Skocz do zawartości

Urok? Wampir? Autosugestia?


Haga.

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku lat mam koleżankę X, jest to bardziej układ niż przyjaźń. Wkrótce po naszym poznaniu, zaczęło jej się sypać życie w stopniu, który rzadko się przydarza innym ludziom. Właściwie sypało sie odkąd sie urodziła, ale byłam świadkiem "ostatecznego upadku".

 

Kiedy sie poznałyśmy, byłam zdrowa, bystra i atrakcyjna, i właśnie zapoznałam interesującego mężczyznę (zainteresowanie było żywe i wzajemne). Ona tkwiła w bardzo nieszczęśliwym małżeństwie, była zakompleksiona, miała problemy zdrowotne i z 10 kg nadwagi.

 

Najpierw straciłam pamięć, z którą nigdy wcześniej nie miałam żadnych problemów. Potem moje kłopoty ze snem przybrały rozmiary katastrofalne, zaczęłam się dziko i niezrozumiale objadać i oczywiście utyłam. Od tamtej pory rozpaczliwie walczę, aby nie zamienić sie w totalnego spaślaka ale jak dotąd nie jestem w stanie trwale wrócić do wyjściowej wagi. Zbrzydłam, postarzałam się a w tym czasie jej biologia się jakby odwróciła - wygląda lepiej i młodziej, niż dwadzieścia lat wcześniej. Dużo schudła bez żadnego wysiłku. Nigdy nie spotkałam sie z aż taką zmianą u kobiety. Stała sie pewna siebie, elokwentna a ja najchętniej schowałabym się w mysią dziurę, jakbym straciła zdolność myślenia i wysławiania się. Nigdy nie bylam typem gwiazdeczki na towarzyskim firmanencie, ale bez przesady... Był nawet czas, że zaczęły mnie często dopadać dolegliwości, które ona miała od zawsze a ja bardzo sporadycznie. Oczywiście równocześnie u niej one zanikały.

 

Na samym początku mojego związku, który zbiegł sie z poznaniem X, pozazdrościł mi ona go, o czym zresztą sama powiedziała. Udzieliła mi sugestii, które bezwolnie wykorzystałam - na swoją szkodę a które normalnie bym wyśmiała. Nie wiem, dostałam jakiegoś zaćmienia. Mój związek przeżywał liczne wzloty i upadki dokładnie w rytm wzlotów i upadków licznych chłopaków X, z którymi spotykała sie po odejściu meża na zasadzie - im lepiej u niej, tym gorzej u mnie i odwrotnie. Teraz ona ma wspaniałego meżczyznę u boku, bezstresową pracę, stabilną sytuację finansową a ja tkwię w stanie zawieszenia. Związek skomplikowany, w robocie przez większość czasu czuję się zaorana, 13kg na plusie, bezwład, kompletny brak energii do działania, od czasu do czasu krótkotrwałe zrywy żeby sie ogarnąć podczas gdy ona stawia sobie cele, które na początku naszej znajomości należały do sfery sci-fi a teraz konsekwentnie je zalicza i siega po więcej.

 

Najbardziej uderzajaca jest dla mnie symetria zjawisk w naszym życiu - kiedy ja zarzynając się chudnę 3kg ona te 3kg nabiera. Kiedy ona chudnie 5kg praktycznie bez wysiłku, ja mimo wysiłków dokładnie tyle nabieram. Kiedy jej facet sie oświadcza, mój idzie do innej. Kiedy w moim obecnie luźnym związku-niezwiązku jest lepiej, ona ze swoim zaczyna się kłócić. Kiedy u mnie są finansowe problemy, u niej jest przypływ gotówki. To sie sprawdza bez pudła i we wszystkich dziedzinach. Oczywiście koleżanka zauważyła tę zależność, przyznała, kiedy o to zapytałam juz dawno temu. Nawet nie musimy rozmawiać, żeby wiedzieć, co u nas słychać. Instynktownie próbowałam tę znajomość stopniowo zakończyć ale zauważyłam, że pomimo np. braku kontaktu przez kilka miesiecy niewiele się w tej sprawie zmienia.

 

Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że trafiłam na wampira z funkcją wysysania zarówno energii, jak i pomyślności. Czuję się coraz bardziej bezradna. Zauważyłam też czasem większą, czasem mniejszą, ale kompletnie niezrozumiałą tendencję do izolowania się też od innych ludzi. Rzecz jasna w tym czasie ona stawał sie coraz bardziej śmiała i przebojowa. Dziewczyna nie ma przyjaciółek ani koleżanek oprócz mnie. Kontakty z kobietami są bardzo powierzchowne i przelotne. Może one czują to, co ja przeoczyłam? Bo obiektywnie nie ma sie o co do X przyczepić - jest pomocna, życzliwa itp.

 

I jeszcze jedno - kiedy sie z czegoś fajnego w moim życiu cieszyłąm i mówiłam jej o tym - zaraz zaczynało sie pierniczyć. W drugą stronę to nie działa. Teraz wszystko przedstawiam w najlepszym razie w neutralnym tonie, narzekam, wyrażam niezadowolenie, obawy, zniechęcenie, sporadycznie nawet kłamię - bo boję sie, że ona mi to zabierze... I faktycznie, po sesji narzekactwa u drogiej koleżanki X, nic się nie sypie. Ale niech no nieopatrznie powiem coś pozytywnego to mogę szykowac sie na kłopoty w raju.

 

Od niedawna nosze przy sobie runę ochronną - tylko Algiz, w żadne tarcze odbijające nie zamierzam się bawić. Zrobiłam dwa rytuały odcinające wampiry, kąpiele w soli, w piołunie i w ostrożeniu. Mam wrażenie, że jestem jakby silniejsza, bardziej otwarta, czuję się lepiej, choć to najpewniej efekt placebo. Na pewno nie rozwiązało to problemu niestety. Znajomość zakończam, choć robię to w sposób łagodny, nie budzący podejrzeń. Podejrzewam jednak, że zerwanie znajomości nie wystarczy. Numer z wysyłaniem "wiązki" miłości i przebaczenia nie przejdzie. Jestem zbyt wkurzona. Czuję się wykorzystana.

 

Zwacam sie z gorącą prośbą o pomoc - czy ktoś mógłby jakoś zdiagnozować sytuację - czy faktycznie ona sie wczepiła we mnie i niszczy, czy to tylko mój wymysł. Oraz co z tym zrobić.

 

Jesli ktoś dotrwał do tego miejsca - z góry serdecznie dziekuję za cierpliwość i ewentualne wskazówki. Musze tu jeszcze dodać, że dwukrotnie w przeszłości weszłam w przyjaźnie, w których efekcie druga strona rozkwitła a ja przygasłam, jednak były to prawdziwe więzi uczuciowe i nie zaobserwowałam takich dziwactw jak tu - ani w takiej skali. X jest mi emocjonalnie obca, lubiłam ją trochę i wspierałam ale nie wpuściłam do swojego serca. Chce też dodać, że mam też prawdziwe normalne znajomości i przyjaźnie, żeby nie było ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ekspert

Jeśli rzeczywiście sprawy mają się tak jak mówisz, to ja uważam, że trzeba się udać do kogoś znającego się na rzeczy, np. do szeptuchy. Wiem że to krótka rada, może nie takiej oczekujesz i wolisz własne działania, ale myślę, że skoro sama nie możesz sobie dać z tym rady, to trzeba udać się do kogoś mocniejszego po prostu. A do szeptuchy dlatego, że nie wierzę internetowym zamawiaczkom i tyle a szeptucha (sprawdzona!) zna się na rzeczy. Tu gdzieś był wątek chyba o nich, jak dojechać i do kogo warto się udać, poszukaj.

Ale też jest sprawa także twojej blokady, mówisz że " Numer z wysyłaniem "wiązki" miłości i przebaczenia nie przejdzie. Jestem zbyt wkurzona" - to masz problem ze sobą i podejrzewam, że to utrudnia Ci odcięcie się od tej osoby, choćby dlatego, że ona karmi się twoją złością i gniewem.

Wampir to jest moim zdaniem na pewno, ale też może być zawiść lecz tu nie tyle złorzeczenie czy klątwa, ile "czary" - takie co ściągają energię i dobro z Ciebie dla niej. Być może ona para się magią, ale jeśli tak to nie są działania amatorskie, tylko bardziej zaawansowane. Dlatego najlepiej byś poszukała pomocy osoby znającej się niż niż sama próbowała się tego pozbyć, bo myślę, że nie dasz rady w tym przypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, dzięki Percontor. Potrzebowałam potwierdzenia, że sobie tego nie wymyślam z powodu po prostu bycia zazdrosną. Sprawy maja się dokładnie jak napisałam. Poszukam szeptuchy, choć żal, że nie da sie samemu nic zrobić choćby na poczatek. No smutne, ale marzę o zemście :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Witaj HAGA

 

Dużo Ci się tego nazbierało. Na pewno jeżeli sama nie odpuścisz drugiej osobie, to postępy prac u Ciebie i dla Ciebie będą wracać do punktu wyjścia.

żeby nie pisac elaboratów, co by było dobrze zrobić a co nie, mysle że trzeba zacząc od pooczyszczania Cię z tego co sie podoczepiało, a potem jak poczujesz wreszcie odech, będzie można się zastanowić co robić dalej. Tutaj kluczem do sukcesu jesteś Ty sama, więc bez Twojej pomocy cudów się nie zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
Ok, dzięki Percontor. Potrzebowałam potwierdzenia, że sobie tego nie wymyślam z powodu po prostu bycia zazdrosną. Sprawy maja się dokładnie jak napisałam. Poszukam szeptuchy, choć żal, że nie da sie samemu nic zrobić choćby na poczatek. No smutne, ale marzę o zemście :(

 

Mam nadzieję, że obecnie już wszystko wróciło do normy i jest O.K. I mam nadzieję, że osoby które w tym twoim udręczeniu mają swój udział nie wywodzą się z tzw. rodu czarownic :) Bo u nas gdy jest klątwa rzucana to trwa przez pokolenia (a w tle są przypadkowe, świadkowie którzy niby przez przypadek dostarczają świadectwa potomkom tego rytuału, że to co rzuciła babka a wnuk podtrzymał traw :) I żadna szeptucha, ksiądz czy egzorcysta nic nie może w temacie - są na to dowody subiektywne, że klątwa traw i ma się dobrze! No bo co ksiądz czy lekarz może gdy w tle jest upokorzenie, niemoc i beznadzieja ? :) A szeptucha z ta swoją wiarą w Maryje na przeciwko rodu który przekazuje sobie praktykę przez kilka pokoleń jako naukę która jest faktem - co ona może?! :) Taka podpowiedź - wasza wiara w nasze cuda naszym mieczem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...