Skocz do zawartości

czy los/karma to nasza podświadomość?


Gość stagnacja

Rekomendowane odpowiedzi

Gość stagnacja

jeśli nasz los jest kreacją naszej podświadomości to w takim razie dlaczego urodziliśmy się w danej konkretnej rodzinie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu - jeśli brać pod uwagę kwestię urodzenia w danej rodzinie, potrzeba by w takim wypadku brać pod uwagę możliwość reinkarnacji - i co z tym związane, przeniesienie karmicznych tendencji (przynajmniej tych silnych) na kolejne życie. W takim ujęciu, poza podświadomością na to wcielenie (która konstruuje się w pierwszych latach życia w największym stopniu) są pewne względnie permanentne aspekty "duszy" nazwijmy to, które działają podobnie jak podświadomość - dążenia do zrealizowania, doświadczenia pewnych rzeczy (i podobnie jak podświadomie, bez względu na to czy wywołają one cierpienie, czy nie). Dlatego wybierane jest życie i taka rodzina, która najbardziej sprzyja zrealizowaniu się tych rzeczy. Czasem taką rzeczą, może być jakiś kształt relacji z członkiem rodziny (bądź nią całą) uwarunkowany karmą z poprzedniego życia, w którym się znaliśmy z tą osobą i w którym powstało uwarunkowanie (pragnienie/awersja związana z tą osobą, bądź znaczenie jakie jej przypisano wcześniej). Z rodziną może być powiązanie karmiczne (znaliśmy ich wcześniej) albo po prostu członkowie rodziny mają odpowiednie cechy, które pozwalają kształtować się osobowości i życiu w sposób, który jest ukierunkowany przez dominujące intencje, pragnienia przed samym wcieleniem (na poziomie "duszy" czy jej części).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
Dlatego wybierane jest życie i taka rodzina, która najbardziej sprzyja zrealizowaniu się tych rzeczy.
To idealnie pasowałoby do faktu, że z punktu widzenia numerologii dość często tworzymy z naszymi rodzicami relacje karmiczne, które mają nasz czegoś nauczyć, dać nam się "zrealizować".

 

Polecam przeczytanie "Życie sprzed życia" autorstwa Jim B. Tucker.

Mówi się, że dusza dziecka przed narodzinami wybiera sobie konkretny cel i miejsce (= rodziców).

Edytowane przez björn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli nasz los jest kreacją naszej podświadomości to w takim razie dlaczego urodziliśmy się w danej konkretnej rodzinie?

Stagnacjo mówi się, że sami sobie wybraliśmy to miejsce a nie inne. Jeszcze nawet przed poczęciem ;)

W takim ujęciu, poza podświadomością na to wcielenie są pewne względnie permanentne aspekty "duszy", które działają podobnie jak podświadomość - dążenia do zrealizowania, doświadczenia pewnych rzeczy (i podobnie jak podświadomie, bez względu na to czy wywołają one cierpienie, czy nie). Dlatego wybierane jest życie i taka rodzina, która najbardziej sprzyja zrealizowaniu się tych rzeczy.

No tutaj się zgodzę i podpisze pod tym z małym ‘ale’. To bardzo często dzieje się w obrębie ‘jednej rodziny’. Nie przeskoczymy nagle z rodziny powiedzmy ubogich wieśniaków i następne wcielenie rodzina królewska. Niestety – tutaj działa zasada podobna jak w życiu – małymi krokami do celu.

Ja to zauważyłam na podstawie astrologii akurat. Na zajęcia, na które zaczęłam uczęszczać, prowadząca opowiadała nam, ze udało jej się kiedyś dokopać z jedną z ‘uczennic’ do dat i godzin urodzenia niektórych członków rodziny do chyba 12 pokolenia wstecz (rodzina silnie związana z ezoteryką więc rzeczy typu daty-godziny narodzin spisywali bardzo skrupulatnie). I widać było pewne powiązania. Tym bardziej gdy zgłębiono się w historię rodziny – waśnie i spory – wszystko było dokładnie pokazane i ładnie można było na tej podstawie wywnioskować, kto z kim w kolejnym wcieleniu będzie miał to i owo do przerobienia i byli oni w stanie pokazać kto musi to i owo odpracować.

Widać też było hmmm ‘kto był kim w poprzednim wcieleniu’. OK – zdarzało się, ze ‘wskazówki’ się w pewnym momencie urywały i dana ‘dusza’ nie kontynuowała bytu w tej rodzinie a to w momencie, gdy karma (nazwijmy to) ‘rodowa’ została odrobiona. I tutaj można skłaniać się do stwierdzenia, że dusza przeszła dalej – do innej, lepszej, bogatszej, bardziej ezo rodziny.

Dalej – po owym drzewku genealogicznym widać było jak jedna z ‘osób’ z żywotu na żywot pięła się w górę, stawała lepszą (tutaj akurat chodziło stricte o bogactwo).

 

I to tak tyle w sumie ode mnie :)

 

Powyższy tekst są to moje opinie / doświadczenia / przemyślenia i nikt nie ma obowiązku się z nimi zgadzać :) chętnie podyskutuję dalej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy niby karma jest tym samym co podswiadomosc? :D

Podświadomie kierujemy swoją duszę na taki tor, by wypełnić /odrobić karmę :>?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nadal nie czyni jej tym samym.

 

Karma mozna sprowadzic do fizycznego prawa przyczyny i skutku. Mozna sie bawic w twierdzenia ze owe przyczyny moga byc duchowe, zostaje to jednak w kwesti wiary badz jej braku.

Mozna tez zaobserwowac, ze wiele naszych problemow wynika z traum (przyczyna-skutek), ale one tam sobie siedza, a nie sa tym samym co podswiadomosc ;D

 

Wiec ponawiam pytanie. Od kiedy niby karma i podswiadomosc, to to samo? :D

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trida

W gruncie rzeczy tak, ale są osoby, które wcześniej doświadczyły bogactwa (lub innych rzeczy) a później z różnych względów zaczęły się względem tego ograniczać lub to odrzucać. I wtedy mogą się zdarzać takie przeskoki, choć jeśli jest np. poczucie winy za bogactwo, czy korzystanie z życia, to taki przeskok (z biedy do bogactwa) bywa bolesny. Z takimi intencjami można się nawet wcielić w rodzinie bogatej czy królewskiej, ale żywot w niej może być daleki od królewskiego, a nawet może być użyty do tego, żeby jeszcze bardziej się zniechęcić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witku - zdecydowanie racja, jednak dużo zależy od chęci i charakteru drugiej osoby.

Toć nie wszystko jest wyznaczane przez planety, karmę, podświadomość itd.

Wyjątki potwierdzają regułę etc ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość stagnacja
Od kiedy niby karma jest tym samym co podswiadomosc? :D

a słyszałam już takie wersje że karma nie istnieje - jest dla tych, którzy w nią wierzą, a tak naprawde cały nasz los kreujemy my sami potęgą umysłu :)

 

członkowie rodziny mają odpowiednie cechy, które pozwalają kształtować się osobowości i życiu w sposób, który jest ukierunkowany przez dominujące intencje, pragnienia przed samym wcieleniem (na poziomie "duszy" czy jej części).

no właśnie dusza może mieć jakieś pragnienia przed narodzeniem, które są uwarunkowane poprzednim życiem ale po narodzinach się okazuje ,że te pragnienia w samej duszy się prawie od początku życia dezaktualizują tylko że mamy ogromny problem bo dusza sobie wybrała pod wpływem emocji(?) te a nie inne pragnienia na teraźniejsze życie ale później z biegiem lat po prostu inaczej już czuje i chciałaby się pozbyć swoich pragnień z przeszłości więc sama sobie winna ale ten wybór pochodził z braku świadomości no bo może osoba umarła w poprzednim życiu w momencie bardzo emocjonalnym, w którym sobie zakodowała takie rzeczy jako pragnienia, których teraz nie chce spełnić a życie idzie tym torem, że wymaga spełnienia dawnych pragnień i człowiek sie czuje jakby był w więzieniu własnych pragnień, których już tak naprawde realnie nie ma bo ich nie czuje i nie chce ale ich echo dalej pozostało więc człowiek ma poczucie ogromnego obciążenia bo obecne aktualne pragnienia i intencje kompletnie nie wiążą się z tym zaszłymi już dawniej i jest kłopot....

 

ja od wczesnego dzieciństwa czułam zawsze, że z moimi krewnymi łączą mnie tylko i wyłącznie wady - mamy wszyscy identyczne wady i czułam też od początku, że urodziłam się z taką intencją żeby dosłownie wszystko w sobie zmienić - całą osobowość i wygląd tzn nie tak radykalnie , że np płeć ale po prostu siebie całą i wszystkie swoje wady, które mi bardzo ciążyły i które mi też przeszkadzają w krewnych bo w nich widze siebie ale tą najgorszą z możliwych wersji mnie bo zalety mamy wszyscy zupełnie różne, które się całkowicie ze sobą nie łączą i sie nawet nie dopełniają bo cele życiowe też mamy skrajnie różne i mam wrażenie, że gdyby tylko te wady znikły to stalibyśmy się całkowicie obcymi ludźmi, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego i nie czują ze sobą żadnej więzi... więc na pewno można stwierdzić, że ściągneła mnie do nich negatywna karma :(

Edytowane przez stagnacja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jest dużo sprzecznych pragnień, to się potrafi zrobić niezły miszmasz.

 

Karma mogła być negatywna, ale dalej jest to co z tym zrobisz :) i jeśli wyciągasz te wnioski i przeskakujesz uzależnienie, uwarunkowanie, to wtedy masz już karmę pozytywną bądź neutralną :) Tak jak w życiu - nawet jeśli oni sami no nie są owocem ani źródłem rozwoju (u mnie większość rodziny w zasadzie też), to to jak z tego co wiesz skorzystasz i co widzisz w nich, może stać się dla Ciebie narzędziem rozwoju. Więc, będąc jakimi są stają się dźwignią gdy zmieniła się perspektywa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a słyszałam już takie wersje że karma nie istnieje - jest dla tych, którzy w nią wierzą, a tak naprawde cały nasz los kreujemy my sami potęgą umysłu :)

 

Przyczyna- skutek niewatpliwie istnieje, dlatego mozna takie cos wykorzystac do tworzenia swojej "rzeczywistosci", aspekt duchowy takich praw to już kwestia indywidualna. Jednakże na nasz "los" wpływa zbyt wiele czynników żeby powiedzieć w tej kwestii coś sensownego. Karma w wydaniu religijnym nie istnieje. Już na pewno nie istnieje na zasadzie, że dobro i zło wraca. Niestety świat nie jest tak prosty w budowie. Owe pojęcie karmy, to bardziej element mapy niż rzeczywistość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trido, dziękuję Ci za to co napisałaś, jakiś czas temu postanowiłam że zabiorę za tworzenie drzewa genealogicznego, głownie po to by uzdrowić relacje rodzinne,poznac karme rodowa ale nie tylko. U mnie wszyscy mają trudne charaktery, kłótnie, waśnie sa na porządku dziennym, podejrzewam że w mojej rodzinie inkarnowali sami wrogowie ;) Podejrzewam ze bede miala trudności bo zmarł mój dziadek i nie zdążyłam dokończyć z nim rozmowy o naszych przodkach, a poza nim raczej nikt mi nie pomoże.

 

Zbadałam wibracje związków w rodzinie - z mamą mam wibr karmiczną 7,mama z tatą ma wibr karmiczną 9, siostra z tatą ma wibr 6 miłości, rodziny, tata ze swoim ojcem ma wibr 9. Niby w rodzinie każda relacja jest karmiczna ale podane są ponoć dosc trudna karma.

 

Jestem numerologiczną 4 i "wybrałam" sobie rodzinę, która finansowo ma pod górkę i ciągle kombinuje żeby przetwać ale średnio to wychodzi, ta 4 wydaje mi się strasznie ciężka prynajmniej dla mnie bo ja jestem bardziej zainteresowana życoem zewnętrznym, miłością i partnerstwem niz pieniedzmi, sa mi raczej potrzebne z koniecznosci i zeby czuc sie niezależna. Chyba mam w sobie dużo sprzecznych wibracji i stad moje konfliky wewnetrzne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość stagnacja
Jak jest dużo sprzecznych pragnień, to się potrafi zrobić niezły miszmasz.

w takim razie skąd w człowieku się biorą takie sprzeczne pragnienia bądź wibracje i dlaczego nie jest spójny w środku ze swoim wnętrzem?

 

czy to dlatego, że nasze ego koliduje z głosem serca? a u niektórych ego bywa silniejsze niż serce u innych odwrotnie i stąd jedni są spójni ze sobą i czują, że mają od początku życie takie jakie jest zgodne z ich wolą bo wolna wola czyli duch czyli serce u nich zwyciężyły i zdominowały poprzednie wcielenia a drudzy mają życie zaplanowane wcześniej przez ego, które po urodzeniu już jest nieaktualne bo mamy nowe ego a co za tym idzie nowe pragnienia więc odrzucają pragnienia serca czyli np podążanie drogą rozwoju osobistego i sie robi miszmasz?

 

czyli można powiedzieć, że ci którzy mają ciężkie życie od urodzenia (ciężkie karmiczne toksyczne relacje) to są po prostu egoiści tylko nie są tego świadomi...?

Edytowane przez stagnacja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w takim razie skąd w człowieku się biorą takie sprzeczne pragnienia bądź wibracje i dlaczego nie jest spójny w środku ze swoim wnętrzem?

 

Można powiedzieć tak - w "duszy" przed wcieleniem znajduje się pewien zestaw potencjałów, przeszłych doświadczeń, które w jakimś sposób warunkują kolejne życie. W trakcie tego życia, pojawiają się nowe doświadczenia - zarówno takie które zostały uwarunkowane, jak i takie które były niespodziewane, z którymi np. nie potrafi sobie poradzić. Te ostatnie zazwyczaj wywołują albo traumy, albo uzależnienia. To czy człowiek w trakcie życia nabiera kolejnych pragnień, przywiązań, traum, zależne jest od jego świadomości. Im mniej jest ona uwarunkowana z zewnątrz, im bardziej osoba jest świadoma i przebywa w "tu i teraz", tym bardziej świadomie decyduje o tym, jak wpłynie na nią jej doświadczenie - w związku z czym, może nie tworzyć kolejnych zależności. Jak ma się to do "zerowania" przy każdym nowym życiu? To co człowiek sobie raz uświadomi, zostaje w nim na zawsze, dlatego łatwo jest w kolejnym życiu odnowić to, co już wcześniej się zrozumiało lub umiało. Wyjątkiem są jedynie takie sytuacje, gdy długo żyło się w sprzeczności z tym co się zrozumiało/uświadomiło lub gdy ma się traumatyczne skojarzenia związane z tym. Wtedy potrzeba to odkręcić zanim talent czy świadomość się z powrotem przebije.

Im świadomość bardziej zawężona i uwarunkowana zewnętrznie, tym częściej mogą się pojawiać nowe pragnienia -a jako że podchodzi się do nich z nikłą świadomością - to są one powierzchowne czasem, jakkolwiek mogą być silne. Wtedy pojawiają się konflikty na gruncie różnych pragnień. Nowe pragnienia nie biorą się znikąd - są albo uwarunkowane w przeszłości, albo związane z tym jak odbieramy to co się dzieje teraz.

 

Ciężkie otoczenie zdarza się w kilku przypadkach i wiele mówią reakcje na to otoczenie. Może to być np. przyzwyczajenie do przebywania wśród takich osób, można być taką osobą jak one albo też - można mieć negatywne nastawienie do samego siebie (lub np. życia, bliskości, relacji z innymi). Powody i przyczyny mogą być różne.

 

Jeśli chodzi o ego a głos serca - ja nie utożsamiam duszy z głosem serca, ona sama się uczy, więc może popełniać błędy i przyjmować swoje doświadczenia poprzez ego, czy w postaci ego (może z dziecinną niewinnością, nieświadomością, przyjąć coś za rzeczywistość, nawet jeśli skutkiem tego będzie cierpienie i nie zdawać sobie przez długi czas sprawy o co chodzi). Jakkolwiek człowiek który uczy się swojego serca i słuchania go i rozwija jednocześnie świadomość, sprawia że ego zanika, również na poziomie doświadczenia duszy - jako że dusza jest częścią człowieka, albo jak ktoś woli, człowiek jest częścią duszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podświadomość i los to dwie całkiem rozdzielne sprawy.

Los rozumiem jako kierunek nadawany danej istocie przez karmę zbiorową, społeczną, karmę otoczenia.

Nie jest on ani dobry ani zły, jest taki jak wynika z wektorów przyczynowych kształtujących skutki. Wektory te są uruchamiane przez ludzi, zwierzęta, planetę i wszechświat. Oczywiście wektor przyczynowo skutkowy, uruchamiany przez samego siebie jest najsilniejszy - dlatego mówimy, że możemy działać zgodnie z wolną wolą, a nie jesteśmy bezwolnymi listkami na wietrze.

Los nie jest obowiązkowy i zdeterminowany, można się z niego wywinąć, jeśli wie się na czym on polega, skąd wynika i jak działa.

Klasycznym przykładem uciekania od losu niech będzie życie Jana Twardowskiego, czarnoksiężnika z Krakowa.

 

Intuicja, instynkty i podświadomość pomagają bez udziału świadomości kierować się w stronę losu, lub przeciwnie - losu unikać.

To nasze własne cechy naszej istoty, zbudowane z naszych doświadczeń z poprzedniego życia, w poprzednich latach, wcieleniach itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w jaki sposób można zmienić karmę w związku? Czy można obejść bolesne przepracowywanie jej i sprawić by się "rozpłyneła" ? Słyszałam ze sa takie możliwosci ale zaddnych szczegolow ni e znam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blisko zawsze jest potrzebna konfrontacja - ze swoimi emocjami, zwłaszcza gdy emocje się powtarzają w kolejnych relacjach lub gdy są silne. Ale "bolesność" w procesie terapeutycznym, uzdrawiania siebie nie musi być równa bolesności polegającej na tym że np. partner odrzuca czy że czuje się zostawionym z problemem sama sobie. Emocje są te same, ale jest ta różnica, że konfrontuje się z nimi w atmosferze wsparcia. To pojawia się przy rozwijaniu pozytywnego uczucia i nastawienia wobec siebie lub/i przy wsparciu osoby która wierzy w nas i akceptuje nasze uczucia lub potrafi nas prowadzić.

Tak to wygląda gdy samemu to się uzdrawia (a druga strona nie chce czy jest poza zasięgiem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie właśnie byłoby to oczyszczanie jednostronne. Próbowałąm różnych rzeczy, modliwy ozyszczającej karmę ale za każdym razem gdy ją czytałam dochodziło do tragicznych niemal wydarzeń a w dodatku nagle wychodziły na jaw nieprzyjemne sprawy z naszego zwiazku. Wnioskuje, wiec, ze modlitwa działała ale oczyszczała karmę w najmniej przyjemny sposób i w dosc duzym przyspieszeniu. Próbowałam różnych rzeczy i myślę,że jest lepiej ale raz na jakiś czas wszystko powraca ze zdwojoną siłą (awantury wypominania).

W sumie ten związek od początku był trudny, z perspektywy czasu widze ze wiele za nami ale nie wiem jak ostatecznie go oczyscic by przeszłość nie powracała. Chciałabym zebysmy w tym zwiazku mogli się skupić na terazniejszosci, bo partner na poczatku był złym prorokiem tego co wydarzy sie w tym zwiazku w przyszłosci, a kiedy już w ten sposob do tego doprowadził, cały czas trzyma się przeszłosci i zadrecza mnie, cały czas trwania zwiazku zadrecza mnie albo o przeszlosc albo o przyszlosc, nigdy nie zylismy tu i teraz. Męczy mnie to i zabiera energię. Chciałabympozostac w tym zwiazku ale oczyscic go jak się da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj kierunku "Zasługuję na to by żyć teraźniejszoscią w związku", uwzględniając że tym czego teraźniejszość wymaga to - konfrontacja, skonfrontowanie się. Tak naprawdę, jeśli lawirowanie jest między przeszłością, przyszłością, a nie teraz, to tym co się nie pojawia jest konfrontacja. Konfrontacja ze sobą, z intencjami partnera, z teraźniejszością i prawdami konfrontowania się z nią - nie ma ucieczki, nie ma uciekania w przyszłość albo w przeszłość, jest postawienie tego, swoich uczuć, zamiarów, oczekiwań przed sobą, uznanie tego za ważne, za ważniejsze i nie cierpiące zwłoki wobec jakiejś przyszłości i przeszłości o które nie chodzi w związku, i jasny obraz siebie, swoich uczuć i partnera - bez kombinacji i ucieczki :) Wtedy przychodzi odświeżenie, świadomość siebie i tego co się chce. A to już rozpuszcza karmę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, spróbuję afirmacji. A co z wizualizacją? Próbuję przywołać w sobie to uczucie, kiedy czułam się w tym związku szczęśliwa, wolna (partner jest bardzo kontrolujący) i tym podobne pozytywne uczucia ktore kiedys mi towarzyszyly, czy to też pomoże rozpuścić karmę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
Gość stagnacja
A w jaki sposób można zmienić karmę w związku? Czy można obejść bolesne przepracowywanie jej i sprawić by się "rozpłyneła" ?

ja myśle z perspektywy czasu, odnośnie mojej karmy np z krewnymi to po porstu los tak długo będzie kierował nas na siebie i będzie ściśle splatał nasze życia razem ze sobą bez możliwości "ucieczki" aż to JA (ponieważ ja odczuwam to jako problem i czuje sie jak w więzieniu nie oni) stanę się obojętna wobec tego i najzwyczajniej w świecie mi się to znudzi - więc to jest tak, że dopóki nie poczujemy wewnętrznie ,że nam się to co przerabiamy z daną osobą znudzi doputy nie odzyskamy spokoju i nawet jak odejdziemy od partnera ,który nas rani zjawi sie kolejny na tej samej zasadzie działający związek i tak w kółko aż do znudzenia i podobnie jest z osobami permanentnie samotnymi usilnie starającymi się znaleźć tą drugą połowę... więc im szybciej Ci się to wszystko co sie powtarza cały czas w Waszym związku znudzi i nie będziesz już miała do tego stosunku emocjonalnego tym prędzej obejdziesz tą karmę i sie wyzwolisz a okoliczności się do tego same szybko dostosują i staniesz się wolna i niezależna

Edytowane przez stagnacja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
Gość stagnacja

dochodze do wniosku, że karma to po prostu ODPOWIEDZIALNOSC ,tzn jeśli sie wykona swoje obowiazki to dostaje sie od zycia wiecej np ludzie sa nam bardziej przychylni, wiecej nam wybacza i mozna nawet kierowac sie zawiscia do ludzi i w relacjach z innymi nie postepowac uczciwie a i tak dostanie sie od zycia wiecej niz ktos kto nie wykonal swoich obowiazkow bo wtedy sie rodza u tego kogos wyrzuty sumienia i to z czasem staje sie ogromnym ciezarem, ktory wszystko blokuje i utrudnia wiec w koncu i tak doprowadza to do splaty dlugow i przejecia odpowiedzialnosci- tak to wszystko jest skonstruowane

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karma jest prawem przyczyny i skutku o którego nie da się uciec. Niektórzy twierdzą, że to prawo nadrzędne, inni, że ponad tym prawem karmy istnieje prawo łaski (np. modlitwa do istot światła z jakiejś z tradycji religijnych o "umorzenie" karmy w danym zakresie). Karma działa na poziomie astralnym. W trakcie, gdy dusza przygotowuje się do kolejnej inkarnacji, "przykleja się" ona do tej istoty w trakcie tworzenia jej nowego ciała astralnego na daną inkarnację (karma działa w ciele astralnym, gdyż jest to poziom astralny, to poziom pragnień, emocji, marzeń, pożądań, celów etc, a także działań wynikających z w/w pobudek, czyli to, czego dotyczy karma), po śmierci karma ponownie "odczepia się" od istoty podczas umierania jej ciała astralnego (gdy przechodzi ona do przestrzeni mentalnej, a następnie przyczynowej, czyli "na drugą stronę").

W trakcie planowanej, nowej inkarnacji istota/dusza/whatever you call it - dokładnie planuje swoje przyszłe wcielenie, rodzinę, płeć, czas inkarnacji, cechy fizyczne, psychiczne, charakter, środowisko etc. W trakcie tego planowania jest uwzględniana dotychczasowa karma zgromadzona przez duszę i to, jaką jej ilość i po co - dusza chce "wypalić" w danej inkarnacji. Jeżeli dusza chce sobie trochę "poluzować" i przeżyć lżejsze życie - wtedy nie wybiera dużo negatywnej karmy do przepracowania, natomiast bierze z "puli" więcej z tej pozytywnej. W przypadku, gdy dusza wybiera sobie bardziej ambitne cele (np. szybki wzrost, oświecenie, odpracowanie silnych karmicznych długów, czyli zadośćuczynienie innej istocie, chęć osiągnięcia jakiegoś bardziej szczytnego celu w danej inkarnacji etc), wtedy wybierze sobie trudniejsze warunki życia i los do "przepracowania" tej negatywnej karmy. "Przyklejona" karma w ciele astralnym jest ciągle i oczywiście przejawia się jako podświadomość, choć nie tylko, gdyż karma może przejawiać się na każdym poziomie: fizycznym (choroby, kalectwa, albo odwrotnie: ponadnaturalne cechy fizyczne, piękno fizyczne brzydota etc), emocjonalnym (zrównoważona osoba lub odwrotnie - problemy emocjonalne, psychiczne), umysłowym (wysokie IQ, mądrość, albo odwrotnie, nieporadność życiowa, zależność etc), majątkowym, stanem posiadania dóbr fizycznych (bogactwo, bieda), społecznym, środowiskowym i możliwym każdym innym (społeczność, ludzie, popularność, władza, miłość, dobro, zło, dobre doświadczenia, złe doświadczenia).

Teoretycznie karma, to nie kara, jednak z naszego ziemskiego umysłu często może się nią wydawać. Osobiście myślę, że jednak jest to rodzaj kary, a przynajmniej z pewnością dla naszego ego tak jest.

Myślę, że odpracowując jakąś lekcję dokonuje się spłata długu karmicznego, czy też wypalenie karmy i w takiej sytuacji życie danego człowieka może ulec znacznej zmianie, mogą zmienić się okoliczności, a osobiście wydaje mi się, że w przypadku osoby, która doznaje dużo cierpienia w życiu (np. kalekiej, czyli bardzo ciężka negatywna karma) osoba taka przy jej spłacie/wypaleniu tej negatywnej karmy, która powodowała dany stan, może szybciej zakończyć życie (niż było to pierwotnie zaplanowane), a tym samym szybciej zakończyć swoje cierpienie.

 

W hinduiźmie fajnie jest powiedziane, iż Bóg jest absolutnym źródłem i posiada w doskonałości sześć cech: mądrość, zamożność, siła, sława, piękno i wyrzeczenie (trochę inaczej rozumiane, niż przychodzi na myśl). I każdy człowiek na Ziemi posiada 6 tych cech w takiej ilości i jakości w zależności od tego, jaką karmę posiada.

 

Tak ja to widzę.

Edytowane przez arkenas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...