Skocz do zawartości

Zmarli dają znak...


La Papesse

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym porozmawiać na temat waszych doświadczeń w konkretnej sprawie. Otóż w mojej rodzinie jest takie twierdzenie, że jak ktoś z rodziny umiera, to jego dusza pojawia się w jednym lub paru miejscach przy bliskich żyjących mu osobach, aby je ostrzec i pożegnać się. Moja rodzina jest liczna i wiele już jej członków zmarło. Takie zjawiska najczęściej dotykają mojej babci. Pamiętam że zawsze, jak opowiada o zmarłym dalekim wujku, który chyba wpadł pod pociąg, to opowiada nam że w ten dzień była w swoim mieszkaniu w kuchni i wypadła jej z ręki chyba solniczka i się stłukła(prawie nigdy się tak nie dzieje, bo moja babcia zawsze uważa żeby niczego nie stłuc i rzeczywiście mało w swoim życiu stłukła). Zawsze mówi, że to tak czuła, jakby ktoś tą solniczkę jej wyciągnął z dłoni. No i oczywiście zaraz potem telefon, że wujek nie żyje. Później też ktoś bliski zmarł, to była wtedy chyba też w kuchni, a jej dzieci(w tym moja mama) siedziały w pokoju i oglądały telewizor albo się bawiły. Nagle usłyszała głośno: Halinka!!. Bardzo się zdziwiła i przestraszyła(miała już to dziwne przeczucie, a w dodatku u nas w rodzinie nie ma zwyczaju, żeby dzieci mówiły do rodziców po imieniu - na wszelki wypadek spytała się dzieci, czy któreś ją wołało - zaprzeczyły). Zaraz telefon - że zmarł ktoś z rodziny. Piszę to teraz, bo ostatnio zmarł jej brat, i w tym dniu, w którym on umarł, niosła z kuchni do pokoju jajko na talerzyku i po prostu wypadło jej samo z ręki i się rozwaliło o podłogę. Już wtedy miała złe przeczucie, i oczywiście za chwilę dostała telefon że zmarł jej brat!:icon_eek: Dla mnie jest to coś dziwnego, ale może rzeczywiście zmarli chcą się z nami jakoś pożegnać? Drugi aspekt dotyczy zjawiska telefonu. Chodzi mi o także nasze rodzinne przekonanie, że jak dzwoni późnym wieczorem/nocą telefon, to zazwyczaj jest to coś niedobrego. Moja mama tak zawsze mówi, i ZAWSZE TAK JEST!!! Nie mówię tutaj o jakichś telefonach służbowych, czy spodziewanych. Chodzi mi o nagły, niespodziewany telefon przez nikogo nieoczekiwany. Pamiętam, że np. kiedyś o 23/24 godzinie dostaliśmy telefon, że wujek nie żyje, potem też w nocy o 1 chyba, że ktoś zmarł, tak jest zawsze. Nie wiem, czemu tak się dzieje. Chciałbym, abyście się podzielili swoimi historiami z takimi zjawiskami i waszą opinią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodze sie z Toba. Kilka razy juz mialam takie przypadki. Czasem szklanka sama pekala...

Ale sadze ze nie do kazdego zmarli przychodza pozegnac sie (powiadomic). Mojej znajomej babcia miala tak, ze gdy ktos zmarl, to tej samej nocy przychodzil do niej w snie i znia rozmawial. Lub snil jej sie w trumnie..

A co do telefonu to pierwsze slysze, ale jest dosc ciekawe.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za poruszenie tego tematu. Mnie się zawsze śnią groby, gdy dotyczy to np. moich sąsiadów. Jak ktoś znajomy- to śni mi się dana osoba tyle tylko, że baardzo smutna i jej twarz jest poszarzała. Gdy dotyczy to mojej rodziny to już jest inaczej. Zawsze czuję, że ktoś umrze. Najbardziej traumatycznym dla mnie odczuciem była śmierć mojego brata. Opiszę po krótce. Nim się dowiedziałam, że nie żyje miałam złe przeczucia, zarówno w nocy jak i w ciągu dnia. Nie mogłam się skupić na nauce, więc odpuściłam sobie sesje. W nocy natomiast odwiedzała mnie postać w habicie, nie widziałam twarzy, przy tym czułam zapach wody kolońskiej mojego Taty (też nie żyje). Po którejś nocy na ekranie tv- niepodłączonym do prądu, zobaczyłam negatyw zdjęcia mężczyzny, z tym że twarz była rozmazana:wow:. Gdy się dowiedziałam, że mój brat nie żyje wszystko się uspokoiło. Teraz gdy chodzę na grób brata, to widzę jego postać opartą o drzewo, i wiem, że jest bardzo zadowolony.

Takie odczucia mam od ok. 12 roku życia.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maatko. Tak to juz bym nie chciala...

No,ale w sumie dla jednych jest to dobre i ciesza sie jesli ktos sie z nimi zegna. Mowi sie ze zmarli przychodza do osob, ktore sie nie boja. A czy mialyscie kiedys tak, ze osoba za zycia sie z wami pozegnala? Nie chodzi mi o pozegnanie w szpitalu itp.

Chodzi mi o normaln zdrowa osobe, ktora wyczula swoja smierc? Hm :_mysli:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mowi sie ze zmarli przychodza do osob, ktore sie nie boja. A czy mialyscie kiedys tak, ze osoba za zycia sie z wami pozegnala? Nie chodzi mi o pozegnanie w szpitalu itp.

Chodzi mi o normaln zdrowa osobe, ktora wyczula swoja smierc? Hm :_mysli:

 

Nie wiem czy chce posiadać taki dar, ale skoro już tak jest to muszę go akceptować!!! Po doświadczeniu z moim bratem troszkę się obawiam, ale wierzę głęboko, że kiedyś przestanę...

Co do pożegnań- jak miałam 9 lat, mój Tato się ze mną żegnał, i z moją Mamą. Myślałyśmy, że żartuje. Trwało to jego pożegnanie jakiś czas, ale takie ostateczne to ok. tygodnia.Zmarł na zawał serca. W Wigilie był jego pogrzeb:beksa:. Do tej pory nurtuje mnie pytanie, skąd wiedział i to w dodatku parę m-cy na przód?!:_smutny:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałam o głuchych telefonach, zatrzymujących się zegarach, tajemniczym pukaniu do drzwi, dziwnie zachowujących się zwierzętach...

Ale w mojej rodzinie nigdy nie było takich przypadków. Nawet przedwczoraj, kiedy dostaliśmy telefon o informujący o odejściu wujka mojej mamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dziwne. Współczuję Ci tych dośwadczeń. Nie wiedziałem że aż "tak" się można żegnać.

 

Patrząc na to z perspektywy czasu, Tato chciał mnie przygotować na swoje odejście. Byliśmy bardzo zżyci z sobą i jego śmierć bardzo mnie dotknęła. Dopiero jakieś parę lat temu pogodziłam się z tym faktem. Prosiłam Tate aby przyszedł do mnie chociaż w snach, ale niestety, nie jest mi na razie dany z nim kontakt. Najważniejsze, że żyje w moim sercu!!! Natomiast śni się mojej Mamie, jak ma się coś niedobrego wydarzyć.

 

A tak po za tym, czasem w snach umarli proszą mnie abym się za nich pomodliła...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałam o głuchych telefonach, zatrzymujących się zegarach, tajemniczym pukaniu do drzwi, dziwnie zachowujących się zwierzętach...

Ale w mojej rodzinie nigdy nie było takich przypadków. Nawet przedwczoraj, kiedy dostaliśmy telefon o informujący o odejściu wujka mojej mamy.

 

Nie jestem bardzo biegła w tym temacie, ale może po prostu, nikt z waszej rodziny nie jest otwarty na takie zjawiska...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mój dziadek 2dni po swojej śmierci(umarł na zawał)"przyszedł"sie ze mną pożegnac;co prawda nie widziałam żadnej fizycznej postaci,ale słyszałam jego kroki obok mnie i po prostu czułam ze to on...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zazwyczaj przed tym, jak się dowiem, że ktoś z mojej rodziny zmarł, mam zły sen, w którym ktoś umiera, albo burzy się brudna woda. Podobnie mają moje siostra i mama. Czasem słychać gdzieś w domu wielki huk, jakby spadło coś ciężkiego. Często mam po prostu bardzo silne przeczucie, że coś złego spotkało kogoś z moich bliskich. Po tym, jak w wypadku zginął mój kolega (już chyba tu gdzieś o tym pisałam), poprosiłam, aby mi dal znak, ze jest mu dobrze tam, gdzie sie znalazł. No i przyśnił mi się ubrany na biało, jak szedł po łące.

Koleżanki babcia natomiast, tuż po pogrzebie męża miała sen, że zmarły przyszedł do domu i szukał po szufladach swojego różańca. Następnego dnia zaniosła ten różaniec na cmentarz i zagrzebała w ziemi na grobie. Sen się więcej nie powtórzył.

Takie zjawiska, to nie przekleństwo, tylko dar, dzięki któremu możemy komuś pomóc, wesprzeć go choćby modlitwą. Zwłaszcza, kiedy zmarły przychodzi potem, żeby ostrzec przed zbliżającym się niebezpieczeństwem na przykład. Świadczy to o jego niesamowitej miłości do osób, które zostawił na tym świecie. Nie należy się bać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie zjawiska, to nie przekleństwo, tylko dar, dzięki któremu możemy komuś pomóc, wesprzeć go choćby modlitwą.

 

a jak taki dar można rozwinąć bardziej:pytajnik:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie robiłam nic... Tak po prostu jest. Nigdy też się nie zastanawiałam, jak można takie zdolności rozwijać. Do niedawna sama się tego bałam, ale ktoś tu na forum mnie przekonał, że to nic złego. Z pewnością znajdą się ludzie, którzy wiedzą, jak taki "talent" pielęgnować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie robiłam nic... Tak po prostu jest. Nigdy też się nie zastanawiałam, jak można takie zdolności rozwijać. Do niedawna sama się tego bałam, ale ktoś tu na forum mnie przekonał, że to nic złego. Z pewnością znajdą się ludzie, którzy wiedzą, jak taki "talent" pielęgnować...

 

Do mnie też samo to przyszło, aczkolwiek przyznam, po śmierci brata troszkę mnie to przerosło, zresztą jak wszystko inne związane z magią... długo musiałam się zbierać w sobie, aby nawet dotknąć kart...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nikt się ze mną nie pożegnał, ani nie doświadczyłam żadnych znaków z tamtej strony, po/w okolicach czyjejś śmierci. Zresztą - na dobrą sprawę - niedużo tych osób by było; babcia, gdy byłam bardzo mała, kolega w liceum, rok temu dziadek, pół roku temu jego siostra...

Ale moja babcia, podobno, miała prorocze sny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałam o głuchych telefonach, zatrzymujących się zegarach, tajemniczym pukaniu do drzwi, dziwnie zachowujących się zwierzętach...

Ale w mojej rodzinie nigdy nie było takich przypadków. Nawet przedwczoraj, kiedy dostaliśmy telefon o informujący o odejściu wujka mojej mamy.

 

 

Przypomnialas mi wlasnie o zegarze, ktory stanal gdy zmarl moj pradziadek. Dziekuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale moja babcia, podobno, miała prorocze sny.

Właśnie, co z tymi babciami? Jakie to dziwne, moja prababcia potrafiła na przykład swoim kuchennym szlafrokiem przetrzeć lekko czyjąś głowę

i wnet temu komuś odchodziła gorączka!! I w dodatku przez pewien czas widywała ducha kobiety z dzieckiem, zawsze w tym samym rogu pokoju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co z tymi babciami? Pewnie były znacznie bliżej tradycji, rodziny, swoich przodków - i niektóre rzeczy były oczywiste - właśnie jak sny, widzenia... Mojej matce zdarza się gadać do dziadka - ale nie wiem, czy odpowiada ;-) natomiast dziadek mojej koleżanki pomaga jej matce, gdy jest problem z ciastem. Brzmi to absurdalnie, ale... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie,ze nasze babcie po raz faktycznie byly blizej tradycjii, ale i zwroccie uwage, ze byly bardzej wierzace jak i praktykujace. Moze to tez ma jakies znaczenie:_mysli:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do moich babć, to nie wiem czy miały jakieś kontakty z duchami. Jednej nie znałam, a druga nic nigdy mi nie opowiadała (chyba że nie pamiętam), ale natomiast nauczyła mnie wróżenia z klasycznych kart.

Co do osób wierzących i praktykujących- moja Mamusia, jest wierzącą i praktykującą katoliczką i śni się jej mu Tato. Jak ma się stać coś złego- to śni się jej jako półżywy lub martwy, a jak jej się śni jako żywy to wszystkie trudne sprawy, zakończą się pomyślnie :) i z tego co wiem, Mama zawsze mu dziękuje za to...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja babcia ,gdy byłam mała opowiadała o tym,że w czasach drugiej wojny po ziemi błąkały się dusze pod postacią"ogników:.Owe ogniki zwykle pomagały ludziom,np oświetlały drogę kiedy było ciemno;należało wówczas im podziękowac i pomodlic sie za nie,ponoc wtedy było to tak powszechne zjawisko,ze ludzie nie bali sie tego...dopiero jeden z papieży(nie pamiętam jednak który)poswięcił owe duszyczki i wszystko ustało,to tyle z opowiesci,może słyszał ktos z Was o tym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi babciami to jest różnie. Wydaje mi się, że jeżeli w rodzinie jest tak, że jakieś zdolności przechodzą z matki na córkę, to kiedyś pomoc w zrozumieniu i rozwijaniu pewnych darów była większa. Nasze babcie większości rzeczy pewnie dowiedziały się od swoich mam lub babć. Nasze pokolenie musi szukać w ksiażkach, internecie, a przez to wiele osób błądzi. Po prostu nasze mamy pewnie pozapominały, albo wydaje im się to niedorzeczne. Sama nie wiem, nasze babcie miały na pewno dużo większą wiedzę praktyczną. Po pierwsze wiedzę przejęły po swoich przeodkach, a po drugie - doświadczenia nabierały z wiekiem. Pewnie jak będziemy w ich wieku, nasza wiedza na temat tego, co potrafimy i jak możemy pomagać będzie dużo wieksza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Petra.b zgadzam się z tobą w zupełności. Kiedyś czytałam, że wiedza tajemna jest przekazywana co trzecie pokolenie, i u mnie chyba się to sprawdziło. Moja Babcia uczyła mnie rozmawiać z kartami. Nigdy nie uczyła tego mojej Mamy, mimo, że Ona również ma rozbudowaną intuicję itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest w każdym pokoleniu taka osoba... Nie wiem jak wcześniej, ale od praprababci, przez prababcię, babcię i moją mamę - zawsze to była pierwsza córka, tylko ja jestem pierwszym synem, co ciekawe ;P

A tak ogólnie, myślę że zwyczajnie zmiany w kulturze sprawiły, że oddaliliśmy się (jako społeczeństwo) mocno od dawnych wierzeń... Bo przecież pośród osób starszych nadal istnieją w dużej mierze te same wierzenia które utrzymują się od wieków, często jeszcze z czasów przedchrześcijańskich, pod ciepłym płaszczykiem katolicyzmu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie o to chodzi. W tym momencie jesli komus powiemy, ze np "rozmawialismy" z duchem, kaze nam sie popukac w czolo i wysle do psychiatry...Co do tego przekazywania zgodzilabym sie. A co do wrozenia z kart. Tez sie zachlysnelam tym od prababci, jestem poczatkujaca, no ale samo z siebie sie to nie wzielo;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... w zasadzie... z drugiej strony mojej rodziny z kolei mój dziadek zawsze sobie wróżył z kart... Tyle że on rozkładał karty (zwykłe do gry chyba od 2 do Asa) jak do pasjansa (na 8 stosików) tylko rozkładając wszystkie karty, nie zostawiając nic w talii, po czym zdejmował je parami (chyba jeśli zgadzały się figurami) i jeśli na końcu nie została żadna karta - odpowiedź na zadane przy rozkładaniu kart pytanie brzmiała tak, a jeśli zostały jakieś karty których nie dało się zdjąć, to odpowiedź brzmiała nie...

Szczerze mówiąc nie wiem co to za metoda, niemniej jednak zadziwiająco często sprawdzała się. Mi z resztą też kiedy kilka razy próbowałem...

Dziadek też ma talię tarotową - kiedyś pokazywał, ale nie pozwalał dotykać (wtedy nie wiedziałem czemu ;) ), ale praktycznie nigdy jej nie używał twierdząc że jest tylko na specjalne okazje...

Więc mimo mojej niechęci ogólnej do wróżenia (szczególnie wróżenia mi), z kartami też się zetknąłem za sprawą dziadków ;)

 

Z kolei babcia z tejże strony rodziny zawsze wiedziała kiedy ktoś w rodzinie umierał... A to w środku nocy przyleciał gołąb i obudził ją tłukąc się do okna (chyba z 20-30 minut)... Potem dowiedziała się, że umierał jej brat... A to coś stłukła kiedy umierał jej ojciec... tego typu sprawy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą metodą z kartami to jest stara metoda. Zadaje się pytanie kartom, a odp brzmi tak lub nie. tak jest wtedy, gdy pasjans "wyjdzie", a nie jak nie wyjdzie. A z tym gołębiem to straszne!XD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypomniało się mi, jak kiedyś babcia mi opowiadała, że w dawnych czasach (po wojnie) chodziła na skróty przez cmentarz, do pracy, wiele razy zdażało się jej widzieć dusze zmarłych, które prosiły ją aby się za nich modliła, a szczególnie wdzięczna jej za to była kobieta z małym dzieckiem (duchy), która później w jakiś sposób uratowały jej życie :wow: ...

 

Co do pasjansa, znam go, tyle tylko, że nie pamiętam skąd:co: Jak babcia zobaczyła, że go rozkładam, postanowiła mi przekazać swoją wiedzę dot.rozkładania kart. Zastanawia mnie czemu wybrała mnie, a nie moja Mamę, czy jej siostrę...

 

A tak na marginesie, słyszeliście kiedyś jakieś opowieści, o ludziach którzy przechodzili przez cmentarz lub obok niego, i spotkało ich coś przykrego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykrego? Nie... ja zawsze jakoś lubiłem cmentarze... Z resztą z domu gdzie się wychowałem i nadal kocham wracać jak mam wolne, przez płot mam dom parafialny, a z kolei on przez płot ma stary cmentarz poniemiecki (w dużej mierze zaniedbany i zarośnięty, czasem przyjeżdżają Niemcy którzy przed wojną tam mieszkali i sprzątają trochę...). Podobnie tam, jak jakieś z 200m po drugiej stronie, gdzie jest kolejny taki cmentarzyk (który teraz w zasadzie przerobiono na park, wcześniej był jeszcze bardziej zniszczony i zaniedbany) zawsze lubiliśmy przesiadywać z kolegami... Te miejsca miały taką jakąś spokojną, dobrą atmosferę... Choć duchów nigdy nie widziałem, ale też nie szukałem ich tam specjalnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Te miejsca miały taką jakąś spokojną, dobrą atmosferę...

 

ja kiedyś, jak czas mi na to pozwalał, jechałam na cmentarz, na grób brata czy Taty, aby się wyciszyć. Lubię ten stoicki spokój, wszystko tak jakby zatrzymane w czasie... szkoda tylko, że ludzi tak dużo odchodzi :( ...

 

a co do przypadków- to Babcia mi opowiadała, że kiedyś koło cmentarza znaleźli martwego faceta, któremu posiwiały włosy (ponoć był brunetem), z miną przerażonego. Nie wiem czy w to wierzyć, jak dla mnie to troszkę naciągana historia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... Szkoda że tak dużo ludzi odchodzi... Ale odchodzą do lepszego miejsca. Na prawdę ;) Widziałem, wiem ;)

 

A ten martwy facet... Każde miasto ma swoje miejskie legendy... Trudno powiedzieć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też babcia nauczyła rozkładania kart parami, ale dawno juz w ten sposób nie wróżyłam... I faktycznie, wróżby się sprawdzały. Tylko, że odpowiadając na pytanie "tak" lub "nie" zawsze jest 50% pewności, że się sprawdzi. A 50% to bardzo dużo :D

Odnośnie historii z cmentarzy, to gdzieś jedną na forum zamieściłam, ale chyba nikt nie będzie miał mi za zle, jak powtórzę. Otóż kolega opowiadał anegdotę, którą usłyszał od dziadka, czy jakoś tak. Pewien młody mężczyzna mówił, że niczego się nie boi i założył się z kolegami, że pójdzie na cmentarz i ze "świeżego" grobu zabierze krzyż. Poszedł o północy i przyniósł. Poszedł też odnieść i juz nie wrócił. Znaleziono go martwego obok grobu, z którego wział krzyż. Jego płaszcz zaplątany był w korzeń, czy tam gałąź. Prawdopodobnie zaczepił okryciem o konar i pomyślał, że to zmarły go chce zatrzymać. Ze strachu zatrzymało mu się serce. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale historia jest bardzo pouczająca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też babcia nauczyła rozkładania kart parami, ale dawno juz w ten sposób nie wróżyłam... I faktycznie, wróżby się sprawdzały. Tylko, że odpowiadając na pytanie "tak" lub "nie" zawsze jest 50% pewności, że się sprawdzi. A 50% to bardzo dużo :D

Odnośnie historii z cmentarzy, to gdzieś jedną na forum zamieściłam, ale chyba nikt nie będzie miał mi za zle, jak powtórzę. Otóż kolega opowiadał anegdotę, którą usłyszał od dziadka, czy jakoś tak. Pewien młody mężczyzna mówił, że niczego się nie boi i założył się z kolegami, że pójdzie na cmentarz i ze "świeżego" grobu zabierze krzyż. Poszedł o północy i przyniósł. Poszedł też odnieść i juz nie wrócił. Znaleziono go martwego obok grobu, z którego wział krzyż. Jego płaszcz zaplątany był w korzeń, czy tam gałąź. Prawdopodobnie zaczepił okryciem o konar i pomyślał, że to zmarły go chce zatrzymać. Ze strachu zatrzymało mu się serce. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale historia jest bardzo pouczająca.

 

To jest urban legend, wg innych historii chłopak miał wbić sztylet w ziemię obok grobu by za dnia jego koledzy mieli dowód, że faktycznie tam dotarł. Wbił ten sztylet, ale sobie w płaszcz, nie mógł się ruszyć i zmarł ze strachu. :>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze wiedzieć :D Przyznam, że jak pierwszy raz usłyszałam tą historię, to na prawdę mnie poruszyła. Nie ze względu na grozę, jaką niewątpliwie opowiadanie jest podszyte, a głównie przez to, co strach może zrobić z człowiekiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... W zasadzie, tak z punktu widzenia medycznego, nie jest to całkiem nieprawdopodobna historia... Znaczy gościu musiałby się naprawdę panicznie bać już idąc tam i robiąc to co miał zrobić... I najlepiej jeszcze mieć dodatkowo jakieś problemy z sercem na starcie... Ale w momencie ogromnego stresu jakim jest u osoby wierzącej w zaświaty przeświadczenie że trup złapał go za płaszcz i ciągnie pod ziemię, rzeczywiście mógłby dostać ataku serca czy wylewu do mózgu np. (bo w takim stresie strasznie skacze ciśnienie)...

 

Ale mało prawdopodobne ^_^

 

A co do szans 50/50 we wróżeniu tak/nie - owszem, ale jeśli to się spełnia w 90% przypadków, to jest istotne statystycznie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

skoro temat się "babciny" się zrobił...to i ja opowiem wam o mojej babci.Byłam jej pierwszą wnuczką,własnoręcznie pomogła mi się urodzić...bo była położną....od zawsze widziałam ją z kartami jak układała pasjanse.Była dla mnie wielkim autorytetem. Nie żyje już wiele lat,ale do dziś gdy mam problem idę do niej na cmentarz,zapalam kupioną świeczkę i proszę ją o rozwiązanie mojego problemu.Pomaga mi .Ostatnio gdy pojechałam do niej rowerem na cmentarz,prosiłam ją o coś żarliwie,byłam na cmentarzu sama,było pazdziernikowe popoludnie ,pięknie,cicho,jesiennie,zapytałam ją czy mnie słyszy,czy pomoże mi w mojej sprawie i ...poprosiłam ją,by dała mi jakiś znak,że rozumie,że pomoże....Siedziałam sobie cichutko na ławeczce czekając....Nagle przyleciał śliczny,mały ptaszek i usiadł na kierownicy mojego roweru...

Wiedziałam,że to ona dała mi znak,że pomoże.

I pomogła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram ciekawy wateczek nam sie tu zrobil. A powiedzcie mi taka rzecz, moze ktos z was mial takie cos?

Wiecie zapewne jak wyglada rozmowa ze soba? A tutaj chodzi mi o cos takiego- myslicie o czyms i nagle ni z tego ni z owego zaczynacie prowadzic dialog. Odpowiedz jest juz zanim zadacie pytanie. I wiecie, ze to nie Wy, ani wasza podswiadomosc nie odpowiada, ale ktos inny? Kiedys mialam taka sytuacje, i moze to irracjonalne, ale bylam pewna ze rozmawiam z dziadkiem hmm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie prowadziłam takiego dialogu - ale ostatnio zauważyłam, jak potrzebuję jakiejś odpowiedzi, słowa, sformułowania (amatorsko tłumaczę ang-pol) i na kolosach wystarczyło, bym się wyciszyła, a odpowiedź przychodziła natychmiast, dokładnie taka, jakiej potrzebowałam - jakby mi ją ktoś podał na tacy. Może z czasem się to rozwinie? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mniej więcej w ten sposób rozmawiam z moimi wewnętrznymi opiekunami duchowymi. W sumie są częścią nadświadomości, nie podświadomości...

Albo ja akurat coś myślę i pojawia mi się w głowie komentarz czy odpowiedź na to co pomyślałem, albo po prostu ni z tego ni z owego wtrąca się myśl komentująca coś co widzę czy słyszę... Da się wyraźnie odróżnić takie 'wypowiedzi' mentalne od własnych myśli, najbliższym określeniem byłoby że mają inną barwę 'głosu', choć to nie do końca opisuje wrażenie...

Podobnie z resztą potrafię wychwycić myśli mojej kotki, a czasem innych zwierząt...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też się zdarzało takie rozmawianie ze sobą, czy też z "opiekunem". Swojego czasu nie było dnia, żeby nie prowadziła takich rozmów. Ale to bylo dawno, niestety... Teraz czasami mi się to zdarza. Zwłaszcza jak jestem sama. Czasami jak jestem w trudnej sytuacji, to pytam tego głosu, co robić, albo po prostu opowiadam w myślach o swoim problemie i jest mi lepiej. Nie wszystkim można się podzielić z drugą osobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi bardzo często śni się moja mama, przychodzi w moich snach.

Jedna z moich babć była przesądna, jeśli w domu cos spadło z miejsca gdzie nie miało prawa, poczuła dziwny słodki zapach cisu, mówiła zawsze ze wzywa ją jej matka , prosi o modlitwe i szła na cmentarz.

Ja zapach cisu poczułam w dniu śmierci mojej mamy, nikt z domowników nie czuł zapachu tylko ja, był bardzo intensywny. Wtedy przypomniałam sobie słowa mojej babci i już wiedziałam ze to pożegnanie, że mama przyszła do mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wlasnie o ten glosik mi chodzilo:)

Slyszalam , ze gdy komus sni sie zmarly, to trzeba sie za niego pomodlic, bo moze do tego kogos przyjsc. hmm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak słyszałam. Moim zdaniem i tak też myślę, że zmarłe osoby chraniają nas, przestrzegają nas nawiazując z nami kontakt w snach aby pokazać, że opiekują się nami, że nie jesteśmy sami. Ja wasnie tak odbieram sny z moją mamą, tak czuję. Czuję jej obecność przy mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z moimi przedmówczyniami, że najbliżsi, którzy odeszli ochraniają nas, i za każdym razem gdy nas o czymś poinformują, należy im podziękować. Śnią się nam, ponieważ jesteśmy z nimi bardzo związani...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo rzadko śnią mi się moi bliscy którzy zmarli. Pamiętam, że kiedyś parę razy śniła mi się moja prababcia. Po wybudzeniu zawsze zmawiałem za nią wieczny odpoczynek i wtedy czułem ulgę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo rzadko śnią mi się moi bliscy, ale za to często śnią mi się ich groby, co oznacza, że chcą abym do nich przyjechała na cmentarz i pobyła z nimi fizycznie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Ja miałam taki przypadek którego po raz pierwszy się wystraszyłam. 2 miesiące temu zmarła moja przyjaciółka. Jej śmierć była nagła ,położyła się 22 letnia dziewczyna i zmarła. Bardzo to przeżyłam i nadal nie mogę sobie z tym poradzić.W dniu pogrzebu wróciłam w złym stanie do domu i ok 23:30 pomyślałam o pogrzebie i o niej którą niestety widziałam w otwartej trumnie. I w tym momencie coś zapukało głucho w ścianę lub w szafę kilka razy w tym samym rytmie.Dziwne bo mieszkam w bloku ,ale nikt o 23:30 tak strasznie nie wali w ścianę lub szafę bo sprawdzałam sama stukając i to był inny odgłos bardziej głuchy. Mój brat leżał obok w pokoju i zasypiał ale nic nie słyszał ,choć głośno to coś stukało.Jak myślicie mogło to być ostatnie pożegnanie? bo więcej się to nie powtórzyło nigdy.Wystraszyłam się w tedy i ciągle o tym myślę.Ostatnio parę dni temu w dniu ur przyśniła mi się jej mama uśmiechnięta.Myślę że może dawać mi jakieś znaki.Co o tym sądzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

akurat tego snu nie interpretuje źle,myślę że to mogła być forma złożenia życzeń. Przyjaciółka zawsze o mnie pamiętała i smsem lub telefonicznie składała życzenia.Bardziej tych odgłosów jestem ciekawa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzien wczesniej przyszla mi mysl do glowy,tak poprostu o moim tacie,ze za duzo pracuje,prtzeszla mnie mysl ze widze go konajacego na zawal serca,na drugi dzien dostalam telefon ze tato umarl w pracy na zawal serca...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Wujek powiedział, że w noc, kiedy zmarł mój dziadek, szedł się kąpać i zwyczajnie... zobaczył go. Zobaczył mojego dziadka w swoim domu, kiedy ten prawdopodobnie już nie żył, leżąc w swojej łazience.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie zdolności o których czytam to prekognicja-przewidywanie przyszłych zdażeń,a widzenie zmarłych może być formą mediumizmu ,ja mam tak prawie na co dzień ,tylko że u mnie wejście w trans szamański ,gdzie duchy wcielają się w moje ciało ,jest automatyczne i łatwo mogę wyjść z tego stanu ,poprostu trans i normalna świadomość się u mnie zaciera.

Lecz różnica jest wyczówalna ,będąc w transie czuję się nieswojo,jakby odurzony alkocholem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzien wczesniej przyszla mi mysl do glowy,tak poprostu o moim tacie,ze za duzo pracuje,prtzeszla mnie mysl ze widze go konajacego na zawal serca,na drugi dzien dostalam telefon ze tato umarl w pracy na zawal serca...

 

Babcia śniła mi się w dzień Jej śmierci: Byłam z nią w łazience w jej domu, pomagałam jej coś tam myć, a ona usiadła na żółtym fotelu,zamknęła oczy, odchyliła głowę do tyłu i otworzyła usta... Tak samo wyglądała, kiedy ją widziałam w trumnie.

 

Drugi przypadek był troszkę inny. Miałam kilka snów tamtej nocy. W jednym z nich chodziłam po sklepie z zabawkami z mamą i siostrą. Zastanawiałam się we śnie czemu tu jesteśmy. Potem zatrzymałam się przed szafą w kształcie trumny... W ten dzień zmarł mój daleki wujek -_-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak mam

Dzień przed świętem zmarłych kilka lat temu zmarł mój wujek. I tego wieczora w momencie gdy umarł coś szturchnęło mnie z tyłu o bluzę. Myślałam że to pies chce iść już na spacer i pyskiem mnie zaczepia nawet się odwróciłam żeby jej powiedzieć że zaraz z nią wyjdę ale za mną nikogo nie było. Wujek bardzo chciał mnie i mamę zobaczyć a że mieszkaliśmy daleko od siebie to ze względów finansowych nie mogłyśmy z mama pojechać do niego więc on przyszedł do nas :)

 

A jeżeli chodzi o sny to moja babcia jak śni się mojej mamie to zawsze coś złego się potem wydarzy. Kiedyś były to rzeczy bardzo złe tj. śmierć, choroba, rozwód teraz są mniej złe kłótnia rodzinna, zgubienie czegoś itd. A mi jak się śni babcia to znaczy że coś dobrego się wydarzy. Śni mi się rzadko zauważyłam że w bardzo tragicznych momentach mojego życia i po prostu rozmawia ze mną o nic nie znaczących sprawach. I zawsze po takim śnie wydarzy się coś co wpłynie na poprawę mojej sytuacji :)

 

Dużo bym mogła dawać przykładów jak zmarli dają znać ale te dwa są dla mnie najbardziej osobiste.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy mnie w myślach była umierająca bliska osoba. Wiedział, że to koniec.

Do czasu pogrzebu i swojego odejścia był przy mnie.

Jego zapach perfum towarzyszył mi :(

Na końcu pogrzebu odchodził w dalszą drogę.

A 2 dni przed Jego śmiercią miałam okropny sen.

Że tez nie zauważyłam znaków.

tak to jest jak się pochowa swoją miłośc eh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Pit, to co innego, to jest trans, a to jest właśnie najciekawsze że tutaj to jest jakby przebłysk w stanie świadomym, normalnym. Widzenie zmarłych to jasnowidzenie zwykłe a nie mediumizm, ale to wtedy jak widzi się generalnie byty, w tym zmarłych, ale też różnie to bywa, w końcu nie zobaczy się ich, jak nie mają styczności z tą powierzchnią(mówię o krewnych). To jest dla mnie znak, że umysł ludzki i łączność z innymi jest głębsza i bardziej skomplikowana, niż nam się wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da się przeżyć. Tak sobie to wmawiam.

Nie chciałam Was tu zasmucić ;)

wiem tyle, że przychodził do mnie bardzo często.

Dzień przed pogrzebem był na wieczór i całą noc.

Na pogrzeb szedł ze mną. Tak czułam

To był chyba najbardziej wyraźny przypadek znaków od zmarłych.

Bo wcześniej to nie byłam tak świadoma tego co czuje.

Człowiek sobie wszystko tłumaczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mojej babci odkąd tylko pamięta zawsze gdy ktoś w rodzinie ma umrzeć śnią się zamknięte pomieszczenia a w nich te właśnie osoby. Najbardziej przykry dla mnie był ostatni taki przypadek... Były wtedy wakacje i babci przyśnił się dziadek, który robił coś w naszej piwnicy. Nie wyglądał na zasmuconego, wręcz przeciwnie, był uśmiechnięty. Babcia nie chciała mówić dziadkowi wprost o śnie więc delikatnie dopytywała się o jego samopoczucie. Powiedział ,że czuje się dobrze. Tego samego dnia babcia znalazła go martwego w naszej piwnicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Hm, mi mama opowiadała kiedyś taką historię: jej tata (czyli mój dziadek) zmarł 1 listopada, w dniu wszystkich świętych. W tym czasie kiedy on umierał mojej mamy kuzynka była na cmentarzu, i płaszczykiem tak jakby zahaczyła o znicza i jej się on zapalił...

Osobiście jakiejś takiej styczności z duchami nie miałam, ale słyszałam historie. Np. sąsiadka opowiadała mi, że kiedyś obudziła się o 3 w nocy i w kuchni było zapalone światło i słyszała tak jakby ktoś coś gotował. A jakiś czas wcześniej zmarł jej syn, albo mąż, nie pamiętam już.

Co roku jeżdżę z ciotką do domu jej rodziców, który obecnie stoi pusty, ponieważ jej rodzice nie żyją. I pewnego dnia siedząc sama w domu, bo ciocia poszła do kościoła, usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy pobiegłam, żeby otworzyć, okazało się, że nikogo nie ma. Kilka dni później ciocia myjąc sobie włosy też usłyszała pukanie. Szybko więc założyła ręcznik na mokre włosy i poszła otworzyć i również nikogo nie było :o

Z jednej strony to mogłyby być jakieś tam 'znaki' od tych jej rodziców a z drugiej coś gdzieś mogło zastukać, np. otwarte okno od przeciągu czy coś takiego.. Sama już nie wiem co o tym myśleć :o

 

Tak samo ostatnio zapytałam taty czy może jakaś moja albo jego babcia zajmowała się kartami. Odpowiedział, że była jedna taka. A jak zapytałam czy zna jakieś takie dziwne historie związane z duchami to tak dziwnie na mnie spojrzał i zapytał po co mi to, jak odpowiedziałam, że z ciekawości pytam to i tak nie chciał powiedzieć.. Czyli coś jest, coś musiało się stać, o czym jeszcze nie wiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sąsiadka opowiadała mi, że kiedyś obudziła się o 3 w nocy i w kuchni było zapalone światło i słyszała tak jakby ktoś coś gotował. A jakiś czas wcześniej zmarł jej syn, albo mąż, nie pamiętam już.

Myślę, że to nie był duch. Szczególnie ta godzina + śmierć, "nie wróży dobrze" :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to nie był duch. Szczególnie ta godzina + śmierć, "nie wróży dobrze" :P

 

Możliwe :P Ja tam nie wiem. Ale też dokładnie nie pamiętam co i jak bo ona mi to kilka lat temu opowiadała.

 

A też była taka historia. Wspomniałam wam, że ten dom ciotki stoi pusty, tzn. nikt tam nie mieszka już, a we wsi obok mieszka brat ciotki i on co jakiś czas zagląda do tego domu. Czasem codziennie, czasem raz na tydzień. No i kiedyś popił z rodziną tam u ciebie, a chyba zima była. No i w nocy go obudził jego ojciec [tzn. duch jego ojca] i powiedział, że w tym domu rura pękła i że zalewa ten dom. I on w nocy wsiadł na traktor i pojechał tam na wieś do tego pustego domu i faktycznie woda się lała...

Jego żona podeszła do tego sceptycznie i stwierdziła, że mu się przyśniło coś, zważywszy na fakt, że popili wcześniej... :P Ale nigdy nic nie wiadomo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego ludziom związanym z takim zawodem jaki ja wykonuje nic takiego się nie przytrafia?????????????????

 

bo to chyba nie ma nic wspolnego z zawodem :)

mi sie przytrafia notorycznie i od zawsze - ale to chyba jak ktos napisal rodzinna przypadlosc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

sama mam takie doswiadczenia, jak dziadek wpadl pod ciezarowke to mialam w tym czasie wrazenie jakby beczka spadala po schodach klatki schodowej, otwieralam drzwi i nic nie bylo, tak kilkakrotnie, jak babcia umierala to obrazy z hakow spadaly ze scian a haki pozostawaly w niezmienionej pozycji, w czasie smierci meza mylam naczynia i talerze wypadaly mi z rak na podloge i tlukly sie, rece same kierowaly sie tam a nie na suszarke do naczyn. moi bliscy ktorzy zmarli informowali mnie o tym telepatycznie. To dar losuu, mimo tych przykrych doswiadczen czuje ze mam kontakt z tamtym swiatem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Byłam przy smierci mojego dziadka, chwile wczesniej ogolilam go,czułam ze to juz sa jego ostatnie chwile.Po kilkunastu minutach uslyszelismy z pokoiku w ktorym lezał chrapniecie.Pobieglysmy z mama i ciocia do niego.Popatrzył na nas takimi młodymi niebieskimi oczami, bez takiej mgly jaka mial wczesniej i zmarł.

One uklekły i zaczely sie modlic.Ja dostalam szalu, zaczelam bluznic, ze to prze ze mnie, ze to przez to , ze go ogoliłam, i takie tam brednie.Nagle zrobiło sie tloczno.Autentycznie widzialam , ale sama nie umiem powiedzic co.Taka mgła ktora miala kształt takich nieduzych łez,było tego bardzo duzo i mialy rozne wielkosci. Nadchodzila od sciany do zmarłego juz dziadka.Ja stalam nad jego głową i caly czas histerycznie wrzeszczalam obwiniajac siebie.W pewnym momencie cos mnie wypchnęło z pokoju z takim impetem, ze przelecialam ze 3 metry za drzwi.Widocznie bezczescilam, oczywiscie nieswiadomie, ta chwile swoim zachowaniem.Opanowalam sie wreszcie.

Tłumacze sobie to , ze były to dusze zmarłych ktore przyszly po dziadka.Tego widoku nigdy nie zapomne.

Znak ze umiera , dala mi moja babcia, az sie dziwie, bo nie mialam zia zadnego kontaktu praktycznie po rozwodzie rodzicow a było to 33lata temu.Siedzac przy stole nakrytym obrusem poczułam ze ktos mnie łapie za kolano, byłam sama, podskoczyłam jak oparzona.Na 2 dzien mama zadzwonila do mnie z Polski ze babcia wlasnie wczoraj umarła.

 

Wiecznie mi zdarzaja sie dziwne zjawiska, ale nikt nie umiera na szczescie.Sa to ******ace kubki prawie ze srodka stołu, szafki wiszace na 1 haczyku a z drugiego zdjete, po przyjsciu do domu widze takie sceny.

Duzo by opisywac.

Myslalam ze to jest zwiazane z miejscem w ktorym mieszkalam wczesniej, podobno tam zabito kobiete, oficjalna wersja ze sama umarła, dzieci moje tez rozne rzeczy widzialy i słyszaly.Teraz od 3 lat mieszkam w Norwegii i jest to samo.

Wydaje mi sie ze dusze nie tylko i zmarli nawiedzaja domy, czy miejsca, Mysle ze ludzie sami je przyciagaja tez

 

Czy ktos mysli tak samo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie jest tak, że(zakładając oczywiście że duchy istnieją) duchy mogą być przywiązane do miejsca, przedmiotu lub osoby, więc jak najbardziej możliwe jest, że ktoś się do Ciebie przyplątał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak mi sie wydaje własnie.Moja mama ma to samo, tez jej sie wiecznie cos dzieje w domu.Rozmawialysmy na ten temat i obydwie juz nawet nie dziwimy sie ze jest cos nie tak, ze wiecznie czujemy np czyjąs obecnosc.Bardzo czesto mam wrazenie ze nie jestem sma, chociaz jest w domu zupelnie pusto.

Przyzwyczaiłam sie do tego.Tylko, że nieraz odczuwam taki niepokój, a innym razem nie.Tak jabky były to zupelnie inne energie, albo cos chcialy mi przekazac, ale ja nie potrafie tego zrozumiec

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre osoby tak po prostu mają, że gdzie nie zamieszkają, prędzej czy później coś niezwykłego zaczyna się dziać. Nie wiem, czy to przyciąganie przez daną osobę niestworzonych rzeczy, czy po prostu wyobraźnia. A może to, co widzimy, słyszymy i czujemy jako duchy, czy inne istoty, nie pochodzą z zewnątrz, tylko z nas samych. Jakaś taka "materializacja" naszych własnych leków i emocji... Ludzki umysł jest przecież niepoznany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to myśle, ze mimo wszystko napewno oprocz naszego zmaterializowanego swiata, jest jeszcze cos , czego nie rozumiemy,nie zawsze widzimy.Za duzo jest przypadków ze ktos sie z tym zetknął.Nie jestem w sumie zadnym specjalistą, tak tylko to sa moje rozmyslania, ale przeciez wielu rzeczy oczywistych nie widzimy, a to jest i sie materializuje, np, fale radiowe

Jeżeli chodzi o energię pochodzacą z nas samych to napewno tez jest , np psychokineza.

Moze kiedys uda mi sie to zrozumiec tu, moze dopiero jak bede w tym innym wymiarze, bo w taki wierzę, a przynajmiej chce wierzyc.

Nie chcialabym potem isc w nicosc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...