Skocz do zawartości

Reinkarnacja- Czy ma związek z naszym życiem?


Negai

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Po pierwsze i najważniejsze, nie chce w tym temacie zachęcać do wierzenia w reinkarnacje, ale jedynie pokazać że taka możliwość po śmierci też jest możliwa. I druga sprawa- nie jestem pewna czy to odpowiedni dział, ale przejdźmy do rzeczy.

Ostatnio znalazłam stronę, gdzie można było sprawdzić kim było się w poprzednim wcieleniu. Z początku w to nie wierzyłam, ale po zrobieniu takowej ,,wróżby" zdziwiłam się. Często co mówi się o mnie w przeróżnej ezoteryce jest prawdą (nie wiem, może po prostu już taka jestem ;)), ale nie sądziłam ze ta strona tak bardzo pokaże moją osobowość kiedyś.

Zanim zacznę chce w kilku zdaniach o sobie opowiedzieć, by mów porównać moją dzisiejszą postać, a tą jaką mogłam być kiedyś. No więc tak: Nazywam się Wiktoria. Moim ukochanym krajem jest Hiszpania. Sama nie wiem czemu, po prostu kocham ten kraj choć jeszcze nigdy w nim nie byłam. Moim jednym z marzeń jest pojechanie do tego państwa, choć na razie jest to nie możliwe. Bardzo kocham pomagać innym i moim marzeniem jest zostać psychologiem. A oto co było napisane na tej stronie o moim poprzednim wcieleniu:

(Już przetłumaczone na j. polski)

Byłaś kobietą. Mieszkałaś na terenach dzisiejszej Hiszpanii, w roku 375. Miałaś potencjał artysty i wróżki. Wielki talent psychologiczny.

 

Wdg. mnie niesamowite. :)

 

Strona:

Past Life Analysis

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ma związek z naszym terażniejszym życiem....Osobiscie wierze w reinkarnację. Na podobny program natknęłam się parę lat temu i zrobił na mnie podobne wrażenie.

Dusza przychodzi na Ziemię, by doświadczać, uczyć się lub wyrażać, albo też po to, by zaspokoić wszystkie te potrzeby w różnych kombinacjach. W grę wchodzi tu również czynnik karmy( prawa przyczyny i skutku). Uaktywnia się, kiedy dusza postanawia usunąć zaburzenia powstałe w przeszłym życiu. Mogą one być związane z innymi duszami lub z niezaspokojeniem potrzeb nauki i ekspresji.

Potrzeby duszy wpływają na wybór inkarnacji. Kiedy decydujemy się przybyć na Ziemię, wybieramy naszych rodziców, czas i miejsce urodzenia, nasze imię,( przynosi ono wibracje wpływające na ścieżkę życiową i zdrowie) oraz duchowe środowisko, w którym będziemy się wychowywać. Określamy nasz wzorzec zdrowia i to czy będziemy uczyć innych i pomagać im, czy staniemy się dla innych okazją do nauki. Wybór inkarnacji wywrze z kolei wpływ na ukształtowanie osobowości(ego) i jej wzorca uwarunkowań. Jest to ten aspekt jaźni, poprzez który dusza będzie doświadczała życia i wyrażała siebie. Wiele dusz pozostaje w kontakcie z embrionem. Większość dusz nie chce przeżywać urazu powstałego w chwili narodzin i połączenie następuje kilka chwil po porodzie. Niektóre jednak łączą się z ciałem przed, w trakcie lub kilka godzin po narodzinach, w zależności od tego, czego pragnie doświadczyć. Inkarnująca dusza zawiera w sobie rejestr wszystkich swoich doświadczeń. Po inkarnacji emanacje tych wzorców energetycznych błyskawicznie przenikają wszystkie komórki ciała. W ten sposób nowo narodzony człowiek rozpoczyna pracę wyrażania duszy na planie ziemskim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc nie bardzo wierze w to, żeby jakikolwiek program komputerowy był w stanie "zdiagnozować" nasze poprzednie wcielenia (choć to tylko moja opinia :) ). Co do samej reinkarnacji to jak najbardziej się z tym założeniem zgadzam natomiast zupełnie nie interesuje mnie kim byłem w poprzednich wcieleniach. Ważne z nich są i tak tylko doświadczenia jakie zapisane są w mojej "duszy" (piszę w cudzysłowu bo dla mnie dusza to nie do końca to samo co np. dla chrześcijan), a samo życie jakie wiodłem nie ma juz żadnego znaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dlatego, mój drogi królu, żywa istota, która ma subtelną okrywę mentalną, rozwija wszelkiego rodzaju myśli i wyobrażenia z powodu swego przeszłego ciała. Bądź tego pewien. Umysł nie może wymyślić czegoś, czego żywa istota nie doświadczyła w poprzednim ciele."

Śrimad Bhagavatam 4:29:65

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc nie bardzo wierze w to, żeby jakikolwiek program komputerowy był w stanie "zdiagnozować" nasze poprzednie wcielenia (choć to tylko moja opinia :) ).

Mnie też nie :) Ale jakiegośtam algorytmu używa i to faktycznie robi wrażenie bo właśnie sobie wpisałem i też jestem pod wrażeniem :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reinkarnacja - genialne kłamstwo szatana

St. Fietko

S. Michaela Pawlik w latach 1967 - 81 przebywała w Indiach jako świecka pielęgniarka. Jechała tam z przekonaniem o głębi tamtejszej mistyki i pięknie hinduskiej duchowości. To co później przeżyła w Indiach całkowicie zburzyło jej idyliczne wyobrażenia. Z własnego doświadczenia przekonała się jak bardzo niebezpieczne i złudne są uroki duchowości Wschodu z wiarą w karmę, dharmę i reinkarnację.

Po przyjeździe do Indii pracowała w ośrodku zdrowia przy katolickiej misji. Zżyła się z miejscowymi ludźmi, nauczyła się ich języka i bardzo dobrze poznała ich mentalność, zwyczaje i wierzenia. Mieszkała w rejonie gdzie ludzie żyli duchowością hinduizmu nieskażonego wpływami europejskimi. S. Michaela wspomina: "Wkrótce, jak zaczęłam pracę w ośrodku zdrowia zaszokowały mnie ofiary indyjskiej religii...Proszę sobie wyobrazić, przynoszą mi do ośrodka zdrowia dziecko, które zostało oślepione, z oczodołów leje się ropa - "Ratuj go!" "Co się stało?" - pytam. Okazuje się, że w świątyni dokonano liturgicznej ceremonii przygotowania do pełnienia dharmy tegoż rodu, w którym urodził się ten chłopak. Trzeba go było okaleczyć. A dharmą tego rodu było żebranie, więc żeby skutecznie żebrał, trzeba go było oślepić. W tym celu niektórzy potrafią ręce obciąć do łokcia, pozbawić oczu czy kręgosłup połamać, że powstaje straszna karykatura postaci ludzkiej"(W drodze 1/98 s.34).

Pewnego dnia zgłosił się do s. Michaeli wycieńczony z głodu chłopiec ponieważ od dwóch tygodni nie otrzymał wynagrodzenia za pracę. Kiedy razem z nim poszła do pracodawcy z żądaniem aby wypłacił mu należną pensję ten grzecznie odpowiedział, że wprawdzie konstytucja indyjska nakazuje wynagradzać za pracę to jednak jest to tylko ludzkie prawo, a on nie jest zobowiązany takiego prawa przestrzegać. Dla niego obowiązujące jest boskie prawo karmy, które mówi, że wszystko co dzieje się z człowiekiem jest spowodowane życiem w poprzednim wcieleniu. Dlatego chłopiec nie powinien domagać się zapłaty tylko starać się aby jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, a wtedy w następnym wcieleniu urodzi się w wyższej kaście. Pracodawca powiedział również, że nawet gdyby chłopiec umarł z głodu to i tak nic by się nie stało ponieważ wtedy narodziłby się w wyższej kaście. W ten sposób religijnym prawem karmy i reinkarnacji wytłumaczył swój bezlitosny wyzysk chłopca (por. miesięcznik "List" 11/96). Teoria reinkarnacji pozbawia człowieka poczucia grzechu i zdolności rozróżniania dobra od zła.

S. Pawlik po pięciu latach pobytu w Indiach rozpoczęła studia socjologii religii na Karnatak University w Dharwar. Tam doskonale poznała hinduizm i tradycję weddyjską, która do czasów reformy praktykowała palenie wdów wraz ze zwłokami ich mężów; świątynną prostytucję, do której rodzice przeznaczali na całe życie swoje małe córki; składanie bożkom krwawych ofiar z ludzi; prawo nadczłowieka przez traktowanie władcy jako boskiej postaci; podział na kasty z bezlitosną dyskryminacją ludzi z najniższych kast; traktowanie kobiet jako istot niższej kategorii od mężczyzn.

W Wedach - indyjskich księgach świętych znajdują się poglądy religijne, które są podstawą wiary w reinkarnację. Według tych wierzeń Bóg nie jest osobą lecz nieosobową energią, którą trzeba czcić w planetach, siłach przyrody, zwierzętach a także w ludziach o wyjątkowych cechach i zdolnościach. Ta sama boska energia jest w każdym żywym organiźmie. Nie ma więc zasadniczej różnicy pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem. Dusza zwierzęcia będzie kiedyś w kolejnym wcieleniu miała kształt ludzki. I tak na przykład żaba, pies, kot, świnia, parias to są kolejne etapy oczyszczania się duszy. Zabijanie ludzi i zabijanie zwierząt ma więc tę samą ocenę moralną. Celem życia ludzi i zwierząt jest uwolnienie się z materii i zlanie w jedno z nieosobowym bogiem.

Wiara w reinkarnację znosi odpowiedzialność i wolną wolę człowieka. W tamtejszej duchowości nie ma przykazań. Jedyną normą postępowania jest prawo silniejszego, naturalna selekcja, walka o byt i prawo karmy czyli "dług" dobrych lub złych czynów który nagromadziła sobie dana dusza podczas wcześniejszego lub obecnego wcielenia. Jeżeli karma jest dobra kolejne wcielenie duszy nastąpi w wyższej kaście, natomiast gdy karma jest zła wcielenie będzie w kaście niższej. Według tych wierzeń cierpienie zawsze spowodowane jest złą karmą, dlatego rzeczą bezsensowną jest pomaganie osobie cierpiącej ponieważ ona sama musi wypracować sobie lepszą karmę. Stąd bierze się pogarda dla ludzi cierpiących i ciężko pracujących. Poprzez prawo karmy wszystko staje się względne, a więc nie można kierować się współczuciem, litością i miłosierdziem. I tak na przykład gwałt na kobiecie tłumaczy się tym, że musiał się on na niej dokonać z powodu złej karmy. Według prawa karmy i reinkarnacji również morderstwa nie można karać z tego względu, że zamordowany, albo nieświadomie chciał aby się to stało, lub też zła karma musiała zostać przezwyciężona. Tak więc według teologii reinkarnacji " bezużyteczną rzeczą jest pomaganie biednym i cierpiącym, gdyż jako ludzie i narody muszą odpracowywać złą karmę i osiągnąć świętość..."(J. J. Steffon. Satanizm jako ucieczka w absurd. WAM. Kraków 1993. s. 85).

Ponieważ, według teorii reinkarnacji, człowiek zbawia się sam, własnym wysiłkiem poprzez ćwiczenia różnych form jogi, medytację i kolejne wcielenia, w konsekwencji taka duchowość prowadzi to do skrajnego egocentryzmu i całkowitej obojętności na potrzeby innych. Cnota życzliwości (maitri) polega na obojętności, a współczucie (karuna) na braku uczuciowego zaangażowania oraz obojętności na potrzeby drugiego człowieka. Jest to "cnotliwość", której ideałem jest osiągnięcie błogostanu i doskonałej obojętności w stosunku do wszystkiego co istnieje poza własną jaźnią. To właśnie dzięki "duchowości" reinkarnacji w dzisiejszych Indiach bardzo częstymi ofiarami przemocy i niesprawiedliwości, związanej z kultem religijnym, stają się starcy, kobiety i dzieci. Ludzie ubodzy są wyzyskiwani, pogardzani i obwiniani za swoje ubóstwo winami z poprzedniego wcielenia. Zbrodnicze ofiary z dzieci, skrytobójstwa, oszustwa, rabunki, sakralna prostytucja, grzechy sodomskie itp. są popełniane w oparciu o prawo zaczerpnięte z hinduskich "świętych ksiąg". Według nich dusza przyjmuje takie ciało na jakie zasłużyła, wszelkie cierpienie jest sprawiedliwe i dlatego nie powinno budzić litości a czyny miłosierdzia nie mają żadnego sensu. Trzeba również pamiętać, że idee miłosierdzia, braterstwa czy sprawiedliwości społecznej, które pojawiły się w myśli religijno filozoficznej Indii nie pochodzą z oryginalnego hinduizmu lecz z judaizmu i chrześcijaństwa. Tylko w Ewangelii znajdujemy motywację do prawdziwego współczucia, czynienia miłosierdzia oraz miłości bliźniego.

Studia wierzeń w religiach wschodu pozwoliły s. Pawlik zrozumieć, że wiara w reinkarnację oraz system kastowy została wymyślona przez ludzi z najwyższych kast, aby utrzymać w ślepym posłuszeństwie i poddaństwie ludzi z kast niższych.

Do dnia dzisiejszego w Indiach tak zwani siudrowie - ludzie należący do najniższej kasty - są przeznaczeni do najgorszych prac i to pod nadzorem osób z kast wyższych. Warstwy wyższe mają zakaz dotykania tych ludzi. Łamiących te zasady karano chłostą lub zabijano. Jest to rasizm w czystym wydaniu. Bramińskie prawo "nadczłowieka" inspiruje do różnych form bezprawia z potajemnym uśmiercaniem niewygodnych osób włącznie. Trzeba pamiętać, że ideologia hitlerowskiego rasizmu swoimi korzeniami sięga wschodniej duchowości reinkarnacji i kastowości. Czołowi ideolodzy hitlerowscy wyznawali reinkarnację, rasistowską gnozę, byli prawdziwymi okultystycznymi magami należącymi do filii masonerii staropruskiej tak zwanego stowarzyszenia Thule. Do jego członków należeli wszyscy przywódcy nazistowskiego reżimu: Hitler, Hess, Himmler, Rosenberg, Frank, Borman (A. Zwoliński, Tajemne niemoce, Biblioteczka KSM, nr.14, Kraków 1994, s.46-50).

Hinduska praktyka świątynnego nierządu gloryfikuje erotyzm we wszelkiej postaci ze zboczeniami włącznie. Yajurveda i kult demonów są natchnieniem dla satanistów i okultystów. Takie są prawdziwe uroki duchowości Wschodu.

S. Michaela wspomina: "kiedyś przyniesiono do ośrodka zdrowia nieletnie dziecko zakażone chorobą weneryczną. Potem się okazało, że jest jeszcze kilka przypadków z tego samego kontaktu. A święta księga Kamasutry - tamtejszej oczywiście redakcji, bo w polskim tłumaczeniu opuszczono już te fragmenty, by nie zniechęcać naszych czytelników - nakazuje, aby zarażony najpierw dokonał płukania różnymi świętymi wodami, jak mocz krowi, wody z Gangesu itd., a jak to nie pomoże, to ma oczyścić się przez "żeńską formę, która nie była skażona miesiączką", czyli dziecko. My się oburzamy na eksploatację seksualną dzieci, a u nich to jest wkomponowane w Wedy i kult Wisznu. My tu krzyczymy na przypadki podobnego zwyrodnialstwa, ale jeżeli się weźmie Wedy - oni mają do tego prawo, oczywiście ci z najwyższych kast. "(W drodze 1/98 s. 35). A. L. Basham pisze, że "w obrzędach seksualnych tantrycznego buddyzmu anulowano wszelkie rodzaje tabu. Dozwolone było nawet kazirodztwo, gdyż to, co było grzechem dla człowieka pogrążonego w niewiedzy, stawało się cnotą dla wtajemniczonego. Podczas tantrycznych sabatów pito alkohol, spożywano mięso, zabijano zwierzęta, a czasem nawet istoty ludzkie - dozwolone były wszelkie występki, jakie tylko sobie można wyobrazić"( Indie. Warszawa 1964. s. 350).

Duchowość Wschodu, którą propaguje się obecnie w Polsce to jest już tak zwany zeuropeizowany neohinduizm, który został opracowany w obecnym stuleciu przez wolnomyślicieli i jest przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. Dlatego przemilczane są w nim zabobonne poglądy z różnymi skandalicznymi dla europejczyka nieetycznymi postawami. Idealizowanie duchowości wschodniej sprawia, że wielu młodych ulega jej złudnemu urokowi i bezkrytycznie przyjmuje informacje dotyczące Wschodu i ślepo naśladuje tamtejsze praktyki. Nie zdają sobie sprawy z tego, że na przykład w świętych księgach hinduskich bóg Kryszna manifestował swoją boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon, urządzanie nieprzyzwoitych zabaw. We wszystkich dziełach poświęconych Krysznie nie było kobiety zdolnej oprzeć się jego urokowi, dlatego został nazwany Wszechmocnym Uwodzicielem. Kryszna według hinduskich wierzeń miał być ucieleśnieniem witalnej mocy Wisznu, bo posiadał 16000 żon i 180000 synów, a chociaż wszystkie jego żony mieszkały w osobnych pałacach, Kryszna u każdej z nich był o tej samej porze. Do dnia dzisiejszego Kryszna jest w Indiach czczony przez praktykę nierządu świątynnego jako władca seksu i płodności zwany "Radżagopalausami".

W Polsce nie mówi się jakie jest prawdziwe znaczenie Kryszny. Poleca się tylko wielogodzinne powtarzanie jego imienia jako sposób osiągnięcia czystości duszy. W taki oto podstępny sposób wprowadza się satanistyczną "świadomość Kryszyny" w środowisko chrześcijańskie. Niestety niektórzy młodzi ludzie w swojej niewiedzy i naiwności nie są często świadomi, że odmawiając mantrę przez powtarzanie imienia Kryszny oddają cześć bożkowi rozpusty i skrajnego egoizmu. S. Michaela podkreśla, że "wszystkie organizacje, sekty i ruchy antykatolickie pod pięknymi hasłami braterstwa, ekumenii, międzywyznaniowego dialogu itp., zachęcają do korzystania z kultury Wschodu jako drogi do duchowego rozwoju, stosując akomodację wschodnich poglądów i praktyk do mentalności słuchaczy. Przy każdej sposobności rozpowszechniają one pochwałę, a nawet zachwyt do wschodnich wyznań, z jednoczesnym wykazywaniem braków i niedoskonałości Kościoła. Już utarło się bezpodstawne przeświadczenie, że mistyka indyjska jest głębsza od naszej, że tamci ludzie są lepsi niż katolicy itp." Jakże przykro jest słuchać takich opinii, wiedząc, jak bardzo są one fałszywe, zwłaszcza gdy jest się świadomym istnienia ogromnej liczby nieszczęśliwych ludzi, którzy stali się ofiarami niszczącej ludzką osobowość "duchowości" wschodnich sekt religijnych ( Zofia Pawlik, Normy moralne a wolność sumienia i wyznania, Lublin 1997, s. 5-6). Trzeba pamiętać, że obecna Konstytucja Indii wyrasta z podstawowych chrześcijańskich zasad, a nie z hinduizmu. Również Mahatma Ghandi w czasie studiów w Anglii poznał naukę Chrystusa i chociaż nie został chrześcijaninem to jednak żył jej duchem i wcielał ją w swoje życie. Został zastrzelony przez bramina (przedstawiciela swojej kasty) za to, że łamał hinduską tradycję i nie uznawał kast i reinkarnacji.

Z tego bardzo skrótowego przedstawienia założeń i duchowości reinkarnacji wynika, że teoria ta jest niezwykle inteligentną pułapką szatana. Dla katolika wiara w reinkarnację zdradą Chrystusa dlatego, że według Biblii życie każdego człowieka na ziemi jest niepowtarzalne. Ludzie umierają tylko jeden raz: "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd..."(Hbr 9,27). Po swojej śmierci człowiek nie ma już możliwości powrotu do życia ziemskiego: "Nie zapominaj, że nie ma powrotu" (Syr 38, 21a). W momencie śmierci następuje oddzielenie duszy od ciała i decyduje się ostateczny los człowieka: zbawienie albo wieczne potępienie. Natomiast ciała zmarłych zmartwychwstaną dopiero w dniu Paruzji. Jest to prawda którą objawił nam sam Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak... Twoje święte prawo do takiej opinii aczkolwiek mogę spytać "A skąd wiesz, że prawdę mówił właśnie Jezus Chrystus a nie Siddhartha Gautama ?" Jak dla mnie jedno życie to w całym przeogromnym wielowymiarowym wszechświecie troszkę mało żeby zasłużyć sobie na cokolwiek poza kolejną szansą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że Hindusi mają taki stosunek do siebie i innych nie dowodzi że reinkarnacja jest kłamstwem. Ich brak miłosierdzia nie jest wynikiem reinkarnacji tylko ich poziomu uduchowienia i egoistycznego serca. Gdyby reinkarnacji nie było to również nieznane byłyby regresje w poprzednie wcielenia, a jednak są i stosuje je wiele osób bez względu na szerokości geograficzne. To że w naszych kręgach kulturowych od momentu wkroczenia na ziemie słowiańskie wiarę w reinkarnacje zaczęły być postrzegane jako grzech jest tylko i wyłącznie zasługą kościoła katolickiego i jest umyślnym zatajaniem czegoś co było ważnym elementem nauk Chrystusa , który również był świadomy reinkarnowania o czym mówią co najmniej teksty z zapisów esseńskiej gnozy.

Jeśli świadomość poprzednich wcieleń ma komukolwiek pomóc w dopełnianiu teraźniejszości jest to jak najbardziej wskazane i pożądane aby takie wiadomości mógł pozyskać (czasami nawet pomaga i warunkuje skuteczność w leczeniu).

Jeśli takiej potrzeby nie odczuwa widać nie dla niego taka droga i może zajmować go zupełnie inna sfera w życiu, każdy człowiek ma prawo do własnych przekonań dopóki nie krzywdzą one innego człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reinkarnacja - genialne kłamstwo szatana

Szatan - genialne kłamstwo chrześcijaństwa ;]

 

Oj, coś ta S. Pawlik źle wystudiowała ;) albo dziwne wnioski wysnuła.

Ale cóż, jak już zauważyli przedmówcy - każdy ma prawo do swojej wiary.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co ma reinkarnacja wspólnego z wygodnictwem ? Kiedy NAPRAWDE zdajesz sobie sprawę, że wszystko co robisz będzie miało wpływ na ciebie w kolejnych wcieleniach to podejrzewam starasz się raczej nie produkować złej karmy nawet za cenę pewnych niewygód :)

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie bardzo rozumiem reinkarnacja domeną buddyzmu czy hinduizmu przecież pierwsi ojcowie kościoła jak i sam Jezus mówili o tym jako czymś normalnym potem zostało to usunięte jak wiele innych rzeczy z przekazów a dlaczego to już inna historia. Zresztą judaizm również wierzył w reinkarnacje zostało to teraz już tylko w mistycznym odłamie jakim jest kabała oczywiście islam nie jest pod tym względem gorszy i mistycy również omawia wędrówkę duszy. W innych religiach nie nazywa się tego zjawiska reinkarnacją ale czy ma to jakieś znaczenie to tylko nazwa.

 

Co do hinduizmu i innych wschodnich religii opanowało ich błędne przeświadczenie że wszystko opiera się na karmie. Jeżeli teraz tobie źle znaczy że odpracowujesz swoje złe uczynki tylko zapominają o ciemnej stronie. Stwórcy nie zależało na tym byśmy cierpieli bo jest Bogiem miłości dobra i jasności ale ciemna strona ( i nie mówię tu tylko o upadłych aniołach ) im zależy żeby wyzwalać w nas najgorsze emocję bo tym się karmią z przyjemnością patrzą jak ludzie się po między żrą. Te złe uczynki do których nas popychają myślicie że to jest nasz wolny wybór nasza karma jak możemy odpowiadać za takie uczynki. Pewnie tego też nie wszyscy wiedzą że źródłem religii naszych ojców nie jest bynajmniej judaizm on wyglądał zupełnie inaczej na wiek przed Chrystusem. Pojęcia jak niebo i piekło wolna wola mesjasz i wiele innych nie pochodzi z judaizmu tylko z zaratusztrianizmu tam wszystko jest wyjaśnione (pierwszych przekazach ) co się stało i co się dzieje.

 

Wracając do karmu że jest prawem nie zmiennym i wszyscy jemu jesteśmy poddani pamiętacie sytuacje jak Jezus wisiał na "krzyżu" i rozmawiał z nim morderca i co karma została zmieniona jednym prawdziwym wyznaniem wiary i tu właśnie jest zasadnicza różnica na korzyść chrześcijaństwa. Jezus wiedział że to nie są jego uczynki do tych morderstw został popchnięty ciemna strona wykorzystuje naszą nieświadomość cały czas są tutaj i niszczą to co Bóg stworzył. Tylko do czasu, Bóg jest cierpliwy wie że na końcu wszystko będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze tylko dwa słowa bynajmniej nie gloryfikuje zaratusztrianizmu teraz to bardziej przypominają sektę ale przekazy jakie dostał Zaratustra są niesamowite wyjaśnienie na przykład dlaczego upadli aniołowie proste i zrozumiałe bez żadnych bajek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do hinduizmu i innych wschodnich religii opanowało ich błędne przeświadczenie że wszystko opiera się na karmie.

 

pozwolę sobie zauważyć, że jest to raczej Twoja wizja tych duchowości, a nie obiektywne stwierdzenie.

 

zwłaszcza buddyzm jest bardzo rygorystyczny w patrzeniu na karmę jako na bardzo względną rzecz, a na same ślady karmiczne jako nietrwałe, a więc które można zmienić (przede wszystkim wyzwolić)

zanim się zamanifestują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezus wiedział że to nie są jego uczynki do tych morderstw został popchnięty

Posiadając wolną wolę jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny. To tak jak zbrodniarze wojenni którzy tłumaczyli się, że oni tylko wykonywali rozkazy. Jezus wybaczył łotrowi nie dla tego, że nie były to jego złe uczynki bo w 100% były. Wybaczył mu bo tamten odczuł skruchę i nie liczył na żadna za to nagrodę. Szczerze żałował. Przekłada się to poniekąd na przełamanie karmy choćby w Buddyzmie. W momencie osiągnięcia bodhi wyzwalamy się z samsary czyli nie obowiązuje nas już prawo karmy. Różnica polega na tym, że w Chrześcijaństwie wybacza nam Jezus a w Buddyzmie robimy to sami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do nie trwałości śladów karmicznych jako że ( poprawcie mnie jeżeli się mylę ) Buddyzm uważa że bardziej przekazywane jest ( poprzez energie istnienia ) światło życie niż informację z poprzednich wcieleń czyli karma rzeczywiście może nie przykładać do nich aż tak wielkiego znaczenie. Rozumiem ale nie zgadzam się z tym podejściem zbyt wiele mam informacji/dowodów by nie twierdzić że akurat w tym stwierdzeniu że poprzednie wcielenia nie mają ogromne wpływu na obecne Buddyzm się zwyczajnie myli.

 

Zacznę może od stwierdzenie czym jest wolna wola bo jedyne co mi się nią wydaje to to czy rozwijamy naszą dusze czy nie czy dążymy do Stwórcy czy nie i nic poza tym oczywiście chodzi mi tylko o to teraz życie nie np. czas po między wcieleniami.

 

Oczywiście Wybaczanie sobie samemu jest bardzo ważne chodź koncepcja z jakiej ono wynika wydaje mi się kompletna. Stan i koncepcja bothi zakłada nie opowiedzenie się po żadnej ze stron. Tu dam małe nawiązanie do zaratusztrianizmu i historii powstania. Na początku była szarość istniejąca ale nie określona ( to jest to jak mi się wydaję miejsce wyjście i powrotu w religiach wschodu ) oddzieliły się od niej dwie istoty. Dwie kule ( tak podobno najłatwiej je nam określić) biała jasna czysta która przyjęła sobie za cel tworzenie wszystkiego co dobre i ciemna którego nie interesowało nic ciemność była w niej i na około niej. Gdy Ormuzd zaczął tworzyć Aryman to zobaczył i pragnął pożądać tego wszystkiego . Tylko pierwsze 7 istot które stworzył Bóg nie były zainteresowane ale potem już one tworzyły a potem tworzyły Anioły. Anioły zostały obdarzone wolnym wyborem co chcą robić i zaczęły się one zastanawiać wtedy pojawiły się demony ( Arymana ). Wmówiły że czegoś potrzebują czegoś czego nie znają bo zastały stworzone nie jako przez istotę która nie chciała ich tego co złe. Anioły zaczęły pragnąć pragnienia przerodziły się w żądza i tak właśnie upadli.

Ja w sumie nie mam żadnych pretensji że buddyzm nie opowiada się po żadnej stronie ale wolał bym by był religia większej świadomości tego co robi bo to tak naprawdę wygląda jak by nie chciał przyjąć że istnieje absolutne dobro i absolutne zło. Z tej nie świadomości wynikają same złe rzeczy. Bo tak wydaje mi się przestrzeń dla takiej równowagi jest bardzo wąska to jak miejsce po miedzy dwoma ciągłymi liniami i utrzymać się jest tam bardzo ciężko. Ci Aniołowie po większej części chcieli się właśnie tam utrzymać a my w porównaniu do nich nie mamy żadnej świadomości nawet w stanie bodhi to jak myślicie czy wyznawcy buddyzmu a szczególnie wyznawcy hinduizmu nie są łatwym kąskiem. To właściwie była teoria teraz z praktycznego punktu widzenia stan bodhi. Wiecie co utrzymywanie się w tym stanie powoduje. Powoduje oderwanie od energii ziemi zaczynają latać w swoich umysłach od odrealniają się. Jesteśmy istotami nie tylko duchowymi ale i fizycznymi ( tyko nie mówcie mi że to tylko mój punkt widzenia ) jeżeli odrywamy nie od swojej fizyczności to po nie kąt tracimy ją a przecież mamy doświadczać. Zaraz mi powiecie że to moje ego tak to moje ego bo teorie jako by je ograniczając mamy osiągnąć upragnione oświecenie uważam za najgłupszą z możliwych. Wszelkie ograniczania w doświadczaniu uważam za głupie jeżeli oczywiście oczywiście nie mówię tu o doświadczeniach kosztem innych czy siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze bothi to nie jest stanie z boku czy nie opowiadanie się po żadnej ze stron. Stan bothi to nie tworzenie sobie karmy naszymi działaniami. Zdecydowanie opowiadasz się w nim po stronie która doprowadziła Cię do bothi ale twoje czyny nie produkują karmy. Po drugie absolutne dobro/zło jest pojęciem tak abstrakcyjnym, że branie go pod uwagę w drodze do samodoskonalenia tylko by nam przeszkadzało. Nie potrafimy sobie nawet po części wyobrazić czym by takie absolutne dobro/zło mogło być. Dlatego Buddyzm nic o nim nie mówi bo było by to jak by nam rodowity Nigeryjczyk który nigdy nie opuścił Afryki próbował wyjaśnić czym jest śnieg i zima. Po trzecie wolna wola dotyczy każdego aspektu Twojej osobowości/fizyczności/duchowości. Jest możliwością decydowania w sytuacji kiedy ktoś "nie pozostawia nam wyboru". Dążenie do stwórcy nie zawsze musi być świadome, ba większość ludzi w ogóle nie myśli o rozwoju duchowym i tym podobnych rzeczach a jednak wolna wole posiadają prawda.

Co do nie trwałości śladów karmicznych jako że ( poprawcie mnie jeżeli się mylę ) Buddyzm uważa że bardziej przekazywane jest ( poprzez energie istnienia ) światło życie niż informację z poprzednich wcieleń czyli karma rzeczywiście może nie przykładać do nich aż tak wielkiego znaczenie. Rozumiem ale nie zgadzam się z tym podejściem zbyt wiele mam informacji/dowodów by nie twierdzić że akurat w tym stwierdzeniu że poprzednie wcielenia nie mają ogromne wpływu na obecne Buddyzm się zwyczajnie myli.

Nie do końca Cię tu rozumiem ale chyba chodzi Ci o to, że w/g Buddyzmu nie ważne są poprzednie życia a Ty uważasz, że są istotne tak (jeśli się mylę to przepraszam po prostu troszkę dla mnie była ta twoja myśl zamotana). Karma to prawo przyczyny i skutku wiec sama idea karmy zakłada, że poprzednie wcielenia kształtują warunki w jakich żyjemy. Jak więc można mówić, że nie są ważne. Nie są ważne szczegóły takie jak kim byliśmy, Co lubiliśmy, gdzie żyliśmy. Nie mamy do tej wiedzy na ogół dostępu więc nie ma to wpływu na nasze ewentualne oświecenie. Ważne są natomiast doświadczenia, emocje, czyny dobre bądź złe oraz to czego się nauczyliśmy.

Co do Ego i tego czy przeszkadza to w osiągnięciu Boga/Nirwany to jest to już zależne od Twoich przekonań wiec nie komutuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

''Z tego bardzo skrótowego przedstawienia założeń i duchowości reinkarnacji wynika, że teoria ta jest niezwykle inteligentną pułapką szatana. Dla katolika wiara w reinkarnację zdradą Chrystusa dlatego, że według Biblii życie każdego człowieka na ziemi jest niepowtarzalne. Ludzie umierają tylko jeden raz: "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd..."(Hbr 9,27). Po swojej śmierci człowiek nie ma już możliwości powrotu do życia ziemskiego: "Nie zapominaj, że nie ma powrotu" (Syr 38, 21a). W momencie śmierci następuje oddzielenie duszy od ciała i decyduje się ostateczny los człowieka: zbawienie albo wieczne potępienie. Natomiast ciała zmarłych zmartwychwstaną dopiero w dniu Paruzji. Jest to prawda którą objawił nam sam Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie.

''

 

i z tym w naszej wierze nie mogę się pogodzić bo jeśli to prawda to w edenie będzie strasznie ciasno , bo już tyle ciał czeka na zmartwychwstanie, a jak mówi kościół wystarczy na łożu smierci wyznać zal za grzechy i za nie zalowac aby byc zbawionym ,

ja uważam ze właśnie jest reinkarnacja bo to swym życiem mamy zasłużyć na raj ,i myślę ze dusza będzie tak długo się odradzać aż osiągnie jakiś cel jej wyznaczony

mój teściu w dniu swego pogrzebu był u mnie się pożegnać (astra lnie) zapewniał ze już nie powróci bo dostał zadanie aby strzec swego wnuka ,byłam w tedy ciąży lecz nie sprawdzałam co urodzę ,od tego dnia byłam pewna ze to będzie chłopiec i tak jest

mój ojczym prawie przez 10 lat od swej śmierci ostrzegał nas przed problemami ,pewnej nocy 4-ce z nas przyśnił się zegnajc , mówił ze dostał nowa szanse i ze wraca

dlatego mocno wierze w reinkarnacje choć jestem katoliczka , bo religia niema nam nazrzucać w co wierzymy tylko nas wspierać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Ja bym do tego typu testów, podchodził z ogromną dozą dystansu. Dziennie zdaje się rodzi się kilkaset tys. ludzi, no a chyba wszyscy (a pewnie i nie 1% z nich) nie byli np. kapitanami

  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

erja - jestem dokładnie tego samego zdania co Ty. Chociaż wychowany zostałem w rodzinie katolickiej itd. to jestem przekonany o wędrówce dusz, o reinkarnacji i nie czuję, że w ten sposób skazuję się na potępienie czy coś w tym stylu. Celem naszego pobytu tutaj jest rozwój, a kolejne wcelenia pozwalają nam iść drogą ku wiedzy. Moim skromnym zdaniem reinkarnacja jest blisko nas! Spójrzmy tylko na przyrodę - obecnie zbliża się zima, okres w którym przyroda zamiera, ale nie umiera! Po zimie przyjdzie wiosna, kwiatki zaczną rosnąć, a cała przyroda budzi się do życia i tak wypełni się kolejny cykl życia i śmierci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

antubis12

 

To, że w każdej religii dochodzi do wypaczeń to normalne. W końcu religię oprócz oświeconych i natchnionych proroków tworzą także ludzie podli, martwiący się tylko o swoje dobro. Ja prawo karmy interpretuję w ten sposób: jeżeli ktoś ma mniej ode mnie i ja mam szansę mu pomóc i pomagam, to tak na prawdę być może odkupuję własną karmę i tak na prawdę pomagam sobie? Przecież wiadomo, że przychodzimy na ten świat pomagać jednym i dać szansę drugim by to nam pomogli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Reinkarnacja - genialne kłamstwo szatana

St. Fietko

S. Michaela Pawlik w latach 1967 - 81 przebywała w Indiach jako świecka pielęgniarka. Jechała tam z przekonaniem o głębi tamtejszej mistyki i pięknie hinduskiej duchowości. To co później przeżyła w Indiach całkowicie zburzyło jej idyliczne wyobrażenia. Z własnego doświadczenia przekonała się jak bardzo niebezpieczne i złudne są uroki duchowości Wschodu z wiarą w karmę, dharmę i reinkarnację.

Po przyjeździe do Indii pracowała w ośrodku zdrowia przy katolickiej misji. Zżyła się z miejscowymi ludźmi, nauczyła się ich języka i bardzo dobrze poznała ich mentalność, zwyczaje i wierzenia. Mieszkała w rejonie gdzie ludzie żyli duchowością hinduizmu nieskażonego wpływami europejskimi. S. Michaela wspomina: "Wkrótce, jak zaczęłam pracę w ośrodku zdrowia zaszokowały mnie ofiary indyjskiej religii...Proszę sobie wyobrazić, przynoszą mi do ośrodka zdrowia dziecko, które zostało oślepione, z oczodołów leje się ropa - "Ratuj go!" "Co się stało?" - pytam. Okazuje się, że w świątyni dokonano liturgicznej ceremonii przygotowania do pełnienia dharmy tegoż rodu, w którym urodził się ten chłopak. Trzeba go było okaleczyć. A dharmą tego rodu było żebranie, więc żeby skutecznie żebrał, trzeba go było oślepić. W tym celu niektórzy potrafią ręce obciąć do łokcia, pozbawić oczu czy kręgosłup połamać, że powstaje straszna karykatura postaci ludzkiej"(W drodze 1/98 s.34).

Pewnego dnia zgłosił się do s. Michaeli wycieńczony z głodu chłopiec ponieważ od dwóch tygodni nie otrzymał wynagrodzenia za pracę. Kiedy razem z nim poszła do pracodawcy z żądaniem aby wypłacił mu należną pensję ten grzecznie odpowiedział, że wprawdzie konstytucja indyjska nakazuje wynagradzać za pracę to jednak jest to tylko ludzkie prawo, a on nie jest zobowiązany takiego prawa przestrzegać. Dla niego obowiązujące jest boskie prawo karmy, które mówi, że wszystko co dzieje się z człowiekiem jest spowodowane życiem w poprzednim wcieleniu. Dlatego chłopiec nie powinien domagać się zapłaty tylko starać się aby jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, a wtedy w następnym wcieleniu urodzi się w wyższej kaście. Pracodawca powiedział również, że nawet gdyby chłopiec umarł z głodu to i tak nic by się nie stało ponieważ wtedy narodziłby się w wyższej kaście. W ten sposób religijnym prawem karmy i reinkarnacji wytłumaczył swój bezlitosny wyzysk chłopca (por. miesięcznik "List" 11/96). Teoria reinkarnacji pozbawia człowieka poczucia grzechu i zdolności rozróżniania dobra od zła.

S. Pawlik po pięciu latach pobytu w Indiach rozpoczęła studia socjologii religii na Karnatak University w Dharwar. Tam doskonale poznała hinduizm i tradycję weddyjską, która do czasów reformy praktykowała palenie wdów wraz ze zwłokami ich mężów; świątynną prostytucję, do której rodzice przeznaczali na całe życie swoje małe córki; składanie bożkom krwawych ofiar z ludzi; prawo nadczłowieka przez traktowanie władcy jako boskiej postaci; podział na kasty z bezlitosną dyskryminacją ludzi z najniższych kast; traktowanie kobiet jako istot niższej kategorii od mężczyzn.

W Wedach - indyjskich księgach świętych znajdują się poglądy religijne, które są podstawą wiary w reinkarnację. Według tych wierzeń Bóg nie jest osobą lecz nieosobową energią, którą trzeba czcić w planetach, siłach przyrody, zwierzętach a także w ludziach o wyjątkowych cechach i zdolnościach. Ta sama boska energia jest w każdym żywym organiźmie. Nie ma więc zasadniczej różnicy pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem. Dusza zwierzęcia będzie kiedyś w kolejnym wcieleniu miała kształt ludzki. I tak na przykład żaba, pies, kot, świnia, parias to są kolejne etapy oczyszczania się duszy. Zabijanie ludzi i zabijanie zwierząt ma więc tę samą ocenę moralną. Celem życia ludzi i zwierząt jest uwolnienie się z materii i zlanie w jedno z nieosobowym bogiem.

Wiara w reinkarnację znosi odpowiedzialność i wolną wolę człowieka. W tamtejszej duchowości nie ma przykazań. Jedyną normą postępowania jest prawo silniejszego, naturalna selekcja, walka o byt i prawo karmy czyli "dług" dobrych lub złych czynów który nagromadziła sobie dana dusza podczas wcześniejszego lub obecnego wcielenia. Jeżeli karma jest dobra kolejne wcielenie duszy nastąpi w wyższej kaście, natomiast gdy karma jest zła wcielenie będzie w kaście niższej. Według tych wierzeń cierpienie zawsze spowodowane jest złą karmą, dlatego rzeczą bezsensowną jest pomaganie osobie cierpiącej ponieważ ona sama musi wypracować sobie lepszą karmę. Stąd bierze się pogarda dla ludzi cierpiących i ciężko pracujących. Poprzez prawo karmy wszystko staje się względne, a więc nie można kierować się współczuciem, litością i miłosierdziem. I tak na przykład gwałt na kobiecie tłumaczy się tym, że musiał się on na niej dokonać z powodu złej karmy. Według prawa karmy i reinkarnacji również morderstwa nie można karać z tego względu, że zamordowany, albo nieświadomie chciał aby się to stało, lub też zła karma musiała zostać przezwyciężona. Tak więc według teologii reinkarnacji " bezużyteczną rzeczą jest pomaganie biednym i cierpiącym, gdyż jako ludzie i narody muszą odpracowywać złą karmę i osiągnąć świętość..."(J. J. Steffon. Satanizm jako ucieczka w absurd. WAM. Kraków 1993. s. 85).

Ponieważ, według teorii reinkarnacji, człowiek zbawia się sam, własnym wysiłkiem poprzez ćwiczenia różnych form jogi, medytację i kolejne wcielenia, w konsekwencji taka duchowość prowadzi to do skrajnego egocentryzmu i całkowitej obojętności na potrzeby innych. Cnota życzliwości (maitri) polega na obojętności, a współczucie (karuna) na braku uczuciowego zaangażowania oraz obojętności na potrzeby drugiego człowieka. Jest to "cnotliwość", której ideałem jest osiągnięcie błogostanu i doskonałej obojętności w stosunku do wszystkiego co istnieje poza własną jaźnią. To właśnie dzięki "duchowości" reinkarnacji w dzisiejszych Indiach bardzo częstymi ofiarami przemocy i niesprawiedliwości, związanej z kultem religijnym, stają się starcy, kobiety i dzieci. Ludzie ubodzy są wyzyskiwani, pogardzani i obwiniani za swoje ubóstwo winami z poprzedniego wcielenia. Zbrodnicze ofiary z dzieci, skrytobójstwa, oszustwa, rabunki, sakralna prostytucja, grzechy sodomskie itp. są popełniane w oparciu o prawo zaczerpnięte z hinduskich "świętych ksiąg". Według nich dusza przyjmuje takie ciało na jakie zasłużyła, wszelkie cierpienie jest sprawiedliwe i dlatego nie powinno budzić litości a czyny miłosierdzia nie mają żadnego sensu. Trzeba również pamiętać, że idee miłosierdzia, braterstwa czy sprawiedliwości społecznej, które pojawiły się w myśli religijno filozoficznej Indii nie pochodzą z oryginalnego hinduizmu lecz z judaizmu i chrześcijaństwa. Tylko w Ewangelii znajdujemy motywację do prawdziwego współczucia, czynienia miłosierdzia oraz miłości bliźniego.

Studia wierzeń w religiach wschodu pozwoliły s. Pawlik zrozumieć, że wiara w reinkarnację oraz system kastowy została wymyślona przez ludzi z najwyższych kast, aby utrzymać w ślepym posłuszeństwie i poddaństwie ludzi z kast niższych.

Do dnia dzisiejszego w Indiach tak zwani siudrowie - ludzie należący do najniższej kasty - są przeznaczeni do najgorszych prac i to pod nadzorem osób z kast wyższych. Warstwy wyższe mają zakaz dotykania tych ludzi. Łamiących te zasady karano chłostą lub zabijano. Jest to rasizm w czystym wydaniu. Bramińskie prawo "nadczłowieka" inspiruje do różnych form bezprawia z potajemnym uśmiercaniem niewygodnych osób włącznie. Trzeba pamiętać, że ideologia hitlerowskiego rasizmu swoimi korzeniami sięga wschodniej duchowości reinkarnacji i kastowości. Czołowi ideolodzy hitlerowscy wyznawali reinkarnację, rasistowską gnozę, byli prawdziwymi okultystycznymi magami należącymi do filii masonerii staropruskiej tak zwanego stowarzyszenia Thule. Do jego członków należeli wszyscy przywódcy nazistowskiego reżimu: Hitler, Hess, Himmler, Rosenberg, Frank, Borman (A. Zwoliński, Tajemne niemoce, Biblioteczka KSM, nr.14, Kraków 1994, s.46-50).

Hinduska praktyka świątynnego nierządu gloryfikuje erotyzm we wszelkiej postaci ze zboczeniami włącznie. Yajurveda i kult demonów są natchnieniem dla satanistów i okultystów. Takie są prawdziwe uroki duchowości Wschodu.

S. Michaela wspomina: "kiedyś przyniesiono do ośrodka zdrowia nieletnie dziecko zakażone chorobą weneryczną. Potem się okazało, że jest jeszcze kilka przypadków z tego samego kontaktu. A święta księga Kamasutry - tamtejszej oczywiście redakcji, bo w polskim tłumaczeniu opuszczono już te fragmenty, by nie zniechęcać naszych czytelników - nakazuje, aby zarażony najpierw dokonał płukania różnymi świętymi wodami, jak mocz krowi, wody z Gangesu itd., a jak to nie pomoże, to ma oczyścić się przez "żeńską formę, która nie była skażona miesiączką", czyli dziecko. My się oburzamy na eksploatację seksualną dzieci, a u nich to jest wkomponowane w Wedy i kult Wisznu. My tu krzyczymy na przypadki podobnego zwyrodnialstwa, ale jeżeli się weźmie Wedy - oni mają do tego prawo, oczywiście ci z najwyższych kast. "(W drodze 1/98 s. 35). A. L. Basham pisze, że "w obrzędach seksualnych tantrycznego buddyzmu anulowano wszelkie rodzaje tabu. Dozwolone było nawet kazirodztwo, gdyż to, co było grzechem dla człowieka pogrążonego w niewiedzy, stawało się cnotą dla wtajemniczonego. Podczas tantrycznych sabatów pito alkohol, spożywano mięso, zabijano zwierzęta, a czasem nawet istoty ludzkie - dozwolone były wszelkie występki, jakie tylko sobie można wyobrazić"( Indie. Warszawa 1964. s. 350).

Duchowość Wschodu, którą propaguje się obecnie w Polsce to jest już tak zwany zeuropeizowany neohinduizm, który został opracowany w obecnym stuleciu przez wolnomyślicieli i jest przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. Dlatego przemilczane są w nim zabobonne poglądy z różnymi skandalicznymi dla europejczyka nieetycznymi postawami. Idealizowanie duchowości wschodniej sprawia, że wielu młodych ulega jej złudnemu urokowi i bezkrytycznie przyjmuje informacje dotyczące Wschodu i ślepo naśladuje tamtejsze praktyki. Nie zdają sobie sprawy z tego, że na przykład w świętych księgach hinduskich bóg Kryszna manifestował swoją boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon, urządzanie nieprzyzwoitych zabaw. We wszystkich dziełach poświęconych Krysznie nie było kobiety zdolnej oprzeć się jego urokowi, dlatego został nazwany Wszechmocnym Uwodzicielem. Kryszna według hinduskich wierzeń miał być ucieleśnieniem witalnej mocy Wisznu, bo posiadał 16000 żon i 180000 synów, a chociaż wszystkie jego żony mieszkały w osobnych pałacach, Kryszna u każdej z nich był o tej samej porze. Do dnia dzisiejszego Kryszna jest w Indiach czczony przez praktykę nierządu świątynnego jako władca seksu i płodności zwany "Radżagopalausami".

W Polsce nie mówi się jakie jest prawdziwe znaczenie Kryszny. Poleca się tylko wielogodzinne powtarzanie jego imienia jako sposób osiągnięcia czystości duszy. W taki oto podstępny sposób wprowadza się satanistyczną "świadomość Kryszyny" w środowisko chrześcijańskie. Niestety niektórzy młodzi ludzie w swojej niewiedzy i naiwności nie są często świadomi, że odmawiając mantrę przez powtarzanie imienia Kryszny oddają cześć bożkowi rozpusty i skrajnego egoizmu. S. Michaela podkreśla, że "wszystkie organizacje, sekty i ruchy antykatolickie pod pięknymi hasłami braterstwa, ekumenii, międzywyznaniowego dialogu itp., zachęcają do korzystania z kultury Wschodu jako drogi do duchowego rozwoju, stosując akomodację wschodnich poglądów i praktyk do mentalności słuchaczy. Przy każdej sposobności rozpowszechniają one pochwałę, a nawet zachwyt do wschodnich wyznań, z jednoczesnym wykazywaniem braków i niedoskonałości Kościoła. Już utarło się bezpodstawne przeświadczenie, że mistyka indyjska jest głębsza od naszej, że tamci ludzie są lepsi niż katolicy itp." Jakże przykro jest słuchać takich opinii, wiedząc, jak bardzo są one fałszywe, zwłaszcza gdy jest się świadomym istnienia ogromnej liczby nieszczęśliwych ludzi, którzy stali się ofiarami niszczącej ludzką osobowość "duchowości" wschodnich sekt religijnych ( Zofia Pawlik, Normy moralne a wolność sumienia i wyznania, Lublin 1997, s. 5-6). Trzeba pamiętać, że obecna Konstytucja Indii wyrasta z podstawowych chrześcijańskich zasad, a nie z hinduizmu. Również Mahatma Ghandi w czasie studiów w Anglii poznał naukę Chrystusa i chociaż nie został chrześcijaninem to jednak żył jej duchem i wcielał ją w swoje życie. Został zastrzelony przez bramina (przedstawiciela swojej kasty) za to, że łamał hinduską tradycję i nie uznawał kast i reinkarnacji.

Z tego bardzo skrótowego przedstawienia założeń i duchowości reinkarnacji wynika, że teoria ta jest niezwykle inteligentną pułapką szatana. Dla katolika wiara w reinkarnację zdradą Chrystusa dlatego, że według Biblii życie każdego człowieka na ziemi jest niepowtarzalne. Ludzie umierają tylko jeden raz: "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd..."(Hbr 9,27). Po swojej śmierci człowiek nie ma już możliwości powrotu do życia ziemskiego: "Nie zapominaj, że nie ma powrotu" (Syr 38, 21a). W momencie śmierci następuje oddzielenie duszy od ciała i decyduje się ostateczny los człowieka: zbawienie albo wieczne potępienie. Natomiast ciała zmarłych zmartwychwstaną dopiero w dniu Paruzji. Jest to prawda którą objawił nam sam Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie.

 

 

 

Czy nie pomyślałaś(łeś), że to jest tylko wiara wypaczona podobnie jak wypaczano o wieków chrześcijaństwo? Ile trzeba słów, a ile słów wystarczy.....(?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wedle niektórych nurtów wschodnich (np. wg. Buddy) coś co można nazwać "duszą" już jest doskonałe i tym co można zrobić to poznawać tą doskonałość i rozwijać swoją świadomość jej. Tym co przeszkadza w tym są uprzedzenia wobec siebie, różne "zaciemnienia" umysłu w postaci negatywnych emocji, zachłanności itp.

 

Można więc powiedzieć że dusza "osiąga" doskonałość, gdy w pełni ją poznaje i żyje w zgodzie z nią. Najczęściej jednak pierwsze co człowiek osiąga starając się rozwijać doskonałość, to jego wyobrażenia o tej doskonałości, czasem wzniosłe i wydające się nieskazitelnymi, ale jednak złudzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak żyć w zgodzie ze sobą i mieć spokój umysłu to chyba jest ta doskonałość. Można powiedzieć dochodzi wtedy do równowagi...ta dusza czy to istnienie. Ale czy to jest wogóle możliwe, skoro świat jest nieskończonością i jego przyczyną i celem jest ciągłe rozmnażanie cząsteczek. Bo gdyby nawet mogło byc to możliwe to te wszystkie cząsteczki musiałyby się skupic na powrót w jedną, aby być doskonałością w całości.

 

Można więc powiedzieć że dusza "osiąga" doskonałość, gdy w pełni ją poznaje i żyje w zgodzie z nią. Najczęściej jednak pierwsze co człowiek osiąga starając się rozwijać doskonałość, to jego wyobrażenia o tej doskonałości, czasem wzniosłe i wydające się nieskazitelnymi, ale jednak złudzenia.

 

człowiek nigdy nie osiągnie tegoz rozwoiju jeśli nie zrozumie w końcu że to nie o doskonałość chodzi , tylko o czystość. Doskonałośc prowadzi do absolutyzacji , a z stamtąd juz szybka trasa do demonicznosci, która jest bardzo podobna do ideału. Taką czystością charakteryzuje się chaos z którego wchodzi i wychodzi esencja wszelkiej wiedzy i tej przeszłej i tej przyszłej' która i tak je teraźniejszością w ciągłości , ale ludzie tego nigdy nie będą w stanie zrozumieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieskończoność duchowa nie potrzebuje namnażania się, bo już osiągnęła nieskończoność (czy nieskończoność to "coraz więcej" czy może "jest już wszystko"?). Odnoszenie zdarzeń w świecie materialnym (rozszerzanie się wszechświata np.) do świata duchowego, niekoniecznie przynosi związane z faktami informacje. Może się to odnosić do świata astralnego, który ma ograniczoną "przestrzeń" do której dokładane są kolejne elementy, wraz z aktywnością na tym poziomie.

 

To co każdy widzi pod słowem doskonałość, czystość etc. to wyobrażenia o tym jak i opis własnych struktur poznawczych, w kwestii tego nazewnictwa. Jeśli człowiek mówi sobie "doskonałość jest nieosiągalna" to znaczy to że doskonałością nazywa jakiś stan który uważa za nieosiągalny (być może i stan niedoprecyzowany). Niektórzy doskonałością nazywają swoje dążenie do nieskazitelności (pod którym też mają wyobrażenia, czym ona jest).

Wedle mnie lepiej jest medytować nad danym tematem, bez tworzenia sobie struktur mentalnych na dany temat (w kwestii danego stwierdzenia) i nie poddawać się strukturom mentalnym, które już w tym temacie istnieją. Czyli bez uprzedzeń badać temat w medytacji. Wtedy też się okaże że nieporozumienia w kwestii używania różnych słów, wynikają z różnic postrzegania i nazywania poszczególnych stanów, rzeczy. Czyli że ludzie nazywają coś tak samo, ale mówią o czymś innym:)

 

Jeszcze dodam w kwestii tego co powyżej napisałem, ja staram się nie wypowiadać szczególnie o nieskończoności, doskonałości itp. w kwestii natury tego świata, a raczej w kwestii co lepiej poznawalne - własnej duchowej natury. Tak więc powyższe moje rozważania można odnieść do moich wniosków z poznawania mojej duchowej natury (która jakościowo jest taka sama w innych) i jej "nieskończoności" czy "doskonałości" (tego co nimi nazywam).

Edytowane przez Witek D.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz wszystko pięknie , ale to co napisałeś to jakaś bułka maślana, żeby nie powiedzieć mydlana ;)

poza tym nie możesz poznać natury duchowej, nawet tej "swojej" bo jesteś człowiekiem w naturze materii, a nawet to co wg twojego wyobrażenia jest czymś więcej niż materią to i tak sa to tylko wyobrażenia ;]

Edytowane przez peyotl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...