Skocz do zawartości

co cie nie zabije to cie wzmocni...


kszys

Rekomendowane odpowiedzi

to może ja to na atomy rozłoże...

 

np to co mnie zabija sprawia ze moje serce zamarza a ja sam przestaje ufać kobietom i nie mam już ochoty sie o ich względy starać tak więc

czy moge powiedzieć że to jest dla mnie dobre ze mnie wzmacnia?czy nie bedzie miało wpływu na innych niczemu nie winnych ludzi dookoła?czy raczej robi ze mnie egoiste i osobe nieufna to ja dziękuje za takie wzmocnienie i takie twierdzenie

 

 

Edytowane przez kszys
co cie nie zabije to cie okaleczy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hahaha, masz rację :D mnie osobiście najbardziej doprowadza do szału twierdzenie, że czas leczy rany - owszem, minął ponad rok po tym jak otrzymałam największy cios od losu w dotychczasowym życiu - i taaak, już nie boli - ale najważniejsze - nie czuję bólu, owszem, ale i żadnych pozytywych emocji również :D na tym właśnie polega to dobroczynne działanie? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wychodzę z założenia, że nie można się za bardzo cieszyć z czegoś dobrego ;) Wtedy nawet największe zło nie smuci ;) Albo po prostu się niczym nie przejmować :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nordis twoje założenie jest całkiem rozsądne tzn to pierwsze nie ufac temu co dobre nie ufac temu co złe nie cieszyc sie z dobrego nie cieszyc ze złego nawiązanie do buddyzmu największe zło nie zasmuci i największe dobro nie da radości...droga środka zabraknie tylko na niej emocji

 

bo to drugie niczym sie nie przejmowac juz takie rozsadne nie jest

 

czas czy leczy rany ?nie leczy pomaga tylko przysypac wspomienia kurzem na rany jest inne lekarstwo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to może ja to na atomy rozłoże...

 

np to co mnie zabija sprawia ze moje serce zamarza a ja sam przestaje ufać kobietom i nie mam już ochoty sie o ich względy starać

]

 

 

Krzys...wyluzuj....

...spróbuj tak;

"np to co mnie zabija sprawia ze moje serce zamarza a ja sam przestaje ufać kobietom"....wzmocnić może Cię tylko miłość i ufność...nie musisz zabiegać o względy..bądź dyplomatą...zastaw sidła ...jak myśliwy; ) Kobiety to lubią, wtedy gdy zranione twoje serce zacznie krwawić - jest Ci łatwiej jesteś mężczyzną spróbujesz jeszcze raz i jeszcze raz!!! Moim zdaniem ta wstrzemięźliwość i wyzbycie się uczuć to słaba pociecha... to tak jak gra wideo dla motocyklisty szosowego 300/h na ekranie, takie lizanie cukierka przez szybę ...nie to nie dla mnie...

 

dla duszy sfrustrowanej i cierpiącej małe ukojenie

:

 

Pozdrawiam

i dużo dobrego

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ambere

Witaj kszys!!!!

 

Powiem tak jako że swoje przeżyłam ...

Czas leczy rany jak najbardziej, ale pozostają blizny..tego się nie pozbędziesz niestety. "Coś" pozostaje w głowie ,duszy.Nic nie jest jak dawniej -nieskazitelnie czyste jak łza.

Takie życie ...nie tylko róże ale i kolce...oraz szara rzeczywistość.

Zaufanie podstawą związku ciężko się na to pracuje i kiedy legnie w gruzach ,trudno odbudować.

Jednak po każdej burzy świeci słońce,ale po kolejnym sztormie co raz mniej jest do zbierania... ot proza życia.

 

 

Dodam jeszcze jako że kobietą jestem :] kszys nie poddawaj się a takie rzeczy się zdarzają jako że Mars i Wenus z innych planet pochodzą i czasami trudno dojść do konsensusu :usmiech:

 

 

Powodzenia życzę!

oraz wytrwałości !

:usmiech:

Edytowane przez Ambere
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość winteer

Własnie miałam taka rozmowę na SB.. i wiem, że zamiatanie pod dywan nie jest rozwiazaniem, problemy nie znikają.

Jeśli się postarać, to z każdej sytuacji jest wyście - szuką jest podejmować świadome decyzje co z tym zrobić dalej.

 

dc13fala

a skad wiesz co lubią kobiety? i po co te sidła skoro tak naprawdę nie są potrzebne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Vanilia22

Oj temat zapodałeś Krzyś w sam raz na sobotni samotny wieczór, z kubkiem herbaty w ręce i z myślą czym są uczucia bez.... cierpienia?

Gdyby wszystko było takie oczywiste i cukierkowe czy docenialibyśmy to co otrzymujemy w zamian? Większości wydaje się, że wszystko się im należy, wielkie szczęście.. ale coś za coś. Zazwyczaj za pięknym uczuciem idzie również cierpienie. Bo to jest nasza istotą życia. Czuć.

 

Widzisz jestem zdania, że czas leczy rany ale... niektóre nigdy się nie goją. Zostają gdzieś w nas jak pieczęć, którą już zawsze się będzie czuło. Możesz wierzyć lub nie ale naprawdę to nas wzmacnia. Czy stajesz się zimny i egoistyczny to już zależy tylko od Ciebie. Od tego czy chcesz aby Twoje doświadczenia Cię okaleczyły.

Z mojego doświadczenia wiem, że z każdej sytuacji można wyjść silniejszym. I tego ci życzę:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia wiem, że z każdej sytuacji można wyjść silniejszym. I tego ci życzę:)

 

Śniąca Vanilio22 popieram w 100% tylko czując czyli cierpiąc lub będąc szczęśliwym stajemy się lepsi i odporni na trudy...dzięki tym doświadczeniom, będziemy szlachetni i dobrzy dla innych - nie skrzywdzimy ponieważ wiemy jak to boli...

 

Winteer, witaj : ) przy okazji zapytam, dlaczego nie odpisałaś ???

 

ad. sidła...to taka gra ...gdzie kobieta ( oczywiście ta, która chce ) bawi się z mężczyzną w kotka i myszkę , tzn. mężczyzna myśli, że poluje a kobieta udaje że ucieka...nie ma tu nic wspólnego z prawdziwym zniewoleniem drugiej istoty, wtedy byłoby to molestowanie lub gwałcenie, a do tego bym nie namawiał...a kobiety lubią różne przedziwne rzeczy...i min za to je KOCHAMY...: ), nie wszystkie kobiety lubią być zdobywane...jest przecież wiele sposobów na każdą ludzką istotę - jak zbliżyć się i przekonać do siebie, nie tylko mężczyźni wykorzystują tego rodzaju sztuczki...ale to temat woda...

 

Pozdrawiam

Szczególnie tych udręczonych...

Troszkę humoru nigdy nie zaszkodzi...

 

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Iwanov
to może ja to na atomy rozłoże...

 

np to co mnie zabija sprawia ze moje serce zamarza a ja sam przestaje ufać kobietom i nie mam już ochoty sie o ich względy starać tak więc

czy moge powiedzieć że to jest dla mnie dobre ze mnie wzmacnia?czy nie bedzie miało wpływu na innych niczemu nie winnych ludzi dookoła?czy raczej robi ze mnie egoiste i osobe nieufna to ja dziękuje za takie wzmocnienie i takie twierdzenie

 

 

 

Krzycho,twardy chłopak jesteś,twarda lekcja jazdy daje efekty w przyszłości,jak to mówię,dopóki człowiek oddycha,ma w rękach swoje przeznaczenie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kszys..

Kiedy ja otrzymałem kolejnego kopa w słabiznę, leczyłem się szybko lecz brutalnie za pomocą logiki..Widocznie nie pasujemy do siebie. Żadna przyjemność ale w kilka dni się otrząsnąłem. Później dawałem wyraźnie znak że nie szukam nikogo bliskiego, lecz kulturalnie i swobodnie - bez brutalnego odpychania. Po kilku latach spotkałem kobietę której powiedziałem o moim nastawieniu, podczas jednej ze zwykłych rozmów. Nie dawałem jej nawet cienia szansy i traktowałem jak zwykłą znajomą. Ona jednak zdecydowała się spróbować i nie rezygnowała. Rozumiała.. Dziś jest moją Żonką.. I ufam tylko jej. Jesteśmy zawsze szczerzy wobec siebie i oddałbym za nią wszystko z życiem włącznie bez żalu. W końcu to "tylko" zwązek dwojga ludzi, którzy się do siebie próbują dopasować, a nie więzienie z przymusowym towarzystwem.. Jestem tylko ciągle trochę..zdziczały ;)

I choćby się kiedyś zepsuło.. warto było przeżyć z nią każdą chwilkę.

Morał? Jeśli komuś będzie zależało to zrozumie i będzie cierpliwy.

Sorki że taki długi poemat..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kszys..

Kiedy ja otrzymałem kolejnego kopa w słabiznę, leczyłem się szybko lecz brutalnie za pomocą logiki..Widocznie nie pasujemy do siebie. .

 

Zgadzam się z Tobą Logan...co prawda ja miałem tych kopów więcej jednak z własnej winy...ale bolały podobnie i tak jak ty poczekałem przestałem się szamotać... i ...warto było... szczęście i szczerość w związku przez wiele lat....

teraz trochę ostygło...ale szczerość i szacunek pozostały...

...lubię porównania, dlatego przedstawię to tak;

...każdy cios/ból/załamanie/ można porównać do morderczego treningu w jakiejkolwiek dyscyplinie, trzeba świadomie kontrolować to co dzieje się z Tobą i transformować ten ból - układać sobie w głowie to tak, jak np. kolejne okrążenie, kolejną pompkę, następny przysiad, następny krok, następne uderzenie, następny skok, ...jak wpadniesz w ten trans zrozumiesz...że to Cię wzmacnia, jesteś silniejszy, odporny, również na stres na złe samopoczucie...jesteś lekarzem samego siebie...

...a z "zabijaniem" jest tak...znam przynajmniej 2 osoby, które "zabite życiowo" wstały i istnieją...po ciężkich czasach po głębokich przeżyciach... dali radę ...

niech rządzi optymizm i radość, mądrość i czujność, a przede wszystkim WIARA w samego siebie

czego życzę nam wszystkim...

 

Pozdrawiam

dc13

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

krzys, swieta prawda!

 

Ja mysle, ze jak podchodzac do tego, co sie dzieje, co czujemy itd z euforia, na pelem gwizdek w takowy sposob bedziemy przezywac i piekne, szczesliwe chwile jak i te brzydkie, bolesne. Podchodzac do wszystkiego z dystansem, owszem cierpi sie duzo mniej a moze i w ogole, nie wiem, ale w tym samym czasie tracimy chwile naszej pelnej szczesliwosci, nie zyjemy pelna para...

Cos za cos...

Ja bym wiec polemizowala, ze co nas nie zabije to nas wzmocni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przyznaje sie do prowokacji to twierdzenie ze co nie zabije wzmocni nie jest do końca własciwe i niewłąściwe zalezy w dużym stopniu od jego interpretacji

intencja autora miała w zasadzie na celu odnalezienie pozytywnych aspektów wsród "naszych ran i zgliszczy" to tak jak w tym kawale o tym ze optymista to i na cmentarzu widzi same plusy...

Edytowane przez kszys
marginesy sa niepotrzebne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hustawka emocji umierasz i rodzisz sie na nowo

 

Kszys - ty prowokatorze ; ) akurat dobrze trafiło...z tym optymistą na cmentarzu...jestem nim jestem...; )

 

...wracając do "marginesu"...czyli do meritum...ach westchnąłem sobie zanim to napiszę...widzisz...akurat taka huśtawka uczuć może Cię wykończyć...rozumiem, że nie ma szans na to, żebyś to Ty odszedł???? to byłoby najlepsze rozwiązanie...to ratowanie z jej strony...niedobrze...nie można być z kimś z innych powodów...niż ten najważniejszy...pełne oddanie z dwóch stron...jeżeli uczucie jest wielkie spróbuj jeszcze zawalczyć, ale tym, razem mocniej i zdecydowanie tak lub nie !!!!!!!...pozostając pomiędzy robisz krzywdę sobie i swojej ukochanej...

...nie uszczęśliwia się nikogo...na siłę...mam to za sobą gorzkie ale prawdziwe...

Dlatego ruszmy z siłą i wiarą, że znajdą się tacy którzy nas odkryją i dzięki nam będą szczęśliwi a my z nimi...

dla Ciebie kszys...

..jestem Legendarny Blue Gin...; )

..w moim sercu wiele min...

wciąż próbuję je rozbrajać...

..by móc miłością ..się upajać!!!

 

Pozdrawiam

dc13fala

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jejku jak tu gorycza ogolnie zawialo.cierpieni jest skladowa zycia i pewnie nie kazdy sie ze mna zgodzi ale rozwija i pozwala poznac samego siebie. to ze od czasu do czasu jestesmy sami lub samotni to zwykle jest czas potrzebny na eksploracje wlasnego wnetrza przemyslen i rozwoju.jesli ten czas zostanie spozytkowany dobrze to jest szansa ze nastepny zwiazek bedzie duzo lepszy i glebszy...takie moje zdanie a optymizm ulatwia rzeczy i leczy cialo i uwazam ze ma ogromne znaczenie-sporo badan naukowych i statystyk bylo i jest na ten tamat prowadzone:)glowy do gory:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co cię nie zabije, to cię przybliży do śmierci - tak ja mówię i tak jest, nie odwrotnie ;)

Co z tego, że przeżywamy te najcięższe chwile jak ich następstwem są nerwice, lęki, fobie... a na skutek stresu cierpią organy (nerwica wegetatywna lub choroby spowodowane osłabieniem tych organów), no i tak dalej... ;) Nie przekonuje mnie, że negatywne uczucia mogą nas wzmocnić (nawet jeśli psychicznie - fizycznie organizm siada).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przekonuje mnie, że negatywne uczucia mogą nas wzmocnić (nawet jeśli psychicznie - fizycznie organizm siada).

 

Lex ..to nie tak... nie negatywne.... jeśli łykasz witaminę c i myślisz że to opium....chodzi tu o nastawienie... pozytywne nastawienie - jest w stanie przekształcić...dołujące doświadczenie - krzywdę ---- w najprawdziwszy lek na całe zło...nie nie to nie magia.. ani czary...po prostu trzeba w to uwierzyć i dokonać tego...a fizycznie ...cały...czas się starzejemy...a w myśl maksymy" w zdrowym ciele zdrowy duch" przerobię " w dobrym duchu zdrowe ciało"...; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kszys..

Kiedy ja otrzymałem kolejnego kopa w słabiznę, leczyłem się szybko lecz brutalnie za pomocą logiki..Widocznie nie pasujemy do siebie. Żadna przyjemność ale w kilka dni się otrząsnąłem. Później dawałem wyraźnie znak że nie szukam nikogo bliskiego, lecz kulturalnie i swobodnie - bez brutalnego odpychania. Po kilku latach spotkałem kobietę której powiedziałem o moim nastawieniu, podczas jednej ze zwykłych rozmów. Nie dawałem jej nawet cienia szansy i traktowałem jak zwykłą znajomą. Ona jednak zdecydowała się spróbować i nie rezygnowała. Rozumiała.. Dziś jest moją Żonką.. I ufam tylko jej. Jesteśmy zawsze szczerzy wobec siebie i oddałbym za nią wszystko z życiem włącznie bez żalu. W końcu to "tylko" związek dwojga ludzi, którzy się do siebie próbują dopasować, a nie więzienie z przymusowym towarzystwem.. Jestem tylko ciągle trochę..zdziczały ;)

I choćby się kiedyś zepsuło.. warto było przeżyć z nią każdą chwilkę.

Morał? Jeśli komuś będzie zależało to zrozumie i będzie cierpliwy.

Sorki że taki długi poemat..

 

- dzięki za ten post Logan... udowodniłeś Sobie i innym ze jednak można...

- można dlatego... ze przewartościowałeś Swoje myślenie...

- przestałeś się szamotać i walczyć... i to Cie wzmocniło !!!

- dzięki czemu... stałeś się prawdziwym Sobą...

- gratuluje...!!!

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co cię nie zabije, to cię przybliży do śmierci - tak ja mówię i tak jest, nie odwrotnie ;)

Co z tego, że przeżywamy te najcięższe chwile jak ich następstwem są nerwice, lęki, fobie... a na skutek stresu cierpią organy (nerwica wegetatywna lub choroby spowodowane osłabieniem tych organów), no i tak dalej... ;) Nie przekonuje mnie, że negatywne uczucia mogą nas wzmocnić (nawet jeśli psychicznie - fizycznie organizm siada).

 

Witam…

 

- a ja mówię ze jest właśnie odwrotnie... niż Ty sadzisz...

- wiesz dlaczego przybliża cię do śmierci…?

- bo nie jesteś w stanie… otrząsnąć się i przejrzeć na oczy… !

- bo myślisz wciąż tak samo (negatyw)… a skoro myślisz tak samo, to znaczy nie rozpoznajesz nauki, jaką życie chce Ci przekazać…

- i dotąd będziesz zbierał „baty” w „Twoim mniemaniu”… dopóki sam nie rozpoznasz co jest z Tobą nie tak… (dotyczy wszystkich)

- bo jak byś rozpoznał, to byś coś zmienił… a skoro nie zmieniasz, to stoisz w miejscu… czyli de facto się cofasz… !!!

- jak myślisz co jest powodem tego… ze ciągle kręcisz sie w kółko ???

- podpowiem Ci… Twój sposób myślenia, a żeby było ciekawiej to powiem Ci że on w gruncie rzeczy, wcale nie jest Twój…

- gdyż jest to sposób myślenia czegoś, co się tylko podaje za Ciebie i wgrało ci programy (reakcji) myślenia… które Ty chętnie realizujesz …

- a dlaczego chętnie realizujesz ? … dlatego ze jesteś święcie przekonany ze to jest Twoje myślenie…

- podczas gdy „za ciebie myśli” Twój avatar… Twoje Ego… podsuwając Ci myślokształty (iluzje) które wpływają na błędna ocenę sytuacji… i prowokują do szamotania i walki...

- błedną … właśnie po to byś żył w iluzji , iluzji ciągnącej Cię na dno... po to byś generował coraz więcej zlej energii, która jest pożywką tylko dla twego Ego... bo dla Ciebie jako istoty jest tylko destrukcją... bo jest porażką Twego lepszego JA...

- jest jeszcze szansa… że się od tego dna odbijesz, ale wymaga to desperackiego odcięcia się od Ego… i szukania swego lepszego JA… lecz niestety nie wszystkim się to udaje...

- bo dopiero wtedy… poznasz kim naprawdę jesteś… :)

---pozdrawiam… infedro…

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do tego tematu coś jeszcze dopisze wczoraj słuchajcie poszedłem do kościoła i jeszcze do niego nie doszedłem z tym swoim "problemem" jak już dostałęm odpowiedż na moje pytanie : co mam robić zatem...

 

odpowiedź brzmiała tak: porzuć wszystko co masz weź swój krzyż i pójdź za mną...musiałem właczyć translator aramejski ( mam i taki ;) żeby to dobrze zrozumieć więc po polsku te słowa brzmią mniej więcej tak

porzuć złe myśli weż swoje cierpienie i słuchaj słów moich...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do tego tematu coś jeszcze dopisze wczoraj słuchajcie poszedłem do kościoła i jeszcze do niego nie doszedłem z tym swoim "problemem" jak już dostałęm odpowiedż na moje pytanie : co mam robić zatem...

 

odpowiedź brzmiała tak: porzuć wszystko co masz weź swój krzyż i pójdź za mną...musiałem właczyć translator aramejski ( mam i taki ;) żeby to dobrze zrozumieć więc po polsku te słowa brzmią mniej więcej tak

porzuć złe myśli weż swoje cierpienie i słuchaj słów moich...

 

- Krzys ... ale tak bez złośliwości zapytam...

- bo skoro nie doszedłeś do kościoła... ?

- to w ogóle wiesz od kogo czy czego były te słowa...?

- wiesz pytam bez złośliwości... bo nie wiem co mam sadzić o tych Twoich różkach...?

- no i jak one się maja do kościoła... tak naprawde ???

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;)byłem już przed wejsciem i wszedłem do środka a od kogo te słowa?

no cóż nie ważne kto je powiedział teraz tylko kto je wypowiedział duzo wczesniej...

nawet jesli teraz je tylko zacytował to zauważ nie zmienił nic z tego co było juz napisane

 

a Ty wiesz kto lub co Ci podpowiada to co myslisz?... ;)jestes pewny/na?

 

ja wiem od kogo były bo poznaje po owocach...

 

a różki to chyba kazdy ma tylko nie kazdy sobie z tego zdaje sprawe a u mnie zobacz jeden jest juz tylko

ja sie przyznaje do tego otwarcie ze jestem grzesznikiem znam swoje wady i widze swoje rogi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;)byłem już przed wejsciem i wszedłem do środka a od kogo te słowa?

no cóż nie ważne kto je powiedział teraz tylko kto je wypowiedział duzo wczesniej...

nawet jesli teraz je tylko zacytował to zauważ nie zmienił nic z tego co było juz napisane

- owszem… on nie zmienił bo te słowa były skierowane do Ciebie…

- wiec to Ty masz coś zmienić… i to najlepiej w Sobie…

a Ty wiesz kto lub co Ci podpowiada to co myślisz?... ;)jesteś pewny?

ja wiem od kogo były bo poznaje po owocach...

- hmm...sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie, rozpoznaje po owocach tak jak Ty… wiec nie wiem po co pytasz…?

- sęk w tym, że nasze owoce chyba się różnią…

- bo Ty masz problem… a ja nie…

a różki to chyba kazdy ma tylko nie kazdy sobie z tego zdaje sprawe a u mnie zobacz jeden jest juz tylko

ja sie przyznaje do tego otwarcie ze jestem grzesznikiem znam swoje wady i widze swoje rogi

- to ze wiesz ze jesteś grzesznikiem… to już coś…

- ale powiem tak… sama wiedza nie wystarczy !!!

- bo aby nim nie być… to nie wystarczy się do tego przyznać… gdyż przyznać może się każdy… !!!

- rzecz w tym, ze poprawa nie polega tylko na przyznaniu… lecz przede wszystkim na dążeniu do poprawy…

- wiec biadoleniem… nic tu nie osiągniesz…

- osiągniesz tylko pracą… i to tylko nad Sobą, a nie nad innymi…

 

- czego Ci serdecznie życzę… , bo tylko tak masz wpływ na swoje owoce… :)

 

- pozdrawiam serdecznie i… życzę powodzenia… :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bez złośliwosci i bez złośliwosci ...

 

"hmm...sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie, rozpoznaje po owocach tak jak Ty… wiec nie wiem po co pytasz…?"

podpowiedziałem tobie odpowiedz bo głupie pytania zadajesz

 

"- wiec biadoleniem… nic tu nie osiągniesz…

- osiągniesz tylko pracą… i to tylko nad Sobą, a nie nad innymi…"

 

co to miało byc?spadaj z ta swoja serdecznością na szczaw

ja sie dziele swoimi przezyciami czego mógłby w ogóle nie robic a ty sie wymądrzasz "bez złośliwosci o biadoleniu"?

 

 

" bo Ty masz problem… a ja nie…"

to sie ciesz dopóki go nie masz bo cienka jest granica i jutro to ty możesz miec problem nie ja...

 

i bez złośliwosci ci powiem

popatrz po sobie kapusciana głowo bo ja widze twoje rogi a ty chyba nie

Edytowane przez kszys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...ach nie chcę znowu przynudzać z ....tą Miłością...wielu już mi zarzuca, że przesadzam....jednak tylko dzięki temu, że zajrzymy w oczy d r u g i e g o c z ł o w i e k a ... w jego dobroć...i szczodrość i szlachetność czyli założymy z góry , że jest kimś takim---- kim my tak naprawdę pragniemy być...będzie łatwiej...(nie mylić z oszukiwaniem się ), oczywiście ideałem jest zacząć od siebie....to połowa sukcesu...później...otworzyć swe podwoje na innych...a harmonia życia stanie się naszym udziałem...

 

pełen wiary w Ludzi

 

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

i bez złośliwosci ci powiem

popatrz po sobie kapusciana głowo bo ja widze twoje rogi a ty chyba nie

 

- no właśnie... i tu masz problem że zawsze widzisz to co chcesz widzieć... zamiast to co powinieneś...

- być może... zupełnie tak samo jest z Twoim problemem...

- wiec sobie to przemyśl... bez złośliwości oczywiście... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do tego tematu coś jeszcze dopisze wczoraj słuchajcie poszedłem do kościoła i jeszcze do niego nie doszedłem z tym swoim "problemem" jak już dostałęm odpowiedż na moje pytanie : co mam robić zatem...

 

odpowiedź brzmiała tak: porzuć wszystko co masz weź swój krzyż i pójdź za mną...musiałem właczyć translator aramejski ( mam i taki ;) żeby to dobrze zrozumieć więc po polsku te słowa brzmią mniej więcej tak

porzuć złe myśli weż swoje cierpienie i słuchaj słów moich...

 

tak, bo nie ma wygranych ani przegranych, nie zabija ale też nie wzmocni... pozostają tylko rany i ból i trzeba z tym jakoś żyć dalej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysiu jak ukoncze kurs i bede miala status profesjonalnego audytora udziele ci sesji audytingu za darmo ;-).Nawet do ciebie do warszawki przylece.Przegoni sie te cienie.Tylko musisz troche poczekac bo niestety to nie jest tak hop siup. Wiec do tego czasu trzymaj sie dzielnie.

Ps.z tego co pamietam to dosc mocno narzekales na ta swoja dame wiec nie bardzo rozumiem czym sie martwisz ,masz spokuj teraz.

Chyba ze ja cosik nie zrozumialam i przekrecilam.

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"- no właśnie... i tu masz problem że zawsze widzisz to co chcesz widzieć... zamiast to co powinieneś...

- być może... zupełnie tak samo jest z Twoim problemem...

- wiec sobie to przemyśl... bez złośliwości oczywiście... :) "

 

to o czym tu piszesz to jest twój własny problem nie mój i oczywiscie nie widzisz tego co powinienes

wiec to sobie przemysl bez złośliwosci oczywiscie

a)czy nie nazywasz biadoleniem czyichs problemów jesli nie masz o nich pojecia?

b)czy masz odpowiednie zyczliwe podejscie czy jestes w ogóle osoba zyczliwą?

c) czy sie nie madrzysz przy kims kto cierpi?

itd.to moze w końcu przejrzysz na oczy i skończ z ta złośliwościa

Edytowane przez kszys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, temat się rozrasta. Pozwolę sobie podzielić się swoimi przemyśleniami:

!. uzależnianie swojego szczęścia/nieszczęścia od innych ludzi trąci hipokryzją.

@. wypowiadanie się na temat sytuacji w przypadku gdzie znamy tylko jedną stronę medalu nie jest obiektywne.

#. ucinanie kontaktu to pójście na łatwiznę. Dwoje ludzi jest w stanie zbudować wspaniałą relację pod warunkiem, że nie ma między nimi niedomówień - szczerość musi być. Problem w tym, że to wymaga sporo pracy nad sobą...

Edytowane przez Sephira
literówka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Krzyś…

 

- na początku chciałbym zaznaczyć ze nie jestem Twoim wrogiemani nie mam najmniejszego zamiaru nim być..

- szkoda ze nasza rozmowa zeszła trochę na manowce…

- wyjaśnię wiec to o co pytasz… i więcej nie podejmę tematu jeśli sobie tego nie życzysz…

- otóż przy załamkach… ważną role odgrywa nasze Ego… czuje się pokrzywdzone i niedowartościowane… wiec dołuje Nas jeszcze bardziej… zagłębia Nas w jakieś myślokształty które maja na celu tylko nasza destrukcje…

- a po co jest potrzebna Ego nasza destrukcja ?… właśnie po to byśmy się załamali… i wygenerowali złą energie… która jest pożywka dla Ego... natomiast dla nas jako Istoty jest "samobójstwem" czyli porażką...

- nie jeden z nas chyba to przechodził… ze jak sobie poklął i nawtykał mięcha, to jakby mu ulżyło…

- i właśnie rozchodzi się o to „jakby”… bo to ulżyło tylko naszemu Ego… a nie Nam czyli naszej prawdziwej istocie jaką jesteśmy…

- nie będę się rozpisywał bo to rozległy temat… wiec w skrócie powiem tak ;

- masz teraz do wyboru dwie drogi…

1 – albo leczyć skutki… czyli „lizać rany, i czekać aż choroba minie”…

2 – albo leczyć przyczynę… czyli zająć się tym co Cie dołuje… czyli Ego…

 

Druga droga nie jest łatwa… i dość czasochłonna – niemniej jednak gwarantuje rozpoznanie winowajcy… i nad nim kontrole…

Ale ponieważ trzeba być na nią niejako „gotowym”… wiec Tobie na razie pozostaje chyba tylko ta pierwsza…

- moim postem chciałem tylko Ci przekazać że jeżeli już wykorzystałeś wszelkie sposoby uratowania tego co było, i nic to nie dało… to abyś nie zagłębiał się w dołującą Cie matnie myśli… gdyż pociągnie Cie na dno… (stąd biadolenie)sorrki).

- bo skoro nie da się już nic z tym zrobić… to nie ma sensu rozpaczać gdyż zamiast pomóc, to sobie tylko zaszkodzimy…

- jest takie powiedzenie „na złamana miłość… najlepsza jest druga miłość” i ma ono w sobie dużo racji… choć na pierwszy rzut oka jest „nieludzkie”… dlatego ono ma zastosowanie dokładnie wtedy, kiedy już naprawdę nic nie da się uratować… taka ostatnia deska ratunku przed naszym pogrążeniem się… w dół.

Ktoś pewnie powie ze to „latanie z kwiatka na kwiatek”… otóż nie, zrobiliśmy wszystko co było można… wiec w tej sytuacji trzeba uznać sprawę jako naszą naukę… czyli zdobycie doświadczenia w tych sprawach… po to by następnym razem mogło być już lepiej.

- należy wyciągnąć wnioski co było nie tak (szczególnie z naszej strony)… i próbować dalej, bo żyć przecież trzeba dalej…

- całkiem możliwe że Twoje Ego nie pozwala Ci być tak do końca Sobą… Twoim „lepszym JA” i podsuwa Ci różne myślokształty… właśnie po to byś tego „lepszego JA” nie mógł odnaleźć… wiem, że dla ludzi nie „czujących” Ego brzmi to trochę jak kosmos, wiec nie będę się nad tym więcej rozwodził …

- mam nadzieje… ze przekonałeś się, że złośliwości niema we mnie ani trochę…

- wiesz ?… tylko czasami trudno jest przekazać coś komuś… bo ten ktoś rozumuje to zupełnie inaczej niż byśmy chcieli…

- dodam tylko ze to też jest sprawka Ego… to znaczy, pisząc jedno czy mówiąc każdy z Nas odbiera to w inny sposób, niejako po swojemu...

- i w ten sposób bardzo łatwo spełnia się porzekadło „Ja o niebie a on o chlebie” bo w rezultacie wychodzi na to ze każdy z nas wnioskuje coś innego… niż było przekazane.

Więc wychodzi na to, że wszyscy żyjemy w iluzji przez Nas samych stworzonej… a ściślej mówiąc stworzonej przez nasze Ego…

- dodam jeszcze ze te iluzje są bardzo zdradliwe w sprawach K i M… co prowokuje tylko do konfliktów…

- a czasami jest to świat zupełnie inny niż rzeczywistość... w który o zgrozo jesteśmy przekonani że to rzeczywistość, podczas gdy są to tylko nasze domniemania czyli nasze iluzje...których potem sami stajemy się ofiarą

 

--- pozdrawiam z szacunkiem… i życzę miłego dnia --- infedro…

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja Wam powiem, że zgadzam się co do tematu.. Nawet to moje motto życiowe, bo to jest autentyczna prawda! Co nas nie zabije to wzmocni.. A dlaczego? A dlatego, że upadamy aby powstać a po upadku człowiek staje się silniejszy i bardziej doświadczony..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko jeszcze trzeba się podnieść... niektórzy jak upadną to zamiast wstać zaczynają się czołgać a wtedy na pewno nie jest im łatwiej. Jednym słowem coś się musi zmienić, bo o tym że jakaś sytuacja ostatecznie wyszła nam na dobre dowiadujemy się bądź co bądź PO fakcie.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sephira teraz to dosłownie tymi słowami mnie ujęłaś! Masz dosłowną racje, większość ludzi właśnie po upadku się czołga zamiast powstać i walczyć, a oni zamiast tego to płaczą nad rozlanym mlekiem (sam tak nie raz mam).. No ale cóż życie biegnie a czas ucieka i nie pozwólmy aby nas prześcigał tylko dotrzymujmy mu kroku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, temat się rozrasta. Pozwolę sobie podzielić się swoimi przemyśleniami:

!. uzależnianie swojego szczęścia/nieszczęścia od innych ludzi trąci hipokryzją.

@. wypowiadanie się na temat sytuacji w przypadku gdzie znamy tylko jedną stronę medalu nie jest obiektywne.

#. ucinanie kontaktu to pójście na łatwiznę.

 

odczułem podmuch z Twoich skrzydeł motylich...; ) Sephiro, oczywiście doceniam Twój punkt widzenia...

jednak;

Ad 1 będąc z drugą osobą uzależniamy się uczuciowo...czy tego chcemy czy ...nie( oczywiście jeżeli takowe uczucie się pojawi i to miałem na myśli )

Ad 2 gdybyśmy znali obydwie strony medalu...włączyłby się osądy;kary lub ułaskawienia...tu chodzi o wsparcie " jednej strony medalu"... w taki sposób, żeby kszys mógł egzystować i podnieść sie po ciosach , które mu zadano...pomóżmy sobie...w sumieniu każdego z nas jest ocena własnego postępowania ...a nie w gronie otaczających tzw pseudo przyjaciół

Ad 3 patrz ad 1 zaufaj mi Sephiro...lepsza ta tzw." łatwizna", niż bycie z kimś na siłę - to bez przyszłości....szkoda czasu...., aby zbudować relację musi być fundament!!!!!!!! a my tu w okopach stoimy po kostki w wodzie.....plsssssss

kszys ziomalu ...głowa do góry jutro będzie lepiej....widzę że trochę "lewy róg grzeszków" zaniknął...rób tak dalej..........

 

pozdrawiam

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad 1 będąc z drugą osobą uzależniamy się uczuciowo...

Będąc, owszem. Ja mówię raczej o sytuacji, kiedy nie jesteś z kimś, chociaż chciałbyś tego.

Doprecyzowując zacytowaną przez Ciebie moją wypowiedź powiem - nie można mówić że jestem nieszczęśliwy bo ktoś mnie nie kocha.

 

Ad 2 gdybyśmy znali obydwie strony medalu...włączyłby się osądy;kary lub ułaskawienia...tu chodzi o wsparcie " jednej strony medalu"...

W takim razie w ramach wsparcia mogę kszysia przytulic i szepnąć mu do uszka, że "wszystko będzie dobrze"(o ile sam się o to postara), zamiast dawać dobre rady że "najlepiej" zrobić to czy tamto...

Formą "wsparcia" której osobiście najbardziej nie lubię jest stare dobre "ja na Twoim miejscu zrobiłbym to czy tamto", czy też "na podstawie własnych (podobnych doświadczeń poradzę Ci żebyś...". Problem w tym, że ja nigdy nie będę na TWOIM miejscu, w TEJ konkretnej sytuacji i choć nawet mogę posiadać podobne doświadczenia, to jednak biorę pod uwagę niezwykle ważny czynnik, którym jest - ja nie jestem Tobą, a ta druga osoba nie jest nią. Wszystko zależy od osobowych cech człowieka, każda jednostka jest inna, tak samo więc dwie z pozoru podobne sytuacje mogą tak na prawdę być mega diametralnie różne. Dlatego coś co dla Ciebie okazało się być może rozwiązaniem optymalnie dobrym, w tej sytuacji spowoduje katastrofę.

 

 

patrz ad 1 zaufaj mi Sephiro...lepsza ta tzw." łatwizna", niż bycie z kimś na siłę - to bez przyszłości....szkoda czasu....

mogę Ci zaufać - uf-uf.

I znowu to samo... co rozumiesz poprzez "bycie z kimś"? Ja doprecyzowałam swoją wypowiedź:

Ja mówię raczej o sytuacji, kiedy nie jesteś z kimś, chociaż chciałbyś tego.

Myślisz ze nawet w takiej sytuacji zerwanie całkowicie kontaktów, odcięcie się jest najlepszym wyjściem?

Może jestem naiwna, ale wierzę że niektóre osoby pojawiają się w naszym życiu nie bez powodu. Skoro więc darzę kogoś uczuciem i wiem, że ktoś darzy mnie (choć może to być inne uczucie, aczkolwiek o zabarwieniu pozytywnym, żebyście mi tu nie wyskakiwali z nienawiścią ;)), to najlepszym co można zrobić jest zweryfikowanie relacji, realna ocena szans, remont własnej perspektywy, zmiana podejścia - to właśnie wymaga pracy nad sobą i choć z własnego doświadczenia wiem, iż chwilami zakrawa na masochizm, to dobrze przeprowadzona restrukturyzacja mojego wyobrażenia o danej relacji przynosi święty spokój w myśl powiedzenia "wilk syty i owca cała", przy czym nie polega na oszukiwaniu samego siebie i wmawianiu sobie tego i owego.

 

Dla mnie prywatnie każda znajomość, która daje mi coś pozytywnego jest zbyt wartościowa żeby ją zrywać. Może to chore, ale jednak preferuję pomęczyć się pół roku i dojść do ładu z własnymi emocjami niż odciąć się i z tego powodu cierpieć.

Ale dość o tym co ja myślę, bo to i tak nie ma żadnego znaczenia w sytuacji która dotyczy innych osób.

Poza tym nikt tutaj o "dobre rady" nie prosił...

 

Pozdrawiam, }i{

Edytowane przez Sephira
liter-ówka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekhem...Co cię nie zabije to cię wzmocni...albo uczyni na trwałe kaleką

 

...ależ wy mroczne wizje macie....toć to ...szokkkkkk...

tylko współczuwać.........: (((

Po układam wasze emocje i złą energię...chodźcie... dzieci do wujka...on przytuli i po głaszcze...pewnie niektóre głowy już łyse ..a mądrości w nich nie za wiele ...tym bardziej pogłaszczę....zdejmę złą aurę i wszystkie negatywy zamienię w pozytywy do tego mnie stworzono i to będę robił!!!!!!!!!!!!!1Tak czuję!!!!!!!!!!1

 

i już

 

Pozdrawiam

z Dobrym Słowem na najbliższe dni

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

mogę Ci zaufać - uf-uf.

I znowu to samo... co rozumiesz poprzez "bycie z kimś"? Ja doprecyzowałam swoją wypowiedź:

 

Pozdrawiam, }i{

 

Kochana...bez zaufania nic się nie dzieje...choćby idąc do lekarza z bólem głowy - jeśli mu nie zaufasz (myślisz - nie pomoże mi)...to po co iść...tak samo w sprawach sercowych...

widać nie przeczytałaś dokładnie wszystkich moich wypowiedzi w tym temacie a było ich kilka... : p i tam było dokładnie i na temat "doprecyzowałem" co mam na myśli...

Miłego dnia

więcej ufności... : )

ale nie naiwności >> : P

 

Pozdrawiam

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iwanow...Tego świata .............ojjjjj aż za wiele....nie wiem gdzie mieszkasz...ale ja mam tego świata 20h na dobę... tu jestem ostatnio 5-6h na dobę z przerwami - tu oddycham i żyję oczywiście nie na SB to jakaś farsa...

chwilami przebijało coś od Was...ale po zatym to chaos i jazgot... ja wolę rozmawiać...normalnie rzeczowo.. a przede wszystkim z jakimś kopem...z jajami...a te dziecinne utarczki słowne...jak w przedszkolu ...szkoda gadać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do hipisów...i kwasów..hahaha

nie wiem czy znasz to z filmów...ale kwasy to były dostępne wtedy u prominentów w PRL-u - popijali je wóda i dostawali kociego rozumu...

...masz na myśli chyba USA - wersja z filmu Hair - tylko tam....było to bardziej pacyfistyczne przesłanie... a jezeli nie było Cię jeszcze na Świecie ...to polecam ..ogladnij...fajna muza i w ogóle fajny film...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehehe

 

bo widzisz to nie sztuka pisać ..ładnie i poważnie...i gramatycznie...sztuka w tym by zrozumieć sens przesłania..czasami między wierszami...trzeba tylko odrobinę się wczuć...ale wiem że Ty masz z tym problem... : P ..bez urazy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Iwanov

Twoje przesłanie,twoja ideologia,twoje słowo przeciwko mojemu.Różne światopoglądy,trudno Ci będzie udowodnić,iż masz rację i przekonać tu wszystkich do niej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak popłaczemy nad rozlanym mlekiem to warto jeszcze się mu przyjżeć (dobrze wtedy juz bez przywiązania do sytuacji). A spojrzec mozna na to ze swiadomościa ze to lekcja byla, tz negatywne doswiadczenie jest cenne dla karzdego z nas. Wyciagnąc można cenne fakty o sobie, innych i o świecie. Płacząc mozna uciec od tego. Trzeba wiedziec tez co dalej by sie nie zaplakać nad sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochana...bez zaufania nic się nie dzieje...choćby idąc do lekarza z bólem głowy - jeśli mu nie zaufasz (myślisz - nie pomoże mi)...to po co iść...tak samo w sprawach sercowych...

 

Może i doceniasz mój punkt widzenia, ale widocznie go nie szanujesz, skoro tanimi kawałkami w stylu "zaufaj mi" (bo co, bo Ty masz rację?) starasz się przekonać mnie do swojego poglądu :)

Po co ja mam Tobie ufać?

Jeżeli porównujesz sytuację do wizyty u lekarza to nie ja tu jestem pacjentem, dlatego nie widzę potrzeby ufania Tobie tylko dlatego, że Ty tego chcesz/potrzbujesz.

Dyskusja to nie kwestia zaufania, tylko wymiany poglądów, które najwyraźniej się różnią. Mnie to nie przeszkadza, dlatego nie będę nikogo prosiła żeby mi zaufał, bo jeśli zaufa a okaże się że w jego przypadku moje "mądrości" się nie sprawdziły, to nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.

Edytowane przez Sephira
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPROSTOWANIE!!!!!!!!!!!!!!

 

Szamanie ----nie Ciebie miałem na myśli..akurat...będą starał się pisać zwięźlej..aby nikogo nie urazić....

 

Sephiro...nie ufaj mi...nie chcę abyś cierpiała...przez moje słowa.... ... ... .

 

To ja fala....która płynie ....ale czasami...nie dotyka....nie dosięga....a mogła...otoczyć ..ująć ...użyźnić...wesprzeć

 

Tylko tyle

 

Pozdrawiam

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nordis..Ty męski Aniele..........takkkkkkkkkkkkkk^^^^^^^^^

 

cieszę się że moja fala musnęła rąbek Twej szaty....chodzi o poruszenie....również o sedno....ale nie upieram się jak baran przy swoim......zarażam innym spojrzeniem na...wiele aspektów życia....a preferuję uczucie....mądrość zawodzi...nawet doświadczenie...a miłość szczera...ta wyższa nie egoistyczna!!! zawsze mi pomogła w najcięższych bojach życiowych....

 

tylko tyle NIC NIE CHCĘ NIKOMU UDOWADNIAĆ !!!

 

Jesteśmy wolni....ale tak naprawdę...

 

Ja w to wierzę i Wam jak zawsze życzę z całego serca....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sephiro...nie ufaj mi...nie chcę abyś cierpiała...przez moje słowa.... ... ... .

 

No i owszem, nie będę :) Bo w takich kwestiach ufam tylko temu co mi serce podpowiada.

Edytowane przez Sephira
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dc13fala & infedro - dzięki Wam za Wasze posty :) postaram się tak pomyśleć ;) Chociaż ja mówiłem o najzwyklejszej fizyczności... ostatnio gdzieś natrafiłem:

"Osoby, które nie były darzone sympatią przez rówieśników 9 razy częściej chorują na serce i 4 razy częściej na cukrzycę. Dwa razy częściej występują u nich także choroby psychiczne i częściej popełniają samobójstwa."

- wpływ negatywnych doświadczeń na zdrowie.... coś w tym stylu miałem na myśli. I moją nerwicę - ciężko jest myśleć pozytywnie jak boli fizycznie tak, że nie wiem czy karetkę wzywać ;) A psychicznie niby jest już zupełnie dobrze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dc13fala & infedro - dzięki Wam za Wasze posty :) postaram się tak pomyśleć ;) Chociaż ja mówiłem o najzwyklejszej fizyczności... miałem na myśli. I moją nerwicę - ciężko jest myśleć pozytywnie jak boli fizycznie tak, że nie wiem czy karetkę wzywać ;) A psychicznie niby jest już zupełnie dobrze...

Lex...cieszę się ..że w jakikolwiek sposób dotarłem do Twojej psychik...jeśli masz nerwicę..tzw..galopującą.. proszę nie szalej po necie...raczej poszukaj cichego pozytywnie do Ciebie nastawionego miejsca....szanuj siebie i swoje podejście....to może pomóc...wiesz co?..ciekawe w tym wszystkim jest to, że ja również jestem b.nerwowy...i nerwica daje znać o sobie....życzę zdrówka...i dbać i jeszcze raz dbać o siebie....to naprawdę pomoże...powodzenia

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja to Cie Lex chyba bardzo dobrze rozumiem...

mógłbym tu nawet dodać odpowiedź na pytanie dlaczego niektórzy ludzie podcinają sobie zyły albo tną sobie ręce jaki jest prawdziwy tego powód?...ktoś wie?

no wiec powód jest taki ze chodzi o przeniesienie bólu...niemożliwego do zniesienia dla danej "machine" zamiany bólu istnienia bólu psychicznego na ból fizyczny i podróż na krańce rzeczywistości widzialnej

 

----------------------

 

nawiązując do poruszonego przeze mnie tematu chciałbym dodać ,że tak naprawde chodzi tu o to by tak jak wcześniej już pisałem spróbować chociaż dostrzec plusy "na cmentarzu"danej sytuacji nauczyć się wychodzić z najgorszego położenia i dopiero to nas może wzmocnić nasza walka z przeszkodami

 

YouTube - I Can't Make You Love Me by George Michael

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość winteer
...ależ wy mroczne wizje macie....toć to ...szokkkkkk...

tylko współczuwać.........: (((

Po układam wasze emocje i złą energię...chodźcie... dzieci do wujka...on przytuli i po głaszcze...pewnie niektóre głowy już łyse ..a mądrości w nich nie za wiele ...tym bardziej pogłaszczę....zdejmę złą aurę i wszystkie negatywy zamienię w pozytywy do tego mnie stworzono i to będę robił!!!!!!!!!!!!!1Tak czuję!!!!!!!!!!1

 

Ciekawe czy to samo byłbyś w stanie powiedziec w zywe oczy mojej babci, której Czerwoni na jej oczach zamordowali dwóch braci kiedy była jeszcze dzieckiem (1942), tylko dlatego, że dobrowolnie nie chcieli oddać jedynej krowy mundurowym (!!!)... tymbardziej, że po takim czasie IPN nie jest w stanie wykryć sprawców?

 

P.S. to nie był przytyk do Ciebie, a jedynie próba zwrócenia uwagi na pewien mały szczegół.. że pewne blizny się nie goją nawet po latach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy to samo byłbyś w stanie powiedziec w zywe oczy mojej babci, której Czerwoni na jej oczach zamordowali dwóch braci kiedy była jeszcze dzieckiem (1942), tylko dlatego, że dobrowolnie nie chcieli oddać jedynej krowy mundurowym (!!!)... tymbardziej, że po takim czasie IPN nie jest w stanie wykryć sprawców?

 

P.S. to nie był przytyk do Ciebie, a jedynie próba zwrócenia uwagi na pewien mały szczegół.. że pewne blizny się nie goją nawet po latach.

,, ipn w stanie to napewno jest ,tyle tylko ze nie bardzo moze to sie podobac ich najblizszym potomkom zajmujacych obecnie najblizsze miejsca przy korytach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

P.S. to nie był przytyk do Ciebie, a jedynie próba zwrócenia uwagi na pewien mały szczegół.. że pewne blizny się nie goją nawet po latach.

 

ach....oczywiste jest dla mnie to....że są tacy ludzie..również nasi bliscy...cierpieli...i cierpią - mają uraz...jedynie, miałem na myśli, a właściwie na sercu chęć wspomagania tych....którym tylko czarne pesymistyczne myśli krążą po głowie...a w sercu chłód...smutek ...i same blizny.....aż serce się "kraja"....dlatego są tacy ludzie jak ...ja....którzy...trud życia - zmieniają w słońca poranek...a życiowe porażki - zamieniają w skarby będące fundamentem na którym można budować...nowe...inne realia życiowe...uśmiech i otwartość pomaga... a jeżeli ktoś nie chce - nie przyjmie tego...nie zatrzyma się....nie zastanowi...przecież tak łatwiej ...i ...lepiej...

Do wszystkich smutnych!!!! jeden mały uśmiech dziennie...ale taki od serducha...a może coś się zmieni???

 

miłego dnia wszystkim smutnym i wesołym

dc13^^^^^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

a co ja mam dopiero powiedziec przezywam jedno rozczarowanie po drugim

niby mam swoje lata a czasam i sie zagubi do konca

i mysli to jest ten wlasciwy-a tu kolejne rozczarowan

rozwiedlismy sie po 22 latach malzenstwa

moja dewiza byla taka mezczyzna ktöry jest dla ciebe bedzie mial oczy tylko dla ciebie

bylam z kolezankami na zabawie i co sie stalo?

mezczyzna ktory tam byl mial oczy tylko dla mnie

spotkalismy sie kilka razy pisal mi 3razy dziennie bardzo mile SMS ale okazalo sie ze jest zonaty i ma 2 malych dzieci.

chcialby byc ze mna ale dzieci nie moglby zostawic

a ja swojego szczescia na czyims nieszczesciu nie chcialabym budowac

cierpialam bardzo,jeszcze teraz nieraz musze o nim myslec

postawilam sobie nowa dewize mezczyzna ktory ma byc dla mnie musi miec oczy,serce,byc wolny i mnie kochac

w sylwestra spotkalam kogos kogo znalam juz z widzenia i to wlasnie onpierwszy powiedzial ze mnie zna

najpierw nie moglam skojarzyc z kat on mnie zna ale powiedzial ze mialam kiedys inna fryzure i zna mnie z ..........

spotykamy sie od czasu do czasu ale on mowi ze nie chce stalego zwiazku a ja z kolei nie mam ochoty na przelotne znajomosci

powiedzialam mu o tym tez

mamyduzo wspolnych zainteresowan czasami möwi tak dwuznacznie nie wiem czy mnie tylko testuje albo po prostu potrzebuje czasu do przemyslenia

kazde z nas ma za soba pewne rozczarowania

jestem w kropce bo zawrocil mi w glowie ale z drugiej strony mysle sobie ze przeciez nie moge sobie pozwolic na to zeby on mnie traktowal jak zabawke

niby mowi ze musi pomysle o ulozeniu sobie zycia ze mamy tyle wspolnego

odczekam czy zamelduje sie jeszcze u mnie ale nie wiem jak mam zareagowac

raz mysle nie bede odbierala telefonu od niego,drugi raz mysle spotkac sie znim ,albo odbiore telefon jak zadzwoni i powiem zeby sie u mnie zameldowal

wtedy gdy bedzie zdecydowan co oczekuje ode mnie?

jak bedzie zdecydowany na zwiazek ze mna to moze sie wtedy zameldowac a jak nie to zycze szczescia.

jest mi barzo ciezko mam fazy kiedy moge tylko ryczec

moze to bedzie dla kogos smieszne ale ten kto w swoim zyciu nie doznal tylu rozczarowan napewno tego nie zrozumie.

zycze wszystkim duzo szczescia i milej niedzieli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co ja mam dopiero powiedziec przezywam jedno rozczarowanie po drugim

niby mam swoje lata a czasam i sie zagubi do konca

i mysli to jest ten wlasciwy-a tu kolejne rozczarowan

rozwiedlismy sie po 22 latach malzenstwai

och frezjo...zapewne o wielu zapachach...:) widzisz...wszystko jest istotne oczy i smak w ustach...to co przeżywasz jest trudne ale nie poddajesz się i walczysz o swoje...znam przynajmniej kilka osób również kobiet, które nigdy nie podniosły sie po rozwodzie ze stażem 20 lat małżeństwa...wiążesz się - ale jesteś uczciwa...uważam że to Cię wzmocniło...kolejne doświadczenia...jeszcze nikt nie zaznał szczęscia na cudzym nieszczęściu...a jeżeli tak to wygląda...to zapewne złudna poza...życzę Ci troszkę szczęścia w spotkaniu tego kogoś...kto jest właśnie dla Ciebie...fala spokoju i rozwagi w podejmowaniu decyzji...

pozdrawiam dc13fala^^^^^^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) jeszcze nikt nie zaznał szczęscia na cudzym nieszczęściu...a jeżeli tak to wygląda...to zapewne złudna poza...(...)

 

Mnie ostatnio nachodza watpliwosci co do tych uniwersalnych idealow... Zauwazam, ze w zyciu wcale nie jest tak, jak wynika z madrych sentencji...

O wszystko trzeba walczyc, wygrywa sprytniejszy a srodek uzyty do osiagniecia celu nei ma znaczenia... Smutne to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo smutne tym bardziej jesli to sie samemu przezyje

möj ex maz jest z kobieta z ktörarazem pracowali

mimo ze ona tez miala syna i wiedziala ze mamy dwoje dzieci nie miala zadnych skrupulöw

nasz syn ktory ma obenie 19 lat bardzo to przezywal ociec nie wyraza zadnego zainteresowania nim od 2 lat

a przedtem przez 6 lat widywal go tylko raz w roku na urodziny

pewnie to moj blad ze wczesniej sie nie zorientowalam a teraz mam tego wyniki

gdzie dziecko wychowuje sie tylko z matka ktora musi pracowac i ma niewiele czasu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje miłe Panie frezja@ penelOpa ...spryt to jedno a łamanie zasad to drugie...proszę Was... więcej wiary w ludzi...ja jeszcze niedawno podobnie myślałem...ale to droga donikąd...dajmy przykład...nie musi nas być wiele!!! to że miliardy krzywdzą innych - nie znaczy, że my mamy robić to samo...mam kilka podstawowych zasad życiowych... jedna z nich mówi...rób tak w życiu, aby nikogo nie upokorzyć nie zranić, tak żeby można było spojrzeć sobie samemu głęboko w oczy przed lustrem...

Jeszcze raz wiary w innych fala Dobra dla Was

od dc13fala ^^^^^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oby tak bylo

a co powiesz teraz jesli ci opowiem ze w sylwestra poznalam mezczyzne ktorego juz wczesniej znalam z widzenia

on mniepierwszy zaczepil gdyz ja nigdy nie odwazylanym sie zaczepic mezczyzny gdyby mi sie niewiem jak podobal

opowiedzial mi ze ma syna 10 lat gdzie pracuje ze syn mieszka z jego ex zona

ze rozszedl sie tez ze swoja przyjaciolka

spotkalismy sie pare razy bylo fajnie mamy duzo wspolnego

jedno ale on nie chce stalego zwiazku a ja nie mam ochoty na przelotnie znajomosci

nie wiem w rozmowah zachowuje sie jakby byl niezdecydowany

nie wiem czy sie jeszcze u mnie zamelduje ja w kazdym razie nie zadzwonie do niego

musze powiedziec ze zawrocil mi w glowie ale ja mam swoj stolz

sama nie wim co mu powiem jaesli.jesli zadzwoni ale chcialabym mu powiedziec ze jak bedzie wiedzial co chce w zyciu to niech sie wtedy zamelduje

ja nie bede za nim latac

wierze tylko w jedno-przeznaczenie bo jesli to naprawde on bedzie mial byc ze mna naprawde to niech sie zastanowi

ja jestem stala w moich uczuciach i tak mu tez powiedzialam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko jeszcze trzeba się podnieść... niektórzy jak upadną to zamiast wstać zaczynają się czołgać a wtedy na pewno nie jest im łatwiej. Jednym słowem coś się musi zmienić, bo o tym że jakaś sytuacja ostatecznie wyszła nam na dobre dowiadujemy się bądź co bądź PO fakcie.

 

Tak... Czogają się, bo może to, co ich powaliło jednak wcale ich nie wzmocniło...? A wręcz przeciwnie. A ludzie są różni, a składa się na to taka masa czynników, że trudno o uniwersalna receptę na tak diametralnie inaczej skonstruowane mieszanki, jakimi jesteśmy?

A druga kwestia- ile jest w nas sił do tych ciągłych nauk, transformacji, samoleczenia i lizania ran? Wszystko jest ograniczone, nic nie jest nieskończone (w naszym ludzkim wymiarze), więc i siły nasze także. A teraz jeszcze tak- moje doswiadczenia mnie uczą, że najskuteczniej skrzywdzić mogą nas ci, których najbardziej kochamy, bezwarunkowo, szczerze i bez zahamowań. Ufamy im, bo jak inaczej trwać w takiej miłości? I to oni nas kalecza najdotkliwiej, więc co potem? Wnioski- gdybym tak bezgranicznie nie kochała i nie ufała to i okaleczenie byłoby mniejsze. I nigdy inaczej. Postanowienia na przyszłość-nigdy już się tak nie zaangażuję. I co z tego wynika? Czy mnie to wzmocniło? Nie, odebrało mi część tego, co miałam i mogłam ofiarować najlepszego. Z każdej takiej potyczki wychodzę uboższa. A teraz kwestia, która była poruszana wcześniej-przestać się szrpać, walczyć, poczekać. Jasne, bo niczego innego zrobić nie można, ale czy to jakieś antidotum? Stygniemy, wypalamy się, ubożejemy... Czy to dobra cena za tę pseudo siłę, którą uzyskujemy? A w przełożeniu na fizyczność w celu zobrazowania- żadna rana nikogo nie wzmocniła, po każej organiżm ma coraz więcej słabych punktów. A czy z psychiką jest inaczej? Nie. Staje się tylko zdrewniała, czego ja osobiście, za korzystne nie uważam.

Edytowane przez Queen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy system upadnie jesli najważniejszy dla człowieka jest jego własny interes lub inny człowiek postawiony na piedestale zamiast Boga

lub inaczej jeśli nazywamy pozadanie własny egoizm miłością dlatego upadamy by tą prosta prawde w sposób bolesny zrozumiec

i tylko Bóg moze nas tak naprawdę wzmocnić nie my sami nie wrózbici terapeuci i czarodzieje nie oni stworzyli człowieka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy system upadnie jesli najważniejszy dla człowieka jest jego własny interes lub inny człowiek postawiony na piedestale zamiast Boga

lub inaczej jeśli nazywamy pozadanie własny egoizm miłością dlatego upadamy by tą prosta prawde w sposób bolesny zrozumiec

i tylko Bóg moze nas tak naprawdę wzmocnić nie my sami nie wrózbici terapeuci i czarodzieje nie oni stworzyli człowieka

A człowiek i tak pozostanie tylko człowiekiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w takim razie istnieja jeszcze nadludzie poniewaz człowiek moze sie wzniesc ponad swoje nałogi pożadania oderwac sie od przyziemnych spraw byc moze dopiero wtedy staje sie prawdziwym człowiekiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oby tak bylo

...

wierze tylko w jedno-przeznaczenie bo jesli to naprawde on bedzie mial byc ze mna naprawde to niech sie zastanowi

ja jestem stala w moich uczuciach i tak mu tez powiedzialam

 

...bardzo sie cieszę...przecież czujesz i rozumiesz swoją sytuację...a to dobry początek!!! na Twoim miejscu...zawalczyłbym trochę...jeżeli jemu zależy, a ma wątpliwości...też swoje przeżył..też nie chce sie sparzyć...uczucia są bardzo ważne...ale jeszcze ważniejsze są wspólne relacje...można kogoś kochać i cierpieć katusze...mozna też kogoś szanować i żyć w harmonii...uważam że w pewnym wieku poprzez doświadczenie...otrzymujemy ten dar....dar czucia tego co najważniejsze w relacji między dwojgiem najbliższych sobie ludzi...nie wiem czy Wy moi mili to czujecie...ja gdy widzę dwoje staruszków trzymających sie za ręce - w wiadomy sposób- ( z namaszczeniem i szacunkiem) łzy szczęścia napływają mi do oczu i nie mogę nic juz powiedzieć tylko patrzę i patrzę przez łzy...to taki rzadki widok...tak nie wiele osób z pośród nas osiąga taką dojrzałość i mądrość życiową...ach....reasumując, ^walczyć o swoje... to jedno

^czuć i dawać ... to drugie

^żyć w harmonii ...to trzecie

^^^^^^^^^^^^^^^^^^ generalnie ^^^^dając dając dając tylko 1 raz brać ( dla zachowania równowagi)...wtedy jeśli to ktoś wartościowy...otrzymamy bierz bierz bierz ...już wiemy że jest dobrze...

paradoksalnie...jeżeli nic nie zrobimy...uczucie pozostanie nie będzie dzielenia się nim...on w samotności i Ty w samotności a oboje w uczuciach do siebie...on myśli << przecież jest dorosła wie co robi...na pewno zadzwoni...>> Ty myślisz << jak mu zależy to sie zamelduje u mnie>> i problem gotowy...

to tak jak z pięknym - wymarzonym samochodem, miłość od pierwszego wejrzenia...jednak jeżeli nie wsiądziemy do niego i nie odpalimy silnika, nie poczujemy pod rajcowania jazdą - nie wiemy nic o wymarzonym obiekcie...

Jeżeli nie będzie chciał sie zaangażować...to tego nie zrobi...jeżeli chcesz spróbować...musisz być na to przygotowana...Ty jesteś gotowa zaryzykować ( jak się u mnie zamelduje)...on jeszcze tego nie wie...nie decyduj za niego...daj mu szansę...czas... bądź przy nim ...wspieraj go...to pomoże... przełamać ewentualne opory...jeżeli będzie gotów to stanie się...ale się rozgadałem...czułem że muszę to napisać przepraszam za rozwlekanie się...;P

Pozdrawiam i życzę powodzenia

dc13fala^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o. Z każdej takiej potyczki wychodzę uboższa. A teraz kwestia, która była poruszana wcześniej-przestać się szrpać, walczyć, poczekać. Jasne, bo niczego innego zrobić nie można, ale czy to jakieś antidotum? Stygniemy, wypalamy się, ubożejemy... Czy to dobra cena za tę pseudo siłę, którą uzyskujemy? A w przełożeniu na fizyczność w celu zobrazowania- żadna rana nikogo nie wzmocniła, po każej organiżm ma coraz więcej słabych punktów. A czy z psychiką jest inaczej? Nie. Staje się tylko zdrewniała, czego ja osobiście, za korzystne nie uważam.

 

nie zgadzam się z Tobą...widzisz sukces polega na tym aby nie komplikować tego co i tak jest już zawiłe...proste decyzje są łatwe i przyjazne...łatwiej je odczytać i zrozumieć...sęk w tym że nie zaczynamy gryźć tego trudnego kawałka zycia od dobrej strony...kochać to podstawa!!! a właściwie dawać miłość!!!...być ranionym przez najbliższych - oczywiste...ale nie oznacza tego, że mamy nie próbować, że mamy nie zaczynać od nowa...powinniśmy być za każdym razem lepsi...dlaczego tak sie nie dzieje???...ponieważ nie wyciągamy dobrych wniosków, popełniamy te same błędy lub mamy to wszystko w przysłowiowej"d***e"...najlepiej odgryźć się na kimś innym...a nie zacząć zmieniać samego siebie....lepiej niech ktoś sie zmieni...ja jestem spoko...to nie ja raniłem to mnie zraniono...itd...droga donikąd...Zacznijmy to od tej dobrej strony...ktoś nas zranił - myślimy<< nie chciał nie rozumiał, popełnił błąd>> rozmawiamy...jeszcze raz rozmawiamy...o słabościach, o złych cechach o wszystkim tym co doprowadziło do kryzysu...wskazujemy własne błędy i podknięcia...dla wspólnego oczyszczenia...wreszcie walczymy o swoje o miłość i szacunek do siebie...przecież to podstawa związku!!!....oczywiście są takie sytuacje jak zdrada lub oszustwo...zabijające miłość...wtedy tylko jej wielkość może nam pomóc...jak zaufamy jej bezgranicznie...powinna nam pomóc...oczyścić...to co zbrukane i złe...wylać czystą nie przeniknioną siłę i chęć dawania dobra...to trudne..bardzo trudne...ale mozliwe...

^^^^^^^^^^fala oczyszczenia i dobra^^^^^^^^^^^^^^

pozdrawiam

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w takim razie istnieja jeszcze nadludzie poniewaz człowiek moze sie wzniesc ponad swoje nałogi pożadania oderwac sie od przyziemnych spraw byc moze dopiero wtedy staje sie prawdziwym człowiekiem

 

tak kszys....zgadzam się...będąc na dole( leżąc lub pełzając)...widzi się niewiele...wystarczy podnieść wzrok trochę wyżej...i już jest lepiej...nie mówiąc już o powstaniu i lataniu...wtedy perspektywa ogromna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedy czytalam ten tekst to tez sie rozkleilam

czuje to samo co ty kiedy widze dwoje starszych ludzi kiedy sobie spaceruja

to jest cos wspanialego i tez chcialabym to przezyc

moj tesc mieszkal razem z nami przez 22 lata wlasciwie to ja do nich sie wprowadzilam bo jego zona a matka mojego ex zmarla i oni sami mieszkali

po odejsciu ex tesc mieszkal dalej ze mna nie chcial isc do domu starcow a ja sie cieszylam ze chce dalej ze mna mieszkac i swoim wnuczkiem

moj syn teraz nawet jak rozmawia ze swoja kolezanka to placze

dowiedzialam sie to od niej przez przypadek

nawet przed odejsciem (smiercia)kiedy w szpitalu byla u niego nasza znajoma to kiedy sie przebudzil wolal dajcie mi moje buy ja nie moge zostawic mojej synowej

bylo todla mnie straszne przezycie

a na pogrzebie moj ex nawet mi reki nie podal

a gdybym nie zadzwonila do niego do pracy to pewnie by nawet nie wiedzial ze jego ojciec nie zyje

by l juz z nowa kobieta ,ja wszystko zalatwialam a pozniej mnie jeszcze po sadach ciagal ,nawet na wspölnej wiazance od wnukow,syna i synowej kazal moje imie wymazyc bo inaczej on nie zaplaci

to powiedzialam ze ja to zaplace bo dla tescia bylismy rodzina

to bylo strasze moze w to nie wierzacie ale moj tesc zawsze nawet kiedy go wsrod nas nie bylo przychodzil do mnie jak mialam problemy

pozniej przyszedl mnie tez powiadomic ze nie chce byc juz sam i znalazl sobie kobiete

pozniej dowiedzialam sie ze nasza wspolna znajoma tez nie zmarla i odrazu sobie o niej pomyslalam

barzo dobrze sie wczesniej rozumieli .

co do telefonu to nie wiem zaczekam jeszcze bo on ma dzis wolne bedzie pewnie chcial sobie pozalatwiac swoje sprawy gdyz pracuje o wtorku do niedzieli po 14 godzin

jesli do 21,30 nie zadzwoni to wtedy moze sprobuje ale sie waham^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name=frezja;194879 on ma dzis wolne bedzie pewnie chcial sobie pozalatwiac swoje sprawy gdyz pracuje o wtorku do niedzieli po 14 godzin

jesli do 21' date='30 nie zadzwoni to wtedy moze sprobuje ale sie waham^^^^^^^^^^^^^^^^^^[/quote]

 

...wyczuwam w Tobie duże pokłady dobra....pielęgnuj je i osłaniaj...te skarby jeszcze ktoś odkryje i bedziecie się razem nimi cieszyć...podli już byli...teraz czas na miłych i dobrych...wrażliwych ...czego Ci z serca życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak bym chciala naprawde znalezc osobe z ktöra moglabym ulozyc sobie zycie nie chce przeciez znowu tak duzo

dzieki serdeczne za mile slowa

to tez bardzo duzo daje

mam taka cicha nadzieje ze on zadzwoni bo sama sie bardzo boje

nie chce zeby sobuíe pomyslal ze mu sie narzucam

a moze jest ktos inny ?

sama nie wiem co myslec raz tak raz tak

w zyciu roznie bywa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w takim razie istnieja jeszcze nadludzie poniewaz człowiek moze sie wzniesc ponad swoje nałogi pożadania oderwac sie od przyziemnych spraw byc moze dopiero wtedy staje sie prawdziwym człowiekiem

Krzysiu, ale takie uwznioślenie nas też pozbawia części (tej trudniejszej, ale czy gorszej...?) naszej ludzkości/człowieczeństwa. Bo tylko ludzie kochają tak, a nie inaczej, tylko ludzie cierpią tak, a nie inaczej, tylko ludzie tak płaczą i tylko ludzie mają w sobie taką podłość albo żal, złość... To, o czym piszesz to rezygnacja z emocji typowo ludzkich, to też rezygnacja z ludzkiej, egoistycznej miłości, to jest nazwane inaczej, a jednak to samo, o czym pisałam- zdrewnienie. Dlaczego? Wyjaśniam (zresztą ktoś już w tym wątku wcześniej ten temat podjął)- Cierpienia mnie nie dotykają, bo sobie na nie pozwalam-wyłączam emocje, żal mnie nie dotyka, bo sobie na niego nie pozwalam- wyłączam emocje, złość mnie nie dotyka, bo sobie na nią nie pozwalam- wyłączam emocje, euforia mnie nie dotyka, bo to też wyłączona emocja. Staję się doskonała- nad wszystkim panuję, wszystko przyjmuję ze spokojem... Tylko, ile we mnie zostało człowieka...? I czy ja tego chcę? Ginie moja wiara w jutro, bo na cóż jeszcze mam czekać? Przecież nie będe ani płakać, ani się śmiać, bo jestem ponad tym, uwzniośliłam się- wyłączyłam emocje... Nie, dziękuję. Tak, każda miłość jest egoistyczna, nie ma innej. My, ludzie, inaczej nie umiemy kochać. Popatrzmy na miłość matki do dziecka- tej najbardziej naturalnej i bezwarunkowej. Dziecko jest chore, więc robię wszystko, by je wyleczyć, a dlaczego? Nie tylko dla jego dobra oderwanego od reszty znaczeń. Nie, także dlatego, że je kocham i gdy jest chore to ja także cierpię. I tak ze wszystkim. Związek- dwoje ludzi dorosłych, seks. Po co? Bo to jest przyjemność fizyczna? Tak, ale jest tez drugie dno... Otóż także dlatego, że nas to zbliża i mam większą pewność, że ten człowiek NALEŻY DO MNIE. Jest usatysfakcjonowany? Świetnie, dzięki temu ja się czuję lepiej- mam satysfakcję. Kupiłam mu płytę, z której bardzo się ucieszył,cudownie! Podbudowałam swoje ego, bo jestem taka dobra... Itd... I nigdy nie będzie inaczej, chyba, że wyłączę emocje.

A teraz spojrzę na to od drugiej strony, takiej bardziej chrześcijańskiej. Kocham drugiego człowieka, on mnie rani, zdradza, albo wykorzystuje. Ja jednak kocham. Mało tego, to mój bliźni. Niech więc, mnie rani, wykorzystuje zdradza, a mnie uszczęśliwi sam fakt, że kocham, nadstawię więc, drugi policzek... Tu nie wyłączam emocji, tylko cierpię w pokorze. Lepsze? Jak dla kogo. Ja tej sztuki wciąż nie opanowałam. Ktoś powie, trzeba rozmawiać. Z przyjemnością, ale do tanga trzeba dwojga, a ta druga osoba wciąż pozostaje odrębnym bytem, na który ja mam wpływ znikomy albo żaden. Nadal robi to, co chce.

Podsumowuję- cierpienie nas nie uszlachetnia. Albo przeciwnie, odczłowiecza, albo niszczy. Owszem, można żyć dalej i nawet nauczyć się sobie z tym radzić, tylko, że nie wynika z tego nic dobrego.

Popatrz na dzieci i ich naiwny świat, nieskażony cierpieniem, do którego dopiero dorastają (nie biorę pod uwagę sytuacji ekstremalnych i patologicznych). Zobacz, jakie czyste są ich dusze, a co zrobi z nich cierpienie? Dotknie ich to samozdrewnienie, co wszystkich innych, asekuranctwo, lęki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cierpienia mnie nie dotykają, bo sobie na nie pozwalam-wyłączam emocje, żal mnie nie dotyka, bo sobie na niego nie pozwalam- wyłączam emocje, złość mnie nie dotyka, bo sobie na nią nie pozwalam- wyłączam emocje, euforia mnie nie dotyka, bo to też wyłączona emocja. Staję się doskonała- nad wszystkim panuję, wszystko przyjmuję ze spokojem... Tylko, ile we mnie zostało człowieka...? I czy ja tego chcę? Ginie moja wiara w jutro, bo na cóż jeszcze mam czekać? Przecież nie będe ani płakać, ani się śmiać, bo jestem ponad tym, uwzniośliłam się- wyłączyłam emocje... Nie, dziękuję. Tak, każda miłość jest egoistyczna, nie ma innej. My, ludzie, inaczej nie umiemy kochać. .

...no cóż...wiem o czym piszesz...czuję Twoje zdrewnienie...stałaś się twarda i nie czuła...czy właśnie to nie był błąd?...tak jak w seksie - jeżeli tylko jedna strona przejmie kontrolę i nad wszystkim będzie panować...bez satysfakcji dla obojga...ta wrażliwość i uczuciowość, która króluje w nas ludziach...to ona powoduje że chce się żyć..że blask słońca i dotyk dłoni...daje tak wiele...spojrzenie w drugie oczy...głęboko i bez granic...to nas odróżnia...od wszystkich innych istot na tym świecie...więc pielęgnujmy...ten wspaniały drogocenny ogród...jak nie będziemy podlewać...pielić...palić tego co zbędne...wyrzucać na kompost to co będzie lepsze jak zgnije...wreszcie siać i czekać na plony...wtedy zdrewniejemy lub uschniemy...wtedy żaden z zabiegów pielęgnacyjnych nam nie pomoże...achhhh...smutek....wiesz co nie myślałaś o tym żeby spróbować jeszcze raz założyć nowy ogród?...na razie bez rozmachu...kilka metrów kwadratowych...troszkę ptaszków i motylków...tak aby nie zrazić się na początku...podrasować te okruchy miłości, dobra i wiary w innych w inne istoty...drewienko porąbać i rozpalić święty ogień oczyszczenia...chcę podkreślić że piszę szczerze i nie miałem w zamiarze ani urazić Twoich uczuć ani przekonań, zalezy mi na prostym przekazie z mojego serca dla Ciebie...

pozdrawiam

dc13fala^^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fala, wszystko ok, spoko. Owszem, nawet próbowałam jakiś czas temu rozpalać na nowo ten "święty ogień"- poparzyłam się. Dotkliwie. Zostałam zraniona, oszukana. Tak po prostu. A nawet już pozbywałam sie tego zewnętrznego zdrewienia... Coraz lepiej, coraz dalej... I wielkie bum! A nawet byłam ostrożna! Cały rok patrzyłam na niego zanim odważyłam się zrobić mały kroczek. Potem poszło już łatwiej, powtarzał- nie bój się, wszystko zależy tylko od nas. Taa... to nawet była prawda. Pokazał mi, ile zależało os niego. Ale to już bez znaczenia, okorowałam sie tylko jeszcze bardziej. Ale wiesz co? Wciąż chcę... A jak to będzie? Czas pokaże. A wiesz, czemu chcę? Bo sie nie odczłowieczam na własne życzenie, tylko dokładnie tyle, ile wymusiła na mnie sytuacja, co mnie zresztą bardziej martwi niż cieszy. Nigdy nie chciałam być letnia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moje obawy byly sluszne

nie zadzwonil

napisalam SMS ale nie odpowiedzial

zadzwonilam ale tez nikt nie odbiera

powiedz czemu znowu ja

czy nie mozna tego jakos odwröcic

chce mi sie tylko wyc na ten p......los

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powiedz czemu znowu ja

czy nie mozna tego jakos odwröcic

chce mi sie tylko wyc na ten p......los

 

bardzo Cię proszę ...spokojnie...wiem że sie niecierpliwisz...jest uczucie ..i pali żywcem...smutek i żal...jeżeli jesteś wstanie zaufać sama sobie...potrzebny jest czas...mi zawsze pomagał...zrób sobie cos miłego..co lubisz najbardziej...taka niespodziankę dla samej siebie..i podlewaj tą roślinkę...warto...poczekaj bez nerwowych ruchów....proszę^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^6

dc13fala

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wiesz co? Wciąż chcę... A jak to będzie? Czas pokaże. A wiesz, czemu chcę? Bo sie nie odczłowieczam na własne życzenie, tylko dokładnie tyle, ile wymusiła na mnie sytuacja, co mnie zresztą bardziej martwi niż cieszy. Nigdy nie chciałam być letnia...

 

..bardzo mnie ucieszyłaś...jest mi naprawdę lżej...już wiem w czym tkwi problem...dobrze że chcesz...ale ważne jest to by uzbroić się...wiem łatwiej powiedzieć niż zrobić...masz zapewne duże wymagania...ja też miałem..ale miłość nie wybiera...rzuca na glebę i łomocze...zanim zrozumie się o co w tym wszystkim chodzi...do pewnego momentu jesteśmy wstanie zrobić wiele...ale są takie sytuacje..gdzie można tylko czekać...szukać!!! i czekać!!!

dobrej drogi od dc13fala^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysiu, ale takie uwznioślenie nas też pozbawia części (tej trudniejszej, ale czy gorszej...?) naszej ludzkości/człowieczeństwa. Bo tylko ludzie kochają tak, a nie inaczej, tylko ludzie cierpią tak, a nie inaczej, tylko ludzie tak płaczą i tylko ludzie mają w sobie taką podłość albo żal, złość... To, o czym piszesz to rezygnacja z emocji typowo ludzkich, to też rezygnacja z ludzkiej, egoistycznej miłości, to jest nazwane inaczej, a jednak to samo, o czym pisałam- zdrewnienie. Dlaczego? Wyjaśniam (zresztą ktoś już w tym wątku wcześniej ten temat podjął)- Cierpienia mnie nie dotykają, bo sobie na nie pozwalam-wyłączam emocje, żal mnie nie dotyka, bo sobie na niego nie pozwalam- wyłączam emocje, złość mnie nie dotyka, bo sobie na nią nie pozwalam- wyłączam emocje, euforia mnie nie dotyka, bo to też wyłączona emocja. Staję się doskonała- nad wszystkim panuję, wszystko przyjmuję ze spokojem... Tylko, ile we mnie zostało człowieka...? I czy ja tego chcę? Ginie moja wiara w jutro, bo na cóż jeszcze mam czekać? Przecież nie będe ani płakać, ani się śmiać, bo jestem ponad tym, uwzniośliłam się- wyłączyłam emocje... Nie, dziękuję. Tak, każda miłość jest egoistyczna, nie ma innej. My, ludzie, inaczej nie umiemy kochać. ..

 

------------

chcę nawiązać do tego co powiedziałas Queen

piszesz o taplaniu sie wbłotku bo to jest takie ludzkie a ja mówie o wyjściu z tego trzymasz sie tego co znasz i obawiasz sie tego czego nie znasz patrzysz na wszystko i widzisz tylko czarne i białe a ja mówie o tym ze w białym są jeszcze kolory po wyjsciu z błotka odzyskujesz wzrok widzisz swiat własciwiej

miłość i cierpienie są ze soba tu na ziemi związane...

 

piszesz ze my ludzie nie potrafimy kochac i sie z tym zgadzam ale moze to dlatego ze myslimy tak jak Ty ze nie chcemy kochac wszystkiego i wszystkich i tylko swój czubek nosa widzimy i tylko my i nasi najbliżsi sa najwazniejsi reszty moze nie byc ,jestesmy slepi jestesmy głusi...a przeciez człowiek który własciwie widzi i rozumie swiat który potrafi oprzec sie swojemu ciału który jest rozwiniety duchowo moze dokonac cudów takiemu nawet materia bedzie posłuszna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

------------

chcę nawiązać do tego co powiedziałas Queen

piszesz o taplaniu sie wbłotku bo to jest takie ludzkie a ja mówie o wyjściu z tego trzymasz sie tego co znasz i obawiasz sie tego czego nie znasz patrzysz na wszystko i widzisz tylko czarne i białe a ja mówie o tym ze w białym są jeszcze kolory po wyjsciu z błotka odzyskujesz wzrok widzisz swiat własciwiej

miłość i cierpienie są ze soba tu na ziemi związane...

 

piszesz ze my ludzie nie potrafimy kochac i sie z tym zgadzam ale moze to dlatego ze myslimy tak jak Ty ze nie chcemy kochac wszystkiego i wszystkich i tylko swój czubek nosa widzimy i tylko my i nasi najbliżsi sa najwazniejsi reszty moze nie byc ,jestesmy slepi jestesmy głusi...a przeciez człowiek który własciwie widzi i rozumie swiat który potrafi oprzec sie swojemu ciału który jest rozwiniety duchowo moze dokonac cudów takiemu nawet materia bedzie posłuszna

 

Noo, Krzyś... I tu się muszę zgodzić. To, co napisałeś to PRAWDA! Jest jednak jedno ale... Otóż, doskonale pamiętam taki stan, towarzyszyła mu euforia, ogólna radość, optymizm, emanowałam życzliwością taką gorącą, aż zarażającą, suuupeeer! To jest ten stan czystości ducha, o którym pisałam i którym dysponują ufne i nie poranione dzieci. A potem- jedno potknięcie, drugie, jeden guz, drugi, rana i kolejna... I Z tamtego stanu pozostała mi tylko garść wspomnień. Dlatego twierdzę, że cierpienia tylko ranią, nie wzmacniają. Przeciwnie. A potem jest to zdrewnienie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy system upadnie jesli najważniejszy dla człowieka jest jego własny interes lub inny człowiek postawiony na piedestale zamiast Boga

lub inaczej jeśli nazywamy pozadanie własny egoizm miłością dlatego upadamy by tą prosta prawde w sposób bolesny zrozumiec

i tylko Bóg moze nas tak naprawdę wzmocnić nie my sami nie wrózbici terapeuci i czarodzieje nie oni stworzyli człowieka

 

Tak jest Kszysiu ująłeś to bardzo dobrze .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

queen

zgadzam sie z Toba ze cierpienia rania nie jest inaczej...powiem nawet wiecej moga zniszczyc doszczetnie cały system...wartosci...dzieki któremu człowiek funkcjonuje

i nie podpisuje sie pod tym ze cierpienia nas wzmacniaja tak same z siebie... rozumiem równiez doskonale ze cierpienie i miłosc sa ze soba niestety zwiazane

 

chciałem nawiazac tylko do tego co powiedziałas"uwznioślenie nas też pozbawia części (tej trudniejszej, ale czy gorszej...?) naszej ludzkości/człowieczeństwa."...z tym sie nie zgadzam bo tu wypowiedziałas sie na temat czegos czego nie poznałas i dlatego tak napisałas ja uwazam z koleji ze przed nami jest dopiero cos niesamowitego ale dopiero po tym jak pokonamy samych siebie nasze słabosci jak przebijemy sie na strone ducha z ciała wtedy jak powiedziałem nawet materia bedzie nam posłuszna nowe spojrzenie nowa rzeczywistosc nowe kolory cos jak 3 d w porównaniu do czarno białego obrazu...widzenie mysli pojednanie ze swiatem zwierzat roslin innych ludzi i ich mysli wszechogarniajace zrozumienie...

Edytowane przez kszys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, Krzyś, może ja czegoś nie rozumiem, może gdzieś się rozmijamy... Ale trzymałam się tematu. Była mowa o cierpieniu i w jego kontekscie się wypowiadałam, Mówiłam o tym, jak wpływa cierpienie, w każdym razie na mnie, a sądzę, że jest to powszechne (sądzę, ale to nie jest równoznaczne z "jestem pewna"). Bo czymś zupełnie innym jest ogólnie pojęty "rozwój duchowy", a czymś innym wpływ cierpienia na człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie musisz mi niczego tłumaczyc ,poruszyłas po prostu kilka spraw jednoczesnie

dodam tylko jeszcze ze bedziesz cierpiec przez to co Cie spotkało tak długo dopóki bedziesz to w sobie nosiła uzalała sie nad soba wspominała i żyła tymi wspomieniami nie wiem jak to nazwac tu trzeba przejsc przez to albo wybaczyc pozwolic zeby odeszło jakos tak ...porzucic wszystkie złe mysli wziąść :swój krzyż"...i zaufać Bogu przypomniec sobie kto Cie stworzył kto Cie najlepiej zna

Edytowane przez kszys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina

Krzysiek... kazdy ma czasami tak,ze nei wierzy w takie słowa.

 

Powiem Ci jednak, że ja mialam wiele takich sytuacji, i nie raz mowilam , dobra teraz juz koniec, kaplica, poddaje się bo więcej nie moge, ale widze, ze mimo nawet najglebszego bolu,ktory gdzies tam jest wewnatrz, kieduy spotylkam sie z kolejnym rozczarowaniem i znowu w przyplywie ciezkich emocji mowie dosc... to widze,ze ...tylko mowie. Ale ciagle walcze...nawte jak wypyycham to ze swaidomosci to tak jakby cos balo sie odpusicc. Tak dokladnei czas leczy rany....

 

wiesz to jest na tej zasadzie,ze dopoki nie spotkasz odpowiedniej osoby... to bedzie Ci sie tak wydawalo,m zawsze sobie powiedz, dobra, w takim razie to nei byla jeszcze ta, ale jestem coraz blizej poznania ten cudownej, wspanialej, atrakcyjnej,,..i jakie tam sobie cchy wymienisz , uwirz mi,ze takei tlumaczenie ma czasami zbawienne dzialanie

 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...