Skocz do zawartości

Początek z tarotem


Pegout

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chciałbym zaczać swoją przygodę z tarotem, lecz nie wiem jaką talię kart wybrać i kupić, bo jest ich sporo. Zależy mi głównie na talii z objaśnieniem po polsku. Bardzo proszę o pomoc na forum, albo kontakt na gg: 300485. Dziękuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij może od klasyki: Rider-Waite-Smith, albo hard-corowo klasycznie: Marsylski.

Pierwszemu niedawno stuknęła setka, drugi ma około 500 lat. Do obydwu jest mnóstwo literatury, również w j. polskim. Sprawdź na empiku, merlinie, allegro, czarymary, studio astro, czy gdziekolwiek indziej.

Dodatkowym plusem jest fakt, że jak będziesz prosił o pomoc na forum, każdy tarocista wie dokładnie jak te karty wyglądają i będzie łatwiej się dogadać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij może od klasyki: Rider-Waite-Smith, albo hard-corowo klasycznie: Marsylski.

 

Radziłbym raczej ten pierwszy ze względu na sposób przedstawienia małych arkanów. Łatwiej będzie nauczyć się znaczenia poszczególnych kart mając obrazki, które na te znaczenia naprowadzają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radziłbym raczej ten pierwszy ze względu na sposób przedstawienia małych arkanów. Łatwiej będzie nauczyć się znaczenia poszczególnych kart mając obrazki, które na te znaczenia naprowadzają.

 

Hmm.. i tak i nie. Zależy jak głęboko chcesz wchodzić w pracę z tarotem. Jeśli ma to być jedynie w celach dywinacyjnych i na poziomie 'intepretacji obrazków', wtedy jak najbardziej tak. O wiele łatwiej jest interpretować n.p. kartę przestawiającą postać leżącą bezwładnie na brzuchu i z powbijanymi w plecy mieczami, niż kartę, na której widać jedynie 10 mieczy i wkuwać na pamięć znaczenie tej karty.

Z drugien znów strony, jeśli będziesz kiedyś próbował wykorzystywać tarot do innych celów niż dywinacja, albo będziesz chciał wejść głębiej w symbolikę tarota, łącząc ją z kabałą i astrologią, o wiele więcej wyciągniesz z faktu, że 10 mieczy przedstawia Malkuth (10. sefira) w świecie Yetzirah (miecze), i że jest to Słońce w Bliźniętach niż z obrazka Coleman Smith. Ponadto ilustracja, którą skojarzysz z tą kartą od początku, może ci stawać na drodze ku jakiejkolwiek interpretacji tej karty, która byłaby w sprzeczności z ilustracją. Należy pamiętać, że sceny przedstawione na Małych Arkanach były skutkiem interpretacji powiązań astrologicznych i kabalistycznych Waite'a. Tak więc my, interpretując 'jego' karty, interpretujemy 'z drugiej ręki' - robimy interpretację z interpretacji.

Trzeba też wziąść pod uwagę jakość samych ilustracji - te z tarota Marsylskiego nie do wszystkich przemawiają. Coleman Smith miała zdecydowanie lepszą kreskę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...
Radziłbym raczej ten pierwszy ze względu na sposób przedstawienia małych arkanów. Łatwiej będzie nauczyć się znaczenia poszczególnych kart mając obrazki, które na te znaczenia naprowadzają.

 

 

Zgadzam się- na początek RW jest bardzo dobry

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obie talie maja "obrazkowe" AM, co znacznie ulatwia sprawe

z Boskim Tarotem nie powinans miec problemow, bazuje na RW

 

No właśnie te obrazkowe AM to super sprawa na początek:) A w Boskim Tarocie się zakochałam od pierwszego wejrzenia. I jakoś lepiej do mnie te karty "gadają" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja nie jestem pewna, czy istnieje "idealna talia na początek". Fakt, większość wydawnictw operuje właśnie na tej talii, sama nigdy jednak jej nie miałam.

wybór talii to szalenie indywidualna sprawa, sądzę, że każdy powinien się kierować swoim własnym wyczuciem, gustem, preferencjami. Dobrze pooglądać sobie talie w internecie albo w katalogu w sklepie stacjonarnym.

 

Moją pierwszą talię dostalam od osoby, która znała mnie bardzo dobrze. Jest piękna, przemawia do mnie, lubię z nią pracować.

Natomiast najważniejszą dla mnie talię wybrałam sobie i kupiłam sama w kilka tygodni po otrzymaniu pierwszej. I to są karty, z którymi "rozumiem się" doskonale. Kompletnie nieklasyczne, wielu osobom wydają się co najmniej kuriozalne, ale kiedy zaczynam z nimi pracę, nagle okazuje się, że w tych zabawnych obrazkach widać bardzo, bardzo dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Odruchowo mam ochotę napisać, że "jestem nowa i mam pytanie", ale w sumie...na moje pytania odpowiedź znajdę pewnie sama w sobie. Ale mimo wszystko, niech będzie.

Ostatnio poczułam, ze mam wielka ochotę sprawić sobie tarota, uznałam, że muszę poczuć, która talia najbardziej mi się podoba, i to może będzie właśnie ta. Na początek, lub już jako jedna jedyna. Kierowałam się estetyką, tym co mnie zwyczajnie przyciąga. Wybór padł na talie Thota. Już ją mam, jeszcze nieodpakowana, niech będzie, że poczeka jako prezent.

Karty mi się podobały, bo były takie bardziej abstrakcyjne niż inne, na które trafiłam. Mniej wprost. Lubię niejasną symbolikę.

Teraz nieco więcej o nich poczytałam, zrobiło mi się nieco nieswojo, z uwagi na biografię ich twórcy. Ale ostatecznie, do samego Thota nic nie mam, nawet wręcz przeciwnie, przekonuje mnie. Poza tym sama wiem, po co mi te karty. Bardziej do otwarcia umysłu, do próby wyrwania się ze schematycznego sposobu myślenia. Niby i tak uchodzę za kogoś pomysłowego i oryginalnego, no ale wiecie, pomysłowość też czasem kręci się wokół własnej osi. Te karty mają być z założenia pomocą dla mnie w zrozumieniu kim jestem. Tylko tak mnie naszła refleksja, czy ja czasem nie zabieram się za jedzenie rosołu pałeczkami? No przyznaję, że wcześniej o tym nie pomyślałam. Uznałam, że z pomocą wskazówek znalezionych w necie (książki nie mam, ale widzę, że takowa istnieje) puszczę wodze intuicji i to wystarczy. Tak jak z interpretacją snów. Nie lubię senników, kompletnie nie lubię. Sama sobie wykształcam symbolikę dostosowaną do całego tła, tego jaka jestem itd. I z tarotem chciałam podobnie. Tylko tak jak o nim czytam, to dość hardcorowy mi się wydał, powiązany z czymś "złym". Tyle, że jakoś zła w sobie nie czuję, złych intencji nie mam, niepochlebna opinia do tej talii mogła przylec dawno, jako niezgodna z dogmatami kościoła. Teraz kościół dajmy na to nie pochwala związków jednopłciowych, bywa, że nie pochwala praktykowania jogi. Zatem może i Thotowi się oberwało niesłusznie? Ale i tak się zastanawiam, jak to jest z tymi taliami. Z założenia wypada jednak używać kart tak jak się "powinno" czy też jeśli mam fantazję jeść rosół pałeczkami, to sobie mogę, substancje odżywcze i tak trafią gdzie trzeba.

Nie wiem czy ja piszę teraz zrozumiale...? Ale i tak z góry dziękuję za odzew :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jomi,

 

Piszesz zrozumiale i Twoje wątpliwości są typowe dla większości ludzi, którzy zaczynają pracować z narzędziami pokroju TT a jednocześnie są mniej lub bardziej zakorzenieni w tradycji katolickiej. Kościół Katolicki, podobnie jak większość szanujących się religii odrzuca i zabrania czegokolwiek, co nie ma podłoża racjonalistycznego/naukowego i/lub religijnego (religijnego w kontekście danej religii oczywiście, a nie religii obcej/konkurencyjnej). Tak więc Tarot ogólnie (a nie tylko Tarot Thotha) jest czymś 'złym' na równi z astrologią, czarostwem czy laniem wosku (albo słuchaniem Beatlesów ;) ). Decyzja jest zatem Twoja, czy podporządkujesz się doktrynie kościelnej, czy decydujesz się kroczyć własną ścieżką.

Co do twórcy TT - nie ma co bzikować. Są ludzie, którzy Crowleya demonizują, są ludzie, którzy stawiają go na piedestale. Natomiast co do podwalin, na których karty te zostały stworzone, mają one swoje korzenie w tradycji kabalistycznej, hermetycznej i alchemicznej, której trudno obiektywnie zarzucić, że jest 'zła'. Czy tradycja ta musi być Ci bliska, żeby posługiwać się tymi kartami? Absolutnie nie - zawsze podaję przykład mojej żony, która nie mając wielkiego pojęcia o Tarocie (a o kabale, astrologii, alchemii itp. żadnego) świetnie się z tymi kartami dogadywała.

Tak więc w skrócie - jeśli decydujesz się na pracę z Tarotem, używaj tych kart, które Ci podchodzą. I nie przejmuj się sztućcami - nie jesteś w restauracji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator

Ja polecam talie, które sam używam

Tarot Lichodziejewskiego

Tarot klucza obrazkowego (The pictorial key)

 

Karty oparte na RW, ładne, jedne rysowane pastelami, drugie w grafice komputerowej, z zachowaniem tradycyjnych znaczeń - obrazkowy ma kilka kart nieco innych (np 4 mieczy, 10 denarów, słońce)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Sowilo92

Ja się odniosę do wyboru między taliami, a dokładniej do wyboru między RW a marsylskim. Ja tak do końca, mówię to z własnych doświadczeń tylko i wyłącznie, nie przekonywałbym, że RW jest najlepszy na początek. Z jednej strony - fajnie, bo mamy już właściwie gotową interpretację, ale z drugiej strony, to nie jest nasza interpretacja kart. To jest bazowanie na cudzej wizji kart. Natomiast Tarot Marsylski, mimo że trudniejszy, daje nam większą szansę na zindywidualizowane podejście do kart. Warto więc się zastanowić, czy mamy odpowiednio dużo zapału do pracy z Tarotem, że będziemy szukać własnego dialogu z kartami, a nie osiądziemy na tym gotowym. Pozdrawiam wszystkich nowicjuszy na drodze Tarota MvS92

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wskazówki :) Aur - fajnie zwięźle i konkretnie rozwiałeś moje wątpliwości :)

I wygląda na to, że faktycznie, może i opisywana historia powstania tych kart jest dość specyficzna, ale mam przy nich dobry nastrój.

Upierdliwe jest trochę to, że te Thota mają nieco inne nazewnictwo, więc muszę się nieco naszukać by jakoś rozjaśnić myśli. No ale..tego właśnie chciałam. Do zadań typu "filozofowanie" są świetne, nawet i dla kompletnego nowicjusza. właśnie o to chodzi, żeby zacząć myśleć na nowy sposób.

 

Za to mam dwa kolejne pytania. W sumie i tak pewnie zrobię "na czuja" tak jak sama uważam, ale jestem ciekawa jak to jest u innych.

Pierwsze wiąże się z wyborem karty. Powiedzmy, że interesuje mnie rozkład z sześcioma kartami, w klimacie "co mnie uczy, co dołuje", do każdego z oddzielnych pytań losuję sobie jedna kartę myśląc o tym pytaniu no i - czasem zezem widzę dwie karty. Na początku sobie sama trzymałam w ręce wachlarz i z kolei czułam, że mi się wszystko wyślizguje i ostatecznie trzymam nie to co chcę. No to rozkładam łukiem przed sobą, tak jest już mega lepiej, ale i tak, czasem najchętniej bym wyciągnęła dwie naraz, zamiast jednej. Zaznaczam, że jak poczuję, że tak własnie chcę, to i tak tak zaczne robić, ale jestem ciekawa jak to jest u innych. Też tak robicie? Czy też chęć wyboru dwóch albo trzech kart naraz jest typowa dla np braku koncentracji i zachłanności? Albo niepewności raczej. I z waszego doświadczenia wynika, że jednak lepiej losować jedną, bo się bajzel zrobi?

 

A pytanie drugie tyczy się samych rozkładów - trafiłam na kilka fajnych, takich właśnie z serii "jak się sama widzę, jak mnie widzą inni" itd. Czasem mi wyszło cos, że ręce opadają, czasem coś, że mi coś pyknęło w mózgu i że moze warto się przyjrzeć sprawie, już pozatarotowo. I mnie tknęło pod koniec - kto i jak właściwie te rozkłady układa? To jest jakaś historia, powiedzmy "magia z dziada pradziada" i zainteresowani sprawą się tym dzielą, czy też rozkłady powstają z fantazji każdego z nas? Co ja właściwie sobie rozkładam? Do mojego filozofowania to podejrzewam, że mogę sobie i sama spisać na kartce pytania, ułożyć im kolejność, dla wygody rozstawienie jak je sobie położę, a potem odwracać i rozkminiać. Może mnie coś nagle natchnie i fajnie. Ale powiedzmy, że bym chciała spróbować czegoś bardziej "wróżebnego", powiedzmy, że komuś się zgubi pies ja bym chciała choć spróbować pomóc go znaleźć. To że co, sama sobie znowu wymyślam pytania adekwatne do sytuacji i próbuję to interpretować (przy założeniu oczywiście, że mam takie moce, to inna sprawa) czy jednak to by było strzelanie na oślep i wypadałoby poszukać gotowych rozkładów na odnajdywanie zwierząt? Wydaje mi się, że mogę sama wymyślać rozkłady, a już istniejące to coś porównywalnego do wzorców listów. Mogę przepisać albo sparafrazować i wysłać po mojemu. Jak Wy robicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upierdliwe jest trochę to, że te Thota mają nieco inne nazewnictwo, więc muszę się nieco naszukać by jakoś rozjaśnić myśli.

 

No tak, nazewnictwo to niestety wypływa bezpośrednio z mniej lub bardziej osobistej filozofii Crowleya, bez której znajomości ciężko się w tym początkowo odnaleźć. Jedyny problem, który moja żona miała z Thothem to właśnie nazwy. Szczególnie Aeon do niej nie przemawiał i był zbyt abstrakcyjny. Ale nie jest to przeszkoda nie do przejścia.

 

 

Za to mam dwa kolejne pytania. W sumie i tak pewnie zrobię "na czuja" tak jak sama uważam, ale jestem ciekawa jak to jest u innych.

[...]

[/Quote]

 

Myślę, że podejście masz dobre. Są osoby, które wręcz dogmatycznie i religijnie podchodzą do tarota i mają cały zestaw nakazów i zakazów z nim związanych, są tacy, którzy podchodzą do niego całkowicie na 'czuja'. Obydwa podejścia mają swoje wady i zalety, wszystko sprowadza się jednak w gruncie rzeczy do osobowiści tarocisty/ki.

 

Co do samych rozkładów - są takie, które stosowane są od dawien dawna (n.p. Krzyż Celtycki liczy sobie przynajmniej 100 lat), są też takie, które produkowane są na potęgę, żeby wypełniać strony książek i czasopism. To czy będziesz korzystać z gotowca, czy stworzysz swój własny nie ma większego znaczenia. Mało tego, są rozkłady 'wolne', które nie mają ustalonego sposobu interpretacji, rozważane są jedynie relacje między nimi. Oczywiście na początek łatwiej jest korzystac z gotowych rozkładów, gdyż dają one bazę, na której można budować swoje własne. Myślę, że Twoje porównanie do wzorców listów jest dość trafne, choć oczywiście są osoby, które używają tylko gotowców i też jest im z tym dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

 

Myślę, że podejście masz dobre. Są osoby, które wręcz dogmatycznie i religijnie podchodzą do tarota i mają cały zestaw nakazów i zakazów z nim związanych, są tacy, którzy podchodzą do niego całkowicie na 'czuja'. Obydwa podejścia mają swoje wady i zalety, wszystko sprowadza się jednak w gruncie rzeczy do osobowiści tarocisty/ki.

 

Co do samych rozkładów - są takie, które stosowane są od dawien dawna (n.p. Krzyż Celtycki liczy sobie przynajmniej 100 lat), są też takie, które produkowane są na potęgę, żeby wypełniać strony książek i czasopism. To czy będziesz korzystać z gotowca, czy stworzysz swój własny nie ma większego znaczenia. Mało tego, są rozkłady 'wolne', które nie mają ustalonego sposobu interpretacji, rozważane są jedynie relacje między nimi. Oczywiście na początek łatwiej jest korzystac z gotowych rozkładów, gdyż dają one bazę, na której można budować swoje własne. Myślę, że Twoje porównanie do wzorców listów jest dość trafne, choć oczywiście są osoby, które używają tylko gotowców i też jest im z tym dobrze.

 

Bingo.

Od siebie dorzucę jeszcze dla początkujących (chociaż, w kwestiach Tarotowych-kto z nas NIE JEST początkujący?), żeby wiali, gdzie pieprz rośnie, gdy im ktoś każe używać takiego a takiego obrusika, tak a tak trzymać karty, albo koniecznie zapalać do tego różową świeczkę w białe kropki. I jeżeli nie możecie się zdecydować, czy ma być "na czuja", czy ma być "książkowo", najlepiej popróbujcie i wypośrodkujcie między jednym a drugim.

 

Fajnie jest zacząć od jakiegoś gotowego rozkładu i potem go sobie zmodyfikować na własne potrzeby.

 

Podejście "dogmatyczne" zasadniczo odradzam:) Od dogmatyzmu do fanatyzmu jest krótka droga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostaje też kwestia rozkładów sobie lub komuś, komu żywimy jakieś mocne, mieszane uczucia lub takie ukierunkowane typu; ciekawe czy się rozeszli jak przewidywałam... bo tu nie zawsze można być obiektywnym. Czasem, dobrym rozwiązaniem jest po prostu nie wiedzieć co się dzieje lub ma się dziać w myśl; mniej wiesz, dłużej pożyjesz. Chodzi mi o to, że kiedy błędnie zinterpretujemy coś, co wychodziło dobrze to można nabawić się szarpania nerwów. Ktoś na tym forum pisał: "tarot daje nam rady, wgląd i wskazówki, tak abyśmy wiedzieli co się dzieje i daje również możliwość naprawienia sytuacji. Tarot nie jest wyrocznią. Na wszystko mamy wpływ wyłącznie my. Tarot obrazuje sytuacje które nie koniecznie muszą być zawsze czarne albo białe, jest wiele odcieni, tak samo jak wiele jest sytuacji..." Co prawda do dziś nie udało mi się wyprzedzić tarota np. z naprawą, bo być może robię ten sam błąd co większość, po prostu czekam, może coś robię źle. Też niektórych rzeczy przez nawarstwienie nie da się naprawić, podobnie jak zmienić siebie ot tak. Pytanie zostaje jedno, czy warto wiedzieć przez rozkład, czy samemu analizować to co się dzieje dookoła i wyciągać wnioski. Talia nie może zastąpić podejmowania decyzji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi :) Sensowne, w dodatku "po mojej myśli". Nie mam zamiaru wróżyć sobie czy komuś przyszłości i później się jeszcze tego kurczowo trzymać. To dla mnie raczej narzędzie do rozważań, coś co może zmusić do pomyślenia pod innym niż dotychczas kątem. No, i coś, co czasem może doda odwagi. wiecie, jak się samemu wewnątrz siebie czuje, że jakąś droga jest dobra, ale nie ma się przekonania, czy się potrafi, jedna przypadkowa karta może dać ten brakujący gram wiary w siebie. Zabawne, że jak mi się w kolei jakaś karta bardzo bardzo nie podoba, to tak długo rozkminiam jak by ją tu zinterpretować, aż wyjdzie mi to co chcę. To co chcę. Czyli - jaka by karta nie była, człowiek się dowiaduje czego naprawdę pragnie i szuka, bez ściemy, że mu nie zależy. Ciekawe to wszystko, ino szalenie czasochłonne. Ale małymi kroczkami może mi się kiedyś uda to wszystko nieco zapamiętać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nie jestem początkującą ale nie znalazłam tematu (a może źle szukałam ;) ---> jeśli tak to proszę o przekierowanie mnie w odpowiedni temat).

Zastanawiam się, ponieważ część z Was jak pisze jakiś rozkład 'zliczacie' karty i piszecie odpowiednią numerkowi Arkanę Wielką.

Taki temat mignął mi gdzieś na Forum, ale nie mogę znaleźć :/

I teraz moje pytanie - czy takie zliczanie jest potrzebne, po co to tak właściwie itd?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto link do tematu: http://www.ezoforum.pl/interpetacje-rozkladow/40880-sumowanie-kart-w-tarocie.html

Kilka razy pokusiłam się o zliczanie ale uważam, że nie jest to potrzebne, choć od jakiegoś czasu modne. Sumujący karty twierdzą, że pomaga im to uzupełnić informacje wynikające z rozkładów. Osobiście - tu, na forum - zauważyłam tendencje do przykładania większej wagi do tego, co wyjdzie z sum, podsum itd niż do "rzeczywistego" rozkładu. A to chyba nie o to chodzi.

A odpowiadając na Twoje pytanie: czy potrzebne? - to zależy, jak czujesz. Dla mnie potrzebne nie jest. Dla kogoś innego będzie nierozerwalne z rozkładem. Także sama powinnaś zadecydować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam wszystkie talie Cirro Marchettiego (mam Tarota Snów), bo są piękne i łatwo się ich nauczyć. Wszystkie też są w zestawie z książką w języku polskim. Sama mam również Mistycznego Marzyciela (też ma w zestawie książkę po polsku) i to mój nr 1, mimo że Tarot Snów jest piękniejszy. Talię Crowley'a zakupiłam niedawno i też jest dobra dla początkujących, bo na Małych Arkanach są podpowiedzi słowne. W zestawie z obszerną książką, która jest bardzo pomocna i ciekawa ok. 130zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...