Skocz do zawartości

KARMA-związek karmiczny


kala86

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

Nie wiem czy w dobrym miejscu utworzyłam ten temat, jakby co to z góry przepraszam.

 

Potrzebuję opinii kogoś kto zna sie na karmie. Otóż...pewna wróżka, w sumie juz dwie wróżki, przepowiedziały mi że jestem powiązana karmicznie z pewnym mężczyzną i dlatego nie możemy być razem....Ciągnie nas do siebie a mimo to nie możemy sie dogadać....

 

Jak można to ominąć... ja jestem tak uparta że chcę tylko jego.

Czy są jakieś szanse mimo że los jest przeciwko nam?

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy mówimy o tym samym, ale wczoraj znalazłem artykuł na necie, mówiący o tym, że miłość karmiczna zawsze natrafia na przeszkody, ale mimo to ludzie powinny dążyć do tego, by być razem. Ale powinniście też być do siebie dopasowani pod każdym względem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość winteer
Nie wiem, czy mówimy o tym samym, ale wczoraj znalazłem artykuł na necie, mówiący o tym, że miłość karmiczna zawsze natrafia na przeszkody, ale mimo to ludzie powinny dążyć do tego, by być razem. Ale powinniście też być do siebie dopasowani pod każdym względem...

 

Karmiczna miłość

Co prawda o karmie troszkę napisano i materiałay są dość dostępne w necie, ale niedawno natknęłam się na tekst Małgoraty Stawarz i bardzo mi się on spodobał.

 

Niektórych ludzi łączą karmiczne związki. Taka może być też miłość. Jest wzajemna, ale niespełniona z jakiegoś powodu. Mówi się więc wtedy, że dwie osoby są sobie przeznaczone. Upomina się o spełnienie nawet po wiekach, w każdym wcieleniu i w losach kolejnych pokoleń.

 

Wiele jest znaków spotkania karmicznej miłości. Są informacjami, zawartymi w sprzyjającym układzie planet, by spotkanie mogło się zdarzyć. Na to wskazuje także bardzo dziwny przebieg życia, ale też wyjątkowa zgodność cech i dążeń obu osób.

Spotkanie karmicznej miłości wskazuje też numerologiczna analiza związku. Niespełniona karmiczna miłość jest związkiem korzystnym bez względu na to, jakie nazwisko będzie nosić kobieta przed i po ślubie. Analizując setki cech mentalnych obu osób w najróżniejszych kombinacjach, osoby powiązane karmiczną miłością pasują do siebie "jak ulał"! W zasadzie, niczego nie trzeba zmieniać.

Czasem są naprawdę potrzebne niewielkie warunki dla duchowego dopełnienia tej miłości i szczęścia. Bywa, że trzeba tylko pokonać nieprzyjające okoliczności, które mogły być powodem dawnej rozłąki. Partnerzy nie muszą dopasowywać się do związku, ponieważ są wyjątkowo zgrani, zgodni w poglądach i celach życiowych.

 

Wielu ludzi czuje, że gdzieś na świecie jest osoba, którą nazywają „drugą połówką”. Nie wiedzą dokładnie, jak wygląda, kim jest i jakie są jej losy? Są jednak gotowi przyjąć ją na nowo do swojego serca bez względu na wszystko i wyrzec się dla niej wszelkich posiadanych wygód! Człowiek czuje, że taka osoba istnieje i trzeba ją odnaleźć! W przeciwnym razie jego dusza nie zazna szczęścia i spokoju.

Będzie się to przejawiało niezrozumiałym uczuciem osamotnienia uczuciowego, może nawet próbą zagłuszania tęsknoty karmicznej w nieustannych romansach, nałogach, jak też przeżywanych dramatach, klęskach i rozczarowaniach lub rozpaczliwych próbach samounicestwiania.

Nieszczęśliwa dusza grzęźnie w rozpaczy i nic jej nie zadowala; ani sława, ani pieniądze, ani żadne rozrywki towarzyskie. Jest głęboko nieszczęśliwa i sama dokładnie nie wie, dlaczego tak jest.

Tęsknota za niespełnioną miłością karmiczną jest zawsze cierpieniem. Takim, którego nie da się zamaskować w pozornie udanym życiu lub związku z kimś innym.

 

Wcześniej lub później do spotkania karmicznej miłości dochodzi, bo cały wszechświat temu sprzyja!

Ta miłość nie rodzi się powoli, ale wybucha nagle. Wystarcza jej jedno spojrzenie i rozpoznanie duchowe zakochanych. Jest jak piorun, magia, szaleństwo. Domaga się spełnienia - wbrew rozumowi, interesom i wygodzie życia. I choćby jej zaprzeczać, usiłować ją odepchnąć, to i tak dociera do głębi duszy i nie może zostać zapomniana.

Może zburzyć cały poukładany plan bezpiecznego i spokojnego życia, zgodnego z narzuconymi zasadami środowiskowymi. Domaga się zjednoczenia duszy i ciała od wiekow i pokoleń!

Jest więc siłą, nad którą trudno zapanować. Miesza siłę z bezsilnością, strach z nadzieją, porządek i rozsądek. A wszystko po to, aby dusze w triumfie nad czasem i przestrzenią stały się jednością.

 

Samo spojrzenie, nie wspominając o dotyku między osobami, związanymi karmiczną miłością, doprowadza do ekstazy, oszołomienia, utraty kontroli nad wydarzeniami i ich skutkami. I wcale nie chodzi o działanie hormonów, ale coś znacznie silniejszego i nieracjonalnego, co pozwala nawet duchowo kochającym się ludziom wyrzec się też fizycznej bliskości, mimo pragnienia zjednoczenia. Po to, aby czegoś nie zepsuć, nie zmarnować, nie stracić...kolejny raz.

Rozkosz, jaką daje spotkanie z karmiczną miłością, może więc wywoływać zwykła z pozoru rozmowa o byle czym. Taka, która tworzy pozorny dystans i daje czas na ochłonięcie z wrażeń i ułożenie w głowie uczuć oraz ich zrozumienie.

Takie spotkania są bowiem z jednej strony upragnione, ale też przerażające i zaskakujące. Ludzie mają wrażenie, jakby się znali od dawna.

Przyjmują to spotkanie z niedowierzaniem, ponieważ są udręczeni tęsknotą i poszukiwaniem siebie wzajemnie. Kiedy spotkanie dochodzi do skutku, to wydaje się ono kolejnym życia podstępem i fałszywą nadzieją. To taka mieszanka szoku i strachu przed odkryciem własnej tajemnicy serca.

Cechą charakterystyczną spotkania z karmiczną miłością jest to, że pojawia się zdolność do niezwykłego telepatycznego rozumienia uczuć i tęsknot drugiej osoby. Jednocześnie pojawia się nieśmiałość, speszenie, zawstydzenie, zagubienie. Takie osoby „czytają” swoje serca, dusze i wzajemne pragnienia wbrew oficjalnym komunikatom i zachowaniom.

Potęga karmicznej miłości staje się jednoznaczna przy pierwszym pocałunku. Wybucha z całą mocą ponadczasowa tęsknota i radością bliskości. A ludzie... nie mogą potraktować pocałunku powierzchownie. Nigdy nie traci on dla nich znaczenia! Za każdym razem staje się odkrywaniem wzajemnego piękna ponadczasowej i ponadwymiarowej miłości. Zawsze jest ważnym łącznikiem bez względu na okoliczności – do końca wspólnego życia takiej pary.

 

Niestety, spotkania z karmiczną miłością nie są łatwe. Na na jej drodze stoi wiele przeszkód, nawyków, a także...słabości i lęków mentalnych do przełamnia.

Postawową sprawą, ale też problemem ludzi, może być uświadomienie sobie, że o tę miłość i osobę chodziło od zawsze, od wieków i jest wytęsknioną dla duszy.

Spotkania raczej rzadko wypadają w łatwym czasie i okolicznościach. Tak musi być, ponieważ karmiczna miłość jest tą, która kiedyś (przed wiekami) została zmarnowana zbyt łatwym jej wyrzeczeniem jednej z osób. Zawisła więc w czasoprzestrzeni dla uregulowania relacji między dwiema osobami. Winny z dawna, będzie zatem mieć więcej utrudnień, aby tę karmiczną miłość (duchową) dopełnić dla spokoju obu dusz. Dopełnieniem wcale nie jest tylko seks. Nie wystarczy on do uzyskania spokoju partnerów, kochających swoje dusze. Nie da się od tego głębokiego uczucia uwolnić w żaden inny sposób, niż przez jasne określenie wzajemnych uczuć oraz zgodną decyzję obu osób o dalszym losie ich związku.

Karmiczna miłość jest ogromnym szczęściem dla człowieka i spotkanie z nią jest bardzo czytelne. Taka miłość nie złamie podstawowej zasady istnienia, jaką jest wola człowieka. Rozkwitnie w radości, dając szczęście swoją obecnością, albo zniknie na zawsze, kiedy się jej ktoś wyrzeknie. Odda własne szczęście na rzecz szczęścia ukochanej osoby. Jeśli między partnerami istniał kiedyś konflikt, to powinien on być zamknięty w taki sposób, aby nie powodował dalszych cierpień.

Spełnienie karmicznej miłości oznacza dla człowieka brak strachu, siłę wewnętrzną, spokój, ukojenie, koniec gry i pozorów. Wreszcie może on być tym, kim jest naprawdę i rozwijać się duchowo, by nieść swoim przykładem światło nadziei innym ludziom.

Oznaką spotkania karmicznej miłości jest to, że czyni człowieka lepszym, piękniejszym, zdolnym pokonać własne słabości. I poznać ją po tęsknocie za drugim człowiekiem w małym i dużym rozstaniu, które nie znika w miłych kontaktach z innymi osobami.

 

Zastanawiam się czy wszystkie takie związki są piekielnie ciężkie. Wiem, że trzeba coś odpracować zgodnie z prawem karmy. Ciekawi mnie czy znacie takie związki a może, tak jak ja, jesteście w nie uwikłani. Zastanawiam sie,czy udalo się wam doswiadczyc czegos takiego jak zwiazek karmiczy lub czy znacie takie związki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muuuuu, zobaczyłam nowy post w tym wątku i przejrzałam go z ciekawości. Ostatnio ciekawi mnie temat poprzednich wcieleń. Tekst wklejony przez Winteer niemal przyprawił mnie o łzy wzruszenia :icon_cry: - niektóre fragmenty nieźle do mnie pasują.

 

Jak można sprawdzić, czy jest się w takim związku poza numerologią?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mogę wywnioskować, że byłam w karmicznym związku, czułam, że to moja bratnia dusza, związek był piękny,wyjątkowy, lecz się rozpadł.. Ale dalej kontakt mamy, jest to ciężka sytuacja. Napewno razem już nie będziemy, mimo że chcielibyśmy tego ..

Pewnie to trudno zrozumieć.

Jestem ciekawa, czy tylko taką jedną miłość karmiczną możemy przeżyć w jednym życiu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Witam.Jestem cichym obserwatorem na forum,bo tak naprawdę,poza tym,że interesuje mnie świat ezoteryki to nie potrafię żadnego tematu ogarnąć tak do końca.Ale czytam,może będzie mi dane coś głębiej pojąć i zrozumieć,ale jako laik podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.Obecnie od kilku lat jestem w związku karmicznym,o czym dowiedziałam się niedawno.Analizując wszystkie sytuacje rzeczywiście w Naszym przypadku dużo rzeczy działo się jak gdyby w brew moim zasadą i spostrzeganiu świata.Jestem osobą raczej twardo stąpającą po ziemi,a ponieważ mam już jakiś bagaż doświadczeń życiowych,w tym nieudane małżeństwo i dzieci,raczej uważałam,że nie będzie mi łatwo ułożyć sobie życie i wcale specjalnie do tego nie dążyłam.To był czysty przypadek,że się spotkaliśmy.Ja wcale nie chciałam jechać w odwiedziny do koleżanki,a On wpadł tak dla zbicia czasu.Nie wiem dlaczego,ale od samego początku bardzo dobrze nam się ze sobą rozmawiało.Patem,to czułam już,że to ten jedyny.Zaczęliśmy telefonować i spotykać się coraz częściej.Za każdym razem gdy Go nie widziałam czułam wielką tęsknotę a zarazem spokój.Mieszkamy razem już kilka lat i jak do tej pory zawsze mamy o czym z sobą rozmawiać i zawsze spokojnie się dogadujemy na każdy temat.Moja córka zawsze mówi,że uwielbia słuchać jak my do siebie się odzywamy.Dzieci jest to jedyny temat w którym zdarza nam się mieć inne zdanie,choć i On i dzieci są ze sobą związane to ja jestem bardziej pobłażliwa i patrzę na wiele wybryków jak matka,On jak osoba trzecia.Mamy jednak oboje poczucie takiej jedności.Nie sprawia nam problemu powiedzenie sobie miłego słowa,uścisk,gest czy pocałunek.Nasi znajomi mówią,że takiej pary jak My w koło siebie nie spotkali.Mamy również do siebie stu procentowe zaufanie o którym nie musimy siebie wzajemnie zapewniać,ale i niezależność i swobodę.Zawsze mamy czułe słowo i jedno dla drugiego zrobi wszystko z miłości.U nas w domu nie ma podziału na czynności damskie lub męskie.Pranie,prasowanie,gotowanie itp robi ten kto jest pierwszy w domu,kto ma czas lub razem i nie stanowi to problemu.Mój mężczyzna mówi często,że takiej kobiety jak ja to On na całym świecie nie znajdzie,a ja że On jest jeden jedyny wymarzony.Choć życie nas nie rozpieszcza i musimy zmagać się z wieloma problemami i naprawdę nie jest łatwo,to jesteśmy dla siebie wsparciem w każdej sytuacji.Wiem,że życie pełne jest niespodzianek,ale mam wrażenie,że nasza miłość przetrwa na zawsze.Nie wiem czy wszystkie związki karmiczne tak mają ale nasz właśnie taki szczęśliwy jest i wierzymy,że razem wszystko pokonamy.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w tym temacie jeszcze dobrze rozeznana dlatego chciałam zpytać dlaczego dobrze przerwać związek karmiczny nawet jesli nie jest on toksyczny? Po przeczytaniu tego pięknego tekstu doznałam lekkiego rozczarowania to wszystko brzmi tak bajkowo a okazuje sie że dąży do spełnienia i przerwania to trochę przykre ;) Czy chodzi o jakąś równowagę, o zmaterializowanie tego związku, duchowe "skonsumowanie" związku tylko po to by móc zrekompensować dawne krzydy by zaznać spokój i każda dusza moze "pójść" w swoją stronę? Nie wiem jak mam sobie to wytłumaczyć..

 

Mnie się wydaje, że jest ktos dla mnie niedostepny z kim właśnie tworze związek karmiczny ale pewnie tak wydawałoby sie wiekszosci ludzkości gdyby z grubsza przedstawiono im o co chodzi ;) Szukam tylko potwierdzenia w numerologi, choc niestety nie wiem jak to zrobić, może ktoś sie podzieli wiedzą ? :)

Kiedy czytałam w tekscie fragment o tym co sie czuje przy takiej osobie pasowało jak ulał, do tego że takie relacje napotykają zwykle przeszkody to również sie zgadza (oboje jestesmy w zwiazkach)ten mężczyzna zerwał zaręczyny z narzeczoną i zaproponował mi związek i co ciekawe odpuściłam sobie sama nie wiedzac dokladnie czemu to robie, bałam sie tego zwiazku. Potem pogodzil sie z narzeczoną i teraz są rok po ślubie ja nie chce nikomu wchodzić w malzenstwo wiec zostaje mi tylko tesknota. Pisałam już że każdy niespodziewany kontakt poprzedzał sen o nim to chyba też o czyms swiadczy.. Ale mam wątpliwości ponieważ ranilismy sie moze troche nieswiadomie, bylo miedzy nami pare niezgodnosci, no i nie wiem czy on czuł to samo czy poprostu korzystał z okazji że ktoś jest w niego tak wpatrzony, tegonigdy sie nie dowiem :( Teraz choc rok ze soba nie rozmawialismy, potrafie idealnie odtworzyc w myslach barwe jego głosu, zapach, spojrzenie i to uczucie ktore zawsze mnie ogarniało zawsze w jego obecnosci. Mimo wielu rozczarowań i tak niczego nie żałuje było pieknie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykładowa modlitwa o uwolnienie:

 

Boże, powierzam Ci uwolnienie mnie od wszelkich powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkami. Dziękuję Ci za to, że uwalniając mnie od powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkami, dajesz mi poczucie Twego wsparcia. Dziękuję Ci, Boże, za to, że uwalniając mnie, od razu pokazujesz mi, co masz dla mnie lepszego od powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkami.

 

źródło: Leszek Żądło - Związki i obciążenia karmiczne - Sklep ezoteryczny Ezosfera.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za wyjaśnienie, czyli rozumiem że nie mogą sie rozwijać wspó;lnie...? Tak naprawdę sądziłam że odnajduja sie w kolejnych wcieleniach i sa piekne to ich przeznaczeniem jest byc razem juz zawsze i w kazdym wcieleniu, dazyc do polaczenia. Chyba duzo jeszcze muszę się nauczyc

:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vivien dziękuje za uświadomienie mnie.Cieszyłam się,że jest tak fajnie,a się okazuje,że dla naszych dusz nie jest tak fajnie.Co mamy zrobić żeby nie stać razem w miejscu tylko się rozwijać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cudowny ten text Małgorzaty Stawarz,dziękujemy tobie Winteer !

Wszystko o czym pisze autorka- spotkało i mnie i było takie : nieprawdopodobne,zaskakujące,nagłe,splątane niesamowitymi zbiegami okoliczności,z drżeniem całego ciała (przy poznaniu),strachem przy patrzeniu w oczy,a jednocześnie kosmiczna bliskość,wymiana myśli bez słów...absolut.

Wszystkim Wam życzę takiego przeżycia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich bardzo serdecznie :)

 

Sytuacja mojego związku karmicznego jest mówiąc łagodnie nietypowa, żeby nie powiedzieć tragiczna...

Otóż jakiś czas temu on stanął na mojej drodze i naturalnie nastąpił szał. Uczucie tak silne, że nawet się nie podejrzewałam o zdolność do takiego i absolutne, bezwzględne porozumienie. Pewna osoba majca zdolności ezoteryczne powiedziała mi, żebym o nim zapomniała dla jego dobra już na początku. Łączy nas wspólna karma-prawdopodobnie kiedyś wyrządziłam mu wielkie zło i teraz muszę to odpracować.

Moja energia jest dla niego szkodliwa i może doprowadzić go do śmierci :(((

 

Ale postanowiłam zaryzykować w myśl zasady: miłość wszystko zwycięża i wszystko by było pięknie, gdyby stan jego zdrowia nie zaczął się pogarszać.

Obecnie jest po operacji, a jego rekonwalescencja ciągnie się nienaturalnie długo...Obawiam się, że to moja wina. Powiedziano mi, że jeśli chcę, żeby wyzdrowiał to muszę przestać go kochać i trzymać się od niego jak najdalej.

Łatwo powiedzieć skoro żyć bez siebie nie potrafimy.

 

Czy istnieje jakaś możliwość bycia razem bez szkodzenia mu?

Czy będę zmuszona dla ratowania jego życia złamać... dwa życia i egzystować z podwójnie złamanym sercem? :_smutny:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ershebet, wiem, jakie to trudne, gdy uczucia są tak silne... Musisz nauczyć się zdystansować do tej całej sytuacji, do niego.. Wyciszyć i postarać wybaczyć sobie i jemu, postarać się zrozumieć.. Pamiętaj, że wybaczenie to zrozumienie.. Nikt, tak naprawdę, nie jest niczyją własnością i prędzej czy później rozchodzimy się w wiecznej podróży dla nauki.

Jeśli nie wiesz na czym dokładnie polega ta karma między Wami, to radzę skonsultować się z jakimś fachowcem.. Można by zrobić np. rozkład karmiczny.. zajrzeć do wcielenia, które zdecydowało o tym, że znowu musieliście się spotkać.

Wiele związków karmicznych trwa przez jakiś czas.. i dwoje ludzi rozstaje się, gdy coś już zostaje przepracowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak własnie sobie myślę, że odchodząc od niego odpracuję swój podły czyn wobec niego...

Ale on nie chce nawet słyszeć o moim odejściu. Jest na świecie praktycznie sam, ma tylko mnie. Na samą myśl chce mi się płakać.

 

Właśnie , chciałabym sprawdzić co takiego mu zrobiłam kedyś. Może zabiłam nawet?

Rzecz w tym, że za bardzo boję się sił zwrotnych Tarota i wolałabym znaleźć jakiś inny sposób...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoim przeznaczeniem nie jest cierpienie, a zrozumienie. Miłością się nie zabija ani nie wywołuje choroby.

I nie masz 100% pewności, że to Ty wpłynęłaś na jego chorobę. I, zdaje się, on Ciebie nie nienawidzi, ani Ty jego.

Tarot tarotem, może lepszy byłby w tym przypadku Mistrz Reiki, bioenergoterapeuta lub jasnowidz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrozumienie przez cierpienie...? Może to jakaś opcja też. Cierpienia nie unikniemy nawet, gdy uda się zrozumieć. Do końca życia będzie bolało każde wspomnienie.

Samą miłością nie, ale swoją energią-bardzo możliwe.

 

Może faktycznie powinnam się udać do kogoś takiego. Tarota już nigdy więcej nie tknę. Wiem, że on nie kłamie, ale zbyt wiele przez niego przeszłam ;/

 

Tak, ale żeby znaleźć bardzo kompetentną osobę w tym celu, a nie kogoś kto chce po prostu zarobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, kochana... Zrozumienie przynosi wyzwolenie od cierpienia. Takie prawdziwe zrozumienie.

Zmień kąt postrzegania Waszej sytuacji. Pomyśl, jakim błogosławieństwem i szczęściem jest to, że było Wam dane tyle doświadczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróć... Bez sensu.

 

Jeśli odejdę i będę cierpieć do końca życia za swój czyn... to ma sens.

Ale jaki sens będzie miało jego cierpienie beze mnie??? :(

 

Ershebet, co za glupota. Skad wiesz, ze ten koles, co ci powiedzial, ze twoja energia go zabija ma racje? Nawet jesli macie jakas karme, to ile jest roznych blednych interpretacji? Ile razy na forum 1 osoba zinterpretowala karty, a druga zupelnie odwrotnie? I przez to, ze ktos ci powiedzial, ze zle na niego dzialasz zostawisz go teraz, gdy on cie najbardziej potrzebuje, bo jest chory? Ile razy przepowiadano koniec swiata, a swiat nadal istnieje? Dla mnie glupota. Gleboko wierz, ze wyzdrowieje, dodawaj mu otuchy, modl sie o zdrowie, badz przy nim, kochaj bezinteresownie i zapomnij o jakimkolwiek rozstaniu !! i powodzenia we wspolny pokonywaniu choroby !!!

Edytowane przez alexis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo proszę o wyjaśnienie kwesti o przeznaczeniu osób w związku. Chodzi mi o to, że jeżeli jest osoba wpisana w los czyli przeznaczona to musi ona wcześniej czy póżniej się znaleść i ten związek musi być, czy można to ominąć jeżeli któraś z osób z tego związku zrezygnuje mimo że jest tu przeznaczenie.Jeżeli jest zapisane w dacie urodzenia,że danej osobie nie jest pisana samotność to znaczy że prędzej czy póżniej znajdzie się partner dla niej przeznaczony i będą razem.Czy dobrze pojmuje tą kwestię?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że nie istnieje przeznaczenie. Człowiek może wybierać i podejmować decyzje. Nie znamy dokładnie jaka będzie nasza ścieżka życia, nie mozemy zaplanować z góry co w przyszłości wybierzemy. Dróg w życiu jest wiele. To my decydujemy czy być z daną osobą. O wyborze partnera może zdecydować przypadek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

róża to o czym piszesz to związki karmiczne.Dusze,które są sobie przeznaczone odszukują się w kolejnych wcieleniach.Ale nie muszą być ze sobą koniecznie.Mogą być a potem się rozejść. A czy się rozejdą zależy od tego czy odrobili lekcję ;) jezeli jedna osoba wyrzadziła drugiej krzywdę,to musi jej to wtnagrodzić w którymś wcieleniu.Jak nie odrobią tego to się najczęściej rozstaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emocje były bardzo, baaardzo silne. Powiem więcej, są nadal bardzo silne. Staralismy sie nie utrzymywac kontaktu ze sobą, okazało sie to niemożliwe. Teraz utrzymujemy kontakt i oboje udajemy, ze to czysto koleżeńska relacja, a tak nie jest.

O karmie z tym panem mówiła niejedna wróżka, potwierdza numerologia, tarot i runy, wiec chyba rzeczywiscie tak jest. Wiem, że to nie koniec zabawy z nim i że jeszcze to potrwa, bo wyleczyc sie nie moge jakoś. I tak sobie trwam i czekam na niego i tesknie.. i nie jest fajnie.

Mało tego, są chwile gdy jestem zajęta, zupełnie nie myslę o nim i nagle dopada mnie taki wewnętrzny niepokój. Nie umiem tego opisać, ale to tak, jakby ktoś ciągnął mnie myślami, jakby chciał wyjąć je z mojej głowy. Nawet mnie to budzi w środku nocy, nigdy wczesniej tak nie mialam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tzn. jesli rozstaniu towarzyszą emocje bardzo silne,lekcja nie odrobiona.Jeśli rozstajecie sie pokojowo,lekcja odrobiona.

A jeśli tylko jednym targają uczucia? Czy to znaczy, że tylko jedna strona nie odrobiła karmy :) Czy to możliwe? Co wtedy :zeby_na:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

via,wiem co czujesz,też jestem w takiej sytuacji,jesteśmy związkiem karmicznym,ale rozstaliśmy się....Wiem,że jakiś dobry numerolog może nam powiedzieć na podst. dat urodzenia co mamy do odrobienia

koliber*,sama chciałabym to wiedziec ;) może jedna osoba,ta która nie odczuwa nic jest na niższym poziomie rozwoju duchowego i nie dopuszcza do siebie takiej myśli :) ale to takie moje teorie nie potwierdzone książkowo :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie sie wydaje, że w silnej karmie, obie strony czują "coś". Mowie coś, bo nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Ja próbowałam sama policzyć co mamy do odrobienia, ale nie udało mi się. Natomiast doszukałam sie, że oboje mamy Pierwszy Punkt Zwrotny właśnie teraz (zanim sie rozstaliśmy). I w ogóle niektóre te cyferki sie pokrywają. Tyle, ze nie wiem, co dalej. Podobno to nie ktoś na życie, ale z drugiej strony jest taki piękny artykuł Stawinskiej o miłości karmicznej- moze to własnie to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Podobno to nie ktoś na życie, ale z drugiej strony jest taki piękny artykuł Stawinskiej o miłości karmicznej- moze to własnie to.

Wstaw, na pewno chętnie przeczytamy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi właśnie o to chodziło,że niektórzy nie zdają sobie sprawy,duszą te uczucia,udają,że ich nie ma :) tylko via,związki karmiczne to numerologia a ty poruszałaś kwestię cyfrologii z tymi przelomami a to diwe inne sprawy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja zostałam własnie uświadomiona, że z moim mężem tworzymy związek karmiczny. nie jest tak piekny jak opisuje Pani S. duzo cierpiałam emocjonalnie, żyjemy obok siebie,nie rozumiemy się, ciągle kłócimy. zanim dowiedziała się, ze jesteśmy karmiczni chciałam rozstać się z mężem. dalej chcę ale teraz boje sie że to może byc niełatwe. Sprawę komplikuje tez to, ze nasza 6 letnia córka jest w związku karmicznym z moim mężem. To juz ponad moje wyobrażenie. Nie znam się na tym ale dla mnie to nie wygląda ciekawie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Kobitki... jest różnica pomiędzy miłością karmiczną a związkiem (RELACJĄ) karmicznym.

Wszystkie relacje międzyludzkie są karmicznymi, bo spotykając kogoś na swojej drodze życia mamy w tym jakiś cel, te spotkania niosą z sobą COŚ, jakieś zadanie, mają CEL. Te spotkania mają nas czegoś nauczyć (nas wzajemnie), żyć w związku, oszczędzać, kochać, szanować, wzajemnego nauczania (np. ja ciebie nauczę jak oszczędzać, ty nauczysz mnie jak wydawać). Te relacje są ciężkie, szczególnie w związkach partnerskich. Czasami jest to gehenna, szczególnie gdy żadna ze stron nie chce podjąć nauki, zmienić się, "przerobić" karmy...

I jeszcze jedno... często gdy lekcja karmiczna zostanie odrobiona związki takie rozpadają się - każdy idzie w swoją stronę, bądź przechodzi transformacje, by dalej już wzmocnionym iść razem wspólną ścieżką...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tez przezywam cos takiego, wydaje mi sie ze to milosc karmiczna, przeczytalam od deski do deski artykul Pani Magdy i tak wydaje sie ze to To, a do kogo najlepiej sie zglosic by to zbadal?czyli taka relacja nie musi byc dokonczona?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam, mam pytanie odnośnie karmy, ponieważ nurtuje mnie taka rzecz i nie daje mi spokoju jak to jest z ta karmą. Otóż spotkałam się z osobą po 30 latach, kiedyś chodziliśmy ze sobą, ale po maturze nasze drogi sie rozeszły.Po tylu latach sie spotkaliśmy i było jedno spotkanie.Dowiedziałam się że mamy mieć związek karmiczny, ale on sie nie odezwał, myślę że ma przeszkody i się wycofał.Byłam u wróżki i ta osoba nadal stoi w kartach koło mnie, a minął już miesiąc czasu.Ciekawi mnie fakt czemu tak to jest, jak długo on będzie stał koło mnie w tych kartach, skoro on nie wszedł w ta karmę, to myślę że ja odrzucił i nie powinien już w kartach być, a on nadal jest, czy on będzie do końca stał w tych kartach, proszę o wypowiedzi, bo mnie to nurtuje,pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

A ja takie pytanie nie z tej beczki. Jak sobie nie narobic karmy na przyszlosc :).

Powiedzmy, ze zwiazek ktory nie jest karmiczny rozpada sie. No i jesli jedna osoba jeszcze kocha, czuje zal, zlosc itd...i te uczucia "weznie do grobu" to znaczy, ze w przyszlym wcieleniu mozliwe jest, ze trzeba bedzie to odrobic...czyli zeby nie narobic sobie karmy, powinny obie strony "przepracowac" swoje emocje. Prawda to? Tak to rozumiem przynajmniej..:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli Ty jesteś tą osoba która nie przepracowała emocji, czyli wciąż czujesz żal Zeby nie narobic sobie karmy na nast. wcielenie zwyczajnie musisz sobie teraz z tym dać rade (odpuścić, zrozumieć przebaczyć szczerze ).. Druga osoba nie ma wpływu na Twoj rozwój (tak myśle), wpływ na rozwój może mieć jedynie Twoje nastawienie do tej osoby, uczucia jakie z wiążesz z tą osobą... i odwrotnie

 

 

 

 

:)pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam (jestem?) w takim związku od kilku lat. Wszystko co z nim związane było dla mnie czymś niezrozumiałym i przerażającym wręcz (to także spostrzeżenia bliskich mi osóB). Artykuł, który wkleiła winteer wskazuje, że to na 100% taki związek...

 

Choć sama burzliwa historia tego związku jest tragiczna to za całą pewnością mogę stwierdzić, że nasze spotkania (rozstania i powroty...) wpływają zawsze na naszą osobowość bardzo pozytywnie. Każde z nas zrobiło kilka kroków do przodu w kwestii rozwoju wewnętrznego - bądź pod bezpośrednim wpływem drugiej osoby bądź zdarzeń z nami powiązanych. Intrygującą mnie sprawą jest "szczęście i pech" - gdy jesteśmy razem w naszym życiu wszystko się układa (poza naszymi relacjami o ironio) a kiedy się rozstajemy dochodzi wręcz do tragedii, rzecz jasna niepowiązanych bezpośrednio z nami tj. praca, zdrowie.

 

Jest jeszcze coś dziwnego. Nie mam w zwyczaju mówić sama do siebie, ale odkąd pierwszy raz weszliśmy świadomie w związek to...zdarza mi się mówić "kocham cię". Tzn wygląda to tak, że wychodzi to z moich ust nagle (niezależnie od tego czy w danej chwili myślę o Nim czy wybieram jabłka na straganie). Przyznaję, że to trochę krępujące, bo o ile jestem sama to mogę to przeboleć to brzmi to dziwnie, gdy wypalę z tym podczas rozmowy np. z koleżanką. Kompletnie nad tym nie panuję. Nie wiem co o tym myśleć - małe zaburzenie psychiczne czy też może mówię to w momencie, gdy On o tym myśli? Takie coś nigdy nie zdarzyło mi się przy Nim...

 

Interesuje mnie tez jak można obliczyć jaka relacja karmiczna jest między nami (z programu wiem jedynie, że jest) a w książkach, które mam nie trafiłam na takie informacje. Byłabym wdzięczna za podanie źródła bądź tytułu książki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam (jestem?) w takim związku od kilku lat. Wszystko co z nim związane było dla mnie czymś niezrozumiałym i przerażającym wręcz (to także spostrzeżenia bliskich mi osóB). Artykuł, który wkleiła winteer wskazuje, że to na 100% taki związek...

 

Choć sama burzliwa historia tego związku jest tragiczna to za całą pewnością mogę stwierdzić, że nasze spotkania (rozstania i powroty...) wpływają zawsze na naszą osobowość bardzo pozytywnie. Każde z nas zrobiło kilka kroków do przodu w kwestii rozwoju wewnętrznego - bądź pod bezpośrednim wpływem drugiej osoby bądź zdarzeń z nami powiązanych. Intrygującą mnie sprawą jest "szczęście i pech" - gdy jesteśmy razem w naszym życiu wszystko się układa (poza naszymi relacjami o ironio) a kiedy się rozstajemy dochodzi wręcz do tragedii, rzecz jasna niepowiązanych bezpośrednio z nami tj. praca, zdrowie.

 

Jest jeszcze coś dziwnego. Nie mam w zwyczaju mówić sama do siebie, ale odkąd pierwszy raz weszliśmy świadomie w związek to...zdarza mi się mówić "kocham cię". Tzn wygląda to tak, że wychodzi to z moich ust nagle (niezależnie od tego czy w danej chwili myślę o Nim czy wybieram jabłka na straganie). Przyznaję, że to trochę krępujące, bo o ile jestem sama to mogę to przeboleć to brzmi to dziwnie, gdy wypalę z tym podczas rozmowy np. z koleżanką. Kompletnie nad tym nie panuję. Nie wiem co o tym myśleć - małe zaburzenie psychiczne czy też może mówię to w momencie, gdy On o tym myśli? Takie coś nigdy nie zdarzyło mi się przy Nim...

 

Interesuje mnie tez jak można obliczyć jaka relacja karmiczna jest między nami (z programu wiem jedynie, że jest) a w książkach, które mam nie trafiłam na takie informacje. Byłabym wdzięczna za podanie źródła bądź tytułu książki :)

W tym wątku możesz poprosić o sprawdzenie czy wasz związek jt związkiem karmicznym, jakie lekcje macie do odrobienia oraz czy posiadacie głóg wobec siebie

http://www.ezoforum.pl/numerologia/12974-zwiazki-karmiczne.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję ;) choć bardziej zależałoby mi na instrukcji zrób to sam, bo mam wiele relacji karmicznych wokół siebie (w tym kilka silnych) i nie chciałabym nikogo zamęczyć. Długi i lekcje karmiczne dla danej osoby - o tym znalazłam m.in. w książce p. Czarmińskiej. Nie umiem jednak znaleźć tego dla dwóch osób (chyba, że coś przeoczyłam).

 

Dziękuję za link, tu na razie znalazłam o samym związku:

 

Jeżeli suma dróg życia dwóch osób jest np. wibracją 9, to już wiemy, że to związek, który jest lekcją dla obojga partnerów, że jest to związek, w którym partnerzy jakby trwając będą musieli wykazać się w pewnym sensie dużą dojrzałością emocjonalną, dużą odpowiedzialnością, ktoś będzie musiał ponieść koszt tego związku po to, żeby on się nie rozpadł i wtedy również szuka się w układzie piramidy życia wibracji np. odpowiadających za silną koncentrację rodzinną.

 

Jeśli np. związek jest obłożony wibracją 9 i jedna z osób ma dużą ilość 6ek w swoim portrecie, to w pewnym sensie jest to informacja, że ta osoba poniekąd będzie musiała zmierzyć się z takim dążeniem do tego, aby ta harmonia rodzinna, aby ta rodzina jako jednostka utrzymana została w całości.

 

No i też ciekawie - 6 mamy oboje i to "na przemian" - ja w drodze życia i wyzwaniach on w celach i punktach zwrotnych. Chętnie poszperałabym dalej, jeśli istnieje taka możliwość. Póki co przejrzę wskazane watki ;)

Edytowane przez mayaki
Dodanie linku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powracając do tematu...

 

Karmiczna miłość

Większość osób interesujących się ezoteryką wie, czym jest karma. A skoro karma nie jest czymś negatywnym, ani pozytywnym to nie powinno łączyć się ją ze słowem „pech”, czy „los”. Karma nie wartościuje, jest więc neutralna.

Uważam, że żaden doradca duchowy, wróżbita, czy też mag nie może waszej karmy rozwiązać... jeśli my sami tego nie zrobimy, wyłącznie my sami, co najwyżej możemy otrzymać tylko wskazówki, jak to zrobić. To jest tak, jak z pracą domową: zadanie z matematyki uczeń powinien odrobić samodzielnie, jeśli ma się czegoś nauczyć. A widocznie nauczyć się musi..

Karty, jasnowidzenie, czy też channeling jedynie pozwalają określić, czy chodzi o związek karmiczny, czy też nie. A jeśli tak, to jakie zadanie stoi albo jaka lekcja jest do odrobienia. W rozwiązywaniu karmy pomagają na pewno afirmacje, o których to tyle już zostało powiedziane, pod warunkiem że są pozytywnie sformułowane.

 

Karmiczna miłość, czy też ogólnie mówiąc, karmiczne związki są powiązane z cierpieniem i z reguły nie są łatwe... przynajmniej do pewnego momentu.

Być może spotkał sięz taką sytuacją w której spotyka człowieka, patrzysz mu w oczy i zupełnie nie wie, co się z nim/nią dzieje, ponieważ nagle jest wszystko jakby inaczej... można wtedy wyczuć do kogoś ogromna siłę przyciągania, człowiek się budzi i zasypia z myślą o tej drugiej osobie.... on/ona towarzyszy w myślach przez cały dzień, i to do tego stopnia, że nie potrafi się na niczym skoncentrować.... myśli o nim/ o niej powracają wciąż natarczywie, ma wrażenie, że nie może dobrze pracować, a jej/jego dotyk przenika w głąb ciała... a co najgorsze - to wszystko kosztuje ogromnie dużo siły, bo nie mogą być razem - a to spotkania bywają odwoływane, dzieją się „dziwne rzeczy”, które powodują, że takie spotkanie jest niemożliwe, on/ona jest w związku....

 

A kiedy już zaczyna coś się dziać, to nagle druga strona robi trzy kroki do tyłu, otacza się murem, milczy, by za jakiś czas wysłać sygnał dający nadzieję. Wszystko ciągnie się w nieskończoność.... A ty masz już dość. Nie wiesz, jak się zachować, by nie wymuszać i nie tracąc twarzy, mieć go/ją przy sobie.

 

To, co trzeba zrobić to odpuścić. Puścić tę druga osobę wolno. Przeciąć ten karmiczny sznur, który was łączy. Nie należy bać się, że się tego kogoś straci. Ta miłość będzie istnieć. Ale tylko wówczas, gdy zajmiemy się własnym życiem skoncentrujemy na sobie, nauczymy się być szczęśliwym nawet i bez tego kogoś przy naszym boku, ta druga osoba może zacząć odrabiać własną lekcję – może właśnie powinna przyjrzeć się własnym uczuciom. Dopiero wtedy, gdy nie będzie czuć przymusu, tej taśmy, jak smyczy, na której karmiczny partner wszędzie i zawsze ją prowadzi, dopiero wówczas może jasno opowiedzieć się po stronie własnych uczuć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

winteer, ja wiem, że nikt za nikogo niczego nie rozwiąże :) Tylko ja osobiście wiele bym oddała za dobrą wskazówkę, bo miotam się niesamowicie - widzę dobre strony na różnych płaszczyznach tego co dało nam obojgu spotkanie ale wiem też jak jednocześnie to destrukcyjne dla mnie (z boku wygląda to podobno jedynie destrukcyjnie).

 

 

To, co trzeba zrobić to odpuścić. Puścić tę druga osobę wolno. Przeciąć ten karmiczny sznur, który was łączy. Nie należy bać się, że się tego kogoś straci. Ta miłość będzie istnieć. Ale tylko wówczas, gdy zajmiemy się własnym życiem skoncentrujemy na sobie, nauczymy się być szczęśliwym nawet i bez tego kogoś przy naszym boku, ta druga osoba może zacząć odrabiać własną lekcję – może właśnie powinna przyjrzeć się własnym uczuciom. Dopiero wtedy, gdy nie będzie czuć przymusu, tej taśmy, jak smyczy, na której karmiczny partner wszędzie i zawsze ją prowadzi, dopiero wówczas może jasno opowiedzieć się po stronie własnych uczuć.

 

To co opisałaś przerobiliśmy. Po rozstaniu liczonym w latach już, pojawiła się przede wszystkim harmonia, której brakło na początku kiedy wręcz się miotaliśmy ze sobą (duże znaczenie tu miały zdarzenia, które nastąpiły w naszym życiu w czasie rozstania). Co z tego, skoro powoli historia zatoczyła koło? Jakby to odrobione 'zadanie z matematyki' okazało się do poprawy. Może faktycznie zbyt ślepo szukam tu czegoś, jakiegoś drogowskazu ale sama nie ogarniam już tego zupełnie. Jestem po prostu zmęczona 'tym'.

 

Jest jeszcze jedna osoba, do której czuję takie 'niewytłumaczalne przyciąganie' od samego początku i z wzajemnością, ale to kobieta i choć liczby wskazują relację karmiczną to ma to zupełnie inny przebieg - zdecydowanie spokojniejszy i pozytywny (moja przyjaciółka). Śmiało mogłabym tu użyć słowa 'miłość', choć wiadomo, że w zupełnie innym wymiarze i absolutnie nie mam potrzeby szukania tych wskazówek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

mayaki

 

Bardzo fajnie jest to opisane na początku tego wątku http://www.ezoforum.pl/ezoteryka/8799-karma-zwiazek-karmiczny.html

Bo widzisz, związki z dlugami karmicznymi mają to do siebie że taki dlug trzeba odpracowac i się albo rozstać albo dogadać (choć z tym drugim jest gorzej)...a takie związki sa zazwyczaj trudne i skomplikowane. Przedewszystkim chodzi o wypełnienie karmy - cos na zasadzie odpracowania lekcji, dotrzymania obietnicy jaką zawarły obie dusze... co nie znaczy że może za kilka lat okoliczności się zmienią i będziecie mogli być razem, ale to tylko moje spekulacje i domysły.

No własnie, ale tez trzeba odzielić zwiazek karmiczny od miłości karmicznej - wg mnie pierwsze bardziej dzieli, natomiast drugie wydaje sie łączyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Wszystko wskazuje na to,że przeżywam taką miłość i nie daję już rady. Szczegóły nie są ważne- wiadomo o co chodzi.

Ta cała historia trwa już na tyle długo,że nie mam już siły. Nie rozumiem do końca pojęcia "długu karmicznego" . Te tematy są mi zupełnie obce,dopiero od niedawna zaczęłam się nimi interesować. Proszę poradźcie coś.

Z góry serdeczne dzięki. Pozdrawiam.

Edytowane przez krysta771
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak spłacić ten "dług karmiczny" - o ile to właśnie o to chodzi? Czytałam coś o oczyszczeniu aury.......... ?????????

Edytowane przez krysta771
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Rozumiem, nikt nie odpowie na moje pytania, bo nie ma odpowiedzi. Cierpienie mam przypisane. Nic tego nie zmieni. NIE CHCĘ TAK !!!! :(((

 

 

 

 

 

 

" Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie."

— Jan Twardowski (1915-2006)

Edytowane przez krysta771
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwięcej tak naprawdę zależy od Ciebie! Bądź szczęśliwa!

 

Dziękuję - wreszcie jakieś miłe słowa, sęk w tym że nie widzę dla siebie szczęścia bez NIEGO - tak myślę teraz, ale mam nadzieję - mam wielką nadzieję że to się kiedyś zmieni. Albo nauczę się żyć na nowo bez myśli o nim, bez tęsknoty, cierpienia, albo w końcu będziemy razem..... cokolwiek to znaczy ...... może w drugim wcieleniu?????

Edytowane przez krysta771
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naucz się żyć... Dzisiaj świeci Słońce. Stań z nim twarzą w twarz i uśmiechnij się - porwij jego energię, naładuj się nią.

Szczęście jest w nas samych. W środku i wcale nie zależy od bycia z kimś, kto przynosi Ci cierpienie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja jestem a raczej byłam w zwiazku karmicznym.. ciezkie to układy i mysle ze nigdy sie nie zerwie tej wiezi

 

Dzięki wielkie, że się odezwałaś :)) jak sobie radzisz?... jak sobie poradziłaś z tym uczuciem ? ...

On nic nie wie o mojej miłości i może dlatego to jest dla mnie takie trudne? nie zalezy mi na zerwaniu więzi, bardziej zalezy mi na tym aby doprowadzic wszystko do normalnośc, uzyskać spokój i i może postarać się zrobić z tego piękną PRZYJAŹŃ ??? Jeśli nie można inaczej ( oboje jesteśmy w związkach małżeńskich) to choć w ten sposób być blisko siebie i wspierać się, pomagać sobie - zastanawiam się czy jest to możliwe?

Edytowane przez krysta771
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli spotykamy kogoś z poprzednich żyć to trzeba prawidłowo przerobić w stosunku do tej osoby zdarzenia jakie nas spotykają . Jesli kiedyś tej osobie sprawialiśmy ból to teraz ona sprawia nam ból, więc trzeba jej to wybaczyć. Jeśli zagrabiliśmy komuś majątek to teraz nas będą okradać i trzeba to wybaczyć. Te sytuacje cały czas napływaja i za kazdym razem trzeba wybaczyć, przeprosić , podziękować itp . Może tak być, że my robimy komuś przykrość więc trzeba wtedy przeprosić. Jeśli nie wybaczymy drobnych uchybień to przyciągamy sobie coraz więcej o większym wymiarze. Trzeba to robić z głebi serca aby poczuć ulgę na sercu. Jesli przerobimy wszystkie sprawy to nagle osoba która nas denerwowała staje się naszym przyjacielem. Przeważnie takie spotkania inkarnacyjne mamy do przerobienia w rodzinie ale nawet każda przypadkowa spotkana osoba na drodze może być duszą z przeszłości i trzeba stosować przepraszanie i wybaczenie. Jeśli ktos to zrozumie i stosuje to może mówic o prawidłowym rozwoju, bo nasze życie jest największą szkołą duchową:))

 

Jeśli kierujemy się prawdziwa miłością, to nigdy nikogo nie pozwolimy oszukać, zdradzić, wywołać cierpienie itp

Edytowane przez bdaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naucz się żyć... Dzisiaj świeci Słońce. Stań z nim twarzą w twarz i uśmiechnij się - porwij jego energię, naładuj się nią.

Szczęście jest w nas samych. W środku i wcale nie zależy od bycia z kimś, kto przynosi Ci cierpienie...

Ładnie piszesz - kocham takie chwile - dzisiaj rano w drodze do pracy zrobiłam zdjęcie wschodzącego SŁOŃCA ukrytego jeszcze za postrzępionymi zamrożonymi chmurami,właściwie to nie słońce było widoczne tylko światło - było cudne - różowo-seledynowo-błękitne.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Cześć, przeczytałam wiele na forum o karmicznej miłości - relacji, i myślę że mnie to spotkało. Nigdy się tak nie czułam, a najgorsze jest to że póki co nie widzę tej osoby, i nie wiem kiedy ją zobaczę. Bodźce jakie tu działały pokazały mi coś czego ja nigdy nie doświadczyłam. Zaczęło się od głupot, które zmieniły się w opętanie myślowe. Nie mogę przestać myśleć, tęsknota jaka temu doskwiera jest wręcz okrutna. Jeszcze do zeszłego tygodnia próbowaliśmy zbudować fundamenty jakiegoś związku, jednak z jego strony jak to sam powiedział nie było chemii. Zależy mu na mnie w każdym innym znaczeniu tego słowa, jednak moje intencje są zupełnie inne. Od prawie tygodnia nie mamy ze sobą kontaktu (jednocześnie ja jestem w związku) ale gdybym miała choć cień nadziei że moglibyśmy spróbować nie miała bym obaw na pozostawienie mojego partnera (w obecnej sytuacji chyba i tak nie mogłabym tak żyć). Byłam w poniedziałek u wróżki która powiedziała że jest to moja karmiczna połowa, powiedziała że nasze drogi się zejdą jeszcze jakoś ale jedynie w formie fizycznej, nie będzie tu uczuć oraz żadnych podstaw do związku. Chciałabym usłyszeć jakieś pozytywne słowa od kogoś kto ma/miał podobną sytuację. Jak czytałam opis pani Stawarz to dokładnie to tak wygląda.. budzę się rano i pierwsza myśl to on, idę spać to ostatnia myśl to on. Absolutnie nie wiem co mam zrobić, on chciałby w jakiś sposób odbudować przyjaźń ale ja nie wiem czy dała bym radę być obok i nie móc nic, nie wiem już co gorsze zupełny brak kontaktu, czy przyjaźń?

:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

piatek, nic się nie klei w tym co piszesz..... piszesz o potrzebach swojego ciała ( nazywasz to chemią - jak zwał tak zwał) a co z twoją duszą? czego ona potrzebuje? poczytaj : M.Stawarz "I wcale nie chodzi o działanie hormonów, ale coś znacznie silniejszego i nieracjonalnego, co pozwala nawet duchowo kochającym się ludziom wyrzec się też fizycznej bliskości, mimo pragnienia zjednoczenia. Po to, aby czegoś nie zepsuć, nie zmarnować, nie stracić...kolejny raz....... "

Edytowane przez krysta771
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

piatek, nic się nie klei w tym co piszesz..... piszesz o potrzebach swojego ciała ( nazywasz to chemią - jak zwał tak zwał) a co z twoją duszą? czego ona potrzebuje? poczytaj : M.Stawarz "I wcale nie chodzi o działanie hormonów, ale coś znacznie silniejszego i nieracjonalnego, co pozwala nawet duchowo kochającym się ludziom wyrzec się też fizycznej bliskości, mimo pragnienia zjednoczenia. Po to, aby czegoś nie zepsuć, nie zmarnować, nie stracić...kolejny raz....... "

 

 

W ktorym momencie piatek pisala o fizycznosci, bo jakos nie zauwazylam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytam i czytam o karmie i nic z tego nie rozumiem...prawie ; ) choc czuję, ze ten smutek związany z poszukiwaniem swej karmicznej połówki dopadł i mnie...tekst Pani Stawarz jest rewelacyjny i porusza.napawa nadzieją, że istnieje jednak coś takiego jak 'miłośc karmiczna' i tego, kto to wierzy o idealizm i romantyzm posądzać nie można ...od dawna w to podskórnie i nieśmiało wierzyłam ( myślę, że nie ja jedna ;) )

Edytowane przez pani_zima
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ktorym momencie piatek pisala o fizycznosci, bo jakos nie zauwazylam.

dla mnie chemia ... to chemia .. to hormony - kojarzą się fizycznością. Cytuję:

".. jednak z jego strony jak to sam powiedział nie było chemii. Zależy mu na mnie w każdym innym znaczeniu tego słowa, jednak moje intencje są zupełnie inne ....... Absolutnie nie wiem co mam zrobić, on chciałby w jakiś sposób odbudować przyjaźń ale ja nie wiem czy dała bym radę być obok i nie móc nic"

Ja jednak wyczuwam tu trochę tej " fizyczności"

Edytowane przez krysta771
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie chemia ... to chemia .. to hormony - kojarzą się fizycznością. Cytuję:

".. jednak z jego strony jak to sam powiedział nie było chemii. Zależy mu na mnie w każdym innym znaczeniu tego słowa, jednak moje intencje są zupełnie inne ....... Absolutnie nie wiem co mam zrobić, on chciałby w jakiś sposób odbudować przyjaźń ale ja nie wiem czy dała bym radę być obok i nie móc nic"

Ja jednak wyczuwam tu trochę tej " fizyczności"

 

byc obok i nic nie moc to jak dla mnie byc przy kims, siedziec przy kims i nie moc przytulic, powiedziec ze sie kocha, bo przeciez to jedynie przyjazn. Najlepiej to zapytac co autorka miala na mysli zamiast prowadzic spory natury semantycznej. moim zdaniem chemia zarezerwowana jest jedynie dla zakochanych, ktorzy badz co badz, maja duzo wiecej praw wzgledem siebie niz przyjaciele.

Edytowane przez paulinchien
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja sobie tak czytam i czytam

 

Winter powiedziala cos o smyczy i o tym by odpuscic. Powiem tak. Moze tutaj dojdzie to ;). W gimnazjum nie zajmowalem sie ezoteryka ale pamietam jak ja zapragnalem i to szczerze nie panujac nad soba to kogo bym chcial. Potem o tym zapomnialem i wrocilem do swoich zajec, a przeczytawszy o tym ze dwa latka wstecz wiem ze tak trzeba robic by zyczenie sie uzeczywistnilo. Ale wracajac :P . Osobka dopero za 3 latka sie zjawila ja ostarni 3 rok liceum ona 1. Ja bylem zajety swoimim "wewnetrznymi" (co podkreslam - duchowymi itp. ) sprawami a jej relacje/reakcje byly mi obce jak sie okazuje i co niektorzy sami przezyli i doswiadczyli, do czasu. Zauwazylem jednak jej "natarczywosc" byla bardzo krepujaca a i ona sama, jak sie z pewnych zrodel dowiedzialem, przezywala mocno w formie strachu i leku (ja rowniez). Moje niezdecydowanie bylo decyzja i skonczylo sie na kontaktach dalekich (wzrokowych). Ale to wyrwalo i obudzilo mnie to przemyslen nowych ;) .

 

Winter ma racje z ta smycza. U mnie samo wyszlo choc dlugi jeszcze czas to przezywalem ale przeszlo ;) . Teraz sie zjawila kolejna osoba. Ta historja jest juz po znajomosci troche ezoteryki z innych stron. Tam spotkalem osobe z ktora rozmawialo sie na gg nawet 5 godzin i moglismy gadac i rozczlonkowac kazda literke i kazde zdanie nie nudzac sie przy tym ale ona bardziej byla mi siostra i tak zostalo. Namowila mnie na napisanie listu a wtedy jeszcze rozpamietywalem tamto przezycie a chcialem zapomniec. List opisujacy dokladnie druga strone (osobe). I jest... Nasze spotkanie bylo mniej nerwowe niz to pierwsze, sam zaczalem rozmowe i sie rozkrecilo... Jednak caly czas jestem ostrozny jako ze jest z kims w zwiazku, a polslowkami slyszalem ze to nie to dla niej ;) ... Jednak dystans robie, by spokojnie i pomalu (choc nie zawsze to wychodzi :P ) . Boje sie odmiennosci naszych chrakterow Ja - 4 (pewniew zlej troche wibracji :( ) Ona 5 ... ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
  • 3 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
ja też to znam...to jest jakby możliwość rozmowy przez nieskończony czas, rozumienie bez słów pomimo ubiegającego czasu, rozumienie myśli, choć nie wypowiedzianych...dotyk który przeszywa dreszcz...który wystarczy ...to wreszcie poczucie, ze się tego kogoś zna od zawsze...tak a rano i wieczór jest ta sama myśli: ta osoba...

ufff..to wcale nie jest łatwe...

 

no, nie jest łatwe - BOLI

U mnie to trwa już tak długo...

Walczę z tym uczuciem, od dłuższego czasu próbuję się odciąć, zapomnieć i.... nie mam siły. Nawet udaje mi się nie myśleć o nim przez jakiś czas, wtedy nabieram dystansu ( tak mi się wtedy wydaje ) obiecuję sobie że gdy zadzwoni przeproszę, powiem że nie mam czasu, nie mogę rozmawiać,że jestem zajęta...... ale kiedy usłyszę jego głos w słuchawce....... ech :( zawsze myślałam że jestem silna :( a to jest ponad moje siły, to jest jak UROK jak ZACZAROWANIE ....

Edytowane przez krysta771
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

A ja chciałabym się Was zapytać, jaka jest różnica między powiązaniem karmicznym, które wynika z numerologii, a powiązaniem karmicznym, które widać w Tarocie? Dwie Tarocistki niezależnie od siebie zobaczyły w kartach, że mam takie powiązanie z jednym panem, ale w numerologii wszystko jest ok i takiej relacji nie widać. W dodatku jedna z pań powiedziała, że to "powiązanie karmiczne to jest dla nas plus" (?!). O co więc kaman, bo nie kumam? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
A ja chciałabym się Was zapytać, jaka jest różnica między powiązaniem karmicznym, które wynika z numerologii, a powiązaniem karmicznym, które widać w Tarocie? Dwie Tarocistki niezależnie od siebie zobaczyły w kartach, że mam takie powiązanie z jednym panem, ale w numerologii wszystko jest ok i takiej relacji nie widać. W dodatku jedna z pań powiedziała, że to "powiązanie karmiczne to jest dla nas plus" (?!). O co więc kaman, bo nie kumam? ;)

 

Niestety nie wiem, ale mam nadzieję, że ktoś tutaj napisze coś na ten temat, bo mnie również Tarot kilkakrotnie pokazał, że związek, w którym byłam, jest karmiczny, natomiast numerologia temu przeczy :mysli:

A poza tym było słowo w słowo, jak w artykule Pani Stawińskiej. Teraz chyba już nie boli, przynajmniej nie tak bardzo, ale czuję wielką pustkę. Momentami żałuję też "zerwania smyczy", choć cała sytuacja doprowadzała mnie wówczas nieomal do szaleństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam. Jestem tu nowa. Czytam posty i wydaje mi się, że jestem w takim związku karmicznym. Zakończył się niedawno bardzo nieprzyjemnie. Nie odzywamy sie do siebie i chyba jest jakaś negatywna emocja między nami. Przez kilka lat tez "związek" kończył sie i zaczynał i kończył i znów powracał. Nawet jak byliśmy juz w stałych związkach (ja z poprzednim facetem- miłością z liceum, on z kimś kogo poznał po mnie). Zawsze któreś z nas szukało na nowo kontaktu. Teraz czuje, że to się skończyło, nie chce go znać ale jednak szukam go w sercu. Byłam z tym u tarocisty. Od razu wyczuł, że w moim życiu widać dualizm uczcuciowy ( i to prawda). Wiele mi powiedzil, o relacji między Nim a mną i przepowiedział, że jeszcze się spotkamy ( z jego inicjatywy). I chociaż czuje, że to nierealne, bo między nami jest jakaś nić nie wiem jak to nazwać "nienawiści"to gdzieś tam wewnętrznie nie umiem zapomnieć (chociaż wolalabym, aby tak sie stało po to by mieć w końcu spokój ducha). Chciałabym, żeby ktoś pomógł mi sprawdzić czy to jest związek karmiczny. Proszę o podpowiedź albo bezpośrednią pomoc. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani chcialam prosic o interpretacje dat urodzenia mojej i partnera...danuta 24.06.1964 krzysztof 27.06.1962 czy jestesmy zwiazkiem karmicznym,czuje ze TAK.pozdrawiam serdecznie i dziekuje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mogłabym podać Ci je na maila??

 

Tak, tylko ja za wiele nie pomogę ;)

 

bo w numerologii raczkuję, ale mogę określić czy jesteście związkiem karmicznym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Związki i obciążenia karmiczne

 

Za każdym z nas ciągnie się kilka silnych związków z poprzednich wcieleń. Nazywają się one karmicznymi. Trudno omówić wszystkie warianty takich związków, gdyż często związek między dwojgiem ludzi przybierał różne formy wzajemnych zależności.

Osoby jasnowidzące twierdzą, że co drugą ważną dla nas osobę spotkaliśmy w poprzednim wcieleniu. Pozostałe były dla nas ważne w innych życiach.

 

U podstaw większości związków karmiczych leży przywiązanie i pożądanie seksualne (pożądanie ciała jest jedną z przyczyn reinkarnacji). Sporo jest motywowanych pragnieniem dokonania zemsty (już nawet nie wiadomo za co!).

 

Pierwszy, który się odnawia, to związek z rodzicami.

Przynajmniej jedno z nich było dla nas już kiedyś kochankiem. Rodzice, dziadkowie lub dzieci, do których jesteśmy przywiązani jako do strażników ślubowań i innych zobowiązań, mogą nam się powtarzać co drugie, trzecie wcielenie.

 

Bliźniaki w poprzednich wcieleniach zwykle czuły do siebie bardzo wielkie przywiązanie, czasem nawet składały sobie wzajemnie wiążące ślubowania (np. zawsze będziemy razem, nigdy się nie rozstaniemy). Bywało, że pozostawały w transie uzupełniających się połówek (męskiej i żeńskiej), by osiągnąć pełną harmonię i doskonałość.

 

U podstaw związków seksualnych, czy niektórych rodzinnych, leży nie wypalenie się pożądania z poprzednich wcieleń lub inne zobowiązania.

Część znanych mi związków, które ciągnęły się przez tysiąclecia była zawarowana ślubowaniami, obwarowana strażnikami ślubowań, powiązaniami hipnotycznymi (związanie ciał astralnych, kody astrologiczne).

 

Wielu mężczyzn praktykujących rytuały seksualne przejęło pożądanie do swej partnerki od swego guru lub mistrza magii. W wielu szkołach uczeń był zobowiązany zrezygnować na rzecz guru ze wszystkiego, co kocha i dawać mu to. Więc oddawał mu swoje partnerki, a owo zobowiązanie może mu spędzać sen z powiek przez wiele następnych wcieleń. Guru bywał pierwszym kochankiem kobiety, którą później powierzał swemu uczniowi z wszelkimi zobowiązaniami (znam przypadki, w których były guru bywał pierwszym kochankiem w następnych wcieleniach).

 

Bardzo silnie wiążą karmicznie zobowiązania do spłaty długów czy do zadośćuczynienia za krzywdy (dawnymi czasy zabójca miał obowiązek utrzymywać całą rodzinę swej ofiary i miał prawo do wdowy).

Partner seksualny bywał łupem należnym zwycięzcy w walce.

Takie związki często ciągną się wiele wcieleń.

 

Negatywnymi silnie wiążącymi emocjami są nienawiść i mściwość, a jeszcze silniej działają, gdy są poparte transami walki, przysięgami czy ślubowaniami zemsty. Zdarza się, że pierwotnie te zobowiązania do walki, czy zemsty, zostały przejęte telepatycznie od rodziców, wodzów, lub guru (teraz ich rolę przejmują środki masowego przekazu). Zdarzało się, że zostały wmówione w hipnozie. Podobnie jest ze zobowiązaniami do opieki, ochrony, zapewnienia materialnych warunków życia.

 

Bardzo skomplikowane są związki i powiązania seksualne byłych kapłanek bogiń płodności, czy kapłanek Eleuzis. Pobyt w haremie lub w burdelu też pozostawia swoje piętno.

 

Niektóre kobiety poczuwają się do obowiązku zbierania inicjacji i energii magów (teraz raczej byłych magów) poprzez seks z nimi. Stąd bałagan dotyczący związków, bo tak naprawdę nie wiadomo po co i z kim, a prawdziwa intencja jest ukryta za poczuciem winy i strachem przed zdemaskowaniem. Pojawia się więc konieczność, by pracować z niewinnością – szczególnie w seksie i w związkach.

Podświadomość może wymagać, żeby przeprogramować jej poczucie winy z wcieleń o odmiennej, niż obecna, płci.

 

W magii miłosnej kodowano zwykle w hipnozie wzorzec idealnego partnera z właściwą mu wibracją, wyglądem i sposobem reakcji. To może działać nadal bez względu na obecną płeć obojga partnerów.

Praktyki magiczne niekorzystnie, choć w różnym stopniu, odbijają się na związkach międzyludzkich. Nieświadome tego kobiety nadal jednak stosują magię miłosną usiłując zniewolić mężczyzn, których pożądają. Wśród mężczyzn też nie brak takich, którzy się posuwają do magii miłosnej.

 

Często partner seksualny jest “kluczem” do tajemnicy lub do astralu sekty. Niektórzy przez długotrwałe stosunki chcą doprowadzić do wymieszania energii męskiej i żeńskiej, gdyż obiecano im za to nagrodę – oświecenie lub boską moc. W seksie magicznym i tantrycznym często odurzano się dymami lub innymi afrodyzjakami. U wielu byłych magów i tantryków występuje seksualny trans wstydu przed wszystkimi, z wyjątkiem tej właściwej osoby. Adepci owych praktyk mają zakodowany wzorzec idealnego partnera (np. mag – arcykapłanka, Bóg – Bogini, brat – siostra, w związku z tym zdarzają się kody cyfrowe założone na brzuchu, trzecim oku lub nawet na wszystkich czakramach lub mandale astrologiczne).

Adepci tych szkół pielęgnują przekonanie, że są dla siebie niezbędni, że wiąże ich wspólne jądro mocy magicznej lub oświecającej, że gdy będą razem, to staną się niepokonani. Nie trzeba dodawać, że takie wzorce odbijają się niekorzystnie na relacjach międzyludzkich, gdyż wypierają z nich miłość na rzecz zakłamania.

 

Seks orgiastyczny i rytualny najczęściej pozostawiał w umyśle zmiany narkotyczne lub transowe, czasem poczucie misji kosmicznej lub zbawczej. Najsilniejszych halucynogenów używano podczas orgii satanistycznych i orgii z “kosmitami”.

Zdarza się, że niektóre ze skutków wyżej opisanych praktyk ujawniają się podczas współżycia seksualnego lub gry wstępnej, a wówczas szokują partnerów.

 

Silne powiązania ciągną się w następnych wcieleniach za hipnotyzerami i ich klientami bez względu na to, czy były to rytuały religijne, magiczne, guru joga, czy leczenie psychiatryczne.

Wielu terapeutów uczy bzdurnego podejścia do seksu, np. “jak zniechęcić męża”, lub proponuje zaakceptować agresję w seksie (agresja to gwałtowna reakcja, niewspółmierna do bodźca, który ją wywołał. Czy masz ochotę na taki seks?). Osobiście cenię sobie delikatność i odreagowuję klientów ze skłonnościami sado-maso. Po odreagowaniu mają więcej przyjemności.

 

Gdy mowa o seksie, warto wspomnieć o zjawisku impregnacji. Polega ono na tym, że kobieta pozostaje w stałym telepatycznym (emocjonalnym) związku z mężczyzną, który pozostawił w jej pochwie nasienie jako pierwszy… Ten związek przestaje funkcjonować, gdy kobieta uwolni się od uzależnienia od pierwszego partnera.

 

Uzdrawiając związki i swój stosunek do seksu należy uzdrowić stosunek do miłości i do ludzi. Pomódl się o oczyszczenie wszelkich intencji dotyczących związków, korzystania z nich, seksu, korzystania z seksu, przywiązań, obowiązków i wielu innych spraw, jakimi czujesz się powiązany z ludźmi. Pomódl się, by Bóg uzdrowił twoje wyobrażenia na temat związków, by dał ci dobre, konstruktywne przykłady zdrowych szczęśliwych związków.

 

Praca nad oczyszczeniem związków może być żmudna i męcząca, ale opłaca się. Należy wiele przebaczyć sobie i innym i podnieść swą świadomość bezpieczeństwa i kompletności – samowystarczalności tak wysoko, żeby przestać potrzebować innych ludzi mając pewność, że: ”wszystko, co potrzebne pojawia się w moim życiu i otoczeniu właśnie wtedy, gdy jest potrzebne”.

 

Uświadomienie sobie jedności wszystkich ludzi z Bogiem poprzez odkrycie swej prawdziwej boskiej natury odcina od powiązań karmicznych. Łatwo wówczas zmienić towarzystwo na znacznie lepsze. Uświadom sobie też, że energia Boga jest przyjemniejsza i czyściejsza od energii nawet najpotężniejszych z ludzi, a Jego moc przekracza wszystko, do czego ludzie są zdolni.

 

Bóg ma dla mnie zawsze coś lepszego niż to, do czego byłem przywiązany.

W moim życiu rezygnuję ze służenia, wybieram współpracę, współtworzenie i współradowanie się.

Moje stosunki z innymi buduję na bazie miłości, szacunku, zrozumienia i zgody na doskonałą wolność.

Przebaczam . . . całą przeszłość i pozwalam sobie na przebaczenie za wszystko, co namieszałem.

Jestem pewien osiągnięcia konsensusu (pełnej zgodności) na poziomie wyższej świadomości i boskiej inspiracji w każdym związku, który tworzę. I jestem za to wdzięczny Bogu i Jego wsparciu.

 

Przykładowa modlitwa o uwolnienie:

 

Boże, powierzam Ci uwolnienie mnie od wszelkich powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkami. Dziękuję Ci za to, że uwalniając mnie od powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkami, dajesz mi poczucie Twego wsparcia. Dziękuję Ci, Boże, za to, że uwalniając mnie, od razu pokazujesz mi, co masz dla mnie lepszego od powiązań emocjonalnych i energetycznych między mną, a moimi byłymi partnerkami.

Edytowane przez carlotta
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w takim razie może da się chociaż "uwolnić" od tej osoby, chcialabym chociaz zrozumiec na czym polega nasza karma i jak ją odpracować, wszedzie znajduję ten sam tekst na temat tej karmy, ktory nie mowi mi niestety zbyt wiele, czy ktos moze pomoc? :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Ci bardzo, Twój post jest bardzo pomocny. Jestem na dobrej drodze jeśli chodzi o nauczenie się przebaczania, uporanie się z zazdrością ale jeszcze dużo pracy przede mną. Z tego co napisałaś wnioskuję, że korzystniej jest nie składać obietnic typu "zawsze" nigdy" itp. szkoda że nie wiedzialam tego wczesniej, pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...