Skocz do zawartości

Zawziętość mężczyzn i kobiet - w kontekście związków


Miranda

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawia mnie fakt, że dziewczęta zwykle bywają bardzo zawzięte w walce o związki z chłopakiem, często nawet wtedy, gdy wiedzą, że nie ma szans. U chłopców z mojego otoczenia zwykle zauważam szybkie poddawanie się i brak wiary we własne możliwości. Wiem, że wszystko zalezne jest od charatkeru każdej jednej jednostki. Jednakże mimo wszystko u kobiet zauważa się większą wytrwałość w dążeniu do celu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc, to po przeczytaniu słowa: zawziętość... w całym kontekście zdania, pomyślałam iż chodzi o to, jak kobiety i mężczyźni potrafią "umilać" sobie życie. Dlaczego Miranda wybrałaś wyraz o wydźwieku takim pejoratywnym, skoro sprawa dotyczy (przynajmniej w moim mniemaniu) czegoś pozytywnego? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U chłopców z mojego otoczenia zwykle zauważam szybkie poddawanie się i brak wiary we własne możliwości

 

bo faceci raczej się obchodzą z honorem, nie dla nich takie gierki, jeżeli tak to można nazwać :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo faceci raczej się obchodzą z honorem, nie dla nich takie gierki, jeżeli tak to można nazwać
- facet facetowi w gierkach nierówny... różnie to bywa, jak wynika z mojego doświadczenia :smile: . Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo faceci raczej się obchodzą z honorem

No róznie to bywa u nich z honorem...czesto jest to kwestia strachu, lek przed odrzuceniem...?? Bo chyba wowczas ich 'honor' najbardziej ubolewa. Hm... zastanawiam sie jeszcze czy to honor czy meskie ego...;)

 

[ Dodano: 2006-08-08, 20:20 ]

Nie uwazacie że 'dzisiaj' dziewczyny zrobily sie bardziej odwazne?? Moze to kwestia wyzwolenia i 'równouprawnienia'... Przez to faceci sa bardziej ostrozni i raczej trzymaja sie na bakier. Czesto czekaja na nasz pierwszy ruch i na nasza inicjatywe.

A dziewczyny wiedza czego chca i dażą do tego, chyba zdają sobie sprawę, że jeżeli one nie zrobią kroku naprzód to kto....?? ;)

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie nie jest to moje zdanie ale nie uwazacie, ze materializm ma duzy wplyw na zwiazki? Moi koledzy ciagle o tym mowia, kolezanki tez o tym wiedza. Nazywam to "ciagnieciem gumy". Jesli Ci zalezy na kims i mowisz o tym (ciagniesz gume skakanke, ktora on/ona trzyma za drugi koniec jakgdyby) ten ktos zdobywa dominacje bedac potrzebnym (czesto puszcza gume wtedy, ktora uderza w Ciebie). Zdobywaja tu przewage ludzie majacy duzo partnerow seksualnych (duze mozliwosci), jakgdyby w tej dziedzinie (nie wiem czy to prawda) najbogatsi. Moze dlatego chlopaki zwykli pokazywac, ze nie zalezy im na dziewczynach i vive versa? Poza tym liczy sie jeszcze chyba w tym o czym wyzej mowiliscie (to rowniez zdaje sie jest systemowe) opinia srodowiska prawda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesto czekaja na nasz pierwszy ruch i na nasza inicjatywe.
- dlatego właśnie dużą sztuką jest tak podejść mężczyznę, aby pomyślał, że to on zdobywa :smile: . Jestem konserwatystką w tym sensie i mam dużo większą przyjemność z "całokształtu", gdy facet pierwszy "sam z siebie" wychodzi "przed szereg". Pozdrawiam.

 

[ Dodano: 2006-08-09, 19:25 ]

Jesli Ci zalezy na kims i mowisz o tym (ciagniesz gume skakanke, ktora on/ona trzyma za drugi koniec jakgdyby) ten ktos zdobywa dominacje bedac potrzebnym (czesto puszcza gume wtedy, ktora uderza w Ciebie).
- no ta teoria ma "dwa końce". Bardzo często jest tak, że osoba, która słyszy dużo dobrego na swój temat - uzależnia się od człowieka, który wyraża te pochlebne opinie. Może więc dość do nieoczekiwanej "zamiany miejsc", oczywiście gdy osoba wykazująca początkowo większe zainteresowanie będzie na tyle sprytna, żeby je wykorzystać dla swoich celów. To taka gierka. Pozdrawiam.

 

[ Dodano: 2006-08-09, 19:28 ]

Zdobywaja tu przewage ludzie majacy duzo partnerow seksualnych (duze mozliwosci),
- jakby Ci to powiedzieć, raczej bardziej "obyci" - bo duża ilość partnerów seksualnych powoduje "spłycenie" podejścia do relacji pomiędzy dwojgiem ludzi. Pozdrawiam.

 

[ Dodano: 2006-08-09, 19:30 ]

Moze dlatego chlopaki zwykli pokazywac, ze nie zalezy im na dziewczynach i vive versa?
- oczywiście, jest to jakiś sposób, ale taki "na krótką metę" i raczej kojarzy mi się ze szczeniactwem.

 

[ Dodano: 2006-08-09, 19:31 ]

Poza tym liczy sie jeszcze chyba w tym o czym wyzej mowiliscie (to rowniez zdaje sie jest systemowe) opinia srodowiska prawda?
- w jakim sensie? Tworzenia czyjegoś wizerunku? Bo nie bardzo zrozumiałam... Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie, ze bardziej obyci. Dlatego pisalem, ze: nie wiem czy to prawda?

Karte mozna tu obrocic jeszcze wielokrotnie i sprawa walki o dominacje moze skonczyc sie czasochlonnym, permanentnym zwarciem, kto rzadzi?

Czasem zastanawiam sie czy "tego" nie daloby rady jakos odmienic, porzucic?

Nie przychodzi mi jednak nic do glowy na zamiane. Latwo krytykowac trudno zaproponowac cos nowego. :neutral: Pozdrawiam.

 

[ Dodano: 2006-08-09, 19:51 ]

No tak, to jest szczeniactwo. Spotykalem je nawet u 30letnich "panienek". Moze jest tak, ze jak ktos nie ma w sobie nic innego to musi caly czas sie "ciagnieciem gumy" zajmowac? To destrukcyjne.

Opinia srodowiska. Chodzi o to, wiem ze to niemoralne, ale dzisiaj ludzie sobie nawet smsy pokazuja. Jezeli zalezy Ci na kims, on moze to wykorzystac chociazby mowiac innym, ze go prosilas a on i tak Cie zostawil. Jezeli jest zly oczywiscie o co nie trudno zarowno z powodu "czasow" jak i afektacji spowodowanej nieudanym zwiazkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karte mozna tu obrocic jeszcze wielokrotnie i sprawa walki o dominacje moze skonczyc sie czasochlonnym, permanentnym zwarciem, kto rzadzi?
- dlatego ja stawiam na partnerstwo (z ewentualną tendencją do mojej dominacji, ale tylko i wyłącznie za akceptacją partnera... niektórzy to lubią, mowa o trzymaniu steru, a nie o zabieganiu o względy).

Acha, a w zadanym przypadku - ostateczny "obrót karty" i tak zależy od silniejszej osobowości. I bez znaczenia jest fakt, kto był początkowo bardziej "zainteresowany". Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwazalem sie do tej pory za doskonalego przywodce. Zmienialem zdanie juz przy wczesniejszym poscie, nie mogac znalezc odpowiedzi co w zamian? Teraz mysle ze poddanie to tez rozwiazanie, wyjscie z tej pulapki, tylko trzeba miec pewnosc, ze to nie prowadzi do zguby? Tak slodko chyba jednak nie ma? Wiec stawiam teze, ze: to strach powoduje cala rozpatrywana przez Nas sytuacje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze jest tak, ze jak ktos nie ma w sobie nic innego to musi caly czas sie "ciagnieciem gumy" zajmowac?
- to też, ale bardziej chodzi o to, że taka sytuacja daje "pozorne" poczucie bezpieczeństwa, na zasadzie - udaję, że mnie to nie obchodzi, więc w razie czego... i tak wyjdzie na to, że mnie nie obchodziło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspominam kogos i mysle... Zaiste to poczucie to "pozorne" bezpieczenstwo bo tylko przed innymi w srodku go nie ma, jest walka i strach... No i ostatecznie nic trwalego sie nie konstruuje. Mysle, ze to jest patologia. :smile:

Ps. Tym razem nie wiazalem, oczywiscie, tego slowa ze strozem jak na pogaduszkach. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

on moze to wykorzystac chociazby mowiac innym, ze go prosilas a on i tak Cie zostawil
- jak mówię, każda medal ma dwie strony - tym bardziej byłabym w takiej sytuacji pewna, że dobrze się stało iż związek się rozpadł.

 

[ Dodano: 2006-08-09, 20:42 ]

Wspominam kogos i mysle...
- tak wiem, olechos - to można wyczuć czytając Twoje posty, że piszesz o swoich doświadczeniach, a nie "sobie a muzom".

 

[ Dodano: 2006-08-09, 20:43 ]

Mysle, ze to jest patologia.
- tak, to mechanizm... i pułapka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj ja siebie nie jestem taki pewien. Uczucie moze byc silniejsze niz takie proste zlo a nawet niz wielkie zlo. Rozumiejac je w koncu, moze dojsc do wspolczucia, litosci i zalu, ze ktos poszedl w zla strone, skad nie ma powrotu, nic nie zrozumial a chcialoby sie go uratowac...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiejac je w koncu, moze dojsc do wspolczucia, litosci i zalu, ze ktos poszedl w zla strone, skad nie ma powrotu, nic nie zrozumial a chcialoby sie go uratowac...
- oczywiście, jeżeli jesteś na tyle "silny", aby być ponad to wszystko - widząc cel wyższy... jestem pod wrażeniem. Ja tak nie potrafię. Szybko "pozbywam" się ludzi, na których lojalność wiem, że liczyć nie mogę. Nie robię tego bez uprzedzenia, ale jeżeli moje słowa do kogoś nie trafiają - żegnam się, bo szkoda mi mojego czasu, który mogłabym spędzić z człowiekiem, który po prostu mnie doceni.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda i u mnie skonczylo sie tak samo. Nikt chyba nie jest na tyle silny? Czasem zdaza sie, ze ludzie sie poprawiaja ale nie nalezy zapominac chyba, ze sami chcieli? Nie mozna tez wiazac ich poprawy ze soba? Bo mozna wpasc w zarozumialosc i wylozyc sie probujac odmienic kolejnego, upartego, ktory na to zareaguje jak cma, lecac prosto do pierwszej lepszej swiecy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda i u mnie skonczylo sie tak samo. Nikt chyba nie jest na tyle silny? Czasem zdaza sie, ze ludzie sie poprawiaja ale nie nalezy zapominac chyba, ze sami chcieli? Nie mozna tez wiazac ich poprawy ze soba? Bo mozna wpasc w zarozumialosc i wylozyc sie probujac odmienic kolejnego, upartego, ktory na to zareaguje jak cma, lecac prosto do pierwszej lepszej swiecy...
- tak, to musi wynikać z dobrej woli tego człowieka, bo oczywiście błędy można popełniać, ważne aby nie po raz kolejny te same, bo moja cierpliwość ma swoje granice. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coz zatem musialoby sie stac w przypadku czlowieka, ktory do tej pory na traumy (i wyimaginowane traumy) reagowal coraz wiekszym zlem, wyrachowaniem i przebiegloscia? Moze jakies wielkie dobro? Nie. To wedlug tego typu ludzi "frajerstwo". Sprawa zamknieta. :wink: Mozna brac pod uwage tylko: zmiany biegunow ziemi, uderzenia asteroid, wojny albo wedrowki ludow... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coz zatem musialoby sie stac w przypadku czlowieka, ktory do tej pory na traumy (i wyimaginowane traumy) reagowal coraz wiekszym zlem, wyrachowaniem i przebiegloscia? Moze jakies wielkie dobro? Nie.
- właśnie tak - zły człowiek, jak nikt potrzebuje dobroci... i czasu, aby ją pojąć i docenić. Tyle że niewielu będzie chciało z nim tracić z kolei swój czas, w końcu życie mamy jedno (pomijam tutaj aspekt reinkarnacyjny, nie o tym teraz mowa).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu sie nie zgadzam. Zly czlowiek jest tez glupi. Budda pisze: Gdyby poszukiwacz Prawdy nie znalazł lepszego lub równego sobie towarzysza, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem; nie ma dlań wspólnoty z głupcem. - Tak jak mowilas. I jeszcze: Głupiec, choćby przez całe swe życie przestawał z mędrcem, nie więcej rozumie Prawdę, niż łyżka doznaje smaku zupy. Oraz: Głupiec na swą własną zgubę zdobywa wiedzę, gdyż rozsadza ona jedynie jego głowę i niszczy jego wrodzoną dobroć. A takze: Nie związuj się ze złymi towarzyszami; nie poszukuj towarzystwa ludzi podłych. Związuj się z dobrymi przyjaciółmi; staraj się o towarzystwo ludzi szlachetnych. Dhammapada. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zly czlowiek jest tez glupi
- niestety, istnieje też rodzaj ludzi mądrych-złych. Ich intelekt zostaje natomiast skierowany na złe tory. A swoją drogą - nie wierzysz, że człowiek pod wpływem doświadczeń może się zmienić?

 

[ Dodano: 2006-08-09, 21:54 ]

Budda pisze: Gdyby poszukiwacz Prawdy nie znalazł lepszego lub równego sobie towarzysza, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem; nie ma dlań wspólnoty z głupcem. - Tak jak mowilas. I jeszcze: Głupiec, choćby przez całe swe życie przestawał z mędrcem, nie więcej rozumie Prawdę, niż łyżka doznaje smaku zupy. Oraz: Głupiec na swą własną zgubę zdobywa wiedzę, gdyż rozsadza ona jedynie jego głowę i niszczy jego wrodzoną dobroć. A takze: Nie związuj się ze złymi towarzyszami; nie poszukuj towarzystwa ludzi podłych. Związuj się z dobrymi przyjaciółmi; staraj się o towarzystwo ludzi szlachetnych. Dhammapada. Pozdrawiam.
- Budda ma na myśli ludzi aktualnie głupich, tutaj nie ma słowa o kwestii zmiany nastawienia - która, jak już zauważyłam, zależy od "dobrej woli" i chęci poprawy.

 

[ Dodano: 2006-08-09, 21:56 ]

P.S. Twoja argumentacja ma sens, jeżeli słowo mądry po prostu utożsamiasz z dobry, a głupi - ze zły. Natmiast ja biorę pod uwagę również możliwości intelektualne i zdolność do wyciągania wniosków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal sie nie zgadzam choc spotykalem sie juz z takim pogladem. Jak mozna byc madrym i klamac przeciez to w niebezpieczny sposob dla kazdego podwyzsza entropie? Klamstwo to wrog madrosci. Jak mozna byc madrym i zdradzac przeciez lawina zdrad zmiecie kazdego? Moze myslisz raczej: inteligentny, zly czlowiek?

W drugiej czesci zgadzam sie: Swiety Franciszek zmienil sie w wieku 30stuparu lat z krwawego zolnierza w czlowieka milujacego wszystkie zywe istoty. Ale nie zrobil tego pod wplywem prezentow czy przytulania prawda? :lol:

 

[ Dodano: 2006-08-09, 22:04 ]

Zauwaz, ze w tych zdaniach cytowanych z Dhammapady Budda ostrzega madrych przed glupimi. Wiedzac po sobie, ze milosierdzie ma zgubny wplyw na ludzi dobrych, ktorzy na sile probuja naprawic zlo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze myslisz raczej: inteligentny, zly czlowiek?
- nie olechos, mam na myśli jeszcze coś innego. Znam człowieka, który jest osobą bardzo inteligentną. Wykorzystuje swoje zdolności w mądry sposób, udziela się intensywnie społecznie, robi wiele dobrego dla... "obcych" mu ludzi. Natomiast prywatnie, to jedna z najbardziej potrafiących mnie zranić osób... i nie chodzi o to nawet, że ja reaguję na nią zbyt emocjonalnie, tylko o to, że w kontaktach osobistych jest rzeczywiście okrutna. I powstaje paradoks - to człowiek, o których nie wiem, co mam myśleć... :cry:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem tez mialem taki przypadek. Mielismy kolege dusza towarzystwa, biznesmen, bogaty i dobry a zameczal wrecz swoja zone. Jak ta kobieta zaczela sie zalic nikt nie chcial jej wierzyc. Moze to taka socjotechnika? Jak ktos sie zawiedzie pare razy w zyciu probuje spetywac ludzi w leku przed odrzuceniem, porzuceniem? Niektorzy poza tym potrafia byc milsi dla bliskich niz dla przyjaciol czy rodziny gdzie pokazuja swoje niezadowolenia. Jest to czesto spowodowane wlasnie komfortem i bliskoscia, tak mi sie wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

spetywac
- co robić? Przepraszam, ale nie zrozumiałam...

 

[ Dodano: 2006-08-11, 19:12 ]

Ja po prostu się zastanawiam, jakie jest więc jego prawdziwe oblicze? Czy z gruntu jest dobry, czy zły? Czyli po Twojemu - mądry, czy głupi? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi o pętać, spętywać.

 

Trudno powiedzieć... Ktoś kto jest dobry dla wielu może być zły personalnie dla mnie dla Ciebie. Nie ma ideałów a wszystko jest rozpatrywane na jakiejś średniej. Mimo to jestem przeciwnikiem relatywizmu. Znam wielu złych ludzi, którzy z uporem twierdzą, że nie ma dobra i zła. Relatywizm legitymuje ich postępowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś kto jest dobry dla wielu może być zły personalnie dla mnie dla Ciebie.
- jakoś nie przemawia do mnie ta teoria... skoro chce być dla mnie zły, bo inaczej nie potrafię tego sformułować - to po co utrzymuje ten kontakt? Właśnie dlatego, że zaspokojam jakąś jego "chorą" potrzebę?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No chyba tak... Nie chce byc za mądry ale sam czesto "powoduje" podobna reakcje i mialem kiedys prawie identyczny przypadek znajomosci. Bierzesz pod uwage afektacje i to jak odmieniasz tego czlowieka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bierzesz pod uwage afektacje i to jak odmieniasz tego czlowieka?
- wydaje mi się, że nie posiadam takich cech charakteru, które uzewnętrzniałby zło w innej osobie...

A z drugiej strony, czy kogoś może denerwować fakt, że inny człowiek jest dobry? Na tyle, aby okazywać mu swoją złość oraz okrucieństwo? To mi się kojarzy z takim mechanizmem: "Skoro uważasz, że jesteś dobry, to ja Tobie będę podnosić poprzeczkę i zobaczymy oboje, w którym momencie Twoja dobroć Cię zawiedzie..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie może być taki mechanizm. Dobro może być katalizatorem zła. Może też być układ jeszcze bardziej toksyczny. Są nawet ludzie, którzy pod wpływem afektacji na złość "mamie" odmrożą sobie uszy. Zupelnie jakbyś mówiła o mnie... :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale chyba jest podobieństwo przeżyć?

 

Do mocno trzymających język za zębami to ja chyba nie należe? :lol: Wierzę zaś w intuicję szczególnie u kobiet! Podobnie El_Argento napisała kiedyś (w śnie o reinkarnacji) o "deficycie". To również było bardzo trafne. Moja postawa wyraża teraz głęboki szacunek. :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

dlaczego ta zawzietosc? moge mowic tylko za siebie, czyli znowu subiektywizmem zawieje...

jestem wytrawa i nie moge pojac ze taki naklad pracy, tyle staran mogloby pojsc na marne, ze to tylko chwilowy kryzys, ze wystarczy byc cierpliwym i przetrzymac burze aby bylo dobrze...trudno jest mi sie tez pogodzic z faktem ze moglam zle wybrac, ze sie pomylilam i ze to co mi sie przydarzylo nie bylo magiczne, jedyna i na zawsze...przeciez przez zycie prowadzi mnie magia a milosc jest najwazniejsza na swiecie :)

gorzkie rozczarowania

sadzilam zawsze ze warto nawet troche sie ponizyc, ugiac karku bo ktos musi ustapic lub pociagnac przez jakis czas na swoich barkach ten ciezar :)

balam sie rowniez ze to wszystko co zainwestowalam bylo na marne, ze jeszcze jedna szansa niczego nie uratuje...bo przeciez trzeba dawac prawie ze nieskonczona ilosc ostatnich szans skoro sie kocha tak jak ja i on

 

[ Dodano: 2006-08-24, 21:45 ]

moze po prostu nie wiem kiedy zejsc ze sceny niepokonanym...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero zaczynam zwiazek z nowym partnerem... moj ostatni zwiazek byl "zlota klatka" pelna zakazow, chorej zazdrosci i postawionych przede mna wymagan... czulam sie jakby ktos odebral mi mlodosc i nagle wymagal ode mnie, zeby stala sie dorosla... teraz jest zupelnie inaczej... moj chlopak czesto idzie na ugody, ja zreszta tez... staramy sie rozmawiac o wszystkim, nie ranic siebie... ale czasem jest mi strasznie ciezko, bo dla niego to pierwszy taki dluzszy zwiazek i on ma duze wahania z tym czy jest w stanie stworzyc dluzszy zwiazek... :neutral: widze, ze ma niska samoocene... :neutral: czasami czuje, ze on uwaza, ze na mnie nie zasluguje :sad:

Nie wiem co mam zrobic, zeby podniesc jakos jego samoocene... mozecie mi jakos pomoc...?

 

Nie jestem pewna czy w dobrym miejscu zamiescilam tego posta, ale mam nadzieje, ze nikt go nie usunie i ktos mi jakos pomoze... bo juz naprawde chwilami sie zalamuje... :cry: :cry: :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze trafiłaś, poczytaj od początku. :?: Wiem, że jesteś bardzo młoda i możesz się ze mną nie zgodzić ale zauważam tu pewną prawidłowość: Kiedy twojemu poprzedniemu partnerowi zależało na związku, Tobie nie zależało i odwrotnie: Kiedy Tobie teraz zależy, Twojemu chłopakowi nie. Dostrzegasz to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy twojemu poprzedniemu partnerowi zależało na związku, Tobie nie zależało i odwrotnie: Kiedy Tobie teraz zależy, Twojemu chłopakowi nie. Dostrzegasz to?

 

ja dostrzegam! meczace to jak nie wiadomo co...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

olechos moze i mi wtedy nie zalezalo, ale nie wmawiaj mi, ze mojemu obecnemu chlopakowi nie zalezy... on po prostu jest jaki jest, bo nigdy nie byl z zadna dziewczyna na dluzej, sam mi sie przyznal, ze to jego najdluzszy zwiazek, a trwa raptem gora 3/4 miesiace (tak jak on liczy), powiem wiecej... jestem pierwsza dziewczyna z jaka sie calowal i z jaka sie kochal... on po prostu panicznie boi sie, ze jak to okreslil "z ofiary moglby sie stac oprawca"... i ja nie wiem jak to w nim prezwyciezyc... poza tym widze, ze ma bardzo niska samoocene... uwaza, ze tamte "zranienia" to byly swego rodzaju kary... ze jesli jego raniono czemu on mialby mnie nie zranic, chocby przypadkiem, jesli dla niego nikt nie mial milosci czemu on mielby kochac...? Wczorajsza nasza rozmoa na GG... jego nieskladne wypowiedzi, jak to okreslil "setki przeciwstawnych mysli" pokazaly mi jak bardzo cierpi, jak bardzo sie boi... czy moge jakos choc troche obnizyc u niego strach utraty mnie lub zniszczenia naszego zwiazku? Czy moge cos zrobic, zeby poprawic jego samoocene? Zeby przestal sie obwiniac za wszystkie tamte nieudane zwiazki? Chce mu pomoc, bo widze, ze go to gryzie, a bardzo go kocham i nie chce, zeby cierpial...

Zwracam sie szczegolnie do was chlopcy... prosze, dajcie mi jakas wskazowke jak mu moge pomoc to przezwyciezyc...? I czy wogole moge mu jakos pomoc...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

YANA: Nic Ci nie wmawiam! Jak zauważasz, niektórzy zrozumieli. Poczytaj temat wcześniej. Pomiędzy nami zaś, jest zbyt duża różnica wieku, co podejrzewałem już na początku. Jesteś zbyt zakochana żeby zrozumieć o czym mówię. Nie chcę już o tym z Tobą rozmawiać, Twoja afektacja jest zbyt duża. Pozdrawiam. No offence.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę opowiadać przykładów z mojego życia gdyż to mnie za bardzo rani. Myślałem, że znalazłem analogię u Ciebie? Jeśli się mylę, przepraszam. O całości zaś "problemu" piszę w poprzednich postach na tym temacie. Pozdrawiam ciepło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do YANA: powinnas dac czasowi czas. jesli twoj chlopak zobaczy, ze nie powodow do niepokoju, ze jest mu dobrze przy Tobie, potrafisz byc dla niego wsparciem, jego obawy napewno powolutku zniknal i moze zrozumie, ze jak sie kogos prawdziwie kocha ze wzajemnoscia to przyjemnoscia jest zycie z ta druga osoba! A co do podniesienia jego samooceny hmm... duzo go chwal ;) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki mrowa i Tobie olechos, bo mimo, ze nasze przypadki sie roznia to chciales pomoc i jestem Ci za to wdzieczna, nie masz za co przepraszac :wink:

A tak a propo to zycze Ci powodzenia olechos... :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

YANA: Nic Ci nie wmawiam! Jak zauważasz, niektórzy zrozumieli. Poczytaj temat wcześniej. Pomiędzy nami zaś, jest zbyt duża różnica wieku, co podejrzewałem już na początku. Jesteś zbyt zakochana żeby zrozumieć o czym mówię. Nie chcę już o tym z Tobą rozmawiać, Twoja afektacja jest zbyt duża. Pozdrawiam. No offence.
- olechos, mam prośbę... postaraj się aby Twoje słowa nie raniły kogoś personalnie. Przecież nie chodzi o wiek, tylko o temat... a forum jest wspólne. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było niechcący. Miałem na myśli nie to, że Yana nie rozumie bo jest za młoda. Tylko to, że ma inny sposób myslenia spowodowany różnicą wieku. Źle sformułowałem zdanie... :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio przeżywam dylemat... a to co przeczytałam w poprzednich postach bardzo mnie zainteresowałoi skłoniło do opisania go tutaj... moja sprawa wygląda mniej więcej tak: jestem z moim chłopakiem od ponad 4 miesiecy.jeszcze zanim bylismy ze sobą on pokazał mi w pewnym sensie swoją zawziętość w zdobywaniu mnie i ta jego wytrwałosc przekonała mnie do bycia z nim (poniewaz początkowo raczej nie wyobrażałam sobie nas jako pary...) patrząc na to z perspektywy czasu, mam chwile, kiedy sama nie wiem dlaczego zdecydowałam sie z nim byc. popadam chwilami w pewego rodzaju paradoks. bo myslę, ze go kocham szczerze i jest mi z nim naprawde dobrze, ale z drugiej strony (muszę sie do tego przyznac) czasem myślę, ze jestem z nim poniewaz to zaspokaja moje pragnienie bycia docenionym, kochanym przez kogos... dodatkowo czasami chce bardzo pomagac mu w stawaniu sie lepszym, bo do świętych on nie nalezy...jest taki "niepoukładany" a mnie wydaje sie, ze mam prawo go uładac w pewnym sensie....czasami sama nie wiem co mam myslec o naszym związku. moze ktos mógłby wyrazic obiektywne zdanie?? :?: :neutral:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz sasetko... mialam kiedys troszke podobny zwiazek i mimo, ze trwal bardzo dlugo (ponad rok) bylo planowane juz mniej wiecej malzenstwo i takie inne to sie rozpadlo... tyle, ze ja "ukladalam" troszke mojego bylego, a on zadzil moja osoba i ja mu na to pozwalalam, bo bylam slepo zakochana... teraz jestem w zupelnie innym zwiazku i bardzo sie z tego ciesze :grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm... Yana widzisz a ja mam cos takiego ze jestem w związku który równiez daje mi naprawde duzo radosci, tylko mam dylemat natury moralnej : czy powinnam byc z moim chłopakiem skoro czasem nachodzą mnie takie myśli jak to opisałam w poprzednim poście...poza tym raczej nie wydaje mi sie ze on mną rządzi... moze czasem pozwalam mu tak myślec. raczej czasem wydaje mi sie ze on jest we mnie slepo zakochany... nie wiem wogule czy powinnam tak myslec... ehh.. trudne to czasami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rutyna to raczej nie, bo 4 miesiące to jak dla mnie za krótko, poza tym dosc sporo dzieje sie w naszym związku... kiedy pytam sama siebie co ja tak naprawde do niego czuje, zawsze mysle ze kocham go, ze bez niego nie byłabym sobą,ciężko byłoby bez niego, ale z drugiej strony mysle ze gdybysmy sie rozstali to nie byłby dla mnie koniec świata, gorzej bałabym sie o niego. dziwne prawda....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się Sasetko, że obydwoje jesteście ludźmi sukcesu. On bardzo zabiegał i w końcu Cię zdobył, ty chciałaś być kochana i to osiągnęłaś. To dobry związek. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:oops: Nic takiego nie miałem na myśli. Jeśli tak wypadło przepraszam. :oops: Nie umiem się do końca dobrze zachowywać. :oops: Naprawdę tak myślę jak napisałem i chciałbym mieć taki układ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się. Nie posługuję się ni insynuacją, ni kpiną w życiu a często (dziś na przykład drugi raz) jestem o to podejrzewany. Widocznie muszę zmienić sposób porozumiewania się. Jestem zbyt patetyczny i gwarantuję Ci, że jakbyś mnie widziała wiedziałabyś, że mówiłem poważnie. :sad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że Cię przekonałem? Sen ten dotyczył partykularnego zachowania kobiecego a nie całego rodu. W końcu co by było gdyby w tym śnie brało udział więcej kobiet? Myślisz, że jak śni mi się bójka z facetem nienawidzę męskiego gatunku? Twoje zdanie trochę mi ciąży. Nie możesz go szybciej, po argumentacji zmienić? Co ciekawe "pacjent" wpływa tu na "lekarza" bo, że jest vice versa wiedziałem już wcześniej. Przez to zarówno psychologia jak i analiza snu to trudne tematy. :neutral:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ja na to liczę. :smile: Dzięki gadkom tu na forum czuję się duużo młodszy. :smile: Nie wiem co Ty robisz, nic specjalnego nie zauważam? Jesteś miła i tyle. :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pracuję, piszę i gadam z kolegą, który jest guru. Próbuję się jakoś ratować, żeby nie pokosił mnie ten internet zupełnie. :wink: Myślę, że tamat "zawziętość mężczyzn i kobiet" nie polega chyba na tym, że my tu musimy wykazać zawziętość? :?: :wink::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może się okaże, że zawziętośc nie jest w modzie??

Mieszkanko wysprzątane, obiadek gotowy, jeszcze podlałam kwiatki i wysprzatałam chomiczkowi. Teraz paznocie się malują i mam wolne :grin: :grin:

 

[ Dodano: 2006-08-26, 14:34 ]

Aaaa jeszcze jedno, jesteś w pracy :?: :?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak robię storyboardy i animatiki dla agencji reklamowych na kompie. Jak się wabi Twój chomik? Idziesz na imprezkę wieczorem? Masz tipsy? Macie jakieś fajne kluby w Wadowicach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tipsy sa bleeee, wole naturalne paznokcie, a wymalowane mam zawsze :grin: nie musze gdzieś chodzić, żeby miec wymalowane na kilka (najczęściej) kolorów. Chomik to Gwiazdka, jest śliczna:

img0151ex1.jpg

 

W Wadowicach wieczorem można iśc jedynie na piwko i pizze, jest dyskoteka, ale nie wypada mi chodzić, bo mogłabym sie natknąć na moich wychowanków i trochę bym się głupio czuła. Na disco jeżdżę do Krakowa :grin: :grin:

A Ty skąd jesteś :?: :?: Chyba mówiłeś ale zapomniałam :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo myslę, ze go kocham szczerze i jest mi z nim naprawde dobrze, ale z drugiej strony (muszę sie do tego przyznac) czasem myślę, ze jestem z nim poniewaz to zaspokaja moje pragnienie bycia docenionym, kochanym przez kogos...
- ależ nic w tym nienormalnego, bardzo często jest tak, że zakochujemy się w osobach, które wykazują zainteresowanie nami (oczywiście tutaj musi zagrać w obie strony, nie mówię o pierwszym lepszym, który nas sobie byle upatrzył). To zaspokaja naszą próżność. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AnnaS ja tez mam chomiczka i to bardzo podobnego, ale nie posiadam chwilowo jego zdjecia i tez stawiam na wlasne paznokcie :wink:

A co do spotykania nauczycieli na dyskotekach to ostatnio tanczylam z moim profesorem od geografii i bylo calkiem fajnie (dobrze, ze juz mnie nie uczy :grin: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi... :smile:

 

a propos dyskotek.. ja niestety mieszkam w malutkim miasteczku, gdzie wogule nie ma dyskoteki, jest tylko kilka barów na krzyż z czego połowa to meliny. a za starych dobrych czasów moich nauczycieli napotykałam na każdym kroku... to taka specyfika małych miejscowosci... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam tęsknię za dużym :grin: :grin: Dziwna jestem co :?: :lol: Uwielbiam Kraków, mieszkałam w nim 6 lat. Tyle, że w Wadowicach mam dużo koleżanek, rodziny, więc lepeij mi się mieszka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez teskniłam za dużym bo to z kórego pochodzę jest nawet mniejsze niz Wadowice. ale jednak cos ciągnie w rodzinne strony i zawsze z łezką w oku wracam po długiej nieobecności do tego małego światka, gdzie życie toczy sie swoim własnym biegiem.. :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przyjechałam na studia do Wrocławia z mniejszego miasta... i tak zostało. Siłą rzeczy kontakty, które tam zostawiłam... rozluźniły się. Oczywiscie zawarłam nowe znajomości, które przekształciły się w silniejsze czy słabsze więzi i relacje, jakkolwiek... tęsknię czasem. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe wiem co duze i male miasta maja wspolnego z tematem.

Co do mnie, to nie mialem okazji przebywac w malym miescie

i raczej nie ma to wpływu na to, czy je lubie, czy nie.

Najważniejsze jest to, w którym mam wielu i dobrzych przyjaciół.

Takim miastem stał się Beograd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

White, rozmawialiśmy o konkretnym mieście i o tym, czy jest w takowym, gdzie wyjść wieczorem. Ja kocham Kraków - za miłe wspomnienia i specyficzny charakter tego miasta, zwłaszcza wieczorem i w nocy, za miliony kawiarenek, ogródków, dyskotek. A mieszkam w Wadowicach, bo tu mam najwięcej znajomych i przez to lepiej się tu czuję na codzień

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe wiem co duze i male miasta maja wspolnego z tematem.

Co do mnie, to nie mialem okazji przebywac w malym miescie

i raczej nie ma to wpływu na to, czy je lubie, czy nie.

Najważniejsze jest to, w którym mam wielu i dobrzych przyjaciół.

Takim miastem stał się Beograd.

- patrzysz ze swojego punktu widzenia, a z tego co zauważyłam - również bez skali porównawczej, skoro:
to nie mialem okazji przebywac w malym miescie
. Uwierz więc na słowo, że ten kto miał okazję przebywać w małej i dużej aglomeracji, potrafi określić swoje zdanie na ten temat. Bo oba przypadki posiadają specyficzne dla siebie cechy, które można preferować lub nie, z uwagi na chociażby temperament, czy osobowość. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Uwierz więc na słowo, że ten kto miał okazję przebywać w małej i dużej aglomeracji, potrafi określić swoje zdanie na ten temat. Bo oba przypadki posiadają specyficzne dla siebie cechy, które można preferować lub nie, z uwagi na chociażby temperament, czy osobowość. Pozdrawiam.

 

Nie miałem na myśli, że jest inaczej :razz:

Zgadzam się z tobą w 100% :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam serdecznie dosyć mojego wielkiego miasta. Z przyjemnością osiadłbym w jakimś małym miasteczku. Choć słyszałem, że ludzie tam wszystko o wszystkich wiedzą. Czy to nie jest uciążliwe Rito?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od miasteczka. Ja też nie mieszkam w dużym, bo ok. 20 tys. mieszkańców. Nie jest tak źle jak na wsi, gdzie każdy wtrynia nos w nie swoje sprawy a plotki roznoszą się szybciej niż błyskawica. Są sąsiadki plotkary, od których dowiesz się wszystkiego o wszystkich ale ludzie sa bardziej tolerancyjni. W końcu Wadowice to miasteczko turystyczne, więc może dlatego jest lepiej :lol:

A Rita mieszka w malutkiej miejscowości :?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Rita mieszka w malutkiej miejscowości
- a odpowiedź na to pytanie znajduje się kilka postów wyżej :twisted: (konkretnie w trzecim od góry). Czy ja to zdanie już dzisiaj pisałam, czy to deja vu? :lol:

 

[ Dodano: 2006-08-28, 21:05 ]

P.S. Że nie wspomnę o uzupełnionym elemencie: "Skąd?" - w profilu, pod obrazkiem...

 

[ Dodano: 2006-08-28, 21:15 ]

Czy to nie jest uciążliwe Rito?
- czasami, owszem - gdy masz ochotę na prywatność. Natomiast takie bliskie relacje wszystkich ze wszystkimi wiele ułatwiają... hmmm - sprawy łatwo się załatwia. Poza tym przy anonimowości, nie oszukujmy się - nie można za bardzo liczyć na pomoc drugiego człowieka, "Każdy sobie rzepkę skrobie", istnieje rozproszenie odpowiedzialności. Ale to nie jest tak, że przedkładam życie w małym mieście nad w wielkim. Po prostu zauważam różne wady i zalety obu przypadków. I tak naprawdę u mnie jest to stan zmienny - gdybym przebywała tam, skąd przybyłam - tęskniłabym pewnie za większą "wolnością". Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzę o układzie damsko-męskim gdzie nie ma walki. Czy to jest możliwe? Co powoduje nagminne w związkach: podpuchy, testy, ustawianie się na wyższej pozycji wogóle, nieufność, lęk i ustawiczne negocjacje? Ktoś już napisał, że męczące to jak nie wiem co. Nie idzie tego jakoś obejść?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje, że im starszy człowiek, tym lepiej wybiera. Zwłaszcza doświadczony czlowiek. Młodzi patrzą na wygląd, a potem próbują dopasowac daną osobę do swoich wymagań. Starsi a co za tym idzie dojrzalsi ludzie wybierają osobe, która odpowiada im charakterem, osobowością (tu przydatne są związki, gdzie najpierw poznajemy właśnie te cechy, a nie wygląd np. poznanie się przez internet). Ja osobiście nie lubię tzw. podchodów, walę prosto z mostu, zawsze najszczerszą prawdę. Niedomówienia burzą związek. Dlaczego ktoś tak robi :?: może z braku zaufania ale też z braku wiary w samego siebie. Pozdrawiam i życzę udanych związków :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzę o układzie damsko-męskim gdzie nie ma walki. Czy to jest możliwe?

 

Ależ oczywiście że to możliwe! I zobacz kto to mowi... zodiakalny skorpion hihiihihhi Ale to naprawdę możliwe i nie wyobrazam sobie by w innym przypadku zwiazek był szczęśliwy.

 

 

Mnie się wydaje, że im starszy człowiek, tym lepiej wybiera. Zwłaszcza doświadczony czlowiek. Młodzi patrzą na wygląd, a potem próbują dopasowac daną osobę do swoich wymagań. Starsi a co za tym idzie dojrzalsi ludzie wybierają osobe, która odpowiada im charakterem, osobowością

 

Podzielam Twoje zdanie w 100% , jedynie wykluczyłabym z Twojej wypowiedzi słowo "starsi" bo nie zawsze wiek idzie w parze z dojrzałością.

 

 

To co mi przychodzi do głowy w tym momencie to stare powiedzenie : "Jeśli kochasz prawdziwie, zapomnij o sobie". Oczywiscie nie dosłownie :) ale wiele w tym prawdy. Kocha sie człowieka takiego jakim jest i szanuje jego indywidualność. Nie można nikogo ustawiać i przerabiać wedle własnych norm bo zawsze ktoś w tym zwiazku będzie nieszczęśliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzę o układzie damsko-męskim gdzie nie ma walki
- sformułowanie: układ damsko - męski źle mi się kojarzy... "na zimno". Mam nadzieję, że mowa o związku dwóch osób i... miłości pomiędzy nimi? Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście układ damsko-męski brzmi jak ribbentrop-mołotow. :oops: Miłość nie pasowała do reszty mej wypowiedzi. Chyba że napisałbym po prostu: Marzę o miłości. :smile: Nie mógłbym wyszczególnić negatywów w związkach. Poza tym tak marzą chyba wszyscy. Pozdrawiam.[/i]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzę o układzie damsko-męskim gdzie nie ma walki. Czy to jest możliwe? Co powoduje nagminne w związkach: podpuchy, testy, ustawianie się na wyższej pozycji wogóle, nieufność, lęk i ustawiczne negocjacje? Ktoś już napisał, że męczące to jak nie wiem co. Nie idzie tego jakoś obejść?

 

Musze dodac, ze jeszcze klutnia jest spowodowana oczekiwanien. Zasadniczy blad, nie powinno sie oczekiwac, mozna sie jedynie spodziewac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie: czy warto byc zawziętym :?: :?: czy warto się upierać i na siłe zmieniać człowieka jeśli nam nie odpowiada :?: :?: a jeśli to jedyna droga do znalezienia tej jedynej wyśnionej osoby :?: :?: albo też może nie zmieniać nikogo tylko się przyzwyczaić i pójśc na ustępstwa :?: :?: po co w takim razie być zawziętym :?: :?: żeby wypróbowac na ile sobie ktoś pozwoli :?: :?: Ale pytań zadałam :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:cool: Czasem ta zawziętość spowodowana jest niechęcią rozstania, przyzwyczajeniem. Często obie strony są zakochane i uparte żeby związek przemodelować i może być dramat. Uważam, że trzeba uważnie wykorzystywać każdą szansę i lepiej być lekko upartym, niż skakać z kwiatka na kwiatek. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jeśli to jedyna droga do znalezienia tej jedynej wyśnionej osoby
- wg mnie zawziętość to droga dokładnie w przeciwnym kierunku. Jeżeli widzę, że bez demonstracji siły nic z pewnej relacji nie będzie... odpuszczam sobie. Inna sprawa, że taka zmiana w zainteresowaniu z mojej strony, działa wybitnie dopingująco na - powiedzmy sobie - partnera. Ale żeby było jasne, żadna to dla mnie satysfakcja, ponieważ tak czy inaczej zrażam się do osób, które uwielbiają "gierki". Pozdrawiam.

 

[ Dodano: 2006-08-30, 21:39 ]

i lepiej być lekko upartym
- lekko owszem, natomiast "ośli upór" jest wybitnie męczący, przynajmniej dla mnie. Nie lubię utrudniać sobie życia, uwielbiam natomiast, gdy wszystko dzieje się tak naturalnie i po prostu. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważ, że to nie musi byc gierka gdy facet tęskni (odmienia mu się) jak go porzuciłaś. Największy dramat jest wtedy jak tak się dzieje poprostu z głupoty, niedoskonałości partnera. Nie uważasz? Postać jest zła bo jest głupia. Nie wiadomo zaś kogo winić za tę głupotę? Jego czy jego tolerancyjne otoczenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważ, że to nie musi byc gierka gdy facet tęskni (odmienia mu się) jak go porzuciłaś.
- wiesz Olechos, idąc tym tokiem myślenia... to jemu może się odmienic jeszcze ze cztery razy... w różne strony. Dopóki nie pojawią się dzieci, nie mam ochoty czuć się jak "na ruchomych piaskach" i czekać... kiedy nastapi kolejna metamorfoza. Fakt jest taki, że tego typu facet przestaje być dla mnie wiarygodny, a tym samym zapewniać stabilność. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:oops: Całkowicie Cię rozumiem. Chciałem tylko podkreślić cechy postaci dramatycznej. "To kim lub czym jestem, przez swój podły i nikczemny charakter. Tego sam nie stworzyłem. Wszelako jestem temu winien dlatego, że tkwie w tym." Ja go nie bronię. Dodam jeszcze. Uważam, że obie strony popełniają błędy. Pozdawiam. Tulanki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja go nie bronię
- ale my nie rozmawiamy teraz o nikim konkretnym, uogólniam swoje poglądy po prostu.
Uważam, że obie strony popełniają błędy
- ależ oczywiście, nie próbuję tutaj zasugerować, że jestem święta. Tylko, że jeżeli mam dobre intencje, a komuś tak czy inaczej moja osobowość nie odpowiada, to znaczy, że coś nie zagrało i zresztą vice versa. Dlatego uważam, że nie należy ciągnąć czegoś na siłę... bo to w konsekwencji nie wychodzi na dobre współpartnerom. Po prostu zamykają się na inne związki i na szansę odnalezienia swojej drugiej połówki. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rita jak zwykle ma rację

kto ma racje ten stawia kolacje

czasem sytuacja jest juz zaawansowana i nie latwo przyznac ze cos jest nie tak...bo czyz milosc nie przenosi gor? :roll: wiec ma sie nadzieje ze to co bylo na poczatku jeszcze powroci a to co zle (ma sie nadzieje) jest niewspolmiernie male do tego co dobre (mowie o zwiazkach ktore trwaly dluzej niz 3 randki bo moim zdaniem po 3 mozna sie juz zorientowac czy gra czy nie! pierwsza jest pierwsza i to bez dyskusji, druga jest juz na wiekszym luzie, a trzecia juz dla sprawdzenia czy ta druga to prawda czy tylko wypadek przy pracy :cool: ) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślę, że należy dać szansę, a najlepszym wyjściem jest rozłąka na pewien czas, później wszystko się okaże, czy dany związek przetrzymał tą próbę czasu. Oczywiście to jest dobry test w przypadku, gdy obie strony nie czują do siebie większego urazu i kiedy nie jest do końca wszystko skreślone...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do zawzietosci... ja poczatkowo nie sadzilam, ze moglabym byc z tym chlopakiem, z ktorym jestem... ujelo mnie w nim jego cierpliwosc w zdobywaniu moich uczuc i teraz jestem bardzo szczesliwa, ze z nim jestem... uwazam, ze lepiej nie moglam trafic :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...