie spodziewała takich "wyczynów" :) ... ale to bardzo dobrze, że wychodzimy jako ogół z takiego "ogłupienia" i większa jest świadomość dobra i zła

 

Nie wiem, czy to był przypadek te Twoje bliższe kontakty z 2 i 8. To znaczy uważam, że przypadek nie, bo na przykład istnieje tabela zgodności i niezgodności liczb i większe prawdopodobieństwo jest, że zaprzyjaźnimy się z tymi osobami, których wibracje numero są zgodne z naszymi. Też oczywiście nie zawsze, bo to tabela podstawowych (zredukowanych) liczb, a każdy jak wiadomo składa się z podwibracji i np. 6 co innego prezentuje z 15 czy 24 a co innego z 33 i też mimo wszystko można wsiąść na jeża.

pisząc o przypadku, bardziej miałam na myśli przyjaźnie z LM ... dlaczego akurat Ich "wybrałam" i żadnej LM nie pominęłam? To już chyba pozostanie dla mnie tajemnicą. Chociaż mi to właśnie zobrazowało owo przyciąganie do siebie LM.

 

 

Napisałam tego posta po to, by ostudzić emocje tych, którzy zobaczywszy w swoim portrecie LM rzucają się na to jak wygłodniały szczerbaty na suchary - mówię tu o początkujących, nie o Was :):):)

Bo naprawdę uważam, że posiadanie LM wiąże się przede wszystkim z obowiązkiem i pracą nad sobą i/lub dla innych, z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy.

 

"jak wygłodniały, szczerbaty na suchary" haha - dobre :) nie, nie to nie tak ze mną ... ja po prostu próbuję poznać siebie i dociec, co ja tu właściwie na tym świecie mam do zrobienia ... bo to żadne dla mnie życie dla zaspokajanie tylko i wyłącznie swoich potrzeb ... też uważam, że domeną LM jest praca nad sobą i tym samym dla innych i tego właśnie my "Mitrzunie" mamy się uczyć tutaj :)

 

Dobrej i spokojnej nocy życzę Ci Inez :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

ŚwiatłoNocy - zaręczam Ci, że jeśli ktoś miałby zwariować, to na pewno nie będzie to Twój synek ;p

 

no i dobra, przyznam się: też się na początku poznawania numerologii rzuciłam jak ten szczerbul na swoją mistrzunię, ale w miarę zgłębiania tajników tej wiedzy odechciało mi się ją mieć. No, leniwa jestem, nie zamierzałam poddać się jej wymaganiom i basta.

Jednak mimo wszystko i tak "więcej jestem niż mam", to wyłazi samo z siebie, jakoś automatycznie, często wbrew moim egoistycznym chciejstwom. Ja "wiem" gdzieś w głębi, że mam pomagać innym. Nie jest to pomoc na wielką skalę - robię to co jest w zasięgu moich możliwości a wiele nie mogę, nie mając odpowiednich ku temu środków, zresztą i samo słowo "pomoc" nie jest adekwatne, może inaczej: "pracuję" na rzecz innych, wpieram - choćby słowem albo przynajmniej wysłucham i takie tam. I często okazuje się, że komuś to się przydało, co mnie cieszy, sprawia mi autentyczną, szczerą radość.

To wcale nie znaczy, że jestem "dobrym człowiekiem", czy też "aniołem" - mowy nie ma. Charakter paskudny posiadam i ciężko jest ze mną wytrzymać, ale jednak staram się coś z tym robić i myślę, że to też dzięki tej LM, która siedzi gdzieś w ciemnym lochu mojego jestestwa i od czasu do czasu daje znać, że jeszcze nie zdechła :)

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
taki krótki przykładzik chciałam przytoczyć. Jakieś 6 lat temu spotkałam grupę ludzi (około 20 osóB) zrzeszoną w pewnym celu. Wtedy jeszcze nie miałam zielonego pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak LM. Z niektórymi z Nich zawarłam głębsze znajomości, a do reszty po prostu nie miałam ochoty się bardziej zbliżać - tak jak to w życiu bywa ;) Naprawdę duże było moje zdziwienie, kiedy niedawno Ich obliczyłam. Zaznaczę, że jestem osobą dość twardo stąpającą po ziemi i nie we wszystko ot tak, od razu uwierzę. Włosy mi się aż zjeżyły, kiedy dotarło do mnie, że 4 osoby z którymi byłam bardziej zaprzyjaźniona posiadały LM. Więcej LM, prócz jeszcze mnie w tej grupie już nie było.

 

A czy też masz wrażenie, że przy mistrzowskich odczucia oscylują na dwóch różnych biegunach? Albo się lubi, albo czuje niechęć. Przy niemistrzowskich potrafię mieć odczucia zupełnie obojętne, takie bez domieszki niechęci. Bo sympatię czuję do wszystkich, oprócz tych "niechętnych", bo ci są mi obojętni. Może to brzmi dziwnie, ale mam trochę nietypowe (tak mi się wydaje) uczucia wzgledem ludzi. Nawet jak ktoś jest mi emocjonalnie obojętny, to i tak go lubię. I nie potrafię czuć nienawiści do żadnych ludzi. To jest chyba jakaś ułomność uczuciowa.

 

Z liczb niemistrzowskich zaprzyjaźniona bliżej byłam jeszcze z 2 i 8. Myślisz, że to tylko był przypadek? Zastanawia mnie to do teraz.

 

2 i 8 są dopasowane względem siebie, więc patrzycie podobnie na życie i podobnie odczuwacie. A jak u Ciebie jest w relacjach z ludźmi numerologicznie toksycznymi względem Ciebie?

 

Poza tym, co tu dużo mówić - ludzie powolutku wyłażą z nieświadomości (aczkolwiek to dla mnie faza szkoły podstawowej albo i przedszkola jeszcze) i im więcej tej świadomości mają tym bardziej starają się coś robić zgodnie z przesłaniami LM.

 

Nawet jak jeszcze nie wiedziałam, że jestem 6, a tym bardziej 33, to zawsze postępowałam jak 6. To był jakiś mój wewnętrzny imperatyw i nie umiałam być inna. I jakoś nie zauważyłam, żeby świadomość tej "mistrzowskiej" szóstki na mnie wpłynęła. Pomyślałam jedynie: O! ale się zgadza. :)

 

LM. W tym celu się łączą - świadomie (zrzeszają się) lub nie - wtedy pojawia się to przyciąganie, lecz w tym wypadku to nie jest to samo co "zrzeszenie".

 

To tak jak ludzie z podobnymi zainteresowaniami lub stylem życia. No i tu byłoby ciekawe badanie statystyczne, czy jakieś zainteresowania i styl życia są "przypisane" danej wibracji.

 

Swego czasu obracałam się w kręgu LM, ale siłą rzeczy - bo tak akurat wyszło, jednakże nie chciałam się zrzeszyć czy też stowarzyszyć, jak kto woli. Ale wiem, że te osoby działają gdzieś tam sobie, i mogę jedynie to powiedzieć, że przynajmniej wtedy nie były to działania na miarę "mistrzów", czyli wzorca numerologicznego :)

 

To było tak, że ci ludzie powiedzieli: Jesteśmy mistrzami i dlatego będziemy razem? Dopytuję, bo ja prosta kobieta jestem i niektórych rzeczy nie umiem sobie wyobrazić. :) A wyobraźnie jest moją podstawą.

 

A dla mnie numerologia jest wspaniałym uzupełnieniem astrologii, którą stawiam na pierwszym miejscu.

 

W jaki sposób numerologia uzupełnia astrologię? Pytanie może głupie, ale na astrologii zupełnie się nie znam.

Edytowane przez Ismer
połączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak mimo wszystko i tak "więcej jestem niż mam", to wyłazi samo z siebie, jakoś automatycznie, często wbrew moim egoistycznym chciejstwom. Ja "wiem" gdzieś w głębi, że mam pomagać innym. Nie jest to pomoc na wielką skalę - robię to co jest w zasięgu moich możliwości a wiele nie mogę, nie mając odpowiednich ku temu środków, zresztą i samo słowo "pomoc" nie jest adekwatne, może inaczej: "pracuję" na rzecz innych, wpieram - choćby słowem albo przynajmniej wysłucham i takie tam. I często okazuje się, że komuś to się przydało, co mnie cieszy, sprawia mi autentyczną, szczerą radość.

ale Ty nie masz wspierać/pomagać materialnie :) zresztą z tego co czytałam, to LM z reguły nie dorabiają się wielkiego majątku (no chyba, że pod koniec życia :P) ... za to są bogate w wiedzę i to nią mają się dzielić, a zdaje mi się, że Ty to właśnie robisz, czyż nie ? :)

 

A czy też masz wrażenie, że przy mistrzowskich odczucia oscylują na dwóch różnych biegunach? Albo się lubi, albo czuje niechęć. Przy niemistrzowskich potrafię mieć odczucia zupełnie obojętne, takie bez domieszki niechęci. Bo sympatię czuję do wszystkich, oprócz tych "niechętnych", bo ci są mi obojętni.

oj, trudne pytanie mi zadałaś :) ja się aż tak jeszcze nie zgłębiałam w to, ale dałaś mi do myślenia i zapewne się temu niebawem bliżej przyjrzę, z czystej ciekawości ... ale ja generalnie, to dzielę ludzi na dwie kategoria (wiem, brzydko to brzmi) tzn. takich którzy dodają mnie energii - to są osoby, które sprawiają, że cieszę się, jestem pozytywnie nastawiona, czuję się dowartościowana etc. ... druga kategoria, to ludzie, którzy wysysają ze mnie energię, tacy pożeracze i ja po kontakcie z nimi jestem "wypompowana", przygaszona ... rozmawiając z Nimi ciągle się zastanawiam np. czy powiedzieć, czy nie powiedzieć, a jak powiem, czy się przypadkiem nie obrazi, czy jej nie urażę, po prostu czuję się w Ich obecności zestresowana ... o tak sobie zrobię kilka przeliczeń pod tym względem i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w kategorii pożeraczy mojej energii znalazło się więcej LM niż liczb niemistrzowskich

 

Może to brzmi dziwnie, ale mam trochę nietypowe (tak mi się wydaje) uczucia wzgledem ludzi. Nawet jak ktoś jest mi emocjonalnie obojętny, to i tak go lubię. I nie potrafię czuć nienawiści do żadnych ludzi. To jest chyba jakaś ułomność uczuciowa.

Nie ma w tym nic dziwnego, według mnie, jest to bardzo "zdrowe" podejście. Bo z jakiej racji, masz kogoś nie lubić jeśli ktoś jest Ci emocjonalnie obojętny ... czym ten ktoś miałby sobie zasłużyć, byś go nie lubiła? dlaczego miałabyś czuć nienawiść do kogokolwiek, przecież nienawiść, to uczucie, które przede wszystkim dotyka osobę, która nienawidzi ... każdy jest inny, na innym poziomie rozwoju, ma inne przekonania, bo posiada je z innych źródeł - dlaczego miałabyś czuć do nich niechęć czy nienawiść ? [heloooooooooł] - wszystko z Tobą jest w porządku ;)

 

 

 

 

 

 

2 i 8 są dopasowane względem siebie, więc patrzycie podobnie na życie i podobnie odczuwacie. A jak u Ciebie jest w relacjach z ludźmi numerologicznie toksycznymi względem Ciebie?

no właśnie, właśnie już sobie to sprawdziłam :) a liczby toksyczne dla mnie, czyli 2/11/29 jakie będą?

Edytowane przez Ismer
połączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
ale Ty nie masz wspierać/pomagać materialnie :) zresztą z tego co czytałam, to LM z reguły nie dorabiają się wielkiego majątku (no chyba, że pod koniec życia :P) ... za to są bogate w wiedzę i to nią mają się dzielić, a zdaje mi się, że Ty to właśnie robisz, czyż nie ? :)

 

To prawda, że nie o pomoc materialną tu chodzi, z wyjątkami oczywiście, gdyż pomoc materialna też podpada pod kategorię LM - to są np. działalności charytatywne prowadzone z czystego serca.

A ja miałam na myśli, że nie mam środków na to, by prowadzić działalność na większą skalę, jakim jest na przykład szerzenie kaganka oświaty :D do czego potrzebny jest choćby jakiś wkład finansowy na start, żeby dotrzeć do dużej grupy ludzi. Ale pominąwszy to, to ja właśnie nie mam chęci tego tak robić, po prostu jestem kameralna, nie lubię "większych skupisk", w tym także czegoś takiego jak wykłady, odczyty itp. Jeśli dzielę się tym co wiem, to w małym gronie, swego czasu takie grupki uczniów miałam, ale teraz nawet tego mi się nie chce kontynuować. Więc nawet nie dzielę już wiedzą, moja LM po prostu wyraża się na poziomie podstawowym i ani myśli wzlecieć w obłoki, zresztą co ja gadam, nawet nie chce rozpędzić się do lotu.

Z drugiej strony wiem przecież, że nie wszyscy LM muszą coś robić na większą i wielką skalę, bo nie wszyscy są powołani do tego, by "uzdrawiać świat" - i najczęściej jest to zadanie w kręgu najbliższym. W rodzinie, w służbie bliskim, też taka liczba doskonale się realizuje. Rzecz jasna nie mam na myśli bycia ofiarą i wykorzystywania lecz mądrą posługę dla dobra innych osób wokół mnie.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
ale ja generalnie, to dzielę ludzi na dwie kategoria (wiem, brzydko to brzmi) tzn. takich którzy dodają mnie energii - to są osoby, które sprawiają, że cieszę się, jestem pozytywnie nastawiona, czuję się dowartościowana etc. ... druga kategoria, to ludzie, którzy wysysają ze mnie energię, tacy pożeracze i ja po kontakcie z nimi jestem "wypompowana", przygaszona ... rozmawiając z Nimi ciągle się zastanawiam np. czy powiedzieć, czy nie powiedzieć, a jak powiem, czy się przypadkiem nie obrazi, czy jej nie urażę, po prostu czuję się w Ich obecności zestresowana ... o tak sobie zrobię kilka przeliczeń pod tym względem i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w kategorii pożeraczy mojej energii znalazło się więcej LM niż liczb niemistrzowskich

 

W swoim życiu miałam kilka przypadków takich wysysaczy energii, ale w pewnym momencie stwierdziłam, że życie jest za krótkie, żeby przebywać w ich towarzystwie. I się od nich odcięłam. Nie zawsze to odcięcie można przeprowadzić całkowicie, ale skracam jak się da przebywanie w towarzystwie tych ludzi.

I fatalnie się składa, bo nie znam ich dat urodzenia i nie mogę sprawdzić, kim numerologicznie oni są. Ale masz rację, że warto by było takich ludzi "policzyć". :)

 

dlaczego miałabyś czuć nienawiść do kogokolwiek, przecież nienawiść, to uczucie, które przede wszystkim dotyka osobę, która nienawidzi ... każdy jest inny, na innym poziomie rozwoju, ma inne przekonania, bo posiada je z innych źródeł - dlaczego miałabyś czuć do nich niechęć czy nienawiść ? [heloooooooooł] - wszystko z Tobą jest w porządku ;)

 

:) Masz rację. :) Nienawiść jest uczuciem niszczącym nienawidzącego, a nie nienawidzonego.

 

a liczby toksyczne dla mnie, czyli 2/11/29 jakie będą?

 

Z tego, co sprawdzałam u moich znajomych, to nie można patrzeć tylko na DŻ, bo większość moich bliskich znajomych, to liczby toksyczne wzgledem szóstki. Niektórych mam sprawdzonych ;) pod kątem licby duszy, osobowości i ekspresji, no i oni zawsze mają którąś z tych liczb dopasowaną lub kompatybilną względem mojej szóstki. Wielu ludzi nie sprawdziłam, bo nie chcę tego robić bez ich wiedzy, ale przypuszczam, że oni też mają którąś z tych liczb życzliwą dla szóstki.

 

U Ciebie też może być taka sytuacja, że będziesz musiała policzyć głębiej, jeżeli chciałabyś podejść numerologicznie do kontaktów międzyludzkich. :) Bo tak prawdę mówiąc trzeba mieć jakiś materiał ludzki do badań, a nie można opierać się tylko na samej teorii. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Waldarius

Okazało się, że wśród znajomych i przyjaciół

mam wiele liczb mistrzowskich. Nawet moja córka jest 33-ką.

 

I tak się zastanawiam, czy liczby mistrzowskie się przyciągają, czy to jest zwykły przypadek.

Liczby mistrzowskie jak najbardziej się przyciągają, niemal 100% moich znajomych to liczby mistrzowskie, tylko że ja uwzględniam również liczby mistrzowskie z imion i nazwiska, te są jeszcze ciekawsze, bo mają o wiele wyższe wibracje niż te z daty urodzenia, są tu dodatkowo 55, 66, 77, 88 i 99.

Trzeba przyjąć, że wszyscy z liczbą mistrzowską żyją jakby mieli te liczby zredukowane, gdyż jak wiadomo "mistrzostwo" nie jest nam dane i na pewno większość z nas tego mistrzostwa nie osiągnie

Co do tego mistrzostwa, to raczej taki wymysł New Age, ktoś coś raz źle zrozumiał, puścił w świat plotkę i tak teraz się wszyscy niepotrzebnie nakręcają. Liczby mistrzowskie przyśpieszają rozwój, życie staje się bardziej intensywne, to jak jazda samochodem z górki, na dodatek ten samochód często pozbawiony jest hamulców, dlatego życie posiadaczy liczb mistrzowskich, szczególnie gdy kumuluje się kilka takich liczb kończy się tragicznie, popadają często w nałogi, nie panują nad emocjami, ogólnie nie panują nad swoim życiem. Jeśli ktoś interesuje się dodatkowo czakramami i energią kundalini, to znajdzie tu pewne powiązania, mianowicie liczby mistrzowskie przyśpieszają przepływ kundalini i wibrację czakr, stąd właśnie intensywność doznań, szybsza wymiana energii, czakry bywają przeładowane, albo zaczynają się blokować przez nadmiar energii, albo występuje w nich nadczynność. Dobrze, jeśli posiadacz liczby mistrzowskiej znajduje się na wysokim poziomie rozwoju, to znaczy przeżył masę wcieleń i rzucony na głęboką wodę szybko uczy się pływać, bo przypomina sobie nauki z poprzednich wcieleń, gorzej mają ci, którzy są na początku drogi, to niestety ich pierwsze takie silne doznania, tu nauka odbywa się poprzez wielkie cierpienie, które trudno im zrozumieć.

Chociaż z drugiej strony niektóre osoby bez liczby mistrzowskiej są bardziej "uduchowione" niż te z mistrzowską.

Znam taką jedną osobę, nie ma nigdzie liczby mistrzowskiej, nawet w żadnym imieniu ani nazwisku, to jedna z najbardziej uduchowionych osób jakie poznałem, wybrała spokojny rozwój, bez ostrej jazdy, jaką mają posiadacze liczb mistrzowskich, jednak to może być tylko takie wrażenie. U osób ze zwykłymi wibracjami numerologicznymi czakramy pracują spokojnie, harmonijnie, rozwój przebiega wolniej, zła karma przepracowuje się wolniej, ale nie są też tak bardzo narażone na gromadzenie nowej złej karmy, jak to ma miejsce u posiadaczy liczb mistrzowskich, którzy tracą kontrolę nad swoim życiem, którym nie udało się nauczyć w porę pływać, albo nie znaleźli sposobu, jak unikać kolizji podczas szybkiej jazdy samochodem. Co jest lepsze, czy spokojny, wolniejszy rozwój bez liczb mistrzowskich czy przyśpieszony ale jakże często bolesny rozwój pozostanie raczej kwestią sporną. Wydaje mi się, że jedne i drugie wibracje są potrzebne, te pierwsze wprowadzają spokój w życie tych drugich, te drugie przyspieszają rozwój tych pierwszych, takie uzupełnianie się nawzajem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
Liczby mistrzowskie jak najbardziej się przyciągają, niemal 100% moich znajomych to liczby mistrzowskie, tylko że ja uwzględniam również liczby mistrzowskie z imion i nazwiska, te są jeszcze ciekawsze, bo mają o wiele wyższe wibracje niż te z daty urodzenia, są tu dodatkowo 55, 66, 77, 88 i 99.

 

Sprawdziłam moich "obliczonych" znajomych. Okazuje się, że nawet ci niemistrzowscy z drogi życia, w imionach i nazwiskach też mają liczby mistrzowskie. :)

 

Co do tego mistrzostwa, to raczej taki wymysł New Age, ktoś coś raz źle zrozumiał, puścił w świat plotkę i tak teraz się wszyscy niepotrzebnie nakręcają. Liczby mistrzowskie przyśpieszają rozwój, życie staje się bardziej intensywne, to jak jazda samochodem z górki, na dodatek ten samochód często pozbawiony jest hamulców, dlatego życie posiadaczy liczb mistrzowskich, szczególnie gdy kumuluje się kilka takich liczb kończy się tragicznie, popadają często w nałogi, nie panują nad emocjami, ogólnie nie panują nad swoim życiem.

 

Ponieważ jedyne życie, jakie znam tak dogłębnie, to moje życie, więc najpierw wszelkie informacje "przymierzam" do siebie. Mam w swoim portrecie 5 liczb mistrzowskich. I to, co napisałeś to jest właśnie to, o co mi chodziło. Ciągła walka ze sobą, żeby postąpić tak, jak chcesz. Najłatwiej by było wiele rzeczy odpuścić sobie, ale nie, nie potrafisz tego zrobić.

Najlepszym przykładem takiej wykonanej pracy nad sobą i postępowanie wbrew "naturze" i nabytym wzorcom jest wychowanie moich córek. Moje dzieciństwo było takie sobie. Miałam despotyczną mamę, która była dla mnie dobra i miła, gdy byłam posłuszna. A jak nie, to się na mnie obrażała i robiła mi ciche dni. Jako dziecko postanowiłam, że gdy będę miała dzieci, to stworzę im dobry, przyjacielski dom. I udało mi się. :) Potrafiłam wychować moje dziewczyny będąc jednocześnie matką i przyjaciółką. Nie miałam na to żadnego wzorca, tylko własną chęć i wyobraźnię. Moje córki są już dorosłe, więc mogę ocenić rezultat mojego wychowywania.

I tak zawsze było ze wszystkimi sprawami w moim życiu. Musiałam nauczyć się panowania nad własnymi emocjami i zapanować nad życiem. Co do nałogów, to wiem, że nie mogę grać w gry hazardowe, bo jest duża możliwość, że nie potrafiłabym skończyć w odpowiednim momencie.

 

Jeśli ktoś interesuje się dodatkowo czakramami i energią kundalini, to znajdzie tu pewne powiązania, mianowicie liczby mistrzowskie przyśpieszają przepływ kundalini i wibrację czakr, stąd właśnie intensywność doznań, szybsza wymiana energii, czakry bywają przeładowane, albo zaczynają się blokować przez nadmiar energii, albo występuje w nich nadczynność.

 

Nie znam się na czakrach, ale jako dziecko miałam chyba silnie rozwiniętą czakrę trzeciego oka, bo gdy z zamkniętymi oczami zblżałam się do jakiegoś przedmiotu, to czułam na czole, nad oczami energię tych przedmiotów. Czułam takie specyficzne mrowienie. Tak myślę, że to pewnie była ta czakra.

 

Dobrze, jeśli posiadacz liczby mistrzowskiej znajduje się na wysokim poziomie rozwoju, to znaczy przeżył masę wcieleń i rzucony na głęboką wodę szybko uczy się pływać, bo przypomina sobie nauki z poprzednich wcieleń, gorzej mają ci, którzy są na początku drogi, to niestety ich pierwsze takie silne doznania, tu nauka odbywa się poprzez wielkie cierpienie, które trudno im zrozumieć.

 

To może jestem taką starą duszą, bo potrafię kierować własnym życiem, nawet wbrew swoim ułomnościom. :)

 

Znam taką jedną osobę, nie ma nigdzie liczby mistrzowskiej, nawet w żadnym imieniu ani nazwisku, to jedna z najbardziej uduchowionych osób jakie poznałem, wybrała spokojny rozwój, bez ostrej jazdy, jaką mają posiadacze liczb mistrzowskich, jednak to może być tylko takie wrażenie. U osób ze zwykłymi wibracjami numerologicznymi czakramy pracują spokojnie, harmonijnie, rozwój przebiega wolniej, zła karma przepracowuje się wolniej, ale nie są też tak bardzo narażone na gromadzenie nowej złej karmy, jak to ma miejsce u posiadaczy liczb mistrzowskich, którzy tracą kontrolę nad swoim życiem, którym nie udało się nauczyć w porę pływać, albo nie znaleźli sposobu, jak unikać kolizji podczas szybkiej jazdy samochodem. Co jest lepsze, czy spokojny, wolniejszy rozwój bez liczb mistrzowskich czy przyśpieszony ale jakże często bolesny rozwój pozostanie raczej kwestią sporną. Wydaje mi się, że jedne i drugie wibracje są potrzebne, te pierwsze wprowadzają spokój w życie tych drugich, te drugie przyspieszają rozwój tych pierwszych, takie uzupełnianie się nawzajem.

 

Tak. Wydaje mi się, że masz rację. A nawet jestem pewna, że masz rację. :) Twoje słowa wyjaśniły mi, dlaczego niemistrzowscy mają spokojniejsze i w sumie łatwiejsze życie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się na czakrach, ale jako dziecko miałam chyba silnie rozwiniętą czakrę trzeciego oka, bo gdy z zamkniętymi oczami zblżałam się do jakiegoś przedmiotu, to czułam na czole, nad oczami energię tych przedmiotów. Czułam takie specyficzne mrowienie. Tak myślę, że to pewnie była ta czakra.

 

a teraz już jako dorosła osoba nie odczuwasz tego mrowienia? bo mnie się wydaje, że owo mrowienie zawsze miałam i teraz też czuje, a czakrę trzeciego oka mam podobno kiepską ... zresztą kiedyś nie wiedziałam przecież, że w tym miejscu mam jakąś czakrą i uznawałam uczucie mrowienia w tym miejscu za normalne zjawisko, czuły punkt i dlatego tak reaguję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Waldarius

Mam w swoim portrecie 5 liczb mistrzowskich.

A mogłabyś zdradzić jakie to liczby? Pytam z czystej ciekawości. Kiedyś zajmowałem się numerologią, przeanalizowałem dane około trzystu swoich znajomych, ale nie spotkałem osoby z tyloma wibracjami mistrzowskimi. Jedna z ciekawszych osób miała trzy liczby mistrzowskie, 33 w dacie i nawet 99 w imionach i nazwisku, obserwując tę osobę stwierdziłem, że musi uważać na swoje emocje, nawet mała złość, jakaś potyczka słowna kończyła się niezbyt miło dla drugiej strony. Kiedyś byłem świadkiem, jak osoba sprzeczająca się z tą znajomą nagle poczuła blokadę w gardle i nie potrafiła wypowiedzieć słowa, jakby się dusiła. Sam też miałem kilka nieprzyjemnych doznań w kontakcie z tą znajomą, mimo że uchodzi za dość miłą osobę. Myślę, że liczby mistrzowskie dają posiadaczowi spore możliwości, już na starcie mamy coś, do czego jogini, magowie itp muszą zdobywać ciężką pracą, można to wykorzystać dla dobra jak i niestety zła, niestety to zło czyni się często nieświadomie, nie wiedząc, że wyrządziło się komuś krzywdę, że to my się do tego przyczyniliśmy.

Ciągła walka ze sobą, żeby postąpić tak, jak chcesz. Najłatwiej by było wiele rzeczy odpuścić sobie, ale nie, nie potrafisz tego zrobić.

Jeśli o mnie chodzi, to szukam różnych metod na wyciszenie się, jak joga, medytacja, powtarzania mantr, stosowanie różnych kamieni szlachetnych itd. Wibracje liczb działają na nas poprzez nasz umysł, jeśli go wyciszymy i opanujemy, stajemy się panami sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
a teraz już jako dorosła osoba nie odczuwasz tego mrowienia? bo mnie się wydaje, że owo mrowienie zawsze miałam i teraz też czuje, a czakrę trzeciego oka mam podobno kiepską ... zresztą kiedyś nie wiedziałam przecież, że w tym miejscu mam jakąś czakrą i uznawałam uczucie mrowienia w tym miejscu za normalne zjawisko, czuły punkt i dlatego tak reaguję

 

Nic nie czuję w tym miejscu. Dopiero niedawno przypomniało mi się, że kiedyś miałam takie odczucia, no i okazało się, że już tego nie mam. :( Nawet nie wiem, kiedy to zanikło. Może dlatego, że nie myślałam o tym, czyli w pewnym sensie zaniedbałam, właściwość ta zniknęła.

Na wszelki wypadek zawsze pamiętaj o swoim "mrowieniu" i dbaj o swoją czakrę. :)

 

A mogłabyś zdradzić jakie to liczby? Pytam z czystej ciekawości. Kiedyś zajmowałem się numerologią, przeanalizowałem dane około trzystu swoich znajomych, ale nie spotkałem osoby z tyloma wibracjami mistrzowskimi.

 

Mam dwie 33 i trzy 11. Zdziwiłeś mnie, bo nie wydawało mi się, że jest to duża ilość i żeby to miało jakieś większe znaczenie.

 

Jedna z ciekawszych osób miała trzy liczby mistrzowskie, 33 w dacie i nawet 99 w imionach i nazwisku, obserwując tę osobę stwierdziłem, że musi uważać na swoje emocje, nawet mała złość, jakaś potyczka słowna kończyła się niezbyt miło dla drugiej strony. Kiedyś byłem świadkiem, jak osoba sprzeczająca się z tą znajomą nagle poczuła blokadę w gardle i nie potrafiła wypowiedzieć słowa, jakby się dusiła. Sam też miałem kilka nieprzyjemnych doznań w kontakcie z tą znajomą, mimo że uchodzi za dość miłą osobę.

 

To wręcz przeciwnie niż u mnie. Unikam wszelkiego rodzaju sytuacji konfliktowych, gdyż zawsze to mnie zatyka. :) Chyba że chodzi o obronę kogoś słabszego (zwierzaka czy dziecka), bo wtedy budzi się we mnie duch bojowy. Jednak nawet w takiej sytuacji staram się postępować tak, żeby druga strona wiedziała, o co mi chodzi, ale żeby jej nie urazić jakimś zbędnym słowem. Żeby nie było tzw. argumentów poniżej pasa. :)

 

Myślę, że liczby mistrzowskie dają posiadaczowi spore możliwości, już na starcie mamy coś, do czego jogini, magowie itp muszą zdobywać ciężką pracą, można to wykorzystać dla dobra jak i niestety zła, niestety to zło czyni się często nieświadomie, nie wiedząc, że wyrządziło się komuś krzywdę, że to my się do tego przyczyniliśmy.

 

Wydaje mi się, że jak do tej pory udało mi się przejść przez życie bez wyrządzenia komuś krzywdy, bo jestem pacyfistyczna aż do bólu. Wolę sama odczuwać dyskomfort niż komuś sprawić przykrość.

 

Jeśli o mnie chodzi, to szukam różnych metod na wyciszenie się, jak joga, medytacja, powtarzania mantr, stosowanie różnych kamieni szlachetnych itd. Wibracje liczb działają na nas poprzez nasz umysł, jeśli go wyciszymy i opanujemy, stajemy się panami sytuacji.

 

Moją najlepszą metodą na wyciszenie i radzenie sobie ze swoimi emocjami jest pomaganie innym oraz zajmowanie się kotami. Uważam, że poczucie bycia potrzebnym jest najlepszą metodą na uzyskanie dystansu do siebie i świata. Nie uszczęśliwiam nikogo na siłę, ale wszyscy chyba wyczuwają tę moją "przypadłość", bo z każdym problemem przychodzą do mnie. I tak powstaje pewnego rodzaju wymiana barterowa. Ktoś może się wygadać, a ja mam swoją nirwanę opiekuńczą. :)

Edytowane przez Ismer
połączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie czuję w tym miejscu. Dopiero niedawno przypomniało mi się, że kiedyś miałam takie odczucia, no i okazało się, że już tego nie mam. :( Nawet nie wiem, kiedy to zanikło. Może dlatego, że nie myślałam o tym, czyli w pewnym sensie zaniedbałam, właściwość ta zniknęła.

Na wszelki wypadek zawsze pamiętaj o swoim "mrowieniu" i dbaj o swoją czakrę. :)

 

no ale w sumie, to nie trzeba się tym martwić, że już nic nie czujesz jeśli samo uczucie mrowienia nic nie wnosiło w Twoje życie, nie miałaś w planach rozwijać w sobie dodatkowych zdolności np. widzenia aur, czy telepatii etc. - przynajmniej ja tak do tego podchodzę ... chyba że, w ten sposób oczyszczam sobie czakrę, czy otwieram (nie jestem pewna określeń) tylko i wyłącznie po to, by funkcjonowała bez zaburzeń

 

Mam dwie 33 i trzy 11. Zdziwiłeś mnie, bo nie wydawało mi się, że jest to duża ilość i żeby to miało jakieś większe znaczenie.

 

teraz zadam pytanie jak przedszkolak w tej dziedzinie :P ale naprawdę tego nie wiem :) ... gdzie Wy sobie znajdujecie liczby mistrzowskie, no bo wiadomo, że bierze się pod uwagę w pierwszej kolejności datę urodzenia, imię i nazwisko ... gdzieś czytałam, że także w adresie ?

Edytowane przez Ismer
połączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
no ale w sumie, to nie trzeba się tym martwić, że już nic nie czujesz jeśli samo uczucie mrowienia nic nie wnosiło w Twoje życie, nie miałaś w planach rozwijać w sobie dodatkowych zdolności np. widzenia aur, czy telepatii etc. - przynajmniej ja tak do tego podchodzę ... chyba że, w ten sposób oczyszczam sobie czakrę, czy otwieram (nie jestem pewna określeń) tylko i wyłącznie po to, by funkcjonowała bez zaburzeń

 

Byłam wtedy dzieckiem i nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego jak czakra czy aura. Tym bardziej, że nikt w moim otoczeniu nie miał takich odczuć. Niedawno, jak sobie o tym przypomniałam, to odczułam lekki żal, ale na takiej zasadzie, jakbym coś zgubiła. Coś, co było moje, i tylko moje. :)

 

teraz zadam pytanie jak przedszkolak w tej dziedzinie :P ale naprawdę tego nie wiem :) ... gdzie Wy sobie znajdujecie liczby mistrzowskie, no bo wiadomo, że bierze się pod uwagę w pierwszej kolejności datę urodzenia, imię i nazwisko ... gdzieś czytałam, że także w adresie ?

 

Też jestem początkująca i dopiero się uczę, więc razem jakoś damy radę pogłębić naszą wiedzę. :) Może też być tak, że moje wiadomości są błędne, ale wtedy ktoś nas nakieruje na dobrą drogę. :)

Oprócz drogi życia obliczam każde imię i nazwisko osobno, a potem sumuję do wspólnej wibracji. Czyli liczbę duszy, osobowości i ekspresji dla każdego imienia i nazwiska, jakie jest w dokumentach. Wibracja każdego imienia czy nazwiska ma osobny wpływ na człowieka.

Można też obliczać wartość liter w podpisie.

Jeśli chodzi o adres, to jego wibracja bardziej wpływa na atmosferę danego miejsca. Pewnie gdyby się wgłębić w ten problem, to np. człowiek o danej wibracji mieszkający w domu o wibracji toksycznej do jego wibracji może nie czułby się tam dobrze. Czasami te same osoby zachowują się inaczej w różnych miejscach, więc może jednak wibracja numerologiczna miejsca ma wiekszy wpływ na człowieka, niż mi się wydaje. Nie wiem tylko, czy liczy się sam numer domu i mieszkania, czy do tego dodaje nazwę ulicy. Tak teraz zsumowałam swój numer domu i mieszkania i wyszła mi 11. :)

Edytowane przez Ismer
połączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem tylko, czy liczy się sam numer domu i mieszkania, czy do tego dodaje nazwę ulicy. Tak teraz zsumowałam swój numer domu i mieszkania i wyszła mi 11. :)

 

wydaje mi się, że należałoby brać pod uwagę numer domu/mieszkania razem z nazwą ulicy ... mnie wychodzi z obecnego adresu 6 i tutaj się cieszę, bo to rodzinny dom :) i co ciekawe, taka sama wibracja wyszła mi przy obliczeniu adresu domu gdzie mieszkałam wcześniej w dzieciństwie, też 6 :)

 

mam problem mały ze sprawdzeniem liczby imienia i nazwiska, bo nie wiem jak potraktować "myślnik" w nazwisku dwuczłonowym - jak myślisz pominąć ten znak, czy jak ?

 

 

Też jestem początkująca i dopiero się uczę, więc razem jakoś damy radę pogłębić naszą wiedzę. :) Może też być tak, że moje wiadomości są błędne, ale wtedy ktoś nas nakieruje na dobrą drogę. :)

ja dopiero uczę się raczkować ;)

Edytowane przez ŚwiatłoNocy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anhana

Mnie się wydaje, że pominąć:) bo myślnik nie jest literą alfabetu. Z resztą jak się gdzieś tam przedstawiasz to mówisz np Puchatek Kowalska, a nie Puchatek myślnik Kowalska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obliczyłam wibrację imienia, nazwiska oraz imienia i nazwiska razem (pomijając myślnik w nazwisku)

Wyszło coś ciekawego i zaskakującego zarazem :) bo:

wibracja mojego imienia, to 8 z 26

wibracja nazwiska też 8 z 62

natomiast wibracja imienia i nazwiska razem daje 88 - i teraz się zastanawiam, czy pozostać przy 88 jako liczbie mistrzowskiej, czy sumować do liczby pojedynczej, bo o ile ósemki mi się tutaj bardzo podobają, to 7 już niekoniecznie :/

Edytowane przez ŚwiatłoNocy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obliczyłam wibrację imienia, nazwiska oraz imienia i nazwiska razem (pomijając myślnik w nazwisku)

Wyszło coś ciekawego i zaskakującego zarazem :) bo:

wibracja mojego imienia, to 8 z 26

wibracja nazwiska też 8 z 62

natomiast wibracja imienia i nazwiska razem daje 88 - i teraz się zastanawiam, czy pozostać przy 88 jako liczbie mistrzowskiej, czy sumować do liczby pojedynczej, bo o ile ósemki mi się tutaj bardzo podobają, to 7 już niekoniecznie :/

 

Ale co to Ci da? W sensie skąd wychodzi Ci siódemka?

Same zsumowanie wibracji imienia i nazwiska o niczym nie świadczy, a wibracja podpisu to suma wibracji liter podpisu z Twoją drogą życia.

 

Poczytaj tutaj o wibracjach imiennych:

Numerologia : Biorytm.net – Oblicz swój biorytm

Dla ułatwienia na stronie znajduje się kalkulator numerologiczny.

 

Jeśli obliczasz liczbę ekspresji to pamiętaj, by uwzględnić w niej również drugie imię, jeśli takie posiadasz (jeśli miałaś, a je usunęłaś w USC - również), nazwisko panieńskie (jeśli jesteś po ślubie i przyjęłaś inne nazwisko) oraz imię nadane podczas sakramentu bierzmowania. Zasada jest prosta - bierze się pod uwagę wszystko to, co jest napisane, ale imię z bierzmowania uwzględnia się dlatego, że imiona nadane podczas sakramentów duchowych również mają wpływ na nasze życie (nieco zmieniają portret numerologiczny). Uwzględnia się również skasowane nazwiska, bo zostają one zapisane w naszej podświadomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
wydaje mi się, że należałoby brać pod uwagę numer domu/mieszkania razem z nazwą ulicy ... mnie wychodzi z obecnego adresu 6 i tutaj się cieszę, bo to rodzinny dom :) i co ciekawe, taka sama wibracja wyszła mi przy obliczeniu adresu domu gdzie mieszkałam wcześniej w dzieciństwie, też 6 :)

 

Bardzo lubię szóstki. :)

Jeśli chodzi o nazwę ulicy, to mam problem, bo mieszkam na ulicy Bema i tak jest zwyczajowo mówione. Na tabliczce jest też napisane Bema, ale w urzędowych pismach przychodzi "Bema Józefa generała". I teraz nie wiem, czy obliczać samego Bema, czy z tym Józefem generałem. ;)

 

mam problem mały ze sprawdzeniem liczby imienia i nazwiska, bo nie wiem jak potraktować "myślnik" w nazwisku dwuczłonowym - jak myślisz pominąć ten znak, czy jak ?

 

Myślę, że Anhana ma rację i myślnika nie bierz pod uwagę. W tabelkach do obliczania wartości liter są tylko litery i nie ma mowy o innych znakach. Jak ktoś się nazywa np. O'Hara, to pewnie też bierze tylko pod uwagę same litery.

 

Obliczyłam wibrację imienia, nazwiska oraz imienia i nazwiska razem (pomijając myślnik w nazwisku)

Wyszło coś ciekawego i zaskakującego zarazem :) bo:

wibracja mojego imienia, to 8 z 26

wibracja nazwiska też 8 z 62

natomiast wibracja imienia i nazwiska razem daje 88 - i teraz się zastanawiam, czy pozostać przy 88 jako liczbie mistrzowskiej, czy sumować do liczby pojedynczej, bo o ile ósemki mi się tutaj bardzo podobają, to 7 już niekoniecznie :/

 

Widzę, że jesteś mocno ósemkowa. :)

Co do siódemki z 88, to ona inaczej wibruje niż np. siódemka z 16 czy 25. Nie jest fajnie, że jest toksyczna względem Ciebie, ale myślę, że jest to sposób wibracji wynikającej z siły ósemek, a nie innych liczb, więc nie będzie miała złego wpływu i dasz radę ją ujarzmić. :)

A ósemki z 26 i 62 też są inne, więc na wszelki wypadek sprawdź te podliczby.

 

imię z bierzmowania uwzględnia się dlatego, że imiona nadane podczas sakramentów duchowych również mają wpływ na nasze życie (nieco zmieniają portret numerologiczny).

 

Czytałam, że imię z bierzmowania uwzględnia się tylko wtedy, gdy ktoś się z nim utożsamia. Jeżeli ono tylko jest, a ktoś w ogóle o nim nie myśli i nie czuje się z nim związany, to ono nie ma wpływu na człowieka.

Edytowane przez Ismer
połączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałam, że imię z bierzmowania uwzględnia się tylko wtedy, gdy ktoś się z nim utożsamia. Jeżeli ono tylko jest, a ktoś w ogóle o nim nie myśli i nie czuje się z nim związany, to ono nie ma wpływu na człowieka.

 

Wiesz co? Bardzo bym chciał, aby tak było. Wpłynęłoby to na korzyść (w moim przypadku), ale o tym zaraz. :P

Ja w sumie przeanalizowałem dziesiątki, a może nawet i setki przypadków (tysiące to przesada) "przed i po", i zauważyłem, że imię z bierzmowania ma spory wpływ na nasze wibracje numerologiczne (te imienne).

 

Ja idąc do bierzmowania, nie poświęcałem większej uwagi imieniu, jakie mi nadadzą. Nie wiedziałem wtedy też o numerologii.

Jako nastolatek miałem bardzo fajne, silne, ostre wibracje związane z materią, uporem, dążeniem do celu, wszelką stałością.

Wybór imienia to był pewien impuls - wybrałem sobie takie, jakie ma ktoś ode mnie starszy z mojej rodziny. To chyba działało tak, że chciałem w pewnej kwestii stać się taki sam, doszukiwałem się w tej osobie autorytetu pod pewnym względem. Jednym względem.

 

To, co chciałem osiągnąć, raczej osiągnąłem (tę jedną rzecz), ale to nie był przypadek imienia, a mojej dojrzałości życiowej, jaką nabierałem na przestrzeni lat. Około 9 miesięcy po nadaniu imienia z bierzmowania zacząłem odczuwać zmiany, które były niekorzystne. Stałem się zdecydowanie mniej skupiony na jednym celu, itd. Mógłbym wiele opisać, ale jaki jest w tym cel? Na mnie wybór imienia wpłynął bardzo niekorzystnie i do dziś muszę walczyć z tym, czego w sobie nie lubię - kiedyś bardziej lubiłem siebie, bo pewne rzeczy łatwiej mi wychodziły, a teraz muszę się bardziej o nie starać. Aktualnie jestem przed lekką transformacją numerologiczną, która ma upodobnić wibracje imienne do moich pierwotnych (sprzed bierzmowania).

 

Imię z bierzmowania należy wliczać do portretu numerologicznego. Ja z moim zupełnie się nie utożsamiam - dodam, że jeszcze niedawno się zastanawiałem, jakie sobie wziąłem (zapomniałem), a ono nadal silnie na mnie oddziałuje. Szacuje się, że wibracje imienne stanowią ok. 30% "mocy" portretu (70% to data), a jedno imię może zmienić na przestrzeni od kilku miesięcy do ponad roku całe te 30%. I tak też było w moim przypadku.

Imię z bierzmowania jest ważne, bo nadane jest podczas rytuału duchowego. Podobnie jest z chrztem. Wiele osób podczas chrztu dostaje imię, które im się nie podoba, ale ma też drugie. Kiedy stajemy się większymi dzieciakami i prosimy, by wołano do nas po drugim imieniu, a później, po staniu się pełnoletnimi, kasujemy w urzędzie stanu cywilnego to pierwsze imię, z którym się nie utożsamiamy (i nie utożsamialiśmy), ono (nie)stety nadal powinno być uwzględnianie w portrecie numerologicznym, ponieważ zostało nadane podczas rytuału duchowego.

 

Zerknijcie na daty 11.11.1957 albo 22.11.1966. :)

Edytowane przez Ismer
połączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
Zerknijcie na daty 11.11.1957 albo 22.11.1966. :)

 

11 11 22 22 11 22

 

Piękne! :) Wibruje, aż plomby z zębów wypadają. ;) Jednak wolę na nie patrzeć, niż je mieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Waldarius
i zauważyłem, że imię z bierzmowania ma spory wpływ na nasze wibracje numerologiczne (te imienne).

Bierzmowanie i nadanie dodatkowego imienia zbiega się z okresem dojrzewania i silnymi zmianami hormonalnymi, dlatego wpływ imienia może być jedynie złudzeniem. Są pewne przełomowe fazy w życiu każdego człowieka, gdzie zmienia się podejście do życia, od czego to jest zależne, ciężko jednoznacznie określić. Inne podejście do życia ma małe dziecko, inne nastolatek odkrywający w sobie seksualność, inne starzec przygotowujący się do śmierci. Numerolog np będzie szukał pewnych powiązań w liczbach, astrolog we wpływie planet, te dwie dziedziny nie mają ze sobą żadnego powiązania, mimo to jeśli się posłucha profesjonalnego numerologa i astrologa badającego nasze życie i osobowość, przyzna im się rację, że obydwaj mówią o nas prawdę. Czy są jedynie dobrymi iluzjonistami, czy faktycznie coś w tym jest? Oddziaływania planet czy liczb da się osłabić, chociażby doborem odpowiednich kamieni szlachetnych, które się nosi przy sobie jako amulety czy talizmany, warto może wziąć sprawę w swoje ręce i mieć kontrolę nad swoim życiem, tylko że do tego potrzeba niestety sporej wiedzy albo szczęścia w natrafieniu na dobrego specjalistę znającego się na rzeczy. Ja osobiście przestałem zajmować się numerologią, szczególnie wpływem imion, bo jest ona mało precyzyjna, kiedy się czyta książki na ten temat, to ma się wrażenie, że autorzy robią z ludzi wariatów, liczba może mieć pozytywny wpływ, a może mieć też negatywny, czyli na dwoje babka wróżyła, nic tak naprawdę z tego nie wynika, podobnie pisze się o liczbach mistrzowskich, można być pod ich wpływem, można też się wyrażać jako zwykła wibracja, np jako 11 albo 2. Numerolodzy ubezpieczają się na wszelkie sposoby, żeby sprawić wrażenie, że zawsze mówią prawdę, jak nie spełni się ten wariant, no to jest jeszcze inny, a potem może jeszcze inny. Jest też zbyt wiele możliwości jeśli chodzi o imiona, czy brać tylko jedno imię do analizy, bo przecież mało kto wie, jak mamy na drugie nie wspominając już o bierzmowaniu, jedni do nas zwracają się np Tomaszu, inni, Tomku, Tomeczku, Tomusiu itd, każda z sytuacji powinna być rozpatrywana oddzielnie, inaczej będzie, gdy sprawę załatwiamy w urzędzie, tam liczą się dane z dowodu, inaczej z księdzem, tam dojdzie imię z bierzmowania, inaczej wśród znajomych, którzy znają jedynie nasze pierwsze imię. Poza tym nasz język różni się od łaciny, jest ą, ę, ś, ć itd, czy ktoś to w ogóle sprawdzał, jak należy do tego podejść, wszyscy bez namysłu zaczęli te litery traktować jak a, e, s, c, a to niekoniecznie tak musi być. Wniosek stąd taki, czy jest ktoś taki, kto to wszystko ogarnia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałam, że imię z bierzmowania uwzględnia się tylko wtedy, gdy ktoś się z nim utożsamia. Jeżeli ono tylko jest, a ktoś w ogóle o nim nie myśli i nie czuje się z nim związany, to ono nie ma wpływu na człowieka.

 

Zgadza się. Liczy się tylko to, czego używamy na co dzień i z czym się utożsamiamy. Mało kto pamięta o imieniu z Bierzmowania. W numerologii nie wolno przesadzać bo wychodzą koszmarne bzdury. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu .:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka

Tak jeszcze pomyślałam, że każde z nas ma rację, jeśli chodzi o imię z bierzmowania. Ogólnie to imię nie ma wpływu na człowieka, bo przeważnie się je wybiera, a ono po prostu sobie jest i większość nie zwraca na nie uwagi. Jednak w przypadku, który opisał Perr, mamy z zupełnie inną sytuacją. Perr wybrał sobie imię, które miało na niego silny wpływ. Utożsamiał się z nim. I w tym wypadku imię z bierzmowania mogło zmienić wibrację numerologiczną.

Jest to sytuacja, która pokazuje, że "obliczając" konkretnego człowieka nie powinno się stosować uogólnień, tylko do każdego trzeba podejść indywidualnie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Kiedyś miałem przyjemność napotkać taką kobitę, która zajmowała się wróżbami, tarotami i tym podobnym. Zrobiła mi portret numerologiczny i wynikło z jej obliczeń, że posiadam dwie liczby mistrzowskie: 11 i 22. No dobra w porządku brzmi ciekawie ale co dalej? o czym mają świadczyć takie liczby i ile w tym prawdy? Bo tylko wiem, że takowe posiadam. Tylko czy według numerologów ma to jakieś szczególne znaczenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka

Wszystko zależy, w którym miejscu znajdują się te liczby mistrzowskie. Ogólnie można powiedzieć, że liczby mistrzowskie podwyższają ludziom poprzeczkę w ich życiu. Tacy ludzie powinni dokładać większych starań w swoich działaniach i w ogóle w przeżywaniu życia. Większość ludzi postępuje, jakby te ich liczby mistrzowskie były zredukowane do 2 (11), 4 (22) itd. i posiadanie tych liczb mistrzowskich nie ma na nich żadnego wpływu.

Można taką sytuację określić w ten sposób, że dany człowiek ma w sobie potencjał, z którego jednak nie korzysta i nie robi z niego żadnego pożytku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...