Skocz do zawartości

Niedosłuch i pozytywne myślenie


Piotr123

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

ostatnio próbuję za pomocą pozytywnego myślenia uzdrowić swój słuch i skórę (mam łuszczycę).

 

Niedosłuch mam od urodzenia, więc właściwie całe swoje życie. Choć już pewnie się przystosowałem do takiego funkcjonowania, to jednak odnoszę wrażenie, ze przy moim ubytku nigdy nie mogę się czuć pewnie, ponieważ z reguły rozumiem 30-40% tego co się do mnie mówi a reszta to domysły, kontekst zdania itp. Dodatkowo się garbię, może nie jakoś bardzo, ale jedna jest to widoczne. A z tego co mi się wydaje, to garbienie wynika z braku pewności siebie.

Ostatnio afirmując zdrowy słuch, że mam zdrowe uszy i słyszę bardzo dobrze każdy dźwięk, szmer itp. że na bębenkach czuje każdy dźwięk. Jednak czuje jeszcze jakąś barierę. Mam wrażenie, że jest to strach przed takim zachwytem innych osób, że 'O jejku, odzyskał słuch, gratulacje, nosimy Cię na rękach'. Boję się takiej jakby sławy, że każdy po kolei z mojej wioski będzie mi mówił do końca życia, że odzyskałem słuch i jakie to wspaniałe. Mam wrażenie, że to mnie blokuje przed całkowitym otwarciem się na ten cud.

 

Podobnie sprawa ma się z łuszczycą. Tylko, że ja ją już mam od 7 lat, odkąd się urodziła moja siostra przyrodnia. Pewnego razu Tata (rodzice są po rozwodzie, mieszkam z Mamą) tak ni z owąd powiedział mi, że musimy powaznie porozmawiać (miałem w tedy chyba z 16 lat), że jego partnerka jest w ciąży. Wiem, że to był dla mnie największy szok emocjonalny. Od tamtej pory zaczęły się problemy ze skórą. Zastanawiam się w jaki sposób to odwrócić? Czy może jakoś myślami wrócić do tego dnia i jeszcze raz przeżyć ten moment tego szoku i przeżyć go jakoś inaczej? Czy może nałożyć jakiś inny balsam?

Tylko proszę Was, nie piszcie mi o dietach, o maściach itp. Przerabiałem to. I wiem, ze jestem w stanie podświadomie całkowicie wyleczyć się (nie zaleczyć) z łuszczycy. Czuję to, tylko nie wiem jak. Jeśli jeszcze chodzi o łuszczycę, to też dochodzi element takiej 'sławy' ale w mniejszym stopniu, bo tak tego nie widać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz pięknie, bezbłędnie napisany post:)

 

Piotrze, Twoja wiara mnie poraziła, a WIARA czyni cuda.

 

Jeżeli chodzi o łuszczycę trudno się nie zgodzić z Tobą, że jest w 100% uleczalna. Myślę, że nie ma sensu wracać i powielać w kółko tamtego momentu rozmowy z ojcem. Odradzałabym to nawet. Sądzę, ze podstawą łuszczycy jest "brak akceptacji". Jesteś bardzo wrażliwą osobą i wewnętrznie naprawdę Wspaniałą:) O czym świadczy Twój post. Prawdopodobnie masz dar przyciągania do siebie bardzo pozytywnych ludzi. Poszukaj akceptacji u mamy, u przyjaciół. Sam myśl o sobie pozytywnie. Napełnij się nią. Jeżeli jesteś osobą wierzącą zwróć się do Boga. Jest jeszcze coś przy takich chorobach jak "łuszczyca". Rzeczywiście znikają tak nagle jak się pojawiły, jednak "poczucie bycia akceptowanym" potrzebuje czasu.

 

Jeżeli chodzi o niedosłuch - możesz zwrócić się do Boga... Chociaż dla mnie Ty słyszysz bardziej niż niejeden "słyszący":)

 

PS. Jeżeli "boisz się" "sławy", to zapewne ją dostaniesz:):):) Ale takie cechy, jak u Ciebie, powinno się sławić i nosić na rękach, zatem może lepiej również to... zaakceptować:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przez bardzo długi okres czasu chodziłem do psychologa. Cóż, Ojciec był alkoholikiem, a Mama powielała chore myślenie mojej Babci. Mało tego, jestem wcześniakiem, a lekarze nie dawali mi żadnej szansy na przeżycie. Mówili mojej Mamie: "Proszę nie mieć żadnych nadziei, on nie przeżyje...". Jednak moja Mama ciągle myślała o tym, że będę żył i proszę bardzo ;-)

 

Myślę, że nie ma sensu wracać i powielać w kółko tamtego momentu rozmowy z ojcem.

Może i faktycznie, bo to będzie powtarzanie tych silnych emocji z tamtego okresu.

 

Poszukaj akceptacji u mamy

Cóż, jestem gejem. Wiedzą o mnie przyjaciele, Tata z jego partnerką. Nie ma z tym żadnych problemów. Jednak Mamie boje sie jeszcze powiedzieć, wiem, że to zaakceptuje, o ile juz się nie domyśla. Ale jednak ten strach przed odrzuceniem jest wielki. W końcu ona jedna mnie wychowywała...

 

Sam myśl o sobie pozytywnie

Cenna uwaga, brak mi wiary w siebie. W sensie mam myśleć o wszystkim tylko pozytywnie? Że coś mi się uda, że to czego chcę przyjdzie do mnie itp? A co z rozczarowniem, gdy coś się nie udaje, jak se z nim radzić? Tak w ogóle to ja jestem bardzo skromną osobą...

 

Chociaż dla mnie Ty słyszysz bardziej niż niejeden "słyszący"

To prawda, ja czasami słyszę nawet coś czego nie słyszą inni. Jestem też strasznie empatyczną osobą. W jeden moment jestem w stanie wczuć sie w uczucia innej osoby i w ten sposób wiem co ma w środku.

 

Jeżeli "boisz się" "sławy", to zapewne ją dostaniesz:):):) Ale takie cechy, jak u Ciebie, powinno się sławić i nosić na rękach, zatem może lepiej również to... zaakceptować:)

Ja gdzieś w środku zawsze marzyłem i marzę o sławie, ale z powodu zrealizowania np. jakiegoś urządzenia elektronicznego (jestem elektronikiem pasjonatem). Może w wizualizacji powinienem sobie wyobrażać, że mnie sławią za zdrowie, za osiągnięcia i się przyzwyczajać do tego?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cenna uwaga, brak mi wiary w siebie. W sensie mam myśleć o wszystkim tylko pozytywnie? Że coś mi się uda, że to czego chcę przyjdzie do mnie itp? A co z rozczarowniem, gdy coś się nie udaje, jak se z nim radzić?

 

Dla mnie wyrażenie "myśleć o sobie pozytywnie" nie jest równoznaczne z myśleniem życzeniowym. To nie znaczy mówić do siebie: "jak mi się to uda, pomyślę o sobie, ze MOGĘ czynić takie rzeczy, że mogę być szczęśliwy" (oczywiście upraszczam ten mechanizm). Myśleć o sobie dobrze wg mnie oczywiście, to mieć zaufanie do siebie. Cokolwiek się nie zdarzy zawsze jestem na MOJEJ drodze. Ta droga jest tylko dla mnie. Czuć opiekę nad sobą.

 

Tak w ogóle to ja jestem bardzo skromną osobą...

 

Tak w ogóle to jest właśnie siła:)

 

Ja gdzieś w środku zawsze marzyłem i marzę o sławie, ale z powodu zrealizowania np. jakiegoś urządzenia elektronicznego (jestem elektronikiem pasjonatem)

 

Liczyłam na to, ze to powiesz:)

 

Może w wizualizacji powinienem sobie wyobrażać, że mnie sławią za zdrowie, za osiągnięcia i się przyzwyczajać do tego?

 

Nie mam pojęcia o wizualizacjach:):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, ze źle się wyraziłam z tą "sławą" i mogłeś to źle odebrać. Rozgłos nie dostają ludzie, którzy tego ZUPEŁNIE nie chcą, albo tacy, których RZECZYWIŚCIE to nie interesuje. "Sława" przychodzi do tych, którzy czują związaną z nią odpowiedzialność (tak jak napisałeś w pierwszym poście często wiąże się to ze strachem, bardzo często ze skromnością) i w głębi duszy tego NAPRAWDĘ pragną. "Sława" nie przychodzi do PUSTKI, chociaż patrząc "z daleka" może tak się wydawać. Ćwiczy ludzi w ich cechach charakteru (mówię o tej DOBREJ sławie).

 

Oczywiście jest rożna. Ludzie myślą, że :sława" wiąże się z tłumem lub z pieniądzem. A często tak nie jest. Czasami jest to Mądrość, czasami Ciężka Praca, a czasami Dar.

 

Zazwyczaj my sami wiemy na jakich poziomach naszego życia zagości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sama "lecę" na pozytywnym myśleniu, wizualizacjach, afirmacjach, wierze w cuda i w siebie ;)

ze swojej strony polecam Ci książkę Louise L. Hay "Możesz uzdrowić swoje życie", w której autorka m.in. wymienia choroby/dolegliwości, ich przyczyny (tkwiące w nas samych, w naszym sposobie bycia, myśleniu, postrzeganiu siebie etc.) oraz afirmacje, które pozwolą nam na pozbycie się naszych problemów.

 

gdybyś chciał, chętnie Ci prześlę książkę mailem. dysponuję jeszcze paroma innymi w tym temacie ;) pozdrawiam ciepło! :)

 

p.s. moja siostra ma lekki niedosłuch i szumy uszne po przebytej grypie. ubolewam nad tym, że sprawy pozytywnego myślenia, wizualizacji itd. nie traktuje chyba poważnie i na dłuższą metę :(

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam myśl o sobie pozytywnie

Powtarzam cytut. Właśnie zacząłem myśleć o sobie pozytywnie, w sensie co bym nie pomyślał, to z pozytywnym nastawieniem. Nawet jakbym zaczął mysleć negatywnie to od razu zamieniam to na pozytyw. W końcu Bóg/podświadomość/wszechświat chce abyśmy byli szczęśliwi. W Boga nie wierzę, ale wierzę w energię wszechświata na której bazują inne religie.

 

Co do książki Louise L. Hay "Możesz uzdrowić swoje życie" ściągnąłem ją sobie i zaraz poczytam.

 

EDIT:

 

Jedno ale co do książki. Książka ma tytuł 'Możesz uzdrowić swoje życie', a we wstępie czytam:

Moje uznanie i miłość do Louisy rosły w miarę upływu czasu i obserwowania ukochanych przeze mnie pacjentów cierpiących na AIDS i umierających w spokoju i spełnieniu - przepełnionych miłością i wybaczających sobie i innym - właśnie dzięki obecności Louisy w ich życiu. Umierali w spokojnym poczuciu godności wynikającej z tego pouczającego doświadczenia.

Czego tu nie rozumiem? Książka o uzdrawianiu, a pisze o możliwości umierania na AIDS, czyli ja to odbieram w ten sposób, że AIDSa metodą myśleniową nie wyleczę. Czego nie wiem? :P

Edytowane przez Piotr123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aż takim specjalistą nie jestem, ale może chodzi o to, że mimo wszystko nie da się "przeskoczyć" tak poważną chorobę, jak AIDS? człowiek zaraża się HIV, a nie ściąga go na siebie negatywnymi myślami. taka moja opinia :) w tym wypadku spokój i spokojna śmierć już wiele mogą dać umierającemu.

 

mój najnowszy nabytek - "Kod uzdrawiania" (Alexander Loyd). ktoś już czytał i wypróbował metody uzdrawiania opisane w tej książce? pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja napisze tylko tyle, że od kąd powtarzam sobie 'Myśl o sobie pozytywnie' czyli w moim rozumieniu myśl o wszystkim co Ciebie dotyczy tylko w pozytywnym nastawieniu, czuję się taki szczęśliwszy, wdzięczny. A te cechy (wdzięczność, radość, miłość, szczęście) w połączeniu z naszymi myślami, kreują nasze życie :-)

 

EDIT:

 

A tą książkę Louise L. Hay "Możesz uzdrowić swoje życie" to już kiedyś czytałem ;-) Muszę się nauczyć lub zrozumieć istotę tego co mam afirmować, czuć w swojej wyobraźni, tak aby moja skóra i uszy stały się zdrowe.

Edytowane przez Piotr123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zdecydowanie :) ja też myślę o sobie samej pozytywnie. na początku dziwnie się z tym czułam, nieco egoistycznie, ale przeszło mi :D

 

wracając do AIDS, bo tak się teraz zastanawiam - negatywnymi myślami co najwyżej możemy przyciągnąć do siebie HIV, osobę, która nas zarazi... może o to chodzi? i to jest "one way ticket". ale może kiedyś komuś uda się pozytywnym myśleniem wyleczyć się z AIDS? albo chociaż przyśpieszyć wynalezienie leku?

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Boga nie wierzę, ale wierzę w energię wszechświata na której bazują inne religie.

 

Szkoda że nie wierzysz. U Boga nie ma rzeczy niemożliwych, takich jak ta:

 

Książka o uzdrawianiu, a pisze o możliwości umierania na AIDS, czyli ja to odbieram w ten sposób, że AIDSa metodą myśleniową nie wyleczę. Czego nie wiem? :P

 

W Biblii jest powiedziane, ze jak o coś prosić Boga, to nalezy wierzyć w to, ze otrzymaliśmy, tak jakbyśmy już to mieli. Bo przecież gdyby mieć wiarę ziarnka gorczycy... to góry można przenosić:)

 

Ludzie mówią, że wierzą. W to i tamto, w jakieś światy, bogów, energię i nie wiem w co jeszcze. Mówią o filozofiach, spokoju, szczęściu. Ale w tym wszystkim zawsze są zdani tylko na siebie. Nie wiem doprawdy jak są w stanie pomóc sobie sami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda że nie wierzysz.

Jest masę religii i większość z nich opiera się na Wierze. Jesli ktoś weźmie patyk i będzie czuł z całego serca, że ten patyk go uzdrowi i że patyk jest dla niego tym Bogiem, tym czymś co czuwa nad nim - proszę bardzo, to jest element wiary danej osoby. Inna osoba może wierzyć w uzdrowicielską moc kamieni szlachetnych. To wszystko jest tylko symbolem dla naszego umysłu. Zresztą ile głów, tyle opinii ;-)

 

Proście a otrzymacie, módlcie się tak, jakbyście już otrzymali

Tu nie ma nic innego, jak wiara i poczucie spełnienia, że to już jest Moje.

Polecam film 'The Secret', który jest świetny, ale moim zdanie porusza on mały zalążek całego problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli ktoś weźmie patyk i będzie czuł z całego serca, że ten patyk go uzdrowi i że patyk jest dla niego tym Bogiem, tym czymś co czuwa nad nim - proszę bardzo, to jest element wiary danej osoby. Inna osoba może wierzyć w uzdrowicielską moc kamieni szlachetnych. To wszystko jest tylko symbolem dla naszego umysłu. Zresztą ile głów, tyle opinii ;-)

 

Chyba należałoby się przekonać, czy patyk lub kamień rzeczywiście może kogoś uzdrowić przez Wiarę. Wiele lat byłam osobą sceptyczną, i z obserwacji świata wiem, ze osoby, które "wierzą" w symbole itp. najczęściej naprawdę często chorują. To wyjdą z jednego "dołka energetycznego" (jak same określają) dziękując w duchu za niesamowitą moc ich "uzdrowiciela" to popadna w inny. I tak to się kręci.

Nie chodzi mi też o Wiarę, w sensie pobudzania mechanizmów obronnych człowieka (wierzę, ze takie dostał na wyposażenie) ale w Szczerą Wiarę do Boga. Do Istoty, która współczuje, myśli, ocenia, decyduje. Nie do "rzeczy", które nas takiemu procesowi nie poddają... Przyznasz, ze jest to apogeum Wiary, gdy bez zająknięcia, potrafimy swój los powierzyć drugiej Istocie?

 

Tu nie ma nic innego, jak wiara i poczucie spełnienia, że to już jest Moje.

Polecam film 'The Secret', który jest świetny, ale moim zdanie porusza on mały zalążek całego problemu.

 

Tak. Jednak to chyba jest właśnie trudne. Czytałam książkę i oglądałam film "Secret". Oczywiście jest o pozytywnych przykładach i bardzo dobrze. Brak takich w świecie. Jednak inaczej już się to ma gdy wg tej filozofii poszukamy genezy swoich "nieszczęść". Czy można przyciągnąć coś, o czym nie mieliśmy pojęcia i co nie istniałao w innych epokach i latach? ( rozważałam taki przypadek, chociaż nie wierzą w reinkarnację).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w Szczerą Wiarę do Boga. Do Istoty, która współczuje, myśli, ocenia, decyduje. Nie do "rzeczy", które nas takiemu procesowi nie poddają...

 

Dopiero za drugim razem zrozumiałem Twój przekaz. Racja, drugiemu człowiekowi łatwiej jest przekazać wiarę do kogoś/czegoś, co ma cechy ludzkie. Np. ja przekazuje swoje pragnienia swojej podświadomości, która moim zdaniem też ma cechy ludzkie. Zresztą, my od małego jesteśmy pod opieką Rodziców, dorosłych i to im powierzamy swoją wiarę, ja dorastamy, to szukamy podświadomie jakiegoś nowego punktu zaczepienia, np. Bóg, Budda, podświadomość, energia wszechświata, Pani Basia z nad przeciwka itp.

 

Np. ja mam poczucie, że ta moja energia wszechświata też ma jakąś wrażliwość, uczucia itp. :-)

 

Jednak inaczej już się to ma gdy wg tej filozofii poszukamy genezy swoich "nieszczęść". Czy można przyciągnąć coś, o czym nie mieliśmy pojęcia i co nie istniałao w innych epokach i latach?

Nie rozumiem, co ma jedno zdanie do drugiego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem, co ma jedno zdanie do drugiego?

 

W "Sekrecie" dosyć niezrozumiałe jest dla mnie przyciąganie "na własne życzenia " swoich nieszczęść. Z założenia energia rządząca światem jest bezosobowa i również "bezmyślna". To znaczy jezeli chcemy przyciągnąć np. " sławę" o której wspomniałeś możemy ją przyciągnąć na wiele sposobów, a jednym z nich może być na przykład zapadnięcie na nieznaną dotąd chorobę. Zostaniemy sławni bo staniemy się pierwszym przypadkiem nieznanej choroby, nasza historia przyczyni się do powstania nowej klasyfikacji itp. No jednym słowem - sława na lata, omawiana w kazdym news-ie, laboratoriach i długo potem na wszystkich uczelniach.

 

Jezus natomiast wskazuje, ze Bóg (cytuję z pamięci): komu z tych, którzy proszą o chleb poda kamień? itp. Jednym słowem nie muszę nawet dokładnie wypowiadać co chcę, bo przecież Bóg to wie. I nie da mi tego czego się boję.

 

O tym też są te zdania. Kiedyś zastanawiałam się nad pewnym przypadkiem, który spotkał bliską mi osobę. Naprawdę bardzo ciężko było w nim znaleźć "chęci" tego człowieka do takiego DŁUGOLETNIEGO przebiegu wydarzeń nawet na bardzo ogólnych poziomach (a przecież pod te ogólne podciągnąć można naprawdę wszystko). Z tego wnioskuję, że jeżeli nie można wykazać genezy "nieszczęść" (a w tym wypadku nie można) pod wielkim znakiem zapytania pozostaje geneza ludzkiej sprawczości w postaci życzeniowego przyciągania "dobra" bez interwencji Kogoś jeszcze (to samo tyczy się "nieszczęść")

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zapadnięcie na nieznaną dotąd chorobę. Zostaniemy sławni bo staniemy się pierwszym przypadkiem nieznanej choroby, nasza historia przyczyni się do powstania nowej klasyfikacji itp. No jednym słowem - sława na lata, omawiana w kazdym news-ie, laboratoriach i długo potem na wszystkich uczelniach.

 

Dla tego też mówi się o bardzo dokładnym opisywaniu tego czego się chce.

„Mężczyźni i kobiety praktykujący wyżej wymienione nauki z całą pewnością wzbogacą się; bogactwa które otrzymają, będą wprost proporcjonalne do:

KOMPLETNOŚCI ICH WIZJI,

STAŁOŚCI INTENCJI,

PEŁNOŚCI WIARY,

I GŁĘBI WDZIĘCZNOŚCI”.

Kiedyś miałem właśnie takie ogólnie poczucie sławy, jednak doszedłem do wniosku, że to jest zbyto ogólnie i muszę to doprecyzować. Więc dodałem, że 'Będę sławny z powodu wymyślenia jakiegoś urządzenia elektronicznego' - jest bardziej precyzyjne? :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla tego też mówi się o bardzo dokładnym opisywaniu tego czego się chce.

 

Dlatego tez udowadniam, ze to nie ma znaczenia. Myślisz, ze osoby "cierpiące" dokładnie opisały TO, co dostały? Bądźmy konsekwentni. Jeżeli szukamy "szczęścia" i do jego otrzymania potrzebny jest dokładny jego opis, dlaczego tak nie dzieje się w drugą stronę: dlaczego dostaję "nieszczęście" mimo że go nie opisałam?

 

I jeszcze jedno. A co z chorobami wrodzonymi? Czy brak "dobrego" opisu mamy bądź ojca powoduje choroby u ich dzieci? Czy to nie jest zbytnia ingerencja w czyjeś życie? Prawie jak Bóg...

 

Kiedyś miałem właśnie takie ogólnie poczucie sławy, jednak doszedłem do wniosku, że to jest zbyto ogólnie i muszę to doprecyzować. Więc dodałem, że 'Będę sławny z powodu wymyślenia jakiegoś urządzenia elektronicznego' - jest bardziej precyzyjne? :-)

 

:-) naprawdę życzę Tobie tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego tez udowadniam, ze to nie ma znaczenia. Myślisz, ze osoby "cierpiące" dokładnie opisały TO, co dostały? Bądźmy konsekwentni. Jeżeli szukamy "szczęścia" i do jego otrzymania potrzebny jest dokładny jego opis, dlaczego tak nie dzieje się w drugą stronę: dlaczego dostaję "nieszczęście" mimo że go nie opisałam?

należy jeszcze pamiętać o tym, że wewnątrz nas ciągle działa ten zegar, który przyciąga różne rzeczy, czasami nieświadomie przez nas. Mam na mysli cos takiego, że czasami bez powodu dopada nas radość, obawa, złość, nie wiadomo zkąd. A bierze się to z naszego wnętrza.

 

I jeszcze jedno. A co z chorobami wrodzonymi? Czy brak "dobrego" opisu mamy bądź ojca powoduje choroby u ich dzieci? Czy to nie jest zbytnia ingerencja w czyjeś życie? Prawie jak Bóg...

Kto wie. U mnie w rodzinie wszyscy strasznie chcieli mieć chlopca. No i wylazło im taki ktoś jak ja. A kto wiem, moze miałem byc dziewczynką? ;-)

 

Jeśli chodzi o te rzeczy, to tak na prawdę możemy się tego domyslac czy to działa, czy to może przypadek... Jednak jedno jest pewne, że obie rzeczy są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

należy jeszcze pamiętać o tym, że wewnątrz nas ciągle działa ten zegar, który przyciąga różne rzeczy, czasami nieświadomie przez nas.

Właśnie. ciekawe jaką mamy moc nad tym zegarem, skro wiecznie jesteśmy "nieświadomi".

 

 

Kto wie. U mnie w rodzinie wszyscy strasznie chcieli mieć chlopca. No i wylazło im taki ktoś jak ja. A kto wiem, moze miałem byc dziewczynką? ;-)

 

Mój świat jest na pewno prostszy. Dla mnie miałeś być chłopcem, bo gdyby było inaczej byłbyś dziewczynką. To nie ludzie, ani ich życzenia o tym decydują.

 

Bo wiesz: "to CUDA TWORZĄ WIARĘ, a nie wiara - cuda". To zdanie znalezione w necie jest bliskie temu o czym mówię:). Inaczej byłoby wiele spraw bardzo, bardzo NIEMOŻLIWYMI...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałaś jeszcze o tym skąd się biorą te złe rzeczy, których nie prosiliśmy. Na to ja powiedziałem, że są zakodowane wewnątrz nas. Oto dowód:

 

pracuje w sklepie typu 'biedronka' w Anglii. Widziałem jednego kolesia z kolegami, który strasznie mi się podobał, jednak gdzieś w środku miałem takie poczucie, że on nie jest dla mnie, że nie mam co próbować, że nie zasługuję na nie go itp. Coś co powodowało, że czułem w środku, że on nie jest dostępny dla mnie. Po chwili namysłu (przy wykładaniu towaru) doszedłem do wniosku, że żaden taki chłopak jest dla mnie nie dostępny bo... JA NIE DAJĘ SOBIE PRAWA do takie ładnego, przystojnego chłopaka. To prawo siedzi we mnie i ono generuje zło ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w otaczającej nas rzeczywistości: prawo " nie sięgnięcia po coś" nie jest równoznaczne z przymusową koniecznością "otrzymania czegoś". Pierwsze prawo - rządzi się WYBOREM, drugie PRZYMUSEM...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałaś jeszcze o tym skąd się biorą te złe rzeczy, których nie prosiliśmy. Na to ja powiedziałem, że są zakodowane wewnątrz nas. Oto dowód:

 

pracuje w sklepie typu 'biedronka' w Anglii. Widziałem jednego kolesia z kolegami, który strasznie mi się podobał, jednak gdzieś w środku miałem takie poczucie, że on nie jest dla mnie, że nie mam co próbować, że nie zasługuję na nie go itp. Coś co powodowało, że czułem w środku, że on nie jest dostępny dla mnie. Po chwili namysłu (przy wykładaniu towaru) doszedłem do wniosku, że żaden taki chłopak jest dla mnie nie dostępny bo... JA NIE DAJĘ SOBIE PRAWA do takie ładnego, przystojnego chłopaka. To prawo siedzi we mnie i ono generuje zło ;-)

 

to jest przykład:)

 

Człowiek sam się ogranicza jeżeli myśli, że czegoś nie dostanie, bo mu się nie należy. Ale to jest prawo WYBORU. Albo spróbuje, albo nie. A jeżeli spróbuje to wygra lub nie. A jeśli nie wygra, to przełoży to na ponowne próby lub nie. Tu ciągle jest WYBÓR. Decyzja człowieka. Cokolwiek się stanie: albo zostanie bez strat w punkcie, z którego wyszedł; albo coś zyska.

 

Natomiast "konieczność" to BRAK wyboru. Musi oddychać, bo ktoś tak to zaprogramował za niego itd.

 

A ludzie (w tym ja) ciągle mylą " konieczność" z "możliwością".

 

A jak tam postępy w pozytywnym myśleniu? ;-) ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
A jak tam postępy w pozytywnym myśleniu? ;-) ;-)

 

Idą. Dokładnie teraz to pracuję nad tym, aby po za samymi afirmacjami, czyli powtarzaniu sobie, że np. mam firmę, która dobrze prosperuje itp. dodawać również uczucia, np. radość, szczęście, bo to w tedy dodaje energii. Ja ciągle się uczę, ale z każdym dniem jest coraz lepiej :-) mam zeszyt, którym opisuję w czasie teraźniejszym to co chce mieć i opisuję jakie to jest piękne, że sprawia mi to radość. akurat teraz wróciłem z kursu Angielskiego jest (22:52, a wstałem o 4:00) i po prostu nie myślę, ale akurat ten stan jest najlepszy do programowania podświadomości, bo świadomy umysł nie analizuje tego co do niego trafia i wszystko łatwiej trafia do podświadomości :-)

 

Zastanawia, nurtuje mnie jedna rzecz. Skoro mam dar, czy jak to tam nazwać, do przyciągania pozytywnych ludzi do siebie, to czemu przyciągnąłem do swojego związku psychopatę?

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia, nurtuje mnie jedna rzecz. Skoro mam dar, czy jak to tam nazwać, do przyciągania pozytywnych ludzi do siebie, to czemu przyciągnąłem do swojego związku psychopatę?

 

Nie wiem Piotrze. Może po to, by nauczyć się odróżniać to co jest dla Ciebie dobre od tego, co Tobie nie służy. Nie wiem...

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się nad tym zastanawiam. Wiem na pewno, że choć on bardzo mocno mnie skrzywdził, to odmienił moje życie. Zacząłem sięgać do takich rzeczy jak potęga podświadomości, pozytywne myślenie i inne tego typu.

 

Na początku skupiałem się tylko i wyłącznie na tym, aby uzdrowić mojego ex z tej jego psychopatii, po mimo tego, że wiało ode mnie nienawiścią do niego. Jednak po jakimś czasie zacząłem też myśleć o sobie. Jednak nurtuje mnie to, że jak tylko pomyślę sobie o tym, że przestaję myśleć o jego uzdrowieniu, to mam wrażenie, że jakbym coś stracił, jakbym coś przegrał. Nie wiem, może się mylę, ale mam jakieś wrażenie, poczucie ze to moja jakaś misja...

W sumie ciągle myśląc o uzdrowieniu mojego ex, mam wrażenie, że ciągle się uczę, że w jakiś sposób też zmieniam swoje życie.

 

Jeśli mam porównać to co było 2 lata temu (bo 25 czerwca 2011 go poznałem, a rozstaliśmy się 17 października 2011) to w moim życiu nastąpiły kolosalne zmiany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie racja, ciągle oglądam się za siebie z obawą, że to się powtórzy, zamiast patrzeć tylko i wyłącznie optymistycznie w przyszłość. A to co było już nie wróci, bo pracę domową już odrobiłem i to najlepiej jak można było. Trafiłem na nową drogę życia, która jest usiana pięknymi owocami :-), a ta przeszłość jest martwa i nic mi nie zrobi i nikt jej nie zmieni. To już historia...

 

Musiałem się wypisać dla spokoju ;-) O to chodziło?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Spełniły się dwa punkty z mojej afirmacji, którą sobie zapisałem:

- 'pod koniec sierpnia 2013 wrócę na stałe do Polski'. Mało tego, to pokazuje jak naprawdę ważne jest to aby dokładnie zwracać uwagę na to jak się myśli i o czym się myśli, bo do Polski wracam 31 sierpnia, ostatnim lotem tego dnia :-)

- 'mam swój wymarzony telefon [i dokładny opis tego telefonu wraz ze zdjęciami]'. Chciałem mieć go od dwóch lat. Co ciekawe, był moment, w którym była podana informacja, że w sierpniu 2013 roku kupuję sobie ten telefon, jednak później usunąłem datę.

 

Nic, tylko ocierać łzy ze szczęścia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spełniły się dwa punkty z mojej afirmacji, którą sobie zapisałem:

 

A czy możesz być pewien,że tego byś nie osiągnął bez afirmacji? Nie do sprawdzenia, bo nigdy nie przytrafi się ta sama sytuacja w identycznych warunkach. A jednak ta niepewność nie zaprzeczy możliwości spełnienia się planowego życzenia. Według mnie afirmacja wspomaga a nie jest twórczynią cudów. Poza tym potrzebne są pewne predyspozycje dla osiągnięcia celu. Nikt nie zaprzeczy, że mnóstwo osiągnięć nie wymagało afirmacji, czyli wniosek, iż afirmacja w niektórych przypadkach jest tylko podporą konstrukcji ale nie szkieletem nośnym. Praktyka dowodzi, że niejedno zadanie da się wykonać przynajmniej na dwa sposoby i afirmacja może być jednym z nich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...