Skocz do zawartości

Religie - która prawdziwa? A może wszystkie?


Flamel

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Od jakiegoś czasu czytam wypowiedzi ezoteryków i nie rozumiem jednej rzeczy. Powiedzmy ktoś powie, że modli się do boga (Boga??) i istnieje dla niego chrześcijański Bóg, a chrześcijaństwo uczy, że istnieje tylko jeden Bóg Jahwe, a wszystkie inne religie są kłamstwem i dziełem złego szatana. W innym temacie pisze, że magowie skandynawscy mieli duże powiązanie z bogami skandynawskimi, a w jeszcze innym pisze, że zgadza się z naukami Buddy i wierzy w reinkarnacje, karme i jakieś inne tego typu rzeczy. Przecież nie które rzeczy przeczą same sobie, lub nie mają ze sobą żadnego powiązania.

 

Powoli zaczynam dochodzić do dwóch wniosków:

- Prawie wszystkie religie mówią choć odrobinę prawdy i jest to wszystko ze sobą jakoś powiązane.

- Tak na prawdę sami niczego nie jesteście pewni.

 

Może mi ktoś wyjaśnić o co tu chodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy tłumaczy to tak jak rozumie... bóg jest jeden w mnogości :lol: od ciebie zależy jak będziesz go postrzegał.

 

.

A jak patrzysz na to ty? Jestem również ciekawy jak patrzą na to inni użytkownicy tego forum.

 

i Jahwe to u żydów.

 

 

 

 

Jahwe ewentualnie Jehowa, jestem bogiem zarówno chrześcijan jak i żydów, tylko że żydzi nie uznali Jezusa. nawet w Biblii pisze Jahwe. Znam się trochę na tym.

"... i święć się imię twoje..." Katolicy, którzy są większością w religii chrześcijańskiej, nie zastanawiają się nad swoją religią i nie czytają Pisma Świętego, a jak już zaczną to robić przestają być katolikami, bo widzą, że ta cała wiara nie trzyma się kupy.

Edytowane przez Flamel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie powiem jak ja widzę boga bo to akurat moja sprawa :chytry:

 

a co do imienia boga.. z tego co pamiętam chrześcijanie nie używają imienia boga.. i go nie znają ... bo jest zbyt potężne czy jakoś tam sobie... o...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co do imienia boga.. z tego co pamiętam chrześcijanie nie używają imienia boga.. i go nie znają ... bo jest zbyt potężne czy jakoś tam sobie... o...

 

Chrześcijaństwo opiera się wyłącznie na Biblii a w Biblii nic takiego nie pisze, a imię boga - Jahwe jest użyte wielokrotnie, kilka tysięcy razy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Religia to nasze spojrzenie na świat,jego ogarnianie,jego otoczenia poprzez odniesienie sie do naszych wartości jak i wiary.Mysle że nie chodzi o to która prawdziwa,ale czym jest i co może nam zaoferować nam samym.Bo religia może być nawet okreslonym sposobem na życie.A co nam daje?Chyba myśle że poczucie przynależności,i otwartość na coś wyższego jakkolwiek to dla każdego znaczy

.Pojecie Boga jest różne ,i klasyfikacji jest wiele..

"każdy tłumaczy to tak jak rozumie... bóg jest jeden w mnogości od ciebie zależy jak będziesz go postrzegał".-to też dobre okreslanie,ja określam że Bóg jest wszedzie,w każdym promieniu słońca,w kazdym człowieku,w każdym działaniu oraz w każdej chwili naszych pragnień:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina

Moim zdaniem odpowiedz jest taka, że Bóg jest jeden i po rpostu każdy z nas kieruje się określonymi założeniami wyznając dana religię...

 

każda z nich ma swoje zasady, skoro pasują nam inne niż poprzednia np, z jakichś względwó to przechodzimy na nią, a Bóg ? I tak jest jeden. Czyli każda religią mająca w swoich założeniach działanie dla dobra i człowieka zawsze będzie ta na plus. Bóg to podobno nieskonczone dobro i czy to bedzie buddyzm czy chrzescijanstwo, w kazdej dobrej zasadzie i jej przestrzeganiu człowiek zbliza się do niego... tak myślę. Wystarczy tylko dobrze działać i żyć wg prawd,ktore podobni uznajemy za dobre i zgodne z naszym sumieniem, rozmawiać z Bogiem( gdy nie ma tych rozmow to raczej niewiele ma swpolnego z wiarą.. i chyba tym sie rozni wiara od np. ateizmu.

 

 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jazeli zgodnie z moim sumieniem mordowanie ludzi jest dobre.. i stworze z tego religie będzie ona podobna do twojej i to będzie wyznawanie tego samego boga ? :chytry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak na prawdę sami niczego nie jesteście pewni.

 

Może mi ktoś wyjaśnić o co tu chodzi?

 

,,ja wiem!! odrazu wyjasniam,,,ludzie sa w bledzie!!""""tylko ufoludki wyznaja prawdziwa religie ,a Bgowie,Bogowie wbrew pozorom to , to ateisci!""" nic madrzejszego mi nie przyszlo do tej mojej durnej glowy!!!

Edytowane przez Seid
poprawienie cytowania
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina
i w sumie słusznie, bo takie myślenie często prowadzi do różnych mało fajnych rezultatów potem.

 

co masz dokładnie na mysli teraz ?

 

mefi, tak sie sklada,ze bardzo dobrze, bo pisalo sie o sektach co nieco.

 

,,ja wiem!! odrazu wyjasniam,,,ludzie sa w bledzie!!""""tylko ufoludki wyznaja prawdziwa religie ,a Bgowie,Bogowie wbrew pozorom to , to ateisci!""" nic madrzejszego mi nie przyszlo do tej mojej durnej glowy!!!

 

http://www.ezoforum.pl/newreply.php?do=newreply&p=202343

 

 

:lol:

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś napisał, ze jak katolik się weźmie troszkę za Biblię i swoją wiarę, to przestaje być katolikiem. Całkowicie się zgadzam, właśnie jestem na tym etapieXD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina

mefi,wiem,ze uwielbiasz sie czepiac, ale pozwol,ze bede pisala tak jak MI się podoba :)

 

a co do satanizmu t nei jestem w stanei CI etraz udowodnic ile, mi wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seid - Każda religia wyznaje jakiś bogów, dusze lub inne byty. Ja pytając która religia jest prawdziwa miałem na myśli, które z bytów wyznających przez religie istnieją i są prawdziwe, a które nie istnieją? Według was i waszej wiedzy, oczywiście.

Bo jak czytałem posty, to ktoś wierzy w Boga i w bogów i reinkarnacje, a jeden Bóg mówi, że nie istnieją inni bogowie, a inni bogowie nie mówią nic o reinkarnacji tylko o jakimś tam swoim życiu po śmierci. Więc pytam: dla czego wierzycie we wszystkie z tych bogów i byty skoro nie można wierzyć we wszytko naraz, bo to nie trzyma się kupy. Dla tego dochodzę do wniosku, że istnieje większość bytów które podajecie typu: Bóg, bogowie, dusze i stany takie jak reinkarnacja, ale nie wiem jak je ze sobą połączyć. Może idzie się do tej religii do której chce się iść, a po śmierci spotyka nas ta rzecz o której mówi nam ta religia, albo mówi prawdę tylko w części i na przykład istnieją bogowie, obok których istnieje Bóg, ale i tak wszystkich po śmierci spotyka to o czym mówi Buddyzm. A jeśli jakiś bóg twierdzi, że jest jedyny, to znaczy że mija się z prawdą.

Edytowane przez Flamel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flamel.. musisz tez odróżniać wiarę w Boga.. od wyznawania danej religii :krzywy: To, ze ktoś wierzy w bóstwo to, to i to, nie oznacza iż musi podążać wedle ustalonych praw, które rządzą sie religie wyznające tego boga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo jak czytałem posty, to ktoś wierzy w Boga i w bogów i reinkarnacje, a jeden Bóg mówi, że nie istnieją inni bogowie, a inni bogowie nie mówią nic o reinkarnacji tylko o jakimś tam swoim życiu po śmierci. .

Jest jeden Stwórca tylko różnie Go ludzie nazywają.

To nie Bóg mówi tylko tak przekazują konkretne religie, a związane jest to z tym jak ludzie wdrażający pojmują Jego przesłania.

Więc pytam: dla czego wierzycie we wszystkie z tych bogów i byty skoro nie można wierzyć we wszytko naraz, bo to nie trzyma się kupy. Dla tego dochodzę do wniosku, że istnieje większość bytów które podajecie typu: Bóg, bogowie, dusze i stany takie jak reinkarnacja, ale nie wiem jak je ze sobą połączyć. Może idzie się do tej religii do której chce się iść, a po śmierci spotyka nas ta rzecz o której mówi nam ta religia, albo mówi prawdę tylko w części i na przykład istnieją bogowie, obok których istnieje Bóg, ale i tak wszystkich po śmierci spotyka to o czym mówi Buddyzm. A jeśli jakiś bóg twierdzi, że jest jedyny, to znaczy że mija się z prawdą.

Kto wierzy ten wierzy nie uogólniaj. :)

Sami tworzymy sobie nasze prywatne niebo bądź piekło.

Nie mija się z prawdą, bo On jest Jeden Jedyny, tylko my uparliśmy się by jedność podzielić.

A to wszystko ma podłoże w nas maluczkich, którzy staramy się udowodnić, że akurat ta wiara czy inna ma rację bytu, bo "Ja tak mówie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Stwórca owszem był jeden ale nie oznacza to, że potem też był solo ;)

Nie był i nie jest, bo Wszyscy jesteśmy jego częścią.

Tak samo jak wszyscy wielcy mistrzowie, każdy jest mistrzem w większym lub mniejszym stopniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc widzisz, flamel, każdy pojmuje absolut na swój sposób. Dla jednych jest to energia, dla innych byt niematerialny, dla jeszcze innych czlowiek w kosmosie. I raczej prawdą jest, że niektóre doktryny religijne się wykluczają, myślę, że to naturalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątpliwości są zawsze, bo to ludzka cecha. Religia opiera się na wierze, nie da się jej udowodnić wiarygodnymi dowodami. Tam gdzie kończą się dowody zaczynają się wątpliwości.

A może trochę inaczej: tam gdzie kończą się dowody zaczyna się wiara :)

 

Powoli zaczynam dochodzić do dwóch wniosków:

- Prawie wszystkie religie mówią choć odrobinę prawdy i jest to wszystko ze sobą jakoś powiązane.

- Tak na prawdę sami niczego nie jesteście pewni.

Jest coś takiego jak prawo zwane naturalnym, które wpisane jest praktycznie w podstawy każdej większej religii i filozofii.

Dlatego Twoje pierwsze stwierdzenie jest jak najbardziej poprawne.

Jeżeli szukasz odpowiedzi, szukasz prawdy, to szukaj elementów, które łączą, a nie dzielą.

 

Co do drugiej części zacytowanej wypowiedzi, ktoś kiedyś powiedział: "Beze mnie nic nie możecie uczynić."

Odpowiedzi otrzymasz od tego, komu będziesz zadawał pytania :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzicie, te wszytkie rozkminy wynikają z tego, że w zachodnim kregu kulturowym dominującą religią jest chrzescijaństwo, czyli monoteizm - który ma w ząłożeniu swoim monopol na prawdę i stara się ogarnąć wszytko, i wszytko wytłumaczyć. Dlatego wiele osób poszukujących swojej prawdziwej duchowości zaczyna od układnaia sobie swojej prywatnej, wewnetrznej teologii - ktory bóg istnieje, a który nie, co z reinkarnacją, piekłem, niebem i tak dalej.

W dalekiej Azji jest kraj pokemonów i sake, czyli Japonia. I w takiej Japonii narodową religią jest shinto - politeistyczna, animistyczna religia. Dla wyznawców shinto nie ma problemu z uznaniem kolejnego kami (okreslenie boga) - jakiś Jezus? spoko. Jakis Budda? nie ma sprawy. Skoro istnieje wielu naszych rodzimych bogów to dlaczego mają nie istnieć?

Mi jest bliskie takie własnie podejscie. Animiscie nie przeszkadzają inni bogowie, i uznawnaie wszytkich za prawdziwych i prawdziwie istniejących. A że moniteistyczne religie głosza że sa jedynie prawdziwe? Cóż z tego - kapłani moga mowić swoje, a poza tym JHVH jest bogiem zazdrosnym i lansującym sie na jedynego, słonecznym bogiem wojowników - wiec nic dziwnego że prowadzi agresywną politykę reklamową.

Co do reinkarnacji itd. To sprawę wyjaśnia wielość dusz składowych człowieka (doskonałym przykładem są religie syberyjskie czy religia starożytnego Egiptu). Jedna z dusz idzie do świata zmarłych, inna się reinkarnuje itd. No ale to moja wizja i moje tłumaczenie.

Tak naprawdę to kazdy z nas ogarnia tylko mały wycinek koła rzeczywistości - i w tym wycinku czuje się dobrze i w taki a nie inny sposob tłumaczy sobie rzeczywistosć. Trzeba to przyjąć i zajać sie rozwojem duchowym, a nie teologizownaiem po prożnicy - zostawmy to teologom katolickim ;)

 

P.S.

Co do boga chrześcijan i żydów - jego imię ma potezną moc i dlatego zapisywało się tylko spółgłoski: JHVH (iod he vauva he). Samogłoski tworzące pełne imię znał tylko główny kapłan jerozolimskiej świątyni i przekazywał je na łożu śmierci swojemu następcy. Po zburzneiu świątyni wiedza ta zaginęła, i równie dobrze jego imię może brzmieć JuHiVyHa albo jeszcze bardziej kosmicznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę to kazdy z nas ogarnia tylko mały wycinek koła rzeczywistości - i w tym wycinku czuje się dobrze i w taki a nie inny sposob tłumaczy sobie rzeczywistosć. Trzeba to przyjąć i zajać sie rozwojem duchowym, a nie teologizownaiem po prożnicy - zostawmy to teologom katolickim ;)

 

 

Dlatego wlasnie zajalem sie Magia ;) Siedziec i czytac ksiazki to kazdy moze,liczy sie przedewszystkim praktyka.Samodzielna :) nie wspoluczestnictwo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mr.Magick coś ty się tak uparł na ta samodzielną praktykę :) nie zawsze da się wszystko osiągnąć samemu, nieraz potrzeba wsparcia grupy, plemienia, kowenu, jak zwał tak zwał. Poza tym nie dla każdego samotna ściezka będzie zdrowa i dobra - kazdemu według potrzeb ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seid -> nie zawsze się da. Pomijając już relację uczeń-mistrz (sprawa oczywista), pozostaje jeszcze relacja kapłan/kapłanka - uczestnicy rytuału. Teoretycnzie każdy może zostać kapłanem/kapłanką. Ale nie kazdy czuje powołanie/dobrze czuje się w tej roli, a swoją duchowość rozwija w inny sposob, nie sprawując publicznego kultu. Cały myk polega na tym żeby podziął na kapłanów i "lud boży" nastąpił naturalnie, a przywódcy danej grupy wyłonili się własnie w nnaturalny niewymuszony sposob - tak żeby każdy czuł się na miejscu i akceptował miejsce pozostałych osób w grupie/kowenie/plemieniu/whatever.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli zaczynam dochodzić do dwóch wniosków:

- Prawie wszystkie religie mówią choć odrobinę prawdy i jest to wszystko ze sobą jakoś powiązane.

Też tak myślę.

 

 

- Tak na prawdę sami niczego nie jesteście pewni.

Jak już tutaj wcześniej pisano - oczywiście, że nie jesteśmy pewni tak w obiektywnym znaczeniu tego słowa :) My wierzymy, a nie wiemy.

 

 

jazeli zgodnie z moim sumieniem mordowanie ludzi jest dobre.. i stworze z tego religie będzie ona podobna do twojej i to będzie wyznawanie tego samego boga ? :chytry:

Uważam, że tak. Co najwyżej będziesz uważał, że ten Bóg oczekuje czegoś innego niż tego co ja myślę, że oczekuje.

 

 

Seid - Każda religia wyznaje jakiś bogów, dusze lub inne byty. Ja pytając która religia jest prawdziwa miałem na myśli, które z bytów wyznających przez religie istnieją i są prawdziwe, a które nie istnieją? Według was i waszej wiedzy, oczywiście.

Bo jak czytałem posty, to ktoś wierzy w Boga i w bogów i reinkarnacje, a jeden Bóg mówi, że nie istnieją inni bogowie, a inni bogowie nie mówią nic o reinkarnacji tylko o jakimś tam swoim życiu po śmierci. Więc pytam: dla czego wierzycie we wszystkie z tych bogów i byty skoro nie można wierzyć we wszytko naraz, bo to nie trzyma się kupy.

No właśnie: kto wierzy ten wierzy, ja nie wierzę we wszystko na raz ;)

Różnice doktrynalne są w religiach, to nie znaczy że są w Bogu. To że jedna religia mówi, że Bogów jest wielu i na pewno tak jest, a druga mówi, że Bóg jest tylko jeden i to pewne, to nie znaczy, że któraś z nich nie ma racji. To znaczy tylko, że one różnią się doktrynalnie. Ja uważam, że Bóg jest jeden, a "bóstwa" to najwyżej przejawy różnych sił tego samego Boga :) a ktoś może te różne siły traktować jako oddzielnych Bogów - ok.

 

A już tak na marginesie - czy wszechmogący i niepojęty Bóg musi trzymać się kupy? ;)

 

 

Dla tego dochodzę do wniosku, że istnieje większość bytów które podajecie typu: Bóg, bogowie, dusze i stany takie jak reinkarnacja, ale nie wiem jak je ze sobą połączyć. Może idzie się do tej religii do której chce się iść, a po śmierci spotyka nas ta rzecz o której mówi nam ta religia, albo mówi prawdę tylko w części i na przykład istnieją bogowie, obok których istnieje Bóg, ale i tak wszystkich po śmierci spotyka to o czym mówi Buddyzm.

Może. Chyba dowiemy się po śmierci :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prowokacja, i to szyta grubymi nićmi, podstawowym, demaskującym błędem jesy zdanie mówiące, że Siddartha Gautama jest w piekle bo nie wierzył w Chrytusa. Nie mógł w niego wierzyć, bo żył 500 lat przed narodzinami Jezusa Chrystusa. a zgodnie z doktryną katolicką ci, którzy postępują zgodnie z moralnymi przykazaniami Chrystusa, a nie mieli możliwości poznać jego nauki, zostaną zbawieni.

 

No i muka :P

 

a wogóle poczytaj sobie dokładnie - to jest akcja jakiejs protestanckiej sekty z USA, pochodzącej z okresu najprawdopodobniej drugiej reformacji (XIX wiek). Zwróć uwagę na słowa "pastor", "prawdziwe imię boga" , "prorok Elizabeth Eliah Nikomi" (co to wogole jest??!!). Poza tym tłumaczenie jest jak z translatora Google. Normalnie żal.pl

 

A poza tym w sieci jest pierdyliard śmiecia, więc czym sie tu przejmować? Poza tym wizja piekłą nie jest absolutnie odpowiadająca wizji katolickiego piekła. Po prostu jest to mit założycielski jakiejść synkretycznej buddyjsko-chrześcijańskiej sekty.

 

Poza tym, jeśli ci muzeumanin napisze że trafisz do piekła bo nie czcisz Allaha, a mormon ci napisze że trafisz do piekła bo jesteś katolikiem, też im uwierzysz?

Edytowane przez Asus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie tyle ile ludzi tyle sposobów postrzegania zarówno Boga,świata jak i wszystkiego innego. A z tego wynikać może,że tak naprawde nie da się poznać prawdy, być pewnym czegokolwiek będąc istotą materialną. Moj wniosek jest taki,że wszystko jest jednością w wielości i wielością w jedności. A wiec i Bog. Bog jako Praprzyczyna wszystkiego i jednoczesnie treść wszystkiego jest nami wszystkimi, przejawia się na tyle sposobow ile jest ludzkich istnień na tej ziemi i dla kazdego jest czyms innym. Idac dalej tym tropem w zaleznosci od tego jak postrzegamy Absolut tak Go doświadczamy tj. tak wygląda nasze zycie. Bo skoro wszystko jest jednoscia...

A wielosc religii? Dokladnie tak samo. Rzeczywistosc jest jedna ale w tym swiecie w ktorym obecnie zyjemy, istotne jest wlasnie to jak ja odbieramy a nie to jaka jest naprawde (bo tego i tak sie nie dowiemy teraz, mozemy tylko wierzyc).

A wiec pytanie "ktora religia jest prawdziwa" jest moim zdaniem pozbawione sensu a to dlatego ze odpowiedz nie istnieje lub inaczej, odpowiedzi jest tyle ile nas wszystkich.

A tak z drugiej strony patrzac to wiara sama w sobie w cokolwiek ale prawdziwa i niezachwiana jest najwiekszym darem, czyms co moze stanowic glowny a moze jedyny sens zycia i byc motywacja do dzialania. I moze po to wlasnie powstaly religie, zeby ludzkosc sie rozwijala, aby podażałała ku jakiemuś celowi... Bo owszem są tacy którym nie jest potrzebna żadna konkretna ideologia aby widzieć sens, ktorzy wlasnie dostrzegaja Absolut we wszystkim co ich otacza sami z siebie, ale nie jest to chyba czeste patrzac globalnie. Wiekszosc jednak potrzebuje identyfikować się z czymś, należeć do jakiejś grupy aby utwierdzać się w słuszności swoich przekonań aby mieć jakieś wzorce i autorytety, i to jest naturalne.

Takie jest moje zdanie;)

p.s.To mój pierwszy post na tym forum wiec przy okazji chcialabym powitac wszystkich:) Cudowne forum!! Trafilam tu przypadkiem i mam nadzieje zagoszcze na dlugo;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja od siebie tak napisze.

 

Jak to ja pojmuje. Znów historia z mego życia. Obiecuje że nie będe koloryzował :)

 

Poszłem kiedys z mamą do synagogi w krakowie. Oczywiście jak nie żyd musiałem coś za zwiedzanie zapłacić.

I w sumie nic mi nie utwkwiło w głowie z murów jak to że w każdym takim miejscu dziwnie się czuje zbiór dziwnych energii. Nie potrafię w żaden sposob sprecyzować tego jakie to energie no ale w głowie mi się nie ciekawo zrobiło.

 

No ale w owym czasie miałem dużo wędrówke po takich miejscach i np. byłem gdzieś w górach, dotarłem do zakonu dominikanów. Oczywiście wtedy byłem można powiedzieć coś na miarę zagorzałego chrześcijana, a może pełno urojeń, stwierdziłem że przed wejściem w to miejsce zdejmę buty i pójde na bosaka. Tak też zrobiłem, weszłem tylko w to miejsce energię znów zaczeły mi maksymalnie mieszać w głowie. Co to znaczy tu juz miałem typowe objawy tego mieszania, zaczepiłem jakiegoś brata albo ojca, mniejsza z tym nie o to tu chodzi, zaczołem pleśc coś tylko ja sam od siebie nie mówiłem a jakiś duch przez mnie. Odziwo nikt mi w tamtym miejscu nic nie powiedział na ten temat może się bali. A gdy odchodziłem tylko wyszłem można powiedzieć po za teren słyszłem długi okres dzwony i do tej pory mnie zastanawia czy rzeczywiście one biły czy to tamten okres mi takich rzeczy nastrugał.

 

Znów jestem u siebie w mieście i też jest zakon dominikanów i powiem szczerze też nie rewelacyjnie się czuje. Dziwie się zakonikom jak oni tam moga wytrzymać :). Albo mi miesza się w głowie albo widze jakieś kule energi innymi razy znów widze jakby się obraz oddalał. Przy tym często to uczucie takiego stojących włosów. Te miejsca są jakieś dziwne dla mnie i pamiętam od małego nie mieałem rewelacji z nimi z resztą zaobserwowałem typowy objaw u siebie w tych miejsca to non stop ziewanie i przy tym wcale mi się niechce spać.

 

O własnie to mnie dziwi dlaczego zawsze w kościele ziewam.

 

Myślę tez że w każdej po częsci jest prawda a nie które lubią się mocno koloryzować, zresztą chyba każda chce byc kolorowa tylko żeby jak najwięcej mieć swoich wyznawców.

 

Te religie, wiary to ja porównyje do przeciąganej liny, każdy na swoją drogę przeciąga choć i tak raczej idzie kiepsko, bo nie ma idealnej.

 

Jeden wątek się powtarza chyba w każdej religii duchy. Tylko gdzie nie gdzie inaczej to się nazywa.

 

Sam też najbardziej jestem przekonany do animizmu. Po prostu nie wadzi mi w niczym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
  • 2 tygodnie później...
Albo mi miesza się w głowie albo widze jakieś kule energi innymi razy znów widze jakby się obraz oddalał. Przy tym często to uczucie takiego stojących włosów. Te miejsca są jakieś dziwne dla mnie i pamiętam od małego nie mieałem rewelacji z nimi z resztą zaobserwowałem typowy objaw u siebie w tych miejsca to non stop ziewanie i przy tym wcale mi się niechce spać.

 

O własnie to mnie dziwi dlaczego zawsze w kościele ziewam.

 

 

Mam tan samo, tylko że ja odczuwam dziwną aurę, każdy kościół ma inne zabarwienie emocjonalne. I mają taką specyficzną "gęstą" atmosferę. Ja nie lubię przebywać w kościołach, no wyłączając stare drewniane cerkwie, pierwsze murowane kościoły, które powstały w średniowieczu, itp. Takie miejsca są dobre do przemyśleń no i atmosfera zadumy pomaga :)

 

A Bogowie moim okiem

Napiszę krótko i zwięźle

 

Każda religia ma coś ze sobą wspólnego. Każda ma prowadzić do szczęścia. A skoro jest jeden Bóg [prawie we wszystkich religiach] to ludzie tak na prawdę kłócą się tylko i wyłącznie o jego imię. U nas jest Jahwe, u muzułmanów Allah. Dla mnie zmieniają się tylko imiona.

 

Dlatego też nie rozumiem muzułmanów jak mogą zabijać ludzi w "obronie" swojej religii...

Brzydzę się wojnami na tle religijnym, tak samo jak i na tle rasowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzydzę się wojnami na tle religijnym, tak samo jak i na tle rasowym.

Wojna jak wojna, jak nie mieli innego pretekstu do jej wszczęcia, użyli religii

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda religia ma coś ze sobą wspólnego. Każda ma prowadzić do szczęścia. A skoro jest jeden Bóg [prawie we wszystkich religiach] to ludzie tak na prawdę kłócą się tylko i wyłącznie o jego imię. U nas jest Jahwe, u muzułmanów Allah. Dla mnie zmieniają się tylko imiona.

 

Owszem bo wywodzi się z jaskiń gdy kultywowano jedno bóstwo- naturę, siłę nieogarnioną sprowadzajacą desz, ogień, pioruny, powodującą wzrost trawy i drzew itd. Odnośnie pytania- nie wiadomo, dla mnie wszystkie a jedyna refleksja- wybieramy takie wyznanie jakie nam sie podoba i nam pasuje(wg. swoich preferencji), czyżby bóg/bogowie mieli istnieć na naszą komendę, być tacy jacy my chcemy by byli?? Wątpie by ktoś wyznawał boga z racjonalizmu, bo akurat te bóstwo wydaje mu sie najbardziej racjonalne i najbardziej prawdopodobne w istnieniu.

 

O własnie to mnie dziwi dlaczego zawsze w kościele ziewam. [/Quote]

 

Bo jest tam duże zagęszczenie ludzi korzystających z tego samgo tlenu co ty, w rezultacie po wdechu następuje wydech- wydech to pozbycie sie dwutlenku węgla. Dwutlenek węgla powoduje senność i wzbudza uczucie zapotrzebowania na tlen- wtedy ziewamy(bierzemy wielki oddech). W ciasnej klasie też można ziewać mimo że nie jesteśmy "śpiący".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

A skoro jest jeden Bóg [prawie we wszystkich religiach] to ludzie tak na prawdę kłócą się tylko i wyłącznie o jego imię. U nas jest Jahwe, u muzułmanów Allah. Dla mnie zmieniają się tylko imiona.

Owszem bo wywodzi się z jaskiń gdy kultywowano jedno bóstwo- naturę, siłę nieogarnioną sprowadzajacą desz, ogień, pioruny, powodującą wzrost trawy i drzew itd.

monoteizm nie pojawil sie rownoczesnie z istnieniem czlowieka :) czy tez cywilizacji, jak kto woli

nie jestem mocna w religioznawstwie czy tez historii - ale chyba bylo sporo systemow religijnych opartych na wielobostwie - u Egipcjan, Babilonczykow, Grekow czy Rzymian... zanim pojawil sie monoteizm

 

zatem wiara w jednego Boga nie jest czyms a priori, nie jest czyms co wszystkich wierzacych/wiekszosc religii laczy

Edytowane przez alathea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

monoteizm nie pojawil sie rownoczesnie z istnieniem czlowieka :) czy tez cywilizacji, jak kto woli

nie jestem mocna w religioznawstwie czy tez historii - ale chyba bylo sporo systemow religijnych opartych na wielobostwie - u Egipcjan, Babilonczykow, Grekow czy Rzymian... zanim pojawil sie monoteizm

 

zatem wiara w jednego Boga nie jest czyms a priori, nie jest czyms co wszystkich wierzacych/wiekszosc religii laczy

 

Masz rację w starożytnej Mezopotamii, Egipcie, Grecji, Rzymie, u Inków, Majów, Celtów, itd., itp. występowało zjawisko politeizmu. Pierwszym człowiekiem, który próbował przełamać wielobóstwo był faraon Echnaton, który niestety przez wprowadzenie kultu Atona[ukazywany jako dysk słoneczny] został skazany na pośmiertne zapomnienie. Później drugim przełomem było powstanie chrześcijaństwa jak sądzę... Chyba, że wcześniej jeszcze był ktoś inny :)

 

Ale tą kwestie pozostawiam do uzupełnienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

monoteizm nie pojawil sie rownoczesnie z istnieniem czlowieka :) czy tez cywilizacji, jak kto woli

nie jestem mocna w religioznawstwie czy tez historii - ale chyba bylo sporo systemow religijnych opartych na wielobostwie - u Egipcjan, Babilonczykow, Grekow czy Rzymian... zanim pojawil sie monoteizm

 

zatem wiara w jednego Boga nie jest czyms a priori, nie jest czyms co wszystkich wierzacych/wiekszosc religii laczy

 

Odwołujesz się do cywilizacji rozwiętych kulturowo,poglądowo i systemowo. Ja tu mówie o czasach jaskiń gdy była jedna wielka nieogarniona matka natura i co najwyżej duchy. Taki protoszamanizm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Później drugim przełomem było powstanie chrześcijaństwa jak sądzę... Chyba, że wcześniej jeszcze był ktoś inny :)

 

Hmm... Zastanawiam się czy celowo pominęłaś Judaizm, czy też nie? ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Zastanawiam się czy celowo pominęłaś Judaizm, czy też nie? ;D

 

To trochę grząski temat... Wiesz, czasami lepiej pominąć :D

 

Odwołujesz się do cywilizacji rozwiętych kulturowo,poglądowo i systemowo. Ja tu mówie o czasach jaskiń gdy była jedna wielka nieogarniona matka natura i co najwyżej duchy. Taki protoszamanizm.

 

Tak, czczenie natury było pierwszą "religią", bo ludzie bali się mocy żywiołów, dlatego chcieli czasami ich przebłagać. Oczywiście zawsze następuje postęp w dziedzinie kultury i nie tylko.

 

Takie pytanie, jest teraz na świecie jakaś wiara, która zakłada istnienie wielu bogów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O! Czyli celowo! Zgadzam się, jest dość grząski :D

 

Wiesz, jak to się mawia, każdy naród ma swoje charakterystyczne cechy.. Tak jak Polacy są podobno zawistni :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Takie pytanie, jest teraz na świecie jakaś wiara, która zakłada istnienie wielu bogów?

 

Jest trochę. Po pierwsze nadal istnieją wspólnoty pierwotne, po drugie masz choćby Azję, włączając w to Japonię, gdzie "Bogów jak mrówków" (vide Shinto), po trzecie w tzw. cywilizowanej Europie i Ameryce masz cały zestaw ruchów neopogańskich i pogańskich z różnymi konstruktami wyznaniowymi - począwszy od wymienianego już "Wszyscy Bogowie i Boginie to Jeden Bóg", poprzez "Wszyscy Bogowie to jeden Bóg a wszystkie Boginie to jedna Bogini" a skończywszy na politeiźmie. W sumie nie jest tego mało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest trochę. Po pierwsze nadal istnieją wspólnoty pierwotne, po drugie masz choćby Azję, włączając w to Japonię, gdzie "Bogów jak mrówków" (vide Shinto), po trzecie w tzw. cywilizowanej Europie i Ameryce masz cały zestaw ruchów neopogańskich i pogańskich z różnymi konstruktami wyznaniowymi - począwszy od wymienianego już "Wszyscy Bogowie i Boginie to Jeden Bóg", poprzez "Wszyscy Bogowie to jeden Bóg a wszystkie Boginie to jedna Bogini" a skończywszy na politeiźmie. W sumie nie jest tego mało.

 

nie wiem czemu wymieniałeś ruchy, a pominąłeś hinduizm, jedną z największych i najstarszą aktywna religie, także politeistyczną

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko zauważyłem pewną mocną zależność. Wierzymy w to co nam odpowiada a nie to co wydaje nam sie że powinno istnieć. Czyli chcemy by istniał taki bóg niż mielibyśmy wyznawać istniejącego ale nie odpowiadającego nam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj wielu takich monoteistycznych bogów to efekt megalomańskiego myślenia życzeniowego odpowiednio wg. wzoru cnót odpowiedniego dla danego regionu(stąd różnice między Bogiem a Buddą).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
nie wiem czemu wymieniałeś ruchy, a pominąłeś hinduizm, jedną z największych i najstarszą aktywna religie, także politeistyczną

 

O hinduizmie zwyczajnie zapomniałam :P

Wiem, niedopatrzenie takie, ale jak coś to rozwiewam wątpliwości, że może specjalnie to uczyniłam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
chrześcijaństwo uczy, że istnieje tylko jeden Bóg Jahwe

Jahwe to Bóg żydów, bóg narodowy, podobnie jak Odyn był najwyższym bogiem germanów. Bogiem chrześcijan jest Bóg stworzyciel, ten z pierwszych wersów ewangelii Św Jana. Jahwe jest istotą niżej w hierarchii duchowej niż Bóg stwórca. Można powiedzieć, że Jahwe był stworzony przez Boga-stwórcę, tak jak i wszystkie inne niższe hierarchie istot. Ale to jest o wiele bardziej skomplikowane. Rudolf Steiner pisze, że Jahwe należy traktować jako poziom w hierarchii, a nie jako konkretną istotę.

Lecture: Foundations of Esotericism: Lecture VII

 

Zresztą spotkałem się z osobą z Indii, która hierarchię aniołów nazywała bogami. Archanioł Michał to podobno ta sama istota, która była znana jako bóg Apollo. Ten podział czy jest jeden bóg czy wielu jest dość sztuczny. Jest jeden bóg stworzyciel, dla naszego układu słonecznego. Inne tradycje nazywają bogami różne istoty i mają do tego prawo. To tylko nazewnictwo i nie zmienia to przecież konstrukcji świata ani hierarchii duchowej.

Edytowane przez aron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jahwe to Bóg żydów, bóg narodowy, podobnie jak Odyn był najwyższym bogiem germanów.

Bogiem chrześcijan jest Bóg stworzyciel, ten z pierwszych wersów ewangelii Św Jana.

- podpisuje się w zupełności... :)

 

- Jahwe jest istotą niżej w hierarchii duchowej niż Bóg STWÓRCA.

- Można powiedzieć, że Jahwe był stworzony przez Boga-stwórcę, tak jak i wszystkie inne niższe hierarchie istot... ale to jest o wiele bardziej skomplikowane.

- Rudolf Steiner pisze, że Jahwe należy traktować jako poziom w hierarchii, a nie jako konkretną istotę.

- i tak jest w istocie... również i moim zdaniem... :)

Zresztą spotkałem się z osobą z Indii, która hierarchię aniołów nazywała bogami. Archanioł Michał to podobno ta sama istota, która była znana jako bóg Apollo.

- Ten podział czy jest jeden bóg czy wielu jest dość sztuczny.

- Jest jeden bóg stworzyciel, dla naszego układu słonecznego.

- nie ma wątpliwości STWÓRCA jest jeden... jak najbardziej, i na pewno nie jest nim sam JAHWE :)

- Jahwe to tylko "kamień" na Naszej Ludzkiej Drodze... który mamy rozpoznać w Sobie... choć i Jahwe "mieści się" niejako w STWÓRCY[bo Ten podział czy jest jeden bóg czy wielu jest dość sztuczny.] lecz jest w Nim w całkowitej Harmonii, co implikuje zupełnie inną Jego 'jakość' a wiec i Właściwość dla samego STWÓRCY...

- i do poszukiwania Tej "właściwości" został stworzony Człowiek... wyposażony we wszystko co konieczne aby za sprawą Własnej Wolnej Woli zechciał ją odnaleźć w Sobie... niejako Weryfikując co dla niego Samego jest "dobrem" a co "złem"... , choć i "dobro i zło" pracują na To aby się Przebudził,... raczej :)

 

- Inne tradycje nazywają bogami różne istoty i mają do tego prawo...

-To tylko nazewnictwo i nie zmienia to przecież konstrukcji świata ani hierarchii duchowej.

- hmm... no właśnie :), ciekawe kiedy do innych to w końcu dotrze... Amen. :)

- świetny post aron... dzięki :))

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam problem, nie wiem w co wierzyć.

 

No aż muszę coś napisać ;) Chłopie, nikt za ciebie wiary nie wybierze, a to która z nich jest prawdziwa a która nie, wiedzą tylko Bogowie. Nam raczej nigdy nie będzie dane się dowiedzieć. Ważne jest to, w której z nich ty się odnajdujesz. Są też tacy, którzy w Boga/Bogów nie wierzą w ogóle, i mają się dobrze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jahwe to Bóg żydów, bóg narodowy, podobnie jak Odyn był najwyższym bogiem germanów. Bogiem chrześcijan jest Bóg stworzyciel, ten z pierwszych wersów ewangelii Św Jana. Jahwe jest istotą niżej w hierarchii duchowej niż Bóg stwórca. Można powiedzieć, że Jahwe był stworzony przez Boga-stwórcę, tak jak i wszystkie inne niższe hierarchie istot. Ale to jest o wiele bardziej skomplikowane. Rudolf Steiner pisze, że Jahwe należy traktować jako poziom w hierarchii, a nie jako konkretną istotę.

Lecture: Foundations of Esotericism: Lecture VII

 

Zresztą spotkałem się z osobą z Indii, która hierarchię aniołów nazywała bogami. Archanioł Michał to podobno ta sama istota, która była znana jako bóg Apollo. Ten podział czy jest jeden bóg czy wielu jest dość sztuczny. Jest jeden bóg stworzyciel, dla naszego układu słonecznego. Inne tradycje nazywają bogami różne istoty i mają do tego prawo. To tylko nazewnictwo i nie zmienia to przecież konstrukcji świata ani hierarchii duchowej.

 

Tylko, że to są prywatne dyrdymały pana Steinera. Trochą oparte na hierarchiczności istniejącej w Kabale. Jeśli komuś pasuje spojrzenie kabalistyczne to ok. Tylko, że to jest jedynie pewna systematyzacja na gruncie kabalistycznym. Nie ma nic wspólnego z innymi systemami. Nie wszystkie religie zakładają hierarchiczność w obrębie panteonu bóstw.W jednych jest, w innych nie ma. Z kolei w trzecich jest, ale trudno czasem określić wyraźnie jej formę i granice.

Apollo to androgyniczna Bozia grecka z łukiem i lirą.Nie wiem co miałby mieć wspólnego z Arch. Michałem, śmigającym z mieczem i ubijającym demony.

A co do tematu to każda religia to po prostu pewna wizja rzeczywistości duchowej, ziemskiej i ich wzajemnych relacji. Wszystkie religie są fałszywe, bo to ludzkie systematyzacje i subiektywne teorie na temat.Wyznawcy poszczególnych religii, są oszukiwani na różne sposoby.Np. hinduiści wierzą w jakąś karmę, którą muszą odpracować. Więc zasuwają na polu u Swamiego dniami i nocami. Jak Swami zechce to im zapłaci, ale jak swoim Trzecim Okiem uzna, że za dużo nagrzeszyli w poprzednim wcieleniu to nie zapłaci im ani grosza i będą musieli żreć korę z drzew, aby zaspokoić głód.

Chrześcijanie noszą swój krzyż pański z nadzieją, że chociaż po śmierci będzie im dobrze, bo za noszenie krzyża czeka ich nagroda.No i grzecznie słuchają się swojej Bozi, która oczekuje od nich bezwzględnej uległości.Bo jak będą niegrzeczni to do Piekła trafią.

Jest też podejście dużo zdrowsze - wiedźmowate.Wiedźmy i Wiedźmowie ogólnie głęboko w czterech literach mają religie i ich mitologie. Jak jakiejś Bozi potrzebują do czarów to ją wzywają, a potem nie przejmują się nią tak jak emeryt nie przejmuje się listonoszem po tym jak przyniesie mu emeryturę do domu.Nie noszą krzyża pańskiego, nie odrabiają karmy, bo mają je głęboko w czterech literach.Nie słuchają księdza na kogo głosować w nadchodzących wyborach i czemu w Smoleńsku zginęli nie ci co trzeba, ani Swamiego o tym kim byli w poprzednich życiach i ile darmowej pańszczyzny muszą za to odpracować na polu.Nie przejmują się też Rudolfami Steinerami i ich konfabulacjami z tyłka wziętymi. Nie walczą ze swoim Cieniem, bo wiedzą, że nic takiego nie istnieje.Nie walczą ze swoim Ego, bo wiedzą, że własne Ja jest tym o co warto walczyć zawsze.Tyle;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No aż muszę coś napisać ;) Chłopie, nikt za ciebie wiary nie wybierze, a to która z nich jest prawdziwa a która nie, wiedzą tylko Bogowie. Nam raczej nigdy nie będzie dane się dowiedzieć. Ważne jest to, w której z nich ty się odnajdujesz. Są też tacy, którzy w Boga/Bogów nie wierzą w ogóle, i mają się dobrze ;)

 

tylko tutaj jest problem gdyż godzę się z kilkoma poglądami satanizmu filozoficznego, kilkoma chrześcijańskimi... nie mogę znaleść czegoś z czym bym się zgadzał w 100%, a nie zamierzam wierzyć w coś gdy mam jakieś wątpliwości czy inne zdanie na pewne kwestie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko tutaj jest problem gdyż godzę się z kilkoma poglądami satanizmu filozoficznego, kilkoma chrześcijańskimi... nie mogę znaleść czegoś z czym bym się zgadzał w 100%, a nie zamierzam wierzyć w coś gdy mam jakieś wątpliwości czy inne zdanie na pewne kwestie..

 

Jak coś przyjmujesz to w całości, albo w ogóle. Jeśli potrzebujesz jakiejś etykietki, to musisz być świadomy, co się z nią wiąże.Np. jesteś katolikiem nie parasz się ezoteryką itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mahadeva

Jest też podejście dużo zdrowsze - wiedźmowate.Wiedźmy i Wiedźmowie ogólnie głęboko w czterech literach mają religie i ich mitologie. Jak jakiejś Bozi potrzebują do czarów to ją wzywają, a potem nie przejmują się nią tak jak emeryt nie przejmuje się listonoszem po tym jak przyniesie mu emeryturę do domu.Nie noszą krzyża pańskiego, nie odrabiają karmy, bo mają je głęboko w czterech literach.Nie słuchają księdza na kogo głosować w nadchodzących wyborach i czemu w Smoleńsku zginęli nie ci co trzeba, ani Swamiego o tym kim byli w poprzednich życiach i ile darmowej pańszczyzny muszą za to odpracować na polu.Nie przejmują się też Rudolfami Steinerami i ich konfabulacjami z tyłka wziętymi. Nie walczą ze swoim Cieniem, bo wiedzą, że nic takiego nie istnieje.Nie walczą ze swoim Ego, bo wiedzą, że własne Ja jest tym o co warto walczyć zawsze.Tyle;)

W historii ludzkości wiele wiedźm za swoje zdrowe podejście płaciło cenę płonąc na stosie, lub było lub jest zmuszonych żyć na marginesie społeczeństwa bo ich praktyki nie są tolerowane przez resztę. Nie jest to aż taka sielanka jak piszesz. Co do karmy to można nie wierzyć w jej istnienie, ale to nie znaczy, że się uniknie jej konsekwencji, tak samo jak nie wierząc w przyciąganie ziemskie nie uniesiemy się w powietrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jakiejś Bozi potrzebują do czarów to ją wzywają, a potem nie przejmują się nią tak jak emeryt nie przejmuje się listonoszem po tym jak przyniesie mu emeryturę do domu.

 

Idealnie tu pasuje mój ulubiony cytat z Terry'ego Pratchetta:

"Większość czarownic nie wierzy w bogów. Wiedzą naturalnie, że bogowie istnieją. Czasami ubijają z nimi różne interesy. Ale nie wierzą w nich. Zbyt dobrze ich znają. To tak jakby wierzyć w listonosza."

 

Jak coś przyjmujesz to w całości, albo w ogóle. Jeśli potrzebujesz jakiejś etykietki, to musisz być świadomy, co się z nią wiąże.Np. jesteś katolikiem nie parasz się ezoteryką itp.

 

Zawsze można stworzyć coś swojego, bardziej lub mniej sensownego. Bycie wolnomyślicielem nie jest proste, wygodniej jest przyjść na gotowe i przyjąć konkretne wierzenia jako pewnik.

 

Nie jest to aż taka sielanka jak piszesz.

 

Oczywiście, że nie jest. Sęk w tym, że nie jest to droga dla wszystkich (tak jak np. chrześcijaństwo). Nawet jeśli ktos się z tym rodzi i tak trzeba przejść długą drogę, żeby zostać wiedźmą czy wiedźmakiem w pełni. Co do ceny - mnie życie niejako poza grupami społecznymi zupełnie nie przeszkadza. Wystarczy niewielka liczba prawdziwych przyjaciół, żeby to zrównoważyć.

 

Co do karmy to można nie wierzyć w jej istnienie, ale to nie znaczy, że się uniknie jej konsekwencji, tak samo jak nie wierząc w przyciąganie ziemskie nie uniesiemy się w powietrze.

 

Przyciąganie jest rzeczą jak najbardziej badalną i mierzalną. Karma póki co do tej grupy się nie zalicza ;)

 

Każde działanie powoduje różnego rodzaju skutki, których nie jesteśmy w stanie przewidziec. Możliwości są de facto trzy: plusowa, minusowa i zerowa. Nie trzeba od razu stosować wschodnich pożyczek i nazywać tego karmą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko tutaj jest problem gdyż godzę się z kilkoma poglądami satanizmu filozoficznego, kilkoma chrześcijańskimi... nie mogę znaleść czegoś z czym bym się zgadzał w 100%, a nie zamierzam wierzyć w coś gdy mam jakieś wątpliwości czy inne zdanie na pewne kwestie..

 

To proste: bądź własnowiercą :) Ja jestem :)

Własnowierstwo: Własnowierca

 

Mam nadzieję, że zaspokoiłem Twoją potrzebę etykietowania się :P moja bowiem została zaspokojona kiedy określiłem się własnowiercą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie lubią sobie komplikować życie dodając coraz to nowe pojęcia i systemy, teraz jeszcze własnowierstwo i jego schematy.

Dlaczego mamy tendencje do tego, ze co chwila zamykamy się w nowych, wymyślonych przez kogoś zasadach..?

Kolejna szufladka pt. Własnowierstwo, podczas gdy nieuporządkowane są pozostałe. Szafka się rozrasta, a z tym coraz większy bajzel..

Po prostu cieszcie się życiem, żyjcie zgodnie z własnym sumieniem, traktujcie innych tak jak chcielibyście być traktowani, a szafkę, która ugina się pod ciężarem tych zaśmieconych przez różne teorie szufladami, wyrzućcie.

Finito

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko tutaj jest problem gdyż godzę się z kilkoma poglądami satanizmu filozoficznego, kilkoma chrześcijańskimi... nie mogę znaleść czegoś z czym bym się zgadzał w 100%, a nie zamierzam wierzyć w coś gdy mam jakieś wątpliwości czy inne zdanie na pewne kwestie..

 

Najważniejsze to umieć kreować własny światopogląd. No bo tak na dobrą sprawę... po co tak koniecznie chcesz się sklasyfikować, przypisać do jakiejś religii ? Ot np moje pojmowanie świata nie pasuje do żadnej znanej mi religii (mimo, że pewnie zawiera spore elementy kilku), i czuję się z tym bardzo dobrze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze to umieć kreować własny światopogląd. No bo tak na dobrą sprawę... po co tak koniecznie chcesz się sklasyfikować, przypisać do jakiejś religii ? Ot np moje pojmowanie świata nie pasuje do żadnej znanej mi religii (mimo, że pewnie zawiera spore elementy kilku), i czuję się z tym bardzo dobrze ;)

ja jednak nie czuje się z tym najlepiej...

 

głównie to dlatego "A gdzie dwóch albo trzech zbierze się w imię moje, tam Ja jestem pośród nich"

 

rozumiem to że jednak musi być też ktoś kto utozsamia sie z moimi pogladami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że to są prywatne dyrdymały pana Steinera. ... Nie przejmują się też Rudolfami Steinerami i ich konfabulacjami z tyłka wziętymi.

Człowieku ogarnij się. Możesz sobie wierzyć w co chcesz, albo nie wierzyć. Poczytaj sobie najpierw ze zrozumieniem żebyś wiedział o czym piszesz i o kim piszesz, bo Steinerowi do pięt nie dorastasz. Z jego ścieżką duchową i metodami poznania i jego pracą każdy może się zapoznać. A jakie są twoje dokonania?

 

Rzecz w tym, że ty w ogóle nie masz pojęcia czym jest hierarchia. Nawet w świecie fizycznym jest hierarchia istot: minerały, rośliny, zwierzęta, ludzie. I nie chodzi tu hierarchię typu lepszy-gorszy, tylko o poziom rozwoju w ewolucji istot i świata.

Wydaje ci się, że te hierarchie to dyrdymały, bo nie starcza ci rozumu i żeby pojąć jak świat jest zbudowany.

 

Nie walczą ze swoim Ego, bo wiedzą, że własne Ja jest tym o co warto walczyć zawsze.

Trochę bełkotliwa ta wypowiedź. Co to niby jest własne Ja? Akurat wszystkie wielkie tradycje duchowe rozróżniają między Ego i wyższym Ja.

 

Może dla ciebie ścieżka Wiedźm tak jak ty ją opisujesz jest odpowiednia. Może właśnie dlatego, że nie dojrzałeś to bardziej zaawansowanych ścieżek. Z tego co piszesz wynika, że nawet o magii mało wiesz, bo sprowadzasz ją do poziomu rzucania zaklęć, czary-mary...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyciąganie jest rzeczą jak najbardziej badalną i mierzalną. Karma póki co do tej grupy się nie zalicza.

Przyciąganie jest zjawiskiem związanym z działaniem sił świata fizycznego, dlatego można ją badać i mierzyć sposobami fizycznymi. Karma nie zalicza się do tej grupy, bo to siły niefizyczne i jeśli już ktoś chce ją poznawać to również niefizycznymi środkami poznawczymi.

Możesz sobie wierzyć w nią lub nie. Twoja sprawa. Do jej poznania trzeba dojrzeć. I tu się znakomicie wpisuje twój cytat z Pratchetta. Ci co poznali nie muszą wierzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do jej poznania trzeba dojrzeć.

 

Wolę poczekac aż wyjdzie z mody i ezoświatek znajdzie inne dziwne pojęcie, którego znaczenie przekręci i ktorym będzie się napawal ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko tutaj jest problem gdyż godzę się z kilkoma poglądami satanizmu filozoficznego, kilkoma chrześcijańskimi... nie mogę znaleść czegoś z czym bym się zgadzał w 100%, a nie zamierzam wierzyć w coś gdy mam jakieś wątpliwości czy inne zdanie na pewne kwestie..

I bardzo dobrze. Tak trzymaj. Nie musisz w nic wierzyć. Zacznij poznawać, medytować, rozwijać w sobie wyższe, duchowe środki poznania (poprzez rozwój czakr). Mały krok naprzód oparty o własne poznanie jest lepszy niż przyjęcie na wiarę nawet bardzo rozbudowanych systemów wierzeń. Chociaż z drugiej strony, czasem warto się oprzeć w swoich poszukiwaniach o jakąś tradycję duchową, co nie znaczy przyjąć ją bezkrytycznie. Ja czytam książki z różnych tradycji duchowych i z każdej czerpię to co uważam za wartościowe. Być może kiedyś stwierdzisz, że jednak jakaś ścieżka czy tradycja ci odpowiada bardziej niż inne, i może nawet zaczniesz się z nią utożsamiać. Pamiętaj jednak, że zawsze można zmienić zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pojęcie, którego znaczenie przekręci i ktorym będzie się napawal ;)

 

O jakim przekręcaniu znaczeń piszesz? Bo chyba nie o takim, jakie opisał Szaman_Wiejski. To, że niektórzy tak robią, w niczym nie zmienia działania praw karmicznych.

 

Po czytaniu twoich postów i Szaman_Wiejski nasuwa mi się jeden wniosek. Wydaje się wam, że jesteście takimi wolnomyślicielami i olewacie tradycyjne systemy. Mam wrażenie, że jednak wylewacie dziecko razem z kąpielą, bo pewnych rzeczy po prostu nie rozumiecie. Oczywiste jest, że każda tradycja zarasta jakimiś chwastami ludzkiej głupoty, chociażby z tego powodu, że ci którzy idą za osobami, które dały początek danej tradycji np. Budda, czy Jezus, nie są już tak zaawansowane w rozwoju i nie rozumieją wszystkiego co nauczyciel im przekazał. Nie znaczy to jednak, że wszystko co dana tradycja ze sobą niesie jest bezwartościowe. Trochę pokory. Często można uważać coś za głupie, tylko dlatego, że jest się samemu za głupim żeby to zrozumieć. Bardzo powszechne zjawisko.

Edytowane przez aron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że niektórzy tak robią, w niczym nie zmienia działania praw karmicznych.

 

Karmicznych czy ezokarmicznych? bo to jednak pewna różnica.

 

Po czytaniu twoich postów i Szaman_Wiejski nasuwa mi się jeden wniosek. Wydaje się wam, że jesteście takimi wolnomyślicielami i olewacie tradycyjne systemy.

 

Nasunął Ci się zdecydowanie zły wniosek. Nie mam nic przeciwko tradycyjnemu systemowi (sam zresztą w takim "siedzę"). Takie oskarżenie powinieneś raczej wyartykułowac w stronę współczesnych ezoteryków. Obecnie moda jest taka, że wybiera się różne rzeczy z różnych systemów, miesza je z innymi niekoniecznie pasującymi. W dodatku nastepuje przedefiniowanie pojęć - karma w wydaniu ezo często ma się nijak do "oryginału" pochodzącego z religii dharmicznych. Z punktu widzenia hinduizmu np. bezkastowcy w ogóle nie podlegają prawu karmy i nie reinkarnują w przyszłe wcielenia. Rodzą się, umierają i na tym koniec.

 

Często można uważać za głupie coś, tylko dlatego, że jest się samemu za głupim żeby to zrozumieć.

 

Z ust mi to wyjąłeś. Pewna grupa ezoludzi jest zbyt głupia, żeby poszukać skąd de facto pochodzi to w co bezmyślnie wierzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest też podejście dużo zdrowsze - wiedźmowate.

Wiedźmy i Wiedźmowie ogólnie głęboko w czterech literach mają religie i ich mitologie.

hmm... miło nam SZAMANIE w końcu wiedzieć do czego służą Ci cztery litery... ;)

 

Jak jakiejś Bozi potrzebują do czarów to ją wzywają, a potem nie przejmują się nią tak jak emeryt nie przejmuje się listonoszem po tym jak przyniesie mu emeryturę do domu.

hmm... naprawdę ?:]

hmm... z tEGO wynika ze zawsze "jakaś Bozia" jest tylko na skinienie twEgo paluszka... doprawdy??? tak uważasz że Wszystko nawet "Bozie" są tylko na spełnianie Twoich Egoistycznych zachcianek ???

- i na Tym ???... niby miałby opierać się Świat i jego Istnienie... ??? ;>

 

Nie noszą krzyża pańskiego, nie odrabiają karmy, bo mają je głęboko w czterech literach.

hmm... niedługo tyle świętości będzie w tych Twoich 4literach... iż niebawem będziesz uważał ją za świętą, a może i już tak jest, raczej ;)^

 

Nie słuchają księdza na kogo głosować w nadchodzących wyborach i czemu w Smoleńsku zginęli nie ci co trzeba, ani Swamiego o tym kim byli w poprzednich życiach i ile darmowej pańszczyzny muszą za to odpracować na polu.

hmm... o czym ty mówisz ???... przecież Wiara wcale nie polega na słuchaniu Księdza, a na Pracy nad Sobą Samym... :)

- jeśli myślisz ze "Wiara" to Ksiądz... to chyba słuchasz się tych swoich 4liter, raczej...

 

Nie przejmują się też Rudolfami Steinerami i ich konfabulacjami z tyłka wziętymi.

... hekm... no jasne gdzież tam jemu do WielkiEGO SZamana...

 

- Nie walczą ze swoim Cieniem, bo wiedzą, że nic takiego nie istnieje.

- Nie walczą ze swoim Ego, bo wiedzą, że własne Ja jest tym o co warto walczyć zawsze.Tyle;)

hmm... tylko że własne Ja, to trochę skomplikowana sprawa, wiec wszystko zależy od tEgo które JA stanowi Twoją "boskość" , raczej... ;)^

- tyle... ;)

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karmicznych czy ezokarmicznych? bo to jednak pewna różnica.

Jaka? Nie wiem co ty rozumiesz przez ezokarmę?

Ja pisząc o karmie mam na myśli moją wiarę w to, że tak jak traktuję innych tak będę traktowany, a to co zrobię złego czy dobrego to do mnie wróci.

Karma

Chyba nie zamierzasz teraz udowadniać, że podejście dharmiczne jest jedynie słuszne i lepsze od hinduskiego czy innego?

 

Może napisz jak to jest widziane w "twoim" systemie.

 

Ja akurat odwołuję się do tego co pisał o karmie Steiner.

Karmic Relationships: Esoteric Studies

Rudolf Steiner Archive: Lectures

Jego podejście do reinkarnacji też jest różne od buddyjskiego. Ale co z tego?

Lecture: Buddha and Christ

 

Jeśli nasunął mi się zły wniosek co do twoich wypowiedzi, czy twojej osoby to przepraszam.

Po twoich wypowiedziach

Wolę poczekac aż wyjdzie z mody i ezoświatek znajdzie inne dziwne pojęcie, którego znaczenie przekręci i ktorym będzie się napawal ;)

 

Przyciąganie jest rzeczą jak najbardziej badalną i mierzalną. Karma póki co do tej grupy się nie zalicza ;)

Każde działanie powoduje różnego rodzaju skutki, których nie jesteśmy w stanie przewidziec. Możliwości są de facto trzy: plusowa, minusowa i zerowa.

odniosłem być może mylne wrażenie, że nabijasz się z tego, że ktoś w ogóle wierzy w karmę.

Nawiasem mówiąc Steiner powiedział, że w przyszłości (u niektórych osób już) u ludzi się rozwinie organ, który pozwoli na przewidzenie skutków swoich działań. Poznanie tego co spowodowało dane zdarzenie w naszym życiu (jako skutek karmiczny) jest możliwe na drodze medytacji, jest to całkiem konkretne ćwiczenie ezoteryczne. Więc jak widzisz niektórzy mają wiedzę na ten temat i środki poznawcze do poznawania karmy.

Edytowane przez aron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasunął Ci się zdecydowanie zły wniosek. Nie mam nic przeciwko tradycyjnemu systemowi (sam zresztą w takim "siedzę"). Takie oskarżenie powinieneś raczej wyartykułowac w stronę współczesnych ezoteryków. Obecnie moda jest taka, że wybiera się różne rzeczy z różnych systemów, miesza je z innymi niekoniecznie pasującymi. W dodatku nastepuje przedefiniowanie pojęć - karma w wydaniu ezo często ma się nijak do "oryginału" pochodzącego z religii dharmicznych. Z punktu widzenia hinduizmu np. bezkastowcy w ogóle nie podlegają prawu karmy i nie reinkarnują w przyszłe wcielenia. Rodzą się, umierają i na tym koniec.

- ależ przecież Nikt tu nie ma Nic przeciwko Tradycji... ;)

- tradycje są Dobre, bo dzięki nim można spojrzeć na Jedno i To Samo z rożnych punktów widzenia... :)

- ale najgorzej jak Ktoś widzi tylko To co koło niego i Nic dalej... raczej :)^

- większość Tradycji przenika się na wzajem... i w Tym jest ukryta ich Prawda, a nie w szczególikach które tylko kamuflują "rdzeń"... wiec? nie widzę w Tym nic złego.

- Owszem można wyznawać Jedno, ale szukać powiązań można i u innych... jak najbardziej... :)^

 

Z ust mi to wyjąłeś. Pewna grupa ezoludzi jest zbyt głupia, żeby poszukać skąd de facto pochodzi to w co bezmyślnie wierzą.

hmm... z drugiej strony to wygląda jednak tak, ze to Ty po Nim zmałpowałeś, raczej ;)

- i która strona jest prawdziwsza... ? ;)^

 

--- pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ust mi to wyjąłeś. Pewna grupa ezoludzi jest zbyt głupia, żeby poszukać skąd de facto pochodzi to w co bezmyślnie wierzą.

No to poszukałem. I co to ma niby znaczyć, że moja wiara jest głupia?

Akurat wyrażając swoje zdanie o funkcjonowaniu głupoty, odnosiłem się do wypowiedzi Szamana, który po prostu poleciał po rożnych tradycjach bez najmniejszego szacunku dla nich. Popełniłem błąd łącząc to z tobą. Jednak z twojej wypowiedzi można wysnuć wniosek, że wiarę w "ezokarmę", cokolwiek przez to rozumiesz, uważasz za bezmyślną. Być może dlatego, że wydaje ci się nieracjonalna. Bo zauważam w twoich wypowiedziach pewny racjonalizm, który mi się zresztą podoba. Rzecz w tym, że będąc racjonalnym można łatwo pominąć pewne fakty, o których się po prostu nie wie, a co za tym idzie dojść do mylnych wniosków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedźmy i Wiedźmowie ogólnie głęboko w czterech literach mają religie i ich mitologie. Jak jakiejś Bozi potrzebują do czarów to ją wzywają, a potem nie przejmują się nią tak jak emeryt nie przejmuje się listonoszem po tym jak przyniesie mu emeryturę do domu.Nie noszą krzyża pańskiego, nie odrabiają karmy, bo mają je głęboko w czterech literach.Nie słuchają księdza na kogo głosować w nadchodzących wyborach i czemu w Smoleńsku zginęli nie ci co trzeba, ani Swamiego o tym kim byli w poprzednich życiach i ile darmowej pańszczyzny muszą za to odpracować na polu.Nie przejmują się też Rudolfami Steinerami i ich konfabulacjami z tyłka wziętymi. Nie walczą ze swoim Cieniem, bo wiedzą, że nic takiego nie istnieje.Nie walczą ze swoim Ego, bo wiedzą, że własne Ja jest tym o co warto walczyć zawsze.Tyle;)

 

A tu się częściowo nie zgodzę. Tzn. nie zgodzę się z tym, że wiedźmy i wiedźmowie mają głęboko gdzieś religie i ich mitologie. Być może jakaś ich część rzeczywiście tak ma. Inna część, ta, do której sama się zaliczam, ma zupełnie inaczej. Funkcjonuje jak najbardziej w ramach konkretnej/konkretnych religii i jej/ich mitologii. Niekoniecznie w ogóle wzywają jakiekolwiek bóstwa do czarów (takie podejście trąci chaocką godformą, praktyka jednak wskazuje, że bogowie to byty bardzo konkretne, namacalne wręcz, o bardzo wyrazistych osobowościach i charakterach), choć często korzystają z "prezentu" będącego pewnymi od owych bóstw otrzymanymi umiejętnościami czy zdolnościami. Zwykle owe umiejętności bądź zdolności zostają delikwentowi podarowane lub u niego wzmocnione w jakimś konkretnym, wygodnym dla danego bóstwa celu.

 

Wiedźmy/wiedźmowie zawierają z bogami pakty. I wcale nie dotyczące pomocy w jednej konkretnej sprawie. To... pakty na życie. Osoba osadzona w tradycyjnych systemach indoeuropejskich, a z dala trzymająca się od wszelkich steinerowskich antropozofii, teozofii i innych okultyzmów będących radosnymi eklektycznymi mieszankami - to zaczerpnięte z jednego źródła, śmo z innego - a nic dobrze i w pełni, wybiera sobie paradygmat religijny, w którym funkcjonuje. Lub... bywa wybrana, by w konkretnym paradygmacie się umiejscowić. Często jest tak, że otrzymuje rodzaj oferty, na którą może odpowiedzieć pozytywnie lub się na nią wypiąć, wszystko zależy od tego, co dane bóstwo za wierność sobie komuś takiemu oferuje i jak bardzo to coś oferowanego jest dla tej osoby cenne. No i czego owo bóstwo w zamian wymaga. Niekiedy taki ludź zawiera pakt na całe życie, składa przysięgę wyłączności wobec konkretnego panteonu - bo tego wymaga umowa, w której zapłatą ze strony konkretnego bóstwa jest coś, co sobie niezwykle ceni. Bywa również, że ceną za to coś niezwykle cennego ze strony takiej osoby jest rezygnacja z realizacji własnych przyziemnych celów na rzecz hm... swego rodzaju wspierajacej "służby" wspólnocie wyznawców danej religii czy systemu. Lub konkretnym egzemplarzom owych wyznawców. Pomijając oczywistą cenę za sam fakt bycia wiedźmą, a tą ceną jest brak jakiejkolwiek grupowej afiliacji i często sypiące się w gruzy życie emocjonalne. Coś za coś, coś cenniejszego za coś mniej znaczącego - a wiedźmą/wiedźmakiem się nie bywa, się jest... i zachodzi tu odwieczny dylemat między "być" i "mieć", jednak rozumiany w zupełnie inny sposób niż widzą to ezoterycy czy chrześcijanie. Chcesz MIEĆ poukładane, spokojne, bezpieczne i bezstresowe życie - nie możesz BYĆ wiedźmą/wiedźmem, możesz co najwyżej ZAJMOWAĆ SIĘ czarami, od święta i w konkretnych potrzebach. Chcesz wiedźmą/wiedźmakiem BYĆ - bądź gotów/gotowa na poniesienie wysokiej i dotkliwej ceny... wybierasz, co się dla ciebie bardziej liczy.

 

Życie jest sztuką dokonywania wyborów. Życie wiedźmy/wiedźmaka jest nią znacznie bardziej jeszcze. Trzeba być świadomym, czym się za co płaci. I trzeba umieć ustawić sobie priorytety... chcesz wiedzieć, rozumieć, czuć świat całym/całą sobą, docierać do jego sedna i naginać rzeczywistość dla tych, dla których masz to robić - musisz pogodzić się z faktem, że na bycie szczęśliwą żoną/partnerką/kochanką i matką/ich męskimi odpowiednikami może ci w tym życiu już miejsca nie wystarczyć... a wybór należy wyłącznie do ciebie - wybierasz to, co dla ciebie ważniejsze, wiedząc, że wszystkiego mieć nie możesz.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

steinerowskich antropozofii, teozofii i innych okultyzmów będących radosnymi eklektycznymi mieszankami - to zaczerpnięte z jednego źródła, śmo z innego - a nic dobrze i w pełni,

Eklektyzm

Wykazujesz się kompletną ignorancją w tym temacie. Antropozofia rzeczywiście nawiązuje do różnych tradycji, głównie różokrzyża, w tym sensie, że omawia różne tradycje lub korzysta z medytacji np, różokrzyża ale:

- Po pierwsze, nie jest jakąś radosną eklektyczną twórczością. Jest całkiem poważną ścieżką duchową, drogą do wtajemniczenia, więc twoja uwaga jest nie na miejscu.

- Po drugie, jest oryginalna, chociaż to raczej niestosowne słowo w tym kontekście. Antropozofia ma swoje źródło w szkole duchowej Archanioła Michała. Wnosi do tradycji ezoterycznej nowe rzeczy, np. całkowicie nie znane wcześniej poza wąskim kręgiem wtajemniczonych ezoteryczne podejście do chrześcijaństwa. Omawia rolę Archanioła Michała jako pośrednika współczesnego człowieka w drodze do Chrystusa, co jest związane z rolą Archanioła Michała jako ducha epoki, więc siłą rzeczy inne tradycje, wcześniejsze nie mogły o tym mówić. Sama w sobie jest nową ścieżką wtajemniczenia, różniącą się nawet od alchemicznej tradycji różokrzyża. Dodatkowo antropozofia ma zastosowanie w bardzo praktycznych dziedzinach życia, np. pedagogice, sztuce (eurytmia, architektura organiczna), medycynie.

- Po trzecie, czy znasz w ogóle jakąś dużą liczącą się tradycję, która by w jakiś sposób nie wyrastała z wcześniejszych?

- Po czwarte, czy rozumiesz termin eklektyzm? Bo jeśli wziąć tą definicję z wikipedii to używasz go nieprawidłowo i bez zrozumienia.

 

Ja się o wiedźmach wolę nie wypowiadać bo się nie znam. Tak samo polecam innym nie wypowiadać się w tak ignorancki sposób o antropozofii, czy o innych tradycjach, zanim się nie zapoznają chociażby z jakąś podstawową literaturą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hych... no to dzień uratowany :D

Postawienie zarzutu niezrozumienia stosowanych terminów religioznawcy z kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym jako redaktora prasy naukowej, uczestniczącemu w kilku pomniejszych projektach wikiźródłowych i wikipedycznych jest tyleż nieuprzejme, co zabawne :D

 

Ale dobrze, po kolei:

 

1. Słowa "eklektyczny" używam na podstawie nie Wikipedii, ale znacznie bardziej oldskulowego źródła - Słownika Wyrazów Obcych Władysława Kopalińskiego (wyd. V, Wiedza Powszechna, Warszawa 1968), gdzie stoi jak wół:

eklektyzm filoz. łączenie w jedną (zazw. niespójną) całość teorii, koncepcji, pojęć i tez, wybranych z różnych kierunków filoz., systemów, doktryn (por. synkretyzm).
Co moim zdaniem do antropozofii jak najbardziej da się odnieść. Nawet na podstawie tego fragmentu z Wikipedii:
W tym sensie antropozofia jest współczesną formą chrześcijańskiej gnozy (ma swoje analogie zarówno w antycznej mistyce filozoficznej, np. neoplatońskiej, jak i inicjacyjnych szkołach orientalnych, np. buddyjskich). Aby podkreślić różnice między tradycyjną mistyką a antropozofią Steiner nazywał tę ostatnią "nauką duchową" (Geisteswissenschaft), rozumiejąc ją jako próbę obiektywnego badania rzeczywistości duchowej bez jednostronności zarówno mistyki, jak i nowożytnej nauki.
Gdyby nie niepotrzebny moim zdaniem kompilacjonizm, uznałabym ją nawet za system sensowny i bliski celtyckiemu, więc indoeuropejskiemu druidyzmowi, jednakże najwyraźniej Steiner starał się wyważyć dawno już w natywnych, nieskażonych bliskowschodnim z pochodzenia chrześcijaństwem tradycjach europejskich otwarte drzwi, nie mając przy tym odwagi całkowicie się od chrześcijaństwa odwrócić, mimo że wiele jego tez (np.:
Antropozofia Rudolfa Steinera jest metodą poszerzenia świadomości. Ma źródła w okultyzmie i ezoteryce i zawiera elementy gnostycyzmu i różokrzyżostwa. Akceptuje astrologię i reinkarnację, z tą jednak różnicą, iż Steiner uważał, że astrologię należałoby przekształcić w astrozofię i że ludzie reinkarnują się wyłącznie w ramach gatunku ludzkiego, nie zaś, jak w religiach wschodnich, w ramach wszystkich istot żywych. Według Steinera, było dwóch Jezusów, gdyż ewangelie w różnych miejscach sobie przeczą, jeden miałby być Jezusem natańskim, który był reinkarnacją Kryszny, drugi Jezus salomonowy miałby być reinkarnacją Zaratusztry, a Chrystus, który według antropozofii jest duchem słonecznym, który uciekł z ziemi przed żywiołem wody na Słońce, w Jezusa wcielić miał się dopiero podczas chrztu. W wieku 12 lat Jezus salomonowy wstąpił w natańskiego i od tej pory był już tylko jeden Jezus natański, który podczas śmierci na krzyżu połączył się z ziemią, która stała się jego ciałem. Antropozofia uważa Chrystusa za bóstwo słoneczne, gdyż tuż przed 25 grudnia ma co roku miejsce przesilenie zimowe, toteż w wielu religiach ten dzień był dniem narodzin bóstw słonecznych. Według Steinera, człowiek może prowadzić tego rodzaju badania, rozwinąwszy w sobie zdolność jasnowidzenia. Fundamentalnym dziełem antropozofii jest Wiedza tajemna w zarysie, opisująca przyszłe losy Ziemi i ludzkości.
) zdecydowanie chrześcijaństwu przeczy. Nowatorstwo godne szacunku, ale połączone ze smutną inercją religijną.

 

2. A kto to jest ten archanioł Michał? Jakieśdane bio- i bibliograficzne, jakieś zachowane dzieła, żyjący lub zmarli uczniowie, ich dzieła, materialne dowody jego egzystencji? Akt urodzenia albo zgonu może? Bo jeśli masz na myśli postać archanioła z mitologii judeochrześcijańskiej (a tak podejrzewam, skoro w kolejnych zdaniach odnosisz się do równie mitycznej postaci Chrystusa) - nie jest to dla mnie nikt więcej niż postać literacka z obcej mi mitologii, a z pewnością nie jest to dla mnie twórca jakiejś szkoły duchowej (co to w ogóle jest ta "szkoła duchowa"?) - nie ma żadnych namacalnych dowodów na jego istnienie, więc nie mógł nic stworzyć...

 

2. Nigdy nie nazwę kompletną ścieżką duchową (czymkolwiek by coś takiego nie było i jakkolwiek by tego nie definiować) nurtu stworzonego przez jednego człowieka, kilkadziesiąt lat temu. Nie neguję życiowych zastosowań antropozofii, godnych szacunku, skutecznych i pragmatycznych, jednak uznam ją raczej za marginalny (czyli pozostający daleko poza mainstreamem) nurt filozoficzny, mający swoje wady i zalety. Na pewno nie za religię.

 

3. W CO niby ma antropozofia wtajemniczać? W jakieś konkretne misteria? Jakie? Bo wtajemniczenie zawsze jest w coś, do czegoś, a nie tak po prostu. Jako specyficzna droga wtajemniczenia nie byłaby zresztą niczym bardziej wyjątkowym, szlachetnym czy godnym większej uwagi niż również mająca kilkadziesiąt lat i również tworzona w sposób kompilacyjny przez jednego człowieka wicca (oczywiście kpię sobie teraz w żywe oczy, o Steinerze i antropozofii czytałam sporo, kilkanaście lat temu zarzucono mi nawet, że jestem nią beznadziejnie skażona, co uznałam za niemiłą obelgę, nieco łagodniejszą, niż gdyby ktoś powiedział do mnie "ty chrześcijanko", ale niemal równie dotkliwą).

 

4. Określenie "tradycja ezoteryczna" również brzmi w moich uszach niepoważnie i obraźliwie...

 

5. Oczywiście, różne nurty i tradycje czerpały z siebie nawzajem. Naturalne jest czerpanie z siebie między tradycjami wywodzącymi się z jednego pnia - a więc wytworzonymi przez ludy o zbliżonej mentalności - semickie, dalekowschodnie, indoeuropejskie. Z mieszania ich między sobą raczej nic sensownego nie wynika. Rozumiem łączenie ze sobą np. tradycji celtyckich, bałtyjskich i germańskich; chińskich, koreańskich i japońskich albo babilońskich, egipskich, żydowskich, chrześcijańśkich i do pewnego etapu także helleńskich - bo mają wspólne rdzenie i zostały stworzone przez ludy pokrewne sobie kulturowo. Ale już łączenie np. tradycji japońskiej (czy innej dalekowschodniej) z judeochrześcijańską albo bałtyjskiej z babilońską może wytworzyć co najwyżej ciężkostrawną papkę. Pierwsze przykazanie - nie mieszaj. Zwłaszcza mając dostęp do systemów pełnych i spójnych...

 

 

Reasumując - antropozofia jako kompilacyjny system filozoficzny - tak. Jako droga dowolnie rozumianego rozwoju - nie. Tym bardziej nieuprawnione jest wspominanie o niej w kategoriach religijnych. I zdecydowanie jest systemem eklektycznym - choć jeśli nie podoba Ci się to określenie - możesz użyć słowa "kompilacyjny" ewentualnie "synkretyczny"...

 

I proponowałabym (propozycja za propozycję, a co :P) zastanowić się kilka razy, zanim nazwiesz kogoś ignorantem lub pomyślisz o nim jak o idiocie. Fakt, że 99% bywalców for ezoterycznych nimi jest, nie oznacza że jest nim każdy :P

 

Zastosowane cytaty pochodzą stąd: Antropozofia

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hych... no to dzień uratowany :D

Postawienie zarzutu niezrozumienia stosowanych terminów religioznawcy z kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym jako redaktora prasy naukowej, uczestniczącemu w kilku pomniejszych projektach wikiźródłowych i wikipedycznych jest tyleż nieuprzejme, co zabawne :D

Widzisz, zabawne to jest odwoływanie się do tytułów na tym forum. Na mnie nie robią one wrażenia. Możesz sobie mieć tytuły z religioznastwa i nigdy nie zobaczyć aury. Wiesz chociaż co to jest ciało astralne? Odwoływanie się do opisu antropozofii z wikipedii, właśnie świadczy o twoim ignoranctwie. Bo są tam napisane bzury, których nie chce mi się teraz prostować, bo za dużo tego. Najlepiej to sobie poczytaj Steinera. Jak ktoś czytał jego wykłady to wie, że to co piszesz i to co jest napisane w wikipedii jest zwyczajnie nieprawdą. Tam są fakty wymieszane z czyimiś ignoranckimi interpretacjami i opiniami. Twierdzenia, że antropozofia to wspólczesna forma gnozy pochodzą od pana Prokopiuka i są jego prywatnymi interpretacjami, błędnymi zresztą.

Nie chodzi tu o to czy się wierzy Steinerowi czy nie, a o zwyczajne odwołanie się do tekstów źródłowych. Jak chcesz się czegoś dowiedzieć o antropozofii, a tym bardziej powoływać się na swój wątpliwy autorytet, to poczytaj samego Steinera.

 

Ale dobrze, po kolei:

 

1. Słowa "eklektyczny" używam na podstawie nie Wikipedii, ale znacznie bardziej oldskulowego źródła - Słownika Wyrazów Obcych Władysława Kopalińskiego (wyd. V, Wiedza Powszechna, Warszawa 1968), gdzie stoi jak wół:

eklektyzm filoz. łączenie w jedną (zazw. niespójną) całość teorii, koncepcji, pojęć i tez, wybranych z różnych kierunków filoz., systemów, doktryn (por. synkretyzm).

 

To niczego nie zmienia. Patrz punkt drugi mojej wcześniejszej wypowiedzi.

 

W tym sensie antropozofia jest współczesną formą chrześcijańskiej gnozy (ma swoje analogie zarówno w antycznej mistyce filozoficznej, np. neoplatońskiej, jak i inicjacyjnych szkołach orientalnych, np. buddyjskich). Aby podkreślić różnice między tradycyjną mistyką a antropozofią Steiner nazywał tę ostatnią "nauką duchową" (Geisteswissenschaft), rozumiejąc ją jako próbę obiektywnego badania rzeczywistości duchowej bez jednostronności zarówno mistyki, jak i nowożytnej nauki.

Zapewniam cię, że ten cytat to zwykły bełkot. Dlaczego to napisałem wyżej.

 

Gdyby nie niepotrzebny moim zdaniem kompilacjonizm, uznałabym ją nawet za system sensowny i bliski celtyckiemu, więc indoeuropejskiemu druidyzmowi, jednakże najwyraźniej Steiner starał się wyważyć dawno już w natywnych, nieskażonych bliskowschodnim z pochodzenia chrześcijaństwem tradycjach europejskich otwarte drzwi, nie mając przy tym odwagi całkowicie się od chrześcijaństwa odwrócić, mimo że wiele jego tez (np.: ) zdecydowanie chrześcijaństwu przeczy. Nowatorstwo godne szacunku, ale połączone ze smutną inercją religijną.nurtu stworzonego przez jednego człowieka, kilkadziesiąt lat temu. Nie neguję życiowych zastosowań antropozofii, godnych szacunku, skutecznych i pragmatycznych, jednak uznam ją raczej za marginalny (czyli pozostający daleko poza mainstreamem) nurt filozoficzny, mający swoje wady i zalety. Na pewno nie za religię.

Ani kościół ani ty nie macie monopolu na to czym jest i jak należy rozumieć chrześcijaństwo. Zapewniam cię, że w ujeciu Steinera idee chrześcijańskie nabierają głębi. Ale na pewno ich nie znasz.

 

2. Nigdy nie nazwę kompletną ścieżką duchową (czymkolwiek by coś takiego nie było i jakkolwiek by tego nie definiować) nurtu stworzonego przez jednego człowieka, kilkadziesiąt lat temu. Nie neguję życiowych zastosowań antropozofii, godnych szacunku, skutecznych i pragmatycznych, jednak uznam ją raczej za marginalny (czyli pozostający daleko poza mainstreamem) nurt filozoficzny, mający swoje wady i zalety. Na pewno nie za religię.

A co to niby jest kompletna ścieżka rozwoju duchowego? Przecież nie ma takich, bo rozwój duchowy nie jest czymś skończonym, ograniczonym.

Antropozofia jest ścieżką rozwoju duchowego, która opiera się na poznaniu poprzez rozwinięcie wyższych zdolności poznawczych, a nie wiarę w cokolwiek.

 

3. W CO niby ma antropozofia wtajemniczać? W jakieś konkretne misteria? Jakie? Bo wtajemniczenie zawsze jest w coś, do czegoś, a nie tak po prostu. Jako specyficzna droga wtajemniczenia nie byłaby zresztą niczym bardziej wyjątkowym, szlachetnym czy godnym większej uwagi niż również mająca kilkadziesiąt lat i również tworzona w sposób kompilacyjny przez jednego człowieka wicca (oczywiście kpię sobie teraz w żywe oczy, o Steinerze i antropozofii czytałam sporo, kilkanaście lat temu zarzucono mi nawet, że jestem nią beznadziejnie skażona, co uznałam za niemiłą obelgę, nieco łagodniejszą, niż gdyby ktoś powiedział do mnie "ty chrześcijanko", ale niemal równie dotkliwą).

Ścieżek wtajemniczenia jest wiele. W różnych tradycjach wtajemniczenie oznacza różne rzeczy.

W antropozofii jest to spotkanie z Wyższym Ja, które jest wstępem do świata duchowego.

To fajnie, że czytałaś sporo. Czytać trzeba jednak ze zrozumieniem. Mnie nie obchodzi jaka jest twoja droga, ani kim jesteś. Po prostu nie masz pojecia o czym piszesz. Każdy człowiek przy zdrowych zmysłach, który się interesuje ezoteryką, zgadzajc się lub nie z daną tradycją duchową traktuje je z szacunkiem. Ja np. nie jestem buddystą, nie zgadzam się z niektórymi naukami buddyjskimi, ale nie wypowiadam się na temat buddyzmu a tym bardziej z niego nie kpię. Tak samo jak nie kpię z nauczycieli buddyzmu, czy innych tradycji.

 

2. A kto to jest ten archanioł Michał? Jakieśdane bio- i bibliograficzne, jakieś zachowane dzieła, żyjący lub zmarli uczniowie, ich dzieła, materialne dowody jego egzystencji? Akt urodzenia albo zgonu może? Bo jeśli masz na myśli postać archanioła z mitologii judeochrześcijańskiej (a tak podejrzewam, skoro w kolejnych zdaniach odnosisz się do równie mitycznej postaci Chrystusa) - nie jest to dla mnie nikt więcej niż postać literacka z obcej mi mitologii, a z pewnością nie jest to dla mnie twórca jakiejś szkoły duchowej (co to w ogóle jest ta "szkoła duchowa"?) - nie ma żadnych namacalnych dowodów na jego istnienie, więc nie mógł nic stworzyć...

Dokładnie tu potwierdzasz, że twoje tytuły są nic nie warte. Jeśli tak odnosisz się do istot duchowych to ja ci współczuję.

 

nie ma żadnych namacalnych dowodów na jego istnienie, więc nie mógł nic stworzyć...

Współczuję ci również twojego poziomu logiki, a właściwie jej braku.

Chcesz dowodu istnienia istoty duchowej? Niestety, ale musiała byś jeszcze niejedno życie spędzić na medytacji i własnym rozwoju.

Czy rozumiesz, że sama też jesteś istotą duchową? Czy potrzebujesz na to dowodu?

 

 

4. Określenie "tradycja ezoteryczna" również brzmi w moich uszach niepoważnie i obraźliwie...

To tylko umowne określenie. Można użyć innych. Każda tradycja miała swój początek. Ale to nie ważne, bo to co jest naprawdę ważne to treści jakie dana tradycja/szkoła/ścieżka przekazuje.

 

5. Oczywiście, różne nurty i tradycje czerpały z siebie nawzajem. Naturalne jest czerpanie z siebie między tradycjami wywodzącymi się z jednego pnia - a więc wytworzonymi przez ludy o zbliżonej mentalności - semickie, dalekowschodnie, indoeuropejskie. Z mieszania ich między sobą raczej nic sensownego nie wynika. Rozumiem łączenie ze sobą np. tradycji celtyckich, bałtyjskich i germańskich; chińskich, koreańskich i japońskich albo babilońskich, egipskich, żydowskich, chrześcijańśkich i do pewnego etapu także helleńskich - bo mają wspólne rdzenie i zostały stworzone przez ludy pokrewne sobie kulturowo. Ale już łączenie np. tradycji japońskiej (czy innej dalekowschodniej) z judeochrześcijańską albo bałtyjskiej z babilońską może wytworzyć co najwyżej ciężkostrawną papkę. Pierwsze przykazanie - nie mieszaj. Zwłaszcza mając dostęp do systemów pełnych i spójnych...

Bezmyślnie bronisz swojej teorii. Może to w twojej głowie jest jakaś pomieszana papka. Masz swoje religioznawcze poglądy na wszystko, swoje porównania, a jednocześnie wykazujesz się po prostu brakiem wiedzy. Poza tym Steiner nie łączy tradycji dalekowschodnich z chrześcijańskimi. Z tradycji dalekowschodniej czerpie teozofia.

 

Reasumując - antropozofia jako kompilacyjny system filozoficzny - tak.

W twojej pseudonaukowej głowie. Antropozofia nie jest systemem filozoficznym. W książce "Jak osiągnąć poznanie wyższych światów" jest podana ścieżka medytacji i droga do wtajemniczenia. Weź ogarnij się i poczytaj, żebyś wiedziała o czym piszesz.

Jako droga dowolnie rozumianego rozwoju - nie.

Jeszcze raz, przeczytaj tą książę, żebyś wiedziała o czym piszesz.

 

co uznałam za niemiłą obelgę, nieco łagodniejszą, niż gdyby ktoś powiedział do mnie "ty chrześcijanko", ale niemal równie dotkliwą).

Będziesz musiała jeszcze niejedno życie przeżyć i dużo wycierpieć żeby zrozumieć jak bardzo żałosna jest ta twoja wypowiedź.

Edytowane przez aron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiała gęś z prosięciem...

 

Ech, nie dogada się człowiek podążający za systemem ezoterycznym z człowiekiem rekonstruującym natywny system indoeuropejski, pełny, religijno-filozoficzno-magiczno-duchowy... czyli ezoteryk ze stosującą okołoszamańskie metody doświadczania rzeczywistości pogańską wiedźmą. Zresztą... to antropozofia i teozofia są pseudonaukowe... Poza tym jeśli Steiner nie czerpie z tradycji dalekowschodnich to skąd wziął niby reinkarnację?

 

 

Poza tym proszę, wyjaśnij mi, dlaczego mam traktować z szacunkiem coś, co uważam za bzdurne, nonsensowne i wydumane, będące wyważaniem otwartych drzwi (jak antropozofia) lub będące w ogóle szkodliwym poddawaniem się (prawdopodobnie demonicznemu) bytowi karmiącemu się ludzką energią życiową - jak chrześcijaństwo? Podaj mi jeden dobry tego powód - poza ezopoprawnością polityczną. Bo dla mnie wart wykpienia jest już sam fakt, że jakaś tradycja ma nauczyciela... że ktoś podąża cudzymi śladami, drogą wytyczoną przez kogoś innego, zamiast wszystkiego doświadczać samodzielnie, nie bazując na żadnych gotowych teoriach. Natywnie europejskie, przedchrześcijańskie tradycje tak nie miały. Co więcej, nie miały nawet wyspecjalizowanych kast kapłanów pośredniczących między sacrum a profanum, na stałe przebywając w świecie sacrofanicznym, gdzie obie sfery nieustannie się przenikają. Nie miały nauczycieli, człowiek dostawał wskazówki bezpośrednio od swoich bóstw, obcując z nimi na co dzień, jak ze starszymi krewnymi, bóstw przejawiających się również w naturze i poprzez nią. I kontaktował się nimi w sposób, w jaki kontaktuje się z innymi ludźmi. Odczuwał ich obecność wręcz fizycznie. Ma to zresztą miejsce i dzisiaj, starzy bogowie powracają i znowu przemówili. A koncept istoty czysto duchowej, nienamacalnej i niedoświadczalnej zmysłami jest ludom indoeuropejskim obcy, dopiero chrześcijańskie skażenie wniosło go na te tereny.

 

Godny drwin jest również obecny w wielu okołochrześcijańskich ezotradycjach koncept grzechu i zbawienia. I samego w ogóle rozwoju duchowego, który to pusty termin wielokrotnie i na niniejszym forum był już wykpiwany.

 

Owszem, uważam, że jestem istotą cielesno-mentalno-duchową. Z tym że nie uważam własnej duszy za obiekt jednorodny i niepodzielny, uważam raczej (i w ten sposób tego doznaję) że jestem wielopłaszczyznowym i wielopoziomowym konglomeratem, całością składającą się z wielu różnego rodzaju składowych.

 

Widzę, że jak wielu chrześcijan ma głowy nabite instrukcjami Kongregacji Nauki Wiary, które zastąpiły im ich mózgi, tak wielu ezoteryków identyfikujących się z konkretnymi szkołami ma łepetyny wypakowane teoriami pochodzącymi z tych szkół, ewentualnie dziełami ich twórców. Zero samodzielnego myślenia - jedynie wyuczone komunały - jak u katolickich betonów, tylko nakładka jak skórka w winampie zmieniona... widać antropozoficzny beton konstrukcją mentalną w żaden sposób nie różni się od katolickiego... Inne ezoteryczne twardogłowia pewnie też nie...

 

A jeśli cię interesuje (choć zapewne nie interesuje, z głową nabitą steinerowskimi, okołochrześcijańskimi wyobrażeniami zapewne jesteś niezdolny do innego niż wyczytane w dziełach pana Rudolfa spojrzenia) choćby wycinek tego, czego doświadcza w kwestiach duchowych poganin - przeczytaj sobie choćby to: http://kruczym-piorem.blogspot.com/2011/11/dwie-metody-przekraczania-miedzy-czyli.html- chociaż zapewne nie będziesz zdolny tego zrozumieć... zbyt to obce antropozofii.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, nie dogada się człowiek podążający za systemem ezoterycznym z człowiekiem rekonstruującym natywny system indoeuropejski, pełny, religijno-filozoficzno-magiczno-duchowy... czyli ezoteryk ze stosującą okołoszamańskie metody doświadczania rzeczywistości pogańską wiedźmą.

Ja się mogę dogadać. Tylko ty bądź trochę bardziej elastyczna w swoim myśleniu. Jeśli rzeczywiście nie jesteś tylko religioznawcą, a podążasz jakąś ścieżka medytacyjno-poznawczą, to nie staraj się zaszufladkować antropozofii tylko poznaj ją ze źródeł. Poznaj jej medytacje i to co ma do powiedzenia. Zresztą możesz napisać wprost jaka jest tradycja ezoteryczna, do której się odwołujesz.

 

Zresztą... to antropozofia i teozofia są pseudonaukowe...

A to zależy co nazwiemy naukowym. Jak zdefiniujemy naukę.

Poza tym jeśli Steiner nie czerpie z tradycji dalekowschodnich to skąd wziął niby reinkarnację?

Z własnego doświadczenia. Z własnego przeżycia i poznania duchowego.

Poza tym proszę, wyjaśnij mi, dlaczego mam traktować z szacunkiem coś, co uważam za bzdurne, nonsensowne i wydumane, będące wyważaniem otwartych drzwi (jak antropozofia)

Jakbyś się rzeczywiście zapoznała z ideami jakie stoją za antropozofią to byś nabrała (a może się mylę), szacunku dla tych ideii i dla antropozofii.

lub będące w ogóle szkodliwym poddawaniem się (prawdopodobnie demonicznemu) bytowi karmiącemu się ludzką energią życiową - jak chrześcijaństwo?

Cóż, widać że nie masz pojęcia czym jest chrześcijaństwo. Kto niby się karmi ludzką energią życiową?

Ja ci dobrze radzę poczytaj sobie to co Steiner miał do powiedzenia na temat chrześcijaństwa. Nie musisz się z tym zgadzać, ale zapewniam cię, że warto, bo to bardzo odbiega od twoich aktualnych wyobrażeń o chrześcijaństwie.

Podaj mi jeden dobry tego powód - poza ezopoprawnością polityczną. Bo dla mnie wart wykpienia jest już sam fakt, że jakaś tradycja ma nauczyciela... że ktoś podąża cudzymi śladami, drogą wytyczoną przez kogoś innego, zamiast wszystkiego doświadczać samodzielnie, nie bazując na żadnych gotowych teoriach.

Jedno drugiego nie wyklucza. Steiner podaje ćwiczenia medytacyjne. Nie trzeba mu wierzyć. Można samemu doświadczać.

Steiner nie jest nauczycielem w sensie wschodnim. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś ma nauczyciela. Nauczyciel nic za nikogo nie zrobi, nie sprawi, że ktoś się rozwinie duchowo, ale może podpowiadać, wskazywać drogę.

Natywnie europejskie, przedchrześcijańskie tradycje tak nie miały. Co więcej, nie miały nawet wyspecjalizowanych kast kapłanów pośredniczących między sacrum a profanum, na stałe przebywając w świecie sacrofanicznym, gdzie obie sfery nieustannie się przenikają. Nie miały nauczycieli, człowiek dostawał wskazówki bezpośrednio od swoich bóstw, obcując z nimi na co dzień, jak ze starszymi krewnymi, bóstw przejawiających się również w naturze i poprzez nią. I kontaktował się nimi w sposób, w jaki kontaktuje się z innymi ludźmi. Odczuwał ich obecność wręcz fizycznie. Ma to zresztą miejsce i dzisiaj, starzy bogowie powracają i znowu przemówili. A koncept istoty czysto duchowej, nienamacalnej i niedoświadczalnej zmysłami jest ludom indoeuropejskim obcy, dopiero chrześcijańskie skażenie wniosło go na te tereny.

IMylisz się, że nie miały nauczycieli. Gdyby tak było każdy musiałby na nowo odkrywać nawet takie rzeczy jak techniki medytacyjne. Nie wiem co ty rozumiesz przez określenie nauczyciel, ale nauczycie byli, są i będą. Dla mnie nauczyciel to osoba, która mi przekazuje swoją wiedzę. Takie osoby były i są nawet w tradycjach szamańskich. Zresztą w każdej tradycji. Inaczej każdy na nowo musiałby odkrywać wszystko samemu od początku.

Godny drwin jest również obecny w wielu okołochrześcijańskich ezotradycjach koncept zbawienia. I samego w ogóle rozwoju duchowego, który to pusty termin wielokrotnie i na niniejszym forum był już wykpiwany.

A to wynika z niezrozumienia tego czym jest zbawienie.

Lecture: Man's Fall and Redemption

Esoteric Cosmology: Lecture XVII: Redemption and Liberation

Risen Christ: Lecture I: The Fall from Paradise and its Redemption by Christ

From Jesus to Christ: Lecture V: Redemption of the Physical Body

Widzę, że jak wielu chrześcijan ma głowy nabite instrukcjami Kongregacji Nauki Wiary, które zastąpiły im ich mózgi, tak wielu ezoteryków identyfikujących się z konkretnymi szkołami ma łepetyny wypakowane teoriami pochodzącymi z tych szkół, ewentualnie dziełami ich twórców. Zero samodzielnego myślenia - jedynie wyuczone komunały - jak u katolickich betonów, tylko nakładka jak skórka w winampie zmieniona... widać antropozoficzny beton konstrukcją mentalną w żaden sposób nie różni się od katolickiego... Inne ezoteryczne twardogłowia pewnie też nie...

"człowiekiem rekonstruującym natywny system indoeuropejski, pełny, religijno-filozoficzno-magiczno-duchowy... czyli ezoteryk ze stosującą okołoszamańskie metody doświadczania rzeczywistości pogańską wiedźmą."

Tak, jedynie twój system jest prawdziwy, oświecony i słuszny.

A jeśli cię interesuje (choć zapewne nie interesuje, z głową nabitą steinerowskimi, okołochrześcijańskimi wyobrażeniami zapewne jesteś niezdolny do innego niż wyczytane w dziełach pana Rudolfa spojrzenia) choćby wycinek tego, czego doświadcza w kwestiach duchowych poganin - przeczytaj sobie choćby to: http://kruczym-piorem.blogspot.com/2011/11/dwie-metody-przekraczania-miedzy-czyli.html- chociaż zapewne nie będziesz zdolny tego zrozumieć... zbyt to obce antropozofii.

I to miało zrozbić na mnie wrażenie. He, he. Takie teksty to ja już w dzieciństwie czytałem. Jeśli uważasz, że to jakiś szczyt ludzkich możliwości, albo jedynie słuszna metoda poznawania świata duchowego, to naprawdę jeszcze dużo rzeczy musisz poznać.

Edytowane przez aron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewniam cię, nic tego co powiedziałam, nie miało zrobić na tobie wrażenia. Nie istniejesz dla mnie inaczej niż zestaw literek w internecie układających się w wyrazy składające się na wyrażenie zabawnych i w mojej opinii głupawych, pozbawionych polotu samodzielnego myślenia poglądów. Jesteś dla mnie bytem internetowym, maszynką, a na botach nie staram się robić wrażenia, zresztą nie staram się go robić na nikim, opinia innych na mój temat wisi mi kalafiorem u czterech liter i wesoło sobie powiewa na wietrze. :D

 

Jedynie prawdziwy, oświecony i słuszny jest tylko ten system, do którego człowiek dociera sam, nie kierując się niczyimi wskazówkami, żadnymi cudzymi teoriami. Niekoniecznie mój. Ale przez nikogo i niczym nie wskazywany. Żadnymi objawionymi czy nieobjawionymi a wymyślonymi przez kogoś tekstami. Tylko własnym doznaniem. Jedynie poprzez bezpośrednie i namacalne doświadczenie można poznać świat. Właśnie o to chodzi, że realną wartość ma tylko to, co samemu odkryje się od początku. A coś takiego, jak odrębny świat duchowy zwyczajnie nie istnieje, istnieje jedność, całość, pełnia, nie ma odrębnych sfer fizycznych i duchowych, wszystko się ustawicznie wzajemnie przenika. Podobnie jak nie ma czegoś takiego jak ciągła, jednostkowa dusza. Jeśli uważasz inaczej, "to naprawdę jeszcze dużo rzeczy musisz poznać". Ale radziłabym poznawać przez bezpośrednie doznanie, a nie intelektualne przetrawianie lektur. Tak przynajmniej doznawali indoeuropejczycy, jeśli wolisz semicką metodę doświadczania rzeczywistości (tudzież ułomność wymagającą zbawienia) i wolisz działać pod cudze dyktando, twój wybór. Mnie to wisi, choć i śmieszy, że są ludzie, którzy wolą iść cudzymi śladami niż samodzielnie własną ścieżkę wytyczać.

 

I na zakończenie mojej dyskusji na temat antropozofii mądra wskazówka sprzed tysiąca lat... zdecydowanie niechrześcijańska, o której jak zwykle w ferworze dyskusji zapomniałam:

 

"Radzimy ci, Loddfafnir! Przyjmij radę,

Wyjdzie ci na dobre, jeśli przyjmiesz,

Pożytek będziesz z niej miał:

Nie wdawaj się nigdy w rozprawę

Z głupim mądralą".

 

Gudbaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"człowiekiem rekonstruującym natywny system indoeuropejski, pełny, religijno-filozoficzno-magiczno-duchowy... czyli ezoteryk ze stosującą okołoszamańskie metody doświadczania rzeczywistości pogańską wiedźmą."

Tak, jedynie twój system jest prawdziwy, oświecony i słuszny.

Jakby nie patrzeć, to katolicki beton, przekonany o słuszności i wyjątkowości swej wiary/drogi, najbardziej przypomina tutaj właśnie wiedźma (LOL) Hrefna. I reprezentuje ona ten sam poziom arogancji, pogardy i prostactwa jaki dostrzec mozna u niejednego katola.

Edytowane przez karolina912
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie ukrywałam, że jestem wredną, cyniczną i arogancką suką. Raczej uważam to za zaletę - nie wyrzekam się własnej ciemnej strony, a raczej ją wzmacniam - bo to niezwykle ułatwia życie. Przy czym arogancją płacę za arogancję - widać arogancji i chamstwa mojego interlokutora nie dostrzegłaś :D

 

Co więcej jasno wyrażam swoje opinie, mając głęboko gdzieś poprawność polityczną. Wolę to niż grzeczne kłamstewka. Jeśli czegoś nie szanuję, nie będę udawała szacunku. I nie uważam, że moja droga jest OBIEKTYWNIE najwłaściwsza, przy czym nikogo do niej nie nakłaniam. Wyśmiewam jedynie tych, którzy zamiast podjąć odważny trud własnych poszukiwań, toczą się wytyczonymi przez innych koleinami, opierając się na tym, co napisali inni zamiast zacząć samodzielnie doświadczać i odczuwać. Nikogo do MOJEJ drogi nie nakłaniam, raczej do niej zniechęcam bo cena jest wysoka. Ale każdego będę nakłaniać do doświadczania - z jednym tylko wymaganiem - jeśli w opisie owego doświadczania opiera się na jakimś systemie - niech będzie to system spójny i kompletny, a nie kompilacyjny, eklektyczny czy też synkretyczny, czerpiący jak cała współczesna ezoteryka z różnych, niejednokrotnie przy bliższym przyjrzeniu się - sprzecznych z sobą i wzajemnie się wykluczających źródeł i podstaw.

 

Słowo "wiara" natomiast w ogóle nie ma do mnie odniesienia - nie wierzę a priori w nic - wierzę jedynie w to, czego namacalnie doświadczam :)

 

Nie podoba Ci się określenie "wiedźma" - użyj innego, synonimicznego - jakie tylko uznasz za właściwe do nazwania osoby, której naczelnym priorytetem w życiu, któremu to priorytetowi całe jej życie jest podporządkowane, jest coraz głębsze rozumienie zasad funkcjonowania świata i korzystanie z tych zasad do naginania losu ku korzyści ludzi, którzy są dla niej znaczący, kosztem ludzi, którzy są jej obcy i stanowią do tego celu narzędzie - nazwij to inaczej. Jak tylko Ci się podoba.

 

A jeśli nie podoba Ci się wydźwięk i ton moich wypowiedzi - przypominam o małym trójkąciku z wykrzyknikiem pod każdym postem - można go zaraportować. I może w końcu doczekacie się, że owa arogancka, pogardliwa i prostacka Hrefna otrzyma tu wreszcie permanentnego bana, co będzie dla niej ogromnym zaszczytem ;) - istnieje też opcja ignorowania postów osób, które drażnią - zapraszam do stosowania ;)

 

Mam zresztą nadzieję, że nie jesteś tą samą osobą, która kilka miesięcy temu, po zamienieniu ze mną zaledwie dwóch zdań, na podstawie plotek na pewnym serwisie społecznościowym bardzo autorytatywnie, zjadliwie i podle wypowiadała się na mój temat, niezwykle ostro oceniając kogoś, kogo nie poznała, wyłącznie na podstawie opinii nieżyczliwych ludzi, które były dla niej wówczas wygodne... bo jeśli jesteś tą samą panią, to napisałaś swój ostatni post chyba wpatrując się w lusterko.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynie prawdziwy, oświecony i słuszny jest tylko ten system, do którego człowiek dociera sam, nie kierując się niczyimi wskazówkami, żadnymi cudzymi teoriami.

To po co w ogóle czytasz jakiekolwiek teksty, jak chociażby ten, do którego link dałaś? Po co zostałaś religioznawcą?

Po co w ogóle zaglądasz na forum ezoteryczne i czytasz to co piszą inni?

Studiować religioznawstwo tylko po to żeby stwierdzić, że wszystkie religie, systemy, czyli jak by nie było to co inni stworzyli, jest beee i do ścieku z nimi... Szok.

 

jeśli w opisie owego doświadczania opiera się na jakimś systemie - niech będzie to system spójny i kompletny,

A co takiego w antropozofi konkretnie jest niespójne i niekompletne?

 

Tylko własnym doznaniem.

Też uważam, że własne doznanie i poznanie jest najcenniejsze. Dostrzegam jednak wartość tego co inni dokonali, poznali i z czym zechcieli się podzielić. Co więcej jestem im za to wdzięczny. Dzięki temu właśnie, że są religie, wierzenia, systemy, wspólna zbiorowa wiedza ludzkości, ludzkość może się rozwijać. Dzieki temu mogę się uczyć. Naprawdę nie rozumiem jak można te wszystkie nauki wielkich mistrzów i niezliczonych pokoleń ludzi, którzy nieśli tradycję ezoteryczną dodając do dorobku poprzedników swoje własne doświadczenia po prostu ignorować. Nie widzę powodu, dla którego miałbym doświadczenia innych wylewać do ścieku. Raczej z nich korzystam, kiedy dostrzegam ich wartość.

Jedynie poprzez bezpośrednie i namacalne doświadczenie można poznać świat.

Świat ideii można również poznawać, po prostu poznając i przeżywając idee. Nie trzeba ich macać, wystarczy myśleć. Dzięki temu mogę poznać to co inni myśleli i poznali i wzbogacać w ten sposób swoje doświadczenie.

Właśnie o to chodzi, że realną wartość ma tylko to, co samemu odkryje się od początku.

Dla mnie realną wartość ma wszystko co uważam za wartościowe. Niezależnie od tego czy sam to odkryłem, czy przeczytałem i uznałem za wartościowe.

 

Jedynie prawdziwy, oświecony i słuszny

Dla mnie takiego nie ma. Co więcej nawet sam Steiner uważał, że wiedza ezoteryczna powinna się dostosować do zmian w rozwoju ludzkości, zmian w rozwoju duchowym ludzkości. Mówił wprost, że po pewnym czasie nawet jego nauki będą w niektórych aspektach nieaktualne, że ludzkość będzie potrzebować nowej wiedzy.

Edytowane przez aron
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Uczmy się na cudzych błędach, bo sami wszystkich popełnić nie zdążymy"

Tylko poznając możliwie dużo systemów i opini jesteśmy w stanie w sposób "relatywnie" obiektywny ocenić własny system wiary lub wartości. Bez tego porównania możemy jedynie osiągnąć stan "prawdy oświeconej", w której nikt poza nami nie ma i nie może mieć racji bez względu na to jak bardzo bylibyśmy w błędzie (ziemia jest płaska, a rozprawiczenie dziewicy kończy się dla mężczyzny śmiercią).

Własna praca - oczywiście, własne poznanie - bez wątpienia, tylko po co wyważać drzwi, które są otwarte?

A wracając do głównego tematu - każdy ma własnego boga. Nawet jesli jakiś chcrześcijanin twierdzi, że wszyscy chrześcijanie wierzą w jednego boga, to w rzeczywistości, mimo, że wyznają wspólny system wartości, bóg każdego z nich jest trochę inny. Inaczej wygląda bóg "moherowej babci", inaczej ministranta, inaczej matki wielodzietnej i inaczej 20-letniego kawalera. Każde z nich ma własny obraz i własną wizję boga. Dlaczego więc nie założyć, że każda z religii jest wizją tego samego stwórcy, tylko widzianą innymi oczami i przez pryzmat różnych kultur ? Wg. mnie wizja ta jest o tyle pociągająca, że znosi podział, na lepszych i gorszych, prawdziwych i nieprawdziwych, wiernych i niewiernych.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... a dlaczego w ogóle przyjmować istnienie jakiegokolwiek stwórcy, osobowego czy nie? Zamiast działania naturalnych praw? Którym i bogowie podlegają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie zamierzasz teraz udowadniać, że podejście dharmiczne jest jedynie słuszne i lepsze od hinduskiego czy innego?

 

Hinduizm to religia dharmiczna.

 

Może napisz jak to jest widziane w "twoim" systemie.

 

Nijak, bo nie ma w nim w ogóle karmy jako takiej.

 

odniosłem być może mylne wrażenie, że nabijasz się z tego, że ktoś w ogóle wierzy w karmę.

 

Nie przeszkadza mi to dopóki ten ktoś nie wciska mi na siłę swoich przekonań jako jedynych słusznych.

 

A tu się częściowo nie zgodzę. Tzn. nie zgodzę się z tym, że wiedźmy i wiedźmowie mają głęboko gdzieś religie i ich mitologie. Być może jakaś ich część rzeczywiście tak ma. Inna część, ta, do której sama się zaliczam, ma zupełnie inaczej. Funkcjonuje jak najbardziej w ramach konkretnej/konkretnych religii i jej/ich mitologii.

 

Jesteś w trochę innej sytuacji, bo rekonstruujesz pewien system, który posiada konkretną mitologię. Ja funkcjonuję w systemie, ktory powstał przez wymieszanie róznych rzeczy połączonych przez czas w konkretnym miejscu. Po prostu pewne elementy istniały obok siebie i z czasem uległy naturalnemu wymieszaniu. W związku z tym cięzko tu o jakąś mitologię - nie wiadomo czy to bóstw dopasować tą pogańską czy raczej tą pseudo-chrześcijańską. Można też uznać, że mitologia to historyjki opowiadane przez babki wiejskie w czasie darcia pierza czy innych tego typu ściepek towarzyskich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przeszkadza mi to dopóki ten ktoś nie wciska mi na siłę swoich przekonań jako jedynych słusznych.

A odniosłeś takie wrażenie? Jeśli tak to w którym miejscu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... a dlaczego w ogóle przyjmować istnienie jakiegokolwiek stwórcy, osobowego czy nie? Zamiast działania naturalnych praw? Którym i bogowie podlegają?

A dlaczego nie i to i to? Nie widzę powodu, dla którego jedno miałby wykluczać drugie. Wierzę raczej w to, że to istota, która stworzyła świat, stworzyła w tym akcie prawa, którym wszyscy podlegamy. A czy bogowie podlegają tym samym prawom co ludzie to nie wiem. Na pewno nie wszystkim, bo np. nie muszą się inkarnować.

Konkretnie dlaczego ludzie przyjmują istnienie stwórcy - dlatego, że materia nie stwarza ducha. Wniosek: to jakaś istota duchowa nas stworzyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... a dlaczego w ogóle przyjmować istnienie jakiegokolwiek stwórcy, osobowego czy nie? Zamiast działania naturalnych praw? Którym i bogowie podlegają?

 

A dlaczego nie ? Przecież natura i naturalne prawa też mają swój początek ? W zależności od tego jak zdefiniujesz pojęcie boga oraz stwórcy, może to być ta sama osoba, byt, niebyt, lub dwie oddzielne postacie. Jeśli uznamy że pojęcie Stwórcy oznacza początek istnienia, osobowego Kreatowa lub nieosobowe źródło - możemy też uznać że bogowie są w takim samym stopniu jak ludzie emanacją tego źródła (obdażoną po prostu innymi właściwościami).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie ukrywałam, że jestem wredną, cyniczną i arogancką suką. Raczej uważam to za zaletę - nie wyrzekam się własnej ciemnej strony, a raczej ją wzmacniam - bo to niezwykle ułatwia życie. Przy czym arogancją płacę za arogancję - widać arogancji i chamstwa mojego interlokutora nie dostrzegłaś :D

- hmm... ciekawe podejście :/ ... i co ? myślisz ze Ludzie będą chcieli być tacy sami jak Ty...;/?

- sama widzisz ze jesteś zupełnym przeciwieństwem idei Chrześcijaństwa, które właśnie nawołuje do wyrzeczenia się SWOJEJ ciemnej strony... gdyż stajesz/staniesz się Tym o czym Sama myślisz... i Takie jest Prawo Universalne... :)

- innymi słowy Co wysyłasz To odbierasz... wiec? jeśli wzmacniasz w Sobie cień, to i cień widzisz w odbiciu napotkanych osób... a najśmieszniejsze jest To że to wcale nie oni są "cieniem" tylko My Sami bo sami niejako zezwoliliśmy naszemu "cieniowi" właśnie na takie myślenie... wiec wybacz? ale Twoja maxyma...

Nie wdawaj się nigdy w rozprawę Z głupim mądralą".

... jest tylko Lustrem tEgo czym jesteś/my Sami... raczej, i To właśnie naucza Chrześcijaństwo... bo "nie czyń drugiemu tego co Tobie nie miłe" właśnie w tym sensie, że takim działaniem wzmacniasz w Sobie tylko To co jest Twoim "własnym cieniem"... a wiec działasz na szkodę nie tylko innych, ale przede wszystkim Swoją...

- oczywiście wiem… że jest wielu pseudochrześcijan w tym i w K.K. którzy tego nie stosują, ale to jest akurat tylko ich czyli tych jednostek wybór, który w niczym nie może przyćmić tego o czym nauczał również i Jezus… choć nie tylko ;)

 

Co więcej jasno wyrażam swoje opinie, mając głęboko gdzieś poprawność polityczną.

Wolę to niż grzeczne kłamstewka. Jeśli czegoś nie szanuję, nie będę udawała szacunku.

hmm... i Tu jest właśnie sęk, bo skoro czEgoś nie szanujesz to znaczy ze coś w Tobie „podpowiada” abyś nie’szanowała co zapewne Ty uznajesz za Swoje własne myśli, lecz mimo ze za takie je uznajesz To i tak podporządkowane są one pewnym schematom/regułom, programom/ naszej Świadomości… bazujących na Tym co jest niejako w Nas samych, a wiec skoro przyzwalamy (WWWola) aby był w Nas „cień” to i nasze myśli będą niejako pochodzić od Tego cienia, a wiec bazować na jEgo „programach” urastających do „dogmatów” którymi kieruje się nasze JA, a które w konsekwencji staja się Naszymi Stereotypami… tak silnymi ze Staja się Naszą Osobowością… wiec? Jak chcesz je odróżnić, skoro stoisz po stronie „cienia” ;)?

 

I nie uważam, że moja droga jest OBIEKTYWNIE najwłaściwsza, przy czym nikogo do niej nie nakłaniam.

- Wyśmiewam jedynie tych, którzy zamiast podjąć odważny trud własnych poszukiwań, toczą się wytyczonymi przez innych koleinami, opierając się na tym, co napisali inni zamiast zacząć samodzielnie doświadczać i odczuwać.

Hmm… aaa? Dlaczego uważasz ze inni Samodzielnie nie odczuwają i nie doświadczają ?

- przecież to że idzie się jakąś Ścieszką to właśnie może być pomocne :) a tym bardziej jak jest już sprawdzona bo i zaręczali za nią sami Mistrzowie…

- bo przecież wcale nie chodzi o to by te ścieżki tylko czytać, ale o to by doświadczać je właśnie w Sobie… i Tylko te Własne doświadczenia mogą być wskaźnikiem tego czym się faktycznie Jest, a wiec i Własnej Osobistej Intymnej WIARY… :)

- Chrześcijanie tez do tego dążą :)… oczywiście jedni lepiej drudzy gorzej ale przecież wszyscy jesteśmy Tylko Ludźmi, i każdy daje radę na Tyle na ile Sam Zechce być świadom Własnych Wyborów, raczej … :)

 

Nikogo do MOJEJ drogi nie nakłaniam, raczej do niej zniechęcam bo cena jest wysoka. Ale każdego będę nakłaniać do doświadczania - z jednym tylko wymaganiem - jeśli w opisie owego doświadczania opiera się na jakimś systemie - niech będzie to system spójny i kompletny, a nie kompilacyjny, eklektyczny czy też synkretyczny, czerpiący jak cała współczesna ezoteryka z różnych, niejednokrotnie przy bliższym przyjrzeniu się - sprzecznych z sobą i wzajemnie się wykluczających źródeł i podstaw.

- Hmm… skoro nie nakłaniasz a nawet zniechęcasz , to wybacz ale po co ten cały Szum który Sama wznosisz niemal wszędzie?… bo niemal w każdych tematach i na wielu Forach… ;?

- hmm… aaa? Skąd możesz wiedzieć co Jest Kompletnością skoro i tak służysz tylko Jednej Stronie… bo jak sama powiedziałaś tej „ciemnej”… raczej ;)^

- aby wejrzeć w Kompletność… to trzeba wejrzeć/ poznać/doświadczyć obydwie Strony Medalu, gdyż zatrzymując się na jednej Sami jesteśmy tylko jej niejako „niewolnikiem”, raczej… :)

 

Słowo "wiara" natomiast w ogóle nie ma do mnie odniesienia - nie wierzę a priori w nic - wierzę jedynie w to, czego namacalnie doświadczam :)

- nooo(?)… Tak, i powiedziałbym że prawdziwi chrześcijanie Tez wierza w to co namacalnie doświadczają, tylko ta namacalność to nie jest aspekt czysto Rozumowy, a bardziej Emocjonalno-Duchowy a wiec i połączony z pełnym odczuwaniem Wszystkiego co dookoła nie tylko Rozumem ale i Duszą która jest częścią można'by powiedzieć naszego Lepszego Wyższego JA… ale żeby Tam się dostać to niestety ale Nasze Wybory muszą rezonować z Tym co i jest Wzorcem Nas Samych… a wiec i Duszą, raczej :)^ ... która mozna i nazwać "cząstką Boga" w nas Samych...

 

Nie podoba Ci się określenie "wiedźma" - użyj innego, synonimicznego - jakie tylko uznasz za właściwe do nazwania osoby, której naczelnym priorytetem w życiu, któremu to priorytetowi całe jej życie jest podporządkowane, jest coraz głębsze rozumienie zasad funkcjonowania świata i korzystanie z tych zasad do naginania losu ku korzyści ludzi, którzy są dla niej znaczący, kosztem ludzi, którzy są jej obcy i stanowią do tego celu narzędzie - nazwij to inaczej. Jak tylko Ci się podoba.

- jeśli cokolwiek robisz kosztem czegoś… To już w tym momencie nie jest to Zasadą Uniwersalną a wiec i tym bardziej nie nadająca się do zrozumienia zasad funkcjonowania Świata bo to tylko z naszego Dualistycznego punktu widzenia wydaje się być kosztem Czegoś gdy tak naprawdę to jest tylko transformacją/przejściem z jednego stanu w drugi… i w tym rozumieniu Świat nie jest Liniowy a Wieczny… bo i na wieki będzie się Transformował/zmieniał/przekształcał… dążąc do doskonałości Stwórcy właśnie… :)

- Absolut, Universum, Wielki Duch, Manitou, Bóg Ojciec, itp, itd… to wszystko „tylko” nazwy Tego Samego Stwórcy… a wiec gdyby tak ogólnie chcieć to podsumować to wszystko mieści się w JEDNYM… tak jak ISTNIENIE… wszystkiego co w Nas i wokół Nas… :)

 

A jeśli nie podoba Ci się wydźwięk i ton moich wypowiedzi - przypominam o małym trójkąciku z wykrzyknikiem pod każdym postem - można go zaraportować. I może w końcu doczekacie się, że owa arogancka, pogardliwa i prostacka Hrefna otrzyma tu wreszcie permanentnego bana, co będzie dla niej ogromnym zaszczytem ;) - istnieje też opcja ignorowania postów osób, które drażnią - zapraszam do stosowania ;)

- hmm… najpierw zapraszasz, a potem się wściekasz… wiec coś Tu chyba nie tak, raczej ;)^

 

Mam zresztą nadzieję, że nie jesteś tą samą osobą, która kilka miesięcy temu, po zamienieniu ze mną zaledwie dwóch zdań, na podstawie plotek na pewnym serwisie społecznościowym bardzo autorytatywnie, zjadliwie i podle wypowiadała się na mój temat, niezwykle ostro oceniając kogoś, kogo nie poznała, wyłącznie na podstawie opinii nieżyczliwych ludzi, które były dla niej wówczas wygodne... bo jeśli jesteś tą samą panią, to napisałaś swój ostatni post chyba wpatrując się w lusterko.

Hmm… i nawet nie wiesz jaka masz Tu racje ;) bo każdy z Nas ma takie Swoje Lustro, zarówno w Sobie jako „niekontrolowane Emocje”/Ego/ bądź kontrolowane u Tych którzy nad tym chcą Pracować….

- ale również z Lustrami Nas Samych spotykamy się na co dzień a są nimi osoby „stawiane” Nam na naszej drodze a które swoja reakcją na nasze „zachowanie” ukazują Nam nie tylko „siebie samych”… ale z drugiej strony Medalu i To co w Nas…

 

Hm... a dlaczego w ogóle przyjmować istnienie jakiegokolwiek stwórcy, osobowego czy nie? Zamiast działania naturalnych praw? Którym i bogowie podlegają?

hmm… może dlatego ze Prawa Naturalne to tez Stwórca… bo wg. mnie to nie tylko On jest w Nas, ale i my niejako zanurzeni w Nim czyli w Tym czym Sam JEST(tak jak Natura w naszym świecie)…. a skoro Sam powiedział że nie jest z tego świata, to materialny być nie może, raczej… wiec ? na nasze ludzkie pojmowanie pasuje jedynie wszystko to co Duchowe, raczej … ;)^

- i soorka ze odpisuje niejako "za kogoś"... ale oczywiście pisze tylko za siebie ... ;)

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hyhyhy... widzę, że nawoływanie administracji do zakończenia wycieczek osobistych pozostało zupełnie bez echa.

 

Oczywiście, że jestem całkowitym zaprzeczeniem idei chrześcijaństwa. Gardzę chrześcijaństwem, samą jego ideą i uważam je za religię dla słabych i bezwolnych, wymagających prowadzenia za rączkę, lubiących pełnić cudzą, nie własną wolę i potrzebujących wiary w to, że jak będą "dobrzy", to ktoś ich za to nagrodzi kiedy umrą. Jestem jaka jestem, a ponieważ w końcu udało mi się odwrócić od własnej jasnej strony (co wymagało naprawdę lat poważnych i trudnych starań) i wreszcie nauczyłam się na życzenie blokować empatię, uwalniając ją tylko wtedy, gdy jej potrzebuję lub mam na to ochotę, wreszcie w sposób skumulowany osiągam to, na czym mi zależy, co chcę osiągnąć i do czego dążę. W pełni kontrolując własne życie i nie pozostawiając ani odrobiny kontroli nad nim żadnym zewnętrznym siłom. Chrześcijańskie bujdy wkładając gdzie ich miejsce - czyli między bajki.

 

Na resztę pitych do mnie w tym wątku wypowiedzi, przerozkosznie zabawnych, choć w swojej zabawności niestety także w pewien sposób żałosnych, bo traktowanych przez dyskutantów - co zauważam jak zwykle z rozczarowaniem, bo po ludziach zajmujących się szeroko pojętą ezoteryką spodziewałabym się chociaż mikrej odrobiny polotu (niestety, zwykle przeceniam ludzi, ich intelekt, dystans i polot, jeszcze nie przywykłam do tego, że większość z nich oceniam znacznie wyżej niż są tego warci), a przede wszystkim dystansu do siebie i własnych poglądów, nawet nie chce mi się odpowiadać. Naprawdę - nie podobam się wam, to mnie zaraportujcie... przynajmniej przestanę tracić czas na zbędne bicie piany wśród wąsko myślących sierotek, słabych, grzesznych, potrzebujących zbawcy i sądzących, że dowolnie rozumiane "dobro" ich ocali lub "rozwinie" - jak papier z rolki...

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat nie w tym wątku :)

 

Ale konkretnie? Bo to i do tego tematu może pasować. W wątku o agnostycyźmie? Przecież wyjaśniłem, że agnostycyzm jest brakiem wiary w ludzkie możliwości poznawcze. Co więcej, jest błędny, bo w żadnej rzeczy nie ma immanentnej cechy, która by ją czyniła niepoznawalną. I ten prosty fakt obala cały agnostycyzm. :brawa:

 

A co do teizmu agnostycznego, posługując się tą definicją:

Teizm agnostyczny

"Teizm agnostyczny (również agnostycyzm religijny) — pogląd zgodnie z którym nie wiadomo czy bóg istnieje, a mimo to nadal się w niego wierzy. Agnostycyzm religijny odrzuca jednak wszystkie treści religijne, zawarte w tradycji i świętych księgach uważając, że ich wartość poznawcza jest zbliżona do legend. Zakłada również, że aby coś zbadać, trzeba mieć ścisłą definicję tego, co się bada – dopiero wtedy możliwe jest stworzenie odpowiedniej metody i przyrządu badawczego."

 

To, to że fizycy najpierw sobie coś definiują teoretycznie, a potem badają, nie oznacza słuszności tego podejścia w poznaniu duchowym, jak i w innych naukach. A już na pewno nie udowadnia słuszności agnostycyzmu. Często właśnie robienie jakichś założeń może powodować, że postrzeganie obiektu badanego jest inne. Oczywiście nie znam się na fizyce, więc wróćmy do definicji.

 

"pogląd zgodnie z którym nie wiadomo czy bóg istnieje, a mimo to nadal się w niego wierzy"

Z tym się zgodzę. Bo wiara dla mnie, to tylko założenie że coś może być prawdą, ale nie koniecznie musi nią być, bo nie mamy na to dowodów. Oczywiście tu ważne jest też jak zdefiniujemy boga. Jeśli jako stwórcę świata materialnego, to założenie jego istnienia wydaje się być logiczną konsekwencją faktu, że istnieją istoty duchowe, co też można zrozumieć posługując się wyłącznie zwykłym myśleniem, a niekoniecznie zaraz jakimś wyższym poznaniem.

 

"Agnostycyzm religijny odrzuca jednak wszystkie treści religijne, zawarte w tradycji i świętych księgach uważając, że ich wartość poznawcza jest zbliżona do legend."

No tak jak się nie rozumie tych treści to można je uważać za legendy. Rzecz w tym, że np. Biblia zawiera dużo treści symbolicznych, bo w ezoteryce posługiwanie się językiem symboli jest powszechne. Kiedy się rozumie symbole to można zacząć rozumieć o co chodzi w tych legendach. Poza tym są wyższe środki poznania, co dla człowieka zajmującego się ezoteryką powinno być oczywiste, że można nimi poznawać to czego nie można poznać jakimiś materialnymi środkami, urządzeniami.

 

"Zakłada również, że aby coś zbadać, trzeba mieć ścisłą definicję tego, co się bada – dopiero wtedy możliwe jest stworzenie odpowiedniej metody i przyrządu badawczego"

Może w fizyce. Ale w duchowości przyrządem badawczym jest sam człowiek, jego rozum i jego organy poznawcze. Żeby poznać jakąś istotę np. nie znany mi wcześniej gatunek rośliny, nie muszę mieć jego definicji. Po prostu patrzę, wącham, dotykam itp. dopiero potem definiuję, klasyfikuję.

 

Czy np. do poznania ciebie potrzebne jest jakieś wcześniejsze posiadanie definicji ciebie? Wydaje się, że właśnie takie podejście, poprzez definicje, inaczej mówiąc schematy, nalepki, ludzie nie poznają się bez uprzedzeń, tylko właśnie ma to negatywny wpływ na ich bezstronne poznawanie.

 

Więc ja przedstawiłem argumenty, dlaczego myślę tak jak myślę, filozoficznie rzecz biorąc całkiem ściśle, jak mniemam. Ty tego nie zrobiłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gardzę chrześcijaństwem, samą jego ideą i uważam je za religię dla słabych i bezwolnych, wymagających prowadzenia za rączkę, lubiących pełnić cudzą, nie własną wolę i potrzebujących wiary w to, że jak będą "dobrzy", to ktoś ich za to nagrodzi kiedy umrą.

Jestem ciekaw jak definiujesz bycie chrześcijaninem?

Bo jak na razie to patrzysz na chrześcijaństwo przez pryzmat pewnych nauk kościoła. Tzn. nie odróżniasz religii, kształtowanej przez Watykan, ze wszystkimi ludzkimi błędami, z tym czym jest chrześcijaństwo w wymiarze duchowym. Chrześcijaństwo nie jest religią. Religią jest katolicyzm, protestantyzm itd. Chrześcijaństwo to wydarzenie duchowe, proces jednoczenia się człowieka z Chrystusem. Chodzi tu o rolę Chrystusa w rozwoju ludzkości i relację człowieka do Chrystusa. Jest to coś znacznie głębszego niż ci się może wydawać. Ale wątpię żebyś coś z tego zrozumiała, bo nie chcesz sobie zadać trudu żeby to poznać. Wolisz wyzywać innych i uważać, że to ty jedynie znasz prawdę. Intelektualne egoistyczne wygodnictwo.

 

Wiesz co, masz prawo się wypowiadać, ale jeśli już tak obiecujesz, że odejdziesz z tego forum, to mam nadzieję, że dotrzymasz słowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...