Skocz do zawartości

Czy przebudzenie duchowe może zainteresować nieczyste duchy ?


Nomad77

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich serdecznie.

 

Z góry przepraszam za długość tego posta, ale mam na prawdę duży problem i nie wiem już gdzie szukać pomocy...

 

Na wstępie napiszę, że nigdy nie interesowałem się duchowością i trywializowałem takie rzeczy. Do niedawna prowadziłem życie w stylu "Sex, drug and rock and roll" Jestem muzykiem, więc grałem koncerty, były kobiety, alkohol etc...Lecz od niedawna coś się we mnie zmieniło. Zrozumiałem nietrwałość tego wszystkiego i bezsens życia które prowadziłem. Dodam, że zmiana przyszła ot tak, nagle,bezwarunkowo,bez wymuszenia.

 

Zacząłem interesować się duchowością. Praktykuje prostą medytację oddechu, nic wielkiego. Bardzo pomagają mi nauki Buddy,ale same podstawy, nie wyznaję żadnej odmiany,nie należę do Sanghi. Od jakichś 3 miesięcy czuję tę wewnętrzną zmianę - rzuciłem papierosy, zrywam z nałogami, nie interesują mnie już moje dawne przyzwyczajenia. Wyszedłem nawet z depresji, co jest dla mnie najpiękniejszą rzeczą jaka mi się w życiu przytrafiła.

 

Jednakże mam pewien problem. Od kiedy moja samoświadomość się poszerza i zacząłem odrzucać rzeczy, które sprawiały mi cierpienie,więziły i były(wg mnie) złe, coś się mną hmmm zainteresowało ? Odczuwam to gdy jestem sam w domu i głównie wieczorami, przed snem, podczas snu..Czuję czyjąś obecność która "lekko pisząc" nie jest do mnie nastawiona pozytywnie. Czasami widzę też jakąś taką dziwną,przezroczystą siatkę łączącą wszystko ze sobą (jakbym patrzył przez jakieś dziwne okulary), słyszę niezidentyfikowane głosy,ale potrafię je w miarę stłumić.

 

Najgorsze rzeczy dzieją się jednak gdy śnię. Czytałem o fałszywych przebudzeniach,snach świadomych,paraliżach nocnych...ale nie bardzo się to ma do mojego przypadku. Najbardziej porównał bym mój problem do paraliżu sennego, tylko że...Ja mogę się ruszać!! Sprawia mi to wielki wysiłek psychiczny i fizyczny, jednakże to robię. Np: Ostatnio przebudziłem się i oczywiście czułem coś złego obok mnie, więc zebrałem się w sobie i wstałem aby uciec. Gdy się rozejrzałem po ( nie swoim ;) ) pokoju był cały spalony,jakby po pożarze, dookoła wiły się małe, białe larwy, a na ścianach były odciski dziecięcych rączek. Wybiegłem przerażony z domu( dodam że byłem w pełni ŚWIADOMY) i zauważyłem, że sam się palę - umarłem w męczarniach...Odczuwam to jakby moje inne wcielenie, sam nie wiem.

 

Zwykle jednak jest to zwykły paraliż senny, z tym, że mogę wstać z łóżka i dalej czuć i widzieć to coś( a raczej same kontury) Ktoś mi powiedział, ze jak spotyka mnie coś takiego to powinienem wyrzucić w stronę tej "istoty" nienawiść, pokonać ją siła woli, i przyznam że pomogło. Jednakże po jakimś czasie wróciło znów. Jestem bardzo spokojnym człowiekiem i nie chcę używać nienawiści w starciu z czymś takim - nie wydaję mi się to właściwe. Dziś w nocy miałem istny set takich zdarzeń i gdy już prawie przegrałem pomodliłem się do Chrystusa, wtedy poczułem zmaksymalizowany atak(straszne przeżycie),ale natychmiast ustał. Dodam, że od niedawna jestem osobą wierzącą, ale nie katolikiem, wyznawcą Kriszny,świadkiem Jehowy etc...W mojej "wizji" klucz jest w nas, a siddhartha Budda, Jezus czy Kriszna - oni tylko wskazali nam właściwą drogę do przebudzenia, to ludzie splamili w dużej mierze ich przekaz i podzielili zamiast zauważyć podobieństwo ich nauk(w mojej wizji dodam :) ).

Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia co się dzieje. Jestem jeszcze raczkujący w tych dziedzinach i nie wiem już sam czy wariuje ? a może duchowo wzrastam,lecz za szybko i sobie nie radzę

Napiszę od razu, iż w mojej rodzinie nie było nigdy schizofreników,a ja sam też nim nie jestem( mam nadzieje:p). Wszystko zaczęło się od kiedy się zmieniłem. Bardzo proszę, jeżeli jest ktoś na tym forum kto rozumie to zjawisko, niech podzieli się ze mną skrawkiem wiedzy.

 

Pozdrawiam i z góry dziękuje za odpowiedź,

 

Kamil.

Edytowane przez OazaSpokoju
akapity
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej porównał bym mój problem do paraliżu sennego, tylko że...Ja mogę się ruszać!! Sprawia mi to wielki wysiłek psychiczny i fizyczny, jednakże to robię.

Miałem podobne doświadczenia. Wydaje mi się że to był jakiś wymiar astralny, w który byłem wciągany. Od przewodnika nauczyłem się, że ta przestrzeń działa na podstawie projekcji myśli.

Na początku czułem przerażenie i w wyniku tego widziałem straszne "potwory" wysysające ze mnie energie.

Przekształciłem to na pozytywne doznania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Nie będę pisał, że coś takiego mnie spotkało. Dają się zauważyć przyczyny tych dokuczliwych objawów. Jestem pewien, że je znasz i szukasz tylko ich potwierdzenia. Doskonale zdajesz sobie sprawę, iż wszystko zaczęło się dziać po serii gwałtownych przemian nad którymi usilnie pracowałeś. Piszesz:

a może duchowo wzrastam,lecz za szybko i sobie nie radzę
Może nie tak `nie radzę` jak przeciążyłeś swoją duchową konstrukcję, która nie jest na tyle wytrzymała, aby znieść napór wciąż nowych pragnień i wynikających z nich zadań. Nawet sfera duchowa nie jest workiem gotowym do przyjęcia ładunku ponad miarę. Twoja budowla rozrasta się wolniej od Twoich, choćby i najbardziej zbawiennych, pragnień. Twój sukces jest przeogromny lecz ciut przeholowałeś. Przeprowadzana kuracja duchowego wnętrza dostarczyła skutków ubocznych. W medycynie też nie udaje się leczenie kilku chorób naraz. Nie twierdzę, że Ci się nie udało, wręcz przeciwnie, osiągnąłeś tyle czego niejeden nie uzyska przez całe życie. Sądzę, że upojony sukcesami wciąż wyznaczasz nowe cele, gdy tymczasem poszczególne elementy powstającej układanki jeszcze nie stężały na tyle, by znieść napór nowych struktur. W budownictwie konwencjonalnym jest identycznie, co dostatecznie wyjaśnia zachowanie się jeszcze stosunkowo surowej konstrukcji także w sferze duchowej. Jesteś znakomitym wzorem, że dla chcącego nie ma nic trudnego, nawet jeśli dotyczy to wartości wykraczających ponad przeciętność. Jest powód do dumy ale czasowo okupiony przykrymi działaniami dodatkowymi. Nie ma dymu bez ognia a chwilowe zakłócenia z pewnością ustąpią. Masz duże rozeznanie i wiesz na czym polega dobro. Dążenie do niego wymaga ofiar nieporównywalnych z tymi gdzie króluje łatwizna, droga na skróty, nieodpowiedzialność, wygodnictwo itp. Kierujesz się wspaniałymi zasadami lecz musisz troszkę zwolnić, pozwalając wszystkiemu co nowe zahartować się i skrystalizować, aby dzieło Twojego uporu oraz samozaparcia stało się niezniszczalne, dając pewne oparcie do dążeń własnych i tych, którzy zechcą pójść w Twoje ślady.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Paralize senne, obe, ld, cale spektrum wszystkiego znam od dziecka, zanim w ogole wiedzialam, co to ezoteryka, co to rozwoj duchowy, o przebudzeniu juz nie mowiac. Nie raz miewalam kilka spontanicznych OBE jednej nocy.

 

U mnie wyszlo jedno... przestalam karmic to wszystko swoimi lekami. Szczegolnie ataki roznych istot podczas snu. Z czasem przyszla moze nie obojetnosc, ale ciekawosc obserwatora tego wszystkiego i utrata leku.

 

Takze teraz nawet we snie, niewazne, czy ma on forme zwyklego snu, czy jestem poza cialem czy mam tego swiadomosc na dany moment czy nie... ten lek gdzies uszedl...

 

W moim przypadku pomocna jest medytacja... na pewno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie doswiadczasz tego samego co ja kiedyś poczułem i w sumie nadal czuję :)

"coś" pasło się na twoim nieszczęściu i radowało się "stylem" twego dotychczasowego życia. Być może że ktoś w końcu postarał się zadbać o ciebie i nie jest to twoja własna zasługa że rzuciłeś dragi i pseudo rozrywki :) Być może jest ktoś w tym lub już na tamtym świecie kto postarał się by ci pomóc, natomiast gdy pasożyt zobaczył poprawę u ciebie i zachowanie które mu nie odpowiada stara się zadziałać tak by cię zwieść z tej drogi, a cierpi jeszcze bardziej gdy się modlisz i zwracasz o wsparcie do wyższych sfer. Zwróć się czy to w modlitwie czy rozmowie do swojego Anioła Stróża :) Może Cię to śmieszyć i możesz negować jego obecność ale jest i wspiera Cię od samego początku :) Pomyśl czasem pozytywnie i podziękuj tym którzy Cię wspierają, a temu czemuś co się czai obok Ciebie powiedz stanowczo by odeszło. Łatwo nie będzie, ale kwestia w twojej sile a jak nie to poszukaj kogoś w swej okolicy kto pomoże Ci się oczyścić. Poszukaj kogoś kto oczyści Ciebie i mieszkanie :) powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Asvadmadh
Budda, Jezus czy Kriszna - oni tylko wskazali nam właściwą drogę do przebudzenia, to ludzie splamili w dużej mierze ich przekaz i podzielili zamiast zauważyć podobieństwo ich nauk

 

Jeśli praktykujesz medytację z oddechem na wzór buddyjski

spójrz na instrukcje i komentarz zawarty w suttach:

Anapanasati Sutta: Mindfulness of Breathing i Dipa Sutta: The Lamp

 

Co do dziwnych doświadczeń - każdy ma jakiś "syf" w sobie,

kiedy zaczyna i ten "syf" manifestuje się w jakiś sposób

na początku, ale... jeśli potraktujesz to jako po prostu

swego rodzaju doświadczenie, to po prostu przeminie.

 

Sabbe sankhara anicca - pamiętasz?

 

;-)

 

Potem w zasadzie trudno zauważyć, że coś się dzieje,

bo wszystko jest tak niesamowicie "zwykłe"...

 

;-)

 

A jeśli chodzi o cytat, który przytoczyłem powyżej...

 

Ludzie splamili ich przede wszystkim wyidealizowaniem!

 

Niestety...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

O własnie dzisiaj miałam sen o tym że atakował mnie demon, choć kilka dni temu śnił mi się dalajlama wręczający mi talizman. Mam podobne nastawienie jak ty nie praktykuje żadnej religii bo uważam że wszystkie są tym samym, ale gdy w jakąś wejdziesz będzie się kłóciła z inną swoimi dogmatami. Często medytuje. Kiedyś miałam momenty że siedziałam na krześle i normalnie wciągało mnie gdzieś gdzie musiałam walczyć nie z jednym, ale z wieloma, zazwyczaj wyglądają jak czarne plamy o kształcie zbliżonym do konturu człowieka w kapturze.

z tym że mi takie rzeczy nie są obce, druga połowa mojej rodziny praktykuje czarną magie i że tak powiem chce się pozbyć mnie i mojej najbliższej rodziny.

Z własnego doświadczenia dam ci parę fajnych wskazówek, które ci pomogą.

Po pierwsze nie obawiaj się ich jeśli ich nie wpuścisz zbyt wiele ci nie zrobią, a żywią się strachem, jeśli nie wykazujesz strachu powinny cie po jakimś czasie zostawić.

Po drugie słowa: To ciało należy do mnie i tylko do mnie - też bardzo pomaga. Jestem panem mego domu, jestem panem mego umysłu, ja tutaj rządzę - to jest jeszcze silniejsze. Polecam zrobić sobie protektor, albo nosić jakiś talizman i bardziej wierzyć w siebie i swoja duchową siłę.

I na pewno nie rzucaj nienawiścią, wręcz przeciwnie, potrzebny jest spokój i opanowanie i nawet uśmiech, oj bardzo nie lubią jak ktoś jest radosny i szczęśliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 lata później...

Stary temat, ale myślę, że większość użytkowników forum od czasu do czasu boryka się z podobnymi problemami, chyba że przychodzą na ten świat z czyściutką karmą. Takie przeżycia wykorzystywane są potem przez ortodoksyjnych katolików jako forma opętania, kara za odstępstwo od wiary. Oczyszczanie własnej energetyki podobne jest do tego, co przechodzą alkoholicy podczas detoksu, którzy muszą się zmierzyć z mroczną stroną swojej natury. Kiedy człowiek zaczyna stosować różne techniki duchowe, typu medytacja, wizualizacja, afirmacje itp, zaczyna uwalniać coś, co nie współgra z wysokimi wibracjami tych technik, dochodzi do konfrontacji z najciemniejszymi, najniższymi, najcięższymi miejscami energetycznymi jego psychiki, z podświadomości wychodzą różne brudy, związane z najgorszymi emocjami z przeszłości, kiedy takie niskie energie ujrzą światło dzienne, kiedy się ujawnią, zaczynają przyciągać na zasadzie rezonansu podobne energie z najniższych astralnych poziomów, stąd poczucie, że jest się atakowanym przez demony, reptilian, larwy astralne i wszelakie zło niewidzialnego świata. Kiedy zaczynamy wydobywać z podświadomości tego typu obiekty, musimy nauczyć się z tym radzić, bo szybko się zniechęcimy, wręcz może powstać w nas uraz i zablokować nas na całe życie, by więcej nie podejmować takich uwalniających praktyk. Wielu jest ludzi, którzy odstąpili od wiary, zaczęli zajmować się ezoteryką, spotkali się z podobnymi problemami jak wyżej, podkulili ogon i powrócili pod ochronne skrzydła religii, od której próbowali się uwolnić, często atakujące byty pokojarzyli z samym szatanem, a ten jak strażnik wiary zagonił ich z powrotem do owczarni. Zresztą, problem nie tylko dotyczy tych, którzy poszukują duchowości poza religią, wielu świętych miało podobne doznania, które nazywali kuszeniem szatana. W zasadzie nie da się od czegoś uwolnić, bez stanięcia twarzą w twarz z tym czymś, poczucia ostatni raz, czym to było, z czym się rozstajemy, inaczej byśmy nie wiedzieli, że odnieśliśmy sukces, że pokonaliśmy "demona".

  • Lubię to! 3
  • W punkt 1
  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Pozwolę sobie napisać tylko tyle: jak tam idzie wasz rozwój duchowy po wydarzeniach w kosmosie - "niewiasta obleczona w słońce" bodaj rok temu :) A więc? Jak idzie Wasz krok do przodu pod auspicjami "nieba" ? :) Bo Ja się trzymam na razie :) 

Edytowane przez czarnyMag1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Witam to mój pierwszy post na forum. Mój problem występuje podczas medytacji, mój staż medytacji to koło 2 tygodni, chcę osiągnąć stan gnozy nie chodzi mi raczej o samą medytację. Gdy jestem już na "wyżynach", astral to to raczej nie jest widzę pewną postać, niepokoi mnie to że widziałem ją już kilka razy i to tylko podczas medytacji. Wtedy od razu przerywam medytacje i czuje ogromny strach. Postać sama w sobie może nie wygląda strasznie, jest cała ciemna czarna jak pustka, posiada białe kontury jak by to była czysta energia, a na głowie ma małe dwa małe trójkąty ni to rogi ni to uszy. Najgorzej było wczoraj w nocy, medytowałem wtedy i wyłoniła się z światła i zaczęła iść w moją stronę, tradycyjnie odczułem lęk i przerwałem medytacje nie mogłem dojść do siebie przez kilka godzin i nie mogłem zasnąć, bo gdy miałem oczy zamknięte troszkę dłużej to widziałem ciemne postacie, ale to nie była ta której się tak przestraszyłem, te nie miały konturów z energii, szły tak jakby w moją klatkę piersiową i szyję. KIlka razy mając otwarte oczy w tą noc i leżąc na łóżku , czułem klatką piersiową  był to stan błogi jakby narkotyczny i trwał nie długo.W pewnym momencie dostałem jakby padaczki w samej tylko klatce piersiowej nie pamiętam czy też nie na brzuchu, zaczęła mi mimo wolnie skakać klatka piersiowa szybko i nienaturalnie, chyba obraz mi również zaczął skakać jak by było trzęsienie ziemi dobrze tego nie pamiętam bo byłem w lekkim szoku. Wtedy odmawiałem rzeczy ochronne z Saint Germana jak mantre dużo mi to pomogło, było to: Bóg jest wszechmocny i chroni ten pokój i Jam Jest magicznym pierścieniem ochronnym wokół mnie.  Od dzisiaj już w nocy nię będę medytował tylko za dnia. I co tu robić czy dać sobie spokój z medytacją i tym wszystkim. Czy jak go zobaczę znowu to nie przerywać medytacji? Proszę o ewentualne porady, z góry bardzo dziękuje.  Są dwie opcje moim zdaniem ten byt jest zły lub nie jest a ja się wystraszyłem tylko jego obecnością. Czuje że na pewno podczas następnej medytacji go zobaczę, na razie dam sobie spokój z medytacją i poczekam na wasze porady. Oczywiście sprawdziłem sobie wtedy tarota na internecie nie pomogło mi to ale było trafne jak zawsze 9 mieczy karta choroby i że coś złego wisi w powietrzu. Dzisiaj po tym zajściu czuję się przygnębiony i jakoś tak dziwnie, dalej czuję jakby moc lub stres  w klatce piersiowej tylko dużo słabiej niż wczoraj.

Edytowane przez sarumat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, sarumat napisał:

lub nie jest a ja się wystraszyłem tylko jego obecnością.

@sarumat  Jeden z nauczycieli medytacji mówił że takie sprawy mogą się pojawiać w trakcie medytacji ; należy zachować spokój i skupić się na spokojnym, równomiernym oddechu, a wizja w końcu się rozpuści , pozostanie błogi spokój i czystość umysłu.

Oczywiście możesz robić przerwy w medytacji.

Medytacja tylko w dzień; rano i wieczorem  (np: po 10 minut) ze skupianiem się spokojnym oddechu.

Co do gnozy którą chcesz osiągnąć to łatwiej sięgnąć po książki i słowa mądrych ludzi i je przekontemplować, niż poprzez medytację która ma służyć bardziej osiągnięciu spokoju, wyciszenia, a jednocześnie energii do działania... :thanks:

 

Co do głównego tematu wątku:

Czy przebudzenie duchowe może zainteresować nieczyste duchy ?

Odpowiedź: Oczywiście że nie, wręcz odwrotnie; odgonić.

Gdyż nieczyste duchy mogą się pojawić w dowolnym momencie życia i oznacza że się cofamy, a nie rozwijamy, coś robimy nie tak.

Kiedy Jezus był kuszony z głodu na pustyni przez złego, powiedział  "odejdź" i to zakończyło sprawę, tak jak u innych wielkich tego świata.

Tak jak wszyscy dobrzy ludzie których spotykamy w życiu, wnoszą do niego pozytywne treści... :)

Edytowane przez Piko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ekspert
2 godziny temu, Piko napisał:

Co do głównego tematu wątku:

Czy przebudzenie duchowe może zainteresować nieczyste duchy ?

Odpowiedź: Oczywiście że nie, wręcz odwrotnie; odgonić.

Gdyż nieczyste duchy mogą się pojawić w dowolnym momencie życia i oznacza że się cofamy, a nie rozwijamy, coś robimy nie tak.

Kiedy Jezus był kuszony z głodu na pustyni przez złego, powiedział  "odejdź" i to zakończyło sprawę, tak jak u innych wielkich tego świata.

Tak jak wszyscy dobrzy ludzie których spotykamy w życiu, wnoszą do niego pozytywne treści... :)

I tu się nie zgodzę, bo: przebudzenie duchowe nie oznacza od razu wyniesienia na najwyższy poziom. Tylko mistrzostwo pozwala na "odgonienie" nieczystych duchów. Przebudzenie, tak jak każda inna ścieżka, ma także swój początek, kontynuację i koniec. A więc na początku drogi może się zdarzyć, że te "nieczyste" energie będą chciały przeszkodzić adeptowi w jego rozwoju. Jak można porównywać mistrza Jezusa i jego umiejętności, do osoby początkującej i jej umiejętności? przecież właśnie każdy "przebudzony" dąży do tegoż mistrzostwa (lub taki ma zamiar świadomy), lecz zanim je osiągnie, to przed nim jest wiele przeszkód do pokonania, o czym mówią bez wyjątku wszystkie tzw. święte pisma.

  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Makrela napisał:
3 godziny temu, Piko napisał:

Gdyż nieczyste duchy mogą się pojawić w dowolnym momencie życia i oznacza że się cofamy, a nie rozwijamy, coś robimy nie tak.

, bo: przebudzenie duchowe nie oznacza od razu wyniesienia na najwyższy poziom

i tu się zgadzam :)

Edytowane przez Piko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...