Skocz do zawartości

Miłość Karmiczna - co Zrobić..?


Patusia66

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Zacznę od tego, że sytuacja z tym mężczyzną ciągnie się juz długo. Choć nigdy nie byliśmy parą wielokrotnie się spotykaliśmy, wielkokrotnie wydarzały się różne dziwne sytuacje, telepatyczne i nie tylko. Zwariowałam w tej relacji i robiłam rzeczy, których normalnie nigdy bym nie zrobiła. Po prostu masakra..:( Jak się spotkalismy po raz pierwszy to było to naprawdę niesamowite wydarzenie. Gdy na niego spojrzalam, to poczułam ,że go znam, że wszystko o nim wiem - cały świat zawirował. Potem były spotkania - on niezdecydowany, niby chciał, niby nie. Nagle był chętny, potem się wycofał i milczenie. W koncu po wyznaniu moich uczuć uciekł. Była miedzy nami przerwa ok 10 miesięcy. W tym czasie zdązyłam jakoś odetchnąć, zrozumieć pewne sprawy. I własnie wtedy, gdy sie jakos uwolniłam, on sie odezwał. Pisał czule, inaczej niz wczesniej. Potem znow się spotkalismy - było super i dalej cisza. Najlepsze było to, ze zawsze odzywał się w momencie, kiedy już o nim zapominałam, kiedy budowałam swoje życie - jakie to wszystko dziwne.. Obecnie, kiedy nasza znajomość weszła na nieco wyższe tory, znow zamilkł. Milczy już tak ok.5 miesięcy. Nie wiem co robić. Każdego dnia o nim mysle, masakrycznie czesto mi sie śni. Czuje z nim taka masakryczną więź. Nie wiem co robic. ostatnio zaczełam o nim jeszcze częściej rozmyślać, niz wczęsniej i nie mam pojęcia dlaczego. Przeciez nie kontaktuje sie ze mna. Co robic. Czuję sie zupełnie bezradna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli najbidniej masz juz 15 miesiecy w plecy?najlepszym co możesz zrobić dla siebie to żyć swoim życiem a jego w karty historii wpisać

no chyba ze ci taka huśtawka odpowiada

1 krok w przód 3 w tył a życie ucieka.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak tylko co zrobić jak to jest silniejsze odemnie...:( I dlaczego tak sie dzieje, że gdy o nim zapominałam, albo autentycznie w jednym momencie poczułam ,ze go nie chce, to nagle szok i on dzwonił.. czemu tak sie działo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież jak powiem sobie - " olewam go, nie mysle o nim" to automatycznie tak sie nie stanie. Napotykam wiele facetówl, ale do zadnego nie poczulam takiej magii. Sprobowac pokochac siebie i przebaczyc mu?:(

 

Przeczytałam ostatnio gdzieś taka informację o miłości karmicznej -''To, co trzeba zrobić to odpuścić. Puścić tę druga osobę wolno. Przeciąć ten karmiczny sznur, który was łączy. Nie należy bać się, że się tego kogoś straci. Ta Miłość będzie istnieć. Ale tylko wówczas, gdy zajmiemy się własnym życiem skoncentrujemy na sobie, nauczymy się być szczęśliwym nawet i bez tego kogoś przy naszym boku, ta druga osoba może zacząć odrabiać własną lekcję – może przyjrzeć się własnym uczuciom. Dopiero wtedy, gdy nie będzie czuć przymusu, tej taśmy, jak smyczy, na której karmiczny partner wszędzie i zawsze ją prowadzi, dopiero wówczas może jasno opowiedzieć się po stronie własny

ch uczuć...'' Co o tym myślicie?

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czylli kochać siebie, koncentrować się na swoim słasnym szczęsciu i nie szukać milości..? Czy tez moze oprocz tego wizualizowac idelanego partnera? Gdzieś wyczytałam, że najlepiej jest zając sie całkiem swoim zyciem i kompletnie nie myslec o milosci, wtedy ona przyjdzie sama...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to jest najwłaściwsze, człowiek, niezależnie od płci, który nie potrafi być szczęśliwy sam ze sobą, nie uszczęśliwi partnera, ani nie stworzy zdrowego związku.

Życie nie sprowadza się do bycia z kimś w parze, ma do zaoferowania o wiele więcej... Trzeba zacząć je smakować, a przy tym wziąć się z sobą za bary. Bo ludzie (i szczególnie dotyczy to kobiet) słabi, skłonni do uzależnień od partnera, będą przyciągać takich, którzy na tej słabości chętnie sobie - niekoniecznie świadomie - pożerują.

 

Stwierdzenie "jestem słaba" nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Bo sama budujesz własną siłę, tylko musisz tego chcieć.

 

Swoją drogą tę "miłość karmiczną" to ja bym między bajki włożyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc co to za dziwna znajomość..? Poznawałam wielu ludzi i nigdy nie mialam takiej sytuacji, by coś się między mną tak ciągneło, by działy sie jakieś dziwne rzeczy..? To przeciez musi być jakis związek karmiczny, wszystko do tego pasuje. Moze dzieje sie tak dlatego, ze jestem obciążona jakąś silną karmą, może te całe cierpienie spowodowane jest tym, że musze za coś odpokutować..:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kiedy mamy wg. Ciebie do czynienia z miłością karmiczną?

 

a to np. jak nagle poczułam, ze on bedzie w tym i tym miejscu i sie udalam i tam był jak wytłumaczyc racjonalnie..?

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś takiego wg mnie nie istnieje, podobnie jak "karma" w jej ezoterycznym znaczeniu - a żeby poznać nieezoteryczne, trzeba byłoby dość głęboko wejść w filozofię rożnych systemów hinduistycznych i buddyzmu.

Niestety, zbyt wielu ludzi zapomina, że sami budujemy swój los, tu i teraz, i wpływamy na niego każdą decyzją, każdym zachowaniem czy powstrzymywaniem się od niego. Ezoteryczne wyjaśnienia są takie łatwe i wygodne - bo zdejmują z ludzi odpowiedzialność za kształtowanie własnego życia. Dotyczy to także kształtowania więzi z innymi - bez pracy nad własnymi międzyludzkimi zachowaniami i emocjami, dostaniemy z tego coś przypadkowego, a najłatwiej, zwłaszcza jeśli to coś jest trudne, niewygodne i sprawia ból, zrzucać odpowiedzialność na "karmę".

 

To z ostatniego pytania bardzo łatwo racjonalnie wytłumaczyć. Właśnie Twoim uzależnieniem od faceta i nastawieniem na wszelkie nadawane przez niego sygnały. Sama coś takiego przerabiałam, jakieś 10 lat temu, więc wiem co mówię, na szczęście sensownie zaplanowany odwyk z zerwaniem wszelkich kontaktów w kilka miesięcy załatwił sprawę. Choć i w ciągu tych kilku miesięcy, co się po jakimś czasie potwierdziło, doskonale wiedziałam np. kiedy obiekt mojego uzależnienia miał nową kochankę. Mimo odległości wynoszącej prawie 3 tysiące kilometrów w tamtym czasie.

Edytowane przez bylica
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mechanizm uzależnienia od drugiej osoby, patologia zachowań międzyludzkich.

 

Bylica Ty jesteś twardą "babą" i to pewnie wiedza wszyscy którzy Cię trochę poczytają:))))))))))))...ale ciężko jest wyjść z tych patologii, ale nie twierdzę że się nie da. Co do miłosci karmicznej to nie wierzysz w nią wcale czy tylko w przypadku Patusia66?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie, również jestem ciekawa odpowiedzi, na pyt., ktore zad. pideha.

 

dlatego było zawsze tak, ze gdy zapominałam o nim , koncetrowałam sie na sobie, mialam go gdzies to sie wlasnie odzywał....

 

______

 

Po to jest funkcja edytuj post, żeby móc coś dodać do poprzedniego, bez ciągłego dodawania "posta pod postem"/ Adam

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pideho, ja w ogóle nie wierzę w coś takiego, jak "karma" w znaczeniu innym niż whiskasy i inne kittekaty. Życie jest takie, jak je sobie sami ukształtujemy. Zarówno w ogóle, jak i w układach międzyludzkich. Więc w moim światopoglądzie na coś takiego, jak "miłość karmiczna" nie ma miejsca. Pisałam zresztą o tym w ostatnim moim poście w tym wątku.

 

Patusiu, gdybyś była naprawdę skoncentrowana na sobie i zapominaniu o nim, to nie reagowałabyś na to odzywanie się. Zresztą jakie to odcinanie, jeśli na jego numer telefonu nie założyłaś blokady i nie wsadziłaś go do spamfiltra w mailu? Odcinanie, to zlikwidowanie jakiejkolwiek szansy na spotkanie i kontakt. Jakiejkolwiek. A gdy się odezwie z dowolnego innego numeru, przerywanie połączenia natychmiast po rozpoznaniu rozmówcy.

 

A takie przypadki, to nie żadna karma, tylko jedna z wersji prawa Murphy'ego. Jeśli coś idzie dobrze i zaczyna się udawać, z ogromnym prawdopodobieństwem stanie się coś, co to spieprzy. Zwłaszcza, że toksyczni faceci mają zwyczaj traktowania swoich ex jako dozgonnej własności (kobiety toksyczne mają to samo) - jeśli mają wrażenie, że własność wymyka się z rąk (to nieważne, że już danej kobiety nie chcą, należy do nich po kres życia i kropka) robią - nawet podświadomie coś, co tę własność przy nich zatrzyma.

 

 

A owszem, jestem twardą babą - bo uważam, że każde działanie powoduje konsekwencje i trzeba je świadomie ponosić. Odpowiedzialność za każde własne działanie i powstrzymywanie się od niego, każdy dokonany wybór, każde słowo, każdy drobiazg i świadome ponoszenie ich konsekwencji, to chyba cecha konstytutywna każdego dorosłego człowieka? Albo jestem idealistką starej daty...

Edytowane przez bylica
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Matko! Jak dobrze przeczytać coś takiego! Karma nie istnieje :). 4,5 roku temu trafiłam do wróżki, chciałam wiedzieć co zrobić, bo zaczęłam związek z mężczyzną, którego znałam ok. 2 lat. Relacje były strasznie dynamiczne, wrecz momentami jak z bajki, przynajmniej na początku, miłość, romantyzm, a przy tym prawdziwy przystojny facet, któy potem zaczął robić jazdy i awantury, nie było dnia bez dymu i to takiego na maksa. DO tego alkohol... Wróżka powiedziała, że nie jest facetem dla mnie, zerwałam znajomość, ale on płakał, prosił... znowu do niej poszłam...niestety zdąrzyłam się zakochać... W miedzyczasie on zdąrzył również ją odwiedzić. Kiedy poszłam drugi raz po chwili rozmowy skojarzyła nas... i o dziwo karty się odwróciły i okazało się, że to miłość karmiczna, że możemy być najszczęśliwsi na świecie, że jesteśmy sobie pisani...itd... od tamtej pory byłam u niej wiele razy, stała się w pewnym momencie nawet moja bardzo bliską znajomą, a ów facet....rostawaliśmy się i schodziliśmy, życie było jedną wielką męką, nie do zniesienia, straciłam firmę, wpadłam w długi i kłopoty, za jej wróżbą zdąrzyłam wziąć ślub...wiem, wiem, można powiedzieć, że powinnam mieć swój rozum. Nie miałam jednak. Byłam słaba i potrzebowałam porady. Strasznie chciałam poukładać sobie życie. Okazało się, że mój mąż to schizofremik, było tylko gorzej, małżeństwo trwało 3 miesiące. Dłużej nie mogłam.... teraz...jestem niżej niż dno, jeśli chodzi o życie.... ale...jakoś staram sie stanąć na nogi... on wciąż od 3 lat od rostania odzywa się i pisze... no i kocha... czasem chciałabym aby zniknął raz na zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak to jest kiedy wierzy się wróżkom, a nie używa własnej oceny rzeczywistości.

Po porady to lepiej do psychologa, w najgorszym wypadku coacha, a najlepiej do starszych członków własnej rodziny lub najbliższych przyjaciół. Po to się tych przyjaciół ma, a oni patrząc na sprawę z dystansu, bez żadnych ezoterycznych wspomagaczy, zwykle doradzą najlepiej.

 

Mąż-schizofrenik nie kocha - uważa Cię za swoją własność i na własność chce Cię mieć, koło miłości to to nawet nie leżało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jaki jest najlepszy i najmadrzejszy sposób na znalezienie bratniej duszy, szcześliwego wymarzonego związki? Kochac siebie, zajmować się soba i coś jeszcze..? Wielokrotnie wizualizowalam, afirmowalam i jedynie czasem jakis w moim stylu na mnie spojrzał na ulicy i tyle..:(

 

I jeszcze jedno, w miłość karmiczną nie wierzysz, a w bratnia dusze/ przeznaczoną połówkę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwo zostało umiewaznione. W lutym tego roku. Na moj wniosek. Nie mogłam z nim wytrzymać. A wróżka wciaz twierdzi ze to związek karmiczny i jak go nie przerobie to wciaz bede trafiać na takich. Od 3 lat jestem sama...nie moge sobie zycia ułożyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patusiu, nie wierzę w takie rzeczy, jak przeznaczona połówka. To bajki dla dzieci. Podobnie jak miłość trwająca całe życie. A najlepsza recepta na znalezienie pary, to życie w zgodzie z sobą, przynoszące zadowolenie, życie towarzyskie w kręgach ludzi, którzy podzielają Twoje zainteresowania i pasje - a jeśli już zdarzy się uczucie - praca nad podtrzymywaniem go i zdrowa dbałość zarówno o partnera, jak i o siebie. I o to, by w związku nie powiało w pewnym momencie nudą. Swoją drogą od dawna uważam, że najzdrowsze jest wiązanie się z drugim człowiekiem z rozsądku, a nie miłości i pozwolenie by miłość powstawała i rozwijała się dopiero w czasie trwania związku, we wspólnym życiu - takie więzi są o wiele trwalsze, z mniejszym prawdopodobieństwem rozstania.

 

Evilio, jeśli w grę wchodzi choroba, to ważne jest znalezienie dobrego terapeuty także dla Ciebie (związek z człowiekiem chorym jest podobny do współuzależnienia w chorobie alkoholowej i zostawia w ludzkiej psychice dość paskudne ślady, często potrzebna jest pomoc psychologa - a objawy, które podajesz dokładnie na taki syndrom wskazują - a także na Twoją własną słabość psychiczną i skłonność do podporządkowywania swojego życia innym ludziom). Istnieją też grupy wsparcia dla rodzin osób cierpiących na poważne zaburzenia psychiczne - może warto by takiej grupy poszukać?

 

Zauważ, że wróżka zmieniała zdanie - a jaką masz gwarancję, że o związku karmicznym nie poinformowała Cię pod jego wpływem - skoro on też z jej usług korzystał? Schizofrenicy potrafią być bardzo przekonujący. Bo mnie to "odwrócenie się" kart z daleka śmierdzi gigaprzekrętem. Osoba pracująca z dowolnymi kartami jest zwykle na tyle sprawna manualnie i obeznana ze swoimi kartami, by na zawołanie wyciągnąć dowolne z nich...

 

"Wciąż będziesz trafiać na takich" nie dlatego, że to "związek karmiczny", który "trzeba przerobić", ale dlatego, że pewne cechy Twojego charakteru i zachowania najwyraźniej toksycznych mężczyzn przyciągają. Jedną z podstawowych cech tego rodzaju jest mentalna słabość i skłonność do podporządkowywania się innym. Zamiast cokolwiek "przerabiać" - powinnaś zrobić to, co powinna i Patusia - zająć się swoim - i tylko swoim życiem, nauczyć się być szczęśliwą osobą jako singielka, rozwinąć jakieś swoje zainteresowania i pasje i wychodzić do ludzi, prowadząc życie towarzyskie wśród takich, których cieszy to samo co i Ciebie i Twoje pasje i zainteresowania podzielają.

Edytowane przez bylica
  • Nie lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a ja nie wyobrażam być z kimś z przyzwyczajenia. Miłość musi istnieć. Owszem ,nawet słyszalam, ze takie zwiazki z rozsądku mogą być nawet bardziej udane, trwalsze, mawet tak wykazują badania, ale uważam, ze taki zwiazek nie da satysfakcji i pełnego zadowolenia. Między ludzmi musi istnieć coś wiecej niż tylko, że jest ok, że się dogaduja... Przecież można być niezależnym w życiu, a jednoczesnie zakochanym i tworzącym szczęśliwy związek...Myśle, ze już lepiej być samemu, aniżelu z kimś z rozsądku. Miłość to dla mnie ważny element życia. To cos pieknego - jedna ze wspanialszych rzeczy - kiedy to jest sie w obecności tego kogos i nic innego sie nie liczy, tylko to, ze ta osoba jest obok..Przecież nie jesteśmy po to, by życ samemu, tylko po to by być z kimś....Zresztą tak zostalismy stworzeni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak to jest kiedy wierzy się wróżkom, a nie używa własnej oceny rzeczywistości.

Po porady to lepiej do psychologa, w najgorszym wypadku coacha, a najlepiej do starszych członków własnej rodziny lub najbliższych przyjaciół. Po to się tych przyjaciół ma, a oni patrząc na sprawę z dystansu, bez żadnych ezoterycznych wspomagaczy, zwykle doradzą najlepiej.

 

Mąż-schizofrenik nie kocha - uważa Cię za swoją własność i na własność chce Cię mieć, koło miłości to to nawet nie leżało.

 

 

cholera, bylica musze Ci nawet przyznac rację i się z Tobą zgodzić:))

choć ja w karmę wierzę, to i tak jesli cos nie idzie tyle razy to trzeba się zamknąc na to, chocby nie wiem jak bolało. W uj z takimi goścmi:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a ja nie wyobrażam być z kimś z przyzwyczajenia. Miłość musi istnieć. Owszem ,nawet słyszalam, ze takie zwiazki z rozsądku mogą być nawet bardziej udane, trwalsze, mawet tak wykazują badania, ale uważam, ze taki zwiazek nie da satysfakcji i pełnego zadowolenia. Między ludzmi musi istnieć coś wiecej niż tylko, że jest ok, że się dogaduja... Przecież można być niezależnym w życiu, a jednoczesnie zakochanym i tworzącym szczęśliwy związek...Myśle, ze już lepiej być samemu, aniżelu z kimś z rozsądku. Miłość to dla mnie ważny element życia. To cos pieknego - jedna ze wspanialszych rzeczy - kiedy to jest sie w obecności tego kogos i nic innego sie nie liczy, tylko to, ze ta osoba jest obok..Przecież nie jesteśmy po to, by życ samemu, tylko po to by być z kimś....Zresztą tak zostalismy stworzeni...

 

 

Kompletnie mnie nie zrozumiałaś. Miłość, ta prawdziwa, a nie neuroprezekaźnikowo-hormonalne zaćmienie, bardzo przypominające stan chorobowy, które najczęściej jest nią nazywane, może powstać już w trakcie bycia razem i dopiero wtedy się rozwijać. Wtedy po prostu fizjologicznie omijana jest faza endorfinowa, a zaczyna się od oksytocynowej, tej wiążącej na trwałe. Faza endorfinowa nigdy nie trwa dłużej, niż 3-5 lat, a ludzie zazwyczaj ją z miłością mylą, bo spodziewają się uniesień, dzikiej namiętności, a nie dzielenia życia, wszystkich jego radości i problemów - po prostu wspólnoty celów, pasji, marzeń i interesów.

 

Byłam w obu rodzajach związków. Te "z miłości" kończyły się bardzo szybko. Jedyny, który przyniósł mi rzeczywiste szczęście - był z przyjacielem od dzieciństwa - zdecydowaliśmy się, znając się od dwudziestu z hakiem lat - bo praktycznie od mojego urodzenia, zajmował się mną nawet często jako kilkuletni dzieciak, kiedy byłam niemowlęciem, zamieszkać razem - i wtedy właśnie zaczęła między nami rodzić się miłość, ta prawdziwa, a nie hormonalna choroba. Niestety, ów przyjaciel zmarł w wyniku rany odniesionej na wojnie w Bośni, w listopadzie minie od tego zdarzenia 20 lat. Od tej pory owszem, wielokrotnie "zakochiwałam się", bardzo mocno, aż do uzależnienia, ale poza fazę endorfinową nie wykroczyłam, oksytocynowa nie włączyła się ani razu. Pewnie by się włączyła, gdybym miała ochotę z kimś związać się właśnie z rozsądku, ale że ja generalnie nie ufam ludziom i przez tych 20 lat spotykałam świetnych kochanków, ale nikogo do tego stopnia nadającego ze mną na tych samych falach i rozumiejącego bez słów (co było efektem wspólnego wychowania i wspólnego dorastania) - to wolę być sama, wiążąc się raz na parę lat w wyniku endorfinowego zaćmienia na jakiś czas ze sprawnym kochankiem, najlepiej żonatym, bo to daje mi gwarancję, że nie zechce związać się ze mną na stałe i staram się, żeby jego żona o takim układzie wiedziała i akceptowała go, niż pakować się w jakieś erzace.

 

 

"Zostaliśmy stworzeni", powiadasz? Otóż nie, wyewoluowaliśmy. I jedynym celem naszego łączenia się w pary jest przekazanie dalej własnych genów. Działamy jak większość innych ssaków - celem istnienia samicy jest znalezienie zdrowego i sprawnego samca, który będzie w stanie zapewnić byt jej i jej potomstwu, celem istnienia samca - rozsianie spermy w jak największej liczbie samic. Stąd te straszne płacze - "bo facet zdradza" - zdradza, bo taka jego natura i trzeba to zaakceptować, ważne, że wraca i dalej spełnia samczy obowiązek zapewnienia bytu swojej samicy i wspólnemu potomstwu...

 

Stan zakochania to rzecz przemijająca zbliżona do ostrej choroby lub zaćpania. To, że "nie liczy się nic innego, byle ta osoba była obok" jest tego objawem - dla alkoholika nie liczy się nic poza tym, żeby miał pod ręką flaszkę, dla ćpuna nie liczy się nic poza kolejną działką. Mechanizm jest ten sam. Miłość rodzi się dopiero, gdy on przeminie, a i to nie w każdym wypadku... Nie należy ich ze sobą mylić.

Edytowane przez bylica
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bylico, zabierasz cała radość z zakochania się

ten opis hormonalno-endorfinowo itp jest taki ...biologiczny, obdarty ze wszystkiego. Jesteś już na tyle dojrzała i doswiadczona ze patrzysz "inaczej" moze bardziej rzeczywisto, no ale do licha nie odbieraj marzeń:)

wierze w taką miłość przyjacielską, ze zrozumienie i wspólne nadawanie to istota związku, akceptacja siebie nawzajem to wygrywa z euforią i "zacmieniem":) no ale ulitujze sie kobito przecież tu na forum to większość baardzo młodej młodziezy jest nie odbieraj im marzeń i złudzeń:))

 

przez Ciebie jak spojrzę na jakiegos chłopa to zobaczę wzór chemiczny:DDDDDD

Edytowane przez pideha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to tak działa - tak po prostu jest.

A im wcześniej straci się złudzenia, tym mniejsza szansa na wpakowanie się w różne nieszczęścia.

Należy cieszyć się fazą endorfinową i używać jej ile wlezie, ale nie można mylić stanu zakochania z miłością, to dwie zupełnie różne rzeczy. Niestety, decyzje o małżeństwie zwykle podejmowane są za wcześnie, zanim przekształci się naturalnie w fazę oksytocynową (albo zaniknie) - stąd tyle nieszczęśliwych związków, posądzeń o miłość karmiczną i płaczu. Jeśli ktoś zwiąże się z kimś w stanie zakochania, niech poczeka minimum 7 lat, zanim podejmie decyzję o małżeństwie... wtedy wszystko będzie OK...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz rację, ale wiesz że tak się nie da...no moze poza wyjatkami

mądrosc nie spływa na nas jak łaska panska, uczymy się jej przez całe zycie, i chyba im wiecej błędów popełnimy i wyciągniemy z nich odpowiednie wnioski tym ta mądrość bedzie "lepsze jakościowo". Jak patrze na siebie i na innych ludzi co stawiaja na myslenie, na swój rozwój to nie ma się łatwiej drogi, człowiek staje się bardziej samotny przez coś takiego, szukasz czasami sam nie wiesz czego, jestes pogubiony sam ze sobą.

Tobie życie też nie ułatwiło, i nie wierze ze zawsze byłaś taka mądra;)

Nie popieram małzeństw na szybko, nie wiem nawet w tej chwili czy popieram instytucję małżeństwa, no chyba ze są dzieci, to ułatwia wiele spraw.

Tylko nie zrozum mnie żle, nie twierdzę ze trzeba poełniać błedy zeby być mądrzejszym, tylko to bardziej uczy, oczywiście jak ktoś potrafi to odpowiednia wykorzystać i przekształcić w sobie. Moze jak będę w Twoim wieku to będe na wszystko inaczej patrzyło i pomyslę sobie jaka ja byłam głupia, ale wiem ze zycie to proces, ciągłe zmiany i moze kiedyś mnie oswieci:))albo i nie:)

Edytowane przez pideha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...