Trida Napisano 16 Listopada 2013 Udostępnij Napisano 16 Listopada 2013 Mam troszeczkę wątpliwą przyjemność zrecenzować książkę Pana Hansa Ulrich Grimma – Nie jedz tego. Niestety nazwisko Grimm nie sugeruje tutaj, że książka będzie super dziełem ale w kategorie bajek też bym jej nie zakwalifikowała. W czasach zdrowego odżywiania, chodzenia na siłownie, gdzie z gazet i wielkich bilbordów nawołują nas do zdrowego trybu życia taka książka powinna okazać się strzałem w dziesiątkę. Jednak nie moim zdaniem. Jako technolog żywności z wykształcenia mam kilka ‘ale’ co to owej książki. Aby szary zjadacz chleba mógł ja naprawdę zrozumieć musi ją przeczytać kilka razy, aby w całym chaosie wychwycić to, co najważniejsze. Przykładem może być jeden z rozdziałów, który przez 2 strony opowiada o hotelu, w jakim znalazła się grupka lekarzy debatująca nad sprawami zdrowego żywienia i dopiero w momencie, gdy zapoznamy sie z bogatym opisem okolicy możemy przejść do sedna. No ok – miło fajnie, autor chciał zachować luźniejszy stosunek i formę pisania jednak nie trafia to do mnie. Podobnie jest z opisy przypadków ‘z życia wziętych’ jak to Karl Jakiśtam prze jedzenie margaryny umarł z dnia na dzień. Wmawianie czytelnikowi, że to na 100% była wina margaryny trąca ignorancją. A przykładów jest kilka. Tak samo pokazywanie skrajnych sytuacji, których w książce nie zabraknie, nie jest dobrym zagraniem. Opisywanie problemu wapnienia żył u dieci w momencie, gdy to rodzice 'faszerowali' dzieciaki mlekiem z dodatkową porcją wapnia, jogurtem z dodatkiem wapnia, soczkiem multiwitaminowym z wapniem i mikroelementami i czymś jeszcze z wapniem nie jest zagraniem fair a raczej trąca o popadanie w skrajności. Książka zawiera wiele informacji – w gruncie rzeczy ciekawych – ale nie są one usystematyzowane, nie są sklasyfikowane tylko o tu napiszemy zdanie o tym jak margaryna jest zła, tu wtrącimy coś o jej powstaniu, tu znów o jej działaniu na organizm człowieka, tu konwencji w jednym z zagranicznych miast a tu znów o łańcuchach lipidowych i kwasach omega-3. No wszystko niby fajnie ale jest to moim zdaniem męczące. Książkę zaliczyłabym raczej do tych typu – a poczytam z braku laku niż tych z kategorii encyklopedii rodzinnych, z których każdy może czerpać wiedzę. Tak naprawdę czytając niektóre rozdziały sama się gubiłam, czy coś jest to dobre czy to złe i gdyby nie moja wiedza wyniesiona ze studiów miałabym kłopoty z objęciem odpowiedniego stanowiska wobec informacji zawartych w książce. Jeśli autor na stronie 43 pisze mi, że jogurt odtłuszczony to zło a dwie strony dalej jednak mówi, że ceniony lekarz stwierdził, ze takie jogurty są dobre to komu wierzyć? Autorowi czy jednak cenionemu w stanach lekarzowi? Czy książka w jakikolwiek sposób uzupełniła moją wiedzę? Może o jakieś ciekawostki, którymi zabłysnę wśród rodziny przy okazji imienin cioci jednak konkretnej wiedzy było tam niewiele. Plusem jest to, że autor nie zasłaniał się nazwą X firmy tylko nazywał wszystko po imieniu – Nestle, Danone itd. Pokazane jest jak duże korporacje robią nas w balona. Pod tym względem autor zrobił kawał dobrej roboty, bo Pan Iksiński po przeczytaniu takiej lekturki może otworzy oczy na komercję niektórych firm. Ogólna, moja, ocena książki – 3/10. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.