Skocz do zawartości

Zioła nie zawsze bezpieczne


Gość Jaga_Wiedzma

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Jaga_Wiedzma

Poniżej przedstawiam artykuł jaki kiedyś napisałam do działu "Porady Wiedźmy Jagi" na jednym z lokalnych portali internetowych. Uważam, ze warto czasem wiedzieć co nie co o ziołach.

 

Dużo ostatnio mówi się i pisze o medycynie naturalnej. Na rynku księgarskim można znaleźć setki książek omawiających naturalne metody leczenia. W każdej prawie gazecie jest dział poświęcony leczeniu ziołami, itp. Na każdym kroku słychać o cudownych właściwościach ziół, apteki reklamują specyfiki ziołowe na różne dolegliwości. Wszędzie słychać o tym, że nie dość, iż kuracja taka jest skuteczniejsza niż medycyna tradycyjna, to jeszcze bezpieczniejsza. Ja też, jak pewnie zauważyliście proponuję wam wiele naturalnych metod leczenia, pozwalających na zachowanie zdrowia i urody. Gdzie więc tkwi podstęp? Otóż prawda jest taka, że nieumiejętne korzystanie z mocy ziół nie zawsze jest bezpieczne. Oczywiście nie zamierzam Was odwodzić od wykorzystywania dobrodziejstw medycyny naturalnej ale zalecam ostrożność w doborze środków.

Kuracje ziołowe (bo o nich głównie chcę Wam opowiedzieć) powinny być konsultowane z lekarzem. Nie każdy i nie zawsze może stosować pewne zioła. Dlatego zanim się sięgnie po taki lek należy dokładnie zapoznać się z jego działaniem. Jest co prawda wiele ziół tak zwanych bezpiecznych ale pomimo tego zalecam umiar. Zresztą wiadomo, że nawet najcudowniejszy eliksir zdrowia i urody w zbyt dużej dawce zamiast pomóc może zaszkodzić.

Zioła mają dużą moc. Wiele z nich zawiera naturalne antybiotyki, każde jakieś właściwe sobie zestawy witamin oraz makro i mikro elementów. Ale jak to mówią co jest dobre dla jednego nie koniecznie służy drugiemu. Przedstawię Wam kilka przykładowych ziół, które w postaci modnych ostatnio herbatek można kupić nawet w sklepach spożywczych lub jako cudowny eliksir na wszelkie choroby nabyć w aptekach i zielarniach. Nie będę skupiać się tu na ich właściwościach leczniczych (zrobię to w najbliższym czasie), ale na ostrzeżeniach dotyczących ich stosowania.

 

ALOES – nie powinny go stosować (zwłaszcza wewnętrznie) kobiety w ciąży, a także osoby chore na nadciśnienie oraz te z osłabionymi i kruchymi naczyniami krwionośnymi. Poza tym przy długotrwałym stosowaniu aloesu lub jego preparatów można uszkodzić sobie wątrobę oraz spowodować niedobór kilku pierwiastków (m.in. sodu i potasu).

CHRZAN - nie powinni go spożywać chorzy na marskość wątroby, a także osoby, u których wystąpiły stany zapalne układu pokarmowego i nerek.

DZIURAWIEC – stosowany w dużych dawkach może spowodować oparzenia słoneczne i podrażnienia skóry. Dlatego należy go unikać w lecie, a jeśli kuracja jest konieczna unikać słońca.

GŁÓG – jest raczej bezpieczny ale stosując go często (długotrwałe kuracje trwają nawet kilka lat) i w dużych ilościach działa ujemnie na organizm.

JAŁOWIEC POSPOLITY – należy go dawkować bardzo ostrożnie, gdyż w dużych ilościach podrażnia nerki, a stosowany zewnętrznie może podrażniać skórę.

JARZĘBINA - Zawiera kwas parasorbowy, który rozpada się pod wpływem wysokich temperatur i suszenia, dlatego nigdy nie należy spożywać surowych owoców jarzębiny – może się to skończyć biegunkami, wymiotami i osłabieniem organizmu.

KRWAWNIK POSPOLITY – w dużych ilościach może być bardzo toksyczny. Niepożądane objawy to silne bóle głowy oraz stany podobne do oszołomienia. Czasem powoduje omdlenia. Stosować raczej według zaleceń specjalisty.

MALINA WŁAŚCIWA - przy stanach zapalnych nerek lub u chorych na podagrę duże ilości malin mogą wywołać podrażnienia. Dlatego te osoby powinny spożywać ją ostrożnie.

MIĘTA – Należy do często i powszechnie stosowanych ziół. Ale zalecam stosować ją z umiarem. Nigdy nie należy jej podawać niemowlakom, a małym dzieciom dopiero po konsultacji z lekarzem.

MNISZEK - stosować ostrożnie, w dużych ilościach i spożywany często może zwiększyć liczbę białych krwinek.

POKRZYWA - Nie powinny jej spożywać osoby z chorymi nerkami, a także przy cystach i polipach. Poza tym stosując kuracje pokrzywową należy raz na kilka dni zrobić sobie 2-3 dniową przerwę.

SKRZYP POLNY - Stosując kuracje ze skrzypu (wewnętrznie) należy robić przerwy. Kilka dni przyjmowania skrzypu na kilka dni przerwy. Dotyczy to herbatek oraz innych preparatów. Skrzyp, przy skutecznym działaniu na wiele schorzeń, może wypłukiwać witaminy z grupy B z organizmu.

SZAŁWIA – olejek szałwiowy może wywołać uczulenia. Ponadto szałwia nie zalecana jest dla kobiet w ciąży i karmiących matek. Nadmierne spożywanie szałwi i preparatów szałwiowych powoduje podrażnienie skóry, dlatego nie należy jej stosować przy silnym nasłonecznieniu.

TYMIANEK WŁŚCIWY - zawiera tymol, który w większych ilościach jest silnie toksyczny (trujący). Ponadto tymianku i preparatów tymiankowych nie wolno spożywać kobietom w ciąży oraz osobom z chorobami serca.

 

Wymieniłam tu tylko kilka popularnych i ogólnodostępnych ziół, które należy stosować rozsądnie i z umiarem. Nie wymieniłam wszystkich. Skupiłam się głównie na tych, które mogą powodować podrażnienia, czy być trujące. Nie jest też moim zamiarem odwodzenie kogokolwiek od stosowania terapii naturalnych czy zrezygnowania ze smacznych i aromatycznych herbatek. Wręcz przeciwnie, zachęcam wszystkich do korzystania z cudownych darów natury. Jednak należy zachować umiar i rozsądek.

Jeśli chodzi o zioła istnieje jeszcze jedno ryzyko, a mianowicie źródło z jakiego rośliny pochodzą. Najczęściej nie wiemy gdzie dane zioła były zbierane, a wiele z nich bardzo mocno absorbuje wszelkie zanieczyszczenia. Dlatego najbezpieczniej zbierać jest zioła i ziółka samemu. A ma to podwójną korzyść. Zafundujemy sobie miły i zdrowy spacer na świeżym powietrzu i wrócimy do domu z drogocennym lekiem. Pamiętajmy aby szukając darów natury wybierać zawsze miejsca położone daleko od ulic, najlepiej w leśnych zakątkach czy na łąkach. A jeśli nie będziemy mieć całkowitej pewności, że dana roślina jest tym czego szukamy – omińmy ją. W naturze możemy bowiem często spotkać silnie trujące rośliny, z wyglądu bardzo podobne do leczniczych.

A jeśli nie jesteście całkowicie pewni, czy stosowany przez was preparat ziołowy nie jest szkodliwy zalecam konsultacje z doświadczonym zielarzem lub lekarzem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
Gość Stella_

Vivien01, orientujesz się może, które z ziół powszechnie stosowanych na bóle żołądka, w długotrwałych terapiach mogą przynieść szkody? Spotkałam się z tezą, że nie można przyzwyczajać żołądka do jednego ziela przez dłuższy czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Wszystkie zioła należy stosowac z umiarem. Przy silnych bólach żołądka należy skonsultować się z lekarzem, a zioła przyjmować jako dodatek. napisz mi co bierzesz lub pijaesz i coś więcej na tema tych bóli żołądka. Mozesz to wysłać na priv jesli nie chcesz publicznie. Obiecuje pokopać w ksiazkach i w pamięci :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
Gość Stella_

Znalazłam jeden artykuł to i podzielę się najważniejszymi informacjami:

 

- Zioła mogą pogarszać wchłanianie leków do organizmu, (na przykład z powodu roślinnego śluzu pokrywającego jelita), przyspieszać ich rozkład albo wydalanie (gdy są moczopędne lub przeczyszczające). Z drugiej strony drażniący przewód pokarmowy imbir potrafi zwiększać wchłanianie, grejpfrut - obniżać metabolizm, a ulubiona przez Skandynawów lukrecja - utrudniać wydalanie.

 

-Dziurawiec może powodować poparzenia słoneczne; może także zmniejszać działanie stosowanej w astmie teofiliny, nasercowej digoksyny, przeciwkrzepliwej warfaryny czy stosowanej przy przeszczepach cyklosporyny. Zmniejszona skuteczność leków może prowadzić do duszności w astmie, problemów z sercem, zaburzeń krzepnięcia, a w przypadku cyklosporyny - do odrzucenia przeszczepu. Gdy lekarz, dostrzegając pogorszenie, podniesie dawkę, a pacjent nagle odstawi dziurawiec, mogą się pojawić zaburzenia idące w drugą stronę - na przykład krwotoki wewnętrzne przy wysokich dawkach warfaryny. Dlatego zawsze trzeba informować lekarza o wszelkich przyjmowanych "ziółkach".

 

- W przypadku depresji dziurawiec może hamować działanie innych leków antydepresyjnych, co grozi pogłębieniem choroby i próbami samobójczymi. Dziurawiec nasila się też niebezpieczne działanie leku, który często przyjmował Michael Jackson - propofolu, a hamując działanie hormonalnych leków antykoncepcyjnych, może się stać przyczyną ciąży. W połączeniu z walerianą czy przeciwbiegunkowym loperamidem dziurawiec może doprowadzić do delirium.

 

- miłorząb w połączeniu z lekami przeciwkrzepliwymi - jak warfaryna - może powodować krwotoki, a z trazodonem - śpiączkę. Nawet herbata, kawa czy yerba mate zmniejszają wchłanianie żelaza i hamują przeciwkrzepliwe działanie warfaryny, przedłużają działanie disulfiramu (Esperal), obniżają poziom przeciwdepresyjnego litu w surowicy.

 

- na około tydzień przed zabiegami operacyjnymi trzeba odstawić leki ziołowe. Czosnek, miłorząb i żeńszeń sprzyjają krwawieniom, dziurawiec - zakrzepom, a waleriana przedłuża działanie narkozy.

 

- Przyjmowane przez palaczy jako suplement diety beta-karoten czy mieszanka orzeszków kola z herbatą, miłorzębem i owocem winorośli może zwiększać zagrożenie nowotworami płuca i jelita grubego. Coraz pospolitszy sok z owocu noni, polecany na przykład w napięciu przedmiesiączkowym doprowadził już - wypijany w zbyt dużych ilościach - do co najmniej jednego przeszczepu wątroby z powodu swojej toksyczności.

 

Źródło: Ziłka na zdrowie - Zioła, na ktre trzeba uważać - Kuchnia - WP.PL

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Wszystko to prawda. Oczywiście nie zniechęcam nikogo do odstawiia ziół, wręcz pzreciwnie. Zioła są duzo skuteczniejsze niż inne leki, tyle, że kuracja nimi trwa trochę dłużej. I oczywiście zawsze nalezy konsultować ziololecznictwo z lekazrem. Zwłaszcza przy poważnych chorobach i schorzeniach. Lepiej też poważniejsza kurację ziołową przeprowadzic pod okiem doświadczonego zielarza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety w obiegowej opinii wciąż pokutuje pogląd, że lek roślinny jest zawsze bezpieczny, bo „nie pomoże i nie zaszkodzi”.

 

W Polsce lubimy zioła i leki roślinne, zielarstwo ma w naszym kraju długowiekową tradycję. Nawet jeśli leczymy się lekami konwencjonalnymi, chętnie uzupełniamy kurację piciem ziółek. I bardzo dobrze, bo leki roślinne są bardzo skuteczne, polecają je nawet sami lekarze. Niestety nierzadko leczymy się na własną rękę i w dodatku robimy to nieumiejętnie. Szczególnie często nadużywa się w Polsce środków odchudzających zawierających liść senesu, korzeń rzewienia czy korę kruszyny. Mają one działanie przeczyszczające i bardzo łatwo tu o przedawkowanie.

Zbyt długie stosowanie różnego rodzaju herbatek odchudzających prowadzi u kobiet do przekrwienia narządów rodnych i „rozleniwienia” jelit. Bez środków przeczyszczających może nie dochodzić do prawidłowych wypróżnień.

Wciąż wiele osób nie wie, że przedawkowanie preparatów z dziurawca prowadzi do nadwrażliwości skóry na promienie słoneczne. Nawet półgodzinne opalanie może prowadzić do poparzeń. Inny przykład to preparaty z arniki, stosowane na choroby skóry, ale przy zbyt długim ich stosowaniu zaczynają skórze szkodzić i prowadzić do jej stanów zapalnych.

Ziele bylicy (bylica pospolita), stosowane zwykle w schorzeniach w obrębie przewodu pokarmowego, u kobiet w ciąży może wykazywać działanie poronne.

 

Niebezpieczne interakcje

Przykładem może być rumianek od wieków wykorzystywany do łagodzenia dolegliwości żołądkowych czy podrażnień skórnych. Jak wynika z badań opublikowanych dwa lata temu w "Canadian Medical Association Journal" może on powodować krwawienia wewnętrzne u osób zażywających jednocześnie leki przeciwzakrzepowe. Chorzy ci powinni też uważać na czosnek, imbir i miłorząb japoński, które wyraźnie wydłużają czas krzepnięcia krwi.

Przykładów interakcji leków roślinnych z konwencjonalnymi jest wiele. Np. zażywanie siemienia lnianego sprawia, że gorzej wchłaniają się leki przeciwcukrzycowe i arytmiczne. Zaś wiesiołek szkodzi przyjmowany z lekami przeciwpadaczkowymi.

Preparaty zawierające stężone wyciągi z wspomnianego już dziurawca mogą osłabiać działanie leków obniżających odporność stosowanych, np. u chorych po przeszczepach narządów. Wykazano też, że równoczesne zażywanie preparatów z dziurawca i Crixivanu, leku stosowanego w terapii dorosłych pacjentów zarażonych wirusem HIV, może obniżać stężenie tego środka przeciwwirusowego we krwi.

Nowoczesne leki roślinne są pod względem aktywności farmakologicznej takim samym lekiem, jak te otrzymywane na drodze syntezy chemicznej. Mogą być zatem zarówno tak samo skuteczne, jak i niebezpieczne.

 

źródło: Zioła, broń obosieczna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Oczywiście, ze tak. Ja np unikam też perparatów ze skrzypem polnym, bo tego nie wolno za dużo stosować. Herbatkę można pić 1 filiżankę na dobę przez tydzień, potem minimum 1-2 tygodni pzrerwy. Tymczasem preparaty na włosy ze skrzypem przyjmuje się non stop. A w kapsułkach często jest spora dawka sproszkowanego skrzypu.

Najważniejsze to we wszystkim zachowac umiar i rozsądek. I nie dac się zwariować.

 

A poza tym chemia i tak zawsze ma skutki uboczne, o wiele bardziej szkodliwe niz zioła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, ze tak. Ja np unikam też perparatów ze skrzypem polnym, bo tego nie wolno za dużo stosować. Herbatkę można pić 1 filiżankę na dobę przez tydzień, potem minimum 1-2 tygodni pzrerwy. Tymczasem preparaty na włosy ze skrzypem przyjmuje się non stop. A w kapsułkach często jest spora dawka sproszkowanego skrzypu.

Najważniejsze to we wszystkim zachowac umiar i rozsądek. I nie dac się zwariować.

 

Kiedyś jak zaparzyłam sobie herbatkę ze skrzypu (1 saszetkę a było napisane, żeby parzyć dwie), to nie spałam całą noc i spociłam się niemiłosiernie. Więcej nie próbowała ;)

Hmm.. czy wobec tego skrzyp ma działanie oczyszczające z toksyn?:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Tak, ale zawiera dużo krzemu. Mam w domu swietną książkę, kupiłam ją lata temu za śmieszne pieniądze "Ziołą w Polskim domu". tam pod opisami (zresztą świetnymi) ziół i ich zastopsowaniu są też uwagi na temat tego jak stoswać zioła i na co uważać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Ale i te mieszanki trzeba stosować umiejętnie, a nie zawsze niestety na opakowaniach jest napisane, że w skład mieszanki mogą wchodzić zioła, których nie należy stosować przy pewnych schorzeniach lub długotrwale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale i te mieszanki trzeba stosować umiejętnie, a nie zawsze niestety na opakowaniach jest napisane, że w skład mieszanki mogą wchodzić zioła, których nie należy stosować przy pewnych schorzeniach lub długotrwale.

 

Z pewnością mieszanki Klimuszki są lepsze niż obecnie propagowanego o.Grzegorza Sroki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Być moze tak. Szczerze mówiąc nie wiem, bo nie stosuję tych mieszanek. Czasem komponuję własne na podstawie receptur np ojców Bonifratrów, którzy dla mnie jeśli chodzi o zioła są mistrzami. Natomiast poza tym staram się korzystać z tych ziół, które akurat są mi potrzebne. I pod warunkiem, ze wiem jak je stosować. Po inne wolę się zgłosić np do ojców Boifratrów, gdzie też mozna kupić gotowe mieszanki oraz zasięgnać rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim ktoś zauważy, że jesteśmy zdenerwowani, to już żołądek ze złości stracił kolor różowy, zrobił się biały jak prześcieradło i skurczył się o 2/3. Niech tylko przez chwilę będzie pusty, to się tak skurczy, że wytwarza się w nim pompa ssąca, która wysysa z woreczka żółciowego żółć, a żołądek, wbrew swojemu przeznaczeniu, wessie ją do środka. Tymczasem żółci nie może być w żołądku ani jednej kropli.. A tu ze 2 łyżki żółci wlało się do środka. I tragedia człowiek nie wie, co ma ze sobą zrobić, bo jak coś zje, wszystko zalane żółcią uniemożliwia pracę śluzową żołądka.

 

Czyli, że na nerwicę żołądka najlepsze jest po prostu regularne jedzenie? Poza tym zawsze przypuszczałam, że za ból żołądka w chwilach stresu odpowiedzialna jest nie żółć, ale wzmożona produkcja kwasu solnego.

 

Wrzody żołądka powstają wtedy, gdy żołądek nie umie bronić się przed nadmiarem żółci.

 

Czy to prawda? Wydaje mi się, że wrzody tworzą się wtedy, gdy kwas solny trawi uszkodzoną śluzówkę żołądka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...

POKRZYWA - Nie powinny jej spożywać osoby z chorymi nerkami, a także przy cystach i polipach. Poza tym stosując kuracje pokrzywową należy raz na kilka dni zrobić sobie 2-3 dniową przerwę.

 

Nie wiem o jaką konkretnie kurację chodzi ale ja stosuje tez pokrzywę między innymi właśnie na stany zapalne nerek.

Aby pokrzywa spełniała swoją leczniczą rolę, należy ją parzyć do 30 sekund, nie dłużej, bo starci swoje lecznicze walory.

 

 

Czy to prawda? Wydaje mi się, że wrzody tworzą się wtedy, gdy kwas solny trawi uszkodzoną śluzówkę żołądka.

 

Za wrzody żołądka odpowiadają bakterie Helicobacter pylori.

Edytowane przez Kobalt60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wlade, tekst na pierwszej stronie tego tematu jest jaki jest, z wielu stwierdzeń w nim zawartych po prostu nic nie wynika.

 

Nie wiem o jaką konkretnie kurację chodzi ale ja stosuje tez pokrzywę między innymi właśnie na stany zapalne nerek.

Aby pokrzywa spełniała swoją leczniczą rolę, należy ją parzyć do 30 sekund, nie dłużej, bo starci swoje lecznicze walory.

 

Termin "stan zapalny nerek" tak naprawdę mówi dużo i nic ;]

 

Pokrzywa m.in. działa moczopędnie, zwiększa tez wydalanie mocznika, więc jest stosowana zarówno w kamicy moczowej jak i kłębuszkowych zapaleniach nerek. Obecnie jest bardzo modna w łagodnym przeroście stercza.

 

Problem z chorobami nerek jest taki, że w zaawansowanej przewlekłej chorobie nerek stosowanie niektórych ziół może być niebezpieczne, a inne po prostu przestają działac lub działają słabiej.

 

Z tymi 30 sekundami to taka bujda trochę - niektórzy (mówię tu o uznanych autorytetach w dziedzinie fitoterapii) zalecały parzenie nawet przez 10 minut.

 

W kwestii wrzodów oboje macie po trochu racje. Sok żołądkowy ma wybitnie kwaśne pH i bardzo zły wpływ na śluzówkę żołądka. Normalnie śluzówka jest chroniona przez rozmaite mechanizmy ochronne. Infekcja H. pylori, palenie papierosów, zażywanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych powoduje upośledzenie tych mechanizmów - sok żołądkowy działa na śluzówkę i pojawia się wrzód.

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam Wszystkich,

Jest to mój pierwszy post tutaj ;P

Ziołami i zielarstwem zajmuję się hobbystycznie od kilku lat.

Do listy roślin nie zawsze bezpiecznych dorzuciłbym też Żywokost lekarski (Symphytum officinale L.) - ale tylko stosowany wewnętrznie - jest podejrzewany o działanie kancerogenne...

 

Inną kwestią jest to, że mamy (niestety) jako ludzie skłonność do nadużywania ..., a jak wiadomo nawet woda i tlen w nadmiarze nam szkodzą... a co dopiero zioła z naprawdę silnymi substancjami czynnymi.

 

Jeszcze jednym zagrożeniem jest nieświadomość konsekwencji i leczenie się "na własną rękę" (bez konsultacji lub poinformowania lekarza/y)... np osoba chora na serce przyjmująca leki na bazie Naparstnicy purpurowej (Digitalis purpurea L.) (leki nasercowe zawierające glikozydy...) i nalewki z Naparstnicy wełnistej (Digitalis lanata Ehrh.) ... efektem jest zatrucie, a w niektórych przypadkach nawet śmierć...

jeśli lekarz z pogotowia zbyt późno skojarzy fakty...

 

pozdrawiam

daimon

 

ps bakterie uszkadzają powłokę jaką tworzy śluz (podobny do tego u ślimaka) który nie pozwala na bezpośrednie oddziaływanie kwasu (i enzymów) na ścianę żołądka. Naruszenie tej bariery daje w efekcie "nadżerki" a w dalszej perspektywie wrzody...

Edytowane przez daimon
literówka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli lekarz z pogotowia zbyt późno skojarzy fakty...

 

To się zapewne nic nie stanie ;)

 

Nalewki z naparstnicy to już w zasadzie przeszłość - ostatni raz robiłem ją jakieś 8 lat temu. W tej chwili są tabletki, kosztujące grosze, więc przetwory z ziela wypadły z użytku. Zatrucia rzeczywiście się zdarzają (tabletkami), ale są rzadkie, bo i pacjentów leczonych Digoxinem jest coraz mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie tak :)

Tak jak pisałem jestem hobbystą - i nie stosuje niczego poza podstawowymi mieszankami na przeziębienie itp drobne schorzenia.

rzuciłem pierwszy z brzegu przykład który pamiętam z lektury.

Podejrzewam ze jakby poszukać to znajdzie się więcej takich układów.

Miło wiedzieć do kogo ewentualnie pisać o poradę (literatura itp)

 

pozdrawiam

daimon

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rzuciłem pierwszy z brzegu przykład który pamiętam z lektury.

Podejrzewam ze jakby poszukać to znajdzie się więcej takich układów.

 

Takich przykładów można wymienić o wiele wiele więcej, po prostu profil zatruć i problemów po zastosowaniu ziół nieco się zmienił. Dawniej, kiedy jeszcze stosowano ziołowe przetwory z naparstnicy, cebuli morskiej czy konwalii zatruć było o wiele więcej. Glikozydy naparstnicy mają niewielki indeks terapeutyczny (dawka trująca/dawka lecznicza), więc nawet 30% stosujących miało większe lub mniejsze objawy zatrucia (tzw. przenaparstnicowania).

 

 

Obecnie najczęściej przyczyną problemów jest stosowanie popularnych ziół bez głębszej wiedzy o tym jakie problemy może to powodować.

 

Dla przykładu podobne związki jak żywokost zawiera podbiał, będący popularnym składnikiem leków na kaszel. Co prawda póki co nie ma dowodów na to, że stosowany w normalnych dawkach może szkodzić, ale i tak wszyscy dmuchają na zimne zalecając ograniczenie stosowania. Tymczasem znam osoby, które piją to niczym wodę mineralną próbując zlikwidować kaszel (będący nomen omen skutkiem palenia papierosów jak komin).

 

Alkaloidy zawarte w podbiale i żywokoście działają przede wszystkim uszkadzająco na wątrobę. W skrajnych przypadkach mogą powodowac marskość wątroby, która predysponuje do raka wątroby. Dane kliniczne są bardzo skąpe, stąd więc wiele osób krytykuje wycofanie doustnych postaci żywokostu.

 

Krzywdę można też zrobić niewłaściwie stosując olejek miętowy. Zastosowany u małych dzieci (zwłaszcza noworodków i niemowląt) może się skończyć nagłym skurczem krtani, który, bez interwencji może się zakończyć zgonem.

 

Wiele wskazuje też na to, że Xenna co to ma działać tak jak natura chciała i inne leki zawierające senes czy kruszynę też mogą stanowić problem. O tym, że długotrwałe stosowanie (a ludzie w tej kwestii lubią przesadzać) może powodować zaburzenia w motoryce jelit wiadomo od dawna. Liczba osób, które bez połknięcia końskiej dawki Xenny nie są w stanie sie wypróżnić systematycznie rośnie :>

O tym, że łykanie Xenny itp preparatów jak cukierków może powodować białkomocz i krwiomocz wiedzą ci co przeczytali ulotkę, czyli zapewne mniejszość używających. Ostatnio coraz więcej pisze się o tym, że senes i kruszyna moga powodować raka jelita grubego. Zobaczymy jak to się rozwinie dalej.

 

Na koniec dodam tylko, że zwyczajnym ziemniakiem też można się zatruć :> Na szczęście kończy się na bólu brzucha i biegunce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tym, że łykanie Xenny itp preparatów jak cukierków może powodować białkomocz i krwiomocz wiedzą ci co przeczytali ulotkę, czyli zapewne mniejszość używających.

 

I tu poruszasz jeszcze jeden aspekt naszej "natury" - co gorsza nie ogranicza się to do preparatów ziołowych. Niestety nasi rodacy kochają leczyć się samodzielnie. Jak zaczniesz czytać ulotkę tak popularnych leków jak paracetamol czy ibuprofen to dwa razy się zastanowisz czy naprawdę tak cię boli, że jesteś skłonny zaryzykować ich przyjęcie...

 

Niestety praktycznie nikt tego nie robi!!!

 

A suplementy diety - horror ;P

Ale to rozważania które niebezpiecznie zmierzają w stronę offtopa ;P

 

podsumowując UMIAR I MYŚLENIE są najważniejsze!!

 

pozdrawiam

daimon

Edytowane przez daimon
literówki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

A suplementy diety - horror ;P

Ale to rozważania które niebezpiecznie zmierzają w stronę offtopa ;P

 

E tam.

Najważniejsze, żeby dyskusja była ciekawa - reszta to kwestia moderatorskiej pracy, czyli paru klików myszą ;)

 

Jak zaczniesz czytać ulotkę tak popularnych leków jak paracetamol czy ibuprofen to dwa razy się zastanowisz czy naprawdę tak cię boli, że jesteś skłonny zaryzykować ich przyjęcie...

 

Z ziołami trochę inaczej to wygląda, bo informacje dołączane do zioł fix (czyli tych popularnych herbatek) są bardzo często dość skąpe (w porównaniu z ulotkami innych leków). Wynika to poniekąd z faktu, że zioła nie są do końca przebadane. Bazujemy na wiedzy wynikającej z bardzo długiego stosowania. Oczywiście obecnie naukowcy badają różne rośliny lecznicze (np. dziurawiec pod kątem walki z HIV), ale nie wszyscy są z tym na bieżąco.

 

Problemem są niewątpliwie interakcje lekowe - część z nich jest ogólnie znana (dziurawiec i leki przeciwdepresyjne), o innych mało kto wie. Czasami doprowadza to do niemiłych konsekwencji. Czasami oczywiście ulotka leku zawiera informacje, że takie czy inne zioło może osłabiać działanie leku, ale nie jest to standard. Pozostaje wtedy ogólna wiedza na temat działania poszczególnych ziół i leków.

 

A suplementy diety - horror ;P

 

Tja - dodatki do żywności, sprzedawane za dużą kasę, które są reklamowane tak, jakby miały dawać nieśmiertelność. Mam wrażenie, że u niektórych to jedzenie jest dodatkiem do suplementu, a nie na odwrót.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym jeszcze dodala popularna w okresie jesienno-zimowym Echinacee (jezowke purpurowa) . W duzych dawkach moze spowodowac goraczke, bole brzucha, wymioty, zatrzymanie wody w organizmie, problemy z oddychaniem, u osob uczulonych szok alergiczny, wysypke. Nie powinna byc stosowana u chorych na leukemie, AIDS, MS i inne choroby immunologiczne oraz z lekami autoimmunologicznymi.

 

Tak na prawde to jak powiedzial Paracelsus "Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę" i tak herbatka rumiankowa fajnie odpreza, ale wypita w duzej ilosci spowoduje bezsenna noc, a mieta , ktora ma tyle leczniczych wlasciwosci moze byc przyczyna wrzodow lub poronienia.

 

Co do dodatkow zywnosciowych i suplementow to zaraz mi sie cisnienie podnosi, to jest poprostu super biznes przed , ktorym nawet swiadomym ludziom trudno jest sie bronic. Czy chcemy czy nie kupujemy paste z fluorem, sol z fluorem i jodem( obydwa pierwiastki trujace), platki z witaminami, mleko dla niemowlat z zelazem , nawet herbata , dzem, kakao wszystko jest okraszone witaminami. Nie tylko swiat ludzi jest przewitaminizowany, zwierzeta w swoich karmach dostaja nawet do 20 razy wiecej witamin i mineralow niz faktycznie potrzebuja, stad pewnie niewydolnosc nerek na starosc i artretyzm. To temat na osobny, obszerny watek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Czytając przestrogi nawiązujące do stosowania ziół, suplementów i innych środków naturalnych dla poprawy zdrowia lub kondycji dowiedziałem się, że kryją w sobie sobie fatalne skutki antyzdrowotne. Brrr... Jestem przerażony. To chyba dlatego założyciele Unii Europejskiej są przeciwni medycynie altermatywnej. Amator z aapetytem na zdrowie ma za to do dyspozycji medycynę akademicką oraz tony medykamentów ukochanej farmacji, dzięki czemu w zalegalizowany sposób może liczyć na obfitość skutków ubocznych. Być królikiem dobra rzecz, gdyż lecząc jedną chorobę ma pewność, iż dochrapie się nowych dolegliwości, zgodnie z starym porzekadłem: Nauka nie idzie w las tylko w nas.

Porzućcie zioła, precz z naturą, niech wreszcie sztuczność będzie górą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porzućcie zioła, precz z naturą, niech wreszcie sztuczność będzie górą.

 

Cóż za wywrotna fanaberia Vinitora:-)

Sam jesteś ... Ekhm... sztuczny? Śmierdzi sarkazmem ignoranta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vinitor zioła nie są medycyną alternatywną ;] Zanim napiszesz kolejny "mądry" post wypadałoby jednak zasięgnąć stosownej wiedzy w temacie ;]

Leczenie ziołami to fitoterapia a ta jest dziedziną medycyny niekonwencjonalnej.

Cóż za wywrotna fanaberia Vinitora:-)

Sam jesteś ... Ekhm... sztuczny? Śmierdzi sarkazmem ignoranta...

Hej, Davisa, jak nie rozumiesz co miałem na myśli, to nie wymyślaj bzdur. Tekst fraszki wynika z bojaźliwego lub wręcz wrogiego traktowania leczenia ziołami. Ja ziólka lubię i medycynę jak najbardziej naturalną też. Sztuczność odnosi się do leków syntetycznych a ich skuteczność jest zazwyczaj jednym z działań ubocznych specyfiku. Maczugą można znieczulić ale przy okazji wyskakuje guz czyli nie jest środkiem idealnym ale nie faszeruje organizmu obcymi produktami. A chemia w żywności? Chemioterapia potrafi przyśpieszyć zgon, bo nie każdy organizm wytrzymuje niszczenie komórek nowotworowych na równi z tymi zdrowymi.

I z czego tu się cieszyć lub czego bronić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leczenie ziołami to fitoterapia a ta jest dziedziną medycyny niekonwencjonalnej.

 

Nie można utożsamiać fitoterapii jedynie z medycyną niekonwencjonalną - to nieporozumienie i spłycanie całego zagadnienia. Ponownie odsyłam Cię do stosownej literatury. Prosiłbym też o nie wypowiadanie się w tematach, o których nie masz bladego pojęcia.

 

Sztuczność odnosi się do leków syntetycznych a ich skuteczność jest zazwyczaj jednym z działań ubocznych specyfiku.

 

Z niektórymi ziołami też tak jest.

 

Tak przy okazji - substancje zawarte w ziołach to dla organizmu taki sam ksenobiotyk jak tabletka, który niewłaściwie używany może spowodować pogorszenie zdrowia.

Edytowane przez Seid
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leczenie ziołami to fitoterapia a ta jest dziedziną medycyny niekonwencjonalnej.

 

Hej, Davisa, jak nie rozumiesz co miałem na myśli, to nie wymyślaj bzdur. Tekst fraszki wynika z bojaźliwego lub wręcz wrogiego traktowania leczenia ziołami. Ja ziólka lubię i medycynę jak najbardziej naturalną też. Sztuczność odnosi się do leków syntetycznych a ich skuteczność jest zazwyczaj jednym z działań ubocznych specyfiku. Maczugą można znieczulić ale przy okazji wyskakuje guz czyli nie jest środkiem idealnym ale nie faszeruje organizmu obcymi produktami. A chemia w żywności? Chemioterapia potrafi przyśpieszyć zgon, bo nie każdy organizm wytrzymuje niszczenie komórek nowotworowych na równi z tymi zdrowymi.

I z czego tu się cieszyć lub czego bronić?

Gdyby nie chemia, raczej nie miałabym dziecka. I tyle w temacie. Jest powód, czy go nie ma?;-) Pytanie oczywista retoryczne:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można utożsamiać fitoterapii jedynie z medycyną niekonwencjonalną - to nieporozumienie i spłycanie całego zagadnienia. Ponownie odsyłam Cię do stosownej literatury. Prosiłbym też o nie wypowiadanie się w tematach, o których nie masz bladego pojęcia.

 

 

 

Z niektórymi ziołami też tak jest.

 

Tak przy okazji - substancje zawarte w ziołach to dla organizmu taki sam ksenobiotyk jak tabletka, który niewłaściwie używany może spowodować pogorszenie zdrowia.

A gdzież ja napisałem, że ziołolecznictwo jest tylko i wyłącznie stuprocentowym obrazem medycyny alternatywnej? Nie dyskutujemy o głębokości fitoterapii i jej i szczegółowych związkach z leczeniem i stosowaniem w życiu czlowieka.

Zioła z pewnością stwarzają mniejsze zagrożenie dla zdrowia niż współczesna chemia farmaceutyczna. To przecież przy tych lekach pacjent znajduje stosowną ulotkę, żeby wiedział z czym ma do czynienia.

Ja nikomu nie odradzam zażywania przepisanych medykamentów, bo to mnie ani ziębi ani grzeje. I dobre jadło w nadmiarze potrafi zaszkodzić.

Jeśli ktoś nie ma pojęcia o używaniu narzędzia może ponieść szkodę. Tak samo jest z ziołami, które jednakowoż są w miarę bezpieczne, no i wzięte z Natury.

Nie mam nic przeciwko zażywaniu czegokolwiek. Gdy ktoś uważa np. , że połknięcie żyletki mu pomoże, to mogę poinformować o niebezpieczeństwie ale nie zmuszać do zaniechania jej spożycia.

" Leczenie " nowotworów chemią i skalpelem jest dla chorego czymś w rodzaju łapania się brzytwy przez tonącego. Czyż nie ma innych metod kończących się sukcesem a przy tym nie tak drastycznych?

Moje posty nie są pracą naukową tylko luźną formą wyrażenia własnego zdania. Nie ma potrzeby chełpienia się tutaj (w tym wątku) wiedzą z podręczników. Medycyna ludowa radzi sobie bez nch, bo ważne jest doświadczenie a nie ilość przewertowanych tomów. Kto ma życzenie może ale nie musi znać wszystkie.

Nikt nie rodzi się autorytetem a posiadana wiedza nie świadczy, że się go ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zioła z pewnością stwarzają mniejsze zagrożenie dla zdrowia niż współczesna chemia farmaceutyczna. To przecież przy tych lekach pacjent znajduje stosowną ulotkę, żeby wiedział z czym ma do czynienia.

 

To, że zioła nie mają ulotek (niektóre mają) nie oznacza, że nie stanowią zagrożenia. Niektóre stanowią większe niż "chemia farmaceutyczna" i gdyby dzisiaj miały wejść do lecznictwa nie przeszłyby testów i nie zostały zarejestrowane.

 

 

Nie dyskutujemy o głębokości fitoterapii i jej i szczegółowych związkach z leczeniem i stosowaniem w życiu czlowieka.

 

Ależ dyskutujemy między innymi o tym.

 

" Leczenie " nowotworów chemią i skalpelem jest dla chorego czymś w rodzaju łapania się brzytwy przez tonącego.

 

Nie zmienia to faktu, że jest to leczenie w wielu przypadkach skuteczne. Jego nieskuteczność wynika najczęściej z faktu, że pacjenci zgłaszają się po pomoc bardzo późno, w momencie, gdy żadna terapia (nawet niekonwencjonalna) nie zagwarantuje im wyleczenia.

 

Medycyna ludowa radzi sobie bez nch, bo ważne jest doświadczenie a nie ilość przewertowanych tomów.

 

Ważna jest przede wszystkim wiedza, na której potem buduje się doświadczenie własne pracując z pacjentami. Wiedza opiera się albo na przekazie ustnym albo na źródłach pisanych - wielu znanych mi ludowych zielarzy ma całkiem sporo zeszytów z zapisanymi przepisami i informacjami dotyczącymi konkretnych roślin.

 

Poza tym doświadczenie bywa zgubne to, że coś robiło się tak samo ileś tam razy nie oznacza, że jest to dobre postępowanie. Poczytaj sobie chociażby o leczeniu robaczyc i śmiertelności takiego leczenia u dzieci, będziesz wiedział co mam na myśli :>

 

Nikt nie rodzi się autorytetem a posiadana wiedza nie świadczy, że się go ma.

 

Analogicznie - to, że ktoś ma autorytet nie oznacza, że ma wiedzę :> Zbyt wiele widziałem, żeby ślepo wierzyć w moc autorytetu. Najlepszy przykład - Marek H zwany Bożym Człowiekiem. Jakby ktoś nie kojarzył to ten szarlatan, który przyczynił się do śmierci co najmniej dwóch osób, w tym małej Madzi z Brzeznej, która została zagłodzona na śmierć przez rodzicow.

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie rodzi się autorytetem a posiadana wiedza nie świadczy, że się go ma.

O ile człowiek swoją wiedzą nie dzieli się ze światem;-) Ktoś kto posiada wiedzę, doświadczenie i wykorzystuje je właściwie, pomagając innym, skazany jest na autorytet:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że zioła nie mają ulotek (niektóre mają) nie oznacza, że nie stanowią zagrożenia. Niektóre stanowią większe niż "chemia farmaceutyczna" i gdyby dzisiaj miały wejść do lecznictwa nie przeszłyby testów i nie zostały zarejestrowane.

zioła przede wszystkim są nie możliwe do opatentowania - to sprawia, że medycyna konwencjonalna nie lubi z nich korzystać. Po co stosować wyciąg z wiesiołka - stwórzmy jego syntetyczny, niezbyt stabilny i bezpieczny, odpowiednik, obłóżmy patentami i zaróbmy krocie. Farmaceutyka to ogromna mafia, walka o kasę, ustawiane badania i robienie zwykłego zjadacza chleba w bambuko. Zioła, w porównaniu z alopatią, to naprawdę mało szkodliwa sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zioła przede wszystkim są nie możliwe do opatentowania - to sprawia, że medycyna konwencjonalna nie lubi z nich korzystać

 

Medycyna konwencjonalna korzysta jak najbardziej - jest cała masa różnych preparatów ziołowych na rynku i firmy zabijają się o to kto sprzeda więcej :> Na samym Raphacholinie Herbabol zarabia ponoć aż 6mln złotych rocznie - netto. Oczywiście w porównaniu z zyskami np. Bioironu pochodzącymi ze sprzedaży Oscillococcinum to tyle co nic, ale i tak jak na polskie warunki jest to spora kasa.

 

Zioła, w porównaniu z alopatią, to naprawdę mało szkodliwa sprawa.

 

Uważam, że "tabletki" są zbytnio demonizowane, a zioła widziane dla odmiany w zbyt kolorowych barwach. W końcu i na tym i na tym można się przejechać.

Dawniej wszystko leczono ziołami i sądząc po śmiertelności tudzież po efektach widać, że skuteczność w wielu chorobach była raczej marna :> Czy ktoś chce czy nie dzięki tzw. medycynie konwencjonalnej dokonał się spory przełom.

 

Tak a propos - większość leków nie przechodzi testów i nie wchodzi na rynek - dziwna sprawa wobec tego, że badania są, rzekomo, ustawiane.

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówimy o dwóch różnych rzeczach - preparaty ziołowe, choć są dochodowe faktycznie, to nie prawdziwe leki. Wybacz, ale żaden lekarz nie przepisze Raphacholinu, bo uzna to za niepoważne/nieskuteczne. Chodzi mi o to, że prawdziwy przemysł farmaceutyczny, a nie producenci preparatów i suplementów diety (które swoją drogą nie są kontrolowane, przynajmniej w Polsce w praktycznie żaden sposób, o czym nie dawno był głośny artykuł), nie korzysta z ziół, ponieważ to nie gwarantuje zysków. Lekarze gardzą ziołami w większości, uważając je za zabobon. Znajdź mi proszę lekarza, który na informację o wysypce na skórze powie: to proszę przemywać tym a tym. Nie, on przepisze antybiotyk. Maść. Na receptę. Jakby miał zalecić coś innego, nie mówiąc o zdrowym rozsądku w przypadku wielu schorzeń, na które skazujemy się sami, to by ucierpiał prestiż zawodu.

To jest w ogóle temat na dużo dłuższą dyskusję, bo moim zdaniem - medycyna w wielu kwestiach w ogóle nie skupia się na leczeniu przyczyn, ale tylko zalecza objawy. I to jest dramat naszych czasów. Mamy społeczeństwo, które żre śmieci, pije śmieci, robi śmieciowe rzeczy ( w sensie 0% aktywności fizycznej) i później choruje. Lekarze, zamiast podejść do tego holistycznie, przepisują leki, które wywołują skutki uboczne, na które przepisują kolejne leki. Człowiek się czuje coraz gorszej, więc bardziej sobie dogadza, jeszcze mniej się rusza. Lekarze rzadko mówią pacjentom: proszę mniej żreć, a nie brać tabletki na ból brzucha. Nie mówią również: proszę jeść więcej błonnika, to miną wzdęcia i zaparcia. Wszystko chcą leczyć chemią. Nie mówiąc o tym, że rzadko który z nich sam jest okazem zdrowia. Ostatnio znajomy lekarz przyznał się, że dla wyższych zarobków jedzie większość dyżurów na amfie. To ma być lekarz? Osoba, która nie umie zadbać o samego siebie, ma leczyć innych?

Nie uważam, że prawdziwie poważnych chorób nie powinien leczyć lekarz, od tego są. Uważam, że powinno się jednak ograniczyć dostęp do pseudofarmaceutyków - jeśli w ten sposób rozumiesz termin "zioła", to się z Tobą zgadzam. Problemy zdrowotne powinno się rozwiązywać u podstaw, a nie gdzieś w połowie drogi. Medycynie alopatycznej często brakuje holistycznego podejścia do człowieka, do zrozumienia przyczyn chorób. To właśnie często oferuje medycyna niekonwencjonalna. Ideałem byłoby połączyć te dwie drogi - w przypadkach łagodnych zalecać kuracje mniej inwazyjnymi środkami naturalnymi, w cięższych uderzać po mocniejszą, chemiczną artylerię.

Co do badań nad lekami - tak, ptaszki tak ćwierkają. Koncerny farmaceutyczne to nie ochronka matki teresy, oni grubą kasę ładują w promocję i ustawianie swoich produktów. Teoretycznie niezależne ośrodki badawcze oraz uniwersytety są często dotowane przez firmy farmaceutyczne - ciekawe w czyim interesie będą działać? Dowodem na to, że medycyna nie jest zainteresowana naturą, jest choćby to, że bardzo dużo mówi się o prozdrowotnym działaniu witaminy c lewoskrętnej, nawet o tym, że pomaga wybrnąć z raka, a podawana razem z chemią bardzo ją łagodzi. Nikt nie prowadzi badań - bo nie da się jej opatentować i zarobić. To by było za łatwe, za proste.

A tak btw w pewnej ankiecie 90% lekarzy w usa, na pytanie czy w przypadku raka poddałoby się chemioterapii, powiedziało: NIE! ciekawe czemu?

Wracając jeszcze do opatentowania leków - duże koncerny bardzo się burzyły przeciwko np wygaśnięciu lub kradzieży patentów do niektórych leków - co ciekawe, produkcja baaaardzo drogich leków w Indiach, gdy u nas opakowanie potrafi kosztować np 500złotych, tam jest o 90% tańsza. Koncernom farmaceutycznym nie zależy ani na tym, byśmy szybko zdrowieli, ani byśmy zdrowieli tanio.

Edytowane przez rubryka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówimy o dwóch różnych rzeczach - preparaty ziołowe, choć są dochodowe faktycznie, to nie prawdziwe leki. Wybacz, ale żaden lekarz nie przepisze Raphacholinu, bo uzna to za niepoważne/nieskuteczne.

 

Większość znanych mi lekarzy zaleca pacjentom Raphacholin albo Sylimarol w przypadku, gdy mogą okazać się skuteczne :> Popularny jest zwłaszcza ten drugi - zalecają go nawet znani mi profesorzy, zwłaszcza osobom nie pilnującym diety.

 

Znajdź mi proszę lekarza, który na informację o wysypce na skórze powie: to proszę przemywać tym a tym. Nie, on przepisze antybiotyk. Maść. Na receptę. Jakby miał zalecić coś innego, nie mówiąc o zdrowym rozsądku w przypadku wielu schorzeń, na które skazujemy się sami, to by ucierpiał prestiż zawodu.

 

Tak się składa, że znam wielu takich i nie, nie mam na myśli tylko lekarzy przyjmujących w przychodniach u bonifratrów. Z prestiżem zawodu nie ma to zresztą nic wspólnego, bo prestiż budują bardzo różne rzeczy i to czy ktoś używa ziół czy ich nie używa nie ma wpływu na prestiż.

 

Tak przy okazji odnośnie uznawania ziół za zabobon - istnieje Sekcja Fitoterapii Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, która istnieje już od lat i wydaje nawet swoje czasopismo. Kwartalnik ma tytuł "Postępy fitoterapii", archiwalne numery bez problemu można znaleźć w internecie.

 

Lekarze, zamiast podejść do tego holistycznie, przepisują leki, które wywołują skutki uboczne, na które przepisują kolejne leki. Człowiek się czuje coraz gorszej, więc bardziej sobie dogadza, jeszcze mniej się rusza. Lekarze rzadko mówią pacjentom: proszę mniej żreć, a nie brać tabletki na ból brzucha. Nie mówią również: proszę jeść więcej błonnika, to miną wzdęcia i zaparcia. Wszystko chcą leczyć chemią.

 

Prawda jest taka, że najczęściej to nie lekarz chce leczyć pacjenta chemią tylko pacjent chce być leczony chemią. Proponuję Ci iść do lekarza rodzinnego i na korytarzu spróbować przekonać pacjentów do swoich racji ;) Większość chorych na nadciśnienie tętnicze nie chce słyszeć o całkowitej eliminacji piwa/wódki, wyrzucenia z domu soli i całkowitym odwróceniu swojej diety. Wolą wziąć tabletkę i mieć święty spokój :>

 

Na moją uwagę, że wypadałoby schudnąć jedna z pacjentek stwierdziła, że rzeczywiście i że ona chce receptę na taki i taki lek, bo po nim rewelacyjnie ponoć się chudnie. Powiedziałem jej, że lepiej jej zrobi ruch i dieta, ale stwierdziła, że "kto teraz ma czas na takie głupoty" i "człowiek się katuje, nic nie je i nic z tego nie ma". Niestety obecnie jest to raczej norma niż wyjątek.

 

Dowodem na to, że medycyna nie jest zainteresowana naturą, jest choćby to, że bardzo dużo mówi się o prozdrowotnym działaniu witaminy c lewoskrętnej, nawet o tym, że pomaga wybrnąć z raka, a podawana razem z chemią bardzo ją łagodzi.

 

Owszem piszą o tym na forach, ale nikt nie pokusił się na otwarcie podręcznika do chemii i sprawdzenie, że coś takiego jak lewoskrętny kwas L-askorbinowy nie istnieje :>

 

A tak btw w pewnej ankiecie 90% lekarzy w usa, na pytanie czy w przypadku raka poddałoby się chemioterapii, powiedziało: NIE! ciekawe czemu?

 

Pamiętam ankietę, z której wynikało, że 90% lekarzy nie zgodziłoby się na transfuzję - okazało się, że ankietę zamówiła pewna organizacja religijna i 90% respondentów stanowili lekarze należący do tejże organizacji :> Tak samo zresztą wyglądała ankieta dotycząca tego jak wielu lekarzy nie zaszczepiłoby swojego dziecka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Rywka Blumenstein

Ja powiem ze swojego skromnego doświadczenia, że z tym, że pacjenci nie chcą być leczeni ziołami, to prawda, niestety. Wydaje mi się, że to dlatego, że obecnie zioła są zinfantylizowane do tego stopnia, że mało kto podchodzi do nich "na serio". Aczkolwiek zauważam też pewne rozdwojenie jaźni u niektórych leczących się - do lekarza po piguły, do bonifratrów po trawy - i jest zabawa :D się ludziska szprycują ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aczkolwiek zauważam też pewne rozdwojenie jaźni u niektórych leczących się - do lekarza po piguły, do bonifratrów po trawy - i jest zabawa :D się ludziska szprycują ;)

 

W dodatku niektórzy nie mówią bonifratrom, że biorą jakiekolwiek leki, a lekarzom, że biorą coś poza tabletkami. Wtedy dopiero zaczyna się zabawa, która może się źle skończyć.

 

Pamiętam jak wybrałem się do pewnego znanego zielarza - patrzę, a tam w kolejeczce znani mi pacjenci, którzy na słowo "dieta" reagują wstrząsem^^ Widać w ustach owego zielarza (nie będę reklamował, bo i bez tego ma masę roboty) słowo "dieta" nie brzmi już tak strasznie i wstrząsająco.

 

Przy okazji zauważyłem, że ludzi zioła owszem interesują, ale "takie w tabletkach", bo na ogół nie chcą się bawić w parzenie i inne tego typu rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Rywka Blumenstein

Dokładnie. Robienie naparów, wyciągów? A gdzież tam - kupmy poutwardzane pastylki, żelatynowe kapsułki, n-razy przemielone mizerne ziółka.

Nie mówią lekarzowi, że korzystają z bonifratrów, bo wstyd, "w gusła wierzy", nie mówią bonifratrów, bo to "tylko" roślinki od miłych zakonników - i się dublują działania, wykluczają, i się dzieją cuda wianki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutne to trochę, bo z ziół można zrobić naprawdę dużo różnych rzeczy, trzeba tylko wiedzieć jak i mieć chęci. W dodatku wiele postaci leku nie wymaga specjalistycznej aparatury i profesorskiej wiedzy z TPLu. Niemniej jednak są tacy co nawet sobie aparaty do otrzymywania olejków eterycznych pokupowali i destylują ile wlezie :>

 

Obecnie hitem jest picie i smarowanie się przetworami z dziurawca albo nagietka przed pójściem na plażę - ktoś gdzieś napisał, że pomaga to otrzymać piękną opaleniznę i wszyscy używają ile wlezie. Oprócz tego jeszcze nieśmiertelne odchudzanie się senesem i kruszyną; wiadomo - trzeba się wcisnąć jakoś kostium kąpielowy i atrakcyjnie prezentować na plaży ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odchudzanie się "skuteczne" to laski uskuteczniają, pijąc ocet.

podsumowując dyskusję - tak samo, jak niebezpieczne potrafią być zioła, tak samo niebezpieczne jest tępe zawierzenie w medycynę. Mimo wszystko naprawdę nie chcę wierzyć, że zioła (mówię o ziołach "ziołach", a nie kolejnych suplementach diety itp., które ziółka mogą mieć tylko na etykiecie) wyrządzają większą krzywdę, niż pseudofarmaceutyki bez recepty, które w Polsce bierze się w ilościach przekraczających wszelkie normy. Albo leki, przepisywane masowo, jak antybiotyki. Pół roku temu byłam u dermatologa ze zmianą skórną - nawet jej dobrze nie obejrzała, dostałam maść z antybiotykiem, a na moje pytanie: "co to jest" usłyszałam: nie wiem, zobaczymy czy lek zadziała. Ostatecznie poradzilam sobie olejem z gorczycy. Taka sama ruletka.

A lenistwo mentalne zawsze było i będzie. Łatwiej wziąć tabletkę niż zmienić swoje życie.

 

a dziurawiec i słońce to tak chyba nie bardzo? dziurawca nie zaleca się pić latem lub gdy jest się narażonym na przebywanie na słońcu za długo. Niby przez skórę może nie być wpływu na szyszynkę tak bardzo, ale mimo wszystko... Byłby ostatnią rzeczą, jaką bym się smarowała przed opalaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Rywka Blumenstein

No chyba można się tak "na krówkę" opalić, w sensie, że w plamki :)

Zioła pewnie jest ciężej przedawkować, bo i swoje działanie ujawniają wolniej, ale są takie gagatki, że zioło niby na zaparcie, po tygodniowym stosowaniu samo powoduje zaparcia etc. Zioła to tak samo związki chemiczne, różnica z aptecznymi lekami jest taka, że są pochodzenia naturalnego. Natomiast nieumiejętne stosowanie może zaszkodzić równie skutecznie jak przesadzanie z chemią apteczną. Po to są zielarze, żeby to z nimi konsultować ziołowe wybory, analizując całokształt życia zdrowotnego (wszystkie dolegliwości, używane leki, tryb życia) i planując rodzaj, długość kuracji trawami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś były nawet tabletki przyspieszające opalanie oparte na dziurawcu i zawierające psoraleny. Nie widzę ich na allegro obecnie, widocznie wycofali. Zostały tylko te z beta-karotenem.

 

Z ziołami problem jest taki, że ilość różnych substancji leczniczych może się znacząco różnić w zależności np. od tego skąd i kiedy została zebrana. Czasami dwie rośliny rosnące obok siebie, należące do tego samego gatunku mogą wykazywać znaczące różnice pod tym kątem. Problem ten miały rozwiązać kontrolowane uprawy, ale nie do końca się to udało. Dobrym przykładem była naparstnica - u części pacjentów przyjmujących liście/nalewkę w zapisanych dawkach działanie było marne, u innych rozwijały się objawy przedawkowania (przenaparstnicowania) mimo, że dawki maksymalne nie były przekroczone. Problem częściowo rozwiązały dopiero tabletki z digoksyną, chociaż w ich przypadku też może dojść do przenaparstnicowania mimo używania odpowiednich dawek.

 

Znam takich co nawet gruźlicę leczą tylko fitoterapią - nie odważyłbym się na coś takiego, zwłaszcza, że ani jednego, znanego mi, pacjenta leczonego tym sposobem nie udało się skutecznie odprątkować.

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
  • Administrator

Od czytania wiedzy o stosowaniu i dawkowaniu ziół nie przybywa. Tylko doświadczony zielarz - praktyk może udzielić profesjonalnej porady, na własną rękę najlepiej jest wypić lekką herbatkę ziołową, byle nie ze szczwoła plamistego albo z szakłaku :D

Poza tym no cóż, wszystko, co jest niewłaściwie stosowane może zaszkodzić. Po to jest wiedza zielarska, by móc bezpiecznie stosować zioła.

Aha - zwykła aspiryna też może zabić...

  • W punkt 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, wszystko może zaszkodzić jeżeli nie wiemy jak z tym się obchodzić. Również zioła, które w rzeczywistości wydają nam się dobre i zdrowe. Ja bym jednak nie przesadzała. Jeżeli podchodzimy do nich z głową, z umiarem i przede wszystkim z odpowiednią wiedzą to wszystko powinno być dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...