Skocz do zawartości

Most


OazaSpokoju

Rekomendowane odpowiedzi

Czasami po prostu jesteśmy po niewłaściwej stronie wody.

 

Rzeki zawsze stanowiły dla nas przeszkodę. Nawet, jeżeli potrafimy pływać, to rwący nurt i podstępne wiry, mogą nas dopaść i pozbawić życia, o czym przekonała się pewna liczba amatorów kąpieli.

Nasi dalecy przodkowie również spoglądali na rzeki z pewną dozą podejrzliwości, posądzając je nie tylko o trywialne zdolności topienia ludzi, ale również o udzielanie schronienia masie podejrzanych, i niekoniecznie przyjaznych człowiekowi, stworzeń. W wodzie mogły znajdować się różnego rodzaju nimfy, wodne duszki, mściwe dusze topielców, demony wodne, rzeczne bóstwa żądające ofiar i zwykłe mięsożerne potwory. W tej sytuacji, trudno, żeby porządny człowiek przeprawiał się wpław, ryzykując życiem, albo i nieśmiertelną duszą, że o transportowanych towarach nie wspomnę. Dlatego właśnie wynaleziono mosty.

Mosty w snach przybierają różne formy i symbolizują różne sprawy toczące się w naszym życiu. Warto się im przyjrzeć, żeby zrozumieć, co mówią do nas sny.

 

Bywa, że we śnie gwałtownie potrzebujemy przedostać się na drugi brzeg, ale coś stoi nam na przeszkodzie. Pewnej nocy próbowałam wrócić do domu, po drugiej stronie Wisły, ale zorientowałam się, że jest już noc i burmistrz zwinął mosty na noc. Czasami moje mosty w snach są kolejowe i nie da się po nich przejść, bo nikt nie przewidział na nich ścieżki dla pieszych. Czasami są po prostu zatopione i lepiej nie ryzykować ich użycia. Takie sny oznaczają, że nie jesteśmy gotowi do podjęcia pewnej akcji, nie sprostaliśmy jakiemuś wyzwaniu, które przed nami stanęło, albo nie potrafimy przełamać pewnej wewnętrznej bariery, która w nas istnieje. W takiej sytuacji często czeka nas życiowy zastój, którego koniec może zwiastować przejście przez senny most.

 

Most zawalony, uszkodzony, zerwany oznacza, że pewna część nas lub naszego życia, z którą żyliśmy dobrze do tej pory, z jakiegoś powodu utraciła z nami kontakt. Jeżeli na przykład ktoś zawiedzie nasze zaufanie to most, jaki ono budowało zniknie na zawsze lub na jakiś czas. Możliwe, że sami zburzyliśmy ten most, na przykład dokonując przysłowiowego „palenia za sobą mostów”, żeby uniemożliwić sobie powrót do jakiejś sytuacji z przeszłości. Płonący most może być ostrzeżeniem, że to co nam się wydaje rozsądną reakcją na sytuację, w rzeczywistości jest nacechowane zbyt dużą dozą emocji i może mieć nieodwracalne konsekwencje. Jeżeli podpalamy most, żeby odciąć się od niebezpieczeństwa może być to z kolei sugestia, że i na jawie warto rozważyć tę strategię np. zerwać stosunki z niewłaściwym towarzystwem.

 

 

Przechodzenie/przejeżdżanie przez most, to pewien rodzaj przełomu w życiu lub sprawie dla nas ważnej. Symbol naszego zwycięstwa nad przeszkodą, przeważnie okupionego ciężką pracą i ofiarami.

 

Budowanie mostu to dążenie do pokonania przeszkód, próba osiągnięcia kompromisu lub porozumienia z innym człowiekiem. Inwestowanie w siebie oraz przekraczanie swoich własnych granic przy pomocy siły woli i pracy nad sobą.

 

 

Ważny jest też materiał, z którego zbudowany jest most. Drewniane mosty, mosty wiszące sklecone ze starych desek i sznurów oznaczają, że połączenie między brzegami jest tymczasowe i podatne na zawirowania pogody. Taki most nad jakąś przeszkodą na jawie łatwo może zerwać się pod wpływem emocji lub kryzysowej sytuacji. Mosty kamienne oznaczają rozwiązania wypracowane dawno temu i cały czas trzymające się dobrze. Most zbudowany z żelaza mówi o tym, że poświeciliśmy wiele pracy, żeby osiągnąć połączenie między brzegami.

 

Wysokość mostu i widok w dole mówi o ryzyku, jakie niesie ze sobą przejście przez niego.

Sam fakt istnienia mostu, nie był dla naszych przodków gwarantem bezpiecznego dostania się na drugi brzeg. Most, jako zjawisko przeciwne naturze, swoim istnieniem, obrażał bogów wód, którzy nie byli zadowoleni z tego, że pozbawia się ich należnej porcji topielców, dlatego należało przebłagiwać ich, aby nie porwali oni każdego przechodzącego i nie zniszczyli mostu. Do tej pory mamy bajki, w których diabeł oświadcza komuś, że wybuduje dla niego most, ale zabierze ze sobą pierwszą istotę, która na nim stanie. Jaworowi ludzie z rymowanki dla dzieci, budują mosty dla starosty i przepuszczą tysiąc koni, zatrzymując jednego dla siebie. Dla nas to bajki, ale niegdyś faktycznie składano ofiary podczas budowy mostów. Wedle legendy miejskiej, London Bridge zawiera w sobie zamurowaną dziewczynę na ofiarę i to ponoć o niej (fair lady) wspomina dziecięca rymowanka „London Bridge is falling down”, która opowiada jak niezależnie od użytego materiału most może się zawalić. W domyśle, każdy most bez odpowiedniej ofiary musi upaść.

 

„…Build it up with iron and steel,

Iron and steel, iron and steel,

Build it up with iron and steel,

My fair lady.

 

Iron and steel will bend and bow,

Bend and bow, bend and bow,

Iron and steel will bend and bow,

My fair lady…”

 

Na zabytkowych mostach często stoją kapliczki zawierające figurę świętego chroniącą przeprawę, czasami po kapliczkach zostają tylko budki pełniące obecnie inne funkcje, ale sama ich obecność pokazuje jak poważnie podchodzono do tej kwestii w przeszłości.

We śnie przekraczając most przekraczamy pewną granicę, podejmujemy pewne przedsięwzięcie, które symbolicznie oznacza, że na jawie każda akcja jest obarczona pewnym ryzykiem i fałszywy krok może się źle skończyć. Jeżeli most wisi wysoko, albo woda pod nim jest wzburzona lub bardzo brudna, to znak, że granica, którą chcemy przekroczyć nie jest łatwa, a chociaż jesteśmy w zasadzie gotowi do podjęcia ryzyka, to i tak budzi ono w nas uzasadnione obawy.

 

Mosty kolejowe, nie są przeznaczone dla pieszych i jeżeli pokonujemy je pociągiem, oznacza to, że nasz rozwój doprowadził do pokonania pewnej bariery, bez naszej aktywnej współpracy. Na przykład otworzyły się nam oczy na jakąś prawdę, albo zrozumieliśmy coś, co dotychczas się nam wymykało. Być może zmienił się nam charakter i poskutkowało to otwarciem się na nowe możliwości.

 

Most istnieje również w snach, jako test charakteru i odwagi. Zarówno islam, chrześcijaństwo jak i judaizm mają w swoim asortymencie wierzenia o moście, po którym przechodzimy po śmierci, a który jest wąski jak ostrze miecza i grzesznicy ******ą z niego prosto w objęcia piekielnej czeluści. Jeżeli we śnie przechodzimy most pomimo trudności, oznaczać to może, że na jawie podjęliśmy pewne wyzwanie, któremu sprostaliśmy lub czujemy, że mamy szanse sprostać. Może to być również wskazówka na temat aktualnego stanu naszego sumienia.

 

Most, jako przejście na drugą stronę życia też ma miejsce w naszych snach. Ludzie często śnią o umieraniu, ale rzadko wprost, ponieważ nasz umysł nie czuje się dobrze z wizją ponurego żniwiarza. Zdarza się, więc, że przeczuwając czyjąś śmierć lub po prostu rozważając samo zjawisko umierania, śnimy o przekraczaniu mostów. Zwykle nie ma potem powrotu na brzeg, z którego przeszliśmy, a brzeg, na który prowadzi most potrafi ginąć we mgle lub być po prostu znacząco inny niż nasz.

Osobiście śniłam kiedyś o podróży przez pustynię, podczas której dotarłam do przepaści z wyjątkowo niestabilnym, zdezelowanym i niegodnym zaufania mostem wiszącym. W życiu nie postawiłabym na takim nogi, gdybym spotkała go na jawie. No chyba, żeby goniło mnie coś, czego spotkanie byłoby gorsze od upadku z kilkuset metrów na skalne podłoże. W dodatku na moście, z kosą w ręku i odziana w klasyczną szatę z kapturem stała Kostucha i pilnowała, żeby każdy potencjalny ryzykant dostał, na co zasłużył. Gdy tylko zbliżyłam się, Kostucha bez żadnych wstępów stwierdziła „Wywalaj!”. Westchnęłam i wywaliłam portfel. Chciałam iść dalej, ale Śmierci dalej było mało „Wywalaj!” Powiedziała, więc wyrzuciłam odtwarzacz mp3. Już miałam zrobić krok, kiedy znów usłyszałam znajome „Wywalaj”. Zirytowałam się, bo miałam już tylko komórkę z kontaktami do znajomych i rodziny, tłumaczyłam paskudzie, ze nie mogę stracić wszystkich kontaktów, ale ona powtarzała swoje „Wywalaj” z takim uporem, że wreszcie się poddałam i komórka powędrowała w przepaść za portfelem i odtwarzaczem mp3. I wtedy Śmierć sobie poszła, most zniknął, a ja przeszłam po powietrzu na drugą stronę i poszłam sobie dalej. Ot taki klasyczny przykład rozważania na temat tego, co można zabrać, a raczej, czego nie da się zabrać na drugą stronę i jak wiedza o tym pomaga uporać się z niektórymi życiowymi problemami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...