Skocz do zawartości

EZO etyka energetyki


Gość winteer

Rekomendowane odpowiedzi

Ezo etyka - chwilowy temat

chyba czas trochę zająć się etyką działań związanych z energią. Niestety nie wszyscy sie stosują do kilku podstawowych zasad. Piszemy do przemyślenia, kochani.. jak o czyms zapomniałam, na pewno zostanie uzupełnione
;)

 

NIE WOLNO ( !!! )

 

1.
wchodzić ( oglądać )
w czyjąś energetykę
bez pytania i uprzedniej zgody na to
. jest to niemoralne, jak czytanie cudzego pamiętnika

 

2.
przestawiać cokolwiek
w energetyce 2 człowieka
bez jego wiedzy i woli
.

 

3.
wysyłać
jakakolwiek energie do kogoś
bez pytania o zgodę i ustalenie czasu przekazu

 

4.
działać na energetyce bez wiedzy i woli innego
, czy zakazie tego, nawet jeśli wydaje nam sie, ze to temu komuś potrzebne! każdy ma wolna wole i ma prawo sam decydować o tym, co chce w energetyce mieć poukładane, a co nie

 

5. wysyłać jakichkolwiek bytów do innych, zwłaszcza w zlej intencji

 

6. narzucać swoja wole i strać sie manipulować kimś

 

7. rzucać zaklęcia i uroki i działać na szkodę innych

 

 

są to wykroczenia przeciw woli. odbijają się wcześniej czy później mocna czkawka. poza tym są niemoralne

 

każdy ma prawo do własnej drogi, błędów i zaniechań. czasem przeszkody i zlo, które nas spotyka sa KONIECZNE do pójścia dalej w rozwoju. wiec "pomagając" komuś bez jego woli, mozemy mu tylko zaszkodzić.

TYLKO PROSZENI O POMOC I PRZY WYRAŹNEJ ZGODZIE, MOŻEMY ZADZIAŁAĆ !!

dla spokoju sumienia - powiedzmy o obawach, ale nie działajmy na energetyce !!

 

 

 

"dbajcie o siebie i innych" ( J. Springer
:lol:
)

 

 

____________________________________________________________________

 

 

 

WYPADKI SZCZEGÓLNE

 

są małe odstępstwa, jak w każdym prawie
;)

 

1.
jeśli ktos jest nieprzytomny
, możemy mu pomóc ale kiedy:

- kiedy jesteśmy jego krewnymi ( krew z krwi lub przez więź serca )

- krewni wyrażą zgodę, potwierdzoną przez "odczucie połączenia się z nieprzytomnym i poczucia aprobaty z jego strony" - nie zapominajmy , ze niektórzy po prostu chą umrzeć i nie można na siłę ich przy życiu w takiej syt trzymać...

- kiedy mamy owe "połaczenie" z ta osoba i czujemy aprobatę naszych działań

- kiedy czujemy po spełnieniu powyższych warunków, ze energia płynie - jeśli nie płynie, na siłe jej nei wysyłamy, bo znak,z e ten ktos nie chce jej

 

2.
kiedy reanimujemy kogoś lub widzimy wypadek
- reikowcy, mogą wspomóc sie 1szym symbolem, jest to podniesienie energetyczne ijest to jedyny symbol , który w takich wypadkach możemy użyć bez zgody.

 

reiki NIE ZADZIAŁA wbrew czyjejś woli, jest pod tym względem energią bezpieczną dla dającego i obdarowywanego

Edytowane przez winteer
poszłam na kompromis - szczegóły w moderatorskim
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Gość Jaga_Wiedzma

A jak się do tego stosować nie będziecie to :bejsbolmj6:

 

A Tak całkiem poważnie, to podpisuję się pod tym dwiema łapkami.

Nawet przy Reiki, które jest energią miłości i dobra, także służącą do uzdrawiania, zawsze tzreba pytać o zgodę.

Nie każdy chce być uzdrowiony, choć brzmi to absurdalnie. Ale tak jest.

Szanujmy innych i siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nashiro, zgadzam się z tym, co napisałaś, poza jednym. To dla mnie kwestia dyskusyjna:

 

Nie wolno wchodzić ( oglądać ) w czyjąś energetykę bez pytania i uprzedniej zgody na to. jest to niemoralne, jak czytanie cudzego pamiętnika

 

W takim razie wszelkie stawianie kart Tarota na związki i relacje staje się niemoralne, pytania w stylu "co on/ona do mnie czuje" staje się niemoralne, rozkłady na to, jak potoczy się związek, czy on odejdzie itd. jest niemoralne - ponieważ wszystko to jest badaniem życia i jego przejawów u danej osoby (wszystko jest energią, więc takie połączenie również jest połączeniem energetycznym). To tylko wyrazisty przykład, ale: prawda jest taka, że nieustannie badamy (wchodzimy, oglądamy) czyjąś energetykę, nawet podczas zwykłej rozmowy. Problemem jest tylko i wyłącznie to, że więszkość z nas zupełnie sobie tego nie uświadamia - czyli i tak to robi, tylko sobie tego nie uświadamia. Nawet kontakt poprzez forum otwiera z dwóch stron pewien przekaz i już teoretycznie można się "energetycznie" zobaczyć (albo lepiej wyczuć).

 

Kwestia druga to taka, że człowiek to świadomość i nieświadomość, a całość można nazwać duszą. Jeżeli dusza wyraża zgodę na "obejrzenie", można badać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Tu się z Tobą nie zgodze. Po pierwsze w tym wypadku myślę, ze chodziło o fakt zaglądania i "lustrowania" osoby jaby się czytało jej pamiętnik. Mnie coś takiego spotkało i nie było to miłe. Tym bardziej, że ta osoba nie tylko bez mojej wiedzy i zgody weszła w energetykę ale także dokonała subiektywnej ocenty, wydała osąd i tp. Co z tego, że wiele w tym było pozytywnych ocen, skoro naruszyło moją prywatność.

Kolejna sprawa to zgoda duszy na taką infiltrację. Wiesz, większość osób tego nie wyczuwa, nie rozumie itp. I taką zgoda duszy mozna sobie wszystko tłumaczyć.

W jaki sposób mam sprawdzić czy moja dusza dała na coś zgodę czy też infiltrujący po prostu tak się tłumaczy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vivien, kwestia jest taka, że ktoś może widzieć i wyczuwać ową energtykę, ale Ci tego nie powie, bo stwierdzisz, że to zaglądanie w Twoją prywatną sferę i „czyta Twój pamiętnik”. Ale tak się składa, że tak przynajmniej, jak ja odbieram sformułowanie „czyjaś energetyka”, to jest to jak najbardziej integralny poziom naszej osoby. Ok., ktoś może mieć pryszcze na twarzy i się tego wstydzić, ukrywać przed innymi, ale to nie znaczy, że nie ma pryszczy. Stan energetyczny człowieka to nie są „prywatne zapiski” – owszem, człowiek zrobił już wiele, aby to wszystko poukrywać, pozakrywać, łącznie z zablokowaniem siebie na widzenie aury itd., ale nie ma to żadnego przełożenia na to, że to wszystko składa się na naszą istotę i promienieje od nas.

 

Nie wiem, czy przykład z czytaniem pamiętnika jest właściwy. Jeżeli z kimś rozmawiasz, pozwalasz na pewne interakcje, z czego ogromna większość zachodzi nieświadomie (przykład banalnego flirtu, gdzie ma miejsce cała masa przeróżnych, nieświadomych interakcji). Jakiekolwiek przejawianie się w świecie naraża Cię na taką ingerencję. Poczucie prywatności i skrytości jest domeną... człowieka w materii. W świecie duchowym (który chyba nieustannie mamy na myśli) pojęcie prywatności nie istnieje, „chowanie” jest możliwe tylko w materii. Przykłady – piszesz coś w pamiętniku, chowając przed innymi ludźmi, ale np. istota niewcielona może stać za Twoimi plecami i wszystko obserwować; masz silnie krytyczne i nieprzyjemne myśli na czyjś temat i nie zdziw się, że ta osoba przeczuwa, że coś jest nie tak między wami, mimo wzajemnej wymiany uśmiechów; ostatni przykład – mówi się, że gdy człowiek umiera, przychodzą po nią jej bliscy lub inne istoty, a człowiek przygląda się raz jeszcze swojemu życiu – nie robi tego sam, „pokazują mu to” owe istoty (to taki przykład hipotetyczny, bo nie wiem, czy tak jest, ale można spotkać się z takimi teoriami). Więc jeszcze raz – pojęcie prywatności jest względne, i w zasadzie ma przełożenie jedynie na materię. Nie można wymagać, aby ktoś „nie oglądał czyjejś energetyki”, ponieważ to jest NIEMOŻLIWE. Można nie oglądać czyjejś fizycznej nagości, ale nie można odciąć się od wibracji energii – można sobie ich jedynie nie uświadamiać.

 

Wiesz, większość osób tego nie wyczuwa, nie rozumie itp. I taką zgoda duszy mozna sobie wszystko tłumaczyć.

W jaki sposób mam sprawdzić czy moja dusza dała na coś zgodę czy też infiltrujący po prostu tak się tłumaczy?

 

Prosta sprawa – albo ktoś robi to właściwie i to, co mówi jest zgodne z rzeczywistością – wtedy chyba logiczne jest założenie, że i zgoda duszy, i efekt owej „infiltracji” są zgodne z rzeczywistością, albo ktoś sobie wszystko wyssał z palca, więc może zgoda duszy jest fikcyjna, ale o wyniki też nie ma się co martwić, bo wszystko zamyka się w błędnym podejściu tamtej osoby.

 

stawiac tarota mozna z pytaniami, ktore dotycza Ciebie, a nie z ciekawosci co tam kolezance los przyniesie, bo to niemoralne. jesli dotyczy to związku uczuciowego to wtedy dostajesz pytania tylko w sferze, która zazębia sie z drugim człowiekiem, bo tylko ta sfera Ciebie dotyczy i masz prawo o niej wiedzieć. wiecej jest dalej "czytaniem pamiętnika".

 

 

Nashiro, dobrze, to są Twoje poglądy. Pisząc to, pragnęłam tylko zwrócić uwagę na fakt, że takie badanie jest nagminne. Pomijając fakt, że, patrząc z Twojego punktu widzenia, to takie pytania, jak „jaki jest stosunek X do mnie”, jest pytaniem łamiącym Twoje prawo BHP, ponieważ być może owa osoba wcale nie życzy sobie tego, abym to wiedziała, bo przecież inaczej powiedziałaby mi świadomie, jak to wygląda. Ze strony jakiej ja patrzę stawianie jakichkolwiek granic duchowym (energetycznym) przejawom wszelkiego istnienia jest ograniczającą bzdurą, mającą swoje korzenie w ego. Tak jak się mówi – każda myśl, każdy uczynek zostawia trwały ślad, a przecież – wszystko jest jednym! Trzeba mieć świadomość i odwagę zaakceptować taki stan rzeczy – niestety albo stety. Jeżeli wstydzimy się i chcemy ukryć przed innymi to, co jest w nas, to nasze ograniczenie, a prawo BHP. I ja rozumiem, to ma najpełniejszy przejaw w rzeczywistości, ponieważ niewiele jest osób nie tworzących własnych wewnętrznych „skrytości” wobec innych – ale, jak mówię, uważam, że to jedynie ograniczenie naszego ego.

 

 

no własnie nie. dusza komunikuje sie ze swiadościa, ciałem i jej drogą jest oświecenie. nie robi sama sobie "dywersji" w sposób w jaki opisałaś, bo nie przyniosło by to ŻADNEGO POZYTYWNEGO SKUTKU. świadomość nas samych jest do przepracowywania i wypracowywania sobie pewnych rzeczy, a nie o iścia na łatwiznę - ze dusza powie komus tam i on za pomoca czarodziejskiej różdżki coś tam usunie. a więc jesli człowiek jest świadomy, masz obowiązek go zapytać, inaczej działasz wbrew woli

 

Pierwsza i najważniejsza sprawa – nie pisałam nic absolutnie o działaniu. W żadnym wypadku nie uważam, że coś takiego pozwala na pracę z kimkolwiek. Bo to już jest „grzebanie w kimś” bez jego świadomości, i chociaż również wielokrotnie robimy to nieświadomie (nawet zwykłe „złe myślenie o kimś” jest już wysyłaniem mu pewnych porcji negatywnej, ciężkiej energii, i nie jest bez znaczenia dla owej „ofiary” tych myśli), to o ile chcemy zadziałać świadomie na tego kogoś, powinniśmy mieć jego zgodę. Czyli tutaj absolutnie się z Tobą zgadzam, Nashiro.

 

Ale na temat „dywersji” duszy – ależ oczywiście, że tak się dzieje! Jeżeli świadomość jest zablokowana do tego stopnia, że nie jest w stanie dostrzec i przerobić pewnych rzeczy, cała sprawa zepchnięta jest do nieświadomości i tam się rozgrywa. Jak zapewne wiesz, mówi się, że człowiek, poza ciałem fizycznym, ma jeszcze kilka ciał subtelnych. Mniejsza o konkretne nazwy, ale kilkakrotnie miałam do czynienia ze zjawiskiem, gdy pojawiało się przy mnie owo „niematerialne” ciało człowieka, całkowicie poza świadomością danej osoby! Niestety, poziom świadomy nie jest jedynym obszarem, który decyduje o człowieku/jego losie/jego karmie itd. (o czym zapewne doskonale wiesz). Ponieważ wszyscy jesteśmy istotami wcielonymi, posiadającymi świadomość, wypada respektować ten fakt i gdy przychodzi co do czego, w żadnym wypadku nie pomijać jej, gdy chcemy zaingerować w danego człowieka.

 

 

Dokładnie tak. Mnie też ktoś usiłował wcisnać kit w stylu, że moja dusza się zgodziła. A akurat wiem, na co ona sie godzi a na co nie.

 

Vivien, jeżeli tak wiele wiesz o swojej duszy, dlaczego nadal jesteś na Ziemi? Dlaczego, mając tę pełną świadomość, nie ulżysz jej, uwalniając z wszystkich ograniczeń? Jeżeli chodzi tylko o „informację energetyczną”, jak rozumiem z Twojego postu, to nie rozumiem Twojego oburzenia, bo tak jak napisałam – w świecie niematerialnym, świecie energii, duchowym, czy jak go nie nazwiemy – nie ma czegoś takiego jak „prywatność”, wszystko jest emanacją i przenikaniem, a wiedza (w tym o kimś innym) jest dostępna dla każdego, nie można niczego ukryć. A jeżeli chodzi o to, że ktoś „popracował” nad Twoją duszą, bez Twojej świadomej zgody, to rzeczywiście nieładnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja czasem bym chciała taki wgląd na energetykę pomiędzy dwoma osobami (porozumienie miedzy duszami bez słów, jesli obie osoby wyrażaja zgodę) bo to by było cudownym ułatwieniem. Nie byłoby nieporozumień, Wszystko stałoby się jasne bo słowa nie wyrażają wszystkiego tak jak powinny. Jak ktoś potrzebuje pomocy musi otworzyć sie na druga osobą i zaufać jej bo inaczej pomoc nie będzie dostateczna. Tak jak z dentystą :D Trzeba otworzyć buzię zeby tego zęba wyleczyć. zaufac dentyście

no i wiadomo trzeba uważać przed kim otwiera sie serce.

 

a jesli chodzi o ingerencje w druga osobe to rzeczywiscie niedobrze, tylko ze taka wścibska osoba moze niezle po łapkach później dostać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można wymagać, aby ktoś „nie oglądał czyjejś energetyki”, ponieważ to jest NIEMOŻLIWE

Uwierz mi można, bo w tym momencie zamykamy się na tą osobę niemal całkowicie. Taka osoba mimo że dalej będzie "połączona" nie będzie czuła tego wszystkiego naprawdę, bop to przeenergetyzowanie związane z próbą nawiązania połączenia może potęgować nasze emocje.

 

Vivien, jeżeli tak wiele wiesz o swojej duszy, dlaczego nadal jesteś na Ziemi?

Bo linia stąd do zaświatów się spóźnia -.-' , dlaczego? Bo nadal żyje, i dalej się uczy. Każdy wie o swojej duszy niemal wszystko, bo w końcu to nasze dusze, To tak jakbyś chciała mi powiedzieć że wiesz więcej o mnie niż ja sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z własnego doświadczenia powiem tak: łatwiej 'czyta się' osoby('wchodzi' w ich aurę etc), które są na nas bardziej niż mniej otwarte.. Chodzi tu o pewną otwartość, zaufanie ..

Jak ktoś jest zamknięty na drugą osobę czy też negatywnie nastawiony, to można odczytać błędne przesłanie i możemy sobie coś ubzdurać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Vivien, kwestia jest taka, że ktoś może widzieć i wyczuwać ową energtykę, ale Ci tego nie powie, bo stwierdzisz, że to zaglądanie w Twoją prywatną sferę i „czyta Twój pamiętnik”. Ale tak się składa, że tak przynajmniej, jak ja odbieram sformułowanie „czyjaś energetyka”, to jest to jak najbardziej integralny poziom naszej osoby.

 

Tym bardziej tzreba uszanować jej prywatność, skoro to integralna część czyjejś osoby.

 

Nie wiem, czy przykład z czytaniem pamiętnika jest właściwy.

 

Pamiętnik to coś bardzo prywatnego i intymnego, więc nie czyta się go bez pozwolenia autora. To tak jak z czytaniem cudzej korespondencji, co jest nieetyczne i niewłaściwe, a o ile pamiętam także regulowane prawem.

 

Przykłady – piszesz coś w pamiętniku, chowając przed innymi ludźmi, ale np. istota niewcielona może stać za Twoimi plecami i wszystko obserwować;

 

Wybacz, ale istoty niewcielone nie zagladąją mi do pamiętnika przez ramię, a jeśli nawet to im na to nie pozwalam. Poza tym być moze istoty niewcielone mają inne prawa i zasady niż my ludzie.

 

 

Nie będę tu cytowała dokłądnie wszystkich Twoich wypowiedzi. Jednak nie zgadza się z nimi. Prywatność to nie jest pojęcie względne. Ani tutaj a ni w innym wymiarze. Mam prawo do tego by swój rozwój duchowy przebywać w swoim tempie i nikt poza Bogiem nie ma prawa ingerować w moją energię, duszę i moje życie bez mojej wiedzy i zgody. Jeśli tak postępuje - postępuje źle, nieetycznie i amoralnie. Przy okazji bruździ sobie własną karmę.

Kolejna sprawa w kwestii prywatności i proszę wszystkich o wybaczenie za porównanie, ale... Jeśli zacznę uprawiać OOBE i w astralu przyjdę do Ciebie kiedy będziesz uprawiać sex, i zrobie sobie z tego darmowe porno, to też powiesz, ze nie obowiązuje tu prywatnosć? Nie wydaje mi się. A przecież zgodnie z Twoim tokiem rozumowania wszystko jest ok, bo w tym drugim świecie nie ma prywatności.

Co do dusz, które przychodza po nas po śmierci, to ja akurat inaczej postzregam te sprawy i to też sprawa mojej wiary i mego sumienia.

Uważam, ze to co pzreżywamy tu to nasze doświadczenia na drodze do zjednaiania się z Bogiem. I tylko Bóg ma prawo przyspieszac lub opóźniać moją drogę, a nie żaden ezoteryk, który bawi się w podgladacza ludzkich aur i energii, i jeszcze mówi, ze to dla mojego dobra.

Jeśli ktoś mnie zapyta czy może rzucić okiem w moja energię i ja na to pozwolę to ok, skorzystam z rady i doświadczenia takiej osoby. Ale nie wbrew mojej woli.

 

 

Vivien, jeżeli tak wiele wiesz o swojej duszy, dlaczego nadal jesteś na Ziemi? Dlaczego, mając tę pełną świadomość, nie ulżysz jej, uwalniając z wszystkich ograniczeń? Jeżeli chodzi tylko o „informację energetyczną”, jak rozumiem z Twojego postu, to nie rozumiem Twojego oburzenia, bo tak jak napisałam – w świecie niematerialnym, świecie energii, duchowym, czy jak go nie nazwiemy – nie ma czegoś takiego jak „prywatność”, wszystko jest emanacją i przenikaniem, a wiedza (w tym o kimś innym) jest dostępna dla każdego, nie można niczego ukryć. A jeżeli chodzi o to, że ktoś „popracował” nad Twoją duszą, bez Twojej świadomej zgody, to rzeczywiście nieładnie.

 

Raz jeszcze powiem, ze w świecie niematerialnym istnieje coś takiego jak prywatność. Zagladnij pzrez ramię do pamiętnika demona albo anioła a szybko cię pogonią.

I odpowiem pytaniem na pytanie, jeśli ktoś tak wiele wie o duszy, ze moze się komunikować z duszami innych to co nadal robi na Ziemi?

A jeśli Ci powiem, że wiem, iż w tamtym wypadku moja dusza nie wyraziła zgody na taką infiltrację a ktoś się tym zasłania to co powiesz?

 

I odpowiem Ci co tu robię, doświadczam z woli Boga, tego co jeszcze doświadczyć muszę.

Polecam też poznac pojęcie Bothistawy... Wiele wyjaśni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
ja czasem bym chciała taki wgląd na energetykę pomiędzy dwoma osobami (porozumienie miedzy duszami bez słów, jesli obie osoby wyrażaja zgodę) bo to by było cudownym ułatwieniem. Nie byłoby nieporozumień, Wszystko stałoby się jasne bo słowa nie wyrażają wszystkiego tak jak powinny. Jak ktoś potrzebuje pomocy musi otworzyć sie na druga osobą i zaufać jej bo inaczej pomoc nie będzie dostateczna. Tak jak z dentystą :D Trzeba otworzyć buzię zeby tego zęba wyleczyć. zaufac dentyście

no i wiadomo trzeba uważać przed kim otwiera sie serce.

 

a jesli chodzi o ingerencje w druga osobe to rzeczywiscie niedobrze, tylko ze taka wścibska osoba moze niezle po łapkach później dostać.

 

Drahmo, inaczej to wygląda jeśli ktoś widzi aurę. A czasem dzieje się to samoistnie. Nasza aura mówi o wielu rzeczach, podobnie jak mowa ciała. jeśli opanujesz mowę ciała to bez zagladania w energetykę i bez widzenia aury też wiele się dowiesz o swoim rozmówcy.

A to co sugeruje Nasing jest niemoralne i nieetyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VanHelsing, wiele rzeczy przepływa nieświadomie i miejsce "otwarcia" także często jest nieświadome. Poza tym to takie energetyczne zatykanie uszu, zamykanie oczu, nie zmienia faktów istniejących w rzeczywistości. Ty mówisz o odcinaniu, ja o tym, że "wchodzenie" jest naturalne, tylko właśnie mamy zamknięte oczy.

 

A co to wiedzy na temat duszy, to po prostu: jedno stwierdzić, że dusza się zgadza, aby w nią wejrzeć, inna to twierdzić, że wie się o niej wszystko. Nie wiem nic na temat duszy kogolowiek z was, na temat własnej nie wiem niemal nic.

Ale też wiele informacji o własnej duszy dotarły do mnie od innych ludzi, poprzez pewne interakcje z nimi itd. I gdy ktoś twierdzi, że o swojej wie wszystko, to rodzi się pytanie, dlaczego potrzebuje doświadczać rzeczywistości, która te ograniczenia pokazuje, skoro już ma ich świadomość?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Odpowiedz mi wiec na zadane juz pytanie, jak może osoba nie calkeim uswiadomiona mieć pewność, ze jej dusza wyraziła zgodę na ingerencję w energetykę, a nie wymyśliła sobie tej zgody?

 

Dusza jest moją integralną częścią, potarfię się z nią komunikować, wiem kiedy robię coś nie po mysli mojej duszy, ze tak powiem. W tym wypadku wiem, że dusza nie wyraziła zgody, a jednak ktoś wmawial mi, ze wyrazila taką zgode i próbował nieźle namieszać mi w energetyce. Tym razem jednak sie sparzył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedz mi wiec na zadane juz pytanie, jak może osoba nie calkeim uswiadomiona mieć pewność, ze jej dusza wyraziła zgodę na ingerencję w energetykę, a nie wymyśliła sobie tej zgody?

 

Dusza jest moją integralną częścią, potarfię się z nią komunikować, wiem kiedy robię coś nie po mysli mojej duszy, ze tak powiem. W tym wypadku wiem, że dusza nie wyraziła zgody, a jednak ktoś wmawial mi, ze wyrazila taką zgode i próbował nieźle namieszać mi w energetyce. Tym razem jednak sie sparzył.

Vivien,ja chyba wiem kogo masz na mysli i wybacz ale sie wtrace ,bo jezeli mamy jedna osobe na mysli,to sadze ze Twoje oskarzenia sa bezpodstawne.Znam te osobe chyba najdluzej na tym forum i wiem ze bez Twojej zgody nie kwinolby palcem nie wspominajac juz o mieszaniu w energetyce!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Szelmuś, nie wiem czy mówimy o tej samej osobie. Wiem jednak, ze to co pisze Nasing jest niewłaściwe i błędne. Temat dotyczy zresztą szerokiego spektrum spraw związanych z "podgladaniem" przez niektóre osoby tego czego nie powinny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze - jeżeli powiem, że niestety tak się dzieje, że wiele istot ma darmowe porno, jak napisałaś, i tak Cię to nie przekona, bo inaczej na to patrzysz.

 

Jeżeli czujesz się bezpiecznie w takich granicach - granicach jedynie patrzenia i widzenia - to możesz w nich pozostać.

 

Uważam, ze to co pzreżywamy tu to nasze doświadczenia na drodze do zjednaiania się z Bogiem. I tylko Bóg ma prawo przyspieszac lub opóźniać moją drogę, a nie żaden ezoteryk, który bawi się w podgladacza ludzkich aur i energii, i jeszcze mówi, ze to dla mojego dobra.

 

Ok, ale akurat to, czy ktoś widzi, że jesteś blondynką albo brunetką nie ma jeszcze żadnego wpływu na to, dokąd zmierzasz.

 

Raz jeszcze powiem, ze w świecie niematerialnym istnieje coś takiego jak prywatność

Jeżeli masz ograniczenia wglądu, to nie zobaczysz, choćbyś i chciała być nieetyczna. Bóg, jak całość i pełnia jest najlepszym przykładem na istnienie, gdzie nie ma takich blokad. Niech nawet będzie ten przykład aniołów, które przecież podobno są z nami przez cały czas? Co, opuszcza mnie, gdy nie chcę, żeby patrzył???

 

I w takim razie zgodzę się być bardzo nieetyczna, ponieważ podtrzymuje pogląd zawarty w pierwszym poście.

 

I odpowiem Ci co tu robię, doświadczam z woli Boga, tego co jeszcze doświadczyć muszę.

Polecam też poznac pojęcie Bothistawy... Wiele wyjaśni.

 

Ok, dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vivien i tutaj kwestia sporna co uznamy za etyczne.Bo jezeli ktos grzebie w naszej duszy bez zgody ,jesto to wysoce nieetyczne,lecz jezeli zobaczy ze cos zlego przy nas siedzi i nas o tym informuje ,ostrzega to nie widze w tym nic nieetycznego.Bylabym wdzieczna losowie kilkanascie lat temu ,by ktos dostrzegl ten syf ktory byl przy mnie przez lata ,pewnie zaoszczedzilabym sobie i rodzinie ,wiele trosk i bolu...To moje skromne zdanie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a właśnie, korzystając z okazji zrobię małego offtopa, ale nie dokonca..

 

ostatnio kilka dni temu zapytałam sie pewnej doswiadczeonje osoby by okresliła moj stan. Co tak naprawde sie ze mną dzieje itp. Dostałam odpowiedz. . nie że jakaś zła czy cos. poprostu dziwna..

po czasie dostałam takiego spadku nastroju jak nie pamietam juz kiedy. w końcu po paru godzinach nie mogłam przestać płakac z nieszcześcia.. jakis irracjonalny stan depresji. ktory trwał 24 godziny nie moglam sie ruszyć, po tym czasie szybko przeszło jak gdyby nigdy nic.

Zastanawiam sie czy too nie była jaks INTUICYJNA reakcja duszy ze to nieprawdaco ta osoba o mnie powiedziała (zaznacze ze nie powiedziala nic złego, wrecz przeciwnie nie bylo powodu do zmartwien)

Czy moze spowodowane tym ze ta osoba właśnie "prześwietliła moja duszę" czy coś.. hym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Szelmo, zobaczyć przy kimś cień w astralu, a "grzebać" w czyjejś energii to róznica. jak to zauważyła Nasing "Ok, ale akurat to, czy ktoś widzi, że jesteś blondynką albo brunetką nie ma jeszcze żadnego wpływu na to, dokąd zmierzasz." Ale popatrz teraz na to, tak, jesli jesteś londynką a ktoś bez twojej wiedzy i zgody zmieni ci kolor włosów to już ma znaczenie dokąd zmierzasz, bo mozesz akurat wybierałaś sie na bal blondynek gdzie nie wpuszczą brunetki.

 

Nasing To, że za naszymi plecami wciąż stoją jakieś duchy opeikuńcze czy aniołowie, to jedno, a ingerencja osoby obcej to drugie. Opiekunowie sa przy nas non stop. Są częścią nas, tak jak my ich. Sa tymi, którzy otrzymali nasze pozwolenie na to by stać przy nas dzień i noc.

Każda inna osoba musi mieć na to pozwolenie. Nawet demony przychodza na wezwanie, tym bardziej człowiek, który ma zdolność poruszania sie po astralu nie może ingerować w nasza energetykę bez naszej woli.

Wciąz nie odpowiedziałaś mi na pytanie, jak udowodnisz, ze dusza dala na coś zgodę, a nie jest to twoje usprawiedliwienie się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelmo, zobaczyć przy kimś cień w astralu, a "grzebać" w czyjejś energii to róznica. jak to zauważyła Nasing "Ok, ale akurat to, czy ktoś widzi, że jesteś blondynką albo brunetką nie ma jeszcze żadnego wpływu na to, dokąd zmierzasz." Ale popatrz teraz na to, tak, jesli jesteś londynką a ktoś bez twojej wiedzy i zgody zmieni ci kolor włosów to już ma znaczenie dokąd zmierzasz, bo mozesz akurat wybierałaś sie na bal blondynek gdzie nie wpuszczą brunetki.
Nie mowimy o cieniu w astralu,bo nie tylko cien w astralu rujnuje nieraz doglebnie nam zycie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelma - chcąc wiedzieć, można pytac, czy coś przy nas jest, czy nie i co z tym zrobić. nie mozna włazić z butami w czyjeś życie i energetykę i sie rządzić. uszczęśliwianie na siłe nie jest dobre, lekcje i tak sie przerobi, tylko czasem bardziej sie dostanie w tyłek, kiedy ktos nam w tym babrze.
A jezeli ktos nie ma bladego pojecia co sie dzieje i dlaczego,bo poprostu nie jest w temacie?Ja kilkanascie let temu ,nawet nie znalam slowa "ezoteryka":)i nie mialam bladego pojecia dlaczego zycie tak mnie doswiadcza.Dlugie lata szukalam przyczyny,a moglam je spedzic cieszac sie szczesliwym zyciem z rodzina.Jeszcze raz podkreslam "grzebanie i wlazenie z butami" jest jak dla mnie nieetyczne,ale dopatrzenie sie i poinformowanie ,to juz inna sprawa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Dodam do tego, ze nawet w Reiki obowiązują te zasady. Reiki to energia miłosci, dobroci, energia dajaca ukojenie, uzdrawiajaca. A jednak pierwsze co się dowiaduje osoba przychodzaca na kurs reiki to to, że nie wolno jej używać bez wiedzy i zgody tegho, komu ją posylamy. Wyjątkiem jest używanie w pewnych sytuacjach 1 znaku, o czym napisała wczesniej Nashira.

Dlaczego tak jest? Bo nie każdy moze być gotowy na zmiany, nie każdy moze chcieć uzdrowienia...

Zwróćcie uwagę, ze pewne ingerncje w energetykę człowieka bardzo zmieniają ją a często także otwierają na rzeczy, na które ktoś moze nie byc gotowy.

Wyobraźcie sobie sytaucję, ze wydawaloby się neiwinne "oczyszczanie" energetyczne np dziecka lub nastolatka nagle otworzy mu tzrecie oko, a to się moze zdarzyć. I postawcie się teraz na miejscu takiego dzieciaka, który nie ma pojęcia dlaczego nagle widzi inne byty, słyszy dziwne głosy itd.

Droga do szpitala psychiatrycznego dla takiej osoby stoi otworem. I co, ktoś mi powie, ze dusza wyraziła na to zgodę? Że dusza chciała pzryspieszenia swego rozwoju duchowego?

Nie sądze.

Ingerowanie w energię i aurę drugiego człowieka to nie zabawa. Wymaga to doswiadczenia, wiedzy i postawy etycznej i moralnej. Nie można zaslaniać się i usprawiedliwiać tym, ze chcialo się dobrze.

Nasz rząd też zawsze mówi, ze chce dobzre tylko mu się nie udaje.

Bóg dał nam wolną wolę, uszanujmy prywatność innych i dajmy mu prawo wyboru, tak w swiecie fizycznym jak i duchowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlatego wynosisz z nauki lekcje i szukasz pomocy. jak co cie pobolewa, to bierzesz leki schowane w napojach od "dobroczyncow", czy idziesz do lekarza?
Przytocze Ci slowa pewnego szamana "dlaczego zawsze szukamy pomocy tak pozno,gdy mamy juz na sobie tyle zlaman?"Wiec odpowiedz jest jedna,jezeli nie wiemy skad biora sie zlamania ,nie wiemy gdzie jej szukac,czesto kosztuje nas to dlugie lata poszukiwan,a dzieki osobie posiadajacej wiedze ,ktora moglaby nas ostrzec,poinformowac "dlaczego" mielibysmy zaoszczedzony,czas ,bol i nieraz straty z ktorymi do konca zycia ciezko sie pogodzic!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelmo - zeby sie dopatrzec, trzeba PATRZEC, albo SZUKAC. skoro w odpowiednim czasie nie znalazlaqs pomocy, przykro mi, ale zauwaz, ze rowniez nieodpowiednie osoby moglo Ci wlazic w aure i ogladac slabosci, gdybysmy uznali, ze ludzi powinni byc otwarci jak szampan na sylwestra i sa królikami doświadczalnymi i eksponatami dla tych, co po prostu chca "popatrzec" na ich troski i radosci.

Przed nieodpowiednimi osobami mozna sie zabezpieczyc,teraz to wiem ,niestety lata temu nie mialam o tym pojecia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
A jezeli ktos nie ma bladego pojecia co sie dzieje i dlaczego,bo poprostu nie jest w temacie?Ja kilkanascie let temu ,nawet nie znalam slowa "ezoteryka":)i nie mialam bladego pojecia dlaczego zycie tak mnie doswiadcza.Dlugie lata szukalam przyczyny,a moglam je spedzic cieszac sie szczesliwym zyciem z rodzina.Jeszcze raz podkreslam "grzebanie i wlazenie z butami" jest jak dla mnie nieetyczne,ale dopatrzenie sie i poinformowanie ,to juz inna sprawa.

 

A nie pomyślałaś otym, że było to Twoje doświadczenie, które musiałaś pzreżyć? Jeśli ktoś ingerujac w to pewne rzeczy przyspieszy tym samym zaburzy Twoje prawo karmy. Będziesz musiała odbyć dłuższą drogę do celu, pzrez czyjąś ingerncję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie pomyślałaś otym, że było to Twoje doświadczenie, które musiałaś pzreżyć? Jeśli ktoś ingerujac w to pewne rzeczy przyspieszy tym samym zaburzy Twoje prawo karmy. Będziesz musiała odbyć dłuższą drogę do celu, pzrez czyjąś ingerncję.
i tutaj sie nie zgodze...szaman z Paragwaju o ktorym tutaj juz nieraz wspominalam,tez nie zamyka oczu ,gdy widzi do osoby zupelnie nieswiadomej,przyklejony byt czy tez stwora ktory niejednokrotnie w okropny sposob sie zachowuje.Ma te mozliwosc ten dar i pomaga innym...Jeszcze dodam,nie chce mi sie wyszukiwac fragmentow z ksiazki "Rozmowy z Bogiem" bo wiesz ze to co napisalas to zupelna bzdura! Edytowane przez Jurema
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oh, nie nie nie... ja widzę, że tutaj się robi całkowite wypaczenie moich słów. Nashiro, Vivien, jeżeli nie potraficie zrozumieć tak prostego mechanizmu, jak emanacja energii, wypływająca z organizmu, która po prostu jest - i albo to widzisz, albo nie, to ja nie mam zamiaru wchodzić z Wami w tego typu polemiki.

 

Vivien, ja mówię o tym, że ktoś widzi blondynkę, bo ktoś jest blondynką, a Ty piszesz, że ktoś z blondynki zrobił brunetkę...! Potem cały atak na ludzi, którzy "włażą bez pytania i gmerają". Tylko kiedy ktoś sam daje wyraźny sygnał, że nie jest tak, jak powinno być, to to jest również wtrącanie. I tak w koło Macieju.

 

Vivien, piszesz

Nasing To, że za naszymi plecami wciąż stoją jakieś duchy opeikuńcze czy aniołowie, to jedno, a ingerencja osoby obcej to drugie. Opiekunowie sa przy nas non stop. Są częścią nas, tak jak my ich. Sa tymi, którzy otrzymali nasze pozwolenie na to by stać przy nas dzień i noc.

Każda inna osoba musi mieć na to pozwolenie. Nawet demony przychodza na wezwanie, tym bardziej człowiek, który ma zdolność poruszania sie po astralu nie może ingerować w nasza energetykę bez naszej woli.

Wciąz nie odpowiedziałaś mi na pytanie, jak udowodnisz, ze dusza dala na coś zgodę, a nie jest to twoje usprawiedliwienie się.

 

Masz tylko ciekawy system rozróżniania tego wszystkiego. Rozumiem, że część istot może przy Tobie stać, a innej na to nie pozwalasz - dobra, tak sobie na to patrzysz, więc dla Ciebie takie myślenie ma sens. Ja widzę to tak, jak pisałam wyżej, i koniec. W świecie duchowym ściana, okładka zeszytu, wnętrze mojego mózgu, odlegość to nie przeszkoda. Wszystko jest tylko energią. Może mi się nie podobać, że jakaś istoty buszują sobie po mojej podświadomości i nasyłają mi wstrętne sny, ale takie historie mają miejsce, niestety.

W tych wszystkich przestrzeniach mogą pojawiać się istoty zarówno o intencjach najczystszych, jak i te zupełnie przeciwne. Po prostu mogą - tak to widzę. Nie ma prawa zakazującego czegoś takiego. Tak samo jak nie możesz zakazać innym widzenia Ciebie w materii, nie możesz nagle stać się niewidzialna, niedostrzegalna, choć ciągle obecna. Proste prawo.

 

Nashiro, jedna uwaga - JA NIE MÓWIĘ O PODŁĄCZANIU SIĘ POD MÓJ PODŁĄCZNIK. Ja mówię o tym, że ktoś może podejść i go sobie obejrzeć, zobaczyć jak działa, ile energii pobiera, czy nie jest popsuty (jeśli to zauważy i da mi informację, to wspaniale) - czyli to, co piszę, a co wg Was jest takie niemoralne. Natomiast PODŁĄCZENIE SIĘ (ingerencja) jest niemoralna, i JEŚLI CHODZI O MANIULACJĘ POZA WIEDZĄ CZŁOWIEKA, ZGODZIŁAM SIĘ Z TYM, CO PISAŁAŚ W PIERWSZYM POŚCIE.

 

W ziązku z nie bieganiem nago i nie mieszkaniem w szklanym domu - przedstawiłam, że troska w związku z prywatnością wypływa z ego, tu ma swoje źródło. Nie biegam nago, ponieważ wychowano mnie w takiej kulturze, w której bieganie nago jest karalne i "nieładne". Podobnie z innym ekshibicjonizmem - to tylko kultura, w istocie.

 

Ale w sumie, nie wiem po co w ogóle się wypowiadam. Przecież żyjemy w świecie, w którym duchy nie istnieją, nie wspominając o innych istotach niematerialnych. Przecież to wszystko tylko urojenie umysłu jest... Działają tylko prawa namacalne tu i teraz, nie można SPONTANICZNIE ZOBACZYĆ czegoś, o czym nie napisano przynajmniej 30 książek (jak na temat widzenia aury i chorób w niej zawartych).

 

W takim rozumieniu rzeczywiście wszystko jest ingerencją, działającą tylko na zasadzie świadomych przyzwoleń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś czuję że mój zakres na forum został bardzo ograniczony ;) Ale cóż przyjmuje zasady jakie są godząc się z ograniczeniami. W końcu jestem gościem. Niedługo forum zamknie się na osoby mające problem lub same zaklęcia ochronne. Ale cóż.

Jedna sprawa, wasze zdanie z którym nie będę polemizował, chcę je tylko znać. Proszę również o darowanie sobie ostrzeżań w stosunku do mnie. Działanie na linię losu osoby. Uważacie za niedopuszczalne czy nie? Widząc wasze wypowiedzi spodziewam się odpowiedzi tak, aczkolwiek jeśli tak jest prosiłbym o o wyraźne zaznaczenie tego. NIE POTRZEBUJE ARGUMENTACJI DLACZEGO TAK UWAŻACIE. ;) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
i tutaj sie nie zgodze...szaman z Paragwaju o ktorym tutaj juz nieraz wspominalam,tez nie zamyka oczu ,gdy widzi do osoby zupelnie nieswiadomej,przyklejony byt czy tez stwora ktory niejednokrotnie w okropny sposob sie zachowuje.Ma te mozliwosc ten dar i pomaga innym...Jeszcze dodam,nie chce mi sie wyszukiwac fragmentow z ksiazki "Rozmowy z Bogiem" bo wiesz ze to co napisalas to zupelna bzdura!

 

Źle mnie zrozumiałas Szelmo, nie miałam na myśli tego, że karmą jakiejś osoby są mroczne byty przy niej, ale, że pewne sprawy w naszym zyciu są naszym wcześniejszym wyborem. Dusza pzred narodzeniem się wybiera sobie życie.

Nie uważam, że nalezy pozostać biernym kiedy kogoś dopadnie zło.

Tyle, że widzenie w astralu mrocznych bytów wokół kogoś to jedno, a ingerowanie w czyjąś energię to drugie. Ja też widuję czasem wokół jakiś osób cienie lub inne byty, podobnie widują takie zreczy różne inne osoby, ale nie ingerują w energię. Co innego kiedy powiem Ci, ze coś koło siebie masz i ja lub ktoś inny moze coś na to poradzić, a co innego mieszać się w twoje wybory.

 

Oh, nie nie nie... ja widzę, że tutaj się robi całkowite wypaczenie moich słów. Nashiro, Vivien, jeżeli nie potraficie zrozumieć tak prostego mechanizmu, jak emanacja energii, wypływająca z organizmu, która po prostu jest - i albo to widzisz, albo nie, to ja nie mam zamiaru wchodzić z Wami w tego typu polemiki.

 

Vivien, ja mówię o tym, że ktoś widzi blondynkę, bo ktoś jest blondynką, a Ty piszesz, że ktoś z blondynki zrobił brunetkę...! Potem cały atak na ludzi, którzy "włażą bez pytania i gmerają". Tylko kiedy ktoś sam daje wyraźny sygnał, że nie jest tak, jak powinno być, to to jest również wtrącanie. I tak w koło Macieju.

 

Nie mialam na myśli tego co się widzi, np aury drugiej osoby, czy wyczuwa się czasem pewne rzeczy, ale miałam na myśli świadome ingerowanie w czyjąś energię oraz szperanie mentalne za kimś i ocenianie go na podstawie jego energii. Jeśli z kimś rozmawiam bezpośrednio i zdarza mi się zobaczyć aurę lub wyczuć jakaś energię tej osoby to jest inaczej, niż kiedy szukam jej mentalnie i sprawdzam sobie.

Nawet w rozmowach bezpośrednich się tego nie robi. Już sama mowa ciała i intuicja podpowiedzą wiele, ale szperanie komuś w jego energii aby sie pzrekonać co on wie, umie, robi, czym sie zajmuje, to już naruszenie jego prawa do prywatności.

I jeszcze jedno, to, że jakieś niewidzilne byty niewidzialnego świata czasem do nas zagladają, nei znaczy, ze mogą to robić ludzie, którzy potrafią widzieć trochę więcej niz pzreciętni obywatele.

Nie należysz do świata niematerialnego, jesteś człowiekiem i ludzkie normy cię obowiązują.

 

 

Masz tylko ciekawy system rozróżniania tego wszystkiego. Rozumiem, że część istot może przy Tobie stać, a innej na to nie pozwalasz - dobra, tak sobie na to patrzysz, więc dla Ciebie takie myślenie ma sens. Ja widzę to tak, jak pisałam wyżej, i koniec. W świecie duchowym ściana, okładka zeszytu, wnętrze mojego mózgu, odlegość to nie przeszkoda. Wszystko jest tylko energią. Może mi się nie podobać, że jakaś istoty buszują sobie po mojej podświadomości i nasyłają mi wstrętne sny, ale takie historie mają miejsce, niestety.

W tych wszystkich przestrzeniach mogą pojawiać się istoty zarówno o intencjach najczystszych, jak i te zupełnie przeciwne. Po prostu mogą - tak to widzę. Nie ma prawa zakazującego czegoś takiego. Tak samo jak nie możesz zakazać innym widzenia Ciebie w materii, nie możesz nagle stać się niewidzialna, niedostrzegalna, choć ciągle obecna. Proste prawo.

.

 

Czy ty każdemu pozwalsz wejśc do swegpo domu, czy tylko pewnym osobom?

Ja pzowalma tylko pewnym osobom. Podobnie w świecie niematerialnym. Przeinaczyłas moje słowa, bo ja zaznaczyłam, ze opiekunowie sa przy nas od urodzenia do śmierci i są jakby częścią nas, najlepszymi pzryjaciółmi czy też bliskimi bytami. Nie znaczy to jednak, że każdy inny byt mozże sobie przychodzic i wychodzic do mego domu, mego swiata i mojej głowy jak chce. Po coś zresztą są systemy zabezpieczania się pzred niechcianymi gośćmi tak w swiecie fizycznym jak i duchowym.

Nie twierdzę też, że nagle chcę stać sie niewidzialna. Oczywiście, że jestem widzialna i słyszalna dla świata materialnego, kiedy tylko wychodze na ulicę. Kiedy jednak jestem sama w domu, nie instaluję sobie kamer z transmisją w TV aby każdy mógł mnie widzieć. Mój dom to mój azyl, nikt nie ma prawa go naruszać bez mojej wiedzy i zgody, a jeśli to zrobi staje się intruzem.

To, ze ty wdzisz to inaczej nie znaczy, ze nie łąmiesz zasad i praw. Jeśli nie wierzysz w to, że kradzież jest czynem karalnym i złym,, nie znaczy, że nie zostaniesz za to ukarana.

Świat opiera się na pewnych prawach i zasadach. Prawo do prywatności jest jednym z nich. Dlaczego potrafią je uszanować nawet mroczne byty, a nie potrafi czlowiek, który zrekomo jest pelen światła i chce pomagać?

Nie pchaj się gdzie cię nie chcą, nie uszczęśliwiaj na siłę i nie podglądaj z pustej ciekawości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja morze napiszę taką etykę nie jest to tylko etyka dla specjalistów ale dla każdego kto rozwija się duchowo. Dla bio- i naturoterapeutów są jednak niezbędnymi warunkami bezpiecznej i efektywnej pracy, sposobami uniknięcia efektów ubocznych i niezamierzonych świadomie. Te same zasady co w terapiach energetycznych dotyczą wspólnych, partnerskich medytacji, wzajemnego przekazywania sobie energii przez partnerów, a także w alchemii: medytacyjnym, daoistycznym bądź tantrycznym seksie.

 

Regularnie praktykuj z energią życiową

Nie przenoś ciężaru praktyki terapeutycznej wyłącznie na swoje wrodzone umiejętności czy też dary. Nie polegaj na raz wypracowanym poziomie wewnętrznej energii. Medytuj regularnie, wybierz określony rodzaj praktyki z energią życiową. Do wyboru jest mnóstwo tradycji ze wschodu i z zachodu. Wybierz jednak praktykę na tyle prostą i bezpieczną, by móc ją praktykować samodzielnie oraz codziennie. Bez stałej praktyki, stałego zaangażowania, regularnego i częstego poświęcania swojego czasu i energii, nie sposób utrzymać trwałej kondycji i zdrowia, a praktyka terapeutyczna szybko może zrujnować zdrowie terapeuty, który nie dba o korzenie własnego zdrowia i źródło własnej energii.

 

Dbaj o wysoki poziom i czystość własnej energii życiowej

Nie próbuj leczyć, samemu będąc chorym bądź osłabionym. Szczelność twojej aury i sprawność systemu immunologicznego jest gwarancją, że nie będziesz przenosić swoich problemów na osoby uzdrawiane.

 

Uświadamiaj sobie jakość swojej energii

Terapiami energetycznymi powinna się zajmować tylko osoba zdrowa, w stanie równowagi fizycznej i psychicznej, energetycznie zharmonizowana. Energia obciążająca osobę wykonującą zabieg obniża jakość energii, którą ona przekazuje. Ponadto człowiek jest istotą wrażliwą na warunki zewnętrzne. Na ludzką energetykę wpływać negatywnie mogą warunki atmosferyczne, pola elektromagnetyczne, cieki wodne i wiele innych, niekoniecznie znanych i nazwanych czynników. Ignorowanie ich wpływów jest tak samo nieodpowiedzialne i negatywne w skutkach, jak przesadne koncentrowanie się na nich.

 

Przykładowo, jeśli osoba którą uzdrawiasz, ma alergię na białko mleka krowiego, pszenicę, mięso - a którykolwiek z tych produktów jest w twojej aktualnej diecie - energie które przekazujesz, będą nieść informację alergenną i mogą wywołać reakcje alergiczne. Znów, alergenne produkty żywnościowe najczęściej są naładowane negatywnymi emocjami osób, które je kupowały bądź sporządzały. Przed jedzeniem oczyszczaj siebie i żywność energetycznie. Dbając o swoje zdrowie, dietę i żołądek - dbasz o zdrowie swojego pacjenta.

 

Uświadamiaj sobie emocje

Emocje są poruszeniami energii. Realizacja podświadomych intencji, reakcje podświadomego umysłu na świadome działania owocują najpierw emocjami. Świadomość swojego stanu emocjonalnego jest absolutną podstawą do uświadomienia sobie zawartości swojego podświadomego umysłu. Osiągnięcie emocjonalnej równowagi (niekoniecznie homeostazy) jest z kolei koniecznym warunkiem umożliwiającym dotarcie do głębokich warstw własnej świadomości.

 

Przekazywanie energii-emocji w stanie emocjonalnego pobudzenia, wzburzenia czy wewnętrznej dysharmonii, nie jest zabiegiem bioterapeutycznym, nie jest w stanie doprowadzić organizm osoby uzdrawianej do równowagi. Jeśli obiektem twoich emocji jest osoba, której robisz zabieg, albo jeśli jesteś obiektem emocji tej osoby, to żadnej innej energii nie będziecie sobie przekazywać.

 

Dyskwalifikuje to automatycznie jako terapię "pomoc" i "uzdrawianie" osób, o których zdrowie potencjalny terapeuta się martwi, albo czyich dolegliwości się on obawia, w szczególności bez wiedzy takiej osoby - szczególnie jeśli jest to opętanie. Próba niesienia takiej pomocy kończy się przeniesieniem problemu osoby "uzdrawianej" na "terapeutę", czyli urzeczywistnieniem jego zmartwień i lęków. Taka sytuacja określana jest w wielu szkołach rozwoju duchowego jako przeniesienie bądź zaplątanie się w cudzą karmę, przejęcie jej na siebie.

 

Z tej też przyczyny trudniej jest być terapeutą dla osoby bliskiej i nieobojętnej emocjonalnie, choć jest to możliwe, ważne a nierzadko niezbędne wzbogacenie bliskich relacji.

 

Bierz odpowiedzialność za swoje działania

Częstym i typowym zabiegiem obronnym bioterapeutów jest zasłanianie się szkołą, linią przekazu, nauczycielami, tytułami czy doświadczeniem. Przykładowo, bardzo częstym manewrem jest mówienie: "energia X nie jest w stanie szkodzić, jeśli zaszkodziła, to znaczy, że nie była energią X". Nie znaczy to, nie jest to twierdzenie prawdziwe, lecz jeśli na tym stwierdzeniu się kończy, to jest to wybieg ukrywający negatywne emocje (patrz punkt "uświadamiaj sobie swoje emocje").

 

Bezkrytyczność przyjmowania nauk jest sygnałem o niedojrzałości osoby je przyjmującej, jej niezdolności do podjęcia odpowiedzialności za własne działania. Jeśli chcesz być postrzegany jako kompetentny, godny zaufania terapeuta - pytaj się zawsze swoich klientów o wrażenia, odczucia i zdanie. Lepiej czasem wziąć na siebie więcej odpowiedzialności, niż faktycznie się ponosi, niż stracić zaufanie i możliwość pomocy potrzebującym. Aktem świadomości swojej odpowiedzialności jest też spisywanie swoich doświadczeń i prowadzenie dokumentacji swojej pracy.

 

Uświadamiaj sobie intencje

Zanim zaczniesz działać, zadawaj sobie pytanie, dlaczego podejmujesz się próby pomocy, tzn. jakie spełniasz własne potrzeby w ten sposób. Podejmując działania w przestrzeni wewnętrznej, bardziej niż w "normalnym życiu" trzeba uświadamiać sobie wszystkie przyczyny i powody, świadome i nieświadome, dla których się je rozpoczyna. Tylko dokładnie wiedząc, co cię popycha do działania, spełniając świadomie i w harmonii z innymi swoje życiowe potrzeby, możesz oczekiwać pozytywnych efektów w ratowaniu cudzego życia i przywracaniu harmonii zdrowia innych. Profesjonalne zabiegi terapeutyczne można wykonywać wyłącznie za zgodą i wiedzą osób zainteresowanych, z wyjątkiem sytuacji, gdy dana osoba jest nieprzytomna lub jeśli postawiono jej diagnozę niepełnosprawności psychicznej lub umysłowej. Diagnozy takie mogą stawiać wyłącznie lekarze psychiatrzy i psychologowie.

 

Odróżniaj intencje od racji

Intencje to nie racje. Posiadać rację, własną i prywatną, oznacza odcinać się od sądów i opinii innych. Posiadać rację, znaczy racjonalizować własne emocje w stosunku do osób, od których racji się człowiek odcina. Robić coś w imię własnej racji, znaczy realizować pragnienia generowane przez emocje. Jeśli emocje te są nieświadome, to efekty działania będą odmienne od świadomie zamierzonych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Do Twojej wypowiedzi Nashiro dodam jeszcze, że podstawową zasadą BHP w tym ujęciu, nie jest lustrowanie danej osoby, tylko umiejętność zabezpieczania siebie przed ewentualnym ściągnięciem od kogoś negatywnych energii lub bytów.

Umiejętnośc takiego zabezpieczenia siebie i swego otoczenia to podstawa pracy z energiami, kartami, runami, magią itd, itp. Gdyby osoby zajmujące się choćby zawodowo ezoteryką najpierw lustrowały kogoś, a dopiero potem nawiązywały kontakt, wróżki bioterapeuci, reikowcy, bioterapeuci nie mieliby pracy. Nie wspomnę juz o egzorcystach, którzy sa bardziej niz inni narazeni na kontakty z mrocznymi bytami.

Zamiast więc podglądać i podsłuchiwać innych, łamać prawa i naruszać prywatność (ona jest w swiecie tym i tamtym i Ty Nasing jesteś jedyną osobą, jaką poznałam, która twierdzi, ze jest inaczej) moze warto nauczyć się tworzenia ochrony. To na pewno bardziej przydatne i z pewnością etyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tematu ezo-etyki i kwestii nieetyczności "wchodzenia i sprawdzania", dopiszę jeszcze jedną uwagę.

 

Człowiek żyje w świecie otoczony nieświadomością. Nie mamy świadomości, co robi sąsiad za ścianą, nie mamy świadomości, co kryje się w głowie drugiego człowieka, nie mamy świadomości, jakie ktoś ma wobec nas intencje, nie mamy świadomości, co się zdarzy za kilka lat, nie wiemy, po co jesteśmy na Ziemi, nie mamy świadomości całego pasma naszych wcieleń, nie jesteśmy w stanie nawet pamiętać wszystkich naszych snów i nie potrafimy sobie przypomnieć sobie nawet wszystkich chwil, które przeżyliśmy świadomie w tym życiu. Przykłady można mnożyć. I wydaje nam się, że taki stan jest naturalny.

 

Przytoczę tylko jeszcze przykład ludzi oświeconych. Mówi się, że taki człowiek, patrząc na kogoś drugiego, wie o nim od razu wszystko, widzi jego przeszłe wcielenia, widzi tego człowieka w całości, w całej jego "istocie", bez sfer prywatnych i zasłon, które ów człowiek ma przed samym sobą. Niektórzy sądzą, że stan oświecenia, kiedy człowiek wyzwoli z wszelkich ograniczeń, to osiągnięcie poziomu naszego Wyższego Ja - przed którym również nie ma żadnych zasłon, jeśli chodzi o widzenie istot ludzkich. Jednym słowem - niewidzenie w pełni, w całości, również drugiego człowieka, ma przyczynę tylko i wyłącznie w ograniczeniach WIDZENIA, a nie w tym, że coś takiego jest nieetyczne.

 

To tak, jakby ktoś wymagał od drugiego: jestem ślepy (ślepota jest dla mnie stanem naturalnym) i ty też masz być ślepy, bo widzenie jest nieetyczne.

Nieetyczne jest dopiero DZIAŁANIE NA DANYM CZŁOWIEKU.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytoczę tylko jeszcze przykład ludzi oświeconych. Mówi się, że taki człowiek, patrząc na kogoś drugiego, wie o nim od razu wszystko, widzi jego przeszłe wcielenia, widzi tego człowieka w całości, w całej jego "istocie", bez sfer prywatnych i zasłon, które ów człowiek ma przed samym sobą. Niektórzy sądzą, że stan oświecenia, kiedy człowiek wyzwoli z wszelkich ograniczeń, to osiągnięcie poziomu naszego Wyższego Ja - przed którym również nie ma żadnych zasłon, jeśli chodzi o widzenie istot ludzkich. Jednym słowem - niewidzenie w pełni, w całości, również drugiego człowieka, ma przyczynę tylko i wyłącznie w ograniczeniach WIDZENIA, a nie w tym, że coś takiego jest nieetyczne.

 

No nie, moment!

 

Mówisz tu o jednostce oświeconej. Wszystko się zgadza.

Mówisz dalej o jednej z cech takiej jednostki oświeconej - jak to określasz - "widzeniu pełnym". Nadal się zgadza.

 

ALE!

 

Nagle wartości zostają odwrócone i takie "pełne widzenie" jest uznane... za synonim człowieka oświeconego?

 

Czyście ludzie rozum postradali? Ilu jest chociażby przysłowiowych niedzielnych ezoteryków, którzy od miesiąca-dwóch wykonują znalezione naprędce 5 ćwiczeń na krzyż na widzenie aury. Nagle zaczyna im się coś otwierać i jest wielkie BUUM, widzą kolorki!

 

To, że ktoś jest w stanie "coś" zobaczyć, nie oznacza, że duchowo i moralnie jest w stanie udźwignąć to, co zobaczył. Niewiele osób ma tak silnie rozwiniętą samoświadomość, by nie wykorzystać tego zgodnie ze swoimi celami.

 

To tak, jakby ktoś wymagał od drugiego: jestem ślepy (ślepota jest dla mnie stanem naturalnym) i ty też masz być ślepy, bo widzenie jest nieetyczne.

 

Nie kochani.

 

Omawiany przez nas problem brzmi raczej następująco:

"Jestem ślepy, więc prowadzisz nas obydwoje. Czy jesteś w stanie oprzeć się swojemu interesowi i zaprowadzić mnie nad staw, tak jak proszę, zamiast nad morze, jak Ty pragniesz?"

 

Nie każdy jest na takim poziomie samorozwoju i samokontroli, żeby chociaż podświadomie nie wykorzystać wyjątkowych umiejętności do zdobycia przewagi nad drugim człowiekiem. Żeby wpłynąć na niego w taki sposób, jaki sam uzna za właściwy. Przecież taki stan energetyczny pokazuje wszystkie słabe strony człowieka. Wszelkie skazy, od których może się zacząć kruszyć...

 

Z jakiego powodu "patrzymy" dokładniej na danego człowieka = szukamy niuansów, zadajemy pytania? Bo zależy nam na odpowiedzi! Co oznacza że mamy interes w jakiejś opcji; temacie, który nas interesuje.

 

Rozpatrując bardzo wyrazisty przykład - w przypadku zauważenia niekorzystnych symptomów/nastawień - na ile "badająca" osoba jest w stanie się oprzeć, by wykorzystać zdobytą widzę tak, aby zmienić nastawienie danej osoby do sytuacji na pożądane dla niej? I nie chodzi mi o same perfidne machlojki w energetyce, co by komuś coś przestawić. Chodzi o sugestię, np: wiedząc, że osoba jest osobą wrażliwą, przedstawić sytuacje z punktu biednego cierpiącego w danej sytuacji zwierzątka, by osobę zmiękczyć - lub w drugą stronę - widząc blizny na zaufaniu do bliskich, podbudować w niej poczucie nieufności do nowej sytuacji przez odwołanie się do tych gorszych doświadczeń?

 

A to jest już przecież naruszeniem prawa wolnej woli danego człowieka.

 

W moim pojęciu nagannym jest każda intencja uzyskania na sposób takiej "wiedzy" - przewagi nad drugim człowiekiem. A więc "patrzenie" na danego człowieka (=szukanie niuansów w jego układzie energetycznym), w miejscu "widzenia" człowieka, jakie to działanie prowadzi tylko pobieżnego obrazu.

 

Co natomiast z sytuacją "wiem, że ja myślę lepiej i to, że go przekonuję, jest dla jego dobra?" No cóż. "Nie rób drugiemu tego, co chciałbyś, aby on uczynił Tobie. Możecie mieć różne gusta". I w tym kontekście właśnie zrozumienie tego, że w tym wszystkim może być zupełnie inny sens, niż ten, który my widzimy, wyróżnia jednostkę oświeconą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Poza tym jednostka oświecona to ktoś, kto ma bardzo wysoko rozwinięte poczucie moralności i etyki. Nie grzebie nikomu w energetyce, nie podgląda nikogo z ciekawości i nie tłumaczy tego, że dusza na to pozwoliła. Tym bardziej wobec pzreciętnego Kowalskiego, który takie pozwoleni może zwyczajnie wyśmiać.

(na marginesie, Nasing wciąż nie odpowiedziałaś na moje pytanie).

Jak to wcześniej ładnie zauważyła Nashira, jeśli widze lub słyszę coś na przystanku lub na ulicy, nie znaczy, że mam od razu lustrowac przeszłość i przyszlość danego człowieka, a tym bardziej wystawiać mu ocenę.

Oczywiście, jeśli ktoś coś widzi, to widzi i już. Ale nie znaczy, ze ma prawo "podglądać" mnie kiedy przyjdzie mu na to ochota, a tym bardziej oceniać mnie na podstawie mojej energetyki czy moich przeszłych wcieleń.

I jeszcze jedno, osoba oświecona nie potrzebuje nikogo lustrować, szperać w niczyjej przeszłości, aurze i energetyce aby nawiązać z kimś kontakt, czy rozmawiać z nim.

Wydaje mi się, że dla niektórych osób propblem polega na lęku, przed "przejęciem" od innych jakiś negatywnych energii czy bytów, więc zawczasu wolą zlustrowac teren i jak bezpiecznie to się ewentualnie odezwać. A czy nie wystarczy stworzyć sobie ochronę wokół siebie? Osoba oświecona tak by postąpiła (i nie tylko ona). Trudno mi zreszta wyobrazić sobie życie, gdzie nieustannie kogoś z kim się stykam musze prześwietlać na wylot. A przecież i na ulicy i w śrdokach komunikacji i w pracy czy w szkole stykamy się z ludźmi. Niektórzy z nich mogą coś za sobą ciągnąć, nie będąc nawet tego świadomym. I co w takiej sytuacji? Zmieniamy prace by nie mieć styczności z koleżanką z za biurka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas rozmowa jest o czymś innym. Daję Wam tylko do myślenia, że człowiek oświecony pozostaje dla ludzi najwyższym wzorem. Nic, co robi, co do niego dociera itd. nie może być niewłaściwne, sprzeczne z ogólnymi, kosmicznymi prawami. On również nie może sam sobie ingerować w drugiego człowieka, nawet choćby doskonale widział, gdzie u tamtego leży problem. Natomiast to, że jest w stanie zobaczyć od razu wszystko, co jest - również poukrywane i całkiem nieświadome - w danym człowieku, oznacza, że nie ma takiego prawa, takiego przepisu BHP, takiej kosmicznej właściwości, która zamykałaby taką drogę poznania.

 

Kaffko, piszesz:

Nagle wartości zostają odwrócone i takie "pełne widzenie" jest uznane... za synonim człowieka oświeconego?

 

Czyście ludzie rozum postradali? Ilu jest chociażby przysłowiowych niedzielnych ezoteryków, którzy od miesiąca-dwóch wykonują znalezione naprędce 5 ćwiczeń na krzyż na widzenie aury. Nagle zaczyna im się coś otwierać i jest wielkie BUUM, widzą kolorki!

 

To, że ktoś jest w stanie "coś" zobaczyć, nie oznacza, że duchowo i moralnie jest w stanie udźwignąć to, co zobaczył. Niewiele osób ma tak silnie rozwiniętą samoświadomość, by nie wykorzystać tego zgodnie ze swoimi celami.

 

Jeżeli ktoś go postradał, to najprędzej ja, ponieważ piszę takie rzeczy, nie do przyjęcia przez większość, jak widzę.

"Pełne widzenie" drugiego człowieka, wraz z jego poprzednimi wcieleniami i tym, co ma w głowie w danym momencie chyba naprawdę potrafi tylko człowiek oświecony. Niedzielny ezoteryk raczej tego nie potrafi.

Zaczynasz pisać o intencjach - idąc tym tropem, proponuję stworzyć kolejne zakazy, ponieważ człowiek staje się narażony na złe intencje innych ludzi, nawet nieświadome. Lekko ironizując, podaję przykłady sfer, które powinny być zakazane:

-rozmowa z drugim człowiekiem, ponieważ nie wiemy, kiedy wykorzysta pewną wiedzę od nas, aby zrobić z niej oskarżenie przed innymi

-insytutcje, takie jak szkoła, miejsce pracy i inne, w których człowiek z pozycji niższego (ucznia, pracownika) zostaje pozostawiony na łasce osoby "z autorytetem"

-praktyka medyczna, ponieważ nie wiemy, czy operujący lekarz lub jakikolwiek inny nie wykorzysta prywatnych informacji o nas lub nie będzie się śmiał z naszego ciała podczas operacji

Jest pełno sfer, w których można obawiać się, że złe intencje mogą nam zaszkodzić.

 

Uważam, że aprioryczne stawianie zakazu na taką a taką sferę tylko dlatego, że może kogoś narazić na złe intencje, jest argumentem w tak wielu dziedzinach, że nie jest żadnym argumentem.

 

Vivien - odpowiadam na Twoje pytanie, co do duszy. Jeżeli ktoś Cię oszukał, mówiąc, że Twoja dusza się zgodziła, ale ona nie wyraziła zgody, więc te słowa były perfidnym kłamstwem - to jest to kłamstwo, oszustwo i jest nieetyczne.

 

oceniać mnie na podstawie mojej energetyki czy moich przeszłych wcieleń.

Ocenianie kogokolwiek jest ogólnie mało przyjemne, niezależnie czy ktoś wyda ocenę z powodu tego, jak ta sprawa wygląda, jak i z powodu poglądów, jakie reprezentuje. Umiejętnością jest nieocenianie, ale to już inny temat.

 

A czy nie wystarczy stworzyć sobie ochronę wokół siebie? Osoba oświecona tak by postąpiła (i nie tylko ona)

 

Ja spotkałam się z poglądem, że osoba oświecona jest wyzwolona z ograniczeń, które to przyciągają to, co niekorzystne. Nie jest więc to kwestia barier (metafora twierdzy), a całkowitego otwarcia, kompletnego oczyszczenia z obciążeń, tak, że na ową osobę "nie ma haka".

 

Trudno mi zreszta wyobrazić sobie życie, gdzie nieustannie kogoś z kim się stykam musze prześwietlać na wylot

 

Mi również trudno wyobrazić sobie takie życie i nie o tym piszę.

 

Dla mnie tworzenie "prawa" - "energetyka jest moją prywatną sprawą i bez mojego pozwolenia nie patrz" jest fikcją i po prostu nie ma racji bytu w naszej rzeczywistości, ponieważ, jak napisałam, nieustannie wkraczamy w ten obszar ,ów obszar nieustannie na nas oddziałuje, a kto co w nim zobaczy to inna sprawa. I jak to wykorzysta, też inna sprawa. Nie zachęcam, ani też sama nie popieram, "wybadywania" człowieka w jego sferach prywatnych. Mówię o tych, które emanują z niego samego, nieświadomie, ale nieustannie.

I Vivien, jedna kulturalna prośba - możesz wreszcie poprawnie zacząć pisać mojego nicka? Z góry dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę może od tego, że nie mam zamiaru wchodzić w długie polemiki 2, 3 czy więcej ścierających się obozów. Chcę tylko wyrazić swoje zdanie.

 

Podobno energia idzie za uwagą. Odniosę się do przykładu już wspomnianego przystanku. Jeśli są tam osoby, które sobie rozmawiają, na tyle głośno, że je słyszę (pomijam to o czym mówią). To chcąc nie chcąc zwracają moją uwagę. Jeśli już to robią moja energia idzie za uwagą czyli "dotyka" ich, podąża w ich kierunku. Jeśli towarzyszy temu jakiś mój stan emocjonalny czy pewne myśli, to intencje towarzyszące temu całemu procesowi nie są neutralne. Skoro nie są neutralne, są jakimś moim subiektywnym odwzorowaniem, moją reakcji na dane zdarzenie. Skąd i dlaczego taka reakcja we mnie? To już nie należy do tematu dyskusji więc pomijam rozwinięcie tego. Jeśli dana osoba odbierze mój "przekaz", może na niego jakoś zareagować, np. ściszyć głos lub wręcz przeciwnie. Nie zmienia to jednak tego, że nasze energie np. energetyczne zapisy moich myśli i "energetyka" danej osoby, spotykają się ze sobą i konfrontują.

 

Jak już jesteśmy przy środkach lokomocji... Mamy zatłoczony autobus. Człowiek niemalże fizycznie dotyka drugiego. Co z naszymi ciałami subtelnymi? Choćby z aurą. W zależności od różnych rzeczy mogą się np. przenikać, ścierać, odpychać, itd. Czy każdy z Was ma świadomość tego, co w takich momentach dzieje się z Waszymi ciałami subtelnymi? Jak się one zachowują w relacjach z innymi takimi ciałami zupełnie obcych ludzi z autobusu? A jednak choćby niektóre aspekty jesteśmy w stanie odczuć, prawda?

 

Ale w zasadzie nie o tych chciałem pisać.

Teraz czytacie mój post. W nim istnieje mój zapis energetyczny. Jest on pewnym odwzorowaniem mnie. Tak właściwie nie wiem, co rozumiecie poprzez zwroty "energetyka" czy "grzebanie w energetyce", więc jeśli błądzę to, prosiłbym o rozwinięcie tych pojęć. Może wówczas dyskusja będzie bardziej precyzyjna.

Ale wracam do rozważań. Zarówno ja czy Wy, gdy piszecie jakiś post przedstawiacie swój zapis energetyczny (choćby tylko ten z danego momentu). W skrócie, jeśli jest coś zapisane, można to przeczytać. Tu będą choćby emocje towarzyszące podczas pisania (niekoniecznie tylko te związane z tematem Waszej czy mojej wypowiedzi). Więc jeśli czytam Wasz post lub Wy mój, macie dostęp do mojego zapisu energetycznego i wzajemnie. Odczytujecie go nawet, czy to świadomie czy nie. W ten sposób pozwalamy odczytywać naszą energetykę. To czy ktoś to wykorzysta czy nie to już zależy od niego samego. Tak jak pisała Kaffka o przypadku wrażliwego człowieka i kogoś kto bazuje na słabościach tej jednostki, to jest nazwalibyśmy niemoralne zachowanie, bo wykorzystuje kogoś do czegoś.

Ale czy Wy czytając mój post zmieniacie coś we mnie? Czy ja czytając Wasze posty rujnuje, podam kolejne przykłady z wcześniejszych, Wasze życie seksualne czy przypatruje się Waszym podbojom miłosnym?

 

Owszem zgodzę się z tym, że każdy z nas jest bardziej lub mniej ograniczony, jednak nie uogólniajmy wszystkiego. Jeśli ktoś widzi więcej nie krytykujmy go za to, że widzi. Podobno każdy z nas jest równy, jednak nasze własne ograniczenia chyba "lekko" to wypaczają:)

 

Pozdrawiam wszystkich ciepło i dziękuję za uwagę:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno. Kiedyś, gdy większość ludzi była niepiśmienna, zapewne znajomość alfabetu i umiejętność czytania "ze znaków" była czymś niezwykle magicznym i budzącym respekt i szacunek. Teraz znamy alfabet, ale czytanie z kogoś z energetyki, dłoni, twarzy, z rozmiaru butów, nadal pozostaje magiczną i budzącą respekt umiejętnością.

 

Strzeżcie się takich ludzi, bo któryś z widzących może zauważyć, że macie za ciasne buty. I co wtedy???

Nie zmienia to faktu, że to co zrobicie z tą wiedzą zależy od Was. On daje informacje, nie zmusza do kupienia nowych, większych butów, które ułatwiają chodzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Vivien - odpowiadam na Twoje pytanie, co do duszy. Jeżeli ktoś Cię oszukał, mówiąc, że Twoja dusza się zgodziła, ale ona nie wyraziła zgody, więc te słowa były perfidnym kłamstwem - to jest to kłamstwo, oszustwo i jest nieetyczne.

 

To nie jest odpowiedź na mpoje pytanie. Odpowiedz mi jak przeciętny Kowalski może sprawdzić czy jego dusza faktycznie dała pozwolenie, czy jest to tylko usprawiedliwienie się "zaglądającego".

I jeśli ja twierdzę, ze moja dusza nie dała pozwolenia na grzebanie w mojej energetyce, a ktos dalej się upiera, że dała, to jak on mi to może udowodnić?

Bo stwierdzeie, że "ja to widze i wiem, ze dusza dała lub nie dała pozwolenie" nie jest dla mnie argumentem. Tak może sobie powiedzieć każdy.

I pzrepraszam za bład w Nicku, ale literówki to u mnie niestety norma, zwłaszcza, ze pisze szybko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze ,ja mam tez jedno pytanie.Prosze napiszcie mi w jaki sposob mozna komunikowac sie z wlasna "Dusza" jestem na poczatku swojej drogi i rozwoju ,poprostu chce sie tego nauczyc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Dobrze ,ja mam tez jedno pytanie.Prosze napiszcie mi w jaki sposob mozna komunikowac sie z wlasna "Dusza" jestem na poczatku swojej drogi i rozwoju ,poprostu chce sie tego nauczyc...

 

 

- Jak mogę doświadczyć jedności z całym stworzeniem?

Słuchając - odpowiedział Mistrz.

- A jak powinienem słuchać?

- Stając się uchem, zwracającym uwagę na każdą rzecz, którą mówi wszechświat.

W chwili, kiedy usłyszysz coś, co pochodzi od ciebie, zatrzymaj się.

......................................................................

 

Podróżujący gubernator zatrzymał się, by złożyć uszanowanie Mistrzowi.

- Ważne sprawy państwowe nie pozostawiają mi czasu na długie rozprawy - rzekł.

- Czy mógłbyś streścić istotę religii w jednym lub dwóch zdaniach, dla ludzi tak zajętych jak ja?

- Dla dobra Waszej Wysokości gotów jestem ująć to w jednym słowie.

- Nie do wiary! Cóż to za niezwykłe słowo?

Milczenie.

- A jaka droga prowadzi do Milczenia?

Medytacja.

- A czym jest, jeśli mogę zapytać, medytacja?

- Milczeniem.

.............................................................................

 

- Czy jest coś co mogę zrobić, aby stać się oświeconym?

- Tak niewiele, jak niewiele możesz uczynić, by rano wstało słońce.

- Jaką więc wartość mają te wszystkie duchowe ćwiczenia, które zalecasz?

- Dają ci pewność, że nie prześpisz chwili, w której wzejdzie słońce.

.................................................................................

- Gdzie mogę szukać Oświecenia?

- Tutaj.

- Kiedy się ono dokona?

- Teraz właśnie się dokonuje.

- Dlaczegoż go nie doświadczam?

- Dlatego, że nie patrzysz.

- Na co powinienem patrzeć?

- Na nic. Po prostu patrz.

- W co?

- W cokolwiek, na czym spoczną twoje oczy.

- Czy muszę patrzeć w jakiś specjalny sposób?

- Nie. W zwykły sposób.

- Ależ, czy ja nie patrzę zawsze w zwykły sposób?

- Nie.

- Dlaczego nie?

- Dlatego że, by patrzeć, musisz tu być.

Przeważnie jednak jesteś gdzie indziej.

.................................................................

A. de Mello "Minuta mądrości"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Odpowiedz mi jak przeciętny Kowalski może sprawdzić czy jego dusza faktycznie dała pozwolenie, czy jest to tylko usprawiedliwienie się "zaglądającego".

I jeśli ja twierdzę, ze moja dusza nie dała pozwolenia na grzebanie w mojej energetyce, a ktos dalej się upiera, że dała, to jak on mi to może udowodnić?

Bo stwierdzeie, że "ja to widze i wiem, ze dusza dała lub nie dała pozwolenie" nie jest dla mnie argumentem. Tak może sobie powiedzieć każdy.

...

 

mysle, ze jesli Twoja dusza na cos sie zgodzila ,"zabieg" - to Ty otrzymalabys chociaz minimalny "przeblysk" tej decyzji, (intuicyjne) poczucie choc czesciowej akceptacji tego, co ten ktos chcial zrobic

 

 

czesciej zdarza sie sytuacja, ze werbalnie potwierdzamy chec przyjecia jakiegos leczenia a nasza dusza jest jednak przeciw i wtedy efekt jest mniejszy od zalozonego lub zaden

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie Szelmo ,Ja napiszę od siebie jak ja to robiłem ,robię :np. poprzez rysowanie ,kolorowanie jej , mandali i rozmowę z własnym wnętrzem ,lub poprzez zagłębienie w siebie i rozmawianie ze swoją duszą ,podczas medytacji ,skupiam się również i rozmawiam ze swoją duszą (kontempluję) podczas wykonywania asan z jogi ,jedząc np. w skupieniu można rozmawiać ze swoją duszą.Wogóle zawsze można rozmawiać ze swoją duszą wnętrzem ilekroć jesteśmy skupieni wewnętrznie.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Viv,ta odpowiedz nie satysfakcjonuje mnie...Skad masz pewnosc ze to kontakt z dusza a nie bytem przyczepionym do Ciebie.Wydaje mi sie ze zeby miec kontak z dusza ,trzeba byc juz na dosc wysokim poziomie rozwoju ,a takich osob jest chyba tylko garstka....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie ,Ja napiszę od siebie jak ja to robiłem ,robię :np. poprzez rysowanie ,kolorowanie jej , mandali i rozmowę z własnym wnętrzem ,lub poprzez zagłębienie w siebie i rozmawianie ze swoją duszą ,podczas medytacji ,skupiam się również i rozmawiam ze swoją duszą (kontempluję) podczas wykonywania asan z jogi ,jedząc np. w skupieniu można rozmawiać ze swoją duszą.

Masz pewnosc ze to dusza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontakt z duszą oznacza kontakt z samym sobą, ze swoją Boską iskrą.

Żeby usłyszeć siebie, musisz zagłębić się w swoje wnętrze = wyłączyć umysł, nie myśleć i być tylko tą iskrą. Odczuć niewyczerpywalny zasób Miłości w sobie, całym sobą.

Dotrzeć do wewnętrznej ciszy. Odcięcie od wpływów umysłu(tutaj przydatna jest medytacja), może wymagać wieloletniej praktyki ... Myślę, że dobre byłoby rozpoczęcie od medytacji w ogóle.. nawet regularnej ... Naucz się wyciszać i napawać tą ciszą. Z czasem odcięcie od umysłu/myśli będzie łatwiejsze i odczujesz siebie, swoją duszę ... wówczas znajdziesz odpowiedź i będziesz.. tak po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontakt z duszą oznacza kontakt z samym sobą, ze swoją Boską iskrą.

Żeby usłyszeć siebie, musisz zagłębić się w swoje wnętrze = wyłączyć umysł, nie myśleć i być tylko tą iskrą. Odczuć niewyczerpywalny zasób Miłości w sobie, całym sobą.

Dotrzeć do wewnętrznej ciszy. Odcięcie od wpływów umysłu(tutaj przydatna jest medytacja), może wymagać wieloletniej praktyki ... Myślę, że dobre byłoby rozpoczęcie od medytacji w ogóle.. nawet regularnej ... Naucz się wyciszać i napawać tą ciszą. Z czasem odcięcie od umysłu/myśli będzie łatwiejsze i odczujesz siebie, swoją duszę ... wówczas znajdziesz odpowiedź i będziesz.. tak po prostu.

Ja medytuje ,kontak i harmonie z Wyzszym ja mam 100%...Nie pije tutaj do nikogo,tylko czesto ludzie twierdza ze kontaktuja sie z Wyzszym Ja,aniolami,przewodnikami a na ich drodze z Wyzszym Ja jest sporo zabrudzen,wiec kontak jest zaklocany ,wiec mysl nasuwa sie jedna,z kim wtedy sie kontaktuja,skoro na drodze cos stoi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak: kontaktujesz się ze sobą (Wyższe Ja) na tyle, na ile jesteś 'czysty'... Więc Twoja wiedza, samoświadomość, świadomość pewnych rzeczy jest adekwatna do Twojej 'czystości'.

Więc ilość tych zanieczyszczeń wpływa na to, do jakiej 'ilości' wiedzy mamy dostęp, a do jakiej nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego chce zrozumiec rozumowanie innych skad maja pewnosc ,ze wlasnie kontakt z dusza maja a nie czyms innym?Bo kto tak naprawde z nas tutaj forumowiczow "prosze podniesc palec":)moze powiedziec jestem czysty w 100%?Wiele osob bagatelizuje sprawe "czystosci" a ona jest niezmiernie wazna!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie doskonale zdaje sprawę, że nie jestem w 100% 'czysta' i nie mam 100% harmonii ze sobą, co nie znaczy, że nie mam kontaktu ze swoją Wyższą Jaźnią.

Pytanie - na ile mam ten kontakt i samoświadomość, a na ile nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaa poza tym .... Skąd masz pewność, że masz 100% harmonię i kontakt ze swoim Wyższym Ja?

Bo ktoś Ci tak powiedział, czy może sama do takiego wniosku doszłaś?

Bo mam osobe ,ktora darze 100% zaufaniem,osobe o niebanalnj wiedzy ,ktora mnie oczyscila i oczyszcza w razie takowej potrzeby.Bo po oczyszczeniu czuje to ,czego nie czulam wczesniej...Bo na swoje drodze rozwoju ,jestem kazdego dnia o jeden maly krok dalej...Bo wlasnie te osobe ja osobiscie bez zadnych obaw moge nazwac "Mistrzem" ,lecz to tylko moje zdanie i nie koniecznie kazdy musi sie z tym zgadzac...Spotkalam juz na swej drodze tylu oszustow,ze wierz mi ,teraz wyczuwam ich na odleglosc:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam zamiaru kwestionować czyichś umiejętności.

Jeśli jakaś osoba stawia nam diagnozę, to pytanie - na jakiej podstawie ocenia? Musi mieć wiedzę. Skoro ktoś jest w stanie stwierdzić, że dana osoba jest w 60% (pomijając fakt, że te % są tutaj umowne) zanieczyszczona, a w 40% czysta, to musi doskonale wiedzieć jak to jest być osobą znajdującą się w takim 'stanie'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam zamiaru kwestionować czyichś umiejętności.

Jeśli jakaś osoba stawia nam diagnozę, to pytanie - na jakiej podstawie ocenia? Musi mieć wiedzę. Skoro ktoś jest w stanie stwierdzić, że dana osoba jest w 60% (pomijając fakt, że te % są tutaj umowne) zanieczyszczona, a w 40% czysta, to musi doskonale wiedzieć jak to jest być osobą znajdującą się w takim 'stanie'.

Wiesz,zyczylabym sobie nauczyc sie do konca swych dni 30% tego co on wie...To na zakonczenie tematu,osoba o ktorej pisze moze czuc sie niezrecznie:P;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej. :)

Dodam jeszcze jedno. Nie dość, że musi doskonale wiedzieć jak to jest być w takim stanie, jak osoba 'diagnozowana', to jeszcze musi być 100% czysta, ponieważ jaką mam pewność, że jej wiedza jest autentyczna?

Wahadełkiem to i ja sobie mogę pomahać. Inna sprawa, jak ktoś mnie oczyści to nie znaczy, że moja samoświadomość dzięki tej osobie momentalnie się zwiększa. To nie ma nic wspólnego z pozyskaniem samoświadomości. To jest tak jak z oczyszczaniem aury.

 

Inna sprawa, ale to tak już nawiasem - z całym szacunkiem, ale nie uważam, aby można było stać się oświeconym w materii. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnosci nie mozna miec na 100%,kwestia czy ufamy ,czy nie...Bo gdy Twoim zdaniem przyjdzie do Ciebie aniol i powie "cos tam" masz pewnosc ze wlasnie to byl aniol?Pewnych rzeczy nie da sie udowodnic na 100%:)Wiesz zalosne jest tylko jedno,ze ludzie czesto ingeruja w innych wiedze ,sugerujac ciagle ze wlasnie sie myla...A tej pewnosci nigdy nie bede miala ja ,ty czy ktokolwiek inny.Albo ufamy ,albo nie i to tyle....I jeszcze jedno,machac wahadelkiem a umiec nim pracowac,to znaczna roznica,nie sadzisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcę Ci tylko zasugerować, że OCZYSZCZANIE(=harmonizowanie) tego, co wokół Wyższego Ja nie równa się zwiększeniu samoświadomości.

Jak aurę oczyszczasz, to masz większą świadomość tego, kim jesteś?

To samo z kontaktem z Wyższym Ja. Nikt poza Tobą samą Ci go nie może 'zwiększyć', bo to jest Twoja rzecz, Twoje Wyższe Ja i nikt w to nie może ingerować.

 

Tych 'poziomów' (gęstości, nazywaj to jak chcesz) jest tak wiele, a człowiek ma dostęp do tak niewielkiej wiedzy, że niemożliwością jest stać się, jak to ktoś ładnie kiedyś wymyślił - jednostką oświeconą tutaj, w materii, w formie materialnej/cielesnej.

 

 

To tyle, ile chciałam powiedzieć. Pozdrawiam. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcę Ci tylko zasugerować, że OCZYSZCZANIE(=harmonizowanie) tego, co wokół Wyższego Ja nie równa się zwiększeniu samoświadomości.

Jak aurę oczyszczasz, to masz większą świadomość tego, kim jesteś?

To samo z kontaktem z Wyższym Ja. Nikt poza Tobą samą Ci go nie może 'zwiększyć', bo to jest Twoja rzecz, Twoje Wyższe Ja i nikt w to nie może ingerować.

 

Tych 'poziomów' (gęstości, nazywaj to jak chcesz) jest tak wiele, a człowiek ma dostęp do tak niewielkiej wiedzy, że niemożliwością jest stać się, jak to ktoś ładnie kiedyś wymyślił - jednostką oświeconą tutaj, w materii, w formie materialnej/cielesnej.

 

 

To tyle, ile chciałam powiedzieć. Pozdrawiam. :)

Pozostaje mi tylko przyznac Ci racje ,gdyz nie mam zamiaru Ci przekonywac ze sie mylisz...Posiadamy wiedze zupelnie z innych polek i niech tak zostanie...Na tym forum to juz standard,"kazdy sie myli" tylko nie ja:)Sa osoby o naprawde niebanalnej wiedzy i mam zamiar czegos sie od nich nauczyc.Mam takie 2 osoby w swoim zyciu i ich zwe Mistrzami,bo wlasnie dla mnie nimi sa...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie twierdzę, że posiadam 'jedyne-słuszne-racje'. Nie.

Po prostu udowodnij mi, że się mylę.

 

Jeżeli druga osoba jest w stanie 'zwiększyć' mój kontakt z Wyższą Jaźnią, to właściwie po co mam się wysilać? To po co ja tutaj jestem?

Zgodzę się, może oczyścić mnie z istot (i przy tym nieco ułatwić dostęp do tej Wyższej Jaźni), ale nie może wpływać na ten kontakt. Ona nie może go naruszyć czy też podłączyć się pod ten kontakt, bo ma swoją Wyższą Jaźń.

 

I to ode mnie zależy jak duży kontakt z tą swoją Wyższą Jaźnią mieć będę.

Możemy sobie odsyłać pewne istoty, oczyszczać siebie, ale nikt za nas niczego nam nie zwiększy na płaszczyźnie naszej świadomości, bo raz, że nie ma takiej możliwości jako człowiek, a dwa - to nie jest jego rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy wlasnie gdy na drodze z Wyzszym Ja mamy "istoty" ,a gdy nam je usunie inna osoby niz my sami czy nie czysci nam kontaktu z nim?Ja nie napisalam ze osoba czyszczaca ma wplyw na nasz kontakt ,lecz moze nam wyczyscic droge do niego by wynosila 100%...

Edytowane przez Jurema
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczyszczanie to swoją drogą.

 

Po prostu 'zwiększanie' kontaktu z Wyższą Jaźnią = wzrost samoświadomości.

A tego nikt za nas nie zrobi, ponieważ każdy ma swoją Wyższą Jaźń i ta Wyższa Jaźń jest integralną częścią nas. Nikt nie może mi zmniejszyć, zwiększyć czy zlikwidować mojego kontaktu z nią, to zależy tylko ode mnie.

Istoty bezcielesne mogą jedynie próbować hamować mój kontakt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczyszczanie to swoją drogą.

 

Po prostu 'zwiększanie' kontaktu z Wyższą Jaźnią = wzrost samoświadomości.

A tego nikt za nas nie zrobi, ponieważ każdy ma swoją Wyższą Jaźń i ta Wyższa Jaźń jest integralną częścią nas. Nikt nie może mi zmniejszyć, zwiększyć czy zlikwidować mojego kontaktu z nią, to zależy tylko ode mnie.

Istoty bezcielesne mogą jedynie próbować hamować mój kontakt.

Alez naturalnie ze osoba czyszczaca moze zwiekszyc Twoj kontakt wyzszym Ja ,gdyz usuwajac przeszkody toruje Ci czysta droge do niego.Gdy masz na drodze istoty one blokuja czyli zmniejszaja kontakt,gdy zostanie usunieta blokada,mozesz wtedy osiagnac lepszy kontakt,czy nie tak?Sama zaprzeczasz temu co piszesz,dlatego rozmowa zaczyna wydawac mi sie jalowa:/ Edytowane przez Jurema
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie nie zaprzeczam. Widocznie mnie nie zrozumiałaś.

 

Ta osoba, która Cię oczyszcza, fakt usuwa Ci te przeszkody(na tym polega to oczyszczanie), ale to nie znaczy, że zwiększa Ci kontakt z Wyższą Jaźnią.

Ona Ci go jedynie może ułatwić(poprzez to oczyszczanie), ale to od Ciebie zależy do jakiej świadomości dojdziesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiec i Ty mnie zle zrozumialas,bo piszac 100% pisalam harmonia i ujme to tak by bylo ci latwiej zrozumiec "droga" czyli kontakt,zero zabrudzen w drodze do niego...

Napisalam rowniez w jednym poscie :

Bo po oczyszczeniu czuje to ,czego nie czulam wczesniej...

 

Wiec chyba nie dokonca sie dobrze rozumiemy....

Edytowane przez Jurema
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Viv,ta odpowiedz nie satysfakcjonuje mnie...Skad masz pewnosc ze to kontakt z dusza a nie bytem przyczepionym do Ciebie.Wydaje mi sie ze zeby miec kontak z dusza ,trzeba byc juz na dosc wysokim poziomie rozwoju ,a takich osob jest chyba tylko garstka....

 

Szelmo, to były cytaty z ksiazki Anthonego de Mello, minutowe madrości, które warto sobie wziąć do serca.

Medytacja też jest formą kontaktu z wyższym ja

 

mysle, ze jesli Twoja dusza na cos sie zgodzila ,"zabieg" - to Ty otrzymalabys chociaz minimalny "przeblysk" tej decyzji, (intuicyjne) poczucie choc czesciowej akceptacji tego, co ten ktos chcial zrobic

 

 

czesciej zdarza sie sytuacja, ze werbalnie potwierdzamy chec przyjecia jakiegos leczenia a nasza dusza jest jednak przeciw i wtedy efekt jest mniejszy od zalozonego lub zaden

 

No właśnie moja droga, a w moim wypadku mam 100% pewności, że moja dusza nie wyraziła na to zgody, bo nawet intuicyjnie wiałam od tego kogoś daleko. W innym przypadku kiedy komuś na coś pozwoliłam, raczej z uprzejmości (teraz weim, ze był to błąd), efekt był jednodniowy i nie za wielki, a potem jeszcze gorzej.

 

 

Dlatego chce zrozumiec rozumowanie innych skad maja pewnosc ,ze wlasnie kontakt z dusza maja a nie czyms innym?Bo kto tak naprawde z nas tutaj forumowiczow "prosze podniesc palec":)moze powiedziec jestem czysty w 100%?Wiele osob bagatelizuje sprawe "czystosci" a ona jest niezmiernie wazna!

 

Kontakt z dusza, a przyklejony byt, to coś innego. Pewne rzeczy się wie. Byty przyklejone (przynajmniej w moim wypadku) inaczej się komunikują i inaczej się je czuje. Twoje wewnętzrne ja jest w Tobie. Jak juz ktoś napisał, chyba Nereida, to ta własna iskra boża. I masz też intuicję, wiesz kiedy coś jest nie "halo".

W moim przypadku pomaga też Reiki. Mroczne byty (taj je nazywam) nie znoszą tej energii i uciekają od niej. Więc dobrym testem jest własnie reiki.

 

A czy wlasnie gdy na drodze z Wyzszym Ja mamy "istoty" ,a gdy nam je usunie inna osoby niz my sami czy nie czysci nam kontaktu z nim?

 

Nie do końca. Pamiętaj, że pewną drogę musisz przebyć sama i sama musisz pewne sprawy oczyścić. Tym bardziej jeśli nie masz kontaktu z duszą to nie wiesz, co naprawdę dla Ciebie jest dobre, a co nie. I nie mozna pewnych spraw załatwiać przez kogoś.

Pamiętaj, ze każdy z nas rozwija się duchowo we własnym tempie. Każdy też inną drogę musi pzreyć. I takie czyszczenie pzrez kogoś z zewnatrz nie koniecznie musi być dobre (nie twierdze, ze zawsze jest złe). Moze sie zdarzyć, ze pootwiera coś komuś, kto nato nie jest gotowy i zaczną się "schody". Szelmo, kiedy zaczniesz się "budzić" sama zobaczysz pewne rzeczy. Nikt za Ciebie pewnych rzeczy też nie zrobi. Musisz to zrobić sama. Przewodnicy duchowi są po to by wskazywać drogę, a nie przechodzić ją za nas.

Proponuję Ci poczytać trochę tekstów z mądrości buddyjskich, zwróć uwagę, jak mistrzowie prowadzą swoich uczniów. Ucza, wskazują drogę, ale uczniowie sami dochodza do pewnych rzeczy. Nikt za Ciebie nie pzreżyje życia i nie doświadczy za ciebie.

Szukaj, medytuj, pytaj, ale idź tylko za głosem serca, to właśnie jest głos twojej duszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiec i Ty mnie zle zrozumialas,bo piszac 100% pisalam harmonia i ujme to tak by bylo ci latwiej zrozumiec "droga" czyli kontakt,zero zabrudzen w drodze do niego...

Napisalam rowniez w jednym poscie :

Bo po oczyszczeniu czuje to ,czego nie czulam wczesniej...

 

Wiec chyba nie dokonca sie dobrze rozumiemy....

 

 

A oczywiście, możesz nie mieć żadnych przeszkód na drodze Ty-Wyższa Jaźń, żadnych zanieczyszczeń itp.

Ale to nie znaczy, że masz 100% kontakt z tą Wyższą Jaźnią.

 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A oczywiście, możesz nie mieć żadnych przeszkód na drodze Ty-Wyższa Jaźń, żadnych zanieczyszczeń itp.

Ale to nie znaczy, że masz 100% kontakt z tą Wyższą Jaźnią.

 

 

Pozdrawiam

Nadal sie nie rozumiemy a mnie juz nie chce sie tlumaczyc...Pozdrawiam...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

A przy okazji, co wyście z tymi %? Pzrecież rozwoju duchowego nie da się sklasyfikować jak w statystyce, konatkt z tym to masz tyle %, energetyka tyle %, intuicja tyle % itd. To jest po prostu śmieszne.

Rozwój duchowy to rozwój... jeśli się nie zatrzymujemy to wciąż się rozwijamy, wiec jak mamy 100% kontaktu z wyższym ja to co? Dalej sie nie rozwijamy bo wyrobiliśmy normę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca. Pamiętaj, że pewną drogę musisz przebyć sama i sama musisz pewne sprawy oczyścić. Tym bardziej jeśli nie masz kontaktu z duszą to nie wiesz, co naprawdę dla Ciebie jest dobre, a co nie. I nie mozna pewnych spraw załatwiać przez kogoś.

Pamiętaj, ze każdy z nas rozwija się duchowo we własnym tempie. Każdy też inną drogę musi pzreyć. I takie czyszczenie pzrez kogoś z zewnatrz nie koniecznie musi być dobre (nie twierdze, ze zawsze jest złe). Moze sie zdarzyć, ze pootwiera coś komuś, kto nato nie jest gotowy i zaczną się "schody". Szelmo, kiedy zaczniesz się "budzić" sama zobaczysz pewne rzeczy. Nikt za Ciebie pewnych rzeczy też nie zrobi. Musisz to zrobić sama. Przewodnicy duchowi są po to by wskazywać drogę, a nie przechodzić ją za nas.

Proponuję Ci poczytać trochę tekstów z mądrości buddyjskich, zwróć uwagę, jak mistrzowie prowadzą swoich uczniów. Ucza, wskazują drogę, ale uczniowie sami dochodza do pewnych rzeczy. Nikt za Ciebie nie pzreżyje życia i nie doświadczy za ciebie.

Szukaj, medytuj, pytaj, ale idź tylko za głosem serca, to właśnie jest głos twojej duszy.

Wiesz Viv,ciagle naciska sie na Forum ,by poszuakc osoby prowadzacej,by poszuakc nauczyciela,lecz jezeli ktos mowi ze go ma ,jego autorytet zaraz usilnie stara sie tutaj niszczyc...Dlaczego uwazasz ze masz 100% pewnosci ze Twoja dusza nie wyrazila zgody?Masz ja aby napewno?Dlaczego Twierdzisz ze Ty masz 100% pewnosci,ale Twoim zdaniem inni jej nie maja.Czymze tak bardzo roznisz sie od innych ze ty ja masz a inni nie?Ta pewnosc siebie pewnych osob jest jak dla mnie z lekka frustrujaca....Ciagle z naciskiem piszecie "nie twierdze ze to tylko ja mam racje" ale czytajac wasze posty ,takie wlasnie odnosi sie wrazenie.Ja wiem w co wierze ,,jaka droga chce isc i szczerze?W zadzie mam co niektore rady ,pewnych forumowiczow,nickow wymieniac nie bede ,gdyz nie mam ochoty na przepychanki.Kazdy ma oczy i widzic cos jak chce widziec ,ale to nie znaczy ,ze moja prawda jest prawda dla wiekszosci...Kazdorazowo ,gdy ktos ma inny poglad od uznanej tutaj normy,jest oszustem,niedouczonym matolem,to tyle ...pozdrawiam...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Wiesz Viv,ciagle naciska sie na Forum ,by poszuakc osoby prowadzacej,by poszuakc nauczyciela,lecz jezeli ktos mowi ze go ma ,jego autorytet zaraz usilnie stara sie tutaj niszczyc...Dlaczego uwazasz ze masz 100% pewnosci ze Twoja dusza nie wyrazila zgody?Masz ja aby napewno?Dlaczego Twierdzisz ze Ty masz 100% pewnosci,ale Twoim zdaniem inni jej nie maja.Czymze tak bardzo roznisz sie od innych ze ty ja masz a inni nie?Ta pewnosc siebie pewnych osob jest jak dla mnie z lekka frustrujaca....Ciagle z naciskiem piszecie "nie twierdze ze to tylko ja mam racje" ale czytajac wasze posty ,takie wlasnie odnosi sie wrazenie.Ja wiem w co wierze ,,jaka droga chce isc i szczerze?W zadzie mam co niektore rady ,pewnych forumowiczow,nickow wymieniac nie bede ,gdyz nie mam ochoty na przepychanki.Kazdy ma oczy i widzic cos jak chce widziec ,ale to nie znaczy ,ze moja prawda jest prawda dla wiekszosci...Kazdorazowo ,gdy ktos ma inny poglad od uznanej tutaj normy,jest oszustem,niedouczonym matolem,to tyle ...pozdrawiam...

 

Szelmo, nie chce podważać niczyjego autorytetu. Ale nie każdy nauczyciel jest dobrym nauczyielem dla każdego. Twoj, nie musi byc takim dla mnie i odwrotnie. ja do swojego Mistrza mam pełne zaufanie i pewnie ty do swojego masz pełne.

Napisałam Ci wyzej, ze pewnych zreczy nie mozna określić w % inne tzreba "przerobić" samemu.

Co do kontaktu z moją duszą to mam ten kontak lepszy czy gorszy, ale przez lata, ze tak powiem kontaktu z ezoteryką i zdobywania na tym polu jakiejś wiedzy i doświadzcenia, wiem, czego chce moja dusza. Sama wciąż się rozwijam, wybrałam też drogę (Reiki), które wiele mi ułatwia, wiele pomaga w poznaniu i doświadczeniu samej siebie.

Mam też takie a nie inne doświadczenia z tzw astralem, i potrafię doróżnić kiedy "kontaktuje się" ze mną jakiś byt, a kiedy coś płynie z wnętzra mnie.

Powiedz mi też, czy Ty masz 100% pewności, ze Twoja dusza na coś wyraża lub nie wyraża zgodę? A jeśli Ci powiem, ze np zrobiłam wokół Ciebie ochronny kokonik z Reiki bo uznałam, ze jest Ci on teraz potzrebny jak płaszczyk na zimę i Twoja dusza sie na to zgodziła to co powiesz? Zaakceptujesz moje samowolne dzialanie, czy tez poprosisz o dodatkowy "dowód" na to, że dusza tego chciala?

Ja akurat pracuję tak, że pytam wyraźnie osobę czy się a to zgadza. Pamiętasz, ze w jednej naszej sprawie powiedzialam ci nawet, ze pewna osoba musi wyrazić zgodę na zabieg reiki. A pzrecież mogłam zapytac o to jej duszy i tez to zrobic. (Zakładając, ze potrafię się komunikować z duszą innych osob, ale to moze zachowam dla siebie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelmo, nie chce podważać niczyjego autorytetu. Ale nie każdy nauczyciel jest dobrym nauczyielem dla każdego. Twoj, nie musi byc takim dla mnie i odwrotnie. ja do swojego Mistrza mam pełne zaufanie i pewnie ty do swojego masz pełne.

Napisałam Ci wyzej, ze pewnych zreczy nie mozna określić w % inne tzreba "przerobić" samemu.

Co do kontaktu z moją duszą to mam ten kontak lepszy czy gorszy, ale przez lata, ze tak powiem kontaktu z ezoteryką i zdobywania na tym polu jakiejś wiedzy i doświadzcenia, wiem, czego chce moja dusza. Sama wciąż się rozwijam, wybrałam też drogę (Reiki), które wiele mi ułatwia, wiele pomaga w poznaniu i doświadczeniu samej siebie.

Mam też takie a nie inne doświadczenia z tzw astralem, i potrafię doróżnić kiedy "kontaktuje się" ze mną jakiś byt, a kiedy coś płynie z wnętzra mnie.

Powiedz mi też, czy Ty masz 100% pewności, ze Twoja dusza na coś wyraża lub nie wyraża zgodę? A jeśli Ci powiem, ze np zrobiłam wokół Ciebie ochronny kokonik z Reiki bo uznałam, ze jest Ci on teraz potzrebny jak płaszczyk na zimę i Twoja dusza sie na to zgodziła to co powiesz? Zaakceptujesz moje samowolne dzialanie, czy tez poprosisz o dodatkowy "dowód" na to, że dusza tego chciala?

Ja akurat pracuję tak, że pytam wyraźnie osobę czy się a to zgadza. Pamiętasz, ze w jednej naszej sprawie powiedzialam ci nawet, ze pewna osoba musi wyrazić zgodę na zabieg reiki. A pzrecież mogłam zapytac o to jej duszy i tez to zrobic. (Zakładając, ze potrafię się komunikować z duszą innych osob, ale to moze zachowam dla siebie).

Viv i znowu bladzisz ,robic cos dla czyjejs duszy a zobaczyc czy dzieje sie kolo Ciebie cos zlego to zasadnicza roznica,prawda?Ingerencja od patrzenia jest znaczaca roznica!!!Skad pewnosc ,ze nie da sie czegos okreslic w %???Masz ja znowu na 100%?Ja nie mam pewnosci na co pozwala moja dusza ,bo jestem na samym poczatku swojego rozwoju i dluga droga przedemna....Viv lata kontaktu z ezoteryka jeszcze nie oznaczaja ze jestes w tym dobra,niektorzy potrzebuja chwili by wiedziec wiecej niz my nauczymy sie przez lata ,albo nie bedzie pewnych rzeczy poznac nigdy.Nie mow mi ze nie krytykuje sie osob z pokazna wiedza,bo jak wczesniej pisalam o szamanie z Paragwaju byl mocno krytykowany ,przez jakze osoby wszechwiedzace ,europejczykow ktorzy nigdy nie beda w stanie zoabczyc ,poznac tego z czym on obcuje na codzien,tak i teraz osoba o kotrej pisze tez slow krytyki nie brakuje ,w podtekstach ale ja w podtekstach potrafie czytac....Jeszcze dodam,JanJansen dlaczego jest ciagle atakowany,bo posiada inny poglad od wiekszosci,czy tez ma wiedze ktora co niektorych denerwuje?I wlasnie przez takie zle traktowanie,osadzanie i ciagle udawadnianie w jakim bledzie dana osoba jest,czesto osoby ,ktore moglyby wniesc cos cennego dla forum,nauczyc,przekazac cenne wskazowki,te osoby odchodza lub wola milczec,by uniknac krytyki jakze doswiadczonych wyg!Ja ubolewam nad tym ze tak sie dzieje.... Edytowane przez Jurema
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Viv i znowu bladzisz ,robic cos dla czyjejs duszy a zobaczyc czy dzieje sie kolo Ciebie cos zlego to zasadnicza roznica,prawda?Ingerencja od patrzenia jest znaczaca roznica!!!Skad pewnosc ,ze nie da sie czegos okreslic w %???Masz ja znowu na 100%?Ja nie mam pewnosci na co pozwala moja dusza ,bo jestem na samym poczatku swojego rozwoju i dluga droga przedemna.

 

Tym bardziej jeśli nie masz takiej pewności, jaką mozesz mieć pewność, ze ktoś cięnie oszukuje i wie lepiej czego chce Twoja dusza, a czego nie?

 

 

...Viv lata kontaktu z ezoteryka jeszcze nie oznaczaja ze jestes w tym dobra,niektorzy potrzebuja chwili by wiedziec wiecej niz my nauczymy sie przez lata ,albo nie bedzie pewnych rzeczy poznac nigdy.

 

Nie znaczy też, że jestem w tym zła. Wiem ile wiem, ile umiem i wiem jak wiele jeszcze musze się nauczyć. Znam swoje słabości oraz mocne strony. Fakt, że ktoś mnie lustruje zagladajając bez przyzwolenia w moją energetykę, nie znaczy, ze ma [prawo mnie oceniać i mówić co jeszcze mam zrobić czy nie. Bo to, wie moja dusza i jej będe słuchać. Dlatego idę taką a nie inną drogą i w swoim tempie rozwoju.

 

 

Nie mow mi ze nie krytykuje sie osob z pokazna wiedza,bo jak wczesniej pisalam o szamanie z Paragwaju byl mocno krytykowany ,przez jakze osoby wszechwiedzace ,europejczykow ktorzy nigdy nie beda w stanie zoabczyc ,poznac tego z czym on obcuje na codzie,tak i teraz osoba o kotrej pisze tez slow krytyki nie prakuje ,w podtekstach ale ja w podtekstach potrafie czytac....Jeszcze dodam,JanJansen dlaczego jest ciagle atakowany,bo posiada inny poglad od wiekszosci,czy tez ma wiedze ktora co niektorych denerwuje?

 

Opowiadalas mi o tym szamanie i jedyne co ci powiedzialam to to, abys uwazala z magia i nie dala się w coś wmanipulowac. Nie krytykowałam go i nie odradzałam kontaktów z nim. Doradzać komuś ostrożność to jedno, a kryykować to drugie.

Co do JJ to zwroc uwagę na pewne jegpo posty dotyczące czarnej magii, a to już nie jest wiedza, ktora nalezy dzielic sie z większością.

 

Szelmo, czemu nagle tak bardzo mnie atakujesz? Zadałaś pytanie odnośnie kontaktu z dusza aby doradzic ci jak się zabrać, za ten rozwuj duchowy.

Przytoczyłam Ci kilka fragmentów swietnej ksiazki A. de Melo, "Minuta mądrości", która to odpowiedź cię nie usatysfakcjonowała i co więcej wywołała małą burzę co do pewnosci czy to dusza czy przyklejony byt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym bardziej jeśli nie masz takiej pewności, jaką mozesz mieć pewność, ze ktoś cięnie oszukuje i wie lepiej czego chce Twoja dusza, a czego nie?

 

 

Bo nie uwazam kazdego za oszusta,gdyby tak bylo,nie mielibysmy od kogo sie uczyc....

 

 

 

Nie znaczy też, że jestem w tym zła. Wiem ile wiem, ile umiem i wiem jak wiele jeszcze musze się nauczyć. Znam swoje słabości oraz mocne strony. Fakt, że ktoś mnie lustruje zagladajając bez przyzwolenia w moją energetykę, nie znaczy, ze ma [prawo mnie oceniać i mówić co jeszcze mam zrobić czy nie. Bo to, wie moja dusza i jej będe słuchać. Dlatego idę taką a nie inną drogą i w swoim tempie rozwoju.

 

Nie napisalam ze jestes zla....

 

 

 

Opowiadalas mi o tym szamanie i jedyne co ci powiedzialam to to, abys uwazala z magia i nie dala się w coś wmanipulowac. Nie krytykowałam go i nie odradzałam kontaktów z nim. Doradzać komuś ostrożność to jedno, a kryykować to drugie.

Co do JJ to zwroc uwagę na pewne jegpo posty dotyczące czarnej magii, a to już nie jest wiedza, ktora nalezy dzielic sie z większością.

Ciegle przestrogi:)Czyli nie mozna nikomu ufac?Z tym czlowiekiem mam kontakt poltora roku,zrobil dla mnie wiele ,przyjaznimy sie i nie sadze by chcial mnie narazic na cos zlego...zaufanie sie klania!

Szelmo, czemu nagle tak bardzo mnie atakujesz? Zadałaś pytanie odnośnie kontaktu z dusza aby doradzic ci jak się zabrać, za ten rozwuj duchowy.

Przytoczyłam Ci kilka fragmentów swietnej ksiazki A. de Melo, "Minuta mądrości", która to odpowiedź cię nie usatysfakcjonowała i co więcej wywołała małą burzę co do pewnosci czy to dusza czy przyklejony byt.

 

Nie atakuje,tylko chce pokazac palcem ,ze nie zawsze to co dla nas jest prawda nie musi byc dla wiekszosci ....

Kazdy ma ja ma po czesci ,wiec nie musimy usilnie narzucac swoich racji.... Edytowane przez Jurema
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Drogie Panie. Tyle w tych postach emocji, że proponuję wam wszystkim małe oczyszczanie:)

 

Spadaj :jezyk2:

 

A całkeim poważnie, to dzięki za radę. Ja co p[rawda juz jestem wyciszona i spokojna, ale dobra rada zawsze warta uwagi ;)

Ide zapalić białą szałwię.

dzięki Szamanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas rozmowa jest o czymś innym. Daję Wam tylko do myślenia, że człowiek oświecony pozostaje dla ludzi najwyższym wzorem. Nic, co robi, co do niego dociera itd. nie może być niewłaściwne, sprzeczne z ogólnymi, kosmicznymi prawami. On również nie może sam sobie ingerować w drugiego człowieka, nawet choćby doskonale widział, gdzie u tamtego leży problem. Natomiast to, że jest w stanie zobaczyć od razu wszystko, co jest - również poukrywane i całkiem nieświadome - w danym człowieku, oznacza, że nie ma takiego prawa, takiego przepisu BHP, takiej kosmicznej właściwości, która zamykałaby taką drogę poznania.

 

Jeżeli ktoś go postradał, to najprędzej ja, ponieważ piszę takie rzeczy, nie do przyjęcia przez większość, jak widzę.

"Pełne widzenie" drugiego człowieka, wraz z jego poprzednimi wcieleniami i tym, co ma w głowie w danym momencie chyba naprawdę potrafi tylko człowiek oświecony. Niedzielny ezoteryk raczej tego nie potrafi.

 

Kwestią kluczową w powyższym wywodzie jest słowo "chyba".

I pragnę je wyraźnie podkreślić.

 

Pragnę zaznaczyć, że są ludzie, którzy "coś" widzą, niekoniecznie całą skalę zjawiska. (Np widzi aurę, nie dostrzega powiązań karmicznych, wcieleń). I o takich ludziach również tutaj rozmawiamy. Jeden z przejawów widzenia, jakie uważa się tutaj za "idealne". I którym to ludziom jest jeszcze daleko do pełnego, bliżej niezdefiniowanego tutaj "oświecenia".

 

Ponadto. Posługujesz się terminologią "człowieka oświeconego" w kontekście omawianego tutaj "widzenia pełnego". A są przecież osoby, które rozwijają się niekoniecznie w stronę światła! Które również posiadają określone zdolności w formie zdefiniowanej tu "pełnej"! A nie są ludźmi "oświeconymi" w terminologii "światła=dobra"!

 

To, że ktoś "widzi", wcale nie determinuje tego, że wolno mu patrzeć.

 

Jeśli coś jest możliwe - to wcale nie znaczy, że jest to również dozwolone! Bo w taki sam sposób masz możliwość zabić, zgwałcić, okraść. To również przecież wynika z określonej "siły", "dodatkowej mocy", "przewagi". Otwierających się nowych możliwości.

Ale tego nie robisz. Bo wiesz, że to NIEMORALNE.

 

Dlaczego więc się burzysz na potrzebę określenia analogicznych praw odnośnie energetyki?

 

Do czego dążę.

Jakie masz prawo, by określić, że takie Twoje widzenie jest czyste, wszechogarniające --> "Boskie"? Bo samo to, że "widzisz", wcale nie nosi na sobie podpisu, z której strony taką możliwość uzyskałaś... Że widząc, widzisz cały ogląd na sytuację... a nie tylko fragment, który zostaje Ci podsunięty... Że Ty sama nie wchodzisz w określoną, jakże niebezpieczną pod względem duchowym, manipulację. Czy jesteś w stanie podjąć odpowiedzialność za czyny, które będą tego efektem.

 

Zostawiam to do ewentualnego przemyślenia, nie chcę dalej brnąć otwarcie w takie dywagacje.

 

Zaczynasz pisać o intencjach - idąc tym tropem, proponuję stworzyć kolejne zakazy, ponieważ człowiek staje się narażony na złe intencje innych ludzi, nawet nieświadome. Lekko ironizując, podaję przykłady sfer, które powinny być zakazane:

-rozmowa z drugim człowiekiem, ponieważ nie wiemy, kiedy wykorzysta pewną wiedzę od nas, aby zrobić z niej oskarżenie przed innymi

-insytutcje, takie jak szkoła, miejsce pracy i inne, w których człowiek z pozycji niższego (ucznia, pracownika) zostaje pozostawiony na łasce osoby "z autorytetem"

-praktyka medyczna, ponieważ nie wiemy, czy operujący lekarz lub jakikolwiek inny nie wykorzysta prywatnych informacji o nas lub nie będzie się śmiał z naszego ciała podczas operacji

Jest pełno sfer, w których można obawiać się, że złe intencje mogą nam zaszkodzić.

 

To ja z kolei bardzo postaram się ominąć ironię. Bo Twoja ironia mam wrażenie jest sposobem na przekłamanie podstawowych prawd.

 

Ad - 1szy myślnik.

Nigdzie nie mówiłam, ze ja mam się bać rozmawiać z drugim człowiekiem.

Mówiłam natomiast, że niemoralnym jest - przez drugą osobę - wyciąganie mnie na rozmowę, w której chce uzyskać informacje, jakie pomogą mu nade mną panować.

Czy jest ktokolwiek, kto się z tym punktem nie zgodzi?

 

Ad - 2gi myślnik.

Z tego co wiem, człowiek chodząc do szkoły nie jest stawiany "na łasce".

Chodzi tam po to, by się ukształtować. Dojrzeć. I rodzice wysyłając dziecko do szkoły są świadomi tego faktu.

Nie wysyłają tam dziecka po to, by je skrzywdzić.

 

A z drugiej strony - za moralne uważasz wykorzystywanie pracownika przez szefa, właśnie ze względu na to, że szef może na swoją modłę "ustalać prawa" we wspólnym pożyciu?

 

Naprawdę nie mogę dostrzec punktu, który Cię tak tutaj zdumiewa przez swoją nieracjonalność i oderwanie od praw ludzkich i Boskich.

 

Ad - 3ci myślnik

No to teraz wielkie zdziwienie z mojej strony.

Lekarza właśnie OBOWIĄZUJE TAJEMNICA, określone BHP - miedzy innymi z ukazanych przez Ciebie powodów! Czy uważasz, że takie BHP jest złe?

 

Bo właśnie o takim BHP tu mówimy.

 

Uważam, że aprioryczne stawianie zakazu na taką a taką sferę tylko dlatego, że może kogoś narazić na złe intencje, jest argumentem w tak wielu dziedzinach, że nie jest żadnym argumentem.

 

A ja uważam, że nie jesteśmy sami. I NASZE prawa są ograniczone prawami drugiego człowieka. I to jest główne wprawo, przed każdym prawem.

 

Jego uniwersalność świadczy chociażby o tym, jak kluczowym jest to zagadnieniem! A nie - irracjonalnie przecież - o jego nieprzydatności!

 

 

Ale wracając do bezpośredniego problemu.

To, że "przez przypadek" zobaczyłam, jak się ktoś przebiera, to żadna moja zbrodnia. Zdarzyło się. Ale jeśli idę zaraz potem do danej osoby i mówię "słuchaj, masz na tyłku olbrzymiego pryszcza" to wcale nie znaczy, że dana osoba chce to wiedzieć. A już tym bardziej usłyszeć tego od nas. A już tym bardziej, żeby ktoś pchał palce w stronę rzeczonego tyłka i próbował danego pryszcza wycisnąć. Bo przecież "to pryszcz". Litości.

 

Przepraszam za dosadność.

Ale dokładnie to jest mój punkt danej dyskusji.

Nie jesteśmy sami. Nasze wolność postępowania kończy się na granicach wolności drugiego człowieka. I to jest prawo ponad każdym prawem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

To, że ktoś "widzi", wcale nie determinuje tego, że wolno mu patrzeć.

 

Jeśli coś jest możliwe - to wcale nie znaczy, że jest to również dozwolone! Bo w taki sam sposób masz możliwość zabić, zgwałcić, okraść. To również przecież wynika z określonej "siły", "dodatkowej mocy", "przewagi". Otwierających się nowych możliwości.

Ale tego nie robisz. Bo wiesz, że to NIEMORALNE.

 

 

I tu przypomniał mi się dowcip o Bacy, którego chciano skazać za pędzenie bimbru bo znaleziono u niego aparaturę do destylacji alkoholu. a baca na to:

- To za gwałt też mnie sądźcie, bo też mam aparaturę :haha:

 

Niestety Kaffcia masz całkowitą rację. Wiele jest osób, które tez sporo widzą ale bynajmniej nie stoją po jasnej stronie, jak ja to nazywam.

I tak to sie ma do tego zaufania odnośnie zezwolen duszy na coś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok,Pit napisz mi tylko prosze skad ta pewnosc?Przepraszam za meczace pytania ,ale staram sie zrozumiec....

 

Tak Szelmo ,Nereida dobrze to ujęła ,zadałaś mi ciekawe pytanie ,owszem czasem zmagam się z mrokiem ,ale na tym polega min. droga wojownika światła ,lecz rozwijając się duchowo wiele lat ,mam pewność że rozmawiam z własdną duszą ,(mam kontakt z Bogiem ) .Polecam ci poczytać czym jest autentyczna joga czyli zjednocze bądż (unia) z Bogiem .

Cytuję z artykułu -

"Obecnie kiedy używa się słowa "joga" bardzo często błędnie ma się na myśli same "asany" - postawy ciała wchodzące w skład wstępnych ćwiczeń systemu hatha- joga. Samo słowo "ha- tha" oznacza "słońce i księżyc", inaczej mówiąc równowagę między energią solarną (słoneczną, męską) a lunarną (księżycową, żeńską).

Czyli inaczej hatha joga ma doprowadzić do równowagi energii w ciele, odpowiadającej harmonii która panuje w kosmosie. Hatha joga nie jest żadnym etapem systemu "radża joga", który zawiera ponadto ćwiczenia oddechowe, koncentracje i medytację, jak się wydaje nieukom, którzy nie wiedzą o istnieniu Dwunastu linii nauczania jogi zainicjowanych przez Avatara Śiva Yogeśvara.

Ćwiczenia hatha jogi, jak i radża jogi powinno wykonywać się w stanie pogłębionej relaksacji, wtedy mogą stać się zarówno ścieżką wzmacniającą zdrowie, jak i pogłębiającą naszą harmonię psychiczną i rozwijającą nas duchowo."

 

W praktyce medytacje spotyka się zarówno w religiach Wschodu, jak i u mistyków chrześcijańskich (medytacja chrześcijańska) oraz jako skuteczną metodę w psychoterapii. Trzeba jednak nadmienić, że medytacje chrześcijańskie powstały pod wpływem inspiracji wschodnich i bez nich nie istniały,

jako że sam Jezus uczył się ich w Indii i Persji oraz w Tybecie w najwyższych górach - Himalajach.

Praktykuje się ją zarówno w celach zdrowotnych, w celach psychoterapeutycznych, jak i w celach bardziej duchowych - przykładowo w celu osiągnięcia oświecenia, zespolenia z Absolutem/Bogiem, czyli z Brahmanem prościej mówiąc, w celu przezwyciężenia lęku przed śmiercią

 

http://www.eioba.pl/a75477/joga_medytacja_obe_tantra_i_sex_reinkarnacja_dobre_dla_zachodu?SSID=f0jjofpl041fdvl5n6v4u7abf3m6evcq

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedz mi wiec na zadane juz pytanie, jak może osoba nie calkeim uswiadomiona mieć pewność, ze jej dusza wyraziła zgodę na ingerencję w energetykę, a nie wymyśliła sobie tej zgody?

 

Odpowiedz mi jak przeciętny Kowalski może sprawdzić czy jego dusza faktycznie dała pozwolenie, czy jest to tylko usprawiedliwienie się "zaglądającego".

 

I jeśli ja twierdzę, ze moja dusza nie dała pozwolenia na grzebanie w mojej energetyce, a ktos dalej się upiera, że dała, to jak on mi to może udowodnić

 

Nie potrafię dać Ci takiej odpowiedzi. Masz jednak chyba świadomość, że ten kij ma dwa końce – w ten sposób można podważać (i podważa się zresztą) wszelkie działania i praktyki z gatunku „ezo”. Idealny obszar do wzajemnego obrzucania się obelgami i podważania racji bytu w danej dziedzinie. Z takim twierdzeniem jest tak samo jak z Twoim przekonaniem, że Twoja pomoc leczy innych. Działasz w dobrej wierze, z czystymi intencjami i jesteś przekonana, że tak się dzieje. Jednak ta wiedza jest również subiektywna, oparta jedynie na Twoich odczuciach i intencjach oraz na relacji drugiej strony, na ile to było skuteczne. Nie masz więcej żadnych dowodów na to nawet, że dusza danej osoby tak naprawdę wyraziła zgodę na to, abyś działała ową energią. Mogłabym w sumie dodatkowo zadać Ci to samo pytanie: jak Ty możesz udowodnić drugiej osobie, że jej dusza zgodziła się na pracę z Tobą? Z tego co wiem, świadoma zgoda człowieka na pracę duchową jeszcze nie jest równoznaczna ze zgodą duszy. Ufasz sobie i z Twojej perspektywy tak to wygląda, ale jak możesz to udowodnić? To pytanie retoryczne, ponieważ jak mówię – trudno spodziewać się dokumentacji z takich zabiegów. Twoich jak i innych osób, działających w obszarach duchowych.

 

Myślę, że przede wszystkim inaczej definiujemy termin duszy, ponieważ ja patrzę na to pojęcie pod kątem całej mojej istoty, całości, taką, jaką jest wraz z wszystkimi moimi nieświadomymi obciążeniami, ograniczeniami, pętami, których nie mam świadomości, a które (te aktywne, bo mam świadomość, że wszystkie te syfy we mnie aktywne nie są, tak dużo ich tam) – generują i tworzą moją rzeczywistość, w jakiej żyję i się obracam, wraz z wydarzeniami z zewnątrz, tworzonymi przez innych ludzi, inne byty itd. (w znaczeniu „przyciągania” pewnych ludzi/energii/zdarzeń/przypadków losowych itd.) Uważam, że dusza po prostu dąży do rozwoju, do samopoznania. Świadomość z tu i teraz, wszystkie „nie lubię” i „boję się”, „chcę”, „pragnę” itd. są wypadkową tych aktywnych ograniczeń. Ja nie ośmielę się napisać, że wiem, czego na poziomie „tu i teraz” chce moja dusza. Wielokrotnie konfrontuje mnie ona z wydarzeniami, których nie rozumiem i których nie potrafię zinterpretować, chociaż intuicyjnie doskonale wiem, że „o coś chodzi”. Podkreślam, to mój punkt widzenia i nikomu nie narzucam, aby się z nim zgadzał. I wydaje mi się, że dusza, mimo naszych szczerych chęci pozostaje odcięta od nas, od naszej świadomości, od naszego postrzegania i poglądów. Odcięta nie dlatego, że postanowiła się „nie udzielać”, ale odcięta murem blokad i ograniczeń. Stąd takie zainteresowanie wszelkimi „wykraczającymi poza rzeczywistość materialną” narzędziami i formami pracy, jak Tarot, wahadło, hipnoza, regresing, astrologia, wychodzenie z ciała – aby tylko dotrzeć do siebie, dowiedzieć się, przypomnieć, zobaczyć coś więcej.

Coś mi podpowiada (oby tylko znowu nie pojawił się zarzut, że pozuję na osobę, która „wie więcej od samego zainteresowanego”), że żadna z naszych dusz nie życzyła sobie całej masy negatywnej energetyki, KTÓRĄ MIĘDZY SOBĄ NIEUSTANNIE WYMIENIAMY. Raczej, jak się zdaje, są one ponad to.

 

Co więcej – z mojego punktu widzenia – dusza jest jak najbardziej niematerialnym istnieniem. Manifestuje się pod postacią naszych tożsamości w ciałach takich a nie innych, przejawiając się poprzez ich ograniczenia. Gdzieś tam wcześniej padło, że póki nie jesteśmy bytem astralnym, dajmy spokój podciąganiu człowieka do tego poziomu i zajmijmy się tym, co jest w materii, póki tutaj jesteśmy. Cóż, może to po raz kolejny podważy moje myślenie w oczach innych, ale uważam, że człowiek jest jak najbardziej duchową istotą, która posiada swoje ciało astralne, a także jeszcze kilka innych ciał, równie subtelnych, a więc jest istotą transcendentną i wykracza poza materię. Jednym słowem – istnieje wśród tych praw (materii), ale nieustannie poza nie wykracza.

 

Tak więc dusza – w moim, podkreślam, rozumieniu – tylko się przejawia w tym świecie, w tym wcieleniu. I ma tylko jeden cel – wrócić do Światła. Ona, jako „odłamek z całości, ale będący jej częścią”, jest poza tym wszystkim (tzn. jest oddalona od takich rzeczy jak wątpliwości, chęci, niechęci i inne ograniczenia z tu i teraz). Mówię, to moje podejście. I kiedy w ten sposób patrzy się na duszę, zaczyna się inaczej widzieć to, na co ona się może godzić, a na co nie. Dusze widzą się wzajemnie, widzą w pełni, bez zasłon, kto jest kim w tej „przebierance na wcielenia” i wgląd jest stanem naturalnym. Kiedy człowiek stosuje jakieś metody wglądu, pytanie czy dusza pozwala się czegoś na swój temat „dowiedzieć”, jest formą dojścia do tej wiedzy na poziomie świadomym (jeśli nie jest to spontaniczny przekaz). Z mojego punktu widzenia, co pisałam na początku, zamknięcie na wzajemną wymianę informacji z poziomu duszy, całości – jest efektem nabytych, przejętych, utrwalonych ograniczeń, które traktujemy jako stan naturalny, chociaż w istocie nie jest stanem naturalnym. Z mojej perspektywy dusza zawsze wyraża zgodę na wgląd, tak jak sama nieustannie jest w stanie „wglądu”. Dlatego też napisałam wcześniej, że wszelka „prywatność” w sferze duchowej, niematerialnej jest fikcją, złudzeniem.

Tyle moje poglądy, jeśli ja miałabym tłumaczyć całe to zjawisko z pytaniem duszy o pozwolenie.

 

Nie propaguję tutaj niczego w stylu „zamieszajmy komuś w życiu”, „pogrzebmy sobie w niczego nieświadomym człowieku”, a najlepiej zróbmy sobie imprezę z przystawkami i zamiast seansu przez TV – seans z czyjegoś życia, a najlepiej całego ciągu wcieleń.

 

Po prostu uznaję, że dusza, będąc „oddalona” od naszego tu i teraz (ma w końcu w sobie całe ciągi naszych wcieleń, więc raczej trudno oczekiwać, aby przejawiała cechy personalne „teraz”), inaczej „odnosi” się do tej rzeczywistości (bo nie powiem, że zwraca). Myślę, że jeżeli ktoś o złych intencjach chce wykorzystać informacje danej duszy przeciw niej samej, stosując jakikolwiek nacisk energetyczny i wszelki inny – nie uzyska rzetelnych informacji, po prostu. Lub uzyska – jeżeli ma (w swoim subiektywnym odczuciu) wiarygodną metodę „sprawdzającą” – sprzeciw tej duszy.

Jednakże, przede wszystkim, uważam, że dusze, jako byty duchowe, również przenikają się wzajemnie, i nieraz spontanicznie, lub jakkolwiek inaczej, ponieważ nie mam pojęcia, jak to się może odbywać, „dzielą się” swoją wiedzą, dzięki czemu człowiek tu i teraz jest w stanie:

- poprzez pewne umiejętności jasnowidzenia dostrzec poprzednie wcielenia jakiegoś człowieka

- wyczuwać, jakiego typu relacje lub zaszłości karmiczne miały między nimi miejsce

- dostrzegać przyczynę problemu w danym człowieku, którego ten sam nie potrafi dostrzec („nagle” przychodzi komuś pewna sugestia, która pomaga w zrozumieniu lub wyjściu z danego obciążenia)

 

Takie rzeczy mają miejsce, często bez zgody a nawet wiedzy danej osoby. Dusza działa na „samą siebie” (jej przejaw na Ziemi) niekiedy poprzez kogoś, bo ten ktoś nie potrafi sam w sobie tego dostrzec, bo np. wyparł kiedyś z siebie pewną traumę, która do niego wraca.

 

Oczywiście, przykłady, które podałam wyżej, nie muszą zaświadczać o zgodzie duszy, a np. o tym, że dane informacje ktoś nieświadomie wychwytuje z podświadomości drugiego człowieka, a tylko impuls pochodzi z wyższej instancji… Jakkolwiek tego nie nazwać, dalej spójne jest to z koncepcją nieustannej wzajemnej emanacji energią wobec siebie, która na siebie wpływa i oddziałuje.

 

Uważam, że nadrzędną wartością w całym kosmosie jest wiedza – wiedza jako samoświadomość, ale też wszystkie jej aspekty. I uważam, że dusza nie kryje w sobie wiedzy na temat samej siebie (to moja teoria, nie przekonuję nikogo, że ma się z tym zgodzić). Wszelkie działanie na niej „tak ot” jest sprzeczne, natomiast jej permamentną właściwością jest „dodawanie części siebie (wiedzy o sobie) do całości wszechświata (wiedzy o nim)”. Z tego punktu widzenia „przyglądanie” się duszy, tak jak drugiemu człowiekowi, nie łamie żadnego kosmicznego prawa. Owszem, może rodzić sprzeciw osoby wcielonej, patrzącej z poziomu tu i teraz, że ktoś „grzebie na jego podwórku”. I jak widać, rodzi.

 

I z tym sprzeciwem nie mam zamiaru polemizować. Już opinia została wydana, wyrok zapadł, szkoda słów i energii. Wszystko co chciałam napisać, zawarłam w pierwszych postach.

 

Osobiście uspakajam jednak, że nie bawię się we włażenie i oglądanie cudzego życia pań i panów z forum, nie wnikam w niczyje myśli, nie robię sobie zabawy z rozmowami z cudzymi duszami, ani niczego innego, czego można by się domyślać z tych istotnie kontrowersyjnych przykładów, sugerujących, że tak notorycznie czynię. Największym uspokojeniem będzie moje zapewnienie, że nie mam takich umiejętności – przynajmniej świadomie – na czynienie takich szaleństw. Oczywiście, jeśli ktoś potrafi się „dobrze zabezpieczyć”, o czym już przestrzegała Vivien, nie grozi mu absolutnie nic, nawet moje wszelkie nieświadome odchyły.

 

Dręczy mnie co prawda pewne niezadowolenie, że każdy z nas rozmawiał po części o czymś innym. Nie rozmawiałam o poziomie tak niskim jak grzebanie się w czyichś brudach, aby go potem szantażować.

 

Mój przykład z człowiekiem oświeconym został rozbity na podział „czyste intencje”, „złe intencje”, człowiek, który „jest na tyle ok., że może” i taki, „który nie może”. Przedstawiłam pogląd, zgodnie z którym nie ma takiego prawa, że „tak nie wolno”. Energie wielu ludzi przenikają się samoistnie, zwłaszcza, gdy został nawiązany jakikolwiek kontakt (przestrzenny, mentalny, emocjonalny, wizualny itd., nawet poprzez kogoś, czyli np. osobę, która opowiada o kimś). Co z tym zrobimy, jest już tylko kształtowaniem siebie we własnych ograniczeniach, którymi są:

złe intencje, chęć zaszkodzenia, wyśmiewanie, zamykanie oczu, udawanie, że tego nie ma, odcinanie się, zaprzeczanie, wypieranie, drążenie, prowokowanie i szereg innych zachowań i mechanizmów, nieustannie nam towarzyszących.

 

Kaffko, w „odmyślnikowych przykładach” pisałam o tzw. „złych intencjach”, jakie mogą nas napotkać w wielu przeróżnych obszarach. I ten obszar nie różni się niczym od innych, w jakich egzystujemy. Wg Ciebie nie ma innego rozwiązania jak zakaz i odgradzanie się tak długo, aż się człowiek podniesie z „moralnego dołka”, w którym tkwi – i ok., skoro tak myślisz, nie ma sensu na kolejne polemiki.

 

Myślę, że w tym momencie wyczerpałam wszystko, co chciałam na ten temat powiedzieć. Wykłócanie się, kto ma rację, nie ma sensu.

 

Jeszcze raz tylko zwracam uwagę, że wobec tego owo prawo jest łamane nagminnie przez całą chyba ekipę z EzoTv, wielu innych jasnowidzów i wróżek, u których nie jednostki, ale całe masy szukają odpowiedzi „co tam o mnie myśli X, Y”. Podkreślam, że pisanie „Ale to dotyczy mnie”, jest właśnie okręcaniem kota ogonem w tej kwestii – oczywiście z mojego punktu widzenia. Być może dla niektórych nie ma w tym sprzeczności i wszystko działa zgodnie z ich wewnętrznym „systemem praw”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Nie potrafię dać Ci takiej odpowiedzi. Masz jednak chyba świadomość, że ten kij ma dwa końce – w ten sposób można podważać (i podważa się zresztą) wszelkie działania i praktyki z gatunku „ezo”. Idealny obszar do wzajemnego obrzucania się obelgami i podważania racji bytu w danej dziedzinie. Z takim twierdzeniem jest tak samo jak z Twoim przekonaniem, że Twoja pomoc leczy innych. Działasz w dobrej wierze, z czystymi intencjami i jesteś przekonana, że tak się dzieje. Jednak ta wiedza jest również subiektywna, oparta jedynie na Twoich odczuciach i intencjach oraz na relacji drugiej strony, na ile to było skuteczne. Nie masz więcej żadnych dowodów na to nawet, że dusza danej osoby tak naprawdę wyraziła zgodę na to, abyś działała ową energią. Mogłabym w sumie dodatkowo zadać Ci to samo pytanie: jak Ty możesz udowodnić drugiej osobie, że jej dusza zgodziła się na pracę z Tobą? Z tego co wiem, świadoma zgoda człowieka na pracę duchową jeszcze nie jest równoznaczna ze zgodą duszy. Ufasz sobie i z Twojej perspektywy tak to wygląda, ale jak możesz to udowodnić? To pytanie retoryczne, ponieważ jak mówię – trudno spodziewać się dokumentacji z takich zabiegów. Twoich jak i innych osób, działających w obszarach duchowych.

.

 

Pozwól, ze ustosunkuję się tylko do tej częsic Twego postu:

Kiedy ktoś chce lub godzi się na seans Reiki i wyraża na to zgodę to ja taki seans robię. Przykąldam dłonie i energia płynie.

Tak się składa, ze nie jest to tylko moje chcenie udzielania reiki. Kiedy dana osoba nie chce wiecej Reiki, lub od poczatku mimo zgody nie godzi się na to w głębi duszy, energii nie pobiera. I akurat to wiem i czuję. Czasem jest tak, ze ktoś zruca się niemal zachłannie na tę energię i ona płynie potężną falą, a nagle się urywa. Wtedy kończę pzrekaż Reiki bo osoba pobierająca i tak juz jej nie chce. dzieci sa w tym cudowne bo albo nagle zasypiają albo mowią wprost, ze juz nie chcą.

I mam na tyle dużo dowodów na to, ze Reiki dziala, iż nie musze tego zrzucać na wiarę w jego moc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc myślę, że powinnaś się w ten sam sposób, co ja Ciebie, spytać osoby, która zrobiła coś na Tobie czy wgląd w Ciebie bez zgody Twojej duszy i zapytać, skąd ona czerpie swoją pewność co do stosowanej praktyki. Myślę, że odpowie Ci podobnie. Nie wiem, dlaczego tyle mnie męczyłaś z tym jednym pytaniem, skoro sama tak doskonale sobie na nie odpowiadasz i takie zapewnienie Ci wystarcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, iż nie przeczytałam całości waszych przydługawych postów, i nie wiem czy odpowiedź już padła, ale co to jest zgoda duszy na wgląd do niej?? Na mój skromny guścik czegoś takiego nie po prostu nie ma... jeśli się mylę to proszę, oświećcie mnie:chytry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
No więc myślę, że powinnaś się w ten sam sposób, co ja Ciebie, spytać osoby, która zrobiła coś na Tobie czy wgląd w Ciebie bez zgody Twojej duszy i zapytać, skąd ona czerpie swoją pewność co do stosowanej praktyki. Myślę, że odpowie Ci podobnie. Nie wiem, dlaczego tyle mnie męczyłaś z tym jednym pytaniem, skoro sama tak doskonale sobie na nie odpowiadasz i takie zapewnienie Ci wystarcza.

 

Widzisz w pewnym przypadku ktoś się zasłaniał tą rzekomą zgodą mojej duszy na coś, gdy tymczasem ja wiem, ze moja dusza zgody nie wyraziła. Więc w tamtym wypadku było to kłamstwo i złamanie zasad, ingerencja bez zgdy.

Ja zaś męczę cię abyś podała mi jak ktoś nie mający kontaktu ze swoją duszą może sparwdzić czy ktoś kto mu w enregetykę zagląda a nawet o zgrozo w niej miesza miał taką zgodę czy nie?

 

Wybaczcie, iż nie przeczytałam całości waszych przydługawych postów, i nie wiem czy odpowiedź już padła, ale co to jest zgoda duszy na wgląd do niej?? Na mój skromny guścik czegoś takiego nie po prostu nie ma... jeśli się mylę to proszę, oświećcie mnie:chytry:

 

 

Zgoda duszy to niby coś takiego, że jak ktoś Ci zagląda w twoją energetykę i coś w niej poprestawia to moze Ci powiedzieć, że zgodizła się na to Twoja dusza, nawet jeśli Ty na to sie nie zgadzasz.

Ja osobiście uważam, ze ja i moja dusza to jedno, więc jeśli nie zgadzam się na coś to i dusza sie nie zgadza. I dlatego zawsze pytam o zgode osoby na zrobienie reiki, a nie wchodzę w inny wymiar by pogadac jak dusza z duszą. Inna sparawa, ze takie wchodzenie w inne wymiary tez wyczerpuje energetycznie, wiec lepiej pogadac z osobą a nie z dusza :D

Czasem dusza i my mamy inne zdania, ale wtedy tez to czujesz. Intuicja mowi Ci np zeby sie nie pchac tu i tu, a ty i tak tam leziesz i potem masz kłopoty :D To właśnie dusza ostrzegała abyś nie lazła gdzie nie powinaś. To oczywiscie przykład. Warto jednak sluchać intuicji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście uważam, ze ja i moja dusza to jedno, więc jeśli nie zgadzam się na coś to i dusza sie nie zgadza.

 

Vivien, rozwiń mi proszę swoją wypowiedź. Co według Ciebie "ja i moja dusza to jedno" oznacza? Czym jest to "jedno". Poza tym Twoje "ja" czym jest? Twoim świadomym funkcjonowaniem, myśleniem, mówieniem? Twoim tzw. przez różnych ludzi Średnim Ja, małym ego, ego? Czy może jeszcze czymś innym? I jak to "ja" ma się do Twojej "duszy"?

A i jeszcze jedno. Czym według Ciebie jest podświadomość i jak ona się ma do "ja" i "duszy"?

Będę wdzięczny jeśli przedstawisz mi swoje rozumienie tych pojęć i zachowań między nimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Wszystkie te części to części naszej osobowości. Razem tworzą całość osoby czy też osobowości. Pisząc dusza i ja to jedno, miałam na myśli, ze moja dusza i moja świadomośc oraz podświadomość i nadświadmomosć to nie jakieś osobne i odzielne byty czy twory, ale spójna całość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz w pewnym przypadku ktoś się zasłaniał tą rzekomą zgodą mojej duszy na coś, gdy tymczasem ja wiem, ze moja dusza zgody nie wyraziła. Więc w tamtym wypadku było to kłamstwo i złamanie zasad, ingerencja bez zgdy.

Ja zaś męczę cię abyś podała mi jak ktoś nie mający kontaktu ze swoją duszą może sparwdzić czy ktoś kto mu w enregetykę zagląda a nawet o zgrozo w niej miesza miał taką zgodę czy nie?

 

Napisałam już wszystko, co miałam do powiedzenia. Poza tym odnoszę wrażenie, że ostatnie pytanie lekko zmieniło swój sens, bo teraz twierdzisz, że Ty masz kontakt z Twoją duszą, a ktoś inny jej nie ma. Nie wiem, o co walczysz, Vivien, skoro znasz techniki izolujące, może w ten sposób powinnaś sobie radzić?

 

Ja, pisząc prosto, jestem zdania, że wszelkie bariery wglądu, w tym w inną duszę, człowieka, wymiar - są jedynie ograniczeniem konkretnego, danego człowieka, a nie ograniczeniem płynącym z innych dusz, przedmiotów. Z tego co napisałam wyżej, płynął wniosek, że każdy po części jest "odcięty" od swojej duszy, ponieważ nie wie o niej wszystkiego, dlatego stosuje różne techniki samopoznania. Podobnie jest ze spojrzeniem na inną duszę. Wejrzeć (teoretycznie, gdy zwyciężysz własne blokady) możesz we wszystkie, zmieniać bez jej zgody nie możesz w żadnej, nawet we własnej, gdyż próba zmiany skończy się porażką, gdy nie ma zgody.

 

Nawet, gdy ktoś Cię skrzywdzi poprzez jakieś działanie energetyczne, uważam, że również nie ominęło to poziomu istniejącej duszy - ponieważ w moich oczach jest to rachunek karmiczny i odpowiedź (której sobie nie uświadamiam), na to, co JEST WE MNIE. Może to, co Cię spotkało było odpowiedzią o charakterze karmicznym, informacją, jaką otrzymałaś z poziomu duszy, aby sobie wreszcie uświadomić pewne kwestie? To taka moja sugestia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie te części to części naszej osobowości. Razem tworzą całość osoby czy też osobowości. Pisząc dusza i ja to jedno, miałam na myśli, ze moja dusza i moja świadomośc oraz podświadomość i nadświadmomosć to nie jakieś osobne i odzielne byty czy twory, ale spójna całość.

 

Dzięki, ale Twoja odpowiedź jest bardzo lakoniczna i nic nie mówi o zasadach działania pomiędzy tymi "cząstkami" i co która "cząstka" wykonuje.

tak samo można powiedzieć ciało, serce, mózg, oko, ręka to jedno, ale każdy aspekt/fragment zachowuje się inaczej. Ja nie potrafię strawić pokarmu małym palcem lewej stopy.

 

Poza tym tak samo można rzec, że wszyscy jesteśmy jedno. Tutaj też nie ma nic, o tym jakie zasady panują między ludźmi czy innymi istotami. Zatem skoro ja, Ty, Kowalski czy ktokolwiek inny jesteśmy jedno, to patrząc na siebie i zmieniając coś w sobie, to samo robię z Tobą czy Kowalskim. Dlatego pytam konkretnie o to, jak dane elementy zachowują się między sobą, jak ze sobą współgrają lub wręcz przeciwnie.

 

I mam jeszcze jedno pytanko.

 

Chcesz chorować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Ona nie ma własnej woli"? :lol:

 

Więc z czyjej woli Ty- jako istota duchowa - posiadasz ciało i znajdujesz się w materii?

 

Sugerujesz, że dusza jest niczym jakiś automat, robot?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie dusza jest czymś podobnym do sumienia ,które jest niezalerzne od mojej woli tylko Boskiej.

Bóg tak próbuje każdą osobę, ale próbując człowieka, czyni to raz na jakiś czas i to w taki sposób, że nie wprowadza to w zwątpienie, ale wystawia duszę na próbę. Każde więc zwątpienie w myślach nie pochodzą od Boga. Jeśli sumienie wywiera negatywny wpływ na duszę, czyli odradza danej decyzji, to równocześnie daje zrozumienie dlaczego jej odradza i wzmacnia duszę, a nie osłabia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Ona nie ma własnej woli"? :lol:

 

Więc z czyjej woli Ty- jako istota duchowa - posiadasz ciało i znajdujesz się w materii?

 

Sugerujesz, że dusza jest niczym jakiś automat, robot?

Coś w tym stylu, też mnie to dziwi ale tak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Takie zwykłe zapytanie.

 

Jakubie, powiem Ci tak. ja nie chcę chorować i w zasadzie nie choruję. Natomiast są osoby, które chcą być chore. Moze to brzmi absurdalnie, ale tak właśnie jest. Nie mówię tu o jakiś strasznych chorobach, ale jednak. Mechanizm jhest prosty, osobą chorą nagle interesuje się rodzina, każdy koło niej skacze i chodzi. Jest w centrum zainteresowania i ma na wiele rzeczy usprawiedliwienie. Tak więc nie mogę np posyłać reiki każdemu kto choruje, bo nie każdy moze sobie życzyć uzdrowienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakubie, powiem Ci tak. ja nie chcę chorować i w zasadzie nie choruję. Natomiast są osoby, które chcą być chore.

 

To bardzo fajnie, że w zasadzie nie chorujesz. Tylko w Twoim "w zasadzie" kryje się, że jednak czasem tak. Zatem Twoje świadome "nie chcę chorować" nie zawsze skutkuje, czyli inne części Ciebie "chcą chorować" (dusza, podświadomość, czy co tam wolisz).

 

Nie chcę wchodzić w polemikę na temat chorób i ich przyczyn czy podłoża, czy to fizycznego, duchowego, psychicznego czy emocjonalnego, bo i miejsce nie na to. W tym co napisałaś jest wiele racji ale nie tylko takie mechanizmy występują.

 

Chciałbym jeszcze żebyś odpowiedziała mi, jak widzisz zasady działania pomiędzy świadomością, podświadomością, nadświadomością, duszą itp., oraz jakie funkcje one pełnią, bo przecież po coś są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

W zasadzie nie choruję, ale czasem jet to tak, kiedy chcę zachorować i poużalać się nad sobą. Od dawna jednak tego nie chcę i nie zachorowałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...