Skocz do zawartości

Powiedzenie przesądy :)


Cristof

Rekomendowane odpowiedzi

Mówi się że w powiedzeniach przesądach jest źdźbło prawdy. Słyszałem że jak ktoś kogoś obgaduje to szczypie język. Skąd taki głupi temat zakładam bo mnie właśnie szczypie koniec języka dlaczego połączyłem to z obgadywaniem bo się domyślam kto by mogł mnie obgadywać hehe.

To jak to jest z tym obgadywaniem jeśli dwoje ludzi gada o trzecim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze słyszałam, że jak swędzi nos to jest zapowiedź, że się będzie złym albo, że się będzie piło wódkę :D To dopiero jest bzdura ;)

Szczerze mówiąc nie wierzę w przesądy same w sobie, ale myślę, że ludzie przesądni sami wierząc w przesądy mogą sciągać na siebie różne wydarzenia, które usprawiedliwiają to w co wierzą ;)

Np. jeśli uważam, że czarny kot przebiegający przez drogę przyniesie mi pecha to jasne, że przyciągne do siebie jakieś pechowe zdarzenie, skoro o niczym innym już nie myślę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sin też tak myślę że ludzie sami przyciągają sobie różne wydarzenia. czarny kot iid. No ale z tym nosem to naprawdę dobre jest hehe jestem zły bo swędzi mnie nos to napiję się wódki ale bzdura hehe.

No ale kto jeszcze zna takie dziwne bzdurne przesądy a może są jakieś prawdziwe ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja słyszałam,że jak ma się czkwakę to ktoś albo mówi albo myśli o Tobie ;).

 

A jak pieką uszy i są czerwone, to ktoś nas obgaduje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak sie sol rozsypie to na nieszczescie,jak sie kladzie buty na stole,to na klotnie w domu,nie powinno tez sie witac przez prog,bo to na klotnie i moja ciotka zawsze powtarza,zebym nie trzymala torby na ziemi,bo nie beda sie mnie trzymac pieniadze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość User2

Generalnie jest zasada, że gdzie myśl podąża to i tam energia idzie a to z kolei może powodować efekty, o których tu się pisze. Jeżeli osoba skupia myśl na "będę mieć laptopa" to w pewnym momeńcie faktycznie go ma. Jeżeli ktoś będzie wiecznie mówił mam pecha to w końcu go będzie mieć. Ma tu zastosowanie zasada "materia jest tworem myśli". Ja na przykład umówiłem się z aniołem komunikacji, że właśnie swędzenie nosa będzie naszym znakiem, więc w tym przypadku u mnie bycie złym lub picie wódki się nie sprawdzi. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slyszalam ze jak nos swedziz prawej to goscie srodek to zlosc z lewej to na milosc z sala to tez jest roznie rozsypana z przypadku oznacza klotnie w domu a jesli masz osobe ktora robi ci na zlosc rozsyp slo w miejcu takim aly ona przeszla po tym pozniej jak rozplynie sie ta sol to podobno wszystkie zamiary odwroca sie przeciwko tej osobie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość User2

Z tą solą to mi się to raczej z rytuałem ochronnym kojarzy aniżeli z przesądem. Odnośnie gości to słyszałem, że swędzi przedramie albo prawe albo lewe już nie pamiętam. Jedno jest za gości a drugie za kaskę odpowiedzialne. Coś w tym stylu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam czarne koty, kilka razy dziennie przechodzę pod drabinami, rozsypuje masę cukru i soli(drabiny i przyprawy w pracy, a przez czarnego mruczka poznałem moją Ex :) więc niby jestem mało przesądny, ale nigdy nie podam ręki facetowi który wyciąga ją w rękawiczce(zdrada, nieszczere intencje), w wigilie B.N. i wszystkich świętych nie używam przy stole ostrych noży ani nożyczek(staram się nie skaleczyć duchów bliskich mi ludzi), nie piję nigdy jednego kieliszka zawsze pół albo co najmniej dwa (i nie dlatego żeby nie chodzić krzywo bo nie było na drugą nóżkę;p) tylko to taki rodzinny przesąd (żeby to nie był mój ostatni kieliszek a tak własciwie to juz wogle nietykam % :), mogę wyrzucić mięso, wędlinę itp. ale nigdy choć by kawałka chleba(tak samo nie kładę nigdy bochenka do góry nogami), nie chwale noworodków czy dzieci które pierwszy raz widzę tak samo np. nowych przedmiotów u innych ludzi (samochodów, domów itp. po prostu żeby nie zauroczyć), zawsze płace choć by symboliczny grosik za ofiarowany nóż(szczególnie od rodziny, przyjaciół żeby nie przeciął więzi) i kilka jeszcze by się takich zajawek znalazło. A co do spodziewania się wizyt to babcia zawsze mawia jak jej spadną jakieś sztućce na podłogę lub w kącie upadnie szczotka/miotła że idą goście.

Edytowane przez ska87lar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piątek, 13-go

 

 

Skąd się wziął fatalizm, dotyczący tej daty

Dzisiaj wiele osób z pewnością zwraca uwagę na "pechowy" piątek 13-go. Fatalizm dotyczący tej daty ma już prawie 700 lat, a wziął się prawdopodobnie od dnia aresztowań członków zakonu templariuszy przez króla francuskiego (13.10.1307). Templariusze posiadali ogromne bogactwa i pełnili rolę średniowiecznego banku. Król Francji miał u nich ogromne długi i właśnie w ten sposób postanowił rozwiązać swoje problemy finansowe: aresztując zakonników i przejmując ich aktywa. Tak więc jeśli nie jesteście templariuszami, oraz współcześni rządzący nie są u Was zadłużeni, nie musicie się przejmować piątkiem 13-go. :icon_smile2::icon_smile2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ja tez nie jestem przesądna,ale jakoś pod drabiną , lub jak idę z kimś przez miasto to pod szyldem z dwoma słupami nie przejdę omijam nawet kosztem brudnej kałuży, czy naderwanych ścięgien:P ,natomiast nie boje sie czarnych kotów , bo są piękne, i nie pluje za siebie (groźba zmiany kierunku wiatru...), widelce zawsze fikuśnie wypadają mi z łapek (i nie zauważyłam wówczas wzmożonego napływu gości :P) ..

 

Raz do roku jeździliśmy na wakacje do Babci, ona zawsze nas witając mówiła, ze wiedziała ze przyjedziemy bo swędziała ją ręka( a ja wtedy zawsze się zastanawiałam czy tylko raz w roku babcie ona swędziała :P)

 

.. chociaż z tym swędzącym nosem jest jakaś metoda..jak swędzi zalać jakimś C2H5OH i na pewno przejdzie (tylko koniecznie maczać :P) ( no chyba ,ze to piołunówka made by ska87lar'a)

 

...i jakoś nigdy nie zwracałam uwagi na 13tego w piątek , ale za to znajomy wczoraj napisał mi " uważaj co mówisz 13tego w piątek", wiec mu odpisałam , ze ide do dentysty i może wrócę szczerbata, bo mam do wyrwania jakiś zaległy korzeń. ...i? Na złość dentysta podchodził do niego z trzy razy , moja szczęki prawie pękła z 7 razy, ale nie był w stanie wyrwać :/ ...wróciłam z korzeniem ..ani drgnął :) . Wiec z dobrym humorem, widząc ze wszystko dzieje sie na opak napisałam mu , ze skoro tak , " to na pewno dziś nie dowiem się ze mam prace" .... wieczorem dowiedziałam sie ze mam prace :)

Miałam też trzecie życzenie....ale je raczej ocenzuruje i chyba sie nie spełniło :P.. może limit "na opak" wyczerpałam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Juskawka gratulacje z powodu nowej pracy:) A z cyklu wiejskich wierzeń to mam tego jeszcze całkiem sporo np. zawsze dostawałem od dziadka po berecie za gwizdanie po zachodzie słońca(ściąganie złych mocy jakiegoś fatum/ nieszczęścia), babcia nigdy nie pozwalała gościom zmywać naczyń czy choćby zamieść podłogi(bo się szczęście rodzinne z domu wymiecie/zmyje), w nocy gdy wyły psy w wiosce to obowiązkowo zapalona gromnica na stole nigdy na oknie i odmawiany różaniec(bo śmierć po wsi chodzi i to akurat bardzo często sie sprawdzało a wycie psów odróżniało sie tej nocy od zwykłych nocnych hałasów i zawodzeń) mój pies będąc już w bloku i śpiąc w lato na balkonie zaczął smutno zawodzić a było to tak przenikliwe wycie że aż gęsiej skórki dostałem, jak sie później okazało sąsiad popełniła samobójstwo(mój pies praktycznie nie szczeka a wycie słyszałem pierwszy raz), w czasie burzy nikt nie spał że się tak wyrażę w "piżamach" a raczej niemal na wyjściowo i buty zawsze stały w zasięgu ręki(do tego zapalona gromnica tym razem w oknie i obowiązkowy różaniec w wykonaniu babci), lustra były wieszane w domu koło okien żeby trzeba było odsłaniać firankę/zasłonę chcąc sie przejrzeć(nie pamiętam o co dokładnie chodziło ale nie powinno sie spoglądać w lustro w nocy), w domu nigdy niemożna było zabić pająka a tym bardziej pszczoły(pająk to szczęście dla domu a pszczoła to zwierze darzone wielką czcią i zawsze mi powtarzano że wszystkie zwierzęta zdychają a umiera tylko człowiek i pszczoła). Ziół nigdy się nie zbierało w południe, a najlepszą porą były ranki zaraz po opadnięciu rosy, zawsze używało sie ostrego noża żeby nie wyrywać roślin i ich niepotrzebnie nie kaleczyć(chyba że były potrzebne kłącza czy korzenie np. tataraku, lubczyku, łyko z korzeni jałowca itp.) bo roślina którą uzyskuje sie bez zachowania szacunku zaszkodzi. Osiem dni po bożym ciele święciło sie wianki z 12 ziół(babcia robi zawsze 3 wianki) i są darzone niemal mistyczną czcią. Za ich pomocą(w mojej obecności) pomogła dziewczynce przestać sie jąkać. Nad głową śpiącego dziecka przelała z metalowej kwarty rozpuszczony wosk(koniecznie z gromnicy) do metalowej miseczki (z wodą i pływającym krzyżykiem ułożonym z patyczków/gałązek z wianka) trzymanej nad czołem dziecka. Postać jaka sie pojawi wskazuje na to czego dziecko sie przestraszyło. W tamtym przypadku był to pies- wilk(podejrzewam porąbaną reklamę Tatry jak góral uwalnia wilka z sideł). Następnie do kubeczka po wosku nasypała po szczypcie wszystkich ziółek z wianka, podpaliła, rozdmuchała i przykryła nakrywką(dozując delikatnie dostęp powietrza żeby sie tliło a nie paliło) następnie 3 trzema ruchami okrążyła śpiące dziecko(mówiąc ja ciebie kadzę w imię Ojca i Syna i Ducha Św.), dymiącym naczynkiem zrobiła znak krzyża nad główką powiedziała amen, odstawiła naczynko przeżegnała się i wyszła. W pokoju była tylko śpiąca dziewczynka, jej matka, ja(jako asystent od podawania;p) i babcia. Wszyscy byli cicho a szanowna seniorka mówiła szeptem, zastanawiałem sie czy przez te zadymienie w pokoju dzieciak sie nie obudzi i jeszcze gorzej nie wystraszy ale ten dym naprawdę ma dziwne właściwości działa bardzo uspokajająco(spałem później jak zabity). Rano uradowani sąsiedzi przybiegli z wieścią że mała sie już "nie zacina". Może to dla kogoś tylko garść przesądów i zbieg sytuacji ale ja w nie wierze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm Naprawdę dużo tego. Słyszałam o szeptunkach które znają się na takich sprawach jak komuś pomuc czy coś czy.

Ciekawe to wszystko nigdy bym nie sądziła że może być aż tyle rożnych przesądów wieżeń itd. Co do burzy to jak byłam u babci to też tak było zawsze gromnica i sen na wyjściowo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ska87 to co napisałeś to wspaniała, prosta magia służąca i pomagająca ludziom. Właśnie to, co ludzie przebywający wśród natury widzą.

Wiedzą jak odnosić się do roślin, zwierząt... o szacunku dla drugiego stworzenia.

 

Tacy ludzie jak Twoja Babcia nie muszą czytać mądrych i pompatycznych książek o rozwoju duchowym, życiu w zgodzie z naturą. Ci ludzie to wiedzą, bo jest to naturalne...

Mają mądrość w sobie, przekazywana z pokolenia na pokolenie...

 

Wielki szacunek dla Twojej Babci i Ciebie !

 

Pozdrawiam. :bukiet:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... odnośnie tego co pisze ska87lar (:)) .... to , ze umiera tylko pszczoła i człowiek , właśnie moja mama wywodząca sie z Warmii potwierdziła, nawet trochę się zdziwiła , ze ja tego nie wiedziałam, dla niej to oczywiste, ze pszczoła umiera, umiera albo pada , ale nigdy że zdycha (zresztą nieźle sobie radzi jako pszczelarz :), moja symbioza z nimi sie skonczyla ,kiedy wyszłam bedąc dorastajaca dziewczynką na podwórko babci, a zblizało sie na burze i pszczoły były mocno wnerwione i niefortunnie nazdepłam na jedną- odwdzięczyła mi się umierając żądłem a druga dla zasady dziabła mnie w ręke, i prawie nie umarłam z nimi :/ od tej pory każde z nas chodzi swoimi drogami.

Pająka nie uderzę nawet kwiatkiem, a wiele razy zdarzało sie że moi znajomi dostawali ostry wycisk za zabicie pająka na moich oczach ( ale tu nie chodzi chyba tylko o to nieszczęście itp ) ....zabijam bezlitośnie tylko komary, jakoś nie moge życ w symbiozie z nimi, czuje ze mi cos kradną cennego :D

Jeszcze był jakiś motyw z lustrami, kiedy ktoś umierał , zasłaniało sie lustra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłaś ciekawy temat z umieraniem i rytuałami z tym związanymi, a że zdarzyło mi sie uczestniczyć w typowo wiejskich pogrzebach(a i sporo sie nasłuchałem o nich) to je opiszę. Obłożnie chory jeszcze przed wezwaniem księdza starał sie umyć i ogolić(było to tak mocno zakorzenione w ludzkiej psychice że nieraz osoba która miesiącami z łóżka nie wstawała przed śmiercią nagle w przypływie sił dbała o swoją toaletę i ubierała się w odświętny strój) często żeby nie forsować chorego rodzina w tym pomagała. Jak sie dowiedziałem było to tak ważne ponieważ nieboszczyka bano sie ogolić(najmniejsze skaleczenie powoduje krwotok pośmiertny, krew jest rzadka i nie krzepnie nawet dzisiaj w nowoczesnych domach pogrzebowych mają z tym kłopot i do tego typu sytuacji używają super-glu- przepraszam za mało delikatne wyjaśnienie). W momencie śmierci gaszono gromnice która towarzyszyła spowiedzi i sakramentowi ostatniego namaszczenia, otwierano wszystkie drzwi i okna(nawet drzwiczki od dymnika w piecu), przy ubieraniu uważano również żeby rzeczy były nowe(często starsi ludzi mieli juz od dawna przygotowany komplet w szafie) wszelkie węzełki, supły, łatki itp. mogły przeszkodzić w swobodnym opuszczeniu duszy przez ciało, to samo miało na celu zakrywanie luster, obrazów, wyłączanie zegarów(albo kładło sie je odwrócone tarczą do półki), wywracano naczynia a wodę w wiadrze i w garnkach wylewano. W głównej izbie ustawiano trumnę, w niej odświętnie ubranego nieboszczyka. Pod głowę kładziono święcony wianek, w rękę dawano obrazek i różaniec, drugim wiankiem okadzano całą izbę(temu zawsze święciło sie kilka wianków ale zawsze ich liczba była nieparzysta). Następowało całonocne czuwanie, zapalano świece, odmawiano modlitwy, mówiono do nieboszczyka(w mojej rodzinie rozmawia sie ze zmarłymi, dziękuje sie lub o coś prosi, mama często mówiąc że idzie porozmawiać do cioci ma na myśli wizytę u matki chrzestnej na cmentarzu,albo często poprawiając płytę u dziadka żartuje że znowu na spacer gdzieś poszedł). Rano następuje wyprowadzenie trumny do kościoła. Zawsze należało stuknąć nią trzy razy w próg(albo o parapet jeśli wynoszono oknem) miało to na celu otrząśnięcie zmarłego ze wszystkich ziemskich zmartwień( nieraz przed włożeniem trumny do samochodu, czy wozu robiono obchód po obejściu zmarły żegnał się z żywicielami). Ceremonie w kościele pominę bo niczym sie nieróżni od innych, na skraju wsi zatrzymywano sie przed krzyżem żeby każdy mógł sie przeżegnać i następowała ceremonia pogrzebu ksiądz po odprawieniu rytuałów znaczy szpadlem krzyż na ścianie mogiły i następuje pochowanie. Grób przygotowują sąsiedzi jest to coś w rodzaju przysługi oddawanej zmarłemu, także oni pomagają w sprzątnięciu domu po wystawieniu zwłok i w przygotowaniu stypy. Dawniej na wsiach z tej okazji jedzono i pito jak na każdej innej uroczystości rodzinnej ale ja pod tym względem mam chyba jednak wybitnie miejski żołądek. Ogólnie odnosiłem zawsze dziwne wrażenie że wiejskie pogrzeby nie są wcale smutne a pomaganie przy tych wszystkich czynnościach dawało wielką ulgę wszystkim pogrążonym w żalu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda że ta swoista symbioza człowieka z naturą umiera w raz z rozwojem cywilizacji. Jakoś mnie serce boli kiedy jeżdżę po kraju i widzę że miedze się zaorywa(kapitalne skupiska wielu pożytecznych roślin), ugory(naturalny odpoczynek dla gleby) zamienia na pola obsiane tonami nawozów i eksploatuje się je ponad siły. Patrzeć nie mogę jak ze starych lasów robi się plantacje choinek, a z rzeki niegdyś pełnych ryb i dających naturalny nawóz zalewanym przez nie łąkom zrobiono grzecznie sobie płynące cieki, pochlastane tamami i jazami. Fajnie jest jako swoista odskocznia od tego całego bajzlu zajechać w moje rodzinne tereny i popatrzeć na wycinek starych czasów. Rozczula mnie widok biednego staruszka prowadzącego na pole swoją sfatygowaną już krowę(swoją drogą tego co wymyślił UHT i dupków w białych kołnierzykach co za pasteryzowane mleko żądają w sklepie 3 zł. chętnie bym wysłał tam żeby spróbowali prawdziwego mleka i powiedzieli temu dziadkowi czemu jego mleko to 2 klasa i z jakiego powodu dostanie za nie nie więcej jak 40-50 groszy), albo widok starowinki wracającej z lasu z workiem ziela na plecach(co by świnka głodna niebyła;) Szkoda tylko że oni wszyscy pomrą, ojcowizny pójdą w ręce nowoczesnych gospodarzy i będzie to samo co jest wszędzie. W tedy już nie będzie żadnej magii ani wiary(no chyba że w pieniądze). Cholera chyba nieco odbiegłem od tematu ale jakoś mnie taki smutny nastrój ogarną po tym poście o pogrzebach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....masz jeszcze szczęście ska87lar , ze masz gdzie wracać. Z ziemi moich dziadków nie zostało nic, "cudowny" wujek sprzedał całą ziemie właśnie jakiemuś farmerowi z miasta, wszelka zabudowa zniknęła - stała sie polem , razem z sadem z cudnie soczystymi jabłkami i ulami, juz nie wspomnę o wyrąbanym lesie ( żeby wujcio mial za co pić :/) ..to nie czasy kiedy dziadek każde drzewko znał w swoim lesie, wiedział które ma isc do wycinki ,a które musi zostać , by las pozostał niezmienny. ... i nic nie zostało, i to boli, i faktycznie wszytko odchodzi w zapomnienie , ale istnieją jeszcze tacy jak Ty ska87lar, którzy mogą coś jeszcze ocalić tego co odchodzi...

 

...nastrój mi sie również smutnawy udzielił...(jakbym oglądała ekranizacje Nad Niemnem...wtedy tez mam taki dziwnie zamyślony grymas twarzowo-ustny )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...

Z tym piątkiem 13-tego, to faktycznie od Templariuszy (Filip Piękny też zmarł 13-tego, chociaż liczyłam, nie w piątek). Ale 13 to także pechowa liczba, bo na sabacie zbierało sie zazwyczaj 12 czarownic, a jako trzynasty przybywał diabeł. Piątek jest dniem pechowym, bo to dzień śmierci Jezusa.

Co do burzy, to u mnie Babcia mówiła, że nie należy wtedy nic szyć, używac igły, siedzieć przy oknie, grać w karty (bo szatan przyjdzie). A że trzeba sie ubrać...no cóż, to czysto praktyczne. Jakby np. powstał od błyskawicy pożar, to każdy byłby już ubrany w najlepsze ciuchy i mógł uciekać. W drewnianym budownictwie ogień rozprzestrzeniał sie tak szybko, ze nie było czasu na zabranie czegokolwiek. Człowiek przynajmniej nie zostawał w samej piżamie.

Jak pieką policzki, znaczy że ktoś myśli, jak uszy - obgaduje. Jak się nam "czknie", musimy spojrzeć na zegarek. Jeśli jest np. około 14, to myśli o nas osoba o imieniu na czternastą literę alfabetu, czyli "M". Jeśli kot się myje, to przyjdą goście. Najczęściej ze strony, w którą spojrzy kot po przeprowadzonej toalecie. Czarny pies przynosi nieszczęście. Nie wolno ubliżyć kobiecie w ciąży, bo naśle na nas myszy (jest cała masa przesądów o ciężarnych). O ślubie, hehe. Poszłam do ślubu w perłach, sztucznych. 3 dni po ślubie mieliśmy z mężem poważny wypadek, ale wyszliśmy z niego cało. Namiastka pereł - namiastka nieszczęścia (teściowa całą winę zwaliła na mnie, milusio) Jest cała masa przesądów slubnych. Jak coś moge zamieścić. Nie wspomnę już o łapaniu się za guzik przy kominiarzu, o latach nieszczęścia po zbiciu lustra. OOOO, na czasie: nie wolno się kąpać w rzece, stawie przed Nocą Kupały (świętego Jana). Pamietam, jak dostałysmy z siostrą straszne kazanie za to, że w maju umoczyłyśmy nogi w sadzawce! Jedziemy dalej: gości należy zawsze poczęstować najlepszym, co się ma. JAk ktoś sobie coś zrobił, to powtarzało sie wierszyk: "nie śmiej sie dziadku z cudzego wypadku. Bo dziadek sie smiał i sam wypadek miał".

A pod drabiną nie powinno się przechodzić, bo rozstawiona, bądź oparta o ścienę tworzy trójkąt, świętą piramidę, której spokoju nie należy naruszać. Dlatego dziwią mnie ludzie, którzy nie przechodzą pod znakami i wszelkimi innymi rzeczami, które nie tworzą trójkata.

Pająków nie nalezy zabijać bo bedzie padał deszcz. W moich stronach faktycznie jak wyją psy, to znaczy że ktoś umarł. Chleb przed pokrojeniem zawsze naznaczało sie znakiem krzyża. O, matuchno, uzbierało sie trochę tego... A ja po prostu wiem o tych przesądach, ale niekoniecznie w nie wierzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja znam wiele przesądów, które się sprawdzają.

Jak się kichnie zaraz po powiedzeniu czegoś, to znaczy, że mówi się prawdę. Cukier w nowym miejscu jak się rozsypie - na szczęście. Jeżeli czegoś zapomniałeś i musisz wrócić się do domu, należy przysiąść na krześle czy gdziekolwiek i policzyć do dziesięciu (bo jeśli zaczęło się podróż i nagle ją przerwało, należy ją zakończyć - inaczej mogą się przytrafić nieprzyjemne rzeczy - parę razy zlekceważyłam ten przesąd i efekty miałam mocno nieciekawe - raz spadłam ze schodów ;/). Zawsze przed wejściem do szpitala (jeśli obok jest kościół) wchodzę do niego i odmawiam pacierz (tego nauczyły mnie prośby Archanioła Gabriela, z którym jestem w stałym kontakcie). Jeśli zwędzi środek dłoni, to znaczy, że się będzie kogoś witało. Sól rozsypana wróży kłótnię. Jeśli się tłucze szkło, to na szczęście (szklanki). Nie powinno przeglądać się w lustrze w nocy, bo można ujrzeć Szatana (na wsiach mówiono o tym "dytko na słomianych nogach"), nie powinno się spać w pokoju, gdzie w lustrze odbija się łózko - groźba uwięzienia ciała astralnego w zwierciadle. Ja wtedy mam bardzo silne sny symboliczne i budzę się diabelnie zmęczona. W przesąd z czarnym kotem wierzę, dlatego zawsze się żegnam i spuwam przez lewe ramię ;> ale już w piątek trzynastego nie wierzę. Za pożyczoną sól i noże powinno zapłacić się symboliczny grosik, nie wyrzuca się chleba (bo to zwiastuję biedę), a jeśli upadnie na ziemię, powinno się go ucałować i uczynić na spodzie znak krzyża. Jeśli spada łyżka - przyjdzie kobieta. Jeśli nóż - nieszczera osoba. Jeśli widelec - przyjdzie mężczyzna. Jest też przesąd, że kij od miotły i pistolet raz do roku strzela sam. Nie wita się i nie żegna przez próg, odpukuje się w niemalowane, żeby urok nie odbił się od lakieru tylko wsiąk w neutralną rzecz. Na egzamin czy rozmowę kwalifikacyjną należy założyć coś czerwonego (nawet bransoletkę, czy gumkę do włosów, by przyciągnąć szczęscie). Jeśli na podłogę upadną kartki, książka czy coś z czego się uczysz, powinno się przed podniesieniem tego przydepnąć lekko, żeby nie uciekło. Jeśli przyszywamy guzik, powinno się trzymać coś w zębach, żeby nie "zaszyć" umysłu. :)

Trochę tego jest, ale da się przeboleć.

Aha - nie pożycza się igły - za nią też należy zapłacić symbolicznym groszem ;>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

petra.b zaczęła o ślubnych przesądach,to ja trochę pod tym kątem ;)

z tego co się podobno sprawdza-dzień przed ślubem wystawić buty ślubne na parapet,żeby przyciągnąć dobrą pogodę :P mam pod ręką przypadek,że się sprawdziło-w dniu ślubu siostry pół dnia lało i uznaliśmy,że te buty to jedna wielka bujda,a tu niespodzianka-ok 13 przestało padać,a ok 15 już świeciło piękne słońce :) na ile tak miało być,a na ile "magia butów"?nigdy się nie dowiemy,ale przesąd potwierdzenie znalazł :P

podobno pierwsze życzenia młodej parze powinien składać mężczyzna-tak na szczęście :) do siostry pierwszego wypchnęliśmy tatę ale nie wiem czy to się liczy,bo przecież pierwsi życzenia składali na koniec mszy księża,jakby nie było-faceci :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś przypomniało mi sie kilka przesądów związanych z ptakami: jak jaskółka lata nisko nad ziemią, znaczy że będzie padał deszcz; jeśli pierwszego w roku bociana zobaczymy w locie, to w rodzinie ktoś zajdzie w ciążę; kiedy usłyszymy pierwszy raz w roku kukułkę, powinniśmy mieć przy sobie jakieś pieniądze, choćby grosik, bo inaczej nas "okuka" (jak mówiła moja Babcia) i przez cały rok będzie nam brakowało pieniędzy. Takim sposobem na przyciągnięcie gotówki jest też włożenie do portfela łuski z wigilijnego karpia.

Jeszcze kilka ślubnych przesądów: Mama musi włożyć pannie młodej do buta pieniądze, żeby dziewczyna nie była w małżeństwie finansowo zależna od męża, nie wolno parze młodej oglądać się za siebie na schodach kościoła, bo się rozwiodą (sprawdzone!), w sukienkę należy zaszyć ziarenko ryżu, chociaż nie wiem po co, no oczywiście panna młoda musi mieć coś starego, nowego, pożyczonego i niebieskiego. Jak w dniu ślubu pada deszcz (ja wymodliłam taką własnie pogodę), to małżeństwo będzie udane. Co oczywiście nie znaczy, ze jak jest ładna pogoda, to będzie inaczej. Sypanie ryżem na młodą parę ma zapewnić obfitość i dostatek w nowej rodzinie. Para młoda musi stłuc kieliszki, z których wznosiła pierwszy toast. No i jeden zwyczaj, a nie przesąd, który mnie rozbawił do łez: u mojej przyjaciółki jest taka tradycja, że dzień przed ślubem rodzina pary młodej zbiera się pod domem panny i tłucze szkło, albo zwozi wszelkiego rodzaju starocie, typu zepsutej lodówki, przepalonego żelazka itp. Ale najlepsza jest opcja, kiedy całe obejście goście zasypuja pierzem.

Jak mi sie jeszcze coś przypomni, to napiszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypomniał mi się przesąd,który zawsze sprawdza się moim rodzicom-w sylwestra o północy koniecznie trzeba zjeść śledzia,żeby przez cały rok nie brakowało pieniędzy :) ja się w to "nie bawię",ale mama twierdzi,że raz zapomnieli zjeść śledzia i przez rok z pieniędzmi było średnio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

ja tez slyszalam ze jak buty sie polozy na stole to klutnia, torebke na podlodze to pieniadze uciekaj, a jak pupa swedzi to tesciowa o tobie mowi tak i babcia mowila ,

i tez ze jak miotla sama sie przewroci to goscie w drodze. ale czy to prawda to nie wiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnei są taki pzresądy jesli ma sie ckawke to ktos ciebie wspomina, piekace uszy ktos ciebie obgaduje , swedzacy nos bedie sie zlym, jesli swedzi prawa reka to znaczy ze bedziemy sie z kims witac natomiast lewa na pieniadze lub wydawanie pieniedzy ,, jesli sie polozy buty na stol tow tym samym domu bedzie klutnia, torba na ziemi to 'uciekaja' pieniadze podobnie jesli sie bawisz wlosami to znaczy ze wyczesujesz pieniadze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jeden zwyczaj, a nie przesąd, który mnie rozbawił do łez: u mojej przyjaciółki jest taka tradycja, że dzień przed ślubem rodzina pary młodej zbiera się pod domem panny i tłucze szkło

 

 

 

taki zwyczaj mają grecy widziałam to w telewizji na jakims kanale o slubach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jestjeszcze jeden zwyczaj grecki,który mnie zadziwił: to jak matka 3razy pluje na głowę syna/córki na szczęście ;). To ja już wolę nasz "kopniak na szczęście" :P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez zdecydowanie wole dostać kopniaka niż zeby mi pluli na głowę. Wyobrazasz sobie to? Panna młoda wyszykowana na wesele ze swoja świetną fryzurą a tu matka jej napluła na łeb i jej tak z tej głowy to kapie

:wc::ysz: :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Patryk8
No i jeden zwyczaj, a nie przesąd, który mnie rozbawił do łez: u mojej przyjaciółki jest taka tradycja, że dzień przed ślubem rodzina pary młodej zbiera się pod domem panny i tłucze szkło

 

 

 

taki zwyczaj mają grecy widziałam to w telewizji na jakims kanale o slubach

 

Nie wiem jak w reszcie kraju, ale u moich śląskich znajomych zawsze jest tłuczenie szkła (i u mnie też za X lat będzie :-) ). Za to raz na ślubie na Podkarpaciu go nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...