Skocz do zawartości

Coś nie tak z moją wiedzą


Emodlena

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie! Jestem nowa tutaj na forum, postanowiłam napisać, ponieważ zauważyłam, że jest coś nie tak z moją wiedzą. Dotychczas nie udało mi się otrzymać odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie, więc pomyślałam, że może tutaj ktoś mnie zrozumie, może ktoś miał, ma podobnie, bo nigdy nikogo takiego nie spotkałam, czy to online, czy na żywo.

 

Chodzi o to, że zdarza mi się nie znać znaczenia podstawowych słów.

Nie jest tak, że dane słowo po prostu wylatuje mi z głowy, otóż problem polega na tym, że ja go wcale nie znam, nie słyszałam, nie wychwyciłam z ludzkich rozmów itd.

I to nie są jakieś trudne słowa. Często jest tak, że znam znaczenie trudniejszych słów, ponieważ czytam książki, ale nie znam słów, powiedzmy tego pokroju rzeczy jak sztacheta, szpadel (to akurat wiem, ale chodziło mi o to, by podać konkretny przykład).

Może to wydać się śmieszne, może to i jest śmieszne, ale to wpędza mnie w załamanie, nie umiem sobie z tym poradzić. Gdybym jeszcze miała problemy z nauką w szkole, ale nigdy takowych nie miałam, zawsze czerwone paski, średnia w granicach 4,5. Nie wiem jak to wyjaśnić, z czego to wynika, ale czuję się po prostu głupia.

Czy to po prostu brak zainteresowania życiem codziennym, chodzenie z głową w chmurach czy jeszcze coś innego?

 

Może umieściłam mój temat w niewłaściwym dziale, ale jakoś tak mi przypasował tytuł "rzeczy niewyjaśnione". Tego nie wyjaśnił mi jeszcze nikt. Nie wiem czego oczekuję, pewnie po cichu liczę na to, że ktoś doświadczył czegoś podobnego i wie jakie to trudne do zaakceptowania. Dziękuję za odpowiedzi, mam nadzieję, że ktoś odpowie i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Nie, nie wydaje mi się to śmieszne. Ja mam z kolei tak, że notorycznie wypadają mi z głowy nazwy kilku przedmiotów codziennego użytku i za Chiny w rozmowie nie mogę ich użyć, ani w myślach nawet. Kiedy mówię to to to...no tooo... to domownicy wiedzą, ze chodzi o jedną rzecz z tych kilku, których nazw nie mogę opanować. Trzeba to zaakceptować. Ale wróćmy do Ciebie. No i co z tego, że nie znasz jakichś słów? Nie dołuj się. Widocznie wcześniej nie miałaś potrzeby ich używania lub nie przebywałaś w środowisku, które używa tego słowa. Myślę, że ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, ale co jakiś czas dopytują o coś, o słowo, którego nie znali wcześniej (być może znali fizycznie przedmiot, ale nie znali określenia słownego). Z tego co wiem, w słowniku j. polskiego jest ok 45 tys!!!!! słów!!!! czy musimy znać wszystkie? część jest nam w ogóle nie potrzebna do codziennej komunikacji. Naprawdę się tym nie przejmuj.

Pamiętam jak byłem bardzo młody i podjąłem pierwsza pracę, pomagałem w jakiejś hurtowni i poprosiłem inną osobę (ok. 20 lat ode mnie starszą) o recepturkę .... czyli o gumkę do aby złączyć ze sobą kilka spinaczy czy agrafek, nie pamiętam dokładnie, które się notorycznie gubiły. U mnie w domu zawsze mówiło się recepturka na taką gumkę... a ta osoba, do której powiedziałem to słowo, mimo że była wiele starsza, nigdy nie słyszała tego określenia. Czy to znaczy, że ta kobieta była głupia, nierozgarnięta, niedouczona? Absolutnie nie! Po prostu nikt wcześniej nie użył takiego zwrotu przy niej i tyle. Nie jesteśmy fizycznie opanować wszystkiego, wraz z jakimiś regionalnymi powiedzeniami i innymi słowami, które cały czas powstają.

Naprawdę nie zaniżaj swojej oceny, bo to żaden powód. Ja też nie znam pewnie kilku słów, które Ty używasz. :-) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka

Język jest wiecznie żywy. Dostosowuje się do danej rzeczywistości, a rzeczywistość ciągle się zmienia i wielu słów już się po prostu nie używa. Kiedy stawia się płot, to obecnie nikt nie wkopuje sztachet przy pomocy szpadla, tylko robi wylewkę, a potem zakłada siatkę lub robi ten płot z czegoś innego. Nawet nie wiem, jak się te elementy nazywają, ale ktoś związany z budowlanką na pewno wymieniłby w tym momencie nazwy tych elementów. :)

Wszystkie dziedziny życia mają swoje wąskie specjalizacje i język również. Nikt nie jest specjalistą w każdej dziedzinie. Słowa, których się już nie używa na codzień, też przeszły do takiej dziedziny, czyli do słów nieużywanych. Nie można ich jeszcze nazwać archaicznymi, bo były w użyciu całkiem niedawno, czyli w poprzednim wieku. :)

Nie martw się więc tym, że nie rozumiesz jakichś słów, bo zawsze możesz sprawdzić ich znaczenie, tylko ciesz się, że te słowa zauważasz. Wiele osób na pewno by ich w ogóle nie zauważyło, bo nie są im do niczego potrzebne. Jeżeli zwracasz uwagę na słowa, to tylko dobrze o Tobie świadczy. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Waldarius

Tu raczej chodzi o reakcję otoczenia na fakt, że nie znamy jakiegoś oczywistego słowa, że zostaniemy z tego powodu wyśmiani, poniżeni przed innymi, że zostanie w ten sposób zachwiana nasza pozycja w społeczeństwie, że w społecznej hierarchii spadniemy na samo dno. Oczywiście wyolbrzymiam pewne rzeczy, ale czasami tak właśnie reaguje nasz umysł, że z powodu nieznajomości jakiegoś podstawowego słowa może zawalić się nasz świat, kiedy ktoś o złośliwej naturze postanowi wykorzystać taki fakt by nas poniżyć i samemu w ten sposób się dowartościować, wszak zdobyta wiedza to jeden z elementów pozycji społecznej, widać to chociażby po tym, jak na fb na zakończenie roku szkolnego umieszczane są przez rodziców zdjęcia dzieci trzymających w rękach świadectwo z czerwonym paskiem. Problem leży raczej w niskiej samoocenie i uzależnieniu jej od opinii otoczenia. Kiedyś w młodości miałem podobne problemy, studiowałem nawet słowniki wyrazów obcych czy języka polskiego i przyswajałem nieznane słownictwo by nie dopuścić do sytuacji, że ktoś przyłapuje mnie na nieznajomości jakiegoś słowa. Rozwiązaniem problemu będzie uwolnienie się od opinii innych i zrozumienie własnej indywidualności, niepowtarzalności, rozwijanie własnych zainteresowań, czasami nawet wbrew temu, co jest obecnie w modzie, co jest cool. Moje zainteresowania, głównie związane z tym, co mieści się na tym forum są na tyle wyjątkowe, że obecnie w moim otoczeniu nie ma osób, z którymi mógłbym o tym porozmawiać, traktuję to jako wyznacznik mojej wewnętrznej mocy, że czuję się silny mimo że idę pod prąd, nie robię tego, co oczekują ode mnie inni. Gdy ktoś próbuje mnie przyłapać na nieznajomości jakiegoś słowa, faktu, którego znajomość wydaje mu się bardzo ważna, wręcz niezbędna, mówię, mu, że może to dla niego coś znaczy, ale mój umysł jak komputer na bieżąco usuwa do kosza nieistotną wiedzę, traktując ją jako śmieci, spam itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Waldariusz - wielka racja. Na tym przykładzie widać, iż kwestia złej samooceny przy świadomości nie znajomości jakiegoś słowa/tematu itd. to jedno, a obawa przed zdemaskowaniem przez innych braku (choćby najmniej potrzebnej) wiedzy łączy się z lękiem, a nawet i stresem.

No tak, bo co powiedzą inni, kiedy zauważą, że czegoś nie wiem? Kiedy ja tak mam, to staram się sytuację i obrócić w żart lub zmieniam temat, ponieważ wielu osobom zależy właśnie na tym by czerpać satysfakcję z tego, że można kogoś w pewien delikatny sposób poniżyć / zdemaskować niewiedzę. Ale skoro widać, że ów atak nie sprawił mi przykrości, to dalsze akcje są raczej bezcelowe.

 

Dlaczego dzieci, czy nawet dorośli lubią wyśmiewać dziwnie brzmiące nazwiska? Czy osoba, która je nosi jest temu winna, nie? Ale większość robi się przykro gdy się z nich drwi. To bardzo podatny grunt niestety. I tu znowu najlepszą obroną jest brak reakcji, albo zdyskredytowanie kogoś, kto się wyśmiewa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam bardzo za Wasze odpowiedzi. Widzę, że jesteście wyrozumiali i nie reagujecie zdziwieniem, wyśmiewaniem na to gdy ktoś nie zna jakiegoś słowa. Tego właśnie się spodziewałam, że tutaj na forum znajdę zrozumienie. Tylko ciekawi mnie czy dalej bylibyście tak samo wyrozumiali dla mnie gdybym nie znała np. takich słów jak pies, kot czy jabłko, ananas? Tak mi przyszło teraz do głowy. Wiem, że to banały i każdy traktuje to jako oczywistą oczywistość. Ale jakby się tak zdarzyło, że ktoś by nie wiedział? Co wtedy? Pozdrawiam :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Waldarius

Nieznajomość podstawowych słów takich jak pies czy kot, jeśli to się notorycznie powtarza może być jakimś defektem mózgu, czy jakimiś w nim zaburzeniami, tak jak dysortografia, pisanie np liczby 3 albo litery e w lustrzanym odbiciu. Ludzie z krwiakami czy guzami w mózgu często zapominają podstawowych słów, tylko że są świadomi tego, że kiedyś je znali a teraz jedynie zapomnieli, co innego gdy ma się wrażenie, że np słowo pies słyszy się po raz pierwszy, ale myślę, że to też może być jakieś zaburzenie, coś blokuje przepływ informacji. Może to też być na tle nerwowym, może te słowa nie są aż tak bardzo oczywiste, że każdy musi je znać, nerwica często powoduje, że pewne rzeczy się wyolbrzymia. Jeśli faktycznie jest to nieznajomość jakiś podstawowych słów, warto może zgłosić się do specjalisty, wada według mnie polegałaby na tym, że umysł wymazuje z naszej pamięci słowo, albo informacja o nim zostaje zablokowana i ma się wrażenie, że nigdy się tego słowa nie słyszało. To nie musi być aż takie niesamowite, może z tymi słowami jest związana jakaś trauma, jakieś silne negatywne przeżycie, gdzie podświadomość chce coś ukryć przed nami. Tym musiałby zająć się specjalista, o ile faktycznie jest to problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie! Jestem nowa tutaj na forum, postanowiłam napisać, ponieważ zauważyłam, że jest coś nie tak z moją wiedzą. Dotychczas nie udało mi się otrzymać odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie, więc pomyślałam, że może tutaj ktoś mnie zrozumie, może ktoś miał, ma podobnie, bo nigdy nikogo takiego nie spotkałam, czy to online, czy na żywo.

Chodzi o to, że zdarza mi się nie znać znaczenia podstawowych słów. Nie jest tak, że dane słowo po prostu wylatuje mi z głowy, otóż problem polega na tym, że ja go wcale nie znam, nie słyszałam, nie wychwyciłam z ludzkich rozmów itd. I to nie są jakieś trudne słowa. Często jest tak, że znam znaczenie trudniejszych słów, ponieważ czytam książki, ale nie znam słów, powiedzmy tego pokroju rzeczy jak sztacheta, szpadel (to akurat wiem, ale chodziło mi o to, by podać konkretny przykład). Może to wydać się śmieszne, może to i jest śmieszne, ale to wpędza mnie w załamanie, nie umiem sobie z tym poradzić. Gdybym jeszcze miała problemy z nauką w szkole, ale nigdy takowych nie miałam, zawsze czerwone paski, średnia w granicach 4,5. Nie wiem jak to wyjaśnić, z czego to wynika, ale czuję się po prostu głupia. Czy to po prostu brak zainteresowania życiem codziennym, chodzenie z głową w chmurach czy jeszcze coś innego?

Może umieściłam mój temat w niewłaściwym dziale, ale jakoś tak mi przypasował tytuł "rzeczy niewyjaśnione". Tego nie wyjaśnił mi jeszcze nikt. Nie wiem czego oczekuję, pewnie po cichu liczę na to, że ktoś doświadczył czegoś podobnego i wie jakie to trudne do zaakceptowania. Dziękuję za odpowiedzi, mam nadzieję, że ktoś odpowie i pozdrawiam.

 

a może masz dużo rzeczy, spraw na głowie i w innym zakresie mocno uwaga zwrócona ? Wydaje mi się, że to normalne zapomnieć to i owo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze dodam, że można w sposób inteligentny omijać pewne słowa, o których wiemy, że ich nazwy wypadają nam często z głowy. Np. zapominając często nazwy rasy psa ... przykładowo, wypada Ci z głowy nazwa JAMNIK, to można sobie zakodować, że wystarczy mówić inaczej ... np. zwierzak i tyle :-) Spotykasz koleżankę, która idzie z jamnikiem, a Ty już wiesz, że nie podołasz nazwie, bo jej nie pamiętasz i się nie wysilasz na teksty typu: oooo, jaki słodki yyyymm..no, teen...yyy :-), wystarczy, że powiesz, oooo, jaki słodki zwierzak! Wyjdzie na to samo, a pewne luki w pamięci nazewnictwa nie zostaną w ogóle zauważone przez inne osoby.

:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość befimaka
a może masz dużo rzeczy, spraw na głowie i w innym zakresie mocno uwaga zwrócona ? Wydaje mi się, że to normalne zapomnieć to i owo.

 

Święta prawda. :) Kiedy masz natłok myśli i spraw do ogarnięcia, to często z głowy wypadają najprostsze słowa. Nie mówiąc o tym, że im bardziej zależy na przypomnieniu sobie jakiegoś słowa, to coraz bardziej chowa się ono w niepamięci. A już najgorzej, gdy w towarzystwie usiłujesz sobie przypomnieć np. nazwisko jakiegoś aktora czy autora książek i za żadne skarby nie jesteś w stanie sobie go przypomnieć. Dramat. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość aksasyena

Ile jest słów w języku polskim

 

Język polski zawiera ponad 150 000 słów - nikt z nas nie zna nawet jednej piątej tej liczby.

 

Ja też nie wiem, co to jest "szpadel"...

 

I jakoś nigdy nie przeszkadzało mi to w życiu, a przewyższam intelektualnie wszystkich

w swoim otoczeniu i w zasadzie w każdym otoczeniu, w którym się znajdę.

 

Chyba za bardzo się przejmujesz...

 

;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aksasyena, a mogę zapytać ile masz lat? Bo ja się chyba o tym szpadlu dowiedziałam jak miałam 17 :-). Waldarius, chciałabym by to miało jakąś konkretną nazwę, ten problem, bo to jest dla mnie problem tak ogromnej wagi, że nie pozwala mi niekiedy normalnie funkcjonować, na studiach zdarzało mi się wpadać w wielkie przygnębienie i opuszczać zajęcia przez to wszystko... Pocieszyłoby mnie gdyby to było rzeczywiście zablokowanie jakiegoś przepływu informacji. Bo to takie dziwne dla mnie.. Boję się, że to nie żadne zaburzenie tylko moje zaniedbanie, mała ciekawość świata, zbyt mało rozmów z ludźmi, pochłonięcie mało przyziemnymi sprawami, ciągłe siedzenie w książkach, czyli w wiedzy teoretycznej, a za mało praktyki, pracy w domu, ogrodzie itd. No ale mam koleżankę, która w liceum każdego dnia siedziała po 8 godzin w książkach, a była bardzo ogarnieta życiowo, zna wiele pojęć, o których ja nie miałam i nie mam do dziś bladego pojęcia. Więc sama już nie wiem co o tym myśleć :(. Jak dotąd nie miałam postawionej żadnej diagnozy w tym przypadku. Chodziłam na terapię, ale w celu rozwiązania całkiem innego problemu. Choć może między Nimi istnieć jakiś związek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Waldarius
Boję się, że to nie żadne zaburzenie tylko moje zaniedbanie

No to chyba dobrze, zaburzenie może być nie do usunięcia, a zaniedbanie można nadrobić, jeśli taka będzie potrzeba. Ja kiedy byłem w wieku szkolnym miałem podobne problemy, jeśli chodzi o lęk przed przyłapaniem na niewiedzy, a winą tego była właśnie szkoła. Większość rzeczy, których się uczy to zwykłe śmieci informacyjne, uczeń buntuje się jeśli widzi, że musi uczyć się czegoś, co mu się nigdy w życiu nie przyda, ma poczucie straconego czasu, na dodatek z tych śmieci nauczyciele pisali prace magisterskie, więc dla nich te śmieci są sensem ich życia i jeśli się natrafi na nauczyciela z wybujałym ego, to jego celem będzie wymuszanie za wszelką cenę, by uczeń opanował tę niechcianą wiedzę i na dodatek ją szanował, a najlepiej jakby jeszcze stała się ona również sensem jego życia. W tym wymuszaniu stosuje się różne haniebne metody, jak ośmieszanie, stosowanie przemocy, dzisiaj to już tylko psychicznej, ale chyba jeszcze gorszej niż fizyczna. Ja rozumiem, że studentom, gdzie niektórzy z nich zostaną naukowcami, odkrywcami, badaczami, ta wiedza jest przydatna, ale po co nią molestować dzieci podstawówek czy gimnazjów. Potem mamy sytuacje, gdzie uczeń nie zna podstawowych dat, bo musiał uczyć się o partiach okresu międzywojennego, nie wie gdzie leży załóżmy Białystok, bo uczył się, gdzie w USA wydobywa się węgiel brunatny. Ja miałem zwykle problemy z interpretacją wierszy, ale dziś przynajmniej jestem świadom, że większość poezji powstała pod wpływem narkotyków czy alkoholu, gdzie na trzeźwo sam autor nie bardzo wiedział, o czym pisał. Po szkole pozostał mi pewien uraz, wiele lat musiałem nad sobą pracować by się uwolnić od pewnych schematów myślenia, od tego urabiania, od obowiązku np bycia "patriotą", czego wyrazem ma być obowiązkowe uczestnictwo w głosowaniu w wyborach, tylko że w głosowaniu na kogo, na zdemoralizowanych polityków, którzy podobnie jak nauczyciele mają zwykle dwa oblicza, to prawdziwe i to na pokaz, ci pierwsi przed wyborcami, ci drudzy przed uczniami i ich rodzicami i muszą bardzo się pilnować, by się nie zdemaskować, ale wnikliwy wyborca czy uczeń łatwo wyłapie tę obłudę, stąd ciągły trwający od pokoleń bunt młodzieży przeciwko wpajanym im zasadom przez dorosłych, które rzadko bywają poparte czynami, są tylko pustą gadaniną. Po co się tak rozgadałem? Po to, żeby pokazać, że pewne nasze dziwne lęki, jak obawa przed przyłapaniem na nieznajomości jakiegoś słowa nie mają w ogóle sensu. Kiedyś pamiętam podobną sytuację, kiedy z kolegami śmialiśmy się ze znajomej, która nie znała nazwiska ówczesnego premiera, dzisiaj w ogóle bym nie zareagował, chyba nawet by mi zaimponowała swoją ignorancją w dziedzinie polityki. Pewne postawy są na nas wymuszane, grunt to nie dać się urobić, być sobą, odrzucić to, to wydaje nam się obce, sztuczne. Poprzez nieznajomość jednego słowa nie tracimy swojej wartości, to że ktoś tak uważa, to jego sprawa, dla mnie ten ktoś będzie uchodził za ignoranta bo nie rozumie istoty życia, bo ugania się za czymś, co nie ma tak naprawdę większego znaczenia. Nadmierny popęd do wiedzy często gubi ludzi, tacy ludzie stają się ignorantami na polu duchowości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święta prawda, w szkole nabywamy wiele wiedzy, że tak powiem śmieciowej. Np. na geografii uczona nas stolic prawie wszystkich państw wszystkich kontynentów, ale nie nauczono jak rozróżniać na nocnym niebie podstawowe gwiazdozbiory czy tego jak piszesz gdzie leżą ważniejsze miasta Polski czy świata. Często jest tak, że nie wiemy jak wartościowe zabytki znajdują się w miejscowości obok nas. Sama kiedyś tego nie wiedziałam, dopóki nie wzięłąm udziału w konkursie turystycznym o miejscowości położonej całkiem niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Podobnie na matematyce spotkałam się z czymś takim, że koleżanka z ławki potrafiła rozwiązywać trudniejsze zadania gdy je sobie wyćwiczyła z korepetytorką, ale często pytała mnie np. ile jest 9*7, bo myliła Jej się tabliczka mnożenia. To z tym popędem do wiedzy i duchowością to celna uwaga, spotkałam się już z takimi osobami. Niby tak - zaniedbanie można nadrobić, zapełnić te braki, luki w wiadomościach, tylko mój umysł wszystko mi utrudnia. Dlatego, że ja wciąż wyrzucam sobie, że na danym etapie życia nie wiedziałam tego i owego, tak jak rówieśnicy. I, że o pewnych podstawowych rzeczach dowiedziałam się lata później niż wszyscy. I nadal jest masa takich rzeczy. To nie daje mi spokoju, a zdobywanie innego rodzaju wiedzy, tej bardziej zaawansowanej nie przynosi satysfakcji, gdy brakuje właśnie tej podstawowej. Rozumiem to doskonale gdy ktoś np. nie wie co to jest durszlak/druszlak, bo w Jego regionie mówiło się inaczej bądź gdy ktoś zapomina na chwilę danego słowa czy nie wie czegoś, co nie jest aż takie oczywiste. Ale ja naprawdę nie wyolbrzymiam, tylko zdarzają mi się takie wpadki, których nie umiem sobie darować. Zastanawiam się czy to możliwe, że ja nigdy nie słyszałam pewnych prostych słów, że nie zaciekawiło mnie nigdy jak one się nazywają, czy rodzice mogli nie użyć przy mnie jakiegoś słowa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...