kszys Napisano 11 Marca 2009 Udostępnij Napisano 11 Marca 2009 pamiętnik... dziś jest ten dzień pierwszy dzień po wyjściu na wolność z czeluści kurortu hellskiego zabiłem najcenniejszą rzecz w życiu by móc dalej żyć ...pozbyłem się "swojej miłości" ... po 4 latach ciągłych starań o Nią upadłem zabrakło mi sił zgasła nadzieja skończyła się wiara a miłość stała się głucha na moje wołanie trafiłem do piekła ...byłem sam nagi w ciemnej małej zimnej i wilgotnej celi bez okien tylko ja i moje myśli...prawdziwe piekło byłem zwierzęciem wyłem z rozpaczy jak wilk w ciemną mroźną noc do księżyca który moich smutków wysłuchiwał ... plułem krwią drapałem ściany do krwi z żalu strachu i bezsilności,cierpiałem nieustannie co dzień i co noc na niemożliwy do opanowania ból psychiczny i fizyczny ból głowy,którego nawet środki przeciwbólowe nie były w stanie uśmierzyć... moje myśli dręczyły mnie ...raz byłem rozpędzonym tornadem,które zasysa i niszczy wszystko na swojej drodze innym razem środkiem galaktyki którą wprawiałem w ruch myślą ...byłem też czarną dziurą która wchłaniała w siebie to wszystko... wszystko co się liczyło stało się nieważne...niebo było ciemne aż po horyzont cały świat stał się pusty i ludzi tam nie było... nie było też nawet cienia nadzieji... przyszłość i teraźniejszośc stała się pustką bez znaczenia ...samotność w tym świecie stała się nie do zniesienia...sny i rzeczywistość zlały się w jedno krew zaczęła krążyć w odwrotnym kierunku podążając za zrozpaczoną myślą która szukała stamtąd ucieczki... zawędrowałem w myślach na najwyzszą górę świata tuż podemną był cały ten świat...usiadłem spokojnie jak starzy indianie przed wyprawą do krainy wiecznych łowów...byłem tam tylko ja i Stwórca... opowiedziałem Mu co czuję...zamierzałem oddać swe życie... moja dusza zaczęła płonąć już od pierwszych słów...ogień płonął niebieskim żarem wew.mnie... całe ciało płonęło spalało się w ogromnej wprost niewyobrażalnie temperaturze...całe ciało wszystkie myśli grzechy smutki i żale stałem się częścią ognia był we mnie i ja w nim byliśmy jednością...czułem że ten ogień jest wyrazem mojego bólu nie miałem żadnych wątpliwości tak jak w momencie kiedy trzymasz w ręku zapałkę a w drugiej pudełko z draską że jeśli potrzesz onie zapałką to ta zapałka od tego zapłonie.. wiedziałem wyraźnie że jeśli w tym momencie zechcę to nastąpi SAMOSPALENIE...to było oczywiste...jak mówisz i masz nagle znikąd pojawił się strach...jak chochlik...przyniósł mi ze sobą zwątpienie ...na chwilę przed ...wyłączyłem wszystkie procesy myślowe...machine stop!!! ... pomyślałem jeśli idę w tym kierunku i taki jest koniec tej drogi to jeśli się odwróce i pójdę w przeciną stronę to czy nie powinienem dojść do przeciwnego rezultatu? co to?rozum ?rozsądek?niewyłączony?dziwne...przypomniało mi się przysłowie chińskie nie ważne jak długo idziesz w złym kierunku zawsze możesz przecież zawrócić... wstałem i zacząłem biec przed siebie ...w przeciwną stronę biegłem tak dzień i noc w końcu stanąłem odwróciłem się za siebie i życzyłem Jej szczęścia miłości uśmiechnąłem się posłałem całusa i pozwoliłem odejść ...jak białe płatki śniegu zaczęły spadać na mnie delikatnie myśli ... uspokajały mnie otulały... przepraszam siebie swoje ciało za to że się krzywdziłem nie dbałem o siebie sam sobie wmawałem te głupie rujnujące myśli te lęki...przez które później cierpiałem a przecież ja sam jestem swoim najlepszym przyjacielem a moje ciało jest zawsze ze mną kocham je od dziś...i będę o siebie dbał...bo zapomniałem o sobie...przepraszam siebie i wybaczam sobie czy coś może mnie teraz zmartwić?stanąć na drodze...wstałem z popiołów...przeszedłem przez piekło...dziś zaświeciło znów słońce słyszę śpiew ptaków... przechodząc czuję jak obok mnie rozkwitają kwiaty...słyszę szepty zwierząt...jednoczę się ze wszystkim co żyje...i rozumiem to ...jesteśmy częścią całości a Ona?nie odeszła przecież jest ...tylko obok aja?hm mam co robić tyle rzeczy do poprawienia... nie szukam już niczego poza mną to udało mi się wynieść dla Was z piekła... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
roseflame Napisano 11 Marca 2009 Udostępnij Napisano 11 Marca 2009 ...największym aktem miłości jest pozwolić odejść osobie, którą kocha się bardziej niż siebie samego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Radiana Napisano 15 Marca 2009 Udostępnij Napisano 15 Marca 2009 Krzysiu - po przeczytaniu chwila zadumy pięknie piszesz , moja refleksja - Miłość i wolność- to to samo:bukiet: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Justys Napisano 15 Marca 2009 Udostępnij Napisano 15 Marca 2009 (edytowane) Krzyś, Pięknie opisałeś uczucia które, każdy kto potrafi kochać, w swoim życiu choć raz musiał przeżyć... Często zapominamy że miłość to nie tylko radość i szczęście, że jest ona nierozerwalnie połączona z tęsknotą,bólem... Ciesze się, że powróciłeś z tej okropnej krainy:) że słoneczko świeci znów dla Ciebie... ----------- Coś dla Twojego uszka:) YouTube - R. Kelly - I Believe I Can Fly - LEGENDADO Edytowane 15 Marca 2009 przez Justys Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.