Skocz do zawartości

Coz to jest ten 'rozwój duchowy'??


jarek_999

Rekomendowane odpowiedzi

Moim skromnym zdaniem, wiele słów zostało na tym forum napisane, jednak większość jest mało ważnych.

Może i się powtarzam z tym tematem, ale uważam, że dobrze jest od czasu do czasu przypomnieć sobie o pewnych sprawach i dokonać weryfikacji....

 

...zawsze powinien się znaleźć czas na odpowiedź samu sobie na pytania typu: 'Dokąd ide? Dokąd droga, którą idę mnie zaprowadzi? Czy naprawdę jestem tu gdzie powinienem? Czym jest ta droga mojego "rozwoju duchowego" i gdzie mnie prowadzi?'

 

 

A więc...

 

QUO VADIS?

Dokąd idziesz przyjecielu?....

 

 

PS: i znowu.... nie musisz nic tu pisać, chociaż wszelkie refleksje mile widziane, chodzi o szczerą rozmowę z samym sobą...nie raz przez 5 minut... nie dwa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jarek odpowiem tobie po kursie alfa na który się wybieram, może wtedy będę mądrzejsza, bo narazie bładze i szukam.

A tak przy okazji zastanawiam się co z moją aurą?

Czy jej kolor się zmienił?

Jeżeli tak to dlaczego?

Czy w wyniku poszukiwań może by jeszcze ładniejsza?

Kiedy pewna kobieta goniła mnie pom ulicy by tylko mnie dotkną (pisałam o tym) wiedy miałam czystą i jasną aure, a teraz po moich poszukiwaniach?

Mam ciągle tyle pytań i tak mało odpowiedzi, wciąż szukam....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarek, a Ty wiesz dokąd zmierzasz? :)

To jest dobre pytanie... i jak tak się zastanowię, to ja chyba nie wiem... ale ile z nas wie?

 

A rozwój duchowy... to może być dla każdego coś innego. Dla mnie to chyba próba pojęcia jak największej ilości "rzeczy" (to słowo mi tu nie pasuje, ale nie umiem znaleźć innego), to nauka, poznawanie świata, zwłaszcza tego niematerialnego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarku

żeby zająć umysł przed natrętnymi myślami zastanowiłam się na Twoim jakże ważnym pytaniem.

Oto do jakich wniosków doszłam:

tak naprawdę nie ma znaczenia jaki ja sobie planuje rozwój, bo to nie moje plany sie liczą a Boskie.

Ja chcę umieć zaakceptować te zmiany, odnaleźć w nich boski cud, nauczyć się z nich korzystać i jak w moim przypadku pomagać innym.

Dlaczego mam takie nastawienie?

Bo miałam inny pomysł na życie, inne plany rozwoju, a Bóg postawił na mojej drodze ludzi, słowa i sprawy, które pociągnęły mnie w innym kierunku.

I uczę się tego nowego, co dnia!

Jaka jestem szczęśliwa tego nie umiem opisać słowami!

Jeśli wydaje się komuś, że np. ćwiczenia z widzeniem aury przynoszą mu efekty same z siebie, po ciężkiej pracy - to bzdura! Widzi aurę, bo ma widzieć, bo jest mu to potrzebne do dalszej pracy jaką mu Bóg wyznaczył.

Tak jest ze wszystkim!!

 

Moja Babcia mówiła: człowiek strzela, Bóg kule nosi.

 

Mam nadzieję, że jest to w miarę czytelny tok myślenia.

Jeśli nie, to dziś lepszy nie będzie, przepraszam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm... tak konkretnie to określając to rozwój - w odniesieniu do m.in. ezoteryki - dzieli się na ścieżkę lewej i prawej ręki. Najprościej pisząc - ścieżka prawej ręki polega na szukaniu boga (czy też Boga, jak kto woli), pogłębianiu kontaktu z nim i działaniu jako jego "ręka", w jego imieniu.

Ścieżka lewej ręki polega na doskonaleniu siebie, dążenie do boskości a tym samym bez pomocy z zewnątrz osiąganie pewnych rezultatów.

Zrobiłem pewnie burzę, co? A co tam, będzie ciekawiej ;>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jurema

Mysle ze az takiej burzy nie bedzie:)))Kazdy na swojej drodze rozwoju poszukuje innych sciezek ,ktorymi chce podazac.Wazne by nie narzucac innym swoich pogladow i nie drwic z innych wyborow ,niz te ktorych sami dokonalismy.

Kazdy z nas ma inna wyobraznie na temat Boga,kazdy w innej formie go odbiera i wydaje mi sie ile pogladow tyle racji ,ktora bardziej zblizona do prawdy ?tego chyba tak naprawde nikt nie wie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

rozwój duchowy to zadawanie pytań i szukanie na nie odpowiedzi w sobie(nie korzystanie z gotowizny zawartej w książkach,bibliach i innych środach masowego przekazu)analizowanie siebie,praca nad zmianą cech których nie chcemy na te które chcemy mieć.Jednym słowem długa praca nad sobą i ze sobą.Oczywiście aby móc się dowiedzieć jak najwięcej o sobie trzeba czytać,chodzi jednak o to aby nie robić tego bezmyślnie.Ja nie preferuję ślepej wiary w co kolwiek lub w kogokolwiek.Aby się rozwijać trzeba mysleć i analizowac,medytowć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 4 tygodnie później...

myślę ,że 1 krokiem do rozwoju jest akcceptacja samego siebie takimi jakimi jesteśmy, bez patrzenia przez pryzmat oczu innych ludzi , podążanie za awoimi marzeniami i trochę spontanu ufności we własne wybory

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem jeszcze tak -Tysiące ludzi na świecie poprzez różne techniki i medytacje latami szuka

stanu oświecenia. Nie jest to łatwy proces i śmiało można powiedzieć, że

zaledwie kilka osób na całym ziemskim globie osiągnęło pełny stan oświecenia.

 

Oświecenie – nie łatwa droga ...

nie wystarczy praktykować yogę, medytacje czy inną spirytualną ścieżkę,

w tym celu tysiące osób każdego dnia programuje własny umysł. Wystarczy

otworzyć codzienne gazety i rzucić okiem na ogłoszenia, znajdziemy wiele ofert;

jak być szczęśliwym, jak wykreować samego siebie, otworzyć energię kundalini ,

zdolności jasnowidzenia, uzdrawiania ...... etc .... ale czy to jest ta prawdziwa droga?

Takimi metodami coraz głębiej wchodzimy w tok własnych myśli zamiast uczynić

w swoim umyśle pustkę, która jest niezbędna do trwałego procesu oświecenia.

 

 

 

Żyjąc w dualnym świecie ciężko w sobie wyprodukować pustkę, to potężny

wyczyn... i wielka wewnętrzna siła by oprzeć się wszystkim ziemskim pokusom.

Chociaż to takie małe przejście, to jednak wielkie, rzeczywistość popycha ludzi w przeciwnym kierunku. W dzisiejszym świecie mocniej doświadczają smaków życia

niż w poprzednich epokach, coraz ciężej jest im oddzielić się od świata materialnego.

 

 

 

Oświecone osoby osiągają głębokie prawdy. W ich wnętrzu wszystko

się zmienia, nie rozpoznają sami siebie. Następują zmiany na wszystkich

poziomach: fizycznym, mentalnym, emocjonalnym, spirytualnym. Na poziomie

fizycznym następuje głęboka mutacja komórek w całym ciele, przynosi to fizyczne

cierpienie ale jakże ono się różni od cierpienia powodowanego bólem spowodowanym chorobą. Trudno określić ten stan kilkoma słowami, bo nie jest łatwo opisać ten proces; rozmaitość nowych doświadczeń na wszystkich polach równocześnie zupełnie obcych

dla ludzi żyjących w normalnym stanie świadomości, przerasta ludzkie wyobrażenie.

 

 

 

Dużo ludzi ciągle wierzy, że w przeciągu krótkiego czasu można dojść do pełnego oświecenia, takiego jak osiągnął Buddha, Jezus ... oświecenie jest neurobiologicznym procesem, tzw. „Boską Operacją”, i Bóg trzyma w ręku skalpel. Człowiek zaczyna przyjmować Najwyższe Boskie Energie a te dokonują głębokich wewnętrznych przemian

na wszystkich polach. Proces ten odbywa się warstwowo i potrzeba czasami wielu lat na przebudowę jednego „pokładu”, na przekształcenie jednej warstwy świadomości. Tylko

na poziomie podstawowych czakr mamy siedem pól (i każda czakra ma swoje siedem indywidualnych warstw), w wyższym rozwoju spirytualnym mamy już trzynaście czakr (automatycznie siedem podstawowych też wzrasta, rozwija większą ilość warstw, zmienia

się ich kolor, wibracja i dotychczasowe przeznaczenie) ... i tak warstwa po warstwie stare poziomy kształtują się od nowa i ciągle budzą się nowe ... nie można doszukać się końca przemian, następują głębokie zmiany osobowości. Kiedy już człowiek myśli, że osiągnął wszystko ku swojemu wielkiemu zdumieniu odkrywa, że to był tylko jakiś etap do dalszego wzrastania ... tylko następny przystanek na mały odpoczynek. Raz przebudzone wyższe energie nie dają spoczynku, popychają coraz to dalej ..... i człowiek nie zna ich końca ...

bo któż może zdefiniować Boga ... tylko głupiec. Kto ma możliwość osobiście

obserwować proces oświecenia takiej osoby może to zaobserwować na

własne oczy na przestrzeni wielu lat. Niby na zewnątrz mało widać ale

tak się składa, że długoterminowi obserwatorzy są świadomi zmian

zachodzących w wyżej transmutującym się ciele. Postrzegają

tą osobę, za każdym razem inaczej, mocno intryguje swoje

środowisko, u jednych budzi zdumienie a u innych niepokój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miałam dopisać. ważna jest jeszcze wg mnie pokora :) pokora i szacunek wobec wszystkiego, co nas otacza i co dostajemy :)

 

Także ,również rozwijając się duchowo pow2inniśmyy mieć żetelną wiedzę na temat stanów psychicznych zachodzących latami ,dlatego dobrze jest poznać rozwój psychiczno-duchowy opisany przez C.G.Junga ,wiem nie są to łatwe pisma :

http://www.vismaya-maitreya.pl/kryzys_ducha_przebudzenie_duszy_w_swietle_psychologii_c_g_junga_cz1.html

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Czytam od niedawna ten portal i wiem jedynie ze Rozwój Duchowy ocenia sie w % tzw ERD:) Mozna to zbadac wahadelkiem. Tylko tyle wiem w tym temacie, dla mnie na chwile obecna to wiele niewiadomych. Wszystkiego mozna sie nauczyc wiec jestem dobrej mysli:)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich ,chciałem napisać o mojej walce z różnymi energiami ,i jak się zabezpieczałem ,może komuś to pomoże ,a więc:

„...i poczułem jakby «coś» chciało mnie wypchnąć z mojego ciała... było agresywne i napierało na mnie... bałem się, czułem się bezradny... ale nie do końca...”

 

Tymi słowami mógłbym opowiedzieć kilka takich "starć", które z nieznanych dla mnie przyczyn przyszło mi stoczyć. Za każdym razem był to, można powiedzieć, spontaniczny atak jakiegoś bytu "w moje ciało". Czasem czułem jak się zatapiam w łóżku, a kołdra sama się ze mnie zsuwa. Jednak nie będę się tutaj ograniczać tylko do tego typu utarczek z nieprzyjaznymi nam energiami. Tak naprawdę przykłady można mnożyć: od problemów z poltergeistem, przez różnorakie byty podczas podróży w innych wymiarach (w śnie także), na opętaniach i związanych z nimi egzorcyzmach kończąc. Wielu ludziom przydarzają się takie sytuacje, kiedy "coś" próbuje utrudnić nam działanie w jakichś sytuacjach. Mi np. tego typu rzeczy zdarzały się podczas medytacji (zwłaszcza w nocy), pracy z Brain Wave Generatorem czy też po gwałtownym przebudzeniu w środku nocy (wykluczając channelingi)... Generalnie rzecz biorąc – istotom tym najczęściej zależy, aby nas przestraszyć (to stanowi dla nich energię – pokarm) i odciągnąć nas od rozwoju duchowego. Aby jednak unieszkodliwić tych psotników albo zapobiec takim sytuacjom, można przedsięwziąć odpowiednie środki... i o nich tu będzie mowa. :)

 

Zanim przejdziemy do konkretnych narzędzi obronnych, zajmijmy się najpierw przyczynami. A one praktycznie zawsze są w nas. Są to nasze lęki i obawy. Ważne: lęk nie jest zły! Jest tak samo dobry i tak samo zły jak każde ludzkie uczucie. Należy go przede wszystkim w sobie zaakceptować. Później to już od nas zależy, czy oddamy mu kontrolę nad sobą, czy zmierzymy się z nim i wzniesiemy się ponad to chwilowe ograniczenie. Strach będzie przyciągał to, czego się boimy, dlatego musimy go przepracować. Jednak nie zawsze strach...

 

Drugą ważną przyczyną są nasze zobowiązania / długi karmiczne. Są to zdarzenia w wielu poprzednich życiach, w wielu różnych wymiarach, w których udało nam się zajść pewnym energiom za skórę lub zrobić coś negatywnego. Bardzo możliwe, że podczas tego życia przyjdzie nam się zmierzyć z tą karmą. Prawdopodobieństwo wzrasta wraz z rozwojem duchowym. Nie należy się jednak tego obawiać, a potraktować jako okazję do oczyszczenia. Istotne, aby powoli się z tym zmagać. Dlatego też pisałem, aby nie zapuszczać się w astral, jeżeli mamy duże problemy tutaj – w wymiarze fizycznym. Możemy po prostu sobie z tym nie poradzić i, co gorsza, pogrążyć się jeszcze bardziej. Lepiej powoli wszystko przepracowywać, oczyszczać... Przejdźmy teraz do ekwipunku duchowego wędrowca. :)

 

Poniższe metody można łączyć ze sobą, uzupełniać, dodawać coś od siebie. Najważniejsze, aby były one dla Was skuteczne i zapewniły Wam ochronę.

 

„Psychiczna tarcza ze światła”

Jest to metoda, jak mi się wydaje, dość spopularyzowana w tej tematyce. Polega ona na stworzeniu wokół siebie silnej psychicznej tarczy z pozytywnego światła, która będzie przepuszczać tylko pozytywne energie i niwelować negatywne. Pozwala to natychmiastowo eliminować złe myśli, zanim wydostaną się na świat i wrócą do nas zwielokrotnione. Po prostu nie tworzymy dla siebie negatywnej karmy.

 

Wejdź w dowolny sposób w stan medytacji, tak aby obniżyć częstotliwość fal mózgowych z beta do alfa (a najlepiej do theta). Następnie zacznij wizualizować obraz swojego ciała. Teraz utwórz bardzo silne światło i pozwól, aby spowiło całe Twoje ciało. Wyobraź sobie, że światło to tworzy Twoją tarczę ochronną, silną, wytrzymałą i chroniącą Cię przed negatywną energią. Powiedz w myślach: "To potężne pozytywne światło jest moją tarczą ochronną. To światło nie pozwoli, by jakiekolwiek negatywne energie miały dostęp do mojego umysłu. Od tej chwili ta ochronna tarcza będzie ze mną zawsze. Od tej chwili będę bardzo wyczulony na wszelakie negatywne myśli, które mogą do mnie przyjść i będę je od razu likwidować".

 

W następnym dniu ponownie wejdź w stan alfa i przywołaj do świadomości swoje ciało osłonięte tarczą. Gdy zobaczysz, że jest spowite w światło, powiedz: "Tego właśnie chcę. Dziękuję".

 

Powtarzaj to ćwiczenie regularnie, np. co tydzień. Postaraj się monitorować swoje myśli i gdy zaczniesz generować coś negatywnego – powiedz stanowczo: "Nie" lub powtórz jakąś afirmację, np. "Z każdym dniem czuję się coraz lepiej i nic nie jest w stanie mnie wytrącić z równowagi".

 

„Światło – wersja dla leniuchów”

Może nie tyle dla leniuchów, co dla doraźnego stosowania. W przypadku wspomnianym na samym wstępie arta właśnie tym sposobem się obroniłem. Nie jest on skomplikowany – najważniejsze jednak, że skuteczny. Kiedy poczujesz się zaatakowana/y przez jakiś byt (będzie Ci się robiło strasznie duszno, będziesz "odpływał" lub czuł się wypychany z własnego ciała z niewiadomych Ci przyczyn i bez Twego przyzwolenia), skoncentruj całą swoją uwagę, świadomość na świetle. Nieważne czy będzie to kula, tarcza czy cokolwiek innego ze światła. Mentalnie skieruj to w kierunku tego czegoś, co Cię atakuje. Nie przestawaj myśleć o świetle – stań się tym światłem. Spytaj się / Rozkaż: "Czy przychodzisz ze światła?" / "Jeżeli nie jesteś ze światła, odejdź w pokoju i miłości". Wykonuj to tak długo, aż Twój oponent całkowicie nie ustąpi.

 

„Ojcze Mój”

Tak, tak... dobrze Wam się kojarzy. Nie ma znaczenia czy jesteście katolikami, czy nie. Ja dla przykładu nie uważam się za niego, ale mogę Was zapewnić, że modlitwa ta ma wielką moc / energię / wibrację. Jest niezwykle skuteczna i działa uspokajająco. Ponadto wg informacji zaczerpniętych od innych osób, modlitwa ta usuwa blokadę energetyczną u bytów, które nas mogą atakować. Odblokowuje je natychmiastowo na energię, którą wysyłają. Przeciwdziała wampiryzmowi energetycznemu. Innymi słowy, jeżeli chciały nam za przeproszeniem dokopać po tyłku, to teraz sobie same zrobią "ała" poprzez natychmiastowy powrót karmy. "Ojcze Mój" różni się, jak łatwo zauważyć, od "Ojcze Nasz". Różnica polega na dwóch rzeczach. Po pierwsze: "Ojcze Mój" – w tej chwili to Ty natychmiastowo potrzebujesz pomocy, a nie cały świat. W ten sposób energia Najwyższego Źródła zostaje skoncentrowana do Ciebie. Modlitwa staje się mocniejsza. Inna sprawa, że zmianę świata rozpoczynamy od siebie. Nie lepiej więc modlić się w swoim własnym imieniu? Po drugie: staramy się modlić w czasie dokonanym! W świecie energii czas i przestrzeń jest czymś względnym, a właściwie należałoby powiedzieć, że dla energii nie istnieje, nie jest żadną barierą. Wychodząc z tego założenia, pójdźmy dalej... My, jako istoty duchowe uwięzione w fizycznych ciałach, jesteśmy przez czas ograniczeni. Istnieją dla nas pewne warianty przyszłości. Przeszłość wydaje się z kolei niezmienna i utrwalona na stałe. Cały czas doświadczając teraźniejszości, przeszłość zdaje się być dla nas czymś faktycznym, dokonanym. Dlaczego tego nie wykorzystać? Jeżeli modlitwa będzie sformułowana w sposób dokonany, energia będzie tak skierowana, aby nasza intencja stała się faktem, czymś dokonanym dla nas. Modlitwa staje się w ten sposób skuteczniejsza – nie czekamy całą wieczność na odległe "kiedyś" w przyszłości, o które się modliliśmy, tylko dostajemy "teraz" stające się faktyczną przeszłością. Jasne?:) Ta metoda tak w ogóle jest uniwersalna w życiu. Możemy sobie wymyślić życie – ale to już odrębny temat na inny numer... Poniżej przykładowy tekst modlitwy.

 

„Ojcze Mój”

 

Ojcze mój, któryś jest w Niebie

Święte jest imię Twoje

Jest Królestwo Twoje

Jest wola Twoja, jako w Niebie tak i na Ziemi

Chleba mojego powszedniego dałeś mi dzisiaj

I odpuściłeś mi moje winy

Jako i ja odpuściłem moim winowajcom

I nie wodziłeś mnie na pokuszenie

Ale od złego mnie zbawiłeś

Amen

 

Wskazane jest odmawiać tak często jak tylko się potrzebuje. Może to być szybkie recytowanie, nawet po sto razy albo i więcej. Ważne, aby pomogło, a pomoże na pewno. :)

 

„Mentalna Róża”

Kolejna nieskomplikowana technika, choć raczej do stosowania w życiu codziennym przy kontaktach z ludźmi, a nie z energetycznymi bytami. Technika ta jest mentalną barierą, obroną przeciw manipulacji, jaką ktoś próbuje na nas wywrzeć lub też wampiryzmem energetycznym. Polega to jedynie na wizualizowaniu "róży" między nami a osobą, z którą mamy kontakt. Nawet jeżeli jest to kontakt telefoniczny albo via gg, wyobraźcie sobie, że chroni Was róża. Niewiadomo dlaczego, ale podobno jest to skuteczna metoda przeciw makiewelistom (manipulantom).

 

Inne metody

Jest ich z pewnością wiele i nie sposób do wszystkich dotrzeć, wymienić, opisać... Silną energię (Chrystusową) możemy zaaplikować sobie idąc do komunii podczas mszy. Oczywiście należy mieć trochę inną świadomość o tej energii od tego, co przeciętni katolicy o niej (nie) myślą. Większą od księdza, który też nie ma zielonego pojęcia o tym, w czym uczestniczy (wiedzą dopiero od rangi biskupa). Duże znaczenie ma ułożenie rąk, gdyż przez nie wychodzi energia. Dłonie powinny być skierowane prosto do góry i złożone razem. Nie praktykuję tej metody, ale podaję ją za osobą, która w ten sposób doświadczyła silnych wibracji i wewnętrznego spokoju. Uniwersalna jest energia ReiKi, którą można oddziaływać na wszystko (zwłaszcza po 2 st.) i zrobić sobie trwałe zabezpieczenie. Skuteczne też jest wezwanie podczas medytacji (stanu alfa/theta) do opieki i ochrony przewodników duchowych lub Anioła Stróża.

"Trzecie oczko" – czyli popatrzcie, co teraz mogę!

Rozwój duchowy...ahh! Jak to pięknie brzmi. Jakie fascynujące możliwości oferuje... Właśnie! Możliwości... zwłaszcza te parapsychiczne. Są wspaniałe, to prawda. Do wielu rzeczy można dojść, o których nam się nie śniło. Niektóre jak np. Metoda Silvy w zasadzie nie powinny być niczym szczególnym. Jednak nie o nich tu mowa. Właściwie jeżeli będziemy stopniowo, powoli i co najważniejsze, po kolei się rozwijali, wszystkie staną się dla nas osiągalne i normalne. Jednak tu pojawia się problem... Wielu z was (to całkowicie normalne) marzy możliwościach o podróży poza ciałem, widzeniu aury, zdalnym widzeniu, telekinezie itp.. Problem polega na tym, że staje się to często celem samym w sobie – to po pierwsze. Po drugie, w celu osiągnięcia tych zdolności bierzecie się z marszu chwytając się przygotowanych kursów, traktatów itp. w internecie. Takie podejście (z marszu) do tych spraw będzie się wiązało z tytułowym otwarciem trzeciego oczka, w mniejszym lub większym stopniu. W każdym razie – w takiej sytuacji – złym. Piszę o tym, gdyż sam do niedawna byłem w błędnym przekonaniu. W internecie można znaleźć wiele informacji jak np. zamieszczony w pierwszym numerze "Przebudzenia" "Traktat o Projekcji Astralnej" Roberta Bruce'a. Nie można natomiast nic znaleźć o tym jak powinien przebiegać właściwie zrównoważony rozwój. Nie pisze się o zagrożeniach. Niektórzy ludzie rodzą się z takimi zdolnościami jak OOBE. Cóż... szczęściarze, ale my też możemy nabyć tę umiejętność. Problem, żeby nie porywać się z motyką na słońce i robić wszystko po kolei.

 

Rozwoju duchowego nie zaczyna się, a przynajmniej nie powinno się zaczynać od zdolności parapsychicznych. Do czego zmierzam? Cały rozwój wiąże się praktycznie nieodłącznie z czakrami – ośrodkami wirującej energii. Każdy posiada w ciele siedem takich głównych czakr. Praca z czakrami wiąże się z przechodzeniem z niższych do wyższych, gdy już daną rozkręcimy (rozkręcamy, stymulujemy ale nie otwieramy! – poruszę ten temat w dalszej części tekstu). Czakrą odpowiadającą za nasze zdolności paranormalne jest szósta czakra, umiejscowiona mniej więcej na środku naszego czoła, zwana trzecim okiem. W miarę rozwoju poziom energii w naszych ciałach się podnosi, tak jak i w czakrach. Naturalną rzeczą będzie, że takie zdolności przyjdą same. Podkreślam – w miarę rozwoju... Jeżeli nie będziemy mieli zrównoważonych chociażby pierwszych dwóch czakr – może być "różnie". Taka ciekawostka: w Islamie stopy są uważane za najbrudniejszą część ciała (w sensie duchowym). Trzeba przyznać, że to dobry zabieg manipulacyjny, gdyż wdrażając ludziom takie przekonanie – jednocześnie odcina się ich od Ziemi. W ten sposób nie mają dobrego uziemienia i żyją rzeczami prawie wyłącznie wyższymi. Teraz pomyślcie – skąd się może brać ten fanatyzm islamski... Wcześniejsze otwarcie trzeciego oka może być dosłownie samobójstwem. Jest to bardzo ważny czakram; gdy zostanie otwarty, zacznie łapać wszelakie informacje. Możecie zauważyć u siebie wiele nadnaturalnych zdolności. Możecie zacząć widzieć różne dziwne rzeczy, byty. Możecie wędrować w innych wymiarach (np. w astralu). Możecie... zwariować! Nie mając silnego uziemienia, czyli dobrze rozwiniętych wcześniejszych czakr – to bardzo prawdopodobne. Być może słyszeliście lub widzieliście niektóre osoby siedzące w psychiatrykach, mówiące i widzące niestworzone rzeczy? Więc wyobraźcie sobie, czy nie trafilibyście tam, gdybyście zaczęli widzieć "różne" rzeczy, byty na jawie? Mogłyby one was atakować, mówilibyście o nich ludziom dookoła. Jak myślicie, jak zostalibyście odebrani, hmm? Oczywiście na pewnym etapie te zdolności przyjdą same i tak, ale powoli i bezpiecznie. Natomiast praca z trzecim okiem, nie mając dobrego uziemienia i nie wyzbywając się lęków – może wam spaprać życie. Właśnie, lęki...

 

Tutaj przejdę do już wspomnianego Roberta Bruce'a i jego traktatu. Nie chcę żebyście pomyśleli, że wam zabraniam czegoś czy coś w tym stylu, bo i tak tego zrobić nie mogę. To wy za siebie jesteście odpowiedzialni, ale zważcie na moje ostrzeżenia. Boicie się? Tak szczerze... Jeżeli jest wiele rzeczy, których się obawiacie – lepiej nie zapuszczajcie się do wymiaru astralnego. Wiem, że to korci żeby doświadczyć OOBE. Mnie także, ale na razie to sobie odpuszczę. Już sam lęk przed spotkaniem z jakimiś nieprzyjemnymi bytami powinien was od tego odwieść, gdyż jest duże prawdopodobieństwo, że one was spotkają. Nie wy ich, ale one was! Podobieństwa się przyciągają – niezależnie w jakim wymiarze funkcjonujemy. Jeżeli macie dużo lęków to z pewnością wejdziecie z nimi w astral i w końcu przyciągną to czego się obawiacie. Można nieźle dostać po tyłku, pomimo że nie jest to wymiar fizyczny. Swoją drogą, to prawo obowiązuje we wszystkich wymiarach! Należy pamiętać, że ciało astralne znajduje się wyżej niż fizyczne. Wszelkie blokady, zakłócenia itp. rzeczy w końcu zogniskują się w ciele fizycznym. To z kolei może nie być przyjemne...

 

"Otwieranie czakr", czyli wznoszenie energii

Powróćmy teraz do tematu czakr. Generalnie problem sprowadza się do czynności otwierania czakr. Do niedawna wydawało mi się to całkowicie normalne, gdyż źródła, z których czerpałem na ten temat swoją wiedzę, w ten sposób właśnie przedstawiały pracę z czakrami. Otwieranie kolejnych czakr – jest to bardzo niebezpieczne. Pewnie wielu z was wie, aby na koniec takiej pracy z czakrami zawsze wszystkie pozamykać. Nie zmienia to faktu, że jest to i tak niebezpieczny sposób pracy. Zawsze można nie domknąć czakry, a wtedy może być źle... Wyobraźcie sobie, że nie udało wam się domknąć czakry brwiowej. W tym momencie chodzicie z autentyczną dziurą w głowie. Wasz czakram będzie łapał wszystkie energie na jakie się natknie, a że często będą to energetyczne śmieci itp. – trudno. Może się dla was rozpocząć ciąg niemiłych zdarzeń w życiu... Dlatego jeżeli mimo wszystko będziecie zabierali się za "Traktat o Projekcji Astralnej" – nie otwierajcie czakr! Chyba, że na własne ryzyko. Zamiast tego proponuje rozkręcanie czakramów. Są to w końcu wiry energii. Poniżej podam przykładową alternatywną formę pobudzania czakramów. Zakładam, że z lokalizacją kolejnych czakr czytelnik jest obeznany. Jeżeli nie, może znaleźć tę informację chociażby w ubiegłym numerze "Przebudzenia", we wspomnianym traktacie w części IV. :)

 

Medytacja kolorów dla czakramów

"Zacznij od pierwszego czakramu. Skup uwagę na tym obszarze ciałam, na którym jest zlokalizowany. Wyobraź sobie kolor czakramu na tym obszarze – z przodu i z tyłu. Stwórz z koloru dysk o średnicy 15 centymetrów. Jeśli potrafisz wizualizować trzy wymiary, utwórz z dysku lejek, wydłużając jego wąski koniec aż dotknie kręgosłupa. Zacznij obracać dyskiem albo lejkiem w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara (mężczyźni) lub odwrotnym do ruchu wskazówek zegara (kobiety). Wraz z wdechem wciągaj do ciała kolor dysku / lejka. Gdy wydychasz powietrze, kolor nadal wpływa w głąb ciała. Wyobraź sobie, że wypełnia organy wewnętrzne właściwe dla każdego czakramu. Po jakimś czasie przejdź do następnego czakramu. Obracaj go jednak w stronę przeciwną od poprzedzającego. Wykonaj kilka wdechów i wydechów dla każdego czakramu.

Zacznij od pierwszego czakramu i przejdź przez wszystkie, posuwając się w górę ciała. Zwróć szczególną uwagę na te obszary ciała, które są chore lub osłabione.

By zapewnić przepływ energii, musisz odczuć każdy kolor. Musisz stać się kolorem. W tym celu musisz wejść w stan czucia tego koloru."

 

(Świetnie do tej medytacji nadaje się muzyka – "Czakroterapia".)

 

Mam nadzieję, że poruszone przez mnie powyżej problemy weźmiecie pod rozwagę. Czekam na wasze opinie i pytania (liczę, że się pojawią). Temat pozostawiam otwarty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

a mnie się wydaje, że rozwój to doświdczanie bólu i radości samopoznanie siebie,,akceptacja lub przynajmniej tolerancja inych ludzi i kochanie ich i nawet iedy mowmimy: "nienawidzę" to zmiana tych slow na "wybaczam", to nauka jak żyć lepiej, to ciągle dążenie do ideału, ktorym i tak nigdy nie będziemy....

 

 

 

i wciąż myślę co jeszcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zwrocenie uwagi na rzeczy, na ktore zwykly czlowiek nie zwroci.

Dostrzezenie roznicy, ktorej zwykly czlowiek nie zauwazy.

Doskonalenie swojego umyslu pod kazdym wzgledem.

Zrozumienie rzeczy, ktore sa niezrozumiale.

 

To jest dla mnie rozwoj duchowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem jeszcze tak -Tysiące ludzi na świecie poprzez różne techniki i medytacje latami szuka

stanu oświecenia. Nie jest to łatwy proces i śmiało można powiedzieć, że

zaledwie kilka osób na całym ziemskim globie osiągnęło pełny stan oświecenia.

 

Oświecenie – nie łatwa droga ...

nie wystarczy praktykować yogę, medytacje czy inną spirytualną ścieżkę,

w tym celu tysiące osób każdego dnia programuje własny umysł. Wystarczy

otworzyć codzienne gazety i rzucić okiem na ogłoszenia, znajdziemy wiele ofert;

jak być szczęśliwym, jak wykreować samego siebie, otworzyć energię kundalini ,

zdolności jasnowidzenia, uzdrawiania ...... etc .... ale czy to jest ta prawdziwa droga?

Takimi metodami coraz głębiej wchodzimy w tok własnych myśli zamiast uczynić

w swoim umyśle pustkę, która jest niezbędna do trwałego procesu oświecenia.

 

 

 

Żyjąc w dualnym świecie ciężko w sobie wyprodukować pustkę, to potężny

wyczyn... i wielka wewnętrzna siła by oprzeć się wszystkim ziemskim pokusom.

Chociaż to takie małe przejście, to jednak wielkie, rzeczywistość popycha ludzi w przeciwnym kierunku. W dzisiejszym świecie mocniej doświadczają smaków życia

niż w poprzednich epokach, coraz ciężej jest im oddzielić się od świata materialnego.

 

 

 

Oświecone osoby osiągają głębokie prawdy. W ich wnętrzu wszystko

się zmienia, nie rozpoznają sami siebie. Następują zmiany na wszystkich

poziomach: fizycznym, mentalnym, emocjonalnym, spirytualnym. Na poziomie

fizycznym następuje głęboka mutacja komórek w całym ciele, przynosi to fizyczne

cierpienie ale jakże ono się różni od cierpienia powodowanego bólem spowodowanym chorobą. Trudno określić ten stan kilkoma słowami, bo nie jest łatwo opisać ten proces; rozmaitość nowych doświadczeń na wszystkich polach równocześnie zupełnie obcych

dla ludzi żyjących w normalnym stanie świadomości, przerasta ludzkie wyobrażenie.

 

 

 

Dużo ludzi ciągle wierzy, że w przeciągu krótkiego czasu można dojść do pełnego oświecenia, takiego jak osiągnął Buddha, Jezus ... oświecenie jest neurobiologicznym procesem, tzw. „Boską Operacją”, i Bóg trzyma w ręku skalpel. Człowiek zaczyna przyjmować Najwyższe Boskie Energie a te dokonują głębokich wewnętrznych przemian

na wszystkich polach. Proces ten odbywa się warstwowo i potrzeba czasami wielu lat na przebudowę jednego „pokładu”, na przekształcenie jednej warstwy świadomości. Tylko

na poziomie podstawowych czakr mamy siedem pól (i każda czakra ma swoje siedem indywidualnych warstw), w wyższym rozwoju spirytualnym mamy już trzynaście czakr (automatycznie siedem podstawowych też wzrasta, rozwija większą ilość warstw, zmienia

się ich kolor, wibracja i dotychczasowe przeznaczenie) ... i tak warstwa po warstwie stare poziomy kształtują się od nowa i ciągle budzą się nowe ... nie można doszukać się końca przemian, następują głębokie zmiany osobowości. Kiedy już człowiek myśli, że osiągnął wszystko ku swojemu wielkiemu zdumieniu odkrywa, że to był tylko jakiś etap do dalszego wzrastania ... tylko następny przystanek na mały odpoczynek. Raz przebudzone wyższe energie nie dają spoczynku, popychają coraz to dalej ..... i człowiek nie zna ich końca ...

bo któż może zdefiniować Boga ... tylko głupiec. Kto ma możliwość osobiście

obserwować proces oświecenia takiej osoby może to zaobserwować na

własne oczy na przestrzeni wielu lat. Niby na zewnątrz mało widać ale

tak się składa, że długoterminowi obserwatorzy są świadomi zmian

zachodzących w wyżej transmutującym się ciele. Postrzegają

tą osobę, za każdym razem inaczej, mocno intryguje swoje

środowisko, u jednych budzi zdumienie a u innych niepokój.

 

1. żadna osoba żyjąca w ludzkim ciele nie może uzyskać pełnego oświecenia, ze względu na ciągłe wymiany karmy, które trwają kiedy ma się takowe.

 

2. padłeś ofiarą pewnych pierwszych tłumaczeń tekstów wschodnich.

Zrealizowanie pustkie nie jest medytacją na: umyśle bez myśli, ponieważ jest to ścieżka dająca otępienie umysłu.

 

Zrealizowanie pustki polega na zrealizowaniu mądrości że cały zjawiskowy świat ma swój początek, zmienne trwanie, oraz koniec. Więc : można medytowac z myślami, byle tylko nie uważać myśli, oraz ich obserwatora za

rzeczy posiadające wrodzony byt [niezmienność. mowa jest więc raczej o pustości zjawisk, niż pustce. Ewentualnie, przestrzeni, w której wszystkie zjawiska to przemijające wiry energii. Taki pogląd jest bardzo zbieżny z fizyką operującej na odległościach około stałej Plancka.

 

3. nie slyszałem, by oświecenie w jakiejkolwiek tradycji przynosiło cierpienie i mutuację (WTF ??). Proszę, wskaż kto jest autorem takich opinii.

 

4. alez faktycznie można dojśc szybko do oświecenia. to zalezy od ściezki, kontaktu z mistrzem i od tego jak bardzo sie tego chce :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. żadna osoba żyjąca w ludzkim ciele nie może uzyskać pełnego oświecenia, ze względu na ciągłe wymiany karmy, które trwają kiedy ma się takowe.

 

2. padłeś ofiarą pewnych pierwszych tłumaczeń tekstów wschodnich.

Zrealizowanie pustkie nie jest medytacją na: umyśle bez myśli, ponieważ jest to ścieżka dająca otępienie umysłu.

_________________________________________________________________

Pustka w sensie duchowym to nie jest żadne otępienie umysłu ,a wręcz przeciwnie to odkrycie ,własnego ,naturalnego stanu umysłu ty mówisz o pustce w psychologii,psychiatrii.

_____________________________________________________________

 

Zrealizowanie pustki polega na zrealizowaniu mądrości że cały zjawiskowy świat ma swój początek, zmienne trwanie, oraz koniec. Więc : można medytowac z myślami, byle tylko nie uważać myśli, oraz ich obserwatora za

rzeczy posiadające wrodzony byt [niezmienność. mowa jest więc raczej o pustości zjawisk, niż pustce. Ewentualnie, przestrzeni, w której wszystkie zjawiska to przemijające wiry energii. Taki pogląd jest bardzo zbieżny z fizyką operującej na odległościach około stałej Plancka.

_________________________________________________________________

"Pustka oznacza: niesubstancjalność, niepowstawanie, nieposiadanie własnej natury, niedualność. Jest tak, dlatego, że rzeczy same w sobie nie mają formy ani cech charakterystycznych; z tego powodu nie możemy o nich powiedzieć, że ani nie powstają, ani nie ulegają zniszczeniu. W istotnej naturze rzeczy nie ma niczego, co można by opisać za pomocą jakichkolwiek rozróżnień, dlatego nazywa się rzeczy niesubstancjalnymi."

Pustka to między innymi sposób postrzegania rzeczy i zdarzeń bez nadawania im znaczeń, bez tworzenia poglądów na ich temat. Pustka nie jest brakiem czegoś., Nasz świat jest określany jako pusty, choć nie możemy powiedzieć, że go nie ma. On jest, ale sposób, w jaki istnieje określa się słowami „Po prostu jest” i nic więcej. Urzeczywistnienie pustki to postrzeganie rzeczy po prostu takimi, jakie są, to stan, gdy nie pojawiają się myśli, opinie na temat rzeczy w rodzaju ładne nie ładne, podoba mi się lub nie, a dalej chcę nie chcę itp.

Rzeczy „Po prostu” są. Jednym słowem pustka oznacza brak istnienia „ja” .

_________________________________________________________________

 

3. nie slyszałem, by oświecenie w jakiejkolwiek tradycji przynosiło cierpienie i mutuację (WTF ??). Proszę, wskaż kto jest autorem takich opinii.

_________________________________________________________________

Dokładnie tak napisałem ? ,przecież nie o wszystkich przypadkach napiszą ,logiczne że aby miało być lepiej to zapowiedzią jest pogorszenie samopoczucia .

_________________________________________________________________

4. alez faktycznie można dojśc szybko do oświecenia. to zalezy od ściezki, kontaktu z mistrzem i od tego jak bardzo sie tego chce :D

_________________________________________________________________

Oczywiście tu masz rację .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok ... jakkolwiek

 

"Na poziomie

fizycznym następuje głęboka mutacja komórek w całym ciele, przynosi to fizyczne

cierpienie"

 

no ja nie mam tyle fantazji żeby takie rzeczy wymyślać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Na poziomie

fizycznym następuje głęboka mutacja komórek w całym ciele, przynosi to fizyczne

cierpienie"

 

no ja nie mam tyle fantazji żeby takie rzeczy wymyślać

 

No widzisz że czegoś nie doświadczyłeś osobiście ,to nie mów proszę ,że takie doświadczenia to fantazje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz że czegoś nie doświadczyłeś osobiście ,to nie mów proszę ,że takie doświadczenia to fantazje.

 

napisałem że nie miałbym fantazji to wymyslec, nie że to jest fantazja.

 

skoro ustaliliśmy że to napisałeś, proszę jeszcze raz byś wskazał mi

osobę bądź tradycję która tak twierdzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

napisałem że nie miałbym fantazji to wymyslec, nie że to jest fantazja.

 

skoro ustaliliśmy że to napisałeś, proszę jeszcze raz byś wskazał mi

osobę bądź tradycję która tak twierdzi.

 

Ja tak twierdzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sosnowiczanin... Zle robisz, ze probujesz narzucac swoje poglady Pitowi. Kazdy musi do tego sam dojsc, kazdy ma swoj poglad i swoje teorie...

Probujesz pokazac tutaj swoja madrosc, a o podstawowej i najwazniejszej regule zapomnialas/es.

Mistrzem zadnym tez nie jestes aby wskazywac drugiej osobie sciezke, ktora ty uznales/as za prawidlowa.

 

Nie bierz tego za atak, a raczej upomnienie. Moze nauczysz sie, ze kazdy sam sobie kreuje swoje wnetrze i kazdy sam dochodzi do swoich teorii, a narzucanie komus swoich wlasnych jest zalosne i aroganckie.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sosnowiczanin... Zle robisz, ze probujesz narzucac swoje poglady Pitowi. Kazdy musi do tego sam dojsc, kazdy ma swoj poglad i swoje teorie...

Probujesz pokazac tutaj swoja madrosc, a o podstawowej i najwazniejszej regule zapomnialas/es.

Mistrzem zadnym tez nie jestes aby wskazywac drugiej osobie sciezke, ktora ty uznales/as za prawidlowa.

 

Nie bierz tego za atak, a raczej upomnienie. Moze nauczysz sie, ze kazdy sam sobie kreuje swoje wnetrze i kazdy sam dochodzi do swoich teorii, a narzucanie komus swoich wlasnych jest zalosne i aroganckie.

 

Pozdrawiam.

 

pit napisał swoje, ja swoje. na szczęście jesli chodzi o np. pustkę to była tylko pomyłka w słowach.

 

oświecenie jest tak różnie traktowane, inaczej wg. różnych tradycji.

uważam że dobrze jest uściślić, które poglądy są własne, a które skąd i dlaczego. mieszanie poglądów w tej kwestii uważam za szkodliwe.

 

jesli pit zrozumiałeś moje posty jako atak, to wielkie sory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pit napisał swoje, ja swoje. na szczęście jesli chodzi o np. pustkę to była tylko pomyłka w słowach.

 

oświecenie jest tak różnie traktowane, inaczej wg. różnych tradycji.

uważam że dobrze jest uściślić, które poglądy są własne, a które skąd i dlaczego. mieszanie poglądów w tej kwestii uważam za szkodliwe.

 

jesli pit zrozumiałeś moje posty jako atak, to wielkie sory.

 

Poprostu umiesz prowokować ,ale z takimi ludżmi miałem do czynienia i jak teraz pomyślę o nich to jestem im wdzięczny ,za naukę którą od nich wyniosłem ,także sosnowiczanin ,proszę bardzo wszystko jest :_okok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta cała mutacja DNA. Transformacja.. popularne jest w New Age jak się nie mylę (nie jestem pewna), chociaż brzmi jak dobry film science-fiction myślę ze tkwi w tym sporo prawdy. Ludzie którzy przechodzą z trzeciego wymiaru (cokolwiek to znaczy) w czwarty muszą całkowicie zmienić się na każdej płaszczyźnie: fizycznej, psychicznej... Taka nagła zmiana pewnie zachodzi w cierpieniu psychicznym bólu emocjonalnym i fizycznym. w tempie ekspresowym trzeba zmierzyć se z karma, lekami, złymi nawykami, ego i w dodatku przygotować ciało.

 

 

link: BÓL I ZMIANY DNA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TakDrahma2 dobrze to ujęłaś .Szkoda że nie jest to takie znane jeszcze ogółowi ,wiele jest tam prawd o których mogę zaświadczyć.

To tylko moja teoria ,ale ludzkość przeważnie (część) znajduje się na 3 poziomie duchowym ,można to odnieść do 3 czakry ale będzie to uproszczenie ,chociaż czakra to także koło prawa (karmy) ,a przejście wzwyż w rozwoju duchowym (4 czakra) poziom serca ,wiąże się z wieloma zmianami ,których trzeba doświadczyć jak się człowiek chce " posuwać" w swoim rozwoju duchowym.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Wszystkim osobom zmęczonym życiem, znerwicowanym, cierpiącym na depresje szczególnie polecam medytacje. Dla wielu jest to często jedyna forma relaksu i przezwyciężenia stresu. Zaburzenia snu i układu pokarmowego to problemy, które można również zwalczyć za pomocą medytacji. Wystarczy tylko poznać kilka technik, które poprawią samopoczucie i złagodzą ból.

Gdzie można zapoznać się z tymi technikami? Polecam warszawską Fundację Fundament. Najbliższe warsztaty medytacji uzdrawiających odbędą się w dniach 29-30 maja 2010 roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ująłeś to nieżle ,lepiej bym tego nie ujął ,a co do Buddyzmu polecam filmik "Młody Budda " -Bernardo Beltolucziego -http://www.youtube.com/watch?v=n1gqlByOzhQ&feature=related

opowiada historię Siddharthy Gautamy od doświadczenia jako ascety poprzez kuszenie przez demona "Marę " (Chrystus przez diabła na pustyni ) do jego Oświecenia pod drzewem bodhi .

Edytowane przez Dharma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem że przejmuję wasze uczucia i myśli tzw. "empatia" i dlatego tak piszę nie mam czasu dziecino na ortografię

Ale jak się ma wielką empatię to powinno się właśnie starać jak najlepiej pisać w trosce o innych, a jak ktoś zwróci uwagę nie robić wielkich fochów :) Spacje stawiamy po przecinkach, a nie odwrotnie.

 

,lecz żeby rozwijać się psychicznie (czyt. duchowo) czego nie uczą ,chyba że w rzadkich przypadkach -np ezoteryka ,parapsychologia ,psychotronika tym się zajmuje i

Poza tym - ponieważ wymieniając rzeczy, które kształtują rozwój psychiczny wymieniłeś ezoterykę, parapsychologię i psychotronikę, pomijając zupełnie tradycyjnie pojmowane nauki, to muszę zaoponować, gdyż jest to dość jednostronne postrzeganie świata. Takie uwielbienie dla paranauk a niedocenianie roli wiedzy naukowej (a czasami wręcz pogarda) jest niestety częste w środowiskach ezoterycznych, a czasem nawet wręcz dochodzi do tego, że się przeciwstawia "oświeconą" ezoterykę z nieoświeconą nauką.

 

Nie dostrzega się oczywiście tego, że ezoteryka sama w sobie jest (bądź ma ambicję być) pewną nauką, która różni się od zwykłej nauki jedynie stopniem niezwykłości. Bo o ile tradycyjna nauka zajmuje się rzeczami bardziej przyziemnymi i bada je w przyziemny sposób(czytaj: badania, eksperymenty etc.), to ezoteryka zjawiskami bardziej niezwykłymi i bada je w niezwykły sposób(np. medytacje, podróże astralne etc.).

 

Jednak nie samą niezwykłością człowiek żyje i czasem warto się też zainteresować klasyczną psychologią, socjologią, biologią czy fizyką, po to, żeby nie być ograniczonym w swoich zapatrywaniach na świat. Człowiek, który postrzega świat jedynie w paranormalnych i ezoterycznych kategoriach, ma według mnie dość ograniczoną perspektywę myślenia.

 

I żeby nie było, że odchodzę od tematu - to cenię buddyzm właśnie za to, że nie można go tak łatwo zakwalifikować - można go nazwać religią, można filozofią, można powiedzieć, że buddyzm to system psychologiczny, a ktoś znowu może nazwać go nawet nauką (jeżeli rozumieć słowo "nauka" jako pewne badanie i dochodzenie do prawdy, to faktycznie w ten sposób można nazwać nauki Buddy, gdzie historyczny Budda był po prostu takim naukowcem, który badał naturę umysłu).

Edytowane przez LoonyMystic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym - ponieważ wymieniając rzeczy, które kształtują rozwój psychiczny wymieniłeś ezoterykę, parapsychologię i psychotronikę, pomijając zupełnie tradycyjnie pojmowane nauki, to muszę zaoponować, gdyż jest to dość jednostronne postrzeganie świata.
lecz żeby rozwijać się psychicznie (czyt. duchowo)

Pitowi chodziło raczej o rozwój czysto duchowy. Ciężko jest rozwinąć się duchowo ucząc się fizyki... nie mówię, że się nie da, lecz jak to napisał Pit, czysto rozwojem duchowy zajmują się dziedziny, które on wymienił. Myślę, że on wcale nie przeciwstawiał się tym naukom przyziemnym. Po prostu o nich nie wspomniał, bo nie dotyczyły tematu ; ) Z resztą spójrz na jego profil, sam jest przecież psychologiem. Wydaje mi się LoonyMystic, że znadinterpretowałeś post Pita, szukając dziury w całym. Co nie zmienia faktu, że się z tobą zgadzam ; ) Jednakże twoja wypowiedź raczej nie odnosi się to wypowiedzi Pita, bo miał na myśli trochę coś innego, niż Ty.

 

Dzięki Pit za ten film, obejrzałem go właśnie, bardzo ciekawy ;) W końcu poznałem o buddyzmie coś bardziej praktycznego niż teoretyczne artykułu na stronach internetowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się LoonyMystic, że znadinterpretowałeś post Pita, szukając dziury w całym.

raczej podciągnąłem go pod szersze zjawisko, gdyż fakt, że takie poglądy często są spotykane w środowiskach ezoterycznych, więc chciałbym wiedzieć z czego to wynika w zasadzie, taka wiara w dualności i podział świata na rzeczy duchowe i na rzeczy nieduchowe...

 

Ciężko jest rozwinąć się duchowo ucząc się fizyki..

To, że Ty nie umiesz to znaczy, że się nie da :P Fizyka to fascynująca dziedzina, próbująca dotrzeć do samego rdzenia rzeczywistości. A badając rzeczywistość, nieuchronnie poznajemy również własny umysł. W ogóle można by powiedzieć, że rzeczywistość w jakimś sensie jest odbiciem naszego umysłu (i vice versa). Jakoś to się przenika wszystko.

 

czysto rozwojem duchowy zajmują się dziedziny, które on wymienił.

Zdefiniuj słowo "duchowy" w takim razie. Bo jeśli nauka telekinezy czy stawianie wróżb są zaliczane do duchowości, a badanie natury rzeczywistości nie jest duchowe, to w sumie ja już nie wiem co to jest takiego :P

Edytowane przez LoonyMystic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

raczej podciągnąłem go pod szersze zjawisko, gdyż fakt, że takie poglądy często są spotykane w środowiskach ezoterycznych, więc chciałbym wiedzieć z czego to wynika w zasadzie, taka wiara w dualności i podział świata na rzeczy duchowe i na rzeczy nieduchowe...

 

 

To, że Ty nie umiesz to znaczy, że się nie da :P Fizyka to fascynująca dziedzina, próbująca dotrzeć do samego rdzenia rzeczywistości. A badając rzeczywistość, nieuchronnie poznajemy również własny umysł. W ogóle można by powiedzieć, że rzeczywistość w jakimś sensie jest odbiciem naszego umysłu (i vice versa). Jakoś to się przenika wszystko.

Zdefiniuj słowo "duchowy" w takim razie. Bo jeśli nauka telekinezy czy stawianie wróżb są zaliczane do duchowości, a badanie natury rzeczywistości nie jest duchowe, to w sumie ja już nie wiem co to jest takiego :P

 

 

Przeczytaj ty moje posty ,najlepiej ,(żartuję) ,pytasz się mnie o tak ludzkie sprawy a jogin ,mag,szaman,święty,kosmita,czy mistrz duchowy ,metafizyk itd. nazwij mnie jak chcesz,wiele słyszałem o sobie nie chce mi się powtarzać raz jeszcze tego samego ,a mój podpis to nie przypadek (BUDDA) ponieważ bycie Buddą to kwintesencja tego wszystkiego i nie jest łatwo osiągnąć stan Buddy zapewniam cię ,choć niektórym się wydaje że stan Buddy to nic wielkiego ,książę Sidhartha Gautama po oświeceniu został nazwany Buddą to Jogin który świetnie znał serca i umysły ludzi ,Sam Jezus brał ,przykład z jego nauk ,więc kolego zanim zaczniesz kogoś oceniać to najpierw się upewnij ,z czasem czy tak jest ,wielu tak myślało jak ty ,lecz potem życie udowodniło im że jest inaczej ,poczytaj moje blogi ,fizyka ,a co powiesz na metafizykę ,fizyka kwantowa -to dział który zajmuje się rozwojem duchowym ,gdzie kwant to najmniejsza porcia energii ,tak jak u człowieka chodzi o energię duchowa (psychiczną ) piszesz o trosce o innych ,chyba nie wiesz wogóle na czym troska o innych polega ,sam Jezus Chrystus ,który miał również ludzkie potrzeby i uczucia a także Boskie (nadludzkie ) jak ja ,jako jogin ,poczytaj mój art. w sygnaturze o jodze ,bo może wcale nie rozumiesz co to joga -j(y)oga to Boska nauka życia ,która ma wiele ścieżek a nie jak błędnie się sądzi ,jedną (hatha joga) a wibracja "OM" to Boska wibracja stworzona przez oświeconych mistrzów duchowych ,podczas medytacji (pierwotnie) i tak słowo zamieszkało między ludżmi i ukształtowało się z pokolenia na pokolenie w ludzkiej psychice tworząc przesądy i rozdwojenie jażni u niektórych ,gdzie część psychiki traktuje się jak oddzielną istotę ) (sam Jezus był joginem ) Bahti jogin kocha miłością tak nadludzką że każdy czyn,każda myśl ,każda intencja jest skierowana z myślą o Bogu ,gdzie dla ludżi kochających w zwykly sposób do miłości nie będzie to podobne i niepojęte dla logicznego rozumienia ,ponieważ jest coś takiego jak Boska Wola i intuicja (Mądrość Serca) i dlatego mistrzowie ZEN zadawali zagadki tzw. koany ,zagadka bez odpowiedzi która ma przełamać utarte tory myślenia te logiczne a pobudzić stronę intuicyjną ,która jest tzw. "Boskim Kierunkowskazem Życia" By człowiek mógł poznać bardziej swój świat wewnętrzny (umysłowy) nie mylić umysłu z mózgiem.

Jak oczywiście odwrotnością Miłości jest wielki nadludzki gniew (nie słyszałeś prawdziwego mojego gniewu ) i właśnie jezus widząc kupców przed świątynią wzioł bata i przepędził ich stamtąd klnąc jacy to faryzeusze .

Jak kocha dziecko mądry rodzić? czy tylko Rozpieszcza -Nie

A celowo nieraz piszę tak a raz tak bo jako mistrz duchowy ,chcę aby twoje logiczne myślenie zostało przełamane i rzebyś zamiast teoretycznie dowiedział się czym jest duchowość przebudził się duchowo i poczuł doświadczalnie czym rozwój duchowy jest i poczuł to na własnej skurze ,na sobie ,ponieważ jest wiele różnych charakterów więc każdy inaczej może rozumieć"rozwój duchowy".

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dusza z założenia jest to coś niematerialnego, czyli nie dającym się opisać przez nauki o materii...

To, że Ty nie umiesz to znaczy, że się nie da :P Fizyka to fascynująca dziedzina, próbująca dotrzeć do samego rdzenia rzeczywistości.

Tak wiem, przecież to napisałem ; ) Nie napisałem, że się nie da, ale że jest ciężko i wcale nie mówię że się nie da ;) Chodzi tylko o to, że fizyka zajmuje się przyziemnymi sprawami, namacalnymi, a dusza tą rzeczą nie jest.

a badanie natury rzeczywistości nie jest duchowe

Dusza nie jest z naszej rzeczywistości, gdyby była, to by się dało ją zmierzyć.

 

To trochę jak z 4 wymiarem przestrzennym. Wiemy, że poza naszymi trzema wymiarami przestrzennymi i jednym czasowym jest więcej wymiarów przestrzennych. Ale czy widzisz obiekty czterowymiarowe? Podobno Einstein umiał wyobrazić sobie 4 wymiarową kulę... Światło to fala, porusza się w próżni, bo to próżnia drga - 4 wymiar. Możemy zobaczyć rzuty obiektów czterowymiarowych na trójwymiarze, tak jak obiektów trójwymiarowych na dwuwymiarze, ale nie możemy zobaczyć obiektów czterowymiarowych, bo nie zostaliśmy tak biologicznie stworzeni. Nie mamy takiej możliwości, gdyby może ewolucja poszła trochę dalej, może byśmy dali radę zobaczyć, a nawet poruszać się w 4 wymiarach przestrzennych. Z duszą jest podobnie. W naszych trójwymiarach, w materii, jej nie zobaczymy. Możemy zobaczyć jak się porusza, czy robi inne rzeczy (to zależne od wiary), np. reinkarnacja czy co tam jeszcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mój podpis to nie przypadek (BUDDA) ponieważ bycie Buddą to kwintesencja tego wszystkiego i nie jest łatwo osiągnąć stan Buddy
A celowo nieraz piszę tak a raz tak bo jako mistrz duchowy

no cóż, według buddyzmu, każdy człowiek jest buddą (ma naturę buddy), więc tego Ci nie odbiorę - ale jak na mistrza duchowego to coś brakuje Ci elokwencji... i bystrości umysłu :P

 

A celowo nieraz piszę tak a raz tak, bo (...) chcę aby twoje logiczne myślenie zostało przełamane

a myślałeś wpierw o przełamaniu własnych schematów myślenia? Słyszałeś takie powiedzenie "prowadził ślepy kulawego"?

 

Dusza z założenia jest to coś niematerialnego, czyli nie dającym się opisać przez nauki o materii...

Ale w takim razie jest jedynie konceptem filozoficznym, teoretycznym konstruktem potencjalnie mającym szansę zaistnienia, a nie czymś realnie i faktycznie istniejącym w naszym świecie materialnym :)

 

Dusza nie jest z naszej rzeczywistości, gdyby była, to by się dało ją zmierzyć.

A więc... innymi słowy - nie istnieje? :P Z poza naszej rzeczywistości jest wiele rzeczy, np. różowe jednorożce. Czy to znaczy, że jednorożce istnieją?

 

Możemy zobaczyć rzuty obiektów czterowymiarowych na trójwymiarze, tak jak obiektów trójwymiarowych na dwuwymiarze, ale nie możemy zobaczyć obiektów czterowymiarowych, bo nie zostaliśmy tak biologicznie stworzeni.
Z duszą jest podobnie.

tu się nie zgodzę - przecież postrzeganie można poszerzać. Czy to za pomocą narkotyków, czy to przy pomocy medytacji czy innymi sposobami, jednak - nie powinniśmy być ograniczeni przez nasze pierwotne możliwości umysłowe w tych kwestiach. Albo np. nie jest tak samo prawdą, że np. ludzie umieją myśleć tylko racjonalnie, logicznie, a np. "pewne rzeczy wykraczają poza ludzkie pojmowanie". Myślę, że za pomocą takich rzeczy próbuje się często po prostu wyjaśnić wiarę w pewne dogmaty - "tak jest, nie wiemy dlaczego, ale tak jest, i w to trzeba wierzyć, bo to wielka tajemnica wiary"

Edytowane przez LoonyMystic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Iwanov

Czyżby wszyscy zapomnieli tu o postrzeganiu pozazmysłowym?Czytając post LonnyMystica przychodzi mi na myśl jaskinia Platona i cienie na ścianie.Jeżeli więc nie można poczuć czegoś zmysłami to oznacza,iż taka rzecz nie istnieje.

Co do tych narkotyków to one zapewniają złudzenia jedynie a nie rozszerzenie perspektywy,ale to zaskakujące,z jednej strony przykład różowego jednorożca,a z drugiej narkotyki.Wizja choćby fałszywa o ile możliwa do dotknięcia palcem zmysłów jest o wiele prawdziwsza,niż prawda niewidzialna.Kwestia wiary,którą poruszasz odniósł bym jedynie do paru religii monoteistycznych,a nie do ogółu rozwoju duchowego.Dla mnie dyskusja nie prowadząca do niczego,ponieważ po przebrnięciu przez sprzeczności i ludzkie perspektywy nadal nie wyodrębnimy właściwego czystego przekazu,zawsze będzie skażony jakąś filozofią,stereotypem bądź zwyczajnie skażony ludzkim postrzeganiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w takim razie jest jedynie konceptem filozoficznym, teoretycznym konstruktem potencjalnie mającym szansę zaistnienia, a nie czymś realnie i faktycznie istniejącym w naszym świecie materialnym :)

No... o to mi właśnie chodziło. Są jednak ludzie, którzy doświadczyli istnienia duszy, więc koncept i teoria zamieniły się w pewność i praktykę. Są ludzie, którzy doświadczyli nie istnienia duszy, koncept pozostał konceptem a teoria teorią.

A więc... innymi słowy - nie istnieje? :P Z poza naszej rzeczywistości jest wiele rzeczy, np. różowe jednorożce. Czy to znaczy, że jednorożce istnieją?

Jeżeli wierzysz, że istnieje, to jak najbardziej istnieje, a jeżeli nie, to jak najbardziej nie.

nazwać rzeczywiście można, ale to że ktoś tak kogoś nazywa nie oznacza, że ta osoba rzeczywiście tym kosmitą czy świętym jest ;]

Jeżeli ta osoba wierzy z całego serca, że tym kosmitą jest, dąży do tego żeby nim być, czuje w sobie, że jest kosmitą, to nim jest

 

Zgadzam się z Iwanovem, każdy ma swoją wizję. Jeżeli w nią wierzymy, to jest słuszna.

Czyżby wszyscy zapomnieli tu o postrzeganiu pozazmysłowym? Czytając post LonnyMystica przychodzi mi na myśl jaskinia Platona i cienie na ścianie.Jeżeli więc nie można poczuć czegoś zmysłami to oznacza,iż taka rzecz nie istnieje.

No właśnie ;)

 

Jedno wcale z drugiego nie musi wynikać, bo potencjalnie dusza może być rzeczywista i niezmierzalna obecnymi metodami fizycznymi.
dusza

«w religii i filozofii: niematerialny i nieśmiertelny pierwiastek w człowieku, ożywiający ciało i opuszczający je w chwili śmierci»

Dusza z założenia jest to coś nie z tego świata ;) Jeśli ktoś wierzy, że istnieje, to może poczuć jej oddziaływanie na nasz świat. Tak jak ci skrępowani ludzie w tej jaskini Platona widzieli cienie, które nie były prawdziwymi zjawiskami, lecz ich odbiciami, tak my możemy zobaczyć oddziaływanie duszy. Dzięki postrzeganiu pozazmysłowym, w przeciwieństwie do tamtych ludzi, możemy się rozejrzeć, wyjrzeć poza ten murek i zobaczyć źródła odbić. Tak według mnie to wygląda.

 

Powiem tak: swego czasu i ja próbowałem połączyć naukę i logikę z kwestią Boga i duszy. Wciskałem Go w różne teorie, bardzo lubiłem teorie Einsteina np. o czasie jako wielkiej ilości równoległych rzek. Całe dnie rozkminiałem jak logicznie to wszystko objąć, lecz cały czas napotykałem sprzeczności. I dobrze! Logicznie rozumując, nie można tego objąć w ramy tego świata, bo są to rzeczy nie z tego świata. To logiczne. To jest tak, że normalny licealista zna tylko operacje koniunkcji, alternatywy, implikacji i równoważności. Tak na prawdę, operacji tych jest trochę więcej, ale ten licealista tego nie wie albo/i ich nie zna. My jesteśmy takimi licealistami wszechświata. Znamy tylko nasze operacje logiczne. Gdzieś poza naszym liceum-światem są nowe, które pewnie by pozwoliły opisać duszę. Tak ja to widzę.

 

Swoją drogą, na początku ostatniego akapitu stwierdziłem, że nie da się logicznie opisać tych zjawisk metafizycznych. Kończąc moją wypowiedź, to właśnie zrobiłem ;)

 

edit:

Haha! Zarejestrowałem się dwa dni po sosnowiczaninie :D

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak się poczuje Murzynem i bardzo będę chciał nim być to skóra mi "zczernieje"? ;)

To jest trochę co innego. Np. mistrz duchowy to ktoś kim można się stać, a biały np. nie może stać się murzynem. Skóra może zczarnieć na wiele sposobów, a u czarnych ludzi nawet zbialeć, jednak nie tylko kolor skóry różni między sobą czarnych i białych. Np. czarni zwykle mają szersze nosy, bardziej rozbudowane stawy skokowe

Były rzeczy, które dawniej uważano z założenia za nie z tego świata, a obecnie są zbadane, zmierzone itd. Oczywiście nie oznacza to, że dusza jest fizyczna, zakłada jedynie, że taka możliwość istnieje ;)

Te rzeczy co dawniej były z założenia nie z tego świata, zdarzały się na zewnątrz człowieka, działy się niezależnie od niego, poza nim, były częścią jego otoczenia. Człowiek je zobaczył i założył, że są nie z tego świata. Dusza jest wewnątrz człowieka, człowiek najpierw ją nazwał i założył, że jest nie z tego świata a dopiero potem zobaczył :P

W sumie to co mówisz ma sens. Pewnie obaj mamy rację ;P Jednak proszę, żebyście mnie źle nie zrozumieli, wcale nie mówię, że zjawiska "duchowe" typu cuda, czy inne rzeczy, są "duchowe" tylko wtedy kiedy są nie wytłumaczalne i paranormalne. Uważam wręcz przeciwnie. Dajmy na to biblijne plagi Egiptu. Swego czasu oglądałem program o tym, że wiele kilometrów od Egiptu kiedyś był potężny wybuch wulkanu. Tak potężny, że pyły z tego wulkanu przemieszczały się na tysiące kilometrów i były tak gęste, że zasłaniały słońce. Jedną z plag była właśnie ciemność. Inna plagą była plaga szarańczy i żab. To również mogło być spowodowane tym pyłem z wulkanu, który zaburzył naturalne środowisko tych zwierząt, które szukały sposobu by przeżyć. Umieranie najstarszego syna spośród Egipcjan - jak wiemy Żydzi jedli koszernie, a Egipcjanie żywili się inaczej niż oni. Mogła to być jakaś zaraza w pożywieniu, nie wiem, może mieli wtedy tradycję, że najstarszy syn musi zjeść surowe mięso. W każdym razie jest logiczne wytłumaczenie tych zjawisk, ale są to zjawiska, które odbyły się tu, na Ziemi. Kiedy opowiedziałem o tym co obejrzałem paru osobom, mówiły coś w stylu 'no widzisz, to wcale nie były żadne cuda", a dla mnie to był właśnie dowód, że to były cuda. Niektórzy uważają, że cuda muszą być niewytłumaczalne, nie zgadzam się z tym.

Niektórzy filozofowie wychodzili z założenia, że skoro logika (tudzież Logika) jest przymiotem podstawowym Boga i jest odwieczna to wszystko da się przy jej pomocy opisać ;)
logika

2. «poprawne, rzeczowe myślenie, oparte na związkach przyczynowo-skutkowych»

Zacznę może od tego, czy istnieją rzeczy nielogiczne? Czasami ktoś powie coś głupiego i mówimy mu wtedy że jest nielogiczny. Ale może i w nie-logice jest jakaś logika? W końcu jeśli chcę powiedzieć coś nielogicznego, to muszę najpierw pomyśleć logicznie i powiedzieć coś, co się do tego nie zalicza, co jest przecież bardzo logiczne. Zacytowałeś tylko jedną część mojej wypowiedzi, potem dodałem, że właśnie logiką spróbowałem to wszystko opisać. Wynika to z tego, że po prostu nie znalazłem w języku polskim możliwości opisania tego co czułem, wyszło jak wyszło, ale na końcu przecież sprostowałem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się osobiście wydaję, iż rozwój duchowy to po prostu wzrastanie wibracji duszy. Zwiększanie jej świadomości, wyższej miłości, woli... wzrost duchowy. Energetycznie zbliżanie się coraz bardziej do energi Absolutu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...jeżeli Absolut ma jakąkolwiek energię :)

 

Co do tych narkotyków to one zapewniają złudzenia jedynie a nie rozszerzenie perspektywy,ale to zaskakujące,z jednej strony przykład różowego jednorożca,a z drugiej narkotyki.

Zależy od indywidualnego podejścia :) To tak jak z praktykami ezoterycznymi - jeden będzie latał po astralu i spotykał byty, a drugi uzna to za zwykłe sztuczki umysłu. Zresztą w sumie po ostrych praktykach ezoterycznych niektórzy ludzie też miewają halucynacje albo popadają w jakieś dziwne uzależnienia (czy nawet opętania wierząc księżom egzorcystom) więc chyba paradoksalnie może mieć to dużo wspólnego :)

 

o... o to mi właśnie chodziło. Są jednak ludzie, którzy doświadczyli istnienia duszy, więc koncept i teoria zamieniły się w pewność i praktykę.

Co nie znaczy, że dusza istnieje naprawdę, a jedynie to, że pewni ludzie tego doświadczyli (a czy doświadczenia duchowe katolików dowodzą istnienia Boga? :P) tu raczej logika się właśnie przydaje. Zresztą w sumie być może każdy ma swoją własną rzeczywistość i jeżeli tak, to ktoś może po prostu znaleźć się w takim tunelu rzeczywistości, który akurat umożliwia istnienie duszy. Prawda wciąż pozostaje subiektywna :)

 

Tak jak ci skrępowani ludzie w tej jaskini Platona widzieli cienie, które nie były prawdziwymi zjawiskami, lecz ich odbiciami, tak my możemy zobaczyć oddziaływanie duszy. Dzięki postrzeganiu pozazmysłowym, w przeciwieństwie do tamtych ludzi, możemy się rozejrzeć, wyjrzeć poza ten murek i zobaczyć źródła odbić. Tak według mnie to wygląda.

albo odwrotnie - to takie pojęcia jak "dusza", "Bóg", "życie wieczne" czy "świat astralny" mogą być tymi cieniami.

 

a ja tam nie wierzę w duszę, wierzę w Ducha i w Umysł, ale to nieco inne pojęcia. Duch to coś co jest wszystkim i niczym zarazem, nie da się go pojąć, ale można go zrozumieć (tylko, że w tej chwili piszę o swojej prywatnej wizji, więc nie częstujcie mnie jakimiś słownikowymi definicjami :P). Nie wiem, najbliżej pewnie tego co mam na myśli poprzez Ducha będą pojęcia tao czy buddyjskiej pustki.

 

Co do umysłu to dla mnie po prostu jest umysł, zarówno od strony materialistycznej (czyli mózg, neurony, w końcu dzięki temu myślimy, a więc to możemy nazwać umysłem), jak i metafizycznej. Chodzi o to, że w końcu i tak kiedyś umrzemy, więc te cały mózg i neurony i tak umrą, więc być może będziemy dalej istnieć już bez mózgu.

 

Tyle, że przymując właśnie jak piszesz - oddzielność materii i umysłu i przyjąć pogląd, że człowiek jest zbudowany zarówno z materialnego ciała jak i zawiera pierwiastek duchowy(duszę), to jeśli dobrze rozumiem to patrząc w ten sposób, to byśmy musieli przyjąć, że w momencie śmierci ciało umiera, a dusza ulatuje gdzieś tam do innego świata, prawda? To ja w takim razie na to inaczej patrzę - myślę, że jeżeli spojrzeć na świat z perspektywy umysłu to śmierć tak naprawdę nie istnieje. To iluzja tworzona przez umysł (a ten świat nawet nie musi być do końca prawdziwy, więc być może nawet materialnośc naszych ciał jest iluzją). I jeżeli uda nam się przejrzeć przez tę zasłonę iluzji to zobaczymy, że tak naprawdę świat jest bardziej złożony i prostszy zarazem.

 

Natomiast w duszę oddzielną od ciała nie chce mi się wierzyć, od kiedy poczytałem trochę o neuronach i działaniu mózgu :)

Edytowane przez LoonyMystic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

owszem. sęk w tym, że nie stajesz się mistrzem duchowym w momencie gdy sam się tak nazwiesz.

Wcale nie napisałem, że wystarczy się tak nazwać. Napisałem, że trzeba AŻ uwierzyć.

Jeśli jakieś rozumowanie nie przebiega zgodnie z prawami logiki to jest nielogiczne ;)

Kupa z rana jak śmietana - niby zdanie nie logiczne, nie odnosi się w jakimkolwiek sensie do sytuacji, wyrwane z kontekstu i jest nieprawdziwe, przynajmniej w większości sytuacji.

 

Poprzedzając to zdanie, zacytowałem wypowiedź o nie-logice, chcąc podać jakieś argumenty broniące mojego zdania, powiedziałem zdanie nielogiczne, aby pokazać jego logikę. Teraz to nieodnoszące się zdanie przyjęło stanowisko, w którym odnosi się do sytuacji, czyli nie jest wyrwane z kontekstu. Wymyślając je, kierowałem się nie-logiką - brakiem przyczyn i skutków, czyli tak naprawdę przyczyna i skutek były tu obecne bo kierowałem się tym, co będzie mieć ze sobą najmniej wspólnego, wykluczać się nawzajem. Skoro rozumowanie ma charakter przyczynowo-skutkowy, czy nie jest logiczne?

 

Pewnie ten spór i tak przegram ;P Ale patrząc z różnych stron, różne rzeczy mogą być logiczne... (I mówi to ktoś, kto jest na mat-fizie :F)

Co nie znaczy, że dusza istnieje naprawdę, a jedynie to, że pewni ludzie tego doświadczyli (a czy doświadczenia duchowe katolików dowodzą istnienia Boga? :P) tu raczej logika się właśnie przydaje. Zresztą w sumie być może każdy ma swoją własną rzeczywistość i jeżeli tak, to ktoś może po prostu znaleźć się w takim tunelu rzeczywistości, który akurat umożliwia istnienie duszy. Prawda wciąż pozostaje subiektywna :)

No jak najbardziej wcale to nie znaczy :) Nic w mojej wypowiedzi nie sugerowałem, dodałem nawet stwierdzenie "są ludzie którzy doświadczyli nie-istnienia duszy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mogę się udzielić w tematyce nie-logiki...

Dla mnie osobiście takie coś nie istnieje... Wszystko wokół kieruje się swoją logiką... Jedyne pytanie jakie możemy sobie zadać... To czy pojmujemy tą logikę... To dla mnie to samo co nie-myślenie... Jeżeli myślę, że nie-myślę... To wciąż myślę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak można doświadczyć 'rozpadu' duszy, skoro twierdzi się, że ona nie istnieje?

 

Chyba, że istniała do momentu 'rozpadu' a potem już czarna dziura? ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo prosto.

 

widzisz krzesło, siedzisz na nim.

 

ale przyjdzie jego czas, kiedy zbutowieje, korniki je zjedzą.

 

czy nadal będziesz widziała i siedziała na krześle ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli potwierdzasz, że ten 'rozpad' duszy następuje w momencie jej istnienia (bo jak może rozpaść się coś, czego nie ma?)

Natomiast kolega napisał, że 'są ludzie którzy doświadczyli nie-istnienia duszy". No ja w tym zdaniu nie widzę nawiązania do ewentualnego rozpadu, utraty czy czegokolwiek w tym rodzaju. Jasno postawiona jest teza o nie-bycie. Oczywiście zdanie nie jest rozwinięte, więc mogę tworzyć różne interpretacje dot. tego co poeta miał w istocie na myśli.

 

Bez względu na 'rozpad' czy jego brak - ta dusza wcześniej istniała. Więc teza o jej nie istnieniu jako takim w przypadku danego osobnika (że nigdy, w żadnym wypadku i w ogóle), zostaje obalona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poeta :D Chodziło mi o to, że są ludzie tak wierzący, że są przekonani, że mają duszę i są ludzie tak przekonani, że jej nie mają. Jeden drugiemu nic nie udowodni.

@up:

Może po prostu sosnowiczanin uznał moje słowa za tak niemądre, że napisał sarkastycznie o tym rozpadzie duszy :P

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Iwanov

Ślepemu też nie udowodnisz,że ten kwiatek jest żółty,a doniczka czerwona,ślepy nie zobaczy jak wygląda księżyc,nie zobaczy nieba nocą.

Wielu było przekonanych,że ziemia jest płaska i raczej wtedy nikt im tego udowodnić nie potrafił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poeta :D Chodziło mi o to, że są ludzie tak wierzący, że są przekonani, że mają duszę i są ludzie tak przekonani, że jej nie mają. Jeden drugiemu nic nie udowodni.

 

Przekonanie a doświadczenie to dwa różne 'zjawiska'.

Zdaję sobie sprawę z potęgi umysłu. Człowiek potrafi wmówić sobie dosłownie wszystko. Nie znaczy jednak, że jeśli sobie coś wmówi, to tego doświadczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Wszystko jest ważne. Zarówno doświadczanie jak i sceptycyzm w stosunku do tych naszych doświadczeń. Nie lubię np. osób, które coś tam przeżyły a potem uparcie twierdzą, że to musi być prawda bo oni to "przeżyli". Poza tym: czym jest doświadczanie? Przecież tak naprawdę codziennie doświadczamy masę różnych rzeczy. Np. pada deszcz - doświadczamy deszczu. Świeci słońce - doświadczamy ciepła. Więc w sumie doświadczanie nie jest niczym niezwykłym - wręcz przeciwnie - jest czymś codziennym, dostępnym każdemu człowiekowi.

 

Jednak trzeba też pamiętać, że różni ludzie mogą mieć różne doświadczenia i sposoby odczuwania (np. jedna osoba nie lubi lodów truskawkowych, druga uwielbia), więc też np. mówiąc o doświadczeniu trzeba mieć na względzie różnice w indywidualnym postrzeganiu i nadawaniu wartości własnym doświadczeniom przez poszczególne osoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...