Skocz do zawartości

O kołtunie słów kilka... Bardzo proszę o pomoc...


Feathril

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Proszę o pomoc w pozbyciu się kołtuna..

JAK TO TERAZ WYGLĄDA

Noszę go teraz z tyłu głowy, włosy od skóry kawałeczek są w miarę normalne, potem jest zbita masa włosów rozchodząca się na mniejsze strączki, a dalej włosy są znowu normalne. Łącznie kołtun i jego splątane okolice zajmują w tym momencie około 1/4 włosów. Włosy sięgają mi za zapięcie od stanika. Skóra w tym miejscu jest obolała, boli nawet jak włosy mam rozpuszczone. Od niedawna moje kłaczki okropnie mi wypadają, mniej więcej od momentu pojawienia się dużych problemów z rozczesywaniem i drobnych strączków. Powstały ostre wcięcia łysawej skóry po bokach czoła ( kobiece zakola ), za i nad uszami oraz widoczne w kucyku szersze samoistne przedziałki po bokach głowy i przetrzebione miejsca. Wcześniej włosy wypadały, ale to mieściło się w normie, potem wypadanie ustało, a teraz czuję się jakbym miała wyłysieć. Po każdym myciu włosów mam zapchaną wannę, każde czesanie to kilkakrotne wyciąganie kłębów ze szczotki. Gdy kołtun się zaczynał być może i miałam szansę go rozczesać, ale jestem jedynaczką, a włosy zwykle rozczesywała mi mama, która teraz jest chora i nie ma na to sił i ochoty. Kłopotliwe jest też położenie z tyłu, blisko czubka głowy. Sama już przy rozczesywaniu normalnych włosów mam zmęczone ręce. Mam lekkie problemy z pamięcią ( chociaż dawniej miałam naprawdę świetną pamięć ). Teraz zdarza mi się zapominać szczegóły dnia poprzedniego. Z tego względu nie jestem w stanie dokładnie określić dnia, kiedy to zauważyłam kołtunowe strączki. Nawet nie jestem pewna ile tygodni to trwa, ale będzie około miesiąca.

CZEGO PRÓBOWAŁAM

Jako, że aktualnie jestem u swojego mężczyzny, to jego mama zechciała mi pomóc w próbie rozczesania włosów. Po godzinie zrezygnowała i stwierdziła, że tego nijak nie da rady rozplątać. Poradziła sobie z maleńkimi strączkami, czy zaczątkami kołtuna, jednak kosmyki, które zostały uwolnione spod jarzma tego okropieństwa wyglądają strasznie.. Jakbym przez iks lat traktowała je prostownicą,lokówką czy farbowaniem i trwałymi. Suche, sianowate, połamane, jednym słowem zniszczone doszczętnie. Przy rozczesywaniu na włosy nałożyłam odżywkę po myciu, oliwkę do włosów i jedwab. Nic nie dało.

W tych stronach krąży przekonanie, że podobne temu rzeczy robią się pod wpływem uroku. Zalecili kupno czarciego żebra. Kupiłam, wymoczyłam w wywarze głowę i włosy. Myślałam o tym, jak wszystko co złe przechodzi do wody. Wodę wylałam po północy na rozdrożu na 4 strony świata. Nie czuję różnicy.. co więcej w wodzie chorego/przeklętego powinny pojawić się kłaczki, męty. Nie było czegoś takiego. Możliwe, że kolor stał się odrobinę ciemniejszy, ale woda była klarowna.

TO NIE PIERWSZY RAZ

Kołtun pojawił się u mnie 3 bądź 4 raz. Raz czy dwa miałam go w wieku kilku lat. Drobny strączek, który mama chyba obcięła, a zaraz po tym dostałam lekkiego zeza i wady wzroku. W naszych stronach krążą przekonania, że:

1. Kołtuna nie wolno obcinać. Można to zrobić tylko wtedy, gdy osoba go nosząca nie jest tego świadoma np. podczas snu.

2. Obcięcie kołtuna przynosi choroby oczu ( nawet permanentną ślepotę ), a w gorszych przypadkach ułomność ciała ( paraliż, tiki itd ). Potwierdzeniem tych przekonań jest pewną pani, która mieszka niedaleko. Ma zeza i zarzuca głową. Po obcięciu kołtuna takie rzeczy ją nagle dopadły.

3. Jeżeli chcemy pozbyć się kołtuna u osoby, która nie jest świadoma tego, co jej się robi, należy wypalić go papierosem.

4. Gdy nijak nie idzie tego zrobić, bo osoba jest np. dorosła to trzeba pozwolić kołtunowi "dojrzeć". Tzn nosić go tak długo, by pod nim wyrosły zdrowe części włosów, których kołtun się nie ima. Potem kołtun można obciąć i nożyczkami, jednak nie może tego zrobić matka.

5. Prawdopodobnie ktoś zazdrościł mi TYLKO włosów, dlatego choroba objęła je swymi szponami.

 

Ostatnie spotkanie z kołtunem należało do najgorszych rzeczy, z jakimi miałam styczność. To była 2-3 gimnazjum. Włosy miałam tej długości jak teraz, czyli za zapięcie od stanika ( zbieg okoliczności? ). Zaczęło się od małych strączków, które się łączyły, zbijały ze sobą. W tamtym momencie mama próbowała rozczesać mi to, co jeszcze wydawało się możliwe do rozplątania. Przez 4-5 dni myłam wieczorem włosy, mama przysiadała z grzebieniem, szczotką i jedwabiem po czym zaczynała swoją mordęgę. Średnio po 2h włosy były rozczesane, ja zapłakana od bólu. Skóra także okropnie bolała już po. Mama zaplatała mi ciasnego warkocza i tak, w mokrych, splecionych włosach szłam spać. Rano było w miarę ok. Dodam, że włosy z natury mam takie, że muszę je często czesać ( a może po prostu chcę hmm ). A więc w trakcie dnia je przeczesywałam. Wieczorem znowu mycie i odkrycie, że strączki się odnowiły.. Kiedy? Jak..? Każdy był zdziwiony. Dzień po dniu czynności powtarzałyśmy, a i tak kołtun się odnawiał. Ręce nam opadły. Byłam zrozpaczona. Mama wychowana na naszych przesądach i zrezygnowana tą sytuacją, postanowiła, że kołtuna pozostawimy, by "dojrzał", a potem zetniemy. Kołtuna już nie tykałam, czesałam tylko to, co można było rozczesać. Z czasem ubywało normalnych włosów, by w końcu po ponad roku ostały się nie tyle zdrowe kosmyki, co same ich końcówki. Całe włosy przekształciły się w zbitą, nie przyjmującą zbytnio wody masę kłaków. Pomimo, że codziennie czesałam to, co się dało, to i jak kolejne pasma zasilały kołtuna. Codziennie myłam włosy, ale ta plątanina była jak szorstka gąbka. Normalnie włosy mam takie, że bardzo wchłaniają wodę i długo je suszę, ale kołtun zdawał się być odporny na wodę i chwilę po myciu już był suchy na wierzchu.

 

Zapewne wyobrażacie sobie życie nastolatki z taką kupą włosów na głowie... No właśnie.. W pierwszej liceum "uprzejme dziewczyny" rozpuściły wieść, że nie myję się, nie myję włosów i mam tam wszy i larwy robali. Cała szkoła huczała o moich włosach, wszędzie spotykałam pełne pogardy spojrzenia, ludzie się odsuwali. Tylko dwie moje znajome, w tym jedna bardzo wierząca, traktowały mnie i moje wyznania na temat kołtuna poważnie.

 

W tym czasie jeździliśmy do dwóch znachorek, do których były kolejki już od białego rana, a ludzie przyjeżdżali z całej Polski. Jedna była bardziej "wiejską lekarką" od schorzeń kości, złamań i innych takich. Nie była w stanie mi pomóc czy doradzić. Druga swoje metody opierała na wierze. Zbeształa moją mamę, że nie obcięła kołtuna od razu jak się zrobił i pełna dezaprobaty przekazała nam w chusteczce jakieś zawiniątko. Chyba była tam sól i jeszcze coś. Poświęcone modlitwą itd. Kazała to wyrzucić na rozdrożu powtarzając trzykrotnie jakąś tam formułkę. Potem, gdy kołtun już dojrzał i mogłam włożyć pod niego swobodnie palce, przyjechali palący znajomi, by spróbować go odpalić od reszty papierosami. Klapa totalna, bo popiół na mnie spadał i ogólnie śmierdziało. Zadzwoniliśmy po babcię, bo mama przecież odciąć tego nie może. Przyjechała z wielkimi nożyczkami i obcięcia. Bolało, że nie wiem, ale w końcu pozbyłam się tego z głowy. Załączam zdjęcie tego, co zdjęli z mojej głowy. Od góry i od dołu. Jak widać na wierzchu cały kołtun stał się jasnobrązowy, zaś włosy, które odrosły pod nim były kruczoczarne. Smolisty kolor jest moim naturalnym. --> chciałam wstawić zdjęcie, ale chyba muszę je gdzieś wrzucić; jak tylko wróci mój mężczyzna z pracy to go poproszę o poszperanie i wstawienie ich tutaj

Włosy, które potem odrastały były ciemne, łatwiej można było je rozczesać i były dosyć gęste. Trochę pogorszył mi się wzrok. I pamięć. Rozpoczęło się wypadanie włosów.

 

Od urodzenia miałam piękne włosy, z których byłam "znana na wsi". Czarne jak smoła, lśniące, mocne, gładkie, gęste. Gdy miałam jakieś 6 lat i byłam z mamą na lodach, pani je sprzedająca nakrzyczała na nią, że jest głupią matką, skoro farbuje dziecku włosy w tym wieku. Nie wierzyła, że można mieć tak intensywny i czysty naturalny kolor. Gdy byłam nastolatką mówiono o mnie Cyganeczka. Jeszcze w podstawówce/gimnazjum byłam przykładem urody Śnieżki tj. blada, wręcz biaława cera i krucze włosy. Bardzo byłam z tego zadowolona, gdyż uwielbiam takie połączenie. Gdy byłam w gimnazjum postanowiłam troszkę skrócić włosy. Mama splotła mi włosy w warkocz i poszłyśmy do fryzjera. Po odczekaniu swojego wstałam i rozpuściłam włosy, potrząsając energicznie głową. Czekająca na nas fryzjerka stanęła jak wryta i patrzyła z niedowierzaniem. Podeszła, zaczęła gładzić moje włosy, przyglądać się im, przeczesywać palcami, po czym powiedziała "Wynocha stąd. Naprawdę. Ja takich włosów nie zetnę. No niech pani nie żartuje. Ona ma przepiękne, zdrowe włosy, nie widziałam jeszcze takich. Szkoda je tykać nożyczkami, niech zapuszcza dalej." Po 10 minutach debaty na ten temat, przekonywania do rozważenia tego raz jeszcze, z ciężkim sercem zaczęła przycinkę.

To takie przykłady na to, że włosy miałam naprawdę ładne i można mi ich było zazdrościć. Po ostatnim kołtunie włosy niby odrosły czarne i były ciemne przez jakiś czas, ale im były dłuższe, tym jaśniejsze. Byłam smutna, że już nigdy nie będę miała czarnych włosów. Teraz zrobił mi się kołtun, ale, o dziwo, włosy, które odrastają od czubka głowy są znowu czarne.. Mimo, że żadna wielka masa kłaków ich nie przykrywa, nie zasłania przed działaniem słońca.

 

Wydawać by się mogło, że to na 200% urok z zazdrości o piękne włosy, jednak nie zszedł po kąpieli głowy w czarcim żebrze.

Kołtun dotykał też moją matkę, babcię i tak wstecz. Coś rodzinnego..?

 

 

Bardzo proszę o pomoc w znalezieniu przyczyny i pozbyciu się kołtuna. Marzą mi się długie włosy, ale za każdym razem, gdy przekraczam linię stanika kołtun znowu się pojawia. Obawiam się także tego, że i na krótszych by się zrobił, a to bardzo nieprzyjemne doświadczenie.. I tak muszę myć codziennie włosy, bo przetłuszczają mi się jeszcze tego samego dnia. Od czasu ostatniego kołtuna mam takie problemy z włosami. Boję się, że moje dzieci otrzymają po mnie takie przekleństwo i jak ja to wytłumaczę córce? Świat idzie do przodu i ludzie są coraz mniej tolerancyjni, dzieci zawistne i okrutne.. Dziewczynka "nie przeżyłaby" z kołtunem na głowie w środowisku przyszłych gimnazjalistów.

 

Zależy mi też z tego względu, że 17 października mam wesele, a za rok kolejne dwa... Nie ma opcji, żebym wybrała się na nie z tym czymś na głowie..

Jutro jestem umówiona na wizytę u najlepszych fryzjerów w Poznaniu. Nie przewidziałam, że będę miała kołtuna i boję się co na to powiedzą... pewnie zetną całe włosy na króciutko, bo innej możliwości nie widzę. Zrobią mi też USG skóry głowy i włosa. A nuż coś z tego wyjdzie..

Do tego 1 października wracam na studia.. Nie chcę wrócić w towarzystwie kołtuna..

 

Krakowscy lekarze z UJ byli bardzo zainteresowani moim przypadkiem parę lat temu. Chcieli, żebym do nich przyjechała na oględziny, ale mama się nie zgodziła.

Odwiedził nas pewien doktor, który z braku innych pomysłów wysnuł tezę, że włosy są odzwierciedleniem tego, co się dzieje wewnątrz nas. Źródłem splątanych włosów miały być poskręcane kosmki jelitowe..

 

 

Jeszcze raz bardzo proszę o pomoc, zwłaszcza osoby, które może już tego doświadczyły i pozbyły się tego cholerstwa.. Jeżeli to się jakoś przyda to na imię mi Nikola Angelika, data urodzenia to 12.05.1994.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może zacznij od najprostszego? :)

 

Związuj włosy w wysoko upięty kucyk gumką na noc i zepnij małą spineczką w koczek.

Gdy myjesz włosy myj dokładnie rozczesane wcześniej, nakładając odżywkę przeczesz je grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami.

Na co dzień związuj włosy w kucyk, upinaj kok, pleć warkocz, a gdy masz rozpuszczone zawsze miej przy sobie szczotkę i przeczesuj kilka razy.

 

Widać, że masz tendencję do plątania się włosów, ja również pomimo, że włosy mam piękne i wyglądające na zdrowe. Gdy śpię w rozpuszczonych ZAWSZE rano mam kołtun, gdy myję je nieodpowiednio (zły szampon, za mało odżywki, źle rozczesane ) ZAWSZE zrobi mi się kołtun.

 

Różne rzeczy się zdarzają ale wątpię żeby ktoś tak bardzo zazdrościł włosów małej dziewczynce żeby sprawić coś takiego. Prawdopodobnie to nieodpowiednia pielęgnacja jest tutaj winna ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malutka chyba nie do końca o to chodzi :usmiech_na:

Tu nie rozchodzi się o dbałość o włosy ale o coś całkiem innego.

 

Feathril możesz pokazać fotki? Będzie można więcej powiedzieć.

Polecam kupić kilka rodzajów odżywek do włosów i raz za razem nakładać na 3-5 min i spłukiwać.

Domyślam się, że preparatów na łatwiejsze rozczesywanie włosów już próbowałaś.

 

Póki co mogę tyle powiedzieć.

 

Taka dygresja - hormony w wieku dojrzewania robią jednak swoje. Takze to, co było w wieku dziecięcym pozostawmy jako dobre wspomnienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malutka chyba nie do końca o to chodzi :usmiech_na:

Tu nie rozchodzi się o dbałość o włosy ale o coś całkiem innego.

 

Feathril możesz pokazać fotki? Będzie można więcej powiedzieć.

Polecam kupić kilka rodzajów odżywek do włosów i raz za razem nakładać na 3-5 min i spłukiwać.

Domyślam się, że preparatów na łatwiejsze rozczesywanie włosów już próbowałaś.

 

Póki co mogę tyle powiedzieć.

 

Taka dygresja - hormony w wieku dojrzewania robią jednak swoje. Takze to, co było w wieku dziecięcym pozostawmy jako dobre wspomnienia.

 

Proszę :) (Zdjęcia robione jak miałam poprzedniego kołtuna i go ścięłam) Teraz zaczyna mi się robić dokładnie to samo. Przez ponad 4 lata nie miałam problemów z kołtunem, włosy wiązałam na noc i używałam odżywek i jedwabiu do rozczesywania. I dopiero teraz nagle ni stąd ni zowąd zrobił mi się ponownie kołtun.

 

ka02rn.jpg Od spodu

2wexlja.jpg Od góry

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łooooo...

Powiem Ci tak - na odległość się za dużo nie zdziała.

Jeśli ktoś zaoferuje Ci pomoc za pieniądze - odmawiaj.

 

Jedź do babuszek na Podlasie - Rutka albo Orla. To jest, jak na moje oko, jedna z niewielu opcji, które Ci pozostały.

 

PS. Napisz do mnie na maila - [email protected]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja doskonale rozumiem, że tutaj chodzi o coś głębszego ale jednak jeżeli będziemy przestrzegać pewnych rzeczy - typu związywanie włosów, uplatanie warkocza to raczej kołtun nie będzie miał szansy powstać.

 

Co do zdjęć, nie sądziłam, że wygląda to aż tak. Moja siostra miała kołtun i musiała ściąć ale faktycznie, to co jest tutaj pokazane raczej wymaga trochę innych zabiegów niż te ze szczotką, odżywką i gumką do włosów :)

 

Feathrill, rada z babciami z Podlasia jest słuszna, ewentualnie znajdź kogoś, kto zajmuje się oczyszczaniem (nie zrobi tego za Ciebie ale powie Ci co musisz zrobić). Spróbuj sama na początek oczyszczania jajem, a w tym czasie szukaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Feathrill, rada z babciami z Podlasia jest słuszna, ewentualnie znajdź kogoś, kto zajmuje się oczyszczaniem (nie zrobi tego za Ciebie ale powie Ci co musisz zrobić). Spróbuj sama na początek oczyszczania jajem, a w tym czasie szukaj.

Malutka :) jeśli Feathrill sama się tym nie zajmuje to może machać sobie nad głową i pół godziny jajem a nic to nie da.

Widzę, że dajesz trochę nie trafione rady. Jeśli klątwa gdzieś tam się plącze w tych włosach to wskazane wręcz jest skorzystanie z cudzej pomocy. Samej to co najwyżej można się wymoczyć w soli i cytrynie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie chyba najskuteczniejsze są rytuały, które sami wykonujemy po uprzednim przygotowaniu nas do tego przez kogoś kompetentnego. Ale to tylko moje zdanie, mogę się oczywiście mylić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malutka a wiesz, ile takie dobre przygotowanie trwa?

To nie są dni ani tygodnie. Czasami to miesiące ciężkiej pracy. Także w sprawie kołtuna - polecam odwiedziny na Podlasiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja popieram jak najbardziej wizytę na Podlasiu ale warto też przy czymś takim poświęcić jednak trochę czasu na naukę.

 

Przy okazji mam pytanie o Babcię z Opaki - z tego co słyszałam to głównie ona zajmuje się urokami i klątwami, a Babuszki z Rutki i Orli chorobami. Mylę się?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz sobie przypomniałam, że w Orli byłam z ostatnim kołtunem (ze zdjęć). Zbeształa mamę, że nie obcięła go od razu i kazała go ściąć w jakąś konkretną niedzielę. Dokładnie tego nie pamiętam, ale jak tak czytam w internecie, to zastosowała to samo w stosunku do mnie. Czyli zawiniątko, nad którym się wymodliła i mieliśmy je wyrzucić po drodze na rozstajach. Po obcięciu kołtun spalić w piecu. I tak zrobiłam.

 

Wtedy byłam młodsza i naprawdę wierzyłam w to, co robiliśmy, mama także. Wiara samej Babuszki mówi sama za siebie.

Od tamtego czasu minęło ponad 4 lata spokoju. Nie miałam strączków zwiastujących kołtuna. Włosy trochę niesforne, ale z pomocą odżywek i jedwabiu do opanowania.

Aż do teraz.. Dlaczego ponownie mam kołtuna? Wtedy po kołtunie włosy były znowu czarne, gęste i zdrowe. Łatwo jest było rozczesać. Problemy ze wzmożonym wypadaniem, plątaniem, jaśnieniem włosów zaczęły się tuż przed pierwszymi strączkami kołtuna, który teraz mnie dopadł..

 

Ostatnio usłyszałam, że ktoś musi mi zazdrościć włosów, ale MUSIAŁ także ich kiedyś dotknąć. Problem w tym, że na każdym kroku ktoś chwali moje włosy, że zdrowe, że długie, że piękny naturalny kolor ( nie wierzą, że nie farbowałam ). Czy to możliwe, że ostatnio hmm urok zazdrości padł ze strony jednej osoby, potem kołtuna się pozbyłam i był spokój przez kilka lat, a teraz spotkałam inną osobę, która rzuciła na mnie coś podobnego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chroniłam się nic a nic... Myślałam, że jak ktoś mi źle zażyczył to zrobił się kołtun, kołtun ścięłam i mam spokój z urokiem. Nie sądziłam, że mogę mieć takiego pecha i "przyciągać" złe rzeczy na włosy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to musisz jechać do Babki, ewentualnie spróbować poszukać pomocy od osób, które oczyszczają jajkiem jeżeli sama nie jesteś w stanie tego zrobić. Sporo starszych Pań na wsiach to robi, nie tylko na Podlasiu.

Edytowane przez Malutka_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malutka, nie miej mi za złe ale proponuję odłożyć te książki na półkę :)

Idąc Twoim sposobem, równie dobrze można postawić samą szklankę z wodą. Albo samo jajko. Albo ziemniaka.

 

Chybaże o czymś nie dopisałaś :czarodziej:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Książki są po to, by się czegoś dowiedzieć na interesujący nas temat ale potem trzeba ruszyć w drogę, poszukać kogoś, kto się na tym zna, poprosić by nauczył. Książka to starter. Ale nie ma mowy, by ktoś "nauczył się" czegoś tylko z książki i i od razu stał się "uzdrowicielem" czy choćby profesjonalistą w jakimkolwiek fachu. Na to trzeba czasu.

Bez doświadczenia własnego nie ma takiej opcji, bez uczenia się na własnych błędach i na własnych sukcesach można zapomnieć o byciu dobrym w każdym fachu, nie tylko w ezo. To co jest w książkach jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, żeby nauczyć się tego co wie szeptucha - trzeba iść do szeptuchy, jeśli zgodzi się przekazać swą wiedzę to znaczy, że ktoś jest do tego predysponowany i ma szansę zostać szeptuchą, jeśli nie - pozostaje się uczyć samemu i dużo ćwiczyć.

A jeśli czytam takie tekściory typu: prześlij mi zdjęcie a ja zobaczę i spróbuję, to mnie się (...) no mniejsza z tym.

Trzeba być mistrzem w tym fachu a nie czytaczem lektur na podstawie których wyciągane są wnioski.

Przecież to, co jest w książkach nigdy nie będzie przekazem do końca, nawet jeśli dzieli się swoimi doświadczeniami szeptucha, mag czy astrolog - to tajemnice swojego warsztatu zachowuje dla siebie. Z różnych względów, czasami bo nie życzy sobie "konkurencji", a czasami dlatego, iż wie, że nie wszystkie rzeczy są dla wszystkich. Ot, co.

Co do kołtuna: wiem, że to jest naprawdę, bo dane mi było zapoznać się z tematem. Teoretycznie wiem (nie tylko z książek) jak się w takim wypadku powinno postąpić. Ale na tym to się kończy, bowiem moja "wiedza" jest tylko teoretyczna, nie praktykowałam odczyniania, nie interesuje mnie to na tyle, bym się temu poświęciła, więc sama nie ośmieliłabym się niczego w tym kierunku zrobić ani niczego poradzić, oprócz tego, co już Feathril czyniła w przeszłości: idź do szeptuchy, niech odczyni.

Jeśli inne metody (racjonalne) nie działają, a wtedy pomogło, to wniosek jest jeden: trzeba iść. Nawet jak Ci teraz nie pomoże, to i tak nie masz nic do stracenia, bo kołtun i tak już jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...