Skocz do zawartości

Ascendent i jego władca


Gość Euterpe

Rekomendowane odpowiedzi

Hejka :)

 

Jeżeli się powtarzam, proszę o przekierowanie do odpowiedniego działu - szukałam, ale nie znalazłam.

 

 

Wiem, że ważne są również aspekty, ale zastanawiam się jakie ogólnie może mieć znaczenie, że władca ascendentu jest wywyższony lub wygnany albo, że jest mu w danym znaku po prostu dobrze. I czy dom, w którym się znajduje ma również na to wpływ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie (skrótowo) o władcy Ascendentu, z mojej głowy naturalnie, nie książki.

 

Władca ASC ma największe znaczenie w szybkiej interpretacji kosmogramu. Spoglądamy na trzy zasadnicze sprawy:

- Ascendent i władcę (otóż to)

- planetę dominującą w horoskopie (są różne metody, ale przyjmijmy, że powinna leżeć w silnym domu, najlepiej przy osi i mieć jakąś podstawową godność, albo przynajmniej tworzyć ważny aspekt)

- aspekty świateł + ich znaki

 

Władca ASC na wygnaniu albo w upadku o niczym złym nie musi świadczyć. Zakładając, że mamy powiedzmy Byka ASC i Wenus w domu szóstym jako władcę, w znaku Panny, nie musimy się przejmować i wymyślać, że ta osoba musi być chora, albo wpada w pracoholizm. Ale możemy twierdzić, że praca lub temat zdrowia w ogóle mogą być istotne.

Bardzo ważne są aspekty władcy ASC do innych planet, ponieważ te determinują zakres działania i albo wspierają, albo przeszkadzają. Wenus z Panny w trygonie do Saturna w Koziorożcu (powiedzmy, że w tej abstrakcyjnej konstrukcji Koziorożec to X dom) może dać osobę praktyczną i dobrze wykonującą swój zawód. Wszystko jak zwykle zależy od kontekstu.

  • Lubię to! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często bywa tak, że władca ASC kieruje nas do obszaru, który faktycznie się sprawdza, spełnia. Zatem ASC w Raku w połączeniu z Księżycem w domu dziewiątym może dać kontakty z zagranicą, lub pracę wychowawcy. ASC w Strzelcu w połączeniu z Jowiszem w domu ósmym może dać wsparcie finansowe, lub spadki (w zależności od innych czynników). ASC w Baranie z Marsem w Byku może dać osobę próbującą intensywnie zabiegać o stan posiadania. Często horoskop działa w tak "prosty" sposób. Albo od tego zaczyna się interpretację.

  • Lubię to! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

A ja nie do konca rozumiem pytanie chyba.

Bo odpowiedz jest w nim zawarta.

 

Wladca w zniszczeniu lub upadku (lub wywyzszeniu) dziala tak jak ...wladca w zniszczeniu, upadku lub wywyzszeniu.;)

Po prostu planeta w upadku/zniszczeniu traci duzo swoich pozytywnych cech i swojej sily.

Wenus traci swoja "wenusowosc" w znacznym stopniu w Baranie, a Ksiezyc nie bedzie juz tak "ksiezycowy" w Skorpionie.

To nie znaczy od razu ze cos jest "zle", ale jak mamy np Wenus w Baranie w opozycji do Marsa w Wadze, to miss (Wenus) swiata raczej nie zostaniemy, bo Wenus niejako."nie jest zainteresowana" byciem "wenusowym" ;),czyli milym, ladnym, czarujacym.itd, natomiast jest zainteresowana walka, rywalizacja i klotniami, czyli , ze tak powiem, malo wydajna w wabieniu i przyciaganiu.

Tak samo jak Mars w Wadze bedzie sie staral lagodzic klotnie, wiec dzielny wojownik z niego zaden.

Mars w Byku bedzie np zbyt powolny i wygodny zeby skutecznie i aktywnie o cos powalczyc.

 

Wladcy i planety w wywyzszeniu maja te sama zasade, tylko na odwrot ;)

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • Administrator

Hmmm Wenus nie traci swojej wenusowości w Baranie, tylko inaczej ją wyraża, Księżyc w Skorpionie, Saturn we Lwie itd podobnie. Ona w tym Baranie jeśli kocha to bardzo ogniście, jest czynna, bezpośrednia, śmiała (nie śmiem powiedzieć jaka jeszcze...), no w każdym razie bardzo chętna. I to są jej cechy, tylko tak inaczej niż "uprzejmie" wyrażane.

Ale o to mniejsza. Wygnanie i upadek (oprócz kapitalnego znaczenia w astrologii horarnej) po prostu oznacza wyeksponowanie tych gorszych cech planety. To takie coś, co przez całe życie trzeba trzymać krótko przy pysku by móc korzystać z energii planety we właściwy sposób, o ile ta na wygnaniu ma jeszcze jakieś chęci do przejawiania swoich dobrych cech ale jest pod tym względem "leniwa" i trzeba nad sobą pracować i pilnować jej, by się nie rozbrykała za bardzo, to ta w upadku jest jakby kompletnie wypaczona i w całej pełni uwalnia swoje negatywy, tu już bardzo trudno pozytywnie i konstruktywnie ją wykorzystać. To tak jakby jej siła się rozwiewała, rozpraszała i człowiek nie potrafi wykorzystać jej energii. Każda z nich ma tendencje do przejawiania tych paskudniejszych swoich stron, to takie pójście na łatwiznę, po najmniejszej linii oporu.

 

A, przypomniało mi się jeszcze, że ta na wygnaniu mówi jakie dobre cechy (tej planety) dobrze było sobie przyswoić, znaczy zacząć z nich korzystać, przejawiać je w życiu zamiast tych "złych" czyli trzeba wykorzystać ich pozytywy a wykorzenić negatywy, a ta w upadku wprost mówi czego nie wolno robić i tu trzeba działać przeciwnie do jej chciejstwa.

No, mądrzyć się jest łatwo, ale zastosować to, to już jest inna para kaloszy. Mnie jest cholerycznie trudno okiełznać moje dwa kwiatki...

Edytowane przez Ismer
  • W punkt 3
  • Super 1
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Traci "wenusowosc";), nabiera cech marsowych, a to oslabia wenusowe cechy.

Jesli Saturn jest w Raku, to robi sie "raczy", niezgodny z natura Saturna i zwyczajnie nie moze dzialac silnie.

Tzn, nie przestaje byc Wenus oczywiscie, ale traci sile.

Ja to nazywam"nie odniesie sukcesu" zgodnie ze swoja natura.

Mozna twierdzic ze wcale nie jest zniszczona tylko "inaczej sie wyraza",

niemniej to."inne wyrazanie" w tym przypadku jest jest... zniszczeniem :)

Wenus w Baranie nie jest po prostu ognista, jest agresywna i destrukcyjna,a to zaprzeczenie Wenus.

Ktos taki nie bedzie chcial wspolpracowac , ani nie nie stworzy partnerskiego zwiazku, bo zwyczajnie bedzie chcial.zdominowac partnera, a wrecz go."zniszczyc", wykazujac cechy typowo.marsowe.

Wiec cala zasada wenusowosci nie dziala prawidlowo, a wrecz w ogole nie dziala.

W Lwie i Strzelcu zniszczona nie jest, wiec jest powiedzmy neutralna.

Wtedy osoba jest zdolna do wspolpracy, nie tak mistrzowsko jak Waga, ale da rade.

Jak Mars w Wadze (zniszczony), nie bedzie tu wojownika . No Mars mowi:walcz i zetrzyj wszystko z powierzchni ziemi, a Waga wcale nie chce walczyc tylko.zawierac kompromisy i.mysli (w przeciwienstwie do Barana)o drugiej osobie.

 

Czyli np silny Saturn w 2d.da pieniadze w sposob saturnowy- po ciezkiej pracy, na starosc, po duzych wysilkach, ale te pieniadze da.

I beda solidne.

Zniszczony Saturn, bez zadnego wspomagania , nie da pieniedzy nigdy, chocby WH(wlasciciel horoskopu) dwoil sie i troil.

Dlaczego?Bo WH zwyczajnie nie umie dzialac prawidlowo zgodnie z natura znaku i planety.

To troche jakby ktos szukal X tam gdzie jest Y, a Y tam gdzie jest X.

Czlowiek nie umie dzialac zgodnie z natura planety w swoim.znaku, robi na odwrot.

 

Akurat nie ma to nic wspolnego z "pojsciem.na latwizne", wrecz przeciwnie.

Rozbrykac sie planeta nie ma szans w takim ukladzie, bo jest zwyczajnie za slaba.

Z wyjatkiem moze Saturna , ktory ogolnie dominuje wszystkie planety wewnetrzne (oprocz Urana,Neptuna i Plutona).

Jesli mam np Wenus w Wadze, to wszystkie wenusowe rzeczy przychodza mi.latwo i bez wysilku.

Wlasnie tak "latwo".

W Baranie w ogole nie wyjda.

Egzaltacja dziala tak samo jak zniszczenie, tylko slabiej,

dokladnie tak samo jest z wywyzszeniem.

 

Owszem w popularnych ksiazeczkach sa porady typu"skoncentruj sie na pozytywnych stronach planety itd"

To oczywiscie bardzo.sluszna i chwalebna rada.

Sek w tym.ze dziala tylko w teorii.

Bo w praktyce zniszczona planeta nie potrafi, nie wie jak, a czesto nie chce.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Planeta nigdy nie zatraca swoich cech: Wenus nigdy nie przestanie być Wenus, ale ujawniają się jej wenusowe cechy negatywne.

Nie nabiera cech marsowych, tylko swoje cechy wyraża na sposób Barana lub, gdy jest przytłoczona przez Marsa to bardziej zachowuje się na sposób marsowy, więc może być agresywna, obcesowa, ale swoich cech nigdy nie straci, bo nie ma takiej możliwości.

Jeśli jest wyrazicielką słowa "miłość", to będzie to zawsze miłość, tyle że przejawiana nie tak jak to Wenus ma w zwyczaju czynić w swojej godności, tylko na sposób znaku w którym przebywa. Można się zgodzić z określeniem, że jest ona wtedy baraniasta, czy skorpionia, ale tego co symbolizuje, co wyraża nigdy nie straci. Ta jej "miłość" przejawia się w tych znakach w sposób "wypaczony", ale zawsze jest to miłość. I o to w tym wszystkim chodzi.

Mars w Wadze: wojownikiem "marsowym" nie będzie. Ale będzie wojował: na sposób Wagi. Będzie zawierał kompromisy, będzie załatwiał swoje wojenne sprawy w białych rękawiczkach, to będzie wojna prowadzona w dyplomatyczny sposób, bezkrwawa. Ale wojna. I często bardziej skuteczna niż ta na froncie. O ile mnie pamięć nie myli, to JP II miał Marsa w Wadze.

"Pójście na łatwiznę", "rozbrykanie się", owo pójście po najmniejszej linii oporu: Wenus "wie" jak "powinna" się zachować ale tego nie robi, bo to dla niej za trudne - po prostu jej się nie chce wysilać. I to też właśnie mi chodzi. Ta łatwizna to jest dla człowieka droga pełna trudów, bo wtedy nie wyraża siebie zgodnie z dobrą stroną planety, tylko prezentuje wtedy cechy negatywne. A jak one dochodzą o głosu, to wtedy są problemy, to są właśnie te pójścia na łatwiznę i rozbrykania planety.

To co tu piszę to nie są książeczkowe porady typu "skoncentruj się na pozytywnej stronie planety". Trochę za długo param się astrologią, żebym była zwolenniczką takiej radosnej twórczości.

Ale wiem, że odwołanie się do pozytywów planety jest jedynym ratunkiem na ból życia. I doskonale wiem, że jest to cholernie trudne. Ale po to są narzędzia, żebyśmy się nimi posługiwali. Astrologia, która ma wiele poziomów, jest jednym z nich. Od człowieka zależy czy np. skoncentruje się prognozowaniu co będzie, opisywaniu portretu psychofizycznego człowieka czy też sięgnie po narzędzia pozwalające mu pozbyć się tych przysłowiowych gwoździ w d..e.

A właśnie planety, które w horoskopie są "złe" pokazują co i jak jest do poprawki, żeby się lepiej żyło. Może inaczej: po to one są, żeby człowiek się dowiedział, co powoduje dyskomfort w jego życiu, co go tak w tym tyłku strasznie uwiera.

>> - czy to nie jest wyrażenie tej myśli, którą zaprezentowałam wcześniej?

Zapewniam Cię jednak, że działa nie tylko w teorii, lecz niestety dla ogromnej mniejszości ludzi. Dla większości faktycznie nie działa.

Bo większość ludzi nie chce siebie zmienić ("pracować nad sobą") - woli zmieniać innych, nie mając wiedzy (niekoniecznie astrologicznej) nie ma dostępu do "narzędzi", a jak ma to i tak nie czyni z nich użytku, a powodów do nieużywania "narzędzi" jest zresztą multum. Nie wystarczy zresztą sama świadomość, bo z nią musi iść działanie. A jak nie, to dzielimy ból z kilkoma miliardami ludzi na świecie.

Żeby nie było tak górnolotnie: ja też jestem w tej większości, u której ta "teoria poprawy" nie działa, a raczej nie działała przez …dziesiąt lat mojego życia i bynajmniej nie dlatego, iż byłam nieświadoma gdzie jest gwoździk, tylko dlatego, że mi się nie chciało go wyciągnąć, bo to bolesny zabieg. A gdy zaczęłam coś z tym robić, to np. proste i oczywiste dla innych zachowania mnie sprawiają ogromną trudność, ale przynajmniej odkryłam, że jednak można inaczej i że to inaczej w niczym nie zagraża mojemu jestestwu, że niczego mi nie ujmuje, że niczego nie tracę, a wręcz przeciwnie.

I to już nie jest ble ble ble, żadna książkowa teoria, tylko kawał mojego życia.

  • Super 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To o czym.ja pisze , to tez jest kawal mojego zycia, wrecz 3/4 ;)

Zaczelam sie interesowac ezoteryka w wieku 11 lat,

astrologia w wieku 16 i.jest juz tak zrosnieta ze mna , ze chyba nie umialabym sobie wyobrazic zycia inaczej.

Oczywiscie kazdy ma prawo do swojej oceny.

Niemniej twierdze, ze nalezy rozroznic;planete, znak, i dom.

Akurat Wenus lepiej opisac jako."zamilowanie" do czegos/kogos i cos co sie "lubi",

przyjemnosc.

Milosc to juz bardziej , mysle skomplikowana sprawa.

Idac tropem Byka Wenus to przyjemnosc, Wagi- partnerstwo.

 

 

Ja na poczatku uwazalam dokladnie to samo, co Ty-

w koncu co za roznica, planeta to planeta, tylko inaczej , w inny sposob sie wyraza.

Wlasciwie cytujesz mnie sama sprzed kilku lat ;)

Jednak po latach doswiadczen, zrozumialam ze wywyzszenia/zniszczenia itd, naprawde maja swoj glebszy sens.

W praktyce po prostu tak jest.

Ktos z Marsem w Baranie i Wenus w Wadze bedzie jak najbardziej zdolny do walk "w bialych rekawiczkach"

i bedzie przy tym.o wiele bardziej skuteczny, niz ktos z Wenus w Baranie i Marsem w Wadze.

Ten drugi narobi duzo szumu, wszystko pokreci , zadziala nie tak jak trzeba i nic z tego nie wyniknie.

Jesli.na placu boju postawisz Marsa w Baranie i.w Wadze, to Baran zmiecie przeciwnika, zanim ten sie

zastanowi jaka to strategie przyjac, lub kolor rekawiczek nalozyc.

I nie ma znaczenia czy zrobi to mieczem, kijem czy slowem.

Przepraszam Cie, ale stwierdzenie ze Mars w Wadze bedzie rownie skuteczny, co Mars w Baranie,

to prostu nieprawda.

Widzialam to mnostwo razy w praktyce, zwyczajnie w astrologii nie ma demokracji, i nie kazdy wszystko.moze.

Zaprzeczanie temu, to troche jak zaprzeczanie sensowi astrologii jako takiej.

 

Planeta w zniszczeniu nie pokazuje swoich cech negatywnych -ona jest za slaba na to.

Negatywne cechy pokazuje najsilniej planeta w swoim znaku negatywnie

aspektowana

Silny Mars , zle aspektowany dopiero moze pokazac zle cechy,

aktywnosc zmieniajac w totalna destrukcje.

Moze dzialac bardzo dobrze i bardzo zle-tak czy siak.jest bardzo silny.

Mars w Wadze niczego.zbytnio zlego ani dobrego pokazac nie jest w stanie,

bo jest slabiutki w gruncie rzeczy (marsowo).

  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

My chyba rozmawiamy jak gęś z prosięciem. Widzimy tą samą postać z dwu różnych stron i każda obstaje przy tym, że ta którą widzi jest prawdziwa. Podstawą Wenus jest miłość. Tylko ja myślę o tej górnej półce, albo inaczej: jedną z jej funkcji jest "kochanie", a nie o tym, co co kto rozumie pod słowem miłość, bo ile ludzi na świecie tyle byłoby określeń. Ale są to wszystko oblicza Wenus. To tak jakby moderator tego forum rzuciłby nam do opisu słowo na ch.... Ty powiesz, że jest to męski organ płciowy a ja, że to wstrętny złamas, człowiek, który zrobił coś niewłaściwego. I w pewnym sensie obie miałybyśmy rację. Ty masz swoją prawdę a ja swoją.

Mars w Wadze będzie skuteczny (cały czas mówię o horoskopie natalnym) tylko inaczej się przejawia jego działanie i przede wszystkim jemu "nie chce się działać". Jest słaby, ale to nie znaczy, że nie potrafi niczego zdziałać. Będzie działał, bo taka jest jego natura. Gdyby było tak, że słaba planeta niczego nie zrobi, to używanie "narzędzia" jakim jest astrologia nie miałoby sensu. W moim ujęciu jak już wspomniałam te "złe" planety są po to, by zorientować się, co w moim życiu jest nie tak i dlaczego. A to, jak energia będzie się rozkładąć, jak będzie działać w człowieku to zależy od całości horoskopu. Mars w Baranie jest zdolny do działań w białych rękawiczkach, ale tego nie robi, gdyż nie musi, bo dysponuje inną formą ujścia dla swej energii. Ale nie będzie niestety w tym bardziej skuteczny niż Waga, bo takie działanie jest mu z gruntu obce.

Mars w Wadze jest zdolny do działań ostrych, ale tego nie robi, z powodu jak wyżej. Energia Barana jest zmiatająca owszem, on działa natychmiast i nie zastanawia się nad skutkami. Czy to znaczy, że zawsze zwycięża? Nie, często przegrywa walkę, z dyplomatą właśnie. To nie chodzi o to, czy ma czas założyć białe rękawiczki, tylko o metodę walki.

Mars w Byku śpi. Czy to znaczy, że człowiek nie korzysta z tego Marsa? W pewnym sensie tak. Do czasu. Bo gdy byczego Marsa coś rozwścieczy, to on zniszczy wszystko co napotka na swej drodze. Jego furia nie zna granic. I bynajmniej nie chodzi mi tylko o sytuację, kiedy byczy Mars zwyczajnie się wqrzy na kogoś ale także o taką sytuację, gdy ten Mars zacznie wreszcie walczyć "o swoje". Nie powstrzymasz go. I jest wtedy wściekle skuteczny. A przecież jest tam słaby, więc nie powinien skutecznie działać. Faktycznie, syntetyzując to nie znaczenia jak to uczyni, mieczem, kijem czy słowem i kiedy to się przejawi. Ale liczy się efekt końcowy (przypowieść o talentach, która mnie niegdyś tak strasznie wkurzała). Idziemy przez życie i mamy mnóstwo ścieżek do wyboru, mnóstwo narzędzi do dyspozycji. Od nas zależy czego i jak użyjemy.

Tak więc punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A energia, która się przejawia w formie przybiera tyle twarzy ilu jest ludzi na świecie.

A swoją drogą gratuluję Ci szybkiego ocknięcia się. Mnie to wolniej poszło, mimo, że urodziłam się i wychowywałam w rodzinie oszołomów, jak kiedyś nazywano osoby zajmujące się tym, co dziś zwiemy ezoteryką. Rosłam w tym, nasiąkałam, ale duuużo czasu mi zajęło to, abym zaczęła stosować to do siebie. Co też wynika z horoskopu, zresztą na wszystko przyjdzie czas.

Zgodzę się z tym, że w astrologii nie ma demokracji a właściwie równości (zresztą, gdzie ona jest?) i nie każdy wszystko może. Ty mi możesz zazdrościć, że mimo mojego lenistwa coś mi łatwo przychodzi a ja Tobie, że Twoja praca przynosi wymierne efekty. A w gruncie rzeczy to jest "to samo", tzn. efekt końcowy jest taki sam, ale osiągnięty za pomocą różnych planet. Nie wiem, czy dobrze to wytłumaczyłam, bo mam problem z przedstawianiem swoich tez tak żeby mnie inni rozumieli.

A na koniec quiz: mam kociczkę, daty urodzenia jej nie znam, wiem tylko, że to Raczek. Pomijając jej trzykolorowy odskokowy charakter, ma jedną zaskakującą właściwość: pierze swoje zabawki. Czy to znaczy iż w poprzednim wcieleniu była szopem praczem czy może ma Księżyc albo Asc np. w Pannie?

  • Lubię to! 3
  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ha, ja nie przypadkowo zaproponowałam quiz. Bo gdyby znaleźli się odważni i zaczęli odpowiadać na to pytanie, to okazałoby się, że każdy, kto ma do czynienia z astrologią miałby coś do powiedzenia i przypuszczam, że wielu miałoby rację, mimo, iż mogliby wychodzić z innego punktu widzenia i co za tym idzie - oceny. Ośmielę się przypuszczać, że dyskusja mogłaby zahaczyć nawet o astrologię karmiczną.

Co do naszej dyskusji to uważam, że ponieważ mamy własne obserwacje i doświadczenia, na podstawie których wyciągamy wnioski - a przecież oceniamy to co widzimy, te przejawy działania planet w różnych położeniach zodiakalnych i w różnych konfiguracjach - to trudno przekonać drugą stronę że ja też mogę mieć rację, bo człowiek to taki twór, któremu trudno dopuścić myśl, że to co widział, słyszał, doświadczył, że to co jest jego prawdą, nie jest prawdą jedyną i ostateczną, taką, jaką ona jest w jego świecie.

Dla jednego w danej chwili życia jest ważniejsze jak objawia się siła czy słabość planety, i to jest rzeczywiście bardzo ważne, żeby tego się teraz dowiedzieć, a dla drugiego, który znajduje się innym etapie teraz jest ważniejsze, co ze sobą zrobić i jak, żeby słaba planeta nie dokuczała.

Dlatego myślę, że wszystkie spostrzeżenia są cenne, ale każdy wybiera to, co akurat jemu jest w danym temacie potrzebne i jest dla niego ważne. Przyznam, że teraz więcej czasu poświęcam na znalezienie sposobu na siebie (czyli na regulację przejawów działania we mnie energii moich planet natalnych) niż na uczepianie się definicji, które i tak są już nie tylko astro regułami, ale też sumą moich doświadczeń i obserwacji, czyli moją prawdą.

I przyznam, że z ciekawością poznaję prawdy innych a niektóre dodaję na swoją astropółkę. Moja mentorka, która zmarła w wieku lat 80 uczyła się astrologii "do końca życia", mimo iż była w tej dziedzinie profesjonalistką.

Zresztą, nawet w badziewiastym podręczniku można znaleźć jakieś ziarenko, coś ciekawego, co może nie tyle nawet czegoś nauczy, co zainspiruje do drążenia tematu i do dalszych poszukiwań.

Czego życzę i sobie i każdemu poszukiwaczowi, obojętnie jaką ścieżką kroczy :usmiech2_na:

  • Lubię to! 3
  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coz, nie sadze zebym "czepiala sie definicji" ;)

Mozna oczywiscie twierdzic ze Mars wlada Rybami, dom 7 jest tak naprawde 18 domem (bo czemu nie;) )

i w ogole to wszystko przesady i nieprawda.

Tylko ze…wtedy zbaczamy z astrologii na…no wlasnie, na co?

Zrozumienie natury planety i.znaku.jest kluczowe dla zrozumienia wlasnego horoskopu.

Co mowie jako posiadaczka niejednej zniszczonej planety.

Wywyzszonej tez ;)

Co za tym.idzie naszej wlasnej szanownej osoby i trudnosci z ktorymi sie borykamy.

Rzecz jasna idzie to swoja kolejnoscia, i jak mowisz wszystko ma swoj czas , i to.tez jest naturalne.

 

Co do szacownej mentorki doskonale ja rozumiem, to chyba jest najfajniesze w astrologii , ze jest pomocna kazdego dnia i ucze sie wciaz czegos nowego i materialu na pewno nie braknie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ja nie do Ciebie piłam, że czepiasz się definicji, tylko do siebie samej, w tym sensie, że teraz już nie zwracam uwagi na nazwę i regułkę jej przypisaną tylko na treść. I ta treść dla mnie wygląda tak a dla innej osoby - inaczej. Ale nadal w całym arsenale planety i jej atrybutów. Jeśli stwierdzisz, że Mars włada Rybami, to ja się z Tobą już w żaden sposób nie dogadam, jeśli obie wiemy o co nam chodzi mówiąc "zniszczenie" to jest możliwość dogadania się, szczególnie, jak słusznie zauważyłaś, gdybyśmy zdefiniowały te swoje prawdy. Choć prawdę zawsze można wypaczyć, bo człowiek błądzi, ale przecież źródło jest jedno. Porównałam nasze gadanie do dyskusji gęsi z prosięciem. Mówimy różnymi językami, Ty gęgasz, ja kwiczę, ale jak wspólnie zaśpiewamy, każda w swoim języku, ale o tym samym, to nie wyjdzie nam bezładny gęgokwik, tylko nasza wspólna piosenka, która może być i bardzo ładna i melodyjna lub nawet może stać się astroprzebojem.

Zastanawiałam się, po co ludzie zajmują się astrologią. Doszłam do wniosku, że lwia część w celach zarobkowych - bo może to być sposób na zarobek. W celu kompensacji zaniżonego poczucia wartości - bo może chcą podnieść tą wartość w oczach innych. W celu władania innymi - bo jak inaczej nie mogą, to ten sposób jest znakomity. Z zamiłowania - bo lubią. Z ciekawości - jak i dlaczego to działa. Z chęci pomocy - żeby, jak to kiedyś było modne hasło, "Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej" :mrgreen: itd. itp.

Potem zastanowiło mnie, jaki procent tych ludzi, obojętnie z jakiego powodu astrologią się para, jest skuteczny, w sensie doradztwa. I odkryłam, wszystko sprowadza się do jednego: wiem, jaki jesteś, wiem co się wydarzy w twoim życiu. Ale… nie wiem, co mogłoby ci pomóc. Przy czym nie chodzi mi o pierdóły typu rozwój wewnętrzny, przepracowanie czegoś i podobne porady, tylko o skuteczny sposób udzielenia pomocy - rady człowiekowi, który przyszedł do mnie z problemem. Nie chodzi mi też o to, co ten człowiek zrobi z radą astrologa, bo to jego sprawa, tylko właśnie o skuteczność, bo to jest mądrość astrologa. Rozmawiałam z wieloma osobami. Mało kto mógł się pochwalić że "zna sposób" na zaradzenie kłopotom klienta. Zastanowiłam się, po mi jest astrologia potrzebna, co mnie pchnęło i "rozpoznałam to". A potem, owszem, cały czas się uczę i uczyć się będę do końca życia, ale dla siebie, żeby sobie pomóc a jeśli komuś będzie potrzebna moja rada - to jestem do dyspozycji. Jestem spokojna, cały ten zasób wiedzy, którą mam w sobie wykorzystuję najlepiej jak w danej chwili potrafię. Też się z nią zrosłam, to część mojego życia. I nawet w owej chwili już nie najważniejsza...

  • Lubię to! 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Aha-tylko pokaz mi bogatego astrologa ;)

Jeszcze nie slyszalam zeby ktos sie na tym dorobil:P

Mnie astrologia "sama znalazla" jesli tak mozna powiedziec, ale to juz inna historia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

A co ma bogaty astrolog do zamiarów? :jezyk:

Zapewniam Cię, że przynajmniej częścią osób, które chcą zajmować się astrologią (wróżbami, bioterapią itd) kieruje motyw materialny. Co potem z tego wyniknie, to już inna bajka. Dużo osób po drodze się wykrusza.

Zresztą, czy jest coś zdrożnego w tym, że człowiek chce zarobić? Jeśli jest dobry w tym co robi, to by osiągnąć ten akurat cel, tak samo dobrą drogą jest astrologia jak medycyna czy adwokatura.

W mojej szkole, na pierwszym roku było ponad 100 osób. Wśród nich spora część, które chciała doskonalić się w określonym kierunku, po to właśnie, by móc zarabiać w dziedzinie, którą sobie wybrali. Byli i tacy, których to ciekawiło i chcieli czegoś się dowiedzieć na interesujące ich tematy, chcieli pogłębiać swą wiedzę, ale nie w celach zarobkowych. Nie wiem ile z tych osób dotrwało do dnia dzisiejszego w zawodzie, ile w zainteresowaniach, bo nie mam z nimi wszystkimi kontaktu.

Ale parę i owszem, i zarabia i dorabia (nie tylko jako astrolodzy, bo specjalności było tam trochę).

Poza tym, jeśli chodzi o astrologa, bogatego, to nie wiem, czy "uprawianie astrologii" przyczyniło się pierwotnie czy wtórnie do pomnożenia stanu konta u pewnego znanego astrologa, ale wiem, jaką kasę trzepał i z wykładów i z klientów i ze swojej pisaniny. Nie wiem też, czy teraz jest człowiekiem bogatym czy nie, bo nie interesują mnie jego losy. Ze zrozumiałych względów, nazwiska profesora Leszka wymieniać na forum nie będę.

Na ezoteryce naprawdę dziś można natrzepać niezłą kasę, tylko, szczerze powiedziawszy, bardziej potrzebna tu jest smykałka handlowa, niż rzetelna wiedza wiedza, niestety.

To się chyba nie zmieniło od zarania dziejów, bo nawet jeśli nadworny astrolog dorobił się majątku, to szybko mógł go stracić i to razem z życiem, jeśli rozgniewał swego władcę. A szarlatani, jak zawsze, mają się dobrze.

  • Lubię to! 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze chec dorobienia sie na ezoteryce to ostatnie czasy.

Po prostu zrobila sie modna.

I racja w praktyce raczej dziala zylka handlowo-reklamowa, ktora pewnie by dzialala i w zajmowaniu sie inna tematyka.

A najsmieszniejsze , ze najwieksza popularnosc zdobywaja wcale nie najlepsi.

Ci czesto.siedza w cieniu do konca.

Taki life.

Ale pocieszmy sie, ze jesli szukamy wiedzy, ktorej potrzebujemy to znajdziemy, chocby i.w najciemniejszej dziurze.

Albo sama do nas trafi.

 

Taki life.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Otóż to. To są też słowa mojej mentorki: jeśli naprawdę szukamy to odpowiednia wiedza sama do nas trafi.

Czytałam kiedyś książkę "Merkury planeta pieniędzy" Prymityw, fakt, ale idea przewodnia jak najbardziej trafna. Bo ze wszystkiego można wycisnąć kasę, jeśli ma się pomysł na sprzedaż, nawet najbardziej absurdalnej rzeczy. Oczywiście do tego potrzebne jest także działanie, ale nie w tym rzecz, bo i tak bez pomysłu, żadne działanie nie przyniesie spodziewanego efektu.

U nas była taka jedna pani, która co prawda po pierwszym roku zrezygnowała z dalszej nauki, ale wiadomości z niego wyniesione koncertowo wykorzystała w praktyce. Mianowicie została najpierw jasnowidzem, potem pośredniczką między ludźmi a Maryją a na koniec już Maryja przemawiała przez nią i uzdrawiała ludzi. Fizycznie i duchowo, odpuszczając nawet grzechy (sic!).

Ona nie była nawiedzona, ona była sprytna, poleciała właśnie na modzie, bez skrupułów wykorzystując ludzką naiwność (że o głupocie nie wspomnę). Wielki i piękny dom sobie wybudowała, komfortowo go urządziła i żyje sobie jak pączek w maśle.

Za moich młodych lat nie było źródeł, z których można by było bez problemu korzystać, ani książek, ani netu, nieliczne publikacje rozprowadzane były w wąskim kręgu "wtajemniczonych", astrolodzy niewielu mieli uczniów. Ale wiedza przez nich przekazywana była dobrej jakości. Dziś jest odwrotnie. Przyszła moda na ezoterykę, więc popyt wymusza podaż, proste. Jakość tego bełkotu jest żenująca, ale ludzie wszystko łykną, więc czemuż by tego nie wykorzystać.

Ja tu sobie hulam po forum, więcej czytam, mniej się wypowiadam, ale muszę przyznać, że niewielu jest myślących, większość łapie wszystko jak leci, przypomina mi to lep na muchy... znaczy nie forum, tylko ta bezkrytyczna wiara we wszystko, co ludziska w necie znajdą.

  • Lubię to! 3
  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Mars w Wadze będzie skuteczny (cały czas mówię o horoskopie natalnym) tylko inaczej się przejawia jego działanie i przede wszystkim jemu "nie chce się działać". Jest słaby, ale to nie znaczy, że nie potrafi niczego zdziałać. Będzie działał, bo taka jest jego natura. Gdyby było tak, że słaba planeta niczego nie zrobi, to używanie "narzędzia" jakim jest astrologia nie miałoby sensu. W moim ujęciu jak już wspomniałam te "złe" planety są po to, by zorientować się, co w moim życiu jest nie tak i dlaczego. A to, jak energia będzie się rozkładąć, jak będzie działać w człowieku to zależy od całości horoskopu. Mars w Baranie jest zdolny do działań w białych rękawiczkach, ale tego nie robi, gdyż nie musi, bo dysponuje inną formą ujścia dla swej energii. Ale nie będzie niestety w tym bardziej skuteczny niż Waga, bo takie działanie jest mu z gruntu obce.

Mars w Wadze jest zdolny do działań ostrych, ale tego nie robi, z powodu jak wyżej. Energia Barana jest zmiatająca owszem, on działa natychmiast i nie zastanawia się nad skutkami. Czy to znaczy, że zawsze zwycięża? Nie, często przegrywa walkę, z dyplomatą właśnie. To nie chodzi o to, czy ma czas założyć białe rękawiczki, tylko o metodę walki.

Mars w Byku śpi. Czy to znaczy, że człowiek nie korzysta z tego Marsa? W pewnym sensie tak. Do czasu. Bo gdy byczego Marsa coś rozwścieczy, to on zniszczy wszystko co napotka na swej drodze. Jego furia nie zna granic. I bynajmniej nie chodzi mi tylko o sytuację, kiedy byczy Mars zwyczajnie się wqrzy na kogoś ale także o taką sytuację, gdy ten Mars zacznie wreszcie walczyć "o swoje". Nie powstrzymasz go. I jest wtedy wściekle skuteczny. A przecież jest tam słaby, więc nie powinien skutecznie działać. Faktycznie, syntetyzując to nie znaczenia jak to uczyni, mieczem, kijem czy słowem i kiedy to się przejawi. Ale liczy się efekt końcowy (przypowieść o talentach, która mnie niegdyś tak strasznie wkurzała). Idziemy przez życie i mamy mnóstwo ścieżek do wyboru, mnóstwo narzędzi do dyspozycji. Od nas zależy czego i jak użyjemy.

Tak więc punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A energia, która się przejawia w formie przybiera tyle twarzy ilu jest ludzi na świecie.

Zgadzam się. Znam kogoś kto ma marsa w Bliźniętach. O Boże, co za gaduła, pyskaty, po prostu nie można wtrącić słowa, kiedy tego sobie nie życzy. To ktoś nie do przegadania. I nie liczą się tu argumenty, po prostu ważne jest, kto szybciej i sprawniej posługuje się aparatem mowy;-) No, ale jeśli zna się datę urodzenia delikwenta, to można poznać "słabe punkty" i zadziałać inaczej;-) Najlepiej zadziałać, nie zagadać;-) Bo ten z Marsem w Bliżniętach mocny jest, ale w gębie..

  • Lubię to! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • Administrator
Zgadzam się. Znam kogoś kto ma marsa w Bliźniętach. O Boże, co za gaduła, pyskaty, po prostu nie można wtrącić słowa, kiedy tego sobie nie życzy. To ktoś nie do przegadania. I nie liczą się tu argumenty, po prostu ważne jest, kto szybciej i sprawniej posługuje się aparatem mowy;-) No, ale jeśli zna się datę urodzenia delikwenta, to można poznać "słabe punkty" i zadziałać inaczej;-) Najlepiej zadziałać, nie zagadać;-) Bo ten z Marsem w Bliżniętach mocny jest, ale w gębie..

 

Ale i to w efekcie końcowym zależy od całości horoskopu. Mam siostrę z Marsem w Bliźniętach - gadane ma, a jakże, i oczywiście jest mocna w gębie :D

Jednak jej gadatliwego Marsa wyhamowuje czy raczej kieruje na inne tory reszta horoskopu i ta gaduła jego energię kieruje bardziej na fantazję, ona tworzy opowieści dziwnej treści, tu jest mniej walki na argumenty i sprawność posługiwania się jęzorem przelewa się bardziej na zdolności pisarskie, aczkolwiek powieści fantastycznych ni romantycznych nie pisze i pisać nie będzie, ale zdolności ma. Bo tym Marsem zarządza Merkury w Raku, którym kręci Księżyc w Strzelcu a tym z kolei włada Jowisz w Rybach a ten jest u siebie i nadaje ostateczny ton im wszystkim. Stąd bardziej te zapędy w stronę fantazji, choć oczywiście mielenie jęzorem jest też bardzo widoczne :)

  • Lubię to! 3
  • Super 1
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ismer zmienił tytuł na Ascendent i jego władca

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...