Skocz do zawartości

Tarot niebezpieczny... a inne karty?


Gość sheina

Rekomendowane odpowiedzi

Gość sheina

Dowiedziałam się, ze u jednej osoby, ktora zajmuje się juz dłuzsz czas tarotem w domu zaczęły dziać się rózne rzeczy... mysle, ze to ma ziwazek z tarotem, eh Dobra, pewnei i jest neobezpiczny i nei chcialabym az tak doswiadczac tych wszytskich "wizjji",slsyzec glosów, a jak jest z innymi kartami? Mysle, ze to nie ma znaczenia z jakimi mamy do czynienia, nawet klasyczne moga miec wplyw na nasze zycie tylko wtedy, kiedy wchodzimi w czyjąś energetykę. Czy uważacie, że tak jest w istocie? Czy ktos jest tutaj kto doświdczał dziwnych rzeczy, niewyjaśnoonych sytuacji, a nei zajmje się tarotem lecz innymi kartami? Kurcze, chciałabym zajmowac się kartami, ale jeśli tarot jest taki , a nei inny i swoje różki pokazuje po jakimś czasie to moze warto sprobować czegooś innego, lecz nie ma gwarancji, ze to bedzie bezpieczne... i co z tym fantem zrobic, jesli się chce . jednak siedziec w ezoteryce, po prostu przyjąć to i nie pękać :) ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

kiedys chcialam na targach kupic jakas talie tarota, piekna byla, fascynujaca(ale nie smoki) - nie pamietam, ktora to byla :( i pani uprzedzila mnie, ze ta talia jest niebezpieczna, ludzie pracujacy z nia popadaja w depresje, byly znane samobojstwa :-0

zajmuje sie troche ezoteryka (healing, psychotronika, tarot, wahadelko - nie tak duzo tego), ale glownie widze rozwoj swojej intuicji - sny, przeczucia, ktore sie sprawdzaja; choc ostatnio ciagle sni mi sie, ze mnie przez sen wola - czasem maz, czasem ojciec... tylko i li tyle... na tym etapie na pewno nie zrezygnuje, za duzo jest jeszcze do poznania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina
kiedys chcialam na targach kupic jakas talie tarota, piekna byla, fascynujaca(ale nie smoki) - nie pamietam, ktora to byla :( i pani uprzedzila mnie, ze ta talia jest niebezpieczna, ludzie pracujacy z nia popadaja w depresje, byly znane samobojstwa :-0

zajmuje sie troche ezoteryka (healing, psychotronika, tarot, wahadelko - nie tak duzo tego), ale glownie widze rozwoj swojej intuicji - sny, przeczucia, ktore sie sprawdzaja; choc ostatnio ciagle sni mi sie, ze mnie przez sen wola - czasem maz, czasem ojciec... tylko i li tyle... na tym etapie na pewno nie zrezygnuje, za duzo jest jeszcze do poznania

 

 

tak, bo te odczucia jak się zdaje mogą być bardzo róznorodne, ale wydaje mi się, ze jeślki ktoś przesadza, albo po rpsotu mialo mu się cos przydarzcy takiego, a nie innego to po rpostu sie przydarzy , moze to jakies ostrzeżenie od sił wyższych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mam koleżankę, która też zajmowała się tarotem i po pewnym czasie powiedziała, że zaczęły się dziać dziwne rzeczy dotyczące jej osoby teraz już nie wróży nie pamiętam co wtedy się działo

ale powiem szczerze, że sama ostatnio0 ...nie ostatnio już ok miesiąca śnią mi się talie kart tarota i chciałabym się tym zając ale jest we mnie też strach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

moze to jakies ostrzeżenie od sił wyższych...

ja to odbieram bardziej jako zwykla konsekwencje tego, co sie robi

nie nalezy traktowac tarota jako swietosci, bo wtedy zaczyna miec na nas za duzy wplyw - tylko jako narzedzie, ktore traktujemy z szacunkiem, ale i dystansem (nie stapiamy sie z nim energetycznie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina
moze to jakies ostrzeżenie od sił wyższych...

ja to odbieram bardziej jako zwykla konsekwencje tego, co sie robi

nie nalezy traktowac tarota jako swietosci, bo wtedy zaczyna miec na nas za duzy wplyw - tylko jako narzedzie, ktore traktujemy z szacunkiem, ale i dystansem (nie stapiamy sie z nim energetycznie)

 

 

 

własnei mozan bvardzo roznei do tego podejsc, jak wiadomo kazdy inaczejna to patrzy.. ale zabawka to nie jest i trzeba o tym pamiętać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moze to jakies ostrzeżenie od sił wyższych...

ja to odbieram bardziej jako zwykla konsekwencje tego, co sie robi

nie nalezy traktowac tarota jako swietosci, bo wtedy zaczyna miec na nas za duzy wplyw - tylko jako narzedzie, ktore traktujemy z szacunkiem, ale i dystansem (nie stapiamy sie z nim energetycznie)

Ja staram się tak robić i jak na razie moje życie wygląda tak samo, jak przed zajmowaniem się nim, w sensie nie dzieją się żadne dziwne rzeczy :_okok: Nie mam pojęcia, od czego to zależy, że ktoś może mieć karty, a ktoś inny nie. Jakieś niezgranie energetyczne?

 

kiedys chcialam na targach kupic jakas talie tarota, piekna byla, fascynujaca(ale nie smoki) - nie pamietam, ktora to byla :( i pani uprzedzila mnie, ze ta talia jest niebezpieczna, ludzie pracujacy z nia popadaja w depresje, byly znane samobojstwa :-0

Straszyła Cię. Usłyszała jakąś bajkę i Ci ją powtórzyła. Czy to była używana talia? Wtedy można jeszcze polemizować.

Mi, kiedy byłam dzieckiem, pani w sklepie powiedziała, że guma do żucia z naklejką, którą kupiłam, ma narkotyki i że dzieci nie powinny jej jeść. Ale i tak mi ją sprzedała :jezyk2: To są tego typu gadki-szmatki.

 

 

PS. Nie jestem tego jeszcze pewna, jestem na etapie obserwacji, ale wydaje mi się, że im trafniejsze wróżby stawiam, tym więcej energii mi one zżerają. Sobie stawiam (ale rzadko) moją Endorkę i sprawdza mi się ona, tylko że... Czuję lekki ból głowy po takim seansiku. Kiedyś źle się czułam po kilku godzinach siedzenia z kartami przed komputerem, odpowiadając ludziom, wtedy pomyślałam, że to zwykłe, fizyczne zmęczenie od siedzenia i wysilania mózgu, ale jestem skłonna stwierdzić, że karty wymęczają właściciela. Albo może inaczej, bo twierdzę, że to jednak jak wróżę - po prostu uruchomienie intuicji na najwyższych obrotach, na jakich dajemy radę i łapanie informacji z "atmosfery" (nie wiem, jak to nazwać, nie mam na to określenia), w której wszystko jest zapisane zżera cholernie dużo sił. I rodzaj kart nie ma znaczenia.

Edytowane przez Reina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina

Straszyła Cię. Usłyszała jakąś bajkę i Ci ją powtórzyła. Czy to była używana talia? Wtedy można jeszcze polemizować.

Mi, kiedy byłam dzieckiem, pani w sklepie powiedziała, że guma do żucia z naklejką, którą kupiłam, ma narkotyki i że dzieci nie powinny jej jeść. Ale i tak mi ją sprzedała :jezyk2: To są tego typu gadki-szmatki.

 

a mnie się wydaje, że akurat ta alia była w rękach osoby nieodpowiedniej, każdy to rozumie na swój sposób, jednak mogła ona po prostu odnieść to do każdego człwoieka, że tak na pewno się stanie,m a to po prostu indywidualna sprawa, ta osoba, ktora zajmujac się nią w padła w depresję po prostu za bardzo brała sobie znaczenia kart do serca... i być moze ta trafność i dosadność tarota ją przygnębiła... jezeli stawiala sobie karty, ja raczej unikam stawiania sobie rzadko, dla nauki owszem, ale na lżejsze pytania jak już. Jednemu szkodzi innemu nie. Gdyby szkodziła wszystkim,.. moze szkodzi, w koncu jest mnostwo wrozbitek. tarocistek, jednak, alebo one się godza na to co się w ich zyciu zaczeło dziać i zmieniać, albo po prostu nei doświadczają tych zmian jakoś drastycznie( a np. roziwnęła się im intuicja). W koncu tator to narzedzie szatana jak neiktorzy okreslają.. ;] ;] ;] ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

im trafniejsze wróżby stawiam, tym więcej energii mi one zżerają

to ciekawe spostrzezenie;

musze powiedziec, ze te wrozby, ktore sobie stawiam (czasem wrzucam na forum) sprawdzaja mi sie tak, jak ja je interpretuje - wlasnie czekam na sprwadzenie jednej (jeszcze pare dni) - i sie przekonam - ale tu podpowiada mi nie tylko tarot, jakos jeszcze intuicja

co do tamtej talii (nowa, nie kupilabym uzywanej - nie wiadomo, jakie to energie - zaraz cos dopowiem na ten temat), pani opowiadala, ze jej tworca zwariowal - byl tez, zdaje sie, jakims magiem, a osoba, ktora na jego zyczenie robila rysunki wg jego projektu - popelnila samobojstwo plus jeszcze pare pozniejszych przypadkow - slowem, ta talia ma zla renome, poszukam jeszcze po taliach, moze sobie przypomne

 

co do "pamietania" energii przez przedmioty :

kupilam kiedys corce bransoletke z granatow, ale sama ja czesto nosze, bo mala jeszcze nie nawykla - miala ja moze ze 2x... na cwiczeniach z psychotroniki kladlismy na stole bizuterie (tak, zeby nie bylo wiadomo co jest czyje - z tego, czego nie mielismy na kursie ani razu) i kolezanka trafnie odczytala na podstawie bransoletki informacje - o mojej corce! nie o mnie, choc ja ja czesciej nosilam - ale przeznaczona byla dla mojej corki... energia plynie czasem w zaskakujacy sposob

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka

tarot to 78 kartek papieru.

Nie ma mocy magicznej.

Tak jak białe kartki, tak samo te z narysowanymi obrazkami nic nie moga zrobić. To my czytamy obrazy, a nie tarot do nas mówi /jesli do kogoś mówi, to podpada to pod patologie i wizytę u psychiatry/.

W związku z tym, tarot, jako tarot, jako karty nie może zrobić nic złego w naszym zyciu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina
tarot to 78 kartek papieru.

Nie ma mocy magicznej.

Tak jak białe kartki, tak samo te z narysowanymi obrazkami nic nie moga zrobić. To my czytamy obrazy, a nie tarot do nas mówi /jesli do kogoś mówi, to podpada to pod patologie i wizytę u psychiatry/.

W związku z tym, tarot, jako tarot, jako karty nie może zrobić nic złego w naszym zyciu.

 

nie do konca takei sobie zwykle kartki..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tarot to 78 kartek papieru.

Nie ma mocy magicznej.

Tak jak białe kartki, tak samo te z narysowanymi obrazkami nic nie moga zrobić. To my czytamy obrazy, a nie tarot do nas mówi /jesli do kogoś mówi, to podpada to pod patologie i wizytę u psychiatry/.

W związku z tym, tarot, jako tarot, jako karty nie może zrobić nic złego w naszym zyciu.

I zgadzam się z tym i nie.

Moja teoria jest taka, że w momencie, kiedy miętolimy nasze karty i je oglądamy, każdej karcie nadajemy pewne znaczenie, świadomie i podświadomie. Energia z naszego fizycznego kontaktu jak i myśli osiada na kartach i w momencie tasowania nasze palce jakby "czują", co się pod nimi znajduje - oczywiste, że każda karta będzie miała odrobinkę różniący się... hmmm... "schemat". Intuicja napędza nasze ruchy, nad nią kontroli już nie mamy (ewentualnie zdobywany ją po odpowiednim treningu, np. Tarocie ;P), ale to ona łączy się z tym co było, jest i będzie i wskazuje dłoni, co ma wybrać. Dłoń jest narzędziem intuicji, że tak powiem.

 

Oczywiście to tylko moje domysły, troszkę takie bajeczki, proszę się nie śmiać, ale to by wyjaśniało, dlaczego kart nie powinniśmy dawać do ręki innym osobom - rozpraszają zapisane przez nas informacje na nich.

 

W pewien sposób Tarot jest magiczny - a może raczej staje się, w momencie, w którym go do wróżenia przeznaczamy. Tak naprawdę nikt nie wie, czemu Tarot działa (a moim zdaniem działa). Cóż, jego piękna tajemnica.

Edytowane przez Reina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka

tak, i to nie tarot jest narzedziem zła. To my nadajemy moc tym kartkom. Więc: tarot, sam w sobie - nie jest niebezpieczny. Kiedy przypadkowo do kogos trafi, to moze sobie w szufladzie leżeć 50 lat - i nic złego /ani dobrego/ z tego nie wyniknie. Karty - same z siebie - mocy nie mają. A taka jaką im nadamy, mozemy nadac wszystkiemu. Kazdej metodzie dywinacyjnej. Po co więc demonizowac tarota??!

Edytowane przez anatemka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko kierować się tylko domysłami i własną fantazją, rozwiązując zagadkę Tarota...

 

Ale skoro uważam, że przedmioty zapamiętują naszą energię, to negatywną również. Skoro ktoś np. znajdzie w nowym mieszkaniu Tarota i się go panicznie wystraszy, to praktycznie mamy już po sprawie...

 

Z drugiej strony, nawet osoby chętne się go nauczyć czuły, że Tarot ich nie chce i robi im pod górkę. Nie wiem, z czego to wynika... I nie wiem, czy to na pewno prawda i czy nie jest to zwalanie przypadku na karty.

Jestem skłonna uwierzyć, że może przynieść nieszczęście talia używana przez kogoś innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam strachu przed Tarotem nigdy nie miałam. Odkąd pamiętam, fascynowały mnie te karty, a teraz na dodatek czuję, że chciałabym mieć karty cygańskie. Tak - po pewnym czasie wróżbita stapia się ze swoją talią, ale nie powinien traktować kart jako jedynej wiarygodnej wyroczni, najświętszej i w ogóle. Bo Tarot to tylko drogowskaz a tak naprawdę karty też się mylą. Jeśli traktuje się je jak rady dobrego przyjaciela, to pewne jest, że nic nikomu nie grozi.

Znam kilka osób, które panicznie boją się Tarota. Dlatego przy nich nie wyciągam kart, czy broń Boże nie pozwalam ich dotykać. Jeśli ktoś z niechęcią patrzy na moje "78 kartek papieru", to nie ma sprawy, chowam i staram się o tym nie mówić.

Tarot sam wybiera. Jest tak jak powiedziała Reina:

Z drugiej strony, nawet osoby chętne się go nauczyć czuły, że Tarot ich nie chce i robi im pod górkę.

Tak miała moja koleżanka. Dostała talię, niby do niej pasowała, ale za diabła nie mogła zrozumieć tych kart, nie rozumiała z niej nic, a karty nie chciały przed nią odsłaniać swego znaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już chyba gdzieś pisałam,ale się powtórzę-nie wiem jak karty mogą być niebezpieczne :) przecież to tylko kawałki papieru-do momentu dopóki nie weźmiemy ich do ręki :) to my dajemy im jakąkolwiek możliwość mówienia o przyszłości.tarota nigdy się nie bałam-zawsze mnie do niego ciągnęło.wychodze z założenia,że to,w kartach pokazuje się to,co tkwi we mnie-rozwiązanie które istnieje,a którego nie umiem znaleźć ot tak,to co mi naprawdę przeszkadza w osiągnięciu celu,a o czym nie chcę wiedzieć i spycham w najgłebszy kąt umysłu...to nie wyrocznia-to pewna droga,którą mogę pójść,ale wcale nie muszę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem tego jeszcze pewna, jestem na etapie obserwacji, ale wydaje mi się, że im trafniejsze wróżby stawiam, tym więcej energii mi one zżerają. Sobie stawiam (ale rzadko) moją Endorkę i sprawdza mi się ona, tylko że... Czuję lekki ból głowy po takim seansiku. Kiedyś źle się czułam po kilku godzinach siedzenia z kartami przed komputerem, odpowiadając ludziom, wtedy pomyślałam, że to zwykłe, fizyczne zmęczenie od siedzenia i wysilania mózgu, ale jestem skłonna stwierdzić, że karty wymęczają właściciela. Albo może inaczej, bo twierdzę, że to jednak jak wróżę - po prostu uruchomienie intuicji na najwyższych obrotach, na jakich dajemy radę i łapanie informacji z "atmosfery" (nie wiem, jak to nazwać, nie mam na to określenia), w której wszystko jest zapisane zżera cholernie dużo sił. I rodzaj kart nie ma znaczenia.

 

 

Tarot zabiera baaaaaaaaaaaaardzo dużo energii. Im trafniej postawione karty tym więcej. Nie można go również zbyt często sobie stawiać, bo człowiek to słaba psychicznie bestia i po prostu się uzależni jak od narkotyków czy alkocholu. Potem na katolickich stronach pełno jest artykułów jak taki uzależniony tarocista się 'nawrócił'. Ostatnio czytałam nawet o Potteromaniakach którzy załamali się psychicznie jak przeczytali ostatnią część Harry'ego <lol2> (potem oskarżali Rowling o celowe sianie "zła", dżołk normalnie).

 

Jak odczuwasz wyczerpanie musisz dotąd odpoczywać (nie stawiać tarota) dopóki Ci nie przejdzie. Inaczej może się to skończyć nawet załamaniem, zapaścią lub depresją. Polecam robienie dłuższych (kilkutygodniowych) przerw od tarota i stawianie go tylko w rzeczywistej potrzebie. Kto powiedział, że zawód wróżka do przyjemnych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze teraz troche z innej beczki. Szlam do sklepu z mysla o kupnie kart tarota. Widzialam je byly piekne. No wlasnie tylko piekne... Nagle moja uwage przyciagnelo cos innego siegnelam po to były to karty Nostradamusa. Nie wiem czemu ae emanowaly taka energia gdy wzielam je do reki jakby chcialy powiedziec " nalezymy do ciebie"... Oczywiscie kupilam je. Widac moim przeznaczeniem nie jest tarot... Czy ktos oprócz mnie mial stycznosc z tymi kartami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak odczuwasz wyczerpanie musisz dotąd odpoczywać (nie stawiać tarota) dopóki Ci nie przejdzie. Inaczej może się to skończyć nawet załamaniem, zapaścią lub depresją. Polecam robienie dłuższych (kilkutygodniowych) przerw od tarota i stawianie go tylko w rzeczywistej potrzebie. Kto powiedział, że zawód wróżka do przyjemnych?

Jeśli o mnie chodzi, to spokojnie, staram się obserwować siebie jak i karty ;)

Sobie naprawdę rzadko stawiam karty, po prostu nie mam do nich pytań - i zazwyczaj nie jest to Tarot.

Teraz właśnie mam odpoczynek od kart, ułożyłam je i czekają, aż znowu mnie złapie natchnienie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina

a mozecie poelcic jakies bardziej bezpieczne karty? Sama nie wiem , ktore jesli mialabym wybrac...... ;/ jest tak duzo, ale chyba kazda ma takei własciwosic.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka

a których się nie boisz? te sa dla Ciebie bezpieczne.

I, skoro boisz się kart, to dlaczego chcesz się nimi zajmować?

 

/ja się nie czepiam, tylko myslę, że powinnaś szczerze odpowiedziec sobie na te pytania :) /

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina
a których się nie boisz? te sa dla Ciebie bezpieczne.

I, skoro boisz się kart, to dlaczego chcesz się nimi zajmować?

 

/ja się nie czepiam, tylko myslę, że powinnaś szczerze odpowiedziec sobie na te pytania :) /

 

wiesz, moze nei do konca się boję, ale chciałabym zobaczyc jak reaguję na inne :) :) :) ładne są niektóe talei anielskie, i coraz bardziej zaczynaja interesowac mnei cygańskie,,, moze nimi.... :mysli: własnei chodzi o to, że wybór jest ogromnyi cięzko sie zdecydować ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka
własnei chodzi o to, że wybór jest ogromnyi cięzko sie zdecydować ;P

 

ja mam kilka talii tarota, lenormandy, runiczne, podróżnicze, ogham i cos tam jeszcze by się pewnie znalazło ;) Łatwiej sie zdecydować, gdy trzymasz karty w ręce i zrobisz kilka rozkładów :D

 

A jeszcze wrócę do strachu: z doświadczenia wiem, że nie nalezy w ezoteryce robic tego, czego sie obawiamy. Bo nie kończy sie dobrze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina
ja mam kilka talii tarota, lenormandy, runiczne, podróżnicze, ogham i cos tam jeszcze by się pewnie znalazło ;) Łatwiej sie zdecydować, gdy trzymasz karty w ręce i zrobisz kilka rozkładów :D

 

A jeszcze wrócę do strachu: z doświadczenia wiem, że nie nalezy w ezoteryce robic tego, czego sie obawiamy. Bo nie kończy sie dobrze :)

 

 

 

a jak się kończy ;> ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sheina, prawdopodobnie kazdych kart bedziesz sie bac, zawsze sie pojawi to pytanie "a co jesli one takze nie sa bezpieczne"?

Ktos na forum, nie wiem, czy przypadkiem nie Werona, opisywal, ze wlasnie cyganskie nawiazaly z nim/nia niefajny kontakt i musialy pojsc w odstawke... Po prostu trzeba sprobowac z nowa talia popracowac, tak jak Anatemka twierdzi.

 

jeszcze wrócę do strachu: z doświadczenia wiem, że nie nalezy w ezoteryce robic tego, czego sie obawiamy. Bo nie kończy sie dobrze :)

 

a jak się kończy ;> ?

Zwykla paranoja miedzy innymi ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka

w moim przypadku to były awarie sprzetu elektronicznego, czyli żadna wielka tragedia /tym bardziej, że wszystko sie samo naprawiło po kilku dniach ;) /

Ale juz wiem, że nie przyniesie mi nic dobrego to, czego sie boję :)

 

/ps. te awarie to nie związane z kartami były ;P /

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina

hmm ja bardzieh zaczynam troche si eneipokic jak czytam takie teksty o ich neibepziczentswie niz jak z nimi wpolspracuje... ;/ zgłupie cidzie :P ale slyszlama,ze jest bardzo wiele osob, ktore na swoj spobo baly si etarota, apotem spokonie wpolraca sie rozwiajala :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatemka

Ja miałam tak z pierwsza talią, leżała, leżała, w końcu ja wyciągnęłam, opornie szło mi czytanie. Bardzo źle mi sie z nia pracowało. Ale sie zaparłam ;)

W końcu dałam za wygraną, kupiłam druga talie i było bardzo ok. a tamta leży, nie lubie jej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

ja swoja talie dostalam jakis rok, dwa lata temu. teraz sie troche za nie wzielam, ale po jakiejkolwiek probie zblizenia sie do nich czuje sie bardzo dziwnie. jakby mnie ktos obserwowal. moze glupie ale w dziecinstwie nie raz mialam wizyty hm... duchow i teraz jakby to wracalo. chyba mam za duzy balagan w zyciu, zbyt wiele sie dzieje i musze wyjsc na prosta zeby zblizyc sie do kart. sama juz nie wiem czy to dla mnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina
ja swoja talie dostalam jakis rok, dwa lata temu. teraz sie troche za nie wzielam, ale po jakiejkolwiek probie zblizenia sie do nich czuje sie bardzo dziwnie. jakby mnie ktos obserwowal. moze glupie ale w dziecinstwie nie raz mialam wizyty hm... duchow i teraz jakby to wracalo. chyba mam za duzy balagan w zyciu, zbyt wiele sie dzieje i musze wyjsc na prosta zeby zblizyc sie do kart. sama juz nie wiem czy to dla mnie...

 

hem, moze jestes wralizw ana pobodzce magiczne ;) , wiesz zalezy jak sobie cos przetlumaczymy, jesli: tarot jes zly, to tylko strach sie brac za niego.. ja mamroblem z interpretacjami :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak sobie z tym poradzic. a interpretacja z czasem stanie sie latwa. ja sie dopiero ucze wiec jestem i zafascynowana i przewrazliwiona

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sheina
nie wiem jak sobie z tym poradzic. a interpretacja z czasem stanie sie latwa. ja sie dopiero ucze wiec jestem i zafascynowana i przewrazliwiona

 

u mdeni ti idzie zbyt topornie ;P ciagle przekazue energie, a jakos wcia znie moge zalapc tego i musze siegac do gotowcow, wkurza mnei to...;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

a może zapytam jeszcze o to, w jaki sposób się zabezpieczacie przed "złym wpływem kart"? Wiadomo są amulety, polecana biała świeca itp. Podobno to chroni przed nadmiernym wyczerpaniem energetycznym i innymi niebezpieczeństwami. Zawsze w każdej posiadanej przeze mnie książce są wzmianki na ten temat. Ja dzięki temu czuję się chroniona, i pomimo że na początku tez bałam się tarota, teraz dobrze mi się z nim pracuje.

 

Tylko wszystkie psy w okolicy nagle zaczęły szczekać jak przechodzę :D Nigdy wcześniej nie zdarzały się takie rzeczy. ale to mnie bardziej bawi niż odstrasza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

W moim przypadku Tarot ściąga na mnie kataklizmy. Ilekroć dotknę tych kart wali się w moim życiu wszystko. Dlatego zawsze doradzam ostrożnosć, bo Tarot nie jest dla każdego. On sam wybiera z kim chce pracować a z kim nie. Nic na siłę. Nie wychodzi, albo coś się w życiu "wali" pozbyć się tarota, sięgnac po runy lub inne karty (jeśli oczywiście jest to konieczne).

Pamietajcie też, że można rozwijać się duchowo bez jakichkolwiek kart. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zalezy od tego,w jakim celu siegasz po karty i czy to rzeczywiscie jest ci potrzebne. Owszem tarot nie jest dla kazdego.Nie mozna robic nic na sile.Uwazam,ze puki sie w to nie wierzy oraz dobrze sie chroni to tarot nie powinien ci przysporzyc problemów. Wszystko zalezy od tego jak sie podchodzi do kart.Ja siegnelam po nie dlatego,ze chcialam poznac swoja przyszlosc,ale to bylo moje rozumowanie kilka lat temu.Od kilkunastu miesiecy urzywam kart,tylko i wylacznie do pomocy innym ludzia,wiec dlaczego mam mi sie przydarzac cos zlego?Uwazam,ze moje intencje sa dobre. Mam wrózke w swojej rodzinie która zajmuje sie tarotem od ponad 30 lat i po tak dlugim czasie spalila swoje karty,bo zrozumiala,ze to one sciagaja na nia zla energie. Moja ciocia ma na to jasne uzasadnienie.Puki co mnie nic zlego nie spotkalo.Jezeli chcesz spróbowac swoich sil w tarocie,to przeciez mozesz to zrobic.Puki nie spróbujesz to sie nie przekonasz,ale jezeli robisz to z czystej ciekawosci to lepiej przestan. Takie jest moje zdanie na ten temat:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

do mnie karty - w pewnym sensie - przyszly same

lezaly przez pare lat niezauwazone na polce obok ksiazki o tarocie (odziedziczylam po mamie)

pewnego dnia postanowilam przeczytac te ksiazke, wciagnela mnie

minelo pare miesiecy i wtedy poczulam ochote do zapoznania sie z sama talia (Marsylski), zaczelam wrozyc

dotad nie odczulam zadnych negatywnych skutkow, a jak czasem odloze je na pare dni zawsze zdarza sie cos, co mnie z powrotem zaciagnie do wrozenia - spelnienie sie juz postawionej wrozby, punkt w reputacji czy tez po prostu nowa prosba o powrozenie

tak wiec na razie koegzystujemy sobie milo i bez zgrzytow :)

a jesli chodzi o wrozenie sobie samej - karty sa bardzo rzetelne

nie uzywam ich za to do medytacji ani do niczego poza wrozeniem, nie traktuje tez kart jako elementu magii

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja karty oswoiłem jak się to mówi ,i wcale nie muszę się zabezpieczać ,przecież interakcje międzyludzkie to także ścieranie się ze sobą różnych energii ,tarot dla mnie to poprostu świetne narzędzie psychoterapeutyczne ,i służące do dywinacji czyli pomagają mi się poruszać we właściwym kierunku ,trochę trwało, zanim je oswoiłem ,to tak jak z umysłem którego trzeba oswoić żeby móc wybierać mądre decyzje-rozsądne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

To masz fajnie, bo mnie tarot oswoic się nie dał. Ostatnia próba w marcu skończyła się dużym hukiem w moim życiu. Jestem teraz samotną mamą, z problemami finansowymi i zawieszoną działalnością gospodarczą :jezyk2:

Nigdy więcej nie będe próbowała zaprzyjaźniać się z tarotem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale z początków nie było to łatwe,i wiele musiałem doświadczyć ,jak chocby alkocholizm moich bliskich,a i obecnie życie mnie tak nie rozpieszcza ,też mając żonę która lubiła pić ,rozwiodłem się z nią ,to było piekło takie życie i obecnie od 6 lat jestem po rozwodzie ,wziołem się ostro za siebie ,pomogło mi nie jedno i teraz nikt kto mnie znał nieuwierzył by w moją zmianę ,większość wierzy stereotypy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 miesiące temu kupiłam "Księgę tarota". Gdy wracałam do domu ze zniecierpliwieniem głaskałam torbę, w której była zakupiona książka. ;) Już chciałam czytać! Po powrocie obejrzałam okładkę i odłożyłam książkę na półkę i tak leży. Dla mnie to dziwne, bo nie odpuszczam i zwykle zaczytuję się we wszystkim co przynoszę. Jak widać to nie dla mnie teraz. Dobrze się z tym czuje. Może komuś się kiedyś przyda... :) na razie czeka na swój czas i osobę.

 

Dodać muszę że broń mnie ale nie chciałam kart rozkładać, a raczej teorię poznać. :)

Edytowane przez Wiw
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Chciałbym odświeżyć temat. Do dziś staram się odkryć, czy karty są złe czy nie. Spotykałem się z opinią, że po drugiej stronie stoi zły duch, diabeł...i że to on podpowiada przyszłość. Można się natknąć w internecie na opowiadania ludzi, którzy z czasem przekonali się, że to żadne anioły a demony stoją za kartami.

Trudno również porzucić karty, gdyż uzależniają. Może powiecie, że do tego trzeba mieć silną psychikę czy dystans. Jednakże , czy branie od czasu do czasu narkotyków nie powoduje zniszczeń w organizmie? Jak więc to jest. Pewna dziewczyna opowiadała jak to niby po odrzuceniu kart, bywała zaczepiana przez dziwnych ludzi... miała koszmary, czuła obecność czegoś złego. Skądś się to bierze.

Czy zainteresowanie tarotem, kosztuje? Co dajecie w zamian... energie, duszę, a może Złemu chodzi o sam fakt grzeszenia. W końcu, to brak zaufania do Boga jeśli chcemy wiedzieć co będzie... Z drugiej strony, osoby zajmujące się tarotem potrafią pomóc drugiej osobie. Wesprzeć, powiedzieć że będzie dobrze jak i podbudować pewność siebie.

 

Odnośnie poprzedniego wpisu "Tylko wszystkie psy w okolicy nagle zaczęły szczekać jak przechodzę :D Nigdy wcześniej nie zdarzały się takie rzeczy. ale to mnie bardziej bawi niż odstrasza. " - nie wydaje mi się, ze to temat do śmiechu. Jak wiadomo zwierzęta są wyczulone na rzeczy niewidzialne, więc jeśli szczekają, może wyczuły coś wrogiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To masz fajnie, bo mnie tarot oswoic się nie dał. Ostatnia próba w marcu skończyła się dużym hukiem w moim życiu. Jestem teraz samotną mamą, z problemami finansowymi i zawieszoną działalnością gospodarczą :jezyk2:

Nigdy więcej nie będe próbowała zaprzyjaźniać się z tarotem ;)

a czemu sadzisz ze to wina tarota?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tak się zastanawiam, dlaczego ludzie chętnie obarczają Tarot winą za niepowodzenia, choroby i życiowe trudności...? Ja od samego początku uważałam Tarota za narzędzie, które równie dobrze mogłoby być zbiorem artystycznych wyobrażeń archetypów. Dopiero po żonglerce tymi archetypami zaczęłam stawiać karty, oswajać się z rozkładami itd. Traf chciał, że był to dość burzliwy okres w moim życiu - ale to, co się działo, było po prostu logiczną konsekwencją tego, co nastąpiło w przeszłości. Nigdy nie zwalałam winy na Tarota, on zawsze był podrzędny względem mnie, miał (i ma nadal) stanowić dla mnie po prostu wyjątkowe narzędzie do pracy z intuicją. MOJĄ WŁASNĄ intuicją, bez żadnych ingerencji z zewnątrz.

 

Owszem, trzymam karty w pudełeczku i szanuję je jako przedmiot, którego używanie pomaga mi się rozwijać. Ale bez zbędnej przesady. Moja znajoma pracowała z Tarotem jakiś czas, potem pies zjadł część jej talii, reszta później rozwalała się po mieszkaniu między brudnymi skarpetkami - i jakoś nikogo nie trzasnął piorun z tego powodu. Niektórzy kolekcjonują talie Tarota dla samej przyjemności kolekcjonowania - i też nie słyszałam, żeby doświadczyli jakiegoś "zbiorowego ataku obrażonych kart", które chcą być używane, bo czują potrzebę opętania kogoś swoją mroczną mocą...

 

Pracuję z Tarotem od czasu do czasu. Nigdy się nie uzależniłam, miewam obecnie dość długie przerwy w jego używaniu - najdłuższa trwała prawie rok i w sumie zapominałam wtedy o tym, że w ogóle posiadam te karty. Mam w zdecydowanej większości wspaniałe i piękne sny, zwierzęta mnie lubią, dzieci też. Nie miewam momentów odczuwania żadnej "mrocznej obecności". Nie odczuwam też żadnych strat energetycznych po pracy z Tarotem.

 

Ale jeśli ktoś od razu nastawia się na to, że Tarota trzeba oswoić, że trzeba się go bać, bo w każdej chwili może się zwrócić przeciw tobie... Paranoja jakaś. Przecież już samo takie podejście wystarczy, żeby wpędzić się w niezdrową psychozę. A jeśli dodatkowo ktoś stawia za kartami jakieś złowrogie byty, egregory czy co tam kto lubi, to nie dziwota, że później zaczyna sobie nakręcać spiralę strachu. Tarota powinno się używać z podejściem, że jest po to, aby służył - trzeba mieć do niego takie podejście, jak... no, jak kobieta do lwa na karcie Mocy. Jeśli od razu założysz, że lew jest silniejszy od Ciebie, to cię zwyczajnie zeżre - ale tylko dlatego, że mu na to pozwoliłeś, nie dlatego, że byłeś faktycznie słabszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Sowilo92

Ludzie zrzucają odpowiedzialność za swoje życiowe niepowodzenia na Tarota ze względu na wygodę...łatwiej jest powiedzieć, że to przez Tarota, czy też przez bliżej nieokreślone byty, które rzekomo miałyby stać za Tarotem niż na przykład przez nas samych coś niefajnego stało się w naszym życiu...osobiście uważam, że osoby z takim podejściem faktycznie mogą sprowadzić na siebie nieprzyjemności, ale nie, nie przez Tarota, a przez własne myśli...Tarot sam w sobie to 78 kart, zwykłych papierowych, czy tam z innego materiału;), kart, którym to my sami dopiero nadajemy moc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...
  • Administrator

To nie tarot ani cokolwiek wybiera nas ani nie ściąga kataklizmów, tylko my sami nie jesteśmy przygotowani na zetknięcie z obcą energią. Nie kart, tylko ludzi. Na ogół kartami zajmują się osoby "wrażliwe psychicznie", tzn. te bardziej intuicyjne, chłonące, żeńskie (mówię o psychice, nie o płci). I one "zbierają" te wszystkie kłopoty, zmartwienia czy nieszczęścia innych ludzi, szczególnie wtedy, gdy są emocjonalnie zaangażowane we wróżbę lub wogóle w życie pytającego. I to później znajduje odbicie w ich własnym, realnym życiu. Dlatego nie każdy może wróżyć - nie dlatego, że jest matołem - a dlatego, że ma zbyt wrażliwą psyche, która wszystko zbiera a nie potrafi się zdystansować od problemów pytającego. Dlatego każdy powinien znać podstawowe przynajmniej zasady BHP we wróżbiarskim fachu, tak jak np. jest to w radiestezji. To oczywiście nie znaczy, że trzeba się bezmyślnie poddawać wyszukanym rytuałom, ale ponieważ tak naprawdę nie znamy faktycznego wpływu energii na materię, więc dobrze jest mieć jakąś kotwicę, taki kaftanik bezpieczeństwa (nie ten z długimi rękawami :D), bo to uspokaja psychikę, która dzięki temu czując się "zabezpieczona" i nie chłonie tego co niepożądane. Mnie wystarczy paląca się podczas wróżby świeca i stuknięcie kartami o stół po każdej wróżbie i od czasu do czasu przeciągnięcie talii nad płomieniem. No i samodyscyplina, której głównym przykazaniem jest "obojętność", czyli właśnie zdystansowanie się od problemów klienta, z czym przez długi czas miałam kłopoty, jako że Wody u mnie jest pod dostatkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie wystarczy paląca się podczas wróżby świeca i stuknięcie kartami o stół po każdej wróżbie i od czasu do czasu przeciągnięcie talii nad płomieniem.

 

Uważasz, że jest to wystarczającym zabezpieczeniem przed energiami, które pozwalają Tobie wylosować odpowiednie karty i odczytać prawidłowo przekaz ? Jak sądzisz - skąd masz tę wiedzę, od kogo pochodzi i z czego wynika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Skoro tak napisałam, to znaczy, iż uważam, że mnie wystarczy. Zajmuję się kartami (i nie tylko) wystarczająco długo, żeby stwierdzić iż w moim życiu "nie narozrabiały". Zaczynałam naukę "od kogoś", owszem. Ale to, co jest dzisiaj moją wiedzą to jest sumą moich doświadczeń, zdobytych także na drodze prób i błędów oraz dzięki własnej pracy.

Każdy idzie swoja własną ścieżką. A wszelka wiedza jest w nas samych. W każdym. Sięgnij do źródła.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żebym dobrze widziała.

 

Niezwykle wyczerpująca odpowiedź. Kpisz względnie po prostu nie wiesz czy nie zdajesz sobie sprawy, skąd posiadamy wiedzę i dlaczego losujemy prawidłowe karty.Ale coś przeczuwasz i na wszelki wypadek zapalasz świeczkę w trakcie wróżenia.:P

Edytowane przez Elie-1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Mądry człowiek i z takiej odpowiedzi wysnuje odpowiednie wnioski.

A na Twoje pytania, czemu tą świeczkę palę i skąd mam wiedzę już była odpowiedź, zanim je zadałeś /łaś... Jeśli Cię to naprawdę interesuje, to przeczytaj raz jeszcze.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykle wyczerpująca odpowiedź. Kpisz względnie po prostu nie wiesz czy nie zdajesz sobie sprawy, skąd posiadamy wiedzę i dlaczego losujemy prawidłowe karty.Ale coś przeczuwasz i na wszelki wypadek zapalasz świeczkę w trakcie wróżenia.:P

 

No to wiec skad czerpiemy wiedze?

I losujemy karty?

I co ma do tego swieczka?

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
O to pytałam, ale jak widać ludzie palą świeczki w trakcie stawiania kart, ale powodu nie znają. W końcu to nie moje zmartwienie.

No właśnie, jedni nie "znają powodu" a drudzy nie czytają co ludzie napisali.

Może powinnam jeszcze dopisać przy tej pierwszej wypowiedzi: "czytaj uważnie, bo nie będę dwa razy pisać...?"

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
No właśnie, jedni nie "znają powodu" a drudzy nie czytają co ludzie napisali.

Może powinnam jeszcze dopisać przy tej pierwszej wypowiedzi: "czytaj uważnie, bo nie będę dwa razy pisać...?"

 

Faktycznie, nie doczytałam ;

To nie tarot ani cokolwiek wybiera nas ani nie ściąga kataklizmów, tylko my sami nie jesteśmy przygotowani na zetknięcie z obcą energią. Nie kart, tylko ludzi. Na ogół kartami zajmują się osoby "wrażliwe psychicznie", tzn. te bardziej intuicyjne, chłonące, żeńskie (mówię o psychice, nie o płci). I one "zbierają" te wszystkie kłopoty, zmartwienia czy nieszczęścia innych ludzi, szczególnie wtedy, gdy są emocjonalnie zaangażowane we wróżbę lub wogóle w życie pytającego. I to później znajduje odbicie w ich własnym, realnym życiu. Dlatego nie każdy może wróżyć - nie dlatego, że jest matołem - a dlatego, że ma zbyt wrażliwą psyche, która wszystko zbiera a nie potrafi się zdystansować od problemów pytającego. Dlatego każdy powinien znać podstawowe przynajmniej zasady BHP we wróżbiarskim fachu, tak jak np. jest to w radiestezji. To oczywiście nie znaczy, że trzeba się bezmyślnie poddawać wyszukanym rytuałom, ale ponieważ tak naprawdę nie znamy faktycznego wpływu energii na materię, więc dobrze jest mieć jakąś kotwicę, taki kaftanik bezpieczeństwa (nie ten z długimi rękawami :D), bo to uspokaja psychikę, która dzięki temu czując się "zabezpieczona" i nie chłonie tego co niepożądane. Mnie wystarczy paląca się podczas wróżby świeca i stuknięcie kartami o stół po każdej wróżbie i od czasu do czasu przeciągnięcie talii nad płomieniem. No i samodyscyplina, której głównym przykazaniem jest "obojętność", czyli właśnie zdystansowanie się od problemów klienta, z czym przez długi czas miałam kłopoty, jako że Wody u mnie jest pod dostatkiem.]

 

Rozumiem, że palenie świecy pomaga Tobie ochronić się przed energiami ludzi, którym wróżysz. Ja uważam, że z innego powodu niektórzy palą świece w trakcie wróżenia.Ale ok, widać inna "szkoła" inna wiedza o wróżeniu.

 

W takim układzie czy mogę Cię zapytać - jak to się dzieje, dzięki komu / czemu losujesz właściwe karty - zakładam, że masz tzw rękę do kart. Interpretacja jest już tylko kwestią znajomości znaczenia kart.

Edytowane przez Elie-1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Dobrze mówisz, że inna "szkoła". Jeśli uważasz, że z innego powodu niektórzy palą świece w trakcie wróżenia, to ja się z tym zgadzam.

Ale ja palę tą świecę właśnie z tego powodu, który wymieniłam i ani nie chcę ani nie muszę kierować się poglądami innych w moim świecie.

Każdy ma prawo do własnych poglądów, które de facto rzadko kiedy są wynikiem własnego doświadczenia a najczęściej są wynikiem przyjęcia poglądów innych.

Większość informacji, które człowiek sobie przyswaja opiera się na wierze. Jeśliby zrobić "rachunek poglądów", to by się okazało, że swojego tak naprawdę własnego nie ma nic albo prawie nic. Nie uważam tego co prawda za coś niewłaściwego, ale - choć także z tego korzystam - nie hołduję bezkrytycznie temu modelowi zdobywania "wiedzy o świecie".

 

Konkretnie zaś, odpowiadając na Twoje pytanie: nie wiem, dzięki komu / czemu losuję karty, ale wiem, że ta wiedza jest "we mnie" (uważam, że wszelka wiedza jest zapisana we wszystkim co istnieje, że "świat" jest jednym wielkim polem informacyjnym, hologramem).

A choć na tym etapie na jakim się znajduję - wraz z całą ludzkością zresztą - ani nie potrafię wyjaśnić wielu rzeczy ani nie umiem odczytać większości ścieżek (czy też teraz nie mam do nich dostępu), to jednak kilka i owszem, tu nawiązałam połączenie z tym polem informacji.

Poza tym moje stwierdzenie "wiem" jest moim osobistym doświadczeniem, czymś co przeżyłam, czego doświadczyłam. Chcesz wierz - nie chcesz - nie wierz.

I wiesz co? Ja skupiam się na problemie człowieka, który do mnie przychodzi a nie na tym, "dzięki komu" losuję karty. I szczerze powiedziawszy to mnie nie interesuje na tyle, żebym poświęcała temu zagadnieniu czas i uwagę, bo dla mnie to po prostu jest czymś naturalnym.

 

A interpretacja według mnie nie jest tylko kwestią znajomości znaczenia kart, bo każdych znaczeń można się nauczyć, gdyż jest to tylko rekwizyt i symbol, ale powiązanie jakiegokolwiek symbolu (nie tylko karcianego) z danym problemem danego człowieka to już zupełnie inna kwestia niż nauczenie się co która karta (symbol) oznacza. To tu jest "granica" miedzy ludzką logiką a odczytem z tego pola; dla jednych jeszcze zamknięta a dla innych już otwarta.

 

Rozumiem, że palenie świecy pomaga Tobie ochronić się przed energiami ludzi, którym wróżysz. Ja uważam, że z innego powodu niektórzy palą świece w trakcie wróżenia. Ale ok, widać inna "szkoła" inna wiedza o wróżeniu.

No właśnie, w dalszym ciągu jesteś tajemnicza twarz i nie wyjaśniłaś, z jakiego powodu niektórzy palą świece w trakcie wróżenia... :_jezyk:

  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jak Ty, też nie wiem skąd we mnie "dar" losowania właściwych kart.I nie, nie jestem tajemnicza. Po prostu pytam, zbieram opinię i porównuję z opinią mówiącą, jakoby inne byty ze świata którego nie widzimy "podpowiadały nam" Z tego właśnie powodu ludzie palą świeczki w trakcie wróżenia,żeby je odpędzić - wiem o tym od lat.Z tym, że to się nie klei. Skoro je odstraszamy, to skąd właściwe losowanie kart. Przyznasz, że wychodzi z tego błędne koło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ja uważam, że to nie "byty", choćby dlatego, że te często bywają złośliwe. A skoro tak, to by równie często źle podpowiadały.

Skłaniam się ku tej teorii, o której już napisałam, tym bardziej, że i współczesna nauka coraz poważniej traktuje pole morfogenetyczne, w którym to polu ponoć zapisane są wszystkie informacje. Stąd uważam, że są one i w każdym bycie, czyli także "we mnie". Zagwózdka polega na tym, jak je z tych czeluści wydobyć, mając tego świadomość. To znaczy sądzę, że ten kto ma "dar" to już je w jakiś sposób wydobywa czy też czyta z tego pola, ale przy tym nie wie jak i dlaczego to działa. A ja bym chciała wiedzieć :)

Mądrzy ludzie na przestrzeni wieków tak właśnie twierdzili, tyle, że każda epoka posługuje się pojęciami jej właściwymi.

Na rynku sporo jest publikacji, które przybliżają to zagadnienie (tzn. pola energoinformacyjnego) z nich najbardziej sobie cenię Vadima Zelanda, z Łazariewem nie we wszystkim się zgadzam, a amerykańskich autorów traktuję całkowicie po macoszemu, bo to już nie ten poziom. No, może jeszcze Rozmowy z Bogiem, bo choć to takie naciągane jest, to idea jak dla mnie jest całkiem znośna a język nie egzaltowany. W sam raz do poczytania i wstępnych przemyśleń.

Zresztą i Polacy mają w tym temacie coś niecoś do powiedzenia, choć, jak zwykle, nie umiemy się tak dobrze sprzedać jak Amerykanie.

 

A zwyczaj palenia świeczki podczas wróżby (który nb. wyniosłam z domu rodzinnego) i według tego co przekazała mi moja mentorka ma znaczenie oczyszczające i ochronne.

To taki "płomień oczyszczenia, bezpieczeństwa, prowadzenia i uspokojenia". Ma za zadanie oczyścić pomieszczenie ze wszystkich niepotrzebnych i negatywnych energii - tak, tych "bytów" również, z tym, że dotyczy to bardziej seansów spirytystycznych, natomiast podczas wróżenia z kart chodzi bardziej o to, by negatywne energie klienta nie przykleiły się do wróżącego.

Płomień świecy sprzyja także skupieniu się oraz daje poczucie bezpieczeństwa, gdy wiesz, że odpędza to co niepotrzebne, co mogłoby ewentualnie wróżącemu zaszkodzić, wliczając w to i "złe oko" pytającego a nie tylko jego emocje.

Płomień także uspokaja, wnosząc ciepło i specyficzną atmosferę, nawet, jeśli ktoś o tym wcale nie myśli.

 

Wracając do "bytów", to nie neguję ich istnienia, dobrze wiem, że są, bo dały mi to odczuć, niektóre napędziły mi strachu, a jeden nawet mi nawrzucał podczas seansu ze spodeczkiem. Ale to całkiem inny rozdział moich spotkań z nieznanym i z wróżbami z kart nie ma nic wspólnego.

  • Lubię to! 1
  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pole morfogenetyczne mówisz.. być może coś w tym jest.Mimo, że podobno termin nadużywany jest, zwłaszcza w naukach tzw. paranormalnych, kto wie.. może stąd potrafimy odczytać przyszłość z kart. W każdym razie dzięki za nowy trop. :) Zawsze to lepsze niż jakieś byty czy inne dziadostwo;P

Tak na marginesie; zdarzyło mi się wróżyć osobie, dla której wróżba wyczerpała mnie psychicznie. Czułam się po niej strasznie zdołowana i wymęczona na tyle, że przez następnych kilka dni nie byłam w stanie wróżyć komukolwiek.

Edytowane przez Elie-1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Wiele terminów jest nadużywanych, ale jakoś trzeba to nazwać, ja rozumiem to jako "pole informacyjne", z którego można czerpać potrzebne nam informacje. Niewielka cząstka ludzi robi to całkowicie świadomie, wiedząc jak je czerpać, ale inni, którzy korzystają z tego pola nieświadomie (czyli nie wiedzą skąd wiedzą) nazywają to "darem", ci z kolei mają ten "dar" (czyli dostęp) mniejszy lub większy.

Ja zaś, ponieważ tylko "mam dar" i na dzień dzisiejszy nie potrafię świadomie korzystać z tego pola, to skupiam się na problemie pytającego bez rozmyślania nad tym, dlaczego "coś wiem" i "skąd to przychodzi". Cieszę się, że przychodzi i że dzięki temu mogę komuś być pomocną.

 

Co do wyczerpania wróżbą: to zdarza się i nie trzeba się tym przejmować.

Tacy ludzie czasami są po prostu tak niepoukładani wewnętrznie, że chłoną Twoją energię jak gąbka bez złych intencji, a czasami są to "energetyczne wampiry", które robią to świadomie i z premedytacją. No i właśnie po to między innymi potrzebna jest owa świeczka. Jeśli nie wystarczy (bywa) to dobrze jest mieć "amulet" czyli jakiś gadżet, który ma za zadanie zabezpieczyć wróżącego przed tego typu niepożądanymi energiami.

Skoro wszystko jest energią to działamy energią na energię :chytry:

Amulet to może brzmi głupio i zatrąca o magię, lecz jest to po prostu rekwizyt, rzecz, która zwiększa bezpieczeństwo. Jak kto wierzy w magiczne przedmioty, to może sprezentować sobie takie coś wykonane i zaprogramowane zgodnie z zasadami magii, jeśli nie wierzy, to może mentalnie stworzyć sobie strefę bezpieczeństwa i / lub przedmiot zabezpieczający (nb. to też jest "magia")

Z praktyki wiem, że po takim wyczerpującym seansie dobrze jest się oczyścić i doładować energetycznie, ja czynię to za pomocą kamieni. No, jeśli chodzi o oczyszczenie - tu niektórzy mogą się chicholić - ale zwykły prysznic po takim tyfusiastym kliencie czyni cuda, to jest takie i symboliczne i praktyczne zmycie złej energii.

Mnie się zdarzyło parę razy, ale nie tylko podczas wróżenia, także były takie wyczerpujące osoby, którym robiłam horoskop. A kilka razy spotkałam takich na ulicy, np. na przystanku siedziała sobie niewinnie wyglądająca staruszka, ale miała taką paskudną energię, tak niepokojącą i jakąś złą, w dodatku "ssącą", że odskoczyłam od niej jak oparzona; babcia weszła do tego samego autobusu co ja i na następnym przystanku ja wysiadłam dosłownie (choć miałam jechać dalej) i w przenośni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powracając na moment do tych nieszczęsnych świeczek - kiedy zaczynałam "przygodę " z kartami tarota, dziewczyny wspominały, że w ten sposób chronią się właśnie przed bytami i innymi "energiami" ale właśnie przed tymi z za tzw zasłony, czyli świata który jest, mimo, że go nie widzimy. Jest tego dużo i z różnymi intencjami, bardzo często niezbyt dobrymi dla nas z czym się zgadzam ponieważ niestety doświadczyłam na własnej skórze.. Osobiście mam swój "talizman" który mnie chroni. Energiami ludzi którym wróżę już się tak bardzo nie przejmuję. Nauczyłam się dystansować.W sytuacji kiedy mam dość cudzych problemów, po prostu robię sobie przerwy we wróżeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

No właśnie, dziewczyny wspominały. Ale powiedz która z nich tak naprawdę wie, co to są te "byty"?

Wspomniałam, że większość informacji opiera się na wierze.

To znaczy, że większość naszych przekonań to schematy oparte na tym, czego dowiedzieliśmy się od innych a olbrzymiej większości tych przekonań nawet nie staramy się weryfikować.

W dzieciństwie co prawda nie decydujemy o tym jakie schematy są nam wpajane, traktujemy je jak nieodłączną część swojej osoby i kierujemy się nimi w życiu, często w ogóle ich nie weryfikując nawet i do końca tego życia.

Ale mózg, rozum, inteligencja i czas na zbieranie doświadczeń zostały dane nam po to, by z nich korzystać. Jeśli zawiesimy się na tym, co mamy wpojone i nie spróbujemy sami zweryfikować prawd innych, to te przysposobione przekonania mogą być nie tylko bardzo ograniczające ale też wpływają na to, jaki jest nasz świat.

Jeśli uznałaś, że te energie o których mówiły dziewczyny są bardzo niebezpieczne, to one - w Twoim świecie - takie właśnie będą.

Ale w moim już nie, gdyż ja, uznając ich prawo do istnienia, o nich w ten sposób ani nie myślę, ani się ich nie boję.

 

Oczywiście to nie znaczy, iż nic mi ze strony tych "bytów" nie grozi.

Zdarza się przecież, że trafi się ktoś / coś o wyjątkowo silnej energii i przy tym, powiedzmy stworzenie złośliwe, chcące mi zaszkodzić, bo na przykład sprawia to temu czemuś przyjemność. Jak ta babcia z przystanku albo byty z astralu.

Więc profilaktycznie ja się przed tym zabezpieczam, korzystając ze skarbnicy wiedzy innych ludzi (czyli korzystam z ich prawd i ich doświadczeń), ale nic więcej, żadnego strachu przed tym czymś, po prostu: nie dopuszczam ich do mojego świata, wybieram inne opcje niż lęk przed nimi.

Cechą daną gatunkowi homo sapiens jest nie tylko ciągłe poznawanie otaczającej go rzeczywistości (w tym tej niewidzialnej) i jej weryfikacja ale przede wszystkim dokonywanie świadomych wyborów.

"Byty" nie są silniejsze tylko dlatego, że są a my ich nie widzimy i nie wiemy czym są, ba, one w ogóle nie są silniejsze dopóki nie dopuścisz ich do swego umysłu, swej świadomości.

Prawa Wszechświata są dla wszystkich jednakowe, one także im podlegają, to nie jest tak, że człowiek jest biedny, malutki i bezsilny wobec nich tylko dlatego, że jest człowiekiem a one "bytami" obdarzonymi większą mocą.

Problem polega jedynie na tym, że można być słabszym od nich tylko dzięki swej nieświadomości, niewiedzy, która rodzi lęk przed nimi (przed tym, czego się zna) i tym samym niejako pozwala się im działać w swojej rzeczywistości. Porównując, to tak jakby one były silniejsze od nas, bo "wiedzą" więcej niż my. Ale tak nie musi być, że one są "mądrzejsze". Póki co, to wszystko w naszej rzeczywistości jest dualne, jeśli jest choroba to jest i na nią remedium, jeśli jest atak to i sposób na jego odparcie, itd.

 

Nie kwestionuję też tego, że "nieznane" i to w sposób nieprzyjemny dotyka wielu z nas, że te energie istnieją, tylko to, że rozprawiamy o tym, czego istoty naprawdę nie znamy (jeszcze, bo myślę, że w toku ewolucji świadomości stopniowo to poznamy)

Wiedza o "bytach" jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, chyba od zarania ludzkich dziejów.

Ale właśnie dlatego, że nikt dokładnie nie wie czym one naprawdę są i na jakiej zasadzie działają, to na wszelki wypadek zabezpieczamy się przed nimi i walczymy używając różnych dostępnych nam metod, tych przekazywanych z pokolenia na pokolenie lub wypracowując swoje własne (zgodne z duchem czasu i wiedzą epoki)

To są te wszelkie "magiczne sposoby", które nie są de facto niczym innym, jak użyciem jednej energii w stosunku do innej energii, na tym samym polegają wszystkie czynności magiczne wykonywane jak świat długi i szeroki, tak przez afrykańskich szamanów, podlaskie szeptuchy jak i przez człowieka "cywilizowanego". A współczesna wiedza (fizyka cząstek elementarnych, kwantów i takich tam bliżej nie znanych mi terminów) jest w stanie wyjaśnić wiele z ówczesnych fenomenów, cudów, zjawisk nadprzyrodzonych itp.

Ale my, zwykli ludzie, im bardziej czegoś nie znamy i nie wiemy jak się przed tym skutecznie bronić, tym bardziej się tego boimy.

Im bardziej się boimy tym bardziej o tym myślimy (choćby podświadomie).

Im bardziej o tym myślimy, tym bardziej przyciągamy cząsteczki energii kompatybilne z naszym strachem.

I kółko się zamyka, zgromadziłaś wokół siebie energię lęku a często i poczucia bezsiły wobec nich, więc zaczynają się dziać "dziwne rzeczy". Bo niejako "zaprosiłaś" je do swojego świata i pozwalasz im w nim urzędować.

Z kolei im człowiek sam w sobie jest bardziej wrażliwy na odbiór bodźców pochodzących z tego i nie z tego świata, a przy tym niejednokrotnie słaby energetycznie, tym więcej tego śmiecia się czepia. Prawo przyciągania działa wszędzie, niezależnie czy jest to świat zagęszczonej materii (świat przejawiony, widzialny) czy energii kwantowej (świat niewidzialny)

W bardzo wielkim skrócie wygląda to tak: ponieważ myśli emitują kwanty energii, przyciągasz ten wariant sytuacji, który wpadnie w rezonans z emitowaną przez Ciebie energią.

 

Energiami ludzi którym wróżę już się tak bardzo nie przejmuję. Nauczyłam się dystansować.

 

Chyba raczej emocjami. Czym innym jest zdystansowanie się od czyichś emocji i nie przejmowanie się nimi a czym innym nie przejmowanie ich na siebie, temu drugiemu służy świeczka właśnie (i inne metody)

 

I proszę, od świeczki dyskusja się zaczęła a wpadła na zupełnie niespodziewany obszar poznawczy... :icon_surprised:

  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to mamy inne doświadczenia, inną wiedzę i poglądy.

 

Jak dla mnie emocje ludzi którym wróżę są rodzajem energii, jak wszystko na świecie.Ja się ich nie obawiam specjalnie, ponieważ potrafię zrozumieć ludzi, potrafię wyczuć ich emocje. W sytuacji kiedy wyczuwam złe intencje, czy złego człowieka, nie wróżę i ogólnie unikam. Wyjątkowo niektórym, tym co starają się szkodzić mi w uciążliwy sposób, odpłacam pięknym za nadobne. Z tym, że dotyczy to raczej innych relacji i sytuacji, nie związanych z wróżeniem. Względnie po prostu mam ich emocje gdzieś, dzięki temu nie mają na mnie wpływu.

 

Z Twojego wywodu wynika, że Ty chronisz się przed emocjami.

 

I teraz przeczytaj fragment swojej wypowiedzi;

 

Im bardziej się boimy tym bardziej o tym myślimy (choćby podświadomie).

Im bardziej o tym myślimy, tym bardziej przyciągamy cząsteczki energii kompatybilne z naszym strachem.

Dalsza część Twojej wypowiedzi, jest już nadinterpretacją.

 

I teraz gwoli wyjaśnienia - faktem jest, że za radą koleżanek początkowo paliłam świeczkę.Od dłuższego czasu tego nie robię. Natomiast zawsze mam talizman, który noszę od lat na szyji na długo zanim zaczęłam wróżyć.

 

Odnośnie bytów, duchów, astralnych, takich czy siakich - wiem, że zawsze są gdzieś obok nas.Świadomość tego pozwala mi nie bać się ich, dopóki ja ich nie przywołam. Przyzwyczaiłam się i nie myślę o nich.Chociaż nie wiem jakbym zareagowała na jakiś straszny byt, który by mnie mocno przeraził.:P

 

Moje pytanie brzmiało - w jakim celu palisz świeczkę. Teraz już wiem:)

Edytowane przez Elie-1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Każdy ma prawo do swojej prawdy. Dla mnie nie jest to nadinterpretacja, lecz rozwinięcie teorii, na cokolwiek innym torze myślenia i postrzegania różnych zależności

Bo jeśli obawiam się emocji - a emocje jak mówisz i ja się z tym zgadzam - są energią, to de facto obawiam się pewnej formy tej energii.

Bo, może nie wiesz, ale są ludzie, którzy mają problem z nadmiernym angażowaniem się w problemy pytającego. To nie jest co prawda to samo, co "przyklejanie się" negatywnych emocji klienta do życia wróżki (nie wiem jak to zgrabnie ująć) ale jest skonstruowane na podobnej zasadzie. W końcowym rezultacie działa podobnie, bo właśnie gdy się przejmujesz, to przyjmujesz do swego życia jego problem, który może wróżce nieźle zamącić w jej życiu. Oczywiście, jeśli dopuści ona do rozwoju takich sytuacji.

Powinnaś się cieszyć, że jesteś zdystansowana do emocji innych ludzi, ale też zrozumieć, że każdy jest inaczej skonstruowany i każdy ma swój stopień wrażliwości na różnorodne bodźce energetyczne, jeden jest podatny na to, drugi na tamto, więc świeczka (amulet, kadzidełko etc. etc.) jest narzędziem, który pomaga mu się z tym uporać.

  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...