Skocz do zawartości

Brak wiary w siebie


Senderuska

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!

 

Brak wiary w siebie samą , co utrudnia życie.

bardzo dużo spadlo mi ja głowe ostatnio. Przykre sprawy rodzinne, osobiste z partnerem, rozeszlismy się.

Co zrobić zeby ta cała sytuacja rodzinna nie dobiła mnie całkowicie. Wiem, że chęć, modlita pomoże. ale co jeszcze? jak mam podejsc do tego wszystkiego? jak postarać się zebyśmy wrocili do siebie?

 

Zgory przepraszam i dziękuje za odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Czasem dobrze w takich sytuacjach robi kontakt z psychologiem, a w większości przychodni nawet na kase chorych można iść do psychologa. Poza tym mozna pomedytować i zaglądnać w głąb siebie. Zajać się pracą, życiem towarzyskim, ale nie wolno uciekać od problemów. Moja rada: kontakt z psychologiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jest ,ucieczka od problemów ,jest jak taka "kula śniegowa" czym bardziej pozbywamy się problemów ,tym są większe ,najlepszy w takim przypadku będzie specjalista ,jeśli taki jest w okolicy -np. psycholog. jeśli sami nie dajemy rady ze swoim problemem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

 

Brak wiary w siebie samą , co utrudnia życie.

bardzo dużo spadlo mi ja głowe ostatnio. Przykre sprawy rodzinne, osobiste z partnerem, rozeszlismy się.

Co zrobić zeby ta cała sytuacja rodzinna nie dobiła mnie całkowicie. Wiem, że chęć, modlita pomoże. ale co jeszcze? jak mam podejsc do tego wszystkiego? jak postarać się zebyśmy wrocili do siebie?

 

Zgory przepraszam i dziękuje za odpowiedzi.

 

Witaj! Sytuacja u ciebie nie jest czymś szczególnym, takich przypadków są tysiące. Koleżanki radzą wizytę u psychologa... bardzo dobry pomysł. Jest tylko jedna ważna sprawa. Ty sama musisz chcieć zmienić swoje myslenie. Bez tego nic się nie uda. Mam taką kartkę wydrukowana i przymocowana na tablicy magnetycznej, tak aby każdy ją widział i przeczytał.Jest tam napisana jedna, najważniejsza rzecz, od jakiej każdy, kto chce coś zmienić w swoim postrzeganiu świata i siebie musi zacząć. Sa tam takie słowa:"Pomogę tylko tym, którzy chcą pomóc sami sobie". Bez tego żadna terapia u psychologa nie ma sensu. Będzie tylko kolejną formą rozdrapywania ran.

Ale Ty postawiłaś dwa problemy.

1. co zrobić aby sytuacja nie dobiła mnie całkowicie, jak podejść do tego?

Moja rada, to zrób sobie sama taką mini-terapię, jest dosyć skuteczna, tylko wymaga kilku założeń:

- po pierwsze zajmij swój czas bardziej efektywnie np. w pracy, domu, zobacz ile jeszcze tak naprawdę możesz zrobić rzeczy, które odsuną od Ciebie niedobre wspomnienia, mysli. Być może warto postarać się o jakieś dodatkowe zajęcia, np dodatkowe pól etatu itp

- najważniejsza, najbardziej potrzebna zasada dotyczy Twojego rozmyślania nad sytuacją. Podejrzewam, że myślisz o tym ciągle, w każdej chwili. Tutaj tkwi prawdziwa skala twojego problemu i tutaj musisz zrobić coś, co spowoduje, że dużo szybciej"staniesz na nogi". Wiadomo, że nie da się od tych mysli uciec, zawsze powrócą i to normalne. Ale nie pozwól aby zawładnęły twoim życiem. Musisz sobie wyznaczyć jakiś czas dziennie, kiedy poświęcisz się na myślenie o tej sytuacji. To powinna być powiedzmy 1 godzina dziennie w zupełnym spokoju. Nigdy rano i nigdy przed snem, najlepiej ok. godz. 18. Więc musisz sobie postanowić, że przez cały dzień, nie myślisz o trudnych sprawach, a jeżeli nagle te myśli cię dopadają, to wiesz, że musisz poczekać z nimi np. do 18. Wtedy po kilkunastu dniach zauważysz, że mając taką swoista furtkę, odsuwającą te myśli na później, powoli odzwyczaisz się od notorycznego myślenia o problemach, a będziesz te myśli kumulowaał właśnie w tej swojej "godzinie prawdy". Zaręczam, że takie ograniczenie czasu na "złe myśli" szybko przyniesie efekt i w krótkim czasie zauważysz, że poprawił sie Tobie nastrój i samopoczucie. Ta godzina rozmyślań też powinna być ukierunkowana na sensowne myślenie o sprawach, a nie tylko rozpamiętywanie, rozdrapywanie ran.

Najważniejsze właśnie jest specjalne, sztywne, wręcz sztuczne ograniczenie czasu poświęcanego dla "złych myśli"

 

2. jak postarać się, abyśmy wrócili do siebie?

Twój drugi problem. Tutaj wiele nie poradzę, bo to wymaga już znajomości przyczyn, powodów, wzajemnych relacji, sytuacji rodzinnej, charakteru waszego związku.

Nie wiem jakie relacje są teraz między wami, czy macie jakikolwiek kontakt ze sobą. Ale jeżeli tak, to co można zrobić. Mozna sopróbować inaczej. Mozna podejśc do siebie na zasadzie znajomości, bez parcia najpierw na odbudowe związku. Podczas swojej "godziny myślenia" możesz np. wypisać sobie co się działo złego zarówno po twojej stronie jak i po jego. A jeżeli macie ze sobą kontakt, to możecie sobie o tym luźno porozmawiać, ale od razu mówię, z nastawieniem czysto koleżeńskim, jako ludzie którzy tylko się znają, chcą sobie porozmawiać o swoich błędach. Bo jeżeli takie wymiany poglądów zaczniesz przeprowadzać na poziomie myślenia partnerskiego, a nie koleżeńskiego, to nic nie da, żadne z was nie będzie wtedy sobą, nie będzie szczere. Ale wiele par, które miały kryzysy, a postapiły w ten sposób, po pewnym czasie doszło do wniosku, że dopiero w ten sposób naprawdę się poznały lepiej, bo bez żadnej presji, udawania, starania się na siłę,itp spraw, które występowały wcześniej w ich związku. Po pewnym czasie dochodzić może nawet do tego, że tacy ludzie stają się dla siebie przyjaciółmi, a potem od nowa zaczynają swój związek. Są tylko o wiele mądrzejsi, szczególnie o wiedzę o drugiej osobie. Jeżeli po takiej powiedzmy szczerej znajomości, między tymi ludźmi pojawi się przyjaźń, to zaręczam, że za jakiś czas pojawią sie też i wyższe uczucia. A najlepszy związek to taki, który jest oparty nie tylko na miłości ale także na przyjaźni między partnerami. Taki związek będzie miał największą gwarancję przetrwania.

pozdrawiam i życzę powodzenia oraz jak najlepszego samopoczucia.

Edytowane przez cretacanoe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem krótko - takie rzeczy się po prostu zdarzają. Polecam zając się czymś, co kochasz (pasja), posłuchać jakieś miłej, motywującej muzyki. Ważne - nie należy moim zdaniem powstrzymywać emocji. Jak będziesz próbowała na siłę nie płakać, tylko jeszcze bardziej się pogrążysz. Chcesz płakać - płacz, w ten sposób łatwo się oczyścisz i łatwiej Ci będzie wrócic do pozytywnego stanu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie dziękuje za wszystkie odpowiedzi.

 

 

cretacanoe - dziękuje za dobre rady, tak postaram się postępować.

 

Co do mojego związku, to powiem tak. Zrobiłabym pierwszy krok, poprosiłabym o spotkanie, ale trochę ogarnia mnie strach. Pewnie dlatego, że moj były partner dał mi po prostu do zrozumienia, że mi nie ufa.Było między nami zle przez jakies 1,5 mc przed roztsaniem. Nie chciał mi powiedzieć o co chodzi, dopiero jakiś czas po rozstaniu spytał się mnie czy byłam z nim szczera. Powiedziałam, że tak, jak najbardziej. Nie uwierzył mi. NIe wiem czy wpływ na rozpad mojego związku miały jakieś osoby 3. W rozmowie nawiązywał do znajomych plci przeciwnej, czy rozmawiam itd. Chora sytuacja, bo jak można nie rozmawiac? Owszem, pierwsza nasza powazna kłotnia bbyła po jakiś 3-4 miesiacach, wlaśnie o kolegow, ktorzy pisali do mnie. dla mnie to byla zwykla , nic nie znacząca wymiana zdań, dla mojego partnera widać nie. Nigdy ani słownie, ani fizycznie nie zdradziłabym mojego chłopaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie dziękuje za wszystkie odpowiedzi.

 

 

cretacanoe - dziękuje za dobre rady, tak postaram się postępować.

 

Co do mojego związku, to powiem tak. Zrobiłabym pierwszy krok, poprosiłabym o spotkanie, ale trochę ogarnia mnie strach. Pewnie dlatego, że moj były partner dał mi po prostu do zrozumienia, że mi nie ufa.Było między nami zle przez jakies 1,5 mc przed roztsaniem. Nie chciał mi powiedzieć o co chodzi, dopiero jakiś czas po rozstaniu spytał się mnie czy byłam z nim szczera. Powiedziałam, że tak, jak najbardziej. Nie uwierzył mi. NIe wiem czy wpływ na rozpad mojego związku miały jakieś osoby 3. W rozmowie nawiązywał do znajomych plci przeciwnej, czy rozmawiam itd. Chora sytuacja, bo jak można nie rozmawiac? Owszem, pierwsza nasza powazna kłotnia bbyła po jakiś 3-4 miesiacach, wlaśnie o kolegow, ktorzy pisali do mnie. dla mnie to byla zwykla , nic nie znacząca wymiana zdań, dla mojego partnera widać nie. Nigdy ani słownie, ani fizycznie nie zdradziłabym mojego chłopaka.

 

Cóż, każdy facet ma inny próg wrażliwości na kontakty pozamałżeńskie... ja wolałabym takiego zazdrosnego!

pozdrawiam i uśmiechu życzę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Trina7

Witam!

Z psychologiem też trzeba uważać, ja miałam takiego pecha, że dostałam się do psychologa (na kasę chorych)od którego wychodziłam jeszcze gorzej przybita.Nie wiem, czy to efekt tego, że osoba ta pracowała tylko i wyłącznie z narkomanami i mnie też tak traktowała? Sposób rozwiązania moich problemów emocjonalnych( nie mogłam pogodzić się ze śmiercią brata oraz wróciły wspomnienia z dzieciństwa, jak mój Tato zmarł oraz miałam paniczny strach, że odejdzie moja Mama i moi najbliżsi przyjaciele) podpowiedziała mi, terapeutka, którą zaprosiliśmy w wolontariacie do współpracy. Była to najzwyklejsza wizualizacja, ona mnie prowadziła w tej wizualizacji.Dzięki niej i tym wizualizacjom, pogodziłam się z Ich odejściem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Trina7

Ja jestem za tym abyś porozmawiała szczerze i bez zbędnych emocji ze swoim byłym partnerem na gruncie koleżeńskim.

Co do zazdrości, kiedyś ktoś powiedział że "nie ma miłości, bez zazdrości" i ja się z tym osobiście zgadzam, jedynym wyjątkiem jest miłość z zazdrością chorobliwą, wtedy należy tylko wiać, bo taki związek nie ma przyszłości, chyba, że ktoś jest masochistą...:chytry_na:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tylko wyzdrowieje, to poproszę o rozmowę, zobaczymy czy się zgodzi.

A co do zazdrosci, to roznież sie zgadzam z tym powiedzeniem. Tutaj niby jemu przeszkadzało, że byłam zazdrosna, ale on wcale nie lepszy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bojje sie zrobic pierwsza krok do przodu. Martwie sie, że odrzuci moje uczucia i checi poprawy czegokolwiek .

 

 

Ale nie wychodź od razu z uczuciami... tak jak napisała Trina7 i ja poprzednio - spróbuj zbudować na początek relacje KOLEŻEŃSKIE. Dopiero wtedy zobaczycie, na jakim gruncie stoicie i co więcej może z tego wyniknąć. Zobaczysz, wszystko się powiedzie.

 

uśmiechu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanko do Was.

 

Dzisiaj dostę płytę ze studniówki, na które bylismy razem. Zastanawiam się czy moge mu lekko zaproponować obejrzenie filmu razem?

Coś typu : że jeśli chcialby zobaczyc to go serdecznie zapraszam.

 

Jak myslicie? taki mały kroczek do przodu.

Edytowane przez blond_bond
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Trina7
Mam takie pytanko do Was.

 

Dzisiaj dostę płytę ze studniówki, na które bylismy razem. Zastanawiam się czy moge mu lekko zaproponować obejrzenie filmu razem?

Coś typu : że jeśli chcialby zobaczyc to go serdecznie zapraszam.

 

Jak myslicie? taki mały kroczek do przodu.

 

a dla czego by nie?, warto...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak też zrobiłam. Napisałam smsa, zaproponowałam. Odzew był - jak będę miała czas, to mogę mu przegrać płyte. Napisałam , ze moze moglibysmy razem obejrzeć film, już nie odp. No i nie wiem, czy rzeczywiscie nie chce , czy sie czegos boi :). Ale będę się starać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina

kurcze to smutne i chore,ale tak sie dzieje... czemu tak ciezko jest zaufac... moze kiedys go jakos zawidlas i teraz boi sie znow zaufac? cHOLRKA, ZEBY PRZEZ WYIMAGINOWAN ZDRADY ROZPADALY SIE ZWIAZKI TO STRASZN.. JA SIE BOJE PRAWDZIWJE ZDRADY,ALE JESLI LUDZIE POTRFIA SOBIE COS TAK WKRECIC.... i odejsc... eh.. trzymam kciuki,daj znac.jak poszlo... przeciez zaufanie podstawa w zwiazku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie. Podstawa związku. A to on zawsze mi zarzucał, że mu nie ufam, że ja jestem bardziej zazdrosna, a teraz wychodzi jaki to on był zazdrosny itp.

Raczej go nie zawiodłam. Nie zrobiłam nic strasznego, niewybaczalnego. Tak jak pisałam wcześniej, wcześniej, wyglądało na to , że nie mogłam miec znajomych płci przecinej. Nigdy go ani nie zdradziłam, ani o zdradzie nie pomyslałam. Starałam się, zabiegałam, kochałam. Dobra byłam dla niego. Lya - To ja z nim zerwałam, przez telefon. Olewał mnie, nie odzywał się. Był taki inny. ZastanawiaŁAM się, może koledzy mieli na niego tai wpływ. moze jakies osoby 3 namieszały. Ja juz dluzej tego nie mogłam znieść. Teśkniłam, serce pękało, ale odeszłam... Minął miesiąc odkad nie jestemy razem tak 'oficjalnie', w sumie nawet dwa, bo wczesniej też nie przyjezdzał do mnie, więc to był taki niby związek. Patrzac wiec (z niewielkiej) perspektywy czasu, uważam, że dobrze się stało. Może jedno i drugie zrozumie jak dużo straciło. Powiedział mi- nie wchodze dwa razy do tej samej rzeki. Ale rzeka cały czas płynie, może być tylko lepiej, prawda? wybory , których dokonujemy, mają znaczenie. Czasami, żeby iść na przód musimy się cofnąć...

Nie rozumiem go i nie wiem, co nim kieruje. Ale mam wielka nadzieje, że się zmieni, dotrze do niego to wszystko. Chcialabym żebysmy do siebie wrocili. Bylismy dla siebie tymi pierwszymi, zwiazek zakonczył się po ponad 1,5roku bycia razem.

 

 

Chciałabym do niego zadzownic, umówic się, porozmawiać, ale jakoś nie mogę sie zebrac sama w sobie. Ogarnia mnie strach..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina

Czasami trzeba czekac i pieknie napisałaś, zeby iść naprzód czasdem trzeba sie cofnąć... Ty chcesz, abyscie wrocili, oby i on zechciał.

 

Bo to tanga trzeba jednak dwojga, inaczej to nie to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

witam

chce mi sie plakac jak to wszystko przeczytalam

wydaje mi sie takie bliskie

w swojej sprawie nawet nie mialam takiego uczucia zebym chciala plakac a po przeczytaniu tych postöw to moglabym wyc

zycze powodzenia i wierze ze wszystko sie jeszcze ulozy

Frezja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry Wieczör,

po przetczytaniu waszych wiadomosci zdecydowalam sie tez napisac osobie:

jestem zakochana w mezczyznie ktory pochodzi z Maroko.

Oboje mieszkamy w Köln.

Spotykamy sie od pewnego czasu,on nie chce stalego zwiazku.

Ostatnio poklöcilismy sie gdyz widzialam u niego na ramieniu jakis znak.

Spytalam co to ma znaczyc a jesli on spi tez jeszcze z kims innym to niech mi to powie

bo ja sypiam przeciez tylko z nim.Oburzyl sie bardzo powiedzial a kim ty jestes ,przeciez nie jestsmy razem

nie jestem jego przyjaciolka i moge spac z kim chce.

Od tamtej pory nasze kontakty sie popsuly .

Nie wiem co dalej bedzie.

Spotkalismy sie potem jeszcze raz ale byl juz inny do mnie.

Powiedzial ze mam w sobie tyle energie ze daje sobie dobrze rade juz sie tutaj ulozylam

ze jestem dominant,

Jestem od 8 lat sama po rozwodzie.

Wiem ze to moze nie jest facet dla mnie ale jestem w nim zakochana.

Sama nie wiem co mam dalej robic czy on sie jeszcze zamelduje?

Bylo nam obojgu dobrze ze soba .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Trina7

Moim zdaniem powinnaś sobie odpuścić takiego faceta... Po świecie chodzi wielu facetów, którzy chcą kochać i być kochanymi. Mówisz:" jestem w nim zakochana", ale odpowiedz sobie szczerze, czy miłość musi bolec? Zastanów się czy może, nie zostałaś wykorzystana, bo tak bardzo chciałaś kochać i być kochaną? Sama piszesz: "Wiem ze to moze nie jest facet dla mnie", jakby był dla Ciebie nie wykręcał by Ci takiego numeru.

Ja wiem, że nie mi jest dane oceniać sytuację w jakiej się znalazłaś, ale proszę otwórz oczy i nie karm się mrzonkami, że będzie wam dobrze. Postaraj się iść do przodu, a nie oglądać się wstecz. Dzięki temu zapomnisz, a przede wszystkim odzyskasz swoje życie.

Z całego serca życzę Ci, abyś to przezwyciężyła.

Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ci dziekuje i mysle ze sama tez jakos to przezyje.

Musze powiedziec ze nikt z mojej rodziny nie wie ze on nie jest polakiem.

Gdyby sie dowiedzieli ze to marokanczyk to nie wiem.

Oni maja inne zdanie na ten temat.

To nie znaczy ze inna nationalitet to problem tylko ze sa podzielone zdania ze marokanczycy sa wlasnie tacy ze wykorzystuja kobiety.

Postanowilam miec swöj stolz.Jesli on sie u mnie zamelduje to bede z nim rozmawiala ze albo ma uczucia do mnie i ukladamy sobie wspölne zycie

albe niech wypiep......tam gdzie pieprz rosnie.

Jestem kobieta dojrzala wiem czego chce i szkoda mojego drogiego czasu na tagie zwiazki.

Mam nadzieje ze nie bede mösiala dlugo czekac.

A moje przeznaczenie i milosc wkrötce mnie dopadnie.....

Serdecznie dziekuje za mile slowa ktöre mi tez dodaja duzo sily.

Od 18 roku zycia jmusialam byc samodzielna i pewnie przez to jestem taka dominant ale zawsze musialam liczyc na siebie i tylko na siebie.

Mojego ex meza tez bardzo kochalam i mialam nadzieje ze bedziemy do konca.Zycie pokazalo mi cos innego.

Oczekuje milosci i sama mam tez tyle ciepla tylko komu je przekazac .Dzieci sa dorosle i ogladam sie za partnerem ktöry bedzie tego godny,widocznie musze jeszcze troche poczekac

Gorace buziaczki dla wszystkich ktörzy mi dobrze zycza-Geliebte

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Witam ponownie. Długo się tu nie pokazywałam, nie udzielałam, ale musiałam trochę porozmyślac.

Sprawa z byłym chłopakiem idzie chyba w dobra stronę, tzn, tak mi się wydaje, zaraz opiszę, co się dzieje i prosiłabym w zwiazku z tym o jakieś opinie.

Od przedwczoraj można tak powiedziec, ze mnie 'sledzi', gdzie nie byłam, tam on był. raczej to nie jest zbieg okolicznosci. Rozumiem gdyby przejezdzał koło mnie raz, dwa, no może 3. A jezdził poł dnia.

Przypadkowo zupełnie spotkalam sie z naszym kolegą, poszlismy na kawe porozmawiać. Nastepnego dnia kolega ten pisze do mnie i pyta czy M się odzywał. Mowie, że nie. Powiedział, że M napisał do niego wczoraj z prośbą o rozmowę. Obiecał, ze da znać pozniej o czym rozmawiali.

Przytoczę kawałek rozmowy

M: ratuj zycie...

Powiedz , co u niej słychać.

 

CHyba wszystko jasne:).

Myslałam zeby napisac mu dzisiaj smsa o tresci : ' Dzis wielki piątek, to czas wybaczenia wszytskiego, co było zle. Nie gniewam się i nie gniewałam.Nie chcę dluzej milczec. caly czas czekałam, bo miales znalezc czas, ale widocznie dla mnie ci go zabrklo. Wesołych swiat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widocznie on przemyślał sobie parę rzeczy i może chce do ciebie wrócić bo też tęskni? Tak mi się wydaje z tego co napisałaś.

 

Hm, pisałaś wcześniej:

Tak jak pisałam wcześniej, wcześniej, wyglądało na to , że nie mogłam miec znajomych płci przecinej. Nigdy go ani nie zdradziłam, ani o zdradzie nie pomyslałam. Starałam się, zabiegałam, kochałam.

Powiem ci, że byłam w związku z chłopakiem ponad 10 miesięcy i z początku było ok, a później zaczęłam mieć identycznie jak ty. Złościł się o to, że np. na gg gadam z innymi chłopakami i wymusił na mnie, żebym na gg na niewidocznym ciągle była (żeby nikt do mnie nie pisał; a my często na gg pisaliśmy ze sobą). Nawet była taka sytuacja, że wieczorem znajomy sygnałka mi puścił to mój chłopak zły, widać było, że mu się humor popsuł. Chciał mnie mieć tylko dla siebie. Zerwałam kontakty z przyjaciółmi; mieli mi za złe, że się do nich przestałam odzywać.

W końcu z nim zerwałam. Miesiąc nad tym się zastanawiałam, co zrobić, żeby było dobrze.

Patrzac wiec (z niewielkiej) perspektywy czasu, uważam, że dobrze się stało.

Ja również nie żałuję tego, że zerwałam, ani tego czasu spędzonego z nim. Trochę to rozstanie przeżyłam, ale z biegiem czasu mi przeszło i jest teraz dobrze :) Zaczęłam pozytywnie myśleć, odnowiłam kontakty z przyjaciółmi i powiedziałam sobie: nigdy więcej takiego traktowania! :)

Nikt nie będzie mi mówił co mam robić, a chorobliwa zazdrość... No cóż, jak już ktoś wspomniał - od takich wiać jak najdalej :P

 

A jak z M? Odzywał się albo ty do niego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troszkę się naczytałam, ale cała ta sprawa przypomina mi również moją sytuację.

Otóż swego czasu jak jeszcze byłam piękna i młoda bo miałam 17lat, a teraz niestety 24, miałam kochającego chłopaka, który mnie rzucił z powodu zazdrości.

Niestety tak było, bo to ja byłam o Niego cholernie zazdrosna i nie pozwalałam mu praktycznie z nikim rozmawiać oczywiście płci żeńskiej itd ale mniejsza z tym.

Za każdym razem robiłam mu awanture, lecz pewnego razu i on nie wytrzymał.

Chodziło o to, że ja również gadałam z chłopakami. On nie widział w tym problemu bo mówił, ze każdy powinien miec i kolegow i kolezanki ale niestety mój bład tkwił w tym, że ja robiłam to za jego plecami.

Kiedy on wychodził ja wpadałam w piekne pogaduchy z kolegami, kiedy się z nim posprzeczałam od razu pisałam do innych. Oczywiscie zawsze mu stanowczo zaprzeczałam.

W końcu jak wszystko, predzej czy później wyszło na jaw. Poczuł się oszukany, zerwał. Teraz to ja mu sie nie dziwie, też nie chciałabym mieć takiej dziewczyny jak wtedy ja sama. Chciałabym cofnąć czas bo to był złoty chlopak, ale z zasadami, więc o powrocie mogłam tylko pomarzyć.

Do tej pory jestem sama i On również.

I wcale nie jestem zadowolona z mojej postawy. Straciłam kogos kto mnie bardzo kochał.

 

Twoja historia jest nieco inna bo jak piszesz to on Ci robił awantury o zazdrość nie Ty jemu.

Wysłałaś Mu tego smsa? był odzew? moze nie wszystko stracone.

Edytowane przez anastasia76
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszę z innego nicku- nie pamiętam hasła.

 

Tak, napisałam tego smsa, był odzew, że tez nie chce milczec. Zapytałam czy się spotkamy, na co on mi napisał " Na pewno, i to nie raz, w koncu to małe miasto" - nic juz na to nie odpisałam, mysle sobie , nie ma sensu.

A tu nagle w niedziele dostaje smsa... Zaskoczyło mnie to niesamowicie! Pisze do mnie , że nie chce milczec, a jednak milcze, on nie chce pisac sam do siebie. Wymienilismy pozniej sporo smsów ,jak na pierwszy raz. Na początku rzecz jasna jakies wypominki z jego strony, ale pozniej juz normalnie. Napisał tez wczoraj, jak mijają mi swieta. Ale posprzeczalismy sie troche , bo moze głupio zapytałam go " ktos zdaje ci relacje gdzie jestem?'', napisał, ze nie, nikt, po prostu wie. Pozniej napisał - Sory, to twoje zycie. nie bede pisał. pa - i na tym się skonczyło... Ja dzis się nie odzywałam, on też nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie powinniście się spotkać i pogadać. Przez smsy nie ma sensu tego załatwiać.

Może zadzwoń do niego i zaproponuj spotkanie się, albo powiedz, że ta propozycja obejrzenia studniówki nadal aktualna?;)

Bo jak widać on na tą sprawę nie jest obojętny i ty też nie. To dlaczego mielibyście się nie spotkać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaproponowałam spotkanie, na co on napisał mi, że " czy dla ciebie spotkanie jest jedyna formą kontaktu?'' powiedziałam, że nie, ale tez :). Z tego, co pisze i na widze, nie jest jeszcze gotowy na to;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...