Skocz do zawartości

ciemne postacie przy łóżku


amok

Rekomendowane odpowiedzi

Nie potrafię sobie z tym poradzić. Miesiąc temu powiesiła się moja bratanica, 15lat. Jej śmierć bardzo przeżyłam. Dużo o niej rozmyślałam i często płakałam. Stało się to nagle bez żadnych objawów, zapowiedzi, że coś jest nie tak. Nie ma żadnych dowodów na to, że chciała to zrobić i że ktoś jej w tym pomógł. W pamiętnikach plany na przyszłość. Nie wykryto żadnych narkotyków, alkoholu, ciąży, nic- wyniki dopiero dzisiaj są. Wyszła uśmiechnięta. W sobotę rano dostałam tel. od brata, że Gosia się powiesiła(powiesiła się po 8wieczorem), dwie godziny później dostałam tel. od teściowej, że męża dziadek nie żyje (dostał zawału o po 8rano). Jak byłam przy dziadka trumnie czułam ogromny spokój. Przestałam płakać i czułam jakby jego szczęście.

Pierwszej nocy śniły mi się kolorowe pudełeczka z jej imieniem i nazwiskiem. Drugiej się zaczął mój koszmar. Śniła mi się martwa Gosia stojąca nad moim łóżkiem, za głową. Jej ciało było martwe, sine jak z horrorów. Nic nie mówiła, nic nie robiła. Stała i patrzyła na mnie. Wzdłuż łóżka stały 3lub 4 ciemne postacie, jakby ciemno szare dymy o zarysach ludzkich. Nie miały jakby ciała, nie były namacalne. Stali tak nad moim łóżkiem tak przez dwa tygodnie. W śnie wiedziałam, że stoją, ale się ich do pewnego momentu nie bałam. Nie czułam, że chcą mi zrobić coś złego. Czułam strach, jakby zło, które jest blisko mnie, ale nic mi nie robi. W śnie zaczynałam się jakby budzić, bać, w myślach popłakiwać i mówiłam: „Gosiu ja się Ciebie boję, ty nie żyjesz”. Wtedy oni znikali. Ostatniej nocy jak mi się przyśniła dotknęła mnie siną, zimną i sztywną ręką i się obudziłam. Przez te dwa tygodnie myślałam, że tak bardzo się przejęłam jej śmiercią, że śnią mi się jakieś głupoty i nikomu nic takiego nie mówiłam. Wieczorem mój 8latek powiedział mi, że czuje obecność Boga przy jego łóżku, że stoi mu za głową. Zadałam mu parę pytań. „Bóg” nic złego mu nie robił, tylko stał, nic nie mówił, ale synek czuł czasami niepokój jak on stał. Wystraszyłam się. Zaczęłam się z nim modlić. Przyznaje, że to była moja pierwsza modlitwa za Gosię. Nie potrafiłam wymówić słowa modlitwy wcześniej za nią ani zapalić jej znicza. Odczuwałam to tak jakby się pogodzić na jej śmierć a ja nie potrafiłam. Usta mi się zaciskały i łzy ciurkiem. Po tej modlitwie Gosi już nie było

Od początku czułam jakby to nie był koniec tragedii, jakby coś złego miało się jeszcze stać. Jak weszłam do kaplicy czułam ogromną ilość zła, czułam taki paniczny strach, ale inny od tego, który czułam w swoim życiu, (bo każdy z nas czasami się czegoś boi, ale ten strach był zupełnie inny). Nie bałam się o siebie ani kogoś konkretnego. To coś było jakby obok mnie. Czułam obecność tego czegoś, ale mi nic nie robiło.

Codziennie śnią mi się te ciemne cienie stojące przy moim łóżku. Raz jak usypiałam przemknął mi się taki ciemny cień przez pokój, był ciemniejszy od tych przy łóżku. Jeden raz cień mnie dusił. Zamykał mi jakby buzie i traciłam niby powietrze i w śnie otworzyłam oczy, zaczęłam się modlić i on jakby się rozproszył. Nie przebudziłam się całkiem. Nie czułam nawet takiego typowego braku powietrza, nie czułam panicznego lęku, nie byłam przerażona, czułam niepokój, ale znowu taki obok mnie. Wczoraj przebudziłam się, bo coś mnie chwyciło za nogę i się przeraziłam. Śniło mi się też, że coś mi zabiera syna a ja go ciągnę za rękę, ale ten sen był inny i mógł już wynikać z mojego strachu, bo przed zaśnięciem myślałam, że leży tak blisko miejsca gdzie oni stoją. Boję się zasypiać. Boje się tego czegoś. Jak zapalam lampkę to też są. Raz wróciłam późno i zmęczona to wkurzona powiedziałam, że jak im tak wygodnie to niech stoją ja mam gdzieś i idę spać. Czasami miałam wrażenie, że ktoś mi odgarnia włosy z szyi, myślałam, że to już Shiza i związałam włosy, ale dalej coś jakby to robi wieczorami. Nigdy nikt mi nie odgarniał włosów. Wczoraj próbowałam się nakręcić w ciągu dnia i przywołać te emocje z nocy i nic. Ten strach zaczyna pojawiać się ok 23’’ najszybciej i jak usnę to budzę się między 2:30 a 4, budzę się ze strachem i oni są. Najgorzej jest właśnie w nocy. Czuje straszny lęk, strach, ale jednocześnie tak jakby to było obok mnie. Nie boje się jakby ich tylko tego, że są duchami, że mogą mi coś zrobić, że stoją codziennie przy mnie, że są ciemni, że nie mają postaci. Byłam u księdza i kazał mi się modlić za Gosię, ale ja mam wrażenie, że to nie o nią chodzi. Modlę się i oni są. Nie wiem czy są dobrzy czy źli i czego chcą. Czasami mam wrażenie, że sama zwariowałam. Ksiądz popatrzył na mnie jak na dziwaka a co ja mam zrobić? Przecież mi się to wcale nie podoba. Boje się spać. Nigdy czegoś takiego nie czułam, „nie widziałam”. Momentami boje się, że sama wariuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idealnie Cie rozumiem bo tez przechodzilam przez cos bardzo podobnego. Nikt u mnie nie umarl, po prostu pewnej nocy zaczelam czuc czyjas obecnosc, lodowaty chlod i to uczucie niepokoju. Czulam wzrok na sobie kogos, kogo nie bylo (bo nie widzialam) . Wszystko dzialo sie w nocy jak probowalam zasnac i tylko u mnie w domu. Meczylam sie do switu bo nie moglam normalnie zasnac. Myslalam tak jak ty, ze mam cos z glowa albo sobie sama wkrecilam taka paranoje ale pewnego dnia nie wytrzymalam i poszukalam pomocy na ty forum. Wprawiona tarocistka sprawdzila kartami czy serio cos do mnie przychodzi i okazalo sie, ze 15 letni chlopiec zginal tragicznie w czasie wojny niedaleko mojego domu i nawet kapliczka stoi. W moim przypadku pomoglo pomodlenie sie za ta dusze i poproszenie aniola stroza aby zabral to cos tam gdzie to cos powinno sie znajdowac, a dla pewnosci powiedzialam szeptem (byla 2 w nocy a rodzice za sciana:) zeby to cos sobie poszlo. Od tego czasu minal ponad rok i spie juz spokojnie a ostatni raz to uczucie leku mialam zwiedzajac Auswitch kiedy stalam obok szubienicy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Nie wiem nawet, co napisać. Jestem strasznie wymęczona po tych nocach. Boje się zasnąć. Dwa dni temu zaczęłam się modlić za te dusze, które przy mnie są. Dzisiaj poprosiłam siostrę o to samo. Jestem sama z dwójka dzieci i mam już dość. Może byłoby łatwiej gdyby ktoś ze mną był. Jak sobie radziłaś z tym strachem? Modlę się zawsze przed zaśnięciem wiele razy, w nocy i w ciągu dnia. Teraz sprecyzowałam modlitwę do tragicznie zmarłych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jagodowa Truskawka ma rację. Pomódl się do swojego Anioła Stróża, poproś go o pomoc, aby odprowadził dusze, które nie dają Ci spokoju tam, gdzie ich miejsce.

Ja przeżyłam kiedyś podobną historię (też nachodził mnie ktoś, przy kim czułam lęk i niepokój, ale nie wiedziałam kto to jest). Kilka dni przed snem "rozmawiałam" ze swoim Aniołem Stróżem i problem zniknął, a męczyłam się wcześniej ponad dwa miesiące.

Powodzenia! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Dokładnie poniekąd znam to

budzisz sie w nocy i wiesz ze ktoś jest albo ktos Cię obudził

raz podczas zasypiania coś trzasnęło mi drzwiami

a później mój paraliż senny ...

często w nocy budzę sie i wiem że ktos jest

zawsze wtedy wymawiam :

I choćbym kroczył ciemną doliną zła się nie ulęknę

a później pod twoją obronę i aniele Boży .

czasem mam efekt ulgi a czasem nie

ja śpie przy zapalonym świetle lampki

moze to właśnie twoja siostra przychodzi z ,, obstawą '' ?

może właśnie tak prosi Cię o modlitwę bo tam gdzie jest teraz jest jej potrzebna ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
Gość Eruvande

na pewno nie przestawaj się za nią modlić, sam fakt że się powiesiła o czymś mówi, dawniej samobójcom nie odprawiało się pogrzebu i nie nie można było takiej osoby pochować na poświęconej ziemi, traktowano tego człowieka jak mordercę,

przecież wiadomo że do takiego czynu nie popychają "dobre siły", a wręcz przeciwnie...

może powinnaś dać na mszę za spokój jej duszy

 

Sytuacja jakoś uległa zmianie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

W zasadzie już nie mam tych snów. Poprosiłam dziadka o opiekę nade mną i dziećmi. Poprosiłam, żeby się nią zajął i nimi też. Poprosiłam go również żebym poczuła się tak bezpieczna jak przy nim. Zasnęłam z medalikiem Matki Boskiej, który dziadek poświęcił i dał mi kiedyś w podzięce, że ma prawnuka. Bardzo mu na tym wtedy zależało i bardzo był szczęśliwy. Czasami jak o niej pomyśle to nachodzi mnie niepokój, albo przed zaśnięciem, ale nie mam koszmarów.

Cała historia się jednak nie skończyła. Mój brat miał załamanie, próbował się otruć. Bratowa zadzwoniła do mnie, że on wziął tabletki i gdzieś pojechał. Nie pierwszy raz, kiedy w taki sposób się zachował. Ostatnio potrafił jechać gdzieś i go cały dzień nie było, ale tym razem ja zadzwoniłam na policje i to zgłosiłam. Policja bardzo szybko zareagowała i parę wozów go szukało. Do tego rodzina. Znaleźli po 3 godzinach. Daleko w lesie i już po łyknięciu tabletek. Uratowali go. Niestety on nie chce się leczyć, więc sytuacja może się powtórzyć. Nic do niego nie trafia. Próbowaliśmy wszystkiego. Mieliśmy nadzieje, że zabiorą go na leczenie. Niestety nie jest to takie proste. Ma przymusowe wizyty u psychologa. Mam nadzieje, że w końcu zacznie to do niego docierać. Nie wiem jak mu pomóc. Nie oceniamy go, mówimy, ze nam na nim zależy, że może na nas liczyć itd., ale to nic nie daje. Czuje, że to nie koniec tej historii i że coś jeszcze się wydarzy.

Teraz mam inne sny. Dwa dni przed obrona pracy magisterskiej przyśniła mi się moja obrona. Przyśniło mi się, że o nic mnie nie pytali, że dostałam dobrą ocenę i że nie mam, czego się bać. Obudziłam się taka spokojna i wyluzowana, że chodź logika mówiła mi żeby jeszcze poczytać jakieś zagadnienia, nie byłam w stanie tego robić. Czytałam bezmyślnie, nie mogłam jakby się na tym skupić i dałam sobie spokój. W dniu egzaminu byłam tak spokojna jak chyba nigdy wcześniej. Humor mi dopisywał a inni jeszcze się uczyli. Byłam chyba jedyną osobą, której nic nie spytali. Powiedzieli, że mam pracę napisaną na 5 i nie mają do mnie pytań, egzamin ocenili na 5.

Ostatnio zapodziałam kluczyk od auta, ale że mam przeboje w pracy to mocno go nie szukałam. Nie miałam pojęcia gdzie jest i powoli zastanawiałam się czy go nie zgubiłam, bo w zasadzie mam dwa miejsca gdzie zostawiam klucze. W końcu przyśniło mi się, że jest w szarej kurtce, złożonej w pół, położonej w szafie z lewej strony. Po wstaniu rano sprawdziłam i wszystkie szczegóły się zgadzały. Mam mój kluczyk.

Jestem w klasowej trójce. Musiałam przygotować informację dla rodziców, ale zupełnie nie szło mi ujęcie tego w zdania. Stwierdziłam, że może jutro coś wymyśle, posiedziałam na gg i poszłam spać. Obudziłam się o 4rano, wstałam i zapisałam gotową informację dla rodziców. Tak jakby głowa mi dyktowała, co mam napisać. Rano wstałam i pomyślałam, że tak to ja mogę rozwiązywać sytuacje. Od razu po zapisaniu zasnęłam. Zrobiłam to jakby w jakimś amoku.

Dzisiaj jak spałam ktoś mnie złapał za pięść, objął ją swoją dłonią. Odczułam to, jako takie otoczenie opieką, coś na zasadzie jestem tu. Obudziłam się i myślałam, że mąż sobie żarty robi i mnie złapał, ale on spał odwrócony w drugą stronę. Wtedy przypomniałam sobie obraz, że ta osoba miała starszą dłoń, był to mężczyzna.

Też tak macie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...