Skocz do zawartości

Wiara w to co mówi sennik jest grzechem przeciwko 1 przykazaniu dekalogu!


MałgorzataMM

Rekomendowane odpowiedzi

A więc, wiara w prorocze znaczenie snów jest grzechem przeciwko 1 Przykazaniu Dekalogu

:_kwiatek:

Edytowane przez MałgorzataMM
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CO?!

Bez obrazy, ale naprawdę mnie rozjuszyłaś tym stwierdzeniem.

Wybacz, ale absolutnie się z nim nie zgadzam. W moim pojęciu interpretacja symboli sennych nie jest żadną magią. Interpretowałam sny na tym forum i moja nazwijmy to "umiejętność" nie jest darem, a jest po prostu wyuczona, na podstawie książek psychologicznych (Freud się kłania), senników oraz, nie uwierzysz, lekcji języka polskiego w liceum, na których omawialiśmy symbole używane w lekturach. To kwestia zastanawoienia się, jak działa mózg i co wypracowała przez wieki nasza kultura.

Nasza psychika w snach gra na skojarzeniach naszego umysłu - nie nazwałabym więc psychologii "wiarą w cudzych bogów".

Sny w moim odczuciu, przynajmniej większość, nie zapowiada żadnych zdarzeń, pokazuje stan obecny, nasze lęki, pragnienia, są odzwierciedleniem aktualnej sytuacji. To normalne, że np. przed egzaminami śnią nam się goniące potwory.

 

Amen.

 

PS. A co do snów, które u pewnych osób się spełniają - w Biblii jest mowa o snach od Boga, wiesz? Te osoby naprawdę nie błagają o takie sny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość truskawka

MałgorzataMM nie pisz dużymi literami i radzę przeczytać Regulamin Forum.

 

Przytoczę jeden punkt Regulaminu Forum Art.4 pkt. 3:

Każdy użytkownik forum ma prawo do swoich przekonań, o ile nie zostaną naruszone zasady współżycia społecznego wyrażające się narzucaniem swojego zdania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi tutaj o traktowanie snów jako przepowiedni - horoskopów, przepowiadania na ich podstawie przyszłości... Oczywiście, że to co nam się śni jest w pewnym sensie odzwierciedleniem naszych pragnień, emocji, doświadczeń, uczuć, przeżyć itp. itd. Z tym się zgadzam w 100% :)

Chodzi mi jedynie o to, że taki sennik, nie "zajmuje się" interpretacją snu jako niejako "obrazu stanu psychicznego czy emocjonalnego" człowieka jeśli tak to można nazwać, lecz ma za zadanie wywnioskowanie z niego przyszłości !

A teraz - jeśli ktoś ufa temu i wierzy we własne sny jak w wyrocznię, to czy nie jest to już grzech... podstawowe pytanie: Komu ufam? Bogu czy: horoskopom, sennikom itp. ?

 

Biblia mówi o tym np. że Józef interpretował sny faraona - lecz komu ufał Józef? Komu ufał faraon, jeśli zobaczył znak od Boga Izraelskiego?

 

Chodzi więc o to, że sny są obrazem uczuć i przeżyć człowieka - i w ten sposób można wysnuwać z nich pewne wnioski,

ale nie są one wyrocznią, przepowiednią, horoskopem, wróżbą - i w takim kontekście interpretacja ich jest grzeszna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytoczę jeden punkt Regulaminu Forum Art.4 pkt. 3:

Jeśli o mnie chodzi, napisałam wyraźnie, że "w moim pojęciu" i "w moim odczuciu" :jezyk2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi tutaj o traktowanie snów jako przepowiedni - horoskopów, przepowiadania na ich podstawie przyszłości... Oczywiście, że to co nam się śni jest w pewnym sensie odzwierciedleniem naszych pragnień, emocji, doświadczeń, uczuć, przeżyć itp. itd. Z tym się zgadzam w 100% :)

Chodzi mi jedynie o to, że taki sennik, nie "zajmuje się" interpretacją snu jako niejako "obrazu stanu psychicznego czy emocjonalnego" człowieka jeśli tak to można nazwać, lecz ma za zadanie wywnioskowanie z niego przyszłości !

A teraz - jeśli ktoś ufa temu i wierzy we własne sny jak w wyrocznię, to czy nie jest to już grzech... podstawowe pytanie: Komu ufam? Bogu czy: horoskopom, sennikom itp. ?

 

Biblia mówi o tym np. że Józef interpretował sny faraona - lecz komu ufał Józef? Komu ufał faraon, jeśli zobaczył znak od Boga Izraelskiego?

 

Chodzi więc o to, że sny są obrazem uczuć i przeżyć człowieka - i w ten sposób można wysnuwać z nich pewne wnioski,

ale nie są one wyrocznią, przepowiednią, horoskopem, wróżbą - i w takim kontekście interpretacja ich jest grzeszna.

W takim razie mamy podobne zdanie, już kiedyś pisałam posty na ten temat :)

http://www.ezoforum.pl/ogolnie-o-snie-i-snieniu/6514-sennikom-mowie-nie.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie pomyślałaś o tym, że na tym forum są osoby, które wyznają inną religię? Kroczą inną ścieżką wiary? Lub są ateistami? Dla tych osób interpretacja snów, horoskopów, wróżby, gusła czy magia nie jest niczym grzesznym. Ty, sądząc z wypowiedzi jesteś wierzącą, pewnie chrześcijanką. Ale na forum sa np Neopoganie czy wyznawcy Wicca, dla których magia to pewna droga, podstawa. Pomyśl, że mozesz swoimi wypowiedziami obrażać uczucia religijne, czy przekanania tych osób.

Nikt nie broni Ci włąsnego zdania. Ale mozna napisać inaczej, np tak: "Według mnie wróżby z marzeń sennych są grzechem, bo moja religia tak to interpretuje, a Bóg do którego sie modlę tego zabrania". Brzmi to już inaczej. Jakbyś Ty się czuła, gdyby ktoś oświadczył Ci, że postępujesz źle i grzesznie modląc się do demiurga, jakim jest Jahwe? Na pewno poczułabyś się urażona i oburzona. Uszanuj więc też prawo do wyboru dróg innych.

 

Hmmm... ale jeśli ktoś nie uznaje Dekalogu (kroczy ścieżką innej wiary) to nie rozumiem w czym to narusza jego religijne uczucia ? Skoro nie uznaje Dekalogu nie interpretuje tego co robi jako grzechu. Przestrzegam więc tylko, że stanowisko Kościoła katolickiego i wiary chrześcijańskiej jest takie, a nie inne...

Więc... to co napisałam jest w stanie poruszyć tylko tego, kto utożsamia się z wiarą chrześcijańską (ew. judaizmem) w każdym bądź razie - kogoś, kto uznaje Dekalog.

Nie dostrzegam w swojej wypowiedzi niczego co poniża, bądź obraża uczucia religijne innych. Chciałam ostrzec jedynie tych, którzy "bawiąc się" w magię itp. nie wiedzą czym jest naprawdę w świetle Dekalogu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak... ale ja nie wyznaję wielu, lecz tylko jedną religię... dlatego jakby nie patrzeć złamanie Dekalogu jest dla mnie po prostu grzechem... nie wiem dokładnie jakie są odpowiedniki grzechu w innych religiach lub sektach, lecz jeżeli piszę Dekalog - to samo to słowo odnosi się do chrześcijaństwa/judaizmu.

Wiadomo przecież, że dajmy na to ateista ma "w nosie" to, że złamał prawo religijne w którejkolwiek religii.... a więc... taką uwagę może wziąć sobie do serca jedynie osoba dla której Dekalog cokolwiek znaczy... :)

 

A jeśli chodzi o wątpliwości chrześcijan... to wielu z nich błądzi przez nieznajomość stanowiska Kościoła w tych sprawach... niestety często... i dla tego to napisałam... czasem nawet nie przejdzie im to przez myśl, że łamią Dekalog... tak było też w moim przypadku... także kiedyś sięgałam (choć w niewielkim stopniu) po senniki i horoskopy...

 

Również pozdrawiam i dziękuję za linki... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrania... I Przykazanie Dekalogu - "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną" - to znaczy - nic ma nam nie zasłaniać Boga, tylko Jemu mamy ufać... a więc jeśli próbujemy interpretować sny (jeszcze raz podkreślę interpretować w rozumieniu doszukiwać się w nich wróżb, horoskopów, przepowiedni o przyszłości) to przestajemy ufać Bogu, który jako jedyny zna przyszłość i zaczynamy ufać wytworom własnej wyobraźni wyolbrzymiając ją do rangi wyroczni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc, wiara w prorocze znaczenie snów jest grzechem przeciwko 1 Przykazaniu Dekalogu

:_kwiatek:

 

sorry a co to jest grzech i kto go wymyślił?Bo ja znam tylko błedy i pomylki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak... ale ja nie wyznaję wielu, lecz tylko jedną religię... dlatego jakby nie patrzeć złamanie Dekalogu jest dla mnie po prostu grzechem... nie wiem dokładnie jakie są odpowiedniki grzechu w innych religiach lub sektach, lecz jeżeli piszę Dekalog - to samo to słowo odnosi się do chrześcijaństwa/judaizmu.

Wiadomo przecież, że dajmy na to ateista ma "w nosie" to, że złamał prawo religijne w którejkolwiek religii.... a więc... taką uwagę może wziąć sobie do serca jedynie osoba dla której Dekalog cokolwiek znaczy... :)

 

A jeśli chodzi o wątpliwości chrześcijan... to wielu z nich błądzi przez nieznajomość stanowiska Kościoła w tych sprawach... niestety często... i dla tego to napisałam... czasem nawet nie przejdzie im to przez myśl, że łamią Dekalog... tak było też w moim przypadku... także kiedyś sięgałam (choć w niewielkim stopniu) po senniki i horoskopy...

 

Również pozdrawiam i dziękuję za linki... :)

ja tak sobie myslę czytając Ciebie,że jesteś bardzo biedną osoba(nie mam na mysli pieniędzy)ponieważ dostałaś coś bardzo cennego od Boga a wcale tego nie uzywasz.A może jesteś zbyt leniwa aby używac.Szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tak sobie myslę czytając Ciebie,że jesteś bardzo biedną osoba(nie mam na mysli pieniędzy)ponieważ dostałaś coś bardzo cennego od Boga a wcale tego nie uzywasz.A może jesteś zbyt leniwa aby używac.Szkoda.

 

Jeśli chodzi Ci o interpretację moich snów... nie. Nie potrzebuję tego nawet jeśli miałoby być to prawdą... ale nie jest. Ufam mojemu Panu - On mnie prowadzi, pokazuje mi wiele przez doświadczenia duchowe (rozważanie Pisma, modlitwę, doświadczenia dnia codziennego) i jestem szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, mam pokój w sercu dzięki Niemu. Nie muszę się martwić, że coś mi się śniło, przejmować każdym snem. Wcześniej było we mnie dużo więcej lęków. On wyzwala... - nie jestem uzależniona od tego co mi się przyśniło. A śni mi się to co przeżywam, czego pragnę itd. co czasami zauważam.

 

Jestem bogata, bardzo obdarowana - Pan daje mi Siebie choćby w Sakramentach i to jest moją radością - Jego Obecność a nie jakieś głupoty które mi się przyśniły.... idę dalej, a nie oglądam się co za rzecz mi się śniła... nie ważne... ważna jest Miłość. Pan wyzwala!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz ale to mnie nie przekonało. To przykazanie (zresztą nagminnie łamane w kościele katolickim) nakazuje mieć jednego Boga, ale nie mówi nic o interpretacji snów. Wróżby to nie bóstwa do których się modlimy. Poza tym sny wypływają z głębi naszej podświadomości,. szukając ich zrozumienia szukamy też zrozumienia samych siebie. Tak więc to przykazanie nie mówi nic o snach ani wróżbach.

 

Cóż... trzeba rozważyć to Przykazanie - Słowo Boga to nie czytanka - Ono jest głębokie... bożkiem może stać się wiele rzeczy - praca, drugi człowiek, rozrywka, jednym słowem wszystko, czym zasłaniamy sobie Boga, czym umniejszamy sobie Jego "wartość" w naszym życiu.

 

Jeśli więc sięgamy po różne praktyki np. horoskopy, senniki itp. to przestajemy ufać Bogu - że to On nas prowadzi, że On wytycza nam ścieżkę, a robimy sobie z naszego mózgu fałszywego proroka... sami bierzemy "mapę" w łapy i kombinujemy... opierając się na tym co nam się przyśniło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi Ci o interpretację moich snów... nie. Nie potrzebuję tego nawet jeśli miałoby być to prawdą... ale nie jest. Ufam mojemu Panu - On mnie prowadzi, pokazuje mi wiele przez doświadczenia duchowe (rozważanie Pisma, modlitwę, doświadczenia dnia codziennego) i jestem szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, mam pokój w sercu dzięki Niemu. Nie muszę się martwić, że coś mi się śniło, przejmować każdym snem. Wcześniej było we mnie dużo więcej lęków. On wyzwala... - nie jestem uzależniona od tego co mi się przyśniło. A śni mi się to co przeżywam, czego pragnę itd. co czasami zauważam.

 

Jestem bogata, bardzo obdarowana - Pan daje mi Siebie choćby w Sakramentach i to jest moją radością - Jego Obecność a nie jakieś głupoty które mi się przyśniły.... idę dalej, a nie oglądam się co za rzecz mi się śniła... nie ważne... ważna jest Miłość. Pan wyzwala!

 

no cóż, życzę ci powodzenia.Nie oceniam Cię.Twój wybór,twoja wola.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekaj, czekaj...

Powiedz mi tylko jedno - jak trafiłaś na forum ezoteryczne? :P

 

Skomplikowane... przy szukaniu jakiegoś artykułu w internecie (związanego z tygrysem) wyświetlił mi się także link "chiński horoskop - forum ezoteryczne" czy coś takiego... i coś mnie tknęło żeby zabrać głos...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są i Bogowie cudzy w postaci setek świętych, jest i syn boży, co to też bogiem nigdy nie był, a człowiekiem(...)

 

Oj oj Vivien01, tym razem to Twoje słowa nie przekonały mnie ;)

Przepraszam, ale słyszałaś kiedyś o Trójcy Świętej? Jak możesz mówić, że Chrystus nigdy nie był Bogiem?

Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty.

Na tym polega jego "fenomen", był Bogiem, ale jednocześnie człowiekiem.

 

(...)jest kobieta matka, której znaczenie w ewangelii niwielkie, która nie zrobiła nic prócz tego, że urodziła i wychowała, a która stała się ważniejsza niż Bóg i syn jego

Nie rozumiem, skąd takie przypuszczenia, że Maryja stała się ważniejsza? Poza tym, jeśli chodzi o modlitwy do świętych (de facto temat był już już gdzieś poruszany na forum), nie wiem czy zauważyłaś, ale modlitwa do Świętych odbywa się na zasadzie tylko i wyłącznie prośby o wstawiennictwo u Ojca. Przykładowo - w modlitwie do Boga Ojca mówimy "Zmiłuj się nad nami", a w modlitwach Maryjnych występuje jedynie "Módl się za nami".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile tak naprawde jest typowych świąt poświęconych Bogu jako Bogu?
Hmm... chociażby każda niedziela? :)

Oczywiście, nie mam zamiaru podważać czyjejkolwiek subiektywnej opinii. Po prostu do tej pory zdało mi się, że Twoje słowa są mocno przemyślane, a tymczasem w tym poprzednim poście reprezentujesz dość chwiejne poglądy (nie wiem jaki jest sens powoływania się we współczesnych czasach na krucjaty? Przecież od wieków wiadomo, że należą one do niezbyt chlubnej przeszłości kościoła i nikt nie neguje twierdzenia, że były one złe! Toć każdy popełnia błędy). Nieco mnie to zaskoczyło, zareagowałam więc.

 

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Mafciek

Palenie na stosach tez bylo zle jednak w kosciele niedaleko mojego domu ksiadz na rekolekcjach wzywal do walki z "falszem" jakim sa innowiercy... Inkwizycja tez tak zaczynala...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mafciek, no cóż, są księża i są księża, nic nie poradzisz. Może i mówi prosto z serca, jednak co z tego, skoro serce takiego człowieka przepełnia najprawdopodobniej nic innego jak tylko nienawiść? Smutne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątpliwości chrześcijan niekiedy (a może i bardzo często) wynikają z tego, ze wiedzą jakie stanowisko kosciół ma w pewnych sprawach ;)

 

Hmmm... może i niektórzy się buntują... i tacy widać być muszą.... jednak są i tacy, którzy po prostu nie wiedzą... (choć grzechem można nazwać tylko to co świadome i dobrowolne, jednak czasem po to mamy bliźnich, by nas nakierowywali na prawdę, bo któż z nas woli błądzić ?)

Sama nie zdawałam sobie początkowo sprawy.

Przecież wierzący nie szukają innych bogów, szukają dojścia do swojego boga, znaków od niego.

 

Może i szukają znaków od Pana, ale hmmm... to nie znaczy, że nie mają pokus... czasami łatwiej sięgnąć po gotową wizję na przyszłość zawartą w kolorowym piśmie, jaką jest horoskop, albo wykombinować sobie w oparciu o sennik, że będzie tak czy tak.

Dużo trudniej, uważam, znaleźć czas i skupienie do rozważenia Słowa Bożego, dostrzeżenia własnych zachowań, drogi po jakiej się stąpa.

Jeszcze raz podkreślam (odnosząc się do poprzednich wypowiedzi), że interpretacja snu pod kątem naszych podświadomych pragnień czy lęków itp., które w tak sposób "dają o sobie znać" uważam nie jest niczym złym.

 

Ale jak na początku było wspomniane- niektórzy uważaja, że sny pochodzą od boga, są np. ostrzeżeniami, zwłaszcza jeśli pojawią się w nich zmarli.

Sama niejednokrotnie słyszałam, ze jeśli „we śnie odwiedzi cię zmarły to albo chce cię ostrzec, albo zapowiada szczęście”.

 

No tak... ale słyszy się i to, że "czarny kot przebiegłszy drogę przyniesie pecha" i różne takie gusła i zabobony... tylko... czy to nas nie krępuje ?

Spójrzmy trzeźwo... jaki to ma wpływ na nasze życie....?

 

Jeśli chodzi o pochodzenie snów od Boga... tutaj znowu chodzi o ufność...

 

Bóg może działać w sposób dowolny... jednak działanie Boga przez znaki opiera się na swoistym zaufaniu - człowiek nie powinien zwrócić się ku rzeczy, która niejako posłużyła Panu do dania znaku np. na śnie, lecz ku Bogu.

Taki przykład - Biblijny - podałam wcześniej.

 

Jednak pewne rzeczy posiadamy ze względu na naszą naturę - umysł, zdolność kojarzenia, pamięć, zmysły, wyobraźnię itp. - co w efekcie w czasie snu powoduje u nas zjawisko śnienia, co jest rzeczą naturalną... i to nie tylko dla ludzi, także dla zwierząt (przynajmniej niektórych np. psa, kota... )

 

Naukę mamy tak rozwiniętą, że wiemy, że to co dzieje się w naszym mózgu podczas snu - to myślenie, kojarzenie i sprawdzanie powiązań nerwowych, swoiste porządkowanie informacji, odrzucanie zbędnych a utrwalanie pożądanych, przy czym warto dodać, że dzieje się to przy uśpionym, niejako "odłączonym" ośrodku logiki (który zużywa wiele energii - dlatego zostaje wyłączony) - dlatego większość snów jest abstrakcyjna, nielogiczna, zaburzona czasowo - informacje niejako przypadkowo "zderzają się" ze sobą dając różne wyobrażenia.

Dzięki wyłączonemu ośrodkowi logiki śnią się nam także rozwiązania naszych problemów - takie, których ośrodek logiki "nie dopuściłby" z racji na ich nielogiczność po prostu.

 

To wszystko nie oznacza, że Bóg nie może w to ingerować... ale oddzielmy zwyczajne sny od tych, które mają nadprzyrodzone pochodzenie, bo jak widać wynikają po prostu z działania naszego mózgu.

 

A tak poza tym – wybacz Małgorzato, nie chcę Cię urazić – ale te przedziwne hipotezy bardzo pachną „moherem”.

 

Cóż... niestety tak to się pewnym osobom kojarzy... chrześcijanin to nie ten który chodzi i wszystkich naokoło "głaska po główce", słodziutko się uśmiecha i jest obrazem jakiejś ślepej miłości.

Chrześcijanin to ten, który dla siebie i innych pragnie zbawienia, a miłość, którą miłuje jest autentyczna i nie pchnie tandetą oraz "zagłaskiwaniem kota na śmierć"... to miłość, która stawia wymagania, to miłość która próbuje upodobnić się do Mistrza, miłość taka, która potrafi nawet "dać komuś w zęby" jeśli miałoby to dać mu coś do zrozumienia i doprowadzić do zbawienia (jak to określił pewien ksiądz :) )

Ludzie mają dziwny obraz świętego - jakiegoś promieniującego cukierkową miłością człowieka (a może prędzej anioła ?!), mówiącego ciepłe słówka itd., albo jakiegoś głodzącego się ascety, staruszka, grzmiącego i krzyczącego.

 

A to ani jedno ani drugie - święty to człowiek przesiąknięty na wskroś miłością autentyczną - troszczącą się o drugiego - a więc także i o jego duszę... mający odwagę pouczyć większego od siebie i przyznać się do błędu przed małym dzieckiem, to człowiek wpatrzony i zasłuchany w Boga... No i także oczywiście sam wypełniający i dający przykład tego czego naucza, co przekazuje...

Do tego mamy dorastać... do zejścia ze sceny a postawienia na niej Boga, do pokory i do przynaglonego miłością pouczania... - to myślę jest coś co oddaje zrozumienie miłości chrześcijańskiej.

 

Moralizatorstwo na forum ? I to tak zaraz na wstępie ? Hmm...

 

powiem jedno... nie zamierzam nikogo nawracać na siłę... nie szukam uznania... naprawdę nie lubię się kłucić, nie wypowiadam się tu aby kogoś poniżyć, osądzić czy cokolwiek... tylko Jezus, w którego wierzę, nakazał mi iść i mówić... bo kim jest uczeń jeśli nie przekazuje dalej... kiedy tu weszłam (a stało się to przypadkiem)... nie wiem... to chyba także była miłość... bo miłość czasem krzyczy gdy widzi tonącego...

Nie chcę się tutaj zasłaniać miłością... mówię jak było...

Czasami boli nas czyjeś mocne słowo, pouczenie i nie mamy ochoty słuchać "wykładów"... no cóż... ale czasem także po latach wspominamy, że jednak ktoś miał rację... sama też pouczana często się buntuję... ale to tak już jest... niestety... prawda czasem szczypie w oczy...

 

Pozdrawiam... :)

Edytowane przez MałgorzataMM
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię MałgorzatoMM :)

Bardzo twoje słowa mnie uraziły.....

Mówisz, że magia,wróżby i inne takie nie istnieją bo nigdy w nie nie uwierzyłaś, nie doświadczyłaś tego na własnej skórze....

A co jeśli Ci teraz powiem, że to Bóg nie istnieje a to co czujesz to tylko twoja wyobraźnia?Że teraz karma Cię pokara etc. ?

Gdzieś padło hasło, że ateista ma w nosie, że zgrzeszy.....

Błąd!

Ja szanuję twoją religię, twój wybór.Nawet kiedy jestem z przyjaciółmi którzy wierzą w Boga staram się nie "grzeszyć", przynajmniej nie świadomie.Szanuję obce religie i ucieszyłbym się gdybyś ateizm itp. potraktowała z takim samym szcunkiem jak swoją religię....

 

Pozdrawiam i mam nadzieję, że zrozumiesz to co próbuję przekazać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo twoje słowa mnie uraziły.....

Mówisz, że magia,wróżby i inne takie nie istnieją bo nigdy w nie nie uwierzyłaś, nie doświadczyłaś tego na własnej skórze....

 

Ależ, ja nie mówię, że nie istnieją, bo jeśli nie istniałyby, to czemu miały by być grzechem?

Otóż Kościół tak właśnie je klasyfikuje - dlatego chrześcijaństwo nie odrzuca ich istnienia, a raczej - potwierdza. Mówi jedynie, że są to praktyki w Piśmie Świętym potępiane.

Chrześcijaństwo nie odrzuca ani istnienia szatana, ani magii, ani wiedzy prawdziwych wróżek itd. Byłam nawet na wykładach poświęconych magii (od strony duchowości chrześcijańskiej), więc na pewno nie odrzucam, lecz wierzę w jej istnienie, lecz jako chrześcijance - kłóci mi się ona (to znaczy jej praktykowanie) z wyznawaną wiarą.

 

A co jeśli Ci teraz powiem, że to Bóg nie istnieje a to co czujesz to tylko twoja wyobraźnia?Że teraz karma Cię pokara etc. ?

Gdzieś padło hasło, że ateista ma w nosie, że zgrzeszy.....

Błąd!

Ja szanuję twoją religię, twój wybór.Nawet kiedy jestem z przyjaciółmi którzy wierzą w Boga staram się nie "grzeszyć", przynajmniej nie świadomie.Szanuję obce religie i ucieszyłbym się gdybyś ateizm itp. potraktowała z takim samym szcunkiem jak swoją religię....

 

Rozumiem szacunek do religii i nie zamierzam teraz na siłę kogoś ewangelizować, naprawdę nie to mam na celu. Jeszcze raz podkreślam, że moim zamiarem na tym forum było ewentualne przypomnienie, że magia nie jest dla chrześcijan... albo jedno, albo drugie... tak stawia sprawę nasza wiara, to nie jest moje "widzimisię" czy coś...

 

Ateista... domyślam się, że będąc ateistą wyznajesz pewien system moralno- etyczny i nim się w życiu kierujesz... nie chodzi mi więc tutaj, że "masz w nosie", że zrobiłaś coś źle, cokolwiek to oznacza, chodzi mi o to, że w świetle Dekalogu chrześcijanin - grzeszy przeciwko Bogu, nie tylko rani więc siebie i innych lecz także występuje przeciwko swojemu Panu... nie wiem jak to jasno przedstawić...

Nie potępiam ludzi, bo wszyscy popełniamy błędy, jakąkolwiek drogą kroczymy... ale chodzi o wyprostowanie myślenia, tych dla których fakt, że postępują niezgodnie z Prawem Bożym, jest (lub powinien być, ze względu na wiarę za którą się opowiadają, w to nie wnikam) ważny.

 

Rozumiem fakt, że kogoś może oburzać, to w co wierzę, ale czy mam się wyprzeć swoich wartości, przyjmując jakieś uniwersalne dla wszystkich?

 

Fakt pisany język jest suchy...:_smutny: dlatego proszę o przeczytanie mych wypowiedzi jako może mniej krzykliwych i nadętych... nie jestem kimś kto zaraz wyjmie szablę i zacznie się nią "bawić".... :)

Dziwi minie więc trochę czasem odbiór moich wypowiedzi...

raczej preferuję łagodność ku ścisłości :D

I nie lubię krzykliwości... (wykrzyknik nie zawsze oznacza nadęty i podniesiony ton...:) a przynajmniej nie u mnie :) )

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małgosiu, jeszcze jedno. Wara w gazetowe horoskopy z kolorowych pism to, jak ktoś już wcześniej zauważył, jedynie głupota i naiwność. Astrologia czy numerologia to dużo bardziej skomplikowane dziedziny niż codzienna dawka wyssanych z palca zapełniaczy kolumny w gazecie. I każda z tych dziedzin traktuje człowieka bardzo indywidualnie, nie mówi, że jeśli urodziaś się w znaku ryb to czeka Cię to czy to. Ryby to niemal 30 dni na przełomie lutego i marca, więc głupotą byłoby twierdzić, ze każdy urodzony w tym okresie spotka w wakacje partnera spod znaki koziorożca, albo będzie miał kłopoty z szefem w pracy.

 

Nie no... rozumiem, rozumiem... tak powiedziałam, bo myślę najwięcej osób sięga po takie hmm... "smak i zapach zbliżony do naturalnego"...

Jak już napisałam wyżej... wierzę w magię i szatana i zdaję sobie sprawę, że to jest temat głęboki.

Właśnie dlatego, chociażby chrześcijaństwo odrzuca magię, że czerpie ona z siły złego.

Cóż... myślę, że to podobnie jak z np. religiami wschodu... to co u nas w kulturze znalazło jakiś oddźwięk np. reinkarnacja, wcale taka wesoła nie jest dla ludzi żyjących w tamtej kulturze, mentalności i wierze.

Tak samo z "plastikowymi" horoskopami i wróżbami... ale tak naprawdę od tego może się zaczynać, a konsekwencje prawdziwej magii są dużo większe niż takich tandet... choć i te od Boga potrafią odwrócić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróć jednak uwagę nawet na własną wypowiedź, gdzie piszesz, że dobry chrześcijanin stara się pomóc innym, także uratowac jego dusze (to nie dosłowny cytat, ale tak odebrałam twoje słowa). A ja zapytam tu jakie ma do tego prawo? Oczywiście można kogoś oświeci, ale jeśli ta osoba nie chce chrześcijańskiego "ratowania" duszy, to nikt nie ma prawa jej do tego zmuszac.

Znam już Twoje stanowisko, Twoją ufność w Bogu i wiarę w Jezusa. Szanuję ją, ale nie chcę jej. Ja ide inną drogą, która wybrałam juz dawno temu.

Mamy wszak wolną wolę i to ona daje nam prawo wybru tak drogi życia, jak i wiary.

 

Oczywiście, że nikt nikogo tutaj nie zmusza... mamy wolną wolę i nikt nie jest w stanie jej nas pozbawić...

Każdy wybiera sam i każdy odpowiada sam.

Ja naprawdę nie chcę tutaj komuś czegoś wmusić, choć może tak zostałam odebrana... Naprawdę nie - tylko tłumaczę, dlaczego, zakładając przy tym pewne teorie, które ja osobiście i chrześcijanie traktują jako "prawdę"...

To czy ktoś się za tą prawdą opowiada zależy tylko od jego woli.... więc nie widzę powodu do krzyku...

Jak już mówiłam kilkukrotnie, moja wypowiedź została skierowana do tych, którzy w swojej wierze opowiadają się za Dekalogiem i wiarą chrześcijańską opartą na Biblii. Tam są myślę wystarczające argumentacje dla takich osób. :)

 

Również pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jak już napisałam wyżej... wierzę w magię i szatana i zdaję sobie sprawę, że to jest temat głęboki.

Właśnie dlatego, chociażby chrześcijaństwo odrzuca magię, że czerpie ona z siły złego."

 

Ja nie uważam, że magia bierze się z szatana.

Myślę, że magia jest w każdym z nas w większym lub mniejszym stopniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jak już napisałam wyżej... wierzę w magię i szatana i zdaję sobie sprawę, że to jest temat głęboki.

Właśnie dlatego, chociażby chrześcijaństwo odrzuca magię, że czerpie ona z siły złego."

 

Ja nie uważam, że magia bierze się z szatana.

Myślę, że magia jest w każdym z nas w większym lub mniejszym stopniu.

 

Cóż... egzorcyści jednak "mają co robić" gdy okazuje się, że osoby zajmujące się magią, ni stąd ni z owąd są opętane przez złego ducha.

 

Jak wytłumaczyć wiedzę wróżki, skoro nie jest ona od Boga - w Biblii jest to praktyka zakazana?

Pan posługuje się innymi, pewnymi znakami i darami - charyzmatami chociażby, które otrzymujemy od Ducha Świętego. Wspólnota Kościoła hojnie została obdarowana przez Swego Oblubieńca. Nie potrzeba nam magii, ale Darów Ducha Świętego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Egzorcyści mają co robić bo:

Albo są to jacyś idioci którzy bawią się w panowanie nad demonami

Albo jakieś złe duchy panują nad ciałem kogoś tam....

 

Z tego co wiem Ojciec Pio i Jan Paweł II też byli opętani....tzn. Były momenty kiedy biły ich demony i jest to potwierdzone....i co? Szatan ich opętał bo używali magii?

 

Jak wytłumaczyć wiedzę wróżki?

Jak już mówiłem

"Myślę, że magia jest w każdym z nas w większym lub mniejszym stopniu."

 

A czy otrzymało się to od Boga, Buddy czy papy smerfa jest kwiestią sporną.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym nie zaprzeczysz,ze opętania bardzo często zdarzają się osobom wierzącym (chrześcijanom) i to nawet tym bardzo silnie wierzącym, niezachwianym w wierze. Bodaj, ze Emily Rose to jeden z takich przykładów.

 

Emily Rose to postac filmowa, jednakze historia ta oparta jest na faktach. Jest to historia niemieckiej nastolatki - Anneliese Michel - bardzo wierzacej dziewczyny, opetanej przez kilka demonow. Ona sama zgodzila sie na to opetanie. Jak sama opowiada - ukazala sie jej Matka Boska i powiedziala, ze dzieki niej wiele dusz ludzkich moze zostac zbawionych. Miala 3 dni na decyzje, czy wezmie na siebie ta odpowiedzialnosc. Jej gleboka wiara nakazala jej zgodzic sie na ta meke. I wtedy to sie zaczelo. Meczyla sie kilka lat, ciagle modlac sie do Boga. W koncu zmarla z wycienczenia.

Ta historia pokazuje, ze demony opetuja rowniez ludzi mocno wierzacych, nie majacych z magia NIC wspolnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze cos: na dziewczynie zostaly przeprowadzone egzorcyzmy, podczas ktorych demony chcialy ja opuscic, lecz (jak same mowily) nie mogly. Ciekawe dlaczego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do opętań - są różne typy. Teolodzy dzielą przyczyny na zawinione i niezawinione. Zawinione: to chociażby świętokradztwo, dobrowolne oddanie się diabłu, wróżbiarstwo i magia

Niezawinione: to padnięcie ofiarą czarów czy przekleństwa albo opętanie dopuszczone jako doświadczenie Boże (chociażby Hiob czy wyżej wspominana Anneliese - za chwilę wyjaśnię w jakim rozumieniu).

 

Czyli - magia nie jest jedyną przyczyną opętania i nie można przyrównywać opętania li i jedynie, w każdym przypadku, z karą za grzechy.

 

I w drugą stronę - nie każdy parający się magią musi zostać opętany. Jeśli ktoś jest na tyle głupi, że dobrowolnie, potulnie i w "dobrej wierze" robi to, czego Szatan od niego chce - w jakim celu ma zostać opętany? ;) Po co Szatan ma się aż tak wysilać? ;) Opętanie to ostateczny środek wywierania wpływu.

 

Emily Rose to postac filmowa, jednakze historia ta oparta jest na faktach. Jest to historia niemieckiej nastolatki - Anneliese Michel - bardzo wierzacej dziewczyny, opetanej przez kilka demonow. Ona sama zgodzila sie na to opetanie. Jak sama opowiada - ukazala sie jej Matka Boska i powiedziala, ze dzieki niej wiele dusz ludzkich moze zostac zbawionych.

 

[...]na dziewczynie zostaly przeprowadzone egzorcyzmy, podczas ktorych demony chcialy ja opuscic, lecz (jak same mowily) nie mogly. Ciekawe dlaczego?

 

kj_visage,

 

zgodnie z informacjami, na jakie ja kiedyś trafiłam - dokładniej chodziło o to, że Matka Boska poprosiła Anneliese, by wiązała w sobie te demony - aby nie mogły w tym czasie opętać żadnego innego młodego człowieka. Dodatkowo jej cierpienia w tym okresie miały być udziałem w odkupieńczej męce Chrystusa - przez to, co przecierpiała, uchroniła pewne dusze, które miały być wiecznie stracone, od piekła. W nomenklaturze chrzescijańskiej jest więc męczennicą.

 

Demony nie mogły wyjść z niej, bo Matka Boska im na to nie pozwalała. W pamiętnikach Anneliese jest wiele wzmianek o tym, że przychodziła do niej Matka Boska i Chrystus, aby dać jej siłę i wiarę, by przetrwać - aby plan Boży względem niej został całkowicie wypełniony. Anneliese prosiła o egzorcyzmy tylko w chwilach załamań.

Edytowane przez kaffka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc, wiara w prorocze znaczenie snów jest grzechem przeciwko 1 Przykazaniu Dekalogu

:_kwiatek:

 

A co maja ludzie zrobic ktorych sny sie sprawdzaja maja nazwac to przeklenstwem czy moze darem od Boga.Ja naprzyklad mam sny w ktorych ktos umiera a najpuzniej za dwa dni okazuje sie ze bylo tak jak w moim snie to co mam przestac spac

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też jestem katoliczką. ale ze smutkiem muszę stwierdzić, że to, co ludzi zniechęca do naszego wyznania to często właśnie taki radykalny sposób wypowiadania się i oceniania czyjegoś postępowania.

wiara w sny jest zła! dlaczego? bo tak!

dla mnie nie jest to jednak takie oczywiste. w Biblii mamy mnóstwo przykładów snów, które pochodzą prosto od Boga. i moim zdaniem, nie powinniśmy tego ignorować, gdyż nie były to sny o byle czym. one wpływały na bieg historii, zmieniały losy świata! i wyobraź sobie: w naszych czasach przychodzi do człowieka taki mocno frapujący, niesamowity sen, który ma ważne przesłanie. a on to olewa, bo ktoś na ezoforum napisał, że sny są do niczego niepotrzebne.

jeżeli Tobie, MałgorzatoMM sny są do niczego niepotrzebne, to bardzo dobrze. ale czy jesteś w stanie wziąć odpowiedzialność za swoje słowa w każdym, absolutnie każdym przypadku?

Edytowane przez mondra
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ostronow,

 

nie. Wbrew wierze jest na siłę odczytywanie ze snu przyszłości, która jest dla nas bezpośrednio zakryta (w postaci kodu, którego samodzielnie, w swoim wnętrzu, nie jesteśmy w stanie zrozumieć). Bo kod zawsze można odczytywać na różne sposoby - i wiara w tak "wytłumaczony" sen może być skrętem w fałszywą ścieżkę.

 

Dlategoteż wierząc w "zewnętrzną" interpretację i stosując się do niej, sprzeciwiałbyś się planowi Bożemu względem Ciebie. Bo to oznaczałoby, że bardziej ufasz w to, co Ci ktoś powiedział lub w to, co "gdzieś tam" przeczytałeś, niż w Boga.

 

Twoje sny natomiast mają Cię najwidoczniej przygotować na zbliżającą się tragedię, pozwolić zakończyć sprawy z danym człowiekiem. Pozwolić się pożegnać. Może z jeszcze innego powodu, nie mi to oceniać. Ty nie korzystasz z sennika, dla Ciebie znaczenie snu jest dosłowne. Nie ma tutaj miejsca na przekłamania, nie ma więc kolizji z wiarą.

 

Czyli - ze względu na wiarę powinno się odrzucać sny, których samodzielnie nie jesteśmy w stanie zrozumieć oraz takie, które odciągają wierzącego od Boga, umniejszają wiarę w Niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apropos Emily Rose,kiedyś na tvp2 leciał o niej program i występowała także w nim matka tej dziewczyny. Była ona przerażona, nie pamiętała wszystkiego już w końcu była starszą kobietą,ale jedne jej słowa wbiły mi się go głowy "że ona boi się wciąż o tym mówić,bo w domu wciąż są/można odczuć te złe energie/dusze/demony. Że wciąż coś tam się dzieje i one nie opuściły tego domu". Nie napisałam słowo słowo jej słów,ale główny przekaz. Kobieta się bała.

 

Trudno mi jest uwierzyć w wyjaśnienia Kaffki,które opisała ponieważ gdyby tak było to wraz z śmiercią tej młodej dziewczyny dusze te powinny zostać zbawione i przejść dalej,a już na 100% nie powinny zostać w domu tej rodziny. Poszukam filmu i wrzucę. Także dla mnie opętanie Emily Rose i to,co napisała Kaffka nie jest równe prawdzie w filmie opartym na jej historii nie ma nic takiego, na tym filmie,którym oglądałam też nie. Było to zwykłe opętanie i też nie wierzyłabym w te wizje, mózg był w innym stanie. Wszak po alkoholu,czy grzybkach halucynkach też można mieć wizje i widzieć Matkę Boską,czy ksrasnoludki. Poprostu dziewczyna została opętana,a po co to już nie istotne,as robicie z tego jakiś jeden wielki dogmat,który moze nie być prawdą w istocie.

 

http://www.youtube.com/watch?v=BlhFK2Gc1Nw&feature=related cz.1

http://www.youtube.com/watch?v=LPkGtbPSwLg&feature=related cz.2

http://www.youtube.com/watch?v=WdeqFqZQ2eU&feature=related cz.3

 

nie wiem, w której części mówi jej mama. Prze te trzy cz. filmu będą się wysławiać ksieżą i kapłani,ja dawałam dalej ;). Życzę miłego oglądania.

Edytowane przez Dama Trefl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno mi jest uwierzyć w wyjaśnienia Kaffki,które opisała ponieważ gdyby tak było to wraz z śmiercią tej młodej dziewczyny dusze te powinny zostać zbawione i przejść dalej,a już na 100% nie powinny zostać w domu tej rodziny.

 

Echh... Dobrze, od początku.

Anneliese wiązała w sobie 6 demonów, przedstawiających się imionami: Lucyfer, Neron, Kain, Judasz, Hitler i Fleichmann. To przecież samo w sobie demony i nie ich miało dotyczyć zbawienie! Jej poświęcenie miało zbawić dusze, które czekały na osąd Boży i które miały być dopiero stracone do piekła. Oraz przy okazji wiązać wymienione demony, aby w tym czasie, gdy były uwiązane, nie mogły robić szkód na Ziemi. To tak w skrócie.

 

ona boi się wciąż o tym mówić,bo w domu wciąż są/można odczuć te złe energie/dusze/demony. Że wciąż coś tam się dzieje i one nie opuściły tego domu

 

A może słowa tej kobiety oznaczają, że te demony nie zostały uwolnione po śmierci dziewczyny? Że dalej są związane, że jej poświęcenie się jest bardziej długotrwałe w skutkach? Ale nie mi to oceniać...

 

 

I ja nie mówię o filmie o Emily Rose. Ja mówię o postaci rzeczywistej, o Anneliese Michael. I dla mnie wyznacznikiem faktów nie jest jedynie to, co zmieściło się w czasie trwania filmu - a nieprawdziwości to, czego w filmie, jak by nie patrzeć, komercyjnym - się nie znalazło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To,co podałam w linkach nie było filme "kinowym" kasowym,ale film dokumentalny

 

YouTube - Egzorcyzmy Anneliese Michel - cz. 4 cz.4

YouTube - Egzorcyzmy Anneliese Michel - cz. 5 cz.5

cz.6

 

Od śmierci tej dziewczyny minęło sporo czasu,a te dusze są ciągle w tym domu. Zgodnie z tym,co się mówi powinny pójść odejść dalej po jej śmierci,a one tam ciągle są. Robienie z niej męczennicy jest dla mnie chore,bo jej śmierć do niczego się nie przyczyniła. Może tylko do zwrócenia uwagi na opętania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogladalam ten film dokumentalny, a przynajmniej fragmenty. Dziewczyna pozniej sama wygladala jak demon, brrrr (przepraszam za brak polskich znakow, ale nie mam jak ich wstawic stad, skad pisze).

 

Matka Boska powiedziala Anneliese, ze jej opetanie ma byc cierpieniem za mlodziez niemiecka.

Sa sprzeczne opinie co do jej stanu, czesc ludzi wierzacych domaga sie jej kanonizacji, inni twierdza, ze jej opetanie nie mialo swietego charakteru (czyli bylo takie "zwyczajne"), inni dopatruja sie choroby psychicznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damo Trefl,

 

obejrzałam całość. I mówiąc szczerze zastanawiam się, czy i Ty zrobiłaś to samo... Bo to jest dokładnie takie samo stanowisko jak to, które ja przedstawiłam odrobinę wcześniej. Nie potrafię zrozumieć, w jaki sposób wyciągnęłaś z tego wnioski wręcz przeciwstawne, podczas gdy wszystko jest powiedziane wprost i nazwane wprost...

 

Od śmierci tej dziewczyny minęło sporo czasu,a te dusze są ciągle w tym domu. Zgodnie z tym,co się mówi powinny pójść odejść dalej po jej śmierci,a one tam ciągle są. Robienie z niej męczennicy jest dla mnie chore,bo jej śmierć do niczego się nie przyczyniła. Może tylko do zwrócenia uwagi na opętania.

 

Nie, po prostu serce mnie boli, czytając coś takiego. Tu już nawet nie chodzi o brak wiary. Nawet nie chodzi o brak szacunku. To zwykła butna ignorancja.

 

Dziewczyno, jak można nie znać faktów historycznych. Mówisz o świecie, o czasie w którym Kościół niemiecki mierzył się z pomysłem ogłoszenia, że Szatana nie ma. Że to przeżytek, że głupota, że średniowiecze i ciemnogród. I w tym świecie nagle powstaje problem Anneliese. Żywego dowodu na to, że coś tam jest. Że jest zło, które mimo całej swojej nienawiści, jest winne posłuszeństwo Bogu. Jest Chrystus i jest Matka Boska. Są świętości, wobec których nawet demony, używające najgorszych wyzwisk i i najplugawszych zachowań, przedstawiają pełny szacunek i strach. Co krzyczą demony po przybyciu Matki Boskiej na tym filmie? Dziewczyno, one mówią: "To ONA!! Nadchodzi Wielka Pani!". To, jak one cierpią wypowiadając Pozdrowienie Anielskie, które nigdy nie będzie ich udziałem, które je upokarza, które jest wyrazem zupełnego poddania i bezsilności, nie przemawia do Twojej wyobraźni? Nie jest wyrazem mocy i wielkości Matki Bożej?

 

Ale to opętanie nie tylko dało dowód na istnienie Szatana. Popatrz na zestawienie imion demonistycznych. 5 z nich opisuje niekwestionowane zło, te imiona są znane dla każdego człowieka... Mówimy przecież o Lucyferze, Kainie, Judaszu, Neronie, Hitlerze... Ale... kim był Fleischmann? Okazuje się, że był to zwykły kapłan z okolicznej parafii - kapłan, który mimo swojego stanu współżył z kobietami i nastawiał na szwank imie Chrystusowe, którego był reprezentantem. I właśnie taki lichy człowiek został zestawiony z największymi zbrodniarzami świata! Dlaczego? Aby wstrząsnąć światem kapłańskim, nawrócić to, od czego się odwrócono. Zwrócić uwagę na fakt, o którym juz zapomniano - że kapłan nosi na sobie znaki Chrystusowe. Każdy z ochrzczonych i bierzmowanych nosi na sobie pewne znaki duchowe. Księża noszą na sobie dodatkowy sakrament, nienawistny złemu. Jak bardzo potępionym jest człowiek, który zostaje skazany na piekło, nosząc na sobie te znaki. Jak wiele nienawiści go tam otacza. Zwykły niemrawy kapłan został przyrównany do największych zbrodniarzy świata.

 

Mało tego, w jednym z objawień Anneliese Chrystus kazał jej przekazać, że kapłanem mogą być tylko mężczyźni, którzy nigdy nie odbyli aktu seksualnego. Którzy są całkowicie czyści.

 

Wymieniać można długo, długo. Jak można twierdzić, że jej cierpienia i śmierć nie miały żadnego znaczenia.

Edytowane przez kaffka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vivien01,

 

niezależnie jak silnie bronisz tematu magii, jest różnica i to ogromna. I nie chodzi tu o to, żeby wmawiać, co jest dobre, a co złe. Chodzi o konsekwencję.

 

Albo się wierzy w Boga, albo się wierzy w magię. Wierząc w Boga, przyjmujesz model, że Bóg jest sprawcą wszystkiego. Ufając i praktykując magię, sama kształtujesz świat wokół siebie. A więc wchodzisz w kompetencje Boże. Co już samo w sobie jest grzechem pychy względem Pana.

 

 

Stąd - ja nie potrafię pogodzić tych dwóch podejść.

 

 

Mówisz, że wyznacznikiem dobra i zła mogą być intencje. Ok. Ale czy możesz być absolutnie pewna, jaki skutek działanie nawet w dobrej wierze przyniesie w dalszym rozrachunku? Chodzi mi o to - czy jesteś w stanie przyjąć odpowiedzialność za to, że możesz być omylna? Albo że czegoś mogłaś nie przewidzieć? Albo - jakiegoś wątku nie rozpatrzyć?

 

A to, co było pierwsze, a co późniejsze... No cóż. Kiedyś palono światło przy pomocy lampy naftowej (chociażby). Dziś - używa się do tego żarówki/świetlówki. Czy fakt, że żarówkę/świetlówkę stosuje się od niedawna, zmniejsza jakość emitowanego światła?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... może i niektórzy się buntują... i tacy widać być muszą.... jednak są i tacy, którzy po prostu nie wiedzą... (choć grzechem można nazwać tylko to co świadome i dobrowolne, jednak czasem po to mamy bliźnich, by nas nakierowywali na prawdę, bo któż z nas woli błądzić ?)

Sama nie zdawałam sobie początkowo sprawy.

 

 

Może i szukają znaków od Pana, ale hmmm... to nie znaczy, że nie mają pokus... czasami łatwiej sięgnąć po gotową wizję na przyszłość zawartą w kolorowym piśmie, jaką jest horoskop, albo wykombinować sobie w oparciu o sennik, że będzie tak czy tak.

Dużo trudniej, uważam, znaleźć czas i skupienie do rozważenia Słowa Bożego, dostrzeżenia własnych zachowań, drogi po jakiej się stąpa.

Jeszcze raz podkreślam (odnosząc się do poprzednich wypowiedzi), że interpretacja snu pod kątem naszych podświadomych pragnień czy lęków itp., które w tak sposób "dają o sobie znać" uważam nie jest niczym złym.

 

 

 

No tak... ale słyszy się i to, że "czarny kot przebiegłszy drogę przyniesie pecha" i różne takie gusła i zabobony... tylko... czy to nas nie krępuje ?

Spójrzmy trzeźwo... jaki to ma wpływ na nasze życie....?

 

Jeśli chodzi o pochodzenie snów od Boga... tutaj znowu chodzi o ufność...

 

Bóg może działać w sposób dowolny... jednak działanie Boga przez znaki opiera się na swoistym zaufaniu - człowiek nie powinien zwrócić się ku rzeczy, która niejako posłużyła Panu do dania znaku np. na śnie, lecz ku Bogu.

Taki przykład - Biblijny - podałam wcześniej.

 

Jednak pewne rzeczy posiadamy ze względu na naszą naturę - umysł, zdolność kojarzenia, pamięć, zmysły, wyobraźnię itp. - co w efekcie w czasie snu powoduje u nas zjawisko śnienia, co jest rzeczą naturalną... i to nie tylko dla ludzi, także dla zwierząt (przynajmniej niektórych np. psa, kota... )

 

Naukę mamy tak rozwiniętą, że wiemy, że to co dzieje się w naszym mózgu podczas snu - to myślenie, kojarzenie i sprawdzanie powiązań nerwowych, swoiste porządkowanie informacji, odrzucanie zbędnych a utrwalanie pożądanych, przy czym warto dodać, że dzieje się to przy uśpionym, niejako "odłączonym" ośrodku logiki (który zużywa wiele energii - dlatego zostaje wyłączony) - dlatego większość snów jest abstrakcyjna, nielogiczna, zaburzona czasowo - informacje niejako przypadkowo "zderzają się" ze sobą dając różne wyobrażenia.

Dzięki wyłączonemu ośrodkowi logiki śnią się nam także rozwiązania naszych problemów - takie, których ośrodek logiki "nie dopuściłby" z racji na ich nielogiczność po prostu.

 

To wszystko nie oznacza, że Bóg nie może w to ingerować... ale oddzielmy zwyczajne sny od tych, które mają nadprzyrodzone pochodzenie, bo jak widać wynikają po prostu z działania naszego mózgu.

 

 

 

Cóż... niestety tak to się pewnym osobom kojarzy... chrześcijanin to nie ten który chodzi i wszystkich naokoło "głaska po główce", słodziutko się uśmiecha i jest obrazem jakiejś ślepej miłości.

Chrześcijanin to ten, który dla siebie i innych pragnie zbawienia, a miłość, którą miłuje jest autentyczna i nie pchnie tandetą oraz "zagłaskiwaniem kota na śmierć"... to miłość, która stawia wymagania, to miłość która próbuje upodobnić się do Mistrza, miłość taka, która potrafi nawet "dać komuś w zęby" jeśli miałoby to dać mu coś do zrozumienia i doprowadzić do zbawienia (jak to określił pewien ksiądz :) )

Ludzie mają dziwny obraz świętego - jakiegoś promieniującego cukierkową miłością człowieka (a może prędzej anioła ?!), mówiącego ciepłe słówka itd., albo jakiegoś głodzącego się ascety, staruszka, grzmiącego i krzyczącego.

 

A to ani jedno ani drugie - święty to człowiek przesiąknięty na wskroś miłością autentyczną - troszczącą się o drugiego - a więc także i o jego duszę... mający odwagę pouczyć większego od siebie i przyznać się do błędu przed małym dzieckiem, to człowiek wpatrzony i zasłuchany w Boga... No i także oczywiście sam wypełniający i dający przykład tego czego naucza, co przekazuje...

Do tego mamy dorastać... do zejścia ze sceny a postawienia na niej Boga, do pokory i do przynaglonego miłością pouczania... - to myślę jest coś co oddaje zrozumienie miłości chrześcijańskiej.

 

 

 

powiem jedno... nie zamierzam nikogo nawracać na siłę... nie szukam uznania... naprawdę nie lubię się kłucić, nie wypowiadam się tu aby kogoś poniżyć, osądzić czy cokolwiek... tylko Jezus, w którego wierzę, nakazał mi iść i mówić... bo kim jest uczeń jeśli nie przekazuje dalej... kiedy tu weszłam (a stało się to przypadkiem)... nie wiem... to chyba także była miłość... bo miłość czasem krzyczy gdy widzi tonącego...

Nie chcę się tutaj zasłaniać miłością... mówię jak było...

Czasami boli nas czyjeś mocne słowo, pouczenie i nie mamy ochoty słuchać "wykładów"... no cóż... ale czasem także po latach wspominamy, że jednak ktoś miał rację... sama też pouczana często się buntuję... ale to tak już jest... niestety... prawda czasem szczypie w oczy...

 

Pozdrawiam... :)

Przykro mi Małgorzato nie przekonałaś mnie wcale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vivien01,

 

dalej się nie rozumiemy. Tyle że przyznam się szczerze - nie udało mi się wyłapać, o jakim bogu mówisz, nie potrafię tego opisu przyrównać do żadnego znanego mi systemu religijnego. A skoro nie wiadomo, o jakim bogu mówisz, trudno odnieść w jakikolwiek sposób do Twoich słów...

 

Może Bóg, w którego wierzę nie ma nic przeciwko magii, bo to on ją stworzył i dał ją ludziom. Skoro wszystko od niego pochodzi to znaczy, że magia także.[...] Poza tym praktykując magię nie wchodzę w Boże kompetencje. Bóg dał mi narzędzia, które umozliwiają mi kształtowanie własnej przyszłości.

[...]

Magia jest jednym z wielu narzędzi danych od Boga czy innej stwórczej siły abyśmy mogli z niej korzysatć według naszej woli.

 

Moje wypowiedzi odnoszą się ściśle do Boga chrześcijańskiego. W odniesieniu do Boga (podkreślam) chrześcijańskiego - magia nie jest "narzędziem", które Bóg dał człowiekowi, aby sobie podporządkował świat.

 

W Biblii w tak wielu miejscach jest wyraźnie powiedziane, że magia Bogu jest nienawistną, a ludzie, którzy się nią parają - obrzydliwi Bogu. O ile się nie mylę, dokładnie takie sformułowania zostały użyte. Dlatego - wykorzystywanie magii nie może mieć przyklasku Bożego (w rozumieniu chrześcijańskim) i to w żadnej formie.

 

I nie rozumiemy się w pojęciu "wolnej woli".

 

Nic nie jest z góry zaplanowane i zapowiedziane. To my sami kształtujemy nasza przyszłośc. Każdego dnia i każdej chwili podejmujemy jakieś decyzje, które mają wpływ na nas i nasza przyszłość, na nasze życie.Bóg dał mi wolną wolę i pozwolił na samodzielność. Czy to jest wobec niego pycha, że chcę wziąć swoje życie w swoje ręce?

 

To, że tzw. "wolna wola" została nam dana, nie oznacza, że nasze działanie, niezależnie od podjętej decyzji - ma się podobać Bogu. Znasz nakazy i zakazy Boże, korzystając z wolnej woli postępujesz przeciw nim - I to Twój wolny wybór, ale wraz z konsekwencjami. Tak dokładnie wyglądają możliwości, jakie wolna wola nam daje. Wolno wszystko, ale w granicach wytyczonych przez Boga dla człowieka.

 

Moze źle zrozumiałam Twoje słowa ale czy lekarz ratujący życie nie kształtuje czyjejś przyszłości? Nie wchodzi w kompetencje Boga? Bo skoro Bóg chciał kogoś powołać do siebie zsyłając mu chorobę, wypadek czy coś innego, to jakim prawem człowiek - lekarz stara się zachować takie życie za wszelką cenę?

 

Niestety...

 

Dla mnie przykład lekarza nie odpowiada w żaden sposób opisywanej przez nas sytuacji. Po pierwsze - skąd pewność, że chorobę zesłał Bóg? Po drugie - sprzeciwienie się udzieleniu pomocy komuś, komu potrafimy pomóc, korzystając z narzędzi, którym nie sprzeciwia się Bóg jest równoznaczna ze złamaniem nakazu: "nie zabijaj".

 

Czym innym jest korzystanie z magii, czyli uprawnień, jakie Bóg zakazał człowiekowi. Oczywiście Bóg chrześcijański. Dlatego nie widzę żadnej dalszej drogi dyskusji, póki nie jesteśmy w stanie się zrozumieć - o Bogu w jakim konkretnie systemie religijnym mówi każda z nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... jak dla mnie to coś tu jest namieszane...

Co więcej, kiedy czytam u Ciebie i niektórych innych osób określenia typu: Bóg nienawidzi..., Dla Boga coś jest obrzydliwe... To trochę kłóci mi się to z moją wiedza na temat chrześcijaństwa. Bo Bóg jest miłością, więc nie moze nienawidzić.

 

Miłość może nienawidzić...tego co się jej sprzeciwia - nie mowa tu o nienawiści do człowieka czy ogólnie stworzenia, ale do jego złego postępowania... to tak jak matka, która nienawidzi, przykładowo, nałogów swojego syna, ale syna kocha (dlatego nienawidzi tych nałogów - widzi jak jej syn siebie wyniszcza).

 

Bóg nienawidzi grzechu (we wszelkiej postaci), ponieważ kocha Swoje stworzenie - nie chce aby zniszczył on Jego Obraz i Podobieństwo w człowieku.

 

Kiedyś bardzo mądry, lecz nieżyjący już ksiądz i mój serdeczny przyjaciel powiedział mi, że Jezus poprzez swą śmierć na krzyżu uczynił Boga - Bogiem miłości. Była to rozmowa związana z Biblią. Powiedziałam wtedy, że Bóg Starego testamentu jest Bogiem okrutnym. Nie umie wybaczać, kara śmiercią całe narody a nawet ludzkość za przewinienia jednostek, wymaga krwawych ofiar. I spytałam jak się to ma do Chrześcijańskiego miłosierdzia bożego. Wówczas ksiądz powiedział, że właśnie Jezus, który nas zbawił sprawił, że niejako Bóg złagodniał. Bo rzeczywiście już ukazanie Boga w Nowym testamencie poprzez nauki Jezusa ukazuje nam Boga Miłosiernego, Kochającego, Boga który jest czystą miłością. Więc albo są to dwaj różni bogowie, albo faktycznie ten bóg Izraelitów złagodniał. To była rozmowa czysto teoretyczna, ale bardzo dla mnie ważna.

Bóg, w jakiego ja wierzę, jest Bogiem miłości, a wolna wola jest tym czym jest wolną wolą. Wolność, która jest ograniczona zakazami i nakazami nie jest wolnością.

 

Owszem, ale to nie do końca tak. To nieprawda, że Bóg Starego Testamentu ukazany jest jako okrutny... choćby takie cytaty świadczące o Jego czułości...

 

"A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima,

na swe ramiona ich brałem;

oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich.

Pociągnąłem ich ludzkimi więzami,

a były to więzy miłości.

Byłem dla nich jak ten, co podnosi

do swego policzka niemowlę -

schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go. "

(Księga Ozeasza 11, 3-4)

 

"Jakże cię mogę porzucić, Efraimie,

i jak opuścić ciebie, Izraelu?

Jakże cię mogę równać z Admą

i uczynić podobnym do Seboim?

Moje serce na to się wzdryga

i rozpalają się moje wnętrzności.

Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu

i Efraima już więcej nie zniszczę,

albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem;

pośrodku ciebie jestem Ja - Święty,

i nie przychodzę, żeby zatracać. "

(Księga Ozeasza 11, 8n)

 

"Mówił Syjon: "Pan mnie opuścił,

Pan o mnie zapomniał".

Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,

ta, która kocha syna swego łona?

A nawet, gdyby ona zapomniała,

Ja nie zapomnę o tobie.

Oto wyryłem cię na obu dłoniach,

twe mury są ustawicznie przede Mną."

(Izajasza 49, 14-16)

 

"Nie lękaj się, bo już się nie zawstydzisz,

nie wstydź się, bo już nie doznasz pohańbienia.

Raczej zapomnisz o wstydzie twej młodości.

I nie wspomnisz już hańby twego wdowieństwa.

Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel,

któremu na imię - Pan Zastępów;

Odkupicielem twoim - Święty Izraela,

nazywają Go Bogiem całej ziemi.

Zaiste, jak niewiastę porzuconą

i zgnębioną na duchu, wezwał cię Pan.

I jakby do porzuconej żony młodości

mówi twój Bóg:

Na krótką chwilę porzuciłem ciebie,

ale z ogromną miłością cię przygarnę.

W przystępie gniewu ukryłem

przed tobą na krótko swe oblicze,

ale w miłości wieczystej

nad tobą się ulitowałem,

mówi Pan, twój Odkupiciel.

Dzieje się ze Mną tak, jak za dni Noego,

kiedy przysiągłem, że wody Noego

nie spadną już nigdy na ziemię;

tak teraz przysięgam, że się nie rozjątrzę na ciebie

ani cię gromić nie będę.

Bo góry mogą ustąpić

i pagórki się zachwiać,

ale miłość moja nie odstąpi od ciebie

i nie zachwieje się moje przymierze pokoju,

mówi Pan, który ma litość nad tobą."

(Izajasza 54, 4-10)

 

To tylko to co mi się tak z biegu przypomniało... zapewne takich Słów w Piśmie ST znajdzie się wiele...

Bóg ST ukazany jest przede wszystkim jako Sprawiedliwy...

W czasach przed Dekalogiem, panowało prawo: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", potem prawo niejako się wydoskonaliło, a kara stała się bardziej współmierna do zbrodni, panowało "oko za oko, ząb za ząb"... następnie Dekalog doskonalej bronił praw jednostki, chronił ludzi przed nimi samymi... potem "Miłuj swego bliźniego jak siebie samego", później Jezus głosił Miłość nieprzyjaciół , a na samym końcu ogłosił prawo "Miłujcie się wzajemnie, tak, jak Ja was umiłowałem" - czyli w sposób doskonały.

 

Bóg, który opiekował się Izraelem w czasach ST, wcale nie był Bogiem okrutnym i bezwzględnym, był także Bogiem Miłosierdzia, Bogiem czułym, był tym samym Bogiem, którym jest przez wieki, choć jakby najlepiej dostrzegalnym Jego przymiotem była Sprawiedliwość. (może z racji mentalności ludu Starego Przymierza?)

Już sam fakt przyjścia Jezusa między ludzi był wyrazem Miłości Boga Ojca do Swoich dzieci... Maryja wyśpiewa w Magnificat: "Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie, nad tymi, którzy się Go boją(...) ujął się nad Swoim ludem Izraelem, pomny na Swe miłosierdzie"

Co już rozbrzmiewało w Dekalogu... "Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań." (Wyjścia 20, 5b-6) Warto tu dodać iż ta "zazdrość" Boga wynika z Jego Nieskończonej Miłości do stworzeń...

 

Jezus złożył doskonałą ofiarę za grzechy, które rozgniewały Boga Ojca, (który sam w Księdze Ozeasza mówi:"Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu(...)" - tak jak matka nie chce się gniewać na dziecko, bo je kocha, lecz gniewa się gdyż nienawidzi jego występków).

 

Może nie tyle "Bóg Izraelitów złagodniał" (bo Bóg przecież nie jest jakimś tyranem, lecz wyżej wspomnianą - Miłością) , lecz przygasł płomień Jego gniewu, z racji doskonałej Ofiary złożonej przez Jezusa - Jedynego Sprawiedliwego, który na siebie wziął wszystkie nasze grzechy... - On z powrotem przywrócił w nas Podobieństwo zatarte grzechem i słabością ludzkiej natury, dzięki czemu Bóg Ojciec widzi w nas "odbicie" Jezusa - pomiędzy Sprawiedliwością a człowiekiem, Jezus umieścił Swoje Zasługi... . No i uświęca nas Duch Święty, którego posłał nam Jezus, a którego stanowimy Świątynię... :)

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vivien01,

 

Bóg nienawidzi..., Dla Boga coś jest obrzydliwe... To trochę kłóci mi się to z moją wiedza na temat chrześcijaństwa. Bo Bóg jest miłością, więc nie moze nienawidzić.

 

Zwróciłaś mi uwagę na semantykę i tutaj masz rację.

Problem wynika z tego, że ludzkimi słowami nie da się ostatecznie dokładnie przedstawić postaci Bożej. Język jest na to zbyt niedoskonały, już pomijając fakt że o Bogu wiemy tylko (/aż) tyle, ile On sam chciał nam o sobie objawić.

 

To, co postulowałam, w słowie "nienawidzić" to "wyrażać sprzeciw względem czegoś". Użyłam nieudolnych słów.

 

Bóg, w jakiego ja wierzę, jest Bogiem miłości, a wolna wola jest tym czym jest wolną wolą. Wolność, która jest ograniczona zakazami i nakazami nie jest wolnością.

 

I w tym momencie mylisz "miłość" z "pobłażliwością".

 

Bóg w swojej nieskończonej miłości dał nam wolną wolę i prawo sprzeciwienia się Jemu. Co nie jest równoznaczne stwierdzeniu, że niezależnie co zrobisz, będzie się to podobało Bogu. Że każda Twoja decyzja będzie dobrem.

 

Bój obok wolnej woli dał nam tez rozum i sumienie. I swoje słowo - w Piśmie Świętym. Masz prawo wyboru, czy postąpisz zgodnie z tym, co Ci wolno, czy to odrzucisz. I to jest właśnie wolny wybór.

 

Wolny wybór i wolna wola nie oznacza braku konsekwencji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Przeczytałam tę dyskusje i w gruncie rzeczy prowadzi do nikąd. Ja uważam, że nie należy walczyć nawet na słowa w tej kwestii, bo prowadzi do tylko do złego, nikt nikogo i tak nie przekona, a zrodzi się złość i uprzedzenia. Niech każdy wie swoje i nie narzuca swoich argumentow innym, bo to troszke bezsensu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja juz dawno przestalam uzerac sie z religijnymi oszolomami.

 

Dekalog? Hahaha! Sam Mojzesz ktory go otrzymal po zejsciu z gory Synaj zobaczyl ze jego ziomkowie czcza zlotego cielca i kazal wyrznac w pien 2000 ludzi, ekstra, nie?

 

Dla mnie Jahwe jest krwiozercza, napuszona, zazdrosna, chciwa, obrazalska bestia i powiedziala bym raczej ze to jakis demon. Zwlaszcza, ze wymaga od swoich wyznawcow chrztu, co wedlug mnie jest pieczetowaniem ludzi, jak bydlo! Ooo nie, ja niczyja owca rzezna nie bede!

 

Moj Bog nie ma sobie rownych, Kreacja, Absolut, nigdy nie byl zdolny do czegos takiego jak nienawisc czy nawet zlosc. Jakze by mogl?? Do tego zdolne sa tylko te stworki wymyslane przez ludzi, a juz najbardziej bostwa tworzone setki lat temu przez jakis prymitywnych pastuchow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekhm.

Są dwa świetne e-booki które tłumaczą wiarę w cokolwiek

i sprawiają że chrześcijanie zaczynają zaprzeczać samym sobie -

1. Prawo przyciągania

2. Radykalne Wybaczanie

 

1. Jeżeli ktoś oglądał "The Secret" to to dokładnie to samo. W skrócie - my kreujemy wszechświat. To o czym myślimy jest przyciągane przez nas. Użalasz się nad sobą - nie licz na więcej. Cieszysz się życiem - tylko pogratulować. Wierzysz w latającego potwora spaghetti - gratuluję, wiara potrafi ożywić wszystko.

Każdy wie, że to wiara daje życie ideom, bóstwom itd. Przecież to ludzie wymyślają i powołują do życia. Nie zaprzeczam istnieniu Boga. Skoro ludzie w niego wierzą, to istnieje. Na tym to polega ; )

A co do 2. Radykalne Wybaczanie - "Jezus umarł za nas na krzyżu" Gówno prawda za przeproszeniem. " Jezus umarł na krzyżu, bo nas kochał" prawidłowa wersja, drodzy koledzy chrześcijanie. Nie ma ofiar. Są tylko osoby które poprzez wprowadzanie nas do stanu osoby pokrzywdzonej próbują uświadomić nam błędy i póki tego nie zrobimy, będziemy rzekomymi "ofiarami".

 

Nie ma co kłócić się o religię. Bo na świecie są tysiące poglądów. I każdemu będzie się coś nie podobać. Więc najlepiej milczeć albo znaleźć wspólną drogę.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

Nie ma co kłócić się o religię. Bo na świecie są tysiące poglądów. I każdemu będzie się coś nie podobać. Więc najlepiej milczeć albo znaleźć wspólną drogę.

wlasnie tak - zyj i daj zyc innym :) , budowac a nie burzyc, wspoltworzyc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Wbrew waszym opinią uważam, że ta dyskusja miała sens.

Pozwala spojrzeć na religię z różnych punktów wiedzenia (niekoniecznie sceptyków, którzy nie mają bladego pojęcia o Bogu)

pomaga to odświeżyć, a czasem nawet zmodyfikować własne poglądy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Witam was Drodzy Użytkownicy! Przeczytałam, i to bardzo dokładnie cały wątek, wszystkie Wasze posty, niezależnie od tego czy sie z nimi zgadam czy tez nie, nie ważne... , przeczytałam i od tego czytania robi się smutno.

Pogarda, krzyk, brak szacunku dla osób myślących inaczej, zarozumiałość, radykalne podejście. Kochani - to jest forum, zapominamy o tym?

Każdemu pozwólmy mieć swoje zdanie. Wypowiadajmy sie zgodnie z zasadami kultury osobistej, pokażmy, że my, użytkownicy naszego forum, (które przecież wszyscy kochamy, bo wierzę, że tak jest, ponieważ to MY to forum sami tworzymy) jesteśmy ludźmi na poziomie.

Każdemu oddajmy należyty mu SZACUNEK.

Pozdrawiam wszystkich czytających.

Z miłóścią do bliźniego i uśmiechem Użytkowniczka:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...