Skocz do zawartości

Czy Karma jest jednostronna..?


Ruda Jędza

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich po dluuugiej przerwie, szczegolnie tych, ktorzy mnie tu jeszcze pamietaja ;)

 

Pytanie moze na oko proste, ale jak dla mnie skomplikowane.. Wiadomo, ze karma dotyczy przynajmniej 2 osob, ale czy jej odczuwanie jest takie samo? Np. w milosc: czy jesli oboje czuja te przyciaganie, te cos, ta magie, cokolwiek by to nie bylo, to czy przezywaja to wszystko w rownym stopniu? Czy jesli kontakt miedzy nimi sie urywa, nie utrzymuja go wiecej ze soba, to czy mozliwe jest ze jedna osoba bardzo to przezywa i cierpi z tego powodu,a drugiej to nie dotyczy? Czy jesli jedno mysli o drugim, to czy jest i odwrotnie? Czy mozna ta swoja polowke karmiczna ot tak zapomniec? Czy jesli przezywaja razem wzloty to ich radosc jest rownomiernna?

Zdaje sobie sprawe, ze sila karmy i taki karmiczny zwiazek zalezy od tego co bylo juz kiedys, co mamy teraz do przepracowania itp itd.. Ale tak mnie to zastanawia.. :) No bo w koncu tych dwoje laczy naprawde cos wiecej niz to co sie wydarzylo "w terazniejszym zyciu".. i nie jest latwo to zlamac..

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
czy mozliwe jest ze jedna osoba bardzo to przezywa i cierpi z tego powodu,a drugiej to nie dotyczy?

 

Każdy człowiek jest inny i każdy będzie przechodził rozstanie inaczej. Ale nigdy (wg mnie) nie obije się bez echa u którejkolwiek ze stron.

Kobieta - jak wiadomo to bardziej emocjonalne stworzenie - będzie wylewała łzy, rozmawiała z przyjaciółkami etc a mężczyzna - zajmie czymś głowę - wędkowanie, robótki domowe, samochód etc.

 

Ale w głowie zawsze pozostanie to w mniejszym lub większym stopniu - najczęściej do momentu, gdy karma nie zostanie odrobiona.

A bywa i tak, że nie zostaje i osoby te tęsknią za sobą w mniejszym lub większym stopniu przez całe życie.

Edytowane przez Trida
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To o czym piszesz w ogóle nie ma stricte związku z karmą. Jedynie z stanem emocjonalnym. Ofc. odbija się na karmę ale TYLKO I WYŁĄCZNIE w ten sam sposób jak każde inne doświadczane działanie. KARMA NIE JEST WIĘZIĄ MIĘDZYLUDZKĄ. :) Jest jedynie zbiorem doświadczeń, które zapisują się i dają owoc w naszych życiach.

 

Jeśli chcesz wiedzieć czym jest karma szukaj jej na wschodzie, a nie new age'owych naukach wschodnich przeniesionych na zachód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jedynie zbiorem doświadczeń, które zapisują się i dają owoc w naszych życiach.

 

No ok ale doświadczenia są połączone z naszymi emocjami - i koło się zamyka.

Rasphul pozwolisz, że będę miała swoje zdanie w tej kwestii :) ja akurat nie szukam potwierdzenia w naukach new-age.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz wiedzieć czym jest karma szukaj jej na wschodzie, a nie new age'owych naukach wschodnich przeniesionych na zachód.

 

O tak, bania dla tego pana! Zwykliśmy 'przywłaszczać' sobie bajerancko brzmiące słowa z filozofii wschodniej, a new age dopasował je do naszych wizji świata... Totalna porażka i błędny trop.

Karmy się nie "odczuwa".

 

Trida, jasne, są połączone, ale pytanie Jędzy nie rozdzielało tych dwóch, a tu trzeba jasno podkreślić, że to zupełnie co innego, a nie traktować jako pojęcia wymiennie;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karmy się nie "odczuwa".

Ok, karma jest ale ta wpływa na nas a co za tym idzie - na emocje, osobowość, uczucia itd, które w taki czy inny sposób dają o sobie znać.

 

 

Podkreślam, że jest to moje osobiste zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać :)

  • Nie lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale też nikt go nie neguje, poza tym odniosłam wrażenie, ze Rasphul pisząc, że "to co Ty piszesz nie ma związku...", odnosił się do opisu autorki wątku, a nie z ofensywą do Ciebie;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFFtop

Ale też nikt go nie neguje, poza tym odniosłam wrażenie, ze Rasphul pisząc, że "to co Ty piszesz nie ma związku...", odnosił się do opisu autorki wątku, a nie z ofensywą do Ciebie;)

Na dwoje babka wróżyła :D To Rasphul :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filozoficzne wyjaśnienie karmy różni się pomiędzy tradycjami, jednak główna idea głosi, że czyny tworzą przyszłe doświadczenia i przez to każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście jakie sprowadza na siebie i innych. W dosłownym tłumaczeniu jest to "praca" lub "działanie".

 

W buddyzmie np. nie pełni to roli karania, ponieważ nagromadzona karma negatywna, może zostać wyparta przez nagromadzenie karmy pozytywnej, co będzie skutkowało pozytywnymi efektami w tym i następnym życiu.

 

Generalnie to prawo przyczyny i tyle.

 

P.S. Tak odnosiłem się do autorki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta ,Buddyzm itd. przyjęliśmy wizję wschodnią na temat reinkarnacji ,a zachód to takie zacofanie :) osobiście reinkarnację przeżyłem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mowa o naginaniu pewnych "atrakcyjnych" rzeczy z innej kultury do swoich paradygmatów jako o pułapce. Żeby zrozumieć trzeba wejść w dany paradygmat. New age tego nie robi, dlatego przy całym swoim "efekcie wow" jest merytorycznie bezwartościowy. Poza tym nikt nie wartościuje, ze zachód jest taki ble i zacofany, a wschód jest pro. Gdybyśmy wartościowali to byłoby bezsensowne właśnie z racji tego, że byłoby to wartościowanie w oparciu o system w którym jesteś.

 

Nikt też nie negował reinkarnacji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz andros, w sumie to każdy z nas przeżył reinkarnację i to zapewne nie jedną ;]

 

Chodziło właśnie o to, byśmy nie oceniali przez swój pryzmat, tylko patrzyli na zjawisko nie ze swojej kultury i naszych przeinaczeń, ale odnieśli się do źródeł zjawiska. :)

 

Jakby nie patrzeć w tradycji judeochrześcijańskiej też mamy mowę o reinkarnacji. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Karma może być jak najbardziej jednostronna - przykładowo, widzimy aktora w telewizji, postrzegamy go jako bożyszcze (są osoby robiące ołtarzyki : ), w przyszłości (czy przyszłych życiach) spotykamy taką osobę i nadal widzimy w nim bożyszcze nawet jeśli ona już nim nie jest a on nie wie w ogóle kim my jesteśmy :) Inny przykład - obwinianie kogoś. Długotrwałe obwinianie jakiejś osoby tworzy u nas karmę z nią (przywiązanie do postrzegania w jakiś sposób i podejmowanie decyzji pod wpływem tego) jakkolwiek nie musi tworzyć tej osobie karmy z nami. Zwłaszcza tyczy się to przypadków obwiniania, gdzie druga osoba nie ma odpowiedzialności, udziału w tym za co ją obwiniamy.

 

Termin połówka karmiczna to trochę nieporozumienie, bo istnienie związku karmicznego (a taki można mieć z matką, synem, ojcem i partnerem - albo kimkolwiek innym) opiera się na przeszłości i trzymaniu się przeszłych doświadczeń, czegoś co już nie ma. Dlatego "przerabia się" związek karmiczny by oprzytomnieć z tkwienia w przeszłości i zobaczyć jaką relacja jest naprawdę.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 lat później...
  • Moderator
W dniu 16.06.2014 o 15:05, Witek D. napisał:

Termin połówka karmiczna to trochę nieporozumienie, bo istnienie związku karmicznego (a taki można mieć z matką, synem, ojcem i partnerem - albo kimkolwiek innym) opiera się na przeszłości i trzymaniu się przeszłych doświadczeń, czegoś co już nie ma. Dlatego "przerabia się" związek karmiczny by oprzytomnieć z tkwienia w przeszłości i zobaczyć jaką relacja jest naprawdę.

Też się niedawno zastanawiałem nad tym, bo jeśli związek jest karmiczny, to czy ma to znaczenie dla obu stron związku?

Może być tak, że mam związek karmiczny z dziewczyną i to ona ma tą karmę do przerobienia a nie ja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trudne to ...

w zasadzie jeśli by rozpatrywać Kosmos jako jedną wielką sieć, gdzie wszystko jest ze sobą połączone , to z każdym mamy jakąś karmę, tylko o różnej intensywności

karma zapisuje się w nas cały czas - na każdym poziomie, myślę - fizycznym, emocjonalnym, umysłowym(intelektualnym) i duchowym, jest w nas ta związana z przeszłymi wydarzeniami i w teraźniejszości powstaje nowa

uwalnianie sie od niej następuje chyba w postaci uwalniania się części siebie, tego co nas odróżnia (rozpuszczania się naszego ego, naszego "ja") i w ten sposób zbliżania sie do Źródła,  bądź - w innej mniej sympatycznej wersji - do radosnej i zatopionej w niebycie bezpostaciowej chmurki w końcowym etapie ;)

sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje działania i myśli (podobno zawsze mamy wybór, stąd też odpowiedzialność indywidualna się pojawiła), owszem oddziaływujemy na innych im bliżej nas są, tym mocniej  - w ten sposób działąmy na nich energią, możemy kogoś długo nie widzieć a i tak na niego cały czas działać- myśl nic sobie nie robi z przestrzeni - i w taki sposób "przyciągamy tę osobe do siebie, trykając ją wciąż myśla, energią; osoba ta wchodzi w interakcję (może znów być na różnym poziomie, poczynając od fizycznego); ciąg akcji-reakcji może z pewnego poziomu wyglądac jak więź

ale ponieważ my sami jako istota decydujemy o tym, co robimy - to myślę, ze karma jest zasadniczo jednostronna - nasza tylko, choć jest powiązana z inną osobą,  w tym sensie, że to my sami ją tworzymy : my robimy/czujemy/myślimy coś lub nie - nikt za nas tego nie robi

nie wiem, czy nie jest to taka akademicka dyskusja...o nazewnictwo raczej niż o istotę :mysli:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator

Ale jeśli związek jest karmiczny to na logikę karma powinna być dwustronną, chociaż niekoniecznie identyczną. 

Chyba że pojęcie związku karmicznego jest dalece nieprecyzyjne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się, że mówi się o związku karmicznym, bo każde z Was ma wspólną ścieżkę w pewnym momencie/okresie - ale każdy może mieć w tej relacji co innego do przerobienia, ale w odniesieniu do siebie samego - dlatego karma jednostronna

ale ponieważ potrzebujesz do tego kogoś, to wygląda jak dwustronna 

może ten ktoś już nic do Ciebie nie ma *), ale Ty wciąż masz coś względem tej osoby do przerobienia, myślę że może tak być - choć pewnie najcześciej macie nawzajem jakieś prace do odrobienia

*) gdyby była tylko karma dwu- lub więcej stronna, byłaby małą szansa, żeby kiedykolwiek z niej wyjść - bo człowiek wciąż by coś-tam drugiemu dokładał i tamten by nigdy się nie uwolnił i na dodatek z powrotem dokładal Tobie

myślę, że karma jest indywidualna, pomimo naszych powiązań z innymi osobami też z powodu, jak napisałam w porzednim poście -tylko my sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny, emocje i myśli

może się mylę:niewiem:a może to tylko kwestia nazewnictwa

 

Edytowane przez Ava55
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator

A skąd się w ogóle wzięła karma ? Czy to nie jest trochę tak jak z religią? Że potrzebne było wytłumaczenie rzeczy niewytlumaczalnych?

Bo trochę bez sensu się to wydaje, że mam.spłacic jakiś dług karmiczny z poprzednich wcieleń,  których nie pamiętam - o.ile one w ogóle byly. Jeśli spłacam czy przerabiam coś czego nie pamiętam bo nasza świadomość tego nie ogarnia to po co jest ta karma ? Dla duszy? To czemu dusza sobie sama z tym nie poradzi, tylko angażuje nasza świadomość? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiście, że karma jest kwestią wiary - tak jak piekło czy niebo... dopóki sami sie nie przekonamy

pytanie, dlaczego tak jest ->> znów wracamy do kwestii wiary

każda wiara ma swoich "oświeconych" i można im wierzyć na słowo :) lub nie - pytanie, jakie są nasze w tym doswiadczenia, a na ile chcemy/musimy zaufać oświeconemu...

dla mnie zginanie łyżeczki palcami jest faktem, jak i odczytywanie myśli, czy przeszłości (nie mówię, że wszystko to umiem) - ale w jakiś sposób tego doświadczyłam, czasem to ja działałam - a czasem byłam świadkiem lub uczestnikiem...  nie mam jasnej koncepcji dlaczego, a nawet więcej - nie wiem jak jest, nie jestem "oswiecona" i nie wiem, czego oczekiwać tam

po prostu szukam i układam te g..ne puzzle :D

PS wyczuwam Twój głeboki protest, ktoś Ci chyba zalazł mocno  za skórę ;)

 

Edytowane przez Ava55
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator

Wiesz o ile w Tarocie czy klasykach można to sensownie uzasadnić chociaż wytłumaczyć się nie da. Co prawda psychologia próbuje dywinację tłumaczyć tym, że uslyszawszy wyrocznia dążymy do tego by się przepowiednia zrealizowała to jednak jest to dość wątpliwa hipoteza, no bo jeśli wróżba się nie sprawdza to miałoby to oznaczać że nasze dążenia były zbyt słabe? No na kilometr trąci to bezsensem. 

Sprawdzalnosc wróżb jest faktem. Natomiast w przypadku karmy jest to teoria, która podobnie jak religie nie wytrzymuje w starciu z logiką. Jest kwestia wiary. I nijak tego zweryfikować nie można bo niby jak sprawdzić - przynajmniej na obecnym poziomie techniki - czy w przeszłym wcieleniu 300 lat temu nasza ulotna dusza nie zrobiła komuś krzywdy I teraz musi to odpracowac zgodnie z romantycznym przesłaniem rodem z XIX wieku. Tudzież  poezji Mickiewicza I innych jemu podobnych, że nie istnieje zbrodnia bez kary... 

 

Ps... w pewnym sensie masz rację hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Arbogast napisał:

o ile w Tarocie czy klasykach można to sensownie uzasadnić chociaż wytłumaczyć się nie da

A uzasadnić i wytłumaczyć - to nie to samo ?

Mówisz - sprawdzalność to fakt, ale to nie jest uzasadnienie , tylko stwierdzenie faktu; uzasadnienie to wyjaśnienie dlaczego tak jest - a tego nie wiemy, są za to różne teorie - ale masz rację, ze z karmą jest jeszcze gorzej (dlatego napisałam, że można wierzyć lub nie) - bo nijak ją zmierzyć, już chyba bozon Higgsa będzie łatwiejszy w złapaniu :sark: 

Niektórzy uważają, że przejawy karmy, jej oddziaływanie można potwierdzić przy pomocy regresji hipnotycznej - ale tu po pierwsze nie wszyscy takiej specyficznej hipnozy są w stanie doświadczyć (może trzeba wierzyć :diabel1: ?), a po drugie - powiązanie różnych wydarzeń z przeszłości z tym, czego na bieżąco doświadczamy nie musi być sprawą karmy.

Np. boimy się pływać, bo w któryms życiu się utopiliśmy - może nie ma takiego powiązania, przepracowanie tego lęku przy pomocy tak osiągnietej "informacji" (piszę w cudzysłowie, bo fakt utopienia się w przyszłym życiu jest trudny do sprawdzenia) może być przepracowaniem realnego lęku przy pomocy wymyślonego doświadczenia, dlaczego nie...

Zresztą dużo też zależy od definicji karmy - czy jest to zestaw kar i nagród, taki wychowawczy trick, czy też jest to zapis energetyczny wszystkiego, czego kiedykolwiek doświadczylismy jako istota. I tu kolejna pułapka - definicja istoty (m.in. jedno życie vs wiele żyć)  implikuje zakres tej karmy, no i znów załapujemy się na wiare, kółko się zamyka :sciana: 

Niektórzy twierdzą, że doświadczyli innych wymiarów, że są w stanie (np. poprzez hipnozę) dotrzeć do swoich poprzednich żyć - co byłoby argumentem na rzecz ciągłości istoty w większym przedziale czasu - ale tu potykamy się o doświadczenie, dopóki nie będzie ono naszym udziałem, musimy wierzyć tej osobie na słowo - tak, jak Ty twierdzisz, że tarot się sprawdza (ja też), tak ktoś z boku nie przyjmuje tego do wiadomości...

 

Z własnego podwórka :

Wydarzają mi się różne rzeczy, ale nawet moj mąż, ktory przeze mnie kilku "zdziwek" doświadczył  i wspierał mnie też w nauce "energetycznej"  - nie do końca mi wierzy. Nazywa mnie czarownicą, czasem się troszkę boi mam wrażenie ;) - ale generalnie - poza wiarą w duchy i we mnie jako czarownicę (nie chodzi o tarota, w to nie wierzy)  stara się o tym nie myśleć i odrzuca wszelkie nadnaturalne wyjaśnienia... boi się, bo czasem mu się wydaje, że mam większy wpływ na jego życie niż można by to prosto wytłumaczyć zbiegiem okoliczności (dla jasności- czy tak jest, tj. czy mam "inny" wpływ, nie wiem).

Zatem nie wierzy on w wiele dziwnych rzeczy, które mi się przydarzyły - choć uważa mnie za osobę prawdomówną, to sytuacje takie przypisuje wybrykom mojej wyobraźni, choć zginanie łyżki sam widział (dziecko 10 letnie mojej znajomej to robiło na naszych oczach,  potraktowało tak cztery twarde łyżki po kolei w 5 minut)... Ale reszty nie uznaje, bo zobaczenie jednego nie implikuje uznania drugiego, nie tak prosto...

 

Ja nie wiem, czy wierzyć w karmę - wydaje się ona logiczna, przy założeniu nauki duszy - ale wcale nie jest to pokrzepiające, myśląc o tym mam poczucie niesprawiedliwości - bo ktoś mnie wrzucił w ten kierat dla własnej zabawy, a w nagrodę po wiekach doswiadczeń i pracy nad sobą przez liczne życia rozpłynę się w słodkim niebycie.  Alternatywą jest rozpłynięcie się zaraz po śmierci :_jezyk: więc może tu jest ta kiełbasa - życie prawie wieczne w zamian za tysiące lat w szkole...

Niepokojące jest to, że sama doświadczyłam raz tego, co oświeceni nazywają poczuciem wszechmiłości w kontakcie z "górą". Nie było to bezpośrednio moje uczucie - ale pojawiła się istota (?), która takie emocje rozprzestrzeniała - tak jak zapach. Nie była wielka, nie miała skrzydeł, była chmurką wielkości piłki plażowej, jej rozmiar czułam "energetycznie ??"  Nie wdziałam jej, miałąm zamkniete oczy - ale na ustach poczułam jakby jej smak, dotyk  - i było to właśnie to uczucie, ciepłej głebokiej miłości - szerszej niż matczyna miłość, takiej wszechogarniającej a smak był dziwny - lekko słodkawy. Po chwili istota się wycofala. Działo się to w momencie, gdy czytałam energetycznie koleżankę z kursu, miała bolesne fizycznie wydarzenia w życiu, to wygenerowało we mnie uczucie wspólczucia - i wtedy na malutki moment poczułam, że miedzy nami "wisi" ktoś trzeci. 

EDIT: nie było to tylko moje doświadczenie - bo ona też to poczuła, niezależnie ode mnie -powiedziała mi to

Sorki za przydługi post, może będzie mimo wszystko strawny :)

Edytowane przez Ava55
kosmetyka, EDIT, ą->a
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator
Godzinę temu, Ava55 napisał:

A uzasadnić i wytłumaczyć - to nie to samo ?

Nie do końca, ponieważ zasadność dywinacji można określić przez jej sprawdzalność. Np. Z kart wynika, że ktoś po zmianie pracy będzie tak dużo pracował, że nie będzie miał czasu na (tu dowolnie wstawić) życie towarzyskie, naukę itp 

I faktycznie okazuje się, że ktoś zmienił pracę i pracuje po 12 godzin... w istocie nie ma czasu na nic więcej. Wróżba się sprawdziła. To można zweryfikować. 

Natomiast jeśli zadamy pytanie dlaczego karty to pokazały, przecież mogły pokazać dokładnie odwrotnie, tego już nie jesteśmy w stanie wyjaśnić. Czy ktoś intuicyjnie wybrał takie karty, wówczas oznaczałoby to, że istnieją w naszym mózgu takie obszary, które są w stanie rozpoznawać przyszłość a karty to tylko wizualizują. 

Swoją drogą... przy obecnej technice i metodach obrazowania mózgu ciekawym byłoby badanie klienta i interpretatorka w trakcie sesji, aby zobaczyć jakie obszary mózgu są aktywowane. 

 

Co do karmy... intuicyjnie jest to odbierane ode mnie jako przeznaczenie I jako po trochu zasada zachowania energii. Aczkolwiek w jednym życiu przecież nie zawsze mamy do czynienia z wyrównaniem krzywd, a biorąc pod uwagę inne wcielenia to jest to rozmowa o czymś totalnie abstrakcyjnym I niewyryfikowalnym.

Edytowane przez Arbogast
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale zasadność i uzasadnienie nie są sobie równoważne

 

zasadność ma kilka zbliżonych znaczeń: ważność, sprawiedliwość, poprawność, słuszność/trafność 

uzasadnienie to : zbiór argumentów, motywów, dowodów tłumaczących, wyjaśniających jakieś działanie

 

w przypadku tarota 

możemy mówić o zasadności  stosowania tarota  w przewidywaniu przyszłości (jako sensowności wyboru środka) - bo się w miarę dobrze sprawdza, czyli korzystamy z tarota a nie np. z fusów do kawy bo daje lepsze wyniki

ale uzasadnienie dlaczego tarot tak działa jest nieoczywiste, niejasne, może być kwestią wiary i tu uzasadnienie to wytłumaczenie przyczyny, dlaczego tarot się sprawdza jest na razie przynajmniej w sferze domysłów -> materiał na osobny wątek

 

w przypadku  karmy

zasadność (stosowania) karmy  (do czego?) - to pytanie dlaczego karma, a nie coś innego 

i tu wracamy do wyboru systemu postrzegania świata - jeden wybiera karmę wlokącą się razem z nami przez wszytskie wcielenia, aż ona się rozpuści w wyniku dobrych postępków - albo np. piekło, które staje się narzędziem wychowawczym, którego działanie jest odroczone w czasie, działa jednorazowo - ale za to na amen ;)

odpowiedź, co jest lepsze :)  albo w co wierzymy :yes:

uzasadnienie jak karma działa też nie jest do sprawdzenia "szkiełkiem i okiem"

po pierwsze zakładamy, że karma jest (w przeciwieństwie do tarota - tarot jest)- dopiero dalej możemy rozważac jak działa

są po prostu różne teorie, tak jak przy pytaniu - jak działa tarot - trudno je wyjaśnić bez uciekania się do pytań o istotę i sens istnienia, możemy tylko domniemywać, wierzyć ze jest tak a nie inaczej

 

karma jest często postrzegana jako połączenie kija i marchewki, do sterowania człowiekiem we właściwą strone

i wg mnie w sumie tak jest (zakładając wciąż, że jest coś takie ustrojstwo jak karma)

jedynie różnica jest w podejściu : czy karma działa inteligentnie (zrobiliśmy coś źle - to dostaniemy wychowawczo za to kiedyś łupnia)

czy też jest to działannie nieświadome, automatyczne - i nikt nas nie pilnuje tam na górze - po prostu jak kiedyś cos zrobimy, to echo tego do nas wróci samoczynnie (tak jak naciągnięta gumka wracając strzeli nas w palce) i echo będzie wracać tak długo aż zaniknie

 

Twoje pytanie

12 godzin temu, Arbogast napisał:

Bo trochę bez sensu się to wydaje, że mam.spłacic jakiś dług karmiczny z poprzednich wcieleń,  których nie pamiętam - o.ile one w ogóle byly. Jeśli spłacam czy przerabiam coś czego nie pamiętam bo nasza świadomość tego nie ogarnia to po co jest ta karma ? Dla duszy? To czemu dusza sobie sama z tym nie poradzi, tylko angażuje nasza świadomość? 

Dlaczego w tym życiu i w następnych (jeśli wierzymy w reinkarnację) mamy odpowiadać za coś, co zrobiliśmy w poprzednim - nie będąc świadomym tamtego uczynku (taka jakby "niezasłużona" kara) ? -

Otóż - znów musimy wrócić do założeń kim jesteśmy:  

jeśli nie jesteśmy tylko jednorazowym istnieniem żyjącym tu i teraz, zdolnym humanoidem - jeśli jest jakaś część nas, która nie jest materialna i trwa też po śmierci/między życiami także  - to ta część może pamiętać i ona częściowo zarządza tym procesem, choć raczej nie ona ustala zasady ;)  sens karmy przez wcielenia jest tylko w przypadku wiary w reinkarnację i całą tę transcedentną otoczkę  - kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one - nie my ustalamy zasady, one sa nam z góry dane, narzucone.

Powiedzmy, że możemy sobie wybrać system wiary (bądź niewiary), jaki nam pasuje - ale po dokonaniu wyboru trzeba przyjąć zasady zgodne z danym systemem. 

Dlaczego dusza nie może tego jakoś sama zachachmęcić, wyprostować złych uczynków?- bo nie

parafrazując: "sorry, taki mamy system" 

Edytowane przez Ava55
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator
4 godziny temu, Ava55 napisał:

ale zasadność i uzasadnienie nie są sobie równoważne

 

zasadność ma kilka zbliżonych znaczeń: ważność, sprawiedliwość, poprawność, słuszność/trafność 

uzasadnienie to : zbiór argumentów, motywów, dowodów tłumaczących, wyjaśniających jakieś działanie

Być może masz rację, nie chce tutaj wchodzić w polemikę dotycząca znaczeń tych słów bo nie to jest jakby istotą. 

Ja użyłem terminu uzasadnienie w sensie podania zasadności czyli takiej słuszności. Mogę uzasadnić dlaczego stosuje Tarota, natomiast nie mogę wyjaśnić jak on dokładnie działa. To chciałem powiedzieć. Być może użyłem nieodpowiednich słów. 

 

Często się mówi: karma wraca... czyli jak ja komuś krzywdę wyrządziłem to ona do mnie wróci. To jest właśnie takie romantyczne myślenie że nie istnieje zbrodnia bez kary. A czy tak faktycznie jest? Możemy tylko wierzyć w to, że skoro nie w tym życiu to w następnym owego złoczyńcę dosiegnie ramie sprawiedliwości czytaj karma. Natomiast tutaj też można zadać pytanie czy ta karma wynikłe z mojej szkoda spotka tylko tego złoczyńcę? A jeśli nasze dusze.spotkaja się za 500 lat I karma to dosiegnie czy ka w jakiś sposób odczuję rekompensatę?

Tyle się mówi o długach karmicznych... ktoś musi przerobic coś bo w poprzednim wcieleniu skrzywdził. To jest negatywny aspekt karmy? A gdzie jest pozytywny?  Czy ja w tym w wcieleniu odczuwam karmę w sposób pozytywny? Czy odczuwam rekompensatę za krzywdy wyrządzone mi 400 lat temu ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja sie obawiam, że tu nie za bardzo chodzi o zadośćuczynienie... że to chyba nie takie proste

Może predzej sedno tkwi w wybaczeniu - sobie i innym  - i wtedy karma się anuluje, ta jej część, która tego dotyczyła i w ten sposób oczyszczasz swoją niedoskonałą istotę, zyskujesz wyższe wibracje

Pozytyw wtedy jest taki, że pozbywając się karmy zbliżasz się do bytu oświeconego, tego wiesz - "Jam-Jest" i tym podobne

Pozbywasz się swoich indywidualnych cech i przekonań, przestajesz oceniać - przyjmujesz każdego takim, jaki jest

Tyle, że wtedy zasadniczo przestajesz powoli być czowiekiem,bo nie dbasz już o swoje potrzeby ani korzyści  - fizyczne, emocjonalne czy duchowe -  stajesz się powoli "oświeconym" a jedynym, co się docelowo liczy jest rozpuszczenie sie w słodkim niebycie Jam-Jest'a

 

podsumowując, może jednak islam nie jest taki zły z tymi hurysami, przynajmniej dla facetów :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator

Czyli jeśli kogo skrzywdzilem to żeby pozbyć się karmy muszę mu wybaczyć - temu którego skrzywdzilem?

Czy też jeśli kto mnie skrzywdził muszę mu wybaczyć aby pozbyć się karmy ?

I jak to się ma do wzajemnego przerabiania karmy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Arbogast napisał:

Czyli jeśli kogo skrzywdzilem to żeby pozbyć się karmy muszę mu wybaczyć - temu którego skrzywdzilem?

Czy też jeśli kto mnie skrzywdził muszę mu wybaczyć aby pozbyć się karmy ?

I jak to się ma do wzajemnego przerabiania karmy ?

a czy to przypadkiem nie chodzi o lekcje? Jeśli wyrządziłeś krzywdę, to masz to zauważyć i tego nie wyrządzać kolejnym osobom, wtedy karma mija :p A jeśli ktoś cię skrzywdził, no to na przyszłość zauważaj i ustalaj asertywne granice żeby ktoś ci tego nie robił, ja to tak rozumiem. W gruncie rzeczy w karmie nie chodzi o tych ludzi, których spotykamy, tylko o to co jesteśmy w stanie się dzięki nim nauczyć, ale to tak zdroworozsądkowo mówię. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, anhana napisał:

eśli wyrządziłeś krzywdę, to masz to zauważyć i tego nie wyrządzać kolejnym osobom, wtedy karma mija :p A jeśli ktoś cię skrzywdził, no to na przyszłość zauważaj i ustalaj asertywne granice

dokładnie

jeśli ktoś Cię skrzywdził, to na jakims poziomie musisz się też uporać z poczuciem krzywdy, poczuciem bycia ofiarą - a to w ostateczności może się wiązać z wybaczeniem

14 minut temu, anhana napisał:

w karmie nie chodzi o tych ludzi, których spotykamy, tylko o to co jesteśmy w stanie się dzięki nim nauczyć

:yes: też tak myślę, nie umiałąm tego tak dobrze wyrazić

53 minuty temu, Arbogast napisał:

I jak to się ma do wzajemnego przerabiania karmy ?

ja nie bardzo wierzę we wzajemne przerabianie karmy, każdy ma swoj kosmos...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator
24 minuty temu, Ava55 napisał:
Godzinę temu, Arbogast napisał:

I jak to się ma do wzajemnego przerabiania karmy ?

ja nie bardzo wierzę we wzajemne przerabianie karmy, każdy ma swoj kosmos..

To pojęcie związku karmicznego chyba traci sens wówczas. No mam z kim karmę I tylko ja ją przerabiam? A ta druga osoba ma że mną karmę I jej nie przerabia ? To po co ma ta karma że mną?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tylko mówię, co myślę - to się nie musi pokrywać z ogólną wykladnią

uważam, że karme ma się tylko ze sobą  - a inne osoby przy okazji "pomagają" nam ją zrealizować pojawiając się w naszym życiu, na siłę można  to nazwać związkami karmicznymi

ale dla mnie punktem wyjścia jest karma "w wykonaniu osobniczym", jednostki - nikt za Ciebie nie myśli i nie działa, nie jesteś kukiełką

to, co do Ciebie dociera "myślą, mową i uczynkiem" musisz przerobić sam

 

może coś mylę, ale tak to widzę, być może nie umiem tego dobrze wyjaśnić :S

Edytowane przez Ava55
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator

No mi ten temat wydał się interesujący bo często we wrozbach wychodzi koło fortuny, które sygnalizuje karmę między dwojgiem. Ten związek nie jest przypadkowy, ci dwoje spotkali się po coś...  

 

I mówią tak uznane autorytety tarota... czyli ta karma związku zaznacza się nawet w tarocie

 Ale co ona faktycznie oznacza... 

Ja myślę że karma chyba jest obustronna jeśli za prawdziwą przyjmiemy tezę że istnieje związek karmiczny. 

Swoją drogą ja nie specjalnie w karmę wierzę bo w istocie jej nie rozuniem... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.08.2019 o 23:30, Arbogast napisał:

A skąd się w ogóle wzięła karma ? Czy to nie jest trochę tak jak z religią? Że potrzebne było wytłumaczenie rzeczy niewytlumaczalnych?

choć hinduizmu i budddyzmu nie uważa się za religie sensu stricto, to na potrzeby naszych rozważań można je pod religie podciągnąć - bo powstały by umieścić jakoś człowieka w otaczającym go świecie i wytłumaczyć różne zjawiska, uchronić przed egzystencjalnymi lękami; mogły też być produktem objawień, patrząć z drugiego końca...

Potem były dopracowywane na bieżące potrzeby tak, by zapewnić władzę elitom a biednym dać pociechę; współcześnie z kolei dopasowywuje się religie do obecnych potrzeb i norm ludzkich, nie pomijając aspektu komercyjnego. 

Jak patrze np. na YT albo w necie, to mało widzę joginów, buddystów, którzy mówią o związkach karmicznych - za to w tym temacie jest głównie bełkot typu New Age plus wróżki, taki typowo komercyjny. Uczucia zawsze będą towarzyszyły człowiekowi i jest to temat łatwy do spieniężenia w postaci pomocy w odnalezieniu drugiej połówki,  Soul Mate czy Flame Soul-mate /Twin Flame ...

Wyznawcy religii hinduistycznych  częściej za to mówią o samej karmie niż o takich relacjach. A nawet w sprawie samej karmy są w religiach hinduistycznych co najmniej 3 główne sposoby jej przedstawiania, rozumienia. I weź tu bądź mądry...

Myślę, że zjawisko relacji karmicznych może być przereklamowane, jego znaczenie rozdmuchane... i chyba tyle w temacie

 

PS patrząc na obecne systemy religijne ciągle zastanawiam się, ile w tym jest treści ze Źródła, a ile czlowiek sobie dopisał

Bo że jest jakiś niewidzialny dla nas świat, nie wątpię - ale jaką ma konstrukcję -> :niewiem:

Edytowane przez Ava55
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator

Zgłębiałem temat dalej w ostatnim czasie, faktycznie może być tak jak mówisz, że zjawisko relacji karmicznych jest mocno naciągane przez wróżki, bo widząc np. Koło fortuny sztampowo walą o relacji karmicznej, czyli trudnej, takiej, która może ożyć za kilka lat znienacka... Ale zjawisko karmy jest głównie rozpoznawane za pomocą numerologii, nawet programy do obliczania piramidy numerologicznej pokazują czy związek jest karmiczny, ja z czystej ciekawości zacząłem się interesować numerologią, bo chciałem sprawdzić na ile ona jest weryfikowalna. Ale jednak Tarot potrafi dokładniej opisać niż numerologia, która jest bardzo ogólnikowa i każdy coś tam dla siebie dopasuje, jak w cyrku Barnuma :P

Inna sprawa, że kwestie religijne mają tutaj istotne znaczenie, ludzie z natury mają potrzebę wierzenia w coś, nie ważne w co... jedni wieżą w Boga (chrześcijańskiego, inni w Allacha) inni w karmę, a jeszcze inni zastanawiają się czym jest szczęście. Wspólny mianownik jest taki, że ludzie chcą w coś wierzyć... bo tak jest łatwiej, bo tak mogą złagodzić poczucie osamotnienia, opuszczenia etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Arbo:

15 godzin temu, Arbogast napisał:

Zgłębiałem temat dalej w ostatnim czasie, faktycznie może być tak jak mówisz, że zjawisko relacji karmicznych jest mocno naciągane przez wróżki, bo widząc np. Koło fortuny sztampowo walą o relacji karmicznej, czyli trudnej, takiej, która może ożyć za kilka lat znienacka... 

A wiesz czemu? - bo to jest najłatwiej powiedzieć klientowi, że "ma relację karmiczną". I na tym koniec, ponieważ ludzie (tak klienci jak wróżki) nie mają pojęcia co to jest ta "karma", po prostu jest to jeden ze sloganów New Age, którego używanie jest bardzo modne i bardzo wygodne do wytłumaczenia czegokolwiek, nie tylko relacji karmicznych.

"Masz karmę" - więc musisz przez "to" przechodzić, a jak to przepracujesz - to cierpienie się skończy, karma się wypali, w tym lub przyszłym życiu :D  I tym pięknym sposobem ma się klienta z głowy. 

Masz karmę - więc właśnie dlatego tak coś tam się dzieje w twym życiu.

Ale zapytaj takiej wieszczącej co ona sama wie o karmie, czy zgłębia teksty buddyjskie albo hinduskie, czy przeczytała choćby jedno poważnie traktujące temat dzieło - to 99 % wybałuszy gały i zacznie truć coś w typie "zachodniokarmicznym".

Ja także nie jestem specjalistką w karmie, chociaż czasami używam pojęcia "taka karma" ;) jednak wskazanie przyczyn danej karmy nie jest łatwe i przede wszystkim - jest to sfera w dalszym ciągu nieodgadniona i nieweryfikowalna. Tutaj każdy z nas może tylko gdybać. Naprawdę jestem już za dużą dziewczynką, żeby wierzyć w kity serwowane przez osoby, które nie tylko nie mają pojęcia, jaki temat poruszają, ale też nie mają wglądu w karmę - bo taki wgląd mają jedynie nieliczne osoby. 

 

15 godzin temu, Arbogast napisał:

Ale zjawisko karmy jest głównie rozpoznawane za pomocą numerologii, nawet programy do obliczania piramidy numerologicznej pokazują czy związek jest karmiczny, ja z czystej ciekawości zacząłem się interesować numerologią, bo chciałem sprawdzić na ile ona jest weryfikowalna. Ale jednak Tarot potrafi dokładniej opisać niż numerologia, która jest bardzo ogólnikowa i każdy coś tam dla siebie dopasuje, jak w cyrku Barnuma :P

To są narzędzia, których można używać. Nie jest jednak tak, że za ich pomocą "rozpoznajesz" czyjąś karmę i masz pewność, że to wszystko jest czystą prawdą.

Zarówno karty jak i numerologia bazują na koncepcjach, są to tylko przypuszczenia, że dana liczba czy dana karta lub układ planet wskazują na karmę. Ba, o ile w numerologii źródłowej pewne liczby są przypisane do "karmy"  to o tyle w kartach, w tarocie już nie, ponieważ każdy radosny twórca tworzył swoje koncepcje. I tak można się dziś już spotkać z różnymi wskaźnikami karmicznymi. 

Mówiąc o numerologii źródłowej, mam na myśli koncepcje Juno Jordan i spółki, czyli twórców numerologii współczesnej, lecz i tu dobrze byłoby wiedzieć kto daną koncepcję karmiczną dodał, ponieważ także i tutaj są przedziwne doczepianki, na zasadzie "jedna pani drugiej pani" może nie tyle powiedziała, co przepisała z internetu dodając po drodze swoje rozumowanie. I mamy koszmarki interpretacyjne. 

Nie zgodzę się z twierdzeniem, że numerologia jest bardziej ogólnikowa niż tarot we "wskazaniu karmy", tak nie jest, ponieważ tu pewne liczby (tak jak w tarocie pewne karty) sygnalizują, że "karma jest", i można podjąć próbę, powiedzmy, wytłumaczenia "dlaczego" - w tarocie za pomocą innych kart a w numerologii za pomocą Nazwy. Może w tarocie jest to łatwiejsze, ze względu na jego popularność, a w numero niestety trzeba umieć zestawiać piramidę z Nazwą, co wcale nie jest łatwym zadaniem, a na pewno nie wtedy, kiedy w tym się nie siedzi. Ale tak czy inaczej - bez względu na metodę - i tak pewności nigdy mieć nie będziemy, bo tu i teraz "karma" jest jeszcze sferą koncepcyjną, nie do sprawdzenia ;p 

  • W punkt 1
  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator
54 minuty temu, Ismer napisał:

Nie zgodzę się z twierdzeniem, że numerologia jest bardziej ogólnikowa niż tarot we "wskazaniu karmy", tak nie jest,

Tutaj miałem na myśli że numerologia jest ogólnie bardziej ogólnikowa niż tarot. Nie zawężając tego tylko do karmy, ale praktycznie że wszystkim. 

Chodzi o to, że osób urodzonych 12.03.1987 jest całe mnóstwo. Pewnie tysiące I mamy przypuszczać że one jako trójki z są wszystkie zdradzajace? A gdyby się urodziły 15.06. 1987 to już by nie zdradzały? W tym sensie uważam numerologie za hochsztaplerke bo opiera się na statystyce. Nie jestem znawcą tematu więc Nie wiem w jaki sposob badano (jaka metodologia itp) osoby urodzone konkretnego dnia. Ale sama psychologia jako nauka probabilistyczna mowi, ze to co dotyczy większości nie powinno sie odnosić do konkretnej osoby bo to nie jest nauka ścisła jak np fizyka. 

Oczywiście poczynione zostało przeze mnie założenie że twórcy numerologii jakoś potwierdzili przy pomocy badań znaczenia tych liczb... o ile tarota rozkłada się dla konkretnej osoby zatem odczyt jest spersonalizowany I łatwy do weryfikacji w przyszłości o tyle analiza numerologiczna to po prostu statystyka. A jak wiadomo w statystyce każdy znajdzie coś dla siebie... tzw efekt Barnuma.

Dlatego karma jest dla mnie czymś abstrakcyjnym I nieweryfikonalnym. Owszem też czasami używam zwrotu: pamiętaj że karma wraca. Ale to jest raczej moje pobożne życzenie aby tego łajdaka co mi wyrządził szkodę spotkał taki sam los, a jak wiemy tak się nie dzieje, stąd pewnie I wiara że gdzieś w zaświatach dosiegnie go ramie sprawiedliwości - taka watła nadzieja na ukojenie mego bólu.

Edytowane przez Arbogast
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
3 godziny temu, Arbogast napisał:

Tutaj miałem na myśli że numerologia jest ogólnie bardziej ogólnikowa niż tarot. Nie zawężając tego tylko do karmy, ale praktycznie że wszystkim. 

Chodzi o to, że osób urodzonych 12.03.1987 jest całe mnóstwo. Pewnie tysiące I mamy przypuszczać że one jako trójki z są wszystkie zdradzajace? A gdyby się urodziły 15.06. 1987 to już by nie zdradzały? W tym sensie uważam numerologie za hochsztaplerke bo opiera się na statystyce.

Arbo, jeśli weźmiesz pod uwagę jedynie datę urodzin - to masz rację, tu jest statystyką. Ale nieprzypadkowo napisałam o Nazwie (imiona i nazwiska) - w numerologii rozpatruje się datę urodzin razem z nazwą właśnie. A to już daje duże różnicowanie, tu już statystyki nie ma, jest indywidualizacja - dla konkretnej osoby, tak jak w kartach - gdyż Nazwa analizowana jest z różnych stron, można powiedzieć że jest wyobracana na maxa ;) 

Tam nie tylko sumuje się całość imienia i nazwiska, ale również osobno rozpatruje się imię, osobno nazwisko, dzieli się je na samogłoski i spółgłoski, rozważą pierwszą samogłoskę, zlicza się liczbę liter i ocenia ich ilość i jakość, brane są pod uwagę pseudonimy a także imię powszednie lub zdrobnienie, którym jest się przywoływanym, imię z bierzmowania jeśli jest ważne dla kogoś, a także (to już bardziej wydarzeniowo, lecz zawsze w korelacji z całością) wyciąga się wnioski z tranzytów liter.  W Nazwie występują także liczby karmiczne i jeśli pokrywają się z rozpiską z daty urodzin, to dopiero można coś bąkać o "karmie". To jest ogromny obszar wiedzy i to co masz - czy na forach czy też w popularnej na rynku literaturze - to jest jedynie czubek góry lodowej. Do tego numerologia tzw. pitagorejska (czyli źródło źródeł) zajmowała się jedynie Nazwą właśnie, data urodzin pozostawała domeną astrologii, a do numerologii współczesnej trafiła stosunkowo niedawno, bo w XIX wieku, czerpiąc inspirację przede wszystkim z ówczesnej teozofii, kabalistyki i astrologii.  Poza tym wartości liczbowe nadane przez Pitagorasa literom greckim odbiegają od swoich współczesnych odpowiedników, podobnie jak i ich wykładnia. Ale jakie czasy - taka wykładnia; ja uważam, że każdy system musi ewoluować zgodnie z duchem czasu, bo zmienia się tak świadomość społeczna i indywidualna jak i wyznawane wartości, byle nie schodziło to na manowce, co przydarza się absolutnie każdemu systemowi, czy to są runy, tarot, numerologia czy tzw. nauki "bardziej tajemne" jak np. magia. 

 

Dla mnie karma jest czym oczywistym i bardzo logicznym, ale co z tego, skoro nie potrafię tego udowodnić ;) 

  • Lubię to! 1
  • Cool 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator
Godzinę temu, Ismer napisał:

Dla mnie karma jest czym oczywistym i bardzo logicznym, ale co z tego, skoro nie potrafię tego udowodnić

Dla mnie karma w przełożeniu na język ścisły, który rozumiem to coś jak zasada zachowania energii. Natomiast karma, która wraca w nowej inkarnacji jest poza obszarem mojego umysłu. 

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jakby karma miała być czymś jednostronny, to i nasz żywot musiał by być "jednostronny", a (jakby nie patrzeć) nie jest. Mam czasem wrażenie, że to kwestia nazewnictwa robi z pojęcia karma coś jeszcze bardziej mistycznego, a przez to trudniejszego do ogarnięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 25.10.2019 o 10:01, Relaksa napisał:

Mam czasem wrażenie, że to kwestia nazewnictwa robi z pojęcia karma coś jeszcze bardziej mistycznego, a przez to trudniejszego do ogarnięcia

Karma to ściślej Prawo Karmy czyli po prostu prawo Przyczyny i Skutku. Gdy nagromadziliśmy dużo złych czynów to na wskutek tego ponosimy negatywne konsekwencje, co można odmienić poprzez pozytywne wysiłki i czyny. (kropka) :koniczynka:

 

PS: Czasem się mówi że dwie osoby posiadają wspólną karmę czyli wydarzenia i sytuacje do wspólnego przerobienia, jak narody czy państwa...

Edytowane przez Piko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Witajcie,

Mam kilka pytań, za które ufam, nie zostanę zlinczowany ;)

 

Rasphul

"Filozoficzne wyjaśnienie karmy różni się pomiędzy tradycjami, jednak główna idea głosi, że czyny tworzą przyszłe doświadczenia i przez to każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście jakie sprowadza na siebie i innych. W dosłownym tłumaczeniu jest to "praca" lub "działanie"."

 

Czy można zweryfikować, za co obecnie się pokutuje?

 

 

Witek D.

"Karma może być jak najbardziej jednostronna - przykładowo, widzimy aktora w telewizji, postrzegamy go jako bożyszcze (są osoby robiące ołtarzyki : ), w przyszłości (czy przyszłych życiach) spotykamy taką osobę i nadal widzimy w nim bożyszcze nawet jeśli ona już nim nie jest a on nie wie w ogóle kim my jesteśmy :) Inny przykład - obwinianie kogoś. Długotrwałe obwinianie jakiejś osoby tworzy u nas karmę z nią (przywiązanie do postrzegania w jakiś sposób i podejmowanie decyzji pod wpływem tego) jakkolwiek nie musi tworzyć tej osobie karmy z nami. Zwłaszcza tyczy się to przypadków obwiniania, gdzie druga osoba nie ma odpowiedzialności, udziału w tym za co ją obwiniamy."

 

Czy karma wynikająca z obwiniania kogoś za coś może się przenieść na inną osobę? Tzn. przykładowo Pan A. zrobił krzywdę Pani A. wskutek tego ona ma jakieś traumy i patrzy na świat w pewien wdrukowany sposób. Pani A. poznała Pana B. jednak Pan B. cierpi za grzechy Pana A. Czy może to tak działać?

 

 

Ava55

"wydaje mi się, że mówi się o związku karmicznym, bo każde z Was ma wspólną ścieżkę w pewnym momencie/okresie - ale każdy może mieć w tej relacji co innego do przerobienia, ale w odniesieniu do siebie samego - dlatego karma jednostronna

ale ponieważ potrzebujesz do tego kogoś, to wygląda jak dwustronna 

może ten ktoś już nic do Ciebie nie ma *), ale Ty wciąż masz coś względem tej osoby do przerobienia, myślę że może tak być - choć pewnie najcześciej macie nawzajem jakieś prace do odrobienia"


Czy w takim wypadku osoba taka pojawia się na naszej drodze jedynie w kwestii użyteczności wobec jakiejś sprawy do przepracowania?

 

 

Ava55

"Zresztą dużo też zależy od definicji karmy - czy jest to zestaw kar i nagród, taki wychowawczy trick, czy też jest to zapis energetyczny wszystkiego, czego kiedykolwiek doświadczylismy jako istota. I tu kolejna pułapka - definicja istoty (m.in. jedno życie vs wiele żyć)  implikuje zakres tej karmy, no i znów załapujemy się na wiare, kółko się zamyka :sciana: "

 

Cz karma może być nagrodą, która przeistacza się w karę?

 

"Wiesz, ja sie obawiam, że tu nie za bardzo chodzi o zadośćuczynienie... że to chyba nie takie proste

Może predzej sedno tkwi w wybaczeniu - sobie i innym  - i wtedy karma się anuluje, ta jej część, która tego dotyczyła i w ten sposób oczyszczasz swoją niedoskonałą istotę, zyskujesz wyższe wibracje

Pozytyw wtedy jest taki, że pozbywając się karmy zbliżasz się do bytu oświeconego, tego wiesz - "Jam-Jest" i tym podobne

Pozbywasz się swoich indywidualnych cech i przekonań, przestajesz oceniać - przyjmujesz każdego takim, jaki jest

Tyle, że wtedy zasadniczo przestajesz powoli być czowiekiem,bo nie dbasz już o swoje potrzeby ani korzyści  - fizyczne, emocjonalne czy duchowe -  stajesz się powoli "oświeconym" a jedynym, co się docelowo liczy jest rozpuszczenie sie w słodkim niebycie Jam-Jest'a"


Zadośćuczynienie sobie, czy innym? Czy tutaj nie dochodzi do błogosławieństwa obojętności i ignorancji?


----------

 

Jeśli nie chowam urazy do nikogo i za nic, wybaczyłem sobie, szczerze żałuję popełnionych błędów i proszę o wybaczenie osoby, których miłość mogłem kiedyś odrzucić to ...... skąd pochodzić może nagłe odrzucenie szczerej, miłości? Czy to nowa lekcja dla mnie?
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Tomku, to są zagadnienia, o których możemy namiętnie dyskutować, ale nie jesteśmy w stanie przedstawić dowodów na to, że mamy rację. Póki co "karma" jest pojęciem należącym do sfery wiary i musisz liczyć się z tym, że ktokolwiek i cokolwiek tu powie, to będzie tylko jego własne zdanie na jej temat. I to widziane oczami człowieka Zachodu, co najczęściej dość znacznie różni się od "oryginału" - od myśli filozoficznej ludzi Wschodu.

Żeby mieć jakie takie pojęcie o czym się mówi, bo samo zagadnienie pt. reinkarnacja i karma nie jest jednolite, różne są ich ujęcia w samych Indiach, to warto by było zapoznać się choćby z podstawami filozofii indyjskiej; jest taka książka "Filozofia indyjska", którą napisał Sarvepalli Radhakrishnan, jest bardzo dobra i jeśli jesteś poszukującym, to polecam nie pytać o zdanie laików jak my tutaj, tylko ją przestudiować. Zapewniam, że warto, bo to da Ci szerokie pojęcie o tematach karmicznych, co oczywiście nie przeszkadza naszej tutaj dyskusji  - tylko licz się z tym, że będziemy tu prezentować nie tyle wiedzę na ten temat, co jedynie własne przypuszczenia i poglądy.


A teraz powiem co myślę:

W dniu 22.03.2020 o 16:34, tomek_dth napisał:

Czy można zweryfikować, za co obecnie się pokutuje?

Teoretycznie można, jeśli na przykład poddasz się regresji hipnotycznej. Jednak to nie gwarantuje, że to co widzisz w czasie sesji jest prawdziwe - nie znamy mechanizmu "wyświetlania się" wizji. Tym niemniej jest to ciekawe doświadczenie i jeśli ktoś nie ma przeciwwskazań to może się temu poddać. 

 

W dniu 22.03.2020 o 16:34, tomek_dth napisał:

Czy karma wynikająca z obwiniania kogoś za coś może się przenieść na inną osobę? Tzn. przykładowo Pan A. zrobił krzywdę Pani A. wskutek tego ona ma jakieś traumy i patrzy na świat w pewien wdrukowany sposób. Pani A. poznała Pana B. jednak Pan B. cierpi za grzechy Pana A. Czy może to tak działać?

To nie jest karma, to jest doświadczenie duszy (mówimy o przeszłości w innym wcieleniu, nie o wydarzeniach w tym), która przechodząc przez trudne bądź traumatyczne doświadczenia z mężczyznami (umownie określamy płeć na potrzeby tak zadanego pytania) pamięta je i stara się ich podświadomie unikać. Cierpienia pana B nie są ani jego ani jej karmą, są wyłącznie wynikiem jej lęku przed związkami i jego osobistych emocji związanych z tą relacją. 

 

W dniu 22.03.2020 o 16:34, tomek_dth napisał:

"wydaje mi się, że mówi się o związku karmicznym, bo każde z Was ma wspólną ścieżkę w pewnym momencie/okresie - ale każdy może mieć w tej relacji co innego do przerobienia, ale w odniesieniu do siebie samego - dlatego karma jednostronna

ale ponieważ potrzebujesz do tego kogoś, to wygląda jak dwustronna 

może ten ktoś już nic do Ciebie nie ma *), ale Ty wciąż masz coś względem tej osoby do przerobienia, myślę że może tak być - choć pewnie najcześciej macie nawzajem jakieś prace do odrobienia"


Czy w takim wypadku osoba taka pojawia się na naszej drodze jedynie w kwestii użyteczności wobec jakiejś sprawy do przepracowania?

jeśli tak spojrzymy na to zagadnienie, to tak może być, zwłaszcza w świetle teorii o tym, że dusze "umawiają się" na jakieś wspólne działania, także w tym, by jedna mogła pomóc drugiej w przepracowaniu jej karmy, choć sama już wobec niej zobowiązań karmicznych nie ma. To wygląda mniej więcej tak jakby ktoś się na ochotnika ofiarował z pomocą - może to zrobić,  ale nie musi.

 

W dniu 22.03.2020 o 16:34, tomek_dth napisał:

Ava55

"Zresztą dużo też zależy od definicji karmy - czy jest to zestaw kar i nagród, taki wychowawczy trick, czy też jest to zapis energetyczny wszystkiego, czego kiedykolwiek doświadczylismy jako istota. I tu kolejna pułapka - definicja istoty (m.in. jedno życie vs wiele żyć)  implikuje zakres tej karmy, no i znów załapujemy się na wiare, kółko się zamyka :sciana: "

 

Cz karma może być nagrodą, która przeistacza się w karę?

Potocznie rzecz ujmując karma jest "zestawem kar i nagród", ale to jest ujęcie płytkie. Zresztą jest to tutaj niezręcznie ujęte, bowiem jeśli istnieje karma, musi istnieć reinkarnacja, a to z kolei oznacza, że istnieje zapis wszystkiego czego kiedykolwiek doświadczyliśmy. 

Tym niemniej sama karma nie może być "nagrodą, która przeistacza się w karę", ponieważ odpowiadamy za każde działanie, które podjęliśmy i tylko za to możemy być "nagrodzeni" bądź "ukarani". Sama karma w nic się nie przeistacza - ona jest nieubłaganie niezmienna, działająca wg. tego wzorca, a co przeważy w kolejnej inkarnacji - czy "dobra" karma" czy "zła" zależy wyłącznie od tego co czynisz tu i teraz. Można jednak określić to "przeistaczanie się karmy"  wg. bagażu niesionego przez wiele wcieleń; tu w zależności od stopnia uwalniania się od tego co "złe" w tym bagażu + dokładanie czynów bieżących stanowi o wyniku następnej inkarnacji. Można się "odciążyć" a można się "dociążyć" i w tym sensie karma może się zmienić z "gorszej na lepszą" lub z "lepszej na gorszą". 

 

W dniu 22.03.2020 o 16:34, tomek_dth napisał:

"Wiesz, ja sie obawiam, że tu nie za bardzo chodzi o zadośćuczynienie... że to chyba nie takie proste

Może predzej sedno tkwi w wybaczeniu - sobie i innym  - i wtedy karma się anuluje, ta jej część, która tego dotyczyła i w ten sposób oczyszczasz swoją niedoskonałą istotę, zyskujesz wyższe wibracje

Pozytyw wtedy jest taki, że pozbywając się karmy zbliżasz się do bytu oświeconego, tego wiesz - "Jam-Jest" i tym podobne

Pozbywasz się swoich indywidualnych cech i przekonań, przestajesz oceniać - przyjmujesz każdego takim, jaki jest

Tyle, że wtedy zasadniczo przestajesz powoli być czowiekiem,bo nie dbasz już o swoje potrzeby ani korzyści  - fizyczne, emocjonalne czy duchowe -  stajesz się powoli "oświeconym" a jedynym, co się docelowo liczy jest rozpuszczenie sie w słodkim niebycie Jam-Jest'a"


Zadośćuczynienie sobie, czy innym? Czy tutaj nie dochodzi do błogosławieństwa obojętności i ignorancji?

Dążenie do oświecenia to dążenie do bycia człowiekiem, w całej dostępnej mu doskonałości. Nie można tu mówić o tym, że przestaje się być człowiekiem - bo to jest droga do bycia nim, do urzeczywistniania boskości w tym wymiarze, w którym się dusza pojawiła. Zresztą gdziekolwiek by się ona nie pojawiła, w jakimkolwiek wymiarze, czy to w materii gęstej czy subtelnej, to na każdym poziomie swego istnienia dąży do urzeczywistniania Boga - tego Jam-Jest. Każda dusza dąży do "korzyści duchowych" i o nie powinna dbać w pierwszej kolejności, zresztą punkt ciężkości nie leży w tym, by nie dbać o swoje potrzeby, ale w tym by nie stawiać tych potrzeb nad potrzebą rozwoju duchowego, czyli tego dążenia do duchowości. I nie przywiązywać się do niczego, ponieważ nic, oprócz "Boga" nie jest wartością trwała ,na której można polegać.

Ja wiem, że to brzmi abstrakcyjnie dla 99.99 % dusz wcielonych, których doświadczenia ziemskie skłaniają do zdania przeciwpołożnego ;) ale to akurat jest moim doświadczeniem i wiem, że tak jest, mimo iż miewam okresy pesymizmu. 

Co do zadośćuczynienia - to zależy w jakim kontekście to rozważasz, chociaż generalnie "naprawa win" jest skierowana tak na własną osobę jak i na innych. Ale bez względu na to, zadośćuczynienie nie będzie "błogosławieństwem obojętności i ignorancji", jeśli człowiek wie co robi, dlaczego to robi - i - przede wszystkim -"żałuje" i  jest przekonany całą swoją istotą o słuszności i skuteczności takiego działania. Mistrzowie mówią, że świadomym "zadośćuczynieniem" można dużo "złej" karmy zneutralizować. Ale niekoniecznie skutki tego zadośćuczynienia pojawią się w życiu obecnym

W dniu 22.03.2020 o 16:34, tomek_dth napisał:

Jeśli nie chowam urazy do nikogo i za nic, wybaczyłem sobie, szczerze żałuję popełnionych błędów i proszę o wybaczenie osoby, których miłość mogłem kiedyś odrzucić to ...... skąd pochodzić może nagłe odrzucenie szczerej, miłości? Czy to nowa lekcja dla mnie?

Patrz wyżej: to, czego oczekujesz po swoich działaniach to Twoje pragnienie, które nie musi urzeczywistnić się w obecnej inkarnacji. Musisz się też liczyć z tym, że druga dusza jest na tyle "zawzięta" czy pełna żalu, że nie przyjmie "przeprosin", może uważać swój ból za tak mocny, że postanowiła Cię "ukarać" odrzuceniem Twej osoby i to trzeba z pokorą przyjąć, zresztą może to być potrzebne i Twojej duszy, by do końca, do samego dna oczyściła się z przeszłości. Wybaczenie sobie i innym doskonale tu pomaga i przyspiesza ten proces, ale pamiętaj, że reinkarnacja - jeśli istnieje - jest procesem bezczasowym i nieograniczonym, wszystko dzieje się na jednym planie kontinuum czasoprzestrzennego, a my tylko się przebieramy do następnych sztuk  :))  

 

I - przypominam - to są jedynie moje, nieudolnie wyrażone, poglądy :kawka:

  • Super 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...