Skocz do zawartości

Filozofia na temat życia po śmierci


devil

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Na początku przyznam się że jestem nowy, a to mój pierwszy post. Jako, że nie potrafiłem znaleźć odpowiedniej kategori dodałem post tutaj. Jeśli błędnie proszę o przesunięcie, bądź pouczenie.

 

Przez 10 lat byłem ministrantem w pewnym momencie coś mnie tknęło. Zacząłem się zastanawiać nad tym o czym mówią księża, nie chcę tu obrażać niczyich poglądów religijnych więc dodam że zdarzyło się cos co spowodowało ze do kościoła przestałem chodzić i z pewnością juz nie pójdę.

 

Przez dłuższy czas zacząłem się zastanawiać co mi w wierze pasuje a co nie. W pewnym momenciie przestało to być już wiarą a jest filozofią niekoniecznie słuszną. Dlatego też piszę by poznać waszą opinię.

 

Otóż w życiu spotkałem się z różnymi sytuacjami w życiu więc nie mogę wykluczyć zjawisk których nie dokońca rozumiem. Na własne potrzeby - wierzenia w coś. Założyłem że ciało jest wibracją pewnej częstotliwości, tak samo jak i dusza że każda dusza ma swoją prywatną wibrację i to od nie zależy podróż w zaświaty. Zakładając że w stosunku do ziemi jestem niczym mrówka, ziemia jest niczym mrówka w porównaniu do galaktyki, a galaktyka w porównaniu do wszechświata, to być może wszechświat jest częscią zaświatów w których jest kolejny wszechświat w którym żyją jedynie nasze dusze by móc do nas kiedyś wrócić. Każda częstotliwość wkońcu ma swoją określoną prędkość, a fala raz wrzucona w eter rozprzestrzenia się w każdą stronę odbija od wszystkiego co idzie w pewnym momencie jest coraz dalej. Naszą duszę w której być może zawarta jest świadomość jest tą wyrzuconą falą i w tym momencie możemy ją odzyskać w kazdym miescu do którego dotarła i w każdej chwili natychmiastowo. Stąd też możliwość oobe chociażby. Każda fala ma zarazem swoje możliwości przenikania zakładając że fala dźwiękowa o niskiej częstotliwości (bas) idzie ścianami, może tak samo nasze dusze będąc niskiej częstotliwości są przyziemne. Może dobre czyny podwyższają jej wibrację. Wkońcu mózg wytwarza jakieś napięcie ciało równierz ma swoją częstotliwość więc ciało i dusza oddziałują na siebie jak pole magnetyczne zmieniając się nawzajem. Z kolei wyższa fala ma większą prędkość i to od niej zależy czas w jakim dotrzemy w zaświaty będąc dobrym człowiekiem za życia od samego początku będziemy w stanie szybciej dotrzeć świadomością w te odległe miejsce. będąc z kolei dobrym człowiekiem tylko przed śmiercią równierz dotrzemy w "niebiosa". Z kolei niższa fala też podróżuje też dotrze tam gdzie wyższa wibracja ale w znacznie dłuższym czasie a jako, dusze o niskich wibracjach są bardziej przyziemne wówczas z faktu, że im się "nudzi" - są przyzwyczajone i zazdrosne o miejsca do których przywykli związane przebywają na ziemi manifestując z tąd też duchy a nawet demony które mogą mieć identyczna wibracje w danym momencie mając możliwość nas "opętać", bądź też tylko indukować swoje myśli w naszych.

 

Jestem ciekaw waszych opini na ten temat.

Edytowane przez devil
  • Cool 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

błędne założenie ze dusza ma częstotliwość i podlega prawom fizyki byleś ministrantem i o żadnych objawieniach ni słyszałeś

 

np fula Horak lub Faustyna kowalska

święta pani

tu masz opisane co sie dzieje po śmierci z dusza

wszystek grzech, niewdziczno i omylki precz byly odrzucone, by Trjca Przenajwitsza Ojciec, Syn i Duch w

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antibus klikłam w ten link z zaciekawieniem ogromnym lecz po chwili czytania krew zmroziła mi żyły taki dramat który, nijak ma się do moich przekonań .

 

Poczułam się jak mała dziewczynka straszona przez mamę ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja odpowiem ze swojego doświadczenia ,co się ze mną dzieje od dłuższego czasu po śmierci ,mojego dawnego Tzw, "Życia"

Emocje czuję raz tyle co przedtem ,gdy żyłem tzw. "Normalnie" ,Wszystkie moje Pomyłki (nawet nieświadome ), Grzechy i Występki Są Niemal Natychmiast Oceniane .

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu masz opisane co sie dzieje po śmierci z dusza

 

Opisane jest ale... jest to TYLKO osobiste doświadczenie(objawienie). Nie można brać wszystkiego za prawdę jeśli cudownie objawi się kilku osobom coś niewytłumaczalnego. Wg. mnie objawienia powstają na skutek przeładowania naszego umysłu/podświadomości pewnego rodzaju treściami(najczęściej religijnymi) aż w końcu materializują się w świecie zewnętrznym.

 

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byś musiała przeczytać cała książkę bo to jest fragment tej książki

 

można powiedzieć ze to jest fragment biografii ,

Życie Stefanii Fulli Horak można nazwać drogą od ateizmu do mistycyzmu. Przez długie lata była niewierząca. Jej światopogląd radykalnie zmienił się, gdy doznała łaski widywania dusz zmarłych, m.in. wielkich postaci Kościoła.

 

Przed wojną utrzymywała kontakty towarzyskie z marszałkiem Edwardem Rydzem-Śmigłym . Bywała u pp. Rydzów w Warszawie. Warto podkreślić, że to właśnie on sfinansował pierwsze, przedwojenne wydanie jej książki Święta Pani.

 

Stefania Fulla Horak była obdarzona darem prorokowania. Bezbłędnie przepowiedziała m.in., że komunizm upadnie i rozpadnie się Związek Sowiecki i że zginie rumuński dyktator Nicolae Ceauescu. Przewidziała wybór kardynała Karola Wojtyły na tron Piętrowy i zamach na jego życie.

 

Jej spuścizna obejmuje książki: Święta Pani, której koszty wydania w 1939 r. sfinansował -jak wspomniano - marszałek Edward Rydz-Śmigły, oraz Niewidzialni - która jeszcze nie ukazała się drukiem. Pozostawiła jeszcze maszynopisy: Rozważania prywatne oraz nagrane kasety magnetofonowe. Warto przypomnieć, że pierwszego, oficjalnego wydania po wojnie niektórych fragmentów dzieł Fulli Horak opatrzonych tytułem O życiu pozagrobowym podjęło się w 1992 r. wydawnictwo „Arka" we Wrocławiu.

 

 

 

omnibus himinibus moriendum est (wszyscy ludzie muszą umrzeć)

 

kazdy mysli ze to kościół wymyślił piekło

tylko ciekawe to ze pod względem religi czy szerokości geograficznej wszyscy ludzie wierzą w piekło nawet gdzie wierzą w reinkarnacje to wierzą też w piekło

 

czy Indianin czy aborygen lub murzyn

Bramy Piekieł

Filmin.pl - Bramy Piekieł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanów się człowieku, w jakie absurdy i sprzeczności wierzysz. Idea Piekła wyklucza istnienie miłosiernego Boga. Jeżeli ktoś jest nieskończenie miłosierny, to nigdy nie pozwoli by ktokolwiek cierpiał wiecznie. Jeżeli jednak Piekło istnieje, to automatycznie ten Wasz Bóg nie jest wcale taki miłosierny. Ja nieskończenie miłosierny nie jestem na pewno, ale mimo to, wiecznego cierpienia nie życzył bym nawet największemu wrogowi, najgorszemu skur******* jakiego nosiła ziemia. Zastanów się. Jak miłosierny Bóg mógłby patrzeć (w końcu widzi wszystko), jak jego dziecko (wszyscy nimi jesteśmy według religii chrześcijańskiej) przechodzi wieczną katorgę? W dodatku za grzechy jednego życia? Za te paredziesiąt lat życia w grzechu ma cierpieć wieczność? Jesteś w stanie to pojąć? To nie miliony, nie miliardy, a nawet nie biliony lat, to się po prostu nigdy nie skończy, nie będzie się tam czekać z nadzieją, że za jakiś okres czasu cierpienie przeminie. Nie. Nigdy. To jest według Ciebie miłosierdzie? Sprawiedliwość? Tak ojciec traktuje swoje dzieci? Radziłbym Ci troszkę logicznego myślenia, zamiast ślepej wiary we wszystko, co podsuną Ci księża na kazaniu i jakaś starożytna księga.

  • Cool 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hell samo sedno ;-)

 

Myśląc i analizując wszystko co czytam doszłam do wniosku że Bóg jest nieskończenie miłosierny .Dał nam szczęście i wszystko co potrzebne a to my sami urządzamy sobie piekło na ziemi poprzez wyrzekanie się miłości, najwspanialszego daru ;-) Mówię tu o miłości i radości do wszystkich i wszystkiego .Wewnętrznej harmonii i spokoju .

 

Kochani my to wszystko mamy w sobie ;-)

 

Wystarczy pozbyć się z tego warstwy kurzu pod postacią : Ego ; problemy ; smutki ; tragedie :zawiść : zazdrość - czy takie cechy nas pochodzą od Boga ?

  • Cool 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie wierzący mają jakieś dziwne przeświadczenie, że istota boska, która ma na głowie cały Wszechświat i całą wieczność przejmuje się ich nędznymi grzeszkami. Dlaczego ludzkie słabostki uznają za znaczące w kosmicznej skali? Czyż nie jest skrajnym egocentryzmem myślenie, iż katastrofy naturalne są wynikiem naszego złego postępowania? Wielu ludzi uważa je za karę boską. Kolejny absurd. Bóg zabija grzeszników, którzy przed śmiercią nie mają szans, by iść się wyspowiadać, nawrócić się i odejść od grzechu. Jeżeli już wierzycie, to wierzcie mądrze. Poczytajcie Biblię analizując ją i oddzielając ziarna od plew, zamiast ślepo wierzyć w każde słowo tam zapisane. Dzięki temu dostrzeżecie wiele niedorzeczności i sprzecznych ze sobą treści, o których wcześniej nie wiedzieliście.

  • Cool 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak ;-)

 

To moja zasada : Przeczytaj i analizuj ;-)

 

Tyczy się to wszystkiego .Poszukuj prawdy .Twoja duszyczka na pewno się rozjaśni jak będzie to coś dla Ciebie ;-)

  • Cool 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idea Piekła wyklucza istnienie miłosiernego Boga.

Bynajmniej :)

Jeżeli Bóg jest rzeczywiście nieskończenie miłosierny, to nie może być aż takim sadystą, aby kazać duszy szczerze Go nienawidzącej całą wieczność przebywać ze sobą.

Wybór Piekła, to wybór danej osoby polegający na całkowitym odrzuceniu Boga. Odrzuca Boga, więc wybiera rzeczywistość, w której Go nie ma.

Dlaczego wizja Piekła jest taka przerażająca?

Bo jest wizją rzeczywistości, w której nie ma Miłości, nie ma niczego, co jest z Nią związane.

Pozostaje natomiast to, co jest jej przeciwne.

Jeśli zaś ktoś Boga nie odrzuci, to grzechy tego życia może odpracować w stanie, który nazywany jest Czyśćcem.

Czy takie myślenie jest nieco bardziej logiczne? :)

 

Kolejny absurd. Bóg zabija grzeszników, którzy przed śmiercią nie mają szans, by iść się wyspowiadać, nawrócić się i odejść od grzechu.

Mają taką szansę w godzinie śmierci, w czasie Sądu Szczegółowego :)

Różnica jest taka, że im później podejmie ktoś decyzję o nawróceniu, im mniej przepracuje w życiu doczesnym, tym więcej będzie miał do odrobienia w życiu przyszłym, tym odleglejszy będzie dla niego "czas" wejścia do stanu, który określany jest jako Niebo.

 

Co do czytania Biblii, to ja raczej staram się łączyć poszczególne elementy jej treści w całość, szukać części wspólnych :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli Bóg jest rzeczywiście nieskończenie miłosierny, to nie może być aż takim sadystą, aby kazać duszy szczerze Go nienawidzącej całą wieczność przebywać ze sobą.

Wybór Piekła, to wybór danej osoby polegający na całkowitym odrzuceniu Boga. Odrzuca Boga, więc wybiera rzeczywistość, w której Go nie ma.

Dlaczego wizja Piekła jest taka przerażająca?

Bo jest wizją rzeczywistości, w której nie ma Miłości, nie ma niczego, co jest z Nią związane.

 

Co oznacza w Twoim rozumieniu : Odrzucić Boga?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bynajmniej :)

Jeżeli Bóg jest rzeczywiście nieskończenie miłosierny, to nie może być aż takim sadystą, aby kazać duszy szczerze Go nienawidzącej całą wieczność przebywać ze sobą.

Wybór Piekła, to wybór danej osoby polegający na całkowitym odrzuceniu Boga. Odrzuca Boga, więc wybiera rzeczywistość, w której Go nie ma.

Dlaczego wizja Piekła jest taka przerażająca?

Bo jest wizją rzeczywistości, w której nie ma Miłości, nie ma niczego, co jest z Nią związane.

Pozostaje natomiast to, co jest jej przeciwne.

Jeśli zaś ktoś Boga nie odrzuci, to grzechy tego życia może odpracować w stanie, który nazywany jest Czyśćcem.

 

Taki przykład. Twoje dziecko szczerze Cię nienawidzi. Nie znosi Twoich nakazów i zakazów. Ucieka od Ciebie i wbiega na ulicę, by przebiec na drugą stronę. Z naprzeciwka nadjeżdża samochód. Jeżeli nie złapiesz dziecka i nie wciągniesz na bezpieczny chodnik, zginie. Co zrobisz? Zostawisz je na pewną śmierć? Bo Cię nienawidzi? Bo ma wolną wolę? Będziesz bezczynnie się przyglądać jego śmierci? Bardzo wygodna postawa, samo chciało wbiec na drogę, to niech sobie teraz samo radzi. Poza tym, jak wielu jest ludzi, którzy naprawdę go nienawidzą? Ilu jest niewierzących, którzy według kościoła również trafią do Piekła, a ich stosunek do Boga jest po prostu neutralny, bo jaki inny można mieć stosunek do czegoś, co (przynajmniej według nich) nie istnieje? Dodatkowo w Niebie jest podobno tak zajefajnie i jest się tam tak szczęśliwym, że chyba jednak ten zawistny grzesznik zmieni zdanie o Bogu, jeżeli pokaże mu się je od środka? Ile trwa życie przeciętnego człowieka? 70-80 lat? Nawet, jeżeli przyjmiemy, że przez całe swoje życie nienawidził Boga (co jest nierealne, bo w wieku kilku lat nie rozumie się tego pojęcia), to dlaczego cierpieć ma całą wieczność? Dlaczego tacy ludzie trafiają do piekła, przecież Bóg jest wszechmogący, niech pozwoli im na powtórne życie na Ziemi, może wtedy zmienią zdanie?

 

Czy takie myślenie jest nieco bardziej logiczne? :)

 

Nie. Jest alogiczne.

 

 

Mają taką szansę w godzinie śmierci, w czasie Sądu Szczegółowego :)

Różnica jest taka, że im później podejmie ktoś decyzję o nawróceniu, im mniej przepracuje w życiu doczesnym, tym więcej będzie miał do odrobienia w życiu przyszłym, tym odleglejszy będzie dla niego "czas" wejścia do stanu, który określany jest jako Niebo.

 

Tak? I co? Mają swojego adwokata i świadków obrony? Są ludzie, którzy nigdy nie podejmą decyzji o nawróceniu. Np. innowiercy. Wierzący we własne bóstwa i nie interesujące się chrześcijańską Biblią. W skali historii takich ludzi było już na pewno ładnych kilka miliardów. Też będą musieli "pracować" po śmierci? Bo mieli pecha i urodzili się akurat tam, gdzie katolicyzm nie był dominującą religią lub nie było go wcale? Co ze starożytnymi Aztekami czy barbarzyńskimi ludami Europy, które składały ofiary z ludzi zanim jeszcze Jezus się narodził, nie mówiąc już o powstaniu jego religii?

 

 

Co do czytania Biblii, to ja raczej staram się łączyć poszczególne elementy jej treści w całość, szukać części wspólnych :)

 

Mam tylko nadzieje, że wyciągasz same wartościowe fragmenty.

Edytowane przez HellVard
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka prawda że B-g 'gra' ze Swoim Cieniem, było mówione albo Lucyfer zarządza całym Piekłem albo Nieba nie będzie. I wiecie co. Dogadali się. Piekło istnieje Fizyczne jak i Niebo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak Lucyfer to nie diabeł :) Nie czytałem całego tematu ale mogę poprawić kolegę wyżej LUCYFER nie jest diabłem, albo jak to powiedziałeś Królem piekieł . Pozwoliłem sobie to skopiować z wypowiedzi użytkownika Jaga_Wiedzma : Według Gustawa Davidsona i jego "Słownika aniołów w tym aniołów upadłych" Lucyfer to:

"Lucyfer ("nosiciel światła", "dawca światła") - niesłusznie utożsamiany z upadłym aniołem (Szatanem) na skutek błędnego odczytania fragmentu Księgi Izajasza 14,12, "Jakożeś spadł z nieba Lucyferze, któryś rano wschodził" [przekład Jakuba Wujka; w Biblii Tysiąclecia imię to zostało zastąpione określeniem "Syn Jutrzenki" - przyp. tłum.] Apostrofa ta w rzeczywistości skierowana jest do Nabuchodonozora, króla Babilonu (--> Szatan). Należy też podkreślić, że w żadnej z ksiąg Starego Testamentu nie ma mowy o złych, czy też upadłych aniołach, chociaż, jak w Księdze Hioba 4, 18, Bóg "sługom swoim nie ufa / i w aniołach braki dostrzega". Szatanowi imię "Lucyfer" nadali dopiero Ojcowie Kościoła (św. Hieronim). [Lucyfera i Szatana utożsamia także słowiańska Księga Henocha (zob. Graves, Patai, Mity hebrajskie, s. 57-60). W okultyzmie Lucyfer jest upadłym cherubinem, cesarzem piekła, zdaniem nie których demonologów stojącym wyżej niż sam Szatan i ukazującym się "pod postacią najpiękniejszego dziecka" (zob. De Plancy, Słownik wiedzy tajemnej, s. 112-113; Praktyka tajemnej wiedzy magicznej, s. 34) - przyp. tłum.] Milton w Raju utraconym określił Lucyfera jako demona grzesznej pychy. Lucyfer jest także tytułowym bohaterem epickiego poematu "holenderskiego Szekspira", Vondela (który utożsamia go z Szatanem), oraz głównym bohaterem misterium Imrego Madacha. Blake przedstawił Lucyfera w cyklu ilustracji do Boskiej komedii. George Meredith, w sonecie Lucifer in Starlight, określa diabła jako "Księcia Lucyfera". W rzeczywistości Lucyfer oznacza gwiazdę lub planetę Wenus. Według Spensera, autora An Hymne of He avenly Beautie, Lucyfer to "najjaśniejszy anioł, Dziecko Swiatłości". [W Tragicznej historii do ktora Fausta Marlowe'a i w Piekle Dantego Lucyfer jest władcą piekła. Lucyfer jest także bohaterem dramatu Byrona Kain - przyp. tłum.] " Szatan został nazwany Lucyferem przez kościół .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podaję za encyklopedią kim był lucyfer

Lucyfer (także Lucyper (z łac. – niosący światło; lucis dopełniacz od lux: światło; ferre: nieść) – we współczesnej oraz późnośredniowiecznej myśli chrześcijańskiej jeden z upadłych aniołów

 

Lucyfer z mitologii rzymskiej

W starożytnym Rzymie termin ten stosowany był przez astrologów do określenia Gwiazdy Porannej, czyli planety Wenus widocznej nad horyzontem przed wschodem Słońca. Słowo było najprawdopodobniej dosłownym tłumaczeniem greckich eosphoros (eώσφορος) – "niosący świt" lub phosphoros (Φώσφορος) – "niosący światło".

 

 

W łacińskim przekładzie Biblii

 

W nomenklaturze chrześcijańskiej imię to pojawiło się najprawdopodobniej po raz pierwszy w łacińskim przekładzie Biblii dokonanym pod koniec IV w. n.e. przez św. Hieronima ze Strydonu, zwanym Wulgatą. Znajduje się ono w:

Księdze Izajasza 14,12. W oryginalnym tekście hebrajskim występuje ono jako helel ben-szachar (הילל בן שחר po hebrajsku). Helel oznacza planetę Wenus, zaś ben-szachar to świetlisty syn poranka.

2 Piotr 1:19 "I mamy mocniejszą mowę prorocką, której pilnując jako świecy w ciemnem miejscu świecącej, dobrze czynicie, ażby dzień oświtnął, i jutrzenka (lucyfer) weszła w sercach waszych."

 

Do czwartego wieku, nie ma związku pomiędzy Lucyferem i diabłem. Zobacz, na przykład: św. Lucyfer, czy hymn Carmen aurorae.

 

Lucyfer w antropozofii

 

Antropozofia uznaje Lucyfera za brata Chrystusa, który był inspiratorem religii orientalnych, jak buddyzm i hinduizm. Reprezentuje on erotykę, literaturę, prostą technikę, idee poprawy ziemskiego świata, jak demokracja czy ekologizm. Jest demonem słabszym od Arymana.

 

Lucyfer według chrześcijaństwa

 

Legendy z samej stolicy apostolskiej mówią, że kobiecy demon Lewiatan był więziony w podziemiach Rzymu z rozkazu papieża Sylwestra. Według starej Legendy, Lucyfer na początku istnienia Świata zapałał miłością i pożądaniem do pewnej ziemskiej kobiety. Został jednak strącony do otchłani,przez co nie mógł wyjść do niej, na ziemię. Anioły Światłości, widząc jego tęsknotę, zdecydowały się poprosić Boga, by Lucyfer mógł się związać z kobietą, którą kochał. Po wielu namowach, anioły zdołały Go przekonać. Jednak decyzja Boga była taka, że Upadły Anioł może wychodzić na ziemię raz na sto lat. W ten sposób Lucyfer został upokorzony, ponieważ po stu latach spędzonych w Otchłani, gdy wreszcie wolno mu było wyjść na ziemię, owa kobieta już dawno zakończyła życie. I tak Legenda głosi, że raz na sto lat Lucyfer błąka się po Ziemi, tęskni, szukając tej, która już dawno odeszła.

 

 

Lucyfer był obok Nerona, Kaina, Judasza, Hitlera i Fleischmanna, jednym z demonów które przemawiały przez Anneliese Michel gdy ta była opętana. Wątek ten pojawił się również w filmie Egzorcyzmy Emily Rose – fabularnej wersji historii Anneliese Michel.

 

Lucyfer w sztuce i literaturze

 

W mandze Kaori Yuki Angel Sanctuary inkarnacją Lucyfera jest Kira Sakuya. Lucyfer w drodze pewnej umowy "wypożyczył" sobie ciało 10-letniego chłopca, ofiary wypadku samochodowego...

 

Lucyfer występuje również w powieści popularnej norweskiej pisarki Margit Sandemo pt. "Saga o Ludziach Lodu". Zako****e się w 'normalnej' i ludzkiej kobiecie imieniem Saga i razem opuszczają ziemię.

 

Występuje również w sadze o aniołach, którą napisała Maja Lidia Kossakowska. Występuje tam w roli Pana Głębi, niepoprawnego romantyka z wizją równego i pięknego świata. Jego przezwiskiem tam jest Lampka wywodzące się od Jego tytułu przed buntem aniołów "Niosący światło".

 

W Książce Jakuba Ćwieka pt.Kłamca 3. Ochłap sztandaru, Lucyfer występuje jako Gwiazda Zaranna, najpotężniejszy z władców piekieł, który spędził wiele lat ukrywając się i ucząc się na ziemi. Fanatyk Filozofii Jezusa Chrystusa, który to według powieści zstąpił do piekieł i poważnie porozmawiał z Lucyferem.

 

Lucyfer występuje również w popularnej mandze Seishi'ego Kishimoto "666 Satan" jako najwyższy demon

 

Lucyfer występuje także w serialu Supernatural „Nie z tego świata”, gdzie zostaje uwięziony z otchłani i pragnie zawładnąć światem. Aby to zrobić musi wcielić się w człowieka – naczynie. Naczyniem dla Lucyfera może być tylko jeden człowiek – Sam Winchester, główny bohater owego serialu.

 

W powieści Arthura C. Clarke, "2010: Odyseja kosmiczna" Lucyferem została nazwana gwiazda powstała z planety Jowisz.

 

Postać Lucyfera pojawia się w utworze Lord of Light, heavymetalowego zespołu Iron Maiden

 

Postać Lucyfera pojawia się także w najniższym, 9 kręgu, przedstawionym przez Dante Alighieri w jego najsłynniejszym poemacie pt. "Boska Komedia". Sam krąg dzieli się na 4 strefy. Pierwsza, dla zdrajców bliskich, druga – zdrajców ojczyzny, trzecia – dla tych co zawiedli swych gości. W czwartej strefie – na dnie piekła uwięziony jest Lucyfer. Przedstawiony jest jako monstrum z trzema paszczami w których znajdują się trzej najwięksi zdrajcy ludzkości: Judasz – zdrajca Jezusa oraz Brutus i Kasjusz – zdrajcy Cezara. W 2009 roku, Electronic Arts wydało grę na podstawie "Boskiej Komedii" pt. "Dante's Inferno" w której to wcielamy się postać krzyżowca Dantego, który udaje się do piekła za swą ukochaną Beatrycze. Rola Lucyfera polega na ściągnięciu młodego rycerza do piekieł by ten go uwolnił.

 

Lucyfer jako upadły anioł występuje też od 29 części sagi o ludziach lodu Miłość Lucyfera Margit Sandemo Opisywana jest tam pewna legenda. Otóż to Lucyfer wcale nie z zazdrości o Jezusa został zesłany do czarnych sal, lecz przez miłość do ziemskiej kobiety. Mógł powracać co sto lat na ziemię, ale nie ujrzał już nigdy swojej wybranki gdyż ona już nie żyła. Miał on wychodzić na powierzchnię ze swojego królestwa w okolicach Dimmuborgir w północnej Islandii. Ukazuje się tam jako wyrozumiały władca w przeciwieństwie do boga. Na koniec sagi okazuje się jednak, że jego dobroduszne działania były pokierowane chęcią zdobycia władzy nad światem.

 

A że był upadłym aniołem Satanusem lub Satanaelem ,to wiedziałem od dawna,tylko nikt lub mało kto bierze mnie poważnie,a szkoda,ponoć żaden prorok posłany od Boga nigdy nie był poważnie traktowany ,ani mile widziany w swoim kraju .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bynajmniej :)

- Jeżeli Bóg jest rzeczywiście nieskończenie miłosierny, to nie może być aż takim sadystą, aby kazać duszy szczerze Go nienawidzącej całą wieczność przebywać ze sobą...

- Wybór Piekła, to wybór danej osoby polegający na całkowitym odrzuceniu Boga.

- Odrzuca Boga, więc wybiera rzeczywistość, w której Go nie ma.

hmm... zgadza się co do joty, kochaniutka :)

 

Dlaczego wizja Piekła jest taka przerażająca?

Bo jest wizją rzeczywistości, w której nie ma Miłości, nie ma niczego, co jest z Nią związane.

Pozostaje natomiast to, co jest jej przeciwne.

- również... pełna zgoda :)

 

Jeśli zaś ktoś Boga nie odrzuci, to grzechy tego życia może odpracować w stanie, który nazywany jest Czyśćcem.

Czy takie myślenie jest nieco bardziej logiczne? :)

- widzisz kochanieńka, jest naprawdę bardzo ładnie poukładane, tylko "im" tym niedowiarkom, "musisz" zawsze dodawać że "Boga nie odrzucić" oznacza "Mieć go w Sobie" aaa wiec?... tak naprawdę oznacza "Nas Samych", czyli To co Sami w Sobie niejako "wyhodujemy" i to z Własnej Wolnej Woli... :)

- czyli dokładnie co ?... Naszą Świadomość :)

 

Co do czytania Biblii, to ja raczej staram się łączyć poszczególne elementy jej treści w całość, szukać części wspólnych :)

- i Tu również masz całkowitą rację... w Biblii, podane są niejako skrajności... bo i cały układ ST/NT ma taki własnie zamysł... i tylko Ten dojdzie do Prawdy który znajdzie ich "złoty Środek"... :)

- bo "Bóg" STWÓRCA nie jest skrajnością, On jest własnie "Jednością" tych skrajności, a wiec ich CAŁKOWITĄ HARMONIĄ... która ze skrajnościami w zasadzie nie ma już nic wspólnego... :)*

 

- bo skrajności, są Tylko dla Nas Ludzi, i to nie po to żeby nas zadręczać, tylko po to byśmy uczyli się na Własnych Błędach... :)^

 

 

--- serdeczności dla Ciebie... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak? I co? Mają swojego adwokata i świadków obrony? Są ludzie, którzy nigdy nie podejmą decyzji o nawróceniu. Np. innowiercy. Wierzący we własne bóstwa i nie interesujące się chrześcijańską Biblią. W skali historii takich ludzi było już na pewno ładnych kilka miliardów. Też będą musieli "pracować" po śmierci? Bo mieli pecha i urodzili się akurat tam, gdzie katolicyzm nie był dominującą religią lub nie było go wcale? Co ze starożytnymi Aztekami czy barbarzyńskimi ludami Europy, które składały ofiary z ludzi zanim jeszcze Jezus się narodził, nie mówiąc już o powstaniu jego religii?

 

eehhh... Hell, już dawno powinieneś znać odpowiedz na Te wątpliwości, a Ty dalej "zadręczasz" tym innych... ;)^

- przecież już podawałem Ci kiedyś link do Tego tematu... http://www.ezoforum.pl/rozwoj-duchowy/17598-co-czyniles-w-zyciu.html , gdzie masz odpowiedzi na to wszystko o co tak ciągle pytasz... i to podane w formie "kawy na ławę"... i co uwiierzyłeś ? chyba nie raczej, skoro ciagle pytasz ;)^

- noo i widzisz... bo własnie na Tym polega Wiara, aby zechcieć z Własnej Wolnej Woli... wyrzec się własnych Stereotypów :)

- aaale to masz zrobić Ty/każdy za siebie, a nie na zasadzie że ktoś ma Tobie coś udowodnić...

- bo Wiarę można udowodnić niejako Tylko samemu Sobie... a nie komuś... :)^

- wiec jak widzisz... wszystko zależy Tylko od Ciebie Samego... bo to przecież Twoje Życie wiec i Twoja Własna Wolna Wola, i NIKT zgodnie z tą zasadą nie ma Prawa się do niej "wtrącać"... tylko TY Sam... Amen. :)

 

---pozdrawiam... infedro :)

 

Ps.

- Prawdziwa Wiara... jest znacznie czymś więcej niż tylko Religie, a wiec na Sądzie nikt Cie nie zapyta czy byłes innowiercą tylko... "Jak kochałeś innych", i Tu tkwi cały Zoonk... który właściwie wyjaśnia wszystko... :))^

- po postach Caliah... widać i czuć własnie To czym jest w Sobie... a jest Pięknem, bo pełnym Szacunku również dla innych...:)

- i własnie o To tu chodzi... :) i NIC więcej... :))

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Infedro :) ,a ja pisałem ci kedyś że niektórzy wciąż ,i wciąż w kółko przerabiają te same błędy ,nie wyciągając ze swoich błędów żadnej nauki ani żadnych wniosków z nich nie wyciągając,to tak jakby niekturzy kręcili się w kółko własnych wyobrażeń i iluzji umysłowych ,nie mogąc wyjść z tego koła przyczynowo-skutkowego ,po Buddyjsku Koła Samsary zwanym.

A przecież całe Życie Człowieka to jego Szkoła Rozwoju Duchowego ,a Człowiek na całym świecie wieży w coś ,co ma pod nosem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pit... napisz jaśniej proszę... :)

 

- bo można odnieść wrażenie ze jest to Zarzut, niejako do mnie... ;)^

- aaa... chyba raczej nie o to Tobie chodziło... :)

 

---pozdrawiam... infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

eehhh... Hell, już dawno powinieneś znać odpowiedz na Te wątpliwości, a Ty dalej "zadręczasz" tym innych... ;)^

 

Nikogo nie zadręczam. Czytać moich postów nikt nie musi, demokrację mamy :P

 

 

- przecież już podawałem Ci kiedyś link do Tego tematu... http://www.ezoforum.pl/rozwoj-duchowy/17598-co-czyniles-w-zyciu.html , gdzie masz odpowiedzi na to wszystko o co tak ciągle pytasz... i to podane w formie "kawy na ławę"... i co uwiierzyłeś ? chyba nie raczej, skoro ciagle pytasz ;)^

 

Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie tego tekstu.

 

 

- noo i widzisz... bo własnie na Tym polega Wiara, aby zechcieć z Własnej Wolnej Woli... wyrzec się własnych Stereotypów :)

- aaale to masz zrobić Ty/każdy za siebie, a nie na zasadzie że ktoś ma Tobie coś udowodnić...

- bo Wiarę można udowodnić niejako Tylko samemu Sobie... a nie komuś... :)^

- wiec jak widzisz... wszystko zależy Tylko od Ciebie Samego... bo to przecież Twoje Życie wiec i Twoja Własna Wolna Wola, i NIKT zgodnie z tą zasadą nie ma Prawa się do niej "wtrącać"... tylko TY Sam... Amen. :)

 

Gdzie w tym temacie zażądałem od kogoś, by mi coś udowodnił? Wskazałem na kilka absurdalnych (przynajmniej moim skromnym zdaniem założeń chrześcijaństwa. I tyle.

 

 

Ps.

- Prawdziwa Wiara... jest znacznie czymś więcej niż tylko Religie, a wiec na Sądzie nikt Cie nie zapyta czy byłes innowiercą tylko... "Jak kochałeś innych", i Tu tkwi cały Zoonk... który właściwie wyjaśnia wszystko... :))^

- po postach Caliah... widać i czuć własnie To czym jest w Sobie... a jest Pięknem...:)

- i własnie o To tu chodzi... :) i NIC więcej... :))

 

Skąd wiesz, o co mnie czy kogokolwiek innego zapytają? I że w ogóle zapytają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pit... napisz jaśniej proszę... :)

 

- bo można odnieść wrażenie ze jest to Zarzut, niejako do mnie... ;)^

- aaa... chyba raczej nie o to Tobie chodziło... :)

Dlatego wstawiłem uśmiech ,oczywiście że to nie był zarzut ,a fakt,stwierdzenie,gdyż jak nieraz czuję emocje negatywne na odległość z forum ,które wibrują mocno we mnie .

A jak ty tego nie zrozumiałeś nawet ,to wybacz,ale ja niewiem dokąd ten świat zdąża ?

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikogo nie zadręczam. Czytać moich postów nikt nie musi, demokrację mamy :P

hmm... i dlatego dałem własnie w cudzysłów aby nie odczytywać dosłownie... :)

 

Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie tego tekstu.

- hmm... ale ja Tak, i był Tobie podany, aaa skoro go nie pamiętasz To znaczy raczej, ze nawet tam nie zajrzałeś... :^

 

Gdzie w tym temacie zażądałem od kogoś, by mi coś udowodnił? Wskazałem na kilka absurdalnych (przynajmniej moim skromnym zdaniem założeń chrześcijaństwa. I tyle.

- Hell... wyboru WWWoli dokonujemy Już na poziomie INTENCJI, bo reszta /myśl, słowa i czyny/ to już tylko Skutki i tylko Konsekwencja własnie Twego Wyboru na poziomie Intencjonalnym... a wiec ?

- tak, tylko wskazałeś... ale z intencją niejako udowodnienia ;^

 

Skąd wiesz, o co mnie czy kogokolwiek innego zapytają? I że w ogóle zapytają?

- przeczytaj link... bo Wiedzieć, mogą tylko Ci co wiedzą... czyli również i Wierzą... :)

- bo jak chcesz wiedzieć bez uwierzenia... i Tu jest badana "Twoja Intencja" własnie, i dlatego bez niej "wiedział" nie będziesz...

- bo Kto nie szuka... Ten nie znajdzie ! ... ale Ty na szczęście szukasz, wiec i dlatego masz Szanse jeszcze w Tym Życiu... :)

 

 

--- pozdrawiam z szacunkiem... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego wstawiłem uśmiech ,oczywiście że to nie był zarzut ,a fakt,stwierdzenie,gdyż jak nieraz czuję emocje negatywne na odległość z forum ,które wibrują mocno we mnie .

A jak ty tego nie zrozumiałeś nawet ,to wybacz,ale ja niewiem dokąd ten świat zdąża ?

Pozdrawiam :)

hmm... Pit ja zrozumiałem bardzo dobrze, martwiłem sie raczej o innych że moga to żle zinterpretować... :)

- jest O.K. :)

 

--- pozdrawiam... infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmm... ale ja Tak, i był Tobie podany, aaa skoro go nie pamiętasz To znaczy raczej, ze nawet tam nie zajrzałeś... :^

 

Niekoniecznie. Post ten zamieściłeś już dosyć dawno, mogłem więc po prostu o nim zapomnieć. Ale Twojej wersji nie wykluczam.

 

 

- Hell... wyboru WWWoli

 

Te dwa dodatkowe "W" mają coś na celu? Jest to jakiś skrót czy tylko Twoja specyficzna pisownia?

 

dokonujemy Już na poziomie INTENCJI, bo reszta /myśl, słowa i czyny/ to już tylko Skutki i tylko Konsekwencja własnie Twego Wyboru na poziomie Intencjonalnym... a wiec ?

- tak, tylko wskazałeś... ale z intencją niejako udowodnienia ;^

 

Och, to ciekawe, lepiej ode mnie wiesz, jakie były moje intencje. Interesujące :P

 

 

- przeczytaj link... bo Wiedzieć, mogą tylko Ci co wiedzą... czyli również i Wierzą... :)

- bo jak chcesz wiedzieć bez uwierzenia... i Tu jest badana "Twoja Intencja" własnie, i dlatego bez niej "wiedział" nie będziesz...

- bo Kto nie szuka... Ten nie znajdzie ! ... ale Ty na szczęście szukasz, wiec i dlatego masz Szanse jeszcze w Tym Życiu... :)

 

Przeczytałem. Ale to, że ktoś coś napisał, podał kilku "świadków", nie musi wcale oznaczać, że jest to prawdą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie i tu jest problem ,bo mowa moja jest czymś subtelnym gdzie wychodząć z moich ust dochodzi do uszu słychacza jako wibracja /energia o różnym natężeniu i częstotliwości ,i mózg odbiorcy to przefiltruje na zrozumiałe słowa odpowiednie dla jego poziomu rozwoju .

Wiem bo wiele lat tak mam i mało kto mnie zrozumie i sens tego co mówię,nawet w domu ,takiego osamotnienia i niezrozumienia to nie życzę nikomu ,niejeden mówi że żyje tak jak ja ,raczej nie ,chyba taki sparaliżowany od stóp do głowy ,leżący na łóżku ,i będący świadomym wszystkiego co się dzieje dookoła,nawet błędów i problemów bliskich,.a nic nie mogący zrobić,poradzić na to ,zaradzić ,chociaż z łatwością mogący zapobiec ich problemom ,to i tak każdy myśli że chory i opowiada fantazje zmyślone ,mogę tylko silnie się denerwować ,co mnie nieraz bardzo wyczerpuje.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie. Post ten zamieściłeś już dosyć dawno, mogłem więc po prostu o nim zapomnieć. Ale Twojej wersji nie wykluczam.

hmm... ehh yess "mea culpa"... powinienem dodać "chyba" przed "raczej"... no cóż Człowiek istota uło*mna jest ale wazne by wiedział dlaczego... i widział w tym Sens, bo i cel w żałowaniu, wiec żałuję... wybacz :)

[video=youtube;itkzaT9yk9Y]

 

Te dwa dodatkowe "W" mają coś na celu? Jest to jakiś skrót czy tylko Twoja specyficzna pisownia?

- tak jak najbardziej jest to tylko skrót od "Własnej Wolnej Woli", sorki ale To z lenistwa raczej... mea culpa :& :)

- hmm... jak ja sie dobrze czuje jak przyznaje sie do winy... :) ... moja Dusza wprost Rośnie... :)

 

 

Och, to ciekawe, lepiej ode mnie wiesz, jakie były moje intencje. Interesujące :P

- hmm... aaa Ty Sam, zdajesz sobie sprawę jakie faktycznie były ?... bo żeby to wiedziec to "chyba" raczej trzeba sie Samemu tym zainteresować ... bo bez tEgo to i Sam nie będziesz wiedział raczej... ;)^

 

Przeczytałem. Ale to, że ktoś coś napisał, podał kilku "świadków", nie musi wcale oznaczać, że jest to prawdą.

 

hmm... Jasne że nie musi :)^

- dlatego Prawdziwe Życie jest Wiarą, aaa jEgo "tylko iluzją" własnie niewiara... :)

- każdy wyboru... dokonuje Tylko Sam i Nikt za niego... :))

- aaale potem... to nie ma co narzekać, raczej... ;)^

 

---pozdrawiam z szacunkiem... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmm... aaa Ty Sam, zdajesz sobie sprawę jakie faktycznie były ?... bo żeby to wiedziec to "chyba" raczej trzeba sie Samemu tym zainteresować ... bo bez tEgo to i Sam nie będziesz wiedział raczej... ;)^

 

Jasne. Wiem, po co to napisałem.

 

 

hmm... Jasne że nie musi :)^

- dlatego Prawdziwe Życie jest Wiarą, aaa jEgo "tylko iluzją" własnie niewiara... :)

- każdy wyboru... dokonuje Tylko Sam i Nikt za niego... :))

- aaale potem... to nie ma co narzekać, raczej... ;)^

 

W co trzeba wierzyć, by życie było prawdziwe? I co właściwie oznacza ""prawdziwe? Niewiarę w co nazywasz iluzją?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne. Wiem, po co to napisałem.

... nooo to widzisz... juz wiesz jaka była Twoja intencja... :)

 

W co trzeba wierzyć, by życie było prawdziwe? I co właściwie oznacza ""prawdziwe?

hmm... przecież Tłuką o tym niemal wszędzie... nawet Tu ***http://www.ezoforum.pl/horoskop-majow/8714-kin-dnia-156.html#post415753 ... aaa Ty ciagle udajesz że nie wiesz ;)... aaa może "coś" w Tobie to wmawia... :?:

 

Niewiarę w co nazywasz iluzją?

- właściwie To masz uwierzyć tak jakby "tylko" niejako w "Siebie", czyli ze jest w Tobie coś więcej niż tylko zlepek materii... :) ... tak ogólnie... to właściwie tylko Tyle... :)

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... nooo to widzisz... juz wiesz jaka była Twoja intencja... :)

 

"Już wiem"? Wiedziałem to od początku.

 

 

hmm... przecież Tłuką o tym niemal wszędzie... nawet Tu ***http://www.ezoforum.pl/horoskop-majow/8714-kin-dnia-156.html#post415753 ... aaa Ty ciagle udajesz że nie wiesz ;)... aaa może "coś" w Tobie to wmawia... :?:

 

Wybacz, ale nie interesuję się horoskopem Majów. Nie mam na tyle wolnego czasu, by zaglądać do każdego działu na tym forum.

 

 

- właściwie To masz uwierzyć tak jakby "tylko" niejako w "Siebie", czyli ze jest w Tobie coś więcej niż tylko zlepek materii... :) ... tak ogólnie... to właściwie tylko Tyle... :)

 

Coś więcej. Takim mianem można określić wiele rzeczy. Oprócz materii jest jeszcze świadomość, która powstaje jednak w materialnym (biologicznym) ośrodku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytłumaczę to prościej - Uwierzyć W Siebie,to Zrozumieć Że Ta Duchowa Istota Do Której Ludzie Modlą Się Na Całym Globie Ziemskim,Różnie Ją Nazywając -Budda,Chrystus,

Jehowa ,Shiva,Kriszna,Ra,Thor,Woltan,Manitou,Allah itp. To Jesteś Ty Sam ,To Twoja Duchowa Natura ,Część Ciebie W Którą Niemal Każdy Na Naszej Planecie Wieży Że To Jakaś Oddzielna Wyższa Istota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Już wiem"? Wiedziałem to od początku.

- hmm... wiedziałeś??? , czy wydaje Ci się że wiedziałeś... :/?

 

Wybacz, ale nie interesuję się horoskopem Majów. Nie mam na tyle wolnego czasu, by zaglądać do każdego działu na tym forum.

- hmm... to wybacz, ale to nie jest Horoskop, tylko "plan pozbycia sie iluzji" własnie... :)

- ale O.K. nic na siłe :) ... to wobec tego zainteresuj sie Naukami Jezusa, jemu tez właściwie o To samo chodziło... powodzenia... :)

 

- Coś więcej. Takim mianem można określić wiele rzeczy.

- Oprócz materii jest jeszcze świadomość, która powstaje jednak w materialnym (biologicznym) ośrodku.

hmm... myśl tak dalej ;) to i Dalej nie zajedziesz, raczej... ;) i bez "chyba" !

- aaa sskąd wiesz ... że Ona jest w "materialnym (biologicznym) ośrodku"... skoro byłaby materialna, To nie byłaby tak "nieuchwytna" raczej... :)^

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmm... wiedziałeś??? , czy wydaje Ci się że wiedziałeś... :/?

 

A Ty wiesz jakie były moje intencje czy tylko Ci się wydaje?

 

- hmm... to wybacz, ale to nie jest Horoskop, tylko "plan pozbycia sie iluzji" własnie... :)

- ale O.K. nic na siłe :) ... to wobec tego zainteresuj sie Naukami Jezusa, jemu tez właściwie o To samo chodziło... powodzenia... :)

 

Temat o kinach mieści się w dziale "Horoskop Majów" więc chyba ma coś z tym wspólnego?

 

hmm... myśl tak dalej ;) to i Dalej nie zajedziesz, raczej... ;) i bez "chyba" !

 

O, a skąd ta pewność?

 

 

- aaa sskąd wiesz ... że Ona jest w "materialnym (biologicznym) ośrodku"... skoro byłaby materialna, To nie byłaby tak "nieuchwytna" raczej... :)^

 

Nie napisałem, że jest materialna, tylko że powstaje w materialnym ośrodku. A to różnica.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ty wiesz jakie były moje intencje czy tylko Ci się wydaje?

hell... nie znasz zasad :) i własnie ze względu na nie zupełnie mnie to nie interesuje, bo to tylko Twoja sprawa... :)

 

Temat o kinach mieści się w dziale "Horoskop Majów" więc chyba ma coś z tym wspólnego?

hmm... podobno czegoś "poszukujesz"... wiec?

- sugerujesz się pozorem ?... To własnie jest "iluzja"... :)

 

O, a skąd ta pewność?

- choćby stad że ciągle o coś pytasz...:) jak byś wiedział, to byś nie pytał, raczej... :)^

- wiec i stąd "pewność"... ;)^

 

Nie napisałem, że jest materialna, tylko że powstaje w materialnym ośrodku. A to różnica.

hmm... noo? dobra... przeciez Ty posiadasz Wszystkie materialne osrodki... czyż nie Tak ?

- too?... dlaczego jej nie odczuwasz... :/? ,

- skoro to tylko materialne coś, to i bez problemu powinieneś To coś mieć... no nie :)^

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hell... nie znasz zasad :) i własnie ze względu na nie zupełnie mnie to nie interesuje, bo to tylko Twoja sprawa... :)

 

Jeśli Cię to nie interesuje, to dlaczego poruszyłeś ten temat?

 

 

hmm... podobno czegoś "poszukujesz"... wiec?

- sugerujesz się pozorem ?... To własnie jest "iluzja"... :)

 

Heh, teraz, to troszkę bredzisz. Gdyby te kiny nie miały nic wspólnego z horoskopem Majów, to po prostu umieszczono by je w innym dziale, to chyba oczywiste?

 

- choćby stad że ciągle o coś pytasz...:) jak byś wiedział, to byś nie pytał, raczej... :)^

- wiec i stąd "pewność"... ;)^

 

Nikt nie wie wszystkiego. Każdy o coś pyta. To normalne.

 

 

hmm... noo? dobra... przeciez Ty posiadasz Wszystkie materialne osrodki... czyż nie Tak ?

- too?... dlaczego jej nie odczuwasz... :/? ,

- skoro to tylko materialne coś, to i bez problemu powinieneś To coś mieć... no nie :)^

 

Jakiej "jej" nie odczuwam? Nadal piszesz tak, jakbym uważał świadomość za coś materialnego, a już dwa razy mówiłem, że tak nie jest. Może za trzecim razem zrozumiesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- właściwie To masz uwierzyć tak jakby "tylko" niejako w "Siebie", czyli ze jest w Tobie coś więcej niż tylko zlepek materii... :) ... tak ogólnie... to właściwie tylko Tyle... :)

 

że siła Boga którą mamy jest w nas ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli Cię to nie interesuje, to dlaczego poruszyłeś ten temat?

i odpowiedz jest banalnie prosta... dlatego żebyś Ty sie tym zainteresował, z chwila kiedy to uczyniłeś... dalej nie wchodzę, bo to tylko Twoja sprawa... :)

 

Heh, teraz, to troszkę bredzisz. Gdyby te kiny nie miały nic wspólnego z horoskopem Majów, to po prostu umieszczono by je w innym dziale, to chyba oczywiste?

hmm... tak się składa że z bredzeniem to ma coś wspólnEgo "Ego"... więc To samo moznaby powiedzieć o Tobie... :)

- jak umieścisz "kurę" w "oborze" to znaczy ze już nie jest kurą... ?

- masz być poszukiwaczem... a nie czytać tylko "etykietki" raczej :)^

 

Nikt nie wie wszystkiego. Każdy o coś pyta. To normalne.

- owszem, normalne... kiedy i Intencje w tych pytaniach tez są normalne :)

- i mam nadzieje że i miedzy nami... Takie własnie są... :)

 

- Jakiej "jej" nie odczuwam?

- Nadal piszesz tak, jakbym uważał świadomość za coś materialnego, a już dwa razy mówiłem, że tak nie jest.

hmm... aaa? może wcale nie chodzi tylko o "fakt"... ale własnie o Jakość tego odczuwania... :)?

 

- Może za trzecim razem zrozumiesz.

hihihi... jasne :)... niezły z Ciebie kawalarz ... :))^

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, prawdziwy Bóg Stwórca,Siła Duchowa, Czy Siła Życiowa ,jest wszędzie ,a równocześnie w nas ,istnieje,a równocześnie nie istnieje .

Więc dyskusja na temat taki ,którego treść drugi człowiek pojmuje inaczej ,choć mówi o tym samym jest czymś bezowocnymi bezsensownym.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i odpowiedz jest banalnie prosta... dlatego żebyś Ty sie tym zainteresował, z chwila kiedy to uczyniłeś... dalej nie wchodzę, bo to tylko Twoja sprawa... :)

 

Ok.

 

 

hmm... tak się składa że z bredzeniem to ma coś wspólnEgo "Ego"... więc To samo moznaby powiedzieć o Tobie... :)

- jak umieścisz "kurę" w "oborze" to znaczy ze już nie jest kurą... ?

- masz być poszukiwaczem... a nie czytać tylko "etykietki" raczej :)^

 

Bez etykietek zapanował by chaos. Umieśćmy tematy o chrześcijaństwie w dziale Humor, download wrzućmy do numerologii, a zapytania o interpretację snów przenieśmy do Judaizmu. To na pewno pomoże wszystkim łatwiej znaleźć to, czego szukają :P Analogicznie jest z kurą. Dzięki wiedzy, że żyją one w oborze czy innym kurniku, to szukamy ich właśnie tam, a nie w sklepie sportowym czy w teatrze.

 

 

- owszem, normalne... kiedy i Intencje w tych pytaniach tez są normalne :)

- i mam nadzieje że i miedzy nami... Takie własnie są... :)

 

To zależy, co rozumiesz pod pojęciem "normalne". Dla każdego termin ten może oznaczać co innego.

 

 

hmm... aaa? może wcale nie chodzi tylko o "fakt"... ale własnie o Jakość tego odczuwania... :)?

 

Tzn?

 

hihihi... jasne :)... niezły z Ciebie kawalarz ... :))^

 

No cóż, nie miał to być żart. Napisałem, jakie jest moje zdanie, bo je przeinaczałeś. Jeżeli uznajesz to za kawał, to widać, że nadal nie rozumiesz tego zdania.

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

 

A ja nie! Jak już się z kimś nie zgadzać, to na całego :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok.

... :)

 

Bez etykietek zapanował by chaos. Umieśćmy tematy o chrześcijaństwie w dziale Humor, download wrzućmy do numerologii, a zapytania o interpretację snów przenieśmy do Judaizmu. To na pewno pomoże wszystkim łatwiej znaleźć to, czego szukają :P Analogicznie jest z kurą. Dzięki wiedzy, że żyją one w oborze czy innym kurniku, to szukamy ich właśnie tam, a nie w sklepie sportowym czy w teatrze.

hmm... noo(?) i całkiem mądrze Prawisz.. :)

- tylko wiesz, pod warunkiem ze Ten kto nadaje "etykietki" sie na tym zna, bo inaczej na kurze przyczepi "koń"... własnie ;)^

 

To zależy, co rozumiesz pod pojęciem "normalne". Dla każdego termin ten może oznaczać co innego.

hmm... szybko sie uczysz :) ... to O.K. "normalne" to znaczy Intencje o charakterze Pozytywnym... a nie "ziejące ogniem" :)

 

Tzn?

- tzn... o jakość odczuwania Życia w Tobie... tak już bardzo ogólnie :)

 

No cóż, nie miał to być żart. Napisałem, jakie jest moje zdanie, bo je przeinaczałeś.

- Jeżeli uznajesz to za kawał, to widać, że nadal nie rozumiesz tego zdania.

hmm... Hell, :) czasami a nawet często "mowa jest Srebrem, a Milczenie Złotem"... :)

- dlatego odpisałem tak, jak odpisałem... i tego sie trzymam... :)^

 

A ja nie! Jak już się z kimś nie zgadzać, to na całego :P

hmm... im bardziej Poznasz Samego Siebie ... to coraz mniej będziesz się nie zgadzał... :)...

- Taakie są "Prawdziwe Czary" na Tym Świecie... :)

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... :)

 

;)

 

 

hmm... noo(?) i całkiem mądrze Prawisz.. :)

- tylko wiesz, pod warunkiem ze Ten kto nadaje "etykietki" sie na tym zna, bo inaczej na kurze przyczepi "koń"... własnie ;)^

 

Heh, co racja, to racja... Wystarczy wspomnieć choćby o zaliczeniu przez UE ślimaków do ryb :P

 

 

hmm... szybko sie uczysz :) ... to O.K. "normalne" to znaczy Intencje o charakterze Pozytywnym... a nie "ziejące ogniem" :)

 

Aha... A czy według Ciebie w jakimś momencie tej dyskusji zdarzyło mi się zionąć? ;)

 

 

- tzn... o jakość odczuwania Życia w Tobie... tak już bardzo ogólnie :)

 

Ok. To chyba wystarczy.

 

 

hmm... Hell, :) czasami a nawet często "mowa jest Srebrem, a Milczenie Złotem"... :)

- dlatego odpisałem tak, jak odpisałem... i tego sie trzymam... :)^

 

No dobra, niech Ci będzie.

 

 

hmm... im bardziej Poznasz Samego Siebie... to coraz mniej będziesz się nie zgadzał... :)

 

Ale z Tobą czy ogólnie? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co oznacza w Twoim rozumieniu : Odrzucić Boga?

Jeżeli Bóg jest Miłością, Światłem itd., to odrzucenie Boga jest równoznaczne z odrzuceniem Miłości, Światła i wszystkiego tego z czym się one wiążą, a wybraniem tego, co pozostaje po ich odrzuceniu.

 

Taki przykład. Twoje dziecko szczerze Cię nienawidzi. Nie znosi Twoich nakazów i zakazów. Ucieka od Ciebie i wbiega na ulicę, by przebiec na drugą stronę. Z naprzeciwka nadjeżdża samochód. Jeżeli nie złapiesz dziecka i nie wciągniesz na bezpieczny chodnik, zginie. Co zrobisz? Zostawisz je na pewną śmierć? Bo Cię nienawidzi? Bo ma wolną wolę? Będziesz bezczynnie się przyglądać jego śmierci?

Bóg przez całe ludzkie życie stara się nas wyciągnąć spod "pędzących samochodów", abyśmy nie zginęli.

Nic jednak nie poradzisz, jeżeli ktoś np. na złość Tobie, z premedytacją usiądzie na środku ulicy i nie da się żadną siłą z niej zabrać.

Odrzucenie Boga nie jest przypadkowym wybiegnięciem na ulicę, to świadome wejście pod nadjeżdżający pojazd.

My nie mówimy o bezbronnych, nieświadomych dzieciach.

Aby świadomie zaprzeć się/wyrzec się Boga trzeba mieć świadomość Jego istnienia.

Nasze błędy są nam wybaczane, mamy także możliwość naprawienia większości z nich.

A jeżeli ktoś odejdzie z tego świata śmiercią nagłą?

Pamiętasz ten fragment o łotrach, których ukrzyżowano z Jezusem?

Jeden z nich do końca ubliżał, drugi w godzinie śmierci poprosił o wybaczenie.

Pamiętasz, co mu Jezus odpowiedział?

 

A co by było, gdyby wbrew woli człowieka, który wyrzekł się Boga, Ten zabrał go do siebie?

Kiedyś jeden z demonów na pytanie egzorcysty: "Czy gdyby mógł, to wrócił by do Boga?", odpowiedział: "NIGDY! Nie zniósłbym nawet chwili w Jego obecności. Nie zniósłbym tej Miłości".

 

Poza tym, jak wielu jest ludzi, którzy naprawdę go nienawidzą?

Mam nadzieję, że niewielu :)

A może tacy wcale nie istnieją... :)

 

Ilu jest niewierzących, którzy według kościoła również trafią do Piekła, a ich stosunek do Boga jest po prostu neutralny, bo jaki inny można mieć stosunek do czegoś, co (przynajmniej według nich) nie istnieje?

Czym innym jest niewiara/brak wiary (która jest nota bene łaską daną od Boga), a czym innym wyżej wspomniane, świadome wyrzeczenie się Jego.

Jeżeli ktoś, z jakichś przyczyn owej wiary za życia nie posiadał, to w chwili śmierci będzie mógł swoje poglądy zrewidować i podjąć decyzję.

Wg oficjalnej nauki Kościoła miłosierdzie Boga, jako nieskończenie wielkie, dąży do zbawienia wszystkich ludzi.

Taki niewierzący, o ile nie wyparł się Boga będzie miał po prostu nieco dłuższą drogę do Nieba.

Ale wiara to jeszcze nie wszystko :)

Ta wg nauczania Kościoła jest ona martwa bez uczynków :)

Cóż zatem wynika z tego dla osób niewierzących?

Trochę na ten temat powiedział nam np. Apostoł Jakub:

"Lecz powie ktoś: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich." Jk 1, 18.

Dodatkowo w Niebie jest podobno tak zajefajnie i jest się tam tak szczęśliwym, że chyba jednak ten zawistny grzesznik zmieni zdanie o Bogu, jeżeli pokaże mu się je od środka?

Jeżeli zmieni, to będzie jak z tym Dobrym Łotrem :)

A przy okazji dotarliśmy do tego, dlaczego pobyt w czyśćcu jest pewnego rodzaju cierpieniem...

Jeżeli ktoś widzi to, o czym napisałeś, a wie, że przez swoje błędy jeszcze tam być nie może, to chyba trochę mu przykro i żal...

 

Ile trwa życie przeciętnego człowieka? 70-80 lat? Nawet, jeżeli przyjmiemy, że przez całe swoje życie nienawidził Boga (co jest nierealne, bo w wieku kilku lat nie rozumie się tego pojęcia), to dlaczego cierpieć ma całą wieczność? Dlaczego tacy ludzie trafiają do piekła, przecież Bóg jest wszechmogący, niech pozwoli im na powtórne życie na Ziemi, może wtedy zmienią zdanie?

Ale po co mają po raz kolejny przychodzić na ziemię? :)

Skoro ostatecznie nie wyrzekli się Boga, czyli nie wybrali wieczności bez Niego, to po odrobieniu opuszczonych na ziemi lekcji, będą mogli dołączyć do tych, którzy również piekła nie wybrali :)

 

Nie. Jest alogiczne.

No to próbuję dalej ;)

 

Tak? I co? Mają swojego adwokata i świadków obrony?

Ano mają :)

Sprawiedliwość Bożą w Jezusie :)

 

Są ludzie, którzy nigdy nie podejmą decyzji o nawróceniu. Np. innowiercy. Wierzący we własne bóstwa i nie interesujące się chrześcijańską Biblią. W skali historii takich ludzi było już na pewno ładnych kilka miliardów. Też będą musieli "pracować" po śmierci? Bo mieli pecha i urodzili się akurat tam, gdzie katolicyzm nie był dominującą religią lub nie było go wcale? Co ze starożytnymi Aztekami czy barbarzyńskimi ludami Europy, które składały ofiary z ludzi zanim jeszcze Jezus się narodził, nie mówiąc już o powstaniu jego religii?

Każdy będzie sądzony wg miejsca i czasu, w którym żył, a miarą będzie Miłość.

Wg nauki Soboru II ci, którzy już o tym wiedzą, czyli chrześcijanie, mają łatwiej, o ile autentycznie żyją zgodnie z nauka Jezusa. Ale jednocześnie więcej się od nich wymaga, czyli oczekuje się, że tą informacją podzielą się z innymi. Z czego również będą w jakiś sposób rozliczani, co z kolei wynika z przypowieści zawartych w nauczaniu Jezusa.

 

Mam tylko nadzieje, że wyciągasz same wartościowe fragmenty.

Staram się ogarnąć całość :)

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;)

Heh, co racja, to racja... Wystarczy wspomnieć choćby o zaliczeniu przez UE ślimaków do ryb :P

... :)

 

Aha... A czy według Ciebie w jakimś momencie tej dyskusji zdarzyło mi się zionąć? ;)

- noo(?) wiesz... i To jest własnie To co musimy rozpoznać Sami w Sobie, bo przeciez tylko od nas samych zalezy jak zinterpretujemy czyjes słowa... :)

- wiec jesli nawet był cień/podszept takiej możliwości... to od razu zareagowałem i go do siebie nie dopusciłem... :)

- ... dzięki temu... nasza dyskusja już nie mogła zejść na drogę "cienia"... :)

- ale to czy zejdzie... To przeciez zalezy z obydwu stron... wiec i Tobie Gratuluje Rozsądku... :))

 

Ok. To chyba wystarczy.

... :)

 

No dobra, niech Ci będzie.

... :)^

 

Ale z Tobą czy ogólnie? :P

 

- jasne ze z każdym :)... po prostu nauczysz sie mieć inne nastawienie do Ludzi, bo będziesz wiedział ze i "sam kiedyś taki byłem" tak jak i Ja... :)

 

 

--- pozdrawiam... muszę już lecieć, fajnie się rozmawiało dziex... infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg przez całe ludzkie życie stara się nas wyciągnąć spod "pędzących samochodów", abyśmy nie zginęli.

Nic jednak nie poradzisz, jeżeli ktoś np. na złość Tobie, z premedytacją usiądzie na środku ulicy i nie da się żadną siłą z niej zabrać.

 

Tia, wszechmogący Bóg też nic nie poradzi.

 

Odrzucenie Boga nie jest przypadkowym wybiegnięciem na ulicę, to świadome wejście pod nadjeżdżający pojazd.

My nie mówimy o bezbronnych, nieświadomych dzieciach.

Aby świadomie zaprzeć się/wyrzec się Boga trzeba mieć świadomość Jego istnienia.

Nasze błędy są nam wybaczane, mamy także możliwość naprawienia większości z nich.

 

Kto naprawdę świadomie odrzuca Boga? Kto myśli "Bóg to frajer, mam go w du***"? Jeżeli ktoś popełnia czyn niezgodny z Jego naukami, to czy automatycznie Go odrzuca, nawet, jeżeli o tym nie myśli?

 

 

A jeżeli ktoś odejdzie z tego świata śmiercią nagłą?

Pamiętasz ten fragment o łotrach, których ukrzyżowano z Jezusem?

Jeden z nich do końca ubliżał, drugi w godzinie śmierci poprosił o wybaczenie.

Pamiętasz, co mu Jezus odpowiedział?

 

Sorki, ale to dość marny przykład. Ludzie na krzyżu umierali często nawet przez kilka dni, Jezus dziwnym "trafem" umarł po kilku godzinach. To nie jest nagła śmierć. Nagłą śmiercią jest uderzenie w drzewo siedząc w samochodzie rozpędzonym do 150 km/h, "dostanie kulki" na wojnie czy zgon w katastrofie lotniczej.

 

 

A co by było, gdyby wbrew woli człowieka, który wyrzekł się Boga, Ten zabrał go do siebie?

Kiedyś jeden z demonów na pytanie egzorcysty: "Czy gdyby mógł, to wrócił by do Boga?", odpowiedział: "NIGDY! Nie zniósłbym nawet chwili w Jego obecności. Nie zniósłbym tej Miłości".

 

Ok, tak mówił w swoim zaślepieniu (o ile to w ogóle się wydarzyło). Być może zmieniłby zdanie, gdyby Bóg pokazał mu Niebo. Przecież to jest śmieszne. Człowiek nie wielbłąd, zdanie zmienia. Przecież nikt nie myśli "pójdę do piekła". To nie jest świadomy wybór, ludzie popełniający czyn niezgodny z nauką Boga nie myślą o wyborze Piekła. Są wtedy zaślepieni gniewem, zazdrością, egocentryzmem czy czymkolwiek innym. Nikt świadomie nie wybierze wiecznego cierpienia. Twoje rozumowanie jest bardzo optymistyczne i zgodnie z nim Piekło byłoby prawie puste, bo nie znalazłoby się zbyt wielu tak zatwardziałych drani. Ale już według KK to nie jest takie proste.

 

 

 

Czym innym jest niewiara/brak wiary (która jest nota bene łaską daną od Boga),

 

Hm, ciekawe spostrzeżenie. NIEWIARA łaską od Boga? W takim razie chyba mogę się czuć kimś wyjątkowym? ;)

 

 

a czym innym wyżej wspomniane, świadome wyrzeczenie się Jego.

Jeżeli ktoś, z jakichś przyczyn owej wiary za życia nie posiadał, to w chwili śmierci będzie mógł swoje poglądy zrewidować i podjąć decyzję.

 

W chwili śmierci? Ile będzie miał na to czasu? Jeżeli już się stoi przed Bogiem, to trudno mówić o wierze, wtedy się po prostu wie.

 

 

Wg oficjalnej nauki Kościoła miłosierdzie Boga, jako nieskończenie wielkie, dąży do zbawienia wszystkich ludzi.

 

Dąży do zbawienia wszystkich ludzi. Po co w takim razie stworzył grzech? Po co ta cała szopka? Po co Szatan nakłaniający do grzechu? Chciał się zabawić, przeprowadzić loterię, którzy ludzie pójdą do Nieba, a którzy do Piekła? Przecież i tak znał odpowiedź, zanim jeszcze stworzył świat. Wiedział, co zrobią Adam i Ewa, zanim jeszcze powstał Eden. Wiedział, że wąż/szatan czy czymkolwiek owa istota była, nakłoni ich do skosztowania owocu. Wiedział, że ludzie po wygnaniu z Raju będą słabi i grzeszni, a mimo to utopił niemal wszystkich podczas Potopu, w tym miliony niewinnych zwierząt. Sam utwardzał serce faraona, by potem karać go, za to, że nie chciał wypuścić Izraelitów z Egiptu. Wiedział, że jego Syn/on sam dozna ogromnych cierpień za cudze grzechy. Tylko proszę mi nie wmawiać, iż było to niezbędne, podobno Bóg jest WSZECHMOGĄCY, dlaczego więc nie oszczędził takiego cierpienia swojemu własnemu dziecku?

 

Taki niewierzący, o ile nie wyparł się Boga będzie miał po prostu nieco dłuższą drogę do Nieba.

 

No pewnie, Ci, którzy całe życie spędzili na klęczkach zawsze mieli łatwiej od tych trzeźwo myślących.

 

Ale wiara to jeszcze nie wszystko :)

Ta wg nauczania Kościoła jest ona martwa bez uczynków :)

Cóż zatem wynika z tego dla osób niewierzących?

Trochę na ten temat powiedział nam np. Apostoł Jakub:

"Lecz powie ktoś: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich." Jk 1, 18.

 

No, chociaż w tym miejscu mnie pocieszyłaś.

 

Jeżeli zmieni, to będzie jak z tym Dobrym Łotrem :)

A przy okazji dotarliśmy do tego, dlaczego pobyt w czyśćcu jest pewnego rodzaju cierpieniem...

Jeżeli ktoś widzi to, o czym napisałeś, a wie, że przez swoje błędy jeszcze tam być nie może, to chyba trochę mu przykro i żal...

 

Wszędzie smutek i cierpienie, ból i poczucie winy. A to wszystko pochodzi od naszego kochanego św. Pawła, głęboko przesiąkniętego starą, żydowską teologią, która mówiła, iż bez krwi nie ma odkupienia.

 

 

Ale po co mają po raz kolejny przychodzić na ziemię? :)

Skoro ostatecznie nie wyrzekli się Boga, czyli nie wybrali wieczności bez Niego, to po odrobieniu opuszczonych na ziemi lekcji, będą mogli dołączyć do tych, którzy również piekła nie wybrali :)

 

Można wysnuć wniosek, że niewielu chrześcijan rozumie pojęcie "wieczność". Skąd pewność, że człowiek, który przez te 70-80 lat swojego życia wyrzekał się Boga, nie zmieni swojego zdania w niezliczonych eonach, które nadejdą? A według chrześcijaństwa to, co zrobisz podczas swojego żałośnie krótkiego (w porównaniu do wieczności) życia, decyduje o tym, jak spędzisz wieczność. Albo cierpiąc, albo się radując. Przecież to czysty absurd. To tak, jakby pierwszy sprawdzian, jaki napiszemy w szkole podstawowej miał decydować o tym czy do końca życia będziemy bezdomnymi menelami czy ludźmi mającymi jakąś przyzwoitą posadę.

 

Ano mają :)

Sprawiedliwość Bożą w Jezusie :)

 

Jeżeli ta sprawiedliwość wygląda tak, jak to opisuje KK, to ja już wolę panią Annę Marię Wesołowską.

 

 

Każdy będzie sądzony wg miejsca i czasu, w którym żył, a miarą będzie Miłość.

Wg nauki Soboru II ci, którzy już o tym wiedzą, czyli chrześcijanie, mają łatwiej, o ile autentycznie żyją zgodnie z nauka Jezusa. Ale jednocześnie więcej się od nich wymaga, czyli oczekuje się, że tą informacją podzielą się z innymi. Z czego również będą w jakiś sposób rozliczani, co z kolei wynika z przypowieści zawartych w nauczaniu Jezusa.

 

No pewnie, jak są zapisani do odpowiedniego ugrupowania, to mają łatwiej :/

A co z ludźmi, którzy żyli jeszcze przed narodzeniem Chrystusa? Nie odpowiedziałaś na to pytanie. Często składali oni ofiary z ludzi, co zgodne z naukami Boga przedstawianymi przez chrześcijaństwo raczej nie było. A Sobór, soborem, to tylko ludzie, istoty omylne.

Edytowane przez HellVard
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- noo(?) wiesz... i To jest własnie To co musimy rozpoznać Sami w Sobie, bo przeciez tylko od nas samych zalezy jak zinterpretujemy czyjes słowa... :)

 

Nie zawsze zinterpretujemy to tak, jak widział to autor owych słów. Przeinaczenia są możliwe zarówno w jedną (pozytywną, czyli nadmierne zaufanie), jak i w drugą (negatywną, czyli nadmierna nieufność) stronę.

 

 

- wiec jesli nawet był cień/podszept takiej możliwości... to od razu zareagowałem i go do siebie nie dopusciłem... :)

- ... dzięki temu... nasza dyskusja już nie mogła zejść na drogę "cienia"... :)

- ale to czy zejdzie... To przeciez zalezy z obydwu stron... wiec i Tobie Gratuluje Rozsądku... :))

 

Wzajemnie, infek ;)

 

 

- jasne ze z każdym :)... po prostu nauczysz sie mieć inne nastawienie do Ludzi, bo będziesz wiedział ze i "sam kiedyś taki byłem" tak jak i Ja... :)

 

Różni są ludzie, a wśród nich jeszcze różniejsi ;) Niestety wszyscy nie mogą mieć racji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze zinterpretujemy to tak, jak widział to autor owych słów. Przeinaczenia są możliwe zarówno w jedną (pozytywną, czyli nadmierne zaufanie), jak i w drugą (negatywną, czyli nadmierna nieufność) stronę.

 

Z interpretacją jest tak ,jak z zabawą w głuchy telefon - Stoi parunastu ludzi w rzędzie ,oddalonych kawałek od siebie ,tak żeby się słyszeć ,i podają sobie słowo i tak wędruje od jednego do następnego ,po drodze ulegając przekrztałceniu ,przeinaczeniu i zmianom ,różniąc się znacząco od oryginału .

 

Pierwszy człowiek wypuszcza jakieś słowo z ust ,ono wychodzi jako wibracja/energia o różnym natężeniu,i napięciu oraz tonacji i barwie ,więc nie każdy z uczestników gry jest na tym samym poziomie żeby móc odebrać ten sygnał oryginalny ,gdyż takie ,odpowiednie słowa dochodzące do uszu słuchacza/odbiorcy zostają mocno przefiltrowane przez mózg tworząc słowa zrozumiałe dla danego człowieka.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie zawsze zinterpretujemy to tak, jak widział to autor owych słów.

- Przeinaczenia są możliwe zarówno w jedną (pozytywną, czyli nadmierne zaufanie), jak i w drugą (negatywną, czyli nadmierna nieufność) stronę.

- hmm... noo (?), Nic dodać Nic ująć... :)

- hmm... jak tak szybko będziesz robił postępy, to niedługo nie będę miał o czym z Tobą rozmawiać... raczej ;)^

 

Wzajemnie, infek ;)

... :))

 

- Różni są ludzie, a wśród nich jeszcze różniejsi ;)

- Niestety wszyscy nie mogą mieć racji.

- zgadza się :) nie mogą... bo i najczęściej nie mają, ale Ty wiedząc Co jest tego niejako "przyczyną" po prostu będziesz ponad To, a wiec nie będziesz już Tego brał niejako do "siebie"... :)^

 

 

---pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia, wszechmogący Bóg też nic nie poradzi.

Wbrew ludzkiej woli, w odniesieniu do życia duchowego, niestety nic nie poradzi :)

 

Kto naprawdę świadomie odrzuca Boga? Kto myśli "Bóg to frajer, mam go w du***"?

Nie wiem czy pamiętasz Armathera?

Fakt, że człowiek bardzo młody, bo nastoletni, ale w pełni zdeklarował swoje wyrzeczenie się Boga. Jeżeli w takim stanie będzie trwał przez dłuższy czas, to się to w nim zakorzeni i stanie się jego rzeczywistością, z którą być może pozostanie do końca życia i o jeden "dzień", a może raczej "noc" dłużej. Arm, to tylko malutki, tyciutki przykładzik. Jest wielu ludzi, którzy robią to świadomie i potwierdzają czynami w swoim życiu.

 

Jeżeli ktoś popełnia czyn niezgodny z Jego naukami, to czy automatycznie Go odrzuca, nawet, jeżeli o tym nie myśli?

W takim przypadku możemy mówić o odejściu od Boga, ale nie o wyparciu się/świadomym wyrzeczeniu/odrzuceniu Boga.

Ktoś, kto popełnia czyn niezgodny z Jego naukami, a do takich czynów należą te, które szkodzą/krzywdzą innych ludzi, inne stworzenia, a które popularnie nazywane są grzechami, dopuszcza się nieposłuszeństwa wobec Ojca. A nieposłuszeństwo nie jest równoznaczne z wyrzeczeniem się.

 

Ok, tak mówił w swoim zaślepieniu (o ile to w ogóle się wydarzyło). Być może zmieniłby zdanie, gdyby Bóg pokazał mu Niebo. Przecież to jest śmieszne. Człowiek nie wielbłąd, zdanie zmienia. Przecież nikt nie myśli "pójdę do piekła".

O ile się wydarzyło...

Tak samo możesz mówić o mojej rozmowie ze wspomnianym wcześniej Armatherem.

Chłopak nie dał sobie wytłumaczyć, że wieczność z demonami może wcale nie być taka miła, jak mu ją one przedstawiają...

 

To nie jest świadomy wybór, ludzie popełniający czyn niezgodny z nauką Boga nie myślą o wyborze Piekła. Są wtedy zaślepieni gniewem, zazdrością, egocentryzmem czy czymkolwiek innym. Nikt świadomie nie wybierze wiecznego cierpienia.

Tak jak napisałam wyżej, grzech nie jest ostatecznym wyborem piekła/wyrzeczeniem się Boga.

Wyborem ostatecznym nie jest, ale wprowadza człowieka w rzeczywistość, która będzie do takiego wyboru dążyła, o ile dany człowiek się nie nawróci, czyli nie zmieni swojego sposobu myślenia na taki, w którym ów grzech będzie odrzucał.

 

Twoje rozumowanie jest bardzo optymistyczne i zgodnie z nim Piekło byłoby prawie puste, bo nie znalazłoby się zbyt wielu tak zatwardziałych drani. Ale już według KK to nie jest takie proste.

To zależy, wg którego nurtu nauczania Kościoła będziemy prowadzili nasze rozważania.

Jeżeli wg tego starszego, opartego na nauczanie św. Augustyna, w którym niewiele mówiono o Miłosierdziu Bożym, a wg którego człowiek jest postrzegany jako istota zatopiona w grzechu, to rzeczywiście, chwałą Nieba będą się mogli radować nieliczni.

Jeżeli natomiast oprzemy naszą dyskusję o teologię współczesną, w której bardzo silnie podkreślona jest rola i moc wspomnianego wcześniej Miłosierdzia, sprawa przybiera proporcje odwrotne :)

 

Dość ciekawie waga grzeszności człowieka rozpatrywana jest np. w tym artykule: Spowiedź, czyli przekonywanie o grzechu i miłości

Hm, ciekawe spostrzeżenie. NIEWIARA łaską od Boga? W takim razie chyba mogę się czuć kimś wyjątkowym? ;)

Ja nie mam co do tego żadnych wątpliwości :)

Z pewnością jesteś kimś wyjątkowym :)

Jedynym w swoim rodzaju :)

 

No i udało Ci się mnie złapać (chyba po raz kolejny) na nieupilnowanym skrócie myślowym :)

Stwierdzenie: "która jest nota bene łaską daną od Boga" odnosiło się do wiary.

Być może zdanie byłoby czytelniejsze, gdym sformułowała je np. tak: "Czym innym jest niewiara/brak wiary (wiary, która jest nota bene łaską daną od Boga),..." :)

 

W chwili śmierci? Ile będzie miał na to czasu? Jeżeli już się stoi przed Bogiem, to trudno mówić o wierze, wtedy się po prostu wie.

I jeżeli nie ma się w sobie nienawiści, która sprawia, że przebywanie w Jego obecności jest cierpieniem, to ma się wystarczająco dużo "czasu" :)

 

Dąży do zbawienia wszystkich ludzi. Po co w takim razie stworzył grzech? Po co ta cała szopka? Po co Szatan nakłaniający do grzechu? Chciał się zabawić, przeprowadzić loterię, którzy ludzie pójdą do Nieba, a którzy do Piekła? Przecież i tak znał odpowiedź, zanim jeszcze stworzył świat. Wiedział, co zrobią Adam i Ewa, zanim jeszcze powstał Eden. Wiedział, że wąż/szatan czy czymkolwiek owa istota była, nakłoni ich do skosztowania owocu. Wiedział, że ludzie po wygnaniu z Raju będą słabi i grzeszni, a mimo to utopił niemal wszystkich podczas Potopu, w tym miliony niewinnych zwierząt. Sam utwardzał serce faraona, by potem karać go, za to, że nie chciał wypuścić Izraelitów z Egiptu. Wiedział, że jego Syn/on sam dozna ogromnych cierpień za cudze grzechy. Tylko proszę mi nie wmawiać, iż było to niezbędne, podobno Bóg jest WSZECHMOGĄCY, dlaczego więc nie oszczędził takiego cierpienia swojemu własnemu dziecku?

Własnemu dziecku, a wg niektórych samemu sobie...

Może dlatego, aby uświadomić ludziom swoje istnienie, może dlatego, żeby pokazać nam, że powinniśmy dążyć do doskonałości

 

Z Listu św. Pawła Apostoła do Efezjan (4, 11-16)

"I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa. Chodzi o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości, sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową - ku Chrystusowi. Z Niego całe Ciało - zespalane i utrzymywane w łączności dzięki całej więzi umacniającej każdy z członków stosownie do jego miary - przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w miłości."

 

Po co szatan, grzech, wygnanie...?

Może również po to, abyśmy się uczyli, uczyli swojego człowieczeństwa i odniesienia do wieczności, w której z natury należymy.

 

Dlaczego? Tego możemy się jedynie domyślać, a odpowiedź otrzymamy w przyszłości. Na razie możemy jedynie to rozważać, bo być może jest tak, jak jest napisane w Księdze Izajasza (55, 8-9):

 

"Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami, mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi."

 

No pewnie, Ci, którzy całe życie spędzili na klęczkach zawsze mieli łatwiej od tych trzeźwo myślących.

Doprawdy? :)

Jakoś od kilku dni chodzą za mną te same cytaty:

 

Mt 7, 21-23

"Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!"

I można by tu jeszcze wstawić kilka cytatów odnoszących się do modlitwy, faryzeuszów, wielomówstwa oraz wspomnianej wcześniej zależności wiary i czynów.

 

No, chociaż w tym miejscu mnie pocieszyłaś.

Bo cała tajemnica ukryta jest w Prawdziwej Miłości, a nie wypełnianiu nakazanych tradycją rytuałów.

Podstawą jest Miłość, a praktyki religijne powinny służyć jej wspomaganiu, utwierdzaniu :)

 

Wszędzie smutek i cierpienie, ból i poczucie winy. A to wszystko pochodzi od naszego kochanego św. Pawła, głęboko przesiąkniętego starą, żydowską teologią, która mówiła, iż bez krwi nie ma odkupienia.

Mi się wydaje, że ten smutek, ból i poczucie winy, to raczej skutek średniowiecznego rozumienia nauk chrześcijańskich, a nie wina św. Pawła, który był do pewnego stopnia w konflikcie z chrześcijanami postjudaistycznymi ze względu właśnie na to, że odrzucał tradycję żydowską w odniesieniu do chrześcijan pochodzących z innych kultur.

Dzięki niemu nie mamy, a raczej nie macie (mężczyźni w chrześcijaństwie) okazji doświadczać rytualnego obrzezania :]

 

Można wysnuć wniosek, że niewielu chrześcijan rozumie pojęcie "wieczność". Skąd pewność, że człowiek, który przez te 70-80 lat swojego życia wyrzekał się Boga, nie zmieni swojego zdania w niezliczonych eonach, które nadejdą? A według chrześcijaństwa to, co zrobisz podczas swojego żałośnie krótkiego (w porównaniu do wieczności) życia, decyduje o tym, jak spędzisz wieczność. Albo cierpiąc, albo się radując. Przecież to czysty absurd. To tak, jakby pierwszy sprawdzian, jaki napiszemy w szkole podstawowej miał decydować o tym czy do końca życia będziemy bezdomnymi menelami czy ludźmi mającymi jakąś przyzwoitą posadę.

Przecież zarówno w czasie edukacji, jak i w dalszym życiu "piszemy" co najmniej dziesiątki sprawdzianów.

Od nas zależy, czy będziemy się uczyć, czy nie. Już od wczesnego dzieciństwa jesteśmy uświadamiani, że jeżeli nie weźmiemy się do pracy, to na dobrą posadę nie mamy co liczyć.

Tak samo jest z życiem duchowym. Pracujemy nad jego kształtowaniem całe życie i to co wypracujemy, to będziemy mieli.

 

I masz rację, niewiele osób zastanawia się nad znaczeniem określenia "wieczność".

Jednakże, jeżeli odczuwanie duchowe będzie podobne do tego zacytowanego przeze mnie w dialogu z demonem, to wydaje mi się, że zmiana zdania/miejsca nie będzie "technicznie" możliwa ze względu na charakter/strukturę/możliwości duchowe danej osoby.

 

Jeżeli ta sprawiedliwość wygląda tak, jak to opisuje KK, to ja już wolę panią Annę Marię Wesołowską.

Ta sprawiedliwość podobno jest doskonała, bo Boża, a nie ludzka.

 

No pewnie, jak są zapisani do odpowiedniego ugrupowania, to mają łatwiej :/

Teoretycznie tak, jeżeli dochowają wierności.

Ale tej wierności muszą dochować nie tylko w odniesieniu do danego ugrupowania, ale także w odniesieniu do powierzonych łask. To tak jak w przypowieści z talentami: więcej komuś dano, to i więcej się od niego wymagać będzie.

Dlatego mówi się o większych konsekwencjach dla tych, którzy byli w tym ugrupowaniu, a danych im łask/talentów nie wykorzystali, nie pomnożyli, nie przekuli na dobro dla innych.

 

A co z ludźmi, którzy żyli jeszcze przed narodzeniem Chrystusa? Nie odpowiedziałaś na to pytanie.

Jest w wyznaniu wiary taki fragment: "umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion zstąpił do piekła..."

Wg nauczania KK zstąpił tam po to, aby ostatecznie pokonać śmierć i wyzwolić od niej również tych, którzy przyszli na świat przed Jego narodzeniem.

 

Często składali oni ofiary z ludzi, co zgodne z naukami Boga przedstawianymi przez chrześcijaństwo raczej nie było.

A to już nieco inne zagadnienie, gdyż dotyczy bałwochwalstwa, czyli składania ofiar innym bogom.

Nie było zgodne również na naukami Boga przedstawianymi w ST, czyli jeszcze przed narodzeniem się chrześcijaństwa.

Składanie ofiar z ludzi było czynem zakazanym/potępionym, jawnym sprzeciwieniem się Bogu nie tylko ze względu na fakt oddawania czci innym bóstwom, ale także ze względu na gwałt czyniony na Jego stworzeniu.

Co z tymi ludźmi? Niestety nie wiem :) Sąd należy do Boga.

 

A Sobór, soborem, to tylko ludzie, istoty omylne.

Tak samo jak my :)

Jeżeli piszę o jakichś ustaleniach Soboru, to ze względu na fakt, iż są one wynikiem przemyśleń, dociekań, sporów osób "zawodowo" studiujących Pisma Święte (te kanoniczne i te apokryficzne). Osób dążących, tak jak wielu ludzi, do zrozumienia tych pism, a mających w tej dziedzinie dużo większą wiedzę. Dlatego wydaje mi się, że wyrażone przez nich opinie warto czasem wziąć pod uwagę :)

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmm... noo (?), Nic dodać Nic ująć... :)

- hmm... jak tak szybko będziesz robił postępy, to niedługo nie będę miał o czym z Tobą rozmawiać... raczej ;)^

 

Dlaczego? Inteligentni ludzie zawsze znajdą temat do rozmowy ;) Zresztą miło jest także razem pomilczeć, o ile jest się w dobrym towarzystwie. No, ale przez internet raczej tak się nie da :)

 

 

- zgadza się :) nie mogą... bo i najczęściej nie mają, ale Ty wiedząc Co jest tego niejako "przyczyną" po prostu będziesz ponad To, a wiec nie będziesz już Tego brał niejako do "siebie"... :)^

 

Tak, a niestety często właśnie biorę. I po co To? Tylko się człowiek niepotrzebnie denerwuje...

 

---pozdrawiam... infedro :)

 

Wzajemnie infedro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dlaczego? Inteligentni ludzie zawsze znajdą temat do rozmowy ;)

hmm... inteligentni TAK, tylko że Oni za Dyskusję konstruktywną... uważają rozważania na temat rożnych poglądów... a nie tych/takich samych, raczej... :)^

- bo jeśli są Takie same... to właściwie nie ma o czym Dyskutować, a tym bardziej rozważać... :)

 

Zresztą miło jest także razem pomilczeć, o ile jest się w dobrym towarzystwie. No, ale przez internet raczej tak się nie da :)

- hmm... dlaczego się nie da?

- podobno wszystko zależny od Nas Samych... bo "chcieć To móc"... przecież, :)

- i masz nawet na To dowód... bo w znanym nam Temacie, właśnie postanowiliśmy Sobie "pomilczeć"... tak aby nasza dyskusja mogła nabrać głębszego charakteru... a nie tylko jakiejś tam "pyskówki"... które Nas po'prostu już nie "bawią" na tym Etapie... :)

 

- Tak, a niestety często właśnie biorę. I po co To?

hmm... nooo(?) widzisz, to jest właśnie po to abyś/my w końcu "przejrzeli niejako na oczy"... i zweryfikowali, że Te właśnie myśli które Nas tak emocjonalnie niejako "denerwująco" nachodzą... to w zasadzie "Nie są Nasze" myśli, bo lecą niejako z "automatu"... czyli wg. wcześniej zakodowanych już w Nas Samych, "programów"... czyli niejako takich "uzależnień" ale już na poziomie nie "rozumu"/ciała, lecz na poziomie Duszy/Ducha będącego Sednem Naszej ISTOTY właśnie...:)

 

Tylko się człowiek niepotrzebnie denerwuje...

- hmm... i w Tym jest właśnie cały "Cel", aby Sam człowiek doszedł do tEgo, że coś Go niejako zniewala... :)

- ... noo i następnie zaczął podejmować próby okiełznania tEgo zniewolenia... :)

 

Wzajemnie infedro.

- ... :) wzajemnie Hall... :))

- aaa'propo... czy już domyślasz się skąd/dlaczego Hall... :)?^

[podpowiedź w Temacie gdzie o tym rozmawialiśmy]...:)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Nie można w chwilę zrozumieć tego ,do czego kiedyś człowiek był teoretycznie i praktycznie wtajemniczany latami .

 

- hmm... z punktu widzenia Rozumu -> tak, ale z punktu widzenia "Ducha w Nas" jest to niemal "przebłysk", czyli takie jakby "Przebudzenie" ze snu'ego'...

 

 

 

---pozdrawiam...infedro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...