Skocz do zawartości

Przyjaciel chory psychicznie


Camilla

Rekomendowane odpowiedzi

Niedawno na spotkaniu u znajomych poznałam bardzo dziwnego człowieka. Cichy, zamknięty w sobie siedział z nami, a tak jakby był gdzieś daleko. Ponieważ mam duży kontakt z ludżmi i łatwo mi to przychodzi, zaczęłam z nim rozmawiać. Na początku bardzo skryty, po jakimś czasie zaczął o sobie opowiadać. Niedawno opuścił szpital psychiatryczny gdzie przebywał z powodu zaburzeń emocjonalnych. To była juz jego trzecia hospitalizacja w tym kierunku. Facet po studiach, inteligentny, wrażliwy, kilka razy usiłował popełnic samobójstwo. Ma obsesję zła, wie, że jest potworem ( tak o sobie mówi). Od tego czasu widzielismy się kilka razy, on jest krewnym mojego chłopaka. Podobno tylko przy mnie się w jakis sposób otwiera. Zauważyłam, że boi się ludzi,zawsze z boku, niby obojętny na to co go otacza. Chciałabym mu w jakiś sposób pomóc, ale nie jestem psychologiem. Myślę,że kiedyś ktoś musiał go bardzo skrzywdzić i teraz nie może się odnależć w życiu. Co mam robić, jak postępować? On oczekuje mojej pomocy, a jednocześnie z drugiej strony mnie odtrąca. Nie chcę go skrzywdzić. Pomóżcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudne zadanie Cie czeka. Wydaje mi sie ze najlepiej pozwolic mu mowic. Musisz byc bardzo delikatna i cierpliwa. Nawet zadajac pytanie dodaj np. nie chce sie urazic wiem ze to sprawa osobista i jezeli nie chcesz to nie odpowiadaj (cos w tym stylu). To dobrze ze znalazl kogos przed kim chce sie otworzyc. Moze polecisz mu jakies ksiazki psychologiczne, strony itd (osobiscie polecam miesiecznik Charaktery) zeby tez sam zaczal pracowac nad soba. Bardzo trudno mi cos poradzic bo nie wiem na jakiego typu zaburzenia emocjonalne cierpi, czym spowodowane byly proby samobojcze... Wazne ze znalazl przyjaciela w Tobie. Nikt (ani psycholog ani przyjaciel) nie jest w stanie pomoc jezeli ktos nie chce pomocy i nie chce mowic. Punkt zaczepienia. Delikatnie, spokojnie, nie na sile. Po prostu badz jego przyjacielem. Z calego serca zycze powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudne zadanie Cie czeka. Wydaje mi sie ze najlepiej pozwolic mu mowic. Musisz byc bardzo delikatna i cierpliwa. Nawet zadajac pytanie dodaj np. nie chce sie urazic wiem ze to sprawa osobista i jezeli nie chcesz to nie odpowiadaj (cos w tym stylu). To dobrze ze znalazl kogos przed kim chce sie otworzyc. Moze polecisz mu jakies ksiazki psychologiczne, strony itd (osobiscie polecam miesiecznik Charaktery) zeby tez sam zaczal pracowac nad soba. Bardzo trudno mi cos poradzic bo nie wiem na jakiego typu zaburzenia emocjonalne cierpi, czym spowodowane byly proby samobojcze... Wazne ze znalazl przyjaciela w Tobie. Nikt (ani psycholog ani przyjaciel) nie jest w stanie pomoc jezeli ktos nie chce pomocy i nie chce mowic. Punkt zaczepienia. Delikatnie, spokojnie, nie na sile. Po prostu badz jego przyjacielem. Z calego serca zycze powodzenia

 

 

Zgadzam się z tym. I także życzę powodzenia : ) Już sam fakt, że stworzyłaś ten post, dobrze świadczy o twoich intencjach :D Samo to, że go wysłuchujesz, że jesteś jego przyjaciółką, może wiele dla niego znaczyć i bardzo mu pomóc, tak myślę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podczas jednej z rozmów pytałam go, dlaczego postanowił odebrać sobie życie. powiedział, że doszedł do wniosku, że tak będzie lepiej, że chce iść do piekła bo tam są tacy jak on. Podczas wszystkich swoich wypowiedzi nie patrzy w oczy tylko gdzies przed siebie z takim dziwnym uśmieszkiem na ustach. To jest facet po trzydziestce, który nigdy jeszcze nie pracował! Nie znaczy to wcale, że ma bogatą rodzinę, oni są strasznie biedni i naprawdę nie wiem z czego on się utrzymuje. Jest bardzo wierzący, przynajmniej tak mówi, ale nie chodzi do spowiedzi, bo nie chce księdza przerazić swymi grzechami. Twierdzi, że jest samotnikiem, nie chce sie zakochać, żeby nie komplikować sobie życia, a jednego dnia jak mnie odwiedził to siedział przeszło pięć godzin. Jest jedna wielka sprzecznością, jest zakochany sam w sobie, nie ma pragnień ani marzeń. Pokazał mi wypisy ze szpitali, zapamietałam tylko, że ma osobowość niedojrzałą emocjonalnie i że jest schizotypowy (?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno! Ktos powiedział,że jest mu dobrze w moim towarzystwie. On nigdy tego nie powiedział, nigdy nie wyraził swojej sympatii w stosunku do mnie, ale kiedy go spotykam chodzi za mną krok w krok, a gdy spytam dlaczego to odpowiada, że po prostu ma taka ochotę. Ma szereg dziwactw, np, nosi przy sobie powycinane mapy miasta w którym mieszka i nieczynny telefon komórkowy, nie używa czarnego koloru, bo to kolor szatana i ma manie układania wszystkiego w równe stosy (np. gazety).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niczego takiego nie napisano w wypisach, ale może to jest to. On sprawia na mnie wrażenie faceta, który gdzieś po drodze zgubił swoją drogę, a teraz błądzi jak dziecko we mgle. Ucieka od rzeczywistości w politykę, ale robi to wszystko bez przekonania, nic go nie cieszy, nic go nie dziwi, zawsze na dystans. Czy takiego człowieka należy sie obawiać? Pytałam kiedyś, czy jest pewny, że nigdy już nie targnie się na swoje życie, odpowiedział : nie wiem, zobaczymy..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..myślę Camillo,że to dziwna znajomość..czy ona w ogóle jest tobie potrzebna ? Nie zbawisz świata,a ja osobiście bałabym się go. Co ma wisieć- nie utonie.Może jego karma taka właśnie jest,że wkrótce odejdzie,a ty pozostaniesz z tymi okropnymi przeżyciami..Przemyśl to - pozdrawiam Cię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz gdy napisałaś o nim więcej to trochę mnie to zmartwiło. Czy on się przypadkiem w Tobie nie zakochał? Bo wtedy może narobić to w Twoim życiu trochę problemów.... I pytanie, czy on słucha ze zrozumieniem? Bo chyba ma bardzo wypaczony obraz samego siebie (mogę się mylić). Czy np. jak mówi ze jest zły a Ty mu byś powiedziała ze dla Ciebie jest dobry albo uważasz ze jest dobrym człowiekiem tylko trochę zagubionym jakby zareagował? Ucieszył się, zanegował, byłby zaskoczony? To by mi trochę powiedziało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze to chyba się nie zakochał, bo jest kuzynem mojego chłopaka i chyba zdaje sobie sprawę z tego, że jest nam razem dobrze. Artur tzn. mój chłopak bardzo słabo go zna, rodziny do tej pory nie miały ze soba dobrych kontaktów. a teraz co do Darka (tego chorego) to pytasz czy on potrafi słuchać. Trudno mi powiedzieć. Czasem tak, a czasem nie. zawsze sie ukrywa za takim cynicznym uśmieszkiem. Jest kulturalny w stosunku do innych, nie obraża ich, nie klnie, ale nie widze w nim empatii, jakiegokolwiek współczucia. Gdybym mu powiedziała, że nie jest taki zły to najprawdopodobniej by się usmiechnął i powiedział, że go jeszcze nie znam. zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego tylko ja dostapiłam "zaszczytu" przeczytania jego kart szpitalnych, przecież takich rzeczy nie pokazuje się obcym ludziom. Nigdy nie zrobił niczego co by w jakiś sposób mogło wskazywać na jego zainteresowanie moja osobą. Spotkałam się już z takim stwierdzeniem, że po co się znim zadaję, że to dla mnie kłopot. Ale przeciez w tym życiu chyba właśnie o to chodzi żeby drugim pomagać, a jesli ja mogę zrobić coś takiego to dlaczego miałabym go teraz od siebie odepchnąć? Wielokrotnie zastanawiałam sie nad jego obsesją zła, ale nie mam pojęcia z czego ona może wynikać. Napisz proszę co robić.Jutro znajomi organizuja grilla na którego i on jest zaproszony. Czy on może byc niebezpieczny? Czy mam się go obawiać? Naprawde sprawia na mnie wrażenie zagubionego dziecka, który dopiero teraz przeżywa swoje nastoletnie problemy. Może odpiszesz na priwa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz jestem w pracy wiec nie zabardzo mam czas pisac ale odezwe sie do Ciebie albo poznym wieczorem albo wczesnie rano jutro. Mam nadzieje ze moge jakos pomoc, byle nie zaszkodzic. Jakby przyszlo Ci do glowy cos na jego temat jeszcze to napisz mi na priv. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Camilli, moim zdaniem, jesli psycholog, szpital i wszystko, co juz przeszedl mu nie pomogli, ty tym bardziej nie jestes w stanie pomoc, mozesz miec ewentualnie na niego jakis pozytywny wplyw, ale uwazaj przy tym na siebie.

Jedynie, co mozesz zrobic, to byc dobrym sluchaczem, jesli tego oczekuje, to rowniez i mowca. Mow mu, jak ty to wszystko widzisz, ale jesli on tego chce. Nic na sile. I staraj sie go traktowac, jak "normalnego" czlowieka, przynajmniej na tyle, na ile sie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Camilli, moim zdaniem, jesli psycholog, szpital i wszystko, co juz przeszedl mu nie pomogli, ty tym bardziej nie jestes w stanie pomoc, mozesz miec ewentualnie na niego jakis pozytywny wplyw, ale uwazaj przy tym na siebie.

Jedynie, co mozesz zrobic, to byc dobrym sluchaczem, jesli tego oczekuje, to rowniez i mowca. Mow mu, jak ty to wszystko widzisz, ale jesli on tego chce. Nic na sile. I staraj sie go traktowac, jak "normalnego" czlowieka, przynajmniej na tyle, na ile sie da.

 

 

bravka! zdecydowanie popieram. Choć wolę się jakoś na ten temat dogłębniej nie wypowiadać, bo marny psycholog z przeciętnej 15 - latki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno mi sie z tym zgodzic. Lekarz ma przecietnie 10 minut na pacjenta. W szpitalu psychiatrycznym do godziny max. Reszta to leki i sprawa zalatwiona. Standardowe procedury i niestety przedmiotowe podejscie do pacjenta. On jest lagodnym przypadkiem i pewnie traktowano go po probach samobojczych jak osobe chcaca zwrocic na siebie uwage. Wypis: niedojrzalosc emocjonalna.... i co dalej? W tego typu przypadkach wazne jest nawiazanie kontaktu z najblizszymi chorego i ich edukacja (!). Regularne wizyty u psychologa ale dobry psycholog kosztuje majatek i nielatwo go znalezc. Czesto przyjaciele sa lepsi niz psycholodzy. Dlatego tak wazne jest dbanie o przyjaciol. Nie mowie tu o przyjazniach miedzy nastolatkami bo wtedy potrzebna jest rada i pomoc kogos doroslego i doswiadczonego. Ale ludzie po 30tce sa zazwyczaj emocjonalnie dojrzali i dosc doswiadczeni zyciowo zeby pomoc, doradzic i wesprzec przyjaciela bez oceniania jego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam taką koleżankę, która ciągle napędzała mi stracha, że popełni samobójstwo i w ogóle broniła w rozmowie swoich racji na dany temat. Była i jest pesymistką, której nie dało się wytłumaczyć niczego bo i tak wiedziała swoje. Wg. niej takie podejście do życia zaczęło się od tego, że w szkole nie była lubiana co spowodowało lęk przed ludźmi. Później problemy sercowe bo miała za sobą parę nieudanych związków. Wreszcie doszło do tego o czym wspomniałam na początku: miała myśli samobójcze. Na szczęście nie spełniła swoich obietnic ale ja nie wytrzymałam i zerwałam na jakiś czas tę znajomość.

Jeśli na wypisie Darka została stwierdzona niedojrzałość emocjonalna to czy on czasem nie chce Ci zaimponować pokazując swoje karty szpitalne? Chłopak mówi, że nie chce się zakochać, żeby nie komplikować sobie życia. Czy on przeżył jakieś rozczarowanie w sprawach uczuciowych kiedykolwiek? Przyjaźnisz się z nim, chcesz mu pomóc ale co będzie jeśli się w Tobie zakocha? On twierdzi, że nie wiesz na co go stać. A jeśli przez to zabił by Ciebie albo twojego chłopaka? Tak, tak... wiem... piszę tak jakbym naoglądała się za dużo horrorów ale na świecie różne rzeczy się zdarzają i trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moze byc tez tak ze facet pokazuje karty by udowodnic to ze ma problem,moze to taki niemy krzyk ? moze nie chce tworzyc iluzji, moze rozpaczliwie szuka akceptacji podkreslajac tak dobitnie,ze stac go na zlo - a w kazdym z nas jest ciemna strona osobowosci a granica pomiedzy dobrem a zlem jest bardzo cienka ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musiał ktos go bardzo skrzywdzić.Wtedy sie ma żal do całego swiata.Swiadzczy o nim jego zachowanie.Boi się ludzi i stroni od nich.Znam to z autopsji.Ale tak naprawdę potrzebuje przyjaciół, przed którymi mógłby sie wygadać i kogoś kto naprwdę umie słuchać.Nie są to ludzie groźni.Nikomu nie zrobią krzywdy.Tak naprawdę nie chca nikomu juz przeszkadzać.On potrzebuje pomocy !!!!Swoim zachowaniem , swoimi czynami zwraca uwage na siebie, chce ,aby ktos to zauważył i podał mu rękę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że kiedyś musiało się coś stać i dlatego teraz jest taki jak jest. Tylko że on niby sie otwiera, niby chce tej pomocy, a w ostatniej chwili odwraca sie i ucieka. Wiem, że ma do mnie jakieś zaufanie i dlatego czuję, że jestem mu potrzebna. Tylko nie wiem, czy sama ta świadomość mu pomoże, bo ja nie mam pomysłu co mogłabym zrobić. A z drugiej strony takie myślenie o sobie w samych negatywach - czy to co sie stało jest istotnie takie złe? Niejednokrotnie wyolbrzymiamy problemy, a jeśli ktoś ma chorą psychikę to tym bardziej może mieć zaburzone ralecje między dobrem a złem, między prawdą a wyobrażeniem o niej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Facet jest dobry, nie jest zły, wmawia sobie - tak mi się zdaje. Mam takiego znajomego (choć na dystans, mieszkamy za daleko na szczęście - rodzina ma z nim problemy, ale matka go bardzo kocha i daje radę ;-) ), nerwicę natręctw miał, ale wyprowadziła go dobra lekarz, ale może to nie nerwica natręctw...

2. Nie bój się go, ale bój się miłości, on Ciebie potraktować może jako opokę , nadzieję i oparcie i kogoś na kim może polegać i nie widzi w nim diabła, ciężka sprawa myślę, że prędzej sobie krzywdę zrobi, niż Tobie.

Tacy ludzie z problemami na tle psychicznym o tym tle w większości są b. dobrzy i nie radzą sobie z otoczeniem, które gryzie. Taki mój znajomy był, z okresu studiów.

3 . Ta opcja to skrajność, ale są osoby opętane i całe życie im takie świństwa niszczą życie, wtedy tylko ksiądz egzorcysta wchodzi w grę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Camillo, to, że jest schizotypowy (jest to zaburzenie osobowości,nazywane zaburzeniem dziwaczno-ekscentrycznym) oznacze,że tem mężczyzna w bardzo dziwaczny sposób myśli, spostrzega, komunikuje się, nie ma zdolności społecznych, interpersonalnych, nie potrafi tworzyć bliskich związków, jego zachowania sa ekscentryczne. Pierwsze takie zachowania pojawiaja się we wczesnej dorosłości.Ma mysli ksobne (czyli uważa,że wszyscy go obgaduja,smieja się z niego,wszystko odnosi do własnej osoby), dziwaczne przekonania, iluzje dotyczące ciała, w dziwny sposób mówi,jest podejrzliwy.

 

Bardzo proszę nie utożsamiać tego ze schizofrenią.Osoby cierpiące na schizofrenię nie zdaja sobie sprawy ze stanu w jakim się znajdują,a osoby schizotypowe nie tracą kontaktu z rzeczywistością,są świadomi tego kim są i gdzie się znajdują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jego zachowanie nie świadczy o tym,że ktoś go skrzywdził w przeszłości. O zaburzeniach osobowości psychologia i psychiatria nie wie za dużo,leczenie hest objawowe raczej. Zaburzenie schizotypowe są uwarunkowane genetycznie, więc wartpo poszukać wśród krewnych osób ekscentrychnych, "dziwaków", którzy nie koniecznie zaliczyli pobyt w szpitalu.

 

a co do leczenia... nie zgadzam się,że dobry psycholog,psychiatra kosztuje majątek. Jest masa przychodni, które przyjmują BEZPŁATNIE, a ludzie tam pracujący są profesjonalistami i całkowicie oddają się swojej pracy. Jeżeli Camillo jestes z okolic Wrocławia moge polecić Ci taka przychodnię.

Terapia stosowana w takich przypadkach to poznawczo-behawioralna, pacjenta trzeba nauczyć obiektywnego sposobu oceny otoczenia, prawidłowego postępowania społecznego. Mozna podawać także leki psychotyczne ale to bardzo kontrowersyjna sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokazał mi wypisy ze szpitali, zapamietałam tylko, że ma osobowość niedojrzałą emocjonalnie i że jest schizotypowy (?)

Czyli potrzebuje kogoś, kto pomoże mu dojrzeć psychicznie i społecznie.

Uważaj, żebyś go do siebie za bardzo nie przywiązała.

On potrzebuje przewodnika w dojrzałe życie, przyjaciela, który przeprowadzi go przez tą drogę i nie skrzywdzi swoim egoizmem.

 

Podczas jednej z rozmów pytałam go, dlaczego postanowił odebrać sobie życie. powiedział, że doszedł do wniosku, że tak będzie lepiej, że chce iść do piekła bo tam są tacy jak on.

Brakuje mu pewności siebie, poczucia własnej wartości.

Tego właśnie powinien się zacząć uczyć.

 

Podczas wszystkich swoich wypowiedzi nie patrzy w oczy tylko gdzies przed siebie z takim dziwnym uśmieszkiem na ustach. ...Twierdzi, że jest samotnikiem, nie chce sie zakochać, żeby nie komplikować sobie życia, a jednego dnia jak mnie odwiedził to siedział przeszło pięć godzin. Jest jedna wielka sprzecznością, jest zakochany sam w sobie, nie ma pragnień ani marzeń.

W ten sposób broni się przed otoczeniem, którego nie zna, którego się obawia.

Dostęp do niego mają tylko osoby wybrane, które darzy szczególnym zaufaniem i od których podświadomie oczekuje pomocy, której charakteru nie potrafi określić.

Może nie zakochany, ale szczelnie zamknięty.

Pragnienia i marzenia ma na pewno, ale się ich boi, więc je tłumi, ucieka od nich, bo tak jest dla niego bezpieczniej, czasem wygodniej.Być może nigdy nie będzie dążył do większych celów, może poprzestanie na radość z dnia codziennego.

Przede wszystkim dobrze by było gdyby nauczył się swobodniej poruszać w otaczającym go świecie.

 

Jest bardzo wierzący, przynajmniej tak mówi, ale nie chodzi do spowiedzi, bo nie chce księdza przerazić swymi grzechami.

Księdza grzechami nie przerazi. W trakcie studiów omawiają takie wynalazki, o jakich się przeciętnemu człowiekowi nie śniło.

Poza tym ksiądz jest tylko pośrednikiem, który ma łaskę darowania grzechów oraz może wyznaczyć stosowną pokutę, natomiesta spowiedź jest uznaniem popełnionych grzechów przed Bogiem, który i tak zna je wszystkie, ale oczekuje naszej szczerości wobec Niego.

 

Spróbuj przekazać to swojemu przyjacielowi. Szczera spowiedź, modlitwa o pomoc w ustabilizowaniu jego życia psychicznego może być najlepszym środkiem na uregulowanie tej sytuacji.

Wniesie dużo spokoju, pozwoli na wyciszenie wielu lęków, poczucia winy itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

A co ja bym zrobił z takim przyjacielem ? . Starałbym się nie dużo postępować wg. tego czego się wyuczyłem na studiach psychologicznych. Powiem wam szczerze że czasem podejść do chorego z samym sercem niż z głową pełną inteligencji. Przez to nieraz mi się zbierało w trakcie nauki. Bo ja mam niecodzienne metody dojścia do pacjenta. A jednak działy. No ale wracając do tego co ja bym z takim przyjacielem zrobił. Długo rozmawiał i słuchał.. Czego tylko on by chciał. A po pewnym czasie chwyciłbym go za rękę i pokazał świat. Powoli, same dobre rzeczy. Dał mu dotknąć tego co już sama podświadomość uznaje za dobre, i wpływa na nasze ego. Kształtując nas na ludzi dobrych. (A miałem nie łączyć nauki -_- ).. Np. Daj mu słowika do ręki, żaden potwór, zły człowiek nie wezmie słowika do ręki. Istoty tak kruchej i niewinnej :) Jego podświadomość sama już to zrozumie i da mu sygnał . Pokaż mu dobro ale chroń go od zła. Tak pokazałbym mu świat. Tylko jedną stronę medalu. I przekonałbym go że to właśnie jego świat. Potem pracowałbym nad jego istnieniem w ów świecie. Pozycją, zgraniem. Musi poczuć że jest kimś dobrym i ważnym. Że jest po prostu potrzebny, kochany. Dopiero po jego asymilacji ukazałbym mu tą złą stronę świata. Pokazując że on różni się od niej, nie należąc. Tak w dużym skrócie i uogólnieniu bym postąpił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On Ten Twoj Znajomy .Jest Chory Psychicznie.Wiem Ze To Mocne Okreslenie Ale Powiem Ci Dla Czego :

 

Wszytsko Co Lubimy Odzwierciela Nasza Osobowosc A To Co Wychodzi Z Nas Jest Czescia Nas.

 

I On Pewnie Jest Chory Na Schizofrenie.

 

Bo Zwykly Czlowiek Patrzy Na Ludzi Pod Wzgledem Ubioru ,Glosu ,I To o Czym Mowi.

 

On Widzi Wszystko W Formie Zla Wiec Siedzi W Nim Zlo .

 

Metoda Slivy , Yoga , Tai Chi Jesli Bedzie Mial Na Tyle Sil .Ale Wadpie Czy Sie Na To Zgodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym mu w jakiś sposób pomóc, ale nie jestem psychologiem. Myślę,że kiedyś ktoś musiał go bardzo skrzywdzić i teraz nie może się odnależć w życiu. Co mam robić, jak postępować? On oczekuje mojej pomocy, a jednocześnie z drugiej strony mnie odtrąca. Nie chcę go skrzywdzić. Pomóżcie.

 

Gdybym mu powiedziała, że nie jest taki zły to najprawdopodobniej by się usmiechnął i powiedział, że go jeszcze nie znam. zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego tylko ja dostapiłam "zaszczytu" przeczytania jego kart szpitalnych, przecież takich rzeczy nie pokazuje się obcym ludziom. (...) Ale przeciez w tym życiu chyba właśnie o to chodzi żeby drugim pomagać, a jesli ja mogę zrobić coś takiego to dlaczego miałabym go teraz od siebie odepchnąć?

 

Uważaj na siebie, żebyś się zbyt mocno nie zaangażowała, i żebyś sama nie zaczęła cierpieć. Jeśli stracisz głowę, nie pomożesz mu. I pamiętaj, że mimo wszystko, najważniejsze jest w tym wszystkim Twoje zdrowie - jeśli poczujesz, że źle się z Tobą dzieje, odpuść.

Zastanów się, co może oznaczać, że "jeszcze go nie znasz"? W zasadzie ma rację - nigdy nie wiadomo, co w człowieku tkwi. Dlatego bądź ostrożna.

 

Czego tylko on by chciał. A po pewnym czasie chwyciłbym go za rękę i pokazał świat. Powoli, same dobre rzeczy. Dał mu dotknąć tego co już sama podświadomość uznaje za dobre, i wpływa na nasze ego. Kształtując nas na ludzi dobrych. (A miałem nie łączyć nauki -_- ).. Np. Daj mu słowika do ręki, żaden potwór, zły człowiek nie wezmie słowika do ręki. Istoty tak kruchej i niewinnej :) Jego podświadomość sama już to zrozumie i da mu sygnał . Pokaż mu dobro ale chroń go od zła. Tak pokazałbym mu świat. Tylko jedną stronę medalu. I przekonałbym go że to właśnie jego świat. Potem pracowałbym nad jego istnieniem w ów świecie. Pozycją, zgraniem. Musi poczuć że jest kimś dobrym i ważnym. Że jest po prostu potrzebny, kochany. Dopiero po jego asymilacji ukazałbym mu tą złą stronę świata. Pokazując że on różni się od niej, nie należąc. Tak w dużym skrócie i uogólnieniu bym postąpił.

 

3 lata starałam się pokazywać dobrą stronę świata. Niestety, zła strona nieustannie to burzyła, wszystkie moje wysiłki. Czasami bywa tak, jakby świat się sprzymierzył, aby zniszczyć tę jedną, konkretną osobę. Po 3 latach nie miałam siły, byłam tak wyczerpana wspieraniem tego kogoś, że musiałam przestać.

Jak myślisz, czy moje osobiste zaangażowanie spowodowało, że poniosłam porażkę? Czy można to nazywać porażką?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, co mnie jeszcze zbulwersowało? Jego określenie, że ostatnio trafił do szpitala na dzień przed wigilią, a zawieźli go tam rodzice, bo " marudził". Bardzo przepraszam, ale chyba potrzeba czegoś więcej niż marudzenie, żeby oddać dorosłego człowieka do zakładu i to na dzień przed świętami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, co mnie jeszcze zbulwersowało? Jego określenie, że ostatnio trafił do szpitala na dzień przed wigilią, a zawieźli go tam rodzice, bo " marudził". Bardzo przepraszam, ale chyba potrzeba czegoś więcej niż marudzenie, żeby oddać dorosłego człowieka do zakładu i to na dzień przed świętami...

 

Co oznacza "marudził"? Widzisz, znasz tylko jego historię, podczas gdy problem mógł być znacznie głębszy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

3 lata starałam się pokazywać dobrą stronę świata. Niestety, zła strona nieustannie to burzyła, wszystkie moje wysiłki. Czasami bywa tak, jakby świat się sprzymierzył, aby zniszczyć tę jedną, konkretną osobę. Po 3 latach nie miałam siły, byłam tak wyczerpana wspieraniem tego kogoś, że musiałam przestać.

Jak myślisz, czy moje osobiste zaangażowanie spowodowało, że poniosłam porażkę? Czy można to nazywać porażką?

 

Osobiście uważam, że po prostu zbyt wiele spontaniczności było włożone w ukazanie tej dobrej strony świata. Przez co wiele można było dojrzeć tej złej strony. Poza tym trzeba jeszcze wziąć pod uwagę warunki socjologiczne. Działające na niego podczas braku jakiejkolwiek opieki/towatrzystwa. Lub gdy wraca do swojej rodziny. Nie uznał bym tego całkowitą porażką. Ale jednak klęskę odniosłaś gdyż po 3 latach zerwałaś wszystko. A niestety proces naprawy może być dłuższy. Aczkolwiek duży + za starania :) Mało jest takich osób jak Ty :)

 

Co do Camilli ..

Czytając wypowiedz o marudzeniu. Niestety uważam że i rodzice powinni podać się leczeniu. Gdyż z tej wypowiedzi wynika iż nastawili się dawniej już. Iż ich syn jest kimś chorym, złym, wstydliwym tematem, tabu. Bardzo możliwe ze jego skaza wywołana jest przez najbliższych. W tym wypadku przez rodziców. Znane są przypadki właśnie takiego procesu. Przeważnie zaczynają się po 1 wizycie w szpitalu psychiatrycznym. Np. Dziecko ma zachwianie emocjonalne, wiadomo trudny wiek nastoletni. Robi głupotę z miłości, chce odebrać sobie życie ale nic z tego, przyłapana i do psychiatryka. ( Standardowa rzecz ) I tu często po wypuszczeniu i już pewnym wyleczeniu dziewczyny zaczynają się schodki. Jeżeli rodzice uważają bardzo na takie rzeczy jak prestiż, duma, swoje ego. Potrafią zniekształcić swój obraz świata i w umyśle przewartościować wszystko. Wtedy tacy rodzice mogą uznać że ów dziecko ze szpitala jest dla nich wstydem. A skoro jest wstydem jest od nich inne czyli jest nienormalne i złe. Dziecko zaczyna być potępiane i odrzucane. Sygnały nieverbalne dają znać dziecku iż jest istotą niepożadaną i złą. Wiadomo dziecko, szczególnie te po przeżyciach jak opisane powyżej. Jest na tyle delikatnie psychicznie iż jemu może zostać wpojone iż jest zły. Na nic nie zasługuje. Jest mniej kochany. Piekło jest dla niego. itp. Dziecko przez to samo ma zachwiany obraz świata oraz tego jaką on pełni w nim role. Szczególnie to jest mocne gdy jego wiek jest wyższy niż 21 lat. Wtedy trzeba mozolnie, przemyślanie, wręcz z misternie wyplanowanym każdym krokiem, ukazywać mu to co rodzice spaczyli przez długie lata... Dobry świat :) Pozdrawiam Serdecznie :)

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście uważam, że po prostu zbyt wiele spontaniczności było włożone w ukazanie tej dobrej strony świata. Przez co wiele można było dojrzeć tej złej strony. Poza tym trzeba jeszcze wziąć pod uwagę warunki socjologiczne. Działające na niego podczas braku jakiejkolwiek opieki/towatrzystwa. Lub gdy wraca do swojej rodziny. Nie uznał bym tego całkowitą porażką. Ale jednak klęskę odniosłaś gdyż po 3 latach zerwałaś wszystko. A niestety proces naprawy może być dłuższy. Aczkolwiek duży + za starania :) Mało jest takich osób jak Ty :)

 

Pół roku zajęło mi dochodzenie do siebie po tych trzech latach. To była, niestety, konieczność. Teraz widzę, że porwałam się z motyką na słońce, z drugiej strony, wiele mnie to nauczyło.

Dlatego chciałabym, by autorka tematu była ostrożna, by się nie sparzyła tak jak ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, masz rację. Takie rzeczy trzeba wiele przemyśleć. Niekiedy takiej osobie trzeba poświecić więcej czasu niż rodzinie czy chłopakowi. Bo wszystko trzeba zaplanować co do kroku właśnie :) To ogromne przedsięwzięcie więc masz duża racje w tym, żeby była ostrożna. Bo sparzyć się jest łatwo. Szczególnie gdy pewnych warunków się nie weźmie pod uwagę. A szczególnie 1 jest niebezpieczny. Miłość, jaką on może obdarzyć tą która mu pomaga :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy lata to barzdo długo. Musiałaś mieć bardzo dużo cierpliwości i bardzo silną motywację, żeby ten okres przetrwać. Chylę przed Tobą czoła! I nie traktuj finału jako swoją osobistą porażkę, sam fakt, że poświęciłaś komuś tyle czasu bardzo dobrze o Tobie świadczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A szczególnie 1 jest niebezpieczny. Miłość, jaką on może obdarzyć tą która mu pomaga :)

Ja niestety popełniłam ten błąd, pozwoliłam rozwinąć się uczuciu zamiast zablokować je, gdy tylko zaczęło powstawać. W tej chwili nie wiem czy bardziej pomogłam, czy zaszkodziłam :_smutny:

Teraz nie mogę nic zrobić, tylko czekać i obserwować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuje caliah.. Ale nie martw się to powszechny błąd. Szczególnie niewidoczny kobiecie, a zarazem taki kuszący.. Przejdzie tej osobie. Trochę pomogłaś, ale i zraniłaś. Albo zapamięta to na długo, albo się zrazi do pomocy. Ale czegoś się nauczy od Ciebie, to pewne :) Nie smuć się. Kiedyś wszystko wychodzi na właściwą drogę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuje caliah.. Ale nie martw się to powszechny błąd.
Muszę powiedzieć, że to dość wątpliwe pocieszenie :)

Przykro mi, że po to aby się czegoś nauczyć musiałam popełnić ten błąd w praktyce, bo wiem jak boli takie zranienie.

Nie smuć się. Kiedyś wszystko wychodzi na właściwą drogę :)

Dzięki :) Mam taką cichą nadzieję :)

Edytowane przez caliah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja pewność. Czasem, nie da się nikomu pomóc. Choćby nie wiem jak się człowiek starał. Niektórzy muszą się sami nauczyć żyć, kochać, uśmiechać...itd.. Widocznie mogłaś trafić na właśnie kogoś takiego. Jeżeli nie chcę się ta osoba zabić.. Nie czyni prawie udanych prób samobójczych.. To sobie poradzi na 90% :) Więc nie smuć się :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja pewność. Czasem, nie da się nikomu pomóc. Choćby nie wiem jak się człowiek starał. Niektórzy muszą się sami nauczyć żyć, kochać, uśmiechać...itd.. Widocznie mogłaś trafić na właśnie kogoś takiego. Jeżeli nie chcę się ta osoba zabić.. Nie czyni prawie udanych prób samobójczych.. To sobie poradzi na 90% :) Więc nie smuć się :)

 

Ciekawa dyskusja, Twoja zacytowana wyżej teoria również, chociaż według mnie może trochę spłycona, zironizowana, jakbyś poważny temat próbował wyhamować zębami, błyszczącymi w głupim uśmiechu.

 

Co według Ciebie z pozostałymi 10%?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pozostali.. Cóż.. oni sobie nie poradzą i albo będą leczeni bez swej zgody, albo zginą.

I masz rację, spłyciłem teorie, ironii nie chciałem dodawać. To już Twoja interpretacja. Ale chciałbym zauważyć ze samo życie osób z takimi problemami bywa ironiczne. Nie wszystko należy opisywać szczegółowo, niczym w rozprawce. Bo to nic nie da. Nie mam zamiaru wyhamowywać tematu.. Mówię tylko co myślę i czego się nauczyłem. Zawsze ktoś może to podważyć, zmienić i doradzić lepiej. Wielkim specjalistą nie jestem. Staram się wszystko wytłumaczyć nieskomplikowanym, zrozumiałym językiem. Bez większej filozofii.. A to jak kto odbierzesz, to już Twoja prywatna sprawa. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno na spotkaniu u znajomych poznałam bardzo dziwnego człowieka. Cichy, zamknięty w sobie siedział z nami, a tak jakby był gdzieś daleko. Ponieważ mam duży kontakt z ludżmi i łatwo mi to przychodzi, zaczęłam z nim rozmawiać. Na początku bardzo skryty, po jakimś czasie zaczął o sobie opowiadać. Niedawno opuścił szpital psychiatryczny gdzie przebywał z powodu zaburzeń emocjonalnych. To była juz jego trzecia hospitalizacja w tym kierunku. Facet po studiach, inteligentny, wrażliwy, kilka razy usiłował popełnic samobójstwo. Ma obsesję zła, wie, że jest potworem ( tak o sobie mówi). Od tego czasu widzielismy się kilka razy, on jest krewnym mojego chłopaka. Podobno tylko przy mnie się w jakis sposób otwiera. Zauważyłam, że boi się ludzi,zawsze z boku, niby obojętny na to co go otacza. Chciałabym mu w jakiś sposób pomóc, ale nie jestem psychologiem. Myślę,że kiedyś ktoś musiał go bardzo skrzywdzić i teraz nie może się odnależć w życiu. Co mam robić, jak postępować? On oczekuje mojej pomocy, a jednocześnie z drugiej strony mnie odtrąca. Nie chcę go skrzywdzić. Pomóżcie.

 

Jak by Ci to powiedzieć...

Dla mnie to, co tu robisz, to błąd...

 

Dlaczego, spytasz?

 

Po pierwsze.

Z jakiegoś powodu wybrał Ciebie. Nie wiesz - jakiego.

Nie masz wrażenia, że "zmiany względem niego", wyprowadzane tak po omacku, mogą w Tobie zmienić to, co jego do Ciebie przyciągnęło...? Co sprawiło, że chce się przy Tobie otwierać...?

 

Po drugie.

Mówisz, że reszta świata go przeraża, a przy Tobie w jakiś sposób się otwiera.

Nie masz wrażenia, że się wycofa, gdy wyczuje zmiany?

Nie będziesz już takim stałym punktem odniesienia. Bo mam wrażenie, tym w tym momencie jesteś.

 

Po trzecie wreszcie...

Ja mam wrażenie, że zmieniając siebie, swoje zachowanie względem niego... zranisz go. I to bardzo. Bo wycofa się równie szybko, jak szybko zacznie się czuć po prostu... manipulowany... Bo do tego to wszystko moim zdaniem zmierza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo jest niezdecydowany i nie chce zbytnio pomocy.. Gdyby bardzo chciał pomocy to inaczej by się zachowywał... I wtedy by dopuszczał manipulację.. Ale tak czy owak uwaga może być trafna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Caliah napisala:

,,..Przykro mi, że po to aby się czegoś nauczyć musiałam "przerobić" go w praktyce, bo wiem jak boli takie zranienie..,,

 

Nie badz ,,surowa,,dla siebie z powodu tego zdarzenia.

Z jakiejs przyczyny tak mialo sie stac i wykonalas co mialas wykonac.

Musimy,, przerobic,, zarowno i te dobre jak i te mniej dobre doswiadczenia.Aby poczuc cieplo musimy poznac rowniez zimno.

 

Natomiast do autorki tego tematu chcialam od siebie zasugerowac aby tylko starala sie wysluchiwac tego kolege ,nie podawac rad czy sugestii,nawet jesli sa pozytywne.Twoje rady, ktore wydaja sie byc dobrymi dla ciebie niekoniecznie nimi beda dla innej osoby.

Sadze ,ze najlepsza terapia jest umiejetnosc sluchania tej 2 osoby,zadawania jej krotkich pytan od czasu do czasu aby szerzej opisala wydarzenie,sprawe i podtrzymywania jej w przekonaniu ze jest sluchana .

Ona sama podczas mowienia o sobie ,sluchajac siebie uswiadamiac sobie bedzie wiele z tego co mowi i dochodzic do pewnych wnioskow.

Pozwol prosze tej osobie przerabiac nawet jeden i ten sam problem 20 a nawet jesli trzeba i wiecej razy.Za kazdym powrotem do tej sprawy, osoba zacznie dostrzegac cos nowego az w koncu zacznie pojawiac sie pozytywniejsze spojrzenie.

Badz tylko cierpliwa i sluchaj.No i przede wszystkim nic na sile

Edytowane przez rirra
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę nie spodziewałam się , że poruszony przeze mnie temat wzbudzi aż takie zainteresowanie. Bardzo, ale to bardzo wszystkim Wam dziękuję i postaram się wziąć pod uwagę Wasze sugestie. A więc czekać cierpliwie, przede wszystkim słuchać i niczego nie narzucać. Staram się tak właśnie postępować, narazie z mizernym skutkiem, ale zdaję sobie sprawę, że wszystko wymaga czasu, dużo czasu. Sama niejednokrotnie zastanawiałam się, dlaczego zostałam "wybrana" do tego zadania. Może dlatego, że jestem osobą bezpośrednią, która nikogo nie udaje, może dlatego, że staram się wszystkich ludzi traktować tak samo, staram się być wobec wszystkich tak samo życzliwa. Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła Wam donieść o jakiś postępach w tej sprawie. Trzymajcie za mnie kciuki, ja naprawdę chcę pomóc w miarę moich małych możliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...