Gość Jacek Bartnicki Napisano 16 Października 2014 Udostępnij Napisano 16 Października 2014 (edytowane) Zakochany. (przy ognisku nocą). - Byłeś Ty kiedyś tak zakochany? Spytał mnie wtedy gdy pod gwiazdami razem staliśmy. - Co masz na myśli? - Wtedy gdy patrzysz, wzrok jego błyszczy, gdy się w płonące drewna wpatruje. - Wtedy gdy patrzysz? - za nim powtarzam. - Wtedy gdy patrzysz...znaczy gdy czujesz. Chwilę milczenia ptak gdzieś z oddali, swoje krakanie echem odbija. Ognisko płonie, jesteśmy sami a mi się nagle coś przypomina. - Pamiętam wtedy... - Chciałem powiedzieć... - Proszę ty powiedz... - Nie, to ty zacznij. - Pamiętam taką jedną dziewczynę... (On się uśmiecha, wiem co to znaczy). - Ty ją spotkałeś? - Tak przez internet. - No więc wysiłki twoje daremne... - Nie znasz historii! - No bo nie muszę. Ty w internecie zatracisz duszę! Chwilę milczymy, kiełbasa skwierczy. (Jego jest czarna niemiłosiernie). - Ale spieczona, powtarzam w myślach. A ta dziewczyna...wygląda pięknie. - Gdzie ją poznałeś? - No na portalu... - Weź mi kiełbasę masłem posmaruj! (Sięgam po masło, pudełko wielkie). - A ma na imię... - Wygląda pięknie? - A ty o jednym! - na przyjaciela długo spoglądam, złość mi przechodzi. - Znam ja tę miłość (bierze kiełbaskę). - To mi wytłumacz...o co w niej chodzi! - O co? W miłości to przecież proste... (chrupiąc kiełbaskę)...Ty jesteś chłopcem... (Ale on zaczął...lecz nie przerywam... i czekam, ciekaw co dalej powiem). - Ona dziewczyną... I wezmę twoją! - Moją? - Kiełbasę. - Bierz...Mów! No dalej! - Mówię już, iskry w niebo strzelają, on z twarzą mędrca na pieńku siedzi. Cienie i światła na jego twarzy... Wygląda jakby znał odpowiedzi! (Jemu zaufam...to mówi Dusza). - Czasem jest..pauzę tu robi długą. (On je kiełbaskę a ja się patrzę). -... że chłopak kiedy dziewczynę pozna... - To może lepiej ja teraz zacznę! Wstaję (w kolanach głośno chrupnęło). Wstaję, zamierzam dokończyć dzieło! - Piękna dziewczyna, aż dech zapiera... - A znak zodiaku? - Cicho...nie teraz! - No znak zodiaku, czy pasujecie. - Ona jest baran...ja panna... - Przecież!!! - On podskakuję, ja przerażony, szybko rozglądam się w obie strony. - Struchlałem... - Czemu? - Twoim podskokiem... - Skoczyłem? - Trochę... (niepewnym głosem). - A to z radości. - A czemu? - Słuchaj. Panna i Baran, pasuję tutaj! - A jesteś pewien? - Serce raduje, i rośnie w piersi, ten mój przyjaciel... Pełen podziwu jestem dla niego... Taki jest mądry... - To znaczy... raczej. - Raczej! - Godzina moja wybiła, serce mi pęka... Moja dziewczyna... - Znaczy, no chyba... oczy mu błyszczą, (może się najadł za dużo, nie wiem). Chwilę nos marszczy, cicho mamrocze, i nagle głośno: - Tak jestem pewien! (Ulga...na chwilę). - I tylko tyle? - Tyle wystarczy...Baran jest warty...I tej miłości... I Ciebie znaczy. Ten mój przyjaciel...Taki kochany... A jaki mądry...Tyle się znamy... A nie wiedziałem... - Już powiedziałem! Sprawa skończona. - A wyjdzie za mnie, szybko go pytam, na poczekaniu, nim zmieni zdanie. - A to zależy, na twoim miejscu, to jej bym zadał takie pytanie. Chwile milczymy, ta coraz dłuższa, odczuwam serca mego wołanie... Zaraz przestanie. - Zobacz kto idzie! - Kto? Z której strony? - Głosem go pytam, tak przerażonym. - To Cappuleci, pochodnie mają. Po co tu idą? - Nie wiem. - Spytają... - Ja do nich powiem, znaczy przemówię... Widziałem, że się ktoś do nas zbliża! - Witajcie. - I wy...choć nie proszeni, usiądźcie obok. - Precz z naszej ziemi! - Zwady nie chcemy... - Ale szukacie! (Mój przyjacielu, trzeba inaczej!) - Mości panowie, tak z uprzejmości, co moje serce nią przepełnione. - Ale gagatek! - Co to za jeden? To nie Romeo? - Może. - Ej chłopcze! - Tak jam Romeo (mówię to z dumą, bo imię moje tak będzie znane... Gdy się dowiedzą... O tej miłości... i o dziewczynie, co pokochałem). - Ej chłopcze, co ty i twój pachołek... - A mój przyjaciel aż czerwienieje - Co tu robicie? - Siedzieć nie wolno? - A proszę...Można...Wy chyba śnicie! - To nasza ziemia, zaraz odejdźcie - Mi się ten pomysł podoba przecie. A mój przyjaciel za szablę chwyta. I nią wywija...Jednego siecze... - I ja bym pomógł (nie umiem walczyć). - No wstawaj chłopcze, snu już wystarczy. - Zasnąłem? - Pewnie. Patrze ognisko, ledwie się pali, prawie dogasa. A mój przyjaciel gotów do drogi, stoi nade mną... - A gdzie kiełbasa? Poszliśmy - Serca mego wołanie, ciągle odczuwam i coraz dalej. Choć odejść mogę to czuję ciągle. O tej wyśnionej, mojej kochanej... To dla niej mógłbym dalekie kraje... Taka dziewczyna... rzadko się zdarza... A te uczucie to miłość? Prawda? - Prawda. - Więc ja już może zamilknę. Com miał powiedzieć to przekazałem. Całą historię mógłbym w dwóch słowach: bo ja się mocno tak zakochałem! - To cztery słowa! - Cicho! - Od nowa...mam opowiadać? - Nie boli głowa! The End Edytowane 16 Października 2014 przez Jacek Bartnicki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Viola5 Napisano 10 Stycznia 2016 Udostępnij Napisano 10 Stycznia 2016 boski, że brak mi słów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.