Skocz do zawartości

Związek karmiczny czy po prostu toksyczny ?


Claudia12

Rekomendowane odpowiedzi

Witam to mój pierwszy wpis na forum.

Zastanawiam się od jakiegoś czasu co mam zrobić z własnym życiem.

Jesteśmy razem 14 lat, na początku miłość jak ogień oboje młodzi namiętni

świata niewidzący poza sobą teraz .......... samotność i mimo że długo starałam

się zrozumieć i naprawiać teraz dochodze do wniosku że chyba nie ma czego a jednak.......

nie potrafię definitywnie powiedzieć "odejdź"

moja data urodzin to 28.01.1984 jego 23.01.1983

Jeśli znajdzie się ktoś kto może przeanalizować nasze daty względem siebie będę bardzo wdzięczna.

 

Z Góry dziękuję Claudia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karmicznie relacja pod znakiem 6.

Ty numerologiczna 6 on 9.

Wasza wspólna droga - 6/15/24 z czego jak wspomniałam - karmicznie.

Ale niech się jeszcze bardziej doświadczenie w temacie wypowiedzą i rozpiszą to wszystko.

Ja dopiero zaczęłam swoją drogę z numerologią ;)

 

Tylko nie skreślaj od razu znajomości, bo to karma.

Czasami bywa tak, że związek się wypala, ludzie się przyzwyczajają. Wtedy potrzeba powiewu świeżości, który nie polega na płomiennym wyznaniu miłości a zrobieniu czegoś spontanicznie, czegoś szalonego. Np - wstajecie i poranna decyzja - jedziemy np do Świnoujścia / nad jezioro / gdzieś tam.

Długo można by o tym pisać. Ale sama musiałabyś też więcej nakreślić o Waszej relacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oboje zawsze byliśmy bardzo różni ja otwarta spontaniczna on zamknięty dobrze czujący się tylko wśród bliskich znajomych

ale mimo tych różnic jak już wspomniałam w ogień poszłoby jedno za drugim, później zaczęło się zmieniać zaczęło mu przeszkadzać

że poznaje ludzi że gdzie wejdę zaraz mam znajomych, stał się nieprzyjemny, mnie to przyćmiło zależało mi na tym związku więc

przestałam się spotykać z ludźmi przestałam wychodzić i na chwile pomogło ale nie na długo .......

Później weszliśmy na kolejny poziom każde moje wyjście nawet do pracy z czasem kończyło się wymówkami że z kimś się spotykam

dodam tylko że może wydać się to niedzisiejsze ale jest moim jedynym mężczyzną nigdy go nie zdradziłam.

Zaszłam w ciążę myślałam że to nas ocali ponieważ mój rosnący brzuch napawał mnie radością bezgraniczną no i się zmieniło ....

Ja leżałam z zagrożoną ciążą a on szalał mówił że to ostatnie dni wolności więc ja czekałam.

Urodził się nasz synek teraz ma półtora roku i jest moim szczęściem niestety mimo iż jest też jego szczęściem to ja nim już nie jestem

odnoszę wrażenie że mnie nie znosi, nie chce ze mną rozmawiać jest wiecznie zły rozdrażniony.

Ja jestem jak zamknięta w klatce moje prawdziwe ja gdzieś tam jest i krzyczy żeby wyjść na zewnątrz ale przytłoczone jest

codziennym smutkiem że moja miłość moje uczucie zostało odepchnięte.

Logiczne byłoby powiedzieć że powinniśmy się rozstać ale ....... jest coś we mnie co nie pozwala mi definitywnie tego zakończyć coś co sprawia

że pomimo wielu sytuacji kiedy gnębi mnie psychicznie ja nie potrafię powiedzieć dosyć .

Ja gasnę on szczęśliwy też nie jest ale ja nie potrafię zrobić tego kroku.

Myślę sobie czasami że mój świętej pamięci ojciec to musi wścieklizny dostawać bo wychowywał mnie na twardą kobietę

na kobietę która powinna wierzyć własnej intuicji i jej słuchać a ja ją słyszę ale nie potrafię wykonać tego co mi szepcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

28.01.1984 - droga życia - 6, I punkt zwrotny - 2/11

23.01.1983 - droga życia - 9, I punkt zwrotny - 6

 

nie patrz na żadną karmę itp. przede wszystkim słuchaj głosu serca i intuicji, módl się i nie podejmuj pochopnych decyzji, daj sobie tyle czasu, ile trzeba będzie, myśl o sobie i o dziecku. powodzenia :)

Wesołych Świąt! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Claudio jedyne, co cały czas mi się nasuwało czytając Twoją historię to - separacja.

Jedno z drugim żyje, Ty go przyćmiewasz swoimi oczekiwaniami, on też oczekuje czego innego. Gdzieś się minęliście i na siłę próbujecie odnaleźć ale nie idzie. Więc może z drugą stronę - nie na silę? 'Odpocznijcie' trochę od siebie.

Teraz dusicie to wszystko, przytłaczacie. Jest takie przysłowie, nie przytoczę go dokładnie ale miłość jest jak mały wróbel -gdy trzymasz za lekko - odleci jednak gdy za mocno - udusisz go.

Przełóż to na swój związek.

Twój Partner źle robił tłumiąc Cię jednak Ty - zapomniałaś o swoim szczęściu. Czy istnieje coś poza Twoim partnerem i synem? Jakaś pasja? Coś, co robisz Ty dla Siebie?

Tak na prawdę nie możemy zrzucać całej odpowiedzialności na drugą osobę a teraz troszkę tak robisz. Próbujesz ratować na siłę a on jeszcze bardziej się oddala. Daj mu odetchnąć. Pozwól Czasowi działać.

 

Proponuję Ci napisać w poniższym temacie:

http://www.ezoforum.pl/prosby-o-uzdrowienie-i-modlitwe/71644-energia-reiki-dla-kazdego.html

 

z intencją o oczyszczenie relacji oraz przygotowanie Ciebie do zmian.

Wszystko się ułoży tylko zaufaj i miej nadzieję.

 

Nie, nie jest mi łatwo to pisać, bo sama mam ciężki okres w swoim życiu ale cóż mi innego pozostaje ;)?

 

Wierzę, że Ci się poukłada :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi :) Zdaję sobie sprawę z tego że wina leży po obu stronach. Mi chodzi raczej o zrozumienie dlaczego z tak wielkiego uczucie

doszło do tego lub dlaczego jeśli jestem w każdym innym aspekcie życia bardzo zdecydowaną osobą w tej sprawie jestem taka bezsilna.

Co do ratowania na siłę związku hmmm to było kilka lat temu teraz to raczej ja stoję na stanowisku że albo naprawiamy albo się rozstajemy

ale on nie wiem jak to obrać w słowa ani nie chce naprawiać ani się rozstać tak mu wygodnie. Jak sam stwierdził ma co jeść ma gdzie spać,

a ja mam przestać bujać w obłokach i przestać żyć w bajce że szczęśliwe i romantyczne związki istnieją.

 

Niestety wiem że gotowej odpowiedzi nie uzyskam ani w świecie numerologii ani żadnym innym decyzję muszę podjąć sama

mimo iż łatwa nie jest z takich sytuacji nie ma dobrego wyjścia zawsze będą ranni.

 

Raz jeszcze dziękuje i życzę wszystkim Radosnych i zdrowych Świąt

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wina zawsze leży po obu stronach. Chociażby w stosunku 20 do 80 ale jednak.

Wiesz, dlaczego tak jest? Bo boisz się samotności. Ze tak na prawdę nie podołasz z codziennymi obowiązkami, że nic lepszego Cię nie spotka.

Tkwisz w tym, bo się do tego przyzwyczaiłaś, wiesz już, czego się możesz spodziewać a tak - idziesz w nieznane tym bardziej sama.

W pracy jak coś bd nie tak - masz wsparcie chociażby finansowe w domu, ze znajomymi - jak coś masz synka etc.

Tutaj chodzi o strach samotności, który paraliżuje nawet najlepszych i największych wiec głowa do góry :)

 

I postawa 'albo albo' i czekanie na jego decyzję też do najlepszych nie należy.

Odważ się i weź sprawę w swoje ręce. Takie moje zdanie.

 

A romantyczne i szczęśliwe związki istnieją, tylko trzeba włożyć w nie duuużo pracy i obie strony muszą chcieć.

Ale to jest do zrobienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...