Skocz do zawartości

Dziwne wydarzenia paraliżujące plany


joanna92

Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że teoretycznie nie wierzę w Boga, w duchy itp. (bez obrazy oczywiście dla kogokolwiek). Teoretycznie – bo wydarzenia jakich doświadczam skłaniają mnie do sądu, że jakaś niezidentyfikowana przeze mnie siła ustawia sprawy w takim a nie innym kierunku. Jestem zdrowa psychicznie i sprawy z głową raczej (bo na pewno to nigdy chyba nie) da się wykluczyć. I właśnie to skłoniło mnie do rejestracji na tym forum, bo liczę, że ludzie którzy się takimi nadprzyrodzonymi rzeczami zajmują się wypowiedzą, a może przeżywali coś podobnego.

 

W czym rzecz? Otóż miałam napisać pracę dyplomową – licencjat. Na studia poszłam z wyboru a nie z musu, kierunek też ten chciany, na samych studiach oceny raczej dobre 4-5 (tylko jedna dwójka się zdarzyła). Więc niby wszystko dobrze. Problemy zaczęły się z koniecznością sporządzenia pracy. Co prawda nie lubię takich długich prac pisemnych i wolę rozwiązać jakiś rzeczywisty problem, ale nie była to jakaś wielka niechęć. Zaczęłam zbierać materiały, głównie w formie skanów i innych rzeczy w formie komputerowej, i... wysiadł dysk w komputerze. Nie będę płaciła za odzyskiwanie itd., zdenerwowałam się i przystąpiłam do pracy ponownie. Tu nie ma nic niepokojącego – techniczna usterka i moja głupota nierobienia kopii.

Natomiast prawdziwe problemy zaczęły się dalej. Ilekroć zabieram się do pracy dzieją się rzeczy, które mi to uniemożliwiają.

Ktoś mógłby stwierdzić, że jestem leniwa i wyszukuję preteksty, żeby nie pracować, ale te czynniki mają często charakter obiektywny. Na przykład coraz bardziej zniechęcona wyznaczyłam sobie dzień od którego zabieram się na serio – i co? Trzeba pomóc mamie która z kolei opiekuje się chorą ciotką. Pomóc w sposób zabierający praktycznie cały dzień.

Innego razu kiedy już miałam motywację i realnie pracowałam – choroba. Po wyzdrowieniu i ponownym przystąpieniu do pracy, znów ciocia niedomaga, akurat wtedy. Kiedy robię coś innego, np. rozglądam się za pracą (zarobkową), NIC się nie dzieje, wszystko toczy się po mojej myśli. Kiedy zaś zabieram się do pisania pracy – zawsze dzieje się coś co przynajmniej wybija mnie z rytmu, a przeważnie po prostu rozwala dzień, zajmuje czas i uniemożliwia pracę. Mam wrażenie, że coś lub ktoś (?) nie chce za wszelką cenę bym to skończyła.

Rozpatrywałam, jak wspomniałam, czy to nie chodzi o lenistwo, albo np. negatywne nastawienie – ale nie. Coraz bardziej negatywne nastawienie wynika z tych zdarzeń a nie na odwrót. Często to ma formę oddziaływania ze strony bliskich osób – ale pośredniego, nie że mnie wybijają z pracy czy coś na złość, tylko np. tego dnia gdy już mi dobrze idzie wybucha wielka awantura o coś innego. Inne czynności są w porządku. Kiedy wściekła zajmuję się czym innym żadnych problemów nie ma.

Zastanawiałam się już nad rzuceniem tego, ale byłaby to porażka, choć nie jakiś dramat. Teraz już mam coraz bardziej prześmiewczy stosunek do sprawy zaczyna mnie ona, przy całym rozdrażnieniu, coraz bardziej ciekawić, bo czystym losem nie da się tego wytłumaczyć, to jest zbyt częste, zbyt podobne do siebie i ja to aż czuję całą sobą, żebym tego nie robiła, mimo, że wcześniej żadnych takich odczuć nie miałam. Więc to jest pytanie pierwsze, czy ktoś z Was z czymś takim, lub podobnym się spotkał. I czym to może być spowodowane.

 

Druga sprawa już mniej spektakularna to prorocze myśli. Bardzo nie lubię głuchych lub nieodebranych telefonów, zwłaszcza gdy numer dzwoniącego jest zastrzeżony i nie pokazuje się. Zawsze mnie to wyprowadzało z równowagi i denerwowało, myślałam później a kto to itd. Ale w pewnym momencie ustało, już dawno temu. I kiedyś sobie tak na spacerze, na luzie myślałam „Jezu pamiętasz jak cię te telefony kiedyś drażniły”. I po powrocie do domu: nieodebrane od zastrzeżonego numeru. Oczywiście teraz już olałam to, ale chodzi o tę zależność – ta myśl, i ten telefon, o którym nie miałam prawa wiedzieć przecież (telefon zostawiłam w domu).

 

Będę wdzięczna za jakieś myśli i opinie o tych zjawiskach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Być może ktoś z Twojego otoczenia bardzo nie chce abyś skończyła te studia. Może to być zwykła zawiść, że będziesz mieć lepsze wykształcenie od niej albo inny powód i swoim złorzeczeniem myślowym powoduje te problemy.

Przypomnij sobie, czy ktoś wyrażał się sceptycznie na temat Twoich studiów.

Moja rada na dokończenie pracy to afirmacja, czyli: codziennie wyobrażaj sobie jak piszesz ostatnie zdanie w pracy, jak oddajesz oprawioną pracę na uczelni itd. Możesz także otrzymać w śnie jakąś podpowiedź. Sny prorocze i doradzające są wyraźniejsze od innych, dlatego na pewno zwrócisz na niego uwagę.

Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo pisania a to co napiszę i tak niewielu uwierzy. W skrócie robota Archontów. Wszystko co było napisane w Biblii o Archontach zostało usunięte. Jeszcze można coś znaleźć w tekstach z biblioteki z Nag Hammadi.

 

Los człowieka, przeciwnie do tradycyjnej interpretacji, wg Hipostazy Archontów nie jest karą za grzech, lecz wolą władców tego świata (archontów), sił przeciwnych Bogu Pełni: "Wyrzucili ludzi na wielkie doświadczenia i cierpienie życia, aby ich ludzie stali się światowymi i aby nie mieli czasu, by zająć się oddaniem duchowi świętemu." Charakterystycznie dla gnozy, człowiek swój ciężki los nie ponosi w następstwie kary i błędu pierwszych rodziców, lecz w wyniku kosmicznego spektaklu i woli sił ciemności

 

W skrócie i tak "po chłopsku":

Nie wnikam czego dotyczy ta Twoja pisana praca, jednak wszystko odciąga Cię od jej pisania. Prawdopodobnie jest ważna dla twojego rozwoju duchowego. Te trudności to mogą być problemy zdrowotne wśród Twoich bliskich (mogą wpływać na pogorszenie stanu zdrowia ludzi) oraz sięgać Twojego wnętrza: podszepty, tłukące się myśli po głowie, koszmarne sny. Poprzez Twoje Ego (jego manipulację) wpływają na Ciebie i Twoje poczynania. Najczęściej wpływają za pomocą strachu (najczęściej w śnie), obaw itp.

 

Zasadniczo poczynania Archontów i innych polegają na tym by człowiek nie szedł "ścieżką serca". Nie wykonywał tej pracy którą lubi i chce wykonywać, nie zakochał się w dziewczynie dla której mocniej mu bije serce, nie wykonywał tego co dobre dla innych. Wtedy człowiek walczy sam ze sobą i jest wściekły na cały otaczający go świat. Tryska złością, nienawiścią w koło. Jest "generatorem zła". Zadowolony z pracy, żony, życia towarzyskiego człowiek jest dla Archontów obiektem do ataków.

 

Jak z tym walczyć? Po prostu obserwuj siebie i swoje zachowanie. Zauważysz kiedy to się dzieje i w jakich okolicznościach. Po za tym temat rzeka.

 

Telefony. Mniej więcej do 5 minut przed zadzwonieniem telefonu możesz wyczuć, że będzie dzwonił, jak dobrze wyczujesz to nawet będziesz wiedzieć kto. Fizyka - neutrina. Poruszają się szybciej od światła.

Edytowane przez KazOle
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dodam tylko do tych "proroczych myśli" - no intuicja, instynkt. Każdemu się zdarza. U zwierząt dużo lepiej te mechanizmy działają, gdyż nie wykształciły one [zwierzęta] komunikacji werbalnej etc w takim stopniu jak człowiek, któremu zdolności instynktowne, telepatyczne i tak dalej, wszystkie te subtelne bodźce, ultradźwięki, pola magnetyczne, czy wibracje, zwyczajnie nie są potrzebne by przetrwać, więc i wrażliwość na nie nie jest rozwijana. Generalnie cały "ezopakiet' nie jest dla mnie niczym innym jak właśnie próbą wykorzystywania umiejętności, które pozostają w nas w formie szczątkowej, ustąpiwszy miejsca tym bardziej praktycznym w stworzonej przez nas cywilizacji.

 

Są jednak naturalne. Ile razy człowiek pomyśli zupełnie od czapy, "a, dawno nie gadałam z X" i oto w tej sekundzie X dzwoni, choć nic z wydarzeń ostatnich dni, czy nawet miesięcy by na to nie wskazywało - ani na Twoje myśli, ani na ten fakt. Jeszcze inną sprawą jest, że zapamiętujemy to, co się potwierdza, więc pomnij ile masz myśli, a ile z nich się "sprawdza", nie wyjdzie tego dużo, więc i ta umiejętność nie jawi się wówczas jako coś niezwykłego i nadnaturalnego, a jedynie niedopracowanego i będącego potencjałem tkwiącym w każdym z nas, w większości nierozwijanym. Lub też przypadkiem;) (ja optuję za 'potencjałem', jednak i drugą opcję należy brać pod rozwagę)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja stwierdze że to może być pech , urok lub zła energia. I jak wiadomo jest dużo sposobów żeby się tego pozbyć :)

 

Enigmatyczne twierdzenie, że to może być wszystko z pewnością rozwieje wszelkie wątpliwości autorki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dyskusja została totalnie rozmyta.

 

Może przykład jak wygląda "niszczenie człowieka" w wykonaniu archontów.

Adolf Hitler zanim stał się uosobieniem zła był człowiekiem o uzdolnieniach artystycznych. Chciał studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Jednak temu sprzeciwiał się mocno jego ojciec. Widział tylko to, że artysta to nie zawód i nie nakarmi tym rodziny. Widział tylko dobra materialne. W wyniku tego Adolf H. nie poszedł "ścieżką serca" pielęgnując i rozwijając swoje zdolności i umiejętności. Jaki finał tego to już każdy wie z podręczników historii.

Popatrzcie w koło na otaczających Was ludzi.

 

Człowiek wykonuje pracę której nienawidzi, jest z osobą z którą nie lubi, ma żal do całego świata, że mu w życiu nie powiodło się, zawiści innym sukcesów nienawidzi wszystkich w koło. Po wielu latach wpływu archontów na ludzi osiągają swoje efekty. Przecież cały system prawny, religijny, społeczno-obyczajowy to to jedno wielkie bagno stworzone przez archontów. To są zakazy i nakazy które niszczą ludzi.

 

Pokrewne zagadnienie niby nie związane z tym a jednak... Ile jest np. związków małżeńskich w których mąż pogardza żoną, traktuje ją jak szmatę, bije itp. Na pewno nie ma między tymi ludźmi miłości. Więc dlaczego są ze sobą? Matrix tak nakazuje. W Matrixie musi pozostać przy swoim oprawcy, nie może go opuścić. System prawny jest taki a nie inny (żona nie pracuje i nie ma się za co utrzymać). Mieszkanie jest własnością męża. Żona musi być przy mężu (religia - zakaz rozwodów), presja środowiska, itd itp. Jeszcze jedna rzecz: co skłania do małżeństwa z takim człowiekiem? Kobieta nie może być starą panną - presja środowiskowa, może "złapała faceta na ciążę" itd itp. Jeżeli nigdy nie pracowała to emeryturę dostaje mąż a żona nie (często ją przepija). To robi, że po wielu latach ludzie są wrakami ziejącymi nienawiścią i złością.

 

Energetyka też jest. Osoba wykonująca niechcianą pracę to jaką energię emanuje z siebie?

Weźmy pod uwagę np stół wykonany przez rzemieślnika dla króla, za który dostał sowicie wynagrodzony i wykonywał z pasją twórczą. Ten stół stoi w muzeum do teraz w nienagannym stanie pomimo upływu setek lat. A jak długo wytrzymuje współczesny stół wykonywany bez pasji, przez sfrustrowanych i wnerwionych pracowników? Ten bezduszny, niskoenergetyczny stół po kilku miesiącach się rozleci.

Rzymianie nigdy nie pozwalali by niewolnicy gotowali dla nich potrawy. Potrawa wykonywana prze ziejącego złością człowieka to jak trucizna. Tyle o energetyce.

 

To nie urok, pech czy coś podobnego. Osoba, która wykonuje coś z pasją, miłością koli w oczy, kłuje energetykę ludzi o niskich wibracjach. Każdy na każdego oddziałuje. Przyznam się, że czuję energetykę otaczających mnie ludzi i wymaga wiele zachodu zachowanie swojej energetyki nienaruszonej. Ludzie niszczą innych ludzi wykonujących coś dobrze, solidnie, z uczuciem.

 

Temat rzeka jak wspomniałem w poprzednim poście, a wpływ archontów i ich sojuszników na Nas to nie żadna bajka. Często uosobiane są z "diabłami", "lichem" itp.

Chyba to dość blisko tego jest ale niedokładnie może najbardziej obrazowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dyskusja została totalnie rozmyta.

 

Może przykład jak wygląda "niszczenie człowieka" w wykonaniu archontów.

Adolf Hitler zanim stał się uosobieniem zła był człowiekiem o uzdolnieniach artystycznych. Chciał studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Jednak temu sprzeciwiał się mocno jego ojciec.

 

Nieprawda.Adolf Hitler probowal 2 razy przystapic do egzaminu ale jego szkice okazaly sie niestety marne i nawet nie wzieto ich pod uwage ,nie dopuszczajac go do egzaminu.A co do jego ojca to zmarl kiedy Adolfek mial lat 14.

Tu ma i niech czyta Adolf Hitler - niespełniony artysta. - Biografie - Historie znane i te mniej znane. - bloog.pl

Edytowane przez Dr Muller
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieprawda.Adolf Hitler probowal 2 razy przystapic do egzaminu ale jego szkice okazaly sie niestety marne i nawet nie wzieto ich pod uwage ,nie dopuszczajac go do egzaminu.A co do jego ojca to zmarl kiedy Adolfek mial lat 14.

Tu ma i niech czyta Adolf Hitler - niespełniony artysta. - Biografie - Historie znane i te mniej znane. - bloog.pl

 

Szczęście, że ktoś zareagował na ten absurd, bo ja nie miałam siły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...